Roman Zimand
"Siużet" - co to za zwierz?
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6, 42-52
1972
Roman Zim and
Łatw e życie „giużetu”
„Siużet” — co to za zwierz?
R ozkw itł. Prosperuje. Ludzie udają, że w języku polskim istn ieje słow o „siu żet”. Ludzie, to znaczy przede w szy stk im tłum acze, a za ich przykładem teorety cy i h istorycy literatury. W praw dzie tłum acze — M ałgorzata Czerm ińska i E lżbieta P leszk u n -G a w lik ow a — zdradzają jakieś zaham ow ania, ale sp ych ają je sk rzętn ie do p rzyp i sów 1. W tekstach głów n ych obie panie — n iezależ n ie od sieb ie — w alą „siużetam i” na lew o i prawo. N ic w ięc dziw nego, że „siużet” prosperuje i roz k w ita. M oże już n aw et za późno na ten artykulik? W końcu jaw n y ru sycyzm „w iod ący” u zysk ał naj w yższe poparcie, a n iem ało ludzi m ów i „dyspe- czer”.N ie lub ię „w iod ącego”, ale uw ażam go za coś m niej h orrendalnego niż „d yspeczer”, który z k olei w y daje m i się być nieco m niej horrendalny n iż „siu-1 Boir. M. Gzer.mińsika: pnzyplis 2 d'o B. M. Eichenbaum: Jak zrobiony jest «Płaszcz» Gogola. W: Rosyjska szkoła sty listyki. Wybćir tekstów i opracowanie Maria Renata Mayenowa, Zygmunt Saloni. W arszawa 1970, s. 491; E. Pleszkun- G aw likaw a: przypis 2 do M. Pietrowsiki: M or fologia noweli. „Przegląd Hum anistyczny” 1972 nr 1, s. 60.
4 3 „ S IU Ż E T ” — CO TO Z A Z W IER Z?
żet”. Rzecz w tym , że zarówno „w iodącym ”, jak i „d yspeczerem ” posługują się ludzie n ie zastana w iający się nad w łasn ym językiem : dziennikarze 1 tech nicy. A le „siużeta” do polszczyzny pakują ci, których zaw odow ym obow iązkiem w inna być refleksja nad tym , co stan ow i w ich pracy głów ne narzędzie i zarazem przedm iot poznania, tj. w ła ś n ie nad językiem .
Może w arto ich przekonyw ać, że w prow adzenie do polszczyzny francuskiego słow a w zniekształconym rosyjskim brzm ieniu jest pom ysłem niesm acznym . Można by pow iedzieć, że to surrealizm , gdyby n ie to, że n iektóre p om ysły surrealistów b y ły zabawne, in teligen tn e i n ie pozbaw ione wdzięku.j
N otabene, jeśli ktoś nie m oże już żyć bez tego sło w a (a postaram się dowieść, że można), to w każ dym razie n ie „siu żet”, lecz „sju żiet”, bo taka b y łaby poprawna transkrypcja. A ni w słow ie rosyj skim , ani w jego francuskim wzorcu żadnego „siu” nie ma. A złudzeniem jest, jakoby samo „siu” czy niło dobrą polszczyznę.
E ntuzjasta „siużeta” (którego od tego m om entu na zyw ać będę jednak „sju żietem ”) m oże pow iedzieć, że nic go n ie obchodzą pięknoduchow skie argum en ty, że aparatura pojęciow a w spółczesnej teorii lite ratury n ie m oże się bez „sju żieta” obyć, bow iem słow o to jest niezastępow alne, a oznacza coś bardzo w ażnego dla zrozum ienia istoty n iektórych u tw o rów literackich. I tu zaczyna się m erytoryczna strona problem u. A lb ow iem w aparaturze pojęcio wej form alistów rosyjskich term in „sju żiet” nie b ył używ an y jednoznacznie. Z daw ali sobie z tego spra w ę sam i form aliści: B orys T om aszew ski w K r ó t k i m kursie p o e t y k i pisze, że pojęcia „fabuła” i „ sju żiet” u żyw an e są na różne sp o s o b y 2. A dodać b y tu na leżało: w różny sposób przez tych sam ych autorów. P osłu żm y się przykładem B. Eichenbaum a. W ar-2 Por. B. Tiomaszewskij: K r a tk ij kurs poetiki. Moskwa 1930, s. 104 (prwdr. 111927). Niesmaczny pom ysł „Sjużiet” u rosyjskich form alistów
R O M A N Z IM A N D 4 4
Akcja u Eichenbauma
„Sjużiet” a fabuła
ty k u le L e s k o w i proza w spółczesn a, pisząc o prze m ian ach p ow ieści europejskiej od lat sied em d zie sią ty ch u b iegłego w iek u , E ichenbaum w y m ie n ia rozw ój m ałych form o przew adze czynn ości opo w iadania, literatu rę w sp om n ien iow ą, reportaże pod różnicze, szk ice ob yczajow e i dodaje „ s j u ż i e t n y j e e l i e m i e n t y rom an a w coraz w ięk szy m stopniu przej m u je scenariu sz film o w y ” 3. W e fragm en cie ty m s j u ż i e t n y j e e l ie m ie n t y rom ana to n ajw yraźniej akcja, b y tak rzec, dzianie się w yd arzeń oraz dialog po su w a ją cy ak cję naprzód — sło w em s j u ż i e t n y j e elie m i e n t y rom an a n a le ży tłu m aczyć jako „fab u larne sk ład n iki p ow ieści”. W całym artyk u le pojęcia „sju ż ie t” i „fab u ła” u żyw an e są w ym ien n ie, m im o iż w pracach w cześn iejszy ch — Jak z ro b io n y j e s t «Płaszcz» Gogola i T eoria m e t o d y fo rm a ln e j — „sju żiet” u ży w a n y jest z inten cją p rzeciw staw ienia go „ fab u le”. W arty k u le o P ła szczu G ogola to po łączen ie m o ty w ó w przy pom ocy m o ty w a c ji4. W Teorii m e t o d y fo r m a ln e j dw a frag m en ty p o św ię cone są ek sp lik acji różnicy m ięd zy „sju żietem ” a „fab u łą”. Oto one:
teza o istnieniu odrębnych ch w ytów sjużietoslożenija zilustrowana ogromną ilością przykładów przekształcała tradycyjne wyobrażenie o sjużietie jako o połączeniu szeregu m otyw ów i przenosiła 'je z dziedziny pojęć tem a tycznych w sferę pojęć konstrukcyjnych. Tym isamym pojęcie sjużietu nabierało nowego znaczenia, nie pokrywa jącego się z pojęciem fabuły, a samo sjużietosłożenije w sposób naturalny wchodziło w skład amalizy formalnej jako cecha specyficzna utw orów literackich. (...) Doniosłą rolę teoretyczną odegrało ustalenie analogii między chw y tam i sjużietoslożenija i chwytam i stylu. Charakterystyczna dla eposu konstrukcja «Stopniowa znajdow ała się w ten sposób w tym sam ym iszeregu co powtórzenia dźwięków, tautologie, tautologiczne paralelizmy, powtórzenia itd. — 3 B. Eichenbaum: Lie skow i sowriemiennaja proza. W: Litieratura, tieorija, kritika, poliemika. Leningrad 1927, s. 214.
4 Eiehenibaum: Jak zrobiony jest «Płaszcz» Gogola. W: R o s y jsk a szkoła sty listyki, s. 491 (prwdr. 1919).
4 5 „ S IU Ż E T ” — CO T O Z A ZW IERZ?
jako ogólna zasada retoryki opartej na roizdrobienliu i ha m owaniu” 5.
I nieco dalej:
„Ustalenie różnych ch w ytów sjużietosłożenija (konstrukcja stopniowa, paralelizm, obramowanie, tnanizywanie itp.) określiło różnicę między elem entam i konstrukcji utworu a elem entam i tworzącym i jego m ateriał — fabułą, w ybo rem m otyw ów , bohaterów, ideli itd.” 6.
M am y w ięc u tego sam ego autora tek sty, w k tó rych odróżnienie „sju żietu ” od „fab u ły” jest teore tyczn ie znaczące i doniosłe, oraz takie, w których pojęcia te u żyw an e są de facto w ym ien n ie. Z ajm ij m y się najpierw przypadkiem p ierw szym „sju żiet” i „fabuła” znajdują się w zględem sieb ie w opo zycji. „Fabuła” to jeden z elem en tów tw orzących m ateriał pow ieści, n ow eli, bajki, film u — „sju żiet” to sposób, w jaki ten elem en t został w danym kon k retn ym utw orze uporządkow any. Jest to jedno ze znaczeń „ sju żietu ”. D rugie to „połączenie m o ty w ów za pom ocą ich m o ty w a cji”. O ile n ie w ie się, że form aliści u żyw ali pojęcia „m otyw acja” w znacze n iu „kom pozycja” — a w iedza ta nie jest ani pow szechna, ani obow iązkow a — to sform ułow anie po w y ższe n ic n ie znaczy. A le n aw et w iedząc, co zna czy tu „m otyw acja”, trzeba uznać ją za n ieszczęśli w ą artyku lację pierw szego z w ym ien ion ych tu zna czeń pojęcia „sju żiet”.
N ajjaśniej problem w yk łada chyba B orys Toma szew ski:
„W szystkie w ypadki zw iązane z w ydarzeniem pod staw ow ym , całe zachow anie się i w szy stk ie postęp ki osób, biorących udział w akcji, składają się na to, co n azyw a się fabu łą (...)”. P oniew aż zaś „ta 5 Eichenbaum: Tieorija formalnego mietoda. W: Litiera- tura, tieorija,... Cytowane fragm enty stanowią streszcze nie tez Szkłoiwskiego, zawartych w jego napisanym w
1919 r. artykule ,Swjaz’ prijem ow sjużietosłożenija s obszczi- m i prijomami stila. Założenia te Eichenbaum zarazem pre zentuje jako wspólne całej szJkole formalnej.
6 Ibidem. „Sjużiet” — sposób, w jaki fabuła jest uporządkowa na Podobnie u Tom aszew skiego
H O M A N Z IM A N D 4 6 Powtarzalność w ątków i n ie powtarzalność konstrukcji fabularnych
sam a fabuła w yłożon a m oże być na w iele różnych sposobów ”, przeto potrzebne jest pojęcie, które oznaczałoby ow ą konstru kcję fab u ły. Stąd „ s ju ż ie t jest to rozm ieszczenie epizodów i scen rozw ijających tem at. W p rzeciw ień stw ie do fa b u ł y będącej sch e m atem zdarzenia stanow iącego przedm iot utw oru, s ju ż ie t je st opracow anym sch em atem u tw o ru ” 7. D la badaczy rosyjsk ich na przełom ie drugiego i trzeciego dziesiątka la t naszego w ieku sprawa u w ikłan a b yła w p olem iki teoretyczn oliterackie (z czego w cześn ie zdali sobie spraw ę) oraz w n atu ralną dla nich sy tu ację język ow ą (nad czym się n ie zastanaw iali). B ezsensow n e przenoszenie do na szej aparatury pojęciow ej słow a „sju żiet” n ie ma n ic w sp ólnego z m eritum problem atyki: w ygląda na to, że tłum acze za sedno sp raw y uznali w łaśn ie ow e okoliczności tow arzyszące: dzieje polem ik i d zieje języka. B y dow ieść pow yższego, w yab stra h u jm y m eritum zagadnienia.
A n alizując w ątk i fabularne w różnych gatunkach literack ich oraz w film ie, stw ierd zam y dw a zja wiska:
a) pow tarzalność w ątk ów fabularnych, dzięki któ rej m ożem y je grupow ać i klasyfikow ać;
b) niepow tarzalność konstrukcji fabularnej kon k retnego utw oru literackiego czy film u.
M am y w ięc, przykładow o, typ ow ą fab u łę (ściślej: k ilka typ o w y ch fabuł) w estern u jako p ew nego ga tu n ku film o w eg o i konkretną fa b u łę film u W in ch e ste r 73 lub Je źd z ie c z nikąd. Dobra aparatura 7 Tomaszewski: op. cit., s. 101. Lapidarnie form ułuje tę tezę Tomaszewski w wydanej w 1925 r. Tieorji litieratury; niestety, pisząc 'mniejszy artykuł, miałem dostęp jedynie do francuskiego przekładu fragm entów tej pozycji. For m uła Tom aszew skiego brzmi: „Krótko mówiąc, «fabuła» je sit tym, co się rzeczyw iście zdarzyło, «isjużiet» to sposób, w jaki czytelnik zastaje o tym powiadom iony”. Zob. B. To m aszewski: Thématique. W: Théorie de la littérature_ Textes des form alistes ruislses réunis, présentés et traduits par Tzvetan Todonov. Paris 1966, s. 268.
4 7 „ S IU Ż E T ” — CO TO Z A ZW IER Z?
pojęciow a pow inna każde z tych zjaw isk oznaczać przy pom ocy innego term inu. Można w ięc ow e ty pow e i — z natury rzeczy — abstrakcyjne, istn ie jące jed yn ie w naszej św iadom ości, poza konkret n ym i utw oram i fab u ły nazwać „schem atam i fabu larn ym i”, dla konkretnych realizacji zaś zachować „fab u łę”, uzupełniając ten term in w m iarę potrzeby takim i pojęciam i, jak „konstrukcja fabularna”, „bu dowa fa b u ły ”, „kom pozycja fa b u ły ”. P osługując się tą aparaturą, m ożna pow iedzieć, że fab u ła T rzech m u s z k i e t e r ó w realizuje schem at fabularny rom an tycznej p ow ieści płaszcza i szpady, fabuła D om u sch adzek zaś fu n kcjon uje jed yn ie dlatego, że m o żem y ją m entaln ie przyrów nać do schem atu fabu larnego p ow ieści krym inalnej.
A le pojęcie „schem at fab u larn y” obejm ow ać m oże inną jeszcze kategorię zjaw isk. I de facto, k iedy form aliści rosyjscy p rzeciw staw iali „fabułę — sju - żietow i”, to raz przez „fab u łę” rozum ieli ty p o w y schem at fabularny gatunku, k ied y indziej zaś „ma teriał zdarzen iow y” w sen sie n iem ieckiego Stoff. Form alistów ten „m ateriał” interesow ał w n iew iel kim stopniu, konstrukcje fabularne zaś in teresow a ły ich jako ch w y ty techniczne. W olno sądzić jednak, że ich p om ysł ma sens znacznie istotniejszy.
Oto dla przykładu zagadnienie, którego n ie można by było sform ułow ać bez w prow adzonego przez form alistów odróżnienia schem atu fabularnego od fab u ły. W eźm y u tw ory tak różne, jak A bsalom ie, A b salom ie F aulknera i K oniec «Zgody N arodów » Parnickiego. W obu w ydarzenia (a n ależałoby sobie pow iedzieć, co to jest „w ydarzenie”, ale to odrębna i bardzo skom plikow ana sprawa) opowiadane są nie w ed le zasady prostego następ stw a w czasie ani w ed le porządku czasow o-przyczynow ego, o którym n ie w iadom o dlaczego sądzi się, że jest prosty, lecz w sposób m niej lub bardziej „p oplątan y” . A rch itek - tonika tego poplątania — i tylk o ona — intereso w ałab y badacza ortodoksyjnego w zględem założeń
Schemat fabularny" i fabuła Fabuły Faulknera i Parnickiego
R O M A N Z IM A N D 4 8 Gatunkowo przyrodzony sposób k o munikowania! o zdarzeniach?
szk o ły form alnej. W olno sobie jednak zadać inne pytanie: dlaczego w ięk szość czyteln ik ó w obu po w ieści, czy poproszona o streszczen ie czy na w łas n y u żytek, porządkując sobie w czasie lek tu ry już przeczytaną część, będzie b urzyć fabułę, dążąc — zresztą z ograniczonym sk u tk iem — do takiego u szeregow an ia zdarzeń, które nazw ać m ożna po rządkiem A rystotelesow sk im ? Inaczej: dlaczego m a jąc do czynien ia ze skom plikow aną, lecz zapisaną fab u łą A b salom ie, A bsalom ie, streszczają cy będzie u siło w a ł zbudow ać n ie istn ieją cy sch em at fabular n y tej pow ieści?
P y ta n ie m ożna rozum ieć dwojako?
R ozw iązyw an e w obrębie w ąsko rozum ianej teorii litera tu ry prow adzi do w n iosku, iż p ew n e fab u ły, odbierane jako sk om plikow ane, m ogą p ełn ić fu n k cję ch w ytu n ie dlatego, że odbiorca odnosi je do sch em atu fabularnego danego gatunku (co jest n aj częściej czynnością całk ow icie m im ow iedną, pod progiem św iadom ości), lecz dlatego, że trudność od bioru zm usza go do podjęcia próby stw orzenia, w oparciu o fab u łę p ow ieści, schem atu fabularnego tej i ty lk o tej p ow ieści.
A le cała ta k w estia może, a n a w et p ow inna być rozpatryw ana rów nież na p łaszczyźn ie filozoficzn ej. M ożna b ow iem dom niem yw ać, że takie próby, jak w spom niane przed chw ilą, m uszą być d okonyw ane, p oniew aż istn ie je coś takiego, jak n aturalny, ga tunkow o przyrodzony sposób kom unikow ania o zda rzeniach. (Zdaje się, że ku takiem u m niem aniu sk łan iali się form aliści.) Sposób ten m iałb y polegać na tym , że nadaw ca w sposób n atu ralny, bo w ła ś n ie gatu n k ow o w yznaczon y, szeregu je w ed le n a stęp stw a w czasie, w ed le A ry sto teleso w sk iej zasady: początek — środek — koniec. Propozycja ta kusi sw ą oczyw istością. Jest to jednak oczyw istość po zorna. Z p rak tyk i życia codziennego w iem y , iż ogrom na w ięk szość ludzi n ie potrafi, lub z trudem p otrafi opow iedzieć jakiś ciąg w yd arzeń „po k o lei”.
4 9 „ S IU Ż E T ” — CO TO Z A ZW IERZ?
Plotka — a czym że jest plotka, jeśli nie fabułą ■—■ w relacji tzw . prostego człow ieka ma k onstrukcję raczej „faulknerow ską” niż „arystotelesow sk ą”. W yniki tej potocznej obserw acji kom plikuje do datkowa, elem entarna chociażby w iedza filozoficz na, która głosi, że następ stw o czasow e i zw iązek p rzyczyn ow y to dwa różne porządki. Słow em , ro z p atryw ane jako filozoficzn e pytanie: dlaczego czło w iek czytający K oniec «Z gody Narodów » u siłu je zbudować n ie istn iejący schem at fab u larny tej po w ieści i dlaczego jest m u to potrzebne do zrozu m ien ia konkretnej fab u ły zrobionej przez P arnic kiego? — p ytan ie to n ie je st bynajm niej tak łatw e, jakby się m ogło zdawać. N ie podejm ując w tym m iejscu rozw iązyw ania tak skom plikow anej kw estii, chciałbym jedyn ie zw rócić uw agę na to, że samo jej sform ułow anie stało się m ożliw e m ięd zy in n y m i dlatego, iż form aliści rozbili stare rozum ienie
pojęcia fabuły.
A co ze „sju żietem ”?
Spraw a przedstaw iała się tak, że k ied y w drugiej połow ie lat „n astych ” późniejsi form aliści rozpoczy n ali sw oje kam panie polem iczne, w interesującym nas przedm iocie zastali w języku rosyjskim parę w y m ie n n ie u żyw an ych pojęć: „fabuła” i „ sju żiet”. S tw ierd ziw szy, iż w zjaw isku, które daw niej okreś lano m ianem „fab u ły” lub „sju żietu ”, m am y de fac to do czynien ia z co najm niej d w iem a odrębny m i sprawam i, zerw ali z w ym ien n y m traktow aniem tych pojęć, przyjęli, iż każde z nich oznacza co in nego. A u czyn ili to z całym im petem pow stającej szkoły, której w yznaw cy, naturalną rzeczy koleją, sk łon n i są m niem ać, że dotarli do źródła żyw ej w ody, p och w ycili Pana Boga za nogi itp.
N ie bez kozery w 1925 r. Eichenbaum pisał: „Mó w iąc o m etodzie form alnej, n ależy m ieć cały czas na uwadze, że w ie le zasad, sform ułow an ych przez form alistów w latach p ełn ych napięć w alk z prze ciw nikam i, p ełn iło fu n kcje nie tylk o principiów
Polem iki form alistów
R O M A N Z IM A N D 5 0 „Sjużiet” i „fabuła” — w ym iennie czy przeciw staw nie
n auk ow ych, lecz i haseł paradoskalnie w yostrzo nych, by podkreślić ich polem iczność i w celach propagandow ych. P om ijanie tego faktu, traktow a n ie prac «Opojazu» z lat 1916— 1921 jako akade m ickich — b yłob y rów noznaczne z ignorow aniem h isto rii” 8.
C ałkow ite p rzeciw staw ien ie „sju żietu ” i „ fab u ły ” form alistom się n ie udało i nie m ogło udać. Cho ciażby ze w zględ ów czysto język ow ych . Po p ierw sze bow iem , n aw y k w ym ien n ego traktow ania tych pojęć b ył zb yt siln ie zakorzeniony w język u rosyj skim . „ S ju żiet” rozum iany jako akcja lub fabuła b ył słow em codziennym , podczas gdy „fabuła” n o siła i nosi piętno archaizm u i sztuczności. Po dru gie, język rosyjsk i nie zna pochodnych „fa b u ły”, takich jak „n iefab ularny”, a korzysta tu z pochod n ych „ sju żietu ” — „ w n i e s j u ż i e t n y j ”. No, a w obrę bie tych pochodnych w yróżn ienie tego, co form aliś- ci chcieli odróżnić, nie jest takie łatw e. W zabaw ny sposób św iad czy o tym przykład ty tu łu p ierw sze go artyku łu Szkłow skiego, podejm ującego całą pro b lem a tyk ę. B rzm i on po rosyjsk u S w j a z ’ p r i j o m o w sju żietosłożen ija s obszczim i p rijo m a m i s t i l a Otóż n ieprzypadkow o franciuislkii tłum acz n ie przejął się p ok rew ień stw em su je t i sju ż ieta i p rzełożył ów ty tu ł jako Le lien en tre les procédés de com position et les procédés s ty l i s ti q u e s g é n é r a u x 9. N asi tłu m a cze zafu n d ow alib y nam zap ew ne coś w rodzaju Z w ią z e k c h w y t ó w siu że to k o n stru k c ji z o g ó ln y m i c h w y t a m i stylu . B ow iem n asi tłu m acze i część te o rety k ó w literatu ry w ierzą, iż dźw ięk dziwotiworu „siu żet” posiada w ła ściw o ści m agiczne, otw iera podw oje skarbca teoretyczn ych głębi. W tej m a gicznej w ierze dochodzi się do absurdu. Oto tłu 8 Eichenbaum: Tieorija formalnogo mietoda.
9 Poir. Théorie de la littérature, s. 50. Notabene Franicuzi, ze zrozumiałych iwzględów, nie mają kłopotów ze „sju- żietem ”.
5 1 „ S IU Ż E T ” — CO TO Z A ZW IERZ?
maczka cytow anego już artykułu Eichenbauma o Pła szczu G ogola ma przełożyć fragm ent listu Go gola do Puszkina, w którym nadawca prosi o pod rzucenie mu jakiegoś pom ysłu, zaw iązki fabuły, anegdoty. A le w e fragm encie tym pojaw iło się m a giczne słow o — i w obec czego polski przekład brzmi: „Z m iłujcie się, dajcie jakikolw iek siużet, jakąkolw iek śm ieszną czy nieśm ieszną, ale czysto rosyjską anegdotę (...)” 10. Z upełnie jak gd yby Go gol u żyw ał — w 1835 r.! — term inu „sju żiet” w tym szczególn ym i rzekomo n ieprzetłum aczalnym sensie, jaki nadali mu form aliści. Czysta magia! Do jakiego stopnia w prow adzanie „siu żetu ” jest zbędne i nonsensow ne św iadczy nota, w której Elżbieta P leszk u n-G aw lik ow a tłum aczy koniecz ność posługiw ania się tym słow em (by uznać na chw ilę, że jest to słow o w jakim kolw iek języku). Warto ow ą notę przytoczyć w całości:
„«Siużet, wydarzeinlie lub szereg połączonych ze 'sobą i k o lejno rozwijających się wydarzeń, które stanowią treść Utworu literackiego» (Slowar’ so.wriemiennogo russkogo li- tieraturnogo ja zyka pod red. W. I. Czennysizewa, Moskwa — Leningrad 1963). Słowo to nie ma w języku polskim dokładnego odpowiednika. R. Welle'k i A. Warren traktu jąc je w Teorii literatury jako równoważne angielskiemu plot, móiwią też o isiiużecie «isiuruktura narracyjna», co jest formą niewygodną w użyciu. Z tych względów pozosta wiam w przekładzie oryginalną formę rosyjską” 1A.
Zabaw ne jest przede w szystkim to, że tłum aczka, chcąc uzasadnić konieczność w prow adzenia do ter m inologii polskiej „siużetu ” w szczególnym , w łaś ciw ym form alistom rozum ieniu tego słowa, po służyła się taką jego eksplikacją, która stanow i dokładne zaprzeczenie tego, o co chodziło form a listom !
J eśli chodzi o proponowaną przez W elleka i Warre 10 Jak zrobiony jest «Płaszcz» Gogola. W: Rosyjska szkoła sty listyk i, s. 492.
n P1 eszikun-G aw likaw a: przypis 2 do Piotrowski: op. cit., s. 60. „Dajcie jaki kolwiek siużet” „Siużet” (to „plot”?
R O M A N Z IM A N D 5 2
Zim and jest tego p ew ien „Fabuła” to schem at fabularny a „sjużiet” to fabuła
na „strukturę narracyjną”, to jest to propozycja dla język a a n g ie lsk ie g o 12. Można jej n ie uznaw ać na gruncie języka polskiego, ale na pew no trafne je st założenie, iż odpow iednika „sju żietu ” szukać n ależy w oparciu o istniejącą w danym języku aparaturę pojęciow ą teorii literatury.
A lbow iem :
supozycja nieprzekładalności pojęcia „sju żiet” jest fałszyw a; ani rosyjskie, ani dziw acznie spolszczone brzm ienie tego słow a nie ma żadnej siły m agicznej, a m eritu m te zy form alistów jest dostatecznie jasne, by m ożna je b yło w y ło ży ć w ła sn ym słow em .
Tego jestem p ew ien.
W ydaje m i się, że przedstaw iona tu propozycja ter m inologiczna jest popraw na i w ygodna. W edle niej to, co form aliści określali jako „fab u łę”, należałob y nazyw ać „schem atem fab u larn ym ” (gatunku lub danego utw oru), to zaś, co określali m ianem sju żiet”, b yłob y po polsku „fab u łą” z tym , że w p o szczególn ych przypadkach należałob y . m ów ić o „strukturze fab u larnej”, „kom pozycji fab u larn ej” lub „budow ie fa b u ły ”. P rzykład ow o zatem cyto w a na tu form u ła T om aszew skiego w in na brzmieć: schem at fab u larny to to, co się rzeczyw iście zda rzyło, fabuła to sposób, w jaki czyteln ik zostaje o tym p ow iadom iony.
W ystarczy spróbować, by przekonać się, że to w y starczy.
12 Por. R. Wellek, A. Warren: Teoria literatury. Warszawa 1970, s. 292—293.