Stanisław Olejnik
Przesłanki humanistyczne katolickiej
doktryny moralnej
Studia Theologica Varsaviensia 4/2, 167-194
P R Z E SŁ A N K I H U M A N IST Y C Z N E K ATO LICK IEJ D O K T R Y N Y M O RA LNEJ
T r e ś ć : 1. P e r sp e k ty w a d ialogu ; 2. T ru d n o ści i zastrzeżen ia; 3. P rob lem w e r y fik a c ji; 4. G od n ość czło w ie k a ; 5. Ś w ia t i d oczesn ość
1. P er sp e k ty w a dialogu
T ak dopiero n iedaw no rozpoczęty dialog m iędzy w ielkim i odłam am i ch rześcijań stw a ro zw ija się nadspodziew anie pom y ślnie i ro k u je n ad zieje całkow itego k ied y ś p o jed n an ia w du ch u p raw d y i m iło ś c i1. M niej w y raźn ie ry s u ją się p e rsp e k ty w y dia logu chrześcijań stw a z in n y m i w spółczesnym i relig iam i św iata. Ale i on zostanie naw iązan y, a o tw orzył doń drogę, ze stro n y k atolicyzm u, II sobór w a ty k a ń sk i sw ą k o n sty tu c ją dogm atycz ną o K o śc ie le 2 i in n y m i d o k u m en tam i tam o p ra c o w a n y m i3. W ty m oczekiw anym dialo gu stro n a k ato lick a będzie próbo w ała zrozum ieć i w y jaśn ić, ja k to, i o ile, religie h eterogen n e, w tak ic h lu b in n y ch sw oich w ierzen iach i fo rm ach k u ltu , są lu b m ogą być zw rócone k u jed n e m u i p raw dziw em u Bogu. Będzie też zapew ne, z d ru g iej stro n y , u siłow ała w ykazać, że
1 Por. D ek ret o ek u m en izm ie z II sob. w a ty k a ń sk ie g o , k tó ry n ie ty lk o d aje w y r a z p rzek o n a n iu o k o n ieczn o ści w zm o żen ia w y s iłk ó w dla p rzy w ró cen ia jed n o ści w śró d ch rześcija n , a le r y su je p o d sta w o w e za
sa d y ek u m en izm u i w y ty c z a p ra k ty czn e w sk a z a n ia dla w p ro w a d zen ia go w życie.
2 Por. K o n sty tu c ję o K o ściele, rozdz. 2, p. 16.
3 Por. m. i. D e k la ra cję o sto su n k u K o ścio ła do r e lig ii n ie c h r z e śc i jań sk ich .
1 6 8 K S . S T A N I S Ł A W O L E J N I K [2]
w łaśnie relig ia ch rześcijań sk a w yraża, i to w n ajp ełn iejszy m stopniu, w ięzi człow ieka z Bogiem i że p o tra fi doskonale sp eł nić po trzeb y , n ad zieje i oczekiw ania relig ijn e w yznaw ców n a w e t dalekich od chrześcijań sk iej relig ii 4.
W ty m dialogu — n a z w ijm y go teologicznym , bo w śród w ie rzący ch i oddający ch cześć Bogu, choć nie zawsze ochrzczo ny ch i bardzo n iera z różniący ch się w treści sw ej w ia ry — isto tn ą płaszczyzną w y m ian y m yśli i w zbogacenia treści bę dzie d o k try n a m o raln a. Będzie tu chodziło o m ożliw ie n a jle p sze zrozum ienie w oli Bożej w sto su n k u do postępow ania czło w iek a i m ożliw ie p ełn e realizow anie jej w życiu ludzkim . W ezw anie Boże sk iero w an e do ludzi, ro zu m ny ch stw orzeń, i, ja k głosi chrześcijaństw o, dzieci Bożych, w sp a rte z góry id ącą pom ocą, n ad lu d zk im a u to ry te te m i ponadziem ską sa n k cją, m u si się t u stać p u n k te m w yjścia, ośrodkiem b ad ań i ostateczny m k ry te riu m rozstrzygnięć. D ialog m ięd zyw y zn a niow y i m ię d z y re lig ijn y m oże stać się czym ś w ięcej niż okazją do głębszego zrozum ienia w oli Bożej, za w a rte j zarów no w po rz ą d k u n a tu r y ja k i p o rząd k u n ad przy rod zon ym , a w ięc no w ego ro zw o ju teologicznej m y śli etycznej.
Istn ieje je d n a k jeszcze in n a p ersp e k ty w a sp o tkan ia i d ialo gu: z ludźm i nie o d d ającym i św iadom ie czci Bogu lub nie po czuw ającym i się do w spóln o ty z jak im k o lw iek w yznaniem relig ijn y m . P o trz e b a sp o tk an ia ry su je się dziś z całą w y razis tością, n iezb y t w y raźn ie jed n a k w idać płaszczyznę tego sp o tk a nia. U p od staw dialogu nie m oże tu ju ż lec żadna id ea Boga, ani w iara w O patrzność, a n i oczekiw anie pom ocy z góry, an i obaw a san k cji pozaziem skich. Z ab rak nie też w danym razie z jed n ej stro n y , tzn. ze stro n y a re lig ijn e j, społecznej w spó ln oty zw iązanej tą sam ą w ia rą i spraw o w an y m publicznie k u lte m relig ijn y m . Może n a w e t zab rak n ąć zrozum ienia sensu osobis tego k u ltu , czyli w e w n ę trz n e j,·w y ra ż a n e j w ró żn y sposób n a zew nątrz, p o staw y poch y len ia się z głęboką czcią p rzed Isto tą P o n ad lu d zk ą. N a czym w ięc oprzeć pró b ę dialogu, do czego n a wiązać, od czego rozpocząć?
A dialog te n m usi być p od jęty . D o jrzał do niego s ta n św ia dom ości K ościoła w y ra ż o n y w siposófb ja sn y i uro czy sty n a II soborze w a ty k a ń s k im 5. D om aga się go w n a ta rcz y w y spo sób św iat w spółczesny, w k tó ry m o tw iera się g etta, przekracza zam k n ięte d o tąd granice, p rze łam u je oddzielające ludzi b a rie ry i groźne do tąd b a ry k a d y . Coraz szerzej u trw a la się p rzek o n a nie, że dzisiejszy św iat, ab y zapew nić sobie rozw ój a naw et sam o istn ien ie, m usi zdobyć i zabezpieczyć pew ną, choćby nie m onolityczną, jedność duchow ą.
Jeżeli zam iast p otępienia, postulow anego przez n iek tó re odłam y opinii k ato lick iej, Kościół doby II so boru w a ty k a ń sk ie go p ró b u je szukać dróg zbliżenia do ateistów , n atarczy w ie n arzu ca się problem , na jak ie j płaszczyźnie m ożna by oprzeć p ró b y dialogu z nim i. N ie m oże być nią, p rzy n a jm n ie j bez pośrednio, d iv i n u m — to co boskie, m usi być zatem h u m a -
n u m — to co ludzkie.
Nie m a oczywiście m ow y, by kato licyzm m iał się w yrzec boskiego p rze k a z u w zakresie w ia ry czy m oralności, albo skie ro w an ia k u Bogu w zak resie życia, bo przez to ugodziłby w sam e sw oje p o dstaw y i p rz e k re ślił siebie jak o religię. Ale nie od tego m usi zaczynać p ró b y spotk ania. P u n k te m w yjścia w dialog u z ty m i, k tó rz y z gó ry d e k la ru ją odrzucenie d i v i
n u m , może być h u m a n u m . A jeśli tru d n o b y łob y z nim i poro
zum ieć się co do p ra w d w iary , w a rto b y łob y ich przekonać o w arto ści ch rześcijań sk ich zasad życia m oralnego.
2. T rudności i zastrzeżen ia
J e s t rzeczą znam ien n ą, że nie ty le „ateizm ” , z pow odu sw ej n eg a ty w n ej treści, ale „h u m a n izm ” s ta ł się w o sta tn ic h cza sach zaw ołaniem i sz ta n d a re m w spółczesnych k ieru n k ó w a re - ligijnych . N aw et n iek tó rzy p rotagoniści św iatopoglądu m a rk s i stow skiego ch ętn ie p rz y z n a ją się dziś do tego h a s ła 6, p rzy p i su ją c sobie, w sto p n iu szczególnym , n iekied y n aw et w y łącz 8 P or., oprócz w . w . d o k u m en tó w , D e k la r a c ję o w o ln o śc i r e lig ijn ej. 6 Por. r e fe r a t prof. A. S c h a ffa n a sp o tk a n iu zorgan izow . p rzez R e n
c o n tr e s I n t e r n a t i o n a l e s d e G e n è v e w r. 1961 i in te r e su ją c ą d y sk u sję
1 7 0 K S . S T A N I S Ł A W O L E J N I K [ 4 ]
nym , cechę h u m anizm u . Z te j też pozycji często dziś a ta k u ją d o k try n ę ch rześcijań sk ą, o dm aw iając jej w arto ści h u m a n i styczn y ch .
Rów nież i u nas w Polsce podnoszą się różne, n iek iedy n a m iętn ie form u ło w an e, z a rz u ty w sto su n k u do n a u k i katolick iej co do jej rzekom ego n ieh u m an izm u lu b w ręcz a n ty h u m a n iz - m u. Z a rz u ty ta k ie staw iali, w ró żn ych w a ria n ta c h tre śc i i n a silenia em ocjonalnego, K ołakow ski, Jan k o w sk i, K uczyński, L e- gowicz i w ielu in n y ch . J e s t w ięc rzeczą u sp raw iedliw io ną roz p a trz y ć tę sp ra w ę rze teln ie, zbadać ją od podstaw .
N ależy zatem spróbow ać i ocehić w arto ść chrześcijańskiej d o k try n y m o raln ej w jej aspekcie całkow icie i w yłącznie h u m an isty czn y m . W arto m ieć p rzy ty m n a uw adze nie bezpo śred n ie korzyści polem iczne, lecz d alej sięgające zam ierzenia w k ie ru n k u k o n stru k ty w n e g o dialogu. P rz y ty m założeniu uch y len ie zastrzeżeń m a być w y ró w n an iem te re n u do p rz y ja z nego sp otk an ia, stw o rzen iem przedpola do życzliw ej i nacecho w an ej w zajem n y m szacu nk iem w y m ian y m y śli 7.
Poniew aż nie o polem ikę tu chodzi, z a rz u ty i zastrzeżenia oponentów zostaną zeb ran e k rótko, i w p ew n ym n ad an y m im układzie. M ają stan o w ić ty lk o p u n k t w y jścia i w yznaczyć p e w ien k ie ru n e k w yw odów . W oparciu o nie m ożna będzie u s ta lić, o co w łaściw ie chodzi w sporze o h u m an iz m c h rześcijań skiej d o k try n y m o raln ej, a n a stę p n ie dowodzić, w oparciu o j a kie p rze słan k i m ożna te j d o k try n ie przypisać cechę h u m a nizm u.
U podłoża lu b szczytu zastrzeżeń k iero w an y ch pod a d re co n féren ces e t d es en tr e tie n s, N eu ch â tel, Ed. d e la B a co n n ière, 1961, s. 77— 93 i 197— 236.
7 Sp osób i s ło w n ic tw o w y p o w ie d z i o p o n en tó w d a lek o n iera z o d b ieg a ją od teg o p oziom u k u ltu r y m y ś li i sło w a , ja k i za p rezen to w a ł prof. S c h a ff n a w . w . sp o tk a n ia ch R e n c o n t r e s I n t e r n a t i o n a l e s d e G e n è
v e i n ie k ie d y z góry z n iech ęc a ją do w s z e lk ie j d y sk u sji. A le n a w et,
n a cech o w a n y z a p a lczy w o ścią i n ieo p a n o w a n iem w sło w a ch , sposób o d n o szen ia się do d o k try n y ch rześcija ń sk iej prof. L. K o ła k o w sk ieg o o b ecn ie b u d zi m n iej g o ry czy n iż w o k resie k ie d y d o ciek a ł isto tn eg o sen su p erso n a lizm u ch rześcija ń sk ieg o w s w y m a r ty k u le „P raw a o sob y p r zeciw p raw om c z ło w ie k a ”.
sem katolick iej d o k try n y m o raln ej leży p re te n sja w o dniesie niu do teonom icznego c h a ra k te ru te j d o k try n y . B rak jej rze kom o cechy h u m anizm u , bo odrzuca autonom ię m o ra ln ą czło w ieka. Ź ró dłem n o rm i ocen m o raln y ch je s t w ch rześcijań stw ie Bóg a nie człow iek, n ajw y ższym zaś k ry te riu m w artości je s t w ola p o n adludzka, nie zaś im m an e n tn e dobro sam ego człow ieka — co m a deprecjonow ać to dobro i degradow ać tę g o d n o ść 8. M otyw acja d ziałania posiada c h a ra k te r relig ijn y , a w ięc w y su w a n a czoło ideę słu żb y Bożej, co m a wnosić, w m y śl zastrzeżeń, p rze k re śle n ie m o ty w acji h u m an isty czn ej, odw ołującej się do godności człow ieka i idei słu żb y człow ie kow i 9. W reszcie sak raln o ść i nadprzyrodzoność m oralności m a zacierać jej w arto ść h u m an isty c z n ą 10.
O ponenci głoszą p rz y ty m , że k ato licy zm u nie da się po godzić z w y m ag an iam i h u m an izm u z pow odu n au k i o czło w ieku 11. Człow iek w ed łu g d o k ty n y k atolick iej je s t bow iem isto tą zależną i słabą. W p lan ie swego zbaw ienia i szczęścia p rzejaw ia zu p ełn ą bezsilność. Ciąży na n im fatalizm l o s u 12. G rzech p ierw o ro d n y sp raw ił w n im w e w n ętrzn e u w ikłanie w zło. W życiu zaś i d z ia łan iu przeżyw a psychologiczną nie wolę, obsesję g rzech u 1S.
8 Por. J. K u c z y ń s k i , P orząd ek n ad ch od zącego św iata. K a to li cyzm — L aicyzm — H u m an izm , W arszaw a 1964, s. 134— 135; T. M r ó w c z y ń s k i : P erso n a lizm M aritain a i w sp ó łc z e sn a m y ś l k a to lick a , W ar sza w a 1964, s. 55— 82; T. M. J a r o s z e w s k i , N eo to m isty c z n a k o n cep cja w y z w o le n ia czło w ie k a , w : H u m a n i z m i k u l t u r a ś w ie c k a , pr. zbiór., W arszaw a 1958, s. 168— 177.
9 Por. H. J a n k o w s k i , S zk ice z e ty k i, W arszaw a 1965, s. 69— 72; T egoż, W ybór m o ra ln y , W arszaw a 1965, s. 71— 76.
10 Por. L. K o ł a k o w s k i , P ra w a o sob y p rzeciw p ra w o m cz ło w ie k a , M y ś l F ilo zo fic zn a nr 1(15) r. 1955, p assim ; H. J a n k o w s k i , E tyk a L u d w ik a F eu erb a ch a . U źró d eł m a rk so w sk ieg o h u m an izm u , W ar sza w a 1963, p a ssim .
11 Por. M. J a r o s z e w s k i , art. cyt. s. 168; T. M r ó w c z y ń s k i , dz. cyt. s.‘'127— 138.
12 Por. D. T a n a lsk i, U źró d eł losu . A n ty n o m ie ch rześcija ń sk iej filo z o fii c zło w ie k a , Z e s z y t y A r g u m e n t ó w nr 1(6) r. 1963, s. 39— 58.
13 Por. J. K o s s a k , H u m an izm sk ręp o w a n y , W arszaw a 1963, s. 10>— —35; M. J a r o s z e w s k i , art. cyt. s. 168— 172.
1 7 2 K S . S T A N I S Ł A W O L E J N I K [6]
N ie m oże być, z a rzu cają d alej przeciw nicy, zgodna z h u m a nizm em d o k try n a m o ralna, w k tó re j p roblem y, trud no ści, w y siłki i n ad zieje ziem skie schodzą n a dalszy p la n w obec sp raw niebieskich. W kato licy zm ie nie w ażn y w y d aje się postęp św ia ta, rozw ój k u ltu ry , n au k i, urząd zeń społecznych i osiągnięć go spodarczych, w obec tego co pozaziem skie. Nie w ażne jest życie, sp ra w ą isto tn ą jest śm ierć. E ty k a k ato lick a k ie ru ją c a k u śm ierci nie p o tra fi usk rzy d lić w oli i w yzw olić en erg ii do czy nu. Nie jest z n a tu ry k u ltu ro tw ó rc z a , a jeżeli rodzi k u ltu rę , to tylko ubocznie i przypadkow o l4.
To skierow an ie pozadoczesne m a być d o b itn y m w y razem a n ty h u m a n iz m u k ato lick iej d o k try n y m o ra ln ej. Poniew aż na ziem i człow iek nie znajdzie szczęścia, czuje się tu zab łąk any m w ygnańcem . Idee n ieśm ierteln o ści i zasługi pozaziem skiej r o dzą d lań pokusę „ ra jsk ie j ucieczki” , rezy g n acji z w alki, w ysiłków tw ó rczy ch i zdobyw czych 13. Z aciera się w rażliw ość n a potrzeb y , nędze, k rz y w d y i tra g e d ie ludzkie. D obrem n a j w yższym i ostateczn ym sta je się w łasne zbaw ienie, oczeki w ane n a drodze irra c jo n a ln e j, przez łaskę i m a te ria ln e znaki sa k ra m e n ta ln e . W ysublim ow any egoizm zajm u je m iejsce m o raln eg o poczucia w sp ó ln o ty z in n y m i i w spółodpow iedzialności za ich szczęście 16.
3. P rob lem w e ry fik a cji
A ta k u ją c y d o k try n ę chrześcijań sk ą z pow odu jej rzekom ego b ra k u tej w łasności, k tó rą o b ejm u ją m ian em „ h u m an izm ”, w y s tę p u ją z pozycji, k tó ra im się w y d aje ja s n a i bezsporna. Na ogół więc nie o k reślają, co pod ty m te rm in e m należy rozum ieć.
14 Por. H. J a n k o w s k i , S z k ic e z e ty k i, dz. cyt. s. 60— 69; s. S o l d e n h o f f, W y b ra n e za g a d n ien ia ety k i, w : P r o p e d e u t y k a filo zofii, pr. zbiór, pod red. i ze w stę p e m J. L egow icza, W arszaw a 1964, s. 289— —292; T en że, P e sy m iz m a ra cjo n a lizm , w : M o r a ln o ść i w y c h o w a n i e , pr. zbiór., W arszaw a 1959, s. 141— 144. 148— 154.
15 Por. H. J a n k o w s k i , D la czeg o ety k a św ieck a , Z e s z y t y A r g u
m e n t ó w nr 1(6) r. 1963, s. 7— 20; T en że, O w ła ś c iw y w y b ó r m oraln y,
W arszaw a 1960, s. 46— 49.
A sp raw a nie je s t ta k p ro sta, jak b y się to pozornie w ydaw ało. Co w ięcej, pod to pojęcie p o d staw iają treści bardzo różne, n ie spójne, niek iedy , p rz y bliższej analizie, sprzeczne z sobą. Nie o uchw ycenie jed n a k ty c h b rak ó w logicznych w arg u m en tacji a n tag o n istó w chodzi w te j pracy . W y starczy więc ty lk o s tw ie r dzić, że jeśli nie ła tw ą rzeczą jest ściśle określić, czym jest hum anizm , ty m b ardziej ostrożnie trz e b a postępow ać p rzy od m aw ian iu ja k ie jś d o k try n ie te j cechy.
Istn ie ją m yśliciele, k tó rz y o strzeg ają przed m ów ieniem o h u m an iźm ie jak o tak im . T w ierdzą oni, że tru d n o jest znaleźć tre ść sw oiście w spólną dla w ielu sposobów rozum ienia tego pojęcia, że istn ie je nie jeden, ale w iele hum anizm ów . T ak np. E tc h e v e r r y 17 w y ró żn ia k ilk a zu p ełn ie o d m iennych rodzajów hu m an izm u : racjonalistyczny, e g zystencjalistyczny, materiali-
s ty c z n y i chrześcijański. J a k n a to w sk azu je ty tu ł jego pracy,
u k azu je on k o n flik t m iędzy ty m i ty p a m i h u m anizm u, a u jego podłoża w idzi p rzede w szystk im rozbieżności dotyczące k o n cepcji człow ieka.
M ożna je d n a k nie rezygnow ać z w y siłk u poszukiw ania cze goś, co — niezależnie od różnic — łączy różne ty p y h u m an iz m u. N astaw ien ie an tag on isty czne, zaznaczające się często w w y p ad ach polem icznych, zazw yczaj a k c e n tu je to co różni, p rzy nied o strzeg an iu czy zacie ra n iu tego co łączy. P rz y pew nym p ozy ty w n y m w y siłk u d aje się jed n a k uchw ycić pew ien w sp ólny ry s w szy stk ich d o k try n , k tó re roszczą sobie w sp ół cześnie p re te n sje do rep re z en to w a n ia idei h u m anizm u, lub e w e n tu aln ie m ogłyby ta k ie p re te n sje wnosić.
N iekiedy te roszczenia do rep re z en to w a n ia idei h u m an izm u po p ieran e są odw ołaniem się do h isto rii, m ianow icie do pew n ych idei lu b fo rm życia c h a ra k te ry z u ją c y c h okres renesansu , dzięki n im w łaśn ie n a z y w an y też okresem h u m anizm u. To histo ry czn e k ry te riu m h u m an izm u stra c iło jed n a k w ciągu ostatniego półw iecza pow ażnie na znaczeniu. O kazuje się bo wiem , że to co uznaw ano do n ied aw n a za sw oiste cechy o kresu 17 Por. A. E t c h e v e r r y SJ, L e c o n flit a c tu e l des h u m an ism es, P a ris 1955.
1 7 4 K S . S T A N I S Ł A W O L E J N I K [8]
ren esansu, p rzy bliższym zb ad an iu w cale ty m nie jest. W spół czesne b ad an ia m ediew istyczne stw ie rd z ają w y stęp ow anie już w średniow ieczu p ew ny ch tre śc i ideow ych, k tó re daw niej u zn a w ane b y ły za sw oiste dla tzw epoki renesansu 18. R enesansow a filozofia c z ło w ie k a 19 nie może być zatem w yłączn y m i ad e k w a tn y m k ry te riu m h u m anizm u ; choć może być p u n k te m w y j ścia do jego poszukiw ania.
P e w n ą ogólną o rie n tac ją słu ży w ty m przedm iocie etym o lo gia słow a „h u m a n izm ”. Pochodzi ono n iew ątpliw ie od „homo” ( = człowiek) lu b „ h u m a n u m ” ( = to co ludzkie), p rzy czym końców ka „ izm ” w sk azu je n a ideologię lub sty l m y ślenia czy postępow ania. Chodzi tu w ięc o człow ieka, on jest w h um an iź- m ie ośrodkiem m y śli i c e n tru m ideologicznym .
O dniesienie do człow ieka jako ośrodka m yśli w y raża się już w p ew n y m ty p ie b a d ań i pew nej dziedzinie n au k i. Chodzi o dyscy p lin y „h u m a n isty c z n e ”, k tó ry c h p rzedm io tem jest człowiek, zarów no w sw oich czynnościach ludzkich, w in d y w id u a ln y c h i społecznych fo rm ach swego działania, ja k i w y tw o rach sw ej p ra c y i tw órczości. Tę dziedzinę określa się jed n a k m ian em „ h u m a n isty k a ”, to nie jest jeszcze „h u m a nizm ” . W ty m o sta tn im człow iek nie je s t ty lk o p rzedm iotem bad an ia, lecz podm iotem , k tó ry w ysu w a się n a czoło, do k tó rego w szystko chce się sprow adzić, k tó re m u w szystko m a być podporządkow ane.
H um anizm w y ra ż a p ew n ą ideologię, nie zam yka się więc w yłącznie w k rę g u bad an ia, an i racjo n aln ego m y ś le n ia 29. Ja k o
18 Por. np. E. G i l s o n , D u ch filo z o fii śred n io w ieczn ej, W arszaw a 1958, s. 192— 228. 370— 389.
19 Jej o p ra co w a n ie d a je m. i. B. S u c h o d o l s k i , N a ro d zin y n o w o ż y tn ej filo z o fii czło w ie k a , W arszaw a 1963.
20 „L e X e C ongrès in te r n a tio n a l de P h ilo so p h ie d’A m sterd a m , en 1948 é ta it ce n tr é su r le s id é e s d’hom m e, d’h u m a n ité, d’h u m an ism e. La IV e R eco n tre in te r n a tio n a le de G én év e, en 1949, p ris pour su je t d ’etu d e „un n o u v el h u m a n ism e ”. P a rm i le s o u v ra g es p u b liés ces d ern ières a n n ées cito n s q u elq u es titr e s au hąsard: B e r d ia e ff, D e la d e s t i n a t i o n de
l’h o m m e ; G. M arcel, H o m o v ia t o r ; G. T hibon, D e s t i n d e l’h o m m e ; F. C harm ot, L ’h u m a n i s m e e t l’h u m a in ; H. D e L ubac, L e d r a m e de
idea posiada dziś dodatni, i to znaczny, ład u n e k em ocjonalny, podobnie ja k d aw n iej m ogły się nim legitym ow ać tak ie idee jak : gniazdo rodzinne, honor, ojczyzna itp. N ik t jej nie a ta k u je , w ielu p rzy p isu je ją sobie, a n aw et, ja k to dało się stw ierdzić w yżej, sz erm u je nią w sta rc ia c h ideow ych 21.
W płaszczyźnie antropologii d a je h u m an izm pew ną w izję człow ieka, ok reśla jego rzeczyw istość, eg zy sten cjaln ą czy n a w e t ontyczną. C zyni zeń ośrodek d ziałania, in ic ja ty w y i tw ó r czości. U znaje go za podm iot u p ra w n ie ń i obow iązków 22, do strzeg a w n im isto tę zarów no o k reślającą fo rm y rzeczyw istości ziem skiej, ja k i d ecy d u jącą o sobie i k sz ta łtu ją c ą sw ą osobo wość. W n im u p a tru je w ielką godność gospodarza św iata i tw ó rc y histo rii.
Ja k o ideologia, a więc p rzed e w szy stk im aksjologia i teo ria życia, po d k reśla h u m an izm w arto ść człow ieka, w nim sam ym u p a tru ją c pew ien ideał, a w ięc w zór i najw y ższą norm ę p o stę pow ania. Z tej pozycji, tzn. sam ego człow ieczeństw a, w ysuw a po stu laty , w y m ag an ia, zakazy czy zalecenia. W nim z n a jd u je k ry te riu m do oceny lu d zk ich poglądów i działań. T eorię a k sjo logiczną i n o rm a ty w n ą ro zw ija zatem nie w sposób k o ncep tu - alistyczny, a p rio ri, lecz w oparciu o rzeczyw istość ontologiczną i eg zy sten cjaln ą człow ieka. Tę zależność fo rm u łu je się m niej
l’h u m a n i s m e a th é e ; J. M aritain , H u m a n i s m e in t e g r a l ; E. M asure,
L ’h u m a n i s m e ch r é t ie n ; J. M ou rou x, S en s c h r é t ie n de l’h o m m e ; C arrel
L ’H o m m e , c e t in connu; A . C am us, L ’h o m m e r é v o l t é , D. P errot, S t y l e
d ’h o m m e ; M. C arrouges, L a m y s t i q u e d u s u r h o m m e ; L eco m p te du N oü y, L ’h o m m e d e v a n t la science; L a d ig n i té h u m a in e ; l’h o m m e e t sa
d e s t i n é e ect. N o m b re d ’o u v ra g es o n t pour titre: L a c o n d it io n h u m a in e, de G. B a stid e a A. M a lr a u x ”. A. E tch ev erry , dz cyt. 3.
21 „D e n o s jours dans to u s le s d om ain es, l’h u m a n ism e e st à l ’h o n neur. L e m ot a fa it fo rtu n e, a v a n t de su sc ite r de v iv e s co n tro v erses. Pour b é n é fic ie r de son p restig e, d es ten d a n ces d iffe r e n te s ou m êm e op p osées on t a d op té c e tte e n se ig n e ”. T am że, 2.
22 F. C a y r e od rzu cając p r z y ję te w p e w n y c h śro d o w isk a ch ro zu m ie n ie h u m a n izm u jako u b ó stw ia n ia czy k u ltu c z ło w ie c z e ń stw a (cu lte de l’h u m a n ité, d e ific a tio n de l ’h u m an ité), u zn aje, za C a lv etem , za isto tn ą dla h u m an izm u n a stęp u ją cą cechę: fois d a n s la v a l e u r p r o p r e d e l’h o m
m e — p rzy czy m w ia r ę n ie n a le ż y tu rozu m ieć w se n s ie relig ijn y m , lecz w se n s ie „ p rzek o n a n ia ” i „ za u fa n ia ”.
1 7 6 K S . S T A N I S Ł A W O L E J N I K [10]
w ięcej w n a stę p u ją c y sposób: człow iek m oże i pow inien być człow iekiem (czasem d odaje się dla w yrazistości: człow iekiem praw d ziw ym , lub w pełni), a życie m a być lu dzk im (napraw dę ludzkim , w łaściw ym człow iekowi, godnym człow ieka). Takie ujęcie im p lik u je p ew n ą „plasty czn o ść” człow ieczeństw a i u stopniow anie re a liz a c ji jego idei. P rz y jm u je się więc, że w jakich ś w y m iara ch człow iek m oże nie być człow iekiem , może nie zbliżyć się do lin ii granicznej w ym ag anej jako m inim um , lub spaść poniżej tej granicy. Ale m oże też, przeciw nie, u rz e czyw istniać w w ysokim sto p n iu w y m ag an ia z a w arte w n a tu rze lud zk iej i realizow ać m ożliwości, k tó re potencjalno ść tej n a tu r y o tw iera. W tłu m aczen iu jed n a k ty c h m ożliw ości i w y m ag ań oraz w u sta w ia n iu h iera rc h ii w śród w artości ludzkich h u m an iz m w ik ła się w śród o dm iennych in te rp re ta c ji i dzieli się n a odłam y.
Człow ieka, będącego c e n tra ln y m p u n k te m odniesienia w h u - m aniźm ie, in te rp re tu je się w e w szy stk ich bodaj odłam ach tej ideologii jako isto tę pojm ow aną w ram a ch rzeczyw istości ziem skiej, osadzoną w p rze strz e n i i czasie. Chodzi w nim nie o o d erw an ą ideę człow ieczeństw a, ale o realn ego człow ieka, nie 0 duch a oderw anego od ciała, ale o isto tę cielesnoduchow ą, ży jącą w społeczności ziem skiej, osadzoną w św iecie doczesnym . C złow ieka p rz y jm u je się tu jak o w spółtw órcę k u ltu ry , cyw ili zacji, postępu tech n ik i, rozw oju gospodarczego, społecznego 1 politycznego. Nie je s t on isto tą ah istory czną, ani ty lk o p rze d m iotem procesów histo ry czn y ch . On, w raz z inn ym i, podob n y m i m u isto tam i, tw o rzy historię. T w orzy ją w oparciu o m i nione dzieje, k tó ry c h rzeczyw istość w sk u tk a c h stw ierd za w świecie, a n a w e t nosi w sobie. J e st w sp ółtw órcą histo rii, k tó rą k sz ta łtu je, ale od k tó re j się uczy, k tó rą p o tra fi oceniać, cenić i tw órczo p rzełam yw ać.
T ym i stw ierd zen iam i dochodzi się ju ż do gran iczny ch p u n k tów h um anizm u, od k tó ry c h kończy się jego ogólna c h a ra k te ry sty k a , a zaczyna się podział n a odłam y i od ręb ne in te rp re tacje. W yłusżczone tu założenia p rz y jm u ją , jak się w ydaje, w szy stk ie k ie ru n k i m y śli p rzy zn ające się do h u m anizm u, lub do jego rep re z en to w a n ia zaliczane. W y k re ślają one zarys dok
try n y h u m an isty czn ej, c h a ra k te ry z u ją h um anizm jako taki. M ogą się w ięc ró w nież stać sp raw d zian em dla w ery fik acji, k ry te riu m p rzy ocenie, czy i o ile jak aś ideologia m oże rościć sobie p raw o do m ian a h u m an isty czn ej.
Taki sp raw d zian jest p o trz e b n y dla oceny d o k try n y k a to lickiej. Po to b y ł on w łaśnie poszukiw any. Z adaniem bow iem m niejszej p ra c y jest ro zp atrzen ie, w k ontekście ze staw ian y m i nauce k ato lick iej zastrzeżeniam i, czy m ożna i o ile przypisać jej przy m io t hum anizm u . N ależy w ięc dokonać pew nej w e ry fi k acji 23. N ie m oże być ona p e ry fe ry jn a lub fra g m en ta ry c z n a , lecz po w in na objąć, choćby w sk ro m n ej syntezie, całość w y znaczników cechy h u m an izm u . Będzie m ożna tego dokonać, sk u p iając całość dociekań w okół trz e c h po dstaw ow ych zagad
23 S p raw a sto su n k u d o k try n y k a to lic k ie j do h u m an izm u , w różn ych p ła szczy zn a ch teg o sto su n k u , zn a la zła sw ó j w y r a z w w ie lu o p ra co w a n iach. S p ośród prac n a jn o w sz y c h w y ró żn ić trzeba, prócz w y ż e j cyt., sz czeg ó ln ie n a stęp u ją ce: B o l k o w a c P., G eg en w a rt, H u m an ism u s, C h risten tu m , S t i m m e n d e r Z e i t 1946/47, 414— 425; C a y r é F., H u m a n is m e fo n d a m en ta l, L ’a n n é e s T h é o lo g i q u e s 1942, 385— 396; D u b a r - l e D ., H u m a n ism e sc ie n tifiq u e et raison ch rétien n e, P a ris 1953; G e fa s a t t e l V. E., C h risten tu m und H u m a n ism u s, S tu ttg a rt 1947; H e r m a n s F ., H isto ire d o ctrin a le de l ’h u m a n ism e ch rétien , t. 4, P aris, C on sécration . L e C h ristia n ism e et l’a c tiv ité hu m ain e, P aris 1945; s. 125; L a n z A. S J , U m a n esim o cristia n o e p er fe z io n e sp iritu a le,
C r e g o r i a n u m X X V III (1947) 134— 153; L o t t i n О., A u x so u rces de
n o tre gran d eu r m orale, L o u v a in , M ont C ésar, 1946, s. 159; L u b a c H ., D ie T ragäd ie des H u m a n ism u s o h n e G ott. F eu erb a ch — N ie tz sc h e — C om te und D o sto je w sk i als P ro p h et, S alzb u rg 1950; P a n i c i P. S J, C hrist et la gran d eu r hu m ain e. C o n feren ces de N o tr e -D a m e d e P aris (A n n ée 1941) s. 220; P r z y w a r a E., H u m an itas. D er M en sch g estern und m orgen , N ü rn b erg 1952; R a h n e r H. S J , A b en d lä n d isch er H u m a n ism u s und k a th o lisc h e T h eologie, In n sbruck 1946; R i d e a u E., C on sécration . L e C h ristia n ism e et l ’a c tiv ité hum anine,. P aris 1945; S e l l m a i r J., H u m a n ita s C hristiana, 1948; S o r o k i n P. A ., D ie W id erh erstellu n g der M en sch en w ü rd e, F ra n k fu rt a. M. 1952; S ö h n - g e n G ., H u m a n itä t und C h risten tu m , E ssen 1946; T h i l s G., T h eo logie d es ré a lité s terr e str e s, t. 2, P aris, D esc lé e de B rou ver, 1949. Z d zieł okresu p rzed w o jen n eg o na u w a g ę zasłu gu ją: praca ks. M a s u r e z r. 1936 pt. H u m a n ism e ch rétien oraz g ło ś n e d zieło M a r i t a i n a , z tego sam ego czasu, pt. H u m a n ism e in tegral.
1 7 8 K S . S T A N I S Ł A W O L E J N I K [12]
nień, k tó re sy g n alizu ją n astę p u jąc e pojęcia: człowiek, świat,
doczesność.
4. G odność człow ieka
D o k try n a k ato lick a głosi, że człow iek jest osobą 24. O bdarzo n y osobowością, stan ow i najw y ższą rzeczyw istość ziem ską i re p re z e n tu je szczytow ą w artość, w śród doczesnych jed yn ie bezw zględną 25, Jak o isto ta rozum na jest człow iek m ia rą w a r tości rzeczy; sam zaś nie m oże być nig dy i nigdzie sprow adzo n y do poziom u rzeczy. P rz y słu g u je m u szczególne m iejsce w św iecie, p ry m a t w śró d w szy stk ich istot ziem skich. W ynika on z n a u k i o duszy lu d zk iej, rozum nej i w olnej, o św iadom ym
24 W śród prac d o ty czą cy ch o sob y i o sob ow ości, n a szczeg ó ln ą u w a g ę z a słu g u je d zieło ks·. W . G r a n a ta , O soba lu d zk a. P ró b a d e fin ic ji, S a n d om ierz 1961. Z ob cy ch prac o k resu p o w o jen n eg o w y m ie n ić tu n a leży p rzy n a jm n iej ta k ie, k tó re tra k tu ją o o so b ie i o so b o w o ści w a sp ek cie ak sjo lo g iczn o -m o ra ln y m : B a s t i d e G ., M éd ita tio n s pour u n e É th i q u e de la p erso n n e, P a ris 1953, s. 200; B r e y s i g K ., D as R ech t a u f P e r sö n lic h k e it, B e r lin 1944, s. X V — 364; C r o n a n E., T he D ig n ity o f th e H u m a n P erso n , N e w Y ork 1955, s. X V I—207; D ’A g o s t i n o B ., P erso n a e m orale, R o v ig o , s. 292; D er M en sch a ls P e r sö n lic h k e it und P rob lem . G e d e n k s c h r i f t f ü r Il d e f o n s B e t s c h a r t OSB, pr. zbior., w yd . E. H erb rich , A. P u ste t, s. 463; E h r e n s t e i n W ., D ie E n tp ersö n lich u n g , F ra n k fu rt, K ram er, 1952, s. 154; K u n i c i c J. OP, La m o ra le p ersö n a listica , S a c ra D o c tr i n a 1959, 156— 183; L a P i r a G., II v a lo r e d ella p erso n a um an a, M ilan o 1957; L a n d s b e r g P. L., P ro b lèm es du P erso n a lism e, P a ris 1952; L e n g e m e y e r E. von, D er d ia lo g isc h e P e r so n a lism u s in der ev a n g e lisc h e n und k a th o lisc h e n T h eologie, P ad erb orn , B o n ifa c iu s-D r u c k e r e i V erlag, s. 288 (K o n f e s s i o n s k u n d l i c h e
u n d k o n t r o v e r s t h e o l o g i s c h e S tu d i e n , 8); S c h ü l e r A ., V era n tw o rtu n g . V om S ein und E th os der P erso n , K r a illin g vor M ü n ch en 1948, s. 262; S i m e c S., P h ilo so p h ic a l B a ses for H u m an D ig n ity and C hange in T h o m istic A m erica n N e o to m istic P h ilo so p h y , W ash in gton , Cath. U n iv . o f A m . P ress, 1953, s. V III— 232; S o u k u p L ., G ru n d zü ge ein er E th ik der P e r sö n lic h k e it. V om s ittlic h e n H a n d eln des M en sch en , G raz, P u s te t, 1951; S t e i n b ü c h e l T h., D ie p e r so n a listisc h e G ru n d h a ltu n g des c h r istlic h e n E th os, w : R e li g io n u n d M oral, F r a n k fu r t a. M. 1951, s. 153— 230.
25 „P erson a sig n ific a t id quod e st p e r fe c tissim u m in tota natura, sc ilic e t su b s iste n s in r a tio n a li n a tu ra ”. S. y h о m a s A ., S um m a th eo l. 1, q. 29, a. 3.
sta n o w ie n iu o sobie, o niezniszczalności człow ieka i pow ołaniu go do w ieczności 26.
Tej w arto ści i godności człow ieka nie podw aża afirm ow anie fa k tu jego zależności ontycznej, a w ięc d o k try n a o jego pocho dzeniu. Człow iek, w zięty zarów no jednostkow o ja k i g a tu n kowo, m a swój początek; po w stał i p o w sta je — a to je st fa k t s tw a rz a ją c y re la c ję zależności w bycie. Zależność genetyczna każdego z lu d zi od jego rodziców i w cześniejszych przodków , bezsporna i oczyw ista, choć p rze k re śla dorzeczność jak ic h k o l w iek pró b u b ó stw ienia osoby lu d zk iej, nie podw aża je d n a k jej, godności. Rów nież i cały g a tu n e k homo sapiens m a sw ój po czątek. P rz y ję c ie tego początku, jak to głosi d o k try n a k a to licka, w stw órczy m akcie B o g a 27 — obojętne, czy będzie się w nim w idzieć b ezpośredni a k t k re a c ji pierw szego człow ieka, czy ty lk o pośred n i, przez k iero w an ie rozw ojem ew olucji isto t żyw ych — nie staw ia pod znak iem zap y ta n ia godności isto t ludzkich. A jeśli n aw et ta k jest, to w k ażdym razie m n iej, niż p rzy odw ołaniu się w yłącznie do ich rzekom ych przodków zw ierzęcych.
Zależność człow ieka od Boga je st bardzo daleko idąca: nie ogranicza się do fa k tu stw orzen ia rozum ianego w sensie, po średniego co do ciała a bezpośredniego w o dniesieniu do duszy każdego człow ieka, a k tu k reacji. D otyczy ona p e rm a n en c ji w istn ien iu i w szelkiej m ożności działania. Zależność ta nie jest jed n a k n arzu co n a ludziom z zew n ątrz, lecz tk w i im m a- n e n tn ie w sam ej ich n a tu rz e jako stw orzeń, isto t przyg od ny ch i ograniczonych. Będąc re la c ją k o n n a tu ra ln ą nie godzi ona w godność człow ieka jak o isto ty najw y ższej i najdoskonalszej w św iecie w idzialnym . C złow iek jest w praw dzie stw orzeniem , ale nie postaw ion y m obok in n y ch stw orzeń ziem skich, lecz ponad nim i. O bdarzony rozum nością i w olnością w y b o ru nosi w sobie, w swej duchow ości, ry sy podobieństw a do sam ego
28 Por. ks. W. G r a n a t , P ro b lem c zło w ie k a , w jego dz.: B óg S tw ó r ca. A n io ło w ie. C złow iek , L u b lin 1931, s. 209—227.
18Ö K S . S T A N I S Ł A W O L E J N I K
S tw ó rcy , obraz B o g a 28. D zięki ty m w łaściw ościom posiada d an e do p an ow an ia n ad św iatem . Tę m ożność w ła d a n ia n a d św iatem w id zialnym zag w aran tow ał m u Bóg p rzy stw o rze n iu 29. P o siad a więc zarów no n a tu ra ln e , ja k i n a d an e w o bja w ieniu, p raw o do k o rzy sta n ia z d ó b r tego św iata, do o g a rn ia n ia i opanow yw ania jego m ocy. Ma n a w e t m oc p rze k sz ta łca n ia go, w tw ó rczym w y siłk u , w edług w łasn y ch idei i zam y słów.
P odobnie ja k zależność od S tw órcy, rów nież podniesienie człow ieka do p o rząd k u nadprzyrodzonego, a w zw iązku z ty m f a k t o bjaw ien ia i dzieło zbaw cze dokonane przez C h ry stu sa, nie zaw iera w sobie nic takiego, co m ogłoby być rozum iane jako d e g ra d a c ja w arto ści człow ieka, co niosłoby z sobą pod w ażenie w ielkości osoby lud zkiej i w ażności życia ludzkiego. P rzeciw nie, niesie to z sobą p e rsp e k ty w ę w y n iesien ia człow ieka do w yższych, zupełn ie now ych w y m iarów b y tu i w artości. Bóg o k azuje tu ludziom szczególne w zględy. W praw dzie o bja w ienie pochodzi od Boga, a zbaw ienie jest niezasłużonym przez lu dzi, m iło siern y m d a re m C h ry stu sa, nie w nosi to jed n a k żad nego cienia n a człow ieka, k tó ry te n d a r id ący z góry p rz y j m u je . Ł aska nie jest bow iem zniew oleniem , lecz obdarzeniem i w ezw aniem , ap e lu jąc y m do dobrow olnej i godnej człow ieka odpow iedzi. Je śli m ożna tu m ówić o jak im ś poniżeniu, to ty l ko — Boga, ja k to ju ż p lastyczn ie w y raził św. P a w e ł 30. Czło w iekow i okazuje Bóg szczególne w zględy: nie łam ie jego w ol 28 Por. W. G r o n k o w s k i , S en s b ib lijn y zw rotu : U czy ń m y czło w ie k a na obraz nasz, A t e n e u m K a p l . X L IX (1948) 19— 32. 134— 143; L. А. К r u - p a, O braz B o ży w c z ło w ie k u w e d łu g n a u k i św . A u g u sty n a , L u b lin 1948, J. A n d r é - V i n c e n t , P our u n e T h é o lo g ie de l’im age, R e v u e
T h o m i s t e L IX (1959) 320— 338; D. C a i r u s, T he Im a g e o f God in Man,
L ondon 1953; E. G a g e r n , D er M ensch a ls B ild , F ra n k fu rt a. M ain 1954; J. H ü b s c h e r ; D e im a g in e D ei in h o m in e v ia to r e secu n d u m d octri- nam S. T h om ae A q u in a tis, L o v a n ii 1932.
29 Por. R.odz. 1, 28 n.
30 „... O gołocił sa m eg o sie b ie , p r z y ją w sz y p o sta ć słu g i, sta w sz y się p od ob n ym do lu d zi. A w z ew n ętrzn y m p rzeja w ie u zn an y za człow iek a, u n iży ł sam ego sieb ie, sta w sz y się p o słu szn y m aż do śm ierci — a śm ier c i k r z y ż o w e j”. Filip. 2,7 n.
ności, lecz ap elu je do jego sw obodnej decyzji, w zy w ając do osobowego obcow ania z sobą. P rz y ję c ie objaw ienia, choć jest odzew em n a w ezw anie z góry, nie ty lk o łaskaw ie o b d a rz a ją cym ale i n ajg łęb iej zobow iązującym , pozostaje zawsze sw o bodnym ak te m zaw ierzenia, zau fan ia i miłości. S tano w i odpo w iedź lu d zkiej osoby — o sobie stanow iącej — na osobowe w o łanie Boga.
Głosząc w ielkość osoby lud zkiej i jej p ry m a t w świecie w i dzialnym , d o k try n a k ato lick a p rze jaw ia w ty m w ielk ą trz e ź wość i realizm . N ie ubóstw ia człow ieka, ani n a w e t nie id eali zuje sl. N ie czyni go m onolitem , w k tó ry m każda cząstka w jed n ako w ej m ierze g ó ru je n a d św iatem . Człow ieczeństw o w y raża pew ne „złożenie”, com positum , w k tó ry m nie w szyst kie e le m en ty o d g ry w ają podobnie w ażn ą rolę w całości i m ają tę sam ą podstaw ow ą w arto ść obiektyw ną. Co w ięcej, s tr u k tu rę ontologiczną człow ieka cechuje p ew n a „an tynom iczność” , lu b co n a jm n ie j „parad o k saln o ść”, sw oiste połączenie m a te rii i d u cha, zależności i sam oistości, zam knięcia się w sobie i o tw a r cia k u Bogu i in n y m lu d z io m 32. J e s t w ięc w człow ieku i to i tam to. W ielkość g raniczy tu z m ałością, lu b się z nią n a w e t p rzeplata.
B yłoby zatem niezgodne z p raw d ą, u p a try w a ć w e w szystkim , co stanow i człow ieka, m iarę w arto ści i k ry te riu m d o b r a 33. M iarą oceny i n o rm ą p o stępow ania w p o rzą d k u m o raln y m nie może być człow ieczeństw o — h u m a n u m — n a płaszczyźnie te go, co w człow ieku jest „rzeczow e” lu b „zw ierzęce” . Może być nią n ato m ia st — i to u zn aje d o k try n a chrześcijańska, choć do
31 Por. H. d e L u b a c TJ, K atolicyzm . S p o łeczn e a sp ek ty d og m atu, przeł. M. S to k o w sk a , K ra k ó w 1961, s. 306— 310.
32 „II y a là, nous d it sa in t T hom as, u n e ’m ira b ilis c o n n e x io ’ de la m a tière e t de l ’esp rit q u i fa it to u t m y stè r e de l ’h o m m e”. C. J. G e f - f r é O P, S tru ctu re de la p erso n n e et rap p orts in terp erso n n els, R e v u e
T h o m i s te L V II (1957) 677; por. S. T h o m a s A ., Su m m a c. gen t. II,
c. 68.
33 Por. W. B r ü n i n g , In d iv id u a lism e et p erso n n a lism e dans la con cep tion de l ’hom m e, R e v u e d e Sc. Phil, e t Théol. X X X IX (1955)
182 K S . S T A N I S Ł A W O L E J N I K [16]
te j p e rsp e k ty w y się nie ogranicza — to co jest w nim swoiście ludzkie, a w ięc duchow e, bez p rze k re śle n ia jed n a k cielesności, jak o in te g ra ln e j części człow ieczeństw a, czyli p rz y liczeniu się z koniecznościam i niższej n a tu ry , należącym i do isto ty hu m a-
n u m 34.
N ajw ięcej zastrzeżeń co do h u m an isty czn ej tre śc i d o k try n y kato lick iej w y w o łu je jej n a u k a o grzech u pierw orod ny m . W iele
z n ich należy jed n a k do w y ra ź n y ch nieporozum ień, pły n ący ch
z w ypaczonej in te rp re ta c ji tej n au k i, in n e trz e b a przypisać jed n o stro n n e m u p a trz e n iu n a człow ieka i jego egzystencję. Z a rzu ca się w ięc d o k try n ie k ato lickiej, że u podstaw antropologii w idzi fa k t trag iczn ej i rzekom o n ieo d w racaln ej k a ta stro fy , ja k ie jś ru in y n a tu ry lud zk iej, w postaci grzechu prarodziców w ra ju . Z pow odu te j ru in y człow iek m a być rzekom o z g ru n tu zły. P oniew aż złość d o tk n ęła go u sam ych p o dstaw jego n a tu ry , on sam nie może być m ia rą oceny w sto su n k u do dóbr ziem skich, an i n o rm ą m oralności w działaniu.
D o k try n a k ato lick a realisty czn ie u jm u je człow ieka, nie może w ięc bagatelizow ać jego słabości. B yłoby zaś rzeczą n ieu za sad n io ną m ieć do niej, z tego ty tu łu , p rete n sje . Nie trz e b a być a te isty c z n y m eg zy sten cjalistą, b y dostrzegać głębie osobistej, fizycznej, um ysłow ej czy m o raln ej, nędzy lud zk iej. Ju ż n ie jed n o k ro tn ie i z całą stanow czością, w oparciu o rz e te ln ą a n a lizę losu ludzkiego, ostrzegano przed zaślepieniem , jak im grozi p a trz en ie na człow ieka w k ateg o riach op tym izm u an trop o lo - logicznego zaszczepionego um ysłow ości now ożytnej przez J. J. R ousseau. N ie doskonała h arm o n ia, ale w ew n ętrzn e roz darcie zn am ionu je istotę, aspiracje i poczynania człow ieka. G órne asp iracje i dobre p rag n ie n ia k o jarz ą się w nim nie ty lk o z ograniczonym i m ożliw ościam i, ale i z ciążeniem do zła, ro zk ład ającej rozkoszy, czy egoistycznej n iesp raw ied li wości. T ru d n o byłoby nie dostrzegać wT ludziach ograniczeń ze stro n y ich niew iedzy, a jeszcze bardziej obciążeń ze stro n y ślepych popędów , czy nieop an o w an y ch uczuć.
34 Por. W. G r a n a t , In teg ra ln a d e fin ic ja osob y lu d zk iej, R o c z n ik i
H u m a n u m p rze jaw ia w ięc pew n e ,-,rany” czy „ z g rz y ty ” i nie
trz e b a być koniecznie w yznaw cą n a u k i k atolickiej, a b y je stw ierdzić. S ą pew ne ry s y w n a tu rz e ludzk iej, św iadczące o ja k iejś k a ta stro fie w w y m iara ch człow ieczeństw a. K atolicyzm in te rp re tu je je w k ateg o rii sk u tk ó w grzechu pierw orodnego.
Stanow czo je d n a k przeczy tem u , jak o b y grzech pierw o ro d n y spow odow ał w człow ieku w y n a tu rz e n ie , jak ieś w y k rz y w ie nie sięgające aż do n ajg łęb szy ch czynników jego n a t u r y 35. G rzech te n w yzw olił w praw dzie ślepe siły sfe ry popędow o- a fe k ty w n e j i poddał ich naporow i słabe siły w ładz duchow ych, a n aw et w pro w adził p ew n ą d y sh arm onię w działanie ty ch o statnich , nie zdegradow ał je d n a k c z ło w ie k a 36. N ie pozbaw ił go całkow icie w ład zy n a d sobą; je s t on panem sw oich czynów, o dpow iedzialnym za to, co robi — choć ta odpow iedzialność m oże być, n iek ie d y n a w e t znacznie, ograniczona. W ładanie sobą nie zostało p rzek reślo n e przez grzech p ierw o rodn y, choć nie jest rzeczą p ro stą ani łatw ą. J e s t w ró w nej m ierze fak te m co i zadaniem , realizo w an y m przez w ychow anie i sam ow ycho w anie, p rz y o tw a rte j m ożliw ości op arcia się, w dzisiejszym po rzą d k u zbaw ienia, o dzieło C h ry stu sa i pom oc jego łaski.
S p ra w a C h ry stu sa w chodzącego w życie ludzkie ze sw ym ak tem zbaw czym i u d zielan ą ludziom łask ą n adprzy rodzo ną o tw iera zupełn ie now ą, ju ż p o n a d n a tu ra ln ą , a więc i pon ad h u - m an isty czn ą płaszczyznę w idzenia 37. Nie je s t ona jed n a k w ol na od atak ó w p od ejm o w an y ch rzekom o w obronie h u m anizm u. W brew jed n a k zastrzeżeniom an tago n istó w należy stw ierdzić, że n a u k a o n adprzyrodzoności nie stano w i p rze k re śle n ia w a r tości h u m an isty c z n y c h i godności człow ieczeństw a. N ad p rzy -35 Por. E. L. M a s с a 11, C h rześcijań sk a k o n cep cja czło w ie k a . Z a g a d n ien ia w y b ra n e, przeł. z ang. H. B ed n a rek i S. Z a lew sk i, W arsza w a 1962, s. 102— 111.
36 Por. ks. W. G r a n a t , S k u tk i grzech u p ierw o ro d n eg o w p o to m kach A dam a, w jego: B óg S tw ó rca . A n io ło w ie . C złow iek , dz. cyt. s. 385— 394.
37 Por. ks. W. G r a n a t, O ła s c e B ożej u d zielo n ej p rzez C h rystu sa O dk u p iciela, L u b lin 1959, s. 294—298. 394— 403.
1 8 4 K S . S T A N I S Ł A W O L E J N I K [ 1 8 ]
rodzoność nie p rze k re śla p rzyrodzonej w ielkości człow ieka, choć ją d y sta n su je i ja k b y p rzesłan ia jego w ielkością n a d p rz y rodzoną jak o chrześcijanina. Ł aska obdarza człow ieka udzia łem w życiu Bożym, nie o d b ierając m u jego hum,anum. Nie znosi ona n a tu ry , ale ją zakłada, nie d e g ra d u je jej, ale pod nosi n a w yższy poziom on ty czny i udoskonala w d z ia ła n iu 3S. W działan iu sw oim m a się człow iek kierow ać, w edług n au k i katolickiej, nie w łasn y m ty lk o rozeznaniem sy tu acji, a ty m bardziej w łasn y m w idzim isię, ale w olą Bożą. J e s t więc zależ n y od Boga i w tej płaszczyźnie, pow inien w ypełniać to, co Bóg m u w yznaczył i n ak azał zachow yw ać. Zależność ta nie sta w ia jed n ak , w b rew pozorom i w y ra ż an y m tu i ówdzie za strzeżeniom , pod znakiem z ap y tan ia godności człow ieka. N ie m ożna w ięc z tego ty tu łu odm aw iać k ato lick iej d o k try n ie m o ra ln e j cechy hum anizm u . W praw dzie bow iem praw o, n a jakie w sk azuje i którego zachow ania się dom aga, nie m a c h a ra k te ru autonom icznego, ale nie jest ono tak że p raw em h e tero n o - m icznym . Nie p rzychodzi ono do człow ieka z zew nątrz, jako zupełnie m u obce, niezgodne z jego n a tu rą , przeciw ne jego n ajgłębszym , lu dzk im w łaśnie, dążeniom i a s p ira c jo m 39. N ie jest ono w cale b a rie rą h a m u ją cą rozw ój człow ieczeństw a i jego n a tu ra ln ą ekspansję. Nie łam ie w sposób b ru ta ln y wolności człow ieka, choć ją obw arow uje, ani nie p rze k re śla osobistego, dobrze pojętego szczęścia.
P raw o boskie wnosi, jak każde praw o, ograniczenia w sw o bodne działanie ludzkie 40. A le każde praw o, godne oczywiście te j nazw y, nie ty lk o ogranicza, lecz rów nież o tw iera m ożliw ości i k ie ru je działaniem , chron iąc przed bezładem , k o lizją i k a ta stro fą. P rz y ty m p raw o boskie m a szczególne d ane po tem u, by w idzieć w nim tę p o zy ty w n ą stro n ę, a nie m o m ent ogranicze nia. Nie może zaś podw ażać godności człow ieka, bo nie jest m u n arzu can e z zew n ątrz. W pow ażnej m ierze w y raża ono p rz y rodzony p orządek m o raln y , w y p isan y nie ty lk o kiedy ś na gó
38 Por. E. L. M a s c a l l , dz. cyt. s. 102—111.
39 Por. O. L o t t i n , M orale fo n d a m en ta le, 1954, s. 126 n. 40 Por. C. J. G e f f r é OP, art. cyt. s. 677 η.
rze Synai, na tab licach k am ien n y ch , ale w sam ej rozum nej n a tu rz e lud zkiej, czyli, ja k to w y raża św. P aw eł, „w sercach lu d zk ic h ” 41. A zachow anie tego p raw a g w a ra n tu je zarów no sp ełnien ie w oli Bożej, ja k i życie „po lu d z k u ”, w n ajlepszy m sty lu , w w y m iarach in d y w id u aln y ch i społecznych, ludzkie. N ie do pom y ślen ia je s t osiągnięcie sta n u doskonałości osobo w ej, jakiegoś pełnego sto p n ia człow ieczeństw a, p rzy nieliczeniu się z p lan e m m ądrości S tw ó rcy w cielonym w sam o dzieło s tw o rz e n ia 42. J e s t ono m ożliw e p rzy liczeniu się nie ty lk o z m ożliw ościam i w łaściw ym i człow iekow i jak o stw o rzen iu ro zum nem u, ale i w ym ag an iam i sto su n k ó w o biektyw nych, w ja kie w pleciona jest lu d zk a egzystencja, czyli w ram a ch bos kiego, w cielonego w p orządek n a tu ry , p raw a m o ra ln e g o 4S.
P ra w o boskie nie zam y k a się jed n a k w yłącznie w ram a ch w cielonego w n a tu rę p o rząd k u stw órczego. K atolicyzm p rz y j m u je także, czy n aw et p rzed e w szystkim , dziedzinę p raw a objaw ionego, a w jego ram a ch — boskie praw o pozytyw ne. To praw o nie zaw iera się w p o rzą d k u n a tu r y ludzkiej. P rz e k ra cza ono człow ieczeństw o, w yznaczając inny, w yższy, n a d n a tu ra ln y po rząd ek ocen i w skazań m o ra ln y c h 44. Nie w y stę p u je jed n a k przeciw n a tu rz e , nie znosi jej w y m ag ań ani nie p rz e k re śla zachodzących tam isto tn y ch rela cji etycznych. Ono r a czej podnosi, u zu p ełn ia i u doskonala n a tu ra ln y porządek m o raln y . N ie siląc się n a w yczerp an ie spraw y , choć sięgając do jej w n ętrza, m ożna pow iedzieć, że zachodzi tu zespolenie po rzą d k u spraw iedliw ości z po rządkiem m iłości. W objaw ionym praw ie Bożym m am y coś w ięcej, niż rozw inięcie zasady od dania k ażd em u co m u się należy, ściśle w edług m ia ry n ależ ności. Bóg w łącza tu człow ieka w7 sw oje życie m iłości i żąda od niego m iłości, tak że w sto su n k u do ludzi, życzliw ej, bez
41 Por. R z y m 2, 15; H e b r 8, 10; 10, 16.
42 Por. J. M a r i t a i n ; L a p erso n n e et le b ien com m u n , P a ris 1947, s. 11— 20.
43 Por. L. J a n s s e n s , D roits p erso n n els et autorité, L o u v a in 1954, s. 7— 18.
44 Por. Ch. M o e l l e r , H u m a n ism e et sa in teté, T o u rn a i-P a ris 1946, s. 175— 230.
1 8 6 K S . S T A N I S Ł A W O L E J N I K [20]
intereso w n ej, p rzy ja zn e j — p rzy w y m ag an iu odeń jed n ak , w dalszym ciągu, tego co o kreśla i czego żąda spraw iedliw ość.
Przeciw ko hum anizm ow i d o k try n y m o raln ej odw ołującej się do p raw a Bożego w y stę p u ją często antag on iści z pozycji obron y p ra w su m ien ia ludzkiego, zagrożonego rzekom o w sw ych p ozycjach su w eren n y ch . S um ienie m a być, w ich p rzek o n an iu , a u te n ty c z n y m głosem człow ieczeństw a i w yrazem jego godności. Ja k o tak ie zaś pow inno być uznan e za jedynie m ia ro d ajn ą i o stateczn ą in sta n c ję p rzy ocenie m o raln ej, czem u sprzeciw ia się d o k try n a k ato lick a, o d d ająca p ry m a t p raw u Bo żem u w o k reśla n iu p o rząd k u m oralnego.
Nie tru d n o je st w ta k im sta w ia n iu sp ra w y do patrzeć się nieuzasadnionego h ip ostazow ania sum ienia. O brońcom jego su w e re n n y ch p ra w nie chodzi przecież o fak ty czn ie u k sz ta łto w a n y osąd m o ra ln y poszczególnych osób, bo p rzy ta k im ro zu m ien iu su m ienia łatw o m ożna b y im zarzucić, że nie w idzą k o n sek w encji p ły n ąc y c h z takiego u staw ien ia spraw y. Osąd su m ien ia w k o n k re tn y c h sy tu a c jac h by w a w ypaczony, niebez pieczny i szkodliw y. Chodzi więc zapew ne o zdrow y osąd su m ienia, a w ięc osąd obiek tyw n y , rozum ny, odpow iedzialny. To m a być w y ra z ro zsądk u liczącego się z w y m agan iam i rozum nej n a tu ry lud zk iej 45. A tak ie sum ienie p rz y jm u je za m iaro d ajn e w ocenie i kato lick a d o k try n a m oraln e 43. U znaje w nim głos Boży, w y ra z ponadludzkiego praw a.
45 Por. L. J a n s s e n s , dz. cyt. s. 9— 12.
40 S p ośród prac p o w o jen n y ch d o ty czą cy ch su m ien ia jako n orm y d zia ła n ia por. szczeg ó ln ie: B r o u i l l a r s R., C o n scien ce m orale, enc. C ath olicism e, P a r is 1950, 48— 64; C a r p e n t i e r R. S J , C on scien ce, w : D iet, d e Spir it., t. II, s. 1459— 1575; D as G e w isse n als fr e ih e itlic h e s O rd n u n gsp rin zip , pr. zbior., W ürzburg, E ch ter V erlag, 1962, s. 105 (S t u
d i e n u n d B e r i c h t e d e r K a t h o l i s c h e n A k a d e m i e in B a y e r n , 18); D e l - h a y e P h ., L a co n sc ie n c e m o ra le du ch rétien , P a ris, D esclée, 1964, s. 250 (C oll. L e M y s t è r e c h r é t i e n ); E r m e c k e G., D as ch ristlich e G e w isse n und die ch r istlic h e G ew isse n sb ild u n g in M o ra lth eo lo g ie und M o ra lv erk ü n d ig u n g , T h e o lo g isc h e Q u a r ta l s c h r i f t C X X X I (1951) 385— — 413; G r o n e r J. E., G e iste s g e sc h ic h tlic h e W ürdigung der th o m is- tisc h e n G e w isse n sle h r e , D i v u s T h o m a s Frib. L X V II (1953) 299— 314; G r o n e r J. E., G e w isse n und K lu g h eit, A n i m a 1960, 16— 23; H i
r-J e s t ono m ia ro d ajn ą i w iążącą n o rm ą postępow ania m o ral nego. W edług su m ien ia należy oceniać i działać w życiu, tą m ia rą m a sądzić człow ieka n aw et Bóg. Nie jest to jed n a k n o r m a o stateczna, ab so lutnie pew n a i m iaro d ajn a. Poniew aż w tej in sta n c ji oceny n ie w yk lu czo n y jest błąd, stąd u sp raw ied liw io n y w y d aje się p o stu la t k o n tro li. E ty k a k ato lick a zobow iązuje do k o n tro lo w an ia, ew ent. skory g ow ania sąd u sum ienia, oczy w iście ty lk o w sy tu a c jac h , w k tó ry c h m ożliw ość b łęd u tego są d u dochodzi do św iadom ości sam ego podm iotu te n sąd w y dającego. S u m ienia nie m ożna więc uznać za ostateczn ą m iarę dob ra i zła m oralnego. J e s t to jed n a k m ia ra bezpośrednio m ia ro d ajn a. N ależy słu chać głosu w łasnego sum ienia, k o n tro lu ją c go i w m ia rę p o trzeb y k o ry g u jąc. T rzeba rów nież szanow ać su m ienie in n y ch ludzi, nig dy nie posu w ając się do jego b r u ta l nego łam ania, w razie p o trz e b y tylk o , w m iarę oczywiście m
oż-s c h m a n n H.; G e w ioż-s oż-se n und G ew ioż-soż-sen oż-sb ild u n g . Ein W erk b u ch zur r e lig iö s e n G em ein sch a ftsa rb eit, K öln 1940; H o f m a n n E ., G e w is se n s fr e ih e it in th e o lo g isc h e r S ich t, w : D e r M e n s c h u n t e r G o t t e s A n r u f und
O r d n u n g , D ü sse ld o r f 1958, s. 13— 31; H o l l e n b a c h J. M. S J , S ein und G ew issen . Ü ber d ie U rsp ru n g der G ew issen sreg u n g . E in e B e g e g nung z w isc h e n M artin H eid eg g er und th o m istisc h e r P h ilo so p h ie, B a - d en -B a d en , B ru n o G rim m , 1945, s. 373; H o m m e s J., D ie in n ere S tim m e. S ch am und G e w isse n a ls W esen sa u sd ru ck m e n sch lich er P e r so n a litä t, F reib u rg 1948; K u h n H .. B eg eg n u n g m it dem S ein . M ed ita tio n en zur M eta p h y sik d es G ew issen s, M ohr V erlag, 1954, s. V I— 226; L a b o u r d e t t e O. P ., M orale de la c o n scien ce et v ertu du p ru d en ce, R e v u e T h o m i s t e L (1950) 209— 227; L o r s o n P. S J , U n ch rétien p e u t- il être ob jecteu r de co n scien ce? P a ris, Ed. du S eu il, 1950, s. 206; L u m b r e r a s P. O P , C o n scien tia recta v e n it p ru d en tia e actu s, D o c
to r C o m m u n i s V III (1955) 7—20; M a d i n i e r G., La co n cien ce m o ra le, P aris, Pr. U n iv . de F ran ce, 1958, s. 120 (I n in iation P h il o s o p h iq u e , 14); M a r i t a i n R ., H isto ire d’A braham ou les p rem iers â g es de la co n sc ie n c e m o ra le, P aris, D esclée, 1947, s. 81; M ü n c k e r T h ., D ie p sy ch o lo g isch en G ru n d la g en der k a th o lisc h e n S itte n le h r e , D ü s s e ld o r f4 1953; P a l a z z i n i P ., L a coscien za, R om a, E d izion i A res, 1961, s. 400'; P e t e g h e m L. v a n , D e e le m e n tis in n a tis u n iv e r sa lib u s ac a cq u isitis v a ria b ilib u s co n sc ie n tia e m oralis, Col G and. X X X I I I (1950) 257— 262; P e t r i n J. OMI; L ’h ab itu s des p rin cip es sp é c u la tifs et la sy n d érèse,
1 8 8 K S . S T A N I S Ł A W O L E J N I K [221
liw ości, k o ry g u ją c jego e w e n tu a ln y błąd, lub b łąd ten , jeśli tego ż ąd ają w y m agan ia życia społecznego, to le ru ją c . W s p ra w ach sum ien ia e ty k a k ato lick a uczulenie n a praw d ę zespala z m iłością do człow ieka i szacunkiem d la jego godności i w ol ności.
Może jeszcze b ard ziej, niż na strzeżen ie su w erenności su m ienia, u w rażliw io n y jest h u m an izm n a sp raw ę szczęścia czło w ieka. Z te j też pozycji w ysuw a się tu i ówdzie zastrzeżenia w sto su n k u do d o k try n y k ato lick iej. Z astrzeżen ia te nie m ają je d n a k podstaw , d o k try n a ta bow iem zaw iera w sto p n iu po w ażn y m czynnik en d ajm o n isty czn y 47. L iczy się ona z p o d sta w ow ym , głęboko tk w iący m w lu d ziach i nie d ający m się za trzeć, dążeniem do szczęścia. Co w ięcej, n a d a je tej spraw ie znaczenie kluczow e w ram a ch p o rząd k u m oralnego. Staw ia po p ro stu szczęście jako n ajw y ższy cel życia. W idzi go u początku
C o n scien ce in th e N e w T esta m en t. A S tu d y o f S y n e id e sis in th e N e w T esta m en t, C hicago 1955; R o d r i g o L. SJ.; T ra cta tu s de c o n scien tia m o ra li (P r a e l e c t i o n e s t h e o l o g ic o m o r a l e s c o m ü l e n s e s , t. I l l — IV), pars prior: T h eoria g en era lis de c o n scien tia m orali, s. X X II I— 571; pars altera: T h eoria de co n sc ie n tia m o ra li r e fle x a , s. X V III— 900, S an tan d er, Ed. S a l T errae, 1954— 1956; R o h n e r A. O P., La lib e r té de so n sc ie n - ce, przeł. J. S c h n e u v ly , N o v a e t V e t e r a X V II (1942) 403—426; R o u s - s e t o 1 P. SJ, Q u a estio n es d e co n scien tia , P a ris 1947; S с e 1 h a m - m e r N ., G e w isse n und V e r a n tw o r tlic h k e it, T r i e r e r T h e o lo g i s c h e Z e i t
s c h r if t L V I (1947) 200—211. 288— 307; S t e l z e n b e r g e r J., D as G e w isse n . B e sin n lic h e s zur K la r ste llu n g e in e s B e g r iffe s, P ad erb orn , S c h ö - n in gh , 1961, s. 72; S t e 1 z e n b e r g e r J., S y n e id e s is. C on scien tia. G e w iss e n . S tu d ie zum B e d e u tu n g sw a n d e l ein es m o ra lth eo lo g isch en B e g r if fe s , P ad erb orn . S ch ö n in g h , 1963, s. 203; S t e l z e n b e r g e r J., S y n e i d esis im N eu en T esta m en t, P ad erb orn , S ch ö n in g h s. 98 (A b h a n d lu g e n
z u r M o r a lth e o lo g ie , 1); S t e l z e n b e r g e r J., W ertnorm und G e w iss e n , T h e o lo g isc h e Q u a r t a l s c h r i f t C X L III (1960) 175— 188; V e r g o - t e A ., L ’accès à D ieu par la co n sc ie n c e m orale, E p h e m e r i d e s T h e o lo -
gic ae L o v a n i e n s e s X X X V II (1961) 481— 502; Z a m b o n i G ., L a d o ttrin a d élia co scien za im m ed ia ta (stru ttu ra fu n z io n a le d élia p sich e um ana) ë scien za p o sitiv a fo n d a m en ta le, V eron a 1951, s. 94.
47 O e u d a jm o n isty czn y m ro zu m ien iu szczęścia , w p r z e c iw sta w ie n iu do u ty lita r y s ty c z n e g o i h ed o n isty czn eg o , por. S. O l e j n i k , E u d ajm onizm . S tu d iu m nad p o d sta w a m i e ty k i, L u b lin 1958, s. 123— 170.
i u k re su działań ludzkich, czyni pierw szym m otorem dążeń i o stateczn y m k resem człow ieka — n a w e t człow ieka podnie sionego do n ad przyrodzonego p o rząd k u życia.
Nie je s t w cale p raw dą, jakoby naczelną zasadą katolickiej d o k try n y m o raln ej było panow anie Boga n a d człow iekiem w sensie podbicia i u jarz m ie n ia człow ieka, jakiegoś rzu cen ia go do stóp N ajw yższego P an a. B y łab y to w ą tp liw a saty sfak c ja d la W ładcy św iata, coś w ro d zaju gorzkiej radości su w eren a ziem skiego n a w idok b u n tu jąceg o się, ale podbitego i zakutego w łańcuchy, w asala. T akie pojm ow anie sto su n k u Boga do czło w ieka, choćby p o kutow ało w te j lu b owej głowie, n aw et chrze ścijan in a, dalek ie jest od p raw d y , zak ra w a n aw et n a b lu źn ie r- stw o. W każd y m razie trzeb a je uznać za obce a u te n ty cz n e j d o k try n ie ch rześcijań sk iej 48.
W d o k try n ie te j p raw d a o u rzeczy w istn ien iu najw yższego obiek ty w n ego celu życia ludzkiego, k tó ry m jest chw ała Bo ża ·— określonego zresztą w szy stk im stw orzeniom , choć w róż n y sposób, sam y m fak te m stw o rzen ia — łączy się isto tn ie z w i z ją doskonałego uszczęśliw ienia człow ieka. To w łaśnie w peł nym , pozaziem skim uszczęśliw ieniu człow ieka m a się ostatecz nie zrealizow ać pełn ia oczekiw anej odeń chw ały Bożej.
T en fin a ln y sta n szczęścia posiada znam ię d aru , jest ak tem łaski, w y razem ojcow skiej dobroci Boga. D la człow ieka zaś s ta now i szczególne ubogacenie. W m y śl n a u k i katolickiej jest on sta n e m zachow ania, nie u tra ty , i podniesienia człow ieczeństw a, sta n e m zarów no n a jb a rd zie j pożądanym , jak i n a jb a rd zie j god n y m pożądania. T en sta n n a jb a rd zie j szczęściodajny będzie jednocześnie stan o w ił realizację doskonałego człow ieczeństw a, pełnego w cielenia idei h u m a n u m 4Э. D o k try n a, k tó ra n a ń s ta w ia i go głosi nie m oże być po m aw ian a o niezgodność z p o stu la ta m i hum anizm u. W w izji w iekuistego szczęścia nie w idać nic, co by staw ało w p oprzek n ajg łęb szy m dążeniom człow ieka,
48 Por. Th. S t e i n b ü c h e l , D ie p h ilo so p h isch e G ru n d leg u n g der k a th o lisc h e n S itte n le h r e , D ü sse ld o r f 1938, t. I, s. 103 n.
49 Por. J. M a r i t a i n , La p erso n n e et le bien com m un, dz. cy t, s. 16 nn.