• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości Brukowe. Nr 255 (1821)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiadomości Brukowe. Nr 255 (1821)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

i 8 a i : jflwk a 55.

WIADOMOŚCI BRUKOWE

Wilno w Sobotę Dnia s 2 Października.

U W A G I P A K A P I O T R A . N ie d a le k o K rew y, w powiecie oszmiańśkim, mieszkał oddawna, na dwóch włokach ziemi, nie­

jaki Pan P io tr, 'poczciwy szlachcic, wielki praw*

domówca; którego nazw iska właśnie dlatego nie powiem: bo ta przyw ara niebezpieczna, leszcze nikomu na dobre nie w yszła — Miał on zwy- czay mówić wszędzie i do w szystkich bez o- gródki, i dlatego sąsiedzi uważali go za iakie- goś niesłychanego dziwoląga; uznali iednomyśl-.’.

nie naprzód za te try k a i d ziw aka, |a potem' prosto za szalonego, i uciekali od niego— B ył- to wszakże człow iek "bardzo rz e te ln y , praco­

w ity i p ro s ty ; a przytem cale uczony}; nade- w szystko zaś gorliw y G ram m atyk— W młodo­

ści odbył porządnie humarnora w Borunach , i miał w swoiey zagrodzie kilku A utorów; k tó ­ rych, że czytał, świadczą zapisane wszędzie na brzegach uwagi — Oprócz tego czytyw ał w niedzielę i gazety u X . Plebana albo u P.

Sędziego, a niezm iernie się gniewał, ile razy zna­

lazł co o woynach i bitwach, k tS re, iak tw ier­

dził, rzadko zrobiły co dobrego, a zawsze bar- dzo"wiele złeg o —— W dziwactwie swoiem nie- miał naw et żadnego’ uszanowania dla Achille­

sa, ani Eneasza, i często łaiał Hom era i W ir- gilego za to, że chw aląc napaśników źle uży­

li nadzwyczaynych swoich talen tó w ; a ieszcze się bardziey gniewał na tych, którzy podobne książki daią w ręce młodzieży — Ale też i sam często był łaiany, zwłaszcza od ludzi z powoła­

nia i urzędu m ądrych : i to bowiem do iego dziwactw policzyć należy, że się zawsze śmiał z takich i miał ich zupełnie za nic — Raz się był w życiu ożenił: bo mu się tak zdawało, i i

Tolnik potrzebnie gospodyni w donru; a żonę swoię, trochę zrzędną i krzykliwą, zw ykł by ł nazywać maturri necessarium. — Miał albowiem

■staroświecki zw yczay m ieszania niekiedy do

■polsczyzny w yrazów lulł <zdań łacińskich: z cze­

go się bardzo budowali iego sąsiedzi i w szyscy mówili, iż P. P iotr •‘by ł’ 'człowiek bardzo uczo­

ny, tylko szkoda że w aryat.

Dziwowano się i tem u niem ało, że P. P iotr, 'choć miał dwie włoki ziemi, nigdy nikogo nie pozwał; sam zaś często pozywany, zawsze w są-, dach stawał, i nazywał to także m alum necessa- r iu m — W m aw iał wszakże swoim sąsiadom i znaiomym, żeby -się nie p ieniali; a pieniactw o nazyw ał nayobrzydliwszą i nayszkodliw sząw lu­

dziach przyw arą. Ale cóż! kiedy w całym powie­

cie wszyscy się z Pana P iotra śmieli i n ie ’było

■nikogo, ktoby nie w ierzył, że P. P io tr arcy-sza- lony. — W ódki nigdy nie pił, maiąc ią za p ra­

wdziw ą truciznę, k tóra więcey u nas zabiia lu -

■dzi, iak kołtuo, suchoty i puchlina ■ raaem; k tó ra ta k uboży i niszczy rolników i rzemieślników iak k arty Panów i Paniczów,a utrzym uie izbogaca ni­

kczemny i na nic niezdatny m otłoch.— Miał te ż zwyczay m ówiących z wielką słuchać uwagą;

lecz ieżeli się k to w mowie z prawdą rozm inął,lub gram m atykę obraził, zatrzym yw ał go n aty ch ­ miast, nie uważaiąc na stan i dostoyność m ó­

wiącego, i błędy grom m atyczne w ytykał lub za kłam stwa strofował — Mało m ó w ił, ale lu­

bił mówić iasno i dobitnie ; dlaczego bardzo pilnował właściwego znaczenia każdego w y ra ­ zu, a ieżeli kto niewłaściwie iakiego użył, n a­

tychm iast go ostrzegał — Otoż dlatego i na brzegach ksiąg, które czytał, pełno iest rę k ą iego zapisanych postrzeżeń, które się nayw ięcey

(2)

1 7^

ty czą właściwego lub niewłaściwego wyrazów u ż y c ia ; chociaż widać w nich i zwyczayne P . P iotra dziw actw a lub przywidzenia — 0 - to ż ia niektórych z ty ch postrzeżeń łaskawe­

m u czytelnikowi udzielić postanowiłem — Do­

stały mi się zaś owe zapisane księgi przypad­

kiem od syna P. Piotra, którego oyciec uczył orać i kosić, przestrzegaiąc, żeby dał pokóy książkom i naukom ; inaczey albo-będzie wa- ry atein tak iak on, albo nie będzie nicżem; a cza­

sem, mogłoby go i co gorszego spotkać — Roz­

sądny czytelnik zapewne powie, że się P. P io tr W tey mierze pomylił, a ia nic nie powiem — Bo choć P. P iotr zalecał zawsze prawdę mó­

w ić, ale milczeć nie bronił; mędrcy zaś w szyst­

kich wieków nauczaiąc, rozprawiając, i pisząc a pisząc, bardzo zalecali milczenie.

N ie podaię ia ty ch w yrazów podługalfabe- tu , bo nie myślę wydawać słownika y i rozu­

miem , źe ani P. P io tr słownika pisać nie my- ilił; ale ie ta k wypisuię, iak natrafiam w książ­

kach, które mi wpadaią w ręce — Nie przyda- ię ani słówka i nic nie odmieniam ; dlaczego ieżeli się komu co podobać nie będzie, niech to przypisze P. Piotrowi, i niech także z innymi po- w ie, ze P. P iotr waryat».

In t e r e s.— W y ra z bordzo używany , ale w rpzmańtem znaczeniu — Z tąd podobno pocho­

dzi , że się ludzie tak rzadko w interessach rozum ieią — W e w szystkich książkach i w ca- łey, iak słyszałem, P o lsce, interes albo zna­

czy pryw atną korzyść, albo sprawę, zatrudnię-*

Hie, rzecz kogo obchodzącą-— U nas, w Litwie, cale inaczey— Interes znaczy pospolicie dług ; a m ieć interessa, iest to mieć długi — Dziwna rzecz! — W Polsce, ieżeli kto ma wiele inte- ressów, ma wiele do czynienia I iest mocno z a tru d n io n y ; u n a s ma tylko wiele do płace­

nia, i siedzi spokoynie— U n a s więc ci, co ni­

kom u nie winni, są ludzie bez interessu, to iest:

nieinteressuiący i nieinteressowani — Często ludzie maiący u nas wiele interessów zrzeka*

ią się wszystkiego i ośw iadezaią, i i nic nie m aią ; naówczas dzielimy ich na części, a z tego podzielonego nic , pospolicie się dla nich niezgorsza rodzi fortunka — Owszem, niektórzy naw et zostaią Panami, i znowu ro­

bią wielkie interessa— Podług naszego znacze­

nia w yrazu in te re s , osoba interessuiąca musi bydź ta co daie lub pożycza, a interessowana, co bierze a nie oddaie— Należy to do słownika dopisać.

Jeszcze interes znaczy gdzieindziey pro­

cent ; u nas nigdy się nie używ a w tem zna*

Gżeniu: bo podobno w oświeconym kraiu naszym procenta dawno w yszły ż mody — Moglibyś­

my się więc pochwalić w oczach świata , iż nie masz kraiu tak nieinterssowanego iak nasz, — Nie wiem -tylko czy kto uwierzy.

Dobrodziey— Dobrodzieystwo— Co to za zgorszenie!' że w klassie oświeeoney i wyźszey.

obyczayność i grzeczność zasadzamy na tem, żeby zaw'sze co innego mówić i inaczey nazy­

wać, iak rzecz iest w istocie — Dobrodziey, znaczy właściwie D obroczyńcę — Tymcza­

sem nazywam y Dobrodzieiami nie tylko ludzi, którzy nam nigdy nie dobrego nie zrobili; ale naw et naygorszych nieprzyjaciół naszych — Czy na to iest ięzyk, żeby kłamać? . . . a o- świecenie i dobre wychowanie na to, żeby u- dawać i oszukiwać? — Ale na nieszczęście po­

dobno tak iest, że sztuka udawania stanowi nayznacznieyszą część wychowania naszego.—

W^szak od samego dzieciństwa, uczymy krzy«

wego, żeby się prosto trzym ał; koszlawego, że­

by w tańcu ładnie nogi s ta w ia ł; dumnego, że­

by się kłaniał; hardego, żeby był poufałym; a głupca, żeby rozumował, lub się do urzędów sposobił—• T ak iest: sztuka dobrego wychowa­

nia, ie st to nauka dobrego udawania — W ięc nowe synonim y.— Nie każę ia edukować mo- iego syna, i do szkół Bje poszlę; niech upra­

wia ziemię, a niech będżie poczciwym — Gnie­

wam się, kiedy naiyw aią Dobrodzieiem pysz­

(3)

ir]5 nego a nieużytego bogacza: bo to iest pod*

łość. — Gniewam s i ę , kiedy mnie, lub ko­

goś ubogiego iak ia , tak nazywaią: bo to-iest obelga — Oprócz tego,' i między tymi-, którzy coś dobrego czynią, mało iest praw dziw ych Do- brodzieiów: bo Dobrodzieystwo iest c n o tą , a cnota nie ma i' nie szuka nagrody. — W ięc ten, co czyni dobrze przez próżność; co to czy­

ni otw arcie lub się z te m popisuie; ten co wy­

maga za dobrodzieystwo uniżoności lub wdzięcz­

ności, dobroczyńcą nte iest i na imie Dobrodzie- ia nie zasługuie. Dogadzaiąc sw o iey , i. to m niey chwalebney c h n c i, sobie dobrze czyni, a nie bliźniemu — Co mi to za dobrodziey? co dawszy dla ubogich rubla lub beczkę żyta, ka­

że to w & uryerże ogłaszać— W ięc. . . w ym a- zaćby trzeba ze słownika w yraz Dobrodziey.

Byłoby to dobrodzieystwo dla ięzyka— byłoby mniey kłamstwa- i podłości.

P a m ię ć .— Nieoszacowany dar n ieb a.—

W ie lu osobom stanie za rozum lub dowcip, zwłaszcza przy śmiałości i wielomowności.

C zęsto , nawet; od nichie-st lepsza. — D late­

go też zaięto się iey upraw ą nie źar.tem. — Czy­

tałem bowiem niedaw no, iż wynaleziono, czy wskrzeszono iakąś naukę p am ięci, k tó rą podo­

bno nazyw aią M nem oniką , a która ta k musi dawać pamięć, iak Logika rozum — W szelako tb nie mała wygoda , że za pieniądze można od uczonych nabydź i rozumu i pamięci i cze- gó- kto-chce — To iest zaszczyt' naszego wieku;

dawni uczeni tego nie umieli — Przyznać też i to potrzeba , że mam y coraz nowe nauki:

iedne na pożytek uczących s ię , i tych coś za naszych czasów nie bardzo przybyw a ; drugie na pożytek uczących, a te się do«konalą.i mno­

żą bez k o ń ca— N aturalnie, przemysł rośnie w miarę mnożącey się liczby uczonych — A gdyby nie pam ięć, czy byłoby tyle nauk i a- ezo n y ch ? — Jey winniśmy eru d y cy ą, która dziś tyle popłaca, a za k tórą się wszyscy tak ttbiegaią, że zupełnie zapomnieli o rozsądku.

I w rzeczy sam ey : gdzieżby się on zmieścił, w zapchanych erudycyą głowach? — Ja leż oń ’ nigdy nie pytam } skoro mię kto erudycyą czę­

stować zacznie; ale nie mam, tak iak innych w ie lu , erudyta za głupca;

Pl o t k i, Ba śSi e. — Są dobrzy i poczciwi la­

dzie okrzyczani Pan Bóg wie za co — Są o- krzyczane dobre i poczciwe w yrazy — Plotki i baśnie są bardzo dobre i dawne polskie imio­

na , które popadły w niesław ę nie wiedzieć za c o , a na których mieysce moda podsuwa inne w y ra zy , mniey właściwe — Bardzo często i ’ w mowie potoczney i w pismach teraźnieyszych • natrafiam na inne imiona m odnieysze, gdzie właściwie powinien bydź użyty w yraz plotek, lub baśni — I tak Powieści Arabskie powinny- się nazywać plotkami arabskiemi, od początku aż- do końca — Gazety, w yraz cale nie polski, należy w dobrym stylu nazywać plotkami, przy- naymniey po połowie ; a dzieie czyli historyk godzi się nazywać baśniami przynaym niey w trzech czw artych częśtiach* Góżby to do­

piero było? gdyby przyszły na- sprawiedliw y sąd rozmaite pochwały , żywoty , mowy i kazania pogrzebowe , pisma genealogiczne, opisania bi­

tew i potyczek ? . .. co tu plotek ! — co tu ba­

ś ni 1— ale plotek pięknych', ozdobionych wszy­

stkiemu krasomowskiemi w dziękam i; ale baśni pow ażnych, oddanych z całą nauczycielską go­

dnością— A rom anseż? nazwisko nie wiedzieć lakie ; pieścidełko naszych Pań , Panienek i w y­

muskanych Paniczów? to są prawdziwe plotki, - a do tego często i brednie — Zaczem, M ości' Panowie A u to ro w ie, Ichmość Dzieiopisowie, Gazeciarze, N ow iniarze, P o lity cy , K ry ty c y i- Kompaniia , za co nie wrócicie rzeczom i oh ‘ prawdziwego nazwiska ? — Za co nasze naro­

dow e, prawdziwe i poczciwe w yrazy plotek' baśni poniżacie , hańbicie, krzyw dzicie niemi­

łosiernie — Uderzcie się w piersi i oddayciee sprawiedliwość rzeczom i ludziom.

W

(4)

S=5 * 1j6 — i PrAw dA. W y ra z poważny, baśniom i plo­

tkom p rz eciw n y — Rzecz za k tó rą się ludzie, iak mówią , od stw orzenia świata ubiegaią; któ­

r ą rzadko kto w id z i, k tórą wszyscy chwalą, a któ rey nikt nie lu b i; a z a te m , 'którey dwo­

racy i cala klassa ludzi roztropnych, .tak-u- żyw aią ostrożnie, iak lekarze trucizn: którey t a k , iak naygorszego lekarstw a nikt goło nie połknie — -Ztąd wielki i staroświecki kunszt ob- w iiania iey, iak u nas mówią, ~w bawełnę, stro- ienia w plotki i zdobienia allegoryą---- Ma się ona znaydować w n au k a ch , ale i w tych ;po- dobno nie wszędzie: bo na cóźby niektóre z nich nazyw ano rzetelnemi. — Jabym ro zum iał, ze praw da może. się ostać w szędzie, gdzie idzie tylko o rzeczy ; ale gdzie 'm ow a-o ludziatfh, próżno iey -szukać: iest ona zawsze w postaci taiem nicy.— Lekarze mogliby niekiedy prawdy używ ać na poruszenie hum orów , a osobliwie ż ó łc i; ale tego nie zrobią, boby medycyna pręd­

ko upadła---- D w orscy mogą się uciec do niey leżeli sobie życzą prędkiego uwolnienia od słu­

żby ; a mężowie, ieżeli pragną rozw odu.— Ja naprawdę zostałem w a ry a te m ; choć to może

i prawda.

W h isto ry i, prawda ma wielkie podobień­

stw o z powieścią, a ta z plotkam i—. H istoryk, k tó ry w powieściaoh swoich szuka okrasy, mu­

si się czasem, rad nie rad, z prawdą rozminąć.

S tarożytni pkarze H is to ry i, przez miłość kra- somowstwa , często kładą w usta swoich ryce­

rz y perory, o k tórych tam ci ani m yślili; a tym sposobem historyczną -powieść zamieniaią na sztukę teatralną.

K o n w e r s Ac yA. "W yraz cudzoziem ski, ale u nas bardzo u żyw any; i tak iak każda cu-

dzoziemsrozyzna lu b io n y ; podobno dla teg*, ż e sami ^cudzoziemcami bydź lubimy — Z na­

czy właściwie irozm ow ę, lub rozprawianie: co bardzo dobrze >oddaie przy ięty u nas wyra*

.gawęda — -Gdzie wiele osób i wielka rozmo­

wa , tam się ^sieią i zbieraią p lo tk i; a zatem 'konw ersacya znaczy po części plotkarstwo.

'W ię c gdybymiłośnikom francuzczyzny konie­

c z n ie szło o' utrzym anie w yrazu konwersacya, stedy niechby oznaczał francuzkie plotkarstw o, albo iran c u zk ą gawędę; któ rey ta iest rozróż- niaiąca ce ć h a , iż zawsze francuz plecie a ple­

c ie , a my go ziewaiąc , słuchamy.

Du c h c z a s u. ”Nie wiem co to ma znaczyć, 'iż od nieiakiego -czasu , ustawicznie piszą i

^•ozprawiaiąo iakichś duchach i— Nie rozumiem żeby to "były u p io ry , bo przecież powiadaią:

że teraz nikt w nie nie w ie rz y ; a wszelako, czego dawniey nigdy nie słyszałem , wszędzie dokazuią d u c h y ----Ludy, zgromadzenia, tow a­

r z y s tw a , m aią iakiegoś ducha; a co naytru- dniey p o ią ć , m a swego ducha i czas ; i złego d u ch a , bo ile razy się .-gdzie stanie iakie licho, .zawsze powiadaią, że to robi duch czasu— Da­

wniey, mówiono, że zły duch dokazywał w o- pętanych i n a to byli exorcyści — Czyżby to miały te ra z bydź opętane czasy ? i gdzieby to znaleźć exorcystę na nie?— Czarownice i cear- noxiężnicy mieli złe duchy , którem i władali;

ale dawniey "pławiono niewiasty o czarodziey- stwo podeyrzane dla dowiedzenia się czy ma­

ią w sobie złego, lub dobrego ducha ; więcby może było nieźle i teraz, pławić niektóre to ­ w arzystw a sekretne, dla wyśledzenia iakiego maią ducha — Tylko bieda z czasem; co tu pła­

wić, czy zegary? czy zegarmistrzów, (d. c. p;)

Dozwala się drukować z warunkiem dostawienia, do Komitetu Cenzury ośmiu exem plarzy dla mieyss prawem wyznaczonych. F . N. Golańiki K.om. C em u ry C ii,

w W iln u w drukarni R edakcyi pism pery9dycznycii%

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

Żaden w tak krótkiem urzędowaniu nie obruszył tylu nieprzyiaciół, o żadnym nie rozgadano w ięcey anegdot, ile o tym nowym

pędzenie— Sposob ten za leży na pcjdniesieniu im aginacyi do tego stopnia, aby leżąc jna w ygo- dnem łożu, w yobrazić sobie iak nayżyw iey f a ­ le

wne przypominaią dzieie, żałuiąc niezwróco- ney młodości.——Inny któś iescze, poymie w swey głowie dolinę Tempe, a na niey pasterki ar- kadyyskim podobne, w

ku Pani Lęmingowey przeniosła się do n aro ­ żnego domu n a ulicy ratuszowey,- który, podług brzmienia starożytnych bardzo dokumentów, R aiem się1

szczęśliw i dwóch wiosek mieszkańcy opiece mo- iey oddani, gdy za szkody, których się ustrzedz nie mogą, w łóczyć się będą codzień na pań­. szczyznę do

Rzymianie nie prędzey zaczęli golić brody, iak w roku 454 od założenia Rzymu , kiedy Ticinius Menas sprowadził im z Sycylii dosyć piękną kompaniią

czliw e prośby, forsowałem i wy forso wałem, ze on na przeszłych sejm ikach, piędzi ziemi własney nie m aiąc, policyyno-ziemiańskim, w naszym powiecie, został