• Nie Znaleziono Wyników

Wiersz Ujejskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiersz Ujejskiego"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Bronisław Czarnik

Wiersz Ujejskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 16/1/2, 67-83

(2)

Wiersz Ujejskiego.

O koliczności zdarzyły, że od lat najm łodszych posiadałem w sw ojej bibliotece dom ow ej rocznik 1847 D ziennika M ó d Pary­

sk ich , pism a tak zajm ującego i tak m iłego dla tych, którym nie

o b c e są dzieje ośw iaty galicyjskiej w pierwszej połow ie XIX wieku.

W tymto roczniku zwracała za w sze moją uw agę p iosenka,

którą śp iew a Amelia, głów n a postać kobieca p ow iastk i W ła d y ­ s ła w a Z aw adzkiego p. t. Ona b y ta niewinna1). Autor tej pow ia­ stki, bardzo słabej zresztą, b y ł w ó w c z a s m łodzieńcem d w u d zie- stotrzyletnim , należał jednak już od lat kilku do p ra co w n ik ó w .na lw ow skiej niw ie literackiej2).

Oto ow a piosenka, którą tutaj jak najwierniej przedrukow uję:

W id ziałam ptaszk a, R ajsk iego p taszk a, C u dn e m i śp ie w a ł p io sen k i !

J a ch o ć w id zia ła m , Że tak ie d źw ięki Za rajem tę s k n o tę zbud zą,

Że żal n ie w raca, Co się utraca,

J ed n a k s łu c h a ła m ... s łu c h a ła m ...

*) D ziennik M ód P aryskich, rok 1 8 4 6 , tir. 2 5 — 2 6 , r. 1 8 4 7 , nr. 1 — 5e

*) Z aw ad zk i u rod ził s ię w r. 1 8 2 4 {E ncyklopedya Powszechna

O rg elb ra n d a , t. XX VIII, str. 3 6 6 . Tygodnik Ilu strow an y, r. 1 8 9 1 , T. I.,

s tr . 5 2 ) . P ie rw sze u tw o ry sw o je (p r o z ą i w ierszem ) d r u k o w a ł ,w D zien­ nika M ód P aryskich z r. 1 8 4 0 i 1 8 4 1 , w Lwowianinie z r. 1 8 4 1

i 1 8 4 2 i w e W dowim G roszu, k sią ż eczce zb iorow ej, w y d a n e j w e W ie­ d n iu w r. 1 8 4 3 jeg o staran iem i p o d je g o k ie ro w n ic tw em . W r. 1 8 4 5 w y d a ł w P o zn a n iu p o w ie ś ć p. t. D wa św iaty.

(3)

P o w sz e d n ie g ło s y Z am ilk ły w d u sz y , P o lo tn ie w g ó rę s ię w zb iła;

A c h o ć w ie d zia ła m , Że rajski p ta sze k

N ie n a s zy c h śp ie w a k o g r o d ó w ..- Z iem ię porzuci,

D arm o z a s m u c i... J e d n a k s ł u c h a ł a m ... s łu c h a ła m ..* P o k r ew n e to n y Ż y w o z a g ra ły W u c z u c ia m e g o tajn ik ach ! A c h o ć w id zia ła m , Że m i n ie w o ln o T am tem p o w ietrzem o d d y ch a ć, Że m arzeń k w ie c ie N ie w m o im ś w i e c i e . . . J e d n a k s łu c h a ła m ... s łu c h a ła m ...

E d eń sk a róża T am się rozw ija, Na tw o je czek a p io s e n k i...

Za p r z y p o m n ie n ie L e p sz e g o życia, D zięk i ci . . . d z ię k i—

W od syłaczu d o tej piosenki d o d a ł aufor u w a g ę: .Ś lic z n a piosnka Amelii nie jest m ojego pióra. W . Z.“

I rzeczyw iście, śliczn a to piosenka. D ziennik M ód P aryskich um ieścił na sw oich łam ach w iele utw orów w ybitnych naszych poetów — utwór bardziej zw racający u w a g ę nie b y ł tutaj czem ś zanadto w yjątkow em . W szak w śród tw órców tego pism a sp o ty ­ kamy n azw isk a: B ohdana Z aleskiego, G oszczyń sk iego, U jejsk ie­ g o, Siem ieńskiego, B ielo w sk ieg o , Józefa K orzeniow skiego, M ag- n u szew sk iego, Józefa hr. B ork ow sk iego, A ntoniego C zajk ow sk iego,

że tylko tych w ym ienię. A jednak po przeczytaniu tej piosen k i

m im ow oli zapytuje czyteln ik : Z p od czyjego pióra w y p ły n ą ł ten śpiew , napisany z takiem uczuciem , z takim polotem , z takiem w y ­ robieniem form y? Zapytuje tern bardziej, g d y w ie, że Ż aw adzki sam p isa ł w tych latach p oezye, co praw da, w artości bardzo skromnej. T en ostatni w zgląd skłonił go m oże do p rzyozd ob ien ia swojej pow iastki utworem jak iegoś w ybitniejszego talentu.

T w órca tej p iosenki, dzisiaj, po 70 latach, to nielada za­ gadka. W sp ółcześn i m ogliby o niej co ś pow ied zieć, niestety, nie

*) Dziennik M ód Paryskich, r. 1 8 4 7 , str. 3 7 .

(4)

ży je juz ani Zawadzki, ani poeci, którzy za jego cza só w dzierżyli lutnie. K ogo podrażniła ta zagadka, musi zadać sobie niem ało trudu, rozglądnąć się dobrze w źródłach literackich, ażeby zba­ d ać, czy przypadkiem nie d a łb y się odkryć autor tej piosenki, A jeżeliby mu się to nie p o w io d ło , zbadać, czy przynajmniej nie na­ trafi na śla d y i w skazów ki, któreby mu p o zw o liły dom yślać się teg o autorstwa zja k iem ś bardziej uzasadnionem praw dopodobień­ stw em .

Otóż jeden z listó w Karola Szajnochy do U jejskiego, w y ­ drukow any w dodatkach dziełka W róblew skiego o Ujejskim *)„ d a ł mi niejaką p o d sta w ę do d om ysłów i do dalszych p o ­ szukiw ań. List ten bez daty, ale pisany z pew nością tuż po 25 lutym 1847 r. (jak zaznaczył już W róblew ski), zaczyna się od s łó w : „Mam l e d w i e p i ę ć m i n u t c z a s u do w ypraw ienia ni­ niejszej przesyłki przez odjeżdżających przyjaciół“. A nieco dalej czytam y: „W tej w ła śn ie chw ili otrzymuję najnowszy numer dziennika m ó d 2) — w nim dokończenie N iew innej, a w n i e m p o ­ strzegam piosnkę: W idziałam p ta szk a , rajskiego p ta szk a , l e c z n i e d o s t a j e mi c z a s u , a b y p r z e c z y t a ć c a ły u s t ę p .“ I zaraz po­ tem następuje krótkie zakończenie listu.

W yobraźm y sob ie, że ktoś ogrom nie sp ieszy się, lecz mi­ m o to, rzuciw szy okiem na św ieżo przyniesiony numer D zienni­

k a Mód, nie m oże w strzym ać się, ażeby nie doniósł temu, do

którego list pisze, że w id zi w nim p iosen k ę: W idziałam p ta s z k a . Z liściku bow iem Szajnochy w ynika jak najwyraźniej, że nie ch od zi mu o pow iastkę Z aw adzkiego, lecz o tę piosenkę. W szakże ob ok początku tej piosenki dodaje: l e c z n i e d o s t a j e m i c z a s u , a b y p r z e c z y t a ć c a ł y u s t ę p . Czyż autor J a d w ig i i J a g ie łły , w takim p ośpiechu, zw racałby uw agę na jakiś w ierszyk, o k tó - rym by c o ś przedtem nie słyszał, zapew niał, że nie m iał czasu do .przeczytania go w c a ło ś c i? D laczego d o n osiłb y o tem w szy st- kiem Ujejskiemu? D la czeg o nie obchodzi go zupełnie inny w iersz w tym sam ym numerze D ziennika — B użyny: Wiek Panieński? Z astanaw ia nas, sło w e m , to zajęcie się Szajnochy w ierszem , któ­ rego nie zna jeszcze. N atom iast cały ten ustęp stałby się zrozu­ m iały, g d y przypuścim y, że jest jakiś zw iązek m iędzy tą piosenką a Ujejskim, czyli m ów iąc całkiem wyraźnie, że Ujejski jest tw órcą tej piosenki. A stanie się to w szystk o jeszcze bardziej zrozum iałem , gdy w iem y, że Szajnocha i Ujejski żyli ze sobą, zw łaszcza w tym czasie, w zażyłej przyjaźni3). Szajnocha w ie­

]) Kornel Ujejski. L w ów , 1 9 0 2 , str. 2 6 6 — 2 6 7 .

s.* D ziennika M ód Paryskich.

3) W r ó b l e w s k i : U jejski o d str. 3 8 p o c z ą w sz y i str. 2 6 2 — 3 0 3 K a n t e c k i : Ż yw ot S zajnochy w D ziełach S zajn och y, t. X. str. 2 8 1 , . 2 8 5 — 2 8 7 i 3 2 5 — 3 2 7 .

(5)

70 B ronisław Czarnik

d zia ł już c o ś przedtem o tej piosen ce, lecz nie zn ał jej d otych ­ czas, cóż w ię c d ziw n eg o , że w liście sw oim dzielił się z Ujejskim n o w in ą , ob ch o d zą cą zarów no ich o b yd w óch .

D och od zim y w ię c do w niosku, że piosenka ta m ogłab y w y ­ płynąć z pod pióra U jejskiego. N ależałoby teraz tylko p raw d o­ p o d o b ień stw o to bardziej uzasadnić i poprzeć je innemi je sz c z e okoliczn ościam i. Zapytajmy w ię c p rzedew szystkiem , jaki był sto ­ sunek Z aw adzkiego do U jejskiego. N iestety — nie dow iem y się: o tem od sa m e g o Z aw ad zk iego, m im o to, że prace jego litera­ ckie mają często charakter pamiętnikarski (L iteratom w G alicvir

Z Teki Literackiej i innej. W p ły n ęła na to m oże także o k olicz­ ność, że Z aw adzki um arł prędzej od U jejskiego, w r. 1891, p o d ­ cza s g d y Ujejski ż y ł jeszcze do r. 1897. N atom iast co do w ieku byli praw ie rów ieśnikam i — Z aw adzki b y ł o rok m łod szy od« U jejsk iego1). T o jednak pew ne, że nieliczne w ó w cza s k oło litera­ tów w e L w o w ie, jak opow iadają nam w sp ó łcześn i, łączyło się ze sob ą i zn ało doskonale. Przyczyniały się do tego niepom ału z e ­ brania literackie w g o ścin n y ch dom ach A ugusta W ysock iego,, m arszałka W a silew sk ieg o , K łodzińskiego, dyrektora Zakładu O s­ soliń sk ich , i p ow ieściop isarza D zierżk o w sk ieg o . W iem y też d o ­ brze, że do tego grona ó w czesn y ch pisarzów lw o w sk ich należeli także Zaw adzki i Ujejski. Autor Chorału p rzeb y w a ł w praw dzie stale poza L w ow em , ale dojeżdżał tutaj często i b a w ił przez cza s krótszy lub d łu ższy 2).

M amy jednak także w yraźniejsze św ia d ectw a stosu n k ów osobistych m iędzy Zaw adzkim a Ujejskim. Jedno z nich p o ch o d zi w łaśnie z teg o roku 1847, w którym b y ł drukow any w iersz, zaj­

mujący nas tutaj. Szajnocha d on osi Ujejskiemu 24 kw ietnia

1847 r.: „ Z a w a d z k i mi p o w ia d a ł, jako też i sam p isz e sz , że za dw a do trzech tygodni będ ziesz w e L w o w ie “ 3). A nieco później,, w lipcu r. 1848, d o n o si znow u nasz historyk Ujejskiemu o Za­ wadzkim : „W ł a d z i o pisze p o w ieść w Jeziernie. Po t w o i m odjeździe rzucił się w odm ęt polityki, m ianow icie w rozprawy soboru rześkiego, który go po zwyczaju deputow ał do Pragi. Ale p on iew aż Ruthenia pieniędzy niema, w ięc W ładzio w o la ł sw oim kosztem w rócić do dom u i w zią ść się tam, jak mi p o w ia ­ dano, po daw nem u do radykalnej beletrystyki. Ja przez cały czas jego pobytu tutaj od w yjazdu tw ego praw ie zupełnie z nim nie w idyw ałem s ię “ 4).

*) Ujejski u rod ził s ię w r. 1 8 2 3 , Z aw ad zk i w r. 1 8 2 4 .

2) Z a w a d z k i : Literatura w G alicyi str. 6 4 — 6 6 i 1 4 7 — 1 4 9 .. K a n t e c k i : w Żywocie S za jn o ch y ( S z a j n o c h a : D z ie ła, t. X ., str. 2 8 3 ,. 2 8 5 — 2 8 8 i 3 2 5 — 3 2 7 ) . — W r ó b l e w s k i : U jejski, str. 4 0 , 5 8 — 5 9 „ 2 6 3 i 2 7 3 — 2 7 5 . 3) W r ó b l e w s k i : str. 6 2 i 2 7 5 . 4) W r ó b l e w s k i : str. 2 8 0 ·

(6)

I jeszcze jedna w iadom ość — może najciekaw sza — z 20 października 1848 r. Szajnocha w zyw a Ujejskiego, ażeby przybył jak najprędzej do L w ow a. „Czekamy tylko — pisze on — tw ego przybycia, a będziem tu mniej w ięcej w szyscy w kom plecie. Jest tu bow iem i W ł a d z i o Z a w a d z k i i Z. K aczkowski. Obaj zjechali przed kilku dniami na dni kilkanaście i pragną o c z y w i ś c i e w id zieć się z T o b ą ...“ A chodziło w tym przypadku o porozu­ m ienie się nie tylko osob iste, ale także w sprawach ogólniejszych, natury literackiej lub m oże naw et politycznej i społecznej (było to przecież w r. 1848). List jednak dokładniej ich nie określa 1J. Od sam ego U jejskiego m ożem y rów nież dow ied zieć się czegoś o tym stosunku do Z aw adzkiego, ale już w czasie znacznie późniejszym . Pisze on do W ładysław a W róblew skiego w r. 1856: „W krótce po odebraniu T w ego listu od w ied ził mnie W ł a d y ­ s ł a w Z a w a d z k i , wracający z P od ola; od czytyw aliśm y kilka razy list Pana, a długo potem uprzytom nialiśm y sobie w pamięci drogie niepow rotne chw ile, sp ęd zon e w tow arzystw ie kochanego Kazia“ (W rób lew sk iego, brata W ła d y sła w a , w łaśnie zm arłego) 2).

Przytoczone pow yżej w yjątki z listów , zw łaszcza dw a ostatnie, wskazują dostatecznie, że Z aw adzkiego i Ujejskiego łączyła bliższa znajom ość.

Lecz na tern nie koniec. W róblew ski op ow iad a nam o tym stosunku rzecz jeszcze bardziej ciekaw ą. Zwraca on uw agę, że Ujejski w pierw szych sw ych w ystęp ach literackich nie tw orzył w cale prozą. „Dopiero w r. 1845 — m ów i dalej — zam arzył 0 napisaniu utworu p o w ieścio w e g o . . . “ „ T r z e j p r z y j a c i e l e : W ł a d y s ł a w Z a w a d z k i , Kazimierz W róblew ski (o tym to W róblew skim czytaliśm y dopiero co w liście autora Chorału) 1 K o r n e l U j e j s k i , ułożyli się, że napiszą pow ieść na jeden i ten sam temat, którym miał być upadek kobiety. Ze zob ow ią­ zania się najrychlej w y w ią za ł się W róblew ski, ogłaszając w D zien­

niku M ód Paryskich opow iadanie p. n. S k a n d a l3). N ieco później

W ła d y sła w Zawadzki w ydrukow ał p o w ieść p. n. Ona b y ła nie­

w inna. Kornel Ujejski zobow iązania nie dotrzym ał“ 4).

Czyż ta w ia d o m o ść nie jest dla nas naprawdę zajm ująca? Zawadzki nazwany tutaj przyjacielem Ujejskiego, a dalej Zaw adzki, Ujejski i W róblew ski, każdy z osob n a, postanow ili napisać rzecz, której m yśl g łó w n a byłaby ta sama. W ten w ięc sp o só b pow stała zajmująca nas tutaj p o w ieść Z aw ad zk iego: Ona b y ła niew innay z naszą p iosenką wew nątrz. A w o b e c tej w iad om ości znow u na­ su w a nam s ię m im ow oli m yśl o Ujejskim jako autorze piosenki. Czyż nie można z łatw ością przypuścić, że Ujejski, uproszony,

*) W r ó b l e w s k i , str. 1 0 3 i 2 8 2 . 2) W r ó b l e w s k i , str. 2 2 6 . 3) Rok 1 8 4 6 , nr. 2 3 — 2 4 . 4) W r ó b l e w s k i , str. 4 7 — 4 8 .

(7)

napisał ją dla Z aw ad zk iego, tem bardziej, źe obu nimi ow ładnęła rów nocześnie chęć napisania podobnego treścią utworu?

Stała się jednak tutaj u W rób lew sk iego rzecz dziw na. N ie ulega w ątp liw ości, że W róblew skiem u dały studya uniw ersyteckie odpow iednią m etodę naukow ą i że w ogóln ości starał się on na­ pisać sw oje d ziełk o o Ujejskim w ed łu g wym agań tej metody. Tem w ięk szy dla czytelnika zaw ód, że p isząc cały ó w p ow yższy ustęp, nie podał, skąd go zaczerpnął. A jednak miał te szczegóły z jakiegoś źród ła, inaczej w iad om ość ta nie b yłab y tak pełna i tak szcz e g ó ło w a (zwracam uw agę chociażby na dokładną datę). Lecz z jakiego, niepodobna dojść pom im o najbardziej skrzętnych poszukiwań. M ógł zresztą W róblew ski p o sią ść ją z ustnych w y ­ nurzeń osoby, znającej te czasy i ludzi. Bądź co bądź nieostroż­ ność autora m onografii o Ujejskim staw ia badacza w bardzo k łopotliw em p ołożen iu .

Oto szereg szczeg ó łó w , które pozw alają przypuścić, że Za­ wadzki, uczestnik wraz z Ujejskim ów czesn eg o ruchu literackiego w e L w ow ie i bardzo blizki jego znajom y, m ógł otrzym ać od p o ety piosenkę do p o w ieści : Ona była niewinna. Przypatrzmy się w ięc teraz bliżej tej p iosen ce i zapytajmy, czy jej w artość, kształt zewnętrzny i opracow anie od p ow iad ają cechom pióra U jejskiego.

O wrażeniu, które od n osi się z piosenki, w spom niałem już na początku artykułu. Pow iem raz jeszcze: M amy przed sob ą praw dziw y klejnocik liryczny, utw ór wytwornej formy, p ełen n a ­ stroju, rzew ności i uczucia, jak niemniej w dzięcznego obrazow ania. Czy m ożem y g o uznać za p łód m uzy U jejskiego? M ożem y w y ­ stąpić z takiem przypuszczeniem bez żadnego wahania. Praw da, Ujejski był w ó w c z a s jeszcze bardzo m łody — w r. 1847 m iał lat 24. Nie zapom inajm y jednak, że rozpoczął on tw orzyć już w 16 roku sw e g o życia i już od początków tw órczości zwracał uw agę niezw ykle w yrobioną formą w iersza, a nierzadko i war­ tością utw orów . N ie zapominajm y przedew szystkiem , że w tym sam ym roku 1847 (na w iosnę lub w lecie, a w ięc w ó w cza s, gdy nasza piosenka znajdow ała się już na kartach D ziennika M ód

P a ry sk ic h )1), w yjeżdżał Ujejski do Paryża, gdzie, jak sam p o ­

w iada, „z p a m i ę c i spisał w szy stk ie sw oje S k a rg i Jerem iego“ dla znanego pisarza W ie lo g ło w s k ie g o , który je drukow ał s w o ­ im k o sz te m 2). A obok tego był już autorem M a ra to n u s), ta­ kich znanych i m istrzow sko w yk oń czon ych utw orów , jak A n io ł

*) W r ó b l e w s k i : U jejski, str. 6 2 — 6 3 .

2) U j e j s к i : M oja autobiografia, Lam us, r. 1 9 0 8 — 1 9 0 9 , str. 9 7 . 3) A u tor z a p isa ł p od M aratonem d atę r. 1 8 4 4 , K an teck i za ś p o ­ w iada ( S z a j n o c h a : D zie ła, t. X , s. 2 8 5 — 2 8 6 ) , że U jejski czy ta ł M a­ raton na w ie cz o rz e u K ło d ziń sk ieg o w r. 1 8 4 5 , nie p od aje jednak , sk ąd p o s ia d a tę w ia d o m o ś ć . D ru k o w a n y w Bibliotece Z akładu im. O ssoliń­ skich, r. 1 8 4 7 , t. 1., str. 6 1 — 7 1 .

(8)

P a ń sk i1) i Do L ilii2) lub w reszcie J u b a la 3) i fia g a ry na p u s z c z y 4),

poem acików , które w e sz ły później do zbioru M elodyi Biblijnych. T e przykłady w y s ta r c z ą ... W szakże już S kargi Jerem iego poza sw oją uznaną wartością poetyczną jakże celują zewnętrznem w y ­ kończeniem , w yjątkow em bogactw em i rozm aitością kształtów w iersza.

A jakże charakterystyczna jest ta p oezya U jejskiego z lat najm łodszych. Rzadko u którego poety znajdziem y tak bardzo ponure tony, jak u niego. M ożnaby w ym ienić zaledw ie kilka w ierszy nie w eselszych , takich bow iem niema w cale, ale nieco pogodniejszych. W 17-tej w iośn ie życia każe uważać siebie za człow ieka, który przeżył dużo, rozum ie dobrze p ow agę bytu ziem ­ sk iego i nie chce być już „dzieckiem “ 5). B yło to w r. 1840, a praw ie tak sam o w latach dalszych, aż do czasu, który zaj­ muje nas tutaj. Z niechęcony do życia i ludzi, n ieszczęśliw y i „chory na d u szy “ 6), z zachw ianą wiarą, niepokoi sieb ie „przeczuciem śm ierci“ 7). A w śród tych w szystk ich wewnętrznych rozterek wije się nieustannie jakby nić czerw ona głęboki ból patryotyczny, w y ­ w o ła n y ciężkiem , beznadziejnem położeniem ojczyzny, jej cierpień i upokorzeń b ó l, który osiągnie najw yższy w yraz z pow odu strasznych w yp ad k ów roku 1846.

Otóż piosenka nasza na tak „smutną nutę“ nastrojem swoim od p ow iad a bardzo nastrojom ów czesnej poezyi U jejskiego. Ś p iew a ją młoda Amelia, trawiona u schyłku dni sw oich gw ałtow ną ch o ­ robą piersiow ą i żegnająca na za w sze zniszczone szczęście ziem ­ sk ie, które tak jeszcze niedaw no m iało jej zabłysnąć. Am elia u- ciekła ze sw oim ukochanym z dom u matki, m iasto ślubu mał­ żeń sk iego otrzym ała tylko b ło g o sła w ień stw o pustelnika w górach m iodoborskich, lecz już po drodze do m iejsca przyszłego zam ie­ szkania nabaw iła się ciężkiej choroby, a ukochany zginął od kuli w sp ółzaw od n ik a. Takie są w kilku słow ach dzieje Amelii. Podaję je nie bez zamiaru. Karty poezyi Ujejskiego w skażą nam kilka utw orów pokrew nych naszej p iosen ce nie tylko pod w zględem nastroju, ale naw et pod w zględem treści. A p o c h o d z ą t e u- t w o r y w ł a ś n i e z t e g o s a m e g o r o k u 1847. Oto d o ­ chodzą nas jęki dziew iczej A ntygony, kroczącej w e łzach i roz­ paczy ku wiekuistem u zam knięciu w grobow cu — ten bowiem ustęp z arcydzieła S o fo k lesa przełożył p oeta w Scenie z Anti-

g o n y Sofoklesa. Oto w S p o w ie d zi serca przysłuchujem y się żalom

"') D ziennik M ód P aryskich, r. 1 8 4 6 , str. 1 1 7 . 2) D ata autora r. 1 8 4 6 .

3) D ziennik M ód Paryskich, r. 1 8 4 5 , str. 1 3 2 — 1 3 3 . 4) T a m że, r. 1 8 4 5 , str. 1 4 1 .

5) T yś dzieck o !

*) Do m ojej sio stry K arolin y W,

(9)

7 4 B ron isław Czarnik

narzeczonej po stracie n iew iern ego kochanka. Przem awia tutaj do nas ta sam a łagodna m elancholia i poddanie się lo so w i, któ- remi tchną sło w a Amelii:

S m u tn a to c h w ila , ta w ie cz o rn a c h w ila ! C icha m o d litw a u sta m i rozch yla, S erce s p o w ie d z ią o d z y w a się z g łęb i ; P o d o b n a je stem d o n o c n e g o k w ia tu , Co sw o ic h m a r z e ń n ie o b ja w ia ś w ia t u ;

W zrok m ój tak sm ę tn y , g o łę b i.

W szak że ja, B oże ! n ie sk arżę s ię T ob ie, Że m i tak w io s n a przela ta w ża ło b ie, Że m i z d e p ta n o m oją w iarę m ło d ą , Ni ja lo s o w i ch cę zło r ze czy ć k ła m n ie — . . .

A już założeniem sw ojem najbardziej zbliża się do naszej piosenki : E p i l o g d o d r a m a t u Panicz i D zie w c zy n a , n a p i ­ s a n e g o p r z e z K a r o l a S z a j n o c h ę 1), któremu poeta dał datę napisania rok 1845, lecz który w ydrukow ał w roczniku

Dziennika M ód P aryskich z r. 1847 2), roczniku m ieszczącym

w łaśnie w so b ie: W id zia ła m p ta s z k a . W szak ten sam temat — upadek k ob iety, który mieli przedstaw ić w p ow ieściach W ró­ blew ski, Z aw adzki i Ujejski, obrał sob ie rów n ocześn ie Szajnocha w p ow yższym dram acie. A nam alow ał w nim jaskraw y i ponury obraz u w ied zen ia d ziew częcia z ludu przez m łodego dziedzica. Śliczny (nie w c a ło śc i jednak) ep ilo g U jejskiego w p row ad za nas znow u w koło uczuć, pokrew nych śp ie w o w i A m elii:

O se n n a sio s tr o ! o czem ty m a r zy sz Z z w ró c o n ą ku g w ia z d o m tw a rzą ? W m ilc ze n iu n o c y , czy tak się sk a rży sz

Jak b ia łe róże się sk arżą ?

Taką cichą „sk a rg ą “, takiem rzewnem rozpam iętyw aniem nad zw łokam i biednej dziew czyn y jest całe to, niezw ykle długie, zakończenie dramatu Szajnochy.

Na tem poprzestanę. W ystarczy to chyba, ażeb y wykazać^ jak W id zia ła m p ta s z k a nastrojem sw oim od p ow iad a nadzw yczajnie ów czesnej tw órczości Ujejskiego.

*) D ram at d o ty c h c z a s· n ie d r u k o w a n y . W yjątek z n ie g o p o m ie śc iła :

Biblioteka nauk. Zakładu O ssolińskich, r. 1 8 4 7 , t. II., str. 8 4 — 9 1 . *) W w y d a n ia ch k s ią ż k o w y c h d ru k o w a ł g o p oeta z p e w n em i z m ia ­ n a m i p. t. F an tazya n ad za b itą d ziew czyn ą .

(10)

N ie zapom inajmy w reszcie o tem, że Ujejski był zaw sze w ielkim zw olennikiem muzyki, że dał nam później T łóm aczen ia

S zo p en a , że p isał K o łysa n k ę do m uzyki K esslera *), nie w sp om i­

nając innych tego rodzaju utw orów . P oezya jego odznacza s ię w o g ó le ogrom ną m uzykalnością. A jeżeli już dotykam y tych z e w ­ nętrznych stron p oezyi U jejskiego, nie będzie zbytecznem zw rócić uw agi na pew ną charakterystyczną okoliczność, że ta edeńska

róża w p iosen ce mogłaby· być w ypływ em zajm owania się poety

w ó w cza s poezyą biblijną — sw ojem i M elodyam i Biblijnem i z których trzy drukow ał już w r. 1845 w Dzienniku M ód Pa­

ryskich . I w ła śn ie w jednym z tych trzech utw orów , w Jubalu,

spotykam y w yraz e d e n s), spotykam y jednak ten mniej zw ykły w yrąz jeszcze w kilku innych w iersza ch : W imienniku J u lii, je­ dnym z najw cześniejszych Ujejskiego (drukowanym dopiero w r. 1848 *), W c is z y z r. 1856 5) i N a drukarski ju b ileu sz z r. 1873 6). Zna ten w yraz rów nież korespondencya Ujejskiego. W liście do poety i przyjaciela sw eg o , Adama Pajgerta, p isze autor Chorału·

dnia 6 listopada 1854 r.: ,.Edeńskie czekają mnie w ieczory::

z fajką przy kom inku“, gdy Pajgert przyjedzie w odw iedziny 7). A dodam w końcu to, co sam o przez się nie m iałoby m oże znaczenia, ale co zw raca przecież uw agę w zw iązku z innem i okolicznościam i. To m arzeń kw iecie z piosenki przypom ina bardzo odpow iednie zw roty naszego poety. Czytamy w A n ti-L eon orze:

— d w a złote m o ty le Us ia d ły n a w s p o m i e ń m y c h k w i e c i u 5*).

P od ob n ież w przekładzie A n tygon y, a w ięc z tego sam ego· roku:

I na u s t d z ie w c z ę c y c h k w i e c i e .

Nie p rzem aw iałoby przeciw Ujejskiem u dw ukrotne, nieco mniej zgrabne użycie wyrazu „w idziałam “ w znaczeniu „wie­ d ziałam “ (w pierw szej i trzeciej zw rotce). U jejskiem u zdarzały się czasam i niezbyt szczęśliw e w yrażenia dla rymu, a naw et i w środku w iersza 9). Tutaj jednak niem a się naw et p ew n ości,

’) Poezye, Lipsk, 1 9 0 0 , t. II., str. 1 8 9 — 1 9 0 .

2) T akże niektóre przek ład y B iblii na język p o lsk i u żyw ają z a w sz e w yrazu h eb ra jsk ieg o eden z a m ia s t raj.

3) P oezye, t. I., str. 1 6 9 .

4) K w ia ty b e z woni, L w ów 1 8 4 8 , str. 1 1 .

3) P oezye, t. II., str. 1 7 5 .

fi) W iersze R óżne, P rzem yśl 1 8 9 3 , str. 1 7 6 — 1 7 7 .

) R ęk o p is B ib liotek i O sso liń s k ic h (nu m eru n ie p o sia d a je s z c z e )..

*) Z w ię d łe Liście, str. 6 9 .

y) N iektóre z tych w yrażeń z e s ta w ił B ą d z k i e w i c z : Kornel' U jejsk i, str. 1 1 1 — 1 1 2 .

(11)

7-6 Bronisław Czarnik

jakim w ła ściw ie w yrazem p o słu ż y ł się p o eta , w zw rotce b o ­ w iem drugiej czytam y rzeczyw iście „w ied zia ła m “. Któż dzisiaj spraw dzi, jak k ied y ś przedstaw iał się autograf utworu — czy „widziałam " nie jest po prostu om yłką druku. W każdym razie forma „w iedziałam " usunęłaby w id oczn ą tutaj niejednolitość w za­ stosow an iu tego w yrazu, byłaby bardzo odpow iedniem przeciw ­ staw ieniem do „w id ziałam “ w pierw szym w ierszu piosen k i, a za­ razem brzm iałaby dla ucha o w iele przyjemniej.

„Śliczna p iosn k a Amelii nie jest m ojego p ió ra “ — pow iada Z aw adzki. A w ię c jest to utw ór przedtem niedrukow any, w prze­ ciw nym bow iem razie w y m ien iłb y Z aw adzki nazw isko autora jako znane już ów czesn ym czytającym sferom. W ym ienił przecież w tej samej p o w ieści T ym ona Z ab orow sk iego, przytaczając jego czterow iersz z M iłości, jednej z dum p od olsk ich г). Ktokolwiek jednak b y łb y autorem piosenki, jest w ięcej niż pew ne, że w yszła ona z k oła p oetów lw o w sk ich , z którymi Zaw adzki tak dobrze znał się i ciągle stykał. N ie brak ich b yło w ó w c z a s w e L w ow ie. Zróbm y w ię c d ok ład n y przegląd tutejszych w y zn a w có w m uzy poetycznej, ażeb y przekonać się , czy jakieś w zględ y nie prze­ m aw iałyby bardziej za kim innym jako twórcą naszej piosenki, aniżeli za Ujejskim. P rzegląd ten w yda się m oże kom uś zbyt rozległym i szczegółow ym , nie zaszk od zi to jednak, jeżeli przy­ niesie w ten sp o só b obraz jaśniejszy i bardziej w yrazisty.

Uprzytom nijm y sob ie p rzed ew szystk iem nazw iska, które na­ leży usunąć z tego przeglądu. Są to nazw iska tych, którzy już w ó w c za s nie należeli do św iata żyjących lub przenieśli się ze L w ow a w dalekie strony. Tak zapobiegniem y z góry m ożliwym nieporozum ieniom lub nieodpow iednim w nioskom .

Jan Szym ański, m łody, lecz utalentow any poeta, umarł

m iędzy rokiem 1835 a 1837 2), Stanisław Jaszow ski w r. 1842 3), Józef hr. B orkow ski w r. 1843 4), D om inik M agnuszew ski w r. 1845 5), Karol B o cz k o w sk i w reszcie w Iipcu r. 1846 6). M arcelego S k a łk o w sk ieg o zam ordow ano dnia 19 lutego r. 1 8 4 6 7). Sew eryn G oszczyński i Lucyan Siem ieński w yjechali do Francyi w r . 1 8 3 8 8).

*) D ziennik M ód P aryskich, r. 1 8 4 7 , str. 2 1 . — Z a b o r o w ­ ' s k i T. : Durny Podolskie, W P u ła w a c h , 1 8 3 0 , str. 1 0 .

3) D ziennik M ó d Paryskich, r. 1 8 4 7 , s. 4 9 i 1 5 7 , r. 1 8 4 8 , s. 2 1 6 . 3) R ozm aitości, r. 1 8 4 2 , nr. 8.

4) A lbum d la pogorzelców, L w ów , 1 8 4 4 , str. 3 4 3 . 5) D ziennik M ód P a rysk ich, r. 1 8 4 5 , str. 5 6 . 6) T am że, r. 1 8 4 6 , str. 1 4 4 .

7) E s t r e i c h e r : B ibliografia, t. IV ., str. 2 4 6 . D e m b i ń s k i S t. Ks. : Rok 1846, str. 8 9 i 3 2 6 .

8) W a s i l e w s k i Z .: Z ży c ia p o ety rom antycznego.. Sew eryn G oszczyń ski, str. 3 1 i 1 0 6 — 1 0 7 . Z a l e s k i J . B. : K orespondencya,

(12)

Z tych pisarzy, którzy stale przem ieszkiwali w e L w ow ie, nie będziem y już w ym ieniali Karola Szajnochy, hołdującego, jak w iadom o, rów nież w tych latach poezyi, skoro dow iedzieliśm y się pow yżej z w łasn ych ust jego, że nie znał piosenki : W idzia­

ła m p ta szk a przed jej w ydrukow aniem . Co do innych zaś należy

pam iętać o okoliczności niezupełnie dla nas obojętnej. Bardzo m łody jeszcze w ó w cz a s Zawadzki chętniejby zapew ne szukał i prędzej znalazł pożądanego dostarczyciela utworu poetycznego w gronie m łodszych zw olenników pióra, aniżeli starszych. Któż w ięc z nich należał do tych drugich.

D o starszych należeli przedew szystkiem B ielow ski i Pol. B ielow sk i przekroczył już w ó w cza s rok 40-ty życia l) i o d d aw ał się prawie w y łą czn ie badaniom historycznym a). Zresztą kto roz­ czytyw ał się pilniej w niezbyt obfitej puściźnie poetycznej autora

H enryka Pobożnego w ie dobrze, że piosenka nasza nie odpo­ w iada w ła ściw o ścio m jego tw órczości. Pol, prawie rów ieśnik B ielo w sk ieg o co do w ieku, b a w ił w latach 1846 — 1848 stale w e L w ow ie. Ale o nim jako autorze w iersza trudno pom yśleć. B y ł on w ó w cza s bardzo przygnębiony przejściami osobistem i z r. 1846, w ięzieniem kilkom iesięcznem i troską o zaopatrzenie sieb ie i sw ojej rodziny. Rok 1846, cały szereg w ierszy p. t.:

Z w ięzienia i przekład Siedm iu psalm ów pokutnych z p s a łte r z a daw idow ego — oto, co tw orzyło w tych czasach jego p ió r o 3).

Trudnoby też m ów ić tutaj o Fredrze, człow ieku już napraw dę starszym 4), który zam ykał się tylko w swojej sferze, nie łącząc się, jak op o w ia d a sam Zawadzki, z ów czesnym i przedstawicielam i ruchu literackiego w e L w o w ie 5). A do tego w iem y dobrze, że Fredro w yjątkow o tylko zwracał się ku liryce, która nie leżała w zakresie jego znakom itego talentu.

O bok p ow yższych uprawiali w e L w ow ie niw ę p oezyi inni jeszcze, znani zresztą, pisarze. Ze starszych Aleksander hr. B or­ kow ski, ks. Karol A ntoniew icz, Ludwik hr. Jabłonow ski, Józef Kalasanty Pajgert, Jan Kanty P odolecki; z m łodszych Zygm unt K aczkowski i Jan Z acharyasiew icz. Rozpatrując się jednak dobrze w ich utworach, rozsianych na kartach lw o w sk ich pism w s p ó ł­ czesnych, przychodzi się do przekonania, że niepodobnaby w sk a ­ zać k tóregoś z nich jako na autora w ier sz a , który przypisuję

a) U rodzony w r. 1 8 0 6 . Z obacz C z a r n i k : D aty z lat szkoln ych A u gu sta Bielowskiego. P am iętn ik Literacki, r. 1 9 1 0 , str. 3 1 0 , i nadbitka.

-) K ę t r z y ń s k i : A ugust Bielowski. Spraw ozdanie Z akładu nar. im. Ossolińskich za r. 1 8 7 7 , str. 3 0—3 1 .

3) M a n n M.: Wincenty Pol, t. I, str. 1 1 , t. II., str. 9 — 6 6 . 4) U rodź, w r. 1 7 9 3 .

(13)

'78 B ronislaw Czarnik

Ujejskiemu. T o są jednak tylko nazw iska bardziej znane, lecz na tych kartach sp otyk am y sporo w ięcej p oetów . Zna niniejszych fp oetów jedynie ten, kto często ma w ręku i przegląda roczniki w sp ółczesn ych pism lw ow sk ich . C zy mam ich tutaj w yliczać? 'Czy mam baw ić się w jakieś w n iosk i, nieoparte na żadnych p o d ­

sta w a ch ? K ończę w ię c na tem przegląd nazwisk.

W yjątkow o jednak m uszę w sp o m n ieć tutaj o zapom nianym dzisiaj poecie, Jakubie Zakrzewskim . Z w rócił on już moją uw agę -w czasie przeglądania rozlicznych lw ow sk ich p łod ów rym otw ór- *czych z tych cza só w , ale ze szczególniejszem zajęciem zacząłem się w nim rozczytyw ać w ó w c z a s, gdy w m ałym zbiorku p o ezy i jego p. t. L istki Jesienne, (L w ów , 1845) spotkałem rodzaj ballady

G roby O św iecim ów w K rośnie, osnutej na tle znanego podania

o m iłości brata S tan isław a O św ięcim a ku siostrze Annie. Stani­ sła w udaje s ię do Rzymu i uzyskuje od papieża pozw olenie z a ­ ślubienia Anny:

Po dn ia ch w ie lu p ie lg r z y m wraca,

N im p o z y sk a ł, ju ż utraca —

W c ó ż m u je g o tru d ? P ann a m łod a leży d om a T aka blad a, n ie ru ch o m a , A tru m n a u w rót.

D ziw n e zapraw dę zdarzenie! Mamy tutaj zupełnie te sam e -wyrazy i zupełnie ten sam rym, który powtarza się w naszej p iosence. T akiego zdarzenia nie m ożna b y ło pom inąć bez p e w ­ nych rozw ażań i w yjaśnień.

Kim był przedew szystkiem ó w Jakub Z akrzew ski? O ile znam y dzisiaj koleje jego życia, p ostać to bardzo zajmująca. U rodzony w r. 1817, literat i poeta, urzędnik prokuratoryi pań­ stwa, po r. 1862 starosta w C ieszanow ie i D rohobyczu, w reszcie p o se ł na sejm krajowy z tego ostatniego miasta. P ozbaw iony g o ­ d n ości1 starosty z pow odu sw e g o patryotyzm u, zostaje sekreta­ rzem W ydziału K rajow ego, a przy końcu życia oddaje się znowu p ra cy w kilku dziennikach lw ow sk ich , w reszcie chory i „p od o- b n o ś“ w niedostatku umiera w r. 1870, znajdując w iekuisty sp o ­ czynek na cmentarzu Ł yczakow skim . „B ył to charakter praw y — pisze o nim po śm ierci Gazeta N arodow a — i łag o d n y a pa- tryota g o rą cy “ *).

1) W sp o m n ien ie p o z g o n n e w G azecie N arodow ej z r. 1 8 7 0 , nr. 2 9 5 z 2 0 lis to p a d a . W ia d o m o ś ć o tem w s p o m n ie n iu i o m iejscu p o c h o w a n ia za w d z ięc z a m u p rz ejm o ści pan a R adcy Dra F eliksa S ie m ią t­ k o w sk ie g o .

(14)

P oezye Z akrzew skiego zam ieszczają w latach 1 8 4 1 — 1848

R o zm a ito ści x) , D ziennik M ód P a ry sk ic h *) i Biblioteka O ssoliń skich 3).

W r. 1845 w y d a ł p o w y ż sz y zbiorek: Listki Jesienne, w r. 1848 b y ł w sp ółp racow n ik iem D ziennika N arodow ego pod redakcyą Le­ ona K oreckiego i brał udział w wypadkach tego roku, później o g ło sił jeszcze kilka w ierszy ok oliczn ościow ych , w yliczonych w B i­

b lio g ra fii Estreichera i w iększy poem at p. t. P ieśń o Polsce (L w ów ,

1867). W spom nienie p ozgonne dodaje, że drukow ał także sw oje poezye w G azecie N arodow ej.

Zakrzew ski m iał niew ątpliw ie talent poetyczny, ten jednak p ozostaw ał w w ysokim stopniu p od w pływ em Pola. To też był on r z eczy w iście dobrym znajomym Pola i odw iedzał g o w Ma- ryam polu, jak św ia d czą w iersze N adzieja i W M a rya m p o lu 4). W szysk ie jego utwory odznaczają się w w iększym lub mniejszym stopniu tym tonem gawędziarskim , który znam y tak dobrze z Pie­

śn i o z ie m i n a sze j, P ieśn i o domu n aszym , Z p o d ró ży p o b u rzy

i tylu innych dzieł śpiew aka Janusza. To sam o wrażenie odno­ sim y rów nież w czasie czytania najw iększego jego utworu : Pieśni

0 Polsce, w y d a n eg o już przy końcu życia — utworu napisanego

zupełnie w duchu i w kształcie zewnętrznym Pola. Ten ton ga­ w ędziarski, w prow adzający ze so b ą , jak w iadom o, do poezyi także pew ną p o w szed n io ść, przeplatany od czasu do czasu ustę­ pami bardziej lirycznymi i bardziej podniosłym i, forma w iersza gładka 1 w yrobiona, aczkolw iek często mniej w ytw orna — oto cechy

m uzy Z akrzew skiego. W tym czasie, o który nam tutaj chodzi, a w ięc w latach 1841 — 1847, najpoważniej przedstaw iają się i dają najlepszą miarę jego talentu utwory, stosunkow o w iększych rozm iarów, um ieszczone w Bibliotece Ossolińskich w czasie reda- ktorstw a Pola, której był stałym w spółpracow nikiem . Otóż o tej balladzie, jak ją nazw ałem , Grobach O świecim ów w Krośnie, z p o­

a) Rok 1 8 4 1 str. 7 7 , 1 8 4 4 , str. 1 2 9 — 1 3 0 i 2 5 4 — 2 5 5 , 1 8 4 5 , str. 1 . — S ta n is z e w s k i W ł. w sw o jej B ibliografii R ozm aitości (ro k 1 8 2 3 , str. 9 3 ) i w in d ek sie do niej p o d Z akrzew sk i J a k ó b przyp isu je Z akrzew ­ sk ie m u z n a n y w ie rs z J . B. Z a le sk ieg o : A rab u m o g iły konia tylko na tej p o d sta w ie , że p od w ierszem znajdują s ię litery p o c zą tk o w e J . Z. ń lim o ca łe g o u zn a n ia dla żm u d n ej tej i p o ży tecz n ej pracy S ta n is z e w ­ s k ie g o tru d n o n ie p o d n ie ść na tem m iejscu tak przykrej om yłk i. T akich o m y łe k sp o tk a łem w tem w y d a w n ic tw ie w ięcej, a jed n a k do prac te g o rodzaju n a le ży p r z y stęp o w a ć z o d p o w ied n ie m p rz y g o to w a n iem i ze zn a ­ jo m o ś c ią p e w n y c h w y m a g a ń n a u k o w y ch . 2) Rok 1 8 4 4 , str. 1 3 5 — 1 3 6 . 3) Rok 1 8 4 7 , t. I. str. 1 7 9 — 1 8 3 , 1 8 4 7 , t. II., str. 6 1 0 — 6 3 1 , 1 8 4 8 , str. 4 4 0 — 4 4 8 . *) Listki Jesienne str. 1 6 i 4 1 . \

(15)

w odu której tak obszernie m ów ię o Zakrzewskim , pow tórzę tylko to sam o. Jest to jeden z udatniejszych w ierszy m łodego poety ma form ę w yrobioną i gładką, zupełnie tę sam ą, w któ­ rej są p isan e u stęp y do ob yd w óch części Pieśni Ja n u sza P ola,

ma nastrój liryczny, ale zarazem ów odcień gaw ędziarski, tak charakterystyczny u Z akrzew skiego. S ło w em w balladzie tej o d ­ najdziem y w szy stk ie znam iona autora Listków Jesiennych.

Jakiż z teg o w n io sek ? Mimo zalet, które dostrzegam w Z a­ krzewskim , nie uważam za potrzebne w prow adzenia jakichkol­ w iek zmian do m ojego artykułu. Nie w id zę w p oezyach Zakrzew­ skiego tego w ięk szego polotu, tej w iększej śp ie w n o ści, tego, że się tak w yrażę, szerszego oddechu lirycznego, tak uderzających w naszej p io sen ce. Ale ob ok tego jest mojem zdaniem dow ód , który jeszcze silniej przem aw ia p rzeciw niemu. Zaw adzki ani w sw ojej L iteratu rze w Galicyi, ani w e w spom nieniach p o zg o n - nych, zam ieszczon ych w Tece Literackiej, nie w ym ienia w cale na­ zw iska Z akrzew skiego, chociaż w L iteratu rze zajmuje się w tak szerokiej mierze uczestnikam i ruchu literackiego w e L w ow ie i w y licza tyle razy rozm aite koła i zrzeszenia literackie z tego w łaśn ie czasu. O Zakrzewskim w spom ina Zaw adzki dw a razy tylko w sw ojem dziełku: Rok 1 848, D zien n ikarstw o w G a lic y ił). W jednem m iejscu pow iada, że m iał on należeć do tego grona literatów, które zjaw iło się zaraz po 19 marca u gubernatora Stadiona, ażeby uzyskać u niego zniesienie cenzury i zw olnienie w ydaw ania dziennika politycznego; w drugiem zaś, w yliczając w spółpracow ników D ziennika N arodow ego, dodaje: „z m łodszych (w spółpracow ników ) Jakób Zakrzewski, p is a r z u zdoln ion y, tló m a c z

kilku poem atów B yro n a “. N azyw a go w ię c Zawadzki tylko p isa ­

rzem uzdolnionym i tłóm aczem Byrona, a nie m ówi zupełnie o tem, że sam b y ł poetą, i to poetą, jak w ynika z mojego przed­ staw ienia rzeczy, którego nie można lek cew ażyć. G dyby w ięc przypadkiem Zawadzki otrzym ał istotnie od Z akrzew skiego p io ­ senkę W id zia ła m p ta s z k a , byłoby dla mnie zu p ełn ie niezrozum ia- łem i bardzo dziwnem , d laczego nie w ym ien ił w L iteraturze

w G alicyi i nie nazw ał p oetą w Roku 1 848 tego, któremu za­

w d zięczał tak ład n ą ozd o b ę dla swojej p o w ieści. Co praw da, że d otych czas znamy tak niedostatecznie ży w o t Z akrzew skiego, iż rzeczyw iście nie w iem y, czy przed rokiem 1848, b a w ił on stale

w naszem m ieście.

A te sam e sło w a i ten sam rym w utw orze Z akrzew skiego ? D o nich nie przykładam w tym razie żadnej w agi w o b ec innych bardziej p ow ażnych p o w o d ó w , przem awiających przeciw autorstwu piosenki przez Z akrzew skiego. D o treści przytoczonej pow yżej zwrotki Grobów s ło w a te i rym ten tak sam e przez się narzu­ cały się poecie, że mnie przynajmniej nie zdają się niczem n ad

-80 . Bronisław Czarnik

(16)

zwyczajnem . Należało jednak wyjaśnić i ośw ietlić całą tę spraw ę Z akrzew skiego, a zarazem w sk azać, z jakimi niezw ykłym i przy­ padkami ma się nieraz do czynienia, gdy opracowuje się tego rodzaju zagadnienie, jak moje.

W końcu zw rócę u w agę na jedną jeszcze okoliczność. W sk u ­ tek n iedokładnego opracow ania żyw otów naszych pisarzy błąkają się tu i ów d zie daty, m ogące w b łą d w prow adzić. Daty te m ów ią nam, że w tym czasie przebyw ali w e Lwowie Teofil Lenartowicz, K a­ rol Baliński i Henryk Jabłoński. A są to poeci, którzyby naprawdę m ogli zaw ażyć na szali w spraw ie żyw o nas tutaj obchodzącej. Tak jednak rzecz się nie m iała. Lenartowicz nigdy nie b ył w e L w o w ie *), B aliński zaś i Jabłoński przybyli tutaj dopiero w r. 1 8 4 8 2). N ie w chodzą w ięc oni zupełnie w naszą rachubę.

*) P ew n a n ie d o k ła d n o ść sty lo w a C h m ie lo w sk ie g o w je g o H isto­ r y i Literatury P olskiej (T. VI, str. 5 6 i 5 9 ) m o g ła b y n a p ro w a d za ć na w n io s e k , że L en a rto w icz b y ł w e L w o w ie w r. 1 8 4 7 . Ta n ie d o k ła d n o ść p o w tó rz y ła s ię r ó w n ie ż w je g o artyk u le, u m ie sz cz o n y m w w a rsza w sk iej

W ielkiej E ncyklopedyi Ilustrow anej (T . XLIII— XLIV, str. 2 0 1 ) . D ata C h m ie lo w sk ie g o nab iera p e w n e g o p r a w d o p o d o b ień stw a w s k u te k te g o , że L en a rto w icz d ru k ow ał w tym roku w e L w o w ie w D zienniku M ód P aryskich sw ó j p o em a cik d ra m a ty czn y p. t. P ierw sze p rzed sta w ien ie Hamleta, który w y d a n o tutaj tak że w o so b n y m p rzed ru k u . T y m c za sem , ja k p o w ie d z ia łe m p o w y żej, L en a rto w icz nie b y ł n ig d y w e L w o w ie. D o K rakow a p rzy b y ł z W a rsza w y i z K sięstw a P o z n a ń sk ie g o w je sie n i r. 1 8 4 8 , sk ąd w y je ch a ł d o W rocław ia, a p o tem z n o w u d o K sięstw a P o ­ z n a ń s k ie g o ( B i e g e l e i s e n Κ. : Lirnik M azow iecki, str. 1 0 , 2 3 — 2 5 i 2 9 — 3 0 ) . Tak też p rzed sta w ia ją tę sp ra w ę a u to b io g r a fie L en artow i­ c za : G uido -.Autobiografia p o ety. P rzeg lą d Literacki, d o d a tek d o K raju,

r. 1 8 8 8 . t. II., nr. 4 8 , str. 4. Autobiografia Teofila Lenartowicza,

p o d a ł K sa w e ry M roczko. G azeta Lwowska, r. 1 8 9 3 , nr. 3 7 .

2) C h m ielo w sk i m ó w i w W ielkiej Encyklopedyi Ilustrow anej

(t. V — VI, str. 7 9 1 ) i w H istoryi Literatury P olskiej (t. V , str. 1 5 5 ) , że B aliń sk i p rzyb ył d o G alicyi w r. 1 8 4 6 , a p o n ie w a ż w ie m y o je g o p o ­ b y c ie w e L w ow ie, m o ż n a b y p rz y p u szcza ć, że b y ł tutaj już w latach 1 8 4 6 i 1 8 4 7 . T y m cza sem B aliń sk i b y ł w r. 1 8 4 7 w ię zio n y w W arsza­ w ie, w lutym lub m arcu r. 1 8 4 8 p is a ł jeszc ze w J a r o sła w c u , w Kró­ le s tw ie P o lsk iem , sw ó j w iersz p. ty t. Piosnka (Zob. B aliń sk i: P ism a.

P o zn a ń , 1 8 4 9 , str. XX i 1 3 5 — 1 3 7 ) . D op iero p óźn iej zjaw ia s ię w tym o sta tn im roku w e L w o w ie i drukuje tutaj kilka s w o ic h w ie rs zy w Tygodniku Polskim, p o c z ą w sz y od nru 3 4 - g o , z 1 9 sierp n ia . Rok

t e z 1 8 4 8 , jako rok przyb ycia B a liń sk ie g o d o L w ow a, pod aje F elicya B o-

b erska, która, o ile m o żn a b y w n o s ić z jej słó w {Pisma, L w ów 1 8 9 3 , str. 1 8 7 — 1 8 8 i 2 0 0 ) , p o z n a ła p o e tę o s o b iś c ie p o d c z a s d ru g ieg o p o ­ b ytu je g o w e L w o w ie w r. 1 8 6 3 .

W r ó b l e w s k i : U j e j s k i (str . 1 1 6 ) p isze, że J a b ło ń sk i przybył d o L w ow a m niej w ięcej w r. 1 8 4 7 . O tóż J a b ło ń sk i w y jech a ł d o Lw ow a

(17)

8 2 Bronisław Czarnik

M ógłb y jeszcze k toś zapytać, d laczego Ujejski nie um ieścił później tej piosen k i w żadnym zb iorze sw o ic h poezyi. Zapytanie to byłoby tem bardziej od p ow ied n ie, iż Ujejski, który o g ła sza ł p ierw sze p o ezy e sw o je tylko w lw o w sk im Dzienniku M ód P a ry­

skich, przedrukow ał je w sz y stk ie w trzech zbiorkach: w K w iatach b e z woni z r. 1848, w Z w ięd łych Liściach z r. 1849 i w M elody ach B iblijnych z r. 1852. G dyby w ięc ta p iosen k a była r zeczy w iście

utw orem U jejskiego, jak w yjaśn ić brak jej w tych zbiorkach? M ógłb y tu zaw ażyć chyba ten w zgląd , że p oeta ob d arzyw szy nią Z aw ad zk iego, u w ażał ją niejako za jego w ła sn o ść i nie w yjm o­ w a ł jej z ram pow ieści. N ie b y łob y rów nież niepraw dopodobn e, że zapom niał o niej, ch ociaż p o w y ż sz e d w a p ierw sze zbiorki, w których tylko b yło dla niej pom ieszczen ie, w yszły już w r. 1848 i w r. 1849. W szak była ona ukryta w ew nątrz obcej p o w ie śc i i nie miała żad n ego tytułu.

Stanąłem u kresu sw o ich rozw ażań. Z estaw iłem pow yżej w szystk o, co m o g ło b y przem aw iać za autorstw em U jejskiego. A z tego w y su w a m na czoło p rzed ew szystk iem ó w w yjątek z listu Szajnochy, w którym w ym ienia piosenkę : W id zia ła m p ta szk a , jak rów nież mojem zdaniem w zg lą d bardzo w ażny, że p o z a U j e j ­ s k i m n i e z n a j d u j ę w ó w c z e s n y m L w o w i e ż a d n e g o p o e t y, w k t ó r y m m ó g ł b y m p r z y p u s z c z a ć t w ó r c ę t e j p i o s e n k i . W ykazałem też, sądzę, dostatecznie, jak nastrój piosenki i cech y jej zew nętrzne łączą się d oskonale z ce­ chami tw ó rczo ści U jejskiego w tych w łaśn ie latach. Nie potrze­ buję d o d a w a ć , że w całej literaturze dotyczącej poety, w jego pism ach i listach (listach także n ieogłoszon ych jeszcze i dotych­ c z a s nieznanych) nie znalazłem co do tej spraw y żadnej wzm ianki, ani w sk azów k i. N ie w iedzą nic o niej ani syn tw órcy S k a rg J e ­

rem iego, pan Roman Ujejski, ani bratanek, pan S ta n isła w Ujejski,

ani w reszcie bliskie jego n ieg d y ś znajome, panie W anda M łod­ nicka i Maryla W olsk a. W każdym razie składam im wszystkim na tem m iejscu serdeczne p o d zięk ow an ie za ła sk a w ą od p ow ied ź. O so b iście jestem pew n y, że autorem piosenki jest Ujejski, sta ­ n o w czeg o jednak d ow od u na to nie zd ołałem dostarczyć. A kto zajm ow ał się tego rodzaju badaniam i, wie doskonale, że pomimo

d o p iero na w ie ś ć o w y p a d k a ch , k tóre tu taj z a sz ły w r. 1 8 4 8 , b y ł c zło n ­ kiem k on n ej g w a r d y i i d ru k o w a ł w Tygodniku Polskim z te g o roku d w a u tw o ry p o e ty c z n e , p ie rw sz y w n u m er ze 3 9 , z 2 3 w r z e śn ia . R ęko­ p is y B ib lio tek i O s s o liń s k ic h nr. 3 1 2 0 i 3 1 2 1 , o których w s p o m in a W r ó b lew sk i, n ie ty lk o n ie dają nam św ia d e c tw a o p o b y c ie J a b ło ń sk ie g o w e L w o w ie przed r. 1 8 4 8 , ale raczej w sk a zu ją , że J a b ło ń sk i p rzeb y w a ł w G alicyi od r. 1 8 4 8 — 1 8 5 1 . T e też d a ty p o d a je B ob ersk a (Pisma,

str. 2 5 8 — 2 6 9 ) , która m iała d o b re o n im w ia d o m o ś c i z u s t je g o przy­ ja c ie la , M a rceleg o M a d ejsk ie g o , lw o w s k ie g o a d w o k a ta i m uzyka, i m iała r ó w n ie ż w ręku p o w y ż s z e ręk o p isy .

(18)

-wszelkich p raw dopodobieństw m ożna się pom ylić w sw o ic h przy­ p uszczen iach , można sp otk ać się później z niespodzianką, której

się ani nie p rzew id yw ało, ani nie przeczuw ało. M ogę w ię c mylić s ię . U ważałem jednak za sw ój ob ow iązek poddać sw oje sp o ­ strzeżen ia pod sąd naszych krytyków i przyszłego w y d a w cy

krytycznego w ydania d zieł Ujejskiego. A to w ydanie jakże b yłob y już pożądane! Oby zjaw iło się jak najprędzej na chw ałę znako­ m ite g o p oety i na pożytek naszej literatury!

Cytaty

Powiązane dokumenty

Polska ma stare tradycje zw iązków kulturalnych, handlowych i w ojskow ych ze św iatem islamu, a obecna polityka zbliżenia do krajów trzeciego św iata, wśród

Jeżeli dany jest kąt, którego ramiona są przecięte prostymi równoległymi, to odcinki powstałe w wyniku przecięcia tych prostych na jednym ramieniu kąta, są proporcjonalne

ostateczny kszta³t bud¿etu lokalnego zale¿y te¿ bud¿etu pañstwa, który mo¿e byæ uchwalony do koñca marca, jest to te¿ ostateczny termin uchwalenia bud¿etu jednostki

Stanisław Janczewski Z działalności Leningradzkiego Społecznego Instytutu Naukowo-Badawczego Obrony Sądowej Palestra 9/4(88), 47-53 1965... rozszerzyło zak res d ziałalności

W tych warunkach staje się rzeczą oczywistą, że mimo najlepszej w oli tudzież odpowiednich przepisów prokurator n ie jest tym organem, który z natury rzeczy

szczególnym się nie zapisały w XIX w., pozwoliłoby umieścić w słowniku o wiele więcej biogramów osób, które w tamtym stule- ciu w różnych dziedzinach zaznaczyły swój

• H9: Odsetek członków rady naukowej z zagraniczną afiliacją różni się istotnie statystycznie pomiędzy rokiem 2012 a 2013.. • H10: Odsetek członków rady

A preliminary search of library and museum holdings in Poland, USA and Great Britain showed that only The Art Col- lection of University Library in Toruń and Victoria &