• Nie Znaleziono Wyników

Metodologiczne uwarunkowania przyrodniczej antropogenezy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Metodologiczne uwarunkowania przyrodniczej antropogenezy"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Bernard Hałaczek

Metodologiczne uwarunkowania

przyrodniczej antropogenezy

Studia Philosophiae Christianae 15/1, 117-138

(2)

S tu d ia P h ilo s o p h ia e C h r is tia n a e A T K 15/1979/1 B E R N A R D H A L A C Z E K METODOLOGICZNE UWARUNKOWANIA PRZYRODNICZEJ ANTROPOGENEZY W p ro w a d z e n ie . I. A n tro p o g e n e z a w u w a r u n k o w a n ia c h b io lo g ic z n e j d e ­ fin ic ji c z ło w ie k a . II. A n tro p o g e n e z a w u w a r u n k o w a n ia c h o g ó ln ej te o r ii e w o lu c ji. III. A n tro p o g e n e z a w u w a r u n k o w a n ia c h p a le o n to lo g ic z n e j

ta k s o n o m ii. W n io sk i. W PRO W AD ZEN IE

W poszukiw aniu zaczątków ludzkich tok postępow ania współczesnego p rzy ro d n ik a nie odbiega od tego, jaki już w d ru ­ giej połowie ubiegłego stulecia p ra k ty k o w a ł E rn est H aeckel. E tapem p ierw szym i w yjściow ym jest stw ierdzen ie fa k tu w ie­ lo rak ich podobieństw : em briologicznych, anatom icznych, fizjo­ logicznych, biochem icznych i etologicznych, łączących człow ie­ ka z m ałpam i człekokształtnym i. F a k t te n zostaje na etapie d rugim z in te rp re to w a n y ew olucyjnie: podobieństw o sta je się w yrazem i dowodem pokrew ieństw a. Trzecim w reszcie etapem jest uszeregow anie m a te ria łu kopalnego człow iekow atych w Ы л- żej określone ciągi pokrew ień stw a, czyli u stalen ie zharm onizo­ w an y ch z oceną taksonom iczną zw iązków filogenetycznych.

Mimo tej zasadniczej zgodności z Haecfclem w sposobie do­ chodzenia do w ypow iedzi z zakresu antropogenezy, w ypow iedzi te o trz y m u ją w sform ułow aniu w spółczesnego p rzy ro d n ik a treść, k tó ra częściowo po k ry w a się ze skierow aną swego czasu przeciw H aecklow i k ry ty k ą p rzeciw ników ew olucyjnego u ję ­ cia przeszłości ludzkiej. K ry ty k a ta operow ała m ianow icie t y ­ mi trzem a arg u m en tam i: 1) że przepaści dzielącej człow ieka od pozostałych naczelnych nie są w sta n ie zlikw idow ać żadne za­ chodzące m iędzy nim i podobieństw a; 2) że n aw et najw iększe podobieństw a nie są bezpośrednim dow odem pokrew ieństw a; 3) że zw iązek filogenetyczny człow ieka z m ałpam i człekokształt­ nym i n ie d o k u m en tu je paleontologia fak tam i w ykopaliskow y­ mi к To, co w e w szystkich ty ch arg u m e n ta c h je s t w

spółcze-1 P o r. W. B ra n c a : D er S ta n d u n s e r e r K e n n tn is s e v o m fo s s ile n M e n ­

(3)

snem u przy rod n ik ow i bliskie nie je s t ich aspekt k ry ty czn y , lecz ich tem aty k a. B liska jest ona z tej rac ji, że chociaż nie stanow i dziś żadnego zagrożenia dla ew olucyjnej in te rp re ta ­ cji człow ieka, to jed n a k w łaśnie w niej p rze jaw ia ją się u w a­ ru n k o w an e m etodą badań ograniczenia poznaw cze p rzy ro d n i­ czej antropogenezy. W spółczesny p rzy ro d n ik dostrzega bow iem i — w b rew H aecklow i — przy zn aje, że jego rek o n stru k c ja za­ czątków ludzkich nie jest w olna od em pirycznie niezw ery fi- kow anych, a n aw et w ręcz n iew ery fik o w aln y ch tw ierdzeń. K aż­ dy przecież z trzech etapów budow y przyrodniczej antro pog e­ nezy obarcza sw oisty bagaż hipotetyczności: na pierw szym w iąże się on z określeniem biologicznej specyfiki człow ieka, na drugim z m etodologiczną p ro b lem aty k ą w y jaśn ień ew olucyj­ ny ch, na trzecim zaś z p ra k ty k ą budow y drzew a rodowego człow ieka.

I. A N T R O PO G E N EZ A W U W A R U N K O W A N IA C H B IO LO G IC ZN EJ D E F IN IC JI CZŁOW IEK A

R e z u lta ty bad ań biologii porów naw czej isto t żyw ych w pełni p o tw ierd ziły nie tylko popraw ność osiem nastow iecznej k lasy ­ fikacji K arola L inneusza, łączącej człow ieka z m ałp am i w je ­ den w spólny rzą d naczelnych, lecz rów nież słuszność sfo rm u ­ łow anego w 1863 r. tw ierd zen ia Tom asza H u x le y ’a o szczegól­ nie dużym podobieństw ie zachodzącym m iędzy człow iekiem a gorylem i szym pansem . O ile jednalk d la jednego z p ierw ­ szych czołow ych zw olenników ew olucyjnego w y jaśn iania p rze­ szłości lu d zk iej, jak im n iew ątp liw ie b y ł E. H aeckel, fa k t ow e­ go podobieństw a dokum entow ał tezę, że cały człowiek, że sw o­ ją m ow ą i św iadom ością, z m oralnością i religijnością w łącznie, nie jest istotow o o d ró żn ialny od w yższych zw ierząt -, o tyle dzisiejszy przed staw iciel antropologii fizycznej p rzy znaje, że

s e in e E in tw ic k lu n g . E in e K r i t i k d e r m e c h a n is c h - m o n is tis c h e n A n th r o ­ p o lo g ie, P a d e r b o r n 1896; К . F r a n k : W a s sa g t u n s h e u te die W is s e n ­ s c h a ft ü b e r die tie r is c h e A b s ta m m u n g des M e n sc h e n ? „ S tim m e n a u s

M a r ia - L a a c h ” 80 (;1911) 183—204, 290—304; E. W asm anm : D a w n e i n o w e

b a d a n ia H a e c k la n a d z a g a d n ie n ie m o c z ło w ie k u , W a rs z a w a 1911.

2 E . H a e d k e l: D e r M o n is m u s a ls B a n d z w is c h e n R e lig io n u n d W is s e n ­

sc h a ft. G la u b e n s b e ib e n n tn is e in e s N a tu r f o r s c h e r s , v o rg e b ra g e n a m 9.

O k to b e r 1892 i n A lten fo u rg b e im 75 jä h r ig e n J u b ilä u m d e r N a itu rfo r- seheniden G e s e lls c h a ft d es O sterlande® . W : G. H e b e re r: D er g e r e c h t­

fe r ti g te H a e c k e l, S t u t tg a r t 1968, 464— 489. T e n ż e : TJeber u n s e r e g e g e n ­ w ä r tig e K e n n tn is v o m U rs p r u n g d es M e n s c h e n . V o rtr a g g e h alten , a u f

d e m vdertecn in te r n a t io n a l e n K o n g re s s in C a m b rid g e a m 26. A u g u s t 1898. W : j. w., 403—421.

(4)

„ze w zględu na sw e k u ltu ro w o -du ch o w e w yposażenie jest czło­ w iek istotą w y jątk o w ą. W yposażenie to w ynosi człow ieka na zupełnie nową, wyższą płaszczyznę. T em u nie przeczy stw ie r­ dzenie in n e, to m ianow icie, że sw ym i biologicznym i korzen ia­ m i tk w i człow iek w św iecie zw ierzęcym . Jed no nie w yklucza drugiego; Ph éno m èn e h u m a in łączy w sobie dw a różne aspek­ t y ” ®.

Je śli w spółczesny p rzy ro d n ik ową „dw uw ym iarow ość” czło­ w ieka dostrzega i a k cep tu je, to zawdzięcza to nie tylko w zro­ stow i w iedzy z zakresu antropologii i p ry m a to lo g ii4, lecz ró w ­ nież zgłębionej reflek sji n ad sensem w ypow iedzi ew olucyjnej ty pu : „X rozw inęło się z Y + Z” . D la zw olenników haeeklow - skiego m onizm u m aterialistycznego w ypow iedź tak a oznaczała: „X jest ty lk o Y + Z ”. D latego też tw ierdzenie: człow iek roz­ w inął się ze zw ierzęcych istot rzęd u naczelnych, utożsam iali z tw ierdzeniem : człow iek nie różni się jakościow o od zw ierząt. A k tu a ln y sta n w iedzy i sam ow iedzy przyrodniczej zezw ala n a to ­ m iast ciągłość rozw ojow ą godzić z przek o n an iem o zasadniczej odrębności nowo po w stałej istoty. „N aw et w czasowo i g e n e ty ­ cznie bezw zględnie ciągłej sukcesji, późniejszy p u n k t В może do tego stopnia różnić się od wcześniejszego A, że w ielkość tr e ­ ści różnicującej sp raw ia w rażenie b ra k u ciągłości” 5. P oglądy T eilh ard a de C hardin, w edług k tó ry c h narodziny pierw szego człow ieka są w praw dzie w ydarzeniem długo przygotow yw anym , a jed n a k w y jątk o w y m w swej nowości, stanow ią dla owego p arad o k su ew olucyjnego o h arm o n ijn ej spójni ciągłości z nie­ ciągłością przy k ład o w ą k o nk rety zację antropogenetyczną:

człow iek jest zarazem sprow adzałny i niesp ro w adzaln y do św ia­ ta zwierzęcego ®.

N iezależnie od przyzn aw an y ch m u w artości i fu n k cji teo- riopoznaw czych zasługuje w spo m nian y w yżej paradoks na bacz­ ną uw agę biologa z tej p ro stej racji, gdyż d e te rm in u je on m e­ todę pracy każdego badacza zaczątków ludzkich. D eterm in acja ta w ynika z sam ej n a tu ry an tropogenezy przyrodniczej; jako

3 J . B ie g e rt: D er M e n s c h , s e in e H e r k u n ft, s e in W e r d e n . W : H. A u - tr u m , U. W olf: H u m a n b io lo g ie , B e rlin — H e id e lb e rg —-New Y o rk 1973, 2.

4 P o r. J. F ris c h : D ie K r is e d e r m e n s c h lic h e n E v o lu tio n , M a in z 1968, 31 nn. J. v a n L a w ic k -G o o d a ll: W c ie n iu c z ło w ie k a , W a rs z a w a 1974, 290 i 295. 5 M. L a n d m a n n : D er M e n s c h a ls E v o lu tio n s g lie d u n d E ig e n ty p u s . W : G. H e b e re r: M e n s c h lic h e A b s ta n m m u n g s le h r e . F o r ts c h r itte d e r A n - ih r o p o g e n ie 1863— 1864, S t u t t g a r t 1965, 429. 6 P . T e ilh a r d d e C h a rd in : L e p h é n o m è n e h u m a in , P a r i s 1955, 187— 203.

(5)

n au k a o początku g a tu n k u ludzkiego poszu k uje k ry te rió w ostro w yróżniających człow ieka od w szystkich in n y ch isto t żyw ych, u siłu je więc „k w an to w o” uchw ycić i opisać człow ieka; jako n au ka zaś w y jaśn iająca „zjaw isko lu d zk ie” w ram a ch teorii ew olucji widzi człow ieka jako istotę h a rm o n ijn ie w plecioną w k o n tin u u m rozw ojow e św iata organicznego, tra k tu je go za­ tem jako wielkość „falow ą”. Ta am b iw alen cja m etodologiczna w odniesieniu do p rzed m io tu sw ych b adań k o n fro n tu je k aż­ dego antropologa z niebezpieczeństw em jednoaspektow o zaw ę­ żonego u jęcia człow ieka 7. Ona rów nocześnie w yjaśnia, dlacze­ go w okresie, w k tó ry m o b ejm u jąca człow ieka ciągłość rozw o­ jow a w szy stk ich isto t żyw ych b y ła z w ielu stro n i z licznych ra c ji kw estionow ana, ew olucyjna antropogeneza zbyt jedno­ stro n n ie akcen to w ała w spólnotę człow ieka z m ałpam i człeko­ kształtn ym i. N ad d rugim asp ektem , m ianow icie nad specyficz­ ną odrębnością człow ieka m ogła skoncentrow ać się dopiero w ted y, gdy ew olucyjne w y jaśn ian ie przeszłości ludzkiej zyska­ ło pełną ap ro b a tę i stało się, p rzy n a jm n ie j w obrębie nauk przyrodniczych, pow szechną p ra k ty k ą 8.

W prob lem aty ce specyfiki człow ieka m etodologicznie pod­ staw ow ą, choć czasowo z pew nością nie p ierw szą rolę o d gry­ w a p y tan ie, czy w odniesieniu do g a tu n k u H om o sapiens, w zględnie rod zaju Homo zabiegi w yróżniania i kom petencje k lasy fik o w an ia biologa fak ty czn ie są tak ie sam e, ja k w od-, niesieniu do in ny ch g atunków , w zględnie ro dzajów zoologicz­ nych. W p y tan iu ty m chodzi zatem , inaczej i dokładniej m ó­ wiąc o to , czy k ry te ria taksonom iczne b io loga-system atyka o b e jm u ją tw orzącą dziś jed e n z w a rty g a tu n e k grup ę ludzką ta k samo dobrze, jak każd y in n y g a tu n e k w spółcześnie ży ją ­ cych naczelnych. G dyby ta k było, nie istn iały b y w śród bio­ logów rozbieżności w ocenie taksonom icznej w ielkości w yod­ rębnionej od Pongidae i p rzy należn ej do linii rozw ojow ej czło­ w ieka g ru p y istot. Tym czasem zaś grupie tej p rzy p isu je np.

7 P o r. H. H o fe r, G. A ltn e r : D ie S o n d e r s te llu n g d e s M e n s c h e n . N a tu r ­

w is s e n s c h a ftlic h e u n d g e is te s w is s e n s c h a ftlic h e A s p e k te , S tu t tg a r t 1972,

149—152.

8 P o d a rw ir .o w s k a a n tr o p o lo g ia ro z p a d a się, w g H. H o fe ra , n a d w a o k re s y , w y z n a c z o n e d w o m a te m a ty c z n ie o d m ie n n y m i p y ta n ia m i: 1) czy c z ło w ie k p o c h o d z i o d n ie lu d z k ic h n a c z e ln y c h ? ; 2) co to dda c z ło w ie k a o z n a c z a , ż e p o c h o d z i o d n ie lu d z k ic h n a c z e ln y c h ? H is to ry c z n y m k a m i e ­ n ie m g ra n ic z n y m o bu ty c h o k re s ó w je s t o p u b lik o w a n a w 1925 r. r e ­ la c ja R. A. D a r ta .na te m a t o d k ry te g o w T a n n g a u s tra lo p ilte k a . J. w ., 3 - 4 .

(6)

E. M ayer jed y nie odrębność ro d z a jo w ą 9, V. P. Y akim ov n a­ tom iast — za J. K älinem — w alor taksonom iczny odrębnej nad rodziny l0. Pow odem nie tylko takich, lecz rów nież znacz­ nie w iększych rozbieżności jest w edług T eilh arda de C hardin fa k t w yłam an ia się człow ieka z pow szechnie w św iecie oży­ w ionym stw ierd zaln ej w spółzależności m iędzy fu n k cjam i a or­ ganam i. U człow ieka, w y jaśn ia T eilhard, rew o lu cy jn a w swej nowości aktyw ność bazu je na m inim alnych, ledw o tylko do­ strzegan y ch zm ianach m orfologicznych. D latego też sy stem aty k, k tó ry uw zględnia jed y n ie dane anatom iczne, m usi w łączyć człow ieka, najlep iej jako odrębną rodzinę, w rząd naczelnych. Jeśli jed n ak uw zględni ponadto p rze jaw y ludzkiej działalności, m usi przyznać człow iekowi znacznie wyższą ran gę taksono­ m iczną i trak to w ać go np. jako odrębną grom adę lub odrębne królestw o. P ierw sza ocena p rzek reśla em pirycznie stw ierd zalną jednorazow ość człow ieka w św iecie zw ierzęcym , dru ga n ato­ m iast b u rzy zbudow aną głów nie na anatom ii h arm o n ię k la­ syfikacji zoologicznej. By ocalić w artość k ry te rió w som atycz­ nych w h ierarchiczn ej sy stem aty zacji isto t żyw ych, zarazem zaś nie stracić z oczu w ielkości fenom enu ludżkiego, p ro p o n u je T eilh ard lokow ać człow ieka w zupełnie now ej, w sw ym zna­ czeniu jed y nie z zaistnieniem m aterii i pojaw ieniem się życia porów n y w aln ej sferze ew olucyjnej 11.

N aw et p rzy n egaty w nej ocenie poglądów T eilh ard a de C h ar­ din tru d n o nie przyznać, że ilu s tru ją one m ożliwość dostrze­ gania i pod k reślan ia w yjątkow ości człow ieka w ram ach za­ kreślo n y ch przez ew olucyjną in te rp re ta c ję całego św iata or­ ganicznego. Możliwość ta w y ra sta zaś z fak tu , że w upo rząd ­ kow anym w edług teorii ew olucji ciągu organizm ów zajm u je człow iek nie jakiekolw iek, lecz d rab in ę rozw ojow ą w yraźnie w ieńczące m iejsce. R e z u lta ty stu dió w paleontologicznych nad kręgow cam i nak azu ją bow iem nie w czym innym , lecz w ła­ śnie w stanow iącym o specyfice człow ieka rozw oju mózgu widzieć p a ra m e tr postępu ew olucyjnego. Od ry b do ssaków w ielkość i skom plikow anie m ózgu system atycznie w zrasta.

9 E. M a y e r: T a x o n o m ic c a te g o rie s in fo s s il h o m in id s , ’’G old S p rin g H a r b o r S y m p o s ia on Q u a n titiv e B io lo g y ” X V (1950) 111. 19 V. P . Y akilm ov: H o m in o id s, h o m in id s a n d th e p r o b le m o f th e lo w e r b o u n d a r y o f th e a n th r o p o g e n e , „ J o u r n a l o f H u m a n E v o lu tio n ” , 2 (.1973) 573. 11 P . T e ilh a r d d e C h a rd in : L a v is io n d u p a ssé , P a r i s 1957, 91—92. T e n ż e : L e g r o u p e zo o lo g iq u e h u m a in . S tr u c tu r e e t d ir e c tio n é v o lu tiv e s , P a r is 1956, 92— 101.

(7)

W obrębie ssaków tę ten d en cję rozw ojow ą najw cześniej p rz e j­ m u ją i najd łu żej k o n ty n u u ją naczelne, osiągając w g a tu n k u H om o sapiens jej n ajw yższy stopień 12. A poniew aż człow iek p re z e n tu je ponadto n ajb ard ziej ekspansyw ny, gdyż do zm ien­ nych w aru n k ó w środow iskow ych n a jła tw ie j się a d a p tu ją c y ga­ tu n e k 13, w olno w nim widzieć nie tylko s tru k tu ra ln ą , lecz rów nież b ehaw io raln ą k u lm in ację ew olucji biologicznej. Nie ulega p rzy ty m w ątpliw ości, że ku lm in acja ta oznacza nie ty l­ ko szczyt, lecz zarazem koniec tej ew olucji. K oniec w ty m sensie, że biologiczna ew olucja ju ż nie reg u lu je ani a k tu a ln e j egzystencji, ani dalszego rozw oju g a tu n k u ludzkiego. U w adze biologa nie może przecież ujść choćby fa k t niesub ord y nacji człow ieka podstaw ow em u p raw u ew olucji darw inow skiej,, ja ­ kim jest dobór n a tu ra ln y : w b rew tem u p raw u , osobniki n a j­ lepiej p rzystosow ane nie m ają najliczniejszego potom stw a, a osobniki gorzej przystosow ane odpow iednio słabszą szansę przeżycia.

Tak w ięc n aw et na płaszczyźnie poznania przyrodniczego może biolog stw ierdzać taksonom iczną niejednorodność czło­ w ieka w zestaw ie z in n y m i gatu n k am i św iata organicznego i b y n ajm n iej nie m usi m iędzy g atu n k iem Homo sapiens a do­ w olnym in ny m g atu n k iem zoologicznym um ieszczać taksono­ micznego znaku równości. D latego też może on bez p rz e k ra ­ czania kom p eten cji sw ych m eto d badaw czych i m ożliwości po­ znaw czych m ówić o sw oistej jednorazow ości, w ty m znaczeniu rów nież o w yjątkow ości g a tu n k u lu d z k ie g o u . „W yjątkow ość człow ieka — piszą H. H ofer i G. A ltn e r we w stępie sw ej p ra ­ cy na tem a t specyfiki człow ieka — u k azu je się nam jako re ­ z u lta t filogenetycznego rozw oju. W spółoddziaływ ujące na sie­ bie m ożliwości biologiczne i zdobycze psychiczne doprow adziły bow iem w trak cie tego rozw oju do pow stania isto ty z tak sil­ ną dom inacją czynnika psychicznego, że w św iecie organicz­ nym zająć m usiała zupełnie w y jątk o w ą p ozycję” 15.

Je śli jed n a k człow iek — co p rzy zn aje w ielu biologów -— re p re z e n tu je zupełnie sw oisty, z in n y m i ty lk o w sposób o g ra ­ niczony p o ró w n y w alny g a tu n e k i w yrażenie „gatu nek lu d zk i”

12 P o r. H . J. J e r is o n : E v o lu tio n o f th e b r a in a n d in te llig e n c e . N ew Y o rk —L o n d o n 1973, 368 ran.

13 P o r. A. H. S c h u lz : T h e s p e c ia liz a tio n s o f m a n a n d h is p la c e a m o n g

th e c a ta r r h in e P r im a te s , ’’C old S p rin g H a r b o r S y m p o s ia on Q u a n tit a ­

t i v e B io lo g y ” X V (1950) 51.

14 P o r. B. B ejze, B. H a ia c z e k , Sz. W. S la g a : Z filo z o fic z n y c h d y s k u s ji o c z ło w ie k u , „Znatk” 265 (1976) 1042—1054.

(8)

m ieści w sobie treść znacznie p rze ra sta ją c ą zakres pojęcia „ga­ tu n e k zoologiczny”, to ch y b a z logiczną konieczności zjaw ić się m uszą — co biolodzy ju ż m niej ch ętn ie w yzn ają — w ą tp li­ wości odnośnie tego, czy zagadnienie początku człow ieka roz­ w iązyw alne jest, ja k to zakłada przyrodnicza antropogeneza, na te j sam ej drodze, co początek każdego innego g a tu n k u zoo­ logicznego. W ątpliw ości te są ze zrozum iałych powodów za­ głuszane: ich spotęgow anie oznaczałoby przecież nie tylko de­ w aluację w alo ru poznawczego przyrodniczych w ypow iedzi na te m a t pierw szego człow ieka, lecz doprow adziłoby ostatecznie do rów nie sk ra jn e j co m onizm haecklowsiki, choć biegunow o p rzeciw staw nej in te rp re ta c ji zjaw iska ludzkiego. Tak więc w obronie niezaprzeczalnych, choć m etodą bad ań zaw ężonych w a r­ tości poznaw czych ew olucyjnej antropogenezy, zarazem zaś w im ię m ożliw ie obiektyw nego, tzn. skrajno ściam i nie obcią­ żonego ujęcia przed m io tu sw ych badań, m usi zaintereso w an y przeszłoścą człow ieka przy ro d n ik trak to w ać g a tu n e k ludzki jak każdy in n y gatunek. Z m yślą jed n a k o k ry ty czn ej analizie sw ych rez u lta tó w badaw czych pow inien p am iętać, że to w y j­ ściowe założenie antropogenezy przyrodniczej nie je s t p rzed ­ m iotow o w całej sw ej pełn i uspraw iedliw ione, ani w sposób p ew n y uzasadnione.

N a ak cep tacji hipotetycznego założenia, że g atu n e k ludzki jest „zw y kły m ” g atu n k iem zoologicznym , nie kończą się w szak­ że zw iązane z biologicznym ujęciem człow ieka u w aru n k o w a­ nia przyrodniczej antropogenezy. D alsze u ja w n ia ją się w tedy, g dy k o n k retn y m a te ria ł ko p aln y k o n fro n tu je p rzy ro d n ik a z p y ­ taniem : ju ż człow iek czy jeszcze nie człowiek? W ted y okazuje się m ianow icie, że n aw et niezależnie od ograniczeń czysto tec h ­ nicznych, tak ich jak skąpość, niekom pletność czy w y nik ająca z w yłączności m ate ria łu kostnego jednostronność danych ko­ p alny ch , niezależnie też od ew olucyjnie u w aru n k o w an ej nie­ ostrości i n ieuchw ytności cech ludzkich u form in au g u ru jący ch lin ię rozw ojow ą człow ieka, p ro b lem aty k a powyższego p y tan ia jest ju ż z tej rac ji w pełn i n ierozstrzygalna, gdyż biologicz­ na definicja człow ieka nie p o trafi uchw ycić ty ch cech, które w sposób n ajb ard ziej zasadniczy w y ró żn iają g a tu n e k ludzki od inny ch gatunków . G. G. Sim pson w y raził tę tru d n o ść obrazow o stw ierd zając, że biologiczne k ry te ria g a tu n k u Homo sapiens zezw alają w praw dzie kustoszow i m uzeum g a tu n e k te n ziden­ tyfikow ać, czyli od in n y ch g atu n k ó w go odróżnić, nie dają jednakże żadnej odpowiedzi na p y tan ie, kim człow iek jest, nie zezw alają w pełn i zdefiniow ać człow ieka. Taka p ełna definicja

(9)

m u siałab y przecież uw zględnić te typow e ludzkie w łaściw o­ ści, jak im i są: świadom ość re fle k sy jn a i sym boliczna mowa. N iestety , w spółczesny biolog nie p o trafi w łaśnie ty ch specyfi­ cznie ludzkich cech skorelow ać z przyrodniczo w ery fik o w al­ nym i d a n y m i16. P rzy ro d n ik dy sp o n u je zatem n iepełn ą, przez m ożliwości biologicznych b ad ań zaw ężoną definicję człowieka. T ru d n o się dziwić, że odpow iednio zaw ężone poznawczo będą też w szystkie jego w ypow iedzi w spraw ie pierw szego czło­ wieka.

II. A N TR O PO G EN EZA W U W A R U N K O W A N IA C H OG ÖLNEJ TEO R II EW OLUCJI

G dy biolog łączy człow ieka ze w spółczesnym i człek o k ształt­ nym i, a paleontolog z k opalnym i d ryopitekam i, dokonują obaj sw oistej p rac y p o rząd k ującej: w in d y w id u aln ą i p o pu lacy jn ą w ielkość w prow adzają taksonom iczny lub filogenetyczny ład. K ażdem u procesow i porządkow ania m usi jed n a k przyśw iecać jak a ś z góry określona zasada p orządkująca. D la biologa-sy- stem aty k a zasadą tak ą je s t podobieństw o isto t żyw ych. Czy zasada ta k ieru je rów nież, jak to su g eru je treść w ielu w yw o­

dów i d y sk usji filogenetycznych, pracą porządkującą paleonto­ loga? M ogłaby to czynić, gdyby dla p o p raw n ej k lasy fik acji bio­ logicznej rzeczą w y starczającą było proste w yliczenie i pod­ sum ow anie dostrzeżonych podobieństw . N iestety, k o n k retn a p ra k ty k a k lasy fik acy jn a k o n fro n tu je sy stem aty k a ponadto z obow iązkiem uzasadnienia, jak ie i dlaczego te w łaśnie cechy podobieństw a m ają w iększy, inne n ato m iast m niejszy w alor taksonom iczny. Nie ulega choćby w ątpliw ości, że podobieństw o genotypow e nieporów nanie lepiej pośw iadcza bliskość taksono­ m iczną niż podobieństw o fenotypow e. Poniew aż jed n a k tr u d ­ niej u ch w y tn e podobieństw o pierw sze nie zawsze idzie w parze z drugim , dlatego w ynik ające z p orów nań fenotypów wnioski taksonom iczne mogą okazać się zupełn ie błędne. T ak np. w ia­ domo dziś, że Papio ham adryas i T hero pith ecu s gelada są geno­ typow o bliskim i sobie, gdyż rep ro d u k ty w n y m i odm ianam i p a­ w iana, a u trw a lo n y w nazw ach b łąd odrębności rodzajow ej spow odow any został w łaśnie na sk u tek przeak centow ania bio­

logicznego w a lo ru różnic m orfologicznych zachodzących m iędzy

10 G. G. S im p so n : T h e b io lo g ica l n a tu r e o f m a n , „ S c ie n c e ” 152 (1966) 47-2—478. P o r. A. R-oe: P sy c h o lo g ic a l d e fin itio n o f m a n . W : S. L. W a s h ­ b u r n : C la s s ific a tio n a n d h u m a n e v o lu tio n , C h ic a g o 1963, 320—331.

(10)

ty m i dw om a o dm ianam i.17 Innym , nieom al klasycznym już p rzy k ład em tru d n o ści zw iązanych z oceną taksonom icznego w aloru określonego zespołu podobieństw jest d ysk u sja n a d po­ zycją rodziny Tupaiidae w sy stem aty ce zoologicznej: w s ta r ­ szych k lasy fik acjach zaliczana b y ła do rzędu ow adożernych, w m łodszych raczej do naczelnych, choć kw estia jej ostatecz­ nej przynależności nie została dotąd d efin ity w n ie rozstrzygnię­ ta 1S. N ajgłębszym pow odem tego ro d zaju rozbieżności jest to, że ty m sam ym cechom podobieństw a jed e n sy ste m aty k p rzy p i­ su je pierw szorzędne, dru gi jed y n ie drugorzędne znaczenie. K aż­ dy z nich przy zn aje jed n ak , z czego też czerpie przekonanie o słuszności swego stanow iska, że w procesie porządkow ania form organicznych k ie ru je się nie jakim kolw iek, lecz w w ielo­ płaszczyznow ej analizie porów naw czej zdobytym podobień­ stw em istotow ym .

Paleontolog nie m a możliwości odw ołania się w sw ych w y ­ w odach do tak iej w ielopłaszczyznow ej analizy. Jego zestaw y p orów naw cze bazu ją przecież tylk o na m orfologii w y branych, nigdy w pełn i ko m p letn y ch frag m en tów kośćca. D latego też w szystkie jego oceny taksonom iczne obarcza bliżej nieokre- ślaln y stopień hipotetyczności. W żadnym w y p ad k u nie p o tra ­ fi on choćby w ykluczyć tego, zauw aża W. H ow ells, że sygnali­ zow ane przez m ate ria ł k opalny podobieństw a i różnice w y n i­ k ają jed y n ie z nieciągłości tego m ate ria łu , są zatem re z u lta ­ tem niepełnej in fo r m a c ji19. A paleontolog u stala nie tylko ta k ­ sonom iczne, lecz ponadto żadną bezpośrednią m iarę n iestw ier- dzalne filogenetyczne pow iązania istot kopalnych. N ie m ógłby tego czynić, nie m ógłby ani p rzestrzen nie, ani ty m m n iej czaso­ wo porządkow ać m ateriałó w kopalnych, g dyby nie dysponow ał niezależną od tego m ate ria łu i odgórną w stosunku do zasady podobieństw a ideą uporządkow ania. Tą ideą jest dla niego teo ­ ria ew olucji. „F ilogenetyk jest w grun cie rzeczy sy ste m aty ­ kiem , k tó ry w ielorakość isto t p o rząd k uje z p u n k tu w idzenia teorii ewolu c ji” 20.

17 P o r. R. B. E c k h a r d : G ig a n to p ith e c u s as a h o m in id . W : R . H . T u ttle :

P a le o a n th ro p o lo g y . M o r p h o lo g y a n d p a le o c o lo g y , T h e H a g u e —P a r i s —

C h ic a g o 1975, 111.

18 P o r. F. A nikei: E in fü h r u n g in die P r im a te n k u n d e , S tu ittg a rt 1970, 8. E. L. S im o n s: P r im a te e v o lu tio n . A n in tr o d u c tio n to m a n ’s p la c e

in n a tu r e . N e w Y o rk 1972, 53.

19 W. H o w e lls: E v o lu tio n o f th e g e n u s H o m o , R e a d in g , M a s s a c h u s e tts — M en lo P a r k , C a lifo rn ia — L o n d o n -— D o n M ills, O n ta r io 1974, 3.

20 D. S. P e te r s , J. L. F ranizen, W . F. G u tm a n n , D. M o lle n h a u e r : E v o ­

lu tio n s th e o r ie u n d R e k o n s tr u k ti o n ‘des s ta m m e s g e s c h ic h tlic h e n A b la u fs ,

(11)

W szystkie re k o n stru k c je filogenetyczne są zatem upo rząd ­ kow aną w ram a ch teorii ew olucji in te rp re ta c ją danych kopal­ nych, a jako tak ie nie mogą być nigdy bezpośrednio, od in te r ­ p re tu ją c e j je teorii niezależnie, udow odnione czy w swej po­ p raw ności potw ierdzone. Tzw. dowiedzione związki filogene­ tyczne są jed y n ie zw iązkam i, k tó re nie w yw ołują sprzeciw u, k tó re są zrozum iałe. A zrozum iałe są dzięki tem u , że poszcze­ gólne cechy różnych organizm ów zostały w nich tak uporząd­ kow ane, iż na każdym szczeblu rozw ojow ym p re z e n tu ją się jako re z u lta t ew olucji. „Ż adne re k o n stru k c je nie są „sam e w sobie” oczyw iste. W każdym w y p adk u konieczna jest skala, na k tó re j ich oczywistość może być m ierzona. Taką skalą jest zawsze jak aś n adrzęd n a teoria, w naszym w y p ad k u jest nią teoria ew olu cji” 21. Pierw szo rzęd n ą w ery fik acją w szystkich r e ­ k o n stru k c ji filogenetycznych jest więc ich zgodność z teorią ew olucji, a dopiero w jej ram a ch — i w ty m znaczeniu drugo­ rzędnie — w eryfikuję, je zgodność z fak tam i w ykopaliskow y­ mi. K luczow ym przeto d la w ery fik acji k o n k retn y c h rek o n ­ stru k c ji filogenetycznych jest pytanie: k ied y i dzięki czemu rek o n stru k c je te zgodne są z teorią ew olucji?

W bazującej na m u ta c ja c h i selekcji darw inow skiej teorii ew olucji procesem rozw oju organizm ów s te ru je — tw ierd ze­ nie to w yp raco w ała g ru p a biologów z F o rsch u n g sin stitu t S en - ckenberg w e F ra n k fu rc ie n ad M enem : J. L. F ranzen, W. F. G u tm an n, D. M ollenhauer i D. S. P e te rs 22 — zasada ekono- m iczności. W yraża się ona w tym , że p rz y każd ej w ew nętrzn ej lub zew n ętrzn ej zm ianie zm u to w ane i podległe p resji selek­ cji osobniki u siłu ją m ożliw ie szybko przystosow ać się do no­ w ych w aru n k ó w , dążą zatem do tego, by p rzy niezw iększonym nakładzie w ysiłków osiągnąć dla siebie te sam e co uprzednio posiadane lub jeszcze zw iększone korzyści. R ealizację tego ce­ lu um ożliw ia stale w organizm ach n a ra stają ca , coraz to dosko­ nalsza k o ordynacja anatom iczn o-fu n k cjon aln a. I w łaśnie tak

21 J. W., 503.

22 Poza cy to w a n y m i w nin iejszy m a rty k u le p ra c a m i por.: J. F ra n ­ zen: W ie k a m es z u m a u fr e c h te n G ang des M en sc h e n ? , „N a tu r u ö d M useum ” 102 (1972) 161— 172; D. S. P ete rs, D. M oilenhauer, W. F. G u t- mantn: B a u , K o n s tr u k tio n u n d F u n k tio n d es O rg a n is m u s, „ N a tu r und M useum ” 101 (1971) 208—218; D. S. Peters·, W. F. Gutmamn; TJeber die

L e s r ic h tu n g v o n M e r k m a ls - u n d K o n s tr u k tio n s - R e ih e n , „ Z e itsc h rift fü r zoologische S y stem atik u n d Evolutioinsfotnscbung” 9 (1971) 237—263; D. S. P ete rs: D as P r o b le m k o n v e r g e n t e n ts ta n d e n e r S tr u k tu r e n in d e r

a n a g e n e tis c h e n u n d g e n e a lo g isc h e n S y s te m a tik , „Z e itsc h rift fü r zoolo­ gische S y stem atik und Evolutioinsforsehung” 10 (1972) 161—173.

(12)

rozum ieć trzeb a ew olucję: jako proces dynam icznych zm ian przystosow aw czych k o n stru k c ji do fu n k cji a fu n k cji do k o n ­ stru k c ji. A skoro ew olucja w yraża się w zrostem a d a p ta c ji stru k tu ra ln o -fu n k cjo n a ln y c h , dlatego w yłącznie statyczne opi­ sy m orfologii porów naw czej i' zajm u jące w jej ram ach u p rzy ­ w ilejow aną pozycję w yw ody na tem a t narządów hom ologicz­ nych nie mogą stanow ić bazy w yjściow ej dla budow y p o p raw ­ nych d rzew genealogicznych. Nie m ogą choćby z tej racji, że zm iany k o n stru k c y jn e nie zawsze m uszą iść w parze ze zm ian a­ mi fu n k cjo n aln y m i, a ew olucyjna zm iana fu n k cji może nie po­ siadać uchw ytnego w k o n stru k c ji odpow iednika. P op raw n y m i są ty lk o te rek o n stru k c je filogenetyczne, k tó re u siłu ją odtw o­ rzyć i zobrazow ać przebieg procesów przystosow aw czych. „Trzeba zatem , k o n k rety z u ją P e te rs i G u tm an n , w sposób zro ­ zum iały przedstaw ić, że organizm y A i В m ożna sprow adzić do ja k ie jś w spólnej fo rm y w yjściow ej, albo też — co na jedn o w ychodzi — w ykazać, że pierw szy m ógł być czasow ym p oprzed­ nikiem drugiego. W obu p rzy p ad kach nieodzow nym jest jed n ak by każdy organizm pośredni p rezen to w ał form ę w pełni życio­ wo zaad ap to w an ą” 23. To z kolei oznacza, że „drzew a genealogi­ czne lub inne m odele pow iązań filogenetycznych bazować m uszą na w ypow iedziach z zak resu biotechniki, fizojologii i ekolo­ gii” 24.

Ja k ie żądania ta k rozum iana teo ria w ysuw a pod adresem m etodologicznie p o p raw n ych drzew radow ych człow ieka, o tym in fo rm u ją nie ty lk o w yżej cytow ani autorzy. N iezależnie od nich, choć w pełnej z nim i h arm o n ii sprecyzow ał odnośne żądania np. W iliam H ow ells: „Teoria ta n ak azu je, by każde s ta ­ dium rozw ojow e człow ieka i przedezłow ieka poprzedzało tak ie stadium w cześniejsze, k tó re zaistnienie późniejszego s tr u k tu ra l­ nie i b eh aw io raln ie przygotow yw ało i um ożliw iało, i by po­ nadto każde z nich, ja k rów nież w szystkie stadia pośrednie, cechow ała ekologicznie i m orfologicznie dobra a d a p ta c ja ” 25. W spółczesne zrozum ienie procesu ew olucyjnego k o n fro n tu je zatem paleontologa z żądaniem , by p rzy re k o n stru k c ji p rze­ szłości k o n k retn eg o g a tu n k u uw zględnić cały zespół ty c h cech, k tó re w opisie biologasystem atyka fig u ru ją jako cechy isto to

-23 D. S. P e te r s , W. F. G u tm a n n : D ie S ti c h h a lt ig k e i t des H o m o lo g ie ­ b e g r iffs , „D er m a th e m a tis c h e u n d n a tu r w i s s e n s c h a f tl ic h e U n t e r r i c h t ” 26 (1973) 276. 24 W. F. G u tm a n n , D. S. P e te r s : K o n s tr u k tio n u n d S e le k tio n : A r g u ­ m e n te g e g e n e in e n m o r p h o lo g is c h v e r k ü r z te n S e le k tio n is m u s , „ A c ta B io th e o rê tic a ” X X II(1 9 7 3 ) 152. , 25 W. H o w e lls: E v o lu tio n ...,dz. cy t., 5.

(13)

wo g atu n e k te n od in n y ch w yróżniające. Żądanie to nie jest w w y p adk u żadnego g a tu n k u w pełni, a w w y pad ku g atu n k u ludzkiego w sposób w y jątk ow o zaw ężony w ykonyw alne. Bio­ logicznie u c h w y tn a i taksonom icznie w iążąca definicja g a tu n ­ k u Hom o sapiens nie ogranicza się dziś przecież — co o statnio szczególnie w yakceptow ał F ilip Tobias — do danych m orfolo­ gicznych, lecz dy spo n uje rów nież funk cjo n aln o -b eh aw io ral- nym i, cytogenetycznym i i m o lek u larn y m i danym i. P y ta n ie o początek człow ieka jest w ięc p y tan iem o ew o lucy jny zaczą­ te k i ew olucyjne k ształto w an ie się w szystkich ty ch danych. W iadom o zaś, że zarów no przebieg cy togenetycznej ja k i m o­ le k u la rn e j ew olucji jest w ykopaliskow o n ieu c h w y tn y i dla­ tego w szystkie w ypow iedzi na te m a t rozw oju k a rio ty p u i bio- chem iczno-serologicznej specyfiki człow ieka nie w y jd ą chyba nigdy ze sfe ry czysto roboczych hipotez. E w olucja fu n k cjo n a l- n o -beh aw io ralnej specyfiki człow ieka jest n ato m iast ty lko w ty m zaw ężonym zakresie poznaw alna, w jak im w y rażają ją zew nętrznie u trw a lo n e doku m en ty , np. narzędzia k am ien n e czy siedliska domowe. W iększość jed n ak p rzejaw ó w typow o ludz­ kiego zachow ania n ie pozostaw ia żadnych przedm iotow ych śla­ dów. D otyczy to choćby tak ich ludzkich właściw ości, jak: u tra ­ ta cykliczności sek su aln ej, pow stan ie zakazu incestu , w ydłuże­ nie okresu d o jrzew ania i okresu starości, um iejętność podziału p ra c y i w spółpracy, m ożliwość kon trolow an ia życia em ocjonal­ nego, zdolność ab strakcy jn ego m yślenia i sym bolicznej m ow y 26. A skoro paleontolog nie p o tra fi odtw orzyć history czne k ształ­ to w ania się cy to g en etyczn ej, m o lek u larn ej i b e h a w io ra ln e j, a w ięc całej ^imwdskowo u ch w y tn ej specyfiki człow ieka, p rze­ to w każdej próbie zrek o n struo w an ia ludzkiej przeszłości z ko­ nieczności k orzystać m usi, n aw et p rzy fik cy jn y m założeniu pełnej znajom ości rozw oju m orfologicznego, z przedm iotow o nie w ery fik o w aln y ch i co najw y żej h eu ry sty czn ie uzasadnio­ nych w yobrażeń na te m a t przebiegu ew olucji człow iekow a- tych.

Je d n y m z dom inujących w, dotychczasow ych bad aniach pa- leoantropologicznych było w yobrażenie o jednokierunkow ości procesu ew olucyjnego. Ono to nie zezw alało w ielu an tro p o lo ­ gom la t dw udziestych i trzy d ziesty ch zaakceptow ać tezy o ho- m inid aln y m statu sie au stralo p itek a. Ono też w dużej m ierze kształto w ało a rg u m e n ty w toczącej się po dziś d y sk usji nad

26 P h . V. T o b ia s 1: L o n g or s h o r t h o m in id p h y lo g e n ie s? P a le o n to lo g i­

cal a n d m o le c u la r e v id e n c e s . W : F. M. Salzam o: T h e ro le o f n a tu r a l s e le c tio n in h u m a n e v o lu tio n , A m s te r d a m 1975, 108—Ί 13.

(14)

pierw szym p rzed staw icieltm rodziny H om inidae. Tylko z pozy­ cji tego w łaśnie w yobrażenia m ógł np. jeszcze w 1972 r. D. P iłb eam uzasadniać nieprzynależność gigan top iteka do Ho­ m inidae arg u m en tem , że w ty m sam ym okresie żyły już fo rm y (Pilbeam m a na m yśli Ram apithecinae) bardziej zbliżone do c z ło w ie k a 27. Dosyć tra fn y m w y d aje się w ty m kontekście tw ierdzenie R. B. E ck h ard ta z 1975 r., że pow odem w y klu cze­ nia gigan to p iteka z rodziny człowielkowatych b y ły w przeszło­ ści nie ty le rac je m orfologiczne, ile raczej chęć w yjaśnien ia ew olucji człow ieka w ram ach anagenezy, czyli w ram ach je ­ dnotorow ego rozw oju fo rm hom oidalnych. W zrost m ate ria łu kopalnego — k o n ty n u u je E ck h ard t — n ak azu je dziś jed n ak zarzucić m odel anagenezy, a ew olucję H om inidae tłum aczyć m odelem kladogenezy, nak azu je zatem w yobrażać sobie tę ew o­ lu cję nie jako proces stopniow ego n a ra stan ia , lecz w ielo kierun ­ kowego rozszczepiania się populacji w yjściow ej 28.

M odel kladogenezy — o kreślany też jako m odel rad iacji (v. K enig sw ald , 1975) w zględnie specjacji (Eldredge, T a tte rsa ll, 1975) i p rzeciw staw ian y odpow iednio m odelow i ram ifik acji w zględnie g rad iacji ■— lepiej w y jaśn ia a k tu a ln y s ta n danych w ykopaliskow ych, gdyż dopuszcza i zrozum iałym czyni czaso­ we w spółistn ienie k ilk u różnych, swoiście do odm iennego śro­ dow iska p rzystosow anych rodzajów (gatunków ) Hom inidae. P lu sem tego m odelu jest wg G. H. R. von K oenigsw alda to, że zezw ala na różn e form y, a więc w obecnej sy tu a c ji zarów ­ no gigantopiteka, jak ram a p ite k a i a u stra lo p ite k a k lasy fik o ­ wać w rodzinie H om inidae, nie ro zstrzy g ając przy ty m niczego w kw estii bezpośredniego przodka rod zaju H om o 29. N. E ldred­ ge i I. T a tte rsa ll idą w sw ych w yw odach k ro k dalej dowodząc, że m odel te n pro b lem u ludzkiego przodka nie tylko nie roz­ strzyga, lecz w ogóle rozstrzygnąć go nie może 30. Jego w nios­ kiem końcow ym jest przecież tylko stw ierdzenie, „że obok określonej jed n o stki taksonom icznej A istn ieje zawsze taka jed nostk a B, z k tó rą A jest ze w zględu na w spólne pochodze- nie bliżej sp o k rew n io n e niż z jak ąk olw iek in ną jed n o stk ą ” 31.

27 D. Pfflbeam: T h e a sc e n t o f m a n . A n in tr o d u c tio n to h u m a n e v o ­

lu tio n , N ew Y ork 1972, 89.

28 R . B. E c k h a rd t: G ig a n to p ith e c u s as a h o m in id , art. cyt., 109—ПО. 29 G. H. R. von Koeraigswald : E in n e u e s M o d e ll d er E v o lu tio n des

M e n s c h e n , „Ainithmpologisoher A nzeiger” 35 (1975) 42—54.

39 N. E ldredge, I. T a tte rsa ll: E v o lu tio n a r y m o d e ls, p h y lo g e n e tic r e ­

c o n s tr u c tio n , a n d a n o th e r lo o k a t h o m in id p h y lo g e n y . W: F. S zalay:

A p p r o a c h e s to p r im a te p a le o b io lo g y . Conitnib. P rim at., vol. 5, B asel 1975, 218—242.

31 J. w., 225.

(15)

O w zajem n y ch pow iązaniach genealogicznych w niosek te n n i­ czego n ie orzeka. W p rak ty c e okazuje się zresztą rzeczą nie­ m ożliw ą ustalić, k tó ra z dw óch rozw ażanych jed no stek jest przodkiem , k tó ra zaś potom kiem . D latego też m ożliwości po­ znawcze paleontologa kończą się na u stalen iu tzw . rela cji sio­ strzan y ch , zw iązki pochodzenia są n atom iast dla niego nie­ u chw y tne. Jeśli m imo to p rzy stę p u je do — hip o tety czn ie po­ żytecznej —■ budow y drzew a genealogicznego, pow inien być św iadom tego ład u n k u spek u lacji, jaki każdą tak ą budow ę obarcza 32

P o rząd k u jąca w y m arłe człow iekow ate praca paleoantropologa m ożliw a jest tylko w ram ach teo rii ew olucji. Ona to zezw ala z frag m en tary czn ej w iedzy tw orzyć zw a rtą w izję ludzkiej p rze ­ szłości. W izja ta jest ty m popraw niejsza, im lepiej całość d a­ nych k o p aln y ch w sobie zespala. Dziś może to czynić jedynie kosztem rezy gn acji z d efinity w n ie ustalaln eg o drzew a rod o­ wego człow ieka.

III. A N T R O PO G E N EZ A W U W A R U N K O W A N IA C H PALEO N TO LO G IC ZN EJ T A K SO N O M II

Mimo znajom ości w szystkich h ip otety czn y ch założeń, i m i­ mo pełnej św iadom ości ograniczeń poznaw czych w szy stkich re ­ zu ltató w b adań paleoantropologicznych, w toku ty ch badań k ieru je się p rzy ro d n ik n ieodm iennie zasadą m orfologicznego podobieństw a jako kluczem , do filogenetycznego up orządkow a­ nia dostępnego m u m ate ria łu kopalnego, czyli do stw orzenia zw a rte j w izji ludzkiej przeszłości. K o n k re tn ą postać tej w izji nie k sz ta łtu ją przeto ani z biologiczną definicją człow ieka, ani z teorią ew olucji zw iązane u w aru n k o w an ia przyrodniczej a n - tropogenezy. To, co postać tę bezpośrednio w a ru n k u je jest spo­ sób segregow ania, jest k lasy fik acja m ate ria łu kopalnego. K aż­ de k o n k re tn e drzew o rodow e człow ieka jest zawsze albo e fe k ­ tem , albo co n ajm n iej odzw ierciedleniem określonej paleoan- tropologicznej taksonom ii.

H. W ein ert i V. M. S arich pro p o n u ją np. odbiegające od w ie­ lu in n y ch au to ró w drzew o rod o w e człow ieka dlatego, że nie a k c ep tu ją o d ręb n ej w sto su n k u do Pongidae rodziny H om ini- dae, łącząc człow ieka szczególnie bliskim i w ięzam i po k rew ień ­ stw a ty lko z jed n y m (szym pansem ) lu b tylko z dw om a (szym­ p an sem i gorylem ) przedstaw icielam i w ielkich m ałp człeko­

(16)

k s z ta łtn y c h 33. W. F iedler, L. S. B. L eak ey i J. T. R obinson w y ra ż ają sw e różne p rzekonania w sp raw ie przeszłości czło­ w ieka o dm ienną k lasy fik acją taksonom iczną au stralo piteg ka: pierw szy przeciw staw ia rodzinie H om inidae rodzinę A ustra lo - pithecid ae, d rug i tra k tu je A u stralopithecinae jako rów norzędną z H om ininae podrodzinę ezłow iekow atych, trzeci zaś w idzi w A u ­ stralopithecus africanus re p re z e n ta n ta ro dzaju H o m o 34. Nie ulega też w ątpliw ości, że inną w izję ludzkiej przeszłości su ­ g e ru je propagow ana przez starszą lite ra tu rę antropologiczną w ielorodzajow ość m ałpoluda i praczłow ieka (A ustralopithecus, P lesianthropus, P aranth ro p u s, Z in ja n th ro p u s, Tschadanthro- pus, M eganthropus, T ela n throp u s, E u ro n th ro p u s, P ith ecan ­ thropus, S in a n th ro p u s, A tla n th ro p u s), in n ą n ato m aist dom inu­ jące dziś przek o n an ie o istn ien iu tÿ lk o jednego rodzaju a u s tra - lopiteka z dw om a lub trzem a g atu n k am i (A. africanus, A. robu­ stu s, A. boisei) i tylko jednego g a tu n k u praczłow ieka (Hom o erectus) z kilkom a różnym i podgatunkam i.

K lasy fik acja filogenetyczna jest w dużej m ierze u w a ru n k o ­ w ana k lasy fik acją taksonom iczną. Ta o statn ia nie dysponuje zaś na ty le w yraźnie sprecyzow anym i i pow szechnie uznanym i k ry te ria m i popraw ności, b y w ykluczyć m ogła — co ilu s tru ją zresztą pow yższe p rzy k ład y — w szelką dowolność. W w y p ad k u antropogenezy należy przy ty m podkreślić, że owa dowolność nie u jaw n ia się dopiero w p rak ty c e oznaczanie k o n k retn y c h frag m en tów kopalnych, lecz dobrze w idoczna jest już u p o d sta­ w y, w punkcie w yjścia paleoantropologicznej taksonom ii. K ażdy an tro p o g en ety k w ychodzi m ianow icie w swej pracy badaw czej od biologicznej (m orfologicznej) d efinicji człow ieka. D efinicję tę — p ro b lem aty k a jej zaw ężenia do m orfologii nie odgryw a w ty m kontekście żadnej roli — zy sk u je jed n a k biolog-syste- m aty k na drodze analizy porów naw czej g a tu n k u Hom o sa­ piens z rodziną Pongidae. R ezu ltatem tego taksonom icznie nie­ rów nego, a jed y n ie m ożliwego zestaw u porów naw czego jest ze­

33 H. Weiiniart: D er U rsp ru n g d er M e n s c h h e it. U eb er d e n e n g e re n

A n s c h lu s s d es M e n s c h e n g e s c h le c h ts a n die M e n s c h e n a ffe n , S tu ttg a rt 1944, 295—298. V. M. S arich : T h e o rig in o f th e h o m in id s : a n im m u n o ­

logical a p p ro a c h . W: S. L. W ashhunn, P. C. Ja y : P e r s p e c tiv e s o n h u m a n

e v o lu tio n , N aw Y o rk 1968, 112— 113.

34 W. F ied le r: U e b e rsic h t ü b e r das S y s t e m d er P r im a te s . W: H. Ho­ fer, A. H. S chultz, D. S taro k : P rim a to lo g ia . H a n d b u c h d er P r im a te n ­

k u n d e I, B asel—N ew Y ork 1956, 241—244. L. S. B. L eakey: A d a m s

a n c e sto rs. T h e e v o lu tio n o f m a n a n d h is c u ltu r e , N ew Y ork 1960, Fig. 34. J. T. R obinson: E a rly h o m in id p o s tu r e a n d lo c o m o tio n , Chicago— L ondon 1972, 2—11.

(17)

spół cech zezw alający w sposób o stry w yodrębnić w spółcze­ snego człow ieka od w spółczesnych w ielkich m ałp człekokształt­ nych, lecz nie o rzekający bezpośrednio niczego w spraw ie spe­ cyfiki in n y ch niż żyjący g atu n e k H om o sapiens jed no stek ta k ­ sonom icznych człow ieka. Je śli zatem paleontolog określa spe­ cyfikę in n y ch g atun k ó w ludzkich, np. H om o erectus czy H om o habilis, i jeśli rodzaj Hom o w yodrębnia w ram ach rodziny H om inidae od in ny ch rodzajów , np. o'd ro d zaju A u stra lo p ith e ­ cus i R a m a p ith ecu s, to czyni to w oparciu o ilość w y stę p u ją ­ cych w ty ch fo rm ach k o p alny ch cech ty pow ych dla Homo sapiens: p rz y w iększym stopniu podobieństw a do w spółcze­ snego człow ieka m ów i o w y m arły ch g atu n k ach , p rzy m n ie j­ szym o w y m arły ch ro d zajach ezłow iekow atych. Ja k ie w szak­ że cechy stanow ią o gatun k o w y m , jak ie zaś tylko o rodzajo­ w ym podobieństw ie okazuje się p rz y każdorazow ej ocenie no­ wego m ate ria łu kopalnego k w e stią dysk u sy jną. J a k dalece d y ­ sk u sy jn ą, o ty m św iadczą choćby tacy a u to rz y jak M ayer, Sa- rioh i W ein ert, k tó rz y w szy stk im człow iekow atym p rzy p isu ją w obrębie rzęd u naczelnych ty lk o odrębność rodzajow ą. I cho­ ciaż większość antropologów zgodnie p rzy z n a je człow iekow a­ ty m odrębność taksonom iczną rodziny, to jed n a k zgodność ich rozbija się w łaśnie w okół tego zespołu cech, k tó ry odrębność rodzajow ą dzieli od odrębności rodzinnej.

Je d n ą z n a jp e łn ie jsz y c h definicji H om inidae sform ułow ał W. E. Le Gros C lark. Wg niego rodzinę człow iekow atych cha­ ra k te ry z u je n astę p u jąc y zespół cech m orfologicznych: zw ięk­ szona długość kończyny dolnej, zaad aptow ana do dw unożności budow a kości biodrow ej, udow ej i kośóca stopy, zachow anie p ierw o tn ie dobrze rozw iniętego kściuka, u tra ta p rzeciw staw n e­ go p alu ch a, zw iększenie k ąta załam ania p o d staw y czaszki i zw iązany z ty m w zrost w ysokości mózgoczaszki, p rzesu nięte k u przodow i kłykcie potyliczne, zw ężony do kości potylicznej zaczep m ięśni k ark o w y ch i zw iązane z ty m przesun ięcie inio- nu k u ty ło w i czaszki, w czesny rozw ój p iram id aln ie u k sz ta łto ­ w anego w y ro stk a sutkow ego kości skroniow ej, re d u k c ja pro - g natyzm u szczęki i zrost kości przysiecznej z kością szczęki, zm niejszona w ielkość i ło p atk o w aty k sz ta łt kłów o raz zanik d y ­ m orfizm u płciow ego w ty ch z ę b a c h ,. zanik diastem y, dw uguz- kowość pierw szego zęba przedtrzonow ego ,stosunkow o wczesne zużycie i jednakow e spłaszczenie pow ierzchni żucia w szystkich zębów, zaokrąglony łu k zębowy, zm niejszanie się z postępem rozw oju filogenetycznego zębów trzonow ych, o ntogenetycznie późniejsze w y rzy n an ie się zębów stałych , prog resy w na m

(18)

ola-ryzacja pierw szego m lecznego zęba trzonow ego, w zrost p ojem ­ ności mózgoczaszki i re d u k c ja w ielkości tw a rz o e z asz k i35.

Chociaż pow yższa c h a ra k te ry sty k a człow iekow atych stanow i w lite ra tu rz e antropologicznej jed n ą z n ajb ard ziej w y c z e rp u ją ­ cych „d efin icji” H om in id a e, nie p o tra fi ona ani zm niejszyć trudności, ani ty m m n iej zlikw idow ać rozbieżności zw iązanych z diagnozą in au g u ru jąc y c h tę rodzinę form kopalnych. D iagno­ za ta nie bazu je przecież nigdy na całym zespole w yżej w y li­ czonych cech, lecz ograniczać się m usi do kilk u, jeśli nie do tylko jed n ej z nich. A form ułow ane na ta k w ąskiej bazie m or­ fologicznej oceny taksonom iczne rzadko· liczyć mogą na pełn ą jednozgodność. Bo jeśli np. jed n i a u to rzy przy taczają zaokrąg­ lony k sz ta łt lu k u zębowego, b rak diastem y czy też guzkowość pierw szego przedtrzonow ca jako typow e cechy hom inidalne, to inni — jak A. R em ane i G. H. R. von K oenigsw ald — uznają cechy te za p ry m ity w n e , a jako tak ie za pozbaw ione w artości taksonom icznej 36. I jeśli np. m ałe k ły i spłaszczone pow ierzch­ nie żucia zębów trzonow ych są dla J. T. R obinsona i K. S teudel arg u m en tam i na rzecz przynależności gigan top iteka do H o m i­ nid ae, to dla D. P ilb eam a i C. J. J o lly ’ego cechy te są tylko re z u lta te m zaadaptow anego do odżyw iania się tw a rd y m po­ k arm em w egetacji stepow ej u z ę b ie n ia 37. Je d y n y m sposobem zezw alającym unik nąć tego ro dzaju rozbieżności in te rp re ta c y j­ n ych byłoby u stalen ie w alo ru taksonom icznego w szystkich bez w y ją tk u cech m orfologicznych. To w szakże okazuje się w p ra k ­ tyce rzeczą niem ożliw ą. D iagnostyczną jednoznacznością od­ znacza się jedynie niew ielka, i to znam io nu jąca ju ż ew olu cyj­ nie zaaw ansow ane fo rm y człow iekow atych, g ru p a cech m orfo­ logicznych.

Le Gros C lark je s t w raz z większością w spółczesnych a n tro ­ pologów i prym atologów zdania, że podstaw ow ym i w badaniach p aleoantropologicznych k ry te ria m i przynależności d anych form

35 W. E. L e G ros Clarik: T h e fo s sil e v id e n c e fo r h u m a n e v o lu tio n .

A n in tr o d u c tio n to th e s tu d y o f p a le o a n th r o p o lo g y , Chicago 1964, 36 A. R em ane: D ie G e sc h ic h te d er M e n s c h n a ffe n . W: G. Heiberar:

M e n s c h lic h e A b s ta m m u n g s le h r e , S tu ttg a rt 1965, 298. G. H. R. vom K oenigsw ald : T h e o ld e s t h o m in id fo s sils fr o m A s ia a n d th e ir r e la tio n

to h u m a n e v o lu tio n , W: A ccadem ia N azionale dei Limcei: L ’o rig in e dell’uomo, R om a 1973, 113.

37 J. T. Robinson, K. S teudel: M u ltiv a r ia te d is c r im in a n t a n a ly s is o f

d e n ta l d a ta b e a rin g o n e a r ly h o m in id a ffin itie s , ’’J o u rn a l of H u m an E v o lu tio n ” 2 (1973) 526. D. P ilb eam : G ig a n to p ith e c u s a n d th e orig in s

o f H o m in id a e , „ N a tu re ” 225 (1970) 516—519. C. J. Jolly: T h e se e d -e a te r s

а пеиз m o d e l o f h o m in id d iffe r e n ta tio n b a se d o n a habboon- a n a lo g y ,

(19)

kopalny ch do rodziny H om inidae są pośw iadczające dw unoż- ność cechy m orfologiczne szkieletu właściw ego 38. P rzeko nan ie to potw ierd za fak t, że w d y skusji nad p lio-plejstoceńskim m a­ teriałem w ykopaliskow ym z A fryk i W schodniej odm ienność opinii dotyczy jed yn ie jego przynależności rodzajow ej: A u s tra ­ lopithecus czy Homo, a pow szechną zgodę zyskała teza, że ca­ łość tego m ate ria łu przy n ależy do rodziny H om inidae 39. Zgoda ta stała się zaś m ożliw a dzięki tem u , że m a te ria ł te n do kum en­ tu je rozw in iętą ju ż zdolność dw unożnego chodu. U żadnych w cześniejszych kopaln y ch zdolności te j d o tą d nie zdołano z tej pro stej p rzy czy n y stw ierdzić, że dane w sp raw ie ew en tu aln y ch w czesno-plioceńskich w zględnie górno-m ioceńskich człow ieko- w aty ch ograniczają się do frag m en tó w tw arzoczaszki. Niem oż­ liwość taksonom icznie jednoznacznego w yw artościow ania tych danych czyni, p rzy n a jm n ie j p rz y obecnym stan ie w iedzy pa- leoantropologicznej, z p y ta n ia o zaczątki rodziny H om inidae, a więc o pierw sze fazy procesu hom inizacyjnego p y tan ie nie­ rozstrzygalne.

Późniejsze fazy tego - procesu p o tra fi p rzy ro d n ik odtw orzyć z tak ą dokładnością, na jak ą zezw ala m u a k tu a ln y sta n m a­ te ria łu kopalnego człow iekow atych. N iezależnie jed n a k od ob­ fitości dan ych kopalnych, niezależnie też od w szystkich dotąd ju ż w yszczególnionych ograniczeń k lasy fik acji paleontologicz­ n ej, nigdy nie będzie m ógł rozstrzygnąć k w estii ilości zaan g a­ żow anych w procesie hom inizacji g atu n k ó w czy rodzajów . N ie­ m ożliwość ta w y n ik a z fak tu , że w szystkie te rm in y sy tem a- ty k i są term in a m i neozoologii, a nie paleontologii, że dotyczą tylko· w spółczesnych, a niie k o p aln y ch istot. M ówiąc zatem o różnych kopalnych rodzajach i g atu n k a c h H om inidae (A u ­ stra lopith ecu s africanus i robu stu s, H om o habilis i erectus, R am apith ecu s w ic k eri i p unjabicus) nadaw ać m usi paleontolog pojęciom „ro d z a j” i „ g a tu n e k ” inną niż w biologii p rzy ję tą treść. Ta in n a treść jest dlatego nieodzow na, gdyż m etodam i paleontologicznym i nigdy nie m ożna stw ierdzić, czy rodzajow o

38 W. E. L e G ros C lark : T h e fo s s il evid e n ce..., dz. cyt., 28. P or.: J. B ieg e rt: D er M e n sc h ., art. cyt., 6; F. A nikel-Sïm ons: E v o lu tio n o f

p r im a te lo c o m o to r s y s te m s as se e n in th e fo s s il reco rd . W: S. Kondo, M. K aw ai, A, E h ara, S. K a w a m u ra : P ro c eed in g s fr o m th e S y m p o s ia

o f th e F ifth C o n g ress o f th e I n te r n a tio n a l P r im a to lo g ic a l S o c ie ty ,

T okyo 1975, 265—268; E. Theinius: S ta m m e s g e s c h ic h te d er S ä u g e tie re

(e in s c h lie s s lic h d e r H o m in id e n ), B e rlin 1969, 220.

89 P o r. B. H alaezök: F ilo g en eza c z ło w ie k a w ś w ie tle w s c h o d m o -

a fr y k a ń s k ic h w y k o p a lis k , „P rzegląd A ntropologiczny” 40 (1977) 395— 401.

(20)

lu b gatunkow o rozdzielone form y fak ty czn ie tw o rzy ły dw a od ­ rębn e rodzaje lu b g atu n k i, czy też tylk o dw ie odrębne popu ­ lacje. Tak np. m ożliw ym jest, że w spółczesny Hom o sapiens nie jest ew olucyjną k o n ty n u ac ją innego g a tu n k u Hom o, lecz stanow i k o n tin u u m ew olucyjne pew nej w cześniejszej populacji tego sam ego g atu n k u , k tó re j jed n ak an tropolodzy przyznali odrębną nazw ę gatu n k o w ą i określili jako H om o erectus czy Hom o habilis. M ożliwym jest rów nież, że tego sam ego, czyli jedy nie populacyjnego ty p u pow iązanie łączy rodzaj Homo z rodzajem A u stralo p ithecu s, a te n z kolei z rod zajem Ram a- pithecus. Oczywiście, różnice dzielące np. H om o erectus od H om o sapiens ry su ją się dziś na ty le ostro, że m ow a o dw óch g a tu n k a c h w y d aje się być w pełn i uzasadniona. Różnice te są jed n ak rez u lta tem p orów nania klasycznego Hom o erectus z k la ­ sycznym Hom o sapiens. B yłyby n ajpraw dopodobniej zupełnie nieu ch w y tn e i w yo d rębnian ie dwóch różnych g atun kó w oka­ załoby się może całkiem błędne, gdyby dało się zestaw ić n a j­ m łodszego Hom o erectus z n ajstarszy m H om o sapiens. Tak

więc —· k o n k lu d u je D. P ilb eam — w y ró żniający dw a g atu n k i człow ieka paleontolog nie m a n a m yśli tej treści, jak ą uw zględ­ nia w yró żniający dw a g atu n k i m ałp człek o kształtn ych biolog. T aksonom ia paleontologiczna nie k ie ru je się k ry te ria m i biolo­ gicznym i, lecz k ry te riu m czasu. H om o erectus jest w ty m sen­ sie innym g atu nkiem człow ieka, w jak im inn ym od w spół­ czesnego człow ieka był człow iek żyjący przed 1,25— 0,5 mil. l a t 40.

R ek o n stru k cja przeszłości ludżkiej nie je s t m ożliw a bez od­ w ołania się do taksonom ii. Sposób k lasy fik acji taksonom icz­ nej decydująco w pły w a na k ształt drzew a rodowego człow ie- kow atych. Podstaw ow e budulce tej klasy fikacji, m ianow icie jedn o stki sy stem atyczn e są w szakże jed n ostk am i obcym i p ale­ ontologii. T w ierdzenia z zakresu filogenezy człow ieka nie mogą zatem w yjść poza obręb hipotez.

W N IO S K I

1. W brew w ielu obiegow ym m niem aniom i nadziejom , ży­ w iołow y p rzy ro st k o p alin ludzkich w o sta tn im dw udziestoleciu b y n ajm n iej nie u łatw ił odpowiedzi na p y tan ie o początek i przebieg procesu hom inizacji. Nie u ła tw ił dlatego, że w zrosto­ wi w iedzy w ykopaliskow ej tow arzyszył stały w zrost Wiedzy w sp raw ie ograniczonych m ożliwości poznaw czych p rzy ro d n

(21)

czej antropogenezy. T en o statn i uśw iadom ił paleoantropologom choćby to, że k o n stru o w an e przez nich drzew a rodow e stan o ­ w ią jed y n ie m niej lub bard ziej praw dopodobne w izje ludzkiej przeszłości. Chociaż zatem zdołali skorygow ać w iele b łędnych z a p atry w a ń na tem a t zaczątku ludzkości, w iedzą przecież, że nigdy nie będą w stanie udzielić w p ełn i w yczerpu jącej od­ powiedzi na p y tan ie, jak pow stał człowiek. O dpow iedź tak a im p lik u je bow iem znajom ość tego, kim człow iek jest. A p y ta ­ nie o to, kim jest człow iek leży poza obszarem k om p eten cji nau k przyrodniczych.

2. M etodologiczna analiza nau k i o ew olucji zezw ala w n a ­ uce tej w yróżnić trz y różne płaszczyzny poznawcze. Płaszczy­ zna pierw sza zakreślona jest p y tan iem , czy organizm y żyw e podlegają z biegiem czasu procesow i zm iany; drug a p y tan iem , w jak ich kolejno po sobie n astęp u jący ch postaciach relizow ały się te zm iany; trzecia w reszcie p y tan iem o m echanizm y, o p rz y ­ czyny w a ru n k u ją c e i s te ru ją c e zm ianam i organizm ów . D zisiej­ szy sta n w iedzy przyrodniczej d y k tu je pozy tyw n ą odpowiedź na p y tan ie pierw sze i p rzek o n y w u jący m i dow odam i ilu s tru je p y tan ie drugie. W obrębie dw óch pierw szych płaszczyzn jest zatem n au k a o ew olucji przyrodniczo pew n ą i dobrze u do ku ­ m entow an ą teorią. Na płaszczyźnie trzeciej n ato m iast posiada jedynie w alor hipotezy. Pow szechna dziś neodarw inow ska in ­ te rp re ta c ja m echanizm u ew olucyjnego czerpie sw ą moc p rz e ­ k o n y w u jącą nie tyle z większego arse n a łu d any ch faktycznych, ile z h eu ry sty czn ie lepiej u g ru to w an ej i dlatego z m etodą po­ stępow ania naukow ego bard ziej zgodnej h ip otezy roboczej. W łączając przeto g atu n k ludzki na rów ni z in n y m i g atun kam i w ściśle zw arty , żadnym i „w ielkim i m u ta c ja m i” n iep rzerw a­ ny ciąg ew olucyjny, p o stępuje antropolog m etodologicznie zu­ pełn ie pop raw n ie, nie dostarcza jed n ak innego, jak tylko h i­ potetyczne w y jaśn ien ie fa k tu narodzin człowieka.

3. W w y p ad k u przyrodniczej antro po g enezy w y jaśn ien ia do­ m agają się te cechy m orfologiczne, k tó re stanow iąc o biolo­ gicznej specyfice człow ieka u ch w y tn e są w badan iach p aleon ­ tologicznych. Za tak ie uzn aje się pow szechnie: red u k c ję w iel­ kości kła i zm ianę k ształtu zębów przednich, rozw ój p o staw y w yprostow anej i zdolność dw unożnego chodu, zw iększenie ob­ jętości i reo rganizację mózgu. W yjaśn ien ie biologa sprow adza się zatem do udzielenia odpow eidzi na p y tan ie o przyczynow o- -genetyczn y zw iązek łączący w ym ienione w yżej właściwości m iędzy sobą i ze środow iskiem , w k tó ry m żyły odznaczające się tym i w łaściw ościam i organizm y. Odpow iedź taka tyczy jedn ak

(22)

bezpośrednio niedostępnej przeszłości, p rzy b iera więc form ę em pirycznie niew ery fik o w aln y ch tez. D latego też zestaw tych tez może posiadać jed y n ie w alo r m odelu, obrazującego w um ow nych term in ach taksonom icznych ew olucyjnie p ra w ­ dopodobne pow iązania m iędzy znanym i z frag m en tary czn ie ty l­ ko zdobytych danych kopalnych form am i ludzkim i.

DIE G R U N D E IN SC H R A N K U N G E N IDER M E N SC H L IC H EN STAM M ESGESC H IC HTE

Z u s a m m e n fa s s u n g

D ie n a tu r w is s e n s c h a f tlic h e n S c h lu s,sa u ssa g e n a u s d em B e re ic h d e r m e n s c h lic h e n S ta m m e s g e s c h ic h te w e rd e n a u f d e m W ege v o n d re i th e o ­ retisch e ,n S c h ra tte n e rw o rb e n . Z u e r s t w ir d dlie v ie ls c h ic h tig e A ehnliich- fceit des M e n s c h e n m i t d e n gtrossen M e n s c h e n a ffe n a u s g e a r b e ite t. D iese A ehinlichlkeit w ird d a r a u f a ls e in A u s d ru c k d e r V e r w a n d ts c h a f t d a r - g e s te llt. Z u le tz t w ir d e in S ta m m b u m d es M e n s c h e n e r r ic h te t. D ie m e th o d o lo g is c h e A n a ly s e d ie s e r „ S c h r itte ” z e ig t d a b e i, d ass je d e m e in z e ln e m A n n a h m e n a n h a f te n , d ie w e d e r e m p iris c h v e r if iz ie r t n o c h s a c h lic h b e g r ü n d e t w e r d e n k ö n n e n . E in e e r s te so lc h e r A n n a h m e n s t e l l t d ie B e h a u p tu n g d a r, d e r M e n n sc h k ö n n e w ie je d e a n d e r e G a ttu n g , b zw . Amt, besohriietoen u n d e r k l ä r t w e rd e n . D ie se r, m e th o d is c h s ic h e rlic h g e r e c h te n u n d z u g le ic h n o tw e n ­ d ig en , V o ra u s s e tz u n g d e r p a lä o a n th ro p o lo g is c h e n F o rs c h u n g is t s te ts e n tg e g e n z u h a lte m , d ass d as sp e z ifis c h M e n s c h lic h e sic h n ic h t im b io ­ lo g isc h E r f o r s c h b a r e m e rs c h ö p ft, s o m it a b e r a lle b io lo g is c h e n A u s s a ­ g e n ü b e r d e n e r s te n M e n s c h e n n ie v ö llig a b g e s c h lo s s e n u n d g a n z v o ll­ stä n d ig , s o n d e r n im m e r n u r m e h r o d e r w e n ig e r p r o b a b ilis tis c h se in k ö n n e n .

B el d e m E in r e ih e n d es M e n s c h e n in d ie p h y lo g e n e tis c h e K e tte a lle r L e b e w e s e n , a ls o bei, d e r G le ic h s te llu n g d es A e h n lic h e n m it d em V e r­ w a n d te n , is t w ie d e r u m d a r a n zu d e n k e n , d a ss d ies n u r im R a h m e n d e r E v o lu tio n s th e o rie m ö g lic h ist, d ie se a b e r — w ie je d e T h e o rie — n ie d ir e k t b e w ie s e n w e r d e n k a n n . W e n n sie tr o tz d e m a ls g e s ic h e rt e r ­ sc h e in t, d a n n d e sw e g e n , w e il sie d ie z u r z e it b e s te E r k lä r u n g d e r V ie lf ä ltig k e it a lle r L e b e w e s e n a n b ie te t. U nd in d e m sie d ie F o r d e ­ r u n g e rh e b t, d a ss a lle p h y lo g e n e tis c h e n R e ih e n R e k o n s tr u k tio n e n v o n A n p a s s u n g s p r o z e s s e n a u s e in h a b e n , m a c h t sie a u c h d ie E n tw ic k lu n g d es L e b e n s a m b e s te n v e rs tä n d lic h . D ie P a lä o a n th ro ip o lo g ie k a n n j e ­ d o c h g e ra d e d ie se F o r d e r u n g , d ie m e h r W is se n ü b e r d e n f u n k tio n e ll- p h y s io lo g is c h e n a ls d e n r e in m o rp h o lo g is c h e n W a n d e l d e r O rg a n is m e n v e r la n g t, n u r s e h r b e s c h r ä n k t e rf ü lle n . F o lg lic h z e ic h n e t sie d ie m e n ­ sc h lic h e E n tw ic k lu n g im m e r n u r in h y p o th e tis c h e n , a u f W ie d e rru f b e s te h e n d e n M o d e lle n n a c h .

B ei d e r H e r s te llu n g so lc h e r, h e u r is tis c h s te ts w e r tv o lle r , M o d e lle n - m u ss sc h lie s s lic h b e a c h te d w e rd e n , d ass d ie d a b e i n o tw e n d ig b e n ö tig ­ te n ta k s o n o m is c h e n B e g rif fe k e in e p a lä o n to lo g is c h e n , s o n d e r n re in n e o n to lo g is c h e n B e g rif fe s in d . A lle in d e s w e g e n k a n n b e i D a rs te llu n g

(23)

d e r m e n s c h lic h e n V e rg a n g e n h e it n u r im ü b e r t r a g e n e n S in n e v o n G a ttu n g e n o d e r A r te n g e s p ro c h e n w e rd e n . D azu k o m m t, d ass d ie a u s d e m V e rg le ic h m i t d e r F a m ilie P o n g id a e g e w o n n e n e „ D e fin itio n ” des M e n s c h e n n u r d e n r e z e n te n H om o s a p ie n s b e s c h r e ib t, n ic h ts d a g e g e n ü b e r a n d e r e (fossile) G a ttu n g e n , n ic h ts a u c h ü b e r d e n I n h a l t des B e ­ g r if f e s A r t H o m o o d e r F a m ilie H o m in id a e a u s s a g t. E r s t b e i d e r B e ­ r ü c k s ic h tig u n g d ie s e r T a ts a c h e r ü c k e n a lle A u s s a g e n ü b e r d ie A n z a h l u n d d as „ W e r” m e n s c h lic h e r G a ttu n g e n u n d A r te n in s r ic h tig e L ic h t.

Cytaty

Powiązane dokumenty

tywnych stanćw mentalnych, do szczególnego rodzaju przekonań zawartych w drugim świeciei|są one subiektywne i uwarunkowane ozynnikami pozaracjonalnymi,

W reszcie stałe wyznanie, że Bóg działa w historii, wyznanie, które jest doksologią powinno również towarzyszyć teologicznej analizie historii

- Synod był zwoływany przez trzech Papieży: przez Pawła V I, autora profetycznej Encykliki H um anae vitae, przebijającej się z trudem do świa­ dom ości i sum

W drugim rzędzie autorka wskazuje na wewnętrzne podziały przestrzeni tekstowej, segmentację, czyli podział struktury treści tekstu na odcinki (np.. Pozycja otwarcia i

Wyrażenie znajdujące się wewnątrz znacznika <pattern> jest prostym wyrażeniem regularnym języka AIML, jest więc pisane w całości wielkimi literami i może zawierać

A preliminary search of library and museum holdings in Poland, USA and Great Britain showed that only The Art Col- lection of University Library in Toruń and Victoria &

tacie wiara w treści Objawienia sama opiera się na wierze, a nie na faktach historycznych. C) To, co Bóg rzekomo objawił, bywa sprzeczne z humanistyczną

już sam sposób jego rozmnażania się je s t niezwykły, rozmnaża się bowiem stale i wyłącznie zapomocą partenogenezy (samca opisywanego owada dotychczas jeszcze