• Nie Znaleziono Wyników

Sto lat temu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Sto lat temu"

Copied!
56
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

— - — —

:i

(3)
(4)
(5)

STO LAT TEMU

(6)

_______________________ T ~ - '_________________

oico(EO TcxoaooaDax5ococ3»ccoaoaoca3csoocoG Oocxoc»Docoooo

TEGOŻ AUTORA:

(od czasu wojny)

O pieka nad Legionistam i polskimi i ich rodzinami.

K m estja inwalidów.

Państwo a inwalidzi.

Wojsko polskie a przemysł.

W ojsko jak o czynnik gospodarczy.

Zaopatrzenie żołnierza i jego rodziny.

Administi-acja w w ojsku Księstwa Warszawskiego.

Oblężenie Zamościa w 1813 roku.

Książę Jó z e f jak o administrator.

Społeczeństwo a ofiary wojny.

c »c O T O B a o o o o c o D < x o a x )o c o £ x o c x o a »a o c x o c x o a D Q C D a o o o o o o o

(7)

B lbijoteka „Polski Zbrojnej",

H E N R Y K ES LE

STO LAT TEMU

W A R S Z A W A — 1 9 2 8 Nakładem „Poiski Zbrojnej"

Skiad główny: Administracja „Polski Zbrojnej"

(8)

T R E Ś Ć :

I. W ojsko 5

II. P ra sa 9

III. Co czytan o? — R ozkazy i spraw y w ojskow e. —

K rólew scy goście * 15

IY. P o lityka i spraw y zagraniczne. — K om un ikacja 18 V. T echn ika i w ynalazki. — S p raw y gospodarcze.

— S praw y wyznaniowe. 22

VI. L iteratu ra. — N auka. — Sztuka 27 VII. Pom niki i rzeźby. — T eatr. — K on certy 35 VIII. Zabaw y. — Służba. — Źli i dobrzy ludzie. —

Rzeczy w esołe 37

IX. W arszaw a 41

X. Obóz w ojskow y 46

Z a k ła d y G raficzn e „ P o lsk a Z jed n o czo n e'* , W arszaw a.

(9)

Nikną wieki, mc-;że sławne, Grób się po grobie otwiera.

Nowe im ię gasi dawne, I chw ała chwałę zaciera.

Franciszek Morawski (1828 r.).

* I.

W O JSK O .

Przerw y w niepodległości, ja k ie m iały dwu­

krotnie m iejsce, a m. po ostatnim rozbiorze do u- tw orzenia K sięstw a W arszaw skiego, oraz po u- padku pow stania listopadow ego do w skrzeszenia państw a przed 10 laty, spow odow ały z natury rzeczy luki w ciągłości dziejow ej. W skutek tego ulegał rozluźnieniu zw iązek i w pływ tego, co się działo w cześniej, na to, co się działo później, co znowu spraw ia, że poprzednie d zieje szły rychło w zapomnienie, jak o że dla ogółu społeczeństwa, od chwili w skrzeszenia państwowości, h isto rja rozpoczyna się ja k b y całkiem na nowo.

A w łaśnie szerokie sfery społeczeństw a winny zdawać sobie sprawę, że nie jesteśm y państwem bez h isto rji i trad y cji d ziejow ej i że to, co zdzia­

łały umysł, ręka i oręż, było kierow ane m yślą dla dobra nie ja k ie jś je d n e j tylko epoki. Rzucić tedy pomost m iędzy to, co działo się na ziemiach pol­

5

(10)

skich, zanim niemi po raz ostatni zaw ładnął za­

borca, a to, co obecnie przeżyw am y — je st na­

szym celem.

Stan w o jsk a w dobie K rólestw a Polskiego od­

b ija się ja k b y w lustrze w „Rocznikach W ojsko­

wych , które p ojaw iały się co roku. Leży przed nami rocznik na 1828 r., odbity w litograf ji sztabu kw aterm istrzostw a głównego w o jsk a w sposób w ysoce artystyczny i wykwintny. Porów nując go z poprzednim rocznikiem, widzimy, że w ciągu 1S27 r. zaszło w* w ojsku tylko niewiele zmian.

Naczelnym wodzem je st w dalszym ciągu „je g o Cesarzew iczow ska Mość W ielki Xiążę R ossyi Konstanty C esarzew icz“ . G enerałów broni je st czterech (Rożniecki, K rasiń ski Izydor i W incen­

ty oraz Hauke), generałów dyw izji ośmiu, w resz­

cie generałów brygady dziewiętnastu. W porów ­ naniu z rokiem poprzednim o jednego m niej w skutek śm ierci Michała Cichockiego. W ciągu jed n ak 1828 r. przybyło trzech nowych, a m. K a­

zimierz D ziekoński, Stanisław T rębicki i Antoni Paw łow ski, przyczem d w aj ostatni przeskoczyli cały szereg pułkow ników o w yższej lokacie.

W dalszym ciągu pozna jem y 'ob sad ę sztabu głó­

wnego. Stanowisko szefa sztabu pozostawało nadal nie obsadzone („vacat“ ). N ajstarszym oficerem w sztabie był gen. bryg. Siem iątkow ski i on też pełnił obowiązki szefa. W części kw aterm istrzo­

stw a generalnego stanowisko kw aterm istrza ge­

neralnego zajm ow ał gen. bryg. H auke, zaś w czę­

ści głównego dyżurstw a stanowisko generała dy­

żurnego zajm ow ał gen. dyw. Rautenstraueh. S ta ­ nowisko kom endanta m. W arszaw y było (jak i ro­

ku poprzedniego) nie obsadzone.

Ja k się przedstaw ia siła zbrojna K rólestw a Pol­

6

(11)

skiego? A więc „g w ard ja królew ska" w sile dy­

w izji. W j e j skład wchodzi sztab dyw izji, pułk strzelców konnych, pułk grenadjerów i b aterja pozycyjn a arty le rji konnej. Szefem obu wspom­

nianych pułków był cesarz ro sy jsk i. Następnie

„piechota” , sk ład ająca się ze sztabu i 2 dywizji.

W skład k ażdej z nich wchodzi sztab dyw izji oraz 3 brygady, sk ład ające się z 2 pułków. Pozatem

„ja z d a i korpus żandarm erji“ . Jazd a składa się ze sztabu oraz z 2 dywizji, a mianowicie dywizji strzelców konnych o 2 brygadach o 2 pułkach oraz dyw izji ułanów również o 2 brygadach o 2 puł­

kach. N a czele zaś korpusu żandarm erji zn ajd u je się podpułkownik. Ponadto „korpus arty le rji i in­

żynierów ". T a jedyn ie grupa posiada „listę star­

szeństwa officerów w yższych i niższych korpusu arty llery i“ . Poza sztabem korpusu istnieje a) b ry ­ gada artyl. lekkokonnej, złożona z 2 baterji, b) a rty le rja piesza, sk ład ająca się ze sztabu oraz 2 brygad o 3 kom panjach, c) korpus rakietników, sk ład ając y się z pół-baterji konnej, pół-kom panji pieszej i 2 kom panji arty le rji garnizonowej, d) komitet a rty le rji i inżynierji, e) d y rek cja arty ­ le rji z gen. Bontemps na czele, f) d y rek cja arse­

nału budowniczego, g) d y rek cja arsenału składo­

wego, h) kom panja rzemieślnicza, i) d y rek cja fa ­ bryk i pocisków, j) pracow nia „ogniów w ojen­

nych", k) d y rek cja arty le rji tw ierdzy Modlin i Zamość, 1) d y rek cja fabryk broni — jedn ak stano­

w isko dyrektora je st nie obsadzone, gdyż wów­

czas w ojsko Królestw a otrzym yw ało ju ż całą broń z R osji. K orpus inżynierów składał się z 31 ofi­

cerów oraz z bataljon u saperów. Istniał jeszcze korpus kadetów w Kaliszu, szkoła w ojskow a ap li­

kacyjn a, korpus pociągu (taborów) oraz 3 bataljo-

(12)

ny w eteranów czynnych. Rocznik w ym ienia je sz ­ cze oficerów nie będących w służbie czynnej oraz

„officerów na reform ie", którzy byli „przykomen- derow ani" do poszczególnych pułków, t. zn. po­

zostaw ali na ich etatach.

Przechodzim y do adm inistracji, noszącej wów­

czas tytuł „w ojennej"'. N a j e j czele pozostaje

„K om issya Rządow a W oyny", stanow iąca częśó składow ą „R ad y Adm inistracyiney", będącej n a j­

w yższą in stytucją adm inistracyjną K rólestw a Polskiego. Zwierzchnie stanowisko „m inistra pre- zyduiącego" je st nie obsadzone, tak, że fun kcję tę sp raw u je zastępca m inistra w ojn y gen. Hauke, jeden z 3 radców stanu i dyrektorów general­

nych, którym podlegały poniżej wymienione trzy dyrek cje.

K om isja rządowa w ojn y sk ładała się z sekreta- rja tu generalnego, biura korespondencji, biura archiwum generalnego, inspektora drukarni w o j­

skow ej oraz trzech dyrekcji. Pierwsza, to dyrek­

c ja m aterjałów o dwóch w ydziałach: a) arty lerji, in żyn ierji i kom isarjatu ubiorczego, oraz b) zdro­

w ia; druga to d y rek cja osób również o dwóch w y­

działach: a) w ydziału ruchu (biuro odmian i biu­

ro zaciągu) oraz b) au dytorjatu generalnego; trze­

cia to d y re k cja rachunkowości, także o dwóch w y­

działach: a) funduszów oraz b) kontroli general­

nej. Pozatem istniał korpus (nieczynnych) inwali­

dów i weteranów (sztab, dwie kom panje inw ali­

dów i 12 kom panji weteranów). Trzy kom panje poprawcze, które w ykazyw ał jeszcze poprzedni, nie w y k azu je ju ż om awiany rocznik.

Z w ykazów oficerów w ynika, że istniał k ape­

lan naczelny oraz kapelani pułkowi, audytor ge-

(13)

neralny, oraz audytorow ie dyw izyjn i i pułkowi, również naczelny lekarz oraz lekarze dyw izyjni, sztabs-lekarze i lekarze bataljonów , pozatem ad­

m inistracja szpitala głównego, główna apteka w ojskow a i t, p.

Tak się przedstaw ia siła zbrojn a Królestw a Polskiego według „Rocznika W ojskow ego" na 1828 r. Pozatem istn ieją jeszcze roczniki jedynie za dwa następne lata, ja k o że wydawnictwo to kończy się z natury rzeczy na 1830 r. Przedstaw io­

ny poprzednio stan w ojska nie różni się praw ie w cale od tego, ja k i istniał w oliwili wybuchu po­

w stania listopadowego.

O zmianach, które zaszły w personaljach w o j­

ska w ciągu 1828 r., będzie jeszcze mowa.

II.

PRASA.

Aby poznać kw estje i kw estyjki, jakie rozgry­

wały się i interesow ały przed 100 laty, sięgam y do w spółczesnej prasy. Ja k a inna je st ona od o- beenej. P o m ijając ju ż m ały format, rozm iarami mało co p rzek raczający książkę, a objętością ob­

szern iejszy słownik, to treść przedstaw ia się nie­

słychanie ubogo.

Jeżeli weźmiem y np. rocznik dziennika w ar­

szaw skiego z ów czesnej doby, to poza drobnemi urzędowemi ogłoszeniami, z reguły zaledwie j e ­ dna dziesiąta, czy dwudziesta część numeru, po­

święcona była sprawom krajow ym . Reszta, to inform acje o spraw ach obcych, czerpane z nad­

chodzących do W arszawy pism zagranicznych.

(14)

0 tych spraw ach bowiem jedy n ie można było tro­

chę obszerniej pisać, natomiast, co się tyczy we­

wnętrznych spraw Królestw a, to na prasie ciążył bezw zględnie zakaz om awiania jakiejk olw iek - bądź spraw y o charakterze politycznym , społecz­

nym, gospodarczym i narodowym. Ze spraw tego rodzaju, co n ajw y żej zn ajd u jem y króciutkie spraw ozdania z sejm ików obywatelskich, r e je ­ stru jące w ybór posła lub radcy w ojew ódzkiego czy obyw atelskiego. Ze spraw zaś narodowego znaczenia, spotykam y zaledw ie dwie, a mianowi­

cie wezwanie do składek na projektow any w k a­

tedrze poznańskiej pomnik królów M ieczysława I.

1 Bolesława Chrobrego, oraz w dniu 11 listopa­

da łączne wspomnienie o rocznicy bitwy pod W arną w 1444 r., w której zginął król W ładysław Jagiellończyk i bitw y pod Chocimem w 1673 r., w której, za króla Michała Korybuta, hetman (pó­

źn iejszy król) Jan Sobieski odniósł zwycięstwo nad Turkam i. Że prasie w arszaw skiej wolno było ogłosić wezwanie do składek na wzniesienie po­

mnika, tłum aczy się prawdopodobnie okoliczno­

ścią, iż pierw szą składkę na pomnik poznański, w kwocie 3.000 talarów, złożył król pruski, wsku­

tek czego a k c ja wzniesienia pomnika, posiadała ju ż nie tylko sankcję, ale poniekąd także i protek­

torat zaprzyjaźnionego (w stosunku do cesarza ro sy jsk iego i króla polskiego M ikołaja) monarchy

f

>ruskiego. Co się zaś tyczy w ojen dawnych kró- ów polskich z Turkam i, to wolno było o nich wspominać prawdopodobnie z tego znów w zglę­

du, że przed 100 laty R o sja toczyła również w o j­

nę z T u rcją, a więc w Królestw ie Polskiem do­

zwolono chętnie naw iązać do trad ycji w ojen kró­

lów polskich z sułtanami tureckimi.

(15)

W szystkie inne inform acje ów czesnej prasy, mimo, że om aw iają spraw y i kw estje węższego jedyn ie znaczenia, d a ją jednakow oż bardzo inte­

resu jący obraz współczesnego życia. W skrzesić to życie i uchronić je przed zapomnieniem — je st również naszym celem.

S ly l ówczesny jest, zw łaszcza dla naszych po­

jęć, bardzo kw iecisty i obrazowy. Jak o charakte­

rystyczny przykład, przytaczam y pożegnanie sta­

rego 1827 i powitanie nowego 1828 roku, ogłoszo­

ne w jednem ze współczesnych pism codziennych:

RO K K O N A JĄ C Y .

Cóż to za starzec osłabiony leży na liściach po­

żółkłych, z których w iatr północny gaik ten ogo­

łocił? biała jego broda i słaby głos w zbudzają r a ­ zem litość i uszanow anie; na próżno o kryw ając się cienkiem futrem, u siłuje sobie ogrzać zziębio- ne członki; puls jego ledwo bije, oddech je st krótki i trudny; w szystko zapow iada bliskie jego skonanie.

Biedny ten starzec nazyw a się T ysiąc Ośmset D w adzieścia Siedm. N iestety! pamiętamy, żeśmy w idzieli jego młodość, która jaśn iała mocą i na­

dzieją. Dziś tw arz jego zgrzybiała ledwo przypo­

mina ja k ą ś szczęśliw ą pam iątkę. Obecność syna jego „grudnia", pozostałego mu jedyn ie z 12-tu dzieci, przedłuży jeszcze na k ilk a dni smutny byt je g o ; lecz wkrótce ojciec i syn razem wyzioną du­

cha, a starzec los sw ój przeczuw ając, wyrzekł um ierającenu u sty te ostatnie utyskiw ania:

— „Ach! jakżem się zawiódł! łatwowierny od urodzenia m ojego i karm iący się próżnemi na-

(16)

dziejam i, zawierzałem pochlebstwom 1 czczym pochwałom, których byłem celem ; zdawało się, iż zło, które poprzednikowi memu wyrzucano, ni­

gdy mię nie dotknie. Zacząłem m ój zawód w tych szczęśliw ych wróżbach, a gdy nieznacznie traci­

łem w szystkie drogie chwile, gdy widziałem mało przyw iązyw anej w agi do m iesięcy i tygodni i dni, które k o leją następow ały, pochyliła się głowa m oja i czekam końca życia m ego“ .

K o n ający przeziera potem xiążki rachunkowe smutnem i ponurem okiem, a doszedłszy do pew ­ nej stronicy, zdawał się być bardziej jeszcze roz­

czulony i dw a strumienie łez płynęły po jego zm arszczonej twarzy. B y ła to lista pięćdziesiąt dwóch niedziel, które z rąk je g o wyszły. „Ze w szystkich moich darów (rzekł, w zdychając), te były najkosztow niejsze; tak mało miałem ich do rozdania! Niestety, także ich lekce użyto! Ileż to przy siąg b y ły świadkam i, przyrzeczeń uchybio­

nych i w iarołom stw a!

Rozdzierając potem listę, mówił dalej: „W szak­

że gniew m ój spada raczej na tych nieszczę­

śliwych winowajców, którzy źle użyli części m ojego bytu ; wymienię nadew szystko tego zło­

dzieja, który szanownym moim przodkom ukradł część ich bogactw ; wspomnę także „zw łokę“ ; je st jeszcze trio niszczycieli, „sen, gnuśność i rozryw- k a “ . od których dosyć ucierpiałem . Mógłbym j e ­ szcze przydać „gotow atnię“, która pod pozorem okazania mi względów i zachowania darów mo­

ich z w iększą troskliw ością, u kradła mi w ięcej czasu, niż ci, których mógłbym jeszcze przyto­

czyć. Co do mnie, zb liżając się do schyłku, czu ję p rzyn ajm n iej, iż nic sobie nie mam w yrzucić;

równie szczodry, ja k moi poprzednicy, spłodzi­

(17)

łem dw anaście pięknych dzieci, które przez różne sw oje gusta i rozmaite skłonności, przyłożyły się do dobra powszechnego. Widziano „luty", okry­

w a ją c y delikatnem i pączkam i gałęzie, które zima ogołociła; „m arzec11, brat jego, był dziecięciem, m ającem dobre chęci i użytecznem; „kw iecień"

słodki i miły, nawet wśród łez, które ronił nad śm iercią brata, umiał nadać w iększą przyjem ność św iatu; „czerw iec" uwieńczony różami, ja ś n ie ją ­ cy promieniami słońca, zostawił swoim następ­

com najbogatsze ozdoby. Lecz ja k ie ż mi potrzeba w yliczać zasługi dzieci, których ju ż niema, gdy ty, m ój biedny „grudniu", ty, któremu tylko po­

zostaje k ilk a chwil do skonania, zapow iadasz mi śm ierć bliską, a w ierniejszy od w szystkich two­

ich braci, zstąpisz ze mną w noc przeszłości...".

Zaledwie skończył te słowa starzec osłabiony, w yciągnął się na sw ojem posłaniu i nastąpiło tak gwałtowne w strząśnienie, iż spadła reszta liści na drzewach, pod którem i się zatrzym ał. W spaniały atoli aż do tchu ostatniego, poruszył się ku sw e­

mu następcy i na ostatnią pociechę, usiłow ał prze­

mówić k ilk a słów względem użycia nowego roku, którego panowanie ma się zacząć w chwili, kiedy jego weźmie koniec.

III.

CO CZYTANO? — ROZKAZY I SPRAWY W O JSK O W E. — KRÓLEW SCY GOŚCIE.

W ykaz pism, które bądź w ychodziły w gran i­

cach K rólestw a Polskiego, bądź m iały doń wstęp, ' zn ajd u jem y w obwieszczeniu d y rek cji jeneral-

(18)

n ej poczt, ogłaszającem „ceny gazet, dzienników i wszelkich pism perjodycznyeh, tak krajow ych, jak o i zagranicznych na rok 1828, zatwierdzone przez kom isję rządową spraw wewnętrznych i p o licji".

T ak z pism polskich czytano: G azetę W arszaw ­ ską, K u rje ra W arszawskiego, G azetę Korespon- ta K rajow ego i Zagranicznego, G azetę Polską, D ziennik W arszawski, M onitora W arszawskiego, D ziennik W ileński, K u rje ra Litew skiego, Gazetę Poznańską, Gazetę K rakow ską, G azetę Lw ow ską z rozmaitościami, Izys Polską, Rozryw ki dla Dzie ci oraz Śmieszka. Pozatem czytano 16 czasopism rosyjskich, 46 niemieckich, 18 francuskich, 4 an­

gielskie i 2 włoskie. W śród czasopism zagranicz­

nych spotykam y dzienniki, a przew ażnie publi­

k a c je z dziedziny w ojskow ej, literackiej, p rz y ­ rodniczej, m edycznej, ekonom icznej i t. p. P re­

num erata dziennika w arszaw skiego w ynosiła 10 do 24 złp. kw artalnie.

W 1828 r. zaczęło wychodzić w W arszawie no­

we pismo per jodyczne p. t. „Kolum b", zaw ie rają­

ce opisy z podróży, następnie „Them is Polska", poświęcone nauce i praktyce praw a, pozatem

„Pam iętnik L ek arsk i W arszaw ski", oraz w ję z y ­ ku niemieckim „M agasin fiir Heilkunde u. Na- turw issenschaft in Polen", ponadto „M otyl", któ­

rego celem było „rozryw ać pożytecznie" przy- czem „literatu ra będzie głównym jego polotów obrębem ", wreszcie „K ron ik a L iteratu ry Pol­

sk ie j". „Izyda Polska", również nowe czasopismo, zam ieściła w pierw szym numerze m. in. artykuł p. t. „D ośw iadczenia z w ytrzym ałością żelaza ku ­ tego, stali i drzewa, poczynione z rozkazu gene­

14

(19)

rała Bontemps, dyrektora m aterjalu artylerji w ojsk polskich w r. 1825 i 1826, przez A. Kranz, podporucznika arty lerji".

D y re k c ja bibljoteki U niw ersytetu Jagielloń ­ skiego w Krakow ie zapow iedziała w ydaw anie od stycznia dwóch czasopism naukow ych w języ k u polskim i łacińskim , które um ieszczają „cokol­

w iek do w zrostu albo w yjaśn ien ia przedmiotów naukowych skutecznie przyłożyć się może“.

Z końcem roku władze zarządziły, że pism a mogą ogłaszać bezimienne artykuły tylko wów­

czas, o ile re d ak cja zna nazwisko i m ieszkanie autora.

W prasie w arszaw skiej zn ajdu jem y cały sze­

reg rozkazów w ojskow ych, ogłaszających zm ia­

ny personalne, odznaczenia i t. p. S ą one zatytu­

łowane: „R ozkaz dzienny do w o jsk a polskiego, w kw aterze głów nej w W arszawie, d n i a ...

1928 r. Za najw yższym rozkazem ", zaś podpisy­

w ane: „N aczelny wódz, Konstanty W. X. R. — zgodno z oryginałem , p. o. szefa sztabu generał brygady Siem iątkow ski". N iektóre z rozkazów pod nieobecność w. księcia podpisał.: szef sztabu głównego generał leytnant hr. Kuruta. Z rozka­

zów dziennych z 1828 r. dow iadujem y się o aw an­

sach oficerów („postępuje na w yższy stopień") na generałów brygad y (trzech) włącznie, oraz o pier- wszem mianowaniu na podporuczników po „od­

bytym egzam inie praktycznym ze szkoły podcho­

rążych piechoty" względnie po „egzam inie ze szkoły tym czasow ej a rty le rji" wzgl. po „ukoń­

czeniu szkoły a p lik acy jn e j", o udzielonych dym i­

sjach bądź „dla interesów fam ilijnych", bądź „dla słabości zdrow ia" i to z p en sją i prawem noszenia

15

(20)

munduru lub bez tych uprawnień, o urlopach, się­

gający ch 3 miesięcy, o w ykreśleniu z kontroli, bądź z powodu śmierci, bądź za dopuszczenie się czynu hańbiącego (1 ppor.), bądź za nieprzyzw o­

ite zachowanie się (1 por.), o p rzejściu na reformę w skutek w yroku sądu w ojennego, bądź za postę­

powanie, przeciwne honorowi oficera (1 kpt. za nałóg pijaństw a), bądź za „przestąpienie przyka- zu ogólnego” (1 por.), o um ieszczeniu w korpusie inwalidów i weteranów, o powrocie do służby i umieszczeniu w tym, czy innym oddziele, o od­

znaczeniach (2 kpt. otrzym ało order św. Anny 3 kl. z kokardą, 1 kpt. order św. Stanisław a 3 ki., 3-ch kpt. order św. W łodzimierza 4 kl., 1 por.

order św. Stanisław a 4 kl., 1 por. order św. Wło­

dzim ierza 4 kl., podobny order otrzym ało 2 ppor., oraz 11 por. order św. Anny 3 kl. z kokardą) it.p

W edług ogłoszenia kom isji rządow ej w ojny

„na skutek popisu w korpusie kadetów w Kaliszu, ozdobionych zostało w nagrodę okazanej pilności44 orzełkiem złotym — 4, srebrnym — 8, wieńcem srebrnym — 15, pozatem cały szereg kadetów otrzym ało nagrody „w sztućcach m atematycznych i książkach” .

We współczesnem ogłoszeniu urzędu m unicy­

palnego w arszaw skiego czytam y, że od służby w ojskow ej byli w yłączeni jedyn acy (którzy je d ­ nak tracili ten przyw ilej, o ile zaniedbyw ali ro­

dziców), wdowcy, jeżeli posiadali dzieci, ducho­

wni, profesorowie, lekarze i t. p. Pozatem z donie­

sień p rasy dow iadujem y się, iż celem uczczenia króla W ładysław a W arneńczyka, cesarz polecił przew ieźć do W arszawy 12 dział, zdobytych w 1828 r. na Turkach po upadku W arny, że Ma-

16

(21)

k sym iljan kr. Fredro, b. generał brygady (brat A leksandra, kom edjopisarza i oficera w ojska Księstw a W arszawskiego) został mianowany m ar­

szałkiem dworu króla polskiego, że otwarto po­

stępowanie spadkow e w skutek skonu (28 lipca 1826 r.) ks. Józefa Zajączka, b. generała piechoty i nam iestnika K rólestw a Polskiego i t. p.

Smutnem echem w ów czesnej prasie odbija się ubóstwo skarbu państwowego w dobie K sięstw a W arszaw skiego, które powodowało niemożność w ypłacenia żołdu w ojsku. T ak czytam y „C ertyfi­

katy zaległego żołdu na sumę złp. 4.000 są do zbycia, o których powziąć można wiadom ość... “ lub, że m jr. 2 p. strz. kon. zgubił „dowód na za­

ległości w ojskow e46 od b. rządu K sięstw a W ar­

szaw skiego na 5879 zł. 18 gr.

W

te j m aterji mini­

sterstwo pruskie w 1828 r. ogłosiło, iż w okresie 6 m iesięcy rząd pruski p rzy jm u je podania b.

oficerów K sięstw a W arszaw skiego, którzy nie otrzym ali wówczas pen sji a w dniu 1 czerwca 1815 roku m ieszkali „w prow incji poznańskiej'4.

K iedy w 1828 r. „most i przewóz na Wiśle m ię­

dzy W arszaw ą a P ragą został wypuszczony w dzierżaw ę44 obow iązyw ała za przechód i prze­

jazd opłata według ustanow ionej taryfy. Zwolnio­

ne od opłaty było w ojsko z bronią i bez broni, osoby w ojskow e i do w o jsk a należące „jeżeli są zaopatrzeni świadectwem przyzw oitej władzy"4.

W omawianym roku baw ili m. in. w W arszawie j. K. Mość K siążę Eugenjusz W irtemberski, J. K.

Mość K siążę dziedziczny Sasko-W ejm arski K arol F ry d ery k z żoną, J. K. Mość K siążę O ran ji, J. C.

M.W ielka Księżna H elena z córką i frejlinam i it.p.

(22)

PO LITYKA I SPRAWY ZAGRANICZNE. — KO M U N IK A C JA .

Spraw y zagraniczne — ja k ju ż poprzednio wspomniano — stanowią główną treść ówczesnej p rasy w arszaw skiej. Do nich należą również spraw y, odnoszące się do W ielkiego K sięstw a Po­

znańskiego, pozostającego pod zaborem pruskim oraz do G alicji i Lodom erji z pod zaboru austrjac- kiego.

Z dziedziny polityki zagranicznej Królestw a Polskiego, ówczesne pisma re je stru ją : „akt osta­

teczny rozgraniczenia m iędzy Królestw em Pol- skiem i Królestw em G a licji" w w ykonaniu w ie­

deńskiego traktatu p rzy jaźn i z 1815 r., pozatem układ m iędzy Królestw em Polakiem a Księstwem O ldenburskiem co do zniesienia opłaty wywozo­

w ej, oraz ukończenie interesów likw idacyjnych m iędzy Królestw em Polskiem a Królestw em Sa- skiem, z której to o kazji m inister przychodów i skarbu ks. Lubecki otrzym ał saski order domo­

w ej korony rucianej.

Pozatem Królestw o Polskie było z natury rze­

czy pośrednio zainteresowane w polityce zagra­

nicznej ro sy jsk ie j. W omawianym roku R o sja prow adziła w ojnę z P e rsją oraz z T urcją. Co się tyczy pierw szej, to miało m iejsce „zerw anie"

przez gener. Paskiew icza „otw artych n egocjacji i rozpoczęcie na nowo kroków n iep rzyjaciel­

skich". Klucze zdobytych na Persach twierdz, w y­

mieniony generał odsyłał za każdym razem spe­

cjalnym oficerem do Petersburga. W ojnę zakoń­

IV.

18

(23)

czył pokój, zaw arty 10 (22) lutego w Touskau- tschai. T u rcji zaś w ypow iedziała w ojnę R osja, która „mimo długa, sw oją cierpliw ość i kosztow­

ne ofiary, zniewolona dziś oddać pod opiekę orę­

ża prawo sw oje w Lew ancie i przyuczyć Portę ottomańską do szanowania traktatów ...”

Z innych podobnych spraw, ówczesne pism a w arszaw skie donoszą na podstaw ie p rasy zagra­

nicznej o w ypraw ie H iszpanji do A m eryki celem odbicia utraconych tam ziem, w ypraw ie F ran cji do Egiptu oraz „przeciw K arabusa, znanemu gnia­

zdowi rozbójników na brzegu północno - zachod­

nim K an d ji", o zatargu W enezueli i Jam ajk i z Ko- lum bją, o niepokojach w Irlan dji, Saragossie i M eksyku, o „okropnych okrucieństwach prze­

ciwko chrześcijanom w Stam bule", o powstaniu w Peru, „które pewien w aleczny niemiecki oficer uśm ierzył" i t. d. Od czasu do czasu znajdujem y zupełnie lakoniczne wiadomości, które może do­

statecznie inform owały czytelników danego pisma zagranicznego, z którego zostały przedrukowane, ale chyba niewiele m ów iły czytelnikowi w ar­

szawskiemu, ja k np. „Koloniści niemieccy p rzy­

byli do B razy lji", lub „W ojsko Don M iguela nie miało w ielk iej ochoty do w ypraw y przeciw w y­

spie M adera" lub „Żyrafa zwierz przez w icekróla Egiptu, darow any cesarzowi austrjackiem u w krótce przybędzie do W iednia" — i ani słowa w ięcej! Tym portugalskim Don M iguelem z a j­

m u ją się jednakow oż przy innych okazjach szczególnie często pism a w arszaw skie. T ak dono­

szą, że złożył od razu z urzędu 247 dowódców twierdz, że dzięki niemu w połowie roku nie b y ­ ło w Lizbonie je d n e j rodziny, z k tó rejb y jedn a lub w ięcej osób nie pozostawało w więzieniu, że

(24)

miasto Estrem os „zo staje w n ajok rop n iejszej anarcliji. Uwięziono tam przeszło 50 dam znako­

mitych...", że wymógł na sw ej ryw alce o tron in­

fantce Donnie Izabelli oświadczenie, w którem ona zapew nia „m ojem królew skiem słowem" iż

„ je st zupełnie przeciwnem uczuciom m ojego k ró­

lew skiego serca" dążenie „w zbrodniczym zam ia­

rze obalenia ołtarza i tronu", pozatem przepow ia­

d a ją co parę dni, ja k ie szanse utrzym ania się na tronie portugalskim posiada Don Miguel, a jak ie opanow ania tego tronu inny jego ryw al Don Pedro i t. p.

P rasa w arszaw ska znała widocznie tajem nice dyplom acji europejskiej, skoro donosi: „francu­

ski minister spraw zagranicznych jedzie do K arls­

badu pod pozorem do wód, ale istotnie w celu d y ­ plom atycznym ". N iem niej lubow ała się w aneg­

dotach politycznych, skoro donosi, iż kiedy b u r­

m istrz francuskiego m iasteczka B ar le Duc, miał przedstaw ić królow i stan jego przem ysłu a nie um iał się wysłowić, machnął tylko ręką i pow ie­

dział: „le p ie j w ięcej m yśleć, niż mówić". N ie­

m niej interesow ały prasę w arszaw ską spraw y ko­

lig a c ji dworów europejskich. T ak donosi ona z Niderlandów, że „rozchodzi się wieść, iż m ał­

żeństwo księżniczki M arjanny nie p rzyjdzie do skutku, zamilczenie o tym przedm iocie w mowie z tronu dodaje w agi te j w ieści". Ta wieść się nie spraw dziła, ale małżeństwo nie musiało być szczę­

śliwe, skoro w krótce ju ż potem czytam y: „M ię­

dzy królam i szwedzkim a niederlandzkim m iały się odbyć korespondencje bardzo ciekawe i deli­

katne, tyczące się księcia Gustawa, który nie­

dawno zaślubił córkę króla niederlaiidzkiego".

D ow iadujem y się też, że król hiszpański u daje się

(25)

w podróż kuracyjn ą, wobec czego „oddziały w o j­

skowe przechodzą po całe j A rago n ji w celu w y­

śledzenia rozbójników i zabezpieczenia dróg", że A n glja zm niejszyła stan liczebny w o jsk a z 96 na 91 tysięcy, że deficyt budżetu francuskiego w y­

nosi 200 mil jonów franków i t. p.

Od 1 lutego 1828 r. zaprowadzono między W ar­

szaw ą a Berlinem trzecią pocztę konną, która od­

chodziła do Berlina co wtorek. W ten sposób istniały odtąd m iędzy terni m iastam i trzy połą­

czenia pocztowe w tygodniu w obie strony.

Skoro mowa o poczcie, to poczta polska „dla za­

pew nienia publiczności o rzetelnem na pocztę p rzy jęciu listów j e j powierzonych i opłacie za nie odebran ej" wprowadziła, że urzędy pocztowe nawet za każdy zw ykły list w ydaw ały „kw itek".

Nadaw ca zaś listu „w ażnego" to zn. poleconego m iał pozatem prawo domagać się „ab y mu re­

w ers pow rotny na doręczenie listu osobie adre­

sem w skazanej, był produkow any".

Zabiegano również o uregulow anie ruchu u li­

cznego. T ak urząd m unicypalny m. st. W arszawy ostrzegał, by „idący pieszo szli tretoaram i a nie środkiem u lic" oraz „b y jeżdżący powozami lub konno jeździli zwolna a nie pędem ". W spomniany urząd w ytknął też „bezpieczne do kąpieli m ie j­

sca" na Wiśle.

Skoro mowa o jeżdżeniu powozem, to jedno z pism w arszaw skich donosi z H iszpanji, że „k ró ­ lowi narzucono tyle próśb do powozu, że teraz jeździ na spacer nakrytym powozem. Jednego po­

południa rzucono do powozu 2.000 próśb, w szyst­

kie o w sparcie".

21

(26)

T EC H N IK A I W YNALAZKI. — SPRAWY GOSPODARCZE. — SPRAW Y WYZNANIOWE.

Z dziedziny techniki i w ynalazków , p rasa w ar­

szaw ska donosi z A nglji, że tam odbywa się „no­

w a próba z dyliżansem ", który będzie poruszany siłą pary. Średnia szybkość ma w ynosić półtorej m ili p o lsk iej na godzinę. W P aryżu znów mini­

ster w o jn y zainicjow ał „roztrząśnienie projektu...

sztucznego w yrabiania isaletry“ . Tam też tak b ar­

dzo wydoskonalono żeglugę podwodną, iż umoż­

liwiono „poszukiw anie rozbitych statków i w szelkich rzeczy, pochłonionych przez morze, połów korali, zbieranie g ą b e k . . W e F ran cji rów ­ nież M ontgolfier w ynalazł bieliznę papierow ą i papierow y m aterjał n a suknie, pozatem jeden z adw okatów francuskich otrzym ał patent na m e­

todę nauczania dzieci czytać w przeciągu 30 go­

dzin. W krótce pobił go jed n ak ja k iś konkurent, który uczył czytać służących i żołnierzy w prze­

ciągu 24 godzin. W A n glji znów „żeglarz napo­

w ietrzy Creen odbył podróż napow ietrzną na koniu... Je st to zapewne pierw szy koń, który zwiedził krain y powietrzne 4. Tam też jeden k ra ­ wiec londyński otrzym ał patent na w ynalazek sukien powszechnych, to je st takich, które w je d ­ n ej chwili, za jednem sznurka pociągnięciem przem ienić można np. z płaszczą na surdut, z sur­

duta na frak, z frak a na spencer i t. d.“ . Skoro mowa o konfekcji, to znów jeden z krawców w ie­

deńskich „otrzym ał patent na w ynalazek robie­

nia sukien bez brania m iary. N azyw ają go kraw ­ V.

(27)

cem optycznym ". System ten m iał oszczędzać

„w iele sukna". I Niemcy nie zostaw ały w tyle, , gdzie pewien berlińczyk „w ynalazł sposób spro­

w adzenia deszczu, kiedy m u isię podoba".

W Polsce w om aw ianej dziedzinie, staraniem rady tow arzystw a wyrobów zbożowych, puszczo­

no w ruch pierw szą machinę parow ą o sile 60 ko­

ni, która poruszała młyn. W sierpniu przybył po raz pierw szy do W arszaw y statek parow y, który oglądano za opłatą wstępu. „ Ja k iś cudzoziemiec"

znów, a ja k się później okazało „Polak z zagra­

nicy", p rojektow ał zbudować podziemną drogę pod W isłą zam iast mostu. Czyniono wówczas też

„przygotow ania do ośw ietlenia gazem jednego z gmachów tu te jsze j stolicy". U siłow ania te nie zostały jed n ak zrealizowane, tak że w 1828 r. ga­

zem ośw ietlona była tylko cukiernia L ours‘a, zn ajd u jąca się wówczas przy ul. M iodowej oraz cukiernia Żeni, zn ajd u jąca się w rynku starego m iasta. Normalnie używano wówczas do oświe­

tlenia ulic oleju, a lokali zw ykłych świec i łuczy­

wa. W pism ach z sierpnia zn ajd u jem y zapowiedź, że „w krótce będą w W arszawie robione świece z łoju , które... w paleniu nie kopcą i nie d a ją swędu". A kiedy na jednym z balów sala m iała posiadać aż „woskowe św iatło", to okoliczność ta była wym ieniona jak o jedn a z atrak c ji zabawy.

Używ anie łuczyw a musiało odb ijać się ujem nie na drzewostanie, skoro w jednem z pism w ar­

szaw skich zn ajdu jem y artyku ł: „O użyciu ko­

nopi zam iast łuczyw a do ośw iecenia izb w łościań­

skich, przez Piotra Kołogriwowa, pułkow nika i kaw alera", zm ierzający do zapobieżenia niszcze­

niu lasów.

23

(28)

Co się tyczy spraw natury ekonomicznej, to na czoło w ysuw a się pow stanie Banku Polskiego.

T ak w pism ach w arszaw skich z dnia 4 m a ja 1828 r. czytam y, że „D ekretem z dnia 29 stycznia r. b.

N a jja śn ie jsz y C esarz i K ról JM ości raczył naj- łask aw iej postanowić otworzenie w mieście sto- łecznem w W arszawie banku pod nazwiskiem Bank Polski, pozatem, że drugim dekretem z dnia 12 lutego ówczesnego roku, cesarz M ikołaj za­

m ianował prezydjum i trzech dyrektorów tego banku . Równocześnie p rasa podała do wiadomo­

ści, iż „w dniu 6 b. m. odbędzie się w nowym gmachu bankow ym publiczne otworzenie Banku Polskiego, in stalacja nowomianowanych instytu­

c ji te j naczelników i ogłoszenie j e j ustaw ". P i­

sm a w arszaw skie z dnia 9 m a ja 1828 przynoszą opis uroczystości otw arcia omawianego banku, który m ieścił się u zbiegu ul. E lektoraln ej i R y ­ m arskiej. O tw arcia dokonał m inister prezydują- cy w kom isji rządow ej przychodów i skarbu ks.

Drucki-Lubecki. N astępne zaś num ery dzienni­

ków w arszaw skich o głaszają statut banku (za­

k res działania: „zaspokojenie długu publicznego, tudzież rozszerzenie handlu, kredytu i przem y­

słu narodowego"), a num ery gazet z dnia 22 m aja przynoszą ju ż ogłoszenie samego banku, infor­

m u jące publiczność o sposobie załatw iania prze­

zeń interesów pieniężnych.

We w rześniu 1828 r. „został podpisany traktat między osobami, m ającem i zam iar założyć w k ra ­ ju przędzalnię lnu i konopi, jakoteż tkanie płót­

na za pomocą machin a p. Filipem de G irard, zna­

nym w ynalazcą machiny do przędzenia lnu...

Przed 15 jeszcze laty przędzenie lnu machinami

(29)

tak się zdawało niepodobnem, że Napoleon p rzy­

rzekł był mil jo n franków nagrody za ten w yna­

lazek. Pan de G irard przez k ilk a m iesięcy spóź­

nienia utracił tak piękną nagrodę” . Ja k w iado­

mo, od wspomnianego w ynalazcy w zięły nazwę obecne zakłady żyrardow skie.

W czerwcu odbył się w W arszawie 10-dniowy jarm ark na wełnę. O broty b y ły bardzo znaczne.

Bank Polski udzielał kredytów pod zastaw tow a­

ru. Pozatem odbyła się 3 tygodniow a „w ystaw a płodów celniejszych przem ysłu k rajow ego1' b ar­

dzo licznie obesłana.

N a uw agę również zasłu gu je okoliczneść, że kiedy przedtem jedyn ie kupcy z c ałe j Polski je ź ­ dzili na słynne jarm ark i lipskie celem nabyw a­

nia towarów, to w 1828 r. po raz pierw szy udał się tam także „fabrykant z W arszaw y z w łasny­

mi w yrobam i za przeszło półtora m iljona złotych w artości i w szystkie je sprzedał". Z dru giej stro­

ny zam knięto wywóz z Polski do R o sji „futer z w yjątk iem owczych".

Z apow iadające się wzmożenie eksportu zboża do A n glji, F ran cji i H olandji z powodu nieuro­

dzaju, spowodowanego deszczem i zamknięciem dowozu przez morze Czarne, spowodowało zwyż­

kę cen. Zainicjowano też wówczas scentralizow a­

nie w W arszaw ie całego polskiego handlu zbożem i z tego w zględu miano w ybudować specjalne spichrze. Zboże eksportowano zwłaszcza na Gdańsk. T ak w jednym tygodniu (od 19 do 25 września) sprzedano tam polskiego zboża: 11.790 korcy pszenicy i 3.090 korcy żyta.

Jedno z pism w arszaw skich przynosi bardzo obszer.iw artykuł p. t. „O rolnictwie i handlu zbo-

(30)

żowym w Europie w schodniej, raport p. Jakóba, zdany rządow i angielskiem u". Polski przekład te­

go raportu zaw iera bardzo w iele interesujących szczegółów i danych statystycznych, odnoszących się do p rodu kcji i zdolności eksportow ej Polski w dziedzinie płodów rolnych.

A dm inistracja rządow a dochodów skarbow ych tabacznych w K rólestw ie Polskiem rozpisała do­

staw ę liści tabacznych dla fabryk na Powązkach?

w Krośniewicach, D ziałoszynie i Lublinie, zaś urząd m unicypalny w arszaw ski licytację „na utrzym yw anie i rep erację mostów, pomp i stu­

dzien publicznych, tudzież na pompowanie wo­

dy z rezerw oaru m iejskiego p rzy ul. D łu giej do studzien starego m iasta“ . Pozatem rozpisana była dostaw a ciern ia do w arzelni soli w Ciechocin­

ku.

Jeżeli weźmiemy pod uwagę ceny produktów p ierw szej potrzeby, to na targach warszawskich w ciągu 1828 r. cena korca żyta w ynosiła od 10 i pół do 14 zł., pszenicy od 15 do 29 zł., jeczm ienia od 8 do 15 zł., owisa od 5 do 10 i pół zł., jednokon­

n e j fu ry siana od 9 do 27 zł., m asła funt od 20 do 28 gr., dobrego m ięsa wołowego, cielęcego lub w ieprzow ego ze skórą funt 9 gr., sadła funt 18 gr., słoniny funt od 12 do 16 fr ., bułki pszennej 8-łutowej z n ajlep szej m ąki 3 gr., chleba pszenne­

go w agi 2 funty 6 łutów wzgl. żytniego w agi 3 fun­

ty 18 łutów, wzgl. razowego w agi 5 funtów 18 łu ­ tów 12 groszy. Z artykułów zbytkowych, butelka szam pana krajow ego kosztow ała 7 zł. W skutek obniżenia stem pla skarbow ego, karty do gry po­

tan iały z 2 zł. 18 gr. na 2 zł. 03 gr.

Ze spraw wyznaniowych pism a w arszaw skie po~

26

(31)

dają, iż na konsystorzu tajn ym papież „prom o­

w ał na arcybiskupstw o w arszaw skie J. W. J. X.

Jan a Paw ła Woronicza, dotychczasowego biskupa krakow skiego". U roczysty ingres do kościoła m e­

tropolitalnego odbył się w dniu 21-go września.

C esarz ro sy jsk i zaś zatw ierdził p ro jek t organi­

zacji konsystorza jeneralnego w yznań ew ange­

lickich na całe Królestw o Polskie. Zmarł X. F e r­

dynand D ąbrow a Ciechanowski, biskup chełmski, senator Królestw a Polskiego.

W omawianym roku „przy gościńcu blisko R a­

szyna w m iejscu, gdzie w 1809 r. odbyła się 'bi- tw a“, wzniesiono statuę M atki B o sk iej i um iesz­

czono napis, kończący się słowam i:

W yjednaj u Syna

Wieczny pokój poległym na niwach Raszyna!

VI.

LITERATURA. — NAUKA. — SZTUKA.

P rasa w arszaw ska zapow iada „nowe poema Adam a M ickiewicza p. t. Konrad W allenrod, które dru kuje się w Petersburgu". Cena w prenum era­

cie 18 zł. Jedno z pism w arszaw skich w dniu 13 m arca p od aje n astęp u jący „w y jąte k " z bezim ien­

nego listu, pisanego z Petersburga:

„M ickiewicz przyjech ał tu w interesie literac­

kim oraz i dla przyjem ności rozryw ki; znalazł ją w najw yższym stopniu. P rz y ję ty z entuzjazmem przez Polaków, z uwielbieniem przez Rosjan, ta­

lentem swoim cudów dokazuje. Przyw iózł tu rę­

kopis poematu swego p. t. W allenrod e, który ju ż 27

(32)

w połowie w ydrukow any w ty p o g rafji k rajow ej.

Nic podobnego jeszcze nie napisał, nic też rów­

nego literatura nie posiada... Posiadał on i daw­

n ie j zdolność im prow izacji, ale improwizował rzadko i obierał przedm ioty m n iejszej w agi, teraz sposobność tę doprowadził w sobie do n ajw yższe­

go stopnia. Byle się znajdow ał w tow arzystw ie dobranym, byle odgłos fortepianu, fletu lub ro­

dzinnej piosenki obudził w nim uczucie, żąda po­

dania sobie treści i natychm iast śpiew a z taką w yobraźnią, tak pięknie, tak obficie, że słuchacze ni uszom, ni sw ej duszy w iary dać nie mogą. O d­

byw aliśm y w ilję Bożego Narodzenia razem... Kto nie w idział dnia tego nieporównanego, niech ża­

łu je, bo drugiego w życiu swoim podobnego nie ujrzy... M ickiewicz (a)... za pomocą tw órczej poe­

ty ck iej zdolności do kilkuset w ierszy improwizo­

wał. Tryum fem jego talentu była tragedja. P ro­

sił, by z dziejów narodowych podać mu przed­

miot. U ciszyli się w szyscy i uform owali koło. Poe­

ta stanął na środku, j a mu podałem przedm iot:

Sam uel Zborowski. W yszedł do drugiego p ok oju ; z milczeniem oczekiw aliśm y jego powrotu i led­

wo w m yśl zdołaliśm y zebrać w spółczesne osoby i w ypadki, wszedł w pośrodek nas i ju ż trag ed ja b y ła gotowa. Zdawało się, że ja k ie ś bóstwo z du­

szy je g o przemawia, z niedoścignioną gwałtowno­

ścią deklam ował sceny, które pod względem mo­

cy i piękności wierszy, rów n ają się z najw ytw or- niejszem i scenami Szekspira. Do kilkuset w ierszy w ciąż deklamował, byłby to ju ż arcydzie­

ło genjuszu dokończył, ale po mowie Zam ojskie­

go do Sam uela siły je g o opuściły, padł praw ie zemdlony na krzesło. Ł zy rozczulenia, okrzyki po-

(33)

dziwienia... byli tacy, co ja k skam ieniali stali...".

Z polskich rzeczy ukazał się jeszcze Sew eryna G oszczyńskiego „Zamek K aniow ski", nowe w y­

danie „dzieł poetycznych" Stanisław a Trem bec­

kiego, dw udziesty tom rocznika Tow arzystw a K rólew skiego W arszaw skiego P rzyjaciół Nauk, pism a Ł u k asza Górnickiego (w zbiorze znakomit­

szych pisarzów polskich), trzecie w ydanie dzieła w ierszem X. B aki S. J. p. t. „U w agi o śm ier­

ci niechybnej i w szystkim p ospolitej“ ; pozatem ogłoszono prospekt na w ydanie kazań ks. Skargi, zapowiedziano ukazanie się alm anachu pod re­

d ak cją Odyńca, m ającego zaw ierać utw ory Mic­

kiewicza, Brodzińskiego i innych, w ydawnictw a p. t. „W ybór pisarzów polskich p. t. B ib ljoteka narodow a" i t. p.

Z lż e jsz e j literatury wydano powieść 3-tomo- wą p. t. „W ładysław Łokietek, czyli Polska w XIII w.“, powielić narodow ą 2-tomową p. t.

„W ieczór adwentowy", Bronikow skiego powieść p. t. „K azim ierz W ielki i E sterk a" i t. p. Literatu ­ ra zawodowa w ykazuje „Początkow e praw odaw ­ stwo polskie, cywilne i krym inalne od czasów Jagiellońskich", pozatem „Rzecz o sądownictwie najw yższem ", następnie „M ała w ojn a w edług te- goczesnego sposobu w ojow ania, czyli użycie w szystkich trzech broni“, ponadto „T e o rja go­

spodarow ania wewnętrznego, czyli zbiór w iado­

mości potrzebnych gospodyniom " i t. p.

Stosunkowo bogato przedstaw ia się wydawnic­

two kalendarzy. T ak m. in. w ydano „Now y k a ­ lendarzyk polityczny" (dziewiąty rocznik), za­

w ierający genealogję domów, panujących w Eu­

ropie, spis urzędników i oficjalistów wszelkich 29

(34)

władz rządowych cywilnych i w ojskow ych w K ró­

lestw ie Polskiem, trak ty pocztowe i t. p., następ­

nie kalendarz astronom iczno-gospodarski, nowy kalendarz domowy i t. d. Co się tyczy tego ostat­

niego, to dokoła niego w yw iązała się w prasie zjad liw a d ysk u sja. K iedy bowiem je g o w ydaw ca ogłosił, że egzem plarz kosztuje — 2 zł. 10 gr., a „dla osób dystyngowanych na papierze welino­

wym ze złoconemi brzegam i" — 4 zł., ukazał się w jednem z pism w arszaw skich n astęp u jący list, skierow any do w ydaw cy: „Osobliwsze to w y ra­

żenie, które tylko na afiszach m enażerjow ych zw ykliśm y czytać, je st cokolw iek niejasne. Nie można bowiem wiedzieć, czyli za kalendarz na lepszym papierze tylko dystyngow ane osoby dro­

żej płacić powinny, niedystyngow ane zaś po ce­

nie n iższej; czyli też te ostatnie wcale nie m ają praw a nabyw ania kalendarza ze izłoconemi brze­

gam i?... Co do mnie sięgnąłem do kieszeni po cztery złote, ale wolałem w strzym ać się do o b ja­

śnienia drukarni w obawie, abym się nie m usiał z d ystyn k cji legitym ować. Bonifacy Krupka, mieszczanin w arszaw ski 6. N a ten list odpowiedział niem niej złośliwie w ydawca, poczem replikow znów p. K rupka, co wywołało dalszą odpowiedź wydawcy, a w rezultacie skończyło się na kup­

nie kalendarza w „podlejszym w ydaniu66.

Bardzo natom iast w iele wydano przekładów z obcych języków . T ak przedew szystkiem z pism W altera Scotta wydano w przekładzie polskim

„Kw entyn D u rard czyli Szkot na dworze Ludw ika X I“, „Purytanie iszkoccy11, „W ięzienie w Edynbur- gu“, „N arzeczona z Lam erm ooru“ , z niemieckiego K ru gera „K upiec16 oraz R ychtera „Bolesław Krwa-

30

(35)

w obój", następnie R acina „Androm acha", Homera

„Iliada”" (nowa edycja), Szeksp ira „O tello", Pusz­

kina „Jen iec z K aukazu", Coopera „Szpieg" i t. p.

W ydano wówczas również słownik polsko-ro-, sy jsk i, którego autorem był adju nkt d y rek cji a r­

ty le rji p olskiej, porucznik Antoni Jakubowicz.

Pozatem w doniesieniach księgarskich czytam y 0 w ydaniu: „Pół godziny śmiechu czyli 40 zaba­

wnych nowinek i argum enta nad niemi", zabawa tow arzyska „co koniecznie śmiech wzbudzić mu­

si".

Pod względem wydawnictw muzycznych, pi­

sma w arszaw skie o głaszają następujące nowe nuty: now y polonez na pianoforte, gryw any na m askaradach w arszaw skich, 10 nowych walców, gryw anych na wodach m ineralnych w arszaw ­ skich, 2 m azury, skomponowane na zakończenie karnaw ału na dw oje slkrzypców, dwa fletrower- sa, dwie w altornie i bas, nowa galopada na p ia­

noforte, anglez, w y jątk i z now ej opery „M alarz 1 ślu sarz" i t. p.

Biorąc pod uw agę dziedzinę nauki, to ze spra­

w ozdania rektora królew skiego Uniw ersytetu W arszaw skiego w ynika, że w ówczesnym roku szkolnym zapisanych było na w ykłady: na w y­

dziale teologicznym — 28, na w ydziale praw a i adm inistracji — 331 (o 79 m niej, aniżeli w po­

przednim roku), na w ydziale lekarskim — 116 (z tego 33 farm aceutów), na w ydziale filozoficz­

nym — 60, na w ydziale nauk i sztuk pięknych — 103 słuchaczów. Szkoła akuszerek liczyła 57 słu­

chaczek. Z n ajdujem y podziękowanie rektora za dary, którem i wzbogacono zbiory uniw ersytetu m. in. kam ienie, wydobyte z pęcherza moczowe-

31

(36)

go i żółciowego, jagn ię o ośmiu nogach, mysz do­

mową z białą plam ką na boku, pozatem „podw ój­

ne pióro gęsie, czyli pióro o dwóch szypułkach przy je d n e j dudce" i t. p., pozatem cesarz ro sy j­

ski ofiarow ał Uniw ersytetow i W arszawskiem u w ypchanego słonia.

Pism a w arszaw skie przedrukow ały z „K u rje ra litew skiego" opis uroczystości obchodu w Wilnie 250-letnieg'o istnienia uniw ersytetu im. króla Ste­

fana Batorego i 25-letniego je g o potwierdzenia przez cesarza A leksandra I. M. in. wręczono k u ­ ratorow i w ydziału naukowego w ileńskiego, sen a­

torowi Nowosilcowi, medal, w ybity specjalnie na pam iątkę obchodu.

Szkoły, zwłaszcza w iejskie, b y ły wówczas rzad­

kością, z uw agi na co, założenie szkoły w ie jsk ie j w Lutowie, p rasa pow itała obszernemi wzm ian­

kami.

We w spółczesnych pismach codziennych z n aj­

dujem y od czasu do czasu w zm ianki o w ygłoszo­

nym odczycie, bądź na publicznem posiedzeniu uniw ersytetu, bądź na posiedzeniu tow arzystw a p rzy jaciół nauk, a jeden z takich odczytów („o p a­

jąk ach przędzących“) został naw et przedrukow a­

ny w jednym z dzienników w arszawskich.

Z dziedziny sztuki donoszą pism a o w ystaw ie

„tworów sztuk pięknych", która trw ała w W ar­

szaw ie przez jeden miesiąc. Pozatem dow iaduje­

m y się, iż kom isja rządow a oświecenia w ysłała na sw ój koszt do P aryża W ładysław a Oleszczyń- skiego, celem kształcenia się w sztuce m edaljer- sk iej i że on tam w „tegorocznym współubiega- niu" się zdobył trzeci srebrny medal.

32

(37)

POMNIKI I RZEŹBY. — TEATR. — KONCERTY.

P rasa w arszaw ska podała z początkiem roku inform ację, że przeznaczony dla W arszaw y po­

mnik M ikołaja K opernika przybył z Rzym u w o­

dą do Ham burga.

W

dniu 1 kw ietnia informowała, że model pom nika Kopernika, w ykonany w R zy­

mie przez Thorwaldsena, „ju ż zn ajd u je się w W arszawie*', zaś w dniu 6 listopada opisuje „akt złożenia fundamentu na posąg K opernika". Fu n ­ dament pod pomnik ułożono w dniu 3 listopada.

Akt podpisali m. in. J. U. Niemcewicz, Stan. Wę- grzecki, Józef Sierakow ski, Joachim Lelew el i F ry dery k Skarbek. O piew a zaś ten akt: „...Mi­

kołajow i Kopernikowi, ziomkowi swemu, który pierw szy ciał niebieskich ruch praw dziw ie ozna­

czył, a przez to odkrycie na siebie i polską O j­

czyznę sw o ją wiekopom ną ściągnął sławę...".

W p arę tygodni później p rasa informowała, że odlew pom nika się udał. P rzy sposobności poło­

żenia kam ienia węgielnego pod pomnik K oper­

nika, p rasa polska w obszernych wywodach stwierdza, że — wbrew uroszczeniom niemiec­

kim — był on Polakiem.

Równocześnie dzienniki w arszaw skie przyno­

szą zaczerpnięte z dzienników paryskich w iado­

mości, iż m agistrat m. Torunia nchwalił fundusz na w ystaw ienie pom nika Kopernika. Okoliczność, iż ta wiadom ość przyszła do W arszaw y via Paryż, świadczy, ja k m ały kontakt istniał między W ar­

szaw ą a Poznańskiem. A przecież jeszcze przed 15 laty, ziemie, stanowiące ówczesne Królestwo Pol-

VII.

33

(38)

skie i ziemie, stanowiące ówczesne W. Księstwo Poznańskie, pozostające chwilowo pod zaborem pruskim , wchodziły łącznie w skład Księstw a W arszaw skiego.

W m aju inform owały pism a w arszaw skie, iż w końcu tego m iesiąca w ysłany będzie z Rzymu do W arszaw y posąg ks. Józefa Poniatowskiego.

T ow arzyszył mu Polak Jakób Tatarkiew icz, któ­

remu Thorwaldsen „zlecił czuwanie nad odlewem i ustaw ieniem " pomnika.

Pozatem zn ajdujem y we w spółczesnej p rasie wzm iankę o płaskorzeźbie, um ieszczonej nad w e j­

ściem do w arszaw skiego pałacu senatora i kaszte­

lana hr. Paca. B yła ona dziełem rzeźbiarza Lud­

w ika Kaufm ana, ucznia Canovy.

W W arszaw ie gryw ał przed stu laty stale pol­

ski teatr narodowy oraz czasowo teatr francuski w pałacu saskim, a w lecie czynny był ponadto am fiteatr w Łazienkach na w yspie. Przez pewien czas w ystępow ała pozatem w łoska trupa opero­

wa. Poza niewieloma po ważnem i utworami, g ry ­ wano przew ażnie — sądząc p rzyn ajm n iej z tytu ­ łów — rzeczy błahe. T eatry nie posiadały w idocz­

nie w swym repertuarze sztuk okolicznościowych, skoro np. na przedstaw ieniu galowem w roczni­

cę koron acji cesarza odegrano kom edję „ln djan ie w A m eryce", a na przedstaw ieniu galowem z oka­

z ji zaw arcia pokoju z P e r sją odegrano kom edjo- operę „Szkoda w ąsów “ i farsę „Talizm an niewi- działności". W iększość były to przedstaw ienia składane, przyczem obok dram atu, czy kom edji w ystaw iano zazw yczaj na zakończenie komedjo- operę lub balet. Jedynie opery w ypełniały same cały wieczór.. T eatr nie m usiał wówczas posiadać

34

(39)

większego znaczenia, skoro nie w szystkie nawet pism a codzienne p od ają repertuar teatralny, a w spom inają jedyn ie o bezpłatnych przedsta­

wieniach, stanowiących stale część składow ą pro­

gram u w szelkich galówek, których było bez liku.

Z przedstaw ień zasługujących na uw agę nale­

żałoby przedew szystkiem wymienić prem jerę ko- m edji A leksandra kr. F red ry p. t. „P rzyjaciele", oraz prem jerę traged ji Jó ze fa Supińskiego pi. t.

„Arce!s“ . Z polskich rzeczy gryw ano jeszcze ko- m edję „Pan G eldhab44, „Spazm y modne", „D w o­

rzanie K sięcia W iśniowieckiego i spekulanci44 i t. p.

Z utworów pow ażniejszych, zarówno dra­

matycznych, ja k i operowych, zn ajdujem y w re­

pertuarze: traged je „C yd", „H rabia E sse x “

„M akbet44, „F ed ra44, dram aty „D ziew ica orleań­

ska44, „In tryga i miłość44, opery „O tello44, „F let czarnoksięski44, „W olny strzelec (na 30 przedsta­

wieniach te j opery w teatrze narodowym było 1,200 słuchaczów), „B iała dam a“, „C yru lik se ­ w ilski44 i „Srok a złodziej44. Pozatem grywano w teatrze narodowym: kom edje „W szystkow iedz4'.

„Pierw sza lepsza44, „Mąż zaw stydzony4', „D w aj roztargnieni", „Kochankowie extra pocztą44, „N ie­

p rzy jaciele stanu m ałżeńskiego44, „Chw ila płocho- ści44, „A nglik czyli głupiec rozumny44, „Miłość i p różn ość4, „Kto kocha, ten się kłóci44, „M ali pro­

tektorow ie czyli boczne schody44, „Pustoty hisz­

pańskie44, „Zmyślone niew iniątko44, „Los na lo- terję'4, dram aty „Honor i ubóstwo czyli rozwód z miłości44, „D ziew ica słońca44, m elodram aty „Ma- chabeusze44, „Trzydzieści lat czyli życie szulera'4, krotochwilę „N iańki w ogródku44, kom edjo-opery

35

(40)

„Szkoda wąsów“ , „Indyk nadziany dukatam i",

„Słom iany człowiek", „Szarlatan czyli w skrze­

szenie um arłych" (polskiego autora-kompozyto- ra), balety „Powrót W enery do O lim p u 4, „Nina czyli obłąkanie z m iłości" i t. p.

W kom edji „G uw erner" w ystąpiła jeden raz B arb ara Sierakow ska, aktorka jeszcze z czasów k róla Stanisław a Augusta. Afisz tego przedsta­

w ienia zaw ierał prośbę do publiczności, że S ie ra ­ kow ska „...jeżeliby dziś przez w iek sw ój zadosyc nie uczyniła swym chęciom i oczekiwaniu łask a­

w ej publiczności, uprasza wcześnie z pokorą o przebaczenie..."

T eatr narodowy byw ał widocznie słabo ogrze­

wany, skoro afisz zapow iadał w zimie, że widowi­

sko odbędzie się, „jeże li mróz zelży, to w teatrze, a jeżeli będzie mocny, to W salach redutowych".

W dniu 16 lutego zamknięto wogóle na pewien czas teatr „z powodu zbytecznego mrozu".

W omawianym roku odbyło się też parę kon­

certów, z których zw łaszcza sk rzyp k a Lipiń sk ie­

go („Zachwycenie słuchaczy było n ajw iększe" — było ich 1150), pianisty Hummla i śpiew aczki Cy~

m erm anow ej cieszyły się w ielkiem powodzeniem.

Skrzypek Lipiński został przez cesarza m ianowa­

ny „pierw szym skrzypkiem dworu królew skiego polskiego". Pianista Hummel znów prosił w p ro ­ gram ach, że „kiedy zasiądzie p rzy fortepianie dla w ykonania im prow izacji, aby mu amatorowie p rzy syłali na scenę w ypisane tem a z jak ich bądź śpiewów i muzyk, z których życzą, aby się sk ła­

dała je g o im prow izacja".

Ja k szumnie i fantastycznie ogłaszali wówczas artyści w y jazd na gościnne w ystępy, św iadczy

36

(41)

ogłoszenie teatru lw ow skiego: „G orąca gw iazda lipca, w ypłoszyw szy mieszkańców Lw ow a w m ie j­

sca chłodne, w których H ygea zw ykła podawać czarę zdrowia, w ypłoszyła razem i aktorów pol­

skich, którzy się zw yczajnie, ja k cień ciała, pu­

bliczności trzym ają. Znakomita część kom panji z w yborem sztuk, udała się na zachód (do Tarno­

wa), gdzie j e j ochłodny H esperus nadziei ma po­

wiewać...".

VIII.

ZABAWY. — SŁUŻBA. — ŹLI I DOBRZY LUDZIE. — RZECZY W ESOŁE.

Ulubionemi zabawam i w zimie były m askarady.

Ich szereg rozpoczynała sylw estrow a, która zgrom adziła blisko 1,000 osób. N a n iej „bawiono się wesoło, zw łaszcza w czasie scen z krakow ia­

kam i". N a innej m askaradzie było 1,250 osób, a n ajb ard ziej podobali się „dzicy ludzie" oraz

„rom antyk, m ający suknię, garnirow aną ballada­

mi i ro zd ający w iersze", na innej znów m askara­

dzie „....pew ny kaw aler zapytał m askę-pustelni- ka, czy radzi mu, by się ożenił? Pustelnik nie tylko radził, lecz w skazał piękną panienkę, obec­

ną na tejże m askaradzie...". Pustelnik widocznie miał szczęśliw ą rękę, gdyż w edług inform acji dzienników „jeszcze w ciągu tych zapust odbę­

dzie się w esele". W ysoką jedn ak opłatę ustano­

wił pustelnik za swe pośrednictwo i zaraz ją w yegzekw ow ał, gdyż skradł owemu kaw alerow i złoty zegarek.

N a je d n e j z następnych m askarad, ja k iś poeta

(42)

rozdaw ał w ierszyki. Ucharakteryzow anem u na eleganta, w ręczył taki w ierszyk:

„Lubię piękny krój sukni, ubiory galowe, Byle stosownie do nich um eblować głowę".

N a d alszej m askaradzie, która zgrom adziła re­

kordow ą ilość, gdyż 1,600 osób, ja k iś „b ry ftreger“

rozdał kilkaset listów o złośliw ej treści, na innej znów m askaradzie pojaw ił się afiszer „m ający cały ubiór w yklejon y tytułam i dzieł scenicz­

nych', w reszcie na ostatniej m askaradzie w k a r­

nawale, która zgrom adziła 1,570 osób, zjaw ił się

„doktór od stóp do głow y okryty receptam i". R ó­

wnocześnie z tą m askaradą odbyło się „piętnaście balów, balików, wieczorów tańcujących i zabaw p rzyjacielskich za płatnem i biletam i".

Ja k ju ż wspomniano, jeden z ówczesnych b a­

lów reklamowano, zapow iadając, że będzie „w o­

skowe św iatło", inny znów, że „garderoba będzie odbierana za kontram arkam i".

W ielkim zbytkiem cieszyły się w czasie karn a­

w ału pączki, których cenę podawano za kopę.

W lecie zaś odbywał się na Zielone Święta

„w y jazd na Bielany". W omawianym roku był on bardzo liczny, gdyż przez rogatki m arym onckie przejechało z W arszaw y w stronę Bielan 2,614 pojazdów , konno osób 164, pozatem mnóstwo lu­

dzi płynęło W isłą i szło pieszo. Na m niejszą skalę w yjeżdżano w środę popielcow ą do W ilano­

w a „na w ie jsk ą kaw ę". Obchodzono także w ianki

„poczem sobótki czyli skoki przez ogień zakoń­

czyły zabaw ę". Nie zapomniano też w drugi dzień św iąt wielkanocnych o śm igusie, p rzytaczając

(43)

według drukowanych, za czasów króla Jan a III w 1682 r. epigram atów :

„A pan K urdesz na szm igus ja k n apotkał dziewkę, Toć w ylał ma nią wody calu tk ą konew kę".

Poza cukierniam i Loursa i Żeni, uczęszczano jeszcze do kaw iarni Jarm oszyńskiego p rzy ul.

Senatorskiej, obok ratusza, gdzie dwa razy w ty­

godniu przygryw ał kwartet.

Skoro mowa o zabawach, to niepodobna pom i­

nąć kosm etyków. N ie jak i Jakobsen, m ieszk ający

„przy ulicy D u n aj pod Nr. 134 na drugim piętrze u szewca Kina, drugi dom od szewckich jatek, naprzeciw ko od Piw nej ulicy “ ogłasza „środki i dekokty na słabe i ciągle gubione w łosy", na

„brodaw ki i inne narostki na tw arzy", na „ n a j­

bardziej zakorzenione nagniotki" oraz środki które „zachow ują w czerstwości skórę dam i usu­

w ają piegi" i t. p.

W ielką troskę ówczesnych pań stanow iły słu­

żące. Jedna z pań w ydała sw ej słu żącej takie św iadectw o: „M arjanna S... służyła u mnie przez 7 lat. Spraw ow ała się wiernie, tylko 3 razy była podchmielona, a resztę zawsze trzeźwa, Przez ca­

ły czas służby nie staw iała na loterję. Umie robić budyń, ale się ostrzega, że w ypapla wszystko, co się w domu dzieje". Jed n ej z pań w ytknął ja k iś filantrop j e j tw arde serce w ten sposób, iż zło­

żył w red ak cji jednego z dzienników w arszaw ­ skich 6 zł. 20 gr. „dla te j służącej, która onegdaj rano, gdy było mrozu 22 stopni, szła z koszałka za sw ą panią, nie m ając pończoch". B yw ały wów­

czas i niew ierne służące. T ak 17-letnia służąca

Cytaty

Powiązane dokumenty

W konsekwencji to właśnie przez nich system jest kontro- lowany, a obecność podmiotu zdolnego do koordynowania poszczególnych aktywności i ingerowania w przeprowa- dzane operacje,

Ogromne zadanie, z którym ponownie przyszło nam zmierzyü siĊ po stu piĊciu latach przy wsparciu systemów kompu- terowych, czytników kodów kreskowych i innych cudów

Przy okazji wyjaśnię, że jeśli ktoś jakiejś pracy nie wykonał, to w dzienniku pojawiło się &#34;N&#34;, czyli informacja, że brakuje pracy. Jeśli jeszcze ktoś z Was

Nie obyło się bez protestów mieszkańców, którzy obawiali się szkodliwych wpływów badań fizy- ków (nota bene sto lat później mieszkańcy krakowskiego Ruczaju, gdzie

Na Nadzwyczajnym Walnym Zebraniu w dniu 21 kwietnia 1920 roku Zaremba otwierając dyskusyę, podniósł, że zmiana nazwy towarzystwa na „Polskie Towarzystwo Matematyczne”, na co

Nowatorskie, wolne od germanofo- bii ujęcie przyczyn konfliktu w Lunatykach pozwala jednak również zrozumieć, jak wykształciły się „ramy” poznawcze wojny, które

Obraz sprawy polskiej, stosunku do niej wielkich mocarstw i mniejszych państw, roztacza się przed czytelnikiem barwnie i przekonująco, wykazując, że ostateczne

Konkurs miał na celu upowszechnienie wiedzy na temat wydarzeń września 1939 r., zainteresowanie młodzieŜy losami własnej rodziny w dramatycznych chwilach wojny