• Nie Znaleziono Wyników

Stereotypy macierzyństwa w prozie Anny Nasiłowskiej i Manueli Gretkowskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Stereotypy macierzyństwa w prozie Anny Nasiłowskiej i Manueli Gretkowskiej"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Jeannette Słaby

Stereotypy macierzyństwa w prozie

Anny Nasiłowskiej i Manueli

Gretkowskiej

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (109/110),

117-137

(2)

Roztrząsania

i rozbiory

Stereotypy m acierzyństwa w prozie

A nny Nasiłowskiej i Manueli G retkow skiej

B adania n a d k ategorią stereotypu podk reślają jego istotność dla rozum ienia i p orozum ienia ze św iatem przy całej św iadom ości, że stereotypy n ie pow inny sta­ nowić jedynego źródła poznania: „S tereotyp poprzedza użycie rozum u; jest form ą p ostrzegania, która narzuca pew ien ch a rak te r d any naszym zm ysłom , za n im te dojdą do naszego ro z u m u ”1. Psychologia w yjaśnia to zjaw isko biegunow o. Z jed­ nej strony, szablonow y sposób m yślenia oszczędza w ysiłku umysłowego. In teg ru je rów nież z w łasną grupą, pom agając w u zyskaniu przez to pow szechnej aprobaty. Z drugiej strony, zabieg stereotypizacji oznacza bezw arunkow e n arz u cen ie pew ­ nej społeczności tylko jednego wzorca zachow ań i działań. N iesie to ze sobą ko­ nieczność podporządkow ania się w zorcom pow szechnie obow iązującym ze stra­ ch u p rze d byciem „obcym ” : „Ich obecność [stereotypów] sankcjonuje zbiorowość, której służą do w yraźnego oznaczenia granic własnej i cudzej tożsam ości, naw et kosztem znacznych u proszczeń”2.

Stereotyp jest więc ro d zajem rozpoznaw czej sieci, określającej dynam ikę re la ­ cji m iędzy zbiorow ością a jednostką, jest także ro dzajem kategoryzacji i koncep- tu a liz ac ji św iata, których człow iek dokonuje za ich pośrednictw em , nie w yłącza­ jąc w łasnych em ocji i p rze k o n a ń 3.

1 W . L i p p m a n n Public opinion,z a: D . P i o n t e k Stereotyp: geneza, cechy, fu n k c je ,w:

W kręgu m itów i stereotypów ,r e d . K . B o ro w c z y k , P. P e w e lc z y k , W y d a w n ic tw o A d a m M a r s z a l e k , P o z n a ń - T o r u ń 1 9 9 3 , s. 21 .

2 B. T o k a r z Twórca - stereotyp - pro filo w a n ie, czyli literacka rzeczyw istość a lternatyw na,

„ P r z e s t r z e ń T e o r i i ” 2 0 0 3 n r 2, s. 23 . 3 T a m ż e , s. 2 3 -2 4 .

(3)

L ite ra tu ra , która pow iela stereotypy, n ie jest zła. O dnosi się raczej do ogólnego (przy całej pew ności b łędu) w yobrażenia i o d bioru obrazów, utrw alonych w spo­ łecznej św iadom ości. Stereotyp p o rząd k u je nasz świat, k tó ry poprzez zabieg ste- reo typizacji w ydaje się b ardziej znajom y, oswojony, a przez to bezpieczny. Z da­ n ie m Zofii M itosek, relacja s te re o ty p -lite ra tu ra opiera się na trzech zasadach: stabilizacji, kreacji i deszyfracji4. Pierw sza z n ic h - s t a b i l i z a c j a - oznacza, że n ap o tk an y stereotyp niczego nie będzie kw estionow ał. Raczej streści i opisze czytelnikow i jego w iedzę na dany tem at. To b ra k obiektyw nego dystansu spraw i, że odbiorca utw oru nie w ysunie żadnej w ątpliw ości - co więcej, dzięki stabilizacji stereotypu utw ierdzi się w p rze k o n an iu , że świat z jego le k tu r niczym się nie róż­ n i od realnego - „Jest jak jest” . Zjaw isko to najczęściej m a m iejsce w p o p u larn y ch czytadłach k u ltu ry masowej: pow ieściach k rym inalnych, rom ansach z cyklu H a r­ le q u in itp.

K olejną m ożliw ością egzystencji stereotypu w literatu rz e jest jego k r e a c j a . Ta zaś, w edług K am ili B udrow skiej, nie m iała jeszcze m iejsca w lite ra tu rz e pol­ skiej po 1989 roku. I nie w iadom o, czy w ogóle n astąpi. M itosek tłu m aczy bow iem , że kreacja stereotypu polega na „adaptow aniu obrazów literac k ich do opisu d o ­ św iadczeń b lisk ich czytelnikow i” oraz, że dotyczy sytuacji „identyfikacji odbiorcy z b o h ateram i le k tu r ”5. N ajprościej m ów iąc, oznacza to, iż czytelnik często m iałby używać form uły „P ani Bovary to ja ”, w ym ieniając tylko im ię b o h a te rk i F lau b e rta na im ię kolejnych p ostaci z jego lektur.

O sta tn im sposobem na istn ien ie stereotypu w lite ra tu rz e jest jego d e s z y ­ f r а с j a. Pod tym pojęciem kryją się w szelkie zabiegi autora, który ośm iesza ste­ reotyp, w skazuje na niego, obnażając sam m om ent tw orzenia szablonowego w zoru m yślenia. Teoria ta podkreśla bodaj najw ażniejszą cechę stereotypu w literatu rz e - jego uczestnictw o w k o m u n ik a cji literackiej. W tym zn aczen iu stereotypy m ogą być trak to w an e jako „zespoły, k tóre lo k u ją się nie tylko w ew nątrz czy na zew nątrz ak tu kom un ik acji, ale w sferze znaczeń presuponow anych, a więc tak ich , które są zakładane jako znane i które - jako sk ła d n ik i w iedzy odbiorcy są w aru n k ie m for­ tunn eg o oddziaływ ania samej w y p o w ie d z i6.

O d czasu p u blikacji pracy Zofii M itosek nie wyjaśniono, czy stereotyp jest, czy nie jest kategorią literacką. N ajbezpieczniej jednak mówić o n im w edług propozy­ cji Bożeny Tokarz, jako o zjaw isku pogranicznym w hum anistyce, podobnie jak m it czy topos7. Stereotyp w literatu rze m ożna również uznać za figurę myśli, podkreśla­ jąc w ten sposób jego bliskość z d ziałaniam i retorycznym i. Oznacza to, że stereoty­ py przybierają często rozm aite formy: językowe - przysłów, frazeologizmów; lite­ 4 Z . M i t o s e k L itera tu ra i stereotypy,Z a k ł a d N a r o d o w y im . O s s o l i ń s k i c h , W r o c la w 1 9 7 4 ,

s. 1 7 4 -1 9 0 . 5 T a m ż e , s. 1 8 0 -1 8 1 .

5 G . G r o c h o w s k i Stereotypy - kom unikacja - literatura,„ P r z e s t r z e ń T e o r i i ” 2 0 0 3 n r 2, s. 68.

(4)

rackie - w p ostaci tematów, fabuł, stylów; ikoniczne - przedstaw iając zachow ania kulturow e; czy wreszcie - w sferze rytuałów (sacrum) i obyczajów (profanum) 8.

Stereotypy m acierzyństwa i p ró b y ich przełamania

W każdej k u ltu rz e istn ieje stereotyp m acierzyństw a, czyli zespół obiegowych o p in ii o roli m a tk i, jej praw ach i obow iązkach. O braz te n ulega często zm ianom , bywa kształto w an y przez sytuację po lity czn ą (wojna), społeczną (em ancypacja kobiet). N ie m ożna bow iem mówić o m acierzyństw ie w oderw aniu od k o n tek stu społecznego, w k tórym m atka istnieje poprzez swoją zdolność do reprodukcji. Tutaj zaś ste re o tp y dotyczące m a tk i m a cie rz y ń stw a k sz ta łtu ją się w okół jednego - d z i e c k o j e s t n a j w a ż n i e j s z e .

M yśl ta zaczyna się już w m om encie k onstruow ania życiorysu, w którym pierw ­ sze zdanie brzm i: „U rodziłam się d n ia ...” . Bogusława Budrow ska pisze, iż użyta tu ta j form a czynna w skazuje na całkow itą niezależność dziecka podczas n aro d z in - dziecko przedstaw ia się jako aktyw ny p odm iot z d a rzen ia9. F o rm u ła taka zależy oczywiście od kon stru k cji istniejących w danym języku. W angielskim form a „I was b o rn ” („zostałem u ro d zo n y ”) zakłada już pew ną bierność dziecka, choć n ad a l nie w spom ina o m a tc e 10.

K olejny stereotyp m ów i o przyszłej m atce jako osobie dorosłej na tyle, by spro­ stać tru d o m m acierzyństw a. Z p u n k tu w idzenia biologii m atk ą m oże zostać każda dziew czynka, u której pojaw iło się com iesięczne krw aw ienie. Ale owa fizjologicz- n o -h o rm o n aln a gotowość bywa często nietożsam a z dojrzałością psychiczną. W y­ daje się jednak, iż n a tu ra w stereotypow ym , obiegowym zn aczen iu nie potrzeb u je duchow ego przygotow ania, jakiejś dopuszczalnej granicy, choćby wiekowej, by zostać m atką. N a tu ra posługuje się w łasnym i zasadam i, sam a je ustalając. P ara­ doksalnie jednak, zajścia w ciążę dziew ięciolatki nie będziem y postrzegać w ra ­ m ach n atu raln eg o p ęd u życia i w szechobecnej natury, która zm usiła dziewczynkę do rozm nażania.

W iek m a tk i, która rodzi pierw sze dziecko, jest w ażny także wtedy, gdy p rze­ kroczyła ona trzydziesty p ią ty rok życia. Pojaw ia się wówczas groźba pow ikłań poporodow ych. M atka m u si m ieć św iadom ość, że m acierzyństw o niesie ze sobą całkow ite przem odelow anie jej dotychczasow ego życia. Świadomość tę m ożna n a ­ zwać m acierzyńskim instynktem .

8 T a m ż e , s. 25 .

9 P o r. B. B u d r o w s k a M acierzyństw o ja ko p u n k t zw ro tn y w życiu kobiety,F u n n a , W r o c ła w 2 0 0 0 , s. 3 7 9 . 10 D a w n i e j i s t n i a ł a f o r m a „ Z r o d z o n y / a z . . . ” , k t ó r a w s k a z y w a ł a n a p o d m i o t d z i a ł a ń p o r o d o w y c h - m a t k ę . D z i ś f o r m a t a n i e j e s t w u ż y c i u w o d n i e s i e n i u d o n a r o d z i n i m a c i e r z y ń s t w a . F u n k c j o n u j e w z n a c z e n i u „ p o w s ta ć , p o c z ą ć ” , a le w o d n i e s i e n i u d o rz e c z o w n ik ó w n ie ż y w o t n y c h : „ M y ś l z r o d z o n a z . . . ” . P o r. S ło w n ik ję z y k a polskiego, t. 3, re d . n a u k . M . S z y m c z a k , P W N , W a r s z a w a 1 9 9 9 , s. 9 9 2 .

(5)

Z perspektyw y dzisiejszych b ad a ń kw estia istn ien ia in sty n k tu m acierzyńskie­ go w ydaje się rozstrzygnięta. E lisab eth B adinter, analizując społeczno-kulturow e podejście do tego zagad n ien ia we F ran cji, zw róciła uwagę na stosunkow o późne skonstruow anie m itu m acierzyństw a, dla którego d atą początkow ą jest w ydanie

Emila Jeana Jacques’a R ousseau w 176211. Sally M acintyre uważa zaś, że w szelkie

dowody na istn ien ie in sty n k tu m acierzyńskiego w yprow adza się ze św iata zwie­ rzęcego (samo pojęcie „ in sty n k tu ” w w iększości przypadków służy opisowi n a tu ­ ralnych, zw ierzęcych zachow ań, na przy k ład in sty n k t łow ny)12. A nna N asiłow ska zauw ażyła, jak p arad o k saln e jest podejście do tej kw estii z perspektyw y sta tu su społecznego: kobiety zam ężne m ają lu b pow inny posiadać m acierzyński instynkt, kobiety n iezam ężne nie są o niego naw et podejrzew ane i nie jest dobrze w idziane, by sam otna p a n i starała się o d ziecko13. Bowiem n astęp n y stereotyp m acierzyń­ stwa uzależnia sens p łodzenia dzieci od istn ien ia m iędzy rodzicam i zalegalizow a­ nego zw iązku. K olejność w ydaje się oczywista - n ajp ierw ślub, po tem dziecko. C zęstokroć m ałżeństw a b ez d zietn e , a z dłuższym stażem , z n a jd u ją się w ogniu p y ta ń o potom stw o. W takiej sytuacji łatw iej in n y m przyjąć w iadom ość o b ez p ło d ­ ności p artn e ró w niż ich decyzję o n ie p o sia d an iu dzieci.

D opuszczona jest także odwrotność tych działań - najpierw ciąża, potem m ałżeń­ stwo. Coraz m niej piętnow any społecznie w idok ciężarnej panny młodej uwydatnia wcześniej omówiony schem at „dla dobra dziecka”. Taki scenariusz przerabiają M a­ nuela Gretkowska i Piotr Pietucha. Gdy dow iadują się, że będą rodzicam i, Piotr re­ aguje bardzo szybko: „Weźmiemy ślub”, na co M anuela pyta, po co i słyszy odpo­ wiedź: „Żebyś czuła się pewniej, ludzie się pobierają, kiedy jest dziecko” (P, s. 34)14. W obiegowych o p in iach dotyczących m acierzyństw a postać m a tk i jawi się jako anielskie uosobienie cierpliw ości i dobroci. Każda no rm aln a, praw dziw a m atka m u si być aniołem i kochać dziecko bezw arunkow ą m iłością. Jeśli p racu je i prosi wówczas kogoś o pom oc, to n a tu ra ln ie pow inny się u niej pojawić w yrzuty sum ie­ nia. Isto tą m atk i-an io ła jest bow iem pośw ięcenie siebie dla dobra nowego życia. B udrow ska pisze:

R o la m a t k i w n a s z e j k u l t u r z e je s t b a r d z o w ą s k o z d e f in io w a n a . J e ś li c h o d z i o e m o c je , m a t k a m u s i m ie ć i o k a z y w a ć w o b e c d z i e c k a u c z u c i a w y ł ą c z n i e p o z y ty w n e . M u s i się p o ś w i ę c a ć , r e z y g n o w a ć z e s w y c h p o t r z e b i o d c z u w a ć r a d o ś c i z te g o p o w o d u - c z y li b y ć „ m a s o c h i s t - k ą ” . J e ś l i c h o d z i o w y k o n y w a n e z a j ę c i a , m u s i s k u p i ć s ię n a w y c h o w a n i u d z i e c k a i z r e z y g ­ n o w a ć l u b z m o d y f ik o w a ć p r z e b i e g k a r i e r y z a w o d o w e j .15 T a m ż e , s. 2 0 -2 1 . T a m ż e , s. 1 9 -2 0 . A . N a s i ł o w s k a N a tu r a ja ko źródło cierpień, „ T e k s ty D r u g i e ” 19 9 3 n r 4 / 6 , s. 189. M . G r e t k o w s k a P olka, W .A .B ., W a r s z a w a 2 0 0 2 . C y t a t y l o k a l i z u j ę w t e k ś c ie p o s k r ó c ie „ P ” . B. B u d r o w s k a M a c ie rzy ń stw o ..., s. 3 8 2 . 11 12 13 14 O

гч

15

(6)

N a naszych oczach dochodzi do transform acji wzorców zachow ań i relacji m atka - dziecko - ojciec. B ezpow rotnie zm ieniła się też społeczna rola kobiety. „Zazwy­ czaj jest solidnie w ykształcona, p racu je na w yszarpanym z tru d e m stanow isku, a rynek recesyjny nie zachęca do przerw ania n a u k i i k arie ry ” 16.

S tereotypy bierności m atk i, potrzeby jej fizycznej i psychicznej dojrzałości i ist­ n ien ia m a tki-anioła są stałym zbiorem podstaw owych szablonów w m yśleniu o m a ­ cierzyństw ie w interesujących m nie utw orach. W Dominie, Księdze początku A nny N asiłow skiej17 i w Polce M a n u eli G retkow skiej pojaw iają się rów nież inne stereo­ typy m acierzyństw a, któ ry m w arto się te ra z bliżej przyjrzeć.

Stereotyp I

M acierzyństwo jest norm alne

Ciąża n a rra t orki Polki jest jej pierw szą ciążą. N iepew na tego, jak będzie, szuka p o rad u rozm aitych osób, p en e tru je różne źródła. W trak c ie poszukiw ań w yznacz­ ników n orm alności tego stan u M an u ela G retkow ska napotyka na stereotypy w m y­ śleniu o dziew ięciom iesięcznej jedności m a tk i i dziecka, kryjące się pod postacią „dobrych r a d ” i pom ocnych zabiegów. A utorka zw raca się najp ierw z p y ta n iem do najbliższej jej osoby - ojca Poli, k tó ry sam m a dwoje dzieci. „K ażda ciąża jest i n n a ...” - odpow iada dośw iadczony ojciec na zarzuty, iż n ie zorientow ał się w cześ­ n iej, że M anuela jest w ciąży. Przyszła m atka szuka więc dalej. K upuje odpow ied­ n ią lite ra tu rę - francuskie czasopism a o ciąży i dwie książki: szw edzką - J a g är

gravid Jestem w ciąży) i polską - Ciąża. 40 kolejnych tygodni. Czego m ożna się z nich

dow iedzieć? F ran cu sk ie pism a każą jeść po siedem w arzyw d zien n ie i stw ierdzają, że „K obiety w ciąży przyciągają kom ary podw yższoną te m p e ra tu rą ciała” . O prócz tego p odają za praw dziw e inform acje, jakoby w w ydychanym przez kobiety w cią­ ży pow ietrzu znaleziono „specyficzne su b stan cje” . G retkow ska kom entuje: „Tak jak podejrzew ałam : psychoza, schizofrenia. Voila, u schizofreników przecież wy­ kryto w oddechu b u ta n ” (P, s. 70).

Są to przykłady, które m łodą m atkę p o trafią naw et rozśm ieszyć, jed n ak gdy p ro b lem em stają się złe w różby podczas b ad a n ia pren ataln eg o , kobieta nie m oże już tego wytrzym ać:

Z a g l ą d a m d o m o je j m ą d r e j k s i ą ż k i C iąża. 40 kolejnych tygodni. C o d a le j? D z i e c k o je s t z d r o w e .. . w c a le n ie . D o b r e w y n i k i z b a d a ń p r e n a t a l n y c h w c a le n i e g w a r a n t u j ą z d r o w ia d z i e c k a i m a t k i . W k s ią ż c e w y lic z a ją , t y d z i e ń p o t y g o d n i u , c o n a m g r o z i, z a n i m m i n i e d z i e w i ą t y m ie s ią c : b o r e l i o z a , z a k r z e p i c a ż y l, s m ó łk a ( z ie lo n a ) , f i b r o n e k t y n a , t a l a s m e n i a . W y b ó r n a z w w ię k s z y n i ż i m i o n w k a l e n d a r z u . [ ...] W r z u c a m p o r a d n i k - s t r a s z a k d o l o ­ d ó w k i, g d z i e tr z y m a m s t a r e n i e c z y t a n e k s ią ż k i. (P, s. 122) 16 E . W i n n i c k a J a k w y ch o w a ć dziecko w w eekend,„ P o l i t y k a ” 2 0 0 4 n r 6 (2 4 3 8 ) , s. 3. 17 A . N a s i ł o w s k a Dom ino. T ra kta t o narodzinach,O p e n , W a r s z a w a 1 9 9 5 ; te jż e Księga

p o c zą tk u ,W .A .B ., W a r s z a w a 2 0 0 2 . C y t a t y l o k a l i z u j ę w t e k ś c i e o d p o w i e d n i o p o s k r ó t a c h „ D ” i „ K P ” .

(7)

O braz ciąży, jaki w yłania się z czytanych p rzez autorkę podręczników , jest p rze­ rażający. N orm alność stanow i tu ta j pojęcie u tk a n e z siły wypadkow ej p atologii ciąży i sta n u przedciążow ego. W szystko, co zn a jd u je się pom iędzy tym b ie g u n a ­ m i, pow inno więc być ta k nazw ane, ale - i to zauw aża M anuela G retkow ska - za n o rm aln e uw ażane nie jest. W ięc jeśli dziecko nie kopie dw adzieścia razy d zien ­ n ie (a gdyby kopało ta k często, należałoby się rów nież zwrócić do lekarza), to trz e ­ ba pójść do specjalisty. Poza tym , w książkow ych rew elacjach zaw arto m nóstwo przesądów , z k tórym i k obiety jed n ak n ie w alczą. Lęk o zdrow ie dziecka w ydaje się n ie do przekroczenia. A b su rd aln e zabobony spraw iają, iż kobieta w ciąży czuje się p o d ciągłym nadzorem , m iędzy in n y m i le k tu r stanow iących w yraźny sposób na u p rzedm iotow ienie i ciąży, i m atki. G retkow ska powie o sobie, że jest norm alna dopiero w tedy, gdy przytyje dwa kilogram y, a dziecko, k tóre do tej po ry nie kopało (bo być m oże, jak stw ierdził P ietucha, po p ro stu M anuelę lu b i), w k ońcu odpowie w ykopem w żołądek.

Bogusława B udrow ska pisze o tego ty p u podręczn ik ach , iż d o m in u je w nich strategia persw azyjna: „Rady, zalecenia, rekom endacje, przyzw olenia i zakazy, od k tórych roi się w tekście [...] od odbiorczyni oczekują posłuszeństw a i zaw ierze­ n ia swego zachow ania lepiej w iedzącem u auto ry teto w i”18. S form ułow ania te sp ra­ w iają, że u m atek rośnie poczucie n ie k o m p eten c ji i ignorancji. Ich w iedza jest deprecjonow ana. P o ra d n ik i straszą konsekw encjam i w razie nieprzysw ojenia so­ bie przez kobietę zam ieszczonych w n ic h inform acji. Przyszła m atka traktow ana jest jak dziecko, któ re zaw stydza się z p rem edytacją, pisząc o pew nych „oczywi­ sto ściach ” . W Dominie A nny N asiłow skiej obserw ujem y ta k ą sytuację: „M łoda m atka czyta am ery k ań sk i p o ra d n ik k arm ien ia piersią. D ow iedziała się, że k a r­ m ien ie spraw ia przyjem ność aż do orgazm u, a sukces zależy w yłącznie od m oty­ w acji” (D, s. 105)19. K obieta, przeczytaw szy radę:

g o d z i n a m i w y c ią g a w k lę s łe i j u ż p o p ę k a n e b r o d a w k i , n a w e t n o c ą m a s u j e p i e r s i j a k g r u ­ dy . M a g o r ą c z k ę , z a c z y n a s ię z a s tó j. D z i e c k o o d w r a c a g ło w ę o d p i e r s i . W p a d a w ro z p a c z : - P r z e c i e ż ja b a r d z o c h c ę ! - p o w ta r z a . O b w i n i a w ię c s w o ją p o d ś w i a d o m o ś ć o c i c h y b u n t p r z e c i w w ła s n e j w o li i u p o r c z y w ie s z u k a w e jś c ia d o p o d z i e m i . P o r u s z y ł a b y p i e k ł o , n ie w ie ty lk o , g d z ie s z u k a ć je g o b r a m . (D , s. 1 0 5 -1 0 6 )

N asiłow ska w opisie zdarzenia unika pierwszoosobowej narracji, jak gdyby bała się p o tę p ien ia i tego, że ktoś jej zarzu ci b ra k silnej w oli lu b zbyt m ało starań. D ystan su je się jednocześnie do czynności, k tóre stały się jej udziałem . A utorka obnaża proces uprzedm iotow iania m a tk i podporządkow ującej się rozm aitym za­ leceniom . S tarając się za w szelką cenę w ypełnić przykazania podręczników , które w iedzą lepiej, kobieta tra c i nie tylko k o n ta k t z dzieckiem . P rzede w szystkim „do­

18 B. B u d r o w s k a M a c ie rzy ń stw o ..., s. 2 5 1 -2 5 2 .

19 W s z y s tk ie c y t a t y z D om ina. T raktatu o narodzinach i Księgi p o c zą tk uw e d łu g w s p ó l n e g o w y d a n i a : A . N a s i ł o w s k a Księga p o c zą tk u ,W a r s z a w a 2 0 0 2 . ( S t r o n y p o d a j e w n a w i a s a c h ) .

(8)

b r a ” m atka dokonuje gw ałtu na sobie - sw oim ciele i psychice. N ie dość, że w ska­ zane czynności spraw iają jej ból, odnosi ona w rażenie, że jest złą m atk ą, któ ra nie p o trafi zadbać o swoje potom stw o. A utorka M iast radzi, że p rze d ta k im sam osą­ dem m oże kobietę uratow ać św iadom ość tej m anipulacji:

J a r o b i ę to s a m o , a le w ie m , c o o ty m s ą d z ić . T a p e r s w a z j a s k r o j o n a j e s t n a m i a r ę l u d z i , k t ó r z y w i e r z ą w s u k c e s i n i e z a c h w i a n e s z c z ę ś c ie [ ...] U w a ż a j ą w ię c n a t u r ę z a d o b r ą m a t ­ k ę , s p e ł n i a j ą c ą c h ę t n i e k a ż d e ż y c z e n ie . W y d a j e im s ię l e p s z a o d c y w iliz a c ji, k t ó r e j w a d y d o t y k a j ą i c h n a c o d z i e ń . T o k o l e j n a w h i s t o r i i i d e a l i z a c j a . ( D , s. 106)

O statn ie zdanie - „To kolejna w h isto rii idealizacja” - m a w tekście A nny N asi­ łowskiej swoje rozw inięcie, które brzm i: „Ideał jest nie do zn ie sie n ia ” . Domino zapow iada się zatem na utw ór, w którym b ędziem y obserwować deszyfrację „ n a tu ­ raln eg o ” m acierzyństw a i zw iązanych z n im stereotypów.

Podobnie reaguje autorka Polki. O beznana w rozm aitych p rzesądach, trac i cier­ pliw ość i na w zór poznanych „przepisów dla cięż arn ej” k o n stru u je w łasną listę ciążowych złotych myśli:

1. K o b ie c i e w s t a n i e o d m i e n n y m w s z y s tk o s ię u d a j e (c h y b a p r z e d e w s z y s t k i m u r o d z ić ) . 2. T e g o , k t o o d m ó w i c i ę ż a r n e j p o m o c y a lb o j ą o k ł a m i e , s p o t k a n i e s z c z ę ś c ie . W w e r s j i d o k ł a d n e j : P l a g a m y s z y . ( M o ja m a m a tw i e r d z i , ż e to s t u p r o c e n t o w a p r a w d a ) . 3. W z a a w a n s o w a n e j c i ą ż y s t a w a n i e n a p a lc e i p o d n o s z e n i e w y s o k o r ą k g r o z i p o d d u s z e - n i e m d z i e c k a p ę p o w i n ą ( n ie w ie r z ę , a le te g o n ie r o b i ę z p o w o d u p r z e s ą d u n u m e r 4, k t ó r y w y d a je s ię je s z c z e a b s u r d a l n i e j s z y , a j e d n a k . . . ) . 4. W C h i n a c h n i e w o ln o z a m i a t a ć p o d ł ó ż k i e m b r z e m i e n n e j k o b ie ty . (P, s. 2 8 5 )

N a tym p rzykładzie w idać różnicę pom iędzy obiem a au to rk a m i, k tó rą m ożna zastąpić opozycją i r o n i a - p a t o s . G retkow ska celowo prow okuje napięcia m iędzy dosłow nym i zn aczen iam i w yrazów a tym i niew yrażonym i w prost. O sobli­ we, sem antyczno-logiczne k o n stru k cje u ja w n iają p ra g n ie n ie zachow ania przez m am ę Poli dystansu do sytuacji, w której się znalazła. O brócenie w żart strachu p rze d u tra tą dziecka po b a d a n iu p ren a taln y m jest sposobem na przetrw an ie tr u d ­ nych chw il w oczekiw aniu na w ynik badań.

Patetyczne sform ułow ania zaw arte w Dominie także służą zdystansow aniu się do intym nych przeżyć, angażujących bez reszty m łodą m atkę i jej rodzinę. P isar­ ka m a jednak świadom ość, że n o tu je błyski dośw iadczeń dotąd obcych literatu rz e. P odkreśla ciągle ich w agę i wielkość. N a p rzykładzie obrazu k arm ien ia p iersią dostrzegam y, że jest to w danym m om encie najw ażniejsza czynność - nic poza nią n ie istnieje.

„P iekło”, „rozpacz”, „ b u n t”, „wejście do p o d ziem i” - określenia te w yrażają uczucia m a tk i, któ ra chce wywołać p oruszenie u czytelnika, w skazując na to, iż zwykłe k arm ien ie p iersią m oże rów nież wywoływać w iele em ocji. Za chw ilę zoba­ czymy, że kobieta w prozie N asiłow skiej p osiłkuje się rów nież k ulturow ym i obra­ zam i m acierzyństw a, chcąc uzyskać w sparcie w dziedzinie, do której m atka i dziec­ ko przez lata nie m ieli dostępu.

(9)

R ozw inięciem stereotypu o ciąży jako n a tu ra ln y m procesie jest u trw alane cały czas przek o n an ie, że kobieta ze w zględu na fakt większego zaangażow ania jej cia­ ła i fizjologii w „zachow anie g a tu n k u ” rozpozna to dośw iadczenia od razu , co w ię­ cej - zawsze będzie w iedziała, co czuć i jak postępow ać. G retkow ska nie zgadza się z tak ą in te rp re ta c ją ról płciow o-społecznych. U cieka rów nież p rze d jednoznaczną klasyfikacją siebie jako kobiety, k tóra wie:

S ta ję p r z e d l u s t r e m : p is z c z e le , ż e b r a , b u lw a . C i ą ż a ja k o u k o r o n o w a n i e k o b ie c o ś c i ( p o d ­ b r z u s z a ? ) . W c a le n i e c z u j ę s ię b a r d z i e j k o b ie c o . M ę ż c z y z n a - k to ś , k i m n a p e w n o n ie j e s t e m . K o b i e t a - k to ś , k i m n a p e w n o n i e b ę d ę . M i m o d o j r z e w a j ą c y c h p i e r s i z e ś l i w k o ­ w y m i s u t k a m i , r o z s tę p ó w , k t ó r e p e w n ie p o j a w i ą s ię , j a k r y t u a l n e b l i z n y p o i n i c j a c j i w k o ­ b ie c o ś ć . D z i e ń p o u r o d z i n a c h . (P, s. 9 6 )

A utorka w yznaje, że jest w dośw iadczeniu m acierzyństw a „oczywistość ta jem ­ n ic y ”, która nie jest jej dana b ardziej tylko ze w zględu na jej płeć. W Polce opisana została rozm ow a au to rk i z w ęgierskim wydawcą Tarota. Janos pyta M anuelę:

- J a k to j e s t n o s ić w s o b ie c z ł o w i e k a - M u s i b y ć n ie s a m o w i t e , n i e m ó g łb y m s ię p r z y z w y ­ c z a ić [ ...] - M y ś lis z , ż e ja m o g ę ? T e ż n ie r o z u m i e m , c z a s e m c z u j ę , a le n ie r o z u m i e m . C o z te g o , że j e s t e m k o b i e t ą i to p o w i n n o b y ć n a t u r a l n e , w y m o s z c z o n e h o r m o n a m i . R ó w n ie d o b r z e ty m ó g łb y ś b y ć w c i ą ż y i p y t a ł a b y m c ię , j a k to je s t. - P r z e r a ż a j ą c a j e s t o c z y w is to ś ć t a je m n ic y . - S t r a s z n o j e

„Oczywistość ta jem n icy ” dla „no rm aln o ści” sta n u ciąży jest pojęciem k luczo­ wym. M anuela G retkow ska, stając w obliczu tych oczywistości, p ró b u je w spierać się dośw iadczeniam i innych (nie tylko kobiet). Zauw aża także, że ciąża jest zjaw i­ skiem daleko w ykraczającym poza płeć i role społeczne. B rzem ienność to zjaw i­ sko m istyczne, ilum inacja. Ściąganie go na ziem ię i nazyw anie „n o rm a ln y m ” jest o tyle właściwe, o ile zostanie pom nożone przez dośw iadczenia w szystkich kobiet, które kiedyś rodziły, i ich partnerów . K obiety w Polce nie m ają bow iem w yłączno­ ści na ciążę, nie jest też ona dziełem p rzypadku. Jest to d ziałanie „zapisane na górze”, a takiego - p arad o k saln ie - nie da się przedstaw ić w p o d ręczn ik u ty p u 40

dni. Ciąża tydzień po tygodniu:

Z w y c z a j n o ś ć c u d u ( p o c z ę c ia ) j e s t c w a n i a c t w e m n a d p r z y r o d z o n e g o . T a k to u r z ą d z o n e , że w y p c h n i ę t y d o p r z o d u s p e k t a k l b r z u c h a n i e j e s t ż a d n ą s e n s a c ją . D z i e c k o r o s n ą c e p o d s e r c e m , k o p i ą c e w w ą t r o b ę - c ó ż b a n a l n i e j s z e g o , c o d z i e n n o ś ć c ią ż y . A le n ie d o o p i s a n i a . N i e w i d z i a l n a p r a w ie k o m ó r k a , z m i e n i a j ą c a s ię w e m b r i o n , t e r a z o ś m i o m i e s i ę c z n ą P o lk ę . C z a s a m i i a p i ę j ą z a k o s te c z k ę w y p c h n i ę t e j n o g i. R e l ik w ia . C o z te g o , ż e d a s ię d o t k n ą ć , s k o r o j e s t n ie d o p o ję c ia . N i e m o ż n a te g o z r o z u m i e ć . N o li me tangere p o c u d z i e z m a r ­ t w y c h w s t a n i a i noli me tangerec h o c i a ż b y m y ś lą , c u d p o w s t a n i a d z ie c k a . (P, s. 2 8 9 ) I rzecz znow u p arad o k saln a - w łaśnie d zien n ik ciąży M a n u eli G retkow skiej został przez krytykę uzn an y za przy k ład le k tu ry pokazującej „no rm aln o ść” ciąży: „Jest ta m tycie, sikanie, rzyganie, seks w ciąży, a także m iłość, liczenie centym e­

(10)

trów płodu, nasłuchiw anie, czekanie na kopnięcia dziecka i taj em nica nowego życia. I w szystko to zgadza się z o d czuciam i i przeżyciam i przeciętn ej k obiety w tym sta n ie 20.

Pojęcie „no rm aln o ści” zastąpione pojęciem „przeciętności” m ów i n am jednak, że w ram ach dośw iadczenia ciąży istn ieje - pom iędzy p atologią a stanem niebycia w c ią ż y -c o ś jeszcze, co także m oże być „n o rm a ln e”. W recenzji Polki K inga D u n in dziwi się tylko, dlaczego ta opisana najzw yczajniej norm alność w łaśnie szokuje?

W Dominie dośw iadczenie ciąży jako procesu fizjologicznego angażującego ciało kobiety, postrzegane jest dość stereotypow o. B ohaterka opow iada jednak, z jaką tru d n o ścią zgodziła się na ta k ie podporządkow anie, chcąc jak n ajlepiej dla dziec­ ka. K obieta w ciąży, tw ierdzi N asiłow ska, m u si bow iem pojednać się z codzienno­ ścią, która zatacza dziew ięciom iesięczny krąg21. A podporządkow anie i totalność dośw iadczenia m acierzyństw a nie jest kw estią w yboru kobiety:

G d y s ły s z ę o p r a w ie d o w o ln e g o w y b o r u - t r o c h ę s ię w s t y d z ę . T a k , w y b ó r, to m a łe p o l e t ­ k o , s k r a w e k , p o k t ó r y m d r e p c z e , p r z y t u p u j ą c , p r a w d a n a k r ó t k i c h n ó ż k a c h . T r z y k r o k i w tę , t r z y w t a m t ą . O c z y w iś c ie , je s t e m z a w y b o r e m [ . .. ] z b e z s iln o ś c i. [ . .. ] W y b ó r? P u s t y ś m i e c h o g a r n i a . J a k b y o b ł o k s z y b u j ą c y p o n i e b i e o g r o d z ić p a l i k a m i . A lb o w o d ę s z n u r ­ k i e m z w ią z a ć . N i e w y b r a ł a m s o b ie jej z a c ó r k ę . I d o b r z e . T o s ą s p r a w y z b y t w a ż n e , b y p o w i e r z a ć je d o b r e j w o li. K to m ó w i t a k , p o w ie i n ie . N i e p y t a n o m n i e w ię c o z d a n i e - c z y c h c ę . T o ja z a p y t a ł a m : c z y m o g ę ? W o ln o m i? T o o n a ? W ię c ta k ? ( D , s. 92)

Z drugiej strony, autorka b ro n i dośw iadczenia m acierzyństw a p rze d posądze­ niem , że odbiera ono m atce podm iotow ości - ta k po p ro stu m u si być. N iez m ie n ­ nie, n ie p rz em ijaln ie kobiety będ ą rodzić dzieci, czy tego chcą, czy nie. D latego fra g m en t te n k o resp o n d u je z w ypow iedzią M a n u eli G retkow skiej, która na po ­ czątk u p rzestraszona „taje m n ic ą”, zaczyna w krótce rozum ieć jej istotę:

L u d z k i e p i e r d o l e n i e w w ię k s z o ś c i p r z y p a d k ó w n ie p r o w a d z i d o c ią ż y . M u s i b y ć t a j e m n i ­ c z a z g o d a w s z e c h ś w i a t a n a z a i s t n i e n i e c z e g o ś n o w e g o . [ . .. ] K o s m i c z n y d e s a n t w m o je j m a c ic y m ó g i się p o ja w ić d u ż o w c z e ś n ie j a lb o w o g ó le . Z o s t a ł w y k a lk u lo w a n y p r z e z w s z e c h ­ ś w i a t, k r ą ż ą c e w n i m g w i a z d y i u ł o ż o n e z n i c h h o r o s k o p y . J a k s ię d o te g o m a j ą p r z e p a ­ d e k , k o n i e c z n o ś ć i w o ln a w o la ? (P, s. 48)

W idać, że obie m a tk i in te rp re tu ją stan bycia w ciąży jako akt, który się doko­ nał niejako poza ich św iadom ością i bez ich zgody. Była to decyzja czegoś (prze­ znaczenia, losu, w szechśw iata) lu b kogoś innego (Istoty N ajw yższej, Boga). Coś innego zapragnęło, by na świecie pojaw iła się nowa istota. K obieta tra k tu je tutaj siebie jako n arzędzie, a nie siłę spraw czą. S tąd deszyfracja stereotypu o p o d m io ­ tow ym ch a rak te rz e zgody kobiety na m acierzyństw o dokonuje się tylko poprzez zauw ażenie tego faktu. W szystko in n e zdaje się być dziełem p rzypadku. Być może

20 K . D u n i n Ł a d n a P olka, „ R e s P u b l i c a N o w a ” 2 0 0 1 n r 8, s. 103.

21 P o r. K . B u d r o w s k a T ra kta t o m acierzyństw ie, „ P r z e g l ą d A r t y s t y c z n o - L i t e r a c k i ” 2 0 0 1 n r 4, s. 83.

(11)

w ynika to z zaskoczenia w iadom ością o ciąży. O bie k obiety n ie starały się o dziec­ ko. P rzyjęły po p ro stu do w iadom ości fakt, który już się stał.

Stereotyp II

M acierzyństwo jako powielanie matrycy

R ozw inięciem p o p rzedniej m yśli o ciąży jako n o rm aln y m procesie jest stereo­ typ m acierzyństw a traktow anego jako „pow ielanie m atry cy ” . D ochodzi tu ta j do p oszerzenia zn aczenia „n o rm a ln o śc i” . O prócz tego, że n o rm aln e jest, iż każda kobieta pow inna urodzić dziecko (każda „n o rm a ln a” kobieta), to m u si m ieć ona św iadom ość pewnej łączności płciow o-pokoleniow ej tego sta n u i charakterystycz­ nej cechy ciąży, k tórą jest pow ielanie w zoru. O znacza to, że ciężarna kobieta p o ­ w inna wyzbyć się indyw idualności na rzecz „wspólnego d o b ra”, czyli dziecka.

M acierzyństw o jest bow iem p rzykładem zjaw iska angażującego całe społeczeń­ stwo. Stereotyp te n p rzypom ina kobiecie, że zajście w ciążę i urodzenie dziecka n ie czyni jej pierw szą an i ostatn ią, k tóra by to p otrafiła. K lasyfikacja przyszłej m atki i w pisanie jej dośw iadczenie w krąg przeżyć innych kobiet w skazuje na wspól- notowość m acierzyństw a.

M anuelę G retkow ską, p isark ę uciekającą od w szelkich kategoryzacji, „pow ie­ lanie m atry cy ” przeraziło n ajb ard ziej. „U rodzę dziecko, jak tyle k obiet i sam ic p rzede m n ą ” (P, s. 35) - powie przyszła m atka. W zd a n iu tym nie m a zadow olenia. P rzynajm niej na razie. Jest am biw alencja. G retkow ska po p ro stu nie wie, co ozna­ cza urodzić, jak tyle kobiet i „sam ic” p rze d nią.

P odobne zdanie, ale już w innej tonacji, wypowie au to rk a Polki podczas p o ro ­ du. W ówczas słowa obleczone w ból m ają inne znaczenie: „C ud n a ro d z in - zwy­ kłym pow ielaniem m atrycy. Łatwość pojaw ienia się życia i łatwość jego zniszcze­ n ia ” (P, s. 338). A utorka dośw iadcza w szechobecnej natury, „um iejącej zadręczyć na śm ierć” . D otyka ją strach p rze d w łasną śm iercią, która m ogłaby n astąp ić w m o­ m encie daw ania życia

Inaczej rozum ie „pow ielanie m atry cy ” A nna N asiłow ska. N aro d zin y córki nar- rato rk i Domina spraw ią, że m atka zauw aży k obiety - d o tą d ciche b o h aterk i cyw ili­ zacji: „W eszłam dziś w tłu m , m iędzy ludzi. To niew iarygodne, było ich tak w ielu, a każdy z n ic h m ia ł m atkę. To one, tłu m m atek , urodziły, w ykarm iły, nauczyły n ie p o ra d n e stwory ludzkiej m ow y” (D, s. 94). Każda m atk a, także autorka tych słów, staje się postacią uśw ięconą poprzez akt n a ro d z in człowieka. A zwyczajna sytuacja spaceru w m ieście urasta ran g ą do ilum inacji.

A nna N asiłow ska zauw aża jeszcze in n y sens istn ien ia „cyw ilizacji m a te k ”22. U tw ierdza się w przek o n an iu , że w łaśnie owo trw anie we w spólnocie razem z dziec­ k iem i z in n y m i rodzącym i, służy p o średnio alienacji kobiety z życia społecznego. P isarka dostrzegła, że h isto rie o m a triarch a ln y ch państw ach, w k tórych dobro ko ­ b iety stanow iło najwyższą w artość, przyw oływ ane są często po to, by odizolować 22 K . R u t a - R u t k o w s k a P y ta n ia o conditio fem in a e, „ F r a z a ” 19 9 9 n r 4, s. 137.

(12)

m a tk i, stworzyć im ciepły zakątek, gdzie m ogłyby cieszyć się swoją bliskością i nie z a n u d za ć in n y c h opow ieściam i o dzieciach. O dziwo, o ta k im w łaśnie m iejscu m arzy M anuela G retkowska:

S a lo n z a p a c h ó w , d o b r e g o ( d la d z i e c k a ) j e d z e n i a , p o k o i k z U S G , g d z ie m o ż n a w i d z i e ć s ię z m a l e ń s t w e m . [ ...] S p o t k a n i a z p s y c h o lo g i e m , l e k a r z e m , r o z m o w y z k l u b o w i c z k a m i . [ ...] K to l e p ie j z r o z u m i e , w e s p r z e ( n i e c h p a n i p r z e , p rz e !) c i ę ż a r n ą n i ż d r u g a k o b i t k a w s t a ­ n i e z w a r i o w a n i e o d m i e n n y m (P, s. 7 4 -7 5 ).

Bohaterka Domina m a świadomość, iż sam fakt bycia m atką alienuje kobietę. M atka i jej dziecko stają się członkam i innego plem ienia, „które w ukryciu, za do­ brze zam kniętym i drzw iam i, spełnia swoje cielesne rytu ały ” (D, s. 94). Owe rytuały nie są groźne. Ssanie, grzechotanie i kołysanie, k tórych doświadczał każdy człowiek, w tym p rzypadku działają przeciwko m atce i noworodkowi. Oboje doznają wygna­ nia z k u ltu ry także za spraw ą języka, gdyż dla ich w spólnoty nie m a odpow iedniej form y gram atycznej. Powodem takiej sytuacji jest fakt, że „natury nie m ożna za­ m knąć w słowach”23. Chociaż, jak za chwilę dopowie Bogum iła Kaniewska: „Czym innym jest dośw iadczanie natury, czym innym - jej zaśw iadczanie”24.

B ohaterka N asiłow skiej n ie u sta n n ie w alczy z nieprecyzyjnością słowa, d la te­ go m iędzy in n y m i jej córki nie m ają im ion („M oja córka nie m a im ienia. N ie p o trz e b u je go, nazyw a się m oja. N ie c h ta k z o s ta n ie ” (D, s. 104). W Dominie dziew czynka nazyw a się „N ow onarodzona” . Isto tn e staje się przyw ołanie kw estii m ożności lub niem ożności w ypow iedzenia, odczucia zapisanej w n a rra c ji „nieela- styczności” języka: „K iedy usiłuję o tym opowiadać, wciąż się potykam . Tylko w m y­ ślach m ogę to wyrazić. Co? To. To, że Ono. I tam . W m yślach, które w ydobyte na św iat pism a w yglądają jak n ie p o ra d n a, bełkotliw a mowa dziecka, które nie zna jeszcze zaim ków i pokazuje palce m ” (D, s. 96).

W Księdze początku m atka relacjonuje sen o pow odzi słów. Jej m ąż w idzi tutaj sym boliczną nieufność, jaką n a rra to rk a darzy słowa. O n tw ierdzi, że jedno Słowo stw orzyło świat - in n e już tego nie potrafią. W ym ówione przypadkow o im ię nie spraw i, że pow stanie człowiek. D latego Księga początku w ydaje się - z jednej stro ­ ny - k o n ty n u acją „nieu fn o ści” wobec słów, z jaką obcujem y w Dominie. Z drugiej strony, n a rra to rk a dopuszcza rozró żn ien ie m iędzy słow am i a Słowem. I tylko ta różnica wydaje się praw dziwa. P aradoksalnie bow iem zetknięcie z dośw iadczeniem , ja k im jest m acierzyństw o, staje się w yzw aniem dla m a tk i zawodowo zajm ującej się in te rp re ta c ją zjaw isk kultury.

N iew yrażalność tych przeżyć przyczynia do sform ułow ania pytania: dlaczego tak jest? N ie w ystarczy powiedzieć, że „natura jest niew yrażalna. Jak n ic” . Trzeba odkryć m echanizm y, które pow odują tak i stan rzeczy. A m echanizm y tkw ią w języ­ k u utożsam ionym z przem ocą. Istnieje sposób na to, by m atka i dziecko odnaleźli się w nieprzygotow anym na ich przyjście świecie. N ależy świat stworzyć od nowa.

23 B. K a n ie w s k a N ie tylko żó łta bluzka, „ C z a s K u l t u r y ” 1 9 9 6 n r 1, s. 88. 24 T a m ż e .

(13)

To dlatego b o h ateram i książeczek o n aro d z in ac h córek są A dam i Ewa, a jed­ no ze zd ań Domina brzm i: „Na początku było dziecko. G ołe” (D, s. 115). U zm ysło­ w ienie sobie p otrzeby „od-nazw ania” św iata przynosi ukojenie, daje siłę, by za­ cząć wszystko od nowa, bez niep o trzeb n eg o fałszu i złudzeń. U św iadam ia moc p ę d u życia i spraw ia, że godzim y się na jego tajem n icę i niew yjaśnialność: „P rze­ cież m u siałam być kiedyś ta k m ała jak ona, m oja córka. O to więc leżą p rzede m n ą zwrócone m i m orza n iepam ięci, po których żeglow ałam i n ad a l żegluję. Ona to list o m ojej przeszłości. O dczytuję go z pew nym tru d e m , bo zap isan y jest su ro ­ wym alfab etem ” (D, s. 123-124).

K rystyna R uta-R utkow ska tw ierdzi, że raj jest po stro n ie N ow onarodzonej. K ażdy z nas, rodząc się, go doświadczył. Takie znaczenie w spólnotow ości m acie­ rzyństw a nie deprym uje kobiet. U kazuje za to nowe spojrzenie na n a tu ra ln y ży­ ciowy cykl, uw zględniając podm iotow ość dośw iadczenia m acierzyństw a.

Stereotyp III

M acierzyństwo jest publiczne

O pinia, że m acierzyństw o jest dośw iadczeniem publicznym , w zięła się z p rze­ k o n an ia, że dziecko to dobro w szystkich, m atk a zaś stanow i insty tu cję służącą zachow aniu tego dobra w jak najlepszym stanie. Ilu stra c ją takiego szablonowego podejścia do ciężarnej jest przygoda w basenie, w której uczestniczyła M anuela G retkow ska. W y c h o d z ę z k a b i n y w s w o im j e d n o c z ę ś c io w y m k o s t i u m i e z n o g a w k a m i p r a w i e d o k o la n , s ty l F r a n c i s z k a J ó z e f a . Ł a z i e b n a k l e p i e m n i e p o r o z u m i e w a w c z o p o b r z u s z k u : - B ab y ? [ . .. ] N i e p o k l e p u j e s ię n i e z n a j o m y c h , n ie p i e ś c i c u d z y c h d z ie c i. M ó j b r z u c h s t a i s ię p u -b 1 i с z n y n a te k i l k a w y s t a j ą c y c h p o z a m n i e c e n t y m e tr ó w . (P, s. 151)

Justyna B ednarek opow iada na łam ach „Res P u b lik i N ow ej”, że pew nego dnia w oźna w p rzedszkolu, zauw ażywszy w idoczną ciążę, złapała ją za b rzu c h i sko­ m entow ała: „U tyło się, uty ło ”25. A utorka a rty k u łu tłum aczy, że kobieta z b rz u ­ chem p rzestaje być indyw id u aln ą G retkow ską-pisarką czy B ednarek-publicystką, a staje się dobrem pub liczn y m - kobietą w ciąży. Ł aziebna opisana przez Gret- kowską i w oźna z powyższego frag m en tu to kobiety, k tóre zapew ne sam e są m a t­ kam i. Fakt te n daje im upraw n ien ia do dotykania innych brzuchów . Zw iązane jest to z odm iennością stan u ciąży także w perspektyw ie tożsam ości seksualnej. Ko- b ie ta-m a tk a trac i aspekt tożsam ości, k tó ry na co dzień spraw ia, że jest ona po ­ strzegana jako istota seksualna: „K iedy słyszy się słowo «ciężarna», co d rugi m ęż­ czyzna i co trzecia kobieta m yśli: ona spała z m ężczyzną. Przy czym n iek tó rzy dodadzą jeszcze - z innym m ężczyzną”26.

25 J. B e d n a r e k B y ć kobietą ciężarną, „ R e s P u b l i c a N o w a ” 1 9 9 7 n r 9 , s. 26. 26 T a m ż e , s. 25 .

(14)

Przyszła m atka nosi w idoczny dow ód u praw iania sto su n k u seksualnego, a jak w iadom o, seks jest w k u ltu rz e tabu. A drienne R ich zauw ażyła, iż na całym świecie ciąża i poród wyw ołują silne em ocje, a co za tym idzie niegdzie kobieta nie jest postrzegana obojętnie: „M oże być uznaw ana za dowód seksualnej aktyw ności m ęża, za zagrożenie dla płodów i m ężczyzn, a szczególnie narażona na spojrzenie sił n ie ­ czystych czy in n e szkodliwe wpływy; przyjm ow ana z zażenow aniem ; pow ażana jako obdarzona leczniczą m ocą”27.

K ażdy z przesądów , utrw alając się coraz głębiej, pow oduje n iep o trzeb n y strach. W Księdze początku skom plikow any po ró d i vacuum28 zm usza n a rra to rk ę do d łu ż­ szego pozostania w szpitalu. B ohaterka poznaje ta m m atk i, które już rodziły, i in ­ ne - dośw iadczające m acierzyństw a po raz pierwszy. Jedna z n ic h straciła dziecko, kolejna - m arząc o córce, urodziła czw artego syna. Często na oddział m atek zaglą­ dają także „dziew czyny z p ato lo g ii” . A utorka M iast spotyka się zatem z różnym i kobietam i. M iędzy n im i nie m a j ednak sztucznej h ie ra rc h ii. Raczej łączą się w tym przeżyciu, niż stają sobie naprzeciw . Tylko raz lekarka zwróciła się do N asiłow ­ skiej słowami: „Ho, taka ch u d a, a w ykarm iłaby tro ja czk i”, zaraz jed n ak ulżyła jej ciału, ucząc ściągania pokarm u.

K arm ien ie p ie rsią niem ow lęcia jest dla A nny N asiłow skiej sytuacją, o u p u ­ b lic zn ien ie której au to rk a w ręcz prosi. W edług niej jest to zjaw isko w ykraczające poza ram y zaspokajania głodu. Zarów no w Dominie, jak i w Księdze początku k a r­ m ien ie urasta do najwyższej form y bliskości m a tk i i dziecka. P ytając o sens dzie­ lenia się p okarm em , autorka pró b u je um iejscow ić go w k u ltu rz e, w sferze p u b lic z­ n e j, ro z u m ie ją c jego w ażność dla p rz y sz ły c h re la c ji m ię d z y lu d z k ic h 29. Ten niezw ykły proces naznacza m atkę i dziecko w łasną przynależnością: „M oje piersi należą do niej. Do niej należał mój b rz u c h ” (D, s. 92). O pisana sytuacja n ie uprzed- m iotaw ia kobiety, raczej w skazuje, że dzierżaw ienie przez kobietę swojego ciała dziecku, m ożna rozum ieć odw rotnie - jako św iadom e p rze łam a n ie stereotypu b ez­ w arunkow ego podporządkow ania się fizjologii.

M otyw k arm ien ia, nau k a odciągania po k arm u , rad zen ia sobie z nieprzew idy- w alnością w łasnych odruchów stanow ią spory frag m en t Domina. P rzerw anie m il­ 27 A . R ic h Zrodzone z kobiety. M acierzyństw o ja k o dośw iadczenie i ja ko instytucja,p r z e l.

J. M i z i e l i ń s k a , S ic !, W a r s z a w a 2 0 0 0 , s. 2 3 2 .

28 A n n a N a s i ł o w s k a o p i s u j e w k o r e s p o n d e n c j i p r y w a t n e j : „ C ó r k a b y ła o b w i ą z a n a p ę p o w i n ą , w p e w n y m m o m e n c i e jej t ę t n o z a c z ę ło s ł a b n ą ć . P o ło ż n a s ię z o r i e n t o w a ł a , n i c n a m n i e p o w i e d z i a ł a , t y lk o p o l e c i a ł a p o le k a rz y . A k u r a t b y ła z m i a n a d y ż u r u , p r z y l e c i e l i n o w i, je s z c z e b e z f a r tu c h ó w . K ą te m o k a w i d z i a ł a m , j a k m o j a k r e w t r y s k a n a k r a w a t i w y p r a s o w a n ą k o s z u lę c a l k i e m e l e g a n c k i e g o m ło d e g o m e d y k a . Vacuum

w y g lą d a t r o c h ę j a k t a k i g u m o w y p r z y r z ą d d o p r z e p y c h a n i a z le w ó w . T o się p r z y s y s a d o g łó w k i d z i e c k a i c i ą g n i e . N o , m n i e j s z a z ty m , b y ło g r o ź n i e , a le s k o ń c z y ło się d o b r z e ” . Korespondencja m ailow a z dn. 12 m aja 2004 do autorki p racy J ea n n ette Słaby.

29 J e s t to t e o r i a D .W . W i n n i c o t t a , k t ó r y p o d k r e ś l a ł , i ż s t o s u n e k m a t k i i d z i e c k a p o d c z a s k a r m i e n i a p r z e k ł a d a s ię w d a l s z y m ż y c i u n a r e l a c j e n o w o r o d k a z i n n y m i l u d ź m i . Z a : K . B u d r o w s k a T ra k ta t...,s. 89.

(15)

czenia o tym dośw iadczeniu w lite ra tu rz e jest deszyfracją kolejnego szablonu m y­ ślowego. K am ila Budrow ska uważa, że ciało m a tk i zostaje ograniczone do piersi w łaśnie po to, by przełam ać wstydliwość i zaham ow ania, któ re sprawiły, że tak ich opisów lite ra tu ra do tej pory n ie z n a ła 30. W tym sensie reprezen tacy jn e jest p rze d ­ staw ienie usuw ania przez kobietę n a d m ia ru m leka:

W d o m u n a d a l n i e n a d ą ż a ł a m z o p r ó ż n i a n i e m n a d m i a r u , p r a c o w a ł a m s p e c j a l n ą ś c i ą ­ g a c z k ą , r ę c z n i k i e m , p o d c i e p ł y m p r y s z n i c e m , r ę k ą , o b i e m a , c o r a z b a r d z i e j z m ę c z o n a , w r e s z c ie s i a d a ł a m w w a n n i e . Z e b y n i e z a m o c z y ć je s z c z e ś w ie ż e j ra n y , s t a w i a ł a m s o b ie p r o w iz o r y c z n y , b i a z e ń s k i t r o n z w i a d r a o b r ó c o n e g o d n e m d o g ó ry , s i a d a ł a m te ż p r o w i z o ­ r y c z n ie , b o c z k i e m , z d r o w s z ą p o ło w ą i c i s n ę ł a m o b ie p i e r s i n a r a z , p r z e z p i e r w s z y b ó l aż d o g r a n ic y , z a k t ó r ą m ó w i się: d o ś ć ! ( D , s. 110)

Powyższa scena uśw iadam ia dokonujące się o dseksualnienie p ie rsi uw ażanych w k u ltu rz e za w ażny erotyczny symbol. Ich seksualną istotę opisuje D esm ond M or­ ris, stw ierdzając, iż kształt p ie rsi n aślad u je kolistość pośladków 31. W utw orach A nny N asiłow skiej m am y do czynienia z sytuacją odw rotną. A utorka M iast o drzu­ ca stereotypizację k arm ien ia i p ie rsi jako seksualnie naznaczonych. O dseksual­ n ie n ie nie oznacza jednoczesnego zaklasyfikow ania k arm ien ia do czynności asek- sualnej. K obiecym p iersio m zostaje przyw rócona ich podstaw ow a fu nkcja - bez seksualnych konotacji, w stydu czy zażenow ania. N a tym au to rk a jed n ak nie p o ­ p rzestaje. N ie zadow oliła się zasygnalizow aniem potrzeb y odrzu cen ia k u ltu ro ­ wego balastu, który krępuj e kobietę, nie pozwala j ąc j e j na karm ienie dziecka w m iej­ scu publicznym .

A nna N asiłow ska przyw ołuje znane obrazy k arm ien ia , k tóre w ydają jej się fał­ szywe. P ragnie je za to obnażyć i wyśm iać. W raca m iędzy in n y m i do XV-wieczne- go dzieła Jeana F ouqueta przedstaw iającego M adonnę z perfekcyjnie półkolistą nagą piersią. K obieta p rzypom ina sobie odbiór tego obrazu - idealny zarys piersi skojarzony z praw ie pozbaw ioną włosów głową M adonny. D la niej te n w idok z n a­ czy coś innego. J est n ie n atu raln y i niepraw dziwy: „Półkula j est zbyt tw ard a. Dziecko nie p otrafiłoby złapać u sta m i naprężonej b ro d aw k i” (D, s. 107).

N arra to rk a Domina p rzypom ina sobie rów nież fo n tan n ę w Bolonii, w której z p ie rsi n agich tow arzyszek N e p tu n a wypływa woda. R ozum iejąc zam ianę m leka w wodę (także sym boliczną), N asiłow ska zastanaw ia się, czy taka rzeźba m ogłaby stanąć w jakim ś polskim m ieście? Sam a udziela sobie odpow iedzi, przyw oławszy n ajp ierw obraz M atki-Polki.

N a s z a s y r e n a n ik o g o n ie w y k a r m i ł a , w r ę k a c h t r z y m a ta r c z ę i z ło w ro g i m ie c z . [ . .. ] N a s z e M a d o n n y z a p i ę t e p o s z y je , w k i l k u c i ę ż k i c h s u k n i a c h , s p o k o j n i e t r z y m a j ą d o b r z e o d ż y ­ w io n e i u b r a n e d z i e c i ą t k o n a r ę k a c h . M u s i a ł y w ię c je n a k a r m i ć w c z e ś n ie j , p r z e d w y

j-30 K . B u d r o w s k a T ra k ta t..., s. 89.

31 D . M o r r i s Z ach o w a n ia intym ne, p r z e i. P. P r e t k i e l , W y d a w n ic tw o P r i m a , W a r s z a w a 1 9 9 8 , s. 53 .

(16)

ś c ie m n a s c e n ę . G d y b y p o k a z a ł y s ię z n a g ą p i e r s i ą , w i e r n y m p r z y c h o d z i ł y b y d o g ło w y n ie w ła ś c iw e m y ś li p o d c z a s m o d litw y . (D , s. 111)

O pisana sytuacja uśw iadam ia istn ien ie w p odśw iadom ości k u ltu ry dw u rodzajów p ie rsi - n iepokalanych gruczołów m lecznych, które b u d zą „złe m yśli” 32 oraz p ie r­ si będących obiektem seksualnych fascynacji. Te drugie - m ożna bez skrępow ania oglądać wszędzie.

M anuela G retkow ska w artykule n ap isan y m dla „C osm opolitan” w ykłada jesz­ cze jedną definicję „publicznego” m acierzyństw a. K oncepcja au to rk i M y zdzies’

emigranty opiera się na pokazyw aniu się w kolorow ych m agazynach kobiet - do­

tychczas tylko aktorek, pisarek, rockow ych w okalistek, teraz rów nież m atek; na w tajem n iczan iu w ich życie czytelników ; na sprzedaw aniu swoich intym nych p rze­ żyć m ediom i m asom . G retkow ska ty tu łu jąc arty k u ł Ciąża publicznie urojona, za­ protestow ała przeciw ko ta k im zabiegom : „Coś jest w tej obopólnej grze n ieu czci­ wego. Z jednej strony czyhanie na sensację, z drugiej - ekshibicjonizm p o d ty tu łem : Uwaga, rozm nażam się!” 33. P isarka być m oże św iadom ie p o m inęła p rofity z p u ­ b lik a cji zdjęć czy niusów - a korzysta na tym czasopism o, zyskują ciekaw i świata czytelnicy, korzystają (finansowo) także przyszłe m atki. M edialne zapotrzebow a­ nie na obrazy sk an d alistek z „ludzką tw arzą” jest ta k sam o duże, jak rozpiętość dośw iadczeń, które się sprzedają. O t, choćby sesja zdjęciow a Ju sty n y Steczkow ­ skiej n a d grobem zm arłego ojca (który notabene nie żył już od k ilk u lat) lu b tem u podobne, ocierające się o granicę dobrego sm aku.

G retkow ską w sztucznym w yw oływ aniu publiczn y ch w zruszeń in te resu je nie gaża za ujaw nienie swoich sekretów. N ie zajm u ją ją także przyczyny podjęcia przez artystę i osobę p u b lic zn ą w ym ienionych działań. A utorka Tarota w idzi w upublicz- n ia n iu pryw atności p roblem tożsam ości artysty i kobiety, dla których ciąża jest jedną z m asek: „Biega taka półnaga, w ym alow ana po scenie. U daje anioła, kosm it- kę albo punkow ą zdzirę. W ym yśla sobie pseudonim y, osobowość”34.

W spom niany arty k u ł pochodzi z 1999 ro k u i rozpoczyna się od zasygnalizow a­ n ia niem ałego zdziw ienia p isark i, która jakiś czas te m u przeczytała, że zostanie m atk ą trojaczków. Przyznając się do bycia „m as-kotką” m edialną, G retkow ska jesz­ cze w tedy nie w iedziała, że będ ą to słowa w iążące. Po upływ ie dw u lat jej realne zajście w ciążę staje się bow iem ta k im sam ym m ed ialn y m w ydarzeniem jak ciąża D em i M oore czy w spom nianej Justy n y Steczkowskiej. I co robi autorka? P o pro­ szona o udzielenie w yw iadu, którego tem at zapew ne zdom inow ałaby ciąża, G ret­ kowska obraża się na stw ierdzenie re d a k to rk i „No jak to o czym ... taka niezależ­ na, skandalizująca... i dziecko... to przełom w życiu (P, s. 235), nazywając powyższe zabiegi „ciężarną p o rn o g ra fią” . Z drugiej strony, na k arta ch Polki śledzim y p rzy­

32 Z o b . I. I w a s i ó w J ę z y k narodzin, „ A r k u s z ” 1 9 9 6 n r 7 , s. 7.

33 A r t y k u ł z o s t a ł p r z e d r u k o w a n y w Silikonie. Z o b . M . G r e t k o w s k a S iliko n , W .A .B ., W a r s z a w a 2 0 0 2 , s. 100.

(17)

gotow ania do sesji m agazynu „Viva”, podczas której autorka Silikonu m ów i w iza­ żystkom o ciąży, prosząc jednocześnie o dyskrecję. W tym kontekście ciąża M a n u ­ ell G retkow skiej jest p u b lic zn a rów nież z pow odu p o p u la rn o śc i osoby, k tóra ją nosi, a już na pew no staje się tak ą w m om encie sprzedaży praw a do p u b lik a cji

Polki:

S p r z e d a j ę k s i ą ż k ę i d z ie c k o , o d p ie r w s z e j l i te r y , z a r o d k a . C o o n a k i e d y ś p o m y ś li, c z y t a ­ ją c te p r e n a t a l n e w s p o m n i e n i a ? T a r g u j ę s ię o p r o c e n t . S r e b r n i k i z z i e l e n i a l y , s ą p r z e l i ­ c z a l n e n a d o la ry . W y d a w c z y n i d z i w n i e z g o d liw a . P o w y jś c iu s p r a w d z a m p r o c e n t z a o s t a t ­ n i ą k s i ą ż k ę - t a k i s a m j a k z a Polkę,a m i się w y d a w a ło , że z a ż ą d a ł a m o l b r z y m i e j s u m y . (P, s. 2 0 1 )

D a riu sz N o w ack i zauw ażył, że p o m im o u sta b ilizo w an e g o życia pry w atn eg o M a n u e la G retkow ska jest a tra k c y jn a dla m ed ió w jako w łaśn ie TA G retkow ska, daw na s k a n d a listk a , k tó rej now a k sią żk a , Polka, w yraz „m ałej sta b iliz a c ji i fa- m ilijn o ś c i”, do b rze się sp rze d a. S tanow i bo w iem p rz y k ła d na „z m ia n ę zn a n ej sk a n d a lis tk i w k u rę d om ow ą”35. K ry ty k „ F A -a rtu ” w yraża je d n o cz eśn ie c ie k a ­ wość, czy a u to rk a o d n a jd z ie się w now ej p u b lic z n e j p rz e strz e n i, z now ą „g ęb ą” . O na sam a w szakże zauw aża tę p rz e m ia n ę , pisząc: „Now e życie, now e m ie sz k a ­ n ie, now a m o rd a ” .

Stereotyp IV

Aseksualna matka

In n y m szablonem w m yśleniu o m acierzyństw ie jest teoria aseksualności p ro ­ cesów, które zagarniają kobiece ciało, a biorąc sobie je na w łasność - niszczą jego atrybuty. Z atem jeżeli kobieta jest w ciąży, pow inna się pogodzić z p o d p o rząd k o ­ w aniem ciała dziecku. D la ciężarnej oznacza to kolejne w ykluczenie, a naw et ode­ b ra n ie jej praw a do czerpania satysfakcji seksualnej w trak cie ciąży oraz czucia się n ad al pożądaną. C orinne C hap o n n ière w skazuje na różnicę m iędzy ciałem „peł­ n y m ” i „p u sty m ”:

N a c ie le m a c i e r z y ń s k i m o g n i s k u j e s ię h o r r o r p e ł n i , k t ó r a s t w a r z a p r z e s z k o d ę d l a p o ż ą ­ d a n i a . T y m c z a s e m c ia ło m ło d e j d z i e w c z y n y p o z o s t a j e „ p u s t e ”, „ n i e z n a c z ą c e ”, o d d a n e d o d y s p o z y c ji, d o w y p e ł n i e n i a m ę s k i e m u s p o j r z e n i u . C i a ł a „ n i e z n a c z ą c e ” , c i a ł o n i e o z n a ­ k o w a n e j e s t w a r u n k i e m p o ż ą d a n i a . 36

W stereotypie aseksualnej m a tk i odżywa prześw iadczenie o dw oistości kobie­ cego ciała, podzielonego w ertykalnie na św iętą górę i m aterialno-cielesny dół. Prze­

35 D . N o w a c k i N o w y gmach, stare fu n d a m e n ty ,„ T w ó rc z o ś ć ” 2 0 0 1 n r 12, s. 116. 36 K . K ł o s i ń s k a S ygnatura kobieca,w : L itera tu ra M ło d ej Polski. M ięd zy X I X a X X

w iekiem ,r e d . E . P a c z o s k a , J. S z t a c h e l s k a , W y d a w n ic tw o U n i w e r s y t e t u

w B i a ł y m s t o k u , B i a ł y s t o k 1 9 9 8 , s. 1 5 0 -1 9 0 . Z a : K . B u d r o w s k a K obieta i stereotypy. O braz kobiety w prozie polskiej po roku 1989,B i a ł y s t o k 2 0 0 0 , s. 69.

(18)

rażona sta n em „zw ariow anie o d m ie n n y m ” b o h aterk a Sw astyki i dziecka W andy M elcer p rzypom inała sobie, iż kobieta nie pow inna pokazywać się w ciąży na u li­ cy, by n ik t nie dostrzegł, iż spełnia „czynności ta k w u lg arn e”37. P odobne słowa znalazły się w Księdze początku. A utorka w spom ina, jak tu ż p rze d n aro d z in am i trzeciej córki, ukryw ała pod czarnym płaszczem swój stan, „bojąc się, że odkryją mój pogański obrzęd i krzykną: ona swoim ciałem sieje pu b liczn e zgorszenie!” (KP, s. 55). P okłady w stydu i zażenow ania zostają u ru ch o m io n e poprzez seksual­ ne konotacje ciąży. Świadczy to o istniejącym n ad al ta b u dotyczącym upublicz- n ia n ia intym nych dośw iadczeń38.

M a tk a asek su a ln a to ta k że k o b ie ta , k tó ra b ęd ąc „c ia łem p e łn y m ”, n ie o d d a ­ je się m iło ści fizycznej. Seks służy ty lko p ro k re a c ji. K o b ieta-m atk a m u si za te m być se k su a ln ie b ie rn a i św iadom ie rezygnow ać z p rz y je m n o śc i ciała „dla d obra d z ie c k a ” .

W d z ien n ik u ciąży ta zasada nie jest p rzestrzegana. W Polce już na sam ym p o cz ątk u obserw ujem y p rz e k ra cza n ie ste re o ty p u w strzem ięźliw ości seksualnej podczas ciąży i obalanie m itu aseksualnej m atki, która na d odatek jest osobą bez- p ru d ery jn ą: „Seks w ciąży, ha! C oraz w ygodniej na stojąco, od tyłu. K upić kurew - sko w ysokie szpilki? P ietuszka nie m u siałb y zniżać się do m ojego poziom u. W cho­ dzenie na stołeczek jest zbyt rozczulająco dziecinne. Stanow czo szpilki, sursum

corda i w ypięta d u p k a ” (P, s. 134-135).

M iłość dwojga ludzi, któ ra doprow adziła do tego, że już za kilka m iesięcy p o ­ jawi się na świecie dziecko, n ie jest grzeszna. I nie m a nic złego w tym , że przyszli rodzice n ad a l p rag n ą cieszyć się swoją bliskością. W perspektyw ie n ie d ale k ic h zm ian, jakie zajdą w ich życiu, m oże to stać się jedynym azylem bezpieczeństw a.

Stereotyp aseksualnej m a tk i łączy się n ie u ch ro n n ie z k ategorią p ię k n a, które w p rzy p a d k u ciężarnych m u si zostać na nowo zdefiniow ane. K ierując się ideałem ciała szczupłego i n ie n ag a n n ie zbudow anego, przyszłe m a tk i tra k tu ją m acierzyń­ stwo jako zło konieczne. C iąża postrzegana jest bow iem jako rozpad ciała i znisz­ czenie daw nego Ja kobiety. Być m oże to lęk p rze d zm ian ą spraw ia, że często spoty­ kan y m w dom u przyszłej m a tk i p rze d m io te m jest lustro:

Z a j r z a ł a m w l u s t r o , n i e „ P r z e j r z a ł a m s i ę ” - w ł a z i e n c e j e s t n a to z a m a i e - a le z a j r z a ł a m p o o g l ą d a ć b r z u c h . Z a w s t y d z i ł a m się: t u m o j a tw a r z , z w y k ła , a n a d o le , p r z e c i ę t a l u s t r e m , d r u g a p o łó w k a . J a k b y d o s z t u k o w a n a z g a z e t o c ią ż y , z d ję ć m o d e l e k i a k t o r e k , p o z u j ą ­ c y c h n a g o z m a c i e r z y ń s k i m b r z u s z k i e m . (P, s.1 8 1 ) i dalej -N i e w i e r z ę l u s t r u : o p u c h n i ę t e o c z y , b u l w i a s t e p o l i c z k i , p r z e m i e n i o n e m a k i j a ż e m w e w m i a r ę n o r m a l n ą tw a r z . [ ...] Z n a p u c h i e j p u r c h a w y p o w s t a je K o b ie ta . N i e z b u r e j g l i ­ ny , le c z k a o lin o w e j g l i n k i r o z t a r t e g o p u d r u i r ó ż u . (P, s. 2 5 3 ) 37 W . M e l c e r S w a styka i dziecko, W a r s z a w a 1 9 3 4 , s. 22 . 38 P o r. A . R i c h Z rodzone z kobiety, s. 2 3 7 .

(19)

Zm iany, jakim ulega ciało M anueli, p rze ra stają jej w yobrażenia. Ciąża staje się karą, kobieta - w inną swych cierpień. W m iarę upływ u czasu, artystce coraz b ardziej zaczyna przeszkadzać w ygląd m a tk i w zaaw ansow anej ciąży: „R ozbieram się do snu. Z d jęłam już z siebie w szystko. Coś jed n ak zostało, przyciężkie, nie m oje. N ajch ętn iej odpięłabym też b rz u c h ” (P, s. 112). A zdanie, które n ajpełniej określa stosunek b o h aterk i do fizycznych zm ian tow arzyszących kobiecie w ciąży, b rzm i następująco: „N ie m am ta le n tu fizjologicznego do noszenia ciąży. To m nie p rzerasta, te n «wybrzuszony» na pół m etra brzuch. N ajch ętn iej położyłabym się z n ap isem «Jestem w zaaw ansow anej ciąży». Robię się kluch o w ata” (P, s. 271).

U żyte przez autorkę sform ułow ania typu: „to m n ie p rz e ra sta ”, „niek ształtn y b eb e ch ”, „będę b alo n e m ”, „krzyw izna brzu ch a przekroczyła k rytyczną” czy „ban- d zioch” w artościują to dośw iadczenie jako negatyw ne. Z estaw ianie ciąży i ch o ro ­ by, które m ożna odnaleźć na k arta c h Polki, jednoznacznie klasyfikuje m acierzyń­ stwo: „C iąża n ie jest chorobą, ciąża nie jest chorobą - p ow tarzam sobie. M am p roblem y ze stan iem (bolą nogi), z siedzeniem (żebra ocierają o b rzu c h ), leżeniem (żołądek przesuw a się do gardła). Z ostaje ch o d z en ie” (P, s. 323).

K obieta dośw iadcza deform acji ciała i tożsam ości także podczas porodu. Roz­ w iązanie ciąży spraw ia, że m atka dosłow nie i m etaforycznie „rozpada się na k a­ w ałk i” . K obieta N asiłow skiej pyta tu ż po porodzie: „A ja, czy jestem te ra z piękna, w śród krwaw ych strzępów , na pobojow isku?” . K ulturow e ro zu m ien ie atra k cy jn o ­ ści m u si zostać w tym m om encie przedefiniow ane tak, by móc w trak c ie porodu postrzegać kobietę jako piękną. Jest to o tyle tru d n e , że wzorce estetyczne istn ieją od daw na, w pojone zarów no rodzącej, jak i jej bliskim .

Domino A nny N asiłow skiej jest p rzykładem na stereotypow e rozdzielenie a tra k ­

cyjności i m acierzyństw a, za któ ry m kryje się negacja w łasnego ciała n aznaczone­ go ciążą i n aro d z in am i córki. W in teresu jący sposób pisze o atrakcyjności M onika Bakke, zauw ażając, że rozłączenie pięk n a i ciała m acierzyńskiego jest rodzajem ucieczki p rze d n a tu rą skojarzoną z n ad m iarem , obfitością, fizjologią: „Z a m ie n ia­ liśm y zw ierzęcy nos na ludzkie oko, które jed n ak selekcjonuje, a widząc coś, p o ­ m ija coś innego. [...] N ajch ętn iej jed n ak pom ija h o rro r natury, czyli n iebezpiecz­ ną k obietę-naturę. Piękno zaś daje oku p rzyjem ną iluzję in te le k tu aln ej kon tro li n a d n a tu rą ”39.

A utorka M iast wyznacza w sw oim życiu dość jasną granicę dla pięk n a - nazy­ wając n im w szystko, co było p r z e d t e m :

C o się s ta ł o , p r z e d t e m to b y ł a p r ó ż n o ś ć i k o k i e t e r i a , t e r a z d o p i e r o d o ś w i a d c z a m w y g n a ­ n i a i p o t r z e b u j ę u b r a ń , ż e b y o k r y ć n a g o ś ć . T o ja , t e n w o r e k z b y t o b s z e r n y , o b o la łe p i e r s i i b r z u c h m i ę k k i , b e z f o r e m n y , j a k u p r a m a t k i ś w ie ż o u l e p i o n e j z g lin y . [ . .. ] K to ś w y g n a ł [ . .. ] E r o s a , a n a l a ł w to m i e js c e g a l a r e t y o d ry b . [ . .. ] T o ty lk o c ia ło , p r z e m i e n i o n e w l e n i ­ w e m ię s o b e z w d z i ę k u , w k a w a ł k a c h . ( D , s. 9 8 -9 9 )

39 M . B a k k e Ciało otw arte. Filozoficzne reinterpretacje kulturow ych w iz ji cielesności,

Cytaty

Powiązane dokumenty

What is the impact of the physical and social dimensions of the work environment on satisfaction and perceived productivity of knowledge workers in research centres of Dutch

Rules for Classification and Construction IV Industrial Services, 6 Offshore Technology, 2 Mobile Offshore Units, section 2, B, 4.3.4; Condition while lowering legs:..

29 K.L. Przedm owa, op.. Его-документи епохи бароко у поргвняльному KonmeKcmi 79 ськш nrrepaiypi Пилил Орлик перший подав описи Швецп, потам ni в

Language modularization is essential for managing com- plexity in language development, just as it is essential for software engineering in general [80]: it helps break down a

A novel spectral norm- based algorithm for joint estimation of range, velocity and DOA of fast-moving targets is proposed, taking the appropriate wideband signal model with the

które ju¿ urodzi³y dzieci, nie mo¿na wiêc pomin¹æ postulatu wspierania kobiet, bêd¹cych jeszcze w ci¹¿y. Coraz czêœciej te¿ zwraca siê uwagê na buforowe –

Po raz pierwszy określono również wpływ jonów węglanowych i chlorkowych na mechanizm reakcji, jej szybkość oraz powstawanie nowych faz... Ten aspekt był przedmiotem

Co to znaczy, że w styczniu drzewa kwitną wróblami?. Możesz swoje pytania