• Nie Znaleziono Wyników

"Przyjemność jak tragedia" : wyobraźnia a rzeczywistość materialna

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Przyjemność jak tragedia" : wyobraźnia a rzeczywistość materialna"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Gillian Beer

"Przyjemność jak tragedia" :

wyobraźnia a rzeczywistość

materialna

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (129), 123-144

2011

(2)

Prezentacje

Gillian BEER

„Przyjemność jak tragedia”.

Wyobraźnia a rzeczywistość materialna

1

We w czesnym autobiograficznym zapisku, zanotow anym w sie rp n iu 1838 roku, tu ż p rze d tym , jak D arw in w p ełn i p o rad ził sobie z konsekw encjam i swoich p o ­ glądów na „tra n sm u ta c ję g atu n k ó w ”, uczony przed staw ia swoje najdaw niejsze w spom nienia. O pisuje lęk, zd u m ien ie i rozkosz tow arzyszące czynnościom zbie­ ran ia i nazyw ania - a także przyjem ności i niebezpieczeństw a płynące z w ym yśla­ nia h isto rii (czy k łam ania). O pow ieści, które wym yślał w dzieciństw ie, m iały robić w rażenie na n im i przyjaciołach, w praw iać jego i ich w zdum ienie. Z am iłow anie do konfabulacji było zarówno w yrazem p rag n ie n ia władzy, jak i p róbą zapanow a­ nia n a d otaczającym i go p aradoksam i. W yrazistość p ara d o k su zachw ycała go. M iał jasną świadom ość wagi swoich zm yśleń.

W ow y ch c z a s a c h b y łe m w s p a n ia ły m g a w ę d z ia rz e m . [...] R z a d k o z d a rz a ło m i się p o p r z e ­ c h a d z c e n ie p o c h w a lić , iż w id z ia łe m b a ż a n ta czy ja k ie g o ś d z iw n e g o p ta k a (s m a k d o h i ­ sto rii n a tu r a ln e j); d o m y śla m się, że te k ła m stw a , o ile n ie z o sta w a ły w y k ry te , p o b u d z a ły m n ie , p o n ie w a ż w s p o m in a m je w y ra z iśc ie i, z w y ją tk ie m n ie k tó ry c h w y p a d k ó w , n ie ze w sty d e m , ale ja k o coś, co d z ię k i w ie lk ie m u w r a ż e n iu w y w ie ra n e m u n a m ój u m y sł, s p r a ­ w ia ło p rz y je m n o ść ja k tra g e d ia . P a m ię ta m , ja k u p a n a C a s e ’a stw o rz y łe m c a łą k o n s tr u k ­ cję, p o k a z u ją c ą ja k w ie lk ie m a m z a m iło w a n ie d o m ó w ie n ia p r a w d y ! T a m to z m y ś le n ie

R o z d z ia ł p ie rw sz y k s ią ż k i G. B e e r D a rw in ’s plots. E vo lu tio n a ry narrative in D arw in,

George E lio t and nineteenth-century fictio n , w y d a n e j po ra z p ie rw sz y p rz e z

w y d a w n ic tw o R o u tle d g e & P a u l w 1983 ro k u . P rz e k ła d n a p o d sta w ie w y d a n ia

d ru g ie g o , C a m b r id g e U n iv e r s ity P re ss, C a m b rid g e 2000.

12

(3)

12

4

je s t w c ią ż ta k żyw e w m o im u m y śle , że g o tó w b y łb y m w ie rz y ć , iż je s t p ra w d ą , g d y b y w s p o m n ie n ie d a w n e g o w s ty d u n ie p o d p o w ia d a ło , że ta k n ie je s t.2

Zręczne zm yślanie sprawia „przyjem ność jak trag ed ia” . To uderzające sform u­ łow anie precyzyjnie oddaje p e ł n i ę i w yrazistość w yobraźni D arw ina: w ładza, jaką daje kłam stw o, zm yślenie, pow iedzenie czegoś bądź niepow iedzenie, podsyca jego zapał odkrywcy: „Wyraziście przypom inam sobie pragnienie, by móc coś wiedzieć na tem at każdego kam yczka przy drzw iach wejściowych”, „U w ielbiałem ogrodnic­ two i wym yślałem niestw orzone historie o tym , że potrafię nadawać krokusom ko­ lor, jaki zechcę”. Świadomości absurdalności tych zm yśleń towarzyszy niezm ienne, trw ałe w rażenie, iż są rzeczywiste - żywa wciąż nadzieja, że kłam stwo to form a od­ kryw ania praw dy - co jest zarazem cudow nie kom iczne i cudow nie przenikliw e.

G dy D arw inow i jako chłopcu nie dow ierzano i m usiał przyznaw ać się, że p o ­ w iedział niepraw dę, odczuw ał w styd. Tylko dzięki wstydowi ostatecznie p rze sta­ wał wierzyć. Gdy doszedł do swojej teo rii doboru n atu ra ln eg o , zachow ał ją dla siebie. W dociekaniach trw ających p o n ad 20 lat - od w czesnych notatników , przez dwa w stępne szkice, po niedokończoną W ielką K siążkę i ukończone O powstawa­

niu gatunków - w ciąż żywa pozostaw ała przyjem ność zm yślania oraz potężny p rzy­

m us, by długo zachowywać tajem n icę i rozkoszować się w ym yśloną przez siebie przeszłością życia na ziem i, rozw ijając ją 3. Cytow any wyżej k ró tk i szkic n apisał

2 C h . D a rw in A n autobiographical fra g m e n t, w r itte n in 1838, w: Autobiographies. Charles

D a rw in and Thom as H enry H u x le y , ed . G . d e B eer, O x fo rd U n iv e r s ity P re ss, L o n d o n

1974, s. 5. - Je śli n ie je s t z a z n a c z o n e in a c z e j, w s z y stk ie p r z e k ła d y c y ta tó w z n ie tlu m a c z o n y c h n a p o lsk i u tw o ró w a n g ie ls k ic h - M a c ie j M r o z ik (d o p . re d .). 3 C h . D a rw in , A .R . W a lla c e E v o lu tio n by n a tu ra l selection: D a rw in and Wallace,

fo re w o rd G. d e B eer, X V I n te r n a tio n a l C o n g re s s o f Z o o lo g y a n d th e L in n a e a n S o c ie ty o f L o n d o n a t th e U n iv e r s ity P re ss, C a m b rid g e 1958. E d y c ja ta z a w ie ra te k s ty D a rw in a : Sketch z 1842 i E ssay z 1844. W ie lk a K sią ż k a to n ig d y n ie u k o ń c z o n e w ie lk ie d z ie ło D a rw in a , k tó re o d ło ż y ł, b y n a p is a ć O p o w sta w a n iu

g a tu n k ó w . Z o b . Charles D a rw in ’s n a tu ra l selection, being the second p a r t o f his big species book w ritte n fro m 1856 to 1858, w yd. n a p o d st. rk p . R. S ta u ffe r, C a m b rid g e

U n iv e r s ity P re ss, L o n d o n 1975. T e k sty n o ta tn ik ó w lu b ic h d o k ła d n e o m ó w ie n ia m o ż n a o d n a le ź ć w: H .E . G ru b e r, P H . B a r r a tt D a rw in on M an. A psychological study o f

scientific creativity, W illw o o d H o u s e , L o n d o n 1974, s. 263; D a rw in ’s notebooks on transm utation o f species, ed . G . d e B eer, „ B u lle tin o f th e B r itis h M u s e u m (N a tu ra l

H is to ry ), H is to r ic a l S e rie s ” 1960-1961 n o 2, 1967 n o 3; S. S c h w e b e r The origin o f

„The O rigin” revisited, „ J o u rn a l o f th e H is to r y o f B io lo g y ” 1977 no 10, s. 229-316;

D . K o h n Theories to w o rk by. R ejected theories, reproduction, a n d D a rw in ’s p a th to

n atural selection, „ S tu d ie s in th e H is to r y o f B io lo g y ” 1980 no 4, s. 67-170; S. H e r b e r t The place o f m an in the developm ent o f D a r w in ’s theory o f transm utation, p a r t I, to J u ly

1837, „ J o u rn a l o f th e H is to r y o f B io lo g y ” 1974 no 7, s. 217-258 o ra z The red notebook

o f Charles D a rw in , ed . S. H e r b e r t, „ B u lle tin o f th e B r itis h M u s e u m (N a tu ra l

H is to ry ), H is to r ic a l S e rie s ” 1980 no 7. N o ta tn ik i D a rw in a i jego lis ty le k tu r p rz e c h o w y w a n e są ja k o część k o le k c ji „ D a rw in P a p e rs ” w b ib lio te c e C a m b rid g e U n iv e rsity . J e s te m w d z ię c z n a B ib lio te c e za zg o d ę n a w y k o rz y sta n ie ty ch m a te ria łó w .

(4)

D arw in u szczytu sił w yobraźni, w czasie, gdy jego um ysł i n o ta tn ik i (milcząco) tę tn iły n iew ypow iedzianą wciąż i n ieuporządkow aną h isto rią m etam orfozy, trans- m u ta cji i doboru. D uże (w p o rów naniu z pozostałym i rem iniscencjam i) rozm iary w spom nienia o opow iadaniu czy zm yślaniu są być m oże w yrazem zachw ytu i tw ór­ czego niepokoju, jakie odczuw ał m łody D arw in w 1838 ro k u - uczuć podobnych do tych, których doznaw ał jako 10-latek.

W późniejszych w łasnych k o m en tarzach D arw in p o dkreślał fakt u tra ty w ładz estetycznych. W autobiograficznej opowieści spisanej dla rod zin y pod koniec ży­ cia p rzedstaw ił to zan ik a n ie w rażliw ości w bolesnym , szydzącym ustępie:

P o w ie d z ia łe m ju ż , że p o d p e w n y m w z g lę d e m u m y s ł m ój u le g ł z m ia n ie w c ią g u o s ta tn ic h d w u d z ie s tu czy tr z y d z ie s tu la t. D o trz y d z ie ste g o ro k u ży cia, a n a w e t n ie c o p ó ź n ie j, w s z e l­ k ie g o ro d z a ju p o e z ja , ja k n a p r z y k ła d u tw o ry M ilto n a , G ra y a , W o rd sw o rth a , C o le r id g e ’a i S h e lle y a , sp ra w ia ły m i w ie lk ą p rz y je m n o ść , a jeszcze ja k o u c z e ń z a c h w y c a łe m się S z e k ­ s p ire m , zw ła sz c z a jego d r a m a ta m i h isto ry c z n y m i. W s p o m in a łe m też, że d a w n ie j d e le k ­ to w a łe m się o b ra z a m i, a jeszcze b a rd z ie j m u z y k ą . A te ra z o d w ie lu ju ż la t n ie m o g ę się z m u s ić d o p rz e c z y ta n ia je d n e g o w ie rsz a p o e z ji; o s ta tn io p ró b o w a łe m c z y ta ć S z e k s p ira , lecz o k a z a ło się to n u d n e n ie d o w y trz y m a n ia , w rę c z p rz y p ra w ia ło m n ie o m d ło śc i. S tra - c ile m w sz e lk ie z a m iło w a n ie d o m a la rs tw a i m u z y k i. K ie d y słu c h a m m u z y k i, z a c z y n a m in te n s y w n ie m y śleć o ty m , co m a m d o z ro b ie n ia , z a m ia s t c z e rp a ć z n ie j p rz y je m n o ść . Z a c h o w a łe m jeszcze u p o d o b a n ie d o p ię k n a k r a jo b ra z u , ale i to n ie b u d z i w e m n ie , ja k to b y ło d a w n ie j, p ra w d z iw e g o z a c h w y tu . U m y sł m ój sta ł się c z y m ś w ro d z a ju m aszy n y , k tó ­ ra p rz e r a b ia w ie lk ie z b io ry fa k tó w n a o g ó ln e p ra w a , lecz n ie ro z u m ie m , d la c z e g o sp o w o ­ d o w a ło to a tro fię ty lk o tej części m ó z g u , o d k tó re j z a le ż ą te w yższe u p o d o b a n ia .4

W ielu kom entatorów przesuw a to przyćm ienie m ocy afektyw nych w p ó źn iej­ szym w ieku na zdecydow anie zbyt w czesny okres życia D arw ina. P odobne ro zu ­ m ow anie często pojawia się też w odniesieniu do le k tu r literackich uczonego: pon ie­ waż w późniejszych la tac h lubił, gdy czytano m u pow ieści na głos, i wolał szczęśli­ we zakończenia, zakłada się, że był czytelnikiem naiw nym , niew rażliw ym na szer­ sze m ożliw ości lite ra tu ry 5.

K. D a rw in Autobiografia, p rz e ł. S. S k o w ro n , w: te g o ż D zieła w ybrane, t. 8,

Autobiografia i wybór listów , p rz e ł. A. Iw a n o w sk a i in ., p o d k ier. A. M a k a re w ic z ,

W. M ic h a jło w a , K. P e tru s e w ic z a , o p ra c . A. S tra sz e w ic z , Z . W ó jc ik , P ań stw o w e W y d a w n ic tw o R o ln ic z e i L e śn e , W a rsz a w a 1960, s. 75.

D . F le m in g Charles D a rw in , the anaesthetic m a n , „V icto rian S tu d ie s ” 1961 n o 4, s. 291-336; J.A . C a m p b e ll N a tu re, religion and em otional response. A reconsideration o f

D a rw in ’s affective decline, „V icto rian S tu d ie s ” 1974 n o 18, s. 159-174. N a w e t Jo h n

B u rro w , je d e n z n a jb a rd z ie j p rz e n ik liw y c h k o m e n ta to ró w D a rw in a , w sw oim w s tę p ie d o O p o w sta w a n iu g atunków (P e n g u in , H a r m o n d s w o r th 1968) z au w a ża: „S łow a ja k o ta k ie n ie s p ra w ia ły m u p rz y je m n o ś c i, a lite r a tu r a m a ło go o b c h o d z iła , p r z y n a jm n ie j g d y o s ią g n ą ł ju ż w ie k ś re d n i, k ie d y to g u sto w a ł g łó w n ie w le k k ic h p o w ie ś c ia c h , w o b ec k tó ry c h m ia ł ty lk o ta k ie w y m a g a n ie , ż e b y b o h a te r k a b y ła ła d n a , a z a k o ń c z e n ie sz c z ę śliw e ” (s. 12). D a le j p isz e: „ P r a w d o p o d o b n ie d z ie ła

w sp ó łc z e sn e j m u G e o rg e E lio t n ie s p o d o b a ły b y się b a rd z ie j D a rw in o w i n iż

O p o w sta w a n iu gatunków s p o d o b a ło się je j” . N in ie js z e s tu d iu m z a rz u c a k ła m o b u

4

5

(5)

12

6

To, że we wczesnym okresie D arw in czerpał przyjem ność z niezw ykle zróżnico­ w anych typów pisarstw a, wynika z prow adzonych przez niego spisów lektur, pocho­ dzących z okresu od późnych lat 30. aż po 50. X IX w ieku, przechow yw anych obec­ nie w bibliotece uniw ersyteckiej w C am bridge (notatniki 119, 120, 128)6. W zap i­ sach spom iędzy 20 czerwca a 14 listopada 1840 r. odnajdujem y m iędzy innym i:

S ir C h . B e ll A n a to m y o f E x p re s s io n , S e n n. le tn ie j. H a m le t. O te llo . M a n s f ie ld P a rk . R o z w a ż n a i r. R y sz d II. S la b e . H e n r y k IV. O p a c tw o N o r th a n g e r . S im p le S tory. B o sw ella J o h n s o n ’s T o u r to H e b r id e s . M a c a u le y a a rt. o B a c o n ie w E d in . R . N ie k tó r e m o w y B u r- k e ’a. N ie k tó r e b a ś n ie z ty s ią c a i je d n e j nocy. P o d ró ż e G u liw e ra . R o b in s o n K ru z o e . ( n o ­ t a t n i k 119)

Z en tu zjazm em czyta Sir T hom asa B row ne’a, M o n ta ig n e’a, C arlyle’a i H arrie t M a rtin ea u . W n o ta tn ik a c h z tego okresu w spom ina jeszcze o w ielu p isarzach, m ię­ dzy in n y m i o W alterze Scotcie, E d m u n d z ie Spenserze, W ordsw orthie i Byronie. P rzypuszczalnie D arw in raczej po ch łan iał k siążki niż je analizow ał. Ale byłoby b łę d em zakładać, że z tego pow odu lite ra tu ra m iała na niego m niejszy wpływ. W publikow anym gdzie indziej eseju p o d d ałam dogłębnej analizie w zajem ne p rze­ n ik a n ie się literac k ich i naukow ych le k tu r D arw ina oraz rolę autorów tak ich , jak M ontaigne, T h o m as Browne, Scott i P rescott w pow staw aniu jego te o rii i w kwe­ stionow aniu przez niego prostego pojęcia rozw oju7.

Idee D arw ina spowodow ały zaburzenie istniejących zw iązków m iędzy lite ra ­ tu rą, m etaforą i rzeczyw istością m a teria ln ą. Ź ródłem tego p o te n cja łu była ró żn o ­ rodność le k tu r uczonego. Jeśli chcem y w p ełn i zrozum ieć znaczenie oczytania dla rozw oju jego w yobraźni i idei, pow inniśm y pam iętać także o w cześniejszych do­ św iadczeniach czytelniczych: o za n u rzen iu w le kturze, jakiego doświadczył w dzie­ ciństw ie i m łodości.

Takie niekontrolow ane czytanie jest b ardziej spontaniczne, m niej zdystanso­ w ane niż jakiekolw iek zachw yty w późniejszym wieku. Tworzy ono m atryce, w które w pisują się także dośw iadczenia naszego dorosłego życia. N ajw cześniejsze naw yki w yobraźni wpływ ają na nasze p la n y i oczekiw ania. N ad aje to szczególnej w artości ch łopięcem u oczarow aniu D arw ina Szekspirem , zwłaszcza kron ik am i. In ty m n a więź z M iltonem , jedynym au to rem , którego zawsze zabierał na sam otne w yprawy z okrętu Beagle w głąb lądu, także św iadczy o szczególnym zn aczen iu tego

pisa-ty m tw ie rd z e n io m . N ie c h w pisa-ty m m ie js c u w y s ta rc z y u w ag a, że D a rw in c z y ta ł A d a m a

B e d e ’a, k ie d y po ra z p ie rw sz y u k a z a ł się d r u k ie m , i o b d a rz y ł go je d n y m

z n a jrz a d s z y c h k o m e n ta rz y , ja k ie z d a rz a ły się w jego lis ta c h le k tu r: « Z n a k o m ity » ” ( n o ta tn ik 128).

T e k st n o ta tn ik ó w je s t d o s tę p n y n a s tro n a c h in te rn e to w y c h T h e D a rw in C o rre s p o n d e n c e P ro je c t (p rz y p . tłu m .).

G . d e B e e r D a rw in ’s reading and the fictio n s o f developm ent, w: The D a rw in ia n heritage, ed. D . K o h n , P rin c e to n U n iv e r s ity P re ss, P rin c e to n 1984. D o teg o te k s tu o d sy ła m C z y te ln ik ó w z a in te re so w a n y c h p o g lą d a m i D a rw in a n a p sy c h o lo g ię le k tu ry . 6

(6)

rza. L e k tu ry te w płynęły na form ow anie się idei D arw ina i ich m itologiczną siłę oraz na to, jak uczony przyjął k o n s e k w e n c j e idei M althusa. Jako p rzykład przedstaw im y pokrótce, w jaki sposób czytanie Szekspira i M iltona m ogło w zbo­ gacić rozwój w yobraźni in te le k tu aln ej D arw ina.

D arw in opisuje, jak jako m łody chłopiec przesiadyw ał g o d zin am i w oknie, p o chłaniając k ro n ik i Szekspira. U tw ory te podkreślają, że n iezaburzona sukcesja jest konieczna dla zachow ania p o rzą d k u i władzy, a naw et dla zachow ania sam ych idei n a ro d u i rasy. Sugerowały pew ien genetyczny sposób in terp reto w an ia zw iąz­ k u m iędzy rasą a czasem . Ciągłość sukcesji w rodzinie królew skiej staje się m eto ­ dą za trzym ania rzek i czasu - uw ydatnia rolę rep lik acji, łagodzi różnice - zm arłe­ go króla zastęp u je żywy król, a dziedziczenie tro n u gw arantuje, że nie zajdzie żad­ na radykalna zm iana. K ażdy ro d zi „w edług ro d za ju swego” . M onarchia inten sy fi­ ku je aspekt r e s t a u r a c j i , sukcesja staje się w niej nie drogą zm iany, lecz sposo­ bem stania w m iejscu. B uckingham u siłuje przekonać G loucestera o jego praw ach dynastycznych i obow iązku sukcesji:

W ie d z p rz e to , k sią ż ę , że p rz e z tw o ją w in ę Z o sta w ia s z tr o n u n a jw y ż s z y m a je s ta t I p rz o d k ó w tw o ic h u r z ą d b e rło w ła d n y , L o s p r z y n a le ż n y tw e m u u ro d z e n iu , D z ie d z ic z n ą c h w a łę k ró le w sk ie g o d o m u P n ia sp ró c h n ia łe g o s k a la n y m w y ro ślo m . [...] C z ło n k i sw e tr a c i w y sp a ta s z la c h e tn a , N ie s ła w y s z ra m y sz p e c ą jej o b lic z e ,

C h w a s t n a k ró le w sk im jej p n iu z a s z c z e p io n y [ . . . ] . 8

O brazy stad a9 i zaszczepiania, ta k sugestyw nie w ykorzystyw ane w całości k ro ­ nik , fu n k cjo n u ją gdzieś na granicy znaczenia m etaforycznego i dosłownego. Losy rodów, ta k jak losy roślin, są kształtow ane i m ogą do pewnego stopnia być k o n tro ­ low ane przez św iadom ą upraw ę oraz łączenie cech k o n k retn y c h odm ian. Wywód D arw ina w O powstawaniu gatunków od początku oparty był na tej samej analogii hodow lanej: rolę człowieka w rozw ijaniu kon k retn y ch oczekiw anych cech roślin i zw ierząt porów nuje się do roli przyrody w d o b ie ra n iu i zachow yw aniu cech n a j­ bard ziej k orzystnych dla osobników danego g atu n k u . C złow iek h o d u je ro śliny i zw ierzęta, aby służyły j e m u s a m e m u - nie dla korzyści tychże roślin czy zwie­ rząt. Tym czasem , jak p o dkreślał D arw in, procesy n a tu ra ln e zawsze służą dobru

W. S z e k s p ir R y sza rd I I I , w: te g o ż D zie ła d ram atyczne, t. 4, K ro n ik i, t. 2, p rz e ł. L. U rlic h , P a ń stw o w y I n s ty tu t W y d aw n icz y , W a rsz a w a 1963, s. 472-473.

P o lscy tłu m a c z e g rę S z e k s p ira n a słow ie „ s to c k ” (‘r ó d ’, a le te ż ‘trz o d a , b y d ło , s ta d o ’) o d d a ją n a jc z ę śc ie j p rz e z m e ta fo ry „ r o ś lin n e ”, n a p r z y k ła d „ b le m is h ’d s to c k ” to „ sk a ż o n a z e p s u c ie m o d r o ś l” (B a ra ń c z a k ), „ z g n iła la to r o ś l” (B r a n d s ta e tte r ) , „ z b ru k a n e p rz e g n iłe k o n a r y ” (S ło m c z y ń sk i), „ p n ia sp ró c h n ia łe g o s k a la n e w y ro śle ” (U lric h ). Z a ś u S ity: „ n a s ie n ie s k a la n e b r u d e m ” (p rz y p . tłu m .).

8

9

(7)

12

8

osobników danego g a tu n k u 10. Jest to w jego rozum ow aniu kluczow e rozróżnienie, które po raz kolejny ukazuje dobrotliw ość jego w izji natury, pom im o iż m iał pełną świadom ość, jak surowe m oże być życie dla kon k retn y ch jednostek.

W kolejnym p rzykładzie zobaczymy, jak lite ra tu ra pom ogła D arw inow i sfor­ m ułow ać jego przełom ow e koncepcje.

Praw ie wszyscy kom entatorzy, idąc w ślad za D arw inem , pod k reślają znacze­ n ie le k tu ry M a lth u sa dla pełnego skrystalizow ania się pojęcia doboru n a tu ra ln e ­ go11. W ciąż jednak nie doceniono p rzekształceń, jakim D arw in p oddaje typ wy­ o braźni i em ocjonalną równowagę koncepcji M a lth u sa , a zatem także jej p o te n ­ cjał intelektualny. M a lth u s zaczyna swój esej od opisu energii płodności, w k tó ­ rym zachw yt i zaniepokojenie utrzy m an e są w d elikatnej równowadze:

D r F r a n k lin z a u w a ż y ł, że n ie m a in n e j g ra n ic y d la ro z ra d z a n ia się z w ie rz ą t lu b ro ślin , ja k ty lk o ta, k tó ra się n a r z u c a z ic h n a d m ie r n e g o w z ro s tu i z m n ie js z a n ia się lic z b y ś r o d ­ k ów ż y w n o ści. G d y b y n a całej z ie m i - p o w ia d a o n - n ie ro sły ż a d n e r o ś lin y z w y ją tk ie m je d n e j, to z o s ta ła b y o n a p o k ry ta je d n y m ro d z a je m ro ś lin - n a p r z y k ła d k o p re m - a g d y b y b y ła n ie z a m ie s z k a łą , z o s ta ła b y c a la p o p e w n y m c z a sie z a ję ta p rz e z je d e n n a ró d , n a p rz y ­ k ła d p rz e z A n g lik ó w . To je s t b e z s p rz e c z n ie p ra w d ą . W św iecie zw ie rz ę c y m i ro ślin n y m n a tu r a ro z rz u c iła h o jn ą rę k ą n a s ie n ia ż y c ia , b a rd z o b y ła je d n a k o sz c z ę d n ą w ilo śc i z ie m i i śro d k ó w ży w n o ści, p o trz e b n y c h d la ic h ro z w o ju . G d y b y z a lą ż k i ży cia, k tó re tk w ią w z ie ­ m i, m ia ły d o ść m ie jsc a i ż y w n o ści, b y m ó c się ro z w in ą ć , z a ję ły b y w te d y w o k re sie k ilk u ty się c y la t m ilio n y św iatów . K o n ie c z n o ść , im p e ra ty w n e , w s z ę d z ie p a n u ją c e p ra w o n a t u ­ ry, u tr z y m u je je w o k re ślo n y c h g ra n ic a c h . C a ły św ia t ro ś lin n y i z w ie rz ę c y p o d le g a te m u w ie lk ie m u o g ra n ic z a ją c e m u je p ra w u , a i c z ło w ie k ż a d n y m w y siłk ie m ro z u m u n ie m oże się z n ie g o w y ła m a ć .12

10 Z o b . D a rw in ’s reading... - ta m d y s k u s ja n a d z n a c z e n ie m Z im o w e j opowieści,

O kanibalach M o n ta ig n e ’a i Religio M edici S ir T h o m a s a B ro w n e ’a w tw o rz e n iu się

o p o z y c ji m ię d z y d o b o re m s z tu c z n y m a n a tu r a ln y m . S z k ic szczeg ó ło w o a n a liz u je lis ty l e k tu r D a rw in a .

11 W a rty k u le Theories to w o rk by. R ejected theories, reproduction and D a r w in ’s p a th to

n atural selection, s. 67-170, D a v id K o h n p rz e d s ta w ia d a n e w s k a z u ją c e , że D a rw in

c z y ta ł M a lth u s a „w c ią g u sz e śc iu d n i m ię d z y 28 w rz e śn ia a 3 p a ź d z ie r n ik a ” . G łę b sz a d y s k u s ja n a d z w ią z k a m i te o r ii M a lth u s a z p r a c a m i D a rw in a zob. n a p rz y k ła d P. V o rz im m e r D a rw in , M althus, and the theory o f n atural selection, „ J o u rn a l o f th e H is to r y o f Id e a s ” 1969 no 30, s. 527-542; R .M . Y oung M a lth u s a n d the evolutionists.

The common context o f biological a n d social theory, „ P a s t a n d P re s e n t” 1969 no 43,

s. 109-141; C . L im o g e s L a Selection naturelle, P U F , P a ris 1970; S. H e r b e r t D arw in,

M althus, a n d selection, „ J o u rn a l o f th e H is to r y o f B io lo g y ” 1971 n o 4, s. 209-217;

P.J. B o w le r M althus, D a rw in a n d the concept o f struggle, „ J o u rn a l o f th e H is to r y o f I d e a s ” 1969 n o 30, s. 527-542; D . O s p o v a t D a rw in after M a lth u s, „ J o u rn a l o f th e H is to r y o f B io lo g y ” 1979 n o 12, s. 211-230. W D a rw in and M a r x V a le n tin o G e r ra ta n a p rz e k o n u je , że w p ły w M a lth u s a n ie b y ł kluczow y. P o d o b n ie są d z i G ru b e r.

12 T. M a lth u s P ra w o ludności, p rz e ł. K. S te in , J ir a f a R o ja , W a rsz a w a 2007, s. 70 (w o ry g in a le cyt. za w y d ., k tó re p o s ia d a ł D a rw in : A n essay on the principle o f

(8)

D ow olny g atu n ek ro śliny czy zw ierzęcia, którego ro zm n ażan ie nie zostanie ograniczone, m ógłby p ręd k o skolonizow ać i opanow ać cały św iat, nie zostaw iając m iejsca na cokolw iek innego. D latego M a lth u s stawia tezę, że p otencjał rep ro d u k ­ cyjny człow ieka, jeśli się go n ie ogranicza, będzie zawsze w iększy od m ożliw ości zdobycia po k arm u . D la M a lth u sa płodność była niebezpieczeństw em , k tó rem u należy stawić tam ę - szczególnie przez w prow adzenie d rak o ń sk ich środków w śród lu d z i biednych. D la D arw ina płodność była zasadą w yzwalającą, tw órczą, prow a­ dzącą do większej różnorodności, do zw iększonych m ożliw ości zm iany i rozwoju. Z pow odu gigantycznej produktyw ności n atu ra ln eg o procesu rozrodczego zakres różnic osobniczych i m ożliw ości m u ta cji jest ogromny. W tym m iejscu trzeba p a ­ m iętać o dw óch książkach, któ re D arw in m iał ze sobą podczas podróży okrętem Beagle, kiedy to jego w yobraźnia była najb ard ziej rozbudzona. Je d n a z n ic h to

Principles o f geology Lyella. D ruga to w iersze M ilto n a, o których badacz w spom ina

w Autobiografii13, że były jedynym tom ikiem , jaki m iał zawsze p rzy sobie i zabierał na długie w ypraw y w głąb lądu.

Jakiego ro d zaju pożywkę daw ał w yobraźni D arw ina M ilto n w tym form atyw - nym okresie? W w yniku podróży na okręcie Beagle D arw in doszedł do jednego ze swoich kluczow ych odkryć: że uregulow ana zieleń angielskiego krajo b razu , z n a ­ rzuconą jej lu d zk ą ręką h arm o n ią i trzeźw ym p ięknem , nie m oże być uw ażana za norm ę. Poza A nglią istn iały in n e n a tu ra ln e krajobrazy, pełne burzliw ych kolorów i życia. Szeroki zakres doznań zm ysłow ych nie m ieści się w ram ach ciasnego m o ­ delu naukow ej deskrypcji, jakim dysponuje kolekcjoner.

K tó ż p rz e g lą d a ją c w z b io ra c h e n to m o lo g a b a rw n e m o ty le e g z o ty c z n e i o so b liw e p ie w ik i p o łą c z y z ty m i m a rtw y m i p rz e d m io ta m i le n iw y lo t p ie rw sz y c h i n ie u s ta n n e o s tre g ra n ie d r u g ic h - te n s ta ły a k o m p a n ia m e n t c ic h e g o , ro z g rz a n e g o p o łu d n ia p o d z w ro tn ik o w e g o ? W id o k ta k i p o w in n o się p o d z iw ia ć w ted y , g d y sło ń c e n ajw y żej się w z n ie s ie - w ów czas g ęste, w s p a n ia łe listo w ie m a n g o w c a k ry je z ie m ię w n a jg łę b s z y m c ie n iu , g d y ty m c z a se m g ó rn e g a łę z ie o d n a d m ia r u św ia tła ja ś n ie ją n a jw s p a n ia ls z ą z ie le n ią . [...] G d y c ic h o sz e ­ d łe m c ie n is ty m i śc ie ż k a m i i ra z po ra z z a c h w y c a łe m się ty m , co w id z ia łe m , p ra g n ą łe m z a le ź ć słow a, b y w y ra z ić sw e m y śli. O k re ś le n ie za o k re ś le n ie m w y d a w a ło m i się za sła b e, b y w yw ołać u ty c h , k tó rz y n ie w id z ie li o w y ch p o d z w ro tn ik o w y c h o k o lic , u c z u c ia ro z k o ­ szy, d o z n a w a n e p rz e z u m y s ł.14

13 K. D a rw in Autobiografia, s. 42. C z y ta ł M ilto n a d a le j po p o w ro c ie d o A n g lii. P rz y k ła d z n o ta tn ik a 119, 1840: „ 1 3 -ty M a rc a , d r o b n e w ie rsz e M ilto n a i p ie rw sz y to m W o rd s w o rth a ”. W ra ż e n ia D a rw in a z le k tu r y W o rd sw o rth a b a d a li E d w a rd M a n ie r

(T h e y o u n g D a rw in a n d his cultural circle, D . R e id e l, D o r d re c h t 1978) i M a rily n G a u ll (From Wordsworth to D a r w in , „T h e W o rd sw o rth C ir c le ” 1979 n o 10, s. 33-48).

14 K. D a rw in D zieła w ybrane, t. 1, Podróż na okręcie „Beagle”, p rz e ł. K. S z a rsk i, P ań stw o w e W y d a w n ic tw o R o ln ic z e i L e śn e , W a rsz a w a 1959, s. 526-527. W w y d a n iu p ie rw sz y m D a rw in m y śl tę u jm o w a ł w sp o só b n ie c o b a rd z ie j fo rm a ln y : „ c h c ia ło b y się z n a le ź ć ję z y k d la w y ra ż e n ia sw o ic h m y ś li” (Journal o f Researches into the Geology

and N a tu ra l H istory o f the Various Countries visited by H .M .S . Beagle, under the C om m and o f C aptain F itzroy, R .N ., fro m 1832 to 1836, H . C o lb u r n , L o n d o n 1839,

s. 591).

12

(9)

13

0

D arw in spaceruje po lasach tro p ik a ln y ch z M iltonem . P otężne uniesien ie zm y­ słów w iedzie go poza granice w łasnych w ładz językowych.

N ie m niej w ażne było odkrycie różnorodności i obfitości. Bogate, wręcz eksta­ tyczne opisy podróży dają pew ne pojęcie o szczęściu, jakiego źródłem były dla D arw ina ta m te przeżycia. O dkryty św iat przyrody niem al legitym izow ał (jakże anty m altu zjań sk i) pogląd C om usa na ogrom ną obfitość, na ro zrzu tn ą płodność ziem i. W in te rp re ta c ji lubieżnego, bachicznego łotra C om usa urodzajność świata m a służyć przyjem ności człowieka:

C z e m u ż N a tu r a w y la ła swe sk a rb y T a k p e łn ą , n ie c o fa ją c ą się rę k ą , P o k ry w a ją c z ie m ię z a p a c h a m i, o w o c a m i, sta d a m i, W y p e łn ia ją c m o rz a m n o g o śc ią n ie z lic z o n e j ik r y -Je śli n ie d la p r z y je m n o ś c i w s z y stk ic h i d la z a s p o k o je n ia n a jw y s z u k a ń sz y c h g u stó w ? (w. 7 1 0 -7 1 4 )15

T w ierdzi on, że człow iek m a praw o n ie tylko ulegać swym ap e ty to m na zbytek, ale w ręcz obow iązek. Inaczej N a tu ra b yłaby „ z u p ełn ie przytło czo n a w łasnym cię­ ż a re m ”,

I z d u s z o n a sw ą m a r n o tra w n ą p ło d n o śc ią ;

Z ie m ia o b c ią ż o n a , a u s k rz y d lo n e n ie b o z a c ie m n io n e o d p ió r; S ta d a lic z b ą p r z e ro s ły b y sw ych p a n ó w . (w. 728-731)

B ałam u tn ie lib e rty ń sk im arg u m en to m C om usa przeciw staw ia się uw ięziona przez niego Lady; tw ierdzi stanowczo, że pozór nad m iern ej obfitości w ynika z p a­ nującego w śród lu d z i b ra k u równow agi m iędzy n ied o sta tk iem a n ad m iarem . Z a­ m iast sytuacji, w której k ilk u lu d z i po ch łan ia w szystkie bogactw a n a tu ra ln e , p o ­ trzeb n a jest rów nom ierniejsza dystrybucja dostatku.

W tym czasie D arw ina za jm u je głów nie z a g ad n ien ie p łodności, m e ch a n izm y p rzy ro stu i rozrodczości oraz ich znaczenie dla rozw oju p rzy ro d y w czasie. W Co-

musie M ilto n a b o h atero w ie p rz y jm u ją , że człow iek stoi w c e n tru m św iata, na

szczycie h ie ra rc h ii n a tu ry : „S ta d a lic z b ą p rz e ro sły b y sw ych p a n ó w ” . C echą ch a rak te ry sty cz n ą w szystkich w czesnych n ie p u b lik o w an y c h prac D arw in a było w ysadzenie człow ieka z tej ce n traln e j pozycji i sp o jrzen ie na p o rzą d ek p rzyrody z p u n k tu w idzenia in n y c h g atu n k ó w i in n y c h poziom ów życia. T ak więc słowa ta k ie jak „m ieszk an iec”, k tó re gdzie ind ziej m iałyby zastosow anie w yłącznie do człow ieka, w p ism ac h D arw in a dotyczą w rów nym sto p n iu w szystkich g atunków fau n y i flory. D eb a ta w Comusie p o d su n ę ła u czo n em u pew ien sposób p a trz e n ia na p ro b lem y sform ułow ane przez M a lth u sa : p ro b lem y p rzy ro stu , n a d m ia ru i n ie ­ d o sta tk u .

G dy w siódm ej księdze R aju utraconego M ilto n dochodzi do trzeciego dnia stwo­ rzenia, ta k opisuje rozdzielenie ziem i i wód:

(10)

O b lic z e

Jej k ry ł o c e a n w ie lk i, n ie b ezcz y n n y , L ecz p ło d n y m , c ie p ły m h u m o re m ła g o d n ie N a s y c a ł m a tk i w ie lk ie j k s z ta łt k u listy , A ż ją z a p ło d n ił w ilg o c ią ro z ro d c z ą , G d y B óg p o w ie d z ia ł: N ie c h się z b io rą w ody, K tó re p o d N ie b e m są, n a je d n o m ie jsc e , A n ie c h u k a ż e się su c h a . (w. 3 3 0 -3 3 7 )16

O brazy stworzenia w Raju utraconym naw iązują do zbliżenia seksualnego i zapłodnie­ nia, przesyca je zmysłowa, rozmiłowana natarczywość wobec żeńskiej natu ry ziemi:

Z ie le z ie lo n e , k tó re w n e t p o k ry ło

L ic o jej w ie lk ie z ie le n ią p rz y je m n ą [...]. (w. 373-374)

W każdej linijce odnajd u jem y nad m iar, różnorodność, dostatek, „I w net cieśniny, m orza i staw każdy, / A i zatoka ikrą się w ypełnia” (w. 472-473).

W R aju utraconym koncepcja „oddzielnego stw orzenia” w p ełn i uform ow anych, dorosłych gatunków znalazła p ełnię poetyckiego w yrazu. Seksualność w yraża się ta m raczej jako ro m antyczne złączenie niż rozm nażanie, prokreacja. M ilto n po d ­ kreśla też bezp o śred n ie n aro d z in y życia z m orza i ziem i: „A la m p art w raz z ry­ siem / Pow stają z Z iem i i tygrys się dźw iga” (w. 555-556).

C ie lę ta w y szły n a w z g ó rk i tra w ia s te ; I lew, p a z u re m rw ąc, w p ó ł się w y n u rz a

W alczą c, b y z a d swój z z ie m i o sw o b o d z ić , (w. 550-552)

S urrealistyczny obraz w yłonienia się z żywiołów w p ełn i ukształtow anego życia zn a jd u je do p ełn ien ie w ko m p resji czasu:

W p o w ie trz u , w w o d z ie i n a Z ie m i p ta k i, Ryby, z w ie rz ę ta , latały , p ły n ę ły I b ie g ły tłu m n ie . L e c z się n ie z a k o ń c z y ł D z ie ń szósty. (w. 601-604)

W ersja M ilto n a pogłębia oniryczność Księgi R odzaju - b ib lijn e deklaracje obfito­ ści zastępuje korow ód k o n k retn y c h organizm ów żywych.

Twórca teo rii ew olucji cieszył się z u p a d k u an tropocentrycznej w izji w szech­ św iata uw ydatnionej u M iltona. Jednakże język poety, w spółgrając z doznaw anym przez D arw ina poczuciem obfitości, zagęszczenia i w yrazistości k o n k retu , uśw ia­ dam iał uczonem u, jak wiele z daw nej w izji m oże p r z e t r w a ć , ile m oże być ele­ m entów w spólnych, w jakim sto p n iu m iędzy przeszłością a teraźniejszością może być zachow ana ciągłość. D arw in czerpał głęboką przyjem ność z le k tu ry M ilto n a - a w te n sposób docierał do wiedzy.

16 J. M ilto n R a j utracony, p rz e ł. M . S ło m c z y ń sk i, W y d a w n ic tw o L ite ra c k ie , K ra k ó w

(11)

13

2

Poczucie, że k u ltu ra i pojm ow anie świata zachow ują c i ą g ł o ś ć , było dla D ar­ w ina w ażne po d w zględem em ocjonalnym , a także teoretycznym . Zgadzało się ono z u n ifo rm ita ria n iz m em zaczerpniętym od Lyella. „Natura non facit saltum” - i ro ­ zum , zdaje się, też nie. D arw in usiłował raczej podkreślać z g o d n o ś ć obrazów, którym i się posługiw ał, z daw niejszym i system am i m itycznym i niż ikonoklastycz- nie te system y odrzucać.

W K siędze R odzaju czytamy:

N a ro z k a z P a n a B oga w y ro sły z g le b y w sz e lk ie d rz e w a m iłe z w y g lą d u i sm a c z n y ow oc ro d z ą c e o ra z d rz e w o ży c ia w ś ro d k u teg o o g ro d u i d rz e w o p o z n a n ia d o b r a i zła. (R d z 2,9)

„D rzew o życia” jest przeciw staw ione „drzew u pozn an ia dobra i zła”, ale też postaw ione obok niego.

W jednym z najbardziej rozbudow anych rozw ażań D arw ina na te m at działa­ n ia w yobraźni, zaw artym w n o ta tn ik u M , pojawia się opis nadzwyczaj m iłego dla b o tan ik a to k u myśli:

b o ta n ik m o że w te n sp o só b p a trz e ć n a ro ś lin y i z w ie rz ę ta . P rz y je m n o ść , ja k ie j d o z n a w a ­ łe m w K e n s in g to n G a rd e n s , c z ę sto w o g ro m n y m z a p e w n e s to p n iu p o w ię k s z a ło p a trz e n ie n a d rz e w a , ja k g d y b y b y ły w ie lk im i z w ie rz ę ta m i z ło ż o n y m i, p o łą c z o n y m i w c u d o w n y , ta je m n ic z y sposób.

M ów ienie o w idocznym w drzewach bogactwie form życia, ich podobieństw ie do „w ielkich zw ierząt złożonych” to jeden ze sposobów wykorzystywania przez D ar­ w ina obrazu drzewa jako elem entu wieloaspektowego system u odniesień w O po­

wstawaniu gatunków.

K łopot D arw ina z teologią epoki w yraża się w przeciw staw ieniu dwu drzew - życia i poznania. W swoim rozum ow aniu i sposobie, w jaki je przedstaw ił, D a r­ w in kon d en su je obraz dw u przeciw staw nych drzew tak, że okazują się jednym .

Zdaw ał sobie spraw ę, że n ad al istn ieją zakazane ścieżki wiedzy, ale nie dał się odciągnąć od konsekw encji swoich odkryć. Pośród szlachetnych drzew R aju stało drzewo życia:

n a jro ś le js z e , R o z k w ita ją c e ow ocem a m b ro z ji,

O b a rw ie z ło ta ro ślin n e g o . (ks. IV, w. 281-283)

W n o ta tn ik a ch i później w O powstawaniu gatunków D arw in w ykorzystuje ob­ raz d r z e w a 17, by przedstaw ić p o rządek ewolucji. W te n sposób odrzuca lam

ar-17 W n o ta tn ik u „B T ra n s m u ta tio n n o te b o o k ” D a rw in w a h a ł się m ię d z y o b ra z e m d rz e w a i o b ra z e m k o ralo w ca: „ U p o rz ą d k o w a n e is to ty tw o rz ą d rzew o ,

z g a ł ę z i a m i w y r a s t a j ą c y m i n i e r e g u l a r n i e , n ie k tó r y m i z n a c z n ie b u jn ie js z y m i o d p o z o s ta ły c h - to ro d z a je . - R ó w n ie w ie le p ą k ó w sz czy to w y ch o b u m ie r a , ja k p o w sta je n o w y c h ” (B22); „d rz e w o ży cia p o w in n o się być m oże n azy w a ć k o ra lo w c e m ż y c ia , z ro z g a łę z ie n ia m i m a rtw y m i u p o d sta w , p rz e z co n ie w id a ć p o łą c z e ń ” (B 25). K o ra l le p ie j u k a z u je n ie o d w ra c a ln e w y k ru sz a n ie się w c z e śn ie jsz y c h fo rm i n ie m o ż liw o ść p o w ro tu , ale d rz e w o p rz e d s ta w ia e n e rg ię żywej form y, k tó ra ro ś n ie i s ta je się c o ra z b a rd z ie j r ó ż n o ro d n a .

(12)

kowski łań cu ch p o stęp u - a w raz z n im daw ny h ie ra rc h ic zn y p orządek „wielkiego łańcucha b y tu ”, z kolejnym i, w yższym i szczeblam i egzystencji, z których każdy jest tylko ziem skim su b sty tu tem swej p latońskiej idei. W k oncepcji w ielkiego ła ń ­ cucha poszczególne organizm y um ieszczone są na stałych i niezm ien n y ch pozy­ cjach. F u n d am e n taln a dla takiego uporządkow ania jest idea stopnia.

D arw in potrzebow ał m etafory, w której m iejsce stopnia zajęłyby zm iana i po- tencjalność, a form a m ogłaby przekształcać się w czasie. O braz drzewa nie p o słu ­ żył m u jako zwykłe p orów nanie czy n arz ęd zie p o le m ik i z in n y m i porządkam i. O d k r y ł g o , gdy ujm ow ał swe rozum ow anie w p ostaci diagram u. Ta „ m ate riali­ zacja” obrazu drzewa jest ważna w zro z u m ien iu jego znaczenia dla D arw ina. O b­ raz te n m iał ch a rak te r dosłowny, był raczej k o n d en satem praw dziw ych zdarzeń niż m etaforą. Tu w racam y do problem ów , jakie stały p rze d D arw inem w zw iązku z przystosow yw aniem zastanego języka (jakże przesiąkniętego sugestiam i w ypły­ w ającym i z teologii n atu ra ln ej) do takiego opisu, w którym rzeczy o dnajdą w yjaś­ n ie n ia, analogie i m etafory w ram ach p o rzą d k u m aterialnego.

Język D arw ina jest najb ard ziej w ieloznaczny w pierw szym w ydaniu O powsta­

waniu gatunków. Jest to język raczej ekspresyjny niż ścisły. D arw in akceptuje zm ien ­

ność słów, ich tendencję do oscylowania m iędzy znaczeniam i, rozszerzanie się i zwę­ żanie zakresów 18. Jednoznaczność in te resu je go m niej niż m igotliw ość. B ardziej zajm u ją go relacje i przek ształcen ia niż granice. Tak oto jego p rak ty k a językowa zbiega się z jego te o rią naukow ą.

D opiero po p u b lik a cji O powstawaniu gatunków D arw in lepiej zdał sobie sp ra­ wę z konsekw encji tej bogatej p rak ty k i sem antycznej. D otarło do niego, że nie ma k o ntroli n ad zakresem i znaczeniem w ielu w prow adzonych przez siebie term inów 19. W kolejnych w ydaniach b ro n ił swojej te o rii red u k u ją c w ieloznaczności i starając się, by w tru d n ie jszy c h m iejscach kluczow e te rm in y m iały jedno i tylko jedno z n a­ czenie, jak w p rz y p a d k u „d oboru n a tu ra ln e g o ” . P rzychodziło m u to z tru d em . W ybujale m etaforyczna energia języka O powstawaniu gatunków odpow iadała te ­ m atow i. K onieczność ustanow ienia skrom niejszych d efinicji i w alka z b łędnym i o dczytaniam i m ogą częściowo w ytłum aczyć owo tak głęboko przeżyte osłabienie w yobraźni.

Język D arw ina należy do typ u , który George E liot określała jako w yrażający „życie” .

18 Por. E. M a n ie r The yo ung D a rw in ... o ra z te g o ż D a rw in ’s language a n d logic, „ S tu d ie s in H is to r y a n d P h ilo s o p h y o f S c ie n c e ” 1980 no 11, s. 305-323.

19 R e a k c je D a rw in a n a k o n tro w e rs je w y w o ła n e jego p r a c a m i o m a w ia ją P J . V o rz im m e r

Charles D a rw in : The years o f controversy. „The origin o f species” and its critics, 1859­ -1882, T e m p le U n iv e r s ity P re ss , P h ila d e lp h ia 1970; M . G h is e lin The trium ph o f the D a rw in ia n m ethod, U n iv e r s ity o f C a lif o r n ia P re ss, B e rk e le y 1969. N ie o c e n io n y o p is

re c e p c ji O p o w sta w a n iu g atunków m o ż n a z n a le ź ć w A. E lle g â rd D a rw in a n d the

general reader. The reception o f D a rw in ’s theory o f evolution in the B ritish periodical press,

1859-1872, A lm q u is t a n d W ik s e ll, G ö te b o rg 1958.

13

(13)

134

W y o b ra ź m y w ięc so b ie , że p o n a w ia n y w ie lo k ro tn ie w y siłe k , b y stw o rzy ć ję z y k u n iw e r s a l­ n y o ra c jo n a ln y c h p o d s ta w a c h , z o s ta ł w re sz c ie u w ie ń c z o n y su k c e se m , i że o trz y m a liś m y języ k , w k tó ry m n ie m a n ie ja s n o śc i, n ie m a k a p ry ś n y c h id io s y n k ra z ji, n ie m a n ie p o rę c z ­ n y c h fo rm , n ie m a n ie s p o k o jn e g o m ig o ta n ia w ie lo b a rw n y c h z n a c z e ń , n ie m a w iek o w y ch a rc h a iz m ó w „za p a n b r a t z w ie k a m i” - p rzejrz y sty , p o zb a w io n y z a p a c h u ję z y k b e z d ź w ię c z ­ n o śc i, k tó ry c e l k o m u n ik a c ji r e a liz u je ta k sz y b k o i d o s k o n a le ja k z n a k i a lg e b ra ic z n e . J ę z y k ta k i m o ż e o k a z a ć się d o sk o n a ły m śro d k ie m w y ra z u d la n a u k i, ale n ig d y n ie w y ra z i ż y c i a , k tó re je s t c z y m ś w ięcej n iż n a u k a .20

Styl D arw ina nie jest surow ym stylem kartezjań sk im . W O powstawaniu gatun­

ków m ało jest prostych zdań. W edług syna F rancisa D arw in często drw ił z siebie

„lub okazywał niezadow olenie, zn ajd u jąc tru d n o ść w p isa n iu po angielsku i m a ­ w iał na przykład, że jeśli m ożliw ym jest zły u k ła d zdania, to on z pew nością ta k o ­ wy w ybierze” . W iedział, czym jest niejasność stylu - n a d m iern e kondensow anie w ywodu czy idei, d ługie zatrzym yw anie się n a d spraw am i m niej isto tn y m i, bo głębsze pow iązania są dla piszącego już ta k oczywiste, że praw ie nie w arto ich ponow nie artykułow ać. Syn zauw aża, że D arw ina cechuje styl „stanow czy i jasny” . Choć jest w tej ocenie tro ch ę słuszności, efektu tego nie daje sam u k ła d zdań, częstokroć zawiły. Tworzą go dość liczne w trącenia w pierw szej osobie i to, co F ra n ­ cis D arw in określa jako przyjm ow anie „uprzejm ego i pobłażliw ego to n u w zglę­ dem c zy teln ik a” . „C ały to n takiej k siążki jak O powstawaniu gatunków jest zachw y­ cający i praw ie patetyczny [...]. C zytelnik, k tó ry m iał pew ne w ątpliw ości co do jego idei, nie był n igdy przezeń lekceważony, a sceptycyzm czytelników był p rz e ­ zeń z cierpliw ością i szacunkiem trak to w a n y ”21.

D zieło D arw ina nie „narzuca w iary”, tylko pró b u je przekonać czytelnika, roz­ w ażając z coraz w iększą subteln o ścią m ożliw e przyczyny niew iary i om aw iając w ątpliw ości. W tym sensie ch arak tery zu je je pełnia właściwa tek sto m u topijnym , które spraw iają przyjem ność p rzede w szystkim poprzez porządkow anie pom ysłów i szczegółów (rodzaj etnografii świata idealnego), a nie przez zw yczajnie ideolo­ giczną ekstrapolację z faktów. P rzedstaw iony przez D arw ina opis „gospodarki przy­ ro d y ” jest w yczerpujący i ciepły, robi w rażenie łagodnej p ełn i, naw et wtedy, gdy p okazuje straty, p orażki i walkę.

N akaz, by spraw iać czytelnikom p r z y j e m n o ś ć , jak rów nież w zburzać ich i niepokoić, jest dla D arw ina rów nie ważny, jak dla D ickensa. Przyjem ność i szczę­ ście otrzym ują uprzyw ilejow aną pozycję w śród argum entów za jego „poglądem na św iat” (tak nazyw ał swą hip o tezę w p oczątkach kariery): „pozostają p rzy życiu oraz ro zm nażają się tylko istoty [...] szczęśliwe” . B ezpośrednio o relacji m iędzy szczęściem a doborem n a tu ra ln y m pisał p o d koniec życia w Autobiografii:

20 Essays o f George E lio t, ed . T. P in n ey , R o u tle d g e & K e g a n P a u l, L o n d o n 1963,

s. 287-288.

21 F. D a rw in W spomnienia z życia codziennego mego ojca - ro z d z . I II k sią ż k i Autobiografia

K arola D a rw in a , życie i wybór listów , w yd. p rz e z F. D a rw in a , p rz e ł. J. N u s b a u m ,

(14)

L e c z je śli n a w e t p o m in ie m y te n ie z lic z o n e p ię k n e p rz y s to s o w a n ia , z k tó ry m i się w sz ę ­ d z ie sp o ty k a m y , p o z o s ta je p y ta n ie - w ja k i sp o só b m o ż n a w y tłu m a c z y ć d o b ro c z y n n y n a o g ó ł p o r z ą d e k św ia ta? N ie k tó r z y p isa rz e są co p ra w d a p o d ta k im w ra ż e n ie m b e z m ia r u c ie r p ie n ia n a ty m św ie cie, iż w ą tp ią , c z y je śli w z ią ć p o d u w ag ę w s z y stk ie is to ty c z u ją c e , w ięcej je s t n ie s z c z ę ść c z y te ż sz częśliw o ści i czy św ia t ja k o c a ło ść je s t d o b ry , czy zły. W e­ d łu g m eg o z d a n ia sz częście z d e c y d o w a n ie p rz e w a ż a , c h o c ia ż tr u d n o b y ło b y to u d o w o d ­ n ić. Je śli zało ży m y , że to s tw ie rd z e n ie je s t p ra w d z iw e , to b y ło b y o n o w h a r m o n ii z ty m i s k u tk a m i d z ia ła n ia d o b o ru n a tu r a ln e g o , ja k ic h m o ż e m y się sp o d z ie w a ć . [...] T a k w ięc zw ie rz ę m a m o ż n o ść o b ie ra ć d z ia ła n ie n a jb a r d z ie j k o rz y s tn e d la sw ego g a tu n k u , p o w o ­ d u ją c się b ą d ź c ie r p ie n ie m , ja k b ó l, g łó d , p r a g n ie n ie i s tra c h , b ą d ź p rz y je m n o śc ią , ja k je d z e n ie , p ic ie , r o z m n a ż a n ie się itp ., b ą d ź jeszcze p o łą c z e n ie m p ie rw sz e g o i d ru g ie g o , ja k n a p r z y k ła d w y s z u k iw a n ie p o k a rm u . W s z a k ż e je śli b ó l lu b ja k ie ś in n e c ie r p ie n ie trw a d łu g o , w y w o łu je p r z y g n ę b ie n ie i o s ła b ia m o c d z ia ła n ia , ch o ć s k ą d in ą d d o b rz e p rz y ­ sto so w u je ży w ą is to tę d o o b ro n y p rz e d w ie lk im i n a g ły m n ie b e z p ie c z e ń stw e m . Z d ru g ie j z a ś s tro n y p rz y je m n e w ra ż e n ia m o g ą trw a ć d łu g o b e z ż a d n e g o d e p ry m u ją c e g o w p ły w u ; p rz e c iw n ie , p o b u d z a ją o n e c a ły u k ła d d o w z m o ż o n e g o d z ia ła n ia . Z teg o b y w y n ik a ło , że w ię k s z o ść lu b w s z y stk ie is to ty c z u ją c e m u s ia ły się ro z w in ą ć d ro g ą d o b o ru n a tu r a ln e g o w te n sp o só b , iż ic h n o rm a ln y m p rz e w o d n ik ie m b y ły w r a ż e n ia p rz y je m n e .22

W sam ym O powstawaniu gatunków panglosow ska ten d en c ja tego rozum ow ania wysłowiona jest niepew nie, w sposób, k tóry w skazuje na dręczący autora niepokój zw iązany z koniecznością w prow adzenia do te o rii pojęć w alki i w yginięcia:

J e ż e li r o z m y ś la m y o tej w a lc e , to p o c i e s z y ć n a s t y l k o m o ż e z u p e ł n a w i a ­ r a w to , że w a lk a w n a tu r z e n ie je s t c ią g ła , że n ie p r z e jm u je g ro z ą , że ś m ie rć je s t zw y k le sz y b k a i że p o z o s ta ją p r z y ż y c iu o r a z r o z m n a ż a ją się ty lk o is to ty s iln e , z d ro w e i sz częś-liw e .23

„Pocieszyć nas tylko m oże” jakoś słabo pasu je do „zupełnej w iary”, więc by w zm ocnić swoją k onkluzję, D arw in naw iązuje do B iblii: „pozostają p rzy życiu oraz ro zm nażają się” . P rzekonanie, że świat jest ta k zorganizow any, by w ytwarzać szczęście, m ożna odnaleźć w w ielu tek stach z zak resu teologii n atu ra ln e j. D ojrzała twórczość D arw ina dążyła do odrzucenia jej w yjaśnień. Ale kiedy przygotowywał się do uzyskania stopnia B.A., czytał Evidences o f Christianity Paleya i tw ierdził, że była to jedyna czynność o jakiejkolw iek w artości dla jego ogólnego w ykształcenia, oraz że czytając dowody Paleya czuł te n sam fizyczny dreszcz zachw ytu, co przy le k tu rze E uklidesa. Ślady tego w pływ u przetrw ały w skłonności D arw ina, by in ­ terpretow ać p o rządek świata jako dobry, m im o iż n iezaprojektow any specjalnie dla człow ieka24.

22 K. D a rw in Autobiografia, s. 44-45.

23 K. D a rw in D zie ła w ybrane, t. 2, O p o w sta w a n iu gatunków drogą doboru naturalnego

czyli o u trzym a n iu się doskonalszych ras w w alce o byt, p rz e ł. S. D ic k s te in , J. N u s b a u m ,

P ań stw o w e W y d a w n ic tw o R o ln ic z e i L e śn e , W a rsz a w a 1959, s. 83 (p o d k r. G .B .). K o le jn e c y ta ty z tej e d y c ji są lo k a liz o w a n e w te k śc ie .

24 Z o b . N . G ille s p ie Charles D a rw in and the problem o f creation, U n iv e r s ity o f C h ic a g o

P re ss, C h ic a g o 1979.

13

(15)

136

Z m agając się z odziedziczonym językiem , D arw in usiłow ał odnow ić p ełn ię r z e c z y s a m y c h w s o b i e i u n ik n ą ć sc h em a tu plato ń sk ieg o , k tó ry rzeczy czyni niew ystarczającym i substytutam i idei. Uporczywie kwestionow ał każdą próbę rozróżnienia znaczenia i rzeczy. D la niego znaczenie tkw i w d ziała n iu i we w za­ jem nych relacjach. N ie m ożna go odnieść do „jakiegoś nieznanego p la n u stw orze­ n ia ” - to u zasadniałoby odw ołanie się do poprzedniego system u.

E n tu z jaz m D arw ina dla świata obserwow alnego m a w pływ na jego w yobraźnię i na k o n k re tn e odkrycia, jakich m oże dokonać. E n tu z jaz m te n popycha go nie tylko w stronę h isto rii, ale i teraźniejszości. P rzem ienia to, co przypadkow e, a za­ tem m izern e i pozbaw ione znaczenia, w bogactw o. W yobraźnię D arw ina wyzwala zachw yt n a d płodnością, rozm n ażan iem , rozrodczością, różnorodnością w szyst­ k ich gatunków organizm ów żywych: jabłek „Pepina R ib b sto n e’a lub dzikiej jabło­ n i (C o d lin -ap p le)” (s. 37), b ratków i koniczyny łąkowej (s. 79), owadów k a rm ią ­ cych się liśćm i i owadów karm iących się korą (s. 89), p etre li, perkozów i pluszczy (s. 178), jego u lubionych gołębi „garłacza, paw ika, gołębia pocztowego, m łynka, brodacza i in n y c h ” (s. 472), Ibla i P roteolepas (s. 149), skorupiaków i m ięczaków (s. 175), oraz sieci zależności m iędzy m szycam i i m rów kam i, koralow cam i, kredą i szczątkam i ssaków trzeciorzędow ych (s. 328) - „N awet m artw y dziś p rzedm iot geologii to w dużej części sprasow ane szczątki organizm ów żywych” .

D arw in żyje w świecie podw ójnie d o sta tn im - m ieszczącym bogactw o te ra ź­ niejszego życia z jego poten cjałem zarówno do rozw oju, jak i śm ierci, ale m iesz­ czącym też tw orzącą g ru n t dla teraźniejszości m nogość tego, co odeszło i zostało zapom niane:

To b a rd z o w ażn e , b y śm y w y ro b ili so b ie ja k ie ś p o ję c ie , c h o ć b y b a rd z o n ie d o s k o n a łe , o u p ły ­ w ie la t. K ażd e g o r o k u z ie m ia i w o d y n a c a ły m św ie cie b y ły p e łn e rz e sz o r g a n iz m ó w ż y ­ w y ch . Ja k a ż n ie s k o ń c z o n a lic z b a p o k o le ń , k tó re j u m y s ł n ie je s t w sta n ie o g a rn ą ć , p r z e ­ m in ę ła p rz e z te w sz y stk ie lata! A sp ó jrz m y n a n a sz e n a jb o g a ts z e m u z e a g e o lo g ic z n e - có ż za u b ó stw o tu z n a jd z ie m y !25

Świadom ość, że istn iała niedocieczona przeszłość, której osobliwości są zu p eł­ nie stracone, to jedna z cech pisarstw a D arw ina, na któ re H ard y odpow iedział z najwyższą wrażliw ością. W Tessie d ’Urberville pisze o drew nianych słupach obo­ ry, „w ypolerowanych gładko przez b oki niezliczonych krów i cieląt, jakie się o nie ocierały przez w szystkie m in io n e lata, a teraz u tonęły w bezdennej otch łan i nie- p am ięc i”26.

25 C h . D a rw in The origin o f species, ed. J o h n B u rro w , P e n g u in , H a r m o n d s w o r th 1968, s. 297. F ra g m e n t p ra w ie w c a ło śc i p o m in ię ty w p o lsk im tłu m a c z e n iu , w ięc d a ję w ła s n y p rz e k ła d - p o z a o s ta tn im z d a n ie m , k tó re c y tu ję za: K. D a rw in

O p o w sta w a n iu g a tu n kó w , s. 327 (d o p . tłu m .).

26 T. H a r d y Tessa d ’Urberville. H istoria kobiety czystej, p rz e ł. R. C z e k a ń sk a -H e y m a n o w a , o p ra c . J. J ę d rz e je w sk i, Z a k ła d N a ro d o w y im . O s s o liń s k ic h , W ro c ła w 2006, s. 138.

(16)

Z an ik an ie m a terii, naw et tej trw ającej najbardziej uparcie, n ad a je w spółczu­ ciu D arw ina dla św iata m aterialn eg o szczególnie bolesny odcień. Jego m a te ria ­ lizm jest zakorzenioną w zm ysłach odpow iedzią na życie i świat istot żywych, nie jakąś w yłączającą czy czysto ab stra h u ją cą siłą. M iędzy rozkoszow aniem się po je­ dynczym p rzykładem a dostrzeganą z perspektyw y ewolucyjnego czasu jego zni- kom ością i przem ijaln o ścią tw orzy się napięcie, którego owocem jest tru d n e połą­ czenie natarczyw ości i m o n u m e n ta ln o ści w m y ślen iu i stylu D arw ina.

W pierw szym zd a n iu pierw szego rozd ziału O powstawania gatunków D arw in w prow adza ideę osobnika:

J e ż e li p o ró w n a m y o s o b n ik i tej sa m e j o d m ia n y lu b p o d o d m ia n y o d d a w n a h o d o w a n y c h ro ś lin lu b z w ie rz ą t, to n a jp ie r w u d e rz y n a s fa k t, że zazw y czaj ró ż n ic e p o m ię d z y n im i są w ię k sz e n iż p o m ię d z y o s o b n ik a m i ja k ie g o k o lw ie k g a tu n k u lu b o d m ia n y ż y jącej w s ta n ie n a tu ry . (s. 19)

O sobnik jest najb ard ziej specyficznym , n ajb ard ziej m a t e r i a l n y m dowodem, a p rzyjrzenie się m u c h ro n i p rze d zbyt szybką system atyzacją, która przez g ru p o ­ w anie podobieństw i p o m ijan ie ich b ra k u pozornie rozw iązałaby tru d n o ści. F ra n ­ cis D arw in pisał, że ze w szystkich znanych m u uczonych jego ojciec najszybciej p o trafił w yłapywać w yjątki, a sam D arw in uw ażał, iż zdolność rozpoznaw ania wy­ jątków, anom alii, naw et n ajdrobniejszych, była jednym z charakterystycznych a tu ­ tów jego um ysłu. Taka zdolność w ynika z wysoko rozw iniętej reak cji na indywi- duację, jak rów nież z tru d n e j do okiełznania um iejętn o ści dostrzegania wzorów.

R om antyczny m a te ria liz m D arw in a, którego sk u tk iem było p rag n ie n ie, by nadaw ać m e tafo ro m znaczenie dosłow ne, p rze k szta łc ać an alogie w praw dziw e zw iązki, należy w idzieć jako część głębokiej tę sk n o ty w yobraźni, jaką dzieliło z uczonym w ielu jego w ielkich w spółczesnych. Ten m a te ria liz m nie m iał ch a ra k ­ te ru abstrakcyjnego. K ładziony w n im n acisk na tw ory n a tu ra ln e i organizm y żywe m ógł przynosić zarówno otuchę, jak i niepokój. To, co dotykalne, k o n k retn e, sta­ wało się nie tylko św iadectw em , ale ideałem . Z teo rii ew olucji w ynikało, że n ie ­ z m ie n n e p raw a n ie im p lik u ją już n ie z m ie n n e g o m a te ria ln e g o w szechśw iata. W szystko podlega nieodw racalnym zm ianom . W przeszłości znikały całe g atu n k i i za ta rły się już naw et ślady ich istnienia. Idea ta m iała ch a rak te r b ardziej abso­ lu tn y niż u H erak lita. Płynność to zm iana i ponow ne złożenie w całość. Tym cza­ sem geologia i h isto ria n a tu ra ln a dostarczały X IX-w iecznej teo rii m a te ria łu suge­ rującego bezpow rotną stratę, która była być m oże znośna dzięki skrajnej pow ol­ ności tego, postulow anego najpierw przez Lyella, a potem D arw ina procesu. Główny arg u m en t Lyella w The principles o f geology to fakt bezzasadnego zak ład an ia przez w cześniejszych geologów, że istn ieją różnice m iędzy daw nym i i obecnym i czynni­ k am i zm iany, oraz przyjm ow ania przez nich, iż ziem ia zn a jd u je się teraz w „okre­ sie spoczynku”, k tó ry n astąp ił po okresach katastrof:

N ig d y ż a d e n d o g m a t n ie b y ł b a rd z ie j w y k a lk u lo w a n y , b y k rz e w ić le n istw o i stę p ia ć o strz e c ie k a w o śc i, n iż to z a ło ż e n ie ró ż n ic y m ię d z y n ie g d y s ie js z y m i i is tn ie ją c y m i o b e c n ie p r z y ­ c z y n a m i z m ia n . W y tw o rzy ło to s ta n u m y s łu w n ajw y ższy m s to p n iu n ie p r z y c h y ln ie n a ­

13

(17)

138

s ta w io n y d o o tw a rte g o p rz y jm o w a n ia św ia d e c tw ow ych d ro b n y c h , ale n ie u s ta ją c y c h p r z e ­ m ia n , ja k ie p rz e c h o d z i k a ż d y fra g m e n t p o w ie rz c h n i z ie m i, p r z e m ia n , k tó re sp ra w ia ją , że w a r u n k i ży c ia jej m ie sz k a ń c ó w sta le u le g a ją z m ia n ie .27

P odobnie jak D arw in, na którego wywarł tak duży wpływ, Lyell podkreśla za­ równo niezm ienność przyczyn, jak i istn ien ie „owych drobnych, ale nieustających p rze m ian ” . Oba zjaw iska w edług Lyella zaw ierają się w te rm in ie „u niform itary- styczny” . A zatem rów ny nacisk jest kładziony na ciągłość przyczyn, jak i na n ie ­ u stającą zm ianę.

W czasie trw ania swojej egzystencji pojedynczy organizm n ie ew oluuje. Bierze w praw dzie udział w procesie ew olucji, ale tylko przez rozród, a nie przez jakiekol­ w iek zd arzenie swojego życia. O sobnik jest zatem zarów no narzęd ziem ew olucji, jak i jej ślepym zaułkiem . Ta m yśl D arw ina m ogła dla w ielu lu d z i epoki w ikto­ riańskiej nie być jeszcze w p ełn i jasna (pozostaje de facto jedną z jego najsłabiej zinstytucjonalizow anych idei). Ale wyczuwali oni w yraźnie nową, naglącą w yrazi­ stość tego, co pojedyncze.

W c e n tru m tego n ie p o k o ju znajdow ała się kw estia teleologii i jej relacji do m a te ria liz m u 28. Czy istn ieje w świecie, a zatem w naszym dośw iadczeniu, jakiś ostateczny cel albo u p rze d n i zamysł? Lub, u jm ując rzecz inaczej, czy w naszym świecie obiekty n a tu ra ln e sam e generują swoje prawa?

D obór n a tu ra ln y i m ech an izm przystosow ania sugerowały, że nie m oże istnieć żaden u p rz e d n i zam ysł, gdyż zgodność pom iędzy potrzebą o rganizm u a zaspoka­ jającym ją środkiem jest sk u tk iem przypadkow ego spotkania. A rystoteles w 2. roz­ dziale księgi II Fizyki rozw ażał możliwość, że „twory organiczne, których wszyst­ kie części połączyły się w sposób jakby celowy, zachow ały się dzięki tem u , że się ta k w łaśnie sam orzutnie korzystnie ukształtow ały. Te n ato m iast, które się n ieod­ pow iednio ukształtow ały, ginęły i giną w dalszym ciąg u ” . Je d n ak A rystoteles od­ rzucił tak ą ideę przeżycia n aturalnego: „N ie m ożna jed n ak uznać tego poglądu za prawdziwy. A lbow iem zarówno rzeczy wyżej w zm iankow ane, jak i w ogóle wszystko, co pow staje z natury, albo zawsze, albo najczęściej pow staje w te n w łaśnie określo­ ny sposób; n ato m iast nie m ożna tego pow iedzieć o żadnej rzeczy, któ ra pow stała przypadkow o lu b sa m o rz u tn ie”29. Inaczej m ówiąc, nie w idział w ta k im porząd k u ciągu przyczynow ego, co prow adziło go do odrzucenia tej hipotezy. U niego b rak celu im p lik u je b rak porządku.

27 C h . L y ell Principles o f geology, t. 3, J. M u rra y , L o n d o n 1830-1833, s. 3.

28 E. M a y r Cause and effect in biology, w: Cause and effect, e d . D . L e rn e r, F re e P re ss, N ew Y ork 1965; E. M a y r evolution and the diversity o f life, B e lk n a p P re ss o f H a rv a rd U n iv e r s ity P re ss, C a m b rid g e , M a ss. 1976; F. A y ala Teleological explanations in

evolutionary biology, „ P h ilo s o p h y o f S c ie n c e ” 1970 n o 37, s. 1-15; J. H illis M ille r The disappearance o f G o d , B e lk n a p P re ss o f H a r v a r d U n iv e rs ity P re ss, C a m b rid g e , M a ss.

1963; te g o ż The fo rm o f victorian fic tio n , N o tre D a m e , L o n d o n 1968; O. C h a d w ic k

Secularisation in the nineteenth century, C a m b rid g e U n iv e rs ity P re ss, C a m b rid g e 1975.

(18)

W m a teria le te o rii D arw ina czaił się elem ent przypadkow ości; H erschel roz­ w inął swój kom entarz, że jest ona „praw em grochu z k a p u s tą ”30, sięgając po an a­ logię do p ro d u k cji literack iej. W w ydaniu Physical geography o f the globe z 1868 ro k u pisze:

Z a s a d a p rz y p a d k o w e j i p rzy czy n o w ej z m ie n n o ś c i i d o b o ru n a tu r a ln e g o je s t n ie b a rd z ie j d o p rz y ję c ia jak o w y sta rc z a ją c e sa m o w so b ie w y tłu m a c z e n ie m in io n e g o i o b e c n e g o św ia ta o rg a n iz m ó w ży w y ch , n iż la p u ta ń s k a m e to d a p is a n ia k s ią ż e k (p o s u n ię ta d o o s ta te c z n o ­ ści) b y ła b y w y s ta rc z a ją c y m w y tłu m a c z e n ie m S z e k s p ira czy P rin cip ió w .31

H erschel n ad a l poszukiw ał „inteligentnego k iero w an ia” (intelligent direction): k o nflikt in te rp re tac y jn y m iędzy n im a D arw in em był k o n flik tem m iędzy k ie ro ­ w aną a przypadkow ą grą sił.

N acisk k ładziony w X IX-wiecznej n auce i filozofii na u stalone praw a prow a­ dzi do w niosku o u p orządkow aniu św iata, choć niekoniecznie o istniejącym w nim u p rz e d n im zam yśle. U n ifo rm itaria n izm sugeruje ciągłość, naw et pew ien rodzaj niezm ienności - daje się przekształcić w regułę i stabilność.

H u m an izm prac Lyella polega na u p artej w ierze w siłę ludzkiej w yobraźni, któ ra pozw ala ogarnąć zdum iew ająco rozległą skalę czasową św iata fizycznego. Choć z perspektyw y tej skali istn ien ie człow ieka jest m ało istotne, to jedynie on m oże być p otężnym źródłem i n t e r p r e t a c j i . Lyell stale posługuje się m etaforą deszyfracji - na przy k ład o filozofach antycznych pisze: „pradaw na h isto ria ziem i była dla n ic h za m k n iętą księgą, i choć n ap isan a jest za pom ocą lite r n ajbardziej uderzających i okazałych, nie byli naw et św iadom i jej istn ie n ia ”32. Owym i „lite ra­ m i” są p rzed m io ty m aterialn e: skały, zw ierzęta i rośliny. System atyzacja i porów ­ n an ie „odległych e r ” prow adzi „do uznania, że przy n ajm n iej część pradaw nych k ro n ik n a tu ry jest n ap isan a żywym językiem ”33.

D arw in przejął od Lyella m etaforę etym ologii jako rep rezen tację pochodzenia i zm ian y 34. A zatem dla D arw ina istn ieje „praw dziw e pow inow actw o” m iędzy ję­

30 C y t. za: K. D a rw in L isty w ybrane, p rz e ł. T. O p a liń s k a , P ró s z y ń s k i i S -k a, W arsz a w a 1999, s. 306 (p rz y p . tłu m .).

31 D . H u ll D a rw in and his critics, H a r v a r d U n iv e rs ity P re ss, C a m b rid g e , M a ss. 1973, s. 118.

32 C h . L y ell Principles o f geology, t. 1, s. 26. 33 T am że, s. 88.

34 Z o b . M . R u d w ic k Transposed concepts fro m the h um an sciences in the early w o rk o f

Charles Lyell, w: Images o f the E a rth , ed . L .J. J o rd a n o w a , R. P o rte r, „ B ritis h so c ie ty

fo r th e h is to r y o f sc ie n c e m o n o g ra p h s I ”, C h a lf o n t S t G ile s 1979, s. 67-83: „ P rz y ję c ie p rz e z L y e lla m e ta fo ry d e s z y fra c ji językow ej je s t is to tn e , p o n ie w a ż p o k a z u je , w ja k i sp o só b u n ik a ł d u sz ą c e g o e m p ir y z m u i a w e rsji d o te o re ty z o w a n ia , c h a ra k te r y z u ją c y c h jego g łó w n e o to c z e n ie n a u k o w e , czy li K ró le w sk ie T o w arz y stw o G e o g ra fic z n e w L o n d y n ie ” (s. 71). Z o b . te ż te g o ż The strategy o f L y e ll’s „Principles o f

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mechanizm leżący u  podstaw podwyższonego ciśnienia tętniczego u  osób z  pierwotnym chrapaniem nie jest w pełni wyjaśniony, ale może mieć związek ze zwiększoną

Każda taka klasa jest wyznaczona przez pewne drzewo de Bruijna, możemy więc uważać, że λ-termy to tak naprawdę drzewa de Bruijna.. λ-wyrażenia są tylko ich

Wydaje mi się, że historia Polonii w tym mieście, podobnie jak historia Polonii amerykańskiej, nie jest jeszcze zamknięta i że nie tylko kolejne fale emigracji z Polski

Jednak nie może zostać pominięty gatunek (tu traktowany szerzej, jako sposób konceptualizowania idei), który obok powieści grozy i baśni jest fundatorem dzieł science

Oczywiście jest, jak głosi (a); dodam — co Profesor Grzegorczyk pomija (czy można niczego nie pominąć?) — iż jest tak przy założeniu, że wolno uznać

Podaj przykªad funkcji, która.. (a) jest injekcj a, ale nie jest

Podaj przykªad funkcji, która.. (a) jest injekcj a, ale nie jest

Gdy on ju˝ si´ skoƒczy∏ lub jeszcze nie zaczà∏, to u˝ywam Êwiat∏a..