Stron 12
Optote pocztowa alszesona ryczałtem .Cena 20 zł,
T Y G O D N I K S P O Ł E C Z N O - L I T E R A C K I
Rok V Łód i, 8 — 15 sierpnia 1948 r. N r 3 2 - 3 3 (1 6 1 -1 6 2 )
--- --- W NUMERZE --- między innymi:
L. B azylow — Pi'zed Zjazdem H is to ry k ó w we W roc
ła w iu
Z. N ałkow ska — Ze „Z w ie rz e ń “
L. S obierajski — Z W ysta w y W ro cła w skie j — o re portażu
A. K am ieńska — „In te lig e n t ch ło p ski“ — bez do
gm atu!
W. S trze m iń ski — Obraz Łodzi ka p ita listyczn e j E. M ałanczówna, J. Pierzchała, T. Urgacz — Wiersze A. O lechnow icz — Oto wieś!
J. F ale ń cia k — R ezerw aty
Seweryn Wysłouch
W ystawa H istoryczna Ziem O dzyskanych
W najbliższych num erach „W si“ ukaże się cykl artykułó w , poświęconych histo
rycznym , ekonomicznym i ku lturalnym problemom Ziem Odzyskanych.
C y k l rozpoczyna szereg artyk u łó w P ro - ' re kto ra U n iw ersytetu W rocławskiego Prof.
D ra Sew eryna Wysłoucha, któ ry, jako P eł
nomocnik Rządu, p rzy współdziałaniu pro
fesorów U niw ersytetu W rocławskiego, zo r
ganizował W ystawę Historyczną Z iem Odzyskanych.
R E D A K C J A
W ystawa Historyczna Ziem Od
zyskanych, w ramach ogólnej Wystawy, Ziem Odzyskanych we Wrocławiu, została zorga
nizowana przez grono pracow
ników naukowych pod kierun
kiem profesorów Uniwersytetu Wrocław
skiego. Ma ona za zadanie przedstawienie dziejów Ziem Odzyskanych oraz ludności polskiej odwiecznie je zamieszkującej.
Zadanie trudne, zważywszy na szczup
łość miejsca i wielość tematów, jakie win
n y były być tu poruszone. Znaczną tru d ność stanowi ponadto fakt, że losy polsko
ści na Ziemiach Odzyskanych to temat do
tychczas bardzo słabo opracowany w nauce polskiej. Na upośledzenie badali w zakresie dziejów polskości w dużej mierze złożyło się : brak dostępu do materiałów źródło
wych, zazdrośnie strzeżonych w niemiec
kich archiwach, oraz wybitnie tendrncyj’u charakter prac uczonych niemieckie;,y na
świetlających dzieje wschodnich p ro w n cyj Niemiec pod kątem widzenia interesów na
rodowych i politycznych niemieckiej racji stanu.
Zadanie więc wystawy wrocławskiej to nie ty lk o syntetyczne zestawienie dotych
czasowych wiadomości o tych ziemiach, ale w dużym stopniu samodzielne prace ba
dawcze, odkrywające nowe, prawie całko
wicie nieznane k a rty historii polskości pod zaborem pruskim.
W tych warunkach organizatorzy Wysta
w y Historycznej Z. O. musieli s ę ograni
czyć do wskazania pewnych zasadniczych lin ii rozwojowych w życiu Polaków pod pa
nowaniem pruskim, rezygnując z możliwo
ści bardziej analitycznego przedstawienia poszczególnych zagadnień.
Do zagadnień najbardziej znanych należą dzieje polityczne Ziem Odzyskanych. Pro
ces ekspansji niemieckiej na wschód, próby odcięcia Polski od morza, zaciskanie się kleszczy niemieckich dookoła Polski, wynikłe stąd wieloletnie zmagania o dostęp dó mo
rza, wreszcie rozbiory Polski i najdalszy zasięg niemieckiego pochodu na wschód — to fa k ty nie budzące wątpliwości w nauce polskiej.
Inaczej wygląda sprawa całokształtu ży
cia polskiego na Śląsku i Pomorzu pod władztwem niemieckim. Te zagadnienia są na ogół mało znane, zwłaszcza w szerszych kołach społeczeństwa polskiego.
Nie zdajemy sobie sprawy, ja k naprawdę bujne i bogate było życie polskie na Zie
miach Odzyskanych i to nie tylko w śred
niowieczu, kiedy Śląsk stał się jednym z głównych ośrodków k u ltu ry artystycznej, umysłowej i politycznej Polski, ale i później kiedy to pod obcym panowaniem polskość nie zamarła, odwrotnie utrzymywała bliskie węzły kulturalne, gospodarcze i umysłowe z Macierzą i kiedy w ybitni synowie Śląska i Pomorza rozsławiali w świecie imię Pol
ski swymi pracami i odkryciami naukowy
mi i artystycznymi.
Przedstawienie i wykazanie przy pomocy licznych zdjęć fotograficznych k u ltu ry ar
tystycznej wspaniałych budowli fundowa
nych i wznoszonych przez polskich budow
niczych i rzemieślników na całym terenie Ziem Odzyskanych, często opartych o wzo
r y budownictwa Polski centralnej — to je
dno z zadań Wrocławskiej Wystawy H isto
rycznej.
Niemniejsze znaczenie ma wykazanie, jak żywe więzy łączyły życie umysłowe Slaska i Pomorza z Macierzą, ja k często słowo i druk polski z Ziem Odzyskanych promie
O ltarz św. Łukasza z kościoła M a rii M agdaleny we W rocław iu, w ykonany w/g ryciny W ita Stwosza
niowały na całą Polskę zarówno w wieku X H I ja k i X V I — X V II. Łączność umysło
wą może najdobitniej ilustruje mapa zasię
gu Uniwersytetu Jagiellońskiego w X V w., kiedy to wśród studentów krakowskich wi-.
dzimy liczne rzesze młodzieży ze wszystkich ośrodków Ziem Odzyskanych.
Niemniejsze znaczenie mają więzy go
spodarcze : dobrobyt Gdańska wyrósł na eksporcie zboża polskiego, rozwój handlowy Wrocławia na jego udziale w w !elkim han
dlu tranzytowym z Krakowem f. innym miastami Polski. Żywy kontakt handlowy sprowadzał kupców Ziem Odzyskanych do Polski i odwrotnie — ro iły się miasta Śląska i Pomorza od gości z Macierzy.
Wzajemne zaś stosunki wymienne ponad granicami politycznymi utwierdzały związ
ki i łączność ogólno-narodową Polaków.
Mimo niewątpliwie bardzo ciekawą pro
blematykę życia polskiego na Ziemiach Od zyskanych we wczesnym i późnym średnio
wieczu, na czoło Wrocławskiej Wystawy Historycznej wysuwa się okres ostatnich lat dwustu.
W pierwszej połowie X V III w. zostały położone podwaliny pod gmach pruskiego imperializmu. Okres ten inicjuje budowni
czy nowoczesnego państwa pruskiego — Fryderyk II. Z momentem wcielenia Śląska w 1742 roku rozpoczyna się z całą preme
dytacją prowadzony proces eksterminacji żywiołu polskiego na obszarach państwa pruskiego. Hasło germanizacji bez ogląda
nia się na środki staje się kamieniem wę
gielnym całej polityki Berlina w stosunku do Polaków przez okres la t dwustu.
Dzieje tego okresu to niewątpliwie naj
mniej znany fragment dziejów Polski.
Stąd organizatorzy Wystawy Wrocławskiej ześrodkowali maksimum wysiłky, by w y
pełnić istniejące luki w literaturze nauko
wej polskiej i by pokazać, ja k kon
sekwentna i nieubłagana w środkach była polityka pruskiego imperializmu i jak nie
prawdopodobnie odporna była postawa lu
du polskiego, k tó ry osamotniony, pozba
wiony swej inteligencji, całkowicie podno- rządkowany wielkim obszarnikom i kapita
listom niemieckim, bronił zacięcie swej pol
W A R S Z A W A 8 — 14 S I E R P N I A
MIĘDZYNARODOWA KONFERENCJA M Ł O D Z I E Ż Y P R A C U J Ą C E J
W R O C Ł A W 25 - 28 S I E R P N I A
Ś W I A T O W Y KONGRES I N T E L E K T UA L I S T ÓW W O B R O N I E P O K O J U
skości 1 trw ał, by po latach dwustu w znacznie wprawdzie zmniejszonej liczbie doczekać powrotu do Macierzy.
Bohaterem tego okresu są bezimienne masy polskich robotników i chłopów, które 0 polskość walczyły, ginęły i zwyciężyły, mimo że pozostawione sanie sobie, skazane były na całkowitą zagładę.
Dzieje tej walki Wystawa Wrocławska u j
muje w ramy chronologiczne. W pierwszej części zostały zgromadzone edykty i rozpo
rządzenia germanzacy jne Fryderyka I I 1 Fryderyka Wilhelma, oraz znaczna ilość materiałów archiwalnych, ilustrujących metody wprowadzania‘ich w życie.
Znany edykt Fryderyka I I z dn. 8. VI.
1764 ,r. -inicjuje plan germanizacji ludności polskiej bezceremonialnie stanowiąc: „Po
nieważ usilnie pragniemy, aby w tych oko
licach i miejscoweściach, gdzie podwładni władają tylko językiem polskim (cały Śląsk Górny i większość Śląska Dolnego), język niemiecki coraz więcej się rozpo
wszechniał...“ aby:
„1 ) żadne dominium pod karą 10 tal. za wypadek wykroczenia nie odważyło się od dzisiejszego dnia ze swoich poddanych obo
je j płci przyjmować kogokolwiek za słu
żących lub -za czeladź folwarczną, k tó ry by po niemiecku n‘e rozumiał; 2) żadnej dziew czynie, która Ki roku jeszcze nie ukończy
ła, nie wolno z ogłoszeniem tego rozporzą
dzeń','; udzielić zezwolenia na- małżeństwo, dopóki! ;£■' niemiecku się nie nauczy;
3) podwładnemu płci męskiej, k tó ry nie ukończył 20 roku życia nie należy również udzielić pozwolenia na ożenienie się, dopó
k i się po niemiecku nie nauczy...“
W cyrkularzu z dn. 24. V. 1764 r. Fryde
ry k I I stw erdza: „z największym niezado
woleniem -dow;eda*Kśiny. się, że na Śląsku we wsiach, w okolicach całkowicie polskich są zatrudnieni nauczyciele nie będący w stanie nauczać języka niemieckiego, tak, że młodzież wzrasta ja k bydło“ .
Stąd cały aparat urzędniczy, szkolny i duchowny musi się podporządkować za
sadom polityki germanizacyjnej. Polacy w inni być zę wszystkich stanowisk usunię
ci, by ,nie mogli oddziaływać na .masy lu
dowe.
Niewiele się różnią rozporządzenia F ry deryka Wilhelma. WT dn. 30. IV. 1789 r., a więc w okresie t. zw. przymierza polsko- pruskiego czasu sejmu czteroletniego, na
kazuje. on KonsyStorzowi we W rocławiu:
„uważamy za konieczne zniesienie języka polskiego i wprowadzenie niemieckiego na całym Śląsku i że od te j chwili nie należy dopuścić nikogo do nauki religiii i do św.
komunii, kto nie posiada pewnej biegłości w języku niemieckim“ ...
Postanowienia edyktów królewskich nie były tylko pogróżkami. Zachowane przeka
zy źródłowe stwierdzają, że były one wpro
wadzane w życie i że spotykały się już wówczas ze zdecydowanym oporem ludno
ści polskiej.
Zdecydowana postawa chłopów w walce z uciskiem socjalnym i narodowym dopro
wadzała niejednokrotnie do wybuchu t. zw.
buntów chłopskich, surowo uśmierzanych przez władze pruskie. Tak np. w 1765 r.
przyszło z powodu ucisku do znanego wiel
kiego buntu chłopów pod Glupczycami przeciw panom: całe wsie poszły w lasy, a chłopi starali się także zbuntować swoich towarzyszów niedoli w powiatach: bytom
skim, toszeckim i pszczyńskim.
Wypadki czynnego oporu zdarzały się częściej, o czym świadczy rozporządzenie królewskie z 7. X II. 1775 r. normujące ka
ry, na jakie poddani buntujący się przeciw dziedzicom mieli być skazywani. Mimo to w 1780 r. wybuchają rozruchy chłopskie przeciw panom na Górnym Śląsku, zaś w 1785 r. w kluczu odmuchowskim i po
wiecie wałbrzyskim powstały groźne bunty, które trzeba było uśmierzać wojskiem, ka
ram i cielesnymi i więzieniem.
Wypadki czynnego oporu i buntów chłop
skich przeciwko uciskowi niemieckich ob
V '
„W I E S' Str. 2
szarników, to reakcja ludzi doprowadzonych do ostateczności. Natomiast o wiele bar
dziej charakterystyczny jest upór i walka, jaką toczy ludność Ziem Odzyskanych 0 zachowanie języka polskiego. Występuję to zwłaszcza jaskrawo w walce o język na
bożeństw w kościołach ewangelickich na Dolnym Śląsku.
Licznie zachowane raporty pastorów do władz konsystorskich we Wrocławiu wpro
wadzają nas w zupełnie nieznany świat tra - gedyj przeżywanych przez ludność polską na tle akcji germanizacyjnej władz pru
skich w kościele. Bowiem zgodnie z rozpo
rządzeniami rządu pruskiego ' „kościół ł szkoło, muszą, działać równocześnie 1 wspólnie, także jeśli idzie o rozpowszech
nianie języka niemieckiego“.
Obok kościoła i szkoły akcji germaniza
cyjnej służyli przede wszystkim niemieccy obszarnicy. Zasługi ich na tym polu pod
kreśla pastor König w raporcie do rządu z dn. 5. X. 1835 r. „Kościół i szkoła mogą zdziałać wiele dla rozszerzenia języka nie
mieckiego i wypareja języka polskiego, ale nie wszystko. Część najważniejszą mogą spełnić właściciele majątków ziemskich, je
żeli sam] nie rozumiejąc języka polskiego, będą angażowali takich wójtów, urzędni
ków i t. p., którzy nie rozumieją po polsku i będą popierał] robotników, mówiących po niemiecku, W sąsiednich powiatach, szcze
gólnie w oleśnickim (pod Wrocławiem) ta
kie postępowanie zdziałało więcej niż nabo
żeństwa i nauka szkolna“ .
Bezwzględne zarządzenia germanizacyjne w kościele budziły opór wśród .światłejsze- go duchowieństwa ewangelickiego. Świad
czy o tym sprawozdanie pastora Michaeli3a z Oleśnicy do rządu z dn. 29. IX . 1835. W y
starczy je zacytować jako bardzo charakte
rystyczne: „mężczyźni, którzy wychodzą więcej w świat rozumieją po niemiecku, ale nie kobiety. W demu mówił się i módl] się wyłącznie po polsku. Spotkałem w szkole dzieci, które wprawdzie dostatecznie czyta
ły po niemiecku, ale nie rozumiały mnie, gdy pytałem je o ich wiek... Dlatego też ludzie prawie że obiegali mnie z prośbami do królewskiego rządu.
Naczelnicy wsi rzucili się grafow i do nóg 5 oświadczyli, że we wszystkich domach jest ty lk o płacz i narzekanie z powodu utrace
nia przez nich polskich nabożeństw.
Następnego dnia cała masa kobiet... pro
siła mnie z obfitym i łzami w oczach, abym ja prosił w ich iMiiteniu...“
Zmiękczony łzami kobiet pastor Michae- ks wnosi o pozostawienie nabożeństw pol
skich w Oleśnicy jeszcze na la t kilka.
Również superintendent Jany ze Strze
lina w raporcie z 1822 r. stwierdza: „Lubieś
(pow. brzeski, D. Śląsk) jest gminą prawie całkowicie polską a mało kto rozumie choć
by słowo po niemiecku... Byłoby naprawdę nieodpowiedzialnym okrucieństwem tak wielką liczbą ludzi pozostawić bez nauki, kazań i pociechy w ich mowie ojczystej, którą oni tylko i jedynie rozumieją“, lub pastor Moldy „przez bezwzględne przepro
wadzanie najnowszych rozporządzeń ger- maiuzaeyjnych nauka religij przekształci sOę w bezduszną tresurę języka niemieckie
go.“
Nie brak i oryginalnych petycyj składa
nych przez ludność do władz o zachowanie polskich nabożeństw.
Z braku miejsca zacytuję tylko jedno z pow. Oławskiego z 16. I I I . 1811 roku do miejscowego pastora: '„Z głęboko ściśnię
tym sercem przedkładamy Panu nasze skargi. Nie przypuszczaliśmy, że Pan nie będzie nam odprawiał nabożeństw polskich, a ty lk o zawsze cieszyliśmy się tym , że u nas pozostanie jeszcze tak, jak to było za naszych przodków. Gdy ogłosił nam Pan z ambony, że nie będzie tutaj nabożeństw polskich, przestraszyło nas to tak bardzo i poruszyło do tego stopnia, że Pański ko
ściół, do którego tak chętnie chodziliśmy opuściliśmy z gorzkimi łzami. Czy jest to Pańską wolą, że musimy się rozłączyć u tym kościołem; do którego należeli nasi ojcowie i praojcowie ? Będzie to dla nas
N r 32— 33 (161—162)’
bardzo ciężkie, a!c będziemy do tego zmu
szeń;, jeżeli nie będzie dłużej nabożeństw
polskich“...
*Petycje tego rodzaju możnaby mnożyć, a wszystkie one stwierdzają, ja k i zdecydo
wany opór stawiała ludność polska akcji germanizacyjnej. Oczywiście stulecie bez
względnej polityki germanizacyjnej zrobiło swoje.
Pod uderzeniami pruskiej szkoły, admi
nistracji, kościoła, obszarników i kapitali
stów kurczył się polski obszar językowy, coraz bardziej spychany na wschód, za Odrę. Minio to lud polski w walce nie usta
wał i
Wmasie swej przetrwał lata najbez- nadziejniejszego osamotnienia 1742— 1848.
Wiosna Ludów obudziła w ludzie polskim nadzieję ua lepszą przyszłość.
Stąd żywy oddźwięk haseł wolnościo
wych wśród ludu polskiego Śląska i Pomo
rza. Rok 1848 to równocześnie przejście do nowego okresu. Łączy się ten okres z t. zw.
Odrodzeniem Narodowym o wiekopomnym znaczeniu dla dziejów polskości Ziem Od
zyskanych.
Wystawa Wrocławska Wiośnie Ludów i Odrodzeniu Narodowemu poświęciła dużo miejsca ze względu na szczególne znaczenie tego okresu w dziejach polskości na Śląsku i Pomorzu.
Seweryn Wysłouch (c. d. n.)
Ludwik Bazylow
Przed Zjiazdem Historyków we W rocławiu
W
D N IA C H 19— 22 w rz e ś n ia . 1948 r. z b io rą się w e W ro c ła w iu ! p rz e d s ta w ic ie le p o ls k ie j na uki, h is to ry c z n e j, b y po r a z s ió d m y p u b lic z n ie p rz e d y s k u to w a ć n a jb a rd z ie j obecnie ż y w o tn e i a k tu a ln e zagadnienia z zakresu d z ie jó w P o ls k i.’
Z s z e ś c iu "p o p rz e d n ic h zja zd ó w t r z y o d b y ły się jeszcze prze d p ie rw szą w o jn ą ś w ia to w ą (p ie rw s z y w K ra k o w ie w r. 1884), tr z y zaś w okre sie m ię d z y w o je n n y m , w 1925 w P oz- , n a n iu , w 1930 w W arszaw ie i w 1935 w W iln ie . D z ie je p o ls k ic h z ja z d ó w h is to ry c z n y c h lic z ą zatem la t z górą sześćdziesiąt.
N ie n a le ż y je d n a k sądzić, że p o m i
m o tego dług ieg o okre su oraz dość ró w n o m ie rn y c h odstępów czasowych p o m ię d z y p o szczeg ólnym i zja z d a m i, łą c z y ły się one stale ja k ą ś je d n o litą id e ą p rz e w o d n ią ; b y ło n ią co n a jw y ż e j stałe a k tu a liz o w a n ie te m a ty k i re fe r a tó w zja z d o w y c h , słuszne zresztą i n ie o d zowne. In n e k w e s tie z a p rz ą ta ły bez w ą tp ie n ia h is to r y k ó w p o ls k ic h p rze d p ie rw s z ą w o jn ą św ia to w ą , in n e zag ad nie nia w y s u n ę ły się n a czoło z aintere sow a ń w dobie m ię d z y w o je n - . n e j. D la te g o też r e z u lta ty o b ra d każdego z ja z d u są całością pod p e w n y m w zg lęd em zam k n ię tą , s tan ow iąc z je d n e j s tro n y skon
densow any zarys d o ro b k u h isto ryczn e g o z o- k re s u m ię d z y zjazdem bie ż ą c y m a po p rze d n im , z d ru g ie j zaś w y k ła d n ik tego, co w d a n e j c h w ili uw ażano za a k tu a ln e i um ieszcza
no n a p ie rw s z y m p la n ie .
W szystkie n ie m a l dotychczasow e z ja z d y w sposób tro c h ę s che m atyczny i n ie zawsze c a ł
k ie m n a tu r a ln y n a w ią z y w a ły do ró ż n y c h j u b ile u s z ó w i roczn ic. T a k w ię c o b ra d y zja zd u w ile ń s k ie g o z r. 1935 o b ra c a ły się g łó w n ie do
k o ła s to s u n k ó w p o ls k o - lite w s k ic h w p rz e szłości, p rz y czym za p u n k t w y jś c ia w z ię to pięćsetną roczn icę b itw y pod W iłk o m ie rz e m n a d rz e k ą Ś w iętą, gdzie ro z g ro m ie n i z o s ta li p rz e c iw n ic y u n ii p o ls k o - lite w s k ie j. B itw a n a d Ś w ię tą b y ła zatem tr iu m fe m id e i ja g ie llo ń s k ie j, p o ję te j ja k o k o n c e p c ja u tw o rz e n ia je d n o lite g o p a ń stw a p o ls k o -lite w s k ie g o . T en p ro b le m s ta n o w ił podówczas trz o n te m a t y k i o b ra d zjazdu. W ą tp liw e , czy spo dziew a ł
się k to ś w te d y , że ju ż po k ilk u la ta c h ukaża się w ta k tra g ic z n y m ś w ie tle fa k ty , k tó re pod
■ n ie je d n y m w zg lęd em spro w a dzić będzie m oż
n a w ła ś n ie do ja g ie llo ń s k ie j e k s p a n s ji na wschód, e k s p a n s ji o k ilk u s e tle tn im w p r a w dzie e fe k c ie — lecz bez tre ści 1 znaczenia d z i
s ia j. D o p ie ro n a jn ow sze b a da nia w y k a z u ją i w n a jb liż s z e j p rzyszłości p ra w d o p o d o b n ie w s to p n iu jeszcze in te n s y w n ie js z y m w y k a ż ą w s z y s tk ie aspekty, w ła ś c iw y c a ło k s z ta łt p o li
t y k i ja g ie llo ń s k ie j, n ie po zb a w io n e j po w a ż
n y c h b łęd ów , je ś li chodzi o sferę je j za in te reso w a ń w schodem , lecz p rz y ty m poszczycić się m ogącej w ie lo m a e le m e n ta m i p o z y ty w n y m i, zwłaszcza wobec zagadnień zachodnich.
O becny Z ja z d H is to ry k ó w P olskich- we W ro c ła w iu s ta je n ie ty lk o wobec tra d y c y jn e j konieczności p rz e d s ta w ie n ia i p rz e d y s k u to w a n ia k ilk u d z ie s ię c iu te m a tó w , o bardzo w y b itn y m , po dobnie ja k i poprze dnio, w y d ź w ię k u a k tu a ln y m ; staje ró w n ie ż w obec no w e j rz e czyw isto ści d z ie jo w e j, k tó ra k s z ta łto w a ć będzie od tą d całe nasze życie k u ltu ra ln e . W o g n iu d ru g ie j w o jn y ś w ia to w e j z a ja ś n ia ły p e ł
n y m b la s k ie m m om e nty, na k tó re prze dtem m a ło zw racano u w a g i, pew ne n a to m ia s t k o n cepcje p rz e p a d ły b e zpo w rotnie. Jeśli dzieje ro z w o ju społeczeństw są rzeczyw iście k o re - la te m otaczającej je. u c h w y tn e j i zm ie nn ej rzeczyw istości, to m ożem y sfrę przecież pocie
szyć, że b łęd y, ja k ie czasem w osadzie dzie
jó w p o pe łniam y, n ie zawsze muszą b yć naszą w in ą : n ie ie d n o k ro tn ie w ła ś n ie d z ię k i ta k im a n ie in n y m w a ru n k o m w y c ią g a m y w n io s k i w rę c z odm ienne od ty c h , k tó re należało w y
p ro w a d z ić . P ra w d z iw y postęp naszej n a u k i polegać może ty lk o n a n ie u s ta n n e j k o n fro n ta c j i naszych sądów z tą rzeczyw istością , w ty m
w y p a d k u z rze czyw isto ścią m in io n ą . Z daje . się, że p o d ty m w zg lęd em m ożna będzie h o ry
z on tom naszej obecnej n a u k i h is to ry c z n e j za
rz u c ić m n ie i, n iż k ie d y k o lw ie k . W ty m k r ó t -
; k im okresie, ia k i u p ły n ą ł od zakończenia dzia
ła ń w o je n n y c h , p o ja w iło się ta k ie m n ó stw o p ra c h is to ry c z n y c h o te m a ty c e ta k ró ż n o ro d n e j, że o b fito ś ć tę p rz y p is a ć chyb a n a le ż y nie t y lk o n o rm a ln ie po ka ż d e j w o jn ie n a s tę p u ją c e j epoce la t tłu s ty c h ; n ie uleg a w ą tp liw o ś c i, że p rz e ło m o w y okres, w ja k im .ż y je m y obec
n ie , n ie o d z w ie rc ie d la się w y łą c z n ie w u n a ro d o w ie n iu p rz e m y s łu i w up o w sze ch n ie n iu k u ltu r y ; m ie jm y na dzieję , że p e w ie n p rz e ło m do kona się ró w n ie ż w g a bineta ch uczonych, k tó r z y do w y ś c ig u o dalsze k s z ta łto w a n ie n a szej n o w e j rze c z y w is to ś c i w y s ta r tu ją z n o w ą po części p ro b le m a ty k ą : p o s ta w ić je j będzie trz e b a jeszcze p e w n ie b a rdzo w ie le zarzu tó w , ale n a le ż y w ie rz y ć , że o rę d o w n ic y je j n ie bę
dą o s ta tn i n a mecie.
Z ja z d ob rad ow a ć będzie w 5 sekcjach.
P ie rw s z a z a jm ie się d z ie ja m i Śląska i W ie l
k ie g o P om orza, d ru g a — d z ie ja m i S ło w ia ń szczyzny, trz e c ia — W iosną L u d ó w , c z w a rta —•
genezą współczesnego społeczeństw a i p a ń s tw a po lskie go , p ią ta — p o ls k ą n a u k ą h is to r y czną po d ru g ie j w o jn ie ś w ia to w e j. P o d z ia ł na s ekcje w y d a je się słu szny a je ż e li cho dzi o ca
ło k s z ta łt p ie rw s z o p la n o w y c h obecnie zagad
n ie ń , o to, czego współczesne społeczeństwo p o ls k ie rz e c z y w iś c ie p o trz e b u je i od h is to r y k ó w oczekuje — w y c z e rp u ją c y . U s ta łe m ju ż n ie m a l te m a ty k a ob ra d poszczególnych sek- c y j p o tw ie rd z a to przypuszczenie. W ieko w a
ry w a liz a c ja P o ls k i i N ie m ie c na te re n ie n a szych obecnych p r c w in c y j zachodnich zako ń
czyła się ostatecznie c a łk o w ity m ro z g ro m ie n ie m ty s ią c le tn ie g o agresora i p e łn y m t r iu m fe m p ie rw o tn e j i je d y n ie re a ln e j k o n c e p c ii p ia s to w s k ie j. Z b y t cię żkie b y ły je d n a k zm aga
n ia i z b y t s k o m p lik o w a n e s to s u n k i p o ls k o - n ie m ie c k ie podczas dziesięciu u b ie g ły c h w ie k ó w , ażeby m ożn a b y ło prze jść na ty m o d c in k u n o w e j rze c z y w is to ś c i do p o rz ą d k u dzien ne
go bez d ro b ia z g o w e j, su m ie n n e j i m e to d o lo g icznie n ie s k a z ite ln e j a n a liz y tego n a w a łu p ro b le m ó w . Z b y t w ie le w ło ż y liś m y w nasze z ie m ie zachodnie w przeszłości, ażeby p rz y ją ć stan obecny t y lk o ja k o re z u lta t szczęśli
w ie zakończanej w o jn y , lu b co gorsza, ja k o cud. P otrze ba n a m dokła dne go ob razu w s z y s t
k ic h fa k tó w i prz e m ia n . W d w u d z ie s tu re fe ra tach , począw szy od z arysu s tr u k tu r y geogra
fic z n o - h is to ry c z n e j p o ls k ie j g ra n ie jt zachod
n ie j, poprzez c h a ra k te ry s ty k ę fo rm p rz e n ik a n ia nie m c z y z n y na zie m ie p o lskie , zagadnienie p o lit y k i k rz y ż a c k ie j, k o lo n iz a c y jn e j, polskości na Śląsku, poprzez ob razy ru c h ó w n a ro d o w y c h , s to s u n k ó w w y z n a n io w y c h i k u lt u r a l
nych , aż do p ro b le m ó w p o lity c z n y c h na p rz e ło m ie w . X I X i X X — jorzedstaw ione zostaną r e z u lta ty do tychczaso w ych w y s iłk ó w uczo
nych p o ls k ic h i co jeszcze w a żnie jsze — p e r
s p e k ty w y dalszej ro z b u d o w y ty c h badań.
Posiedzenia s e k c ji pośw ięconej dzdeiom S łow iańszczyzny w p ro w a d z ą nas w p ro b le
m a ty k ę , przechodzącą obecnie sw ó j p e łn y a ta k zasłużony renesans, Zasadnicze znacze
nie n a le ża ło b y tu p rzyzn a ć re fe ra to m , k tó ry c h a u to rz y s p re cyzu ją d zie je s to su n kó w k u lt u ra ln y c h po lsko - ro s y js k ic h i po lsko - czes
kic h , p rz y czym u w zglę dn io ne będą ró w n ie ż
W y s ta w y W ro c ła w s k ie j
sto s u n k i re w o lu c jo n is tó w p o ls k ic h z ro s y j
s k im i. K onieczność op arcia się P o ls k i o p a ń
s tw a s ło w ia ń s k ie w obecnej k o n s te la c ji p o li
ty c z n e j E u ro p y n ic ulega ju ż chyba d la n ik o go w ą tp liw o ś c i. R o zw ój s to su n kó w P o ls k i z resztą S ło w ia ńszczyzn y p o jm o w a n o n a to m ia s t często opacznie, a m nogość w ę złów , ja k ie łą c z y ły nas z p a ń s tw a m i s ło w ia ń s k im ; w p rz e szłości, aż z a d z iw ia ją c a po p ro s tu , dom aga się ja k n a jp e łn ie jsze g o w y d o b y c ia na ś w ia tło dzienne. I t u w ię c o b ra d y Z ja z d u przyn io są w p e łn i m a te ria ł k o n k re tn ie p o trze bn y.
R e fe ra ty s e k c ji ro k u 1848 s c h a ra k te ry z u ją p o ls k i do ro b e k r e w o lu c y jn y w ty m n a jw a ż
n ie js z y m bo d a j d la dzie w ię tn a s to w ie c z n e j E u ro p y okresie, k ie d y to po ra z p ie rw s z y obok b u rż u a z ji w y s tą p iła kla s a rob otnicza, ja k o cz y n n y m o to r re w o lu c ji. N ie z w y k le ciekaw e p o w in n y być dane, dotyczące ówczesnych w y p a d k ó w w P o zn a ń skim ' i na Ś lą sku oręż cha
r a k te ry s ty k a stosu nków , ja k ie łą c z y ły P o la k ó w z in n y m i S ło w ia n a m i i z a p a try w a ń t w ó r ców s o c ja liz m u n a uko w eg o na spra w ę polską.
R e fe ra ty s e k c ji c z w a rte j zazn ajom ią nas z p ro b le m e m genezy współczesnego społeczeń
s tw a polskiego, p rz y czy m s p e c ja ln y _ n a cisk po łożony będzie na k w e s tię ro b o tn ic z ą i c h ło p ską w Polsce w w . X I X i X X ora z na po cząt
k i s o c ja liz m u w K ró le s tw ie P o ls k im i w G a li
c ji. T em ate m o b ra d s e k c ji p ią te j w reszcie bę
dą zag ad nie nia n a tu r y te o re ty c z n e j i m etod o
lo g ic z n e j. W b re w u ta rte m u m n ie m a n iu , ro z w a ża n ia teo re tyczne p o w in n y być w ty m w y p a d k u bodajże n a jb a rd z ie j interesujące., nie t y lk o ze w zg lę d u na sugestyw ność n ie k tó ry c h te m a tó w , ja k „R o la k u lt u r y h is to ry c z n e j w dobie p rz e b u d o w y u s tr o ju społecznego“ , lu b
„U w a ru n k o w a n ie społeczne fa k tó w h is to ry c z n y c h i ic h oceny“ , lecz i dlatego, że pew ne te m a ty z ja w ia ją się, w ogóle po raz p ie rw s z y w h is to r ii w s z y s tk ic h zjazdów , ja k np. „Z a ga dn ien ie m a te ria liz m u h is to ry c z n e g o i po
trze b a po lskiego d z ie jo p is a rs tw a “ . P o zw a la ło b y to w y s n u w a ć najlepsze p rp m w s ty ju n a przyszłość, je ś li cho dzi o po lska na uko h is to ry c z n ą , k tó ra w y d a je się z ry w a ć w r e s r - '* na p e w n y c h od c in k a c h z kon cep cją iz o la c ji m e tod olo giczn ej.
T e m a ty k a Z ja z d u dow odzi zatem w y s ta r-l czająco zbieżności n a u k i h is to ry c z n e j z ż y
ciem i łączności ze społeczeństwem , z ty m społeczeństwem , k tó re stan ęło lora/, w obec konieczności z ro z u m ie n ia zagadnień "a cho d- n ic h i s ło w ia ń s k ic h i m u s i czerpać sw oje s iły od tych , k tó rz y w jego im ie n iu b r o n ili przed stu la ty postępu lu dzko ści. P oincie postępu je d n a kże zm ie nia sie, podobnie ja k w s z y s tk ie e le m e n ty rzeczyw istości. N ic w szystko, co b y ło postępem w ro k u 1C48, je s t postępowe dzisiaj.
P olska m y ś l histo ryczna . . a b s tra h u ją c od je j szerokich h o ry z o n tó w i w s p rn ia le g a ro z
w o ju , m ia ła , n ie ste ty, często ten den cjo do fa w o ry z o w a n ia ty c h w steczn ych w ła ś n ib s fo r
m u ło w a ń i n ie zawsze d o trz y m y w a ła k ro k u d o k o n u ją c e j się dokoła n ie j e w o lu c ji. W oln o przypuszczać, żc Z ja z d W ro c ła w s k i s ta n o w ić będzie w ła ś n ie m o m e n t pod p e w n y m w zg lę dem p rz e ło m o w y .
I n ie trzeba do tego z re w o lu c jo n iz o w a n ia w s z y s tk ic h p o g lą d ó w lu b og ran iczen ia w o l
ności badań na u k o w y c h . W ysta rczy, je ś li n a u k a dążyć będzie do p ra w d y jasną i pro stą d ro gą. a w yzbędzie się w sze lkie go ir r a c jo n a liz m u i m is ty k i. N iestety, p c m y l.ił clę ó w m in i
ster, k t ó r y przed osiem nastu la ty podczas o tw a rc ia Z ja z d u H is to ry k ó w w W arszaw ie z w ró c ił h ę do n ic h z apelem , ażeby w y c h o w u ją c m ło de pokolenie, d z ia ła li r/.e t v lk o na um ysł, lesz i na nerce, bo „ t y lk o uczucie nie podlega d y s k u s ji“ . H is to ria m a n ie w ie le w spólnego z
sercem.
N r 32— 33 (161—162)
„W I E S" Str. 3 Leonard Soblerajski
Z WYSTAWY WROCŁAWSKIEJ — O REPORTAŻU
Obywatelu Ministrze!
R A G N Ę dziś P a n u p rz y p o m n ie ć Z ja z d P is a rz y C h ło p s k ic h w R y t
w ia n a c h w ro k u u b ie g ły m , p ra gn ę p rz y p o m n ie ć atm osferę, w ja k ie j zn a le ź li się uczestnicy Z ja z d u po w y s łu c h a n iu P ańskiego re fe ra tu . B y ła to atm osfe ra en tuzja zm u. P oka zał n a m Pan is to tn y sens d o k o n u ją c e j się re w o lu c ji gosDodarczej w n o w e j P o l
sce, u n a o c z n ił k o lo s a ln y w y s iłe k , ja k i ju ż został do kon an y przez lu d z i nowego u - s t r ó j u w dzied zinie naszej o d b u d o w y gospo
darczej. W zruszeni b y li nasi s ta rz y pisarze lu d o w i — P io tr S topczyk, s ta ry chłoń ale i ro b o tn ik , zahaczaiący w . la ta c h m łodości o p rz e m y s ł łó d z k i, M a c ie j Czuła, chłop ale o- b ija ją c y się ju ż ja k o d w u d z ie s to le tn i ch ło p a k ńo w ie lk ic h n ie m ie c k ic h zakładach pra cy, b y ł w zru szon y ró w n ie ż i Józe f K a p u ś c iń s k i,
«tU uziasta w szystkie go co lu d c w e , co z c h ło p s k ie j i w s io w e j d u m y pochodzi, w zru szo n y b y ł ten nasz s ta ry lu d o w y lib e ra ł, a cóż m ó
w ić do piero o nas — m ło d y c h c h ło p s k ic h in te le k tu a lis ta c h .
To. ro od Pana usłyszeliśm y, Panie M in i
strze, n a k ła d a ło na nas, pisarzy, pew ne zobo
w ią z a n ia . W k o ń c o w e j p a r tii swego re fe ra tu p o w ie d z ia ł P ań: „C h ce z w ró c ić uw agę na to.
ż ° abv w ieś dobrze zrozum .ała... e w o lu c ję gospodarcza, zachodzącą w Polsce, w y pisa
rze chłopscy m usicie o ty m pisać. S karżą się in ż y n ie ro w ie i ro b o tn ic y , że o ic h p ra y y się n ie pisze“ . P o w ie d z ia ł Pan d a le j: „trz e b a u- m ie ć pew ne p ro b le m y prz e d s ta w ić ta k c h ło p u na w si. ja k i ro b o tn ik o w i w fab ryce ...
czas ju ż d o jrza ł..., byśm y z n a li po d s ta w y za
g a dn ień polityczn o-go spo da rczych . N ie będzie W ty m a n i k r z ty przesady, je ż e li p o w ie m , że iest to k w e s tia n a jw a ż n ie js z a “ . P o s tu lo w a ł P an d a le j, by p is a rs tw o nasze b y ło pro ste i zrozu m iałe. P o w ie d z ia ł Pan. że ..naród nod ty m w zględem lic z y na p is a rz y c h ło p s k ic h “ .
S ta n ą ł przed n a m i jasno p ro b le m . Z d a w a liś m y sobie spraw ę, że p is a n ie pro ste i zrozu
m ia łe w y m a g a spe łn ien ia podstaw ow ego w a r u n k u : „b y ś m y z n a li p o d s ta w y zagadnień po
lity c z n o - gospodarczych“ . B y ło d la nas rze
czą o czyw istą, że zagadnienie to n ie p rz e d s ta w ia się ła tw o , w ła ś n ie dla m ło d y c h pisa
rz y na ro d u , k tó r y w y tw o r z y ł h is to ry c z n ą w a rs tw ę in te lig e n c .ii o a n ty te c h n ic z n y m n a s ta w ie n iu . w a rs tw ę in te lig e n c ji w y ro s łe j w tra d y c ja c h id e a lis ty c z n e j te o rii k u ltu r y U - d o w o d n iła na m to ksią żka pro fe so ra C h a ia - siń skieg o:. „Genealogia in te lig e n c ji p o ls k ie j“ , u d o w o d n ił na m to re fe ra t Jana. A le k s a n d ra K r ó la : „In te lig e n c k ie ge tto c h ło p s k ie “ ,
• * *
Po dw óch ty g o d n ia c h od zakończenia Z ja z d u g ru p a p is a rz y zespołu „W s i“ znalazła się n a szlaku.: B y to m — Z abrze — G liw ic e — Ła bę dy, W ro c ła w •— Opole, W a łb rz y c h — Je
le nia G óra. W g ru p ie zn a le ź li się m ło d z i p ro zaicy, poeci, k r y ty c y lite ra c c y . Jako cel w y c ie c z k i p o s ta w iliś m y sobie — p rz y jrz e ć się pro c e s o w i o d b u d o w y naszego prz e m y s łu na Z ie m ia c h O dzyska nych — ocz y w is ta s konse
k w e n c ja m i p is a rs k im i. S p o d zie w a liśm y s;ę,_ ze ow ocem w y c ie c z k i będzie szereg re p o rta ż ó w , k tó re b y s p e łn iły p o stu la t, z a w a rty w P a ń skim , O b y w a te lu M in is trz e , re fe ra c ie ry tw ia ń s k im . Z g ó ry , a p rio ry c z n ie u s ta liliś m y pew ną m eto
dę pra cy. M ożna b y to u ją ć w k ilk u p u n k ta ch : obejrzeć z a k ła d y pra cy, u s ta lić stopień ic h o d bu do w y, p rz y jrz e ć się procesow i p ro d u k c ji, n o i przede w s z y s tk im do jrze ć czło
w ie k a . do jrze ć ro b o tn ik a . B y ła to rz e c z y w i
stość d la nas p is a rz y c h ło p s k ic h nieznana, i z a u to p s ji, i źle znana Z dośw iadczeń lite r a c k ic h . G dy z n a le ź liś m y się „ w te re n ie “ zasko
cz y ło nas je dn o: h u ty , k o p a ln ie , w ie lk ie za
k ła d y m etalow e, fa b r y k i w łó k ie n n ic z e — o- k a z a ły się p rz e d m io te m n ie s ły c h a n ie skom p lik o w a n y m m o g liś m y dośw iadczyć tu na w ła s n e j skórze, co znaczy filo z o fic z n y te rm in Le ona ' C h w is tk a : „w ie lo ś ć rz e c z y w is to ś c i‘.
S ta n ę liś m y w obec s k łę b io n y c h p ro b le m ó w , d o m ag ają cych się ja k ie jś o s tre j s e le kcji, ja kie go ś p re c y z y jn e g o u s ta w ie n ia . Od razu w p ie rw s z e j c h w ili z a ta rły się prze d n a m i p e r
s p e k ty w y P o s ta w ie n i w obec nowego zadania z łę k ie m s tw ie rd z a liś m y , że spra w ę m ożna b v rozegrać ty lk o w w y p a d k u posiadania o- k reślon ego system u lite ra c k ie g o w id z e n ia te j n o w e j rz e czyw isto ści A ja k dotychczas nie m ie liś m y żad nych ja s n y c h d y r e k ty w ja k p a trzeć. ja k selekcjo no w a ć m a te ria ł, ja k o rg a n izo w a ć ten og rom w rażeń, spa da jących na osiadającego.
C zu liśm y, że d o sta liśm y się na te re n u o a r- te j w a lk i o p la n gospodarczy. Przez Ś ląsk G ó rn y i D o ln y przebiegała ju ż fa la w sp ółza
w o d n ic tw a Radość z od b u d o w y, radość z u- ru c h o m ie n ia w a rs z ta tó w p ra c y b y ła ju ż poza ro b o tn ik ie m i in ż y n ie re m . O g lą d a liś m y k o p a ln ię „ B y to m “ , k tó ra a k u ra t ś w ię c iła dzień zdobycia sztan daru p ra c y za prze krocze nie n o rm w y d o b y c ia w m ie siącu lip c u . D o w ia d y w a liś m y się żę r o b o tn ik h u ty „K o ś c iu s z k o “ n a klę czka ch p rzysięg ał, że załoga jego za
k ła d u nie p o z w o li w y rw a ć sobie z r ą k zdo
b y te g o ró w rre ż sztan daru pra cy. W id z ie liś m y ja k h u ta „ J u lia “ b o ry k a się z k o lo s a ln y m i tru d n c & c ia m i odbu do w y, b ra k u ro b o tn ik a fachow ego P rz y stanie z a tru d n ie n ia około 5 ty s ię c y osób, za dw a o sta tn ie la ta b y ł tu p rz e p ły w lud;:, do trz y d z ie s tu p ię ciu tysięcy.
Brak m ieszkań. D y re k to r naczelny m ó w ił m i:
„A n g a ż u je czło w ie ka, g w a ra n tu ją c m u, że dam m u m ieszkanie, z g ó ry w ie m , że o b ie tn i
cy nie d o trz y m a m , ale zdo byw am p r z y n a j
m n ie j tr z y m iesiące p ra cy tego czło w ie ka dla
(List otwarty do Eugeniusza Szyra,
s w o je j h u ty N ieuczciw ość, tak. ale cóż m am zro b ić — p o trz e b u ję r o b o tn ik ó w d la w y k o n a nia p la n u , a m am niedostateczne k r e d y ty na od bu do w ę do m ów m ie s z k a ln y c h . N ie mogę stanąć ze s w o im z akład em do w s p ó łz a w o d n ic tw a : je d e n z w ie lk ic h p ie c ó w w od bu do
w ie , k o k s o w n ia — n a jw ię k s z a w Polsce w s k u te k ra b u n k o w e j g o s p o d a rk i N ie m c ó w w czasie w o jn y , m u s i pra c o w a ć te ra z z n a j
w iększą ostrożnością, cią gle z a trz y m u je m y p ro d u k c ję d la r e m o n tó w “ W k o p a ln i „ B y to m ” og lą dam y nowoczesną płu c z k ę — ogrom ne w ie lo p ię tro w e urządzenie o s k łę b io n y m w y gląd zie r u r . p rz e ta k ó w , d z iw n y c h in s ta la c ji, po p ro s tu d la nas „a b ra k a d a b ra “ . P iln u je tego m ło d y , p ro s ty ro b o tn ik . Ze swobodą i nonsza lan cją tłu m a c z y na m d z ia ła n ie te j apo
k a lip ty c z n e j a p a ra tu ry . P a n u je nad p rz e d m io tem zna kom icie, z du m ą w sp om in a, że i on w to ccś w ło ż y ł, m ia n o w ic ie w y n a la z ł w ła s ny, z surow ca dostępnego na m ie jscu , iz o la to r. s p a ja ją c y ja k ie ś dw a p rz e w o d y w skom p lik o w a n y m system ie płuczek.
Tłoczą się na nas różne m o m e n ty . W Ł a będach, gdzie za sta liśm y h u tę w odbudow ie, gd-';e jo u n a k ju ż p ro d u k c ja idzie, w w a rs z ta tach stała im p o n u ją c a k o n s tru k c ja m ostow a, a
(W związku z Wrocławskim Woj - a ostc.tr,ia, tak w swej istocie i przebiegu odmienna od wojen dawnych, stanowi wciąż jeszcze m ateriał tematycz
ny dzisiejszej twórczości literackiej. Jest też czynnikiem, wyznaczającym je j uczu
ciowe napięcia i formalne środki wyrazu.
M ożnaby powiedzieć, że domaga się środ
ków wciąż nowych — jakgdyby wszystkie dotychczasowe b y ły wciąż nie wystarczają
ce do oddania niezwykłości i wymiarów zjawiska.
Na to co się stało szukamy nazw. Ale dzikość i okrucieństwo, barbarzyństwo i zgroza — te nazwy są nie tylko oznaką niewybrednych środków wyrazu, są po
nadto niedostateczne. Stanowią też nie
ścisłą diagnozę rzeczywistości.
Dzikość i barbarzyństwo nie b y ły rze
czą nową w tej wojnie. Cechami, odróż
niającym i ją od barbarzyństwa i dzikości wojen dawnych, zaskakującymi i wstrzą
sającymi przez swą nowość, b y ły : naprzód je j oparta na ostatnich zdobyczach wie
dzy czystej technika bojowa i statystycz
nie planowana śmiercionośność, powtóre
— całkowita dla napastnika opłacalność, nawet rentowność imprezy, wreszcie sta
ranna historiozoficzna i filozoficzna mo
tywacja.
Akustyczność haseł, zrodzonych z berg- sonowskiej in tu ic ji i k u ltu podświadomości, zapewniła szeroki posłuch propagandzie, korzystającej umiejętnie ze zdobyczy psy
chologii doświadczalnej do szerzenia m i
styki rasy i nadludzkich uprawnień indy
widualności. Uroczyste palenie dziel k u l
tury, zarażonych intelektualizmem i hu
m anitarnym nowatorstwem, m iało zapew
nić bezpieczeństwo władaniu tego systemu wierzeń na daleką przyszłość.
Nie wydaje się pożądane ani możliwe, by dzisiejsza twórczość literacka m iała od
rzucić wszystkie zdobycze pisarskiej u- miejętności czasów m inionych, by wyrzekła się — w przededniu wypracowania form nowych — całego stanu posiadania w zakresie techniki warsztatowej swego za
wodu.
Ale trudno też przystać na to, że arcy
dzieła powieściowe sprzed lat stu z górą mają nadal stanowić jedyny i obowiązu
jący wzór dla dzisiejszego pisarza.
Te wskazania k ry ty k i nie są szczęśliwe ani pod względem pedagogicznym, ani praktycznym . Urzeczywistnione bowiem uw alniałyby pisarza od szukania słów własnych do wyrażenia własnego ujrzenia rzeczy i skłaniały go do tworzenia dzieł epigonicznych.
pisarzem i jego czasem. I to właśnie w e- poce przemian, gdy przeobrażają się kształty życia, a człowiek z największym wysiłkiem, w trudzie nieustannym i wal-
Wice-ministra Przemysłu i Handlu)
na potężnych le w a ra c h ry s o w a ł się ostrą stalą m aszt l i n ii w y s o k ie g o n a p ię cia — m ech an ik, a u to c h to n z w a rs z ta tó w re p a ra c y jn y c h m ó w i m i: „C ie s z y m y się, że ju ż p ro d u k c ja ru szyła , a le re d a k to rz e , k o n ie czn ie p o p ra w y dla nas.
ja koch am s w ó j zaw ód, w y s ta rc z y m i, że o such ym Chlebie s to ję p rz y o b rab iarce , ale m a m dzieci, c h c ia łb y m im dać m le k a i tłu s z czu“ . Cóż m og łe m od pow iedzieć, każde zdanie k rz y c z a ło b y o b rz y d liw ą , d z ie n n ik a rs k ą szta m pą. Oh, M in is trz e ! proszę m i w yb a c z y ć m e lo - d ra m a ty c z n y akcent, ale czułem w ów czas
„n ó ż w sercu“ . T o b y ło r o k tem u. H u ta „ Ł a b ę d y “ c a ły s w ó j w y s iłe k s k o n c e n tro w a ła na pierw szym , eta pie o d b u d o w y, nie m ia ła jesz
cze żłobka, nie m ia ła przedszkola, a przecież og lądałem te w s p a n ia łe urządzenia wszędzie in d z ie j. T ru d n o je d n a k b y ło m ó w ić o ty m z m o im in te rlo k u to re m , on p o trz e b o w a ł ju ż za
raz, n a ty c h m ia s t — k o c h a ł sw oje dzieci.
W w ro c ła w s k im „P a fa w a g u “ g a w ę dziłem p rz y o b ra b ia rk a c h z m ło d y m i, z d o ln y m i m a j
s tra m i. C zuło się, że są p a trio ta m i zakład u, że c a łk o w ic ie są w jego spra w ę zaangażowa
n i. „R o z u m ie m — m ó w ił je d e n — naszą tru d n ą sy tu a c ję ekonom iczną, ro zu m ie m , dlaczego p r y w a tn y prze d się b io rca d a łb y m i w iększe
Kongresem Intelektualistów)
ce,
stwarza nowe w arunki dla jego kształ
tów wciąż doskonalszych.
Przebieg zjawiska, w którego zasięgu trw ała Europa przez te lata, dostarczył pisarzom m ateriału tematycznego, jedy
nego w dziejach. N ic dziwnego, że nawet wbrew pragnieniom wydawców, nie mogą się nadal ustrzec przed jego fascynacją.
Żadna dotąd epoka nie zadała im takiej paszy.
Ale rzecz nie ogranicza się do tematu.
Epopeja hitleroyzska, wstrząsnęła głęboko poczuciem bezpieczeństwa w ramach do
tychczasowego urządzenia świata. Za
głuszyła muzykę sfer i melodię szeptów międzygwiezdnych, regulujących wskaza
nia moralne ludzkości. To jest nie ty lk o temat, ale odkrycie.
Ta niezwykłych rozmiarów kom prom i
tacja irracjonalizm u domaga się przyw ró
cenia autorytetu m yśli, a bezprzykładne bezprawie — rygorów moralności ludzkiej.
Wydaje się rzeczą zrozumiałą, że w czasach zagrożenia prawa człowieka zaw
sze intelektualiści i pisarze łączyli się w proteście i akcji przeciwko wojnie.
Obeznanie się bliższe z całokształtem młodej, dzisiejszej twórczości nie odkrywa dążenia do realizmu, a ambicje oddania w jednym dziele c a ł e j rzeczywistości są raczej w yjątkiem . I nie na tym zdaje się. polega nowoczesność i „postępowość“
dzieła, jego wartość socjalna. W iemy wszyscy, czemu zdarzało się służyć n a j
bardziej wzorowym egzemplarzom powie
ściowego realizmu.
Dopiero zespół dzieł danej epoki jest — niezależnie od tego, czy tak chcemy, czy nie — tej epoki całkow itym , literac
kim odbiciem. A obraz powinien być tym bogatszy, im bardziej różnorodne w te
matyce i barwie form alnej są poszczegól
ne dzieła. Im bardziej wyłam any z rze
czywistości temat leży w kompetencji p i
sarza, to znaczy — im bardziej jest auten
tyczny.
Pisarz podobny jest raczej nie do piani
sty, grającego na gotowych klawiszach, ty lk o do skrzypka, k tó ry w czasie gry bezustannie wyznacza tony strunom, przyspasabiając swój instrum ent do na
tu ry m uzyki. To temat określa formę, nie ,,mocne postanowienie“ pisarza.
M łoda twórczość dzisiejsza daje nam bogatą relację zbiorową z przeżytego cza
su. W nurtach ideologicznych, przenika
jących tę twórczość, można wyodrębnić dwa m otyw y równoległe. Jeden podejmu
je zagadnienia moralne w ich planie so
cjalnym , jako odpowiedzialność człowie
ka wobec człowieka i zespołu ludzkiego.
wyraża postawę poznawczą, inte
lektualną, stawia diagnozy. Oba wydają m i się ściśle związane z przeżywaną epo
ką i przez nią, że tak powiemt zdetermi
nowane,.
uposażenie, nie prze jd ę do niego, zostanę
w
P a fa w ag u, bo to je s t w ła ś n ie m ó j P afaw ag, b y łe m tu od m om entu, gd y z a kła d y prze dstaw ia ły je d n ą w ie lk ą k u p ę g ru zó w , śm ie ci i po
g ię ty c h k o n s tru k c ji m aszyn — nie ro z u m ie m t y lk o jednego, dlaczego na uszycie g a r n itu r u m uszę w y d a ć całą s w o ją pensję, ja d o b ry , w y k w a lifik o w a n y to k a rz “ .
Z w ie d z a łe m do m y k u ltu r y , p re w e n to ria , ż ło b k i, ro b o tn icze do m y wczasów. Ż ło b k i są pełne, początkow o sta w ia n o on ory, p re w e n to r ia są pełne — dsr.eci się w n ic h bardzo do
brze czują, m a lc y w żło bka ch ś w ie tn ie w y g lą d a ją , m a ją n a js ta ra n n ie js z ą fach ow ą opiekę. R o bo tn ice z h u ty „ J u lia “ — autoch- to n k i bez m ężów, k tó rz y p o g in ę ii na w o jn ie , z zad ow oleniem ro z m a w ia ją ju ż te ra z o żło bka ch. D o m y k u ltu r y je d n a k świecą jesz
cze p u s tk a m i, b ib lio te k i i c z y te ln ie czasopism są m a ło uczęszczane, co n a jw y ż e j zachodzą tu m ło d z i — u c z n io w ie szkół p rze m ysłow ych, zachodzi m łodzież zorganizow ana.
A k t y w p a r ty jn y , ta k — ale ro b o tn ic y w s w o je j m asie nie docen iają jeszcze, nie p o tra fią w e jść i z u ż y tk o w a ć w p e łn i ty c h zdobyczy s o c ja l
n ych , ja k ie im da je n o w y u s tró j U rlo p spę
dza ją jeszcze n ie ra c jo n a ln ie . Z a n o to w a łe m w ie le w y p a d k ó w , że r o b o tn ik sw oje wczasy z u ż y w a ł na ja k iś re m o n t w łasnego m ieszka
nia, czy je c h a ł gdzieś do ro d z in y , do. in ne go m iasta: P e n s io n a ty w p ię k n y c h m ie jscach u z d ro w is k o w y c h to je st coś. co nie m ie ści się jeszcze w jego św iadom ości, ja k o m ie jsce do zużytkow anie..
* • *
K łę b iły się przed n a m i p ro b le m y : po strze
żenia procesów p ro d u k c ji o d c h o d z iły na bok, coraz bardziej, p a s jo n o w a ł nas czło w ie k, sta
ra liś m y się je d n a k u trz y m a ć naszą lin ię , za
d a w a liś m y męczące ju ż dla d y r e k c ji i ro b o t
n ik ó w p y ta n ia : w ja k im s to p n iu zniszczenia zastano zakład, o ile posunęła się odbudow a, ja k w y g lą d a p ro d u k c ja , ja k i s ta n o w i u d z ia ł w o g ólnej p r o d u k c ji da ne j gałęzi p rze m ysłu , w ja k ic h re la c ja c h pozostaje z In n y m i za k ła dam i. O dp ow iada no na m u p rz e jm ie , ale z le k k im , zm ęczonym uśm iechem . R ozm ow ę ciągle p rz e ry w a ły te le fo n y : „ b r a k pasów tra n s m i
s y jn y c h “ , „ o b ra b ia rk a na ścianie X uszkodzo
n a “ , „ b r a k b u d u lc a na p rz o d k u Y “ , nagle go
rą c z k o w a , te le fo n ic z n a ro zm o w a — „a w a ria w m aszynach na s o rto w n i!“ D y re k to r te c h n ic z n y , z k tó r y m p ro w a d z iliś m y ro z m o w ę p o d
r y w a się g w a łto w n ie i w y b ie g a z p o k o ju . Sa
m i d ą żym y w je go ślady. Ń a s o rto w n i za
m ieszanie., Z a trz y m a ły się w ó z k i, o d b ija n e
z
w in d y w y c ią g o w e j na nadszybiu, je s t godzina 9 wieczór,: o ka zu je się,- że na te re n ie k o p a ln i n ie m a w te j c h w ili in ż y n ie ra od m aszyn.D y r e k to r te c h n ic z n y , bryg a d zista z c z o łó w k i p rz e m y s ło w e j, k tó r y p rz e jm o w a ł k o p a ln ię
„ B y to m “ tu ż po prz e s u n ię c iu się l i n i i fr o n tu
— d a w n y i ro b o tn ik , zakasuje sam rę k a w y . T w a rz m a ściętą, w ie , że nie m ożna za żadną cenę w s trz y m a ć na czas dłuższy w y d o b y c ia , jego k o p a ln ia przecież zdo była „s z ta n d a r p ra c y “ . Po go dzinie k o ła w ie ż y w y c ią g o w e j za
cz y n a ją się obracać, w ó z k i na nadszyb iu z trz a s k ie m 1 k ie r u ją się do b ę b n ó w s o rto w n i, p rz e ta k i ry tm ic z n ie p o trzą sają, zsypu je się w ę g ie l do w a go nów , na k tó ry c h p rz y k le jo n a je s t k a rta : „F ra n c e “ .
D o pó źne j g o d z in y s ie d zim y w p r y w a tn y m już^ m ie s z k a n iu d y re k to ra K oć m y . T eraz ju ż m ożna sw obodnie gawędzić, zdaleka dochodzi je d n o s ta jn y , r y tm ic z n y szum p ra c u ją c e j k o p a ln i. S n u je się h is to ria d ziw n a , h is to ria p ra w ie ta k ą sama iy dzie sią tka ch h u t, k o p a lń i w ie lk ic h z a k ła d ó w m e ta lo w y c h i w łó k ie n n i
czych. R o k 45. „N asza czo łó w ka skła da jąca się z 18 osób n rz v b y ła na k o o a ln ię , zastała tu k ilk u d z ie s ię c iu g ó rn ik ó w - a u tochton ów . G dy z je c h a liś m y Dod ziem ię z c h o d n ik ó w w ia ło p u s tk ą , z każdego k ą ta c z y h a ł n ie p o k ó j, k r o c z y liś m y p o c h y ln ia m i z na ga na m i w rę k u . Rozpoczęła się s tra s z liw a praca. B ra k łu d z i, b ra k urządzeń, b ra k n a jn ry m ity w n ie js z y c h w a ru n k ó w d la n o rm a ln e j, lu d z k ie j egzysten
c ji. Po k ilk u n a s tu dniach m ie liś m y o ie rw s z y
„ u ro b e k “ K r z y w a w y d o b y c ia z k a ż d y m m ie siącem w z ra s ta ła !-
* * *
O b y w a te lu M in is trz e ! P an te s p ra w y zna n a jd o g łę b n ie j, n ie p o trze ba o n ic h na w e t p rz y p o m in a ć . Na trz e c im Z jeźd zie Z ie m O d
zyskan ych w Szczecinie p o w ie d z ia ł P an:
„D w a la ta m in ę ły od P ierw szego Z ja z d u P rzem ysłow e go Z iem O dzyskanych, d w a la ta od okresu, w k tó r y m u ru c h o m ie n ie setek za
k ła d ó w pra cy, fa b ry k , k o p a lń i h u t z r u i n i zniszczeń w o je n n y c h n r z y b ra k u bazy a p ro - w iz a c y jn e i, p rz y b ra k u n o rm a ln y c h w a ru n k ó w bezpieczeństwa. w ś ró d chaosu a d m in i
s tra c y jn e g o — w y d a w a ło się zadaniem ponad s iły n a jb a rd z ie j d o tk n ię te g o przez w o jn ę i o k u p a c ję n a ro d u “ .
J a k a b y ła s ytu a cja nas, m ło d y c h pisarzy, gd y s ta n ę liś m y wobec tego o g rom u d o k o n y w a n e j i do kon an ej pra cy. Co w y b ie ra ć do u- c h w y tu pisarskiego? W ciąg ał nas i osaczał ta k bo ga ty sp lo t zagadnień, że c z u liś m y się po p ro s tu be zrad ni w s w o je j fu n k c ji obser
w a to ró w W iro w a ły przed n a m i s p ra w y — co w a żnie jsze b y liś m y pod u ro k ie m sam ych czynności p ro d u k c y jn y c h . A le ja k się d o k o n y w a ła w nas ich nercepcja?
Potężna h u ta „ J u lia " w B o b rk u k o ło B y to m ia czaro w a ła nas nocą g e jz e ra m i ogni, k łę b a m i n a ś w ie tlo n e j p a ry i d y m u : nocą h u ta dyszała, z a c ie ra ły sie je j k o n tu ry zdaw a
ła sie w y ry w a ć k u górze R o b o tn ic y na k o k s o w n i spuszczający „ła d u n e k “ z piecó w k o ks o w n ic z y c h , w y g lą d a li w c z e rw o n y m żarze Z o f i a f a ł k o w s k a