• Nie Znaleziono Wyników

Przyjdź Królestwo Twoje Eucharystyczne. R. 3, nr 9 (1897)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przyjdź Królestwo Twoje Eucharystyczne. R. 3, nr 9 (1897)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

DODATEK DO „EU CH A R YST YI“.

Rok III. Wrzesień 1897. Nr. 9.

j z i i n i

EUCHARYSTYCZNE.

C Z A S O P I S M O R E L I G I J N E

o czci Przenajświętszego Sakramentu.

wychodzi ra z n a miesiąc.

15. każdego m iesiąG a.

Treść: O S ak ra m e n c ie O łtarza n a tle n a u k i św . P a w ia . — Św. C y p ry - a n a : „O m odlitw ie P a ń sk ie j." — Ś w . J o z a fa t K uncew icz. — C odzienna k o m u n ia w p e n sy o n a ta c h . —

Prenumerata w y n o si całorocznie w A u stry i 70 c t d la K sięstw a P oznańskiego (w N iem czech) 1.40

N u m er pojedynczy 10 ct. = 20 fen.

Ogłoszenia od wiersza petitem (lub jego miejsce) 10 ct.

R e d a k c j a , A d m i n i s t r a c j a i E k s p e d j c y a , :

ks. L. Dą b r o w s k i, proboszcz o. 1. w B ru c k e n th a lu p. Uhnów.

U

(2)

O Sakramencie Ołtarza na tle nauki Sw. Pawła.

„Miłość trafnie powiedział O. Lacordaire jedno ma słowo, które wciąż powtarza a nigdy nie n u d zi111) Matka piastująca na łonie ukochane dziecię nie przykrzy sobie choć ono nic jej więcej nie mówi nad te słow a: „Mamo ja cię kocham.0 Przyjaciel dłoń b ratn ią sciskając przyjacielowi w zapewnieniu wzajemnej miłości znajduje szczęście, słowem każde serce, co kocha i pragnie być kochanem nie znurzy się nigdy wyrazami miłości.

Tak je st już w życiu naszem ziemskiem doczesnem.

Jeżeli zaś odwrócimy wzrok od ziemi a spojrzymy n a wzór nasz i ideał Chrystusa, te same zobaczymy w Nim dążenia Boże- człowieczego serca, te same pragnienia, świętsze tylko i dosko­

nalsze od naszych. I nic w tern dziwnego „Bóg jest m iłością V ) jak to określił Ten, któremu danem było spoczywać n a Jezusowych piersiach i czerpać z nich najgłębsze i najjaśniejsze pojęcia Bóstwa.

Otóż Bóg miłości, „wysiliwszy się“, że użyjemy tego wyrazu w umiłowaniu ludzi, czego właśnie wyrazem było ustanowienie S akram entu Ołtarza, w odwiecznych wyrokach swoich postanowił by o najwyższej miłości Jego, miłości sakramentalnej, wszyscy ewangeliści kościołowi powtarzali wiedział bowiem dobrze że

„miłość jest wiecznie stara i wiecznie nowa“ i „ je dno ma słowo co wciąż powtarza a nigdy nie nudzi". Co więcej, — Zbawiciel powołując do Apostolstwa św. Pawła pragnął, aby i On nie za­

pomniał o Tajemnicy miłości ale mówił o Niej przed wszystkiemi narodami.

O Eucharystyi więc, w ten sposób jak j ą przedstawił św.

Paw eł chcemy kilka uwag rzucić w naszym czasopismie. Św.

Apostoł zapisał ją n a kartach swego listu do K oryntyan w roz­

dziale XI wierszu 23 do 29.

Albowiem j a wziąłem od P ana com też w am podał: iż P an Jezus , nocy której był w yd a ń , w ziął chleb.

A dzięki uczyniwszy ła m a ł i r z e k ł : Bierzcie i je d źc ie : to jest ciało moje , które za was będzie wydane to czyńcie na moją pamiątkę.

') Żyw. św. Dom.

2) I 1. św. Jana IY. 8.

(3)

131

-

Taicie i kielich po wieczerzy m ó w ią c: Ten kielich nowy testament jest we K rw i mojej. To czyńcie , ilekroć p ić będziecie n a pam iątkę moją.

Albowiem ilekroć będziecie ten chleb jed li i kielich pili, śm ierć p a ń ską będziecie opowiadać aż przyjdzie.

A tak ktoby kolwiek ja d l ten chleb, albo p il Kielich P ański niegodnie : będzie w inien Ciała i K rw i Pańskiej.

Niechajże doświadczy samego siąbie człowiek : a tak niech j e z clileba tego i z kielicha pije.

Albowiem, kto je i p ije niegodnie: sąd sobie je i p ije, nie rozsądzając ciała Pańskiego.

Dwie prawdy przedstawia tutaj apostoł E ucharystyę ja ko Sakram ent a następnie mówi o przygotow aniu do godnego Jego przyjęcia.

T ego podziału i my się trzymać będziemy w naszych roz myślaniach.

I.

Albowiem j a wziąłem od Pana, com też w am podał, iż P a n Jezus nocy której b ył w ydany w zią ł chleb.

Przytoczone słowa opowiadają nam o objawieniu, jakie m iał od Boga św. Paw eł, o tej tajemnicy i o czasie Jej ustanowienia.

Otóż Apostoł mówi, że całą naukę o E ucharystyi „ w zią ł od P a n a “ Święty nie należał do grona pierwszych apostołów ani nawet czniów Chrystusowych, wówczas, gdy oni mieli nie zrównane szczęście słuchać słów Mistrza z Nazaretu, n ap a w ać sie Jego miłością i dobrocią, on Faryzeusz zelota pałał nienawiścią dla Galilejczyka a może z zajadłą tłuszczą stał i bluźnił pod Krzyżem.

W trzecim dopiero roku po Wniebowstąpieniu, tk nięty łaską Bożą z wroga przem ienił się w przyjaciela Jezusa i Je g o apostoła.

Wówczas pewnie, w owych chwilach, kiedy P an odsłaniał mu wzniosłe tajemnice Swojej religii, objawił mu i tę tajemnicę tajemnic, dlatego więc powiada wyraźnie, że naukę swoją „wziął od P a n a “ . Nie od wiernych zatem, ani naw et od ewangelistów zaczerpnął to, co słowem swem już „był podał“ , a co teraz pisze ale wprost od Boga, bezpośredniem objaw ieniem . Apostoł

„Uwielbionego" Jezusa nie m ógł nie dzielić losu in n y c h aposto ­ łów, w nadprzyrodzonym zachwycie patrzał na serce Boże w sa­

k ram e n taln y ch postaciach wciąż w kościele bijące, na tę oś

chrześcijańskiego społeczeństwa, ognisko katolickiego k u ltu i źródło

jego życia.

(4)

Słowa te przeto są dowodem wielkiej wartości nauki świętego, one przygotowują nas do zrozumienia tych głębokich myśli, jakie apostoł w natehnionem słowie rozwija przed oczyma wierzącej duszy.

Powiada więc dalej, że ustanowienie Sakramentu Ołtarza odbyło się w noc przed m ę k ą : „ nocy , której t y ł w y d a n y “.

Co znaczą te słowa ?

Na pozór zdają się nie mieć znaczenia, bo cóż zwyklejszego w naturze jak noc w „której był w ydany11 to tylko fakt histo­

ryczny i nic więcej. A przecież święci w tych dwu wyrazach od­

krywali tajemnice wszelkie, i nie były to jakieś czcze m arzenia egzaltowanej wyobraźni lecz głębokie mistyczne myśli. Pismo św.

je s t księgą ksiąg, każde słowo zawiera w sobie wiele treści i wielkie prawdy, obejmujące nietylko narody swych czasów w jakich było pisanem, ale cały chrystyanizm, całą przyszłość.

Apostoł więc, gdy mówi. że Zbawiciel postanowił S akram ent Ciała Swego w „nocy“, nie mówi tego na wiatr, nie oznacza li tylko czasu lecz chce nam dać do zrozumienia, dlaczego w łaśnie noc w ybrał S y n człowieczy do przeprowadzenia największego miłości dzieła. Św. Tomasz tłómacząc ten szczegół, w właściwy sobie sposób głęboki a jasny, powiada, że tę porę wybrał Chrystus dlatego, bo „m oc Sakram entu Ołtarza oświeca duszę„per virtutem enim Im ius Sacram enti anim a illu m in a tu r11 -1)

W chwili kiedy Jezus odsłaniał przed ludźmi najwyższą miłość Boskiego Serca, na świecie, w duszach było ciemno i głucho.

Pogaństwo całunem śmierci pokrywało cały prawie okręg ziemi a ju daizm konał samobójczo, bo nie chciał „poznać dnia naw ie­

dzenia."

Światła potrzeba było ludzkości, i „światłość przyszła n a świat", zgotowała ucztę więlką i wezwała wielu, by u jej stołu wszyscy „żywot mieli i obficie mieli." Światłością tą wśród cie­

mności cieniów, chlebem, który kto pożywa żyć będzie, była Eucha- rystya, noc zaś ustanowienia przypominała noc in ną straszniejszą, okropniejszą, noc moralną, z której m anna Ciała Pańskiego wy­

bawić m iała błądzące w ciemnościach dusze.

Lecz nię na tem jeszcze koniec.

E ucharystya miała przetrwać wieki, nie dla apostołów tylko była ustanowioną ale dla całego kościoła dla całej ludzkości.

Chrystus nie skończył swojego dzieła z wniebowstąpieniem p o ­

l) Com m ent. in e p is t. P a u li e. X I. 1. 5.

(5)

133

zostaje „z nam i po wszystkie dni aż do skończenia świata", w tym w ła ś n ie celu osłonił się postaciami chleba i zamieszkał n a ołta­

rz a c h katolickich świątyń. Niestety je d n ak ! Ja k przed Jego męką św ia t b łą k a ł się w nocy, tak samo przewidział S y n Boski, ż e b ł ą ­ dzić będzie i później, choć tu zań umrze, choć się wyniszczy do ostatnich przepaści nędzy, aby przeto przed okropną ona nocą przyszłości przestrzedz każdę duszę bez wyjątku, aby jej okazać, że tylko Ciało i krew Jego są dla niej zbawieniem, noc przeznacza na swoje eucharystyczne narodzenie, początek sakramentalnego życia.

„Nocy której był w ydany

Dlaczego zatem w noc przed śmiercią uczynił Jezus n a j­

większy cud Boskiej wszechmocy?

W szak m ó g ł zrobić to już po nakarm ieniu rzeszy kilkorgiem chleba lub po zm artwychwstaniu, kiedy Bóstwo Jeg o całym z a ja ­ śniało blaskiem, wtedy możeby więcej uwierzyło Jego słowom

Tłómacze Pism a św .1) odpowiadają na to pytanie jednozgodnie że dwie przedewszystkiem były tego przyczyny; najpierw miłość ku nam a powtóre pam iątka Jego męki.

Nie było na ziemi człowieka, który więcej miłował ludzi od Je z u sa ale nie było też i niewdzięczności czarniejszej nad tę, jaką Mu ludzie odpłacili. W tej właśnie pizeto godzinie, kiedy książę ciemności dokonywał piekielnego dzieła, w sercach tych, którym Jezus „położon był na upadek", kiedy apostoł zdrajca wyszedł,

„by rychlej czynił, co miał czynić", Jezus nie chce zapomnieć o swoich, miłość Jego rozwija skrzydła tak szeroko, że aż się serce Jego rozdziera i Krwią w łasną karmi tych, „których umiłowawszy od początku do końca je um iłował".

O tu taj rozum już milknie, serce tylko wielkie święte odczuć może niezgłębioną miłość Bożą, serce, co z apostołem nie wzdryga się powiedzieć: „Któż tedy nas odłączy od miłości Chrystusowej?"

utrapienie ? czyli uc:śk, czyli głód czyli prześladowanie czyli

„miecz?... “

„Albowiem pewienem, iż ani śmierć, ani teraźniejsze rzeczy ani przyszłe, ani moc, nie będą nas mogły odłączyć od miłości Bożej ".')

Czyny wielkiego znaczenia zapisuje historya, potomni w dłu­

gie wieki święcą ich rocznice a naw et wznoszą n a pamiątkę po­

mniki. Nie było donioślejszego faktu na świece n a d mękę i śmierć

x) św . T om asz, E s tiu s , L oohi, R e ise h l eto.

2) Rzyin VIII. 35.

(6)

Boga, więc i pamiątka Jej przewyższać miała wszystkie ludzkie pamiątki, a j e s t nią ta jem nica Ołtarza! Chrystus zostawił j ą przed męką, gdyż w Niej ustały wspomnienia Starego Zakonu i baranek i całopalenia, On jeden miał być teraz miłości i pamięci godnym a w Nim wszystko „omnia et in omnibus Cbristus“.

Z o sta w ił ją przed śmiercią, gdyż pragnął byśmy zawsze o niej pa miętali, chwile zaś ostatnie najbardziej są do tego stosowne własne b o w ie m uczy nas doświadczenie, że nigdy zapomnień nie możemy słów ojca, matki na śmiertelnej pościeli wyrzeczonych.

O n ie za p o m in a jm y i o P an u Jezusie, naszym najdroższym Ojcu, bracie, przyjacielu, nie zapominajmy klęcząc u stóp tabernakulum, często rozważajmy tu gorzką mękę i śmierć Syna Bożego, i wo­

łajmy z p s a lm is t ą ; „Jeśli Cię zapomnę, niech zapomniana będzie praw ica moja, niechaj przyschnie język podniebienia mego, jeślibym

n a cię nie pomniał" Z.

(C. d. n.)

Sw. Cypryana: »0 modlitwie Pańskiej«. 1

S tu d y u m p a try sty c z n e .

W s p an ia ła to zaiste myśl przemawiać w modlitwie do Boga słowy Jednorodzonego Jego S y n a ! Sam Chrystus P a n nauczył nas modlić się, a w tej modliwie, według wyrażenia Tertuliana, za­

w a rł niejako treść całej Ewangelii, stąd modląc się tą modlitwą nie tylko oddajem y cześć Bogu, ale i prawdy religii naszej w niej wyznawamy. Stąd też nazwa jej „Brewiarza E w angelii".'

Przywiedzenie więc objaśnienia „Modlitwy Pańskiej" jednego z pierw szych czyli najdawniejszych Ojców Kościoła, wielką nam korzyść przynieść może. Zauważyć tutaj należy szczegół z u sta­

nowienia tej modlitwy tj. że Chrystus P a n wyraźny dał rozkaz, abyśmy się t a i modlili, ja k On n am wskazał. To też Kościół św.

wierny w szystkim rozkazom Założyciela Swego i to wprowadził w życie. Od początku chrześcijaństwa była „Modlitwa Pańska"

uw ażaną jako wzór i rdzeń wszystkich m o d litw : używano jej nie­

ustannie, p ry w a tn ie albo wspólnie, w domu lub też w kościele, jako i dziś rzecz się ma. Skoro pierwsi chrześcijanie dla ważnych przeszkód nie mogli brać udziału w spólnem odmawianiu jej, natenczas mieli zastąpić ten brak trzykrotnem odmawianiem w do­

mu na każdy dzień. B ył to niejako Brewiarz ich. Dziś nie została

ona pom iniętą z pomiędzy pacierzy kapłańskich. Mieści się również,

(7)

135

zapew ne od początku, w Najśw. Ofierze Mszy św. i jako taka s t a ­ nowi niezmiernie ważną część liturgii św. i dlatego podczas śpie­

wanej mszy św. uroczystym głosem bywa zanoszoną przed Tron Boży przez kapłanów. W zawiązku chrześcijaństwa należała mo­

dlitwa Pańska do tych tajemnic, które nosiły nazwę „disciplina arcana"; wskutek czego długie czasy nie pisano do niej komen­

tarzy. Powoli i dokładnie objaśniano ją mającym przystąpić do Chrztu św. i dopiero potem mógł ochrzczony z całem prawem Boga swoim Ojcem nazywać. Z zawiązaniem się je dnak literatury chrześcijańskiej, modlitwa tak ważna m usiała przecież znaleść kogoś, ktoby się zajął jej wykładem. Do tych należą: Origenes, Tertullian, pierwsi co do czasu. W średnich wiekach m am y św.

Tomasza, Doktora Anielskiego. Lecz co się zdaje być naturalnem i wielce dla nas pożądanem aby ktoś z pierwszych zaraz tj. z naj­

dawniejszych Ojców Kościoła obok dwóch wymienionych, jako tylko pisarzy kościelnych i obok św. Tomasza, jako już później­

szego wiekiem, napisał był podobne objaśnienie, to sądzić należy, iż Patrologia powinna nam wykazać, choćby tylko je dnego z tych Ojców który pierwszy napisał wykład „Modlitwy Pańskiej". I w rze ­ czy samej podaje nam Patrologia takiego Ojca Kościoła. Był nim sły nny Arcybiskup i Męczennik Kartaginy la c y u sz Cecyliusz, C ypryan św.

Znanym jest niewątpliwie żywot tego Ojca Kościoła, zatem tylko niezbędne szczegóły podajemy w niniejszem studyum, jako to że żył w III. wieku ery chrześcijańskiej a urodził się w K a r­

taginie, w pogaństwie z rodziców bardzo znakomitego rodu po­

chodzących. Sam był wielce zamożnym, co pokazuje się z tej oko­

liczności, że, w edług S. Hieronima, po chrzcie św. m iał majętność swoją rozdać ubogim. Studyował retorykę, która mu drogę toro­

wała do godności. Je d n a k życie w młodości wcale go nie wy­

różniało od ówczesnej arystokracyi rzymskiej. Poneyusz w je g o żywocie mówi „że był oddany złym n a ło g o m 11. Nawrócony do wiary przez k apłana Cecyliusza, r. 246, z wdzięczności przybrał jego imię. Dla wyśm ienitych w cnocie postępach niedługo po chrzcie wyświęcony, a naw et wkrótce potem, po śmierci biskupa Kartaginy, za zgodą wszystkich sam biskupem obrany został. — Św. Cypryan był uważany zawsze za jednego z najwym owniej­

szych Ojców Kościoła. S tąd S. Augustyn wielce go wynosi, dając mu przydomek „Doctor egregius et suavissimus".

Św. Cypryan, je s t autorem wielu listów i dzieł treści reli­

gijnej, między któremi wykład egzegetyczno-praktyczny „Modlitwy

(8)

Pańskiej", czyli „Ojcze nasz" pod tytułem „Liber de oratione Dominica", obejmujący 36 rozdziałów niepoślednie zajmuje miej- ice. Napisał go około r. 252, to je st w owym czasie kiedy kościół otrzymał wprawdzie po prześladowaniu Decyusza zewnętrzny po­

kój, lecz zawichrzony był odszczepieństwem Nowacyana i Felici- niusza. W celu więc usunięcia tych wewnętrznych zawichrzeń na­

pisał Św. Cypryan ten oto krótki wykład „Modlitwy P ańskie j", w którym nawołuje do zbawiennej zgody i jedności do czego pod­

stawą ma być pokora. To stanowi pierwszy i najważniejszy m o ­ m e n t a zarazem przewodnią myśl tego dziełka. D rugim momen­

tem je s t zawarta w nim nauka o łasce Bożej, mianowicie ta prawda, że my o ile sami z siebie nic bez łaski zasłużyć sobie nie możemy, a nawet wszystkie nasze dobre sprawy są ju ż łask ą Boską, z której pomocą wszystko uczynić możemy. — Dlatego Św. Augustyn bardzo kochał tę księgę, często j ą przytaczał, za­

lecał innym a nawet sam czytywał ją mnichom z A drum entum . Wykład ten odznacza się szczególniej między pismami Św. Bi­

skupa, zalicza się bowiem do tych, które są najwięcej cenione i czytane a nawet między płodami Patrystyki zajmuje ono jedno z najpierwszych miejsc dla swego powabu i namaszczenia D ucha św.

Dzieli się na trzy częś ci; pierwsza, którą można uważać za wstęp do właściwego przedmiotu, odnosi się do doskonałości mo­

dlitwy, której nas nauczył sam Jednorodzony Syn B o ż y ; druga sta­

nowi objaśnienie „Ojczenaszu", czyli główny przedmiot d z i e ł k a ; a trzecia wreszcie podaje praktyczne przepisy modlenia się, wzięte z wzoru P ana i Zbawiciela naszego mianowicie, jako powinniśmy się modlić często, za wszystkich, w skupieniu ducha, pomagając sobie do wysłuchania u Boga dobrymi uczynkami.

W pierwszej zatem części wychodzi Św. Doktor z zasady, że Chrystus sam nauczył nas modlić się. Syn Boży, który przy­

szedł wypełnić, co było zapowiedziane w Starym Zakonie dla dokonania dzieła Odkupienia, podał nam w łasnem ustanowieniem sdosób, w jakim winniśmy się modlić i to, o co powinniśmy pro­

sić. — Ten który nam życia udzielić raczył, nauczył nas także

modlić się, w tej samej nieskończonej Dobroci Swojej, w której

i nagrodą życia wiecznego obdarzyć nas przyrzekł, bylebyśmy

tylko na to sobie zasłużyli, a to głównie stanie się przez podaną

n am przez Siebie modlitwę, będącą najskuteczniejszym środkiem

otrzymania wszelkich innych łask i darów niebieskich koniecznie

nam do zbawienia potrzebnych. Przez to że nanczył nas Chrystus

P a n modlić się, wypełnił doskonale to co wyrzekł był do S am a­

(9)

137

-

rytanki, że przyjdzie godzina, w której prawdziwi czciciele Boga będą Go czcili w Duchu i P raw dz ie; albowiem któraż modlitwa mogłaby być więcej w duchu nad modlitwę pochodzącą od Tego, od którego sam D uch Św. pochodzi? Albo ja ka prośba mogłaby być więcej w Prawdzie, t. j. godniejsza swego przedłożenia Bogu Ojcu tak pod względem tego, o co prosimy, jakoteż pod względem tego, którzy proszą lub kto to prosi t. zn. że nie prosimy sami, ale prosi właściwie Ten, który je s t istotną Prawdą, czyli sam J e ­ zus Chrystus przez to, iż nas nauczył modlić się swoimi słowy.

Jeżeli P an Jezus przyrzekł, iż o cokolwiek prosić będziemy Ojca Niebieskiego w Imię Jego, da nam, to modlitwa z własnych ust P an a Jezusa pochodząca o wiele je s t doskonalszą i przewyższa modlitwę naszą, mającą tyle tylko znaczenia o ile je st czynioną w Imię Pańskie, przeto na skuteczność modlitwy Pańskiej tem więcej liczyć możemy. „Poznaje bowiem Ojciec słowa Syna Swo­

jego, którego, gdy Orędownika za grzechy nasze u Niego mamy, kiedy o ich przebaczenie błagamy, własnego Syna modlitwę Mu przedstawiamy". A zatem „Modlitwa P a ń s k a '1 je st najdoskonalszą i najskuteczniejszą mówi Św. Cypryan, i bardzo przeto nas zachęca abyśmy się modlili tak, jak nas Boski nasz Mistrz n a u c z y ł ; albowiem

„Amica et familiaris oratio est, Deum de suo orare, ad aures Eiu s asce ndere Christi oratione11.

Lecz aby modlitwa nasza otrzymała swój należyty skutek, potrzeba, abyśmy się w niej odpowiednio zewnętrznie zachowali i serce nasze w pokorze całkiem ku Bogu zwrócili. Bo jako Bóg żąda od nas, abyśmy Go czcili w Duchu i Prawdzie, tak też win­

niśm y przedstawiać Mu modły i bła gania nasze z tą zupełną i ży­

wą wiarą i pamięcią na obecność Jego, uwzględniając zarazem odpowiednie ułożenie ciała czyli karność zewnętrzną. Spokój, skromność i uszanowauie win ny zdobić całą postać n a s z ą ; sam głos n aw e t raczej cichy i pokorny, niż z wielkiem brzmieniem, a bez gorącości serca. Albowiem nie głos, ale serce czyni nam Boga obecnego w duszy. Dlatego to mówi o Bogu Jerem iasz pro­

rok: „Mniemasz, żem ja j e s t Bóg zbliska, a nie Bóg zda leka?

Aza się skryje człowiek w skrytościach ; a ja go nie ujrzę, mówi

P a n ? (23,23-4.) — Nadto potrzeba wedłu g rozkazu Chrystusa P an a

w skrytości i odosobnieniu modlić się. J e s t tu oczywiście mowa

o prywatnej modliwie, że modlitwa wspólna słusznie wydaje się

być wznioślejszą stąd żąda S. Cypryan, przy modlitwie wspólnej

tem dokładniejszego zachowania powyższych przepisów. Mówi więc

najpierw o tem zachowaniu się zewnętrznem jakie przystoi m o­

(10)

dlitwie a potem o wew nętrznem usposobieniu, które je s t najwa- żniejszem w tej sprawie. Albowiem modlić się z głębi wierzącego serca, że otrzymamy o co prosimy, z prawdziwem uczuciem sw o ­ jej niegodności, oto istotne znaczenie i doskonały duch modlitwy.

Wzorem takim w Starym Zakonie była S. Anna. Ta „mówiła w sercu swojem, a tylko usta jej się poruszały, ale głosu jej zgoła słychać nie było “. (1 Reg. I. 13.) Modliła się zatem nie głosem, ale sercem i otrzymała w rzeczy samej to, o co prosiła bo prośbę swą połączyła z wiarą. Przykład zaś pokory na mo­

dlitwie mamy uwidoczniony w celniku, o którym wspomina Nowy T estam e n t: „A celnik stojąc z daleka, nie chciał ani podnieść oczu w niebo, ale bił się w pierwsi swoje mówiąc: Boże, bądź miłościw mnie g rz e s z n e m u !“ (Łuk. 18. 10-14.) Przytaczając jeszcze dalej tekst Pisma św. tego miejsca, na tem zakończa Św. Cy-

pryan pierwszą, czyli wstępną część wykładu.

O. D. K. Z. K azn.

(C iąg d a lsz y n a stą p i).

Św. Jozafat Kuncewicz.

Męczennik , arcybiskup połocki , ur. w Włodzimierzu w r. 1580 umarł 1623 r.).

„W eźm ie ko ro n ę ż y w o ta , k tó rą o b ie c a ł Bóg ty m , k tó rzy Go m iłu ją * Św. J a k ó b I. 12.

„ Id z ie g o d z in a , że w szelk i k tó ry w as z a b ija , m n iem ać b ę d z ie , że czyny p o słu g ę B o g u “. Św. J a n X V I. 2.

Kiedy krzyż wyszedł z mrocznych katakumb i ro zciąg n ął ram iona nad światem, narody iść do niego musiały drogą równie krwawą jak Ten co n a nim z miłości zawisnął. „Żaden do mnie przyjść nie może, jeśli go Ojciec, który mnie posłał nie pociągnie", (Jan. YI. 44) powiedział Zbawiciel, a Ojciec, posyła tylko tą drogą którą posłał Syna. Gdziekolwiek bowiem zbawienne ziarno praw dy chrześciańskiej przygnane powiewem wiatru miłości upadło, nie wzrosło d o t ą d , dopóki krew pierwszego męczennika nie wzbiła się do tronu Ukrzyżowanego i tam nie przemówiła za swą b r a ­ cią. Takie dzieje przejść m usiała Cerkiew ru sk a, zanim choć w części wróciła ta córka wyrodna do matki swej Kościoła r z y m ­ skiego. W prawdzie w XV. wieku była katolicką, leez tylko z im ie­

n i a , bo nie miała nic wspólnego z Rzym em jak tylko, że m e­

(11)

139

tropolita kijowski przyznawał się do posłuszeństw a następcy św.

Piotra. Dlatego też sta n ten długo trwać nie m ó g ł; wnet za­

wrzała duma metropolity i wiek XVI. ujrzał znów Ruś litewską i ruską poza papieżem i miliony wróciły do błędu, bo wiara ich nie była u g r u n to w a n ą , nie była zroszoną krwią męczenników, a wszakże krew ich j e s t nasieniem chrześcian. Naw rócenia n a ro ­ dów nie są ludzkiemi sprawami, dopóki bowiem Bóg przez swych wysłańców nie przyłoży ręki do pługa darmo wysilenia wszelkie.

Przeminęłaby i późniejsza Unia b rz e sk a, chociaż zawarta wśród pomyślnych warunków, gdyby nie skromny, ubogi m nich bazy- liański, Jozafat, nie położył ją sobie jako pieczęć na sercu, nie uczynił najmilszą struną życia, według której wszystkie swe sprawy, dążenia kierował. Metropolici Pociej i Rutski dali jej b y t i ukształcili, ale to było tylko ciałem, trzeba było więc je szcze duszy i tę duszę unickiej Cerkwi dał św. Jozafat. „Aby Chrystu sa opowiadać", mówi Bossuet, „nie wystarczą sło w a; na twarde serca ludzkie potrzeba czegoś silniejszego, trzeba, aby ra n y mówiły, trzeba wzruszyć krwią serce". Tego w łaśni- dokonał nasz Święty, zrosił tę rolę nowo obfitem potem pracy apostolskiej ; on był pierwszą ofiarą krwawą, której krew wylana sprawiła odrodzenie Rusi. Teraz już niebo miłosierdzia otwarte, bo droga do niego krwawym strum ieniem obmyta i wnet z tego nasienia wychodzi cały zastęp biskupów, kapłanów, mnichów a wreszcie i chłopów, którzy z rozwartą piersią wychodzą z kościoła gotowi na wszystko za Unię.

Kilka wspomnień z życia tego wielkiego Świętego, w mie­

siącu poświęconym jego czci, chcemy przytoczyć, aby wszyscy patrząc na tę miłoćć jego ku Najśw. Sakramentowi, błagali J e ­ zusa ukrytego w hostyi, ażeby krew św. Jozafata była pomszczoną

„P rzyjściem królestwa Bożego" w jego ojczyznie.

* * *

W kościele św. Praksedy cicho, poważnie przesuwa się po­

stać niewiasty z kilkuletniem dziecięciem i klęka u stóp ukrzyżo­

wanego Zbawiciela. Chłopczyna z zajęciem utkwił wzrok w obra­

zie ; wyniszczone ciaio, skrwawione ręce, nogi, bok przebity dzi­

wne robią n a nim wrażenie, bo czyste dotąd źrenice oka oblewa

ja k iś smutek Jzą okraszony a z ust wyrywa się : „Mamo kto to

j e s t ? " „Synu mój," odrzekła matka, „to Bóg Jezus Chrystus, który

z miłości ku nam dał się tak skatować". Dziecię jeszcze z więk-

szem przejęciem spoglądało n a krzyż. Lecz o dziwo! jakby pod

wpływem tego wzroku postać ukrzyżowana zdaje się ożywiać,

(12)

-a z boku wychodzą promienie i przeszywając zbiegają się na piersiach chłopięcia. Ono nie pojmując t e g o , tuli się do swej matki, ho ból gwałtowny ciśnie mu serduszko, równocześnie pro­

mień niebiański zabłyska w oczach, usta kwilą błogim uśmiechem i wszystko zdaje się mówić: kochać i cierpieć.

Ta jedna chwila zdecydowała o całem życiu c h ło p c z y n y ; d a ła łódce, jego ster silny o który wcześniej czy później wszystko co mu jest przeciwne rozbić się m usi; rozpaliła wielki płomień miłości Bożej, a przy jego blasku zgasły ułudy wieku młodego i odtąd Jaś przepędzał dni swoje już tylko pomiędzy cerkwią a domem. Cerkiew w tych czasach smutny przedstawiała widok tak że możnaby o niej powiedzieć „spustoszeniem spustoszała", lecz pomimo tego kryła jeszcze w swem łonie skarb, dzieło św.

Bazylego i Chryzostoma — liturgią. Całą jej potęgą przem awia­

ją c ą do serca, zrozumienie i miłość odczuł młodziutki J a n ; wsłu­

chiwał się w pieśni kościelne, czytał wzniosłość religii i wielkość Boga z jej obrzędów. A wszystko to, odbijało się w życiu jego, że sta l się wzorem cnót, których wonność po wielu jeszcze la­

tach tkwiła w pamięci świadków tego budującego życia. Spłynął mu tak wiek dziecięcy a nadszedł czas wyboru stanu. Rodzice n i e przeczuwając wielkiego jego posłannictwa umieścili go w W il­

nie u kupca.

Piękny te n szczep ale młody zostawiony samemu sobie, gnany zewsząd wiatrem niewiary i burzą namiętności powinien, po ludzku sądząc, w tem wielkiem, zepsutem mieście, jakim pod­

ówczas było Wilno, skarłowacieć, zmaleć i miasto owoców c h w a­

sty wydać. Bóg jednak, który cudownie z krzyża poślubił sobie serce jego, nowym przypływem łaski rozw arł mu oczy i Jan

„znienawidził bożnicę złośników" (Ps. 25) i przylgnął cały do cerkwi św. Trójcy w której biło źródło prawdziwej wiary, a bal­

sam jaki ono wlewało w duszę starczył za przepych i świetność ceremonii schyzmy. Teraz już wiedział nasz młodzieniec gdzie szukać swego U m iłowanego; toteż cerkiew ta stała się jedynym przedmiotem jego miłości. Każdą wolną chwilę odtąd już spędzał u stóp niepokalanego B a ra n k a; tam w zatopionym w modlitwie bezwiednie rozpalało się pragnienie zbawienia d u s z , tam w po­

ufnej rozmowie serc hartow ał się przyszły, surowy zakonnik, obrońca Unii, młot schyzmatyków. Miłość swą ku ukrytemu Sy­

nowi Maryi okazywał i czynem służąc w cerkwi za śpiewaka,

lektora a w potrzebie nawet i za dzwonnika. I tak wśród zajęć

skl epowych, prywatną nauką, towarzystwem ludzi uczonych, a tą

(13)

141

-

arką Unii kościołem św. Trójcy cicho przepędził lat piętnaście.

Teraz świat stanął mu otw orem, kupiec przejęty urokiem jego cnót ofiarował mu rękę córki wraz z całym majątkiem. W nim jednak już żyła myśl głęboka, co wśród długich modlitw s p ły n ę ła z serca Jezusa i tak go tchnieniem swem przeniknęła, że odtąd z serca nieustannie wyrywało się w estchnienie: „Żąda i u s ta je dusza moja do pałaców Twoich" (Ps. 83).

I „żądanie serca jego dałem m u “ (Ps. 20). Po nie, bo ku zdu­

mieniu wszystkich, którzy go znali i kochali, zakołatał do ubogiej furty 0 0 . Bazylianów ; tam przyjęty niedługo otrzymał h a b i t z imieniem Jozafata.

Młody zakonnik nie m iał żadnych wskazówek co do obo­

wiązków swego stanu, nader bowiem w smutnym stanie był w te n ­ czas zakon 0 0 . Bazylianów, ale szedł pomimo tego krokiem p e ­ wnym po ścieżce doskonałości, bo sam Bóg otwierał mu drogę.

„Te vince et mundus est victus„ „Siebie zwyciężysa a zwyciężysz św ia t8 św. Augustyna brzmiało mu ustawicznie w duszy i w echu tego głosu poznał, że życie zakonne to życie rozstania się z świa­

tem, to życie modlitwy i umartwienia. W ybrał więc sobie celę najbardziej samotną i w niej się osiedlił, nie wychodząc n aw et n a dziedziniec klasztorny. Dla jego duszy spragnionej Boga nie wystarczyły długie wschoduie pacierze kapłańskie, dopełniał j e przeto rozlicznemi, pobożnemi ćwiczeniami. Nieraz wśród zimy, kiedy cienie nocne okryły ziemię, cicho po pustych korytarzach klasztoru, przesuwała się postać młodego m n ic h a, spiesząca n a cm entarz i tam klęcząc Jozafat lub stojąe w zachwycie miłości przepędzał długie godziny nie czując ni zimna ni głodu. Kiedy zaś sen skleił mu powiek: zdradzał tajemnicę serca, bo raz poraź wyrywał mu się okrzyk: „Panie zmiłuj się“, „Hospody pom yłuj".

W walce z ciałem uzbroił się pancerzem włosiennicy i opasał się żelaznym łańcuszkiem , który szczególnie zaciskał w wilię K o ­ munii św., bronią zaś odporną była dyscyplina. Katując ciało swoje wśród gęstych razów dyscypliny, złamanym od łez głosem, w o łał: „Panie obal schyzmę ! utrzymuj je d n o ś ć ! "

I tak w samotnej celi był już apostołem, bo modlitwy je g o ja k spienione fale dopłynęły do niebios, zawisły obłokiem n ad całą

Rusią i pow strzymały grom y sprawiedliwości Bożej nad tymi, co odwrócili się od Jezusa wołając: „Nescimus hunc hom inem " „Nie

znamy tego człowieka".

(C.

d. n.)

(14)

Codzienna Komunia w pensyonatach.

1. Zasady — 1. Przenajświętsza Eueharystya przechowy­

w ana w domu je s t ogniskiem, skąd ustawicznie wypływa ciepło w dusze, które wydaje bojaźń Bożą, zamiłowanie obowiązku, mi­

łość bliźniego, tak jak ogień wydaje promienie ciepła, rozgrzewa­

jące go członki.

Proste to potwierdzenie tego, co dobrze rozumieją osoby, żyjące w zgromadzeniu, które ma szczęśeie goszczenia u siebie Zbawiciela.

2. Przenajświętsza Eueharysty a złożona przez Komunię świętą w duszę, dobrze przygotowaną, udziela jej swego Bożego ciepła w sposób najszczególniejszy dopokąd istnieją święte P o­

stacie. Przez je d en kwandrans chrześcijańskiego dnia czujemy, choćby charakte r był nie wiem jak lekki, że wielka sprawa toczy się w d u s z y to w owym kwandransie po Komunii świętej, Wiemy to z doświadczenia i każdy potwierdzić to może, bo któż z nas je dnego lub drugiego dnia nie zrozumiał tego słowa Ojca Lakor- d e ra ; „Nie podobna obliczyć skutku jednej Kumunii w życiu duszy “.

3. Skoro ognisko przygaśnie, boskie ciepło, ja k ziemskie ciepło zaczyna się obniżać, może się je dnak przechować dłużej lub krócej, podług tego, jak komunikujący odziewa się w skupie­

nie, spokój, pracę, miłosierdzie, miłość i posłuszeństwo ; tak samo, ja k kam ień' mocno rozegrzany i od ognia oddalony, zachowuje długo ciepło, jeśli się go osłania przed wpływami zewnętrznego powietrza.

4. Taki kam ień rozgrzewa podczas nocy łoże zziębnięte bie­

daka, udzielając mu ciepła, które był otrzymał, tak samo dusza po Komunii zachowuje ciepło Boże; otrzymane przez Eucharystyę, tak samo też może rozegrzać w koło siebie dusze , do których się zbliża.

5. Oto pierwsza przyczyna, dla której ustanowiono codzienną Komunię wszędzie wśród licznych zgro m ad zeń , stowarzyszeń, pensyonatów, a nawet wśród r o d z i n : dla rozprzestrzeniania w ca­

ły m domu bezpośredniego wpływu Jezusa Chrystusa. Je stto ogni­

sko, które rozgrzewa lampę, która o ś w ie ca ; roślinę wonną, która rozszerza zapach i niszczy szkodliwe wyziewy.

Ci, którzy m ają wiarę, rozumieją te skutki, ci zaś którzy

mają doświadczenie, szczególnie kapłani, mogą powiedzieć, czy

rzeczywiście liczba grzechów się zmniejszyła, a liczba aktów cnót

(15)

143

się zwiększyła w tych domach uprzywilejowanych, gdzie Komunia święta z serca jednego, przelewa swe łaski we wszystkie serca.

P r a k t y k a . — Trudność w praktyce.

Co do dzieci trzeba się ta obawiać przyzwyczajenia, z n u ­ dzenia, lekkości charakteru ; można się obawiać, że dziecko, b ę ­ dące w tym dniu żywem C y b o ry u m , obnoszonem przez Anioła Stróża swego po całym dom u, ja k w czasie uroczystej procesyi kapłan obnosi Monstrancyę, można się obawiać, aby to dziecko nie zapomniało o swej godności i wskutek lekkości nie zm arno­

wało ś w ia tła , ciepła i woni Eucharystycznej. Z dziećmi trzeba wszystko upraszczać, zmieniać, potrzeba przemawiać do zmysłów.

To właśnie praktykuje się od kilku lat w d o m u , gdzie j e ­ stem kapelanem.

O r g a n i z a c y a . — Jest ona bardzo prosta.

1. Jedno z dzieci je s t obowiązane komunikować w jednym dniu ty godnia; jest to Komunia nie licząca się do tych, które dziecko przyjm uje kiedyindziej w niedzielę i święto, lub wraz

z towarzyszami Jeśli jest dostateczna liczba dzieci, ta Komunia może przypadać na każeo dziecko je den dzień w miesiącu.

2. Co niedziela, imiona mających komunikować w ciągu tygodnia bywają publicznie odczytywane przez k ap ela n a, aby dziecko mogło się przygotować. Zawsze też podane są wyrazy dla uczczenia Przenajświętszej E u c h a ry s ty i, mające służyć za w estchnienie i myśl całego ty g o d n ia ; są to zwykle tytuły Jezu sa C hrystu sa n. p. : Jezus Mistrzem, Jezus Pokojem, Jezus Niewin ­ nością, Jezus słodyczą. Tak uprzedzone, dziecko może się przy­

gotować, a spowiada się zwykle w wigilię lub jeszcze jeden dzień pierwej przed Komunią.

3. Komunikujące dziecko w imieniu całego d o mu , nosi w ciągu dnia jako oznakę swą i przypomnienie dla niego samego i dla towarzyszy, wstążkę lub łańcuszek, do którego j e s t przy­

twierdzony krzyżyk lub wizerunek Serca Paua J e z u s a , tak jak dzieci Maryi noszą codziennie Jej błogosławiony medalik. Wie­

czór wstążkę się zdejmuje i oddaje temu dziecku, które ma ko­

munikować nazajutrz.

4. Popołudniu, w oznaczonej godzinie, zwykle na początku rekreacyi popołudniowej, około czwartej, dziecię, które w tym dniu przyjęło Komunię świętą, udaje się do kaplicy na trzy lub cztery m inuty : je s t to odmawianie jego porannego nabożeństwa. O dm a­

wia tam modlitwę n a s tę p u j ą c ą , napisaną na tabliczce wiszącej

w miejscu przeznaczonem.

(16)

„Boże mój! ja m to tego poranku miał szezęście przyjąć Cię w imieniu całego domu. Mnie to raczyłeś dziś użyć do tego, abym rozszerzał dobro wśród moich towarzyszów. Boże mój, Tyś mię posłał, abym wśród nich był zbudowaniem, pomocą, zachętą, abym ich kochał... Nie wiem, czy posłannictwo moje spełniłem tak, jak ty c h c ia łeś; może się zapomniałem, przebacz mi moją nierozwagę, nieśmiałość, brak gorliwości; przebacz mi także in n e błędy moje i niech dziś jeszcze zadosyćuczynię, w czem u ch y ­ biłem.

Niech się ten dzień skończy dla mnie dobrze, a w godzinie spoczynku niech mi powie mój Anioł S t r ó ż : „Pan Bóg je s t z a ­ dowolony z ciebie!"

Potem odmawia litanię do Anioła Stróża i modlitwę „O Pani m oja", żegna się, dla otrzymania błogosławieństwa P an a Jezusa i idzie połączyć się z towarzyszami, aby się z nimi przechadzać.

A u to r „Z łotych Plewelc“.

Podziękowanie św. Józefowi i Najśw.

Pannie Różańcowej.

Od dwóch lat dotknięty ciężką słabością epilepsyą, której ataki co tydzień się powtarzały, gdy nigdzie ulgi znaleść nie mogłem — z całą ufnością udałem się do św. Józefa prosząc o pomoc. I ufność mię nie zawiodła. Po odprawieniu nowenny do św. Józefa i wpisaniu się do Bractwa; Najśw. P a n n y Maryi Różańcowej — od dwóch miesięcy atak się nie powtarza. Niech będą dzięki i chwała św. Józefowi i Najświętszej Pannie Różań­

cowej.

M ichał Jakobi ze Lwowa.

Poświadcza O. Albert N owiński Dominikanin.

W ła śc ic iel w ydaw ca i re d a k to r odpow iedzialny: Ks. L. Dąbrowski, proboszcz ob. łac.

w B ru c k en th al p. Ulinów.

Z d ru k a m i W. A. Szyjkowskiego, we Lwowie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

świętszego Sakramentu, Karmelitanka bosa nazwana Oblubienicą Dzieciątka Jezus, miała objawienie, że cokolwiek stało się w j a ­ skini Betleemskiej, nawet

A tak zdarzyło się, że kiedy Józef musiał iść z małżonką poślubioną sobie, do Betleem, aby się tam zapisać, według edyktu cesarza, zbliżyła się

święcenia Miłości i zadość uczynienie expiacyi — sprawiedliwości -Bożej. Ciało Chrystusa Pana — oznacza — Ofiarę expiacyjną na przebłaganie grzechów

Jej uwielbienie ma jeszcze wyłączną wartość, gdyż Ona jest Królową potężną, wyniesioną ponad wszystko stworzenie, bo jeźli adoracya polega na poniżeniu

dością spogiądają aniołowie na taką parafię oddalają od niej wszystkie nieszczęścia i udzielają jej wielkich łask... Obecnie ten sposób modlitwy, nieustająca

W czasie swego śmiertelnego życia, pozwolił Zbawiciel tylko raz jeden i przez krótki bardzo czas i tylko trzem.. W tedy ugnie się wszelkie kolano i Lucyfer

Będąc raz w Tuluzie, aby zbijać błędy Albigenzów, wszczęła się między nim, a jednym ze zwolenników herezyi sprzeczka- co do Przen. Jeżeli wobec ludu,

Patrzm y zawsze na Pana Jezusa, a wypełniać będziemy Jego ducha pełnego światłości, przenikniemy Jego usposobienia, zleje się na nas Jego moc uświęcająca i