OPIEKUN xDZIATWH
Ns 3 Czwartek, dnia 19 stycznia 1928 r.Rok II
-I
Murzynek.
Ć^Curzynek jestem czarny Jafy drzewo hebanowe.
Lecz duszę mam bielutką Jak ploteczki śniegowe.
jjjo W Chrztu świętej Obmyłem moje grzechy.
I odtąd W sercu czuję Ciągle jjjoże pociechy :
A kibż te łaski święte Wyjednał mi u Boga ? Twe modły i ofiary, Chrystusa dziatwo droga.
O jak cię kocham za to, Jak modlę się za ciebie, O jaka będzie radość, Qdy się spotkamy W niebie ..
Nie skąp nam modłów świętych,1 Nie żałuj twych ofiarek.
Wiedz, że dusze ratuje, Każdy twój miły darek 1
Ks. Mateusz Jeż. (Nasz Misjonarz)
Kanarek.
— Widzisz jak kanarek ładnie śpiewa i ’wesoło trzepocze skrzydełkami — mówiła Zuzia do młodszej siostrzyczki Olesi.
— On chyba wiedzieć musi, że dziś właśnie rocznica jego urodzin.
— Pamiętam — ddparła Olesia — jakeśmy się cieszyły, gdy wydostał się ze skorupki jajka, choć był taki brzydki bez piórek, z ogromną głową i szerokim żółtym dzióbkiem.
— Mnie — zauważyła Zuzia — bawiło najwięcej, jak go matka karmiła troskliwie, wsuwając ostrożnie pożywienie w ot
warty dzióbek.
— Jak on teraz wyrósł i jak mu ładnie z temi złotemi piórkami — dowodziła młodsza dziewczynka. — Musimy obcho
dzić jego urodziny, jak mama obchodzi nasze; ja mu dam na
wiązanie różowy cukierek, który wczoraj dostałam od dziadzi.
— 10 —
— M o ż e le p ie j p u śc ić g p n a w o ln o ść — z a g a d n ę ła Z u z ia — sm u tn o n a m b ę d z ie b e z k a n a rk a , a le m a m a z a w sz e n a s u c z y , ie w ię c e j p o w in n iśm y p a m ię ta ć o k o rz y śc i d la d ru g ic h , n iż o w ła sn e j p rz y je m n o śc i.
— A m n ie m a m a u p o m in a — d o d a ła O le sia — ż e b y m p ta k ó w n ie d rę c z y ła i n ie w ię z iła w k la tc e , b o d la n ic h , ja k i d la n a s n a jm ilsz a sw o b o d a .
— T o w ie sz c o , c h o d ź m y d o m a m y . O n a n a jle p ie j n a m p o ra d z i, c o z ro b ić , a b y d o g o d z ić n a sz e m u ślic z n e m u k a n a rk o w i.
M a m a p o c h w a liła c ó re c z k i z a ic h d o b re se rc a , ż e g o to w e n a w e t b y ły w y rz e c się p o sia d a n ia ła d n eg o p ta sz k a , b y le m u p rz y sp o rzy ć ra d o śc i. A le je d n o c z e śn ie w y tłu m a c z y ła , iż w n a sz y m k ra ju w o ln o ść k a n a rk o w i n ie w y sz łab y n a d o b re , ż e p ta k i te g o g a tu n k u , p rz y w ie zio n e d o E u ro p y , w ię ce j ja k p rz e d stu la ty z w y sp K a n a ry jsk ic h , le ż ą c y c h n a z a c h o d n im b rz e g u A fry k i, p rz y w y k łe d o g o rą c a , n ie m o g ły b y u n a s z n ie ść c h ło d u p o d g o - łe m n ie b e m i a lb o z g in ę ły b y z z im n a , a lb o u sz ed łszy sz c zę śli
w y m tra fe m d ra p ie ż n y c h p a z u ró w k o c ic h , z a d z io b a n e z o sta ły b y p rz e z w ró b le lu b in n e ja k ie n ie g o śc in n e p ta k i.
— K a n a re k w a sz w k la tc e u ro d z o n y , w k la tc e te ż ż y ć m u si
— k o ń c z y ła m a m a — w y ty lk o sta ra n ie m o u trz y m a n ie p o rz ąd k u je g o sie d z ib y , p a m ię c ią w d o sta rc z a n iu św ie ż e g o z a w sze p o k a rm u i św ie ż e j w o d y , o d w d z ię c z a jc ie m u się z a p rz y je m n o ść , ja k ą w a m sp ra w ia sw o im śp ie w
NASZ KĄCIK
R ad o sną m u szę w am K . D ziatk i d o n ieść n o w in ę. O tó ż o trzy m u ję co ra z w ięk szą ilo ść liścik ó w . I tak d o ty ch czas m am 13 liścików ;. W ty m n u m . u m ieszczo n ych jest 9 liścik ó w , w ięc p o zo stałe w m ej tece czek ać b ęd ą k o lejn o n a u m ieszczen ie ich . P rzy tej sp oso bn o ści ch m alb ym zw ró cić w am ,u w ag ę^ K . D ziatk i n a jed n o, a m iano w icie n a treść w aszy ch 1 ści- k ó w . P o n ag łó w k u trz e b a o p isać k im się je st, a n astęp n ie sn u ć sw e o p o w iad an ie. P am iętać jed n ak trz e b a, że n ie m o żn a n a p o czątk u p isać n p . M am lat 11. U n as w e w si są m ro zy . C h o d zę d o k lasy . T ak p i
sać n ie m o żn a; treść listu m u si się w iązać. S tarajcie się w ięc w p rzy szło ści.
D la zao szczęd zen ia m iejsca sk re
ślam z liścik ó w np. zd an ia: P ro szę ażeb y m ó j liścik b y ł u m ieszczo n y w O . D . p o n iew aż w szy stk ie liścik i b ęd ą zam ieszczo n e i to w tak im p o rząd k u , w jak im b ęd ą n ad ch od ziły d o red ak cji.
i o sła d z a jc ie m u je g o n ie w o lę .
T rzeb a u czy ć się o szczęd n o ści za m ło d u . W szak w o statn im n u m e
rze zainicjo w ałem sk ład an ie d atk ó w n a w y k u p m u rzy n k a. C zyż żad n e z W as n ie p rzy czy n i się do teg o w zn io słeg o d zieła ? K to jak o d ru g i zło ży o fiarę ? T en co szy b k o d aje, d w a razy d a je !
O trzy m ałem liścik z W ąb rzeźna.
U cieszy łem się, ż ę to z n aszeg o m ia
sta zaczy n a d ziatw a p isy w ać! ale zastan o w iłem się d laczeg o liścik b y ł p rzesłan y p o cztą. C zy ż n ie m o żna b y ło liścik u p rzy n ieść d o a d m in istra cji, a 20 g r. za liś ik d ać n a m u rz y n k ą !
O p iek u n .
LIŚCIKI
Ł o b d o w o , d. 17. I. 1928 r.
K . O ! P rzy jra o d em n ie i od m ej
sio stry tę p arę g ro szy n a w y k u pie
n ie m u rzy n k a B ęd ziem y się sta ra ły
w ciąg u całeg o ro k u n ad sy łać
sk ro m n e ch o ciaż o fiary, ab y p rzy
k o ń cu ro k u m ieć tę rad o ść zap ro -
ponować imię dla murzynka, które ten ma otrzymać na chrzcie świętym.
Pozdrawia kochanego Opiekuna Apolonja i Jadwiga Szymańska Ten oto piękny liścik wraz z na- deslanemi znaczkami na sumę 50 gr.
oto odebrałem. Jest to pierwsza ofiara, pierwsze echo na me wezwa
nie, do składania ofiar na murzyn
ka. Kto będzie następnym?
W. Pułkowo, dnia 15 I. 28 r.
K O! Bardzo się ucieszyłam, gdy mój liścik ujrzałam w dodatku „0- piekun Dziatwy*'. Na prośby Opie
kuna, które wyczytałam w dodatku przysyłam i ja mój mały datek, prze
znaczony na wykupienie murzynka, myśląc, że zadowolę nim kochanego Opiekuna. Bardzo się z tego ucie
szyłam, gdyż rada jestem przyczynić się do krzewienia wiary Chrystusa i przez to dać możność wejścia cho
ciaż jednej duszyczce do nieb?. Bar- dzobym pragnęła, aby wykup ony murzynek otrzymał na chrzcie imię świętego Stanisława, ponieważ on to jest największym miłośnikiem jako też i patronem młodzieży, lecz nie- wiem czy się będzie i kochanemu Opiekunowi podobało? Temi słowy kończę mój liścik i pozdrawiam ko
chanego Op ekuna i wszystkich dzie
ci, które piszą do Opiekuna.
Melanja Ziemlewiczówna.
A więc jest już druga ofiara ’ Tym razem przesłała M Z. jeden złoty tak, że dotychczas zebrano 1,50 zł.
W następnych numerach podawać będę tylko imiona ofiarodawców, a liściki będą czekały swej kolejki.
Opiekun.
Osieczek, dn. 3. I. 27 r.
Kochany Opiekunie!
Muszę i ja raz do kochanego Opie
kuna napisać. Mam lat 13-cie i cho- drę do 5 tego oddziału szkoły po
wszechnej w Osieczku. Nasz nau
czyciel jest dla nas dzieci tak dobrym, że z wszystkich nauczycieli, którzy w Osieczku pracowali żaden tak do
brego serca nie miał. »Głos Wąbrze
ski* abonujemy dopiero od dwóch miesięcy, ale tak nam się podoba, że jej chyba z rąk nie wypuścimy.
Kończę mój list i proszę pana reda- sktora o umieszczenie mego pisemka
1 —
w następnem numerze. Pozdrawiam kochanego Opiekuna iżyczę mu szczę
śliwego powodzenia.
Józej Tomaszewski.
Łobdowo, d. 8. I. 28 r.
K. O ! I mnie serce prze, aby się do kochanego Opiekuna odezwać.
Jest to pierwszy liścik, który do 0- piekuna wysyłam. Donoszę teraz na samym początku, że mam 8 lat, a do szkoły chodzę drugi rok i je
stem w drugim oddziale, uczy nas pan nauczyciel Kozłowski, a relig^ę mamy z panią nauczycielką Liberów- ną, która jest bardzo dobra. Mam jeszcze dwie siostry i czterech braci, najmłodszy brat Janek uczęszcza do szkoły w Toruniu. Ojciec nasz jest rolnikiem,'a -Głos Wąbrzeski*4 abo- nuje stale Ja zawsze z niecierpli
wością oczekuję „Opiekua Dziatwy**, gdyż lubię nadzwyczaj go czytać, a zwłaszcza te piękne nauki, wier
sze, liściki i tyle powieści zajmują
cych. W tych dniach będzie u nas ko- lenda, którą przeprowadza Wielebny ksiądz dziekan Szpitza, w czasie ko- lendy spodziewam się obrazka. Wiel
ką radość sprawiłoby mi to, gdyby ten mój pierwszy liścik został wy
drukowany. Na koniec całuję „Ko
chanego Opiekuna'*.
Jadwiga Szymańska.
Piszesz, że wkrótce przybędzie do was ksiądz z kolendą i przy tej oka
zji spodziewasz się, że W. ks. prób.
Szpitza obdarzy cię obrazkiem. Otóż Opiekun spodziewa się, że nauczy
łaś się starannie paciorka i wierszy
ka, a jeżeli wypowiesz go płynnie przed ks. dziekanem napewno obda
rzy Cię pięknym obrazkiem.
Opiekun
Dębowałąka, d. 8. I. 1928 roku.
K. O! Ośmielam się pisać do ko
chanego Opiekuna po raz pierwszy.
Mam lat 12 chodzę do czwartego oddziału szkoły powszechnej w Dę- bowejłące. Uczy nas nauczyciel pan Roman Oborski, który jest dla nas bardzo dobry. Do pierwszej Ko- munji św, przystąpiłam dnia22 sier
pnia 1926 roku w kościele pa- rafjalnym w Niedźwiedziu. W Dę- bowejłące mieszkamy od trzech lat.
Dawniej mieszkaliśmy w Wąbrzeźnie Mój ojciec abonuje „Głos Wąbrzeski41
j