• Nie Znaleziono Wyników

Upiór [1]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Upiór [1]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Adam Mickiewicz

Dziady. Poema

Upiór [1]

1

Serce ustało, pierś już lodowata, Ścięły się usta i oczy zawarły;

Na świecie jeszcze, lecz już nie dla świata!

Cóż to za człowiek? — Umarły.

5

Patrz, duch nadziei życie mu nadaje, Gwiazda pamięci promyków użycza, Umarły wraca na młodości kraje Szukać lubego oblicza.

Pierś znowu tchnęła, lecz pierś lodowata, 10

Usta i oczy stanęły otworem,

Na świecie znowu, ale nie dla świata;

Czymże ten człowiek? — Upiorem.

WierzeniaCi, którzy bliżej cmentarza mieszkali,

Wiedzą, iż upiór ten co rok się budzi, 15

Na dzień zaduszny mogiłę odwali I dąży pomiędzy ludzi.

Aż gdy zadzwonią na niedzielę czwartą, Wraca się nocą opadły na sile,

Z piersią skrwawioną, jakby dziś rozdartą, 20

Usypia znowu w mogile.

Grzech, SamobójstwoPełno jest wieści o nocnym człowieku,

Żyją, co byli na jego pogrzebie;

Słychać, iż zginął w młodocianym wieku, Podobno zabił sam siebie.

25

Teraz zapewne wieczne cierpi kary, Bo smutnie jęczał i płomieniem buchał;

Niedawno jeden zakrystyjan[2] stary Obaczył go i podsłuchał.

Mówi, iż upiór, skoro wyszedł z ziemi, 30

Oczy na gwiazdę poranną wywrócił, Załamał ręce i usty chłodnemi Takową skargę wyrzucił:

„Duchu przeklęty, po co śród parowu[3]

Nieczułej ziemi ogień życia wzniecasz?

35

Blasku przeklęty, zagasłeś i znowu, Po co mi znowu przyświecasz?

O sprawiedliwy, lecz straszny wyroku!

Ujrzeć ją znowu, poznać się, rozłączyć;

I com ucierpiał, to cierpieć co roku, 40

I jakem skończył, zakończyć.

Żebym cię znalazł, muszę między zgrają Błądzić z długiego wyszedłszy ukrycia;

Lecz nie dbam, jak mię ludzie powitają;

Wszystkiegom doznał za życia.

45

Kiedyś patrzyła, musiałem jak zbrodzień Odwracać oczy; słyszałem twe słowa, Słyszałem co dzień, i musiałem co dzień

50

Zwali tęsknotę dziwactwem, przesadą;

Starszy ramieniem ściska i odchodzi Lub mądrą nudzi mię radą.

Śmieszków i radców zarówno słuchałem, Choć i sam może nie lepszy od drugich, 55

Sam bym się gorszył zbytecznym zapałem Lub śmiał się z żalów zbyt długich.

Ktoś inny myślał, że obrażam ciebie, Uwłaczam jego rodowitej dumie;

Przecież ulegał grzeczności, potrzebie, 60

Udawał, że nie rozumie.

Lecz i ja dumny, żem go równie zbadał, Choć mię nie pyta, chociaż milczeć umiem;

Mówiłem gwałtem, a gdy odpowiadał, Udałem, że nie rozumiem.

65

FałszAle kto nie mógł darować mi grzechu, Ledwie obelgę na ustach przytrzyma, Niechętnie lica gwałci do uśmiechu I litość kłamie oczyma;

Takiemu tylko nigdym nie przebaczył, 70

Wszakżem skargami nigdy ust nie zmazał, Anim pogardy wymówić nie raczył,

Kiedym mu uśmiech okazał.

Tegoż dziś doznam, jeśli dziką postać Cudzemu światu ukażę spod cieni;

75

Jedni mię będą egzorcyzmem chłostać, Drudzy uciekną zdziwieni.

Ten dumą śmieszy, ten litością nudzi, Inny szyderskie oczy zechce krzywić.

Do jednej idąc, za cóż tyle ludzi 80

Muszę obrażać lub dziwić?

Cóżkolwiek będzie, dawnym pójdę torem:

Szydercom litość, śmiech litościwemu.

Tylko, o luba! tylko ty z upiorem Powitaj się po dawnemu.

85

Spojrzyj i przemów, daruj małą winę, Że śmiem do ciebie raz jeszcze powrócić, Mara przeszłości, na jednę godzinę Obecne szczęście zakłócić.

Wzrok twój, nawykły do świata i słońca, 90

Może się trupiej nie ulęknie głowy, I może raczysz cierpliwie do końca Grobowej dosłuchać mowy.

I ścigać myśli po przeszłych obrazach Błądzące jako pasożytne ziele[4], 95

Które śród gmachu starego po głazach Rozpierzchłe gałązki ściele.”

(2)

Milczeć jak deska grobowa.

Śmieli się niegdyś przyjaciele młodzi, Przypisy

[1]

Upiór — Upiorem jest tu nazwany duch powracający. Według wierzeń ludowych tak powracały na ziemię zwłaszcza dusze samobójców.

[2]

zakrystyjan (z łac. sacrista) — dziś: zakrystianin, sługa kościelny opiekujący się świątynią, przedmiotami liturgicznymi (naczyniami i szatami) oraz przygotowujący kapłanów do obrzędów w kościele rzymskokatolickim.

[3]

parów — rodzaj doliny, przekształconej z wąwozu, charakteryzującej się płaskim dnem i dość stromymi zboczami porośniętymi roślinnością; tu: chodzi o podługowate zagłębienie w ziemi, inną nazwę grobu, w którym zazwyczaj (poza tą jedną nocą) umarły kochanek spoczywa.

[4]

pasożytne ziele — chwast.

M. Shelley „Frankenstein”

Zdumienie, jakiego wówczas doświadczyłem, wkrótce ustąpiło miejsca najwyższej radości i zachwytowi. To, że po tak długim okresie prawdziwie wytężonej pracy, osiągnąłem szczyt mych pragnień zupełnie niespodziewanie - było dla mnie najprzyjemniejszym zadośćuczynieniem za poniesione trudy. Odkrycie było jednak tak wielkie i imponujące, że zatarło w mojej pamięci wszystkie stopnie, po których do niego dochodziłem - widziałem już tylko rezultat. To, co było przedmiotem badań i marzeniem największych mędrców od stworzenia świata, było teraz w mojej mocy. Nie stało się jednak tak, że wszystko otworzyło się przede mną od razu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - wiedza, którą uzyskałem, miała raczej wskazać mi kierunek dalszych wysiłków służących osiągnięciu celu moich badań, nie zaś postawić ten cel przed mymi oczami. Byłem jak ów Arab, który został pochowany ze zmarłymi i znalazł przejście do świata żywych tylko dzięki migoczącemu i pozornie nieprzydatnemu światełku.

Po twym zainteresowaniu, zdumieniu i nadziei, jaką wyrażają twoje oczy, widzę, mój przyjacielu, że spodziewasz się, iż wyjawię ci poznaną przeze mnie tajemnicę. Tak jednak być nie może. Wysłuchaj mej opowieści cierpliwie aż do końca, a bez trudu zrozumiesz wtedy, skąd wynika to zastrzeżenie. Nie chcę, abyś - na oślep i z takim samym, jak mój, zapałem - dał się powieść ku niechybnej zgubie i nieszczęściu. Ucz się ode mnie, jeżeli już nie przez moje wskazówki, to przynajmniej na moim przykładzie, jak niebezpiecznie jest posiąść wiedzę i o ile szczęśliwszy jest ten, dla kogo rodzinne miasto stanowi cały świat, niż ten, który aspiruje do pozycji wyższej, niż byłoby to zgodne z jego naturą.

Skoro już znalazłem się w posiadaniu tak zdumiewającej mocy - przez długi czas wahałem się co do tego, w jaki sposób powinienem jej użyć. Owszem, posiadałem zdolność udzielania życia, jednak przygotowanie do tego ciała - przy całej złożoności jego włókien, mięśni i żył - nadal zdawało mi się zadaniem nad wyraz trudnym i uciążliwym. Z początku miałem wątpliwości co do tego, czy powinienem od razu podjąć próbę stworzenia istoty podobnej do mnie, czy też może powołać do życia prostszy jakiś organizm. Ale wyobraźnia moja była zbyt rozradowana pierwszym powodzeniem, by dopuścić myśl, iż nie byłbym zdolny dać życie istocie równie skomplikowanej i cudownej jak człowiek. Materiały, jakimi wtedy rozporządzałem, ledwie nadawały się do tego jakże trudnego przedsięwzięcia. Mimo to nie wątpiłem, że w końcu mi się powiedzie. Przygotowałem się na rozmaite przeciwności. Działania moje wciąż napotykały przeszkody i rezultat mego dzieła mógł w końcu okazać się niedoskonały... Wziąwszy jednak pod uwagę to, że nauka i mechanika z każdym i dniem postępuje naprzód - wolno mi było mieć nadzieję, że moje obecne próby staną się choćby i podwalinami sukcesów późniejszych badaczy. Nie mogłem też zgodzić się z argumentem, że mój plan jest bezcelowy dlatego tylko, że zrealizowanie go wymaga zbyt wielkiej i skomplikowanej pracy.

Z takimi właśnie odczuciami rozpocząłem tworzenie istoty ludzkiej. Jako że praca nad rozmaitymi drobnymi częściami organizmu znacznie opóźniłaby tempo - postanowiłem, wbrew pierwotnemu zamierzeniu, stworzyć istotę o gigantycznej postaci to znaczy około ośmiu stóp (dawna miara długości, wynosząca ok. 30 cm) wzrostu i o odpowiednich proporcjach. Powziąwszy więc to postanowienie i spędziwszy kilka miesięcy na zbieraniu i porządkowaniu materiałów, zwieńczonym powodzeniem - zacząłem dzieło tworzenia.

(3)

Nikt nie jest w stanie pojąć całej rozmaitości uczuć, jakie mną miotały w pierwszym zapale sukcesu i porywały mnie za sobą niczym huragan. Życie i śmierć wydawały mi się idealnymi granicami, przez które musiałem się najpierw przedrzeć, by zalać potokiem światła nasz mroczny świat. Nowy gatunek będzie mi błogosławić jako swemu źródłu i stwórcy; wiele szczęśliwych i prześwietnych istot ludzkich mnie będzie zawdzięczać swe istnienie. Żaden ojciec nie mógłby wymagać od swego dziecka tak pełnej wdzięczności, na jaką ja sobie zasłużę z ich strony. Podążając za takimi myślami, stwierdziłem, że skoro mogę obdarzać życiem materię nieożywioną, mógłbym dojść i do tego (choć teraz widzę, że to niemożliwe), by przywracać życie także tam, gdzie śmierć widocznie już poddała ciało zepsuciu.

Myśli takie wspierały mnie - i z niesłabnącym zapałem kontynuowałem swe przedsięwzięcie. Od nieustannej pracy pobladły mi policzki, a moje ciało wychudło z powodu ciągłego uwięzienia. Nieraz, gdy byłem już na granicy pewności okazywało się, że popełniłem jakiś błąd. Mimo to uporczywie chwytałem się nadziei, że w kolejnym dniu czy godzinie urzeczywistnią się moje plany. Ta jedna tajemnica, którą tylko ja posiadałem, była nadzieją, której się poświęciłem. A księżyc patrzył, jak w środku nocy pracowałem w pocie czoła, z niesłabnącą energią, bez tchu - ścigając naturę do jej najskrytszych tajników. Któż pojmie grozę tych sekretnych trudów, kiedy grzebałem w niepoświęconych, wilgotnych mogiłach albo dręczyłem żyjącą istotę, by ożywić bezduszną glinę?? Dzisiaj na samo to wspomnienie drżę na całym ciele i mąci mi się w oczach, ale wtedy impuls, co pchał mnie do przodu, nieodparty był i bliski szaleństwa. Całkiem się zatraciłem - jakby nie liczyło się nic prócz tej jednej sprawy. W istocie znalazłem się w chwilowym transie, który jeszcze bardziej wyostrzył mi zmysły, gdy tylko ów nienaturalny bodziec przestał działać i wróciłem do mych dawnych nawyków. Zbierałem kości po kostnicach i ręką profana naruszałem przerażające sekrety ciała. W samotnym pokoju, a raczej celi na poddaszu, odgrodzonej od wszystkich innych mieszkań korytarzem i klatką schodową, mieścił się mój ohydny warsztat tworzenia. Oczy wychodziły mi z orbit od ciągłego patrzenia na upiorne szczegóły tego, czym byłem pochłonięty. Z prosektorium i z rzeźni otrzymywałem wiele potrzebnych mi materiałów; często z odrazą odwracałem się od mego zajęcia, mimo to jednak, pobudzany stale rosnącym zapałem, doprowadzałem tymczasem dzieło do końca.

Mijały letnie miesiące, gdy ja całym sercem oddawałem się swej pracy. W tym roku pora letnia była wyjątkowo piękna - nigdy jeszcze pola nie wydały plonów tak obfitych, a winnice nie obrodziły tak bujnie, jak wtedy. Lecz moje oczy były nieczułe na uroki natury. I te same uczucia, które nie pozwalały mi dostrzegać piękna przyrody, sprawiły też, że zapomniałem o najbliższych, oddalonych ode mnie o wiele mil i tak długo przeze mnie nieoglądanych. Wiedziałem, że moje milczenie niepokoiło ich, i dobrze pamiętałem słowa ojca: „Wiem, że jeśli będzie ci się wiodło dobrze, będziesz myślał o nas z czułością i pisał do nas regularnie. Musisz mi wybaczyć, kiedy wszelką przerwę w twojej korespondencji uznam za dowód, że inne swe obowiązki zaniedbujesz w równym stopniu".

M. Shelley „Frankenstein”

1. Kto do kogo się wypowiada we fragmencie?

2. W jakich okolicznościach odbywa się rozmowa?

3. Jaką umiejętność posiadł człowiek wypowiadający się?

4. W jakim celu chciał dokonać eksperymentu?

5. Na czym polegał eksperyment?

6. Jak osoba wypowiadająca się przygotowywała się do realizacji eksperymentu?

7. Jak zmieniała się osoba mówiąca w trakcie pracy nad eksperymentem?

8. Jak zmienił się stosunek osoby mówiącej do wiedzy i nauki?

9. Określ nastrój fragmentu?

10. Uzasadnij, które zabiegi językowe odpowiadają za wytworzenie nastroju we fragmencie?

11. Wyjaśnij, jakie znaczenie we fragmencie mają przywołane pory roku?

12. Uzasadnij, że jest to tekst odwzorowujący poglądy epoki renesansu.

13. Wymień elementy gotycyzmu w tekście.

14. Określ charakter osoby wypowiadającej się we fragmencie.

(4)

Portret Krasickiego. Krasicki jako twórca poetyckiej perswazji.

Wprowadzenie: Prezentowany niżej tekst ma formę eseju historycznoliterackiego. Stanowi przedmowę Jana Kotta do wydania Wierszy wybranych Ignacego Krasickiego (Warszawa 1964). Autor odwołuje się w nim do listów poety i proponuje nowe, aktualne odczytanie liryków XBW. Ukazuje twórcę jako człowieka z krwi i kości: mającego swe słabostki księcia Kościoła i skomplikowanego wewnętrznie intelektualistę.

Jan Kott Gorzki Krasicki (fragmenty)

[1] Najbardziej lubił czekoladę. W każdym razie ze wszystkich spraw tego świata najczęściej w listach Krasickiego mowa jest o czekoladzie. Z wanilią łub bez, produkcji jezuitów lub też ze świeckiej fabryki, rzymskiej albo warszawskiej proweniencji1. „Drogi Ghigiotantibus, mój zapas czekolady jest na wyczerpaniu.. Zegnaj i kochaj mnie zawsze”. Tak pisał w 1775 r., z Heilsberga2, oczywiście po francusku, do najbliższego z warszawskich przyjaciół, kanonika Kajetana Ghigiottiego.

[2] Ale ten smakosz i łakomczuch był jednocześnie wielkim kolekcjonerem. Z czekoladą łączy się temat drugi. W jednym liście dwie namiętności - drugą były sztychy3: „Napisz mi, proszę, ile kosztuje funt czekolady, gdy się ją sprowadza wprost z Rzymu. Chciałbym sprowadzić razem ze sztychami ze sto funtów najlepszego gatunku, bez wanilii".

[3] Kolekcjonował wszystko: cebulki tulipanów i ptaszki, krzesła angielskie i porcelanę, stare druki, portrety i medaliony. [...] Największą namiętnością, najtrwalszym upodobaniem pozostały zawsze sztychy. Klimat Warmii był ciężki, zwłaszcza jesienią i zimą. Skarży się nieustannie Krasicki na czasy wilgotne, „słotniste", odmienne, przeto niezdrowe, na deszcze, wiatry i nawałnice. Zwłaszcza jesienią 1779 r., szczególnie przykrą i dłużącą się w samotności, bez odwiedzin przyjaciół. Pod koniec października pisał do Ghigiottiego: „Skoro chodzi o sztychy, płonę z niecierpliwości. Każdy ma swoją pasję, moja przynajmniej nie szkodzi nikomu, a i mnie samemu niewiele. Był czas, gdy miewałem bardziej rujnujące zachcianki, samotność otwarła mi oczy i czuję się z tym tylko szczęśliwszy".

[4] Z tych wszystkich urywków układa się portret Krasickiego. Pasuje do niego i czekolada, i słowiki, i angielskie fotele, i nawet ta maska wenecka, którą wkładał najprzystojniejszy chyba z kleryków w [warszawskim] seminarium misjonarzy przy kościele Św. Krzyża. [...] Ten właśnie swój portret Krasicki sam narysował w listach, jak zawsze cieniutkim piórkiem z lekką, zawsze dostrzegalną samoironią. Do Lehndorffa4 pisał w 1777 r., z Berlina: „Co robię? Nie robię nic, albo, jak mawiał niegdyś mój przyjaciel La Fontaine5, zajmuję się fraszkami6. Dzięki memu szczęśliwemu usposobieniu nie ulegam zarazie, to jest, nie nudzę się. Grono przyjaciół, moje książki, moje zbiory i gra trzy czwarte dnia mi zajmują; nocą śpię i nie miewam snów, a jeśli śnię, to nie o diable".

[5] Portret już prawie wykończony. Trochę stoik, trochę horacjanin, na pewno epikurejczyk.

Książę biskup jest ironiczny i wytworny, z dystansem wobec świata i wobec siebie, we wszystkim, co robi, jest coś absolutnie skończonego7. Książę biskup uśmiecha się. Lekko, niemal tylko kątem warg. Z dowcipu znają go wszyscy, dwór i kanonicy warmińscy, król polski i król pruski8. Wszyscy też znają uśmiech najgładszego9 z biskupów, ale nikt nie potrafi powiedzieć, co się za tym uśmiechem kryje. Ten uśmiech zwiódł nawet Stanisława Augusta. Na znakomitym portrecie Peer Kraffta (z 1767r.) z uśmiechem kontrastują oczy i czoło. Uśmiech jest zimny, biała peruczka jest kokieteryjna, tylko oczy są gorące, włoskie, bardzo kobiece, niemal przedłużone. Bardzo jest piękny Krasicki na tym portrecie, w czarnym stroju, z czarną aksamitną wypustką i cienkim srebrnym łańcuchem

[6] Zrobił karierę. Była to jedna z najświetniejszych karier osiemnastowiecznych: został księciem poetów i księciem Kościoła. Kariera była bardzo szybka. W szesnastym roku wstąpił do seminarium, w dziewiętnastym ukończył studia, w dwudziestym drugim, jeszcze przed ostatnimi święceniami, uzyskał prezentę10 na kanonię przemyską. Mając trzydzieści lat, jako

1. Proweniencji - pochodzenia.

2. Heilsberg - tak w XVIII w. nazywano dzisiejszy Lidzbark Warmiński - siedzibę biskupów warmińskich.

3. Sztychy - ryciny, grafiki.

4. Ernst Ahasverus von Lehndorff - przyjaciel i warmiński sąsiad Krasickiego.

5. Jean de La Fontaine - słynny XVII-wieczny bajkopisarz francuski,

6. Fraszki tu w znaczeniu: błahostki.

7. Skończonego – doskonałego

8. Mowa o Stanisławie Auguście

Poniatowskim i Fryderyku II.

9. Najbardziej dwornego, obytego w świecie.

10. Prezentę - nominację.

11. Faworyt - protegowany.

12. Prezydentem - tu:

przewodniczącym obrad; mowa o Trybunale Koronnym w Lublinie - najwyższym sądzie apelacyjnym.

13. Sekreterze -

(5)

faworyt11 i ulubieniec Stanisława Augusta, zostaje prezydentem trybunału małopolskiego12 i zasiada przy redakcyjnej sekreterze13 „Monitora". W trzydziestym pierwszym roku życia jest biskupem i senatorem.

[7] Zrobił karierę. Ale wszystko było inaczej, niż zamierzał. Po pierwszym rozbiorze Warmia została oderwana i XBW został poddanym króla pruskiego. Z Heilsberga bliżej było do Poczdamu14 niż do Warszawy. O pozwolenie na każdy wyjazd trzeba było prosić nowego suwerena. W dziesięcioleciu 1772-1782 Krasicki był w Warszawie tylko czterokrotnie, i to przeważnie na krótko.

[8] Zrobił karierę. Spełniły się jego ambicje. Ale znowu nie tak, jak chciał, albo przynajmniej nie wtedy, kiedy chciał. [...]Biskupstwo warmińskie dawało mu wysokie miejsce w hierarchii społecznej oraz uzasadnione poczucie niezależności. Jednak nie okazało się ono cichą przystanią. Miał wtedy odwagę protestować przeciw utracie niezależności. Jednak po pierwszym rozbiorze wśród jego podróży obok wyjazdu do Paryża w czasie konfederacji barskiej16, częstymi staną się teraz wyjazdy do Berlina, Poczdamu, Sanssouci na wezwanie Fryderyka II, z którym o dziwo się zaprzyjaźnił. Zmuszony nakazem papieża do wpajania polakom wierności względem zaborców, wolał czynić uniki, nabierał coraz większego dystansu do ludzi. W końcu został arcybiskupem gnieźnieńskim i odbył uroczysty ingres15 w Gnieźnie, ale w roku 1795, po upadku Rzeczypospolitej. Nie przestał być poddanym króla pruskiego, był zafascynowany nowinkami technicznymi (np. maszyną parową). Zmarł w Berlinie w 1801. Pozostawił po sobie długi i bezcenny dorobek literacki. Dzięki staraniom J.U.Niemcewicza prochy XBW złożono w podziemiach katedry gnieźnieńskiej.

[9] Z daleka Krasicki wydaje się prosty i łatwy, niemal przezroczysty. Z bliska zaczyna być złożony, skomplikowany, pełen sprzeczności, umykający każdej jednolitej formule. [...] Dawno minęły lata, kiedy młody redaktor „Monitora" entuzjazmował się postępem, który przynosi wiek rozumu. Gwałtowne załamanie wiary w możliwość i skuteczność reform przyniosła dla Krasickiego, podobnie jak dla całej pierwszej generacji oświeconych, konfederacja barskai pierwszy rozbiór. Potem już nigdy Krasicki nie był entuzjastą, chociaż czasami jeszcze zdawało się, że jest znowu gotów się zaangażować. Ale na krótko i z daleka. Zawsze z dystansem traktował wielkich, a nawet samego siebie, ale od końca lat osiemdziesiątych coraz wyraźniej patrzy z ironią na historię i na swój wiek: „Dzięki tak zwanej filozofii naszego stulecia, najgłupszego ze wszystkich, wydani jesteśmy na pastwę wszelkich nieszczęść, a na domiar złego wypowiadamy o sobie tyle bredni, że nasze wnuki i prawnuki czytając historię osiemnastego wieku powątpiewać będą w prawdziwość wydarzeń"17.

[10] Jak zawsze na starość odpadają maski. Jedna po drugiej. Nawet kolekcjonerstwo, nawet ogrodnictwo, przynajmniej ta zabawa w ogrodnictwo, która była rokokową modą. Ze Skierniewic, z końcem 1798, pisał do Antoniego Krasickiego18: „Księżna Radziwiłłowa, która będąc w Warszawie, odwiedziła te osobliwości [sadzonki i rośliny przywiezione z Anglii], opowiadała drogość niezmierną19 owych specjałów, z których niektóre miały oznaczoną wartość do czterdziestu czerwonych złotych Uczciwszy uszy20 wszystkich botaników, wolałbym ja krowę niż kwiatek".

[11] Wybór ten21, który świadomie rezygnuje z chronologii, jest propozycją nowego odczytania liryki Krasickiego. W intencji autora przedmowy jest to próba odejścia od szkolnej lektury i wybrania tego Krasickiego, który dla nas brzmi odkrywczo i współcześnie. Myślę, że jest to przede wszystkim Krasicki intelektualny, posługujący się w swoim instrumentarium poetyckim bardziej przeciwstawianiem i dialektyką22 pojęć, paralelizmem i antytezami budowy składniowej niż metonimią, metaforyką i obrazowaniem. Krasicki sarkastyczny i ironiczny, stosujący chętnie aforyzm i paradoks. Jest to Krasicki, w którym nie tylko bajki przybierają charakter

biurku.

14. Bliżej było do Poczdamu: w Poczdamie k. Berlina rezydował król Fryderyk II.

15. Ingres - objęcie władzy biskupiej symbolizowane przez ceremonię wejścia biskupa do katedry.

16. Konfederacja barska - powstanie szlachty w latach 1768-1772 przeciw Rosji i Stanisławowi Augustowi, uważanemu przez ogół szlachty za poplecznika polityki rosyjskiej.

17. Fragment pochodzi z listu z 1789; Krasicki pisał pod wpływem wiadomości o wydarzeniach rewolucji francuskiej.

18. Antoni Krasicki - brat poety.

19. Drogość niezmierną:

opowiadała o wygórowanych cenach.

20. Uczciwszy uszy - z całym szacunkiem dla...

21. Chodzi o wybór wierszy, do którego przedmową jest ten tekst.

22. Dialektyką - tu:

sprzecznością.

(6)

gnomów, ale również aforystyczne i gnomiczne stają się poszczególne fragmenty satyr, listów i poematów. Jest to Krasicki najzimniejszy i najbardziej gorzki.

Polecenia do tekstu (15+5p.)

1. Na podstawie akapitów 1 .-3. wymień pasje i namiętności Krasickiego. Scharakteryzuj dwie, którym ulegał najdłużej. (0-2)

2. Wyjaśnij przyczynę ulegania przez poetę pasji kolekcjonerskiej (akapit 3.). (0-1) 3. Wskaż wspólne wątki kompozycyjne i treściowe akapitów 4. i 5. (0-2)

4. Przedstaw argumenty przemawiające za określeniem Krasickiego jako stoika, horacjanisty, epikurejczyka (akapity 1.-5.). (0-2)

5. Wykaż, na czym polega podobieństwo kompozycji akapitów 6.-8. i określ, w jaki sposób Kott modyfikuje sensy tych fragmentów. (0-2)

6. Na podstawie wiadomości zawartych w przytoczonym fragmencie uzupełnij daty i wydarzenia z curriculum vitae Krasickiego (1735-1801): (0-2)

 studia w seminarium duchownym w Warszawie:……….;

 uzyskanie kanonii przemyskiej:……….;

 1765 (dwa wydarzenia):……….. i ………;

 otrzymanie biskupstwa warmińskiego: ………..;

 Krasicki poddanym króla pruskiego w latach …………..-……….;

 1795: ………

7. Wyjaśnij, jakie fakty spowodowały ironiczną ocenę czasów współczesnych przez Krasickiego.

Wykorzystaj informacje z akapitu 9. (0-2)

8. *Na podstawie tekstu stwórz krótki portret psychologiczny poety. (+0-3)

9. Określ, jakie środki wyrazu poetyckiego tworzą obraz „intelektualnego Krasickiego" (akapit 11.). (0-2) 10. *Wskaż powtórzenia i metafory z akapitu 11. Wyjaśnij ich rolę, uwzględniając tytuł eseju. (+0-2) 1.W poniższym utworze mamy do czynienia z miłością

romantyczną. Uzasadnij to stwierdzenie, podając przynajmniej trzy dowody z tekstu.

A.Mickiewicz „Potępi nas świętoszek…”

Potępi nas świętoszek, rozpustnik wyśmieje, Że chociaż samotnemi otoczeni ściany, Chociaż ona tak młoda, ja tak zakochany, Przecież ja oczy spuszczam, a ona łzy leje.

Ja bronię się ponętom; ona i nadzieje

Chce odstraszyć, co chwila brząkając kajdany, Któremi ręce związał nam los opłakany.

Nie wiemy sami, co się w sercach naszych dzieje.

2.Na podstawie poniższego fragmentu określ, na czym polega niemoc romantyka, zwana „chorobą duszy”.

Wszystkie me żywotne siły zamieniły się w niespokojną gnuśność; nie mogę być bezczynny i nie mogę też wziąć się do czegokolwiek. Nie mam siły wyobraźni, zrozumienia natury i wszystkie książki są mi wstrętne. Jeśli nam samego siebie brak, brak nam przecie wszystkiego. Przysięgam ci, czasem

chciałbym być wyrobnikiem, by jeno rano przy obudzeniu mieć na widoku nadchodzący dzień, dążyć do czegoś i mieć nadzieję.

(…) Ale gdy znów pomyślę o tym i przypomnę sobie bajkę o koniu, który zniecierpliwiony wolnością daje sobie nałożyć siodło i uzdę i zajeżdżony zostaje na śmierć, nie wiem, co mam czynić. I (…) nie jestże ta moja tęsknota do zmiany stanu głębokim, przykrym niepokojem, który mnie wszędzie ścigać będzie? („Cierpienia młodego Wertera” J.W. Goethe)

3.Udowodnij, że w „Dziadach” cz. II A. Mickiewicza mamy do czynienia z motywem winy i kary.

4.* „Dziady” cz. IV – opisz krótko postać wypowiadającą poniższe słowa:

Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto!

Postaci twojej zazdroszczą anieli, A duszę gorszą masz, gorszą niżeli!...[...]

Niech ją sumienia sztylety ranią! [...]

Pójdę tylko spojrzeć na nią. [...]

Po co? Czego chcę od niej? O zazdrości podła!

I jakież są jej grzechy?

Czyli mię słówkiem dwuznacznym podwiodła?

Czy wabiącymi łowiła uśmiechy Albo kłamliwe układała lice?

I gdzież są jej przysięgi, jakie obietnice?

Miałemże od niej choć przez sen nadzieję?

Nie! nie! sam urojone żywiłem mamidła, Sam przyprawiałem jady, od których szaleję! [...]

O, gdybym mógł choć przez sen pokazać się tobie, Gdybyś na mojej pamiątkę męki

Jeden przynajmniej dzionek chodziła w żałobie, Przypięła jednę czarną wstążkę do sukienki!...

Może spojrzysz ukradkiem... i łezka boleści...

I pomyślisz westchnąwszy: ach, on mię tak kochał!

(z dziką ironią)

Stój, stój, żałośne pisklę!... precz, wrzasku niewieści!

Będęż, jak dziecko szczęścia, umierając szlochał?

[...]

Rób, co chcesz, jesteś woli swojej panią, Zapomnij!... ja zapomnę! [...]

(pauza)

Ach, wzdycham! czegoż wzdycham? ha!

westchnąłem za nią,

Nie! nie mogę zapomnieć o niej i umarły.

Wszakże ją widzę, wszak tu, o, tu stoi!

Płacze nade mną... jaka łezka szczera!

(z żalem)

Płacz, moja luba, twój Gustaw umiera! [...]

(7)

5.Uzupełnij luki w zdaniach, dokonując wyboru z poniższych propozycji. Przy cyfrze wpisz odpowiednią literę.

Ballada, to gatunek literacki z pogranicza 1…….., silnie zakorzeniony w tradycji. Początków ballady należy upatrywać w epickich pieśniach 2. ……... Ballada w wersji szkocko-angielskiej, na której wzorował się pierwszy polski twórca ballad 3……., to przede wszystkim pieśń epicka o tematyce złowrogiej i tragicznej, podejmująca popularne tematy nieszczęśliwej miłości, zdrady czy zemsty; cechowało ją nasycenie elementami fantastycznymi, wprowadzającymi nastrój posępny i tajemniczy. Twórcy polscy wprowadzili również motyw 4…….., by uwypuklić moc zjawisk irracjonalnych i ich wpływ na życie człowieka. Romantycy traktowali naturę za widomy dowód istnienia 5………, dlatego też

najczęściej to przyroda wymierzała sprawiedliwość.

Najciekawszy w balladzie był narrator, który występował w roli 6. ….. W balladzie przyroda bardzo często była 7……

1) A. dramatu, komedii, liryki, B. epiki, liryki oraz dramatu, C. epiki, filozofii i religii, D. etyki, religii i powieści

2) A. groteskowych, B. salonowych, C. pogrzebowych, D. ludowych

3) A. H. Sienkiewicz, B. A. Mickiewicz, C. J. Słowacki, D.

I. Krasicki

4) A. winy i przewiny, B. powinności i kary, C. winy i kary, D. winy i zemsty

5) A. czasu, B. niepokoju, C. nostalgii, D. Boga 6) A. podglądacza, B. eksperta, C. głosu duszy, D.

wieszcza

7) A. porównana do szaleńca, B. personifikowana i sprawiedliwa, C. personifikowana i niesprawiedliwa, D. żądna zemsty na człowieku

Cytaty

Powiązane dokumenty

W każdym razie powstające odruchy są różnego rodzaju i zależą od poprzednich zachowań systemu autonomicznego, a także od wrodzonych talentów, bo na

Użyte w nieodpowiednich warunkach dadzą co najwyżej uczulenie i katar sienny. Właściwie tylko w okresie owulacji da się skutecznie sterować zachowaniem kobiety w ten

Podstawą procesu edukacyjnego jest komunikacja w relacji nauczyciel – – student i to ona będzie przedmiotem dalszych rozważań, uporządkowa- nych za pomocą metafory

W mojej pierwszej pracy trafiłem na towarzystwo kolegów, którzy po robocie robili „ściepkę” na butelkę i przed rozejściem się do domów wypijali po kilka

Oczywiście jest, jak głosi (a); dodam — co Profesor Grzegorczyk pomija (czy można niczego nie pominąć?) — iż jest tak przy założeniu, że wolno uznać

Dla dowolnego zbioru X znaleźć strukturę pierścienia Boole’a na zbiorze wszystkich podzbiorów

Inni, którzy twierdząc oficjalnie, że produkują szmirę tylko dla pieniędzy, nie przyznają się, że właściwie ten rodzaj sztuki im się podoba.. Wreszcie ci, którzy są na

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje