• Nie Znaleziono Wyników

Rozmowa dwóch górników, z których jeden socyalista a drugi chrześcijanin

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rozmowa dwóch górników, z których jeden socyalista a drugi chrześcijanin"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

,, , ,.r ■*“ -V-

1 ■ , i : 1 ■' f " r

1 k-

::) Ś'-"*,. *■': : ' ■ . ’ ! . .. V <;>

MA ■ % . ; - (

" '? • ' , ,J ' , % : ■ ,

< v ‘ s : > r ‘ ■ ■

* ; l

/ „ V t a - .1

/> •

V r - - ' . ■; i :’V ■ '

i;, • ; I . ■ . , ■' . / ■ ■ ■ . ' ■

' )'■ I ■ ■ i' • ■ ■ ■ V . , A ■ - , /

... :V / )

,

. v • . 1

1

• ; ń r |

*■ /' ; A >\^

/ '■ >/ -

i

\

• '• ; _

■ i

V r - '

i "

• ' SL ' ■ ą k S . c

A A : A : ' r ; / ; V ■" A, ■ ; A a ?

■ ■ V V . , : V ' - " V ■ ' >■ " A

, ! ■ '■ 1 A . ' ■

( f e - a W m ' ^ A ' ’ , . " v V : A : a I I A f t :1

A A ■ ' .[ l i ■ a a " ■ ’ ' A' ■' ■; C Vi s ■ ■ ■ ■'

\ ' ' ' ' 1 ' .

1 A ’ - X

(3)
(4)
(5)

PmcowitkŚlĄs&a

1 4 3 1 1 9

Rozmowa # dwóch górników,

z których

jeden socyalista a drugi

chrześcijanin.

(6)

' i m

i

6 , F c i y n < b

/ć ' fie , fC/ H7 ttfO k?. ^

(7)

Rozmowa dwóch górników,

z których jeden socyalista a drugi chrześcijanin.

M i c h a ł . No, gdzież ci tak pilno Stefanie?

S t e f a n : Idę do gospody na Wydmuchowie, będzie tam zgromadzenie, na które przyjdzie Cyngr i Adler, i będą tam mieli kazania. Pójdź też ze mną, nie żal ci będzie.

M i c h a ł . Adler tam mówić nie będzie, bo nie umie po polsku. A co się dotyczy tych drugich, to ja takich apostołów i takich mesyaszy słuchać nie chcę.

S t e f a n . O gdybyś wiedział, jak oni pięknie mó­

wią, jak to oni wywodzą, że wszyscy ludzie są równi.

Jak to niektórzy ludzie maja miliony, a my ubodzy robotnicy n ic; jedni chodzą w lakierowanych sztywle- tach, a my musimy chodzić b oso; jedni jedzą pieczonkę i piją wino, a my suchy chleb i wodę. A tak trzeba będzie podzielić wszystko, aby była równość.

M i c h a ł . A ci Adlerowie i Cyngrowie i jak się tam jeszcze nazywają, czy chodzą boso? Czy jadają suchy chleb?

S t e f a n . Daj sobie p o k ó j! -

M i c h a ł . Tak widzisz! Oni mówią, ja k sobie to

jedni dobrze jedzą, a drudzy głód cierpią, ale oni sami

nie należą do tych, co głód cierpią, lecz zajadają sobie

smacznie pieczonki i piją wino i piwo. Oni mówią, że

ubogi robotnik musi boso chodzić, ale oni sami chodzą

w bócikach świecących i w pięknych kabatach. Mówią,

że robotnicy są ubodzy, ale Adler sam podobno ma

miliony, a Cyngr pobiera na tysiące reńskich pieniędzy

krwawo zapracowanych, które mu szurgoci składają.

(8)

4

S t e f a n . Jacy szurgoci?

M i c h a ł . D yć wy tak snąć nazywacie tych robo­

tników, co się dali zapisać do społku.

S t e f a n . A, to sudruszy! Bo taki robotnik nazywa się tam sudruch!

M i c h a ł . No, niech tam będzie bai sudruch! W ięc oni litują się nad robotnikiem, ale pieniądze od su- d ruchów biorą i dobrze sobie z nich żyją. Czemuż to czynią, jeżeli im tak o robotników chodzi? Taki prze- wódca nie jest sudruch, ale wydrzyduch. Jeżeli chcą dzielić, czemuż nie zaczną od swojego?

S t e f a n : No, ja tam nie wiem, ale ludzie mają wszyscy być równi!

Mi c h a ł . W czem równi?

St e f a n . No we wszystkiem.

M i c h a ł . A więc na przykład i na rozumie? Ale tej równoty my zrobić nie możemy, bo nie możemy jednemu człowiekowi rozumu ubrać, a drugiemu, który ma mało, przydać. G dyby był Pan Bóg chciał, toby wszystkim równą miarę rozumu i zdolności dał, ale nie uczynił tego, boby to nie było dobrze. Tak samo siły i zdrowia nie mają ludzie równo, ale jeden ma więcej, a drugi ma mniej. A tego my wyrównać nie możemy, p d y b y się kto chciał uskarżać, musiałby Pana Boga oskarżać, źe wszystkim nie dał równo.

S t e f a n . A to czemu Pan Bóg nie dał wszystkim równo rozumu, siły i zdrowia?

M i c h a ł . To tylko Bogu wiadomo. On jeden wie, dla czego tak uczynił. A jeżeli uczynił, to się to stało w największej jego mądrości. On równie nie rozdał swoicli darów, bo stoi w ewanielii: „Jednemu duł pięć talentów, drugiemu dwa, a trzeciemu jeden.“

S t e f a n . T y tak niemal mówisz, jako ksiądz na kazaniu. Ale czy to nie jest niesprawiedliwie, źe te dary są tak nierówno rozdane?

M i c h a ł . Nie! Niesprawiedliwie byłoby to tylko wtedy, gdyby który był od zbawienia już z góry wy­

kluczony. Ale zbawiony może być tak ten, który pięć

(9)

5 talentów otrzymał, jak ten, który jeden odebrał, jeżeli go tylko na dobre używa. Chociaż tu na świecie jest nierówność, ale w wieczności będą wszyscy równi. Tu na świecie jednak Bóg miał pewnie w tem najmędrsze zamiary, jeżeli wszystkich równie nie obdarzył.

Oto na świecie musza być różne stany i są różne prace. Jedni pracują na roli i żywią przez to drugich;

drudzy pracują na polu nauki, wynajdują różne ma­

szyny, czynią nowe wynalazki i odkrycia ludziom na pożytek ; inni prowadzą rzemiosła, pracują w fabrykach i kopalniach i t. d. Gdyby Pan Bóg był dał wszyst­

kim równe zdolności i równe skłonności, wtedyby wszy­

scy chcieli np. zostać rolnikami lub pasterzami, alboby się wszyscy garnęli do nauki, słowem wszyscy chcieliby mieć tę samą pracę i to samo powołanie: a jakżeby wtenczas ludzkość istnieć mogła? To tak, jak gdyby piszczałka wydawała zawsze jeden i ten sam ton, by­

łaby to wprawdzie równość, ale czyby w takim razie można zagrać jaką pieśń harmonijną?

S t e f a n . To tam może być. Ale czemużby przy­

najmniej bogactwa nie miały być równie podzielone?

Jeden ma miliony, a drugi nic, czemużby mu nie miałaby być część odebrana i nie dana tym, co nie mają nic?

M i c h a ł . Dobrze. Dajmy na to, żebyśmy się dzie­

lili. W tedy na jednego człowieka w Europie przypadłoby 300 lub najwyżej 400 reńskich, albo nawet mniej.

S t e f a n . A, toby przecie musiało być w ięcej; tyle milionów, co mają bogacze.

M i c h a ł . Nie byłoby więcej, bo ludzi jest bardzo wiele. Oto przykład: Pewnego razu przyszedł do jednego bogacza człowiek i rzekł m u : „My socyaliści cię zabi­

jemy." „Dla czego ? u pyta bogacz. „Bo masz tyle pieniędzy, a my socyaliści chcemy się wszystkiem dzielić,"

rzekł socyalista. „A cóż myślisz, ile ja mam pieniędzy?®

pytał bogacz? „Może dwieście m ilionów!" odpowiedział

socyalista. „A ileż jest mieszkańców w cesarstwie

austryackiem ? “ pytał dalej bogacz. „Czterdzieści milio-

nów!“ mówi socyalista. Bogacz rzekł: „A więc na

jednego przy podziale przypadłoby pięć reńskich. Zatem

(10)

6

masz piątkę i idź z Bogiem !“ „Tak nie,“ mówi socyalista.

„J a k to?" rzecze bogacz, „toś ty myślał, źe ja się tylko z tobą będę dzielił?11 I wypędził go z domu. — A więc z tego łatwo pojąć możesz, iż chociażby to nawet uczyniło tysiąc, tak samoby to nic nie znaczyło. Mieliby więe wszyscy równo. Ale cóźby się za niedługo stało? Czło­

wiek nierozumy, niedbały i nicpoń wkrótceby ten ma­

jątek przefujał i znowuby nic nie miał; porządny zaś i pracowity przysporzyłby sobie majątku i stałby się bogatszym, a w taki sposób znowuby była nierówność, tak jak teraz, i musianoby znowu dzielić i tak ciągle.

Dla próżniaków i łajdaków byłoby to bardzo dobrze, boby nic nie robili, jenoby żyli z pracy ludzi porząd­

nych, aźby się cały świat zchacharzył.

S t e f a n . Toby było najlepiej, po drugi raz nie dać tym nieporządnym nic, a podzielić tylko ludzi pra­

cowitych.

M i c h a ł . I toby nic nie pomogło. Bo jako ju ż powiedziałem, jeden ma więcej rozumu, siły i zdrowia, niż drugi, a taki zawszeby sobie więcej pomnożył swój majątek, i znowuby się pokazała nierówność, któraby się z czasem stawała coraz większą.

S t e f a n . Tak ty myślisz, źe takiej równości nie może być?

M i c h a ł . Nie m oże! Zawsze będą bogaci i ubodzy, bo już Jezus Chrystus powiedział apostołom: „Ubogich zawsze mieć będziecie!“ A jeżeli wam tam jacy ci nowo­

modni apostołowie mówią, że trzeba dzielić i ró­

wność robić, to haniebnie kłamią i oszukują. Oni sami w to nie wierzą, i tylko wam oczy mydlą, aby was potem bez mydła ogolić. A dajmy nawet na to, żeby byli wszyscy ludzie równie bogatymi, czyby wtenczas jeden drugiemu służył? Po co, kiedyby nigdy nie mógł mieć więcej ? Ludzie nicby nie zdziałali, nicby nie pra­

cowali, jak mówi przysłowie: „I ja Waść i ty Waść — A któż będzie świnie paść?" Ludzie byliby właśnie przez tę równość najnieszczęśliwsi?

S t e f a n . Mnie się już też teraz trochę oczy otwie­

rają! Ale przecie się mi zdaje, źe ci bogacze bardzo

wiele mają.

(11)

7 M i c h a ł . Jeżeli sobie kto w poczciwy sposób ma­

jątek zarobił, to jest to jego i tylko Bogu jest z niego odpowiedzialny. Ale bogacz też ma większe wydatki.

Oto patrz, nim on kopalnię założy, nim ją urządzi tak, aby węgle dobywać można, wiele to kosztuje. A wtedy jeszcze właściciel nie ma nic z tego i dopiero może rozpocząć robotę. Ileż to razy stanie się nie­

szczęście, a cała kopalnia lub fabryka się zniszczy, ileż to pieniędzy*nie traci przez to właściciel! Dlatego więc on musi mieć tedy większe dochody.

S t e f a n . Ale my robotnicy chcemy sobie tylko po­

prawić swój byt i dla tego urządziliśmy stawkę czyli strajk.

M i c h a ł . A poprawiliście sobie? Przecie mogliście bardzo dobrze wiedzieć, że długo nie wytrzymacie.

St e f an. A le nam mówiono, że ja k węgla zabraknie, ja k fabryki nie będą miały czem palić i muszą stanąć, wtedy muszą panowie na wszystko przystać.

M i c h a ł . Czy to w Prusiech i gdzieindziej jest mało węgli, mogą więc ich dowieźć ile chcą? I doprawdy w czasie stawki dostarczono ich za miliony.

S t e f a n . Oni mówili, że w Prusiech też przestaną robić.

M i c h a ł . Czemuż takim ludziom wierzycie? Oni dobrze wiedzieli, że z tego nic nie będzie, a kiedyście wy z żonami i z dziećmi głód cierpieli, pruscy posiadacze sprzedali drogo swe węgle, drudzy zaś dostali za swoją pomoc czyli za strajk dobrą zapłatę, a wyście zostali oszukani. A żądaliście od przewódców, aby wam przy­

najmniej po części wynagrodzili waszą szkodę ?

S t e f a n . Jakżebyśmy mogli? Oni też mówili, że zinąd nadejdzie nam pomoc i poślą nam żywności i pieniędzy.

M i c h a ł . I to nie było prawdą, jakoście się prze­

konali. Kilka dni przed zakończeniem stawki kiedy już dobrze wiedzieli, że za tych parę dni stawka się skończy, jeszcze wydali ci przewódcy odezwę, w której mówili, aby tylko robotnicy wytrwali jeszcze kilka dni, bo wszystko osięgną. A potem ja k bieda była naj­

większa, to dowódcy znikli jak kamfer.

(12)

S t e f a n . Po drugi raz już będziemy mądrzejsi.

M i c h a ł . Mądry Polak po szkodzie! Ale ja się boję, źe ludzie ani po szkodzie nie zmądrzą.

S t e f a n . Ale jabym chciał1 wiedzieć, czemu ci ludzie robotników tak podburzają i co oni z tego mają, albo co osięgnąó chcą?

M i c h a ł . O tem, braciszku, dałoby się dużo po­

wiedzieć. Ale nie czas teraz na to ani pora. T o pewnie, źe z miłości dla ludu tego nie czynią. Jednak chociaż mało wiele ci powiem, ja k to mówią przynajmniej piąte przez dziesiąte, i na tych kilku słowach przestanę.

Czyś już ty słyszał co o masonach czyli wolnych mu­

larzach ?

S t e f a n . Słyszało się ju ż tam coś. Raz Gwiazdka pisała o tem, to ja też to czytał.

M i c h a ł . Widzisz, to wolnomularstwo chce zni­

szczyć wiarę chrześcijańską i nasz kościół święty. Na czele owych towarzystw tajemnych są żydzi, którzy mają pod swojem kierownictwem wielu chrześcijan, ludzi bez wiary i sumienia. Zdążają do opanowania całego świata przez synagogę. Z tych warsztatów ciemnych wychodzą te zgubne plany, w tej kuźni pie­

kielnej kują broń, aby rozszerzać na ziemi królestwo szatana i zagasić światło Chrystusowe, bo tylko wtedy mogą osięgnąć swoje zamiary. A taką bronią najnowszą, pochodzącą z tej kuźni, jest także socyalizm. Czyś ty już słyszał na którem zgromadzeniu, aby ci panowie napominali do pobożności, do sprawiedliwości, do trzeź­

wości, albo aby mówili o Bogu i jego przykazaniach?

Wieleż ludzi stało się przez te nowe nauki pobożniej- szymi, lepszymi, oszczędniejszymi, dobrymi ojcami i małżonkami? Nikt nie wie ani o jednym. Ale bez liku jest takich, którzy się stali bezbożnikami, nie chodzą do kościoła, klną i złorzeczą, po gospodach siedzą, pro­

wadzą życie nierządne i wszeteczne i bluźnią przeciw wierze świętej, chcą jeno świata używać bez pracy. Oto nie może to być prawdziwa nauka, która takie owoce wy­

daje; muszą to być fałszywi prorocy, którzy taką naukę

głoszą! Najpierwej uczą ludzi tylko używać rozkoszy

(13)

9 światowych i zaniedbywać rzeczy Boskie. Potem obma- wiają i ośmieszają kościół i duchowieństwo, i w taki sposób osłabiają powoli wiarę w sercach, aż ją zniszczą tak, iż człowiek ani w Boga nie wierzy. A kto się raz napił z tych źródeł mętnych i nieczystych, ten jest na wieki zgubiony i zaprzedał duszę swą piekłu. Ale ta­

kich ludzi właśnie potrzebuje tu na ziemi piekło dla swych zamiarów.

S t e f a n . O tem nie myślałem jeszcze, ale teraz sobie przypominam, źe nigdy nie mówiono o Bogu.

M i c h a ł . Przed wami jednak jeszcze nie wystę­

pują otwarcie, ale chcą was powoli do tego przygoto­

wać. Dla tego kontentują się teraz jeszcze tem, źe wygadują na księży, źe odwodzą ludzi od kościoła i od uczęszczania na nabożeństwa. W taki sposób osłabiają powoli wiarę, aź nadejdzie chwila, w której pokażą rogi. Grdybyś słyszał, co mówią gdzieindziej o Bogu i o religii, i jakie to okropne bluźnierstwa i urągania stoją w niektórych gazetach socyalistycznych, które gdy­

byś czytał, włosyby ci na głowie postawały. A kiedy tak zniszczą w sercach ludzkich wiarę w Chrystusa, wtedy powstanie na ziemi królestwo szatana i zapanuje anty­

chryst. Ale wtedy też robotnicy staną się niewolnikami i będą pracowali pod biczami dozorców. Ludzie bez Boga i bez wiary są bydlętami i dla tego też tak będą się z nimi obchodzili jak z bydlętami, bo bydlę jest tylko do pracy, a jeść dostaje tylko dla tego, aby nie uginęło. To będzie zapłata za to, że pomagali zburzyć kościół Chrystusów.

S t e f a n . Zdaje mi się, że tak źle nie będzie.

M i c h a ł . Może nie będzie, jeżeli się sprawa tanie uda, ale jak się uda, to jeszcze gorzej będzie. Czyś już słyszał na jakiem zgromadzeniu lżyć wiarę żydow­

ską? Czyś już czytał w jakiej gazecie socyalistycznej pośmiewiska z religii żydowskiej ? Nie, tylko z naszej wiary. Albo czy już ci ludzie znieważali rabinów, między którymi są różni ludzie ? Oni tylko chrześcijań­

skich kapłanów znieważają! Oni swoją wiarę w Boga

chcą zachować i zostać ludźmi, ale chrześcijańskie na­

(14)

10

rody chcą uczynić bezbożnikami, aby ich zniszczyć i uczynić ich niewolnikami i siłami roboczemi dla siebie.

Dziwna rzecz, że ludzie na to patrzą, a oczy się im nie otworzą.

S t e f a n . Doprawdy to mi nigdy namyśl nie przy­

szło. Ale wszystko jest prawda, coś powiedział, miano­

wicie, że tylko chrześcijańska wiarę prześladują. Ale może przecie takich złych zamiarów nie mają, boby to było okropne oszukaństwo.

M i c h a ł . My starsi jeszcze wiemy, jak było w roku czterdziestym ósmym. Młodsze pokolenie już o tem nie wie. Przypominasz sobie, pełno to wtenczas było rozruchów i niepokojów, a ladajaki smarkacz ze szablą chodził. Wszyscy mówili, że się biją za wolność i swobodę. Wiele to ludzi śmierć poniosło. A za kogóż się ci ludzie bili i śmierć ponieśli? Oto za żydów i połączonych z nimi masonów i liberałów. Ci opano­

wali wszystko, stali się bogaczami, a ci drudzy po­

padli w nędzę i dotąd jeszcze narzekają. Nawet tam, gdzie ten ruch przyniósł coś dobrego, np. zniesienie pań­

szczyzny i t. p., wyszło to wreszcie na korzyść żydów i wolnych mularzy, bo prawie wszyscy chłopi są w naj­

większej biedzie. A wiele to wiara ucierpiała, bo od tego czasu raptownie religia upadała. Wiele to ludzi zginęło! Taka to była ta wolność, za którą owi oszoło­

mieni ludzie mniemali się bić, kiedy tymczasem właśnie jarzmo sobie przygotowywali. Ale żydzi i wolni mularze dobrze mieli sprawę obliczoną i dobrze wiedzieli, jakie żniwo stąd będą mieli, i źe ludzkość w ten sposób oma­

mioną opanują i na niej następnie jeździć będą.

S t e f a n . To może wszystko być prawda. Ale cóż nam po roku czterdziestym ósmym? Teraz jest co in­

nego.

M i c h a ł . Zaraz ci rzecz wyjaśnię. Ludzie cieszyli się wtenczas z tego roku i dziękowali żydom i maso­

nom za nowo uzyskane wolności i potem jeszcze długo szli z nimi i dali się za nos wodzić. Ale teraz otwie­

rają się im oczy. Widzą, że te piękne słowa były

tylko łapką, że za innych ofiarowali życie; widzą, że

(15)

11 ich ołupiono z majątku, wprowadzono w biedę i wrzucono na nich jarzmo ugnębienia. W ięc ludzie ci chcą zrzucić to panowanie masońskie, a żydzi i liberałowie natomiast spostrzegają, że tych ludzi już nie można dalej oszukiwać i źe panowanie się im z rąk wyślizguje. Dla tego też zaczęli się oglądać i rozważać, gdzieby można znajść dru­

giego głupiego, któryby znowu szedł za nich w ogień i stwierdził na nowo ich chwiejące się już panowanie.

A ponieważ w nowszym czasie zakwitł przemysł ogrom­

nie i powstały niezliczone fabryki i kopalnie, a stąd liczba robotników jest niezmierna, dlatego nie dzi­

wota, źe wpadli na myśl, iź robotników możnaby wy­

prowadzić „po ździeble na kalenicę,“ i że tych możnaby znowu omamić, aby się za nich ofiarowali. Oni już teraz mają jak w roku 48. obliczone, jak potem ro­

botnikom wypłacą, skoro swoje osięgną. Dla tego też to na czele tego ruchu wszędzie są żydzi, i toby nam już powinno oczy otworzyć, oto Ingwer, Adler, Dyament.

Ellenbogen i t. d. Ale skoro już robotników nie będą potrzebować i swoje osięgną, wtedy tak będą robotnicy narzekać, jak teraz ci narzekają, co w roku 1848 bili się za drugich na swoją własną szkodę.

S t e f a n. Ja się tylko boję, źe robotnicy dają się uwieść, bo są bardzo zaślepieni.

M i c h a ł . Niech sobie robią co chcą, ale nie będą przynajmniej mogli się skarżyć, że ich nikt nie ostrzegał i nie pouczał. Teraz mają przed sobą pytanie, które Piłat postawił niegdyś żydom: „K ogo chcecie? Barabasza czyli Jezusa?"

S t e f a n . Dałby Bóg, aby robotnicy nie zawołali, jakom gdzieś czytał:

„W olim przewrót Barabasza, Niżli zakon Mesyasza. —

Bowiem dzisiaj zawrót w głowie,

Przewrót w słowie. ^

Bowiem świat dzisiejszy nowy Przed Baalem schyla głowy. “

M i c h a ł . Socyaliści albo przynajmniej ich prze-

wódcy mówią: „Niczem wiara,u a za nimi stoją już

(16)

12

inni i wołają; „Niczem narodowość,“ a za tymi znowu dalsze głosy się odzywają: „Fraszką małżeństwo, głup­

stwem rodzina — wolno musi żyć człowiek ? “ A wszy­

scy krzyczą: „Chleba! chleba! wszystko inne niczem! “ A jeśliby taki porządek nastąpił,jakaż różnica potem będzie między takimi ludźmi i bydłem, które się pasie na łące?

Jeszcze bydło byłoby lepsze, bo zachowuje jakiś porządek, słucha dowodzących i ma jakąś rodzinę — ale socyalizm naucza: „Nie chcemy Boga, nie chcemy paaa, nie chcemy rodziny!“ Lecz słuchajcie robotnicy, jak to potem bę­

dzie, skoroby taki nowy porządek został zaprowadzony.

W tedy ci, co mówią dzisiaj, źe was prowadzą do wol­

ności, ci mesyasze wasi staną się waszymi panami, nie pozwolą wam serca podnieść do Boga! Jak chętniebyście się potem modlili i chodzili do kościoła, ale nie będzie wam wolno! Nie pozwolą wam małżeństwa i tak was tylko dla swego użytku hodować będą, ja k bydło za- przężne hoduje się dla pracy. Nie wolno wam będzie przyznawać się do swej narodowości. A to słusznie was spotka, bo przyjmując nauki socyalistyczne, odrzuciliście Boga, małżeństwo, rodzinę i narodowość. Jeść dadzą wam tylko, a to jedynie dla tego, abyście mogli pra­

cować dla nich. Potem sudruszy nie będą już sudru- chami, ale niewolnikami. Raz koń prowadził wojnę z jeleniem. Wojna długo trwała, aź koń zawarł przy­

mierze z człowiekiem, aby zwalczyć jelenia. Człowiek przyrzekł koniowi pomoc, ale pod tym warunkiem, aby koń pozwolił mu na siebie wsiąść. Koń przystał na to i w samej rzeczy zwalczyli jelenia. Ale cóż potem, czło­

wiek zatrzymał już konia w niewoli i pod jarzmem, ciągle na nim jeżdżąc i używając go do roboty, odebrawszy mu wolność. Uczcie się z tej bajki, co was czeka. O oporze, strajku lub jakiejś stawce, które teraz co chwila robicie, nie będzie potem ani mowy. Bo będą mieli na was sie­

paczy, szpiegów i katów, których wy na siebie z swej pracy będziecie musieli utrzymywać, a małą będzie dla nich rzeczą zabić człowieka za najmniejszy opór lub za słów ko! Tak będzie wyglądało to królestwo antychry­

stowe, do którego wy zdążacie i przyczyniacie się.

(17)

13 St e f a n. Boże zmiłuj się i uchowaj nas od czegoś podobnego!

M i c h a ł . Ja też mam nadzieję, źe Bóg do tego nie dopuści. Ale ześle na nas tę karę, jeżeli na to zasłu­

żymy.

S t e f a n . Już ja widzę, że wszystko, co powiedzia­

łeś, jest szczerą i złotą prawdą. Ale przebacz, źe po­

mimo tego nie jestem zupełnie spokojny. Jest prawdą, coś mówił, ale cóż mamy robić? Czy dla tego ani słów­

kiem się odezwać nie mamy, chociaż się nam krzywda dzieje? Czy milczeć już mamy zawsze, kiedy po gru- biańsku do nas mówią? Jeżeli kiedy wyślemy depu- tacyę do przełożonych z naszemi życzeniami, a oni potem tych deputowanych ze służby wypędzą — to mamy nic na to nie mówić? Albo jeśli się nam kiedy zdaje, że mało nam płacą za naszą pracę i źe wyżyć nie możemy, to mamy być cicho i „dalej biedę klepać ? “ Każdy musi się bronić jak może!

M i c h a ł . Nie myśl sobie, żebym ja chciał, abyśmy wszystko złe ponosili, nie starając się o naprawę. Ani też nie myśl, żebym ja panom chciał podchlebiać lub się im zapodobać. Trzeba ićć według sprawiedliwości.

Jeżeli słuszność jest po stronie robotników, trzeba bronić robotników, aby się im krzywda nie działa. Ale jeżeli robotnicy wykraczają z granic prawa, albo błądzą i wpadają do grzechów, trzeba im to wytknąć. Bo ten nie byłby szczerym przyjacielem robotników, ktoby na to milczał albo ich wcale do tego zwodził. Tak samo gdyby panowie robili gdzie krzywdę, musi się na to wskazać. Ale jeżeli znowu gdzie dobrze postępują, by­

łoby niesprawiedliwem, nie chcieć tego uznać. Jedni chcą się przypodobać panom i wszystkie ich postępki chwalą, robotników zaś zawsze ganią. Drudzy chcą się przypodobać robotnikom i mieć u nich sławę i wzięcie, i dla tego zawsze robotnikom dają słuszność, czy po­

stępują źle czy dobrze. Jedno i drugie jest złe. Wiem ja, że robotnicy czasem cierpią: jedni obarczeni mogą być zbyt ciężka pracą, drudzy może nie zarobią tyle, aby wyżyć, zwłaszcza jeżeli mają liczną rodzinę; są cza­

sem tacy urzędnicy, którzy z wielką bezwzględnością

(18)

14

nawet nieludzkośeią obchodzą się z robotnikami albo gardzą religią i wiarą i jawnie to okazują.

S t e f a n . A więc widzisz sam, że mamy często krzywdę. A ja mówię, gdybyśmy mieli wszystko jak należy, byłoby wszystko dobrze i spokojnie.

M i c h a ł . To jest prawda. Dla tego ci wysłańcy władz podziemnych idą tam, gdzie jest co złego, i to złe wytykają. Ale nie chodzi im o to, aby złe przestało istnieć, lecz tylko o to, aby między robotnikami wzbu­

dzić jak największą niechęć i użyć ich do swoich za­

miarów. I w roku 48. było wiele złego, ale kierowni­

kom ruchu chodziło tylko o własne cele, które też osięgli.

Nigdy nie będzie na świecie wszystko zupełnie dobrze.

Ale ja ci powiadam, że chociażby robotnicy mieli ja k naj­

większą płacę i wszystko było najlepiej i chociażby wam wszystko dano, czego żądacie; ci ludzie jednakby wymyślili znowu inne przyczyny i znowuby was podbu­

rzali, bo potrzebują wojny między wami a właścicielami.

Dlatego nie dbają nawet o to, aby was zabito w cza­

sie rozruchów. Leży wtedy nieszczęsny ojciec ciężko ranny, jęczy i stęka, i żal mu żony i dziatek ; ale ci, co te rozruchy wywołali, nie troszczą się wtedy o niego i są dla niego bez serca i bez czucia. Drugi znajdzie się bez służby i jest z rodziną w strasznej nędzy i ginie od głodu, ale ci burzyciele są obojętni na to. Oni owszem cieszą się z tego i śmieją się, bo tego oni pra­

gną w takich wypadkach, aby jak największe rozgory­

czenie powstało, któregoby mogli użyć dla swoich za­

miarów. A wy od takich ludzi spodziewacie się pomocy i ratunku? To tak, jak gdyby chory, chcąc wyzdrowieć, używał zamiast lekarstwa, trucizny. Albo w taki spo­

sób, ja k mówi ewanielia, chcielibyście wypędzać czarta przez Belzebuba?

S t e f a n . Tak ty myślisz, źe nic nie trzeba nam czynić?

M i c h a ł . Tego ja nie myślę. Ja tylko mówię, źe

tych ludzi bezbożnych słuchać nie macie, bo u nich

pomocy, nie znajdziecie. Ale czy to nie macie już innych

sposobów? Czy nie możecie mieć swoich społków kato­

(19)

15 lickich, w których się zeszykuj ecie i pouczać się będziecie, aby bronić swej sprawy robotniczej? W ten sposób nieje­

dno sobie poprawić możecie. Co prawda, zupełnego raju na ziemi nigdy nie będzie. Dla tego obietnice, które ci nowomodni mesyasze głoszą, nigdy się nie spełnią, bo to nie jest moźebne: nic albo mało robić, dobrze żyć, ubierać się ślicznie, nie płacić podatków, hulać, śpiewać, bawić się, nikogo nie słuchać. Jakby to być mogło, tego nie mówią te węże, ale są ludzie głupi, co w to wierzą i jak Ewa i Adam słuchają głosu zwo- dziciela.

Jednak wolno nam poprawiać swój byt i pomagać sobie. Idź na pruską stronę, tam koło Katowic, K ró­

lewskiej Huty i Bytomia jest ogromne mnóstwo robot­

ników w kopalniach, ci mają katolickie towarzystwa i bractwa piękne aż miło, są dobrymi katolikami, a taki fałszywy prorok aniby się tam pojawić nie mógł, bo socyalistów jest mało. A przy tem robotnicy dobrze się mają.

S t e f a n . Tak, ale mają przewódców. Zajmują się ich sprawami księża i inni ludzie światli i zacni. Ale my tutaj jesteśmy sobie sami pozostawieni, cóż my biedni robotnicy sami poczniemy? A dziwna rzecz, że są czasem panowie, co na katolickie towarzystwa bardzo krzywem okiem patrzą, a socyalistyczne zostawiają w pokoju.

M i c h a ł . Ci panowie należą do masonów i muszą ich słuchać. Ale co do duchownych, to może być, iż się mało sprawą zajęli, a kiedy ludzie spali, nieprzyjaciel nasiał kąkolu między pszenicę. Lecz trzeba też wiedzieć, że duchownych teraz brak, a ta mała liczba tak jest za­

jęta pracami swemi, źe nie może się wiele innemi spra­

wami zajmować. Ale ju ż się poczyna sprawa dźwigać, takie spółki zakładają się już, tylko musimy je rozsze­

rzać i przyczyniać się do ich wzrostu.

S t e f a n . No dziękuję ci, braciszku, żeś mnie tak pouczył. Teraz się mi dopiero oczy otwierają. Pójdź ze mną, zaraz ci za to zapłacę ćwierć litra gorzałki.

M i c h a ł . Nie trzeba. Ale starajmy się tylko, aby

się złe nie mnożyło, a Bóg nam pobłogosławi.

(20)

16 <f - PpgfIliPj-5 4 ? l 19

S t e f a n . Nof Boże! Ale nie tyllco my robo- i tnicy musimy się do Boga nawrócić, ale także panowie J

i urzędnicy muszą powrócić do Boga, modlić się szczerze i żyć przykładnie, bo inaczej wszystko nic nie pomoże.

M i c h a ł . Tak jest! Do wszystkich odzywają się słowa proroka: „ Jeruzalemie, Jeruzalemie, nawróć się do Pana Boga tw ego! “ a wtedy dopiero nastaną lepsze cza sy!

C. i k. nadw. drukarnia Karola Prochaski w Cieszynie.

(21)
(22)

V ; '■ ' ' ,

t f, W \ , f ■,

' ■ ' i <1

■ - . ' ■ .■■ ■ ■ , s ./ . ■ : r ' A

x - r .

-A f ’ ,-v \ - ^

x ) ■ V ' ■■ 1 '•■ ' i . ■' - ■ ' ■ ■ ■' ' ;

- . . • v / . " Ą - ' ’ . ; t : ■t -.N

" v • '• ■ ■ . ' , - i -,t M

i-/ ■ 7 ■■€ ’ ■■ , ■ ■ -■-> -< ‘

i--' ' ' J" ' , I ' . 1 .

\;

’ ■ ' ' ’ :>• ■■■

■'V

■ -V/ ■ ' ■ ' :

* ,

' ,> x , ,

J. . -v

- V -

i ‘

-

\J.

r> ~vT

-r . >

. 7 ’

(23)
(24)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dzięki internetowej ofercie teatralnej możliwe jest też wracanie do spek- takli już kiedyś zobaczonych na żywo („Mam możliwość przypomnienia sobie widzianych

Widać już, że coś się zmieniło i zmienia się z dnia na dzień.. Co znaczy, gdy przyjdzie odpowiedni człowiek na odpowiednie

I z kolei on kiedyś zaniósł Tytusowi Wilskiemu, który prowadził kabaret „Czart” występujący w kawiarni „Czarcia Łapa”, moje teksty, oświadczając: „Masz

Ale pamiętajmy: „Słowo ciałem się stało” i to jest gwarancją, że po- dołamy naszym obo- wiązkom.. Spoczywa na nas wielka odpowiedzial- ność, ale ufamy, że

Easter –Święta Wielkiej Nocy Good Friday – Wielki Piątek Lamb – baranek. Chick –kurczaczek Daffodil

Jednak tym, co najbardziej pociąga czytelników w przedstawionym obrazie Jezusa, nie jest to, czego On dokonał, ale to, kim jest. Jezus jako człowiek został urodzony przez kobietę,

[r]

Warzywa i owoce są również źródłem przeciwutleniaczy, które usuwają z organizmu nadmiar wolnych rodników rozprzestrzeniających się w tkankach,