Magdalena Jażdziewska
Magiczna siła poetyckiego słowa : o
językowej dominacji nad kobietą w
poezji Stanisława Grochowiaka
Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (130), 185-194
2011
Magdalena JAŻDZIEWSKA
Magiczna sita poetyckiego słowa.
O językowej dominacji nad kobietą
w poezji Stanisława Grochowiaka
Stanisław G rochow iak jest poetą, k tóry bard zo sta ra n n ie dobiera słownictwo tw orzące poetycki k o m u n ik a t, chociaż tezę tę zapew ne podw ażyłby R obert Stiller, jeden z najzacieklejszych krytyków „niechlujnej polszczyzny G rochow iaka, [któ ra] roi się od najzw yklejszych błędów, nie dających się uspraw iedliw ić żadną in ten cją artystyczną”1. W spom niana ocena zdaje się jed n ak zbyt rad y k a ln a2. G ro chow iak popraw iał k ilk u k ro tn ie swoje utw ory w celu znalezienia jak n ajdosko nalszego artystycznego w yrazu. Jego w iersze u k az u ją w ytrw ały proces ped an ty cz nej p racy n a d tekstem . N ic nie pozostaw iał przypadkow i.
W śród w ierszy Stanisław a G rochow iaka znaleźć m ożna b ard z o in teresu jącą g rupę utworów, w których na płaszczyźnie w arstw y językowej k o m u n ik a tu poetyc kiego toczy się dyskusja na te m at k o b ie ty 3. Język poezji staje się no śn ik iem
zna-R. S tiller Polszczyzna pogwałcona u Grochowiaka, „Poezja” 1978 n r 5, s. 43. Bliżej praw dy na te m a t popraw ności językowej poezji Stanisław a G rochow iaka wydaje się Jacek L ukasiew icz, który - pow ołując się na o pinię P iotra
Łuszczykiew icza oraz Jerzego Z iom ka - pisał: „Wydaje się, że w iele [...] chwytów G rochow iaka b alan su je na g ran icy b łęd u językowego i gen ialn o ści” (zob.: J. L ukasiew icz Grochowiak i obrazy, Wyd. UWr, W roclaw 2002, s. 144).
Korzystam z następujących w ydań poezji: S. G rochow iak Wiersze nieznane i rozproszone, wyb., w stęp i kom. J. Lukasiew icz, Towarzystwo Przyjaciół Polonistyki W rocławskiej, W rocław 1996, s. 122, cytaty z tego tom u lokalizuję w tekście po skrócie W N;
S. G rochow iak Wybór poezji, oprac. J. Lukasiew icz, Z akład N arodow y im. O ssolińskich, W rocław 2000, s. 42; cytaty z tego tom u lokalizuję w tekście po skrócie WP.
2
3
18
18
6
czeń oraz lu strem , w którym przegląda się kobiecy fan tazm at w ytw orzony przez m ęski um ysł. Służy do konstruow ania obrazu kobiety, a także opisyw ania stosun ku, w ja k im pozostaje w zględem n ie j p o dm iot liryczny. W w yodrębnionej grupie utw orów indyw idualność kobieca jest ograniczona w yznacznikam i m ęskiego fan ta zm a tu , dlatego istnieje ona jedynie w słowach, m arzeniach, rozkazach i życze n ia ch p o d m io tu lirycznego.
W niezw ykłej poezji Stanisław a G rochow iaka kobieta nie jest osobą, o której się m ówi i pisze. Jest n ato m iast kim ś, kogo m ożna „m ówić” i „pisać”. Poetyckie akty genezyjskie pow ołują do życia postać, która jest by tem jedynie językowym. P odm iot liryczny, m ający skłonność do zachow ań dem iurgicznych, tw orzy ją zgod n ie z w łasną fan tazją, dlatego mówi: „C iebie piszę w zim ie, w ogrom niejącej świe cy / Za plecy” (Oda - plecy, WP, s. 42-43) lub w spom ina: „Pisałem Cię konw alią i zm ierzc h em ” ([Pisałem Cię konwalią i zm ierzchem ...], WP, s. 13-14). W yrażenie „C iebie p isz ę” wywoływać m oże skojarzenia m alarskie. W m ocy artysty leży ra czej m alow anie kogoś, niż jego „pisanie”. W poezji Grochowiaka kobiety nie utrw ala się za pom ocą farby, gliny lu b k am ien ia, lecz u n ie ru c h am ia w słowie, dlatego jest ona „n a p isa n a” . Staje się ucieleśn ien iem m arzenia, ideałem , k tóry wywołuje strach mężczyzny. W zestaw ieniu z p ię k n em kobiecego ciała p odm iot liryczny jest jedy nie „m aleńkim , ogłupiałym - z ogarkiem drżącej świecy / P rzekradającym się przez plecy” . U jęte w ram y pięknej fan tazji kobiece ciało jest dla m ężczyzny wrogą i jed nocześnie u p rag n io n ą k rain ą, któ rą poznaje się ze strachem . Ową k rain ę opisuje się przy pom ocy m etaforyki przyrodniczo-geograficznej („plecy”, które p o trafią „ożyć” są podobne do „k ra in ”, „lądów ”, „krajów podzw rotnikow ych”, „horyzon tów ”, „wyżyn”, „kanałów ”, „słońca”, „rzek podskórnych [które] szeleszczą”, „nie b oskłonu w szystkich p la n e t”)4.
W utw orze Oda - plecy nie pisze się o kobiecie. Aby pisać o kim ś, należy u zn a wać jego podm iotow ość. Pow szechnie używ ana w polszczyźnie k o n stru k cja języ kowa zachow uje szacunek dla ludzkiej podm iotow ości. Poetycką kobietę „pisze się” jak w iersz, list, ogłoszenie, zawsze coś m aterialn eg o i przedm iotow ego. N ie kiedy m ożna ją także „m ówić” :
M ów ię spokojnie. To jest: znaczę głowę C iągle tę samą:
Jej nos wydłużony,
Jakby chciał spłynąć, zalutow ać usta. M ów ię spokojnie włos, k tóry rozbiega - T łu m , co ucieka z pobladłego ry n k u , A krew podziem na
4 W utw orze tym ciało kobiety staje się p rzed m io tem estetycznej kontem placji. Taki sposób jego p rzed staw ian ia nosi podobieństw o do m łodopolskiego h ed onizm u artyficjalistycznego. W ojciech G utow ski pisał, że w ram ach owego hed o n izm u „erotyczne przeżycie ogniskuje się w okół pięknego ciała przedstaw ionego w dziele sztuki lub traktow anego jako p rzed m io t estetyczny, [zaś] d u ż ą rolę odgrywa specjalnie ukształtow any, w yidealizow any pejzaż” (zob.: W G utow ski Nagie dusze i maski (o młodopolskich mitach miłości), W L, K raków 1992, s. 119-120).
Jażdziewska Magiczna siła poetyckiego słowa
M a stare przesm yki.
M ów ię powieki. Po w ieki je mówię. N oszone w espół w n ieu stan n y m tru d zie, Po dzień, gdy zlecą
I głowę zatrzasną.
Portret (WN, s. 185)
K obieta istn ieje dzięki m ów ieniu, jest bytem utrw alonym w słowie. Jej obraz p o w staje na oczach czytelnika, a raczej w jego w yczulonym uchu. W spom niane kil- k ik ro tn ie „m ów ienie” obdarzone jest m ocą zm ien ian ia rzeczyw istości. Jest jedno znaczne w sto su n k u do „znaczenia głowy” oraz tw orzenia „włosów” i „pow iek” . W poezji G rochow iaka czynności m ów ienia, pisania, fantazjow ania i rozkazyw a nia u rasta ją więc do ran g i w ypow iedzi perform atyw nych5.
Stanisław G rochow iak posługuje się językiem w sposób oryginalny i osobliwy. W jego poezji m ożna bow iem nie tylko „pisać” i „m ów ić” kobietę, ale także „opo w iadać p ta k a ”, „rybę”, „k o n ia” i „rzeźn ię” (Po ciemku, WP, s. 82-83)6. Tym czasem czynność „opow iadania” odnosi się przew ażnie do relacjonow ania w ydarzeń, ma konotacje czasownikowe, nie w chodzi nato m iast w związki z rzeczow nikiem , w p ro ponow any p rzez poetę sposób. W w ierszu tym poeta stosuje nieużyw ane już „daw ne bezprzyim kow e dopełnienie w b ie rn ik u ” . „D ziś w ta k ich w ypadkach w ystępu je w yłącznie dopełnienie przyim kow e, [dlatego mówimy]: opow iedz o ptak u ; o ry bie; o koniu; o rze źn i”7. Pewne celowe n aru sz en ie popraw ności językowej służy w tajem n iczen iu czytających w „m iste riu m poetyckie, [w którym ] sm ak życia po znaje się poprzez n ie u sta n n ą próbę śm ierci” 8:
W poezji Stanisław a G rochow iaka w iele d okonuje się d zięki językowi. Z ostał on bow iem obdarzony m ocą zm ien ian ia poetyckiej rzeczyw istości. M ów ienie, fantazjow anie lub rozkazyw anie to poetyckie p rak ty k i „wykonawcze, dokonaw cze lub narzędziow e, których wygłoszenie lub n a p isan ie jest zarazem sp ełnieniem określonego d z ia ła n ia ” (zob.: Performatywy, hasło w: M. G łow iński,
T. K ostkiewiczowa, A. O kopień-S ław ińska, J. Sław iński Słow nik terminów literackich, red. J. S ław iński, wyd. 4, Z ak ład N arodow y im . O ssolińskich, W rocław 2002, s. 380).
M ich ał N aw rocki nazywa tę czynność „m ów ieniem rzeczyw istości” lub „w ypow iadaniem rzeczyw istości”. Pisze także, że „nie jest [ona] tylko zabaw ą językową, [lecz] fu n d am e n ta ln y m gestem słow nym , [który] łączy w sobie akt referencji i k reacji”. Ź ró d eł tego d o p a tru je się w Biblii. W czynności w ypow iadania w idzi „im itację boskiego pra-słow a tw orzącego św iat w takim sensie, że tw orzenie i nazyw anie są tu rów norzędne” (M. N aw rocki „Tego się naucz każdy, kto dotykasz próżni”. R zecz o poezji Stanisława Grochowiaka, A rcana, K raków 2007, s. 73-74).
J. D u k Synkretyzm stylistyczny poezji Stanisława Grochowiaka, Wyd. U Ł, Ł ódź 1997, s. 63-64.
K. G rela „Rzeczy wietrznej albo nocnego cienia nie przepłosz”, „Poezja” 1977 n r 2, s. 77. 5
6
7
18
8
- O pow iedz ptaka. - D obrze. O pow iadam :
Ta strzała była na końcu złocona, Z ło tn ik ją stru g ał do perfidnych z a d a ń . N iosąc ją z nieba, cien iu tk o się kona. - O pow iedz r y b ę .
- D obrze. O pow iadam :
Ten m ło tek czuły, a jakże treściwy, K toś p ięk n y może do tw arzy przykładał, Bo tw arz m a gładkość p o dobną do r y b y . - O pow iedz k o n i a .
- D obrze. O pow iadam :
N ajczulej pętać jedw abiem . A potem Pieszczota noża na błyszczących z a d a c h . Koń naw et m artw y odw dzięczy pieszczotę. - O pow iedz r z e ź n i ę .
- D obrze. O pow iadam :
Są jednorożce o ciężkich pow iekach, W ędrują białe po w iśniow ych sadach, Ich grzywy płaczą na leniw ych r z e k a c h .
„R yba”, „koń” i „jednorożec” p o dzielają los „ p ta k a ”, k tó ry „jest żywy i m artw y jednocześnie” . „C udnie, w zruszająco żywy, gdy leci w pow ietrzu zagrożony p rze m yślnie zrobioną przez człow ieka strzałą. Boleśnie, przerażająco nieruchom y, gdy leży p rzeb ity na ziem i”9.
P odm iot liryczny w poezji Stanisław a G rochow iaka rości sobie praw o do dys ponow ania kobietą. Powołuje ją do życia, n adając swym słowom k ształt życzenia lub rozkazu. D latego bardzo często posługuje się p arty k u łą „n iech ”, tw orzącą for m y try b u rozkazującego:
N aga niech prawie N iech w przykrótkiej halce N a praw ej piersi z b aw ełn ian ą cerą N iech d ru g ą kurczy
W zasm olonej garstce
Muza (WP, s. 58)
P artykuła ta w zm acnia znaczenie w ystępujących po niej w yrazów 10. W poezji nie posiada ona łączliw ości charakterystycznej dla zw yczaju językowego. N ie w chodzi w zw iązek z czasow nikiem w określonej liczbie i czasie, służy n ato m ia st rzeczy znacznie w ażniejszej - k o n stru o w an iu obrazu kobiety zgodnego z m ęską w yobraź nią. W utworze tym aprobow any fantazm at m a przyoblec się w dziwną postać z „łysą
9 Tamże.
Jażdziewska Magiczna siła poetyckiego słowa
głów ką” i „zaledw ie znaczonym u śm iech em ”, w kobietę „praw ie n ag ą” i „kurczą cą p ie rś w zasm olonej g arstce” . W spom niana wizja pozostaje jed n ak w sferze po- tencjalności, w skazuje na to stosowanie zw rotów w czasie przyszłym oraz sygnali zow anie podejm ow ania refleksji myślowej przez p odm iot liryczny. Owa refleksja ujaw nia się w stw ierdzeniu: „C hodzi o uśm iech zaledw ie znaczony / Jakby za p ał ką u paloną kreślić / N a idealnie k rochm alonym p łó tn ie ” .
W sferę p otencjalności w prow adza nas także podejm ow ana przez p odm iot li ryczny czynność snucia m arzenia. F antazjow anie pozwala na stw orzenie obrazu kobiety, k tó rą m ożna „grać” lub na której m ożna grać, jak na instrum encie:
G rałbym ją d e lik a tn ie od dołu do góry Każdym o puszkiem palca n ab ierając czasu Aż w g łębi srebrnego sopranów jej lasu N agie bym drzew o o dkrył zam iast klaw iatury
[Na nutach położona lżej niżby na sianie...], (WP, s. 63-64)
U pragniona kobieta staje się obiektem m iłosnych zabiegów mężczyzny. Jej obraz n ik n ie jed n ak p o d ciężarem rekw izytów ta k ich jak „czerw one pończochy” i „ręka w iczki biało um ieszczone w p la n ie ” . K obieta ta jest jedynie pustym , u niw ersal nym fan ta zm a te m zrodzonym w m ęskim um yśle, dlatego jest „niebieskaw a w n a gości” i anonim ow a. M iłosna gra z kobietą „pozbaw ioną tw arzy” jest bardzo wy- m ow na11. P rzegrany zostaje uprzedm iotow iony i tra c i tożsam ość. Tw arz jest b o w iem częścią ciała „obdarzoną bardzo pozytyw nym i konotacjam i, odzw ierciadla- jącą ludzkie w nętrze, w yrażającą duszę [i] praw dę [oraz um ożliw iającą] u jrzenie całego człow ieka” 12.
K azim ierz N ow osielski stw ierdza, że S tanisław G rochow iak „niezwykle często za pom ocą m .in. zaim ków w skazujących, p arty k u ł, rozkaźników w b ardzo w yrazi sty sposób eksponuje rolę fu n d am e n taln y ch dla sta tu su przedstaw ianego przezeń św iata dyspozycji aranżacyjnych” 13. Owe „dyspozycje” b ardzo często dotyczą ko biety i, jak p isano w cześniej, obdarzone są m ocą sprawczą. G rochow iak tra k tu je język jako swego ro d zaju d em iurgiczny żywioł i sw obodnie posługuje się jego per- form atyw ną perspektyw ą, która doskonale uw idacznia się w utw orze Zaproszenie do miłości (WP, s. 132-133). Poetycki k o m u n ik a t staje się tu kolejną p rezentacją twórczego artyzm u i p rzybiera form ę rozkazu:
M asz być półsenna Teraz m asz być siwa P rzy m łodej tw arzy to będzie jak gołąb
11 Jacek L ukasiew icz pisze, że „K obieta bez tw arzy [jest jed n ą z] z postaci, które będą towarzyszyć G rochow iakow i [nie tylko w w ierszach m łodzieńczych, lecz] do k ońca” (W N, s. 9).
12 Twarz, hasło w: W. K opaliński Słow nik symboli, PIW, W arszaw a 2007, s. 440-442. 13 K. N ow osielski „Tyle zachwytu połączyć z pogrzebem” (O poezji Stanisława
Grochowiaka), w: tegoż Troska i czas, Wyd. UG, G d ań sk 2001, s. 122.
18
06
1
M asz być n a p ię ta Tylko z tw arzą gołą K tórą b lask w znieca to znów cień obmywa M asz być o świcie Teraz m asz być bosa P rzez szron biegnąca jak przez nisk i ogień M asz być zb łąk an a W ciąż m yląca drogę Ja k dym p rzyziem ny lub sarna w zakosach M asz być zgoniona Teraz m asz być stara D repcząca w kółko z różańcem przy ustach C h u d a - zjadliw a
N iezd arn a - już tłu sta W peruce
W chórze W gniew ie W o kularach
N ie u s ta n n ie p ow tarzająca się form a „m asz być” jest ro zk a źn ik ie m w noszącym negatyw ne nacechow anie. W spom niane w yrażenie odsyła do przyszłości, je d n o cześnie jest ono na tyle napiętn o w an e rozkaźnikiem , że w pisany jest w nie p rzy m us natychm iastow ego w ykonania. Językowa k o n stru k cja zbudow ana w oparciu o bezokolicznik przyw odzi na m yśl rozkaz oraz zm uszanie kogoś do czegoś nie znoszące sprzeciw u. P oetycki język zachow uje więc ślady d om inacji n a d kobietą. P odm iot liryczny stw arza obraz kobiety, który opalizuje i przybiera k ształty zgod ne z in te n cją m ężczyzny, dlatego też mówi: „M asz być półsenna [ale] T e r a z masz być siw a”, jej tw arz „blask w znieca t o z n ó w cień obm yw a”, „M asz być o świcie T e r a z m asz być bosa”, „M asz być zgoniona T e r a z m asz być sta ra ”, „C huda - zjadliw a / N iez d arn a [ale] j u ż tłu s ta ”.
P oetycki rozkaz, skierow any do kobiety, z jednaką siłą pobrzm iew a także w p o czątkowej części utw oru Słotna (klątwa):
A teraz masz: klęcznikiem w cień pokraczny wszyta, A teraz masz: sufitem w tłoczona w podłogi; N a pastow e pastw iska, dyw anów rozłogi R ozsypujesz siw izny kruche stalaktyta
(WP, s. 279)
W utw orach Zaproszenie do miłości i Słotna (klątwa) p o dm iot czynności tw ór czych posługuje się „op erato ram i m agicznym i [które mogą] przekształcić k o n sta tacje w specyficzne w ypow iedzi p erform atyw ne” 14. O dw oływ anie się do m agicz nych właściwości aktów mowy jest, „oprócz siły w ynikającej z au torytetu oraz z m oż liwości zastosow ania przem ocy” 15, jednym ze sposobów p o d k reślan ia językowej dom inacji: „O perator m agiczny (w yznacznik in te n cji w akcie m agicznym ) sp ra wia, że w ypow iedziane słowo n aty ch m iast staje się ciałem ” 16.
14 J. W asilew ski Retoryka dominacji, Wyd. Trio, W arszaw a 2006, s. 165. 15 Tamże.
Jażdziewska Magiczna siła poetyckiego słowa
Tekst poetycki jest prze strzen ią w alki z kobiecością. To w jego obrębie rozgry w ają się najbardziej dram atyczne pościgi i polow ania na kobietę zakończone zabi ciem ofiary lub jej unieszkodliw ieniem . M ech an izm poetyckiego unieszkodliw ia nia opiera się na rz u c a n iu klątw na kobiety. W dorobku poetyckim Stanisław a G rochow iaka zn ajd u je się kilka naw iązujących do tej p rak ty k i utworów: Kardy nalska (klątw a)(W N , s. 235-236), Nauczająca (klątwa)17,Zaklinanie (WP, s. 280-281), a także cykl utw orów zatytułow anych Erotyki i klątwy.
W iersz to k o m u n ik a t m agiczny, w któ ry m m ożna wykląć istn ien ie kobiety lub rzucić na n ią czar. R ozpalony żądzą posiadania m ężczyzna dostrzega w rzu c en iu zaklęcia ostateczną n adzieję na zdobycie u pragnionej w ybranki. Jego słowa św iad czą nie tylko o gorącym b ła g an iu , ale także o chęci „o b ezw ładnienia”18 kobiety. Takie bow iem in te rp re tac y jn e horyzonty otw iera, w spom niana w ty tu le w iersza, czynność „z ak lin an ia” :
M uszę cię mieć. To ta k jakbym m u siał m ieć rym,
J a k b asior na szybie lodowej - p rzep ió rk i kulaw ej czuć trop. I gdy się doczm ychnę - bądź studzw onna w tym,
J a k ja - siekiery, W pustce P azerny chłop.
M uszę cię wziąć. Ja k pióro biorę w garść, B łękitne aż po abażur, d opóki m oja dłoń
Ten św istek zw iewnych lotów nie p rzem ien i w barć, A ty - jak pszczoła plastra,
N iew iestna i żądlasta N ie bzykniesz: Boże broń!
M uszę na śm ierć. N a leśne p rześcieradła Rozłożyć złoty lok,
J a k lnu kw aśne paździerze.
Potem niech klepie zbędne już pacierze M atk a w z apiecku za piecem pobladła. I now y rok
N a b a ran i skok
Zaklinanie
N a chęć zaw łaszczenia kobiety przez p o dm iot liryczny w skazują jednoznacznie w yrażenia: „m uszę cię m ie ć”, „m uszę cię w ziąć”, „m uszę na śm ierć” . M ężczyzna b ardzo chce opanować kobietę, a w ręcz nie m oże postąpić inaczej. W skazuje na to in te rp re tac y jn ie bogaty bezokolicznik „m usieć” . In teresu jące i bardzo wymowne
17 W spom niany w iersz zam ieszczono w następującym zbiorze: S. G rochow iak Bilard, C zytelnik, W arszaw a 1975, s. 59.
18 N owy słownik języka polskiego, red. E. Sobol, Wyd. N aukow e PW N , W arszaw a 2003, s. 1223.
16
19
2
w ydaje się także zastosow anie bezokolicznika „m ieć” . O znacza on „bycie w łaści cielem lu b użytkow nikiem czegoś”, „posiadanie praw a do kogoś lub czegoś”, „by cie u p raw nionym do rozporządzania czymś, k im ś”19. W poezji G rochow iaka w spo m n ia n y bezokolicznik nie tw orzy zw iązku zgody. Jest on napiętn o w an y biologicz ną pożądliw ością, n ie świadczy o „zorientow aniu k u danej jednostce”20, lecz o chęci jej zdom inow ania.
Powyżej w ysunięte hipotezy in te rp re tac y jn e niezw ykle trafn ie uw iarygodnia stw ierdzenie przyw oływ anego w cześniej K azim ierza N ow osielskiego:
W tym świecie, w zasadzie ograniczonym do rzeczyw istości sztuki, p o d m io t czynności tw órczych objaw ia się jako najw ażniejszy d y sp o n en t estetycznych fo rm u ł zw iązanych z praw dą egzystencji, z przeżyw aniem czasu i przestrzeni. O n z całą p rem edytacją to swoje szczególne m iejsce ujaw nia i eksponuje, czyniąc z tej p rak ty k i zn am ien n y rys kreow ane go przez siebie poetyckiego bytu.21
Podm iot czynności tw órczych p ostępuje egoistycznie. W szelkie stosowane przez niego zw roty językowe, któ re świadczą o zaw łaszczaniu, skierow ane są wyłącznie k u jego osobie. Takie postępow anie przyczynia się do uw idocznienia kreacyjnej mocy, k tó rą dysponuje. M ężczyzna tw orzy sam i dla siebie. P rzyjm uje postać roz kapryszonego dziecka i pow ołując do życia kobietę mówi: „m uszę cię m ie ć”, „m u szę cię w ziąć”, „m uszę na śm ierć” (Zaklinanie), „chcę cię m ieć” (Gdy ju ż nic nie zostanie, WP, s. 66), a także po raz kolejny stosuje tryb rozkazujący:
0 b ąd ź m i m atka pajęczyn wiszących B ajorek stojących w n iedognilnym cieple Bądź m i m adonna pachnących pejzaży W róblem jedzonym przez cierpliw e m rów ki
A kt w pejzażu (WP, s. 67)
M ężczyzna staje się reżyserem poetyckiego sp ek tak lu , p arad o k saln ie nie z kobie tą, lecz z sobą w roli głównej.
P odm iot czynności tw órczych w sposób sw obodny i dow olny ustaw ia i dobiera rekw izyty ozdabiające poetycką rzeczywistość. N iek ied y tw orzy z n ic h kom pozy cję m alarską. Jest to kom pozycja ciekawa. W śród licznych rekw izytów g inie w niej bow iem kobieta, która jest najw ażniejsza. Tak oto Saskia w tapia się w przed m io ty m ające zapełnić podobrazie:
K iedyś usadzę cię nagą w śród przepychu B ędą tam suknie ciężkie ja k woda B ędą na głowę nakrycia szerokie 1 będzie m etal
19 Tam że, s. 452-453, a także: Słow nik języka polskiego P W N , pod red. L. D ra b ik i E. Sobol, W arszaw a 2007, s. 386.
20 E. B alcerzan Poezja polska w latach 1939-1965, cz. 1: S trategie liryczne, W SiP, W arszaw a 1984, s. 67.
Jażdziewska Magiczna siła poetyckiego słowa
C hcę cię m ieć nagą w krajobrazie ciem nym G ęstym od brązów św ieczników waz Z których niech dym i w aniliow y poncz W rozdęte ch rap y nieruchom ych dogów
Gdy ju ż nic nie zostanie
C iało kobiety optycznie znika pod ciężarem dekoracji. Saskia poddaje się „usadza n iu w śród przep y ch u ”. Czynność sadzania, zintensyfikow ana przez zastosow anie przedrostka „u-”, to zapowiedź dokonania unieruchom ienia, wciśnięcia w zastygłość, w skazania m iejsca kobiecie, jej usadowienia. Utwór to p relu d iu m do tw orzenia ob razu. W n im „kobiece ciało staje się sztuką dzięki zaw ierającym je i kontrolującym granicom formy, a dokładniej dzięki ujęciu ciała kobiety w ram y ”22. Rozpaczliwa próba zam knięcia Saskii w m alarskim i poetyckim obrazie powodowana jest działa niem „psychologicznego m echanizm u kom pensacyjnego”23. Georges B ataille pisze o nim w sposób następujący: „Siłą poruszającą wszelkie działania ludzkie jest - ogól nie rzecz biorąc - p ragnienie osiągnięcia p u n k tu najdalszego od sfery um ierania (sfery gnicia, b ru d u i nieczystości): wytrw ałym usiłow aniem tępim y wszędzie ślady, znaki i symbole śm ierci”24. P ortret pięknej Saskii m a funkcję podobną do p o rtre tu trum iennego, tyle że w ykonuje się go w oparciu o żywy jeszcze wzór, „w śm ierć swą odchodzący”.
E dw ard B alcerzan zauw aża, że „sam o opisyw anie kobiety w w ierszach jest jej uprzedm iotow ieniem , zagarnięciem n ad nią władzy, świadectwem zaw łaszczenia”25. W wyjątkowej poezji Stanisław a G rochow iaka, „pokazującej zup ełn ie nowe, n ie oczekiw ane m ożliw ości języka”26, k o m u n ik a t poetycki jest płaszczyzną dyskusji na te m at kobiecości. O m ów ione w cześniej oryginalne partykuły, rozk aźn ik i i za im ki w skazujące zyskują w poezji G rochow iaka pew ną autonom ię, ich znaczenie p rzestaje być jednow ym iarow e, zaś fu nkcja rozszerza się. N ie odzw ierciadlają one tylko i w yłącznie zasad łączliw ości językowej, są n ato m iast pew ną k lam rą sp in a ją cą elem enty św iadom ości ukrytej po d pow ierzchnią tekstu. Językowa analiza ko m u n ik a tu poetyckiego pozw ala na dokonanie rek o n stru k c ji pew nego naddanego sensu, którego źródłem jest relacja łącząca m ężczyznę z kobietą - przyjm ującą
22 L. N ead Teoria aktu kobiecego, w: tejże A k t kobiecy. Sztuka, obscena i seksualność, przeł. E. F ran u s, R ebis, Poznań 1998, s. 42.
23 D. U ffelm ann M odernizm - czy mempleks? Ze szczególnym uwzględnieniem nekrofilii Stanisława Grochowiaka oraz „ciągłości ujawnianej przez śmierć” Bataille’a, w: Modernistyczne źródła dwudziestowieczności, red. M. D ąbrow ski i A.Z. M akow iecki, W P UW, W arszaw a 2003, s. 288.
24 Tamże.
25 E. Balcerzan, Poezja polska w latach 1939-1965, s. 246.
26 J. M arx „Zamiatacz modlitw z posiwiałą m iotłą” (O poezji Stanisława Grochowiaka), w: tegoż Legendarni i tragiczni. Eseje o polskich poetach przeklętych, Alfa, W arszaw a 1993,
s. 345.
19
19
4
postać m arzenia i fan ta zm a tu . „K obieta to lacanow skie p u ste m iejsce w języku, na k tó re p o d m io t, zaw sze w pozycji m ęsk iej, p ro je k tu je swoje fa n ta z m a ty ”27. W zw iązku z tym retoryka kobiecości opiera się na specyficznych k o m u n ik a ta ch językowych: życzeniu, rozkazie, rzadziej d elikatnej sugestii.
Abstract
Magdalena JAŻDZIEW SKA University of Gdańsk
A magical strength of the poetic word. Linguistic domination of woman in Stanisław Grochowiak’s poetry
Stanisław G ro c h o w iak 's p o etic pieces n o t infrequently offer a discussion o n w o m a n in th e linguistic facet o f p oetic com m unication. Fem ale indivduality, limited as it a p p ea rs in th e s e p o e m s, is only ex isten t in w o rd s, daydream s, c o m m a n d s a n d /o r w ishes e x p ress ed by th e narrative subject. In th e artistic space o f th e G ro c h o w iak w orks, w o m a n a p p ea rs n o t as an individual to b e sp o k en o r w ritten ab o u t. Instead, w o m a n can b e ‘sp oken' and ‘w ritten '. T h e p o e t im bues life into a figure th a t m erely form s a language-based, o r linguistic, being, an entity th at is saved in th e w o rd and conform s to a m ale fantasy. Speaking, writing, daydream ing and co m m an d in g are p ro m o te d in this p o e try to th e rank o f perform atives.
27 K. Szczuka Odkąd zniknęła... w Szwajcarii, w: Ciało - płeć - literatura. Prace poświęcone Profesorowi Germanowi R itzow i w pięćdziesiątą rocznicę urodzin, red. M.