• Nie Znaleziono Wyników

O trzech pseudo-szymonowicianach

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O trzech pseudo-szymonowicianach"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Witczak

O trzech pseudo-szymonowicianach

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 58/2, 517-536

(2)

II.

M A T E R I A Ł Y

I

N O T A T K I

T A D EU SZ W ITCZAK

O TRZECH PSEUDO-SZYMONOWICIANACH

Na kartach 219 r. — [223]v 1 rękopisu 1218 I Biblioteki Zakładu Na­ rodowego im. Ossolińskich mieszczą się trzy utw ory religijne w języku polskim. Są to: przekład Dies irae, dies Ula... — z kw ietnia 1614; Versi-

culi ex cruciatibus [...] Christi [...], tłumaczenie godzinek pasyjnych —

z marca 1619; Tren S[więtej] Mary jej Magdal[eny] [...] — z końca marca lub kw ietnia 1622. Cykl ten nosi oryginalny nagłówek: Carmina ąuaedam

Polonica, per otium facta, ex plurimis nonnulla. Odkrył go w r. 1847 2

i w 1875 o głosił3 August Bielowski, od początku absolutnie bez dyskusji i wahania jako trzy płody Szymona Szymonowica.

Główną podstawą takiego przekonania był dla odkrywcy widocznie fakt, że ich otoczkę w owym XVII-wieeznym m anuskrypcie stanowią bezsporne szymonowiciana, wśród nich utw ory nie drukowane, zaczerp­ nięte więc — zdaniem Bielowskiego — najsnadniej z autografów autora; zapewne podziałała tu taj również oczywista niesprzeczność chronologii; zgodność Carmina z katolicką prawowiernością poety; lokalizowanie rze­ komo we Lwowie adresatek pasyjnych Versiculi; wreszcie — dostrze­ gane, przynajm niej w Trenie, „właściwe sobie [tj. muzie Szymonowico- wej] piękności”. Nie formułowaną motywację Bielowskiego uzupełnił Korneli Heck wywodem o zwrocie Szymonowica ku poezji religijnej ,,pod wpływem rozmyślań nad zbliżającą się śmiercią i odpowiedniego kierunku w polskiej literatu rze” w. XVII, rozmyślań, które sięgały

1 W rk p sie od k. 220 p ierw otn a pagin acja m ylna; p o w o łu ję ją w w e r sji p o ­ p raw n ej, biorąc odnośne cyfry w n aw ias prostokątny.

2 A. B i e l o w s k i , S z y m o n S z y m o n o w i c z . „D ziennik Mód P a ry sk ich ” 1847, nr 26, s. 269 (przedruk m. in. w : [K. W ó j c i c k i ] , Ż y c i o r y s y z n a k o m i t y c h lu dz i [...]. T. 1. W arszaw a 1850, s. 222, 229). 3 A. B i e l o w s k i , S z y m o n S z y m o n o w i e . „P am iętnik A k ad em ii U m ie ję tn o śc i” t. 2 (1875), s. 173— 176. 12 — P a m ię t n ik L it e r a c k i 1967, z. 2

(3)

,.daleko w stecz”, bo aż do roku 1614 4. Tezę Bielowskiego— Hecka przyj­ mowano jako oczywiście słuszną, po wydanie ,,Nowego K orbuta” włącz­ nie 5. Ostrożniej poczynał sobie z nią jedynie Janusz Pelc. Najpierw, w osobnej rozprawie, roztrząsnął za i przeciw, wyrażając m. in. opinię, że inkrym inow ane utw ory „różnią się nieco” od klasycznego kanonu poezji Szymonowica wpływ em poetyki barokowej; w ysunął też przy­ puszczenie, że „stanowią one niejako m niej oficjalny produkt znanego poety hum anisty” na użytek w łasny i najbliższego otoczenia; kw int­ esencję zaś deliberacji tego badacza zawiera zdanie, że jeśli „nie w y­ płyną jakieś nowe dokum enty w tej sprawie, pozostać chyba wypadnie przy hipotezie, iż najprawdopodobniej są to utw ory Simonidesa” 6. Zgo­ dnie z takim poglądem Pelc, choć nie bez wątpliwości, wznowił je w swej edycji Sielanek i pozostałych wierszy polskich Szymonowica, jako drugi po Bielowskim ich wydawca, aczkolwiek na końcu tomiku i jako pozycje „przypisyw ane Szymonowicowi”.

U wydatnienie hipotetyczności ich autorstw a w brew większości w łas­ nych sugestii to gest chwalebny tym bardziej, że argum entacja, którą posługiwali się przekonani zwolennicy Szymonowicowych praw autor­ skich, jest daleka od metodycznej nienaganności. Pozornie można ją nawet wzmocnić, opowiadając się wbrew Heckowi za poglądem Bielow­ skiego, iż biografię poety z tegoż rękopisu nakreślił był jego krew ny 7; bo wówczas rośnie i pewność, że towarzyszące jej utw ory m ają swe źródło w autografach Simonidesa, które odziedziczyła rodzina. Wszelako liczniejsze są okoliczności podważające zasadność mniem ań Bielowskie­ go—Hecka i ostatecznej decyzji Pelca. Mniejsza naw et o przykłady mieszania tekstów różnej proweniencji w rzekomo jednorodnych kopia- riuszach staropolskich (by pozostać przy Szymonowicu: Wiejską szczęśli­

wość jako jego własność opublikował ongiś tenże Bielowski, przypusz­

4 K. H e c k , S z y m o n S z y m o n o w i c z (S im o n S im on id es). Jego ż y w o t i dzieła. Cz. 2—3. „R ozpraw y W yd ziału F ilo lo g iczn eg o A U ” t. 37 (1903), s. 311—313.

5 N a w et n ajb ezw zg lęd n iej n icu ją cy dzieło H eck a recen zen t, W. H a h n („Pa­ m iętn ik L ite r a c k i” 1903, s. 310), w ła śn ie te szczeg ó ły ap robow ał. — B ibliografia

l i t e r a t u r y p o l s k i e j „ N o w y K o r b u t ”. P i ś m i e n n i c t w o s t a r o p o ls k ie . T. 3. W arszaw a

1965, s. 318.

6 J. P e l c , S z y m o n o v ic i a n a . S p r a w a k a n o n u pols kich p o e z y j S z y m o n a S z y m o ­

now ic a. W: M i sc e lla n e a s t a r o p o ls k ie . 2. W rocław 1966, s. 28— 36. „A rchiw um L ite ­

ra ck ie” t. 10; pon ad to na s. 40— 41 o k w estia ch ed y to rsk o -filo lo g iczn y ch C arm ina. P raca ta b y ła g o to w a do druku w ch w ili uk azan ia się S ie l a n e k i p o z o s ta ły c h w i e r ­

s z y p o ls k ic h Sz. S z y m o n o w i c a (O pracow ał J. P e l c . W*rocław 1964. B N I, 182)

i g łó w n e jej k o n k lu zje str e śc ił w y d a w ca na s. L X X X n., CVII.

7 B i e l o w s k i (o p . cit., (1875), s. 105) m ó w ił w p ra w d zie o K asprze Solskim , le c z i zgłoszona niżej h ip oteza o a u to r stw ie J an a A lem b ek a p rzystaje zasadniczo do poglądu B ielo w sk ieg o .

(4)

O T R Z E C H P S E U D O - S Z Y M O N O W I C I A N A C H 5 1 9

czalnie dlatego, że napotkał ją w jednym rękopisie obok Lutni rokoszań-

skiej 8), gdyż można uruchomić skuteczniejsze argum enty.

Aby celnie obrać kierunek dociekań, trzeba sobie uświadomić, że splatają się tu dwie zagadki, zarówno odrębne jak wzajem się przenika­ jące: autorstwo dyskutowanych utworów oraz sprawca i miejsce sporzą­ dzenia ich przekazu. Sama także zagadka autorstwa wierszy religijnych jest skomplikowana. Wszyscy badacze również bez dyskusji poczytali za oczywisty pewnik, iż owe trzy wiersze wyszły spod jednego pióra. W rze­ czywistości jest to tylko hipoteza. Przemawia za nią znam ienny szczegół nagłówka, podobna treść, datowanie powstania każdego z nich (cecha bardziej indyw idualna niż powszechna u poetów XVII w.), i to po­ w stania w tej samej porze roku, około W ielkanocy9, wreszcie miesz­ czenie się w czasie działalności pisarskiej jednego człowieka. Poza tym jednak w yłaniają się różnice. Na pewno jedynie dwa utwory, mianowicie

Versiculi i Tren, poziomem artystycznym i — o czym niżej — miejscem

powstania są sobie bliskie. Walory zaś literackie przekładu Dies irae nie um yw ają się do tam tych (o czym także niżej), a lokalizować go można zaledwie pośrednio. Albowiem, wbrew dotychczasowej praktyce, wiodą­ cą jest heurystyczna zagadka druga. Wszakże jeśliby całość powstała gdzieś daleko od pieleszy Szymonowicowych, to tym chaotyczniej n a­ w arstw iać się mógł jej miąższ i łatwo przybrać charakter silva rerum,

co musi zaostrzyć ostrożność w postępowaniu badawczym i jego kon­

kluzjach.

M anuskrypt Ossolineum 1218 I, mały kw artant, to w większej części oczywisty kopiariusz bez jawnych znaków proweniencyjnych. W swej dzisiejszej postaci stanowi on fragm ent w yrw any z obszerniejszego w olu­ minu, czego jedynym śladem jest dawne foliowanie. Poglądy na ilość rąk, które go ongiś wypełniły, są najczęściej zgodne co do tego, że było ich więcej niż jedna. Mniemanie takie imputowały przede wszystkim cechy tekstów Carmina, a dokładniej — tekstu przerabianego tłumaczenia sek­ wencji Dies irae, oraz odrębne pono pismo utw oru zamykającego kopia­ riusz. I tak: Bielowski przypuszczał, że owe teksty „jeśli nie są auto­ grafem, zdają się przynajm niej mieć własnoręczne autora popraw ki”, a poza tym pisała je — jak wszystkie — jedna ręka, z w yjątkiem „znacznie później” zanotowanej pozycji ostatniej 10. Heck przyjął, iż

8 Tak, n ie w ą tp liw ie trafn ie, d o m yślał się J. Ł o ś (w stęp do: Sz. S z y m o n o ­ w i c z , S ie la n k i (1614) i inne w ie r s z e pols kie . K raków 1914, s. V I— VII. B PP (68). 9 H e с k (op. cit., s. 317) sfo rm u ło w a ł to tak, jak ob y w sz y stk ie trzy utw ory p o zo sta w a ły „w ścisły m zw iązk u ze św iętem W ielk iejn o cy ”. N ie jest to słu szn e, a lb o w iem Dies irae w litu rg ice roku k ościeln ego rozbrzm iew a podczas św ią t i o b ­ rzędów rek w ialn ych .

(5)

„rękopis sporządzono raczej z polecenia nieznajomej osoby, która tekst odpisany kolacjonowała i popraw iała według autografów poety” n . Pelc wyodrębnił działanie dwóch piór w zapisie przekładu Dies irae; to drugie wprowadziło do m anuskryptu niektóre p o p raw k i12. Być może, iż nie dało się zwieść w ytraw ne oko Wojciecha Kętrzyńskiego, co by wynikało z jego niezbyt, prawda, precyzyjnego orzeczenia, że kodeks był „pisany przeważnie jedną ręką w XVII wieku — tylko k. 1—5 pochodzą z XIX w .” 13. Moim zdaniem, j e d n o pióro XVII w. wniosło do kopia- riusza całą współczesną sobie zawartość, nie wyłączając poprawek i po­ zycji końcowej. Optyczne różnice pisma są rezultatem szeregu przyczyn: stosowania odmiennego duktu w polskich i łacińskich tekstach, rozm aite­ go „form atu” znaków oraz ich kondensacji, niejednolitego modelowania kilku tych samych, dużych zwłaszcza, liter naw et w obrębie pojedynczego tekstu, nierównej intensywności inkaustu, wreszcie dystansu w czasie, jaki dzieli pozycję ostatnią od poprzednich.

Tożsamość ręki w świetle zgodności cech pisma — to w stępna konsta­ tacja robocza. Spójna z nią jest konstatacja druga: piszący dążył do tego, by wszystkie teksty lub ich autonomiczne składniki zmieściły się na peł­ nych stronicach. Osiągał to bądź stosując różną wielkość liter, bądź zgęszczając lub rozrzedzając teksty. Podejmowane w tym celu starania są w yraźne. I tak np. parę zaledwie wyrazów ty tu łu Simonis Simonidae

odae duae rozrzucił kopista na k. [210]v, zbitą zaś kolumnę Epithala- m ium [. . .] Sigismundi III [. . .], liczącą na k. [240]r wersów 41, zgniótł na

odwrociu do pojemności 50 wersów, aby koniec utw oru pokrył się z koń­ cem karty. Vita Simonis Simonidae, mimo znacznego zwężenia jej ostat­ nich 6 wersów, zakończyła się kilka centym etrów ponad dolnym m argi­ nesem k. [225]r — i oto lukę zapełniła notatka [Adamus Bursius], na po­ zór ni stąd ni zowąd dorzucona, gdyż jakkolwiek Burski — znakomity wychowanek, m istrz i doktor Akademii Krakowskiej, od r. 1597 profesor w Zamościu — był ciotecznym bratem Simonidesa, to przecież nie żył już od 1611 roku. W 22 na 23 takie miejsca były to usiłowania skuteczne; jedyny w yjątek czyni 7 wersów Repotia Zamosciana, które przelały się z lica na odwrocie k. [244], odejmując jego cząstkę kolejnemu utworowi. Do homogenicznych cech m anuskryptu należą chyba jeszcze inne zabiegi redakcyjne. T ytuł Vita Simonis Simonidae (k. [224]r — [225]r) otrzym ał

11 H e c k , op. cit., s. 312, p rzyp is 3.

12 P e l c w : S ie la n k i, s. 222; m ilczy jed n ak o tym szczeg ó le w sw o ich S z y m o -

novic ianach.

13 W. K ę t r z y ń s k i , K a ta l o g r ę k o p i s ó w B ib l io t e k i Z a k ł a d u N a ro d o w e g o im.

Oss oliń skich. T. 3. L w ó w 1898, s. 426. O statnio rów n ież P e l c (S z y m o n o v i c i a n a ,

s. 31) o k o ń co w ej p o zy cji m an u sk ryp tu : „jest to p ó źn iejsze pism o tej sam ej ręki (o w ie le siln ie jsz e są p o d o b ień stw a , a różnice stosu n k ow o m n iej w a żn e)”.

(6)

O T R Z E C H P S E U D O - S Z Y M O N O W I C I A N A C H 5 2 1

od piszącego dodatkową notkę o przeznaczeniu tej biografii, nagłówek

Carmina zaś, zrazu złamany w dwa symetryczne rządki, uległ niebawem

(bo pismo jest drobniejsze, lecz dukt i odcień inkaustu identyczne) zde­ formowaniu przez dopisek wybiegający przy rządku dolnym aż na m argi­ nes: „ex plurimis nonnulla”. Wszystko to znakomicie przystaje do tw ier­ dzenia o jednym piórze, które wypełniło kopiariusz i wymierzyło układ jego zawartości.

Wykrycie paginowego jej komponentu przywodzi dalszą, ważną kon­ statację. Dwa z tekstów, mianowicie przekład Dies irae i pozycja koń­ cowa, to utw ory in statu nascendi. Sekwencja do w. 52 (strofa 13) posiada nowe w arianty i szereg drobniejszych poprawek. Tokowi łacińskich strof pozycji końcowej towarzyszą pisane wciąż tą samą ręką mnogie oboczne odmianki pojedynczych słów i zdań, a końcowej strofie — aż trzy cał­ kiem nowe w ersje. Otóż przy obu tych pozycjach ujaw niony komponent zadziałał uderzająco natarczywie. Pierw otny rzut tłumaczenia Dies irae kończył się dokładnie w połowie k. [220]r. Od tego miejsca zaczął się ciąg innowacji, które uryw ają się nie w ypełniając verso karty, wobec czego piszący jakby „dosztukował” kolumnę szczególną zamaszystością duktu w notce o ew entualnej kontynuacji przeróbek. Podobnie postąpił on na k. [248]r: pierwsze „Amen” pozycji ostatniej przypadło praw ie na połowę stronicy — i odtąd potoczyły się jeszcze nowe propozycje, za­ mknięte, już na spodnim brzegu karty, wzmianką o melodii.

Czy te, tak ukształtow ane teksty są zwykłą kopią? Zadziwiająca była­ by bądź pietystyczna jej wierność wobec pierwowzoru, bądź wielce swo­ bodny sposób traktow ania cudzej własności autorskiej. Z przem yślenia kilku możliwości w yłania się inny, alternatyw ny wniosek: oba utw ory

(Dies irae i pozycja końcowa) albo stoją bardzo blisko swych pierw o-

pisów, albo — co do odmianek sekwencji i całej ostatniej pozycji — zgoła są pierwopisami, a zatem autografam i autora. W yjaśnienie ich stanu redakcyjnego tym faktem zarysowuje się nader naturalnie. Warto dodać, iż w obydwu utworach ostały się miejsca, których brzm ienia piszący nie rozstrzygnął definityw nie i mimo wprowadzania zmian nie w ykreślił wcześniejszych odpowiedników. Można by wprawdzie przypuszczać, że przekład Dies irae przybrał aktualny kształt dopiero przy sposobności kopiowania pierwszej jego redakcji, gdyby nie, po pierwsze, licha jakość tych zmian, podczas gdy Versiculi i Tren (w takiej koncepcji od nich starsze) reprezentują przyzwoitą pracę wierszopiską; a po wtóre, gdyby nie niew ykorzystanie stronicy do reszty na ich kontynuację. W każdym razie oba teksty nie pogubiły jeszcze w arsztatowych „wiórów”, co nie­ chybnie by się stało przy wielokrotnym uprzednio powielaniu orygina­ łów. Tak więc co najm niej bliskość tych pozycji do ich pierwopisów — to kolejne założenie. Wszelako opiera się ono tylko na dwóch utworach.

(7)

z których jeden (pozycja końcowa) n i e m o ż e być dziełem Simonidesa, drugi zaś — jest nim tylko przypuszczalnie. Go z pozostałymi?

Z dziewięciu pierw otnych pozycji bibliograficznych kopiariusza sześć odnosi się sine dubio do Szymonowica (k. 21 Or — 218v: Odae duae; k. [224]r — [225]r: Vita Simonis Simonidae; k. [225]v — [237]r: Divus

Stanislaus; k. [237]v — [241]v: Epithalamium [. . .] Sigismundi III [. . ./;

k. [242]r — [244]v: Repotia Zamosciana; k. [244]v — [245]v: Funus Si­

gismundi Solikowski a Solki), jedna posiada luźniejszy z nim związek

(k. [225]r: notka o Adamie Burskim), jedna — hipotetyczny (Carmina), ostatnia (k. [246jr — [248]r) nie ma żadnego. Wszystkie niewątpliwe utw ory Szymonowica opatrzył kopista nazwiskiem autora. Natomiast właśnie Carmina oraz Vita Simonis Simonidae z notką o Burskim tu ­ dzież pozycja końcowa osoby autora w prost nie podają. Bacząc na gdzie indziej celową pracę redakcyjną twórcy kopiariusza i na okoliczność, że anonimowa Vita i anonimowy tekst ostatni n i e s ą pióra Simonidesa, braku tego nie można ani zaliczyć do przypadków, ani objaśniać prze­ konaniem kopisty, że otoczka szymonowicianów dostatecznie wskazuje autorstwo również anonimowych trzech wierszy religijnych. Praw da, że w przeciwieństwie do tam tych Carmina powstały za życia poety, ale praw dą jest i to, że niesporną własność autorską w kopiariuszu regu­ larnie potw ierdza przy tytułach jego imię.

Jak w ynika z powołanych wyżej cytatów, Bielowski i Heck uważali za pewnik, że kopia miała bezpośredni związek z autorem reproduko­ wanych utworów bądź z autografam i Szymonowica, ponieważ jej teksty poddawano poprawkom. Czy obaj ograniczali zakres tego związku do

Carmina, czy rozciągali na w szystkie utw ory Simonidesa — nie jest cał­

kiem jasne. Chociaż bowiem niektóre pozycje m anuskryptu (Divus Sta­

nislaus, Epithalamium, Repotia) mogły być, jedna zaś (Odae duae) na

pewno była odpisem już z d ru ku 14, nie zbadali oni stosunku kopii do 14 S tw ie r d z ił to już H e c k (op. cit., s. 60, p rzyp is 4; 124, p rzypis 4). Zob. też W. W e i n t r a u b , A n g li k — p r z y j a c i e l S z y m o n o w i c z a . W zbiorze: S z y m o n S z y m o ­

n o w icz i jeg o czasy. R o z p r a w y i studia . Z am ość 1929, s. 73 n. Jak w iadom o,

do r. 1929 zn an y b y ł u n ik a ln y eg zem p larz tej ed y c ji w B ibl. M iejsk iej w B rem ie (E s t r. X X X , 346). W edług W eintrauba (s. 82, p rzyp is 12) odpis jest „bardzo w iern y , kopista na o d w ro cie p ierw szej stron y p rzep isał n a w e t o k ła d k ę ”.

Z czterech w y m ie n io n y c h tu ta j p ozycji w y r y w k o w o p o ró w n a łem z drukam i odpisy D iy u s S ta n i s l a u s i E p it h a la m iu m . R óżn ice w y stę p u ją n iek ied y w p iso w n i (typu: C y n t i a — C y n th i a , P r ę p e t i b u s ą u e — P r a e p e ti b u s ą u e , & — et) i w in ter­ punkcji. U c h w y c o n e o d m ia n k i p o w a żn iejsze: 1) E p it h a la m iu m : druk k. A 4v: „Te

fore, qui p r i s c u m r e f e r a s p i e t a t i s h o n o r e m ”, rkps — „...a m o r e m ” ; 2) Encom ia:

w rk p sie b rak w ię k sz o ś c i te k s tó w to w a rzy szą cy ch (w ierszy K. K ątsk iego i K. J a ­ n ickiego, d ed y k a cji B. M a cie jo w sk iem u oraz d odanego na końcu ed ycji C a r m e n P. R ojzjusza), z w a żn y m a to li w y ją tk ie m : jest w k op iariu szu lis t Sz. S zym on ow ica

(8)

O T R Z E C H P S E U D O - S Z Y M O N O W I C I A N A C H 523

tekstów drukowanych, a zresztą poprawki — raczej wymazania lapsuum

calami — widoczne są na wielu stronicach przekazu. Według Pelca do­

stęp kopisty do autografów poety legitym uje Funus, które do r. 1875 po­ zostawało nie znanym skądinąd ineditum 15. Ten argum ent w spierają tak ­ że Odae duae, gdyż, napisane w r. 1600 lub 1601, wyszły drukiem dopiero w r. 1608 aż w Hanau, jako edycja o bardzo małym i nie przeznaczonym do sprzedaży nakładzie, i kto wie, czy jakiś ich egzemplarz dotarł do Polski oprócz właśnie autorskiego, jeśli sprezentował go poecie wydawca, Thomas Seghetus, kiedy w r. 1611 odwiedzał Szymonowica w Zamościu 16; w każdym razie odpis wywodzi się expressis verbis z edycji. Bliską tedy praw dy może się wydawać teza, że twórca kopiariusza czerpał jego zawartość z najlepszego źródła. Logicznym stąd wnioskiem byłoby tw ier­ dzenie, iż dzisiejszy m anuskrypt Ossolineum sporządzono tam, gdzie przechowywano autografy i rzadkie okazy w ydań utworów Simonidesa; krótko mówiąc, że powstał on w Zamościu albo we Lwowie. Brak jedna­ kowoż nieodbitego dowodu, że simonidiana owego rękopisu są bezpo­ średnią kopią oryginałów, natomiast — co mieć będzie kapitalne znacze­ nie dla sprawy autorstw a Carmina —■ niektóre wskazówki kopiariusza lokalizują jego powstanie z dala od Zamościa i Lwowa.

Pierwsza, a zarazem najwątlejsza z nich, to chronologiczny rozkład tekstów. Jest on z grubsza dwudzielny, co dem onstrują daty: 1608, 1608, 1614, 1619, 1622, 1630, 1630, 1604, około 1580, 1592, 1592, 1594, 1637. Odtworzenie sytuacji, w której teksty tak się uszeregowały, jest trudne, lecz zdaje się tu zdradzać parokrotny dopływ materiałów wciąganych w kopiariusz. Dodawszy, że zestaw pewnych szymonowicianów jest b ar­ dzo niekompletny, trzeba by przyjąć, iż odpisujący nie bezpośrednio i nie do woli gospodarował w autografach poety, tylko zdany był na czyjeś pośrednictwo; a jeśli działo się tak sporadycznie, to czyżby drogą ko­ respondencji? To więc pierwsze zastrzeżenie.

do S. G roch ow sk iego n ap isan y w r.1604 z ok azji p rzygotow yw an ego w ła śn ie w y d a ­ nia u tw oru i w w y d a n iu tym ogłoszony; in terp u n k cja w tek ście Bibl. O ssolin eu m bliższa jest d rukow i n iż in n em u przek azow i w rkpsie Bibl. J a g iello ń sk iej nr 2363, a co w ięcej — druk i tek st O ssolineum m ają id en ty czn y układ w. 8 X X , który w rk p sie Bibl. J a g iello ń sk iej (uw ażanym pono za a u tograf poety) u leg ł doraźnej zm ianie. S k łon n y ted y jestem tw ierd zić, że n asz k op ista szy m o n o w icia n ó w op ierał się g łó w n ie na' drukach; w y ją te k sta n o w iło b y Funus, którego w y d a n ie z X V I— X V II w . n ie jest znane. — O problem ie stosu n k ów dru k ow an ych i r ę k o p iśm ie n ­ nych p rzekazów tw órczości S im on id esa m ilczy W. H a h n , P r o j e k t k r y t y c z n e g o

w y d a n i a z b i o r o w e g o ła cińskich p o e m a t ó w S z y m o n a S z y m o n o w i c z a (S im o n is S i m o ­ nid ae B e n d o ń s k i ca rm in a). „Spraw ozdania z C zynności i P osied zeń P A U ” 1947

(1948), s. 326— 328.

15 P e l c : w : S iela n k i, s. L X X X I ; S z y m o n o v ic i a n a , s. 35. 16 W e i n t r a u b , op. cit., s. 78— 79,

(9)

Drugie odnosi się do autorstw a życiorysu Szymonowica. Bezimiennego biografa zmarłego poety Bielowski z miejsca nazwał „lwowianinem”, po czym w yraził domysł, że był nim Kasper Solski (zm. 1657), profesor Akademii Zamojskiej, siostrzeniec i — według współczesnego świadectwa (Bazylego Rudomicza) — spadkobierca znacznej części nie ogłoszonej spuścizny literackiej Simonidesa; życiorys swego w uja nakreślił „in gra-

tiam E[xcellentis] D[omini] Wolfovici”, znamienitego również „lwowia­

nina” 11. Autorstwo Solskiego negował Heck, którego zdaniem liczne błędy życiorysu godzą w domysł o napisaniu go przez członka rodziny poety 18. Otóż pomyłki biografa wcale nie są tak liczne, a popełnione — w ytłum aczalne choćby pośpiechem (życiorys ów powstał ,,uno vespere”, zatem chyba bez grzebania się w dokumentach). Atoli gdyby koneksjami rodzinnym i mierzyć kom petencje żywotopisa, to — moim zdaniem — co najm niej rów nie dobrze mógł nim być Jan Alembek (zm. 1636), pa- dewczyk, konsul lwowski, żonaty z A nną Szolcówną, siostrzenicą poety. On to czuwał nad złożoną we Lwowie częścią schedy po zm arłym i sku­ tecznie zabiegał o partycypow anie w spadku 19, on także podwójnie spo­ krew niony był z pierw szym w mieście rodem patrycjalnym Szolc-Wolfo- wiców jako syn K atarzyny Wolfowicówny; co zaś najistotniejsze — był sam wierszopisem oraz zapam iętałym zbieraczem, kronikarzem i pa- m iętnikarzem 20. Jakiem uś ze swych krew niaków po kądzieli sporządziłby na żądanie curriculum vitae człowieka, którego rodzony brat Andrzej m iał za żonę Annę Wolfowicównę. Lecz i tu brak ostatecznego roz­ strzygnięcia. W ybitni Wolfowice żyli nie tylko nad Pełtwią. N ajgłośniej­ sza spośród nich znakomitość to krakow ianin Andrzej Wolfowie (zm. 1645/46), padewczyk, doktor filozofii i medycyny, w latach 1605— 1606 profesor Akademii Krakowskiej, człowiek o rozległych zainteresowaniach, przede w szystkim lekarz, słynny w k raju i za granicą: ,,Regno huic

& doctissimis Italiae aesculapiis clarissimus” — jak mówi o nim Staro-

w o lsk i21. Danych o personie zmarłego mógł zapragnąć choćby z pobudek zawodowych, skutkiem renom y umiejętności medycznych — znajomego

17 B i e l o w s k i , op. cit. (1875), s. 105.

13 H e c k , op. cit., cz. 1. „R ozpraw y W yd ziału F ilo lo g iczn eg o A U ” t. 33 (1901), s. 23, p rzyp is 1. W ą tp liw o ści te p od w aża P e l c (S z y m o n o v i c i a n a , s. 33— 34).

19 Zob. lis t J. A 1 e m b e к a do J. Iw a szk iew icza , d a to w a n y w e L w o w ie 8 V 1629 (w: B i e l o w s k i , op. cit. <1875), s. 158— 159).

20 O J. A lem b ek u (v e l A ln p ek u itp.) zob. m . in. W. Ł o z i ń s k i , P a t r y c j a t

i m i e s z c z a ń s t w o l w o w s k i e . L w ó w 1892, s. 119 n. — L. C h a r e w i c z o w a , A l e m ­ b e k [...] Jan. W: P o l s k i s ł o w n i k bio g r a fic z n y . T. 1. K raków 1935, s. 74— 75.

21 Sz. S t a r o w o l s k i , L a u d a ti o A l m a e A c a d e m i a e C ra c o v ie n s is. C racoviae

1639, s. 17. — O A . W o lfo w icu zob. m. in. J. L a c h s, P o ls c y u c z n i o w i e P a d e w s k i e j

(10)

O T R Z E C H P S E U D O - S Z Y M O N O W I C I A N A C H 5 2 5

mu może za życia — Sim onidesa22, o której napomyka także anonim. Na upartego więc osoby autora tudzież odbiorcy Vita upatryw ać by wol­ no i poza Lwowem, ale przyznajm y — lwowska jej prow eniencja ma za sobą więcej dobrych argumentów i przerzucanie jej gdzie indziej to również jedynie hipoteza. Natomiast dalsze wskazówki co do miejsca powstania kopiariusza są już wcale ‘solidne. Tkwią one namacalnie w po­ zycjach 4 (czyli w Carmina) i 9.

Ta ostatnia, chronologicznie najpóźniejsza pozycja, przez badaczy całkowicie ignorowana, to Summa Sacri Rosarii iambico dimetro compre-

hensa in gratiam admodum R[everendi] [Domini] Suchodolski praepositi Visnic[ensis] [. . . ] 23, datowana 20 czerwca 1637. Jak już stwierdzono,

tekst tego utw oru, w którym autor starał się zamknąć tajem nice różańca, jeśli nie jest w prost pierwopisem (autografem swego twórcy), ma chyba za bezpośrednią podstawę autograf. Gdzie zatem powstała Sum m a Sacri

Rosarii?

Adresat S u m m y to Jan Suchodolski, już w r. 1623 proboszcz w W iśni­ czu Lubomirskich 24, ten sam Suchodolski herbu Junosza, który w chwili przyjazdu na dekanat sądecki 1647 r. piastować będzie (przynajm niej od pięciu l a t 25) godności dziekana wielickiego, prepozyta niepołomickiego, plebana w Niegardowie oraz sekretarza J.K .M .26 Skąpe szczegóły z bio­ grafii Suchodolskiego, jakie udało się zebrać bez gruntow nych poszuki­ wań, ograniczają terytorium jego działalności do diecezji krakowskiej, w której zamieszkał około r. 1620, ciesząc się sławą świetnego kazno­ dziei i oratora 27. Tutaj musiał się także obracać anonimowy autor S u m ­ 22 Zob. S. Ł e m p i c k i , L e k a r s k a s ł a w a p a n a S im o n id e s a . W: R e n e s a n s i h u ­

m a n i z m w Polsce. W arszaw a 1952.

23 A n i B i e l o w s k i (op. cit. (1875), s. 106), ani W. K ę t r z y ń s k i (op. cit.), ani o sta tn io P e l c (S z y m o n o v ic ia n a , s. 31) n ie p od ali p ełn eg o ty tu łu S u m m y , b ez w ielo k ro p k a czy Ulegib ile opuszczając m. in. isto tn ie bardzo trudno cz y te ln y jego sk ła d n ik , w o ry g in a le u ję ty w n a w ia s; w szy scy trzej b łęd n ie też p u b lik o w a li le k c ję „Vi s li c e n s is ” zam iast w yraźn ego ,,Visnic[e nsis]”.

24 Zob. J. O s t r o w s k i , Ż a l p o g r z e b o w y p r z y tr u m n i e [...] P a n ie j Z o f i j e j

k s i ę ż n e j z O str o g a L u b o m i c r s k i e j [...]. W K ra k o w ie 1623; k. A lv : przed m ow a do

k siężn y O strogskiej, m atk i zm arłej, datow an a w K rak ow ie 20 II 1623, z p odpisem : „ [...] X. Jan S u ch od olsk i, proboszcz w iśn ic k i”.

25 J. W i ś n i e w s k i , D e k a n a t m i e c h o w s k i. Radom 1917, s. 157.

2,i H. К г о с z o w s к i, A e t e r n u s honor [...] D om in o Joanni S u c h o d o ls k i [...]. C racoviae 1647. Zob. też K. N i e s i e c k i , H e r b a r z pols ki. T. 8. L ip sk 1841, s. 359. Prace L. M ł y n k a (D zieje p a r a f ii w i e l i c k i e j w za r y sie . K raków 1935) i K. S i n - k o - P o p i e l o w e j (K ościół w N iepołom icach . K raków 1938 (o d b itk a z „R ocznika K ra k o w sk ieg o ” t. 30)) n ie w y m ie n ia ją S u chodolskiego.

27 Por. K r o c z o w s k i , op. cit., k. B2v: „ąuoties p e r hos t r ig i n ta p a e n e a n -

nos [...]”. Z tegoż źródła w y n ik a , że S u ch od olsk i otarł się o dw ór k ró lew sk i, brak

(11)

zagra-m y Świętego Różańca. On sazagra-m zapewne również nosił rew erendę albo

habit, Skoro 'podjął takowy tem at i zadbał o praktyczne spożytkowanie swej elukubracji, podając w zakończeniu: „NB. Canitur sicut »O gloriosa

Domina«”. Jednakże jeśli rew erendę, to nie jezuicką. D ługotrw ała i nie­

słychanie zażarta, bo naw et nie bez rozlewu krw i toczona, w alka między Akademią a TJ ucichła zaledwie przed trzem a laty (1634). Podzieliła ona na nierówne p artie przede wszystkim opinię miejscową i dookolną. Suchodolski należał do zdecydowanych stronników Almae Matris. W okresie najostrzejszego rozognienia jej starć z jezuitami, mianowicie w r. 1629, nader bezpardonowym w ystąpieniem w kazaniu u ojców k a r­ melitów w Krakowie, kiedy to ,,poenas Dei, quibus Regnum affligitur, in

eos referebat, qui sunt hostes Academiae, [atque] multa contra Regem et contra [. ..] Societatem [. . .] effutierat” naraził się tak, iż tylko dzięki

w staw iennictw u swego patrona, wojewody ruskiego Stanisław a Lubom ir­ skiego, i jego m atki (słynnej z m iłosierdzia A nny z Branickich) uszedł represjom 28. — Jeśli więc habit, to może karmelicki: wiadomo, że w ła­ śnie w Wiśniczu tem u zakonowi w spaniały klasztor — spełniając śluby chocimskie — ufundow ał tenże L u b o m irsk i29, on też w alnie się przyłożył do budowy klasztoru karm elitów bosych w K rak o w ie30, i stąd może znajomość wiśnickiego proboszcza z konw entem krakowskim, k tó ry ta k ­ że stał się sprzym ierzeńcem A k adem ii31 ; albo habit dominikanów, ci bowiem szczególnie szerzyli kult różańca, dostarczyli dworowi Lubom ir­ skich preceptora (Jana CharzewSkiego)32 i dłuższy czas, bo do r. 1631, byli niezłomnym i socjuszami Akademii, po kilku zaś latach nic już nie wadziło napraw ieniu z nią komitywy. Habit czy rew erenda — to na razie rzecz drugorzędna; istotny jest fakt, że ta pozycja kopiariusza wiąże się z Krakowskiem. Ponieważ nadto jest ona bliska swemu pierwopisowi

niczn ych , gdyż m a tr y k u ły A k a d em ii K ra k o w sk iej go n ie rejestru ją . Sk ąd in ąd m oż­ na przypuszczać, że w K ra k o w sk iem b y ł on „ a d w en ą ” (S u ch od olscy herbu Junosza m ają sw e gniazdo rod ow e w D ob rzyń sk iem ) i że całej jego k arierze m ecen a so w a li p rzed e w sz y stk im L u b om irscy.

28 J. W i e l e w i c k i , D z ie n n i k s p r a w d o m u z a k o n n e g o OO. J e z u i t ó w [...]. T. 4. K raków 1899, s. 331— 332. „S crip tores R erum P o lo n ica ru m ” t. 17.

29 Zob. W. C z e r m a k , M ło d o ść J e rz e g o L u b o m i r s k i e g o . (1616— 1636). „K w ar­ ta ln ik H isto r y c z n y ” 1894, s. 32.

30 Zob. H. P r u s z c z , K l e j n o t y st o łe c z n e g o m i a s t a K r a k o w a alb o K o ś c i o ł y [...]. K raków 1861, s. 20.

31 Zob. J. M u c z k o w s k i , B r a c t w a je z u i c k i e i a k a d e m i c k i e w K r a k o w i e .

K raków 1845, s. 15 n. — H. B a r y c z , H isto ria sz k ó ł n o w o d w o r s k i c h od z a ło że n ia

do r e f o r m y H. K o łł ą ta j a . (1588— 1777). K raków 1939— 1947, s. 92—93.

32 C z e r m a k , op. cit., s. 41. Sam C h arzew sk i b y ł bakałarzem , m istrzem i d ok ­ torem filo z o fii (1622) tu d zież profesorem (tak w r. 1636) A k a d em ii K rak ow sk iej

(12)

O T R Z E C H P S E U D O - S Z Y M O N O W I C I A N A C H 6 2 7

(jeśli nie identyczna z nim), chronologicznie najmłodsza i literacko m ier­ na — a przecież kierunek przemieszczania się tekstów biegnie n atu ra l­ niej od źródeł wartościowych ku poślednim niż na odwrót — więc chyba zasadna będzie konkluzja, że Sum m ę wciągnięto do kopiariusza w okoli­ cach miejsca jej przeznaczenia. Zatem najpóźniej w r. 1637 kopiariusz znajdowałby się w Krakowskiem. Skoro zaś z tym skojarzyć wykazany już charakterystycznie łam any rozkład dat jego zawartości, gromadzonej jakby porcjam i na odległość przynajm niej od autografów Szymonowica, to nie sposób oprzeć się myśli, że po prostu w Krakowskiem cały ów kopiariusz powstawał. Szymonowiciana byłyby w nim dopiero kopią ko­ pii (ew entualnie druku), chyba że właściciel rękopisu obwoził się z nim podczas jakichś podróży do Lwowa czy Zamościa i tam na ra ty go uzu­ pełniał. A gdzie zetknął się z Carmina ąuaedam Polonica?

Trzy sporne utw ory różnią się między sobą czasem powstania o lat pięć i osiem resp. pięć i trzy vel osiem i trzy (1614-—1619— 1622). Ponie­ waż w ybrano je ex plurimis, więc jeśli pochodzą z tego samego źródła, to niezależnie od tego, czy układ w nim był chronologiczny, czy również tematyczny, raczej przedzielały je inne wiersze, z lat 1615— 1618 i 1620— — 1621. Jednakow y mimo dużego rozrzutu dat charakter odpisanych tekstów może mieć w ykładnię alternatyw ną: iż m acierzysty zbiór obej­ mował wyłącznie bądź w sporej części utw ory religijne; iż treść religijna była w nim w yjątkiem i ona to posłużyła zainteresowanem u kopiście za kryterium ich w yboru spośród świeckiej reszty, bo przecie analizowany przekaz zawiera przeważnie świeckie pozycje i ew entualne niereligijne teksty doskonale by się doń nadawały. Opowiedzieć się przyjdzie za pierwszą możliwością, której w sukurs spieszy kilka przesłanek.

Naprzód zwrot informujący, że owe wiersze polskie pow staw ały ,,per

otium”. Pojaw ia się on trzykrotnie: w nagłówku całości oraz w dwóch

notkach w yjaśniających cel i tryb przekładania sekwencji o dniu osta­ tecznym, gdy tłumacz, niezadowolony z pierwszej redakcji, rozpoczął no­ wą, zapowiadając, że „in aliis [strophis] alias per otium refingetur”, a później, gdy zaniechał nowej wersji: ,,Aliae strophae immo omnes per

otium melius et accuratius refingi poterunt”. Supozycja, że kopista w cią­

gnął ten zwrot do nagłówka całego cyklu, generalizując wymowę uwag przy pierwszym z utworów, byłaby fałszywa. Według not, „per otium ” miano dokonać tylko przeróbki gotowego tekstu, według nagłówka zaś — odbywało się tworzenie Carmina. Takiej informacji najsnadniej udzielić mógł sam autor! 33 To jest ów wzmiankowany już element nagłówka,

M Zob. P e l c , S zyrn on ovician a, s. 34: „Tak m ógł p isać przede w sz y stk im sam autor, e w e n tu a ln ie osoba bardzo blisk o z nim zw iązana, św iad om a ta jn ik ó w jego żyw ota, n iejak o znająca kalen d ariu m jego ży cia ”.

(13)

który świadczy o wspólnym autorstw ie wszystkich trzech wierszy. W zwrocie „per otium ” nie odczuwa się tu taj znanej skądinąd minoderii lub asekuracji pisarskiej, gdyż robota pozostawała w ukryciu. Zdaje się prawdopodobniejsze, że rymopis ex professione zajm ował się czym in­ nym, a jeśli trudził się pisarstwem, to odmiennego rodzaju, wiersze pol­ skie zaś układał gwoli bogobojnego odpoczynku bądź dla cudzych po­ trzeb religijnych. M iałyżby trzy zachowane utw ory stanowić szczątki „mniej oficjalnej” produkcji „znanego poety hum anisty”? Anonim do­ piero z biegiem lat nabrał w niej pewnej biegłości; najwcześniejszy Dies

irae — z roku, kiedy tłoczono Szymonowicowe Sielanki o nieposzlako­

w anym artyzm ie — zdradza rażące niedostatki i u tyka przy ich usuwa­ niu. Poza zarzuceniem form y oryginału, a więc i jej zespolenia z melodią, w ystarczy w ytknąć takie rym y przekładu, jak w w ersji pierw otnej: pro­

rok ■— w yro k (w. 3— 4), hierozolimskie — syjońskie (75—76), zaś w po­ prawionej (!): ostateczny — wieczny — świadczy (1—3), rozpuści —

juści — w szyscy (9— 11), Panie — wygnanie — na mię (33—35), srogi — drogi — nagrody (37— 39). Owej niezdarności Heck nie bez racji wprost

urągał: „Istna [. ..] dłubanina poetyczna! przy tekście tak mało trudno­ ści przedstawiającym , praw ie niegodna nazwiska Szymonowicza” 34. Rzecz tłum acz zapewne zarzucił, może na skutek spopularyzowania się czyichś gładszych przekładów p ie śn i35. Dwa późniejsze utw ory są b ar­ dziej udatne; powszechnie podnoszono zwłaszcza w alory Trenu 36.

Zmaganie się z kształtem sekwencji Dies irae, aby przykroić ją, „ut

Polonice recini possit”; wierszowanie modłów brewiarzowych dla m ni­

szek; wymóg bądź nawyk, by otium w ypełniać pracą, czyli po prostu go unikać, co przywodzi na myśl znane reguły zakonne — wszystko to na­ suwa podejrzenie, że p arający się tym człowiek także chadzał w sukni duchownej, a potęgują je dalsze jeszcze okoliczności.

Ważną bowiem przesłanką do wniosku o autorstw ie Szymonowica, nie rozw ijaną zresztą obszerniej przez Pelca, był w oczach badaczy adres godzinek o męce Chrystusa, skomponowanych mianowicie „propter m o­

niales ad Sancti Andreae”. Bielowski twierdził, iż to „dla klasztoru lwow­

skiego panien bernardynek przy kościele Św. A ndrzeja” 37. Heck dorzu­ cił, że autor ułożył je „dla lwowskich bernardynek, czyli raczej k lary ­ sek, bo tak się nazyw ały po zreform owaniu w r. 1605”, gdyż Simonides m iał z nimi związek: jego bratanica, „menie capta”, żyła u nich pod k u ­

34 H e c k , op. cit., cz. 2— 3, s. 315.

35 Np. S. G r o c h o w s k i e g o w H y m n a c h k o ś c i e ln y c h (K raków 1598). 36 Zob. B i e l o w s k i , op. cit. (1847), s. 269. — S. Ł a g u n a [w r. 1875], Pism a. W arszaw a 1915, s. 461. — H e c k , op. cit., cz. 2— 3, s. 317. — P e l c , w: S ielanki, s. L X X X IV .

(14)

O T R Z E C H P S E U D O - S Z Y M O N O W I C I A N A C H 5 2 9

ratelą, jej córka zaś była tam mniszką 38. Pelc pow tórzył tylko szczegół, iż chodzi o zakonnice „przy kościele św . Andrzeja we Lwowie”, b ern ar­ dynki vel k la ry s k i39. Osobliwie kombinacja Hecka okazuje się nieścisła. K rew ne Szymonowica żyły ewidentnie w konwencie zreformowanych bernardynek (zwanych zwyczajowo m. in. pannam i św. K la r y 40) przy kościele pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia NMP 41, gdzie form al­ ny klasztor istniał od 1606 roku 42. Tercjanki lwowskie m iały też kiedyś (1584 r.) w łasną kaplicę Św. Zofii, jednak stojącą podówczas p u s tk ą 43. Kościół parafialny pod wezwaniem Św. Andrzeja we Lwowie łączył się z m ę s k i m klasztorem bern ard y n ó w 44, lecz przecież notka przy od­ nośnych Versiculi tyczy się mniszek („moniales”), nie mnichów. „Mniszki przy Św. A ndrzeju” — toż to klaryski krakowskie! Zakon ten do końca XVIII w. nie miał siedziby we Lwowie; jego konw ent najbliższy ziemiom Szymonowica istniał w Zamościu dopiero od 1676 ro k u 45. W K rakow ­ skie — czego nie negują Bielowski, Heck i Pelc — prowadzi i ostatni utw ór cyklu, Tren Świętej Maryjej Magdaleny, „we W roninie napisany”, czyli najpew niej we W roninie Wielkim, wsi w pow. miechowskim, opo­ dal Proszowic, albo w e Wroninie Małym vel Wronińcu — tuż obok leżą­ cym fo lw arczku4G. Było to od wieków uposażenie krakowskich

ducha-38 H e c k , op. cit., cz. 2— 3, s. 315—316.

39 P e l c : w : Sie la n k i, s. L X X X II, 226; S z y m o n o v ic i a n a , s. 29, 35.

40 Zob. np. T. P i r a w s к i, Rela tio s t a tu s A lm a e A r c h id io e c e sis L e o p o li e n s is [1615]. E d id it C. I. H e c k . L eo p o li 1893, s. 50, 123. — J. S k r o b i s z e w s k i , V it a e

a rc h i e p is c o p o r u m H a lic ie n siu m et L e o p o lie n siu m . L eop oli 1628, k. P lr . — G e n e a ­ logia o lim S im o n id a e ( B i e l o w s k i , op. cit. <1875), s. 210). — Zob. też W. Ł o ­

z i ń s k i , S z t u k a l w o w s k a w X V I i X V I I w ie k u . A r c h i t e k t u r a i rz e ź b a . L w ó w 1898, s. 70.

41 Zob. doku m en t działu spadku po Sz. Szym on ow icu , d a to w a n y w Z am ościu 4 V II 1629. ( B i e l o w s k i , op. cit. <1875), s. 211). — C yprian D a m i r s k i ,

C u d o t w ó r c a k r a j u s a r m a c k ie g o , Ы. sługa b o ż y J a n z D u k le [...]. Z am ość 1673,

s. 44— 45.

42 Zob. I. C h o d y n i c k i , H istoria [...] m i a s t a L w o w a [...]. L w ó w 1829, s. 390. N a leży p odnieść, że, jak p isze K. K a n t a k (B e r n a r d y n i pols cy. T. 1. L w ó w 1933, s. 266): „L w ow sk i dom b ern ard yn ek b y ł [to] jed y n y żeń sk i klasztor, jak i posiad ało m ia sto ”.

43 P i r a w s k i , op. cit., s. 122. — K a n t a k , op. cit., t. 2, s. 361.

44 Zob. C h o d y n i c k i , op. cit., s. 373 n. — K o ś c ió ł OO. B e r n a r d y n ó w w e

L w o w i e . „T ygodnik Ilu str o w a n y ” 1867, nr 389, s. 42. — A. P r o c h a s k a , OO. b e r ­ n a r d y n i l w o w s c y . L w ó w 1919.

45 Zob. K. K a n t a k , Fra n cis zk a n ie p o ls cy. T. 2. K raków 1938, s. 348.

40 S ł o w n i k g e o g r a f ic z n y K r ó l e s t w a P o lsk ieg o [...] (t. 14. W arszaw a 1895, s. 51— 52) n o tu je dla X V II w . ty lk o d w ie ta k ie n azw y z pow . m iech o w sk ieg o , a poza tym W ronin w pow . k o zielsk im pod R aciborzem i W ronino w pow . p ło ń sk im na M a ­ zow szu. B iografia S zy m o n o w ica n ie w y k a zu je zw iązku z żadną z ty c h m iejsco w o ści. O p ow iad ając się za W roninam i z M iechow sk iego, k ieru ję się n ie d o ty ch cza so w y m i

(15)

ków 47, a także jednej z dwóch kanonii katedralnych należących do Aka­ demii 48. „W jakim celu i u kogo tam przebywał [Szymonowie], nie umiem w ytłum aczyć” — w yznał Heck 49; i dziś w ystarczy go zacytować. Nato­ miast tropy ludzi n a p r a w d ę uw ikłanych w zawartość rozpatryw anej

części kopiariusza tu poczynają się nakładać na siebie. Bawiąc we Wro- ninie, bezimienny rymopis krążył po szlakach przyszłych wędrówek ks. Jan a Suchodolskiego, proboszcza w Niegardowie. Niegardów, włość bogatego klasztoru benedyktynek staniąteckich 50, leży niespełna 10 km od Wronina. W pobliskich Słomnikach mniszki przy Św. Andrzeju po­ bierały cło, znaczna zaś część ich dóbr skupiała się w tymże Miechow- skiem 51.

Tak więc „krakow ska” m etryka S u m m y Świętego Różańca znajduje odpowiedniki w znacznie wcześniejszych pozycjach m anuskryptu. Poczet regionalnych jego znamion pomnaża na koniec jeszcze jedno, samo w so­ bie niewiele mówiące, lecz nie do zlekceważenia wśród innych: m ateriał kopiariusza w yprodukowała prawdopodobnie około 1620— 1627 r. pa­ piernia podkrakowska 52.

W resum eji dotychczasowych założeń i wniosków autorem trzech polskich utw orów religijnych z lat 1614— 1622 w inien okazać się raczej duchowny, k tó ry w pierwszej ćwierci XVII stulecia działał w Krakowie i Krakowskiem, nieobcy był środowisku akademickiemu, utrzym yw ał

p rzyp u szczen iam i ( P e l c <w: S ie la n k i, s. 232) pod aje je jako p ew n ik ), le c z im p li­ k a cja m i in n y ch „ k ra k o w sk ich ” cech przekazu.

47 Zob. m. in. S. T o m к o w i с z, Z a b y t k i b u d o w n i c t w a m i a s t a K r a k o w a . I. S z p i t a l S. Ducha. K rak ów 1892, s. 23, 30, 40, 41. — L. W а с h h o 1 z, S z p i ta l e k r a k o w s k i e . 1220— 1920. Т. 1. K rak ów 1921, s. 58, 62, 70, 71.

48 Zob. K. M o r a w s k i , H is t o r ia U n i w e r s y t e t u Jag iello ń s k ieg o . Т. 1. K raków 1900, s. 241. — K. P i e r a d z k a , U n i w e r s y t e t K r a k o w s k i w sł u ż b ie p a ń s t w a i w o ­

bec s o b o r ó w w K o n s t a n c j i i B a z y le i . W: D z ie j e U n i w e r s y t e t u J a g ie llo ń s k ie g o w la ­ tach 1364— 1764. P raca zb iorow a pod red ak cją K. L e p s z e g o . Т. 1. K rak ów 1964,

s. 132.

49 H e c k , op. cit., cz. 2— 3, s. 317.

5(1 Zob. В. U l a n o w s k i , O z a ł o ż e n iu i u p o s a ż e n iu k l a s z to r u b e n e d y k t y n e k

w S ta n i ą tk a c h . „R ozpraw y W ydziału H isto ry cz n o -F ilo zo ficzn eg o A U ” t. 28 (1892),

s. 99. — R e j e s t r p o b o r o w y w o j e w ó d z t w a k r a k o w s k i e g o z r o k u 1629. O pracow ali W. D o m i n i n, J. K o l a s a , E. T r z y n a , S. Z y g a. Pod red ak cją S. I n g l o t a . W rocław 1956, s. 113.

51 Zob. L u s tr a c ja d ó b r w o j e w ó d z t w a k r a k o w s k i e g o 1564. Cz. 1—2. W yd ał J. M a - ł e с к i. W arszaw a 1962— 1964, s. 39, 44, 112, 115; 37—38, 71, 114. Por. d la okresu w cześn iejszeg o J. S t о к s i k, P o w s t a n i e i p ó ź n i e j s z y r o z w ó j u p o sa ż e n ia k la s z to r u

k l a r y s e k w K r a k o w i e w X I I I i X I V w i e k u . „R ocznik K r a k o w sk i” 35 (1961), m apa

m ięd zy s. 96 a 97.

52 N a m oją p rośbę z e ch cia ł to sk o n sta to w a ć prof, dr W łod zim ierz B u d k a , k tó ­ rem u sk ład am u p rzejm e p o d zięk o w a n ie.

(16)

O T R Z E C H P S E U D O - S Z Y M O N O W IC I A N A C H 5 3 1

stosunki z tam tejszym konwentem klarysek Św. Andrzeja i w chwilach pobożnej rekreacji układał dewocyjne rymy.

Człowiekiem o przybliżonych personaliach był Adam Opatowczyk (1574— 1647), wychowanek, profesor, podkanclerzy i siedm iokrotny rektor Akademii Krakowskiej, doktor filozofii (1598) i teologii (1619), a ponadto kanonik i dziekan (ok. 1620) uniwersyteckiej kolegiaty Św. Anny, pro­ wizor szkół władysławsko-nowodworskich (1624— 1634, 1637— 1642) i ka­ nonik kapituły katedralnej (1638) 53. W ielki autorytet swej epoki w dzie­ dzinie ascetyki oraz teologii dogmatycznej i m oralnej, nie bez skłonności do fa n a ty z m u 54, od około 1604 r. przez lat kilkadziesiąt gorliwie spra­ wował funkcje spowiednika klarysek z klasztoru Św. A ndrzeja 55. N ale­ żał do płodnych pisarzy. Zrazu nie stronił od wierszoróbstwa po łacinie, potem, przynajm niej w dziełach drukowanych, posługiwał się zwykle prozą — łacińską i polską 56. Związek z podopiecznymi mniszkami odbił się w jego twórczości bardzo silnie. Bezpośrednio dla nich i u nich pi­ sał Ż yw o t i cuda W. Salomei (1633), dedykowany ówczesnej ksieni tegoż klasztoru, Jadwidze Gniewkównie; dla nich ułożył Fascykuł nabożeństwa

różnego panien zakonu Sw. Klary [. . >] przy kościele Sw. Andrzeja w K ra­ kowie (1633); im miał służyć jego Poseł zbawienia panien zakonnych [. . .j

(1644), ofiarowany ksieni Beacie Myszkowskiej, a podobno jeszcze do naszych dni ceniony przez tam tejsze s io s try 57. W Fascykule, gdzie roz- działki imiennie odnoszące się do świętych są stosunkowo nieliczne, nie zabrakło przecie Nabożeństwa o świętej Magdalenie (s. 532—535), tem atu o szczególnym dla kobiet walorze parenetycznym ; tutaj, jak w Trenie, a bez dosłownego pokrycia w Ewangelii (Jan XX, 11), uczył autor, iż ,,Drugą rzecz Magdalena czyniła, nie tylko narzekała, ale i płakała” (s. 534).

Od razu rozjaśniłoby się wiele ciemnych miejsc dyskutow anej zagad­ ki. Bytność autora we Wroninie — z Krakowa niekłopotliwa — nie za­ skakuje. Związki z „mniszkami przy Św. A ndrzeju” są oczywiste. P rze­ kład godzinek zaspokajał potrzebę klarysek, które nader rzadko znały

łacinę, a właśnie officium w ich praktykach religijnych zajmowało

53 Zob. J. B u k o w s k i , A d a m O p a to v iu s , d a w n y a k a d e m i k k r a k o w s k i . K a r t k a

z d z i e j ó w U n i w e r s y t e t u K r a k o w s k i e g o . W arszaw a 1900 (odbitka z „P rzeglądu K a ­

to lic k ie g o ”). — F. B r a c h a , A d a m O p a to w s k i. (1574— 1647). W 300-letnią [!] r o c z ­

nicę śm ie rci. „N asza P rzeszło ść” t. 3 (1947), s. 121— 144.

54 Zob, W. U r b a n , A k a d e m i a K r a k o w s k a w d o b ie r e f o r m a c j i i w c z e s n e j k o n tr r e f o r m a c ji . (1549— 1632). W: D zieje U n i w e r s y t e t u Jagie llo ńskie go, s. 273.

55 Zob. A. K a r w a c k i , Blog. S a lo m ea za ż y c i a i po śm ie rci. K rak ów 1911, s. 144. — B r a c h a , op. cit., s. 133.

56 Zob. E s t r . X X III, 367— 371. 57 Zob. B r a c h a , op. cit., s. 135.

(17)

„przedniejsze m iejsce” 58. Być może dzięki temu Opatowczyk już wów­ czas w drożyłby się do używania polszczyzny dla celów dydaktyczno-w y­ chowawczych, co przejaw i się za jego prow izoratu w kolegium nowo­ dworskim 59. Zrozumiałe stałyby się wreszcie literackie otia tłumacza

Dies irae. S pirytuał panien z ul. Grodzkiej, obarczony tylu obowiązkami,

pochłonięty twórczością uczoną, za otium mógł uznawać chwile, gdy na marginesie innych czynności składał polskie modły i pieśni (kto wie, czy jakiś ich fascykuł nie tai się w m urach klasztoru, gdzie dotąd przecho­ w uje się jeden z czterech portretów ks. Adama). Praw da, iż największe natężenie jego działalności i twórczości przypadnie po okresie 1614— — 1622, lecz i wcześniej jest duże, a poza pisaniem drobniejszych za­ pewne obejm uje już przygotow yw anie później w ydanych ogromnych dzieł O patow czyka60. Był on zaś człowiekiem, którego już w r. 1609 sła­ wiono za mrówczą pracowitość, cechę tę wynoszono także po jego śm ierci61.

Na koniec, tożsamość lub znajomość z bezimiennym kolekcjonerem poezji, któ ry um iał docierać do spuścizny po jej słynnym m istrzu, go­ dzi się tak z własnym i am bicjami wierszopiskimi Opatoviusa, jak z paru epizodami jego biografii. Jakieś bowiem więzi przynajm niej z Zamościem zadzierzgnęło i życie krakowskiego teologa. Dobijając się przez pewien czas m iejsca na polsko-łacińskim Parnasie, oczywiście śledził tw ór­ czość piór w praw niejszych od swego. I on wielbił w ielką postać Jana Zamoyskiego, czego w yrazem jest jego wierszowany Triumphus Livoni-

cus [. . .] (1603) 62. Im iennik hetm ana, ale Grzymalita, którem u Opatow­

czyk poświęcił prozaiczno-wierszowaną gratulatio z okazji ingresu na areybiskupstw o lwowskie (1604), pragnął go przed r. 1614 pociągnąć na profesurę w Zamościu 63. W splocie takich stosunków tkw i naw et możli­

53 К a n t a k, F r a n c is z k a n ie p o ls c y , t. 1 (K raków 1937), s. 248; t. 2, s. 330, 336. 59 Zob. B a r y c z , H is t o r ia s z k ó ł n o w o d w o r s k i c h , s. 82— 83, 131; o O p atow czyk u jako p row izorze tak że na s. 67, 78 n., 117, 137.

G0 Ż y w o t i cu da W i e l e b n e g o Jan a K a n t e g o z r. 1632 i rok p ó źn iejszy Ż y w o t

i cuda W. S a l o m e i — ob ie k sią żk i op arte m. in. na a rch iw a lia ch — liczą łą czn ie

ponad 520 stronic; F a s c y k u ł n a b o ż e ń s t w a [...], acz form atu m ałej ósem k i, m a p ra ­ w ie 1300 stron ic, T r a c ta t u s de S a c r a m e n t i s (1642) — p rzeszło 1000, obie części T ra c

-t a -t u u m -th e o l o g ic o r u m (1644— 1645) — ponad 700 s-tron ic każda. D rob n iejsze p u ­

b lik a cje O p atoviu sa są w c a le liczn e. Zob. E s t r. X X III, 367— 371.

61 Zob. B u k o w s k i , op. cit., s. 23. — B r a c h a , op. cit., s. 141, 142.

62 T ego u tw o ru n ie m ia łem w ręku. E s t r. i C en traln y K atalog S tarod ru k ów n ie w sk a zu ją m iejsca p rzech o w y w a n ia egzem p larza. A u to rstw o n ie w y d a je m i się całk iem p ew n e, lecz jeszcze np. B r a c h a (op. cit., s. 124) w y m ie n ia T r iu m p h u s jak o d zieło O p atow czyk a.

63 Zob. B r a c h a , op. cit., s. 125. C hociaż n ie m a śla d u tej sp raw y w m o n o ­ grafiach J. A. W a d o w s k i e g o i J. K. K o c h a n o w s k i e g o , to jed n ak szczegół

(18)

O T R Z E C H P S E U D O - S Z Y M O N O W I C I A N A C H 5 3 3

wość pośrednich zetknięć z samym Szymonowicem, choćby za podnietą A ndrzeja Schoneusa 64 albo poprzez Jakuba Sobieskiego 65. Coś z owych kontaktów mogło trw ać w latach następnych. Wreszcie, Adam z Opato­ wa, za którego prowizoratu, a potem rektoratu, w decydującą fazę wszedł spór Akademii z jezuitami, w czym uczestniczył sam jako pars non

p a rva 66, stał w jednym obozie z prepozytem Suchodolskim i autorem

dedykowanej temuż Sum m y.

Hipoteza o autorstw ie Opatowczyka ma jednak również kruche ogni­ wa, choć nie w szystkie z nich są bezbronne. Pierwsze to brak ewi­ dentnych próbek jego wierszopistwa polskiego i ułomność talentu poe­ tyckiego zdradzana przez wiersze łacińskie Qpatoviusa, co najlapidarniej ocenił Ludwik Łętowski słowami: „poeta żaden” 67. Słuszność podobnej opinii potw ierdzałby jeszcze Dies irae, ale już godzinki świadczą, że z cza­ sem autor wydoskonalił się w procederze wierszopiskim. Niebezpieczniej­ szy jest drugi zarzut. Versiculi z r. 1619 powstały „ipsa magna

hebdo-ten je s t chyba w iarogod n y: d ru gie d ziesięcio lecie X V II w . było w ła śn ie o k resem n a jściślejszej w sp ó łp ra cy m ięd zy o b yd w iem a A k ad em iam i, z k tó ry ch K rak ow sk a r zeczy w iście p rzek a zy w a ła w ó w cza s Z am ojskiej w y k ła d o w có w (zob. U r b a n , op. cit.,

s. 259).

64 O k on tak tach Sch on eu sa z S zym on ow icem zob. H e c k , op. cit., cz. 2— 3, s. 172. — H. B a r y c z , S z y m o n S z y m o n o w i c z w U n i w e r s y t e c i e K r a k o w s k i m . W:

Prace h i s t o r y c z n o l i t e r a c k i e . K s ię g a k u czci I. C h rza n o w sk ie g o . K rak ów 1936, s. 120—

121. Z w ią zk i Sch on eu sa, ośm iokrotnego rektora A k ad em ii K rak ow sk iej i teologa, z O p atow czyk iem są o czy w iste, a ze strony tego o sta tn ieg o p ośw iad cza je M u ltisciu s

Ulisses, M. A n d reas Sch on eu s [...]. C racoviae 1602 (E s t r. X X III, 369).

65 J. Sob iesk i, w sw oim cza sie „a lu m n u s ” S zym on ow ica (zob. H e c k , op. cit., cz. 2— 3, s. 145 п.), b y ł też w A k a d em ii K rak ow sk iej w latach 1604— 1606 u czniem m. in. O patow czyka, którem u p óźn iej z zau fan iem p oleci sw y ch sy n ó w (zob. H. В a - r у с z, L a ta s z k o ln e M a r k a i Jana So b ies k ich w K r a k o w i e . K raków 1939, s. 8, 11, 14). O p atow czyk za d ed y k u je m u sw e dzieło T r a c ta t u u m th e o lo g ic o r u m [...] p a r s

p r i m a (1644).

66 Zob. B a r y c z , H istoria sz k ó ł n o w o d w o r s k ic h , s. 85 n.

67 L. Ł ę t o w s k i , K a t a l o g b is k u p ó w , p r a ł a t ó w i k a n o n i k ó w k r a k o w s k i c h . T. 3. K rak ów 1852, s. 420. O pinia podobna b y ła już starsza i p o w szech n iejsza , zob.: H. J u s z y ń s k i (D y k c j o n a r z p o e t ó w p ols kic h. T. 2. K rak ów 1820, s. 24): „ S ty l r o zw lek ły , p oezji m ało, dow cip u żad n ego” ; F. S i a r c z y ń s k i (O b ra z w i e k u p a n o ­

w a n ia Z y g m u n t a III. Cz. 2. L w ó w 1828, s. 33): „m iędzy poetam i n ie za słu g u je na

żadne [m iejsce]” ; „dość lic h y m i” zow ie te w ie r sz e ró w n ież F. M. S o b i e s z c z a ń - s к i (O p a t o w c z y k ( A d a m ) . E n c y k lo p e d i a p o w s z e c h n a O rgelbranda. T. 19. W ar­ szaw a 1865, s. 954), a za nim , d o sło w n ie, an on im ow y autor artyk u łu o O p atow czyk u w W i e l k i e j e n c y k l o p e d i i p o w s z e c h n e j il u s t r o w a n e j. (S eria 2. T. 5/6. W arszaw a 1905, s. 326). N atom iast W. A. M a c i e j o w s k i (P iś m ie n n i c tw o p o ls k ie . T. 3. W ar­ szaw a 1852, s. 754), A. J o c h e r (O bra z bib lio g r a f i c z n o - h i s t o r y c z n y [...]. T. 3. W ilno 1857, s. 208), i ostatn io B r a c h a (op. cit., s. 135) podnoszą w a lo ry p o l­ szczyzn y O patow czyka w prozie Posła z b a w ie n i a [...], isto tn ie bardzo p op raw n ej.

(19)

mada”, tj. 25—31 marca. 23 lutego t. r. uzyskiwał Opatowczyk doktorat

teologii w rzym skiej Sapienzy 68. Gdzie więc pisałby godzinki? Przejazd z Rzymu do Krakowa, w ciągu 4—5 tygodni, zwłaszcza zimą, był nie­ praw dopodobny69. Słabym kontrargum entem w ydaje się uwaga, iż autor rym ow ał nie „apud...”, lecz „propter moniales”, co dziać się mogło i w po­ dróży, „na dyszlu”, odpowiednio do podnoszonej pracowitości Opatoviusa. I na koniec: w ten w ariant niniejszej hipotezy, k tó ry wręcz utożsamia twórcę kopiariusza z autorem Carmina, tego ostatniego zaś — z Opatow- czykiem, uderza najpierw wątpliwość, czemuż by odpisywał on własne teksty, a po wtóre, bardzo dw uznaczny w ynik porównania pism a m a­ nuskryptu z autografam i Adama z Opatowa 70.

Wszelako, czy hipoteza o autorstw ie Adama z Opatowa okaże się cel­ na czy chybiona, przekonyw ające chyba pozostanie twierdzenie, że od­ kry ty przez Bielowskiego kopiariusz j e s t okazem literackiej silva re­

ru m , a zatem musi upaść wnioskowanie o autorstw ie poszczególnych jego

pozycji pod sugestią ich sąsiedztwa; i że sporządzono go w Krakowie (w Krakowskiem), a zatem tam trzeba szukać jego twórcy. Zacieśnienie obszaru kw erendy oraz wskazane k ry teria w yboru ułatw ią identyfikację grafologiczną i personalną. Pierw sza będzie sprawdzianem drugiej. Bez tej pierwszej bowiem rojne i w ielorako sprzężone skupisko podwawelskie dostarczyłoby iście kalejdoskopowych możliwości projektow ania nowych hipotez o osobie tw órcy m anuskryptu. Oto na przykład dane na rzecz .Tana Brożka: korespondował on z K asprem S o lsk im 71, przyjaźnił się

68 Zob. B r a c h a , op. cit., s. 125— 126.

69 Z p rzeb ad an ego p ocztu itin era rió w , k sią g p eregryn an ck ich , k oresp on d en cji X V I- i X V II~ w ieczn ej d w a p rzy k ła d y n a jszy b szeg o p rzejazd u na tr a sie K rak ów — —R zym lu b z p o w ro tem (bez w z g lę d u na szla k podróży) są dla pory zim ow ej n a stęp u jące: J an a O ciesk iego: 10 X II 1540 — 16 I 1541, tj. 37 dni (zob. K. H a r t - l e b , Jan z O c ie s z y n a O c ie s k i [...]. L w ó w 1917, s. 100, 115); „k uriera”, który list A braham a B zo w sk ieg o , d a to w a n y w R zy m ie 10 I 1626, d ostarczył Ja n o w i B rożkow i 24 II t.r., tj. w 45 d n iu (zob. J. B r o ż e k , W y b ó r p is m . T. 1. O pracow ał H. В a- r у с z. W arszaw a 1956, s. 478).

70 D w ie k ró tk ie w ła sn o ręczn e n otk i ła c iń sk ie O p atow czyk a (Bibl. Jag iello ń sk a : Ms. 2157, к. 817; Ms. 2160, k. 493 — p ierw sza n ie datow ana, druga z r. 1628) niczym n ie p rzy p o m in a ją p ism a k op iariu sza ze zbiorów O ssolin eu m . N a to m ia st p o k w ito w a ­ n ie p ien iężn e, w y s ta w io n e p rzez O p atoviu sa w r. 1608 (Bibl. J a g iello ń sk a , Ms. 3068, к. 59), k u r sy w n e i sta ra n n iejsze od p ozostałych , w y k a zu je szereg cech podobnych lu b id en ty czn y ch z p ism em k op iariusza, a le — jak o o d m ien n e od obu w y ż e j w s k a ­ zanych n o tek — n ie m o że uchodzić za jego autograf; zresztą n ie p osiad a podpisu, w b r e w in form acjom W. W i s ł o c k i e g o (K a t a l o g r ę k o p i s ó w B ib l i o t e k i U n i w e r ­

s y t e t u J a g iello ń s k ieg o . Cz. 2. K raków 1881, s. 689).

71 Zob. W i s ł o c k i , op. cit., poz. 1964. — B a r y c z , S z y m o n S z y m o n o w i c z

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie jest tu sformułowana konstrukcja trzech, ale ona istnieje; autor czerpiący to z jednego, to z drugiego, to z trzeciego zdaje sobie sprawę, że przechadza

Łączeniu par rynków poświęcona jest praca Utkin [2016], w której zbadane są możliwości łączenia dwóch rynków przy założeniu znajomości dwupunkto- wych

Ponieważ oszacowania dolne i górne dążą do 1 przy n → ∞, na mocy twierdzenia o trzech ciągach dana w zadaniu granica istnieje i jest równa 1.. W powyższych dwóch

Powyższe własności zachowują się w przypadku ciągów mających granice niewłaściwe (tzn. rozbieżnych do ±∞), o ile nie prowadzi to do wyrażeń

Wyjaśnienie genezy T rzech stro fek może przyczynić się jedynie do pełniejszego zrozumienia warstwy semantycznej, nie przedstawia­.. jącej zresztą większych

[r]

[r]

Abstrahując od sporadycznych wypadków istnienia podstaw do żądania odszko­ dowania po prawomocnym skazaniu, odstąpieniu od wymierzenia kary oraz wa­ runkowym