Ksi¹¿ka Andrzeja Kapusty jest prób¹ analizy rozumienia w dwóch dyscy- plinach filozofii i medycynie na tle wspó³czesnej dyskusji o granicach po- znania w obu tych dziedzinach wiedzy. Ca³oæ analizy jest skonstruowana wo- kó³ dyskusji na temat za³o¿eñ pracy habilitacyjnej Karla Jaspersa pt. Allgemeine Psychopathologie. Ein Leitfaden für Studierende, Ärzte und Psychologen (Ber- lin 1913).
Autor odwo³uje siê w zakresie filozofii do kontekstu nowo¿ytnego (Karte- zjusz) i wspó³czesnych fenomenologicznego (np. Husserl, Heidegger Merle- au-Ponty), egzystencjalnego (np. Boss, Sartre, Vanden Berg), psychoanalitycz- nego (Freud) i hermeneutycznego (Gadamer). W zakresie medycyny za przede wszystkim do kontekstów psychiatrycznych typu psychobiologicznego, oparte- go na psychologii Wundta (np. Kraepelin czy Bleuler), który odbywa³ te¿ w³a- sn¹ psychoanalizê u Freuda. £¹cznikiem miêdzy jednym podejciem a drugim jest dyskurs Karla Jaspersa, który lansowa³ Freuda w rodowisku psychiatrów szwajcarskich, ale sam przyj¹³ perspektywê egzystencjalistyczn¹.
A. Kapusta powiêca wiele uwagi koncepcji Jaspersa. I dodaje do tej reflek- sji w¹tki ca³kiem wspó³czesne (np. Fuchs, Fulford, Sass oraz Stanghellini, Ratc- liffe itd.), które odczytuje w perspektywie kognitywistycznej i hermeneutycznej, bior¹c za podstawê fenomenologiczny model wyjaniania zjawisk psychiatrycz- nych. Promocja perspektywy fenomenologicznej w psychiatrii jest na gruncie polskim nowa, jak te¿ nowa jest w ogóle refleksja i prezentacja samej psycho- patologicznej koncepcji Jaspersa po niemal stu latach od jej publikacji.
Pierwsze wydanie Psychiatrii Kraepelina ukaza³o siê w 1883 r. W szóstym wydaniu (1899) autor dokona³ uproszczenia klasyfikacji chorób psychicznych, dziel¹c je na psychozy otêpiaj¹ce o przebiegu procesualnym i psychozy afek- tywne o przebiegu okresowym lub cyklicznym. Kraepelinowska dychotomia znalaz³a odzwierciedlenie w kryteriach DSM-III i póniejszych. Grupa amery- kañskich psychiatrów wci¹¿ zafascynowana jest klasyfikacj¹ Kraepelina, co wi- daæ w proponowanych definicjach DSM-IV, DSM-V i ICD-11. Ma to zwi¹zek
FILOZOFIA PSYCHIATRII EKSTREMALNEJ
Andrzej Kapusta, Szaleñstwo i metoda. Granice rozumienia w filozofii i psychiatrii, Wyd. UMCS, Lublin 2010, ss. 383.
z wiar¹ w wynalezienie leków i eksperymentami wojskowymi nad dzia³aniem mózgu ludzkiego w stanie zagro¿enia, zw³aszcza w czasie wojny.
W dziewi¹tym wydaniu podrêcznika (1927) Kraepelin wyró¿ni³: choroby psychiczne spowodowane urazami mózgu; choroby psychiczne spowodowane chorobami mózgu; zatrucia; zaburzenia psychiczne w przebiegu chorób zaka- nych; parali¿; choroby psychiczne spowodowane czynnikami endokrynnymi;
choroby psychiczne na tle mia¿d¿ycowym, przedstarcze i wieku starczego; otê- pienie endogenne; padaczka; choroba maniakalno-depresyjna; schorzenia psy- chogenne; histeria. Warto dodaæ, ¿e Kraepelin ma spory wk³ad do teorii euge- nicznej i jest za to krytykowany, ale jego teoria jest przydatna dla dzisiejszej praktyki medycznej w sytuacjach ekstremalnych. Za czym mog¹ skrywaæ siê le- galne i nielegalne eksperymenty psychiatryczne.
Bleuler w 1911 r. opisa³ jako jednostkê chorobow¹ schizofreniê (Dementia pra- ecox oder Gruppe der Schizophrenien) i pojêcie to zast¹pi³o dementia praecox u¿ywane przez Kraepelina. Bleuler wyró¿ni³ cztery osiowe objawy schizofrenii:
(1) zaburzenia asocjacji, (2) zaburzenia afektu, (3) ambiwalencja i (4) autyzm.
Polski psychiatra Marek Jarosz doda³ do ww. objawów schizofrenii: anhedoniê, abolicjê, antynomizm, agnostycyzm, areakcjonizm, asynchronizm, ataraksjê (£ód 1990). Bleuler wprowadzi³ do techniki leczniczej pojêcie Udenotherapie, czyli stanowisko, by w obliczu choroby poczekaæ na dalszy rozwój przypadku.
Ten rodzaj postêpowania przej¹³ po nim w Polsce Kazimierz D¹browski, który w przypadku tendencji do stawiania natychmiastowej diagnozy mówi³ o pie- sz¹cym siê zdrowym rozs¹dku i zaleca³ przed³u¿aæ fazê diagnozy, wprowadza- j¹c nawet pojêcie terapii przez diagnozê.
Bleuler, pe³ni¹c funkcjê ordynatora Kliniki Psychiatrycznej Burghölzli, za- pozna³ siê z psychoanaliz¹, któr¹ propagowa³ wtedy m³ody asystent Carl Gustav Jung. Bleuler uwa¿a³, ¿e nie istnieje ostra granica pomiêdzy chorob¹ umys³ow¹ i stanem zdrowia, dba³ o szczegó³owe zbadanie ka¿dego przypadku i o przed- stawienie go jako procesu. Zajmowa³ siê wiatami ob³êdu konkretnych cho- rych, próbuj¹c dokonywaæ interpretacji ich wypowiedzi odnosz¹cych siê do rze- czywistoci. W 1919 r. prowadzi³ w Szwajcarii terapiê polsko-rosyjskiego tancerza Wac³awa Ni¿yñskiego.
Szwajcaria by³a w latach przedwojennych mekk¹ psychiatrii europejskiej.
Tam te¿ pracowa³ Karl Jaspers, którego Allgemeine Psychopatologie zobaczy³em w latach 70. w domu prof. D¹browskiego, a ten zapytany o autora i o tê pracê odpowiedzia³: genialne!. Zna³em filozofiê Jaspersa wczeniej, bo na seminariach mojego promotora, prof. T. P³u¿añskiego, co jaki czas mówi³ o nim Maciej Potê- pa, nazywany (przeze mnie) Jaspersem. wietnie komentowa³ sytuacje gra- niczne i samo bycie w sytuacji. W¹tku tego w recenzowanej pracy brak.
Czy nie jest dziwne, ¿e Psychopatologia Jaspersa zosta³a przet³umaczona na jêzyk angielski w USA w roku 1963, a na rosyjski dopiero w 1997 r., ¿e brak
jest polskiego t³umaczenia dzie³a autora, zaliczanego do pierwszej pi¹tki najwa¿- niejszych psychopatologów wiata?1 W Polsce psychiatrzy, poza wzmiankami, nie publikowali studiów o psychopatologii Jaspersa, filozofowie natomiast inte- resowali siê jego póniejsz¹ spucizn¹ pisarsk¹. Najbardziej wtajemniczony by³ Roman Rudziñski (1978).
Na 1133 autorów spoza listy autorów niemieckich i w³oskich w bibliografii Claudio Fiorillo znaleli siê m.in. polscy autorzy, np. W. Strzelewicz (1932), S. Tyrowicz (1984), L. Ko³akowski, H. Buczyñska-Garewicz, K. Górniak-Koci- kowska, J. Kosian, J. Krakowski, D. Lachowska, C. Piecuch i in. Szkoda, ¿e w bibliografii w ksi¹¿ce A. Kapusty nie ma choæby Romana Rudziñskiego czy K. D¹browskiego, którego co prawda autor wymienia, ale nie podaje ¿adnej po- zycji bibliograficznej autora jedynej oryginalnej polskiej klasyfikacji psychia- trycznej.
Klasyfikacja Kraepelinowska ustabilizowa³a, a nastêpnie zablokowa³a rozwój wiedzy na temat choroby psychicznej. I by³oby tak do dzi, gdyby nie psycho- analiza, która rozbi³a sztywne i sztuczne klasyfikacje psychopatologiczne, otwie- raj¹c dyskurs humanizuj¹cy obraz choroby psychicznej. Jednak dobrze przez w³adzê op³acani dawni humanistyczni psychoanalitycy rozbudowali nomenkla- turê psychiatryczn¹ (ju¿ w USA) do niezrozumia³ych rozmiarów, w nadziei, ¿e pomog¹ ludziom uzyskiwaæ zwolnienia lekarskie i renty w kraju, gdzie do nie- dawna nie by³o rozwiniêtej publicznej s³u¿by zdrowia.
Szlachetny cel humanizacji stosunków spo³ecznych zamieni³ siê w procedu- rê militarnej medykalizacji, najpierw w Niemczech, potem w USA, a st¹d roz- przestrzeni³ siê w nowej formie na inne czêci wiata. Ruch medykalizacji mia³ pozytywn¹ i negatywn¹ stronê. W Europie zamieni³ siê w ruch eugeniczny, za- k³adaj¹cy koniecznoæ eliminacji ludzi chorych psychicznie ze spo³eczeñstwa za pomoc¹ procedur medycznych. Polska ma tu tak¿e swoje niechlubne karty, któ- re s¹ nadal przemilczane lub ukrywane. Pozostaj¹ bez os¹du moralnego, a przede wszystkim bez os¹du naukowego.
Eugeniczna linia pojmowania roli medycyny w uzdrawianiu spo³eczeñstwa trwa do dzi (np. zabiegi kastracji pedofilów lub przestêpców, traktowanych jak podludzie). ¯o³nierzom bior¹cym udzia³ w wojnach podaje siê metadon, za le- kami na ADHD wycisza tysi¹ce dzieci w wieku szkolnym. Rozszerza siê bez
¿adnej spo³ecznej i naukowej kontroli pole tzw. zaburzeñ psychicznych i cho- rób z nimi zwi¹zanych.
A. Kapusta kwestie zwi¹zków w³adzy i medycyny przedstawi³ w opubliko- wanej wczeniej ksi¹¿ce Filozofia ekstremalna wokó³ myli krytycznej Michela Foucault (Lublin 2002, ss. 200) i w swoim doktoracie z 1999 r. na temat sza-
1 Zawarte w tym tekcie cytaty pochodz¹ z angielskiego t³umaczenia, a dokumentowane s¹ odes³aniem do odpowiednich fragmentów niemieckich tekstu z 1993 r.
leñstwa i w³adzy, przekszta³caj¹c nieco przekaz Foucaulta poprzez konteksty Nietzscheañskie i Heideggeriañskie, a tak¿e Kantowskie. Wywindowa³ dyskurs Foucaulta do niebywa³ych wy¿yn, czym chyba sam bohater by³by zaskoczony (zw³aszcza kontekstem kantowskim). Jednak heideggeryzacja refleksji Foucaul- ta mo¿e byæ przyk³adem, czego nie warto robiæ, kiedy ma siê zbytek wiedzy i chce siê j¹ przypisaæ aktualnemu bohaterowi w³asnej filozoficznej fascynacji.
To nic, ¿e wszystko trzyma siê osi szaleñstwow³adza (Nietzsche cierpi¹cy psy- chicznie, przedstawiciel antyw³adzy i Heidegger analityk pracuj¹cy w czasie II wojny wiatowej dla w³adzy nazistów). Co mo¿e powiedzieæ nam taki cz³o- wiek o humanizmie i w jakim mamy to czytaæ kontekcie? Jak rozumieæ, ¿eby nie straciæ zdrowego rozs¹dku lub filozoficznego rozumu?
Rozwojowi psychiatrii ekstremalnej na u¿ytek w³adz i wojska towarzyszy³ zgo³a marginalny i silnie zag³uszany rozwój tzw. antypsychiatrii, której przed- stawiciele opisywali zaburzenia i choroby psychiczne nie jako fenomeny me- dyczne, ale polityczne. Pisali o tym Szasz (por. Pain and pleasure, The myth of mental illness), Scheff (Being mentally ill), Goffman (por. Asylums), Laing (por.
The politics of experience), Scull (por. Museums of madness), Breggin (por. To- xic psychiatry), który ukazuje jak psychofarmakologiczne strategie lecznicze wytwarzaj¹ inwalidztwo w funkcjonowaniu mózgu (psychopharmacology as
disabiling normal brain function), Basaglia (por. The deviant majority).
W Polsce psychiatra egzystencjalny Kazimierz D¹browski, pochodz¹cy z Lu- belszczyzny (urodzony w maj¹tku Klarów w Milejowie) autor ksi¹¿ki pt. Psy- choneurosis is not an illness, przybli¿y³ siê do antypsychiatrii, gdy postulowa³ usuniêcie nerwic i psychonerwic z klasyfikacji i z kliniki psychiatrycznej.
W swojej ksi¹¿ce A. Kapusta rzetelnie przedstawia liczne badania medycz- ne i filozoficzne, poszukuj¹c stosownej metody ich poznania. Nie jest ³atwo byæ wdziêcznym prezenterem i skromnym analitykiem na polu filozoficzno-psychia- trycznym dzie³ z ostatnich 20 lat. Mo¿na ³atwo popaæ w ponury patos albo w rozweselaj¹cy chaos. Autor trzyma siê drogi patetycznej i czasem brak w jego narracji zdrowego miechu, choæby takiego, do jakiego namawia³ Nietzsche
jeden z wielkich europejskich nauczycieli prawdy.
Oto jaki jest wynik tego, co A. Kapusta czyni na stronach swej naukowej i historycznej narracji, nieunikaj¹cej umys³owych zatorów refleksji i pe³nej ba- dawczych nadziei wynikaj¹cej z twórczej projekcji. Zatem czego mo¿na siê do- wiedzieæ o ciê¿kiej pracy badacza psychiatrii za pomoc¹ rozumu filozofa?
Konkluzja jest taka: Rozumienie psychozy jest z definicji skazane na niepo- wodzenie (s. 348). Tego zdania nie w pe³ni albo ca³kiem nie rozumiem. Dyrek- tywny tryb wywodów w tekstach naukowych nie jest naukowy (analityczny), jest dogmatyczny (apokaliptyczny). I nie wiem, czy mo¿e je wypowiadaæ uczony psychiatra (lekarz), czy filozof. Stwierdzenie, ¿e psychoza z definicji skazana jest na niepowodzenie (w domyle poznawcze), traktujê jako w¹tpliwe. Chy-
ba, ¿e samo pojêcie psychozy jest pseudopojêciem i m³ody badacz boi siê do tego przyznaæ, ¿eby nie naraziæ siê starszynie cechowej psychiatrów lub me- dyków, bo filozofom siê nara¿a bez lêku.
Nie mo¿na psychozy skazywaæ ani na rozumienie, ani na nierozumienie;
je¿eli jest, to jest i nie jest potrzebny dodatkowy akt skazania ani psychozy, ani niepsychozy na bycie lub niebycie. Je¿eli psychoza jest form¹ antystruk- tury lub substruktury psyche, to jest te¿ ród³em zdrowych i chorych s³ów i zna- czeñ, których u¿ywa cz³owiek pozbawiony systemu odniesieñ normatywnych i pozwala mu budowaæ trudne relacje w niezrozumieniu, które zosta³o mu na- rzucone, które go za³amuje i niszczy o porozumienia z innymi.
Psychoza jest funkcjonalna dla zniszczonego podmiotu, jest jego zniekszta³- conym lub roztrzaskanym ja, które integruje siê w rozproszeniu, we fragmen- tach tego, co sensowne i bezsensowne. Jest tym pobitym ja, które go jednak orientuje w wiecie, myl¹c siê, b³¹dz¹c, skazuj¹c na zniewagê i ból, a czasem na chorobê psychiczn¹ i samobójstwo. W Polsce w ci¹gu roku pope³nia samo- bójstwo ponad 800 osób w wieku ponad 60 lat. Ale faktycznie co 2 godziny kto
pope³nia je skutecznie. Czy nie jest to czyn psychotyczny, choæ nikt nie diagno- zuje psychozy?
Podejrzewam, ¿e przyczyn¹ tego typu reakcji czy zachowania jest zaburze- nie oraz za³amanie neurostazy i neurodynamiki, która wi¹¿e siê z procesami neu- rosemantycznymi, koduj¹cymi percepty w znaki utrzymuj¹ce je w równowadze poprzez ich odwrócenie. Wtedy powstaje pewien rodzaj semioneurozy czy se- miopsychozy, która odcina indywidualn¹ percepcjê od systemu znaczeñ podtrzy- muj¹cych sens ¿ycia cz³owieka.
Psychoza mo¿e byæ chorob¹ na mieræ, która pozwala ¿yæ cz³owiekowi w niezrozumieniu, gdy sam skazuje na mieræ wszelkie daj¹ce zrozumienie od- ruchy cia³a, woli serca i rozumu. Ta choroba nawet gdyby by³a tylko wyobra-
¿ona pozwala ¿yæ w ob³êdzie albo sk³ania do mierci. Psychoza jako diabel- ska fabryka podzielonych pojêæ daje w relacjach z sob¹ poczucie boskoci i stwórczoci, a w relacjach z innymi poczucie w³adzy lub przekleñstwa.
W staro¿ytnoci jêzyk psychozy by³ traktowany jako jêzyk bogów i ludzi, co przecie¿ i dzi odczuwaj¹ ludzie szaleni, wiêniowie w³asnych myli lub myli cudzych, które obracaj¹ siê w strefie obsesyjnej bezmylnoci, ludzie ura- towani z kataklizmów zbiorowych lub indywidualnych, dla których poczucie sensu ma mniejsze znaczenie ni¿ poczucie mierci. Kiedy zabiera siê cz³owie- kowi poczucie sensu ¿ycia, lecz¹c go wed³ug regu³ semantyki ogólnej, wtedy zabiera mu siê w³asny g³os, zabija rozbity jêzyk. I wtedy koniec jest taki sam
zabójstwo znaczeñ oznacza zabójstwo cia³a. Byæ mo¿e z punktu widzenia lo- giki jest to wtedy zachowanie sensowne, w ka¿dym razie bardziej sensowe ni¿
zdrowe ¿ycie fizyczne z poczuciem bezsensu. Zna³em wielu pacjentów profeso- ra D¹browskiego, ludzi wybitnych, uczonych i artystów, tak¿e genialnych stu-
dentów, którzy zapadali siê w wiaty niewidzialne, traktowane przez psychiatrów jako patologiczne urojenia. Stanowi³y one ukryty system organizacji wiata, któ- ry zmierza ku zag³adzie samego siebie i otoczenia. Dr A. Kapusta powiêca temu specjalne miejsce w swojej rozprawie. Te fragmenty rozprawy, jak i inne s¹ zna- komite, ale nie bêd¹ w pe³ni zrozumia³e, dopóki nie potraktuje siê ich razem, dopóki nie zestawi z mechanizmami obronnymi, a bêdzie siê traktowaæ jako aberracjê umys³ow¹.
Urojenia s¹ po co, nie po to, ¿eby myliæ osobê, która je wytwarza, ani ¿eby myliæ innych, ale ¿eby siê obroniæ przed niedostatkiem bytu, przed bolesnym deficytem znaczenia, o czym wiedz¹ dobrze filozofowie i uczeni, przed wyrw¹ w sk³adni, która nie pozwala stworzyæ znaczeniowej ca³oci tego, co widzialne (i niewidzialne). Urojenie mo¿e tak¿e obroniæ przed odczuwaniem jako bezsen- sownego tego, co na ogó³ uwa¿a siê jako sensowne, ale mo¿e byæ tak¿e myl¹ce, mo¿e doprowadziæ podmiot do katastrofy, do logiki apokaliptycznej. Radz¹ so- bie z ni¹ prorocy, poeci i artyci, inni musz¹ byæ potraktowani jako niesprawni psychicznie. I trzeba ich ratowaæ, aby nie zginêli w trybach jêzykowego gwaru, który staje siê coraz bardziej niezrozumia³y i amorficzny. Inaczej zabijaj¹ siebie lub innych w sposób brutalny i nieludzki w nadziei odzyskania sensu ¿ycia w dokonywanym zniszczeniu.
Tak czy inaczej, ludzie w psychozie wymykaj¹ siê z systemu danego jêzy- ka, wiêc mo¿e jest to obrona, a nie choroba, kiedy dezintegracja znaczeñ i sen- sów w ramach jednego podmiotu odrywa siê od mierciononej utraty znaczeñ
na korzyæ utrzymania siê przy ¿yciu za pomoc¹ znaczeñ ¿yciodajnych, choæ bezsensownych. Chory system znaczeñ umo¿liwia szaleñcowi prze¿ycie, co prawda w opuszczeniu, w izolacji, w zamkniêciu, w poni¿eniu itd., ale daje mu energiê do prze¿ycia, która jest pobierana z aktów destrukcji i ma moc wybu- chow¹. Szaleniec przebywa w strefie zaka¿onej semantycznie, bez nadziei na lekarstwo, które oczyci go z poznawczych trucizn przyczepionych do nich przez jak¹ dramatyczn¹ percepcjê.
Czytamy dalej: Nasze starania mog¹ jedynie pomniejszyæ obszar niezrozu- mia³ego (s. 348). Nie ma tu ju¿ stylistyki s¹du typu psychoza jest skazana.
Autor argumentuje: Ca³y szereg zaprezentowanych w pracy strategii stanowi przyk³ad prób przesuniêcia granic rozumienia psychozy poprzez umieszczenie jej w kulturowym, psychologicznym lub egzystencjalnym kontekcie (s. 348).
Konkluzja zawarta w tym zdaniu wydaje siê oczywista definiowanie psycho- zy ma najczêciej charakter kontekstualny, nie teoretyczny, indukcyjny, a nie dedukcyjny. Co by by³o, gdyby takich przesuniêæ nie by³o? Mo¿e moglibymy mieæ jak¹ metafizykê psychozy, jak¹ jej ontologiê. Skoro tak, to trzeba by wte- dy zapytaæ, czym ró¿ni³by siê np. platoñski obraz psyche od nieplatoñskiego obrazu psychozy, albo czym ró¿ni³aby siê kartezjañska dusza zdrowa od duszy chorej (o czym pisze Descartes do prze¿ywaj¹cej depresjê ksiê¿niczki El¿biety).
Jak brzmia³aby diagnoza psychiatry, który us³ysza³by od swojego pacjenta zda- nie: wiem, ¿e nic nie wiem, zak³adaj¹c, ¿e nie spotyka znajduj¹cego siê w ka- tatonii Sokratesa, ale jakiego anonimowego cz³owieka o bardzo niskim ilorazie inteligencji lub geniusza, który ¿artuje ze wiata?
Póki co narzêdziami poznania psychozy pozostaj¹ zwyk³e sposoby poznania tzw. cz³owieka zdrowego psychicznie konteksty i horyzonty, zdarzenia, do-
wiadczenia, schematy, klasyfikacje, struktury, lokalizacje, aspektowoæ, inter- pretacje, ujêcia, wyrazy, postacie, stany, procesy, uchwycenia, esencjalizacje, strategie, granice, obszary, podejcia, przypadki, narracje, symbolizacje, werba- lizacje, dzia³ania, ruchy, diagnozy itp. przedsiêwziêcia buduj¹ce semantyczn¹ sieæ percepcji i poznania, w³¹czania i wykluczania, jako sposoby wyodrêbnia- nia i definiowania zjawiska psychozy. Dlatego mo¿na spokojnie przyj¹æ opiniê dr. A. Kapusty, która brzmi: Teza Jaspersa o niezrozumia³oci szaleñstwa jest wiêc zasadniczo s³uszna, nie musi jednak implikowaæ prostego przejcia od rozu- mienia do wyjaniania, poszukiwania defektu neurobiologicznych mechanizmów w obliczu radykalnego za³amania siê rozumienia (s. 348). A zatem psychoza to za³amanie siê rozumienia, które wy³¹cza z sieci semantycznej komunikacji wszyst- kich, którzy chc¹ tak¹ komunikacjê z psychotyzuj¹cym siê cz³owiekiem podj¹æ, gdy mog¹ zareagowaæ wed³ug wzoru nie rozumiem, kiedy przyczyna (dr Ka- pusta pisze wina) znajduje siê nie po stronie interpretatora, ale po stronie pacjen- ta i jego szaleñstwa z powodu nieczytelnoci przekazywanych komunikatów psy- chotycznych. Autor analizowanej rozprawy przyznaje te¿, ¿e te dowiadczenia maj¹ charakter egzystencjalny i nie musz¹ byæ traktowane jako chorobowe. Jed- nak psychoza i komunikacja psychotyczna zrywa podstawy elementarnego poro- zumienia i rozumienia, przenosz¹c komunikat do strefy nierozumienia z powodu radykalnej zmiany narracji odnosz¹cej siê do egzystencjalnego dowiadczenia psy- chotyka. Aktualnie nie daje siê odszyfrowaæ tych komunikatów, odwo³uj¹c siê do jêzyka symptomów i doznañ opisywanych w jêzyku neurofizjologii.
Jak siê zdaje A. Kapusta zak³ada, ¿e mo¿na przekroczyæ bariery i granice nierozumienia, je¿eli odst¹pi siê od interpretacji psychozy opartej na modelu bio- medycznym, przy czym pewne nadzieje wi¹¿e z analiz¹ fenomenologiczn¹ i her- meneutyczn¹, czemu powiêca w ksi¹¿ce wiele miejsca. Osobicie nie widzê ta- kiej mo¿liwoci. Fenomenologia uto¿samia cia³o i duszê, zamieniaj¹c j¹ w istotê psychosomatyczn¹, czyli robi tylko tyle, ¿e likwiduje dualizm cia³o-dusza, nic wiêcej (jak to pokazuje Scheler). Trzeba by raczej zwróciæ siê do Spinozy, a nie do Descartesa. W istocie bowiem rozumienie ludzkiej natury przedstawione przez fenomenologów przerabia, ile tylko siê da, dyskurs Spinozy na dyskurs Descartesa i go zmiêkcza, ale siê do tego nie przyznaje. Jest on doæ dramatycz- ny, ale chyba jedyny do przyjêcia w próbach stworzenia jakiej pozytywnej teo- rii rozumienia choroby. Jest ona dla niego tym, co byæ musi, co nie jest przy- padkowe, jest swego rodzaju talentem, tak jak talentem jest zdrowie.
Choroba jest równie¿ obdarzona sensem, jak obdarzone jest nim zdrowie.
Tyle, ¿e ten sens wyra¿a siê w strukturach bezsensu, zamienia siê w bezsensow- ne zachowania oparte na destrukcji, której zdrowy rozum nie mo¿e uznaæ za na- turalny gest ¿ycia. Inaczej sam pomys³ bycia ku mierci (Heidegger) by³by tylko perwersyjnym i cynicznym sposobem ukrywania prawdy ¿ycia ludzkiego, a nawet pewnym rodzajem promocji bezsensu, który usprawiedliwia wszelkie praktyki. Choroba nie jest tu czym przypadkowym, jest czym koniecznym i z tego powodu nie mo¿na jej traktowaæ tylko jako czego do usuniêcia, jako zwyk³¹ wadê umys³u czy mózgu, cia³a czy duszy, której mo¿na siê pozbyæ przez wyciêcie, st³umienie, zmianê metaboliczn¹ (chemiczn¹) lub trening. Choroba nie jest tylko cech¹ rzeczy, zabarwieniem czy t³em, ale mo¿e to byæ tak¿e jaki inny rodzaj organizacji psychicznej lub fizycznej, lub psychofizycznej, która powsta- je na pod³o¿u zdrowej organizacji opartej na standardowym metabolizmie w pewnych chwilach, w pewnych sytuacjach, z powodu wypadków i wydarzeñ, które go zmieniaj¹.
Byæ mo¿e choroba to po prostu wyraz zmian metabolicznych w w¹skim lub szerokim zakresie, chwilowy lub d³ugoterminowy, cz¹stkowy lub totalny, nie- zdolny do samonaprawy, destruktywny proces przemiany fragmentów lub ca³o-
ci struktury psychofizycznej cz³owieka, który mo¿na przerwaæ, zahamowaæ, ograniczyæ, ale którego nie mo¿na ju¿ zmieniæ. Ta zmiana w chorobie lub dziê- ki chorobie siê ontologizuje, sztywnieje, stabilizuje, puchnie i tê¿eje, staje siê ciê¿ka, bolesna, nieznona, zabójcza dla zdrowej reszty psychoorganicznej. Psy- chosomatyczna ca³oæ staje siê przedmiotem podzia³ów, zaników, rozwarstwieñ, wy³omów, zerwañ, wyrw, które pochodz¹ od si³y zniszczenia, z dowolnego koñ- ca, granicy, brzegu jej organizacji. Choroba dzia³a jak kosmiczna czarna dziura poch³aniaj¹ca ludzki byt w ca³oci i unosi go w stanie rozproszonym w niebyt/
innobyt.
Tak pisa³ o tym K. D¹browski: Tylko w chorobie,/ tylko w miertelnej cho- robie mo¿na przejrzeæ/ bez z³udy, bez poci¹gaj¹cej sugestii, co jest ja, a co nie ja. /Bo to drugie niezró¿nicowane, wszechw³adne,/ zmys³owe, uk³adne, szu- kaj¹ce radoci trwania./ Ropieje, wrzodzieje, rozpada siê./ Nie ty nim w³adniesz, ale ono w³ada./Nie czujesz oczu, tylko ból rozproszony./ Nie czujesz twarzy, tyl- ko bezw³ad rozogniony./ Posuwa siê to twoje ja ku krañcom istnienia, /ku temu, co nie ja, co coraz bardziej obce./ Coraz bardziej cudze, coraz mniej w³asne. Co szerokie i coraz bardziej ciasne, co siê kurczy,/ odmienia, ropieje, Co obce, nie- chciane,/ co ci¹¿y, co schodzi na krañce/ niewidzialnego, w¹t³ego, zablokowa- nego,/ pó³istniej¹cego [...]2.
Wed³ug za³o¿eñ Spinozy, g³upi musi byæ g³upi, a m¹dry musi byæ m¹dry, tak samo chory musi byæ chory, a to z powodu alternatywnej jakiej ontologizacji/
2 K. D¹browski, Tylko w chorobie (1980).
dezontologizacji, która modernizuje psychofizyczny stan podmiotu. Nie jest to koncepcja zwi¹zana z s¹dow¹ wizj¹ wiata i losu cz³owieka, jak¹ metafizyczn¹ kar¹ lub nagrod¹, jest czym, co trzeba zrozumieæ jako niezrozumia³e, ale sen- sowne. Trzeba wiêc przyj¹æ inne regu³y rozumienia, ale jakie? to jest w³anie zagadka. Oczywicie poziom analizy metafizycznej pozwala spojrzeæ bardziej optymistycznie na permanentne niepowodzenia w badaniu psychozy, tak¿e na poziomie naukowym.
Mo¿e byæ tak, ¿e jednak stoj¹ za tym jakie algorytmy genetyczne, mózgo- we, jêzykowe, behawioralne, emocjonalne, somatyczne, które daj¹ siê konfigu- rowaæ i odczytywaæ, tak jak doczytuje siê dzi konfiguracje genetyczne raka, epilepsji, alzheimera. Do tych konfiguracji nale¿¹ tak¿e czynniki kulturowe, spo-
³eczne, które nie wp³ywaj¹ na naturê zdrowia, ale j¹ wyzwalaj¹ lub hamuj¹, po- zwalaj¹ j¹ prze¿yæ w sensie wegetatywnym i w sensie metawegetatywnym. Pew- n¹ cie¿k¹ wyjcia mo¿e byæ rozumienie zdrowia i choroby, jakie proponuj¹ teorie systemowe, których próby opisu podejmowa³ w Polsce prof. J. Tr¹bka z Krakowa, odwo³uj¹c siê np. do teorii chaosu.
A. Kapusta pisze, ¿e wiat prze¿ywany wydaje siê stanowiæ w psychopato- logii ostateczny punkt odniesienia (s. 349). Jest to swego rodzaju kapsu³a sen- su, która ratuje cz³owieka od nierozumienia siebie i swojego miejsca w wiecie.
Takimi kapsu³ami sensu s¹ cia³o i uczucia, które odrêbnie strukturalizuj¹ percep- cjê i wyznaczaj¹ drogi indywidualnej partycypacji w wiecie sensu i bezsensu.
S¹ one wzmacniaczami, neutralizatorami lub wygaszaczami aktywnoci poznaw- czej cz³owieka zdrowego i chorego. Tak w jednym, jak i w drugim wypadku cia-
³o i uczucia staj¹ siê buforami os³abiaj¹cymi uderzenie choroby w system po- znawczy i behawioralny cz³owieka. Badania id¹ce w tym kierunku s¹ jeszcze w powijakach, choæ warto wskazaæ tu na wyniki badañ LeDouxa nad pamiêci¹ emocjonaln¹, o czym autor recenzowanej pracy w ogóle nie wspomina. A czy mo¿na sobie wyobraziæ rozumienie bez pamiêci? A. Kapusta nawet nie wymie- nia w indeksie pojêcia pamiêci, choæ zamieszcza krótki artyku³ Pamiêæ i psycho- patologia (2007), który móg³by byæ w³¹czony do tekstu o rozumieniu, skoro przecie¿ jest tam rozdzia³ o urojeniach (a tam amnezje, paramnezje, pseudore- miniscencje, fugi dowiadczenia, zjawiska deja vu, konfabulacje itd.). Jest tych rodzajów pamiêci wiele i trudno sobie wyobraziæ, by nie wp³ywa³y na rozumie- nie siebie w chorobie i w zdrowiu (por. Klein i in. 2004).
Istotne s¹ te¿ znacznie wczeniejsze wyniki badañ Johna Hughlingsa Jack- sona (1931) nad pozytywnymi i negatywnymi symptomami w schizofrenii, tu- dzie¿ osi¹gniêcia prof. Jana Mazurkiewicza w tym zakresie. Szkoda, ¿e brak wzmianki o polskich psychiatrach kraepelinistach (np. Bilikiewicz), neoewolu- cjonistach czy psychoanalitykach (np. Bornsztajn, Bychowski), którzy podejmo- wali problemy filozoficzne. Badania Jacksona wykpi³ wprawdzie w swoich stu- diach historycznych wszechwiedz¹cy Foucault, ale nie zauwa¿y³, ¿e czym innym
jest regresja, któr¹ uto¿samia z dysolucj¹, a czym innym inwolucja, której ana- lizê pomija, a móg³by czego nauczyæ siê z tekstów wybitnego neojacksonisty Jana Mazurkiewicza, wszak przebywa³ przez jaki czas w Polsce.
O poznaniu psychozy mówi¹ te¿ miêdzynarodowe studia pilota¿owe w za- kresie traktowania incydentów schizofrenicznych w ró¿nych krajach (1973).
Przyda³oby siê kilka s³ów na temat genu DISC 1 i jego funkcji wskanikowej w przypadku chorób afektywnych i psychoz (2003), jak równie¿ opublikowane- go w Edynburgu tzw. High Risk (Schizophrenia) Study (Hall i in. 2006) o gene- tycznych zwi¹zkach miêdzy zmianami w mózgu i psychozami. Lista ¿yczeñ re- cenzenta mog³aby byæ d³u¿sza, gdy znajduje kompetentnego adresata, a Andrzej Kapusta jest takim adresatem.
Recenzowana ksi¹¿ka zape³nia wielk¹ lukê merytoryczn¹ w refleksji filozo- ficznej, historycznej i medycznej, wprowadzaj¹c na polski rynek naukowy kon- cepcjê psychopatologiczn¹ Jaspersa. I ju¿ tylko to mog³oby byæ tytu³em do habilitacji w zakresie filozofii medycyny. Wprowadzenie do dyskusji medycz- no-filozoficznej tekstów o ciele Merleau-Pontyego jest równie¿ wa¿nym osi¹- gniêciem naukowym3. Cytatów i odwo³añ do tego autora jest w pracy najwiê- cej, co mo¿e wskazywaæ na przemo¿n¹ chêæ znalezienia jakiego filozoficznego punktu oparcia na doæ grz¹skiej glebie wywodów Merleau-Pontyego, uwiel- bianego przez czytelników ekscytuj¹cych siê s³owem cia³o powtarzanym przez francuskiego fenomenologa. Wystarczy³oby odwo³aæ siê do trzech form cia³a zna- nych w staro¿ytnej Grecji (np. pathos, soma i sarx), ¿eby te zachwyty opad³y.
Dyskusja przeprowadzona na temat choroby psychicznej poprzez przywo³a- nie tekstów Szasza, Boorsea, Kendella i Fulforda ma charakter erudycyjny, za- s³uguje na uznanie. Wydaje mi siê, ¿e rozdzia³ o urojeniach móg³by byæ opubli- kowany odrêbnie, a skonfrontowany z teori¹ mechanizmów obronnych mo¿e stanowiæ bardzo przydatny przewodnik dla studentów psychologii i medycyny.
Psychopatologia zak³ada zarówno jakie rozumienie (najczêciej b³êdne z braku wiedzy), jak i nierozumienie (najczêciej adekwatne do braku wiedzy dostatecznej, ale jednak jakiej wiedzy). Bez tego za³o¿enia nierozumienie bê- dzie tylko negatywn¹ form¹ rozumienia, ale mamy przecie¿ rozumienie fa³szy- we, traktowane jako prawdziwe np. pozytywne nierozumienie wystêpuj¹ce w systemie komunikacji zbudowanym na mechanizmach obronnych. Autor roz- prawy to zagadnienie ca³kowicie pomija. Ma prawo, ale jako wyraniej powi- nien to zaznaczyæ.
Jeszcze trochê o stylu A. Kapusty. Tekst o filozofii francuskiej Foucault wy- daje siê byæ lekki i jasny, tekst o filozofii niemieckiej natomiast ciê¿ki i ciemny, wykazuj¹cy sk³onnoæ do nadmiernej kumulacji znaczeñ, np. tytu³ II rozdzia³u
3 Osobicie uwa¿am, ¿e analiza cia³a Merleau-Pontyego jest mêtna, ale nie podwa¿a to wartoci studiów dr. A. Kapusty, który mimo woli tê moj¹ opiniê pog³êbia.
Psychopatologia i rozumienie w ujêciu Jaspersa jest najbli¿szym przyk³adem zbêdnego, czasem myl¹cego czytelnika strukturalizowania znaczeñ odnosz¹cych siê jednoczenie do psychiatrii i do filozofii. S³owo psychopatologia sk³ada siê z psyche, pathein i logos. Logos po grecku znaczy wszystko, ca³oæ, zbiór, suma, a dalej wiedza lub nauka. Zatem tytu³ ten powinien brzmieæ nie koniunkcyj- nie, ale opozycyjnie a rozumienie. Inaczej opozycja znaczeniowa przecho- dzi na s³owo pathein, które zamienia siê w domylne zaprzeczenie rozumienia, czyli w nierozumienie. Takich wymagaj¹cych domylnoci fragmentów jest w ksi¹¿ce wiele, co mo¿e prowadziæ do niepotrzebnych nieporozumieñ.
Liczne artyku³y naukowe na temat filozofii medycyny pobudzaj¹ do myle- nia, budz¹c szacunek dla autora, który odwa¿nie i z umiarem podejmuje i anali- zuje najtrudniejsze egzystencjalne tematy. Ukazuje bezsilnoæ nauki i filozofii oraz upór w analizowaniu niezrozumia³ego fragmentu ludzkiego bycia i bytu.
W ksi¹¿ce znajduje siê wiele tematów i ujêæ, które prowokuj¹ do dyskusji. Mo¿- na siê z nimi nie zgadzaæ, ale wa¿ne, ¿e s¹ i w jêzyku polskim s¹ przedstawiane po raz pierwszy.
Niezwykle ciekawa jest ca³a dyskusja metodologiczna, której tu nie poru- szam. To pewnie zas³uga d³ugoletniej obecnoci dr. A. Kapusty na seminariach prof. Aliny Motyckiej w IFiS PAN. Jest te¿ wiele ekscytuj¹cych w¹tków, np.
problem empatii jako psychologicznego sposobu poznania, które definiuje i re- klamuje za Wundtem Jaspers, ale potem swój pogl¹d koryguje: Spekulatywne opracowanie pozawiadomych mechanizmów poprzez rozumienie empatyczne jest najzwyklejsz¹ strat¹ czasu, a literatura jest przepe³niona tego rodzaju usi³o- waniami (Jaspers G.P., s. 305, za: A.K. 2010, s. 88).
Spory fragment tekstu dotyczy umys³u ucielenionego, co wskazuje na sympatiê do fenomenologicznych kategorii, np. ³uku intencjonalnego, odczuæ cia³a i emocji, common sensu i jego ucielenienia, intencjonalnoci itd. Pojawia siê nawet kategoria rozumienia ucielenionego. Ale co zrobiæ wtedy, gdy uczu- cia siê nie ucieleniaj¹, gdy mylenie siê nie ucielenia (np. w autyzmie), albo przecielenia (np. w bulimii). Co siê tu wciela, a co siê nie wciela, bo siê wcie- liæ nie mo¿e? Odrêbn¹ kwesti¹, która mog³aby byæ przedmiotem krótkiej anali- zy, jest relacja miêdzy koncepcj¹ empatii a koncepcj¹ tzw. neuronów lustrzanych (por. np. V. Galles 2001) czy te¿ hipotez¹ empatii i zjawiskiem autyzmu.
A. Kapusta instynktownie wyczuwa, ¿e nie jest to efektywny rodzaj pozna- nia i rozumienia psychozy, dlatego znajduje wyjcie awaryjne, postuluj¹c epi- stemologiê zaanga¿owan¹ i przenosi tam analizê cielesnoci i intencjonalnoci.
Niestety, efekty tego przeniesienia nie s¹ wed³ug mnie poznawczo zadowalaj¹- ce. Liczy siê jednak podjêta próba.
Ksi¹¿ka Andrzeja Kapusty jest znakomitym przyk³adem charakterystyczne- go dla wspó³czesnej Europy mylenia w ¿ywiole psychiatrii i filozofii. Przybli-
¿a polsk¹ refleksjê naukowo-filozoficzn¹ do wysi³ków w zakresie rozumienia
cz³owieka w najbardziej krytycznej sytuacji jego niezrozumienia. Budzi szacu- nek, poniewa¿ otwiera pole dla wielu przysz³ych badañ kwestii tak istotnych i tak zaniedbanych w polskiej filozofii medycyny.
Dokumentacja bibliograficzna jest ogromna g³ównie anglojêzyczna, z³o¿ona z artyku³ów i ksi¹¿ek z najlepszych naukowych i filozoficznych orodków:
Oxford (GB) i Cambridge, MIT Press (USA), uwzglêdnia te¿ wa¿ne problemo- we publikacje renomowanego czasopisma Philosophy, Psychiatry and Psycho- logy z lat 19952009 itd., itp. Polska filozofia medycyny, dziêki wysi³kowi A. Kapusty, znalaz³a siê znów, po wielu latach nieobecnoci, na g³ównej cie¿- ce europejskiej refleksji o sposobach poznania cz³owieka, który nie poznaje sam siebie z powodu choroby psychicznej.
Tadeusz Kobierzycki