• Nie Znaleziono Wyników

Podróże Wincentego Pola po Śląsku w r. 1847

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Podróże Wincentego Pola po Śląsku w r. 1847"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

2

10 / —- Zezw ala się na dow olne korzystanie z ko m u n ik a tó w I n s ty tu tu Śląskiego dla celów prasow ych bez żad­

nego zobowiązania finansow ego

INSTYTUT ŚLĄSKI W KATOWICACH

Podróże Wincentego Pola po Śląsku w r. 1847

W rażenia W incentego Pola z w ycieczek po Ś ląsku zasługują bez­

sprzecznie n a przypom nienie. Choć pom ieszczone w lw ow skim zbio­

row ym w y daniu „D zieł” z r. 1878, są one dziś rów nie rzadko czytyw a­

n e ja k inne „L isty z podróży naukow ych po k r a ju ” znakom itego geo­

g rafa i poety. Z apom niane być je d n a k nie pow inny, nie tylko ze w zględu n a au to ra, ale i z pow odu garści zaw artych w nich in te resu ­ jący ch szczegółów o Śląsku sprzed la t przeszło dziew ięćdziesięciu.

P ol jec h a ł n a Śląsk ze Lw owa. L inia kolejow a z K rakow a do M ysłowic nie b y ła jeszcze wów czas ukończona, toteż przez m ost na P rzem szy przejeżdżało się jeszcze powozem pocztow ym . P ierw szy postój „na śląskiej prozaicznej ziem i” w y p ad ł w M ikołowie. M iastecz­

ko to, zw ane przez P ola M ikołaj owem, nie uczyniło w idocznie n a nim zb y t przyjem nego w rażenia. „Nic prozaiczniejszego nie w idziałem w życiu — pisze, — ja k te n M ikołajów o chłodnym świcie, gdzie w szy­

stk ie uliczki proste, w szystkie dom y jednakie, p o n u re i ciem ne z w ierzchu, a ja k się dom yślać należy, bardzo n u d n e w środku”. P o­

rozm aw iaw szy z nocnym stróżem , „ k tó ry jeszcze z h a la b a rd ą i ze zgaszoną la ta rn ią chodził po m ieście”, w yruszono w k ieru n k u Gliwic.

S tą d do W rocław ia prow adziła już lin ia kolejow a, o tw a rta dla ru ch u osobowego w r. 1845. O kolei, jako o now ym , doniosłym w ynalazku, m ów i Pol obszernie i to w słow ach p ełnych entuzjazm u, ale tę część jego relacji pom ijam y. T rudno m u się było oprzeć zachw ytow i, kolej b y ła nowością; w ówczesnej G alicji jeszcze nie istniała. Nic dziwnego, że w dalszym ciągu czytam y: „Z niecierpliw ością, z ja k ą się człek zbliża do brzegu m orskiego, kiedy po raz pierw szy m a zobaczyć mo-

S e r ia IV K o m u n ik a t N r 5

L ist I

N a lin ii M ikołów — G liw ice

(2)

2 K o m u n ik a t In s ty tu tu Ś ląskiego w K ato w ic ac h n r 5

rze, zbliżaliśm y się ku Gliwicom , gdzieśm y w siedli w żelazną kolej;

bo było w tow arzystw ie k ilk a osób, k tó re jeszcze n ie znały tej ja z d y ”.

T u n a stę p u je ta k i obraz Z agłębia: „Okolica G liwic i K rólew skiej H u ­ ty należy n a Ś ląsku do najb ard ziej ożyw ionych przem ysłem . Gdzie ty lk o okiem rzucisz, w znoszą się po polach sam otne dom y fabryczne, kuźnie i w arsztaty , i w ysokie kom iny parow ych m aszyn i d ługie ko­

szary robotników , a obok n ich sterczą w szędzie m ogiły ru d y , żużla i w ęgli kam iennych, ż u ż elic ą w ysypane drogi, dym am i n ap ełn io n a n ieraz cała okolica; a sadzą okopcone domy, pola, a n a w e t i lasy na znacznej przestrzen i dokoła ty c h kuźnic n a d a ją dziw nie p o n u ry w y ­ ra z ty m okolicom, gdzie człow iek pod ziem ią n u r tu je ty lk o za ru d ą i żelazem , a n a ziem i zajm u je się tylko w yrobem żelaza. Do ła tw ie j­

szego przew ozu jest tu k ilk a rze k skanalizow anych, a podziem ny k a n a ł sztucznie bardzo prow adzony aż w głębie kopalni w ęgla kam iennego, u ła tw ia ich dostaw ę w odleglejsze strony. S tą d poczyna się cały ru ch h a n d lu żelazem , k tó ry się n a w szystkie rozchodzi stro n y i Gliwice, lubo m ałe, m a ją ju ż pozór handlow ego m ia sta ”.

Ja zd a koleją z Gliwic do W rocław ia

Z G liwic w y ruszył Pol w dalszą drogę koleją. „C zterdzieści kilk a w agonów składało tą razą ta b ó r (tak nazyw a on pociąg), k tó ry z na­

m i o d p ły n ął n a zachód lek k ą pochyłością k u Odrze, a w K oźlu u jrz e ­ liśm y się ju ż w obszernej dolinie O dry, k tó rą od tąd n a całej p rze ­ strzen i aż do W rocław ia prow adzona je s t kolej żelazna...”

„Dawno, bo jeszcze o świcie, znikła b y ła n a p ołudniu b łęk itn a w stęga, k tó rą się od seledynow ego nieba odcięły podgórza polskiego B eskidu — te ra z od Koźla rozłożył się w dolinie O dry k ra j ró w n y i o tw a rty szeroko przed nam i; tu i ówdzie po lew ej stronie bły sły w przelocie m alow nicze z a k rę ty O dry w ik linam i porosłe, a w niej pierw sze żagle i pierw sze flagi statków w iejące n ad zieją k u m orzu, m ałe dąbrow y i topolow e laski, w iankam i na jej porzeczach rzucone, a po praw ej stro n ie przeciągnęły się długim , płaskim g rzbietem na w ielkiej bardzo p rzestrzeni T arnow ieckie W yżyny, w staro ży tn ej P o l­

sce T arnow skim i G óram i nazw ane. Te zam y k ają n a w ielkiej p rze ­ strz e n i dolinę O dry lesistym grzbietem i o d w racają ją k u północne­

m u zachodow i łagodnie. O dpustow e m iejsce na górze św. A nny jest p u n k tem górującym na grzbiecie tych w yżyn, lecz od niego poczyna się obniżać całe pasm o i przechodząc w kilka gałęzistych cieklin po­

m niejszych, spływ a na północ łagodnie.”

„ K ra j n a całej przestrzen i od Koźla do O pola je s t m ało u ro ­ dzajny, piaszczysty, często sosnow ym i lasam i porosły. G ospodarstw o je s t wzorowe, u p raw a ziem i bardzo staran n a, lasy u trzy m y w an e jak n ajlep iej, lecz roślinność w ogólności biedna i ty lk o cyw ilizującej po­

tędze udało się odkraść n a tu rz e pew ien w dzięk i nadać k rajo w i w y ­

(3)

K o m u n ik a t I n s ty tu tu Śląskiego w K atow icach n r 5 3 raz cyw ilizacji zachodniej. W szakże nie tylko czasy dzisiejsze p rzy ­ łożyły się do w zniesienia tej krainy. Śląsk m a p ięk n ą przeszłość, k tó ­ r ą odczytać m ożna już n aw et w przelocie tab o ru (tj. pociągu). W szę­

dzie lu d zam ożny i dobrze odziany, w sw ym stro ju lśniącym b a rw a ­ m i przeszłości, w szędzie bydło piękne, w sie gęsto nasiadłe, m iastecz­

k a budow ne. W szędzie w znoszą się wieże piastow ych ratuszów , w ie­

kiem ogorzałe korony baszt starych, zam ki i k laszto ry po m iastach, a po w siach odw ieczne gotyckie i bizantyńskie (?) kościółki, n a pozór starsze, niekiedy niż w szystkie kościoły k rakow skie”. Ten przesuw a­

jąc y się przed oczam i Pola k rajo b raz śląski, w zbudził w nim sm ętne refleksje, p rzypom niał m u bow iem zacofanie cyw ilizacyjne leżących n a w schód od K rak o w a dzielnic Polski. W tej w łaśnie chw ili pisze d a le j: „zatętnił m ost pod nam i i przed Opolem przebyliśm y O drę i do­

staliśm y się n a lew y jej brzeg. Tu nagle odm ienia się k raj — w arstw a bardzo urodzajnej gleby, a naw et czarnoziem i na w ielkich przestrze­

niach, okryw a lew ą połać O dry. W m iarę tego zm ieniają się lasy i w szystko jest odrazu bujniejsze — bory Górnego Śląska znikają po­

woli, a roślinność poczyna być w ięcej rozm aitą, sta re dęby zasie­

w a ją obszerne zielone rozłogi, sady otaczają wioski, a m ałe d ąb ro ­ w y i zagajenia brzozo w e w idać coraz częściej pom iędzy ornym i pola­

mi, k tó re się zlekka podnoszą n a zachód k u w yniosłościom środkow ej E uropy g ó rzystej”.

„Już od m iasta B rzegu — gdzie się gościńce handlow e daw nej Polski schodziły ku O drze — w idać na zachodzie sm ugę b łęk itn ą ja ­ kiegoś górzystego grzbietu, k tó ry się z każdą chw ilą podnosi i coraz w yraźniejsze p rzy b ie ra kształty. Są to olbrzym ie góry, po czesku K orkonoszam i zwane, któ ry ch pasm o w okolicy O lbaw y w ystępuje ju ż ta k w yraźnie, iż k to je zna dokładnie, rozpoznać może i policzyć pojedyńcże szczyty.”

„G dyśm y się ku W rocław ow i zbliżali, ujrzeliśm y górę Sobotę w błęk itn y m oddaleniu, w kształcie olbrzym iego kopca wznoszącą się n a trzonie obszernych rów nin, które od gór K orkonow skich spływ ają k u Odrze. Po praw ej stronie przed W rocław iem jeszcze okazał się pow oli grzbiet w yżyn Trzebnickich, k tó ry jest przedłużeniem Gór T arnow skich n a północy i z nim i razem odgranicza na w ielkiej p rze­

strz e n i dorzecze O dry od dorzecza W isły. S taro ży tn y m i w ieżam i swo- jem i pow itał nas W rocław i chw il kilk a później u jrzeliśm y się w śród w rzaw y praw dziw ego ru ch u handlow ego m iasta”. Szeregiem tchną- cych m iłą naiw nością uw ag n a tem at pożytku kolei żelaznych, kończy P ol pierw szy swój list z podróży na Śląsk.

K atow ice, w lipcu 1939 r.

Doc. Dr Bolesław O lszew icz

(4)

\

4 K o m u n ik a t I n s ty tu tu Ś ląskiego w K ato w icach n r 5

NOW E W Y D A W N IC T W A IN STY TUTU ŚLĄSKIEGO

M a r i a n G o t k i e w i c z : P olskie osadnictw o Czadeckiego i O raw y. Z 17 rycinam i i 4 m apam i. K atow ice 1939. S tron 62. Cena zł 3,—. („Polski Ś ląsk ”, n r 45.)

N ow a b ro sz u ra przynosi ciek aw e w iadom ości o lud n o ści O raw y i o k ręg u Czadeckiego, k tó reg o część została przyłączona do P o lsk i w jesien i ub. roku.

A u to r z a jm u je się w szczególności d ziejam i o sa d n ictw a ty c h ziem, stw ie rd z a ­ ją c n a p o d staw ie p rzelicznych d o k u m e n tó w źródłow ych, iż zostały one zasied ­ lo n e przez P olak ó w ze Śląska i Ż yw iecczyzny i stąd po dziś dzień u trz y m a ły c h a r a k te r etn o g ra ficz n y polski. W p ra c y opisano rów n ież dzieje w a lk o p rz y ­ łączenie ty c h ziem k resow ych do P o lsk i aż do o sta tn ic h re w in d y k a c ji z u b ie g łe ­ go ro k u . O bszerne przypisy, k ilk a m a p oraz ilu s tra c je fo to g raficzn e u z u p e łn ia ją tre ść zajm u jąceg o dziełka.

D rukarnia D zie d zictw a w C ieszyn ie, ul. P okoju 6, pod zarządem Fr. Hessa

Cytaty

Powiązane dokumenty

3 Z.. poprzez pracę w Lidze Kobiet, Froncie Jedności N arodu, organizacjach m łodzie­ żowych, tow arzystw ach przyjaźni m iędzypaństwowej — aż do uczestniczenia

Now Cherry describes (256-60) the operations of an unnamed Senatus Consultum which "legitimized certain types of marriage contracted by mistake, for example, where a Roman

Trasa, przez którą prowadzi zorientowana jest na drewniane obiekty o istotnych walorach kulturowych, m.in występujące tutaj licznie kolorowe cerkwie, zewnętrzne dekoracje na

Dla Pieroga M ochnacki jest najdoskonalszym bodaj uosobieniem duchowych cech polskiego rom antyzm u: jego dzieło to rezu ltat w ysiłku myśli uporczywie starającej

L ektura książki Jan a Lewandowskiego, pozbawionej niestety bibliografii oraz indeksu osobowego, skłania nas do wniosku, iż dla uzyskania w m iarę pełnego i

Галина Морозова Брно СУЩЕСТВИТЕЛЬНЫЕ МУЖСКОГО РОДА С УДАРЕНИЕМ, КОЛЕБЛЮЩИМСЯ ИЛИ ОТСТУПАЮЩИМ ОТ НОРМ СОВРЕМЕННОГО РУССКОГО ЯЗЫКА В

Miasta 28 (podwórze), Krzywe Koło 2-4, Kamienne Schodki, Brzozowa, Mostowa, Bugaj oraz zewnętrzny mur obronny Starego Miasta

El libro Los Proverbios y cantares de Antonio Machado, lo cierra un amplio apén- dice que comprende los prólogos con los que el mismo poeta hizo proceder a sus obras, así como notas