• Nie Znaleziono Wyników

Annates Academiae Paedagogicae Cracoviensis

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Annates Academiae Paedagogicae Cracoviensis"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Annates Academiae Paedagogicae Cracoviensis

Folia 35 Studia Sociologica I 2006

Czesław Wróbel

Globalizm - w stronę totalitaryzmu i utopii

Istnieje w człowieku skłonność do tworzenia dzieł, które będą trwały po jego śmierci. Chce on, aby jego dzieło miało wymiar uniwersalny i ponadczasowy. Jedną z takich możliwości podpowiada globalizm, czyli ideologia narzucająca rozwiąza­

nia uniwersalne kosztem rozwiązań lokalnych. Co prawda globalizm nie zyskał do­

tąd jednoznacznej i bezsprzecznie akceptowanej przez wszystkich definicji, jednakże większość jego badaczy jest zgodna, iż pojęciem globalizmu można określić proce­

sy integracyjne o charakterze ogólnoświatowym. Globalizm w sposób zasadniczy wpływa na politykę, ekonomię, media, edukację etc., wkraczając w sposób mniej lub bardziej jawny w dziedziny, które do tej pory stanowiły atrybuty niepodległych państw i społeczności lokalnych.

Globalizm polega - po pierwsze - na łączeniu się wielkich przedsiębiorstw z ca­

łego świata w potężne korporacje o ogromnych wpływach. Firmy, które chcą utrzy­

mać niezależność, nie mają szans w konfrontacji z molochem. Po wtóre - potęga po­

nadnarodowych koncernów rodzi niebezpieczeństwo monopolizacji przez nie ryn­

ku światowego. Po trzecie - z powodu wzrostu wpływów wielkich przedsiębiorstw kapitał światowy gromadzi w swym ręku niewielka grupa ludzi - elita finansistów, urzędnicy światowych instytucji czy prezesi wielkich korporacji. Mają oni przemoż­

ny wpływ na gospodarkę, a przez to na sytuację polityczną świata. System ten wy­

myka się regulacjom, nie ma bowiem instytucji demokratycznie zawiadujących glo­

balnym rynkiem. I dopóki nie powstanie taka instytucja, procesy globalizmu prze­

biegać będą w sposób żywiołowy.

Globalizm wyraża się w polityce niektórych korporacji o charakterze światowym, jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy czy Światowa Organiza­

cja Handlu1. Świat oplatają ponadnarodowe firmy, dysponujące funduszami prze-

1 Por. R. Robertson, H.H. Khondker, Discurses o f Globalisation. Preliminary Considerations, „International Sociology”, 1998, vol. 13, No 1.

(2)

wyższającymi budżety osiągane przez państwa (General Motors, Ford Motor i Daim- ler-Chrysler w 1999 roku osiągnęły obrót większy niż PKB 182 krajów na świecie)2.

Globalizm sprawia, iż część ludzkiej populacji w sposób przedmiotowy traktuje inną jej część. Otóż po jednej stronie znajduje się ok. 20% ludzkości - beneficjenci pro­

cesów globalizacyjnych, zaś po drugiej stronie cała reszta mieszkańców świata, któ­

ra z całą pewnością straci na globalizacji.

Ludzie zaangażowani w ogólnoświatowe projekty, członkowie organizacji mię­

dzynarodowych, bywalcy międzynarodowych kongresów, na których uchwala się deklaracje dotyczące losów ludzkości, są przekonani, że wszystkie problemy świa­

ta można rozwiązać całościowo. Takim działaniem na pewno winna być troska o śro­

dowisko naturalne (wycinanie lasów w Brazylii kształtuje klimat na całym świe­

cie); gorzej, jeśli chodzi o rozwiązanie problemu głodu lub sprawiedliwego po­

działu zysków czerpanych np. z bogactw naturalnych. Świat jest jak system naczyń połączonych, a wydarzenia w jednym jego rejonie wpływają na sytuację w innych.

Dzięki szybszemu przepływowi informacji i łatwiejszym podróżom więcej proble­

mów lokalnych stało się problemami ogólnoświatowymi. Warto zatem zwrócić uwa­

gę na dwa równolegle przebiegające zjawiska. Pierwsze z nich to upodabnianie się różnych dziedzin życia ludzkiego, od techniki począwszy, na modzie skończywszy.

Jednakowe rozwiązania techniczne niewątpliwie niosą z sobą ułatwienia nie tyl­

ko w gospodarce, handlu, lecz również w życiu zwykłych ludzi3.

Obok wspomnianych procesów ma jednak miejsce urzeczywistnianie ideolo­

gii globalizmu - ideologii nowo tworzących się elit o charakterze neoliberalnym.

Jej zwolennicy najpierw przyznają prawo każdemu człowiekowi do możliwie sze­

rokiego zakresu wolności osobistych, po czym starają się wykorzystywać proces upowszechniania podobieństw w stylu i jakości życia w celu ujednolicenia ludzkiej mentalności. Traktowanie pewnych procesów ekonomicznych obejmujących swym zasięgiem cały świat, jak również tych przebiegających w umyśle człowieka jako nie­

odwracalnych, świadczy właśnie o ideologicznym charakterze globalizmu.

Totalitarne oblicze globalizmu

Można zaryzykować tezę, że globalizm jest współczesną odmianą ideologii to­

talizmu, która określa sens działań politycznych, gospodarczych i ekonomicznych.

Wspólną cechą wszystkich odmian totalitaryzmów była i jest ekspansja terytorial­

na i eksterminacja ludzi niższych rasowo i kulturowo, względnie politycznie lub

2 Raport Międzynarodowego Forum ds. Globalizacji, Czy globalizacja pomaga biednym?, Łódź 2003, s. 95.

3 Można spotkać się z poglądem, wedle którego Stany Zjednoczone zapewniwszy sobie w świecie pry­

mat polityczny i ekonomiczno-gospodarczy, traktują go jako „rynek zbytu”, na którym oprócz własnych towarów promują swoją kulturę.

(3)

biologicznie wadliwych jednostek. Współcześnie globalizm wydaje się być spadko­

biercą tej tendencji, odpowiednio zmodyfikowaną i przystosowaną do nowego sta­

nu rzeczy. Świat się „ucywilizował”, a eksterminację fizyczną zastąpiono bardziej

„humanitarną” - ekonomiczną. Nie ma już potrzeby obalania granic państwowych siłą. W świecie zdominowanym przez korporacje międzynarodowe, dzięki korzysta­

niu przez nie z wielostronnych traktatów granice te pod względem ekonomicznym i politycznoprawnym zatracają jakikolwiek sens istnienia. Wprowadzany jest „nowy światowy ład”, którego ostatnim krokiem ma być budowa globalnego imperium 0 charakterze ekonomicznym, w którym ideologia zysku będzie celem samym w so­

bie. Jako że procesy globalizacyjne nie przebiegają równomiernie we wszystkich zakątkach świata, generują one tym samym nowy podział świata w coraz mniejszym stopniu zależny od potencjału demograficznego czy militarnego, a w coraz większym od potencjału gospodarczego oraz zaawansowania naukowego i technologicznego.

Burząc dotychczasowe bariery, globalizm stawia nowe. Dzieli świat na kosmopo­

lityczne metropolie, znajdujące się w państwach o wysoko rozwiniętej gospodarce 1 stabilnym systemie politycznym, oraz państwa półperyferyjne, położone pomiędzy tymi metropoliami a rozproszonymi peryferiami, pogrążonymi w stagnacji i niedo­

statku, pracującymi na potrzeby światowych centrów4. Prowadzi to do powstania no­

woczesnych form kolonializmu.

Historia powszechna zna próby budowania idealnych systemów państwowych, opartych na założeniach ideologii totalitarnych, proponujących jedynie słuszne roz­

wiązania w różnych sferach życia. Nie zagłębiając się daleko w przeszłość, wy­

starczy przywołać z XX wieku faszyzm, nazizm czy komunizm. Wszystkie próby i wysiłki podejmowane, by świat na nowo zbudować według określonej ideologii, zakończyły się katastrofą. Stało się tak, bowiem ideologie te nie uznawały podmio­

towości człowieka. Przeciwstawiły mu dobro wspólnoty bądź tylko elit i tym samym nie były w stanie rywalizować inaczej, jak na drodze podboju. Podboju głównie militarnego, posługującego się agresją i terrorem w jego najgorszym wydaniu.

Już w XVIII w. Kant potępiał kolonializm. Demaskował tzw. narody handlowe, depczące w imię własnych korzyści prawa innych narodów i ludów, które rozniecają wojny, powodują nędzę i głód5. Kantowskie oskarżenia również dziś nie straciły na aktualności, zwłaszcza kiedy potępia on spychanie jednych państw przez inne do roli wasala poprzez zaciąganie pożyczek, ciągłe zadłużanie, co zagraża równo­

ści państw jako suwerennych podmiotów prawa międzynarodowego6. Zdaniem filo­

zofa, niebezpieczna potęga pieniądza sprawia, że staje się on środkiem umożliwiają­

cym prowadzenie wojny i to nie tylko metodami militarnymi.

Kant stał na stanowisku, że państwem nie można frymaczyć. Stosunki między ludźmi regulują zasady i wartości (np. sprawiedliwość) konstytuujące więzi społecz­

4 Por. E. Wnuk-Lipiński, Świat, międzyepoki: globalizacja, demokracja, państwo narodowe, Kraków 2004.

5 I. Kant, Pomysły do ujęcia historii powszechnej w aspekcie światowym, [w:] Z. Kuderowicz, Kant, Warszawa 2000, s. 68.

6 Tamże, s. 52.

(4)

ne. Prawdziwa więź społeczna nie polega na tym, że jedni rządzą drugimi - taka sy­

tuacja prowadzi do niewolnictwa i tyranii. W prawdziwym państwie rządzi pra­

wo i wszyscy są mu podlegli. Podstawą każdego prawa jest imperatyw kategoryczny, a jego obowiązywanie nie ogranicza się tylko do danego państwa; Kant pojmuje go na sposób powszechny, jako zasadę stosunków między narodami7.

Globalizm w sferze kultury

W ideologii tej w sposób aż nadto wyraźny pobrzmiewa chęć odrzucenia prze­

szłości w imię teraźniejszości oraz bliżej nieokreślonego jutra; chęć uwolnienia eg­

zystencji ludzkiej od balastu jej obciążeń. Dla wyznających takie poglądy histo­

ria musiała się skończyć. Czy zatem wszystkim cywilizowanym krajom pisane jest upaść do poziomu powszechnego konsumpcjonizmu, któremu hołduje globalizm?

Odrzucenie przeszłości może zaowocować osłabieniem podstaw cywilizacji, co z kolei ma otworzyć nowe możliwości i wyzwolić nas z pęt historii i kultury. Pla­

ton w opowieści o jaskini stwierdził, że aby być w pełni człowiekiem, nie można się zadowalać tylko tym, co daje nam kultura i tradycja. Równie złym rozwiązaniem jest nieograniczona, wręcz bezmyślna i bezcelowa otwartość. Naturalnym jej skutkiem jest nieskrępowana wolność myślenia, wolność w sztuce, wolność obyczajów. Aby nie ograniczać wolności, neoliberałowie proponują ludziom: zniesienie zasad moral­

nych, egoizm, przeciętność, niechęć do autorytetów i bohaterów. Można to określić mianem duchowego daltonizmu. Wykorzystując techniki inżynierii społecznej dąży się do tego, by człowiek pragnął raczej mieć niż być, przez co wychowuje się nowo­

czesnego homo oeconomicus, będącego materiałem nie tyle na myślącego „obywa­

tela świata”, ile na zdyscyplinowanego konsumenta. Postawy będące w zasadniczej sprzeczności ze swobodą i samorealizacją grup i jednostek są starannie przysłaniane.

Na plan pierwszy wysuwa się konsumpcja, która ma być ucieleśnieniem wolności.

Jednakże „wyzwolona” z pęt ograniczeń jednostka nie posiada dość siły i woli, by funkcjonować w ramach wywierającego niezwykle silną presję rynku, jako niezależ­

ny i świadomy swej roli podmiot.

Upowszechnienie w życiu społecznym postaw obliczonych na szybki zysk, po­

staw związanych bardziej z ekonomią niż innymi wartościami sprawia, że więk­

szość działań nabiera cech transakcji - coś za coś. Dogmatem stał się nieustanny wzrost produkcji i konsumpcji, bez oglądania się na jakiekolwiek kwestie moralne czy społeczne. Wytwarzanie dóbr i usług jest osią, wokół której koncentruje się ży­

cie społeczne. Dla celów nieustannego pomnażania dóbr i bogacenia się zwolennicy idei postępu ukuli teorię jednokierunkowego rozwoju świata. Według niej wszystkie kraje i regiony nieuchronnie zmierzają do osiągnięcia tego samego punktu w rozwo­

7 Tamże, s. 51.

(5)

ju historycznym i ekonomicznym - demokratycznego, liberalnego i zeświecczone­

go państwa dobrobytu8.

U podstaw ideologii globalizmu leży koncepcja człowieka, jako zdeterminowa­

nej społecznie natury ludzkiej, włączonej w proces postępu. Konsekwencją takie­

go postrzegania świata jest teza mówiąca, że w procesie historycznym rozwijanie się wszystkich społeczeństw, mimo nawet różnych pozycji wyjściowych i różnych dróg rozwoju, musi koniecznie prowadzić do identycznych rezultatów - homogeni­

zacji społecznej. Uznanie jednolitego wzorca oznacza wykreowanie nowoczesne­

go społeczeństwa globalnego, odznaczającego się identycznymi cechami pod wzglę­

dem ekonomicznym, gospodarczym, prawnym i kulturalnym.

Doba współczesna, pełna zdumiewających dokonań nauk ścisłych, zdaje się potwierdzać tezę o panświatowej idei postępu, będącej istotą cywilizacji. Ale jaką miarą, według jakich kryteriów mierzyć postęp? Czy jest on właściwy wszystkim dziedzinom ludzkiego życia? Neoliberałowie twierdzą, że jedynym zagrożeniem dla ludzkości jest zamknięcie na to co nowe i powstające, a więc na owoce postępu.

Ich krytycy zaś zgodnie wskazują, iż miniony wiek wykazał dobitnie iluzoryczność bezgranicznej wiary w postęp. Po II wojnie światowej „przeświadczenie o oczywi­

stości postępu uległo w Europie załamaniu [...]. Optymizm przekształcił się nagle w przekonanie, że istota cywilizacji, dotychczas ukryta za fasadą iluzji, może pośród kryzysów tego stulecia okazać się zagrożeniem dla humanum [...]. Cywilizacja i hu­

manizm rozchodzą się w tej świadomości”9. Toteż z jednej strony ogromny postęp techniczny, z drugiej - obfitość wypaczeń i zagrożeń, które postęp z sobą niesie, stawiają przed nami wiele znaków zapytania. A zatem zagadnienie postępu czy też nihilizmu cywilizacji pozostaje kwestią otwartą. Pogłębia to niepokój dotykający samych podstaw istnienia. Oczywiście najwłaściwszą postawą w tej sprawie jest od­

rzucenie bierności na rzecz aktywizmu. Człowiek, realizując się, ustawicznie rozpo­

znaje swoje możliwości, nieustannie formułuje własny wizerunek. Wyznacza sobie cele, a w trakcie ich osiągania jest zaskakiwany sytuacjami, w których czuje się zagubiony. Podejmuje decyzje, których skutki działają jak miecz obosieczny. Roz­

wiązania, jakie znajduje, częstokroć są okupione wysoką ceną.

Świat ogarnięty ideologią globalizmu zdaje się kurczyć. Nie istnieje kultu­

ra o charakterze globalnym, popkultura - owszem. Celem tej ostatniej nie jest ubo­

gacanie odbiorców, lecz wzbogacenie jej producentów. Kultura masowa stanowi zja­

wisko narastające i wydaje się, że nic nie powstrzyma jej pochodu. Obniża poziom autentycznej twórczości artystycznej, wulgaryzuje ją i spycha na margines. Kultu­

ra masowa dociera do nas za pośrednictwem środków masowego przekazu. Nigdy dotąd sacrum i profanum, to co wartościowe i to co wulgarne, wzniosłe i przyziem­

ne, autentyczne i nijakie - nie było ze sobą wymieszane w tym stopniu. Głębokie pęknięcie filozoficznych fundamentów kultury zachodniej stanowi poważne zagro­

żenie dla jej istnienia10.

8 Por. E. Wnuk-Lipiński, Świat międzyepoki.

9 J. Ritter, Wielkie miasto, tłum. E. Paczkowska-Łagowska, „Kwartalnik Filozoficzny” 1994, nr 4, s. 148.

10 Por. W. Kamiński, Globalne społeczeństwo informacyjne, Zamość 2000.

(6)

Globaliści próbują nam wmówić, że nasze preferencje są jedynie wytworem miejsca i czasu. Ich przesłanie sprowadza się do zakazu czynienia rozróżnień. Pełną wolność można osiągnąć wtedy, kiedy wszystko jest do siebie podobne. Prawdziwym zagrożeniem stał się również wyznawca prawdy. Wszelako nader często można spot­

kać się z twierdzeniem, że wiara w posiadanie jedynej prawdy w przeszłości pro­

wadziła do prześladowań, wojen, niewolnictwa i rasizmu. Poszukiwanie prawdy i wymóg obiektywności zostały zakwestionowane z rozmaitych punktów widzenia.

Neoliberałowie usiłują zdetronizować wartości absolutne, relatywizując tym samym punkty odniesienia. Panuje powszechne przekonanie, że osiągnięcie prawdy jest nie­

możliwe, a nawet, że coś takiego jak prawda nie istnieje.

Postmoderniści w swym destrukcyjnym przedsięwzięciu położyli nacisk na nie­

usuwalny element arbitralności w spojrzeniu na pojęcie „prawdy” oraz w tworze­

niu wiedzy. Atmosferę intelektualną wypełnia dziś sceptycyzm, atakujący jedną po drugiej kolejne dziedziny wiedzy. Celem krytyki stały się też badania nad pro­

cesami zachodzącymi w dziejach, którym odmawia się w ogóle możliwości docho­

dzenia do prawdy. Nową propozycją (podobnie jak dostrzeganie niebezpieczeń­

stwa pomyłki w ocenie) jest tolerancja wobec poglądów innych - prawdziwość twierdzenia zależy od pozycji społecznej autora. Jeśli się z tym zgodzimy, wtedy wiedza o przeszłości stanie się niczym innym, jak tylko konstruktem ideologicznym, służącym pewnym partykularnym interesom.

Ideologia globalizmu w aspekcie ekonomicznym i społecznym wyraża się prze­

de wszystkim w mediach. Obecnie mamy do czynienia ze zjawiskiem określanym jako „powielanie wzorów”. Media docierają do psychiki indywidualnej i starają się na nią wpłynąć poprzez promowanie niektórych postaw życiowych. Bez mała czter­

dzieści lat temu Marshall McLuhan11 wystąpił z tezą, iż skutkiem działania mediów będzie powstanie globalnej wioski. Na naszych oczach dokonuje się ogromny roz­

wój techniki związanej m.in. z możliwością szybkiego komunikowania się czy też przemieszczania. Niwelacja przestrzeni staje się faktem. Media, przynosząc informa­

cje, stwarzają jednocześnie możliwość dokonywania rozmaitych mistyfikacji i mani­

pulacji opinią publiczną.

Media nie dostrzegają również problemu utraty własnej kultury narodowej. Aby dostrzegać ten proces, trzeba dysponować jakąś skalą porównawczą. Kultura naro­

dowa jest kulturą elitarną, choćby z tego tytułu, że wymaga zdobycia odpowied­

niego poziomu w wielu różnych dziedzinach, aby można było z nią obcować i żyć.

W wymiarze polityczno-społecznym kultura narodowa umacnia społeczeństwo we­

wnętrznie, czyni je bardziej zwartym, silnym, a więc i bardziej odpornym na presję i zagrożenia zewnętrzne. Jeżeli zatem globaliści dążą do utworzenia jednego świa­

towego społeczeństwa, to muszą znieść podziały stworzone przez kultury narodowe.

Wytwarzają przeświadczenie, że nie należy hierarchizować poszczególnych kultur, bowiem nie ma jednego uniwersalnego systemu wartości i stałych kryteriów ocen, a ten sam fakt może być oceniany z różnych perspektyw jako dobry lub zły. Wo- *

Por. M. McLuhan, Wybór pism, tłum. K. Jakubowicz, Warszawa 1975.

(7)

bec tego nie istnieje jeden, trwały sposób organizacji życia zbiorowego. Na tym tle pojawia się relatywizm kulturowy, otwierający drogę do realizacji nowego spo­

łeczeństwa światowego, które nie będzie już zbiorem społeczeństw narodowych, lecz społeczeństwem kosmopolitycznym w dosłownym tego znaczeniu. Jeżeli ideo­

logia globalizmu ogarnie świat, będzie to wynikiem likwidacji kultur narodowych.

Kultura narodowa jest bowiem swoistym, nieczytelnym dla obcych kodem, który łączy społeczność niekiedy nawet zniewoloną przez czynniki zewnętrzne.

Zdaniem McLuhana, kultura massmediów spowodowała, że człowiek znów chce żyć na sposób plemienny, w odróżnieniu od typu życia zindustrializowanego. Glo­

balna wioska ma być powtórzeniem wcześniejszego paradygmatu wioski plemiennej, gdzie przepływ informacji dokonywał się w ograniczonej przestrzeni przy pomocy słowa mówionego. Kultura oralna jest „tą formą współżycia ludzkiego, która najpeł­

niej realizuje naturalne zasoby ludzkiego ducha, dostarczając również we wzajem­

nym obcowaniu najbogatszego zbioru informacji”12.

Układem stosunków społecznych globalna wioska raczej przypomina wielkie miasto Rittera. Również w nim (mimo nieco wyższego czynnika izolacjonizmu) występuje duży przepływ informacji i obecne są warstwy rządzące. Taki obraz „no­

wego świata” przywołuje z pamięci stworzoną przez Platona koncepcję państwa ide­

alnego, którego społeczeństwo miało się składać z trzech warstw: rządzącej (elity), wojskowej (stojącej na straży porządku) oraz pracującej.

Problem tożsamości cywilizacyjnej

Jesteśmy świadkami urzeczywistniania się przepowiedni Feliksa Konecznego13, powtórzonej potem i precyzyjniej wyłożonej przez Samuela Huntingtona w teo­

rii o zderzeniu cywilizacji, które nieuchronnie nastąpi, bowiem „do przeszłości na­

leżą już wojny między państwami narodowymi. Zastąpi je raczej zderzenie odmien­

nych sobie cywilizacji. W najbliższym czasie mogą pojawić się konflikty między Zachodem a krajami islamskimi i konfucjańskimi”14. Zmiany demograficzne wśród ludności oraz trwałość etnicznego zróżnicowania świadczą nader wyraźnie, że wy­

łączna dominacja kultury europejskiej odchodzi do przeszłości.

Co zatem stanowi o specyfice zróżnicowania cywilizacyjnego świata? Wydaje się, że między innymi jest to odczuwanie wspólnych więzi łączących członków każ­

dej z cywilizacji z osobna i poczucie „swoi”-„obcy”. Niemożliwe jest wytworzenie w procesie naturalnym bądź sztucznym (narzucenie siłą) na skalę światową takich więzów, dzięki którym wszyscy mieszkańcy Ziemi będą mieli to poczucie „my”

12 Tamże, s. 24.

13 Por. F. Koneczny, O wielości cywilizacyj, Warszawa 1935.

14 Por. S. Huntington, Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego, Warszawa 1997.

(8)

- a zaniknie świadomość obcości wobec „wy” i „oni”. Już Feliks Koneczny w jed­

nej ze swoich prac pod tytułem O ład w historii stwierdził, że nigdy nie było i nie ma wspólnej drogi cywilizacyjnej dla całego rodu ludzkiego, bo nie ma żadnej ogól­

noludzkiej metody ustroju życia zbiorowego. Cywilizacje nie łączą ludów Ziemi, ale dzielą je i dzielić nie przestaną. Historia to dzieje cywilizacji i ich wzajemnych stosunków15.

Cywilizacje są wytworem historycznego współistnienia plemion, lu­

dów oraz państw i narodów. Czynnikiem warunkującym ten rozłożony na setki lat proces jest współmiemość prawa tychże plemion czy ludów, najczęściej w obrębie państwa, które potem prowadzi do powstania narodów w obrębie określonej cywiliza­

cji. Poczucie tradycji i zakorzenienie w historii jest jednym z nieodzownych czynni­

ków powstawania i trwania narodów. Historia i zróżnicowanie cywilizacyjne, mające swoje korzenie jeszcze w czasach plemiennych, sprawiają, iż nie jest możliwa syn­

teza różnych cywilizacji, bowiem są one niewspółmierne pod wieloma względami.

Cywilizacje zwykle się dzielą i zwalczają, choć mogą też ze sobą współżyć, wzajem­

nie się wzbogacając. Wzajemność stosunków między cywilizacjami jest odbiciem ich stosunków wewnętrznych, ich metod życia zbiorowego i struktur społecznych.

Czy zatem możliwe jest stworzenie cywilizacji o charakterze światowym. Czy moż­

liwa jest kulturowa unifikacja świata? Perspektywa taka na tle ostatnich wojen i kon­

fliktów cywilizacyjnych wydawać by się mogła bardzo interesująca, choć objawia się w niej pokusa totalności. Autor jednej z takich koncepcji Francis Fukuyama twierdzi, iż ludzkość nie wymyśliła do tej pory doskonalszego ustroju społeczno-polityczne­

go nad liberalną demokrację - jeśli zostanie wprowadzona w państwach na całym świecie doprowadzi do likwidacji nędzy oraz wojen. Wizja taka ma jednak tę wadę, że zapomina o dziejach kultur i cywilizacji, których składniki, takie jak język, prawo, obyczaje, religia, symbole etc., konstytuowały się w obrębie nich samych. Każda kul­

tura posiada właściwe sobie „idiomy”, zrozumiałe tylko w zasięgu niej samej i nie da­

jące się przełożyć na nic innego. I właściwie nic złego nie dzieje się, gdy próbujemy zrozumieć inne cywilizacje za pomocą pojęć, terminów czy innych środków, będą­

cych wytworem naszej cywilizacji. Kto zaś na tym nie poprzestaje i usiłuje narzucić swoją wizję organizacji świata innym, musi wiedzieć, iż spotka się z oporem, bowiem inni mieszkańcy kuli ziemskiej mogą nie podzielać jego poglądów. W rezultacie pro­

ces globalnej unifikacji kulturowej i cywilizacyjnej musi okazać się utopią.

Antyglobalizm

Równolegle z globalizmem rozwija się reakcja na tę ideologię. Na pewnych płaszczyznach dochodzi do ścierania się ich ze sobą. Za jeden z motywów popycha­

jących islam do konfrontacji z Zachodem należy uznać niemożność pogodzenia się

15 Por. R Koneczny, O ład w historii, Wrocław 1999.

(9)

z supremacją państw cywilizacji zachodniej. W ten sposób państwa muzułmańskie stoją w jednym szeregu z wieloma szeroko pojętymi regionami, sceptycznie nastrojo­

nymi wobec idei uniwersalistycznych. Ruch antyglobalistyczny składa się z różnych trendów i tendencji, mniej lub bardziej poważnych. Drwiono z encyklopedystów, podważających królewską władzę „z łaski Boga”, śmiano się z ludystów niszczących maszyny, czy wreszcie z utopijnych socjalistów. Historia uczy, że wiele utopijnych teorii zaistniało w praktyce, powodując trwałe zmiany w panującym wcześniej „je­

dynie słusznym porządku społecznym”.

Antyglobaliści - w powszechnym mniemaniu - to ogół ludzi sprzeciwiających się globalizmowi. W takim razie definicja antyglobalistów będzie uwarunkowa­

na definicją samego globalizmu. Zatem postawa antyglobalistyczna może wynikać z rozmaitych pobudek. Najczęściej globalizm utożsamia się z wzrastającą agresyw­

nością kapitalizmu - to wytykają mu socjaliści i neomarksiści. Wspólnoty wyzna­

niowe będą go potępiać za indyferentyzm, obojętność lub nawet wrogość wobec religii. Krytykować go będą także grupy społeczne, zepchnięte przezeń na margines codziennego życia. Jednocześnie istnieje uderzająca zbieżność poglądów odnośnie do wyznawanych przez nie podstawowych wartości, którym powinny służyć ludzkie społeczności, co sprzyja zacieśnianiu więzi i wspólnej pracy przeciwko procesom globalistycznym. Trzy wielkie kwestie: społeczne, ekologiczne i demokratyczne - można odnaleźć u podstaw wszystkich ruchów, które biorą udział w działaniach wymierzonych swym ostrzem w procesy globalne. Antyglobalizm, choć jest ruchem różnorodnym ideowo, posiada jeden wspólny cel - radykalną przebudowę istnieją­

cych stosunków ekonomicznych i społecznych.

Na przeciwnej szali państwa globalnego stawia się nie państwa narodowe, lecz wspomniane już regiony. Regionalizacja, jako proces mający przebiegać odwrot­

nie do globalizacji, wydaje się z tego punktu widzenia oddawać ogromną przysłu­

gę temu ostatniemu. Zwolennicy globalizmu w jego skrajnej postaci przepowiadają upadek państw narodowych, które mają zostać wchłonięte przez postępujące proce­

sy i równocześnie przestaną być podmiotem stosunków międzynarodowych. Pań­

stwa narodowe stawiały większą zaporę tendencjom globalistycznym. Maleć więc będzie rola takich państw, „aż w końcu staną się one strukturą nieistotną i znikną, jak zanikają w toku ewolucji organy, których funkcje przestaną być ważne dla przetrwa­

nia gatunku”16. Trwałość państw narodowych w XXI w. stoi pod znakiem zapytania.

Do tej pory państwa narodowe gwarantowały prawomocną władzę zarówno wobec świata zewnętrznego, jak również wobec własnych obywateli. Jednakże wobec dele­

gowania przez państwa części swych uprawnień na szczebel ponadnarodowy, a tym samym przejęciu regulacji prawnych przez powstające instytucje ponadnarodowe, przeciwieństwem i szansą pozostają ciągle regiony. Nastąpi więc podwójna legitymi­

zacja władzy, a głównym jej zadaniem na szczeblu regionalnym będzie troska o po­

rządek i przestrzeganie prawa.

16 E. Wnuk-Lipiński, Świat, międzyepoki, s. 307.

(10)

Twierdzenie, że każdy człowiek ma prawo żyć w obrębie własnego naro­

du, da się uzasadnić poprzez odwołanie się do wartości, jaką jest sprawiedliwość.

Ona to może stanowić uzasadnienie praw narodów, jak prawo do własnego teryto­

rium, do kultywowania tradycji czy wreszcie do samostanowienia. Jednakże jest też prawdą, że już w samym fakcie istnienia narodu na tym, a nie innym miejscu, w tej konkretnej strefie klimatycznej, mniej lub bardziej obfitującej w bogactwa naturalne, kryje się „naturalna niesprawiedliwość”. Nawoływanie zaś do utrzymywania status quo zawsze będzie utrzymywaniem owej dziejowej niesprawiedliwości. Każda pró­

ba dokonania jakichkolwiek zmian w tej konstrukcji musi pobudzać do stawia­

nia pytań o uzasadnienie oraz prawomocność takich ingerencji. Przezwyciężenia tej niesprawiedliwości dziejowej globalizm próbuje dokonać w utopijny sposób, nie przypadkiem postulując zburzenie ciągle autarkicznego systemu polityczno-gospo­

darczego podzielonego świata, znosząc bariery ekonomiczne i granice terytorialne, odrzucając tradycję w imię nowoczesności i postępu, wprowadzając wspólny język.

Po wojnach napoleońskich państwa narodowe stały się ważnym składnikiem eu­

ropejskiego krajobrazu. Według G.W. Hegla naród jest ucieleśnieniem odwiecznych ludzkich dążeń. Na gruncie potężnych XIX-wieczny eh uczuć narodowych ludzie kształtowali swoje poczucie tożsamości. Budowanie państwa narodowego stało się wartością absolutną. Odwołanie się do woli narodu zakłada jego moralne zaangażo­

wanie. Naród pozostaje w życiu publicznym potężną siłą jednoczącą, chociaż dziś co­

raz częściej minimalizuje się znaczenie przynależności narodowej. Czy możliwa jest jedność ludzi, których dzielą poglądy, religia, obyczaje, emocje, status społeczny, wykształcenie, potrzeby i wreszcie różne języki? Nie można tego zmienić na pew­

no żadnym aktem prawnym. Zwolennicy niwelacji wyżej wymienionych różnic mię­

dzy ludźmi (a tym samym likwidacji tworów, jakimi są państwa narodowe i stwo­

rzenie w ich miejsce organizmów o charakterze ponadnarodowym) stosują w tym celu odpowiednią socjotechnikę, która pojęcie „naród” zastępuje „społeczeństwem obywatelskim”; próbuje się zapominać o tym, że suwerenem tego ostatniego zawsze był naród. Według Roberta Dahla od obywatela oczekuje się przywiązania do roda­

ków, ich zwyczajów, wspólnej przeszłości oraz wspólnych nadziei na przyszłość.

Przywiązanie to może być po części wyrozumowane, racjonalnie uzasadnione, siła jego jednak płynie również z nieracjonalnych, pierwotnych więzi i przekonań.

Zaś „obywatel świata” jest, przynajmniej w ujęciu teoretycznym, o ile nie rzeczywi­

ście - skrajnie racjonalnym komputerem, ściśle liczącym straty i zyski, działającym zawsze tak, aby maksymalizować użyteczność17.

Znów odwołajmy się do Kanta, według którego „prawo międzynarodowe win­

no opierać się na federalizmie wolnych państw”18. Związek między narodami ma być szczególny, ma przynosić pokój, on „tym różniłby się od układu pokojowego, że ten próbuje po prostu zakończyć pewną wojnę, tamten zaś wszystkie wojny raz na za­

17 R. Dahl, Demokracja i je j krytycy, Warszawa 1989, s. 449.

181. Kant, Pomysły do ujęcia historii, s. 61.

(11)

wsze”19. Kant, choć myśli o trwałym pokoju światowym, to wyklucza możliwość tworzenia państwa światowego, o jakiejś uniwersalistycznej strukturze. Raczej cho­

dzi mu o federację wolnych państw - związek narodów. Tworząc federację, pań­

stwa nie rezygnują ze swych ustrojów i odrębności kulturowych, wyrzekają się natomiast świadomie rozstrzygania wszelkich sporów na drodze wojen, podporząd­

kowując się prawu, które sami formułują. W ten sposób następuje porzucenie „sta­

nu natury” i powstanie „stanu prawnego”20.

Każdy naród lub grupa etniczna opisuje historię z własnego punktu widzenia i tym samym afirmuje własną przeszłość i przyszłość. Wielkie zasługi na polu walki z glo­

balizmem odnosi również dziejopisarstwo, które oprócz swej podstawowej funk­

cji naukowej, jaką jest przekazywanie prawdy o przeszłości - może pełnić funkcje polityczne czy propagandowe. Niegdyś istniała jedna wykładnia dziejów. Dziś kła­

dzie się nacisk na różnorodność doświadczenia poszczególnych grup etnicznych czy rasowych.

Utopia globalizmu

Kantowska koncepcja federacji narodów nie została szczegółowo opracowa­

na, brak w niej refleksji nad instytucjonalnymi gwarancjami pokoju i sposoba­

mi zapobiegania konfliktom. Naiwnie i dosyć przesadnie wierzył on w moc sy­

stemu prawnego w stosunkach między państwami, co wynikało z jego przekona­

nia o roli rozumu w ludzkim działaniu. Człowiek posługując się rozumem może przejść w stosunkach międzynarodowych od stanu naturalnego do stanu prawnego.

Kant uzasadnia nieuchronność zapanowania na ziemi porządku opartego na zasa­

dzie wiecznego pokoju. Trwały pokój zapanuje w dziejach nie w wyniku przypad­

kowej woli władcy, lecz doprowadzi do tego historyczna konieczność. Wyeliminu­

je ona wojnę, a narody i państwa wstąpią na drogę budowy związku pokojowe­

go w taki sam sposób, w jaki utworzyły państwa. Pojawią się wtedy zasady prawne regulujące relacje między państwami. Nie nastąpi to od razu. Niemożliwe jest także, aby taki stan został narzucony siłą (np. podbojem lub podporządkowaniem innych państw, dokonanym przez jakieś państwo silniejsze). Suwerenność polityczna jest dla każdego państwa wartością nadrzędną21. Prawo międzynarodowe powstaje dzię­

ki różnym układom i porozumieniom między państwami, które starają się układać wzajemne stosunki opierając je na zasadzie wzajemnego poszanowania swej su­

werenności. Gdy zacznie obowiązywać doskonałe prawo, będzie to równoznaczne z zapanowaniem trwałego pokoju. Wtedy dopiero nastąpi całkowite zerwanie ze

19 Tamże, s. 63.

20 Tamże, teza VII.

21 Tamże, s. 64.

(12)

„stanem natury”. W obręb problematyki wiecznego pokoju włącza Kant związek moralności z polityką. Zgodnie ze swoim etycznym credo twierdzi, iż „uczciwość jest najlepszą polityką”22. W przeciwnym razie, gdy drogi moralności i polityki będą

się rozchodzić, wtedy ta druga zawsze będzie niszczyć pierwszą.

Przekonanie Kanta o możliwości uregulowania relacji międzypaństwowych nie brało się z obserwacji rzeczywistych tendencji; wynikało raczej z milczącego zało­

żenia, że z czasem instytucje państw europejskich upodobnią się do siebie na tyle, by móc w przyszłości stworzyć bezkonfliktowy ład prawny23. Powstanie społeczeń­

stwa obywatelskiego jest nieodzownym warunkiem zaistnienia wiecznego pokoju.

Dziś nie mówi się wprawdzie o ograniczaniu suwerenności państw, ich nieza­

leżności gospodarczej, politycznej, militarnej i kulturowej. Faktycznie postępujące jednoczesne ograniczanie wolności narodów przy stwarzaniu pozoru ich niezawi­

słości i niezależności gospodarczo-społecznej skłania je do angażowania się w glo­

balne układy polityczne na świecie. Wszystkie totalitaryzmy bazowały na niszcze­

niu wspólnot naturalnych, jako najlepszych filarów oparcia dla jednostek, najsilniej­

szych fundamentów ich niezależności i samodzielności. Ataki na rodzinę, wspólnoty zawodowe, wyznaniowe, terytorialne, narodowe i etniczne są najlepszą oznaką rze­

czywistego charakteru, jakim jest dany ustrój i porządek społeczny.

Człowiek do tej pory rozpoznawał się poprzez identyfikację z konkretną rodziną, społecznością lokalną, potem regionalną, narodową, kontynentalną i wreszcie świato­

wą. Temu zaś, kto odczuwa psychiczną potrzebę utożsamiania się bardziej dookreślo- nego, proponuje się identyfikację z regionem. „Nowy człowiek globalny” ma identy­

fikować się co najwyżej ze społecznością lokalną, a najlepiej ze światową. Tożsamość lokalna człowieka jest dla globalizmu bardziej bezpieczna od narodowej.

Zniszczeniu więzi narodowych może przysłużyć się także upadek instytucji ro­

dziny. Otóż to właśnie w rodzinie przechowywane są i pielęgnowane wartości pa­

triotyczne. Twierdzi się, że nie ma już powodów, aby utrzymywać w istnieniu ta­

kiego tworu, jak naród. Coraz częstsze są przypadki, w których poszczególnym jed­

nostkom trudno byłoby w ogóle przypisać określoną narodowość (na przykład dzie­

cko Polki i Francuza urodzone i wychowane we Włoszech).

Procesy globalizacji, choć mają obecnie charakter żywiołowy, nie pozostają anonimowe, gdyż generowane są przez konkretne instytucje (międzynarodowe in­

stytucje finansowe, korporacje, syndykaty). Aby móc wpływać na ich bieg, to zna­

czy w jakimś stopniu je regulować, należałoby powołać do życia organy właściwe dla państwa narodowego, tyle że o charakterze ogólnoświatowym. W rzeczywisto­

ści jednakże taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny. Z czyjego bowiem legitymizmu i na jakich zasadach miałyby funkcjonować? Trudno również sobie wyobrazić, że na drodze porozumienia państwa całego świata, zwłaszcza te, które z taką determinacją walczyły o niepodległość, przekażą dziś całość swoich upraw­

nień wraz z suwerennością czemuś w rodzaju rządu ponadpaństwowego.

22 Tamże, s. 78.

23 W. Buchner, Kant - państwo i praw a, Kraków 1996, s. 198.

(13)

Utopijnym zdaje się być pogląd propagowany kiedyś przez Immanuela Kanta, który jako pierwszy w dziejach myśliciel w swoim traktacie O wiecznym pokoju24 połączył w sposób integralny zagadnienia ustroju państwa z problemem między­

narodowego czy wręcz światowego pokoju. Według Kanta państwo niesprawied­

liwie urządzone, niezależnie od zawartych przezeń traktatów, zawsze będzie skore do wszczynania wojny. Trwały pokój zapanuje na świecie jedynie wówczas, gdy będą szanowane podstawowe prawa człowieka. A ideologia globalizmu bierze pod uwagę nade wszystko interesy dość wąskiej grupy ludzi (których moglibyśmy na­

zwać elitą globalizmu) - czerpiących korzyści ekonomiczne, gospodarcze oraz poli­

tyczne z podporządkowania sobie i sterowania pozostałymi grupami społecznymi.

Rozwiązania proponowane przez globalizm z gruntu przypominają utopię, któ­

ra formułuje recepty na przezwyciężenie przynajmniej niektórych problemów spo­

łeczno-politycznych na świecie (np. przemoc, brak pokoju i stabilizacji, niespra­

wiedliwość, głód w niektórych rejonach świata)25. Utopijność globalizmu wyni­

ka z założenia, że dzięki odpowiednim rozwiązaniom uda się jednostkę ludzką tak przemodelować, aby pasowała do nowego systemu, a więc wyzbyła się wszystkich dotychczasowych norm, do których zwykła się stosować, nawyków i wierzeń, które mogłyby doprowadzić do nowych sprzeczności naruszających doskonałość „nowe­

go świata”. Ideologia globalizmu traktuje społeczeństwo ludzkie jako model, który można kształtować w sposób nieskończenie dowolny i trwały. Takie twierdzenie opiera się na założeniu, że w naturze ludzkiej nie ma nic stałego, że jest ona tyl­

ko wiązką cech nabytych w procesie socjalizacji pierwotnej i wtórnej, skutkiem cze­

go odmawia się jej podmiotowości i przynależnej jej godności.

Globalizm, dążąc do urządzenia świata według nowego, określonego wzorca, stwarza zagrożenie dla cywilizacji zachodniej, poprzez unicestwienie jej najdonio­

ślejszych osiągnięć, jakimi są rodzina oraz państwa narodowe, oparte na dualizmie prawnym i dostrzegające wartość podmiotowości człowieka. Nie sposób określić za­

sad, na jakich społeczeństwo powinno być oparte. Poszukiwanie jakiegoś wzorca do­

skonałości nie zda się na nic. Projektu dobrego społeczeństwa nie można ani wymy­

ślić, ani zastosować26. Edmund Burke pisał kiedyś, że „na temat moralności i poli­

tyki nie można twierdzić rozumnie niczego, co miałoby powszechne zastosowanie [...]. Linie moralności nie są podobne do idealnych linii matematyki”27. Utopizm nie bierze pod uwagę właściwości materii życia społecznego, a wszelka próba zastoso­

wania jakichś ogólnych wzorców lub zasad nieuchronnie pociąga za sobą koniecz­

ność użycia przemocy w celu dostosowania życia do wymogów abstrakcyjnego idea­

łu. Paradoksalnie mówiąc, przezwyciężeniem utopii może być tylko jej realizacja.

Co zostawi po sobie globalizm, jeśli upadnie w dającej się ogarnąć perspektywie czasowej?

241. Kant, Do wiecznego pokoju. Projekt filozoficzny, tłum. M. Żelazny, Toruń 1995, s. 41.

25 O różnych modelach myślenia utopijnego, jego przyczynach oraz reakcjach na nie zob.: J. Szacki, Spotkania z utopią,, Warszawa 2000.

26 Tamże, s. 154.

27 Por. L. Bredvold, R. Ross, The Philosophy o f Edmund Burke, Ann Arbor 1960.

(14)

Zacytujmy na koniec Immanuela Kanta, który traktat Do wiecznego pokoju koń­

czy słowami:

jeśli istnieje obowiązek, a równocześnie uzasadniona nadzieja urzeczywistnienia sta­

nu powszechnego prawa, chociażby tylko w nieskończonym przybliżaniu się do niego, to wieczny pokój, który nastąpi po błędnie tak dotychczas nazywanych traktatach poko­

jowych (właściwie zawieszeniach broni), nie jest pustą ideą, lecz zadaniem, rozwiązanie którego następuje stopniowo (bo miejmy nadzieję, że okresy czasu, w których dokonują się takie same postępy, będą wciąż krótsze) i które nieprzerwanie zbliża się do swe­

go celu28.

Różne projekty historii rozmaicie ujmowały miejsce człowieka w świecie.

Mimo różnorodności i niepowtarzalności ludzkich zachowań, wobec dziejów moż­

na przyjąć tylko dwie postawy: współuczestnictwo w budowaniu cywilizacji i odpo­

wiedzialność za nią, bądź też bierne poddawanie się potokowi zdarzeń.

Globalism - Towards Totalitarianism and Utopia Abstract

One could venture the argument that globalism is a contemporary variation of the totalitarian ideology which defines the sense of political, economic and business acti­

vities. The common attribute of all variants of totalitarianism was, and is, territorial expansion, and extermination of people who are racially and culturally, or politically and biologically inferior. Contemporary globalism seems to be the inheritor of that tenden­

cy, adequately modified and adapted to the new status quo. Globalism proposes a new division of the world, which depends less on the demographic or military potential, but more on the economic potential and scientific and technological advancement. Tearing down the old barriers, globalism is building new ones. It divides the world into the cos­

mopolitan metropolises located in the states with highly developed economy and stable political system, and the semi-peripheral states located between those metropolises and the dispersed peripheries overwhelmed by stagnation and shortage - working to the be­

nefit of the world centres. That leads to modern forms of colonialism. Kant condemned colonialism already in the 18th century.

The solutions proposed by globalism are basically reminiscent of a utopia, which formu­

lates recipes for overcoming at least some of the social and political problems in the world (e.g. violence, lack of peace and stability, injustice, hunger in some parts of the world). The utopian nature of globalism is a result of the assumption that thanks to suitable measures, it will be possible to remodel a human being in such a way that it suits the new system, i.e. that it rejects all of the old norms to which it used to conform, all of the habits and beliefs which could lead to new contradictions spoiling the perfection of the “new world”. The ideology of globalism treats the human individual as a model which can be formed in an infinitely free and permanent way.

281. Kant, Do wiecznego pokoju, s. 96.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dodatnio wartościujące formacje zdrabniające i spieszczające łączą się prawie wyłącznie z osobami panny młodej i pana młodego, przy nazywaniu których stosuje

Te powtarzające się w trzech lub czterech ustawach zasadniczych kolokacje nominalne, czyli polidystrybucyjne.. można by zaliczyć jako kancelaryzmy do

mi dziecka małego - do trzeciego roku życia, a jeśli badano dzieci starsze, to nie w sposób kompleksowy, ograniczając się tylko do badań pewnych objawów rozwo-

Myślę, że każde pojęcie czystości je s t niebezpieczne. Będąc pisarzem , interesuję się tym, co inni ludzie nazyw ają odpadkami. Sądzę też, że niepokój, jaki

Zaczął więc Kant od krytycznej analizy podstaw i zasad działania nowożytnej nauki – tego matematycznego i zarazem eksperymentalnego przyrodoznaw- stwa, które wywodzi się od

niająca i rozrywająca ramy kom pozycyjne zdają się dziś przyczyną nie tylko „potworko- w atego” now atorstw a Młodej Polski, lecz także czytelności i

Jego lektura umożliwia dostrzeżenie konsekwencji oraz niekonsekwencji w rozwoju całej filozofii kantowskiej, począwszy od okresu przedkrytycznego, umożliwia zwłaszcza nowe

„choroba dyplomatyczna”, gdyż adm. Kanin często cierpiał na migrenę oraz miewał zapaści. Uczestnik wojny ros.-jap. Za udział w obronie twierdzy wyróżniony