T. Klimski
Sesja Naukowa Koła Filozoficznego
Studentów ATK na temat: "Filozofia i
kultura", 6-7 maja1972
Studia Philosophiae Christianae 9/2, 277-282
S esja N auko w eg o K oła F ilozoficznego S tu d e n tó w A T K na tem at: „Filozofia i k u ltu ra ’’, 6—7 m a ja 1972
W d niach 6—7 m a ja 1972 odbyła się w A kadem ii Teologii K atolic kiej w W arszaw ie se sja zorganizow ana przez N aukow e Koło Filozo ficzne S tu d en tó w ATK, k tó ra została pośw ięcona zagadnieniu „F ilo zofia i k u ltu r a ”. B rali w niej u dział pracow nicy n aukow i ATK, p rz e d staw iciele środow isk filozoficznych w Polsce, p rzed staw iciele wryższych sem in arió w duchow nych oraz stu d en ci ATK.
C złonkow ie K oła, stu d en ci A TK, w ygłosili n a sesji siedem r e f e r a tów p rz e d sta w ia ją c poglądy n ie k tó ry ch filozofów n a te m a t zw iązku m iędzy filozofią i k u ltu rą : 1) B. R uciński, H u m a n isty k a w obec św ia ta w spółczesnego, 2) W. Bucichow ski, K ryzys w arto śc i w u jęciu J. M a ri ta in a , 3) P. B rom ski, Tom izm a n a u k a w spółczesna, 4) M. Prokop, T eoria a b su rd u ja k o czynnik k u ltu ro tw ó rcz y u A. C am usa, 5) J. R y bińska, Filozofia k u ltu ry w u jęciu E. C assirera, 6) J. G ułkow ski, F ilo zofia i k u ltu ra w średniow ieczu, 7) T. Rodowicz, S ztu k a znakiem filo zofii i k u ltu ry w edług W itkacego.
P osiedzenie otw orzył k u ra to r K oła doc. d r M. Gogacz. W itając u czestników zw rócił uw agę na w ażność p ro b lem aty k i, ja k a została p o d ję ta przez o rg an iz ato ró w sesji. C oraz częściej zw raca się obecnie uw agę — p o d k reślił doc. Gogacz ■— n a p o w sta jąc y i pogłębiający się k o n flik t m iędzy h u m a n isty k ą i techniką. W śród różnych pow odów, j a kie w zw iązku z ty m k o n flik te m w y ró żn ia UNESCO, w sk azu je się p rzed e -wszystkim n a zły k ie ru n e k nauczania, k tó ry p re fe ru je erudycję, kosztem m ądrości. S y tu ację m oże p opraw ić stu d iu m n au k h u m a n isty c z n ych a p rzede w szystkim filozofii. S tudium filozofii docenili m. in. ludzie ren e san su głosząc tezę, że człow iek n ie m oże się rozw ijać p r a w idłow o bez znajom ości filozofii i ta k ż e teologii. Podobna jest opinia S. Brzozowskiego, k tó ry tw ierdził, że k u ltu r a k sz ta łtu je się h a rm o n ijn ie w ów czas, gdy u w zględnia filozofię i teologię. W edług doc. Go- gacza, przytoczone w yżej tw ie rd z en ia są słuszne poniew aż filozofia daje o stateczne tłum aczenie faktów . N ie je st je d n a k bez znaczenia j a kie m a być to o stateczne tłum aczenie faktów . Z tego w łaśn ie w zględu se sja p ed e jm u ją c a te m a ty k ę udziału filozofii w k sz tałto w an iu się k u l tu r y je st bardzo in te re su ją c a .
1. B. R uciński w sw ojej p rele k cji zw rócił uw agę n a szybki rozw ój n a u k idący w k ie ru n k u daleko p o suniętej sp ecjalizacji, k tó ra w p ra w dzie służy ludziom i w zbogaca k u ltu rę , je d n ak ż e s ta je się pow odem w zrastająceg o niep o k o ju m oralnego. U w olnienie człow ieka od w ysiłku fizycznego nie przyniosło oczekiw anej a d a p ta c ji psychicznej i m o ra l nej do zm ienionych w aru n k ó w społecznych i technologicznych. P re le
-gen t p rzy p o m n iał k ilk a te o rii dający ch histo ry czn e in te rp re ta c je p rz e m ia n zachodzących w k u ltu rz e. Np. S pengler głosił, że w k u ltu rz e z a chodzi cykliczność. K ażdy cykl dziejów zaczyna się „błyskiem ” ro z w oju, po k tó ry m n a s tę p u je długi e tap reg resji. B ra k a d a p ta c ji ze s tro n y człow ieka w czasie te j g w ałtow nej zm iany w k u ltu rz e je st n ie unikniony. Z ro zum iałe w ięc sta je się to, co u trz y m u je H uxley, że d o broć i litość je s t „niehigienicznym ” zachow aniem się ludzi. P ró b ą p o zytyw nego ro zw iązan ia te j p ro b lem aty k i było u k az an ie te o rii Van L iera, k tó ry rozw ój k u ltu ry podzielił na etapy, zw iązane ze w z ra s ta jącym ekonom icznym w y k o rz y sta n iem m aszyn. T eraź n ie jsza epoka c h a ra k te ry z o w a ła b y się zm niejszan iem różnic m iędzy działan iam i czło w iek a i m aszyny. W yjście z te j sy tu acji, w k tó re j sta w ia się znak rów ności m iędzy działan iam i człow ieka i m aszyny, V an L ier z n a jd u je w rzeczyw istości p o śred n iej, p olegającej n a p ow iązaniu działań p rz y pom in ający ch s tr u k tu rę sieci. Van L ier zw raca uw agę n a podobieństw o m iędzy m aszynam i i ludźm i przez odpow iednio ro zu m ian ą hom eostazę i tw órczość. Z w ra ca ta k ż e uw agę na w spółcześnie w y stę p u jąc y okres dialogu, k tó ry m a na celu w prow adzenie p ro p o rc ji m iędzy duchem , p rzy ro d ą oraz rzeczyw istością p o śred n ią, czyli sztuczną przyrodą. P r e le g en t n azw ał te o rię V an L ie ra ujęciem h u m an izu jący m i rozum iejącym . W d y sk u sji po re fe ra c ie zw rócono uw agę n a bezsilność h u m a n isty k i w obec „uśw ięconej” teraźniejszości, sk u p ia ją cej uw agę p rze d e w szy st kim n a rozw oju technicznonaukow ym . S tąd rodzi się propozycja w y j ścia z trag izm u przez p raw id ło w ą filozofię. Nie m ożna bow iem zgodzić się n a to, aby u p ra w ia n ie filozofii, sztuki stało się sp ra w ą w yłącznie ro zry w k i dla ludzi, k tó rzy z a jm u ją się p ro d u k cją . T ak i obraz w y zn a czony ra m ą p ro d u k c ji i odpoczynku je s t fałszyw y. N ie w szy stk ie dzie dziny, k tó re człow iek u p raw ia , m a ją w yłącznie cel u ty lita rn y . C zło w iek działa i tw o rzy rów nież dlatego, że je st tw órczy. N ie m ożna w ięc p ytać, czem u służy filozofia. T rzeba zadbać o to, aby filozofia nie była tra k to w a n a u ty lita rn ie i rozryw kow o.
W dalszym ciągu d y sk u sji zauw ażono, że diagnoza odnosząca się do h u m a n isty k i nie jest o p a rta n a an a liz ie sam ej rzeczyw istości, lecz że je st zbudow ana na lite ra tu rz e ekonom icznotechnicznej. P o w staje w ięc problem , czy je st rzeczyw iście ta k , ja k głoszą cytow ani diag n o stycy. Czy zachodzi rozdźw ięk m iędzy fak ta m i, m iędzy lu dzkim i p r o blem am i a tym , co w nosi m aszyna, i czy to w łaśn ie te n rozdźw ięk pow oduje k o n flik ty w człow ieku. W ydaje się, że n a codzień ludzie ży ją re fle k s ją np. n a d sensem życia, estety k ą, m niej n a to m ia st sam ą te ch n ik ą . P ro b le m niep o k o ju m a źródło raczej w b ra k u k o n tro li tego, co inni tw orzą, w b ra k u k o n su lta c ji z tw órcam i. O ptym istyczny sta je się fa k t, że k u ltu r a o statecznie zależy od n as i chociaż zastajem y k u l
tu rę, to je d n a k w dużej m ierze b ierzem y z niej to, co zechcem y. T rz e ba w ięc w iedzieć, czego chcieć. A by znać czynniki kultu ro tw ó rcze, trze b a być filozofem . N ie k ażd a je d n a k filozofia w y sta rc za do o sią gnięcia tego celu. Z najom ość h isto rii filozofii m oże pomóc w y b rać fi lozofię n a jp e łn ie j tłu m ac zą cą fa k ty n a tu ry i k u ltu ry .
2. W. B ucichow ski w re fe ra c ie sw ym u k az ał przyczyny, k tó re wg M a rita in a są przyczynam i kry zy su w artości. M a rita in ok reśla k u ltu rę jako ro zu m n ą i m o raln ą część ludzkiego życia. C yw ilizacja zaś jest w ynikiem ludzkiego d ziała n ia w aspekcie ekonom icznym i politycz nym . O becny św iat, to „ tru p ”, ja k się w y ra ził M a ritain , tego, co zo sta ło zrobione w średniow ieczu. P rzyczyną tego s ta n u rzeczy było r a dy k aln e oddzielenie filozofii od teologii, oddzielenie m etafizy k i od fi lozofii, gdzie elem e n t m etafizyczny został zastąpiony elem entam i m a tem atycznym i i em piriologicznym i, oraz to, że w X IX w. m aterializm w yelim inow ał elem en ty chrześcijańskie. K on sek w en cją tych w y d arzsń było odrzucenie przez hum anizm W cielenia, co stanow i jego głów ny błąd. R ozw iązanie te j tru d n e j sy tu acji, pow odującej k ry zy s w artości, w idzi M a rita in w te o ce n try z m ie i dopełnieniu filozofii p rzez teologię.
W d y sk u sji zw rócono uw agę n a to, że M a rita in rozum ie autonom ię filozofii ja k o św iadom ość jej zw iązków i zależności od teologii. W k o n sekw encji w ięc M a rita in chce bronić w arto ści w o parciu o ideologię, a nie filozofię. In te re s u ją c e w dy sk u sji było podkreślenie, że chrześci ja ń stw o posiada w arto śc i n ie ty lk o ludzkie, stą d nie m ożna m ówić o ch rześcijań stw ie ja k o ty lk o o hum anizm ie.
3. P. B rom ski sw oje ro zw ażan ia op arł na książce R. V ancourta, gło szącego tezę, że n a u k i przyrodnicze z ra c ji sw ych szczegółow ych ujęć rzeczyw istości do m ag ają się szerszego spojrzenia n a n ią ze stro n y filo zofii. A u to r w ykazu je, że filozofia n ie je st w kolizji z tym i n aukam i, lecz że u k az u je im te re n y i p e rsp e k ty w y badań. A u tcr dochodzi do w niosku, że najow ocniej ta w sp ó łp raca n a u k m oże zachodzić m iędzy n au k a m i szczegółow ym i i tom izm em . R ozw ijając sw oją tezę p rele g en t uk azyw ał tom izm jako teorię, k tó ra n ajp ełn iej tłu m aczy rzeczyw istość. Z tego w zględu te o ria ta n ie w chodzi w k o n flik t z n a u k a m i szczegóło w ym i, lecz w połączeniu z nim i d aje pełniejszą i bogatszą in fo rm ację o św iecie. Nie znaczy to w szakże, co p o d k reśla prof. S. Swieżaw ski, aby za w szelką cenę trz e b a było być tom istą, lecz aby u p raw ia ć filo zofię i n a u k i szczegółowe zgodnie z rzeczyw istością. P oniew aż tom izm je st rea listy c z n ą filozofią istn ien ia, stą d w tłu m aczen iu rzeczyw istości nie m ożna go pom inąć.
W dy sk u sji pod jęto zagadnienie, czy filozofia czy n a u k i p rz y ro d nicze b a d a ją rzeczyw istość. Stw ierdzono, że rzeczyw istość dostępna jest jed n ej i d ru g iej dziedzinie b ad ań , z tym , że filozofia dociera bezpo
średnio do rzeczyw istości, jeżeli je st p o jęta w sensie klasycznym . Z a uw ażono też, że tom izm nie p ro p o n u je em ocjonalnych u jęć i w obec tego nie p rzy d a je się w p ro b lem aty c e kry zy su h u m a n isty k i. N atom iast tom izm , jako te o ria p o zw alająca w łaśnie zobaczyć konieczne stru k tu ry rzeczyw istości, w sk az u je 'na to, co trze b a koniecznie uw zględnić w tw o rzen iu k u ltu ry , k tó ra je st przecież tłu m aczen iem sam ej rzeczyw istości w jej różnych asp ek tach . I dlatego k u ltu ra m oże być b ard z iej bogata w różne ujęcia sam ej rzeczyw istości. Eidos k u ltu ry eu ro p ejsk iej u jm u je się przez k o n ta k t z tą k u ltu r ą i ta k ie stw ierd zen ie ju ż m oże być obro ną h u m an isty k i.
4. M. P ro k o p p rze d sta w ił podstaw ow e pojęcia i kategorie, w k tó ry ch C am us opisuje egzystencję człow ieka. Św iadom ość człow ieka, k tó ry wie. że m usi „ s tra c ić ” te n św iat pow oduje, że nie chce on w racać do ludzi, m im o iż ro zu m go łudzi, że w szystko je st dobre. E gzystencja je st jed y n a i dlatego konieczna. Bóg nie istn ie je i człow iek kończy życie w absurdzie, lecz nie popełnia sam o b ó jstw a dlatego, że p o w strzy m u je go od tego ab su rd . P o zostaje w ięc uznać życie za je d y n ą w artość. W k onsekw encji człow iek chce żyć losem , o k tó ry m św iadom ość m ówi, że je st to absurd.
S w oiste treśc i p rzy p isu je C am us k łam stw u , praw d zie i wolności. K łam stw o, to nie tylk o pow iedzenie czegoś, czego nie m a, to także pow iedzenie w ięcej niż jest. P ra w d a je st dla człow ieka w yzw aniem , wolność n a to m ia st je st ty lk o w olnością działania. Je d n y m z przejaw ó w działan ia człow ieka je st b u n t, k tó ry w yzw ala w człow ieku to, co do m aga się tw orzenia. K u ltu ra w edług C am usa je st k rzy k iem w obliczu losu. T ragizm p łynie ze św iadom ości człow ieka, a tę z kolei w yzw ala cyw ilizacja. S y tu a c ja człow ieka w p rzed staw io n ej przez p rele g en ta teorii C am usa je st sy tu a c ją tragiczną.
R e fe rat w yw ołał je d n ą z ciekaw szych dy sk u sji tej sesji. Z a s ta n a w iano się czy p rez en to w an a te o ria je st an alizą człow ieka, czy raczej tylk o p ropozycją system u w artości. W w yn ik u dy sk u sji ustalono, że jest to propozycja system u w artości. C am us tra k tu je życie w italisty cz- nie, stąd może je zdom inow ać jedynie rezy g n acja z życia. W ydaje się ta k że zaw ężeniem sprow adzenie przez C am usa człow ieka do życia i wolności. Nie m ogą się one stać w arto śc iam i absolutnym i, m ogą n a to m iast być w człow ieku. W dy sk u sji p rzypom niano także w e w n ę trz n ą sprzeczność eg zystencjalizm u poleg ającą n a ty m m ianow icie, że człow iek będąc św iadom y tego, że d an a je st m u ta k a egzystencja, jednocześnie dąży do innego, tran sc en d e n tn e g o bytu . To p rzy p o m n ie n ie spow odow ało d y sk u sję n a te m a t ateizm u, w yn ik ająceg o z egzysten cjalizm u. W aru n k iem p raw d ziw e j w ia ry je st przeżycie w ielkiej s a m otności i w ielkiego ateizm u. Aby wiedzieć, ja k to jest, trze b a być
a teistą. T u ta j przypom niano, że m ożna pom ylić stan, k tó ry zna i opi su je m istyka, a polegający na b ra k u w psychice obecności Boga, z ateizm em , w edług którego Bóg n ie istn ieje realn ie. Czy wobec tego C am us m a na m yśli ateizm , czy ta k i w łaśnie sta n znany m istykom .
5. J. R ybińska zrefero w ała pogląd C assirera, k tó ry ok reśla k u ltu rą ja k o św ia t form sym bolicznych. K u ltu ra je st zarazem efek tem procesu poznaw czego, k tó ry p re z e n tu je ją w form ie m itu, języka, sztuki, re - ligii i nauki. W praw dzie form y sym boliczne jednocześnie in te g ru ją to dośw iadczenie. Sym bolizm w a ru n k u je w ięc system poznania, ale d o sta rc za w artości. Sym bol w u jęciu C a ssirera je st zw iązkiem ogólności i szczegółowości. J e s t on ta k że duchow ą treśc ią i jej zew nętrznym „nośnikiem ". Sym bol pełni w ięc fu n k cję w y ra ża n ia. W ażną sp raw ą je st uśw iadom ienie sobie, że człow iek je st tw ó rcą ta k pom yślanej k u l tu ry , że je st „an im al sym bolicum ”, ale je st zarazem u w ik ła n y w sy m bole.
W czasie d y sk u sji n a te m a t takiego ujęcia k u ltu ry m. in. zwrócono uw agę, że re f e r a t J. R ybińskiej u k az ał dziedzictw o i ciągłość k u ltu ry sym bolistycznej. Jednocześnie zestaw ienie przez C a ssirera m itu, języka, sztuki i n a u k i n a jednym poziom ie, bez odróżnienia porząd k u p o zn a w a n ia i p o rząd k u byto w an ia, może grozić relatyw izm em . K ry ty k a poglądów C a ssirera na k u ltu rę w inna być poprzedzona k ry ty k ą jego teo rii poznania, k tó rą zresztą zapożyczył od K an ta.
6
. J. G ułkow ski om aw iał, ja k ie pojęcia filozofii i k u ltu ry w y s t ę p o w ały w średniow ieczu. N ajczęściej w średniow ieczu określano k u ltu rę ja k o to, co istn ie je poza podm iotem poznającym .
W dy sk u sji próbow ano u sta lić p ow iązania m iędzy k u ltu rą a m e ta fizyką: au g u stia ń sk ą i tom istyczną.
7. T. Rodowicz p rze d staw ił tę część tw órczości W itkacego, k tó ra do tyczyła jego zain te re so w ań z pogranicza filozofii i sztuki. Te dw ie b o w iem dziedziny tw órczości ludzkiej, zalicza się bezspornie do k u ltu ry . W itkacy w yróżnia istnienie in d y w id u a ln e i istn ien ie jako ta k ie w ogóle. Istn ie n ie szczegółowe jest o k reśla n e przez form y czasu i p rz e strzeni. Z pojęcia istn ien ia w y p ły w ają p ierw sze tezy: jedność i w ie lość bytów . W edług W itkacego sz tu k a bezpośrednio w y raża poczucie jedności w w ielości i to poczucie w ypro w ad za z istnienia. W edług W it kacego w człow ieku p o w sta je dylem at: kim jestem w ty m istnieniu, n a tej planecie itd. To m yślow e przeżyw anie m etafizycznej trag e d ii istn ien ia stanow i n ajw a żn iejsz ą kateg o rię filozofii. B ezpośrednie p rz e żyw anie m etafizycznej tra g e d ii istn ien ia z kolei stanow i sztukę. W a ru n k iem tw o rzen ia sztuki w edług W itkacego je st w łaśn ie uczucie m e tafizyczne. Obok uczucia m etafizycznego W itkacy w yróżnia jeszcze trzy sfery, k tó ry ch w yod ręb n ien ie d aje obraz działan ia człow ieka. E fektem
tego działania je st sztuka. Są to m ianow icie sfery: uczuć życiowych, in te le k tu i czystej form y. W szystkie sfery raz em z uczuciem m e ta fi zycznym są konieczne dla dzieła tw orzenia.
Dzieło sztuki je st sk u tk ie m działan ia uczucia m etafizycznego ja k o przyczyny spraw czej dzieła. N astęp n ą sferą, k tó rą m usi zaw ierać w so bie dzieło sztuki, są uczucia życiow e, k o n tro lo w an e przez sfe rę in te lektu. O sta tn ią sferą sk ła d a ją c ą się n a dzieło sz tu k i je st czysta form a. G dyby ro z p a try w a ć dzieła sztuki w o parciu o uczucie m etafizyczne, w ów czas te dzieła nie różn iły b y się m iędzy sobą. D opiero n astęp n e sfery ró żn ic u ją poszczególne dzieła sztuki. W itkacy sądził też, że treść dzieła je st niew ażna. To, co d ecy d u je o w arto śc i dzieła, to form a, k tó ra pow inna g rupow ać treśc i w jedno.
P re le g e n t n aw ią za ł do an aliz z pogranicza te o rii sztuki i filozofii m ów iąc o p oglądach n a te m a t p rze m ian społecznych, k tó re w edług W itkacego głoszą k atastro fizm , i n a k tó re człow iek nie m a w pływ u. P rzem ian y społeczne W itkacy uw aża za konieczne, gdyż in aczej rozw ój w artości, jako dążenie do szczęścia w szystkich ludzi, pow oduje zanik uczuć m etafizycznych, co z kolei pow oduje za n ik filozofii i sztuki. S y tu a c ja sta je się tru d n a , jeżeli uśw iadom im y sobie, że cechą lu d z kich działań je st tw órczość. W k onsekw encji W itkacy pozostaje w ie r n y sw ym analizom i tw ierd zi, że n a w e t istn ien ie należy odrzucić, aby przem ian y społeczne m ogły zachodzić.
W d y sk u sji podkreślono, że W itkacy stw orzył za m k n ię ty system sw oich przem yśleń z pogranicza filozofii, teorii, sz tu k i i teo rii społecz nych. W ypow iadał się ta k ż e przeciw ko irracjo n alizm o m , k tó re w o bec dotychczasow ych osiągnięć u zn ał za „bredzenie” .
P odsum ow ując sesję doc. d r M. G ogacz podkreślił, że rozw ażano n ajpow ażniejszy p ro b lem epoki, a m ianow icie m iejsce filozofii w k u l tu rze — filozofii ro zu m ian ej ja k o tw órcze i w ie rn e fak to m ujęcie rz e czyw istości. In n y m i słow y chodziło o to, by rozstrzygnąć, czy m iędzy filozofią ta k w łaśn ie ro zu m ian ą a k u ltu rą zachodzi zw iązek, czy też m iędzy k u ltu rą i ta k ą filozofią n ie m a żadnego zw iązku.
P ozy ty w n a odpow iedź n a to p y ta n ie była w re fe ra ta c h : B. R uciń- skiego, W. Bucichow skiego, P. B rom skiego, J. G ułkow skiego i T. Ro dowicza.
W nioski sesji bogate i różn o ro d n e u zupełnił u zyskany w dyskusji a k c en t m etodologiczny, że p u n k te m w yjścia te o rii k u ltu ry m oże być te o ria poznania, i że nie m oże ona pełnić tej roli w obec m etafizyki.