Jerzy Kehl
"Techniki malarskie - spoiwa
mineralne", Władysław Ślesiński,
Warszawa 1983 : [recenzja]
Ochrona Zabytków 38/2 (149), 138-140
PIŚMIENNICTWO
RECENZJE
Josef R i e d e r e r, Kunstwerke chemisch betrachtet. Materialen, Analysen, Altersbestim mung (C h em iczn e traktowanie dzieł sztuki. M ateriały, an alizy, d a to w a n ie ), Sprin g er -Verlag , Berlin , H eidelberg, New York 1981, 191 ss., 50 ta b ., 35 il.
Nowa książka prof. J. Riederera, dyrektora laboratorium b a daw czego przy Muzeum Pruskim w Berlinie Zachodnim , pre zentuje różnorodne techniki współczesnej chemii analitycznej i możliwości wykorzystania ich do badań archeometrycznych, zwanych u nas badaniam i technologicznymi.
W pierwszym rozdziale autor przedstawia rozwój badań od początku X V III w., kiedy powstawały pierwsze dokum entacje obiektów zabytkowych. O becnie b ad an ia te są rozwijane na szeroką skalę w laboratoriach tworzonych przy wszystkich większych muzeach św iata lub przy zespołach małych mu zeów. Labo rato ria te zatru dn iają specjalistów z różnych dziedzin, dysponujących nowoczesnym wyposażeniem instru mentalnym. Ponieważ w ostatnich latach nastąpił nie spo tykany dotychczas rozwój technik badaw czych, w ym agający je d n ak użycia kosztownej aparatury, w iele laboratoriów w spółpracuje z najpoważniejszym i instytutami św iata. Autor w yjaśn ia słowo „arch eo m etria” . Przedmiotem arche- ometrii są naukowe b ad an ia m ateriałów, z których powsta ły obiekty zabytkowe. Celem tych badań jest określenie m a teriałów i technik powstaw ania obiektów zabytkowych sztu ki, archeologii i etnografii, potwierdzenie ich pochodzenia i wieku, b ad an ie ich oryginalności oraz zebranie wypływa jących z a n a lizy m ateriałowej wniosków dotyczących rozwo ju historycznego, gospodarczego i socjalnego, ja k i zachodził w ciąg u wieków.
W następnym rozdziale omówione zostały najw ażniejsze m a teriały, z których zbudowane są obiekty zabytkowe, a w ięc m e ta le : złoto, platyna, srebro, miedź, brąz, mosiądz, ż e la zo, ołów, cyna i cynk. W załączonych tab licach podano wy niki an a liz tych metali pochodzących z różnych części św ia ta , wraz z ilościam i pierwiastków śladowych mogących św iadczyć o przynależności obiektu do określonego kręgu kulturowego. Podobnie opisane są kam ienie (szlachetne i pó łszlachetne), szkło, ceram ika, malarstwo (z zestawieniem pigmentów i chronologią ich stosow ania), drewno, papier, papirus, pergam in, tkaniny, woski, w schodnioazjatycka laka, bursztyn, kość słoniowa i kość zwykła.
Osobny rozdział przedstawia sposoby postępowania przy rozpoznawaniu falsyfikatów .
D alsza część książki poświęcona je st metodom analizy m a teriałów. Zaw iera podrozdziały: b adan ia w świetle w id zia l nym, b ad an ia w świetle podczerwonym, b a d an ia w świetle ultrafioletowym, mikroskop, mikroskop elektronowy, elektro nowy mikroskop rastrowy (zwany u nas skaningowym ), tech niki badań w prom ieniach przechodzących (rentgen), autora- dio grafia neutronowa, an a liza chem iczna, mokre metody analityczne (omówiono tylko z historycznego punktu w idze n ia ), u ltram ikro an aliza, fotometria spektralna, fotometria pło mieniowa, ab so rp cja atomowa, a n a liza em isyjna, an a liza rentgenofluorescencyjna, metody elektroanalityczne, mikroson- da, a n a liza aktyw acyjna, an a liza rentgenostrukturalna, spe ktrografia w podczerwieni, rezonans magnetyczny, chrom ato g ra fia , spektrom etria m asowa, an a liza term iczna, spektrosko pia M össbauera, a n a liza radiom etryczna, oznaczanie w ła s ności fizycznych, a n a liza am inokwasów, fotografia, fotogra metria. D la każdej metody podana jest je j czułość i zakres stosowania.
Już samo w yliczenie metod może przyprawić o zawrót głowy chem ika konserwatora, ślęczącego w większości laboratoriów krajowych nad często niezupełnie sprawnym mikroskopem lub p a rają ceg o się chrom atografią bibułową.
Jeszcze ciekaw szy je st następny rozdział zaw iera jący opis metod oznaczania wieku zabytków. W ostatnim rozdziale po dano metody poszukiwań archeologicznych.
Książka jest uzupełniona zestawieniem piśm iennictwa zw ią zanego z badan iam i materiałów.
Jak pisze w przedmowie autor, p u b likacja przeznaczona jest zarówno dla historyków sztuki, archeologów i etnografów, ja k konserwatorów i chemików w spółpracujących z konser watoram i. Sąd zę, że d la szerszego spopularyzowania warta jest przetłum aczenia na język polski.
Jerzy Kehl
W ładysław Ś I e s i ń s к i, Techniki malarskie — spoiwa mineralne, „A rk a d y", 1983, 319 ss., 51 il. kol.
Książka je st pierwszą z trzech zapow iadanych od daw na przez wydawnictwo „A rk ad y” i oczekiwanych przez czytelni ków książek tego samego autora, poświęconych technikom artystycznym. Jak informuje wydawnictwo, spełnia ona fu n kcję podręcznika dydaktycznego zarówno dla studentów szkół artystycznych, ja k i wszystkich zajm ujących się tymi z a g ad n ien iam i.
W 14 rozdziałach opisane zostały n astępu jące tech n iki: 1. Technika fresku mokrego,
2. Technika fresku suchego,
3. Technika fresku pakułowo-wapiennego,
4. Technika pom pejańska lub kam pańskie m alowidła ście n ne,
5. Technika sgraffito,
6. Technika krzem ianowa (stereochrom ia, technika m ineral n a),
7. Technika m ozaiki, 8. Technika em alii na szkle, 9. W itraż,
10. Technika m alow ania na wyrobach ceram icznych,
11. Technika naszkliw na m alowania na wyrobach ceram icz nych,
12. Technika podszkliwna m alow ania na wyrobach ceram icz nych,
13. Technika em alii na metalu, 14. Technika niello.
Poszczególne rozdziały przedstawiono według ujednoliconego schem atu, zn aczn ie u łatw iająceg o korzystanie z olbrzymiego m ateriału : krótka charakterystyka techniki, kilka danych z h i storii techniki, podobrazia, zapraw y, spoiwa, barw niki, farby, narzędzia, technika m alow ania.
Oczywiście przy technice powstaw ania witraży nie om awiano spoiw itp.
Znaczną pomocą dla czytelników chcących pogłębić poszcze gólne zag ad n ie n ia jest obszerny wykaz niektórych publikacji wykorzystanych w pracy. Każdy z tematów jest ilustrowany dość dobrymi technicznie, a interesująco dobranymi ilu stra cjam i barwnymi.
Jak w yjaśn ia Słow nik języka po lskieg o , malarstwo jest to gałąź sztuk plastycznych obejm ujących dzieła (obrazy) wy konywane na płaszczyźnie za pomocą farb . I takiego przed staw ienia tematu trzyma się konsekwentnie autor. Dlatego może zaska ku ją ce je st w łączenie do książki traktu jącej o m a larstwie technik należących do złotnictwa i z nim razem opi sywanych, ja k technika em alii na metalu czy niello. Zresztą i inne „tech n iki na g o rą co ", ja k je nazywa autor, np. m a
larstwo na porcelanie, należą bardziej do technik z w iąza nych z otrzymywaniem ceram iki artystycznej niż do m a lar stwa. C h ętn iej można zgodzić się z włączeniem do m a lar stwa m ozaiki, witrażu czy em alii na szkle.
Podobne zastrzeżenia może budzić wyodrębnienie fresku pa- kułowo-wapiennego w osobną technikę, która różni się od techniki fresku mokrego tylko zastosowaniem do zaprawy innego w ypełniacza — nie piasku, lecz pakuł.
Spraw a systematyki m ateriału jest jed n ak spraw ą odrębną, a książka tylko na tym poszerzeniu m ateriału zyskała, gdyż czytelnik otrzymał w zam ian charakterystykę mało znanych technik i dodatkowo w wypadku fresku pakułowo-wapienne- go — szczegółowy rys historyczny bizantyjsko-ruskiego m a larstwa ściennego.
Zresztą części historyczne w opisach technik są n a jce n n ie j szymi fragm entam i książki. O p ie ra ją c się na wielu źródłach, autor systematyzuje ich rozwój, wzloty i upadki. W iedza taka jest niezwykle potrzebna przy identyfikacji zabytków, ich datow aniu i budzi zainteresow anie wszystkich z a jm u ją cych się sztuką. O m ów ienie m ateriałów i narzędzi stosowa nych przy wykonywaniu poszczególnych technik pozwala le piej zrozumieć dzieło sztuki, a jednocześnie dostarcza wielu inform acji niezbędnych konserwatorowi.
Szkoda tylko, że tekst nie był konsultowany z chem ikiem .
Efektem tego jest w iele błędów, które wdarły się do książki. Chem ia należy do nauk ścisłych i posługuje się ściśle spre
cyzowanym słownictwem ; wprowadzenie nowych znaczeń słów utrudnia porozumiewanie się chemików ze specjalistam i innych dziedzin.
Nieporozumieniem jest określanie związków barwiących b a r wnikam i tam , gdzie mamy do czynienia z pigmentami. B a r wnik je st tytułem jednego z podrozdziałów w każdym roz
d ziale, poza tym występuje w wielu m iejscach w tekście. W szelkiego rodzaju słowniki chem iczne precyzują to do
kład n ie: „ Barwnik — związek organiczny selektyw nie a b so r
bu jący św iatło w idzialne (w skutek czego je st barw ny) i m a ją cy zdoln ość barw ienia różnego rodzaju m ateriałów . Czyn nikiem w arunkującym barw ę związku je st ob ecn o ść w cz ą steczce grup ch rom oio row ych ..." i d a le j: „W ła sn o ści umo żliw ia ją ce techn iczne w ykorzystanie barwników (rozpu szcza l ność, zdoln ość do trw ałego w iązan ia się z barwionym sub- stratem , od p orn ość uzyskanych wybarw ień na działa nie róż nych czynników zew nętrznych) zależą od budowy chem icznej barw nika, w ła sności ba rw ioneg o substratu oraz w łaściw ego stoso w ania” . Już choćby je d n a z własności — rozpuszczal
ność, w skazuje, że to, co auto r nazywa barwnikiem , nie jest nim, n ato m iast: ,,pigm enty — farby su ch e ; su bstan cje b a r
w iące, praktycznie nierozpuszczalne w w odzie, w ykazujące w łasności barw ienia w stanie nierozpuszczonym ...” (cytow a
ne teksty: Encyklo pedia Techniki — Chem ia, Wyd. Naukowo -Techniczne, W arszaw a 1966). Pigmenty bardzo ogólnie mo żna podzielić na nieorganiczne i organiczne. W praw dzie w 1937 r. inż. K. Pajew ski próbował wprowadzić na określenie pigmentów term in: „b arw in y m ineralne" (K. P a j e w s k i ,
Technologia i technika m alarsko-lakiernicza, W arszaw a 1937), a le nom enklatura ta nie przyjęła się. Z cytowanych wyjaśnień w ynika, że tam , gdzie autor używa słowa „b a rw n ik", powinien stosować „pigm ent” .
Drugim rażącym chem ika słowem stosowanym kilkakrotnie w tekście (np. s. 199, 303) jest „b en zo l". Poprawnie powin no stosować s ię : „b en zen ". Benzol jest słowem przeniesio nym z języka niem ieckiego i rosyjskiego, od daw na nie sto sowanym w polskiej nomenklaturze chem icznej na określenie „benzenu” . O becnie benzol - to grupa produktów powsta
jących podczas odgazowania w ęgla, a nie to przecież miał autor na myśli.
Korekta tekstu nie jest zadaniem recenzji, ale d la dobra czytelnika chcę wyjaśnić jeszcze kilka usterek.
Nie można zgodzić się, że zanieczyszczeniem atm osfery jest kwas węglowy i kwas siarkowy (s. 12). Zanieczyszczeniem jest nad m iar dwutlenku węgla i dwutlenek siarki. O ile dw u tlenek w ęgla, rozpuszczając się w wodzie np. deszczowej, tworzy bardzo nietrwały i łatwo rozkładający się kwas w ę glowy, o tyle dwutlenek siarkowy tworzy w tych samych w a runkach kwas siarkaw y (re a k cja opisana na s. 46), który musi przejść jeszcze do kwasu siarkowego skom plikowaną drogę utlenienia.
Na s. 14: „...b łę k it egipski ( C a 0 .C u 0 .4 S i0 7) zwany przez
G reków kyanosem i m alachitem ( C u C 0 3.C u ( 0 H ) 0) " — nie
bardzo wiadomo czy G recy mylili błękit egipski z m a la ch i tem, czy też nie rozróżniając tych dwóch związków, nazywali błękit egipski raz kyanosem, innym razem m alachitem . Na s. 21: „...te ch n ik syntetycznych" — powinno być ra c z e j: „technik opartych na tworzywach syntetycznych".
Na s. 22: „K am ienie ze skał zwartych p o ch od zen ia o sa d o
w ego (bioch em iczn ego ), jak w apien ie, dolom ity i m arm u ry..." — skały osadowe nie są pochodzenia biochem icznego.
Pochodzenie ich dzieli się na trzy grupy: m echaniczne, ch e miczne, organiczne, a ostatnio zalicza się tu również skały ilaste. M armur, w przeciwieństwie do w apienia i dolomitu, nie jest skałą osadow ą, lecz m etamorficzną, czyli przeobra żeniow ą, powstałą we wnętrzu ziemi na skutek d zia łan ia wysokiej temperatury i ciśn ien ia.
Na s. 23: „C eg ły sporządzone z gliny z a w iera ją cej znaczną
ilość w a p n ia ..." — powinno być „w a p ie n ia ".
Na s. 26: „C zyste w apno nie w ystępuje w naturze, tylko w
po łączen iu z kwasam i np. węglowym, siarkowym ". Rzeczywi
ście czyste wapno nie występuje w naturze, występują tylko sole wapniowe, ja k węglany lub siarczany.
Na s. 28: „D z isia j wiemy, że w apno im starsze, tym m n iej
szą ma zdoln ość (śc iśle j e n erg ię) w chłaniania bezw odnika w ęg lo w eg o " — nie bardzo wiadomo, co rozumiano przez
"śc iśle j en ergię".
Na s. 35: „Cem enty d zia ła ją bardzo silnie alkalicznie, a ta
kże zaw iera ją sole łu g o w e..." i dalej „ ... zaw iera ją w ię ce j wolnych soli ługow ych". Sole ługowe m ają zupełnie inne
znaczenie, powinno być „so le alka liczn e” .
Na s. 36: „...ro zp u szcza ln o ść w odorotlenku w apnia w w o
dzie je st niew ielka, poniew aż proces endoterm iczny m aleje przy p o dn iesien iu tem peratury". Równowaga procesów endo-
termicznych przy podniesieniu temperatury przesuwa się w kierunku produktów, tzn. w wypadku rozpuszczalności zw ię ksza się rozpuszczalność związku. Są jednak w yjątki, do j a kich należy rozpuszczanie się wodorotlenku w ap n ia w w o dzie, rosnące początkowo wraz ze wzrostem tem peratury, później jedn ak m alejące.
Na s. 36: „...d z ia ła n ie w apna gaszonego m a ją ceg o w ła sn o
ści żrącego ługu i siln ej zasa dy" - wapno gaszone ma po prostu właściwości silnej zasady.
Na s. 38: „Barw niki trudno łą czące się z w o d ą ..." — na pewno nie barw niki, lecz pigmenty trudno tworzące zaw ie sinę wodną.
Na s. 57: „Praktyczny ce l i konieczność ga szen ia oraz d o
łowania w apna tkwi w p ro cesie oddzielania się składników niegaszących się (stą d koloidalnie n iep o d zieln ych )..." — nie bardzo wiadom o, co oznacza „ko lo idalnie niepodzielnych". Na s. 58: „...w o d o ro tlen ek w ap ien ny..." — powinno być „wodorotlenek wapniowy” .
Na s. 92: „M a lu je się na su ch ej zapraw ie m ineralnej fa r
bam i ze spoiwem mineralnym, potasowym szkłem wodnym i nieorganicznym i barw nikam i. W stosowaniu pierw szeństw o m ają farby za w iera ją ce nieorganiczne barwniki, w ypełniacze oraz sp ecja ln e płynne krzem iany", zaś na s. 102 autor pisze: ,,Potasow e szkło w od n e... nie ma w iększego (p ra w ie ż a d n eg o ) znaczenia d la technik m alarskich...” . Nie wiadomo
w ięc, czy potasowym szkłem wodnym m aluje się, czy nie. Ponadto z tekstu w ynika, że poza szkłem wodnym stosuje się jeszcze inne spoiwa m ineralne. D alej — czym są „ s p e
cja ln e płynne krzem iany", szkło wodne jest używane w po staci roztworu wodnego, może chodzi tu o związki krzemo- organiczne. Stosowanie słowa „b arw niki" wyjaśniono wyżej. Na s. 93: „..ch e m icz n e j rea kcji wym iany...” — o ja k ą wy m ianę tu chodzi?
Na s. 9 4: „...a b y na stęp nie po w prowadzeniu szkła w od nego
tworzyć związki wymienne o dużej o d p o rn o ści..." — co to
znaczy „zw iązki w ym ienne"?
Na s. 102: „...ro z c z y n ..." — słowo w chemii już od daw na nie stosowane, powinno być „roztw ór".
Na s. 102: „S zk ło w odne je st spoiwem mineralnym o wy
glą d z ie zbliżonym do szklą. Stanow i bezbarw ną ciecz, s il nie alkaliczną i d a ją cą się rozcieńczyć w o d ą ". Szkło wodne
jest masq szklistą i nie stanowi cieczy. Natom iast jego roz twór wodny, a pod tą postacią jest sprzedaw ane i stoso w an e, je st cieczą, co zresztą autor d a lej w tekście w y ja śn ia.
Na s. 106: „...7 litr żrącego am on ia ku ..." — nie należy d e monizować powinno być „stężonego".
Na s. 115: ,,...S 0 4...” — czterotlenek siarki rzeczywiście istnie je , pow staje z dwutlenku siarki i tlenu podczas wyładowań elektrycznych, na pewno jedn ak nie wchodził w skład szkła mozaikowego.
Na s. 144: „..s k ła d szklą an tyczneg o: krzemionki 73%» tlen
ku sodu lub potażu 22% i tlenku w apnia 5 % " . N ie w ia d o mo czy omyłkowo zam iast potasu napisano potażu, czy rze
czywiście chodziło o potaż stosowany przy wyrobie szkieł. Zwykle po daje się zawartość składników szkła w sposób je d nolity w przeliczeniu na tlenki. Wtedy powinno być „p o tasu ” .
Na s. 148: „ ... so da eg ip ska zaw ierała 22,4°l0 sody, 78,3%
su lfatu s o d u ..." — w polskim języku chemicznym nie ma sło wa „su lfa t” , lecz „sia rcz a n ".
Na s. 150: „...sp o rzą d za n o szkło z piasku i po piołu (tj.
w ęglan sodow y po ch odzenia o rg a n iczn eg o )..." z popiołu uzy
skiwano nie węglan sodowy, lecz węglan potasowy, tzw. po taż.
Na s. 240: „..alkoholizow anym proszkiem p u m eksu ..." — po winno b yć: „proszkiem pumeksu nasączonym alkoholem ", ponieważ „alko h olizo w anie” ma w chemii zupełnie inne zn a czenie.
Na s. 242: „ Starsze wyroby z porcelan y, złocone ogniowo,
były zd o b io n e zlotem sproszkow anym ...". W tym wypadku „zło cen ie ogniow e" myli czytelnika, ponieważ w złotnictwie złoceniem ogniowym określa się proces, który autor d alej fna s. 242) nazywa złoceniem rtęciowym.
Na s. 242: „U je m n ą stroną zdob ienia srebrem je st je g o czer
nien ie p o d wpływem u tlen ian ia". Srebro nie czernieje pod
wpływem u tlen ian ia, a w wyniku re akcji z siarkowodorem z a wartym w powietrzu.
Na s. 243: „S re b ro w p o sta ci proszku otrzymuje się przez
w ytrącenie z ro zcieńczon ego roztworu kw aśnego azotanu sre bra lub chlorku koloidaln eg o proszku m etalicznego srebra przez w ytrącenie za pom ocą m iedzi lub cynku". Trudno w
tym zdaniu znaleźć sens. Prawdopodobnie powinno być: „srebro w postaci proszku otrzymuje się przez redukcję m ie dzią lub cynkiem z zakwaszonego roztworu azotanu srebra lub z chlorku srebrowego” .
Na s. 250: „P o le g a na pokrywaniu pow ierzchni... m etalu odpow iedn io przygotowanym stopem sz k lą " — powinno być nie „szk ła” , lecz „szk liw a ” , tym bardziej że d a lej autor p i sze: „M im o że szkło i em alia są w zasa dzie bardzo so b ie bliskie, to je d n a k zwykle szkło nie n a d a je się jeszcze d o em aliow an ia ".
Na s. 265: „...fa rb a m i dom inującym i w pierwszym okresie
były czerw ień, b ie l i z ie le ń ..." — nie farb ajrii, lecz barwam i lub koloram i.
Na s. 266: „W ce lu w ywołania św iatła stosow ano także p łyn
ne złoto" i d a le j: „ Jedynie św iatła na odzieży uzyskiwano złotem płynnym " — nie bardzo wiadom o, co autor rozumie
przez „płynne złoto".
Na s. 277: „W porów naniu ze złotem je st m niej odporn e
(np. szybko oksyduje na pow ietrzu w ob ecn o ści siarkow o do ru )". Chodzi o srebro, które je d n ak w obecności siarkow o
doru nie oksyduje, lecz reaguje do siarczku srebra. Na s. 297: „N ato m ia st niello je st m etalem , a śc iśle j kom
p o zy cją ". N iello nie jest metalem. W yjaśn ia to autor na
s. 303.
Dostrzeżone omyłki tylko nieznacznie u m niejszają wartość książki, pierwszej polskiej książki tak szeroko o m aw iające j techniki artystyczne. W zbudziła ona zainteresow anie szero kiego kręgu czytelników, czego dowodem było szybkie zn ik nięcie z półek księgarskich, mimo dość dużego nakładu 20 220 egzem plarzy.
Jerzy Kehl
Parks und Gärten in D eutschland (P a rki i ogrody w N iem czech ), Fab ian L i t h, „ B ild
a tla s S p e c ia l", Zeszyt 10, H B-Verlags- und Vertriebsgesellschaft mbH, H arkscheider V e r lag sg esellsch aft mbH, Norderstedt 1983, 113 ss., 122 il. (106 il. kol.).
Kolejny zeszyt w serii „B ild a tla s S p e c ia l" poświęcony jest historii ogrodów i parków, a także częściowo i ogrodnictwa w Niem czech. Autor, po dając szeroki zakres inform acji, po zw ala czytelnikowi zapoznać się z faktam i i zdarzeniam i, które w taki lub inny sposób wpłynęły na kształtowanie się formy i trad ycji założeń zieleni ogrodowej i parko w ej; w ie le uwagi poświęca ogrodom i parkom historycznym. Założe nia współczesne traktuje skrótowo, z podkreśleniem zmian fu n kcji, których początek sięga XIX w., rozwój w okresie międzywojennym, a szczególne nasilenie po roku 1945. Z te go ostatniego okresu wymienia z nazwy tylko te, które wy ró żn iają się cecham i indywidualnymi na tle parków pow stałych praw ie we wszystkich większych m iastach. Nie wspom ina natom iast o powstałych i powstających wokół większych miast lub nawet sięgających w głąb terenów z a inw estow ania miejskiego pasm ach zieleni chronionej, tzw. Schutzgebits (często w formie parków i ogrodów).
C ało ść składa się z dwóch czę ści: m onograficznej i szcze gółow ej. Ta ostatnia zaw iera wykaz miejscowości (152 po zycje) z najważniejszym i ogrodami i parkam i oraz krótką charakterystykę każdego z nich.
Część m onograficzną opracowania rozpoczyna omówienie ogrodów starożytnych i m auretańskich w Hiszpanii oraz ich wpływu na sztukę kształtowania ogrodów w Europie w ogóle, a w Niem czech w szczególności. U ję cie tego najstarszego okresu w dziejach ogrodów jest zbliżone do ujęć w innych podobnych opracow aniach, także polskich. W arto tylko zwrócić uwagę na fakt powstawania ogrodów na terenie N iem iec jeszcze za panow ania Rzymian. Po przekroczeniu A lp przez legiony rzymskie pojaw ił się tu rzymski styl ży
cia , a wraz z nim „v illa rustica" z krajobrazowym ogrodem winnicam i. Rzym ianie szczególnie upodobali sobie połud niowe stoki M ozeli, wzdłuż której znajdow ało się około 80 takich założeń, niezależnie od pow stających, choć w m niej szej ilości, na zboczach Renu i Wezery. Po wycofaniu się Rzymian ogrody uległy zniszczeniu i ich ślady odnajdywane są czasem w trakcie badań archeologicznych (np. w Kolo n ii). Upłynęło w iele stuleci zanim ogród z a ją ł stałe m iej sce w krajo brazie Niem iec.
Podobnie ja k w innych krajach europejskich i tutaj w po czątkowej fazie powstaw ania występują trzy główne typy ogrodów: klasztorne, w iejskie i m ałe wewnętrzne ogrody zamkowe.
Ogrody klasztorne wymienione zostały po raz pierwszy około 800 r. N ajstarsze pozostałości tego typu ogrodów zachow ały się w St. G allen (S z w a jca ria ) i Reichenau (wyspa o tej s a mej nazwie na Jeziorze Bodeńskim n ależąca do Badenii- -W irtem bergii), które spełniało ważną funkcję ośrodka kul tury w V III—X w. Tutaj w IX w. opatem klasztornym był W alahfried S tra b o ; pozostawił on po sobie niew ielką k sią żeczkę pt. Hortulus (ogródek), w której wymienił 25 rodza jów ziół leczniczych. O postępie rozwoju ogrodów w śred niowieczu świadczyć mogą teoretyczne propozycje Albertusa M agnusa (1200-1280) - jednego z najznam ienitszych du chownych swojej epoki (w XX w. ogłoszony został patronem przyrodników) — dotyczące ogrodu idealnego. Propozycje te, przedstawione w formie szkiców, polegały na oddzieleniu ogrodu użytkowego od ogrodu mieszkalnego (W ohngarten). Projekty te niestety zostały ujaw nione dopiero po kilku stu leciach .