Gutry, Cecylia
Uwagi w związku z artykułem Piotra
Sieranta pt. "Zarys dziejów
konspiracyjnego pisma »Odwet«”*
Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego 6/2, 260-262
C EC Y LIA G U T R Y
UW AGI W ZW IĄ ZK U Z ARTY K U ŁEM P IO T R A SIERA NTA PT. „ZARYS D Z IE JÓ W K O N S PIR A C Y JN E G O P IS M A »ODWET«”*
Jako w spółpracow nik „ O d w etu ” od 1940 do 1944 r., p o zw alam sobie przedstaw ić szereg u zupełnień do zn an y ch m i fak tó w % w ła sn y ch p rz e żyć i obserw acji. I ta k w y d aw an e w gru d n iu 1939 r. „W iadomości R a diow e” nie b y ły powielane, lecz pisane n a m aszynie p rzez kalkę. P o w ielanie zaczęto w czesną w iosną 1940 r., gdy pism o ju ż nosiło ty tu ł „O dw et” . Oprócz Jasiń sk ich z „O dw etem ” w spółpracow ali od początku Tadeusz i Eugeniusz D ąbrow scy oraz Zdzisław de Ville i A ndrzej Sko w roński. M atry ce do G rodziska przyw ozili oprócz Tadeusza D ąbrow
skiego J a n Piela i M arian Kozioł. . ·
Cecylia H eleniaków na, obecnie G u try , w p o d cen trali „W schód” za j m ow ała się kolportażem „ O d w etu ” n a teren ie Grodziska oraz w sp ó łp ra cowała p rz y w y d a w an iu „ O d w etu ” w G rodzisku G ó rn y m i na Laszczy- nach. N atom iast n a m aszynie pisał Józef Sigda. Pseudonim „W an d a” nie był przez H eleniaków nę u ż y w a n y w Grodzisku; pow stał w lecie 1942 r. w Albinowie, zam iast znanego Niemcom p seudonim u „Bogusia”, również nie używ anego w Grodzisku.
S tr. 225. D a ta a resztow an ia J a n a P ieli i S tan isław a M aru szak a 12 m a ja w ydaje się za późna. D atę tę n ależałoby przesu n ąć o jakieś 10 dni w cze śniej. Bow iem od d a ty areszto w ania u k ry w a ła m się w Grodzisku przez trz y tygodnie i pięć dni i n a Zielone Św ięta, tj. 1 czerwca, w y je c h ała m do Wielowsi. Przeb ieg samego areszto w an ia p rzed staw ia się n astępująco. M aruszak p rz y je c h a ł tego dnia ze swej k w a te ry do Grodziska, zawadził o nasz dom, n astęp n ie u d a ł się do J a n a Pieli. W krótce zostałam pow iado m iona przez Czesławę M arkocką, urzędniczkę w gminie, że gestapo jedzie po Pielę. N a ty c h m iast u d a ła m się row erem , sądząc, że zdążę ostrzec. N iestety sam ochód p olicyjny stał niedaleko dom u Pielów . Z dość bliska
* Zob. „Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa P olsk iego”, 1967, t. 6, z. 1, s. 202—244.
-U W A G I D O T . A R T . P . S I E R A N T A P T . „ Z A R Y S D Z I E J Ó W . .. 2 6 1
obserw ow ałam , eo się dzieje. Ojciec Ja sia P ie li d aw ał znaki, abym uciekała. C hciałam jed n a k zdobyć inform acje. D ostarczył m i ich m łodszy b r a t Jasia. D ow iedziałam się, że w ra z z P ie lą aresztow ano rów nież M aruszaka. N aty ch m iast p o jech ałam do S ta n isław a Kulpy, ab y go uprzedzić o w ypadkach. K u lp a nic jeszcze nie w iedział o aresztow aniach. Czy sąsiad P ieló w S ta n isław Hospod p rzestrzeg ł też K ulpę i innych, 0 ty m nic nie wiedziałam .
Str. 205— 206. A u to r pisze, że gestapo było w m ieszkaniu Józefa Sigdy w O paleniskach i zdem olowało opróżniony dom w Laszczynach, w k tó ry m znajdow ał się p u n k t przebitkow y. G estapo szukało jeszcze Tadeusza Szpili, S tan isław a K u lp y oraz mnie. Było to koło 26 m aja. Tego w łaśnie dnia nocow ałam w dom u n a stry ch u . O świcie dom został otoczony przez gestapo. Dzięki przytom ności sio stry m ej A n n y W rago- wej, k tó ra g rała n a zwłokę p rzy o tw iera n iu drzwi, udało m i się w y d o stać z otoczonego dom u i uciec niepostrzeżenie. Nikogo z poszukiw anych nie udało się policji aresztow ać.
W ydaje się niepraw dopodobne, by w Młodochowie była red ak cja 1 jednocześnie p u n k t p rzebitkow y. W y n ik a to z niejasnego sform ułow a nia. Być może a u to r m iał n a m y śli pow stanie p u n k tu przebitkow ego w m iejsce redakcji. Również w y d a je się m ało p raw dopodobne rów nocze sne istnienie niedaleko od red a k c ji „O d w etu ” w Trzciance p u n k tu p rze bitkow ego w pobliskiej Ruszczy. W Ruszczy n a to m ia st istniała wcześniej ce n trala „ O d w etu ”. Nie z n an y m i jest p seudonim Zdzisława de Ville: „C zarna R ę k a ” .
Str. 229. F ran ciszek i Józef K asakow ie oraz F ran ciszek M otyka nie pochodzili z Wielowsi, lecz z T rześni k. Sandom ierza.
Pisząc o spraw ie zorganizow ania rozbicia w ięzienia w Nisku, au to r podaje, że n ik t z p lan u ją cy c h tę akcję nie żyje. Tym czasem żyje E uge niusz D ąbrow ski i opisuje przebieg rozmów w książce: S z l a k i e m J ę d r u s i ó w (s. 47— 51). A u to r pisze, iż pow ielanie u W iącków nad jeziorem , w lipcu 1941 r., odbyw ało się w w y jątk o w o tru d n y c h , p ry m ity w n y c h w a ru n k a ch . W a ru n k i w Trzciance u W iącków b y n a jm n ie j nie b y ły p r y m ityw ne. Pisanie m a try c i pow ielanie odbyw ało się w domu, n ato m iast nasłuch radiow y — w zaroślach nad jeziorem , gdzie w m o n to w an e by ły w ziemię skrzy nie z a p a ra te m radiow ym . J ę d ru ś i jego rodzina zn ajd o w ali u W iącków szczególne oparcie, a członkowie g ru p y rów nież byli częstym i gośćmi. W ładysław Jasiń sk i p rzeb y w ał często u W iącków, ale m ieszkał pod nazw iskiem Rose w sąsiedniej Osali z żoną i synkiem .
W red a k c ji w Józefowie koło W iśniowej pracow ał rów nież 13-letni W iesław K abata, b ra t „B oba”, oraz M ichał P rzy b y łek , przed w o jen n y podoficer. Na m aszynie pisał oprócz w ym ien io n y ch nie Kopeć, lecz A le k sa n d e r M iernowski, zastępca se k re tarz a gm in y w Wiśniowej.
2 6 2 C E C Y L I A G U T H Y
Po opuszczeniu Józefowa, n a s k u te k areszto w an ia S tan isław a J a s iń skiego, re d a k c ja „ O d w etu ” w czasie ciężkiej zim y 1942 r. skazana została n a now ą tułaczkę. Je d e n n u m e r w y k o n a n y został w gajów ce u Józefa Je d y n a k a w Brzezinie Oględowskiej. Dalsze d w a n u m e ry u M ichała W acha w dalszym sąsiedztw ie gajówki. N astęp n e n u m e ry u m a jo ra Zajączkowskiego w W iśniowej. W róciliśm y jeszcze do Józefowa. Dopiero z Józefow a nastąp iło przeniesienie do W iśniówki n a ty d zień p rzed jej tragedią.
Łącznik p rzy b y ł do Józefow a (zob. s. 234) po zakup żywności, po niew aż w W iśniówce red ak cja „ O d w etu ” nie naw iązała jeszcze odpo w iednich kontaktów . Tam aresztow ano łącznika. W raz z k a to w a n y m
łącznikiem do W iśniówki przybyło gestapo. K a ro lin a S taw iarzo w a
(„L alka”) nie od ebrała sobie życia. Z podpalonego w W iśniówce dom u w ydostaw ali się kolejno w spółpracow nicy „O d w etu ” i „ L a lk a ” trafio n a została gestapow ską kulą. Ja k o ostatniego zastrzelono B olesław a Czuba, biegnącego w stro n ę lasu.
Nie je s t słuszne tw ierd zenie auto ra, że - „O d w et” po w y p ad k ach w W iśniówce już nie był ściśle zw iązany z działalnością niepodległościo w ą „ J ę d ru s ia ” . W dalszym ciągu opiekował się on pism em , finansow ał je, w spom agał osoby ze „spalonego” p u n k tu p rzebitkow ego „O d w etu ” , np. Łopatow ską, udzielał pom ocy osobom zw iązanym z w yd aw an iem „O d w etu ” : A ntoninie K u rk iel i jej córce Zosi, lokując je w swojej ostatniej kw a te rz e w Albinowie. W praw dzie w p ły w „ J ę d ru s ia ” na r e dakcję był m niejszy, ale Ja siń sk i b y n a jm n ie j nie rezygnow ał z w p ły w u na pismo. Dowodem tego było zakupienie m aszy n y d ru k a rsk ie j, uloko w anej w b u n k rze w „W ygw izdow ie” koło Iw anisk, oraz opracow any przez niego po śm ierci B. Czuba sch em at organizacyjny. W schem acie ty m um ieścił siebie jako k iero w n ik a „O d w etu ”. S y tu a c ja k w a te ru n kowa po tra g e d ii w Wiśniówce była n a d w y raz tru d n a , dlatego „ J ę d r u ś ” zgodził się z ciężkim sercem na tym czasow e przeniesienie red ak cji n a p ra w y brzeg Wisły; liczył się z rzeczywistością, z trudnościam i, jak ie rysow ały się w ow ym czasie przed organizacją. N iem niej jed n a k jest oczywiste, że w p ły w y „ J ę d r u s ia ” n a „ O d w et” m alały.
Tw ierdzenie, że re s ty tu o w a n y we w rześn iu 1943 r. „O dw et” nie b y ł już organem „ J ę d ru sió w ” , jest nie do przyjęcia. P rzeczą te m u zresztą dalsze w yw ody autora. Do red a k c ji „ O dw etu ” wchodzili czterej n a js ta rs i jego w spółpracow nicy. J e rz y B ette („Papcio”) prow adził n asłu ch rad io w y w L esisku n a k w a te rz e u Gwoździa, nie zaś w W ojcieszycach-Pia- chach. M ieszkał tam z T adeuszem Szew erą („T adkiem Ł e b k iem ”). D r u k a rn ia „ O d w etu ” została u ru ch o m io n a nie po kilk u latach , lecz po roku od chwili zakup ienia pedałówki.