Wyrobisz, Andrzej
"Socjalnaja borba gorożan Biełorussi
(XVI-XVIII ww.)", Anatolij Pietrowicz
Grickiewicz, Mińsk 1979 : [recenzja]
Przegląd Historyczny 71/3, 596-599
1980
Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,
gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych
i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie
w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,
powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego
i kulturalnego.
Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki
wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach
dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.
nasuw a autorow i ogólne obserwacje o stosunkach i obyczajach w Niemczech i Francji, przeciwstawionych włoskim. Szczególne, że elem enty k rytyki i aprobaty zostały pomieszane — dobre świadectwo obiektywizmu. Bywalec gospód, De Bea- tis jako jeden z pierwszych zaznacza granicę między· krainam i pieców i kom in ków, a także charakteryzuje trzy regiony wedle nocników (w Niemczech po dwa, cynowe, pod każdy łóżkiem; we F landrii — mosiężne, bardzo czyste; we F ran cji zam iast nich używa się ognia w kom inku, a „dopraw dy im większy szlachcic czy pan, tym chętniej i bardziej otwarcie to będzie ro b ił”, s. 164).
W arto zanotować wnioski, jakie podróżujący duchowni wyciągnęli z licznych odwiedzanych relikw i. K ardynała interesuje raczej oprawa, relikw iarz niż św ię tość jego zaw artości (Donauwörth, s. 67—68). Jego am anuensis ma większe k ło poty. W łaśnie gdy L uter przybija swe tezy w W ittenberdze, De Beatis porów nuje sprzeczne z sobą wzajem nie relikw ie do „wielogłowych h y d r” i potworów Gerio- na. („Połowa w szystkich gwoździ z ukrzyżowania C hrystusa, jakie się w ystaw ia, w ystarczyłaby dla stu krzyży”). Racjonalnie zauważa, że w przeciwieństwie do relikw i, których liczba z n atu ry rzeczy musi być określona (gwoździe od Krzyża, palce świętych itp.), tru d n o dojść do ścisłej konkluzji na tem at ilości drew na i drzazg Krzyża, cierni Korony (korona z Sainte Chapelle jest pozbawiona cierni). Autorowi nie robiłbym w yrzutów (jak wydawca), gdy deklaruje swe przekona nie, że chaos wokół relikw i nie dyskredytuje „Istoty Boskiej i Świętej T rójcy” itd. B rak kom petentnej kontroli autentyczności doprowadził do błędów, gdy je d nak zło już wrosło, „trzeba je tolerować, tyle jest bowiem miast, krajów i ludów, każdy ze swymi starym i ośrodkam i k u ltu i relikw iam i, które raczej dałyby się zniszczyć i spalić sto razy niż by zrezygnowały [z lokalnego k u ltu ]” (s. 153—154).
De Beatis być może jeszcze po trzech latach z w yraźną przyjem nością wspo mina radosną jazdę po krajach zaalpejskich — incognito ale wygodnie i eleganc ko, z grajkam i i kom ediantam i. Bezpośrednio po powrocie rozkoszował się „pięk ną, słodką, miłą, łagodną i um iarkow aną ziemią w łoską” będąc „zmęczony tak długą podróżą i różnorodnością lokalnych obyczajów i ludów, tak odmiennych od włoskich”, (s. 164).
„Diariusz” De Beatis dobrze w ytrzym uje porów nanie z klasykiem ren esan sowej lite ratu ry tego genre’u, dziennikiem drogi Francesco Guicciardiniego do Hiszpanii. Oby H akluyt Society zajęło się edycją współczesnego m u (1516—151Θ) dziennika podróży — przewodnika po Europie Zachodniej, spoczywającego w B ri tish L ibrary (Add.MSS.24180) i wznowiło prace nad zapowiedzianym od daw na diariuszem R oberta B argrave, który poznawszy cały Zachód, w r. 1652 przejechał ze Stam bułu przez Polskę do północnych Niemiec (Bodleian L ibrary, MSS Raw- linson С.799).
A ntoni Mączak
A natolij Pietrowicz G r i c k i e w i c z , Socjalna ja borba - gorożan
Biełorussii (X V I—X V III ww.), „Nauka i T iechnika”, Mińsk 1979, s. 152.
W cztery lata po ukazaniu się książki A. P. G r i c k i e w i c z a o m iastach pryw atnych na Białorusi, w XVI—XVIII w . 1 tenże autor w ydał rozpraw ę o w al kach społecznych w m iastach białoruskich w tym samym okresie. Dotyczy ona właściwie również m iast pryw atnych, choć nie zaznaczono tego w tytule, i jest kontynuacją pracy poprzedniej. Obie książki Grickiewicza tw orzą całość i gdyby
i A. P. G r i c k i e w i c z , C z a s tn o w ta é i e l c z e s k i j e g o r o d a B i e l o r u s s t í w X V I— K V I I I w w ·
nie dość długi okres dzielący ich wydanie, należałoby omawiać je łącznie. Nie które problem y podniesione przeze mnie w recenzji z pierwszej k sią ż k i2 stają się nieaktualne po lekturze książki obecnie w ydanej. M.in. w ysunięty w tedy postulat wnikliwego omówienia stosunków społecznych w m iastach białoruskich został te raz zrealizowany, przynajm niej częściowo, gdyż wiele spraw szczegółowych doma ga się jeszcze dalszych badań. N atom iast bez znajomości pierwszej książki Gric- kiewicza nie można by zrozumieć przyjętych przezeń zasad redagow ania przypi sów w książce drugiej. Obecnie bowiem autor ograniczył się do odsyłaczy do a r chiwaliów (korzystał przede wszystkim ze zbiorów Biblioteki im. Sałtykow a- -Szczedrina w Leningradzie, archiw um w M ińsku oraz Archiwum Radziwiłłow- skiego w AGAD w Warszawie) i w ydaw nictw źródłowych, sum arycznie tylko wspom inając istniejącą lite ratu rę i to niem al wyłącznie radziecką. Mogłoby go to narazić na zarzut nieuw zględniania dorobku historiografii, ak u rat w odniesieniu do kw estii społecznych dawnych m iast dość obfitego i ważkiego, i to nie tylko w nauce rosyjskiej i radzieckiej, ale i polskiej. L iteratu rę przedm iotu omówił jednak autor w pierwszej swej książce, aczkolwiek w arto by jeszcze tu i ówdzie do niej się odwołać, uzupełnić, zwłaszcza że do swojej nowej pracy w ciągnął a u tor problem y uprzednio nieporuszane, a więc w ym agające także w ykorzystania ч literatu ry wcześniej nie wspom nianej. Dotyczy to szczególnie kw estii relig ij nych w m iastach białoruskich. O sytuacji wyznaniowej w Wielkim Księstwie Li tew skim pisano sporo i dawniej, i ostatnio. W książce Grickiewicza brak dowodów, że au to r lite ra tu rę tę uwzględnił; czyżby nie docenił jej walorów?
W rozdziale I nowej książki Grickiewicza, poświęconym feudalnem u uciskowi w pryw atnych m iastach na Białorusi, zabrakło jakiejś ogólniejszej refleksji i kon cepcji porządkującej. Autor omawia w ielką ilość różnego rodzaju form ucisku feudalnego; wszystkie one były dla mieszczan uciążliwe i wszystkie w ią zały się z panującym ustrojem społeczno-ekonomicznym. Nie było jednak w szyst ko jedno, czy m iasto zostało zniszczone przez w ojska nieprzyjacielskie, czy obra bowane przez litew skich konfederatów , czy nękane nadużyciam i oficerów p ry w at nych chorągwi właściciela m iasta. Sądzę, że mieszczanie również odczuwali róż nicę między powinnościami wyciskanym i przez m agnata w ram ach przysługują cych m u świadczeń feudalnych a nadużyciam i oficjalistów tegoż m agnata. R eak cją na pierwsze mógł być tylko bunt, do czego dochodziło rzadko; odpowiedzią na drugie były legalne skargi mieszczan, na które często otrzym yw ali korzystne dla nich decyzje. Nie jest bowiem praw dą, że wyzysk feudalny był niczym nie ograniczony i stale się zwiększał, lub że tylko opór i w alka klasow a mieszczan mogły go powstrzymać. Istniały pewne granice tego ucisku, których nie można było przekroczyć nie w ywołując k atastrofy gospodarczej i feudałow ie musieli zdawać sobie z tego sprawę. Świadczą o tym debaty na sejm ikach ukazujące a u tentyczną troskę szlachty o to, by m iasta nie płaciły nadm iernych podatków i by znalazłszy się w tru d n ej sytuacji (np. po pożarze lub zniszczeniach wojennych) były od podatków zwolnione. Szlachta, a w szczególności właściciele m iast pry w atnych rozumieli, że m iasta są cennym źródłem dochodów dla państw a i dla nich samych, ale że też trzeba o nie dbać i nie zwiększać nadm iernie wyzysku, aby nie dopuścić do ich ruiny. Z drugiej strony jednak spotykam y tak ab su rd al ne decyzje, jak nakładanie zwiększonego podatku na opuszczone domy i niezabu dowane place w m iastach celem zmuszenia mieszczan do odbudowywania i zagos podarow yw ania m iast — decyzję odnoszące wręcz odwrotne od zamierzonych sk u t ki. N atom iast nie płacenie rzem ieślnikom za wykonane usługi i wyroby, kupcom za dostarczone tow ary nie musiało być form ą celowego wyzysku, lecz rezultatem
częstego naw et u najbogatszych m agnatów braku gotówki. Zatw ierdzanie przez każdego nowego właściciela dawnych przywilejów m iasta nie musiało być odbi ciem tego, iż przyw ileje te nie były przestrzegane i dlatego wym agały przypo m inania, ale wiązało się z dość powszechną w feudalnych ustrojach zasadą, że praw a i przyw ileje zachowują ważność tylko na okres życia tego, który je w y dał, a więc po śmierci wystawcy muszą być odnaw iane przez następcę. Była to też forma wyzysku, albowiem w ystaw ienie przez m agnata nowych dokum entów pociągało za sobą obowiązek wniesienia przez mieszczan odpowiednich opłat k a n celaryjnych.
Rozdział drugi poświęcił autor antyfeudalnym wystąpieniom mieszczan i ich udziałowi w pow staniach. Znaczną część tego rozdziału zajął opis pow stań kozac kich N alew ajki i Chmielnickiego, i ich odziaływań na Białoruś. Dopiero w końco wej p artii rozdziału znalazło się nieco inform acji o rozruchach w m iastach bia łoruskich w drugiej połowie XVII i w XVIII w. Były to wszystko ruchy lokal ne i o niewielkim znaczeniu. W konkluzji autor słusznie stwierdza, że w owym czasie nie było na Białorusi (i w ogóle w Rzeczypospolitej) w arunków do w ybuchu wielkich pow stań miejskich, brakło więzów solidarności wszystkich m iast i miesz czan, które pozwoliłyby na wspólne podjęcie w alki ze szlachtą i m agnaterią. Właściciele m iast pryw atnych i centralne władze państwowe zręcznie w ykorzy stywały przeciw ieństw a między różnymi w arstw am i społeczeństwa miejskiego i między poszczególnymi m iastami. Polityka nadaw ania mieszczaństwu przyw ile jów również służyła um acnianiu wspólnych interesów szlachty i m agnaterii oraz elit miejskich. Dodajmy, że zamożne mieszczaństwo łatwo ulegało urokowi szla checkiej k ultury i obyczaju, a najpospolitszym wzorem kariery była nobilitacja i przejście w szeregi stanu szlacheckiego. Wszystko to zacierało ostrość konflik tów między mieszczaństwem a szlachtą i m agnaterią.
Rozdział trzeci mówi o w alkach w łonie społeczności miejskich. I tu odczu wa się niedostatek teoretycznego spojrzenia. Klasyczny schem at stru k tu ry spo łecznej m iast feudalnych, opisany przez Engelsa, a oparty na obserw acji w iel kich kom un m iejskich Europy zachodniej, nie daje się zastosować do niezbyt du żych i po prostu nierozwiniętych stru k tu r społecznych i gospodarczych m iast Europy środkow ej i wschodniej. W większości m ałych i średnich m iast Rzeczy pospolitej w arstw a p atry cjatu w ogóle się nie wykształciła, antagonizm y społecz ne, skom plikowane stosunkam i dom inialnym i w m iastach pryw atnych oraz kon fliktam i o podłożu narodowym i religijnym , rozw ijały się w innych płaszczyz nach. Bez dokładnego zbadania stru k tu ry społecznej m iast białoruskich nie spo sób zrozumieć ich społecznych konfliktów. W każdym razie trudno nazwać w al ką klasową pospolite pieniactwo, współzawodnictwo różnych klik i grup in te resów, albo zwykłe burdy na schadzkach cechowych, do których odnoszą się cy tow ane przez Grickiewicza przepisy zakazujące przynoszenia broni na zgrom a dzenia rzemieślnicze. Autorowi pozostała więc tylko konkluzja, iż walki społecz ne w m iastach białoruskich sprowadzały się do w alki z poszczególnymi osoba mi, przedstaw icielam i władzy, lub z niewielkim i grupkam i osób, a nie były w al ką o zmianę stosunków społecznych.
Jak już wspominałem, sytuację w ew nętrzną m iast białoruskich bardzo kom plikowały spraw y narodowościowe i wyznaniowe. Słusznie też autor poświęcił im osobny rozdział czwarty. Szkoda jednak, że ograniczył się do bardzo ogólnej cha rakterystyki układu sił między głównymi w yznaniam i reprezentow anym i na Bia łorusi, a nie wyszedł od próby dokładnego przedstaw ienia stru k tu ry wyznaniowej mieszkańców poszczególnych miast. Interesujące są wiadomości o praw osławnych bractw ach, m ających bardzo duże wpływy w m iastach białoruskich, prowadzą
cych rozległą działalność społeczną i gospodarczą (handel, lichwa), tworzących naw et niekiedy swoistą stru k tu rę władzy przejm ującej kom petencje lub dub lu ją cej radę miejską. Przykładem takiej w łaśnie instytucji było bractw o Preobrażeń- skie w Słucku. Nasuwa się tu analogia do działalności, roli społecznej i zakresu kom petencji żydowskich kahałów. Nota bene o tych ostatnich, jak w ogóle o spo łecznościach żydowskich w m iastach białoruskich, w książce Grickiewicza prawie się nie wspomina, chociaż musiały one mieć swoją wagę i swój udział w życiu społecznym, gospodarczym i w spraw ow aniu władzy.
Nowa książka Grickiewicza jest cenna przede wszystkim z uwagi na niezna ny dotąd historykom m ateriał źródłowy, jaki autor wydobył zwłaszcza z radziec kich archiw ów i zbiorów rękopisów. Grickiewicz zwrócił też uwagę na kilka nie dostrzeganych dotychczas problem ów z dziejów m iast Wielkiego Księstwa L itew skiego. Wiele jednak zagadnień społecznych m iast białoruskich czeka jeszcze na wnikliwe badania.
A ndrzej W yrobisz
Relationes status dioecesium in Magno Ducatu L ituaniae t. II. Plu-
ribus adlaborantibus in unum redegit Paulus R a b i k a u s k a s SI, Academia L ituana Catholica Scientiarum , „Fontes H istoriae L ituaniae” t. II, Roma 1978, s. XXVI, 775.
Pierwsze publikacje „Relationum statu s” z terytorium daw nej Rzeczypospoli tej pochodzą z lat 1887—1888. S. i Z. C h o d y ń s c y ogłosili relacje biskupie o sta nie diecezji włocławskiej z lat 1599, 1621, 1633, 1639, 1710, 1725 i 1731 na podsta wie przekazów znajdujących się· w archiw um diecezjalnym. Zdaje się, że ta pub likacja przeszła bez echa w nauce. Zresztą i treść opublikowanych relacji nie od znacza się bogactwem *. Właściwe zainteresow ania nauki relacjam i biskupim i ja ko źródłem historycznym sięgają początków XX w. (J. Ph. D e n g e l 1907, J. S c h m i n d l i n 1908). Relacjam i z ziem polskich do połowy XVII w. zajęła się tzw. Ekspedycja Rzymska Akadem ii Umiejętności. W yniki tych badań przed staw ił w obszernym referacie L. B o r a t y ń s k i , który skopiował 28 relacji, a ekscerpował około 50. Referent przedstaw ił układ i treść relacji oraz dał próbę oceny ich przydatności badaw czej2.
W okresie m iędzywojennym nad relacjam i polskimi system atycznie pracow ał ks. D ł u g o s z , który w ydał „Relacje arcybiskupów lwowskich 1595—1794”, Lwów 1937; tom następny, obejm ujący relacje diecezji smoleńskiej, inflanckiej, kijow skiej i kam ienieckiej oraz unickiej m etropolii kijowskiej był w druku w momen cie w ybuchu II wojny św iatowej i uległ zniszczeniu3. W latach 1959—1962 eks pedycja naukow a KUL sporządziła m ikrofilm y 204 relacji z terytorium dawnej Rzeczypospolitej, w zasadzie nie przekraczając początków XIX w., oprócz die cezji w ileńskiej i łuckiej, których wówczas nie udało się odnaleźć w Archiwum W atykańskim 4. Przyjm ując za podstaw ę przytoczone tu taj dane liczbowe, ogólną liczbę relacji z terytorium daw nej Rzeczy pospolitej do okresu rozbiorów można
1 M o n u m e n t e H istO T ica D io e c e s is W l a d l s l a v i e n s i s z. 7, s. 4—82; z. 8, s. 4—80. 2 L . B o r a t y ń s k i , N a j d a w n i e j s z e r e l a c j e b i s k u p ó w p o l s k i c h o s t a n i e d i e c e z j i z a r c h i w u m K o n g r e g a c j i d e l C o n c i lie w R z y m i e , „ S p r a w o z d a n i a z C z y n n o ś c i i P o s i e d z e ń A U ” t. X X , 1916, n r 5, s. 27—45. s T . D ł u g o s z , W a r to ś ć r e l a c j i r z y m s k i c h b is k u p ó t u p o l s k i c h j a k o ź r ó d ła h i s t o r y c z n e g o , „ S p r a w o z d a n i a T o w a r z y s t w a N a u k o w e g o K U L " t. X I I , 1962, s. 89—92. 4 J . K ł o c z o w s k i , K w e r e n d a p o l s k a w a r c h i w a c h w a t y k a ń s k i c h w 1962 r ., P H t . L V , 1964, z. 2, s. 261 n.