Fenomen Jana Pawła II Osoba i czyn — inaczej *
* Opracowali Jerzy W. Gałkowski i Leszek Porembski.
Nie zamierzamy - wbrew pozorom - przywłaszczać sobie tytułu tak znanego wielu i tak wiele znaczącego. Chcielibyśmy jedynie podkreślić jego szczególną wymowę i przynależność do tego, kto jest jego właściwym twór
cą. Dwa proste słowa, połączone razem w tytuł dzieła filozoficznego, kryją z jednej strony długie i często niełatwe analizy. Te same słowa mogą mieć jednak inne znaczenie: filozoficzna, uogólniona „osoba i czyn” nie miałaby racji istnienia, gdyby nie istniała ta konkretna, rzeczywista osoba i jej czyn. Filozoficzna refleksja rodzi się i weryfikuje w otaczającej nas jednost
kowej rzeczywistości. Szczególnym zbiegiem okoliczności zdaje się być za
tem mówienie o tym, który tym dwom pojęciom poświęcił tyle teoretycznej pracy i wysiłku.
Osoba Jana Pawła II i jego czyn są rzeczywistością wciąż otwartą na dalsze tworzenie. Niemniej pewne jej fragmenty z biegiem czasu nabrały już konkretnego kształtu, żyją jakby własnym życiem i co więcej - przyno
szą owoce. Takim fragmentem w życiu Karola Wojtyły, dziś Jana Pawła II, jest jego działalność w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie od 1954 r.
na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej tworzył swoją dojrzałą myśl nauko
wą i gdzie bez mała ćwierćwiecze pracował dydaktycznie. Cała jego praca -jakżeż znacząca dla filozofii, dla kultury chrześcijańskiej - była związana z wykładami, ćwiczeniami i seminariami etyki. Tak znane studia, jak Mi
łość i odpowiedzialność (Lublin 1960), Osoba i czyn (Kraków 1969), Wykłady lubelskie (Lublin 1986) oraz wiele innych były plonem jego działalności naukowej i dydaktycznej na KUL-u.
Tworząc tutaj myśl filozoficzną, ukazywał wielkość i godność człowie
ka, odsłaniał prawdę o człowieku i jego dobru, ukazywał miłość jako jedy
nie właściwy sposób działania, jako sposób tworzenia i spełniania się czło
wieka i ludzkiej wspólnoty. Nie było to tylko oddziaływanie teoretyczne.
Otoczony był młodymi ludźmi, którzy obok racji naukowych poszukiwali
106 --- Uczelnia osobowościami znaczona --- także miłości i dobroci. Karol Wojtyła niemało przyczynił się do wytworze
nia niezwykłej atmosfery i serdeczności prawdziwie rodzinnej, o której na
leży pamiętać i którą należy podtrzymywać. Niejednokrotnie podkreślał on, że zadaniem uniwersytetu jest kształtowanie pełnego człowieka.
Właściwe spotkanie i przyjęcie K. Wojtyły do wspólnoty uniwersytec
kiej KUL nastąpiło jesienią 1954 r. Po przedstawieniu, na posiedzeniu Senatu Akademickiego, wniosku Rady Wydziału Filozoficznego o powie
rzenie zajęć zleconych w zakresie etyki filozoficznej ks. dr. hab. K. Wojtyle - ówczesny prorektor KUL-u ks. prof. Stanisław Płodzień 12 października
1954 r. przyznał mu wykłady na tymże Wydziale w zakresie 1 godz. tygod
niowo z historii doktryn etycznych oraz 2 godz. tygodniowo prosemina
rium. Tak zaczęła się na KUL-u obecność człowieka, który z czasem stał się jednym z największych współtwórców oblicza tej Uczelni. Obecność ta nie wydaje się dziełem przypadku, ale głęboko przemyślanego wyboru.
Po tragicznym wydarzeniu wojny, wyniszczenia biologicznego i kultu
rowego nastąpił okres „głodu nauki”, a w tym i filozofii (wspomnienia ówczesnych wykładowców mówią o zaskakującym liczebnie uczestnictwie słuchaczy na wykładach). Dopiero co przeżyte wydarzenia miały również wpływ na samą filozofię. Ich przytłaczający i wręcz brutalny realizm usu
wał w cień wszelkie filozofie podmiotowe i idealistyczne, zaś kwestionowa
nie przedmiotowego charakteru obiektywnej rzeczywistości graniczyło z absurdem. Jednocześnie o rozumienie człowieka rywalizowały kierunki materialistyczne i spirytualistyczne. Potrzeba gruntownych badań metafi
zycznych i antropologicznych okazała się więc prawdziwym wyzwaniem dla wielu filozofów. Trzeba było odpowiedzieć przede wszystkim na pyta
nie, czym jest cała otaczająca nas rzeczywistość i kim jest człowiek, zdolny z jednej strony do bohaterstwa i ofiary, z drugiej zaś do ucieleśnienia ogrom
nego zła i nienawiści.
W tym czasie - to jest na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych - KUL żywo podejmował najpilniejsze problemy wynikające z ówczesnej sytuacji, stawał się przy tym uczelnią, której oddziaływanie zaczęło wybie
gać daleko poza krąg najbliższej okolicy. Jednocześnie warunki czasów sta
linowskich coraz bardziej ograniczały możliwości działania i egzystowania samej Uczelni. Tamten okres prof. Stefan Swieżawski wspomina pisząc:
„Zapuszczaliśmy sieci, gdzie tylko się dało, aby zapobiec procesowi opusz
czania naszego Uniwersytetu przez pracowników gdzie indziej angażowa
nych. [...] Gdy chodzi o Wydział Filozoficzny, to krokiem najważniejszym było osiągnięcie zgody na rozpoczęcie u nas pracy dydaktycznej przez mło
dego, rokującego wielkie nadzieje naukowe ks. K. Wojtyłę. Zainteresowa
nia etyczno-antropologiczno-metafizyczne predysponowały Go całkowicie do naszego grona”1. Decyzję ks. Wojtyły poprzedziły długie dyskusje z
1 Karol Wojtyła w KUL, w: Obecność. KarolWojtyła w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, red. A. Szostek, M.Filipiak,Lublin 1989.
Fenomen Jana Pawła II --- 107 prof. Swieżawskim na temat sytuacji filozofii i teologii w Polsce, a także zachęty tego drugiego, aby świeżo wówczas mianowany docent zechciał poświęcić swój zapał KUL-owi. Tak też się stało, a o tym, co ostatecznie zaważyło na jego decyzji, musiałby opowiedzieć chyba sam ks. Wojtyła, dziś papież. Możemy jednak wnioskować, że w dużej mierze na tę decyzję wpłynęły jego poglądy na rolę uniwersytetu w obronie i tworzeniu ludzkiej kultury, a w szczególności na pozycję uniwersytetu katolickiego w tym zadaniu.
Od tego czasu zaczął się tworzyć trwały związek pomiędzy młodym naukowcem a jego Uczelnią. Stopniowo poszerzał się zakres i charakter zajęć doc. Wojtyły, proporcjonalnie zaś do tego dynamizowały się jego twórcze poszukiwania. Wraz z nowymi zajęciami pojawiły się pierwsze wykłady monograficzne, owoce samodzielnych analiz i poszukiwań: „Akt i przeżycie”, „Wartość i dobro”, „Norma i szczęście” - to niektóre z nich.
Ale uniwersytet to nie samotne dążenie do wiedzy, to coś o wiele szerszego.
Uniwersytet jest miejscem, „gdzie prawdy szuka się w sposób zgodny z osobową, a zarazem społeczną nauką człowieka”2.
2 Uniwersytet katolicki: koncepcja i zadania, „Zeszyty Naukowe KUL” 11(1968) nr 3-4, s. 14.
3 Żywotne tradycje uniwersytetu europejskiego, „Zeszyty Naukowe KUL” 21(1978) nr 2, s. 51-53.
Prawda jest pokarmem człowieka, bez której nie może on istnieć i dzia
łać ani jako jednostka, ani jako wspólnota. Istota uniwersytetu polega na organicznym zespoleniu dwóch zadań: tworzenia i przekazywania wiedzy.
„Nieusuwalny rdzeń, bez którego uniwersytet przestałby być sobą, wyraża się jako społecznie twórczy stosunek do prawdy [...] przez kontakt wzajem
ny nauczających i uczących się”. Takie zaś działanie zakłada wolność czło
wieka i jej służy. Chodzi tu zarówno o wolność w podejmowaniu studiów przez studentów, wolność tworzenia i głoszenia wiedzy przez profesorów, jak i o autonomię uniwersytetu jako społecznej wspólnoty, ponieważ tylko w wolnym spotkaniu osób ujawnia się prawda. Na tym polega istota semi
narium, które Karol Wojtyła cenił w uniwersytecie najbardziej: „W semi
narium bowiem spotykają się ze sobą profesorowie i studenci, nie jako ci, którzy tylko przekazują prawdę, oraz ci, którzy ją choćby krytycznie przyj
mują. Spotykają się natomiast jako wspólnie dochodzący do prawdy, oczy
wiście, że przede wszystkim studenci z pomocą profesorów, ale także - bodaj w jakiejś mierze - i profesorowie z pomocą studentów”3. Uczestnicy seminarium etyki z owych czasów dobrze znają tę atmosferę wspólnego odkrywania prawdy, wspólnych wysiłków, czasem goryczy niepowodzeń, a czasem radości z jej uchwycenia.
To twórcze poszukiwanie prawdy stworzyło uniwersytety. Jak orga
nizm człowieka odczuwa głód pokarmu, pragnienie i zmęczenie, tak jego
108 --- Uczelnia osobowościami znaczona --- duch odczuwa głód prawdy: „Ten właśnie głód prawdy jest wewnętrznym i pierwszym organizatorem nauki, on jest też wewnętrznym i pierwszym organizatorem, inicjatorem wszystkich uniwersytetów na świecie, naszego także” (przemówienie podczas inauguracji roku akad. 1961/62, 5 września 1961 r.). Twórcze poszukiwanie prawdy przez K. Wojtyłę w tym też właś
nie sensie stworzyło w pewnej mierze Katolicki Uniwersytet Lubelski. Zao
wocowało ono z jednej strony wspaniałymi teoretycznymi dziełami, które dziś same stanowią temat filozoficznych analiz i dociekań, a z drugiej stro
ny przesyciło Uniwersytet jego szczególną obecnością.
Jako docent KUL-u - a od 1976 r. profesor honorowy - prowadził wszystkie możliwe zajęcia dydaktyczne: wykłady kursoryczne i monografi
czne, ćwiczenia, proseminaria, seminaria. W swej pracy łączył działalność naukową, dydaktyczną i wychowawczą. Etyka bowiem dla niego nie była tylko suchą teorią, ale również konsekwentną dyscypliną życia.
Myśl filozoficzna Karola Wojtyły koncentrowała się właściwie wokół jednego problemu - człowieka. Przez krytyczne stosowanie metod fenome
nologii podkreślał zasadnicze znaczenie doświadczenia, wewnętrznego przeżycia jako punktu wyjścia filozofowania. Wypracował własną teorię doświadczenia rozumiejącego, łączącego bezpośredniość poznania ze zro
zumieniem istoty człowieka i moralności. Wyraża się w tym pewna osobi
sta postawa Karola Wojtyły, postawa szacunku do człowieka, do jego wnę
trza. Nie może bowiem prawda ominąć ludzkiej intymności, subiektywnoś
ci, nie może oddziałać na człowieka inaczej niż poprzez jego świadome i wolne wnętrze. Podkreślanie istotnego znaczenia ludzkiej subiektywności nie oznaczało wszakże zgody na dowolność subiektywizmu, zerwania z obiektywną prawdą, z obiektywnym porządkiem moralnym. Dlatego też nie odrzucił obiektywizmu tradycyjnej filozofii Tomaszowej, ale tworzył syntezę, ujmując człowieka jako sprawczy i wolny, samoistny byt natury rozumnej, a jego obraz wzbogacił analizami podmiotowości, subiektywnoś
ci (nie subiektywizmu!) i świadomego przeżycia. Przez analizę czynu uka
zywał, czym jest osoba, jak działa i jak o sobie stanowi. Człowiek jest twórcą swojego losu, jest zarazem sprawcą-podmiotem i przedmiotem-two- rzywem swojego działania, a dzięki sumieniu dochodzi do zjednoczenia dobra i prawdy. Realizacja „dobra w prawdzie” jest rzeczywistym i naj
wyższym spełnieniem się, realizowaniem własnej pełni, stawania się do
brym człowiekiem.
Osoba ludzka ma odmienną strukturę od świata rzeczy, ma też inną doskonałość. Ludzkie wnętrze - podmiotowość, rozumność, wolność, sprawczość - ma charakter duchowy i tak wielką wartość, że określa się ją specjalnym mianem, godnością. Ta wartość - godność człowieka - domaga się też specyficznego odniesienia: „Osoba jest takim bytem, że właściwe i pełnowartościowe odniesienie do niej stanowi miłość” - mówi w Miłości i odpowiedzialności (Lublin 1982, s. 43).
Fenomen Jana Pawła II 109
Oddziaływanie Karola Wojtyły wychodziło daleko poza zagadnienia naukowe. Szczególnie ważny był jego bezpośredni wpływ osobowy. Był po prostu Mistrzem dla swoich studentów przez wytwarzaną wspólnotę, przez rozmowy, przez swój sposób bycia. Trzymając się konsekwentnie swojego zdania, nie narzucał go jednakże nikomu. Pomagał rozwiązywać najtrud
niejsze problemy życiowe raczej stawianymi pytaniami niż radami. Dzięki temu rozwiązania były własne, nie cudze, nie narzucone. Pamiętał i nadal pamięta o wielu sprawach i ludziach, o ich radościach i smutkach. Miał zawsze czas dla wszystkich, kosztem swojego. Należał do najbardziej popu
larnych wykładowców. Nie był suchym teoretykiem, ale ukazywał życiowy sens omawianych zagadnień. Jego zdaniem etyka nie jest tylko teorią: po
znanie i uznanie prawdy o dobru, realizowanie jej stanowi całościową po
stawę człowieka.
Swoją służbę prawdzie we wspólnocie uniwersyteckiej łączył Karol Wojtyła od początku z posługą kapłańską, ale kiedy w 1958 r. został obda
rzony godnością biskupią, musiał zrezygnować z części swych zajęć dydak
tycznych. Mimo to jego kontakt z Uczelnią wciąż trwa. Nie mogąc już tak często przyjeżdżać do Lublina, zapraszał swych współpracowników i stu
dentów do Krakowa. Jest wciąż obecny. Godność arcybiskupia, a później kardynalska nałożyły na niego jeszcze większe obowiązki, a tym samym jeszcze bardziej ograniczyły jego fizyczną obecność w Uniwersytecie, cho
ciaż wciąż pełnił funkcję kierownika Katedry i Zakładu Etyki. Wreszcie 16 października 1978 r. został obrany papieżem. Ten radosny fakt zawiera w sobie nutę rozstania z Uniwersytetem. Ale czy ostatecznego?
Oto już 22 października 1978 r. delegacja KUL-u uczestniczy we mszy św. uroczyście inaugurującej pontyfikat Jana Pawła II. Wówczas to nowo wybrany papież dał też pierwsze zapewnienia trwania w zawiązanej nie
gdyś wspólnocie uniwersyteckiej, a co więcej - zapewnił o potrzebie pozo
stania we wzajemnym kontakcie. Jak wspomina jeden z jego uczniów, pa
pież w rozmowie po mszy pontyfikalnej zwrócił się do niego wiele znaczą
cymi słowami: „Nie zostawiajcie mnie samego”. Ten apel o zachowanie więzów nie pozostanie bez odpowiedzi.
Wkrótce potem, 4 listopada, doszło do następnego spotkania z Janem Pawłem II. Przebywająca wówczas we Włoszech na dwutygodniowej wy
cieczce grupa studentów i pracowników KUL-u została przyjęta na au
diencji w dniu św. Karola. To spontaniczne i do końca nie przewidziane spotkanie stało się jednym z pierwszych dowodów na to, że Ojciec św. nie przestał być ich profesorem. Serdeczność i bezpośredniość kontaktu były wyrazem trwania tworzonych przez lata więzi ze społecznością KUL-u.
Taki był początek nowego wymiaru obecności K. Wojtyły - Jana Pawła II we współtworzonej przez niego wspólnocie uniwersyteckiej.
Przyszedł rok 1979 i pierwsza papieska pielgrzymka do ojczyzny. Nie mogąc gościć Ojca św. w Lublinie, a tym samym w murach samej Uczelni,
Uczelnia osobowościami znaczona 110 ---
społeczność uniwersytecka została przyjęta przez niego 6 czerwca na Jasnej Górze. Spotkanie to Ojciec św. określił potem w swoim przemówieniu jako prawdziwy wyczyn „natury ideowej, natury administracyjnej i natury tu
rystycznej”. Dziękując zaś wszystkim tam obecnym za przybycie, wyraził wdzięczność za to, „że się do niego tak zasadniczo przyznali”.
Tragiczne wydarzenia z 13 maja 1981 r. wstrząsnęły opinią publiczną całego świata. Ocalony z zamachu, Ojciec św. poddany został długiemu leczeniu. Również w klinice Gemelli nie zabrakło zatroskanych o jego zdro
wie bliskich z uniwersyteckiego grona.
Mimo usilnych starań władz Uczelni oraz gotowości Ojca św. do spot
kania w murach KUL-u podczas jego drugiej pielgrzymki do Polski, prze
znaczony dla niego doktorat honoris causa - największe wyróżnienie i dar Uczelni - został mu wręczony przez specjalną delegację uniwersytecką w Warszawie.
Nastąpił wreszcie wspaniały rok 1987, w którym Katolicki Uniwersytet Lubelski ujrzał ponownie swojego wykładowcę. Dla Uczelni było to szcze
gólne wydarzenie - jej profesor powraca papieżem.
Można by przytoczyć jeszcze wiele dat i wspomnieć o innych spotka
niach, ale co jest tu najważniejsze, to fakt, że te wszystkie dążenia do wzajemnej obecności świadczą o czymś, co zakorzenione jest o wiele głę
biej. Oto doświadczenia uniwersyteckie Jana Pawła II stały się żywym elementem jego kazań, wypowiedzi i myśli. Mówiąc o człowieku, o jego kulturze sięga on zawsze do myśli o uniwersytecie - miejscu, które szczegól
nie sprzyja ich rozwojowi. Z drugiej strony KUL żyje wciąż obecnością Jana Pawła II, już nie tyle fizyczną, co obecnością jego dzieła, zaszczepio
nych idei, atmosfery pracy i odpoczynku we wspólnocie.
Przechadzając się dziś po KUL-u, trudno nie dostrzec zewnętrznej symboliki związanej z osobą papieża Jana Pawła II: pomnik ku czci dwóch wielkich Polaków, nowo wybudowane Kolegium, Instytut Jana Pawła II.
Są to bardzo ważne, acz tylko zewnętrzne wyrazy uznania i dumy. Żeby je właściwie zrozumieć i móc ująć to, co łączyło i łączy nadal Karola Wojtyłę -Jana Pawła II z jego Uniwersytetem, trzeba sięgnąć do samej osoby i do jego czynu. Powaga i odpowiedzialność, z jaką prof. Wojtyła traktował swe zadania wykładowcy uniwersyteckiego i kierownika Katedry Etyki, towarzyszyły mu od początku jego obecności na KUL-u. Rozumiał on bo
wiem szczególną rolę i możliwości instytucji, jaką jest uniwersytet w kształ
towaniu pełnego człowieka. „Uniwersytet to jest jakiś odcinek walki o czło
wieczeństwo człowieka. Z tego, że się nazywa uniwersytetem albo wyższą uczelnią, jeszcze nic nie wynika dla sprawy człowieka. Owszem, można nawet wyprodukować - złe wyrażenie, brutalne wyrażenie - można wy
tworzyć serię ludzi wyuczonych, wykształconych, ale problem jest nie w tym; chodzi o to, czy się wyzwoliło ten olbrzymi potencjał duchowy czło
wieka, przez który człowiek urzeczywistnia swoje człowieczeństwo” (prze-
Fenomen Jana Pawła II --- 111 mówienie z 6 czerwca 1979 r. na spotkaniu ze społecznością KUL-u w Częstochowie).
Od tej walki o człowieczeństwo człowieka Jan Paweł II nigdy się nie uchylał, dlatego tym, co wiąże go dzisiaj ze wspólnotą KUL-u najbardziej, jest przede wszystkim zaszczepiona tu myśl i wysiłek włożony ku jej reali
zacji. Był to prawdziwy czyn, który dzisiaj przynosi swoje owoce. Ale trze
ba powiedzieć, że czyn ten w jakimś stopniu wciąż trwa, gdyż nadal w miarę swoich możliwości Ojciec św. stara się orientować w najnowszej twórczości uniwersyteckiej. Przez swoich najbliższych przyjaciół wciąż otrzymuje informacje o życiu Uczelni, te wielkie i te z codziennego życia.
Katolicki Uniwersytet Lubelski jest wciąż jego uniwersytetem.
Na podsumowanie trzeba powiedzieć, że zarówno Karol Wojtyła jako profesor Uniwersytetu, jak i Jan Paweł II jako biskup Rzymu podkreśla ciągle i niezmiennie, że zarówno w wymiarze teoretycznym, jak i praktycz
nym, czyli w życiu prywatnym i publicznym, „pierwszym i podstawowym wymiarem kultury” jest moralność (Quito, 30 stycznia 1985 r.). Ten temat - prawda o człowieku i jego dobru, budowanie cywilizacji miłości, prymat etyki nad ekonomią, polityką i techniką - jest stale obecny w pracy nauko
wej i w nauczaniu duszpasterskim Ojca św. Dlatego też - jego zdaniem - nie może istnieć kultura i nauka, nie może rozwijać się osoba i społeczeńs
two, nie może istnieć pokój i rzeczywisty dobrobyt, jeśli nie są one zbudo
wane na dobru człowieka. Odkrycie prawdy, tworzenie dobra i umacnianie go w ludzkiej świadomości i sumieniu - to właśnie zadania uniwersytetu.