• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel : dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1926.10.23, R. 3, nr 43

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasz Przyjaciel : dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1926.10.23, R. 3, nr 43"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

D o d a t e k d o „ G ł o s u W ą b r z e s k i e g o * '

Nr. 43. Wąbrzeźno 23 października 1926 r. Rok 3.

Ewangelja

ś w . M a te u s z a r c z d z . 2 2 , w ie r s z 1 5 — 2 1 . W o n c z a s o d s z e d łs z y f a r y z e u s z o w i? , r a d z ili s ię ja k o b y J e s u s a p o d c h w y c ili w m o w ie . I p o s ła li M u u e z n ie s w o je z H e r o d y s n y , m ó w ią c : N a u c z y ­ c ie lu , w ie m y , ż e p r a w d ę k o c h a s z i d r o g i B o ż e j w p r a w d z ie n a u c z a s z , a n ie d b a s z n a n ik o g o , a lb o w ie m n ie o g lą d a s z s ię n a o s o b ę lu d z k ą : p o w ie d z ż e n a m te d y , c c c s ię z d a , g o d z ili s ię c z y n s z d a w a ć .c e s a r z o w i, c z y li n ie ? A J e z u s p o z n a w s z y z ło ś ć ic h r z e k ł: C z e m u M n ie k u s ic ie , o b łu d n ic y ? P o ła ź c ie m i m o n e tę c z y n s z o w ą , A o n i M u p r z y n ie ś li d e n a r . I r z e k ł im J e s u s : C z y j je s t te n o b r a z i n a p is . R z e k li M u : c e s a r s k i. T e d y p o w ie d z ia ł im : W ię c o d d a w a jc ie c e s a rz o w i c o j e s t c e s a r s k ie g o , a B o g u , c o je s t B o s k ie g o .

♦ ♦♦♦♦♦♦♦♦! ♦♦♦♦♦♦♦♦♦ ♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦

Nauka z ewangelji.

C o b y ło p o w o d e m , ż e f a r y z e u s z e z a p y ta li Z b a w i c ie k , c z y d o z w o lo n e m je s t p ła c ić c e s a r z o w i

p o d a tk i?

Ż y d z i ja k o n a r ó d w y b r a n y , k tó r e g o P a n e m b y ł B ó g , b y li z o b o w ią z a n i ta k ie p ła c ić ty lk o p o ­ d a tk i, k tó r e p r z e z n a c z o n e b y ły n a s łu ż b ę B o ż ą u tr z y m a n ie ś w ią ty n i i k a p ła n ó w . O d k ą d z o s ta li u ja r z m ie n i p r z e z R z y m ia n , m u s is li ta k ż e c e s a r z o m r z y m s k im p ła c ić p o d a tk i. P o w s ta ła s tą d k w e s tja t, j. p y ta n ie , c z y te p r z y m u s o w e p o d a tk i o p ła ­ c a n e c e s a rz o w i d o c e ló w p o lity c z n y c h n ie w y k r a ­ c z a ją p r z e c iw p r a w o m B o g a .

O ile c h c ie li f s r y z e ; s z o w ie te r n p y ta n ie m p o ­ c h w y c ić w m o w ie Z b a w ic ie la ?

Z a m ia r e m ic h b y ło o s k a r ż y ć G o ja k o b u n to ­ w n ik a u r z y m s k ie g o s ta r o s ty , • g d y b y b y ł u z n a ł

p ła c e n ie p o d a tk ó w z ? n ie d o z w o lo n e , a u c z y n ić G o n ie n a w is tn y m u lu d u r z y m s k ie g o , k tó r v u c is k p o d a tk o w y z w ie lk ą z n o s ił g o r y c z ą , g d y b y b y ł o ś w ia d c z y ł, iż p o d a tk i p ła c ić tr z e b a .

D la c z e g o f a r y z e u s z e w y p o w ia d a ją Z b a w ic ie lo w i tę w ię lk ą p o c h w a łę , iż je s t p r a w d z iw y i n ie d b a

n a n ik o g o .

P o c h w a ła ta b y ła w p r a w d z ie z u p e łn ie s łu ­ s z n a , g d y ż J e z u s C h r y s tu s s a w s z e n a u c z a ł o tw a rc ie

s ta n o w c z o , o d w a ż n ie , n ie tr o s z c z ą c s ię o p o c h w a ­ łę lu b n a g a n ę lu d z i, ż e s a m i n a w e t f a r y z e u s z a te m u z a p r z e c z y ć n ie m o g li. A le ty m r a z e m m ó w ili to o b łu d n ie , a ż e b y te r n p o c h le b s tw e m w y ­ łu d z ić M u n ie b a e z n e o ś w ia d c z e n ie i z g u b ić G o p r z e z n ie .

K to p o d o b ie n j e s t d o ty c h o b łu d n ik ó w ? C i, k tó r z y c h c ą c o s z u k a ć b liź n ic h /

zewnę­

tr z n ie o k a z u ją s ię p o b o ż n e m i i ś w ię ta m i,

a we­

w n ą tr z p e łn i

z ło ś c i, m a ją m ió d

na jęiyku a

w s e r c u ż ó łć i ż g a ją ja k o s k o r p io n y , k ie d y s ię n ie s p o s tr z e ż e m y

i

te g o

się

n ie

spodziewamy.

Z o b łu d ą ty le je s t p o łą c z o n y c h n ie c n ó t.

(Mat.

2 3 ) . D la te g o ż a d e n g r z e c h n ia b y ł ta k w s tr ę tn y m d la C h r y s tu s a i ż ą d n e m u

tak

m o c n o n ie p r z y - g i n i a l, ja k o b łu d n ik o m .

D la c z e g o k a ż ę S o b ie J e z u s C h r y s tu s p o k a z a ć m o n e tę p o d a tk o w ą i d la c z e g o p y ta o o b r a z i n a p is

n a n ie j?

A ż e b y z m u s ić n ie ja k o p y ta ją c y c h d o d a n ia s a m y m s o b ie o d p o w ie d z i, g d y ż p ie n ią d z p o d a tk o ­ w y z o b r a z e m i n a p is e m p a n u ją c e g o p o k a z y w a ł j a ­ s n o , ż e k r a j n a le ż y d o c e s a r z a . D o k o g o z ^ ś k r s j n a le ż y , te m u s ą p o s łu s z n i i p ła c ą p o d a tk i m ie s z k a ń c y w e d le p r a w a i o b o w ią z k u . T ą o d ­ p o w ie d z ią , ż e p ie n ią d z p o d a tk o w y m a n a s o b ie o b r a z i n a p h c e s a r z * p r z y z n a li s a m i f a r y z e u ­ s z e , ż e c e s a r z je s t r z e c z y w is ty m ic h p a n e m . I p r z e z tę o d p o w ie d ź z a ła tw io n ą z o s ta ła s a m a p r z e z s ię s p r a w a , c z y w o ln o c e s a r z o w i p ła c ić p o d a tk i i s tą d to m ó g ł J ^ z u s C h r y s tu s p o p r o s tu p o w ie ­ d z ie ć : „ O d d a jc ie te d y e e s a r z o w i c o c e s a r s k ie g o , a c o je s t B o ż e g o , B o g u ."

D k c z e g o d o d a ł J e z u s : o d d a jc ie B o g u

eojeat

B o s’r ie g o ?

A ż e b y w y ja ś n ić , ż e ż y d z i c h o ć r z e c z y w iś c ie p o d w z g lę d e m z o s ta w a li p o d o b e e m p < n o w a n ię m m im o to n ią p r z e s ta w a li b y ć p o d d a n e m i B o g a &

w ię c p rz fc z to m ie li o b o w ią z e k p o d w z g lę d e m r e ­ lig ijn o - m o r a ln y m i k o ś c ie ln y m w s z y s tk o w y k o ­ n y w a ć . ja k d a w n ie j, k ie d y m ie li w ła s n y c h k r ó ló w . P /a e e n ie w ię c p o d a tk ó w ś w ie c k im p a n o m n ie w y k r a c z a p r z e c iw ż a d n e m u p r a w u B o ż e m u lu d u I z r a e ls k ie g o . P o n ie w a ż P a n J e z u s p r z y z n e ł w s z y s tk ie z a s z c z y ty i p r & w a lu d u ja k o p r z y m le - r Z f ń c a B o g a i p r z y p o m n ia ł s ta n o w c z o p o w s ta ją c e s tą d p o w in n iś c i, p r z e to n ie m o g li M u s z k o d z ić

(2)

— 157 —

w obtc ludu fsryzeutze. W ten sposób potargał Jezus B jską S>vą m ądrością i praw dą w szystkie sidła, w które G o pochw ycić cheieli.

Czego m ożemy się jeszcze nauczyć z odpow iedzi Zbaw ieiehl

Jezus C hrystus nie dal się O dstraszyć ani pochlebstwam i, ani groźbam i od spełnienia w szę­

dzie i zawsze tego, co jest słusznem i spraw ie- dliw em . Stw ierdzi! O n na now o przez sw ą nie­

ustraszoną odpow iedź to, co przyznać m usieli sa­

m i naw et faryzeusze, że m ówi praw dę, że uczy dróg B ożych i praw dy, nie dbajac o nikogo.

W tem pow inni chrześcijanie naśladow ać Zba­

w iciela i nie dać się odstraszyć od w ykonyw a­

nia cnoty ani bojsźnią przed ludźm i, aniow em i próżnem i słow am i: „cc ludzie pow iedząV Cóż to nas obchodzi, jeżeli ludzie źle o nas m yślą i m ówią, bylebyśm y tylko B ogu się podobali.

O n tylko jeden m oże nam przynieść praw dziw y pożytek a i szkodzić, dlatego Jego tylko w inniś­

m y się bać, jak m ów i C hrystus: „N ie bójcie się tych, którzy ciało zabijają, ale duszy zabić nie m ogą, ale bójeie się raczej Tego, który ciało i duszę do pieklą w trącić m oźe.‘ (M at. 10, 28).

4<.4><>44.<. + 4. + + +|+ + 4.4. + + + + 4. + 4‘ + + + ^ LUCJAN RXDEL.

IF jesieni.

Złote listki brzóz Dygocą, dygocą, lio je dzisiaj nocą Zwarzyl silny mróz.

I padają z drzew.

Jak ulewa złota Po ziemi je miota Wiatru zimny wiew.

_le tym liściom, źle, Co zleciały z drzewa, Wicher je rozwiewa Na deszczu, we mgle.

Lecą ostrym tchem

W zawieje okrutną — Jak tym liściom smutno, Ja najlepiej wiem..

Slpne talizmany.

W iara w m oc i w pływ talizm anów jest zda“

je się ludziom w rodzoną. T

g

tysiące lat, dzie’

łące w spółczesny!h Europejczyków od tego sto­

pnia pierw otnej kultury, na jakim znajdują się obeeuie dzikie ludy A fryki C entralnej i A ustra- Iji nie zdołały jednak zniw eczyć w iary w tali­

zm any. Począw szy od pierścienia Salom ona, w kam ieniu którego kryły się duchy, służące w ład­

cy państw a żydow skiego, aż do ołow ianej ku leciki, którą znakom ity pisarz angielski O skar W ilde nosił jako talizm an przy łańcuszku od zegarka, m inęły w praw dzie w ieki i tysiące lat, a jednak przesąd ów pozostał w sw ojej m ocy, Fetysze papuasów nie różnią się w istocie sw o­

jej biciem od przeróżnych m askot, które się um ieszcza w roim m tyrh form ach na sutom obi- lach, celem bronienia ich od katastrofy.

N iezwykle jaskraw ym przykładem tego w ro­

dzonego oslow iokowi dążenia do w ytw orzenia

sobie w łasnego talizm anu, jest słynny francuski pisarz i filozof, W olter, który przez całe życie przecież z niezm ordow aną gorliwością w alczył z w szelkiego rodzaju przesądam i, a nigdy jedn&fc za żadną cenę nie ehciał się rozłączyć z m inia­

turow ą czaszką z kości słoniow ej. Talizm an ten nosił stale w kieszeni kam izelki i jego działa­

niu przypisyw ał żelazną w ytrw ałość sw ego zdro­

w ia. Specjalnie podatnym terenem dla przeróż­

nych am uletów i talizm anów , były zawsze dw o­

ry m onarsze, zarów no w daw nych, jak i now o­

żytnych czasach.

H istoryk niem iecki Forster onow iąda intere­

sujące szczegóły o rodzinnym talizm anie dyna­

stii H ohenzollernów. B ył to w ielki sygnet ze srebra, którego jedyną ozdobę stanow ił duży czarny krzem ień. Pierścień ten kazał zrobić książę Jan B randenburski. O sobliwy ten klej­

not dzied iszyli przez stulecia członkow ie rodzi­

ny H ohenzollernów , żśden z nich nie pow ziąłby jakiejś stanow czej decyzji, jeżeliby tego pierście­

nia nie m iał na palcu W ilhelm II-gi rów nież w ierzył głęboko w czarodziejską potęgę talizm a­

nu i nosił go w e w szystkich w ażniejszych w y­

padkach. W tym czasie, kiedy baw ił w głów nej kw aterze w ojennej na froncie zathednim , ani na chw ilę nie zdejm ował pierścienia z czarnym krzem ieniem z palca. K iedy w październiku 1918 r.

cesarz po klęsce nocą uciekał w aucie doH ulan- dji, ośw iadczył jednem u ze sw oich tow arzyszy, K tóry obaw iał Się o j^go życie, że nie m u się złego stać nie m oże dopóki m a na palau pierścień Jana B randenburskiego.

R ów nież rodzina R om snow ych m iała sw ój talizm an. K osztowny zloty pierścień z w ielkim kw adratowym diam entem . Jednakow oż nie ten piękny diam ent m iał posiadać w sobie siłę cza­

rodziejską, lecz m ały w iór drew niany, ukryty pom ięuzy kam ieniem a m etalem albow iem trady­

cja głosiła, że ten w iór drzew a peehodzi z krzy­

ża Zbaw ieisłs i chroni k^żderrzow ega w łsśeieie la pierścienia przed w sielkiem i m ehespieeień- stw ftm i. A Lkołaj II w ezssie w ażnyah obrad, przed pow zięciem jakiejś doniosłej decyzji, w czasie uroczystych przyjęć, m iał zs.w azę cudow ny pierścień na palcu. W czssie w ojny św iatowej w r. 1915, kiedy car m iał przew odniczyć zebra­

niu rady fam ilijnej w M oskw ie, m onarcha R osji z& uw ażyi w czasie jazdy w pociągu salonow ym , że zapom niał pierścienia w Petersburgu. M ikołaj II kazał natychm iast zatrzym ać pociąg i polecił sw em u adjutant© w i, aby pojechał do Petersbur­

ga po pierś neń. C ar czekał w pociągu na sta cji pełne 6 godzin., zanim adjutant pow rócił z pierścieniem . Ta silna w iara M ikołaja II w po­

tęgę talizm anu, w ytłum aczenie sw ojo znajdow a­

ła nietylko w tradycji rodzinnej ale także w tym fakcie rzeczyw istym , że stryj jego w ow ym dniu, gdy padł ofiarą zam achu, nie m iał pierścienia na paku.

Franeuski guw erner następcy trenu A leksie- j«, który po bolszew ickim przewrocie tow arzy­

szył rodzinie cesarskiej na w ygnanie i po stra­

ceniu w szystkich członków rodziny R om anowych pozostał jako jedyny św iadek naoczny tego krw a­

w ego w idow iska, którem u udało się uśjć z życiem , w sjjom ina w sw oich pam iętnikach — iż złoty pierścień w7 pierw szym m iesiącu rew olucji K ie- reńakiego zniknął w tajem niezy sposób. C ar

(C iąg dslszy na 4 tej stronie.)

(3)

— 1 5 8

Pomieść

przez

1 9 )

Walerego Przyborowskiego.

(C iąg d a lsz y ).

— T o b y ło ... to b y ło ... c z ek a jż e , ja w ted y . d o sta łem n o m in a c ję n a re fe re n ta w w y d z ia le d ó b r i la só w , ta k .. to b y ło z a te m w ro k u 1 8 3 5 , ta k ... 3 5 ... p a m ię tam d o b rz e .

J a k d o tą d w sz y stk o m ó w iło z a p rz y p u sz c z e ­ n ie m d o k to ra , że sz k ie le t, le ż ą c y w ta je m n ic z y m , s ta ry m d w o rk u n a L e sz n ie n a le ż n i d ó je g o c io t k i. N a w et d a ta się z g a d za ła.

— P o w ied z że m i d z ia d u siu — s p y ta ł — c z y C z a p lic ó w n y b y ły b o g a te?

— A ! a ! a 1 m ó j W ła d k u , n a n ic c i się te g o ...

te n ... że ta k p o w ie m , to n ie p rz y d a . P o sa g , h m !...

tw o je j m a tk i c a ły p o sz e d ł... a n i g ro sz a n ie z a s ta ­ ło . B o to , w id z isz , w in ie n b y l tro c h ę tw ó j o j­

c ie c , a tro c h ę o k o li

z h o ś c i.

P rz y sz e d ł... te g o te n ... z ły ro k , g ra d y , b u rse , su sz e i u le w y ... k a t ta m w ie z re sz tą co , w sz y stk a k re s te n c ja p rz e - p a d ła . P o te m s p a lili się , p o te m b y ł p c m irę k n a b y d ło , w sz y stk ie , że t« ik p o w ie m , p la g i e g ip ­ sk ie . A p rz y te m ż y ło się p o p a ń sk u , w id z isz , te g o t« n ... k o n ie , c u g i, p o w o z y , lo k a je, g a rd e ro ­ b ia n e ... m a tk a tw o ja , k o b ie ta n a jle p sz a, a le n ie g o sp o d a rn a i k a c i w sz y stk o w z ię li. N ic się n k z o stało . J u ż o b o ja u m a rli, to d la c ie b ie o c a liłem z sle d w ie d w a ty sią c e z ło ty c h . R a e h u n e k ci p rz e - e ię z ło ż y łe m .

— M ó j d z i& d u siu , n ie o to w c ale id z ie . N ie ro z u m ie sz m ię . J a e h e ia lb y m się d o w ied z ieć , ile m ia ła p o sa g u c io tk a M a ry sn n a .

— A ty le co i tw o je m & tk a — d w a k reć e to ty sięc y z ło ty c h .

N o w y w ię c d o w ó d p ra w d z iw o śc i p rz y p u s z­

c z e ń d o k to ra . W liśc ie n ie sz c z ę śliw e j k o b ie ty - b y ła w y rb ź a ie m o w a o d w ó c h k ro ć stu ty s ią ­ c a c h slcty c h , k tó re p ra w d o p o d o b n ie n a w y p a d e k śm ierc i sw e j i sw eg o d z ie c ię c ia , z a p isa ła H e li- g la so w i.

— C z y te p ie n ią d z e b y ły w g o tó w c e ? c z y m iaia je ze so b ą , u c ie k a jąc z ty m m u z y k iem ? ...

— N ie , n ie b y ły w g o tó w ce ... b y ły u m iesz ­ c z o n e w B a n k u P o lsk im n a 4 p re e e n t d o c z a su d o jścia M a ry an n y d o p e łn o latn o śc i. A ż e ... te g o te n ... je sze a e n a d w a la ta p rsted u c isa sk ą z ty m n ie m ie c k im d ja b łe m , d o sz ła d o p e ln o la tn o śsi, m o g ła w ię c k a ż d e je h w ili p o d n ie ść tę su m ę i z a ­ p e w n e... te g o te n .. p o d n ić ste . Z re sztą ... m ó j W ła d k u ... w id z isz , je ż e li c i co n a te rn , ż e ta k p w io e m , z a leż y , m o ż e sz k a ż d e j e h w ili iść d o B a n k u i d o w ie d z ie ć się , k ie d y ta su m a i p rz e z k o g o ... h m ... z o sta ła p o d n ie sio n ą .

O c z y w iście , d o k tó r p rz y rz e k ał so b ie w d u sz y , d o w ied z ieć się w B a n k u , n ie c h c ą c je d n a k o k a ­ z y w a ć p rz e d s ta ry m e m e ry te m z b y te c z n e g o z a ­ ję c ia się tą sp ra w ą , o d rz e k ł, u d a ją c o b o ję tn o ść .

— E j, n ic m i n a te rn n ie z a le ż y . Je ż e li się p y tam c ie b ie d z ia d u siu o te sz c z e g ó ły , to przez

p ro s tą c iek a w o ść , b o w rz e c zy samej, nie dotąd

n ie w ied z iałe m o m e j ro d z in ie .

S ta ru s z e k p o d n ió sł sw e sp ło w iałe , ale b y ­ s tre je sz c z e o c z y i rz e k ł:

— Taaak? a n o ... b o z d a w ało m i się , że te ­ g o ... m ó w iłe ś, iż p o w aż n e p rz y c z y n y c ię z m u sz a ­

d o p y tań ., ale m o ż e m i się , że ta k p o w ie m ., zda-

je b o to ju ż s ta ry je ste m , b a rd zo s ta ry .

S p o strze g ł się d o k to r i d la zatarcia swej nie­

z rę c z n o ści, sp y ta ł:

— I m ó j d z ia d u siu , w isto c ie n ic n ie w ia ­ d o m o , co się sta ło z c io tk ą M a ry a n n ą ?

— N ic ...

— P rz e cie cl o ć ja k a k o lw ie k w ieść m u sia ła d o jść o n ie j.

— Ż a d n a n ie d o sz ła .

T o d z iw n e , b a rd zo d z iw n e . N o ... a te n u w o ­ d z icie l, có ż to b y ł z a c z ło w ie k ?

— A n o ... p o w iad a m ci p rz e c ie ... m u z y k c z y śp ie w a k .

— A le ja k ie g o c h a ra k te ru , eo z a je d e n , co d o tą d ro b ił?

— K a t g o ta m w ie , g ra ł c z y śp ie w a ł, ja k w sz y stk ie ta k ie b ła zn y n ie m ie ck ie .

W iec e j ju ż się d o k o tr d o w ie d z ie ć n ie m ó g ł.

C z y s ta ry T o m a sz e w sk i w rz e c z y s^ m a j wię­

c e j n ie w ie d z ia ł, e z y te ż m o ż e m e c h c ia ł p o w ie ­ d z ie ć, d o ść , że p o m im o w sze lk ich z a b ie g ó w , d o ­ k tó r n ie w ię c e j z n k g o n ie w y c ią g n ą ł.

B y ło ju ż p o łu d n ie . S ło ń c e czerwcowe do­

g rz e w a ło m o c n o ; je g o p ro m ie n ie , p a d a ją c e p ro ­ sto p a d le , p rz e d o sta w a ły się p rz e z liśc ie kaszta­

n ó w i p a d d y z ło c istą się cią k ó ł i kółek na pia

se k śc ie ż k i.

D z ia d u ś p o w st& l i ra e k l:

— D w u n a s ta g o d z in a ... m u sz ę iść n a o b ia d , b o b y m i s ta ra A n to n io w a z m y ła g ło w ę . D o w i­

d z e n ia W ła d k u ... a sc h o w a m c i to p u d e łk o , z mad-

ie m i m in e ra ła m i. D o w id z e n ia ,

h

z a jd ź -ż e ta m k ied y d o m n ie . P ó jd ę jse e c z e d o k o m p a su i po-' ró w n am , c z y m o ja c e b u la d o b rz e id z ie .

P o ż e g n a ł się i z g a rb io n y , su w n ji* a w o ln o n o ­ g a m i, o p ie ra ją c się n a la sc e , p o w ló k ł się d o k o m ­ p a su z a w o d o try sk ie m , g d z ie ju ż s ta te k i» k u ta - k ic h ż tf ja k o n e m ery tó w i trz y m a ją c sw e z e g a r­

k i w rę k a c h , k iw a ło g ło w a m i n a d n ie ste ło śeią rz e c z y z ie m sk ic h i n ie b ie sk ic h , b o a lb o ie h z« - g s rk i ź le c h o d z ą , co tru d n o p rz y p u śc ić , k ie d y p rz e z ty le 1 st d o b rz e c h o d z iły , a lb o te ż sło ń c e c z e g o ś g w a łto w n ie się sp ie sz y i n ia m a te j re g u ­ la rn o śc i w sw y sh p o ru sz e n isc h ja k to d a w n iej b y w a ło .

D o k tó r p o s ie d z ia ł’p rz e z c h w ilę n a ła w c e , re - k a p itu lu ją c w g ło w ie to w say stk o , o c s s m s ię d i- w ied z iał. B ą d ź eo b ą d ź p o sz u k iw a n ia p o w io d ły m u się n sd sp o d z io w a n ie i. O d w c ie ra j p o p o łu d n iu to j> ;st o d c h w ili u jrz e n ia p o ra s p ie rw sz y sz k ie­

le tu , z d o ła ł się d o w i^ d sie ć , ja k z a m o rd o w a n a n a z y w ała , ^ rz e z k o g o i d lsc z sg o z o stU * z a b ita . T a k m u się p rz y n a jm n ie j z^ aw & ło , c h o ć w g ru n ­ c ie rz e szy w sz y stk ie jsg o w ia d o m o śc i m o g ły b y ć m y ln e. M im o to ra z w y tk n ię tą d ro g ą p o sta n o ­ w ił iść d a le j. S p ra w a ta z s in ta re s o w d a g o n ia - z m te rn te , ro z g o rą c zk o w a ła i z a n ic w ś w ie a ie b y je j n ie p o rz u c ił.

(C iąg d a lsz y n e stą p i.)

(4)

stra tę tę o dazu J jak o ćio s lo su i n iechy b . p rz ep o i, n ieszczęścia. W h isto rji m o n arszej ro d zin y h iszpań ­ sk iej o d g ry w a d o n io słą a fatal, ro lę p ierścień p la ty ­ n o w y z o p a k m . T « n cen n y k lejn o t b y ł p ierw o ­ tn ie w łasn o ścią h r. C astig lio n e, zn an ej p ięk n o ści

n a d w o rze N ap o leo n a III. D > g ro n a u irlb io i» li u ro czej d am y d w o ru n ależał ró w n ież A lfo n s X II, p o d ó w czas h iszp ań sk i n astęp ca tro n u . A lfo n s w stąp iw szy n a tro n , p o ślu b ił k siężn iczk ę k rw i k ró lew sk iej. W ted y dręczon& zazd ro ścią h r. C as­

tig lio n e, p o słała m ło d ej k ró lo w ej p ierścień . K ró ­ lo w a w d w a ty g o d n ie p o w en elu zm arłą. K lej n o t d o stał się cio tce k ró la, K ry sty n ie , k tó ra ró - w n ilż w k ró tce p o tem zak o ń czy ła ży cie. N ie in ­ n y lo s sp o tk ał in fan tk ę M arję, sio strę k ró la, k tó ­ ra o d zied ziczy ła ten p ierścień . W ó w czas k ró l sam ch cąc o k azać sw em u o to czen iu , że n ie p o ­ d ziela w iary w zab o n o n, p rzejął fa ta ln y p ierścień W trzy m iesiące p o tem zm arł n a zap alen ie p łu c.

O w d o w iała m ałżo n k a, k ró low a M arja K ry sty n a , ch cąc p rzełam ać fa ta ln ą m o c, p ro m ien iu jącą

e

p ierścien ia, o fiaro w ała g o jak o v otu m p o sąg o­

w i M atk i B o żej A lm en ed a.

ROZ M AITO SCI.

W puatyni Kara-Kum.

Ś ro d k o w o a z jaty c k a a k a d e m ia n au k w T a sz ­ k ien cie p rz y g o to w a ła w m a rcu ro k u b ieżąceg o d w ie w y p ra w y n au k o w e, k tó re jeszcze w ty m m iesiąc u o p u ściły T a szk ie n t i w y ru sz y ły w k ie­

ru n k u g ra n ic y a fg a n ista ń sk ie j. P ie rw sz a w y p ra­

w a b y ła c z y sto tech n iczn a. M iała o n a zb ad ać m o żliw o ść p rz e p ro w a d z e n ia tra n sk a sp ijsk ie g o k a ­ n ału p rz e z p u sty n ię K ara K u m . T en k an ał, p rz e ­ c in ają cy p u sty n ię K ara-K u m , z a p ro je k to w a n y p rzez m o sk ie w sk ie g o p ro fe so ra , m iał się ro zp o czy n ać p rz y rz e c e A m u -D arja, w o d leg ło ści 3 0 0 k ilo m e­

tró w cd g ra n ic y A fg an istan u i m iał b y ć p o p ro w a­

d zo n y n a jp ierw n a d u żej p rz e strz en i p o p rz e z te ry ­ to riu m a fg a n ista ń sk ie , a n a stęp n ie p o p rzecięciu step ó w p ia sz c zy sty ch p u sty n i K ara-K u m , k o ń czy ć się m iał w T aszk en icie.

D ru g a w y p ra w a b y ła g eo b o tan iczn a. N a czele jej sta l p ro f. D u b iań sk i M iała o n a z b a d a ć teren p ia sz c z y sty , a jedn o cześn ie ta k ż e z o rie n to w a ć się w m o żliw o ści h o d o w li b y d ła i in n y ch w łaściw o -^

śc ach ta m te jsz eg o teren u .

O b ie te e k sp ed y c je d o ta rły d o sw eg o celu i z a­

d an ia sw e w y p ełn iły , ale w d ro d ze p o w ro tn ej zo ­ sta ły ciężk o d o św iad czo n e. O ich in te resu jąc y c h p rz y g o d ac h in fo rm u ją o b ecn ie źró d ła ro sy jsk ie .

D o w ia d u je m y się z n ich , że p ierw sza e k sp e­

d y c ja te c h n ic z n a z g ro m a d z iła b ard zo b o g aty m a­

te rial i z n a jd u ją c się w d ro d ze p o w ro tn ej, b y ła ju ż o d d alo n a ty lk o o 80 m n iejw iecej k ilo m etró w o d o a z y , p cd k tó rą p ły n ie rz e k a M u rg ab .g d y w y ­ c z erp y w a ć się ju ż z a c z ę ły jej z a p asy w o d y d o p icia.

W o b ec teg o część ek sp ed y cji zm ien iła k ieru - nc k i w y ru szy la d o zn an eg o ju ż źró d ła p u sty n n eg o , o d d alo n eg o ty lk o o 5 0 k ilo m etró w . M n iejszy o d ­

z ia ł tejże e k sp e d y c ji, p o d k ieru n k iem in ż. B raita, p o zo staw io n o n a ro z sta jn e j d ro d ze, g d zie m iała o c z ek iw ać n a p o w ró t g łó w n eg o o d d ziału . P o z o ­ staw io n o m u n iezn aczn y z a p a s w o d y , w y sta rc za ­ ją c y zaled w ie n a 4 d o 5 d n i.

O lo sach teg o w łaśn ie o d d ziału B ra ita , d o n o - -szą w łaśn ie z M o sk w y o k ro p n e szczeg ó ły . P o sp ęd zen iu w o b o z e d w ó ch d n i, czło n k o w ie teg o o d d ziału d o w ied zieli się, że k a ra w a n a , k tó ra u d ała się d o źró d ła [u sty n n e g o , zo stała w d ro d ze n a p a­

d n ięta p rz e z b an d y tó w . T o też w ieczo rem trz e c ie­

g o d n ia, g d y k o n ie ju ż p a d a ły z p rag n ien ia, s tra­

co n o całk iem n ad zieję p o w ro tu g łó w n ej części k sp ed . Z ak o p an o w ięc w sz y stk ie cen n e in stru m e n ty , p la n y i ry su n k i w p iask u i zaczęto k o n ty n u o w ać p o ch ó d k u rz e c e M u rg ab . R e sztk ą w o d y d o p icia p o d zielo n o s ię : k a ż d y z czło n k ó w o d działu o trzy ­ m a ł litro w ą b u telkę w o d y , k tó ra m ia ła w y starc z y ć n a c a ły c z a s p o d ro ży , to je st n a p rz e b y c ie 80 k i­

lo m etró w d ro g i. O p rć cz w o d y , o d d ział p o siad ał jeszcze tro c h ę in n y ch k o n ieczn y ch śro d k ó w ż y ­ w n o ści, ja k n p . cu k ier, k o u se rw y , su c h a ry i czek o lad ę.

D ro g ę, w y n o sz ą c a 8 0 k ilo m etró w , m ian o p rz e­

b y ć w ciąg u trz ec h n o cy , co m a ją c n a u w ad ze o słab ien ie fizy czn e u czestn ik ó w w y p ra w y , p rz e d ­ staw iało się c a łk ie m n iew y k o n aln em . T ru d y p o ­ d ró ż y sp ra w iły , że ju ż w ciąg u d ru g ieg o n o cn eg o p o ch o d u , siły ta k d alece o p u ściły u czestn ik ó w w y ­ p ra w y , że m u sieli o n i p o rzu cić w sz y stk o , co ich o b cią­

żało , n a w e t w ięk sz ą część p o siad . śro d k ó w ży w n o ści.

P o c h ó d o d b y w ał się ty lk o n o cam i, g d y ż w c ią ­ g u d n ia z a k o p y w a n o się w p iasek , ab y się u c h ro ­ n ię p rz e d sk u tk a m i o g ro m n y ch u p ałó w . P o n iew aż ło p a ty p o rzu co n o n a d ro d ze, trz eb a w ięc b y ło g o ­ lem ! rę k am i ry ć się, w g o rą c y m p iask u . Jed en z u czestn ik ó w w y p ra w y , stra c iw sz y zu p ełn ie n a ­ d zieję u ra to w a n ia się, u siło w ał się o tru ć, ale d a re­

m n ie, g d y ż n ie starc z y ło m u n a w et tru c iz n y . Z ro zp aczen i i u p ad li n a d u ch u, czło n k ow ie^

w y p ra w y p o z ry w a li z sieb ie u b ra n ia i rzu cili je n a w ia tr w n ad ziei, że ja k aś p rz e c ią g a ją c a k a ra­

w an a, z a u w a ż y w sz y te u b ran ia, p o sp ieszy im z ra ­ tu n k iem . In n i p u ścili n a w ia tr k a w a łk i p a p ie ru , n a k tó ry c h w id niały d rż ą c ą rę k ą p isan e n astęp u jące sło w a: „R atu jcie n as, je ste śm y c d d a le n io 6 0 k ilo­

m e tró w o d rz e k i M u rg ab w k ie iu n k u p o łu dn -w sch od ."

N ieo czek iw an ie n ad eszło p iąteg o d n ia p o d ró ży w y b aw ien ie. O to ta część o d d ziału , k tó ra w y ru ­ sz y ła p o w o d ę, p o w ielu tru d n o ściach i p rzy g o d ach , p o g rz eb a w sz y w 7 p u sty n i p o ło w ę sw y c h to w a rzy ­ szó w d o ta rła jed n ak d o sw eg o celu . Z asp o k o jo n o p rag n ien ie, n ap ełn io n o w sz y stk ie ro zp o rząd zaln e n a c zy n ia w o d ą, p o czem n astąp ił p o w ró t. N a sk rz y ­ żo w an iu się d ró g m e zastan o ju ż o d d ziału in ż. B ra ita , w ięc sp o d ziew ając się rz e c zy n a jg o rsz y c h , w y ru ­ szo n o n a ra tu n e k , k ie ru ją c się ślad am i, p o zo sta- w io n em i p rz e z ten o d d ział w p u sty n i. T u i ó w ­ d zie zn ajd o w an o p o rzu co n e p rzed m io ty , aż w re sz­

cie w o d leg ło ści 35 k ilo m etró w o d rzek i M u rg ab , n atrafio n o n a w y cień czo ny całk o w icie o d d ział B ra ita .

P o d a lszy c h d w ó ch d n iach p o d ró ży , ro zb itk o­

w ie p u sty n i p rz y b y li w re szc ie d o u p rag n io n ej o azy , g d zie z a sta li o b o zu jącą ju ż a p rz y b y łą z n ac z n ie w c z e ś­

n iej g eo b o ta n iczn ą w y p ra w ę p ro f. D u b iań sk ieg o . I ta d ru g a w y p r. p rz e sz ła p rz e z W 'iele p rzy g ó d i w iele o só b w sw ej p o d ró ży strac iła . W p u sty n i zo stała o n a n a ­ p ad n ięta p rz e z b an d y tó w , k tó rzy zrab o w ali jej w sz y ­ stk ie cen n iejsze rz ec z y , a n aw et in stru m en ta m ie rn i­

cze, w sz y stk ie ry su n k i i p lan y , n iw ecząc w ten sp o só b c a łą p ra c ę u czo n y ch, o k u p io n ą liczn em i p rzy g o d am i.

B an d y ci zab rali p o d ró żn ik o m z w ie rz ę ta p o ciąg o w e, w ielb łąd y i k o n ie, ta k iż p o d ró żn icy zao p atrzen i w n iew ielk ą ilo ść w o d y , p o zb aw ien i zu p ełn ie śro d k ó w ży w n o ści, m u siel w y ru sz y ć w d ro g ę p o w ro tn ą w k tó ­ rej p rzeży li n iep o d o b n e p rz y g . ja k ic h d ozn ał o d d z in ż.

B ra ita . P o zo stali p rz y ży ciu b ad acze stw ierd zili, że p ro je k t p rz ep ro w ad z e n ia k an ału p rzez p u sty n ię R a ra -K u m je st jeszcze co n ajm n iej p rz e d w c z esn y , a w o b ec o g ro m n y ch k o sztó w tak ieg o p rz ed się­

w zięcia — zu p ełn ie n iew y k o n aln y .

Cytaty

Powiązane dokumenty

W N iem czech jest on rozpowszechniony tylko na północy. Stanisław

K ażdy bow iem , który źle czyni, nienaw idzi św iatłości, ani idzie na św iatłość, żeby nie były zganione uczynki je­?. go, lecz kto czyni praw dę, przychodzi do

— Przechadzał się niespokojny, cygaro nie- palone tlało mu w ręku, smutek malował się na twarzy. — Biedactwo

Przypomniał sobie, że drapiąc się po murze, w kilku miejscach pod ciężarem jego ciała opadły kawałki tynku, że to może być śladem, którędy tajemniczy nocny poszukiwacz,

Jak wiadomo, dzisiejszej nocy szalała w7 naszem mieście wielka burza i w Czasie niej widocznie ktoś dostał się do wnętrza dworku, gdyż ślady by­!. ły mokre i pokryte błotem,

Zaczekał aż nowa pojawiła się błyskawica i przy jej blasku przekonał się, że się znajduje w alei dość szerokiej, wysadzanej po obu stronach wysokiemi drzewami. Szedł

— Do najsilniejszego z was, — odpowiedział chłop spokojnie i znów zabierał się do dalszej drogi.. Ale tamci ani rusz nie pozwolili mu

W yraził się zaś dlatego tak, że dotykał się ręką tych w łosów i teraz przym knąw szy oczy, przy­.. pom niał sobie uczucie, jakiego doznaw ał przy tern