• Nie Znaleziono Wyników

Sejm obozowy szlachty litewskiej pod Witebskiem 1562 r. i jego petycya o unię z Polską. (Przyczynek do dziejów parlamentaryzmu litewskiego i genezy unii lubelskiej)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sejm obozowy szlachty litewskiej pod Witebskiem 1562 r. i jego petycya o unię z Polską. (Przyczynek do dziejów parlamentaryzmu litewskiego i genezy unii lubelskiej)"

Copied!
34
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Sejm obozowy szlachty litewskiej pod Witebskiem 1562 r.

i jego oelycya o pnie z Polska.

(P rzyczyne k do d z ie jó w parlam entaryzm u lite w skie go i genezy unii lu be lskie j).

W bistoryografii rosyjskiej i ruskiej *) zw rócono już n a to

uwagę, że w przebiegu długoletnich starań o unię za Z ygm unta A ugusta, które poprzedziły pam iętny rok 1569, przełom ow e posiada znaczenie sam orzutne w ystąpienie w tej spraw ie szlachty litewskiej w r. 1562, prośba w spraw ie unii z Polską, z jaką się w ówczas zw rócił do króla sejm obozow y pod W itebskiem . N iezw ykłe zn a­ czenie tego faktu polega na tem, że w tedy poraź pierwszjr dąże­ nia polskie do zacieśnienia i zabezpieczenia związku, łączącego oba państw a jagiellońskie, znalazły żyw y oddźw ięk w samem W . K się­ stw ie, że po raz pierw szy na Litw ie zabrał sam odzielnie głos w tej spraw ie nie szereg m ożnowładców, lecz ogół ziem ian-bojarów , cały stan szlachecki, zdobyw ający sobie -właśnie w tych latach w ew nę­ trznej reform y pew ien skrom ny zrazu, lecz coraz znam ienniejszy w decydujących zwłaszcza chwilach, w pływ na losy swej ojczyzny. N aw et prof. H ruszewskij, zapatrujący się na całe dzieło unii p o l­ sko-litewskiej tak krytycznie i nieprzychylnie, nie zaw ahał się uw y­ datnić owej petycyi witebskiej jako w yraźnego dowodu, że ogół szla­ chty W . księstw a litew skiego, w brew opozycyi m ożnowładczej, zbliżenia do K orony i w zmocnienia unii z nią pragnął jaknajgorę- cej; omawiając jed nak tę spraw ę, słusznie zaznaczył, że mimo jej ważności w iem y o niej dotąd niestety bardzo mało 2), możemy ją przedstaw ić tylko fragm entarycznie i ogólnikowo. Istotnie znaliśmy

*) P o r. M. L u b aw sk ij: L it.-ru ssk ij sejm , s. 635/6; M. H ru s z e w sk ij: Isto- rija U k ra in i-R u si, 2. w yd. IV s. 361/3.

(3)

ją dotychczas tylko z krótkiej wzmianki „o litew skiej uniej" na końcu dyaryusza sejm u piotrkow skiego 1562/3 r.1), wzmianki, która je d n ak — n a co dotąd nie zw rócono uw agi — w tekście drukiem ogłoszonym uryw a się w środku zdania, oraz z krótkich rów nież uchw ał, zapadłych pod W itebskiem , które przytoczono pod m yl­ nym tytułem prośby do króla i, jak się niżej okaże, nie w pier­ w otnej, lecz w znacznie złagodzonej redakcyi, w dyaryuszu sejmu w arszaw skiego 1563/4 r.2). Z nana je s t w praw dzie nadto także od­ pow iedź króla n a poselstw o, w ysłane do niego przez szlachtę li­ tew ską 8), lecz w akcie tym Z ygm unt A ugust rozstrzyga jedynie mniej ciekaw ą dla nas p rośbę o rozpuszczenie w ojska, a najw aż­ niejszą spraw ę, kw estyę unii, zupełnie pomija.

Z tych skąpych i uitywkowych św iadectw źródłow ych mało się tylko dow iadujem y o uczestnikach i o przeciw nikach całej akcyi, nic nie m ożem y w yw nioskow ać o jej genezie, o okoliczno­ ściach w jakich przjrszła do skutku, i — co najw ażniejsza—nie po­ znajemy naw et tekstu samej petycyi, treści owych próśb, z jakie- mi sejm obozowy, podobnie ja k inne, w norm alnych w arunkach zw ołane sejmy W . K sięstw a, zw rócił się do hospodara, I nie m ie­ libyśm y żadnych w idoków uzupełnienia naszych wdadomości o tak ważnym w ypadku dziejowym, bylibyśm y skazani na m ozolne— a ew entualnie bezskuteczne — w yszukiw anie ubocznych szczegó­ łów z rozproszonej po różnych archiw ach korespondencyi z owjrch lat, na jałow'e przypuszczenia i hipotezy, gd j'b y nie skrzętna ręka współczesnego szlachcica m ałopolskiego, który , pragnąc przekazać i w yjaśnić potom nym jaknajw ięcej pom ników życia parlam en tar­ nego Polski a rów nież i bratniej L itw y w przełom ow ej dobie ich dziejowego rozw oju, zapisał w dosłówmem tłóm aczeniu polskiem nietylko au ten ty cz iy tek st w spom nianych przed chwilą krótkich uchw ał w itebskich, ale też całą długą petycyę sejm u obozowego do Zygm unta A ugusta, poprzedzając to w szystko swym w łasnym , шеосешопзнп dziś dla nas kom entarzem .

T en zaś, kto kreślił te długo ukryte przed okiem badaczy św iadectw a lub pod którego kierunkiem je spisano, to nie b \d byle kto z licznego zastępu sejmującej i sejmikującej za Zj/gm untow- skich czasów szlachty. Cały ten bowdem m ateryał, dokum entow y i narracyjny do dziejów sejmu w itebskiego, to tylko część w iel­ kiego, w spółczesnego zbioru do dziejów parlam entaryzm u Rzeczy­

‘) Ź ró d ło p ism a do d ziejó w unii I I /1. s. 1Ь7. 2) T am że, s. 367/8.

s) L u b aw sk ij: L it.-russkij sejm , dodatki nr. 43. P r z e g lą d H is to ry c z n y . T . X V III, z. 3.

(4)

3 2 2 S E J M O B O Z O W Y S Z L A C H T Y L I T E W S K I E J P O D W I T E B S K I E M .

pospolitej, obejmującego dyaryusze i najrozm aitsze akty, w y św ie­ tlające działalność szeregu · sejmów, sejmików i zjazdów szlache­ ckich za Zygm unta A ugusta, łączącego je rodzajem kronikarskiego opow iadania, a pow stałego pod egidą szeregu w ybitnych szlachci­ ców m ałopolskich, posłujących, przem awiających, m arszałkujących na tych sejm ach i zjazdach, przyw ódców ruchliw ego stronnictw a egzekucyjnego. W ykryw szy w yraźne ślady istnienia tego sy ste­ m atycznego zbioru, z którego, nie wiedząc o jego istnieniu, ogło­ szono już w naszych publikacyach dyaryuszów ow oczesnych nie­ jedną fragm entaryczną część sk ła d o w ą 1), a naw et cząstkę w spo­ m nianego kronikarskiego o p o w iad an ia2), pracujem y obecnie nad jego rekonstrukcyą, a tymczasem korzystam y z jednej jeg o części, znanej nam już w czystopisie, w ostatecznej re d a k c y i3), aby z niej w ydobyć i opracow ać, za pom ocą innych jeszcze źródeł, ustępy najcenniejsze, dotyczące spraw litew skich w r. 1562.

Były to czasy długich, w yczerpujących w szystkie siły W. K sięstw a w ojen m oskiewskich, których punktem w yjścia była w praw dzie w alka o świeżo pozyskane Inflanty, przy których j e ­ dnak w istocie rzeczy chodziło i o w iele ważniejszą jeszcze sp ra­ wę, o pow strzym anie ciążącego na Litw ie od w ieku już niemal naporu w schodniego sąsiada, o pow etow anie bolesnych strat, które w poprzednich wojnach i zatargach z Moskwą ju ż poniesiono, albo przynajmniej o zachow anie tej granicy, która i tak już posunęła się daleko w głąb daw nych dzierżaw W itołdow ych.

I otóż w łaśnie w lecie 1562 r. przyszło do jednej z licznych w siódmem dziesięcioleciu XVI w ieku w ypraw w ojennych W . księ­ stw a litew skiego przeciw ko -Moskwie, spowodow anej tym razem przez napad w roga, skierow any na pograniczne w ojew ództw o w i­ tebskie. A potrzeba musiała być nagła i gw ałtow na, skoro, jak się

В N ależą tu m ięd zy innym i także dw a cy to w an e w yżej d y a ry u sz e w Ź ró - dłopism ach do dziejó w unii II/l.

2) J e s t to k ro n iczk a 1559 — 1562, ogłoszona w B ibliotece K rasińskich r. 1868 (w raz z d y ary u sz em se jm u 1565 r.) z kopii, u ry w a ją c e j się w p o ło w ie zdania i nie obejm ującej ju ż sp ra w lite w sk ic h 1562 r.

3) MS. C zarto r. 1604. o b ejm u ją cy 1) k ro n ik ę, p rz e p la ta n ą aktam i do dzie­ jó w p a rla m e n ta ry z m u , od sk o ń c ze n ia se jm u 1558/9 do początku se jm 1562/3 (s. 1—86), 2) d y ary u sz te g o sejm u, ten sam co w Ź ró d ło p . (s. 87—368), 3) d a l­ szy ciąg ow ej k ro n ik i aż do z w o ła n ia n a s tę p n e g o sejm u 1563/4 (s. 368 — 406). P ie rw s z a część n iem al cała, m. i. w szy stk o , co się w niej odnosi do Litw y, z n a jd u je się te ż w d ru g im w sp ó łc z e sn y m MS. teg o ż archiw um , m ianow icie w Nr. 2208 s. 267 nn.

(5)

następnie skarżyła szlachta na początku swej petycyi ty król ją po­ wołał do walki „oprócz sejmu w alnego i spólnej rady przy waszej KM. wszech członków a rad WKMci i nas poddanych a obywate- lów w tym państw ie WKM, ojczyźnie naszej, czego przodkow ie WKMci nie zwykli byli przedtem czynić“. Mimo tej stanowczej decyzja królew skiej wojsko litew skie nie zebrało się na c z a s2): gdy przjibyło do dotkniętych najazdem stron, w okolicę Orszy, Moskwa już się cofnęła i trzeba było ograniczyć się do odw eto­ w ego spustoszenia jej pogranicza, litewskiej przed pół wiekiem jeszcze ziemi sm oleńskiej3). Tem konieczniejszem było oczywiście energiczne przeprow adzenie dalszej akcyi wojennej i taki też był zam iar Zygm unta A ugusta, nie dający się jednak urzeczyw istnić bez odpow iednich środków pieniężnych. Nie w ystarczała na ten cel serebrszczyzna samych tylko poddanych hospodarskich, która w edług listów, rozpisanjmh przez króla już 18 czerwca, miała być uiszczoną na św. M arcina4); n a to zaś, aby nałożyć podatek na dobra szlacheckie w obec rozw iniętego w tym kierunku już od długiego czasu parlam entarnego ustroju Litw y trzeba było uzyskać zgodę tych, z których włości miał być płacony, przyzw o­ lenie ich reprezentacyi, uchw ałę sejmową. Rozpuścić jednak nara- zie szlachtę do domu, zwołać następnie jej przedstaw icieli na sejm, np. do W ilna, i z niego dopiero, po szczęśliwie przeprow adzonych pertraktacyach, rozesłać listy serebrszczyźniane do wszystkich ziem i pow iatów W. księstw a, to znaczyło odłożyć spraw ę na dłuższy czas, conajmniej na kilka miesięcy, podczas których Litwa, bez­ bronna na razie, m ogła być narażoną n a dalsze, bezkarne napady nieprzyjaciela. W obec tego król postanow ił chwycić się innego środka, przem ienić zgrom adzone zastępy w ojenne w sejm połowy, obozow y 5), i nie rozpuścić rycerstw a do domu, ażby nie uchw a­ liło na nim potrzebnych podatków .

*) S am a p ety cy a , k tó rą w ra z z dającym i się o b e c n ie odnaleść częścia­ mi k ro n ik i, łączącej p o szczeg ó ln e d y a ry u sz e se jm o w e, m am y z a m ia r n ie b a ­ w e m ogłosić, z n a jd u je się n a s. 58—74 MS. 1604; w szędzie, gdzie nie p o d a je ­ m y o so b n y c h cytatów , w szy stk ie sz cz eg ó ły w tek ście p rz e d sta w io n e , z niej są za c z e rp n ię te .

2) O o p ó źn ien iu się na w y p ra w ę znacznej części ry c e rs tw a , por. w zm ianki w odpow iedzi k ró le w sk ie j n a p ety c y ę , L u b a w sk ij, 1. c. dod. nr. 43.

3) S try jk o w s k ie g o K ro n ik a, ed. 1582, s. 770. 4) L ubaw skij, 1. c. dod. nr. 42.

δ) P odając w ro z p ra w ie n iniejszej n ie co p rz y c z y n k ó w do d z ie jó w j e ­ d n eg o z tak m ało zb a d an y c h , a z re sz tą n ie zb y t częsty ch w ż y c iu p a rla m e n ta r- nern L itw y sejm ó w obozow ych, p ra g n ie m y w sk az ać p rz y tej sp o so b n o śc i ce n n e

(6)

3 2 4 S E J M O B O Z O W Y S Z L A C H T Y L I T E W S K I E J P O D W I T E B S K I E M .

T ak więc zam iast spodziew anego pozw olenia na rozejście się z w ypraw y, szlachta, obozująca w łaśnie w nieznanem nam bliżej miejscu w okolicy W itebska, otrzym ała od swego wodza, hetm ana w. lit. i w ojew ody trockiego Mikołaja R adziw iłła Rudego nieocze­ kiw aną w iadom ość, że tam na miejscu, gdziekolw iek się znajdują, mają odbyć obrady, jakoby sejmowe, nad sposobem obrony granic po ich rozjechaniu się i uchw alić podatki na dalszą wojnę. O pór był tem trudniejszy, że, ja k to w swych uw agach w stępnych w y­ raźnie zaznaczył ów szlachcic małopolski, którem u zawdzięczamy przechow anie nam tekstu petycyi *), tak jak zw ykle znajdow ał się w praw dzie w obozie, poddany pod silną dłoń hetm ańską, ogół zie- mian-bojarów, lecz w łaśnie najm ożniejsi panow ie, lekceważący' so­

bie tylekroć rozkazy hospodarskie, nie byli obecni. Choć więc

podnosili potem w obec króla, że „to mieli za rzecz przedtym u sie­ bie niebyw ałą, aby się na wojnie co około podatków jakich stano ­ w iło“, że nie pam iętali takiego zjazdu sejm owego bezpośrednio w obozie, na samej granicy nieprzyjacielskiej, przecież zebrało się rycerstw o wraz z obecnym i panam i rady, z tymi „z braciej swej starszej, którzy z nami na w ojnie byli“, do nakazanych przez króla obrad, którym na jeg o miejscu przew odniczył hetman, i uchwaliło podatek, co p raw da niezbyt znaczny, bo w w ysokości pięciu gro­ szy od sochy na lud słu ż e b n y a).

Z tą uchw ałą w ypraw iono do króla trzech posłów : kniazia Łukasza Bolka Sw irskiego, przedstaw iciela jednego z najbardziej

ź ró d ło do h isto ry i sejm u o b o zo w eg o m iń sk ieg o w r. 1564, o k tó ry m dotąd j e ­ szcze m niej w iedziano, aniżeli o w ite b sk im z r. 1562. Ź ró d łem tem je s t p rz y ­ w ilej Z y g m u n ta A ugusta, w y d an y n a sejm ie p io trk o w sk im 30. IV. 1565 (MS. C zartor. 2242 doc. 24), w k tó ry m , w m yśl p o sta n o w ie ń o w eg o sejm u, w sp o m i n ająć p r z y tem o je g o g en e zie i o b ra d a c h , u stala n o rm y a d m in istra cy i i są­ d o w n ictw a p o w iato w e g o w pow . n o w o g ro d z k im w czasie p rz e jśc io w y m p rz e d w p ro w a d z e n ie m w życie n ow ej re d a k c y i sta tu tu i o znacza g ra n ic e te g o p o ­ w iatu; p rz y w ile je p o d o b n e w y d an o w ów czas z a p e w n e dla w szy stk ich p o w ia­ tó w W . K sięstw a (św iadczy o tem n o ta tk a w sp ó łc ze sn a, k tó ra się zn ajd u je w MS. Bibl. O rd. K ra siń sk ich 4017 n r. 118, po oznaczeniu g ran ic pow . oszm iań- skiego i m iń sk ieg o , w y ję te m w id o cz n ie z takich p rzy w ile jó w : „A to o g ra n i­ czenie p o w iató w w szy stk ich X içstw a L ite w sk ieg o p o tw ie rd z o n o na se jm ie w P io trk o w ie “ 30 k w ietn ia 1565 r.), a sta n o w ią one c e n n e u z u p e łn ie n ie do do ­ tyczącego ró w n ie ż ow ego se jm u o b o zo w e g o m ińskiego pism a k ró le w sk ie g o z m aja 1565 г., k tó re o g ło sił M alinow skij: S b o rn ik m a ter, do isto rii p an ó w rad y , część I I nr. 84.

') MS. C zarto r. 1604, s. 54.

2) P o r. o w ysokości podatków , uchw alan y ch w czasie w o jn y m o sk iew ­ skiej lat 1534 — 1536 u K olan k o w sk ieg o : Z y g m u n t A ugust, W . K siążę L itw y , g. 106.

(7)

rozrodzonjmh, ale też stosunkow o najmniej możnych rodów ksią- żęcych, z którego nazwiskiem jeszcze nieraz można się spotkać w latach następnych w dziejach u n ii1), pana W ydrę, chorążego kow ieńskiego, i nieznanego bliżej pana W ołczka, może Jana, który w r. 1569, jak o koniuszy litewski, podpisał akt unii lu b elsk iej2). Mieli zaś nietylko poinform ować króla o uchw ale rycerstw a, ale też poprosić go, aby sam się rów nież przyczynił do spodziew anych w ydatków wojennjich, szlachtę zaś obecnie, po spełnieniu jego woli, dla w ielkiego braku żyw ności w spustoszonej okolicy rozpuścił do domu. Czekając ich pow rotu, rycerstw o nie próżnow ało, podjęło naw et w ypraw ę pod Wieliż, tw ierdzę m oskiewską, w zniesioną w r. 1536 na litew skiem niegdyś terytoryum , tuż nad granicą w ojew ódz­ tw a w itebskiego, stanow iącą punkt wyjścia dla napadów na tę zie­ mię 3), która to ekspedycya, choć zam ku nie zdobjrto *), m usiała być wcale skuteczną i pomyślną, skoro zginął tam tejszy w ojew oda moskiewski. Tym czasem jedn ak brak żywności staw ał się coraz dotkliwszym i tem większem m usiało być rozczarow anie w obozie, kiedy wreszcie wrócili posłow ie, nie uzyskaw szy jednak upragnio­ nego pozw olenia na rozejście się wojska. Rzecz jasna, że odrazu postanow iono w ysiać do króla poselstw o ponow ne, lecz w ybiera­ jąc tym razem osoby znaczniejsze, bardziej w pływ ow e na dworze. Na czele jego stanął tak głośny niebaw em Jan H ieronim owicz C hod­ kiewicz, wówczas stolnik w. księstw a litew skiego, a więc „urzęd­ nik dw orny, stróż zdrow ia W K M ci“, ja k z naciskiem zaznaczała szlachta, a towarzyszyli mu M alcher Szem et i H aw ryło Bokiej.

Nim się bliżej zastanow im y nad temi trzem a osobistościami, których charakterystyka pozwoli nam w glądnąć bliżej w ów róż­ norodny św iat szlachty litew sko-ruskiej, dający nam tak w yraźną

‘J W te k ście petycyi k n iaź Ś w irsk i je s t n az w an y „B ylkiem “ lub „Bil- k ie m “ , a w i ę c Bolkiem , B o lesław em , p o n ie w a ż je d n a k B olesław Ś w irsk i u m arł ju ż p rze d r. 1534 (W olff: K niaziow ie, s. 314), m oże chodzić tylko o je g o sy n a Ł u k a sz a B olesław ow icza, k tó ry w e d łu g K ojało w icza (C om pendium , s. 134) zw an y był Ł u k asz em Bolkiem , a odzn aczy ł się ja k o dzielny ro tm istrz ju ż w w alkach 1560 r. W r. 1566, jp ż ja k o m a rsz a łe k h o sp o d arsk i, n ależy on do d eleg a tó w se jm u litew sk ie g o w B rześciu na sejm k o ro n n y w L ub lin ie i im ieniem u rz ę d ­ ników i p o słó w ziem skich litew skich p rz e m a w ia w sp ra w ie unii (d y ary u sz s e j­ m u lub. 1566 r., M etryka lit. IX ks. 123, p rzy g o to w a n y do w y d an ia p rz e z S. P tasz y ck ieg o , u d z ie lo n j' mi ła sk aw ie do p rz e jrz e n ia p rz e z prof. W . Z a k rz e w ­ skiego — sesy a z 16. V II). A kt unii lu belskiej p o d p isa ł w tej sam ej godności, w ra z z b ra te m Ja n e m (D aniłow icz: S k a rb ie c , II n r. 2382).

2) D aniłow icz, 1. c.

3) K olankow ski, op. cit., s. 148 p rz y p . 3, 150, 163. 4) K ronika S try jk o w sk ieg o , ed. 1582, s. 770.

(8)

3 2 6 SE J M O B O Z O W Y S Z L A C H T Y L I T E W S K I E J P O D W I T E B S K I E M .

w ytyczną swej polityki w obec Polski w ostatecznej petycyi sejmu obozowego, trzeba odrazu zaznaczyć, że drogę od zgrom adzonego rçmerstwa do W ilna i z pow rotem przyszło im odbyć w niedłu­ gim czasie dw ukrotnie. Choć bowiem zaraz przy ich pierw szem w ysianiu szlachta prośbę sw oją o rozpuszczenie z obozu z pow odu głodu, jaki już poprostu wojsko cierpieć musiało, z całym naci­ skiem pow tórzyła, choć dodała odrazu jeszcze drugą prośbę, św iadczącą o stanow czem pragnieniu czynnego w spółudziału przy obm yślaniu dalszego planu akcyi w w ew nętrznej i zew nętrznej po­ lityce, mianowicie prośbę o wyznaczenie term inu obiecanego jej norm alnego sejmu W . Księst-wa, bez względu na obecność łub nie­ obecność króla na Litw ie, przecież odpow iedź w ypadła znowu zgoła niew ystarczająco. Słusznie podnosi nasz inform ator koromw, że w i­ docznie w W ilnie, w śród otaczających króla najdostojniejszych panów rady, o poselstw o rycerstw a, o jego postulatji „mało dba­ n o “ Ł): obie bow iem prośby odpow iedź ta, znana nam niestety tylko ze streszczenia w następnej petjrcjn, zbyw ała niczem, gdjiż król w niej ani nie rozpuszczał w ojska ani nie ustalał term inu najbliż­ szego regularnego sejmu, wzywając tylko szlachtę, aby w sp ra­ wach, nad którem i jej zdaniem zastanowić i naradzić się należało, pisem nie lub przez posłów zw róciła się do niego, chociażby już baw ił w Koronie.

W te d jr jedn ak rycerstw o powzięło dec3izvę niezw \rk]e stano­

wczą: skorzjastało ze swojego zgrom adzenia, którem u sam król n a­ dał parlam entanry charakter, dom agając się zastępującego uchw alę sejm ową przyznania podatków , aby nietjdko związać się w rodzaj

niebyw ałej w dot5mhczasowych dziejach Litw y konfederacyi, ale

naw et uchwalić, że w razie niespełnienia owjrch żjmzeń, mają wszyscy po upfywie trzech tygodni grom adnie „ruszyć się ku W iln u “,

udać się do króla, poprzedzając to. grem ialne prz3?bjmie ponow nem

w ysłaniem tych samych posłów , z żądaniami idącemi bez p o ró ­ w nania dalej od postulatów dwóch pierw szych poselstw . N ow o­ ścią, niespodzianką dla Zygm unta A ugusta, a zwłaszcza dla nieobe­

cnych pod W itebskiem panów rad3y Ьз/ła niet3dko forma w ystą­

pienia, natarcz3/wość ciągle ponaw ianych i rozszerzain’ch próśb,

ale także treść ich dążeń, gd3'ż taksam o w „spisach“, jak ie między

sobą zawiązali, ja k też i w trzeciej petycyi, przesłanej przez p o ­

słów, k tó ra nam na szczęście w całości się przechow ała, W3?suw a

się na pierw szy plan kw est3m dotąd przez nich samych nie p oru ­

szana, kw estya unii z Koroną.

(9)

Najbardziej interesującem byłoby teraz dowiedzieć się, skąd tak nagłe na pozór, bez śladu poprzednich rokow ań czy porozu­ mień ze szlachtą polską, bez wszelkiej inicyatyw y ze strony Z y ­ gmunta. A ugusta, a w brew woli najpotężniejszych możnowładców Litw y, pojaw iło się u rycerstw a W. K sięstw a to stanow cze dążenie do unii, to w yraźne żądanie jej ostatecznego przeprow adzenia, które, przyobleczone w konkretny program , znajdziemy w trzeciej reda- kcyi próśb sejmu obozowego. T ego rodzaju zagadnienia nie w y­ jaśnią nam żadne źródła urzędow e, nie oświetli korespondencya m agnatów , nie rozw iążą ostatecznie n aw et same w yw ody petycyi. I tutaj w łaśnie przychodzi nam z pom ocą ta §ama osoba, która nam akta zjazdu w itebskiego przechow ała, a to w swoich w łasnych, w spółcześnie, z głębokiem zrozum ieniem położenia kreślonych u w a­ gach w stępnych b, na które już pow oływ aliśm y się wyżej.

Zaczynają się one od rzeczji znanej, od stw ierdzenia w pływ u wojen m oskiewskich na dążenie niższych w arstw szlacheckich, na których ich ciężar spoczyw ał najdotkliw iej, ku zapew nieniu sobie podobnych polskim sw obód i w pływ u politycznego, rów n o u p ra­ w nienia z m ożnow ładztw em ,—na ich skłonność do oparcia się o P o l­ skę i zapew nienia sobie jej stałej, nie doryw czej, okolicznościowej ja k dotąd, pom ocy w tej w yczerpującej walce. D otąd skłonności tej ku Koronie, jej ustrojow i stanu szlacheckiego, jej praw om i sw o­ bodom, przeciwdziałali magnaci W . K sięstw a, zwłaszcza ci nie­ liczni zresztą panow ie, których głów nych przyw ódców poznam y niebaw em , używ ając całego w pływ u swej zamożności i w ysokich dostojeństw , aby ogół szlachty od unii odwodzić; jakim zaś g łó ­ wnym, a bardzo ciekawym posługiw ali się przy tem argum entem , o tem jasno św iadczy nasze źródło: „straszyli w yniszczeniem n a­ rodu swego od Polaków , jako się stało ruskim ziemiom, iż już tam Rusi mało jeno P o lac y “.

O baw ę tę panow ie litew scy w yrażali ubocznie także przy bezpośrednich układach w spraw ie unii z Polakam i w latach n a ­ stępnych, a to nietylko w czasie bezow ocnych n arad na sejmie w arszawskim w r. 1563/4 2) i lubelskim w r. 1566 3), lecz naw et

MS. C zartor. 1604, s. 53/4. 2) Ź ró d ło p ism a II/l. s. 358.

3) D onosząc o m ałych w id o k ach p o ro z u m ie n ia p o lsk o -litew sk ie g o n a tym sejm ie, re z y d e n t au stry a c k i D udycz pisze z L u b lin a 20. VII. 1566 do c e ­ sarza, że unia p ra w d o p o d o b n ie n ig d y do sk u tk u n ie dojdzie, p o n ie w a ż L itw ini się obaw iają, „ne si com m unia om nia h ab e a n t, idem ipsis q u o q u e ev en iat, quod R u th e n is e v e n isse v id e n t, u t n im iru m nihil ipsis p o sth o c p r a e te r n om en

(10)

reli-3 2 8 S E J M O B O Z O W Y S Z L A C H T Y L I T E W S K I E J P O D W I T E B S K I E M .

jeszcze w przeddzień niemal podpisania unii, w czerwcu 1569 г.1). D latego w arto na nią zwrócić baczniejszą uw agę. Przedew szyst- kiem należy wskazać, w jaki sposób Polacy w r. 1564, przez usta wojew ody ruskiego Sieniaw skiego, starali się wykazać bezpodsta­ wność tych obaw: otóż mogli się z łatw ością pow ołać na to, że przecież w należącej już najdłużej do Polski Rusi Czerwonej „do­ my starożytne ru sk ie“ nic nie straciły na swojem znaczeniu w ziemi rodzinnej, że „z nami jednej krew ności i społeczności używ ają". W idzimy stąd, że rody m ożnow ładcze na Litw ie obaw iały się w razie unii ściślejszej upadku swych wpływów, upośledzenia na korzyść rodzin polskich, a poniew aż taka ryw alizacya mogła w d a­ nych w arunkach odgryw ać się jedynie w zakresie posiadania w ła­ sności ziemskiej i dostępu do urzędów i godności, zyskujem y tą drogą najważniejsze w yjaśnienie, o co w ielkopańskiej opozycyi przeciw ko unii na Litw ie w pierw szym rzędzie chodziło. W niosek ten potw ierdzają nam dw a spostrzeżenia. Po pierwsze, o ile dopa­ tryw anie się upośledzenia żywiołu ruskiego w ziemiach ruskich Korony pod względem narodow ościow ym byłoby wręcz anachro­ nizmem, o tyle mogła się Litw inom zupełnie słusznie nasuw ać uw aga, że dzięki ożywionej kolonizacyi polskiej na Rusi C zerw o­ nej i na P odolu liczne rodziny rdzennie polskie n ab jrwały tam roz­ ległe dobra i dochodziły do najwyższych dostojeństw , któreby w przeciwnym razie piastow ały w yłącznie odwieczne w tamtjich stronach, gniazdow e rody ziemiańskie. Po drugie, w yraźny dowód na to, że obaw y Litw inów w łaśnie w tjun kierunku były skiero­ wane, znajdujem y w ustaw odaw stw ie W . K sięstw a, które (jak na to też wskazuje nasz w spółczesny inform ator) zaczynając od przy­ wileju Kazimierza Jagiellończyka z 1447 r. aż do odnośnych po­ stanow ień Ii-go statutu, dyskutow anych, jak wiadomo, jeszcze na sejmie lubelskim 1569 r., starało się usunąć Polaków od posiada­ nia dóbr i urzędów w W . K sięstw ie litewskiem; znajdujem y nadto w skargach m ożnowładców litew skich jeszcze przed unią ostateczną, np. rów nież na sejmie 1563/4 r., wzmiankę, że mimo owych zapobie­ gawczych przepisów praw nych dopuszcza się na Litwie niektórych polskich obyw ateli do dóbr ziemskich, urzędów , starostw i dzier­ ż a w 2). O drazu należjr tu zaznaczyć, że objaw ten, który wyraźne

quum fiat e t su p e rb u m P o lo n o ru m dom inatum ta n q u a m t g rav issim u m quoddam iugum f e r re c o g a n tu r“ — H aus-H of-u. S ta a tsa rc h iv w W ied n iu , P olonica fasc. 8 conv. b. f. 92.

1) F ra g m e n t d y a ry u sz a se jm u 1569 r. w T e k a c h N aruszew icza 77 s. 985 2) Ź ró d ło p ism a II/l. s. 326.

(11)

analogie znajduje we wzajemnych stosunkach poszczególnych dziel­ nic W. K sięstw a litew skiego, a naw et, zw łaszcza w e wcześniejszych czasach, etnograficznej Polski, nic nie ma w spólnego z antagoni­ zmem narodow ościow ym , lecz je st naturalnym w ypływ em party- kularyzm ów ziemskich i ryw alizacjo rodow ych, norm alnym skut­ kiem w spólnego w ustroju całej polsko-litew sko-ruskiej Rzeczypo­ spolitej pierw iastku, m ianowicie średniow iecznego, w spartego o sze­ roką autonom ię tery to ry aln ą i przyw ileje stanow e federalizmu.

Niemniej zrozum iałem je st jednak, że takie w zględy najsilniej działały na najw yższą w arstw ę możnowładczą, rządzącą W . K się­ stwem w łaśnie dzięki swym rozległym m ajętnościom i w pływ o­ wym dostojeństwom , słabły zaś u ogółu szlachty, nie mogąc zró ­ wnoważyć ważniejszych dla jej interesów dążeń o zyskanie rów nych polskim praw obyw atelskich, w yzw alających ich w łaśnie z pod przewagi panów , o zapew nienie sobie w spółudziału K orony w walce z Moskwą nie w formie jednorazow ego wsparcia, lecz w imię w spól­ nej obrony jednej wspólnej Rzeczypospolitej. D latego też, jak czy­ tam y w naszym w stępie do petycyi witebskiej, szlachta litew ska doszła wreszcie do przekonania, że m ożnowładcy W. K sięstw a sprzeciwiali się unii głów nie w swym interesie stanow ym i rodowym, sprzecznym nieraz z jej w łasnym, dlatego spostrzegła, „że im próżno Polaki hydzono“, że w łaśnie „tej unii przekazow aniem byli wie- dzeni w niew olą“, i z tego pow odu, chcąc tej taktyce swej starszej braci zaradzić i własne niezależne zająć stanow isko co do stosunku do Polski, „wielkie i gęste zjazdy m ieli“. Z tej ostatniej wzmianki dow iadujem y się, że nietylko w obozie pod W itebskiem szlachta litew ska samodzielnie nad unią radziła, choć tylko o tym jednym zjeździe zachow ały się nam w yraźne św iadectw a źródłow e, bo on tylko, dzięki charakterow i sejm u polow ego, jaki mu nadał król, przybrał cechę oficyalną, mógł w yrazić sw ą opinię w urzędow ym akcie.

A chociaż przy całym tym ruchu, ożjrwiającym szerokie m asy ry cerstw a łitew sko-ruskiego, nie słyszymy o bezpośrednich znosze­ niach się ze szlachtą koronną, silnie nań działał od początku wpływ, idący z Polski. O d Polaków , przybyw ających na Litw ę bądź to w otoczeniu Zygm unta A ugusta, bądź to też, ja k z naciskiem pod­ nosi nasze źródło, w owjich oddziałach pomocniczych rycerstw a polskiego, które król w obec coraz większej grozy wojny m oskiew ­ skiej trzym ał w W . K sięstw ie, dow iadyw ali się nietylko o pom yśl­ niejszych w Koronie w arunkach dla niższych w arstw społeczeństw a szlacheckiego, ale także o obradach sejm ów polskich, na których przecież szlachta raz po raz dom agała się dokończenia unii z nimi

(12)

„weclle daw nego zjednoczenia ich “,—słyszeli że właśnie na poprze­ dnim sejmie radzono o w spólnej z L itw ą elekcyi jednego pana i sejmie wspólnym.

Istotnie właśnie w owej chwili, w okresie m iędzy sejmami piotrkowskim i 1558/9 i 1562/3, owe głosy ry cerstw a koronnego o ostateczne przeprow adzenie unii staw ały się coraz bardziej sta­ nowcze, w ysuw ając przy tem na pierw szy plan postulat w spólnego

z Litw ą sejmu. Otóż także co do tych dążeń ze strony polskiej

kronika nasza tego czasu m iędzysejm owego dostarcza nam cen­ nego przyczjm ku, a to w akcie poselstw a, jakie jeszcze w marcu 1562 r. szlachta m ałopolska w ysłała z N. M. K orczjm a do króla, bawiącego w W ilnie: sejm, którego zw ołania żądają, ma być w spólny dla w szystkich ziem Rzeczypospolitej, mają nań przybyć posłowie „niet}dko z K orony, ale też i z Litw y, z P ru s i z Ś ląsk a“, a co do udziału L itw y w yraźnie się pow ołują na przywilej horodelski, „w którym ta incorporatia się g ru n to w ała“, który zarazem kładł pierw sze podw aliny w spólnego polsko-litew skiego parlam entaryz­ mu przez postanow ienie, że w razie niebezpieczeństw a — a takie właśnie groziło obecnie przez spraw ę inflancką — król ma „sejm złożyć spólny z L itw ą w Parczow ie albo w L ublinie“ χ).

ju ż z odpow iedzi królew skiej, której tekst pisem ny, urzędo­ wy, datow any z dnia 26 maja, rów nież wciągnięto do naszej kro­ niki 2), przekonywam}!· się, że Zygm unt A ugust w zasadzie na to żądanie, którego słuszność i zbaw ienność dla spraw y unii była oczywistą, zapatryw ał się przychjdnie: wjrraźnie bowiem obiecuje się starać o rychłe zwołanie sejmu, na któryby przybyli posłow ie „niejedno z K orony, ale też ze w szytkich państw JKM “. Ponie­ waż jednak w tym krótkim zwrocie niem a osobnej wzmianki o sa­ mej Litw ie i cala spraw a, tak dla nas ciekawa, je st niestety p o ru ­ szona tylko bardzo zwięźle, w arto w skazać na cenne uzupełnienia do niej, jakie znajdujem y we w spółczesnych rełacyach rezydenta austryackiego W alentego Saurm an de Jelcz e3). Przebyw ający przy boku króla polskiego na dw orze wileńskim, przesyłał cesarzowi Ferdynandow i I szczegółowe inform acye O wszystkiem, co się działo w Polsce, a w relacyi swej z 5 czerwca, opow iadając o przybjmiu p o ­ selstw a od szlachty małopolskiej (za którą niebawem poszła też w iel­ kopolska), donosi też szczegółow o o pomyślnej odpowiedzi, jaką otrzym ało ono od Zygm unta A ugusta w łaśnie w spraw ie w spólnego

3 3 0 S E J M O B O Z O W Y S Z L A C H T Y L I T E W S K I E J P O D W I T E B S K I E M .

‘J MS. C zartor. 1604, s. 39, 41. s) MS. C zartor. 1604, s. 44.

(13)

sejmu z Litwą, odpowiedzi ustnej zapew ne, która szerzej rozw ijała to, co spisano w osobnym akcie, jaki posłow ie przywieźli n astęp ­ nie swej braci na zjazd sandom ierski. Otóż król obiecał znaleść sposób aby się odbył sejm w spólny dla Polaków i dla Litw i­ nów, a to, ze w zględu na toczącą się wojnę m oskiewską, w miejscu niezbyt dalekiem dla przedstaw icieli W . K sięstw a; tam zaś p ostara się, aby uradzono i uchw alono to, co byłoby pożytecznem i dogo- dnem dla obu narodów i dla całej Rzeczypospolitej. Co więcej zaś, rozchodziły się — w edług S aurm ana — pogłoski, że król już p o ­ stanow ił zwołać taki sejm w spólny w szystkich prow incyi swego państw a w możliwie jaknajbliższym czasie w łaśnie do jednej z w y ­ mienionych w poselstw ie M ałopolan miejscowości: do Lublina lub do Parczow a, które to miejsca, jak dodaje relacya, „leżą w samym środku między Polską, L itw ą i R usią“.

O tem musiano wiedzieć na Litw ie, musiano w zetknięciu się ze zjeżdżającymi się do W ilna przedstaw icielam i rycerstw a koron­ nego oswajać się i przejm ow ać ow ą m yślą wspólnjmh z nimi n a ­ rad sejmowych, musiano się spodziewać, że król nie zajmie wobec tego projektu nieprzychylnego stanow iska. Ale, jak w spom nieli­ śmy, w iedziano na Litw ie nietylko o dążeniu Polaków do w spólnego sejmu, ale też o dalszym postulacie wspólnej elekcyi po przew i­ dyw anej już wówczas bezpotom nej śmierci Zygm unta A ugusta. D ruga ta kw estya i w ogółe cała spraw a n astępstw a po ostatnim z Jagiellonów , którą się tak obszernie zajmowało poselstw o szla­ chty koronnej do króla, była niemniej ważną, a może ważniejszą jeszcze dla W . K sięstwa. Litwa, dziedzictwo rodu Jagiełłow ego— wszak było to jeszcze przed zrzeczeniem się tego dziedzicznego do niej praw a przez ostatniego jego potom ka—miała stanąć poraź pierw szy od niepam iętnych czasów przed w yborem nowej dyna- styi panującej; taksam o zaś, jak w K oronie, obaw iano się „praktyk“ austityackich celem zapew nienia sukcesjo po Jagiellonach polskich tym samjun H absburgom , którzji sięgnęli po ich spadek czesko- w ęg iersk i1), taksam o i o Litw ę po śmierci jej obecnego w ładcy mógł się pokusić „ktoś p o stro n n y “, oczjiwiście ów groźnjr sąsiad w scho­ dni, którego przodkow ie zagarnęli już tyle litew skiego niegdjtś te- rytoryum , a który, jak skądinąd wienry 2), w samem W . K sięstw ie posiadał podobno niemało zw olenników . A le na Litw ie było jesz­

’) O d n o śn y u stę p p o se lstw a m a ło p o lsk ieg o p rz e s ła ł S a u rm a n , w tłóm a- czeniu niem ieckiem , cesarzo w i w ra z z re la c y a sw o ją z dnia 29 czerw ca.

2) P o r. rela cy ę D udycza do c e sa rz a M aksym iliana II z 6. VI. 1568 w a r ­ chiw um w ied eń sk iem , P o lo n ica fasc. 8 conv. d, f. 105.

(14)

3 3 2 S E J M O B O Z O W Y S Z L A C H T Y L I T E W S K I E J P O D W I T E B S K I E M

cze niebezpieczeństw o inne, gdyż, jak dodaje autor owych uwag o genezie petycyi w itebskiej, także „podobno między sobą czuli kogoś, coby się u nich o państw o kusić śmiał, gdyby pana dzi­ siejszego nie stało ani potom stw a je g o “.

Nie trudno odgadnąć, o kim tu mowa, a gdyby jakaś jeszcze pod tym względem w ątpliw ość zachodzić mogła, to usunie ją inny ustęp naszej kroniki, następujący już po dyaryuszu sejmu piotr­ kow skiego 1562/3 r.1), gdzie jej autor wymienia tych nielicznych panów , którzy byli przeciwni petycyi w itebskiej. Na pierwszem bowiem miejscu figurują tutaj obaj Mikołajowie Radziwiłłównę, n ajstarsi wiekiem i godnością przedstaw iciele rodu, który stał w owej chwili, w łaśnie dzięki tym dwu w ybitnym a współcze­ snym postaciom, u szczytu swej potęgi. D rogą niezwykłej naw et na Litw ie kumulacyi urzędów skupili w swym ręku pięć najwtyż- szych, najbardziej w pływ ow ych świeckich godności w radzie: Mi­ kołaj Czarny, ks. na O łyce i Nieświeżu, „na którym za łaską kró­ lew ską summa rerum Lituanicarum b y ła“, „wielkich dzierżawr w onem księstwie wielki p a n “ 2), związany z Zygm untem A ugu­ stem osobistym stosunkiem przyjaźni, był przecież rów nocześnie w ojew odą wileńskim, m arszałkiem ziemskim i kanclerzem w. lit., a brat jego stryjeczny, Mikołaj R udy, książę na Birżach i D ubin- kach, szw agier królew ski — w ojew odą trockim i hetm anem w. lit. N ietrudno im było zamarzyć o stolcu wielkoksiążęcym , o którymi już przeszło sto lat temu, gdy się dopiero kładfy podwaliny^ pod możność niezw ykłą tego rodu, mógł myśleć j.ego p rotoplasta Ra­ dziwiłł O stykow icz w chwili zaburzeń, wznieconych przez Jan a Ga- sztolda za czasów Kazimierza Jagielloóczyrka8); nie mógł jednak pragnąć ich ostatecznego w yniesienia ponad dotychczasow ych w spółobyw ateli ogół szlachty W. K sięstw a, na którymi po w yga­ śnięciu tych nielicznych rodów , które z nimi tyw alizow ać mogły, zwłaszcza G asztołdów , niezfnierna potęga tej w łaśnie rodziny szcze­ gólnie dotkliwie ciążyła. D latego też akcyza rycerstw a, zgrom adzo­

*) MS. C zarto r. 1604, s. 372; w Ź ró d ło p ism a c h II 1. s. 167 p o d an o je s z ­ cze te n u stę p „o litew sk ie j u n ie j“ , należący, tak sam o ja k b e z p o śre d n io p o p rz e ­ dnie, ju ż n ie do d y a ry u sz a , lecz do kro n ik i, o p o w iad a ją ce j w y p ad k i m iędzy sejm am i 1662/3 i 1563/4; ja k je d n a k w spom nieliśm y, u ry w a on się tam w p o ­ ło w ie zdania, w y m ie n iając tylko p ie rw sz e g o z p rze ciw n ik ó w petycyi o unię. N iezro zu m iałe dla d o ty ch czaso w y ch badaczy o d w o łan ie się tego u stę p u do tego, co„ w y ż e j“ o tej p e ty c y i pisano, odnosi się w ła ś n ie do n ieznanej dotąd części k ro n ik i, p o p rz e d z a ją c e j d y ary u sz 1562/3, na k tórej się g łó w n ie o p ie ra m y .

!) MS. C zartor. 1604. s. 2, 372.

(15)

nego pod W itebskiem , ma do pew nego stopnia te n d e n c ją w prost antiradziw iłłow ską, na có w skazuje zresztą i inny jeszcze, drobny na pozór, lecz znam ienny szczegół.

Czytamy bowiem na samym początku petycjo, w trzeciej reda- cyi próśb sejmu obozowego, że o spraw ach ściśle wojennych, które ona porusza tylko mimochodem, sam hetm an, którym , jak wiemy, był Mikołaj Radziwiłł Rudy, królow i „powiedzieć nie zaniecha albo już niezaniechał“. Św iadczy ten zw rot, że w chwili zredagow ania owego aktu, w chwili, kiedy pojaw iły się tak uderzająco śmiałe i energiczne postanow ienia rycerstw a, o których już krótko w spo­ mnieliśmy, kiedy w ysunęła się na pierw szy plan pom ijana dotąd spraw a unii, hetm ana Radziwiłła ju ż nie było w obozie, a naw et już znacznie wcześniej musiał wyjechać do króla, gdy przypuszczano, że mu może już złożył spraw ozdanie w ojenne. Jasne tu mamy wy- tłómaczenie niezrozum iałego zrazu faktu, że ow a kw estya unii, a za­ razem też związana z nią spraw a elekcyi, w ypływ ają tak nagle i niespodzianie w ostatniej fazie obrad rycerstw a, podczas gdy w dwóch jego pierw szych poselstw ach do Zygm unta A ugusta o tych rzeczach najważniejszych naw et m ow y nie było. Oczywiście, póki obradam i zjazdu kierował, jak gdyby w zastępstw ie króla, sam h et­ man, nie byłby pozw olił na wysunięcie tak niesym patycznych i d ra­ żliwych dla najw ybitniejszych możnowładców, a zwłaszcza dla jego własnej rodziny, postulatów i zagadnień.

Niewiadomo niestety, kto po jego odjeździe przew odził obra­ dom i w ogóle całej akcyi zjazdu. Nie ulega jednak żadnej w ątpli­ wości, że pierw szorzędną w niej rolę musieli odegrać ci, którym pow ierzono pow tórnie, z trudniejszą i w ażniejszą o wiele misyą, aniżeli za pierw szym razem, poselstw o do króla, celem przedłoże­ nia mu próśb niezwykłego sejmu. W obec tego bliżej się z nimi za­ poznać musimy, przy czem zgóry zaznaczyć należ}!, że ze w spo­ mnianej już wyżej, tak mało nam zresztą mówiącej odpowiedzi króla na przedstaw ione mu dezyderaty, znaliśmy dotąd tylko nazwiska dwóch pierwszych posłów , nie mając w dodatku żadnej pew no­ ści, czy oni to w łaśnie przedstaw ili przem ilczaną w odpowiedzi spraw ę unii, podczas gdy nazw isko trzeciego, stosunkow o naj · skromniejsze, najmniej głośne w W . K sięstw ie, zupełnie w owym akcie było opuszczone.

Najbardziej nas oczywiście uderza na czele poselstw a, doma­ gającego się w imieniu ogółu szlachty W . K sięstw a litewskiego przeprow adzenia unii, nazw isko jednego z najmożniejszych, obok Radziwiłłów, panów litewskich, jakim był niew ątpliw ie, choć do­

(16)

piero godnością stolnika i dwiema skromnemi dzierżaw am i!) za­ opatrzony, Jan Hieronim owicz Chodkiewicz, syn zmarłego nieda­ wno kasztelana w ileńskiego i starosty żmudzkiego, hrabiego św. państw a rzjunskiego, sam niebaw em staro sta żmudzld, gubernator Inflant, a nie wiele później m arszałek ziemski, zaszczycony przez samego Zygm unta A ugusta dyplomem hrabiowskim na Szkłowie, Myszy, Bychow ie i H łusku 2). Zadziwić to musi tem bardziej, że on to w łaśnie na sejmie lubelskim 1569 r. przewodzić będzie, zwła­ szcza pod nieobecność Radziwiłła, opozycyi możnowładczej prze­ ciwko unii. Lecz zbłądzilibyśmy zapewne, gdybyśm y tę sprzeczność w działalności publicznej jednego z najw ybitniejszych mężów, ja ­ kich wówczas posiadała Litwa, tłómaczyli jedynie chwiejnością owej opozycjo antipolskiej, lub też widzieli w jego w j7stąpieniu z 1562 r. tylko chwilowy poryw młodości, przekreślony później-

szjun jego program em połitycznjun. W szak bowiem, jeśli się bli­

żej zastanow im y nad rodzajem opozycyi, jak ą w Lublinie aż do chwili podpisania unii prow adził Chodkiewicz, będziemy mogli stw ierdzić, że nie zw racała się ona bynajmniej przeciwko samemu faktowi zacieśnienia i wzmocnienia związku polsko-litewskiego, lecz tylko przeciw formie jego, ja k ą chcieli wprowadzić w żjrnie Polacj', od których starał się wjrdobyć jaknaj więcej ustępstw dla Litwjr w ra­ mach jednej wspólnej Rzeczj^pospolitej. W ykazujem y na innem m iejscu 3), że głośno i nam iętnie protestow ał przeciwko dążeniom polskim w słowach, że jed n ak ślady jego czynnej działalności także w r. 1569 spotykam y w decydujących chwilach zawsze tam, gdzie wśród opozycja panów litew skich brał górę prąd umiarkowany, umożliwiając w skuteczny sposób ponow ne podjęcie pojednawczych rokow ań po każdem ich zerw aniu. W tem oświetleniu działalność jego w r. 1562, w której zresztą, ja k zobaczymy, posunął się jesz­

cze o wiele dalej, aniżeli tego w junagało samo podjęcie się prze­ w odniego udziału w poselstw ie sejmu obozowego, staje się zrozu­ miałą; nadto zaś ten „młody, nie głupi i uczciwj? człowiek“, jak

*) D zierżaw cą p ło te lsk im i telszo w sk im ty tu łu je go k ró l w cytow anej w yżej od p o w ied zi n a poselstw o.

2) K ossakow ski: M onografie h isto r.-g en eal., Is s. 46/7; B oniecki: H e r ­ b arz, III. 24.

3) W d rukującej się o b ec n ie p rac y o p rzy łą cz en iu P odlasia, W o ły n ia i K ijow szczyzny do K o ro n y w r. 1569. C iekaw e p rz y c z y n k i do c h a rak te ry sty k i C hodkiew icza, je g o p o p u la rn o śc i w ś ró d szlachty, zn ajdują się w u ch w ale zjazdu ziem ian żm u d zk ich w S zo w k a n a c h 1. V. 1565 (oryg. z 120 pieczęciam i w MS. bibl. publ. w ileńskiej I, 24 f. 56) i w akcie ogro m n eg o nadania, ja k ie o trzym ał od kró la w p rze d d zie ń se jm u lu b e lsk ie g o 19. II 1568 (K atalog te jż e biblioteki t. III, dod. nr. 30).

(17)

go krótko a dosadnie charakteryzuje nasza kronika, swojem sta­ nowiskiem w spraw ie unii, jakie zajął mimo w ysokiego po­ chodzenia, uw ydatnia nam jask raw o słabość, brak solidarności w śród zasadniczej opozycyi przeciw ko tem u wielkiemu dziełu, ową splendid, isolation, w jakiej naw et w śród swej własnej sfery zna­ leźli się skrajni przeciw nicy petycyi rycerstw a, przedewszystkiem Radziwiłłowie. Co do stanow iska w obec tych ostatnich, to oczy­ wiście wcale nie je st wykluczonem, że oprócz należytego zrozu­ m ienia ważności i konieczności spraw y, o którą chodziło, pocią­ gnęła młodego Chodkiewicza w przeciw ne szeregi także chęć ry- wałizacyi z owym przem ożnym rodem.

Drugi z posłów, M alcher Szem et, w ówczas ciwun berżański, późniejszy kasztelan żmudzki, krew ny Jan a Chodkiewicza, którego m atką była Szem etów na (choć co praw da nie córka tego Malchera, jak twierdzili daw niejsi heraldycy Ł), pochodził z rodziny w praw ­ dzie niemogącej dorów nać Chodkiewiczom lub innym najpierw- szym domom Litw y, a której w iększe znaczenie on sam dopiero ugruntow ał, lecz przecież i on był „możnym wielce panem ", jak go nazyw a K ojałow icz2); kiedy w r. 1563/4 należał do delega­ tów W. K sięstw a na sejm w arszaw ski, posłow ał tam „ex ordine patriciorum “ 3). T en ostatni szczegół je st dla nas tem w ażniej­ szym, że, ja k w spom inaliśm y, znany dotychczas tek st uchw ał wi­ tebskich znalazł się w łaśnie w dyaryuszu tego sejm u i wówczas właśnie doszedł do ogólnej znajomości szlachty koronnej, tak że naw et poprosiła króla o w ydanie jej tego aktu; kto wie, czy się to nie stało, dzięki p. Szem etow i, który sam jed en z trzech uczestników poselstw a 1562 r. do owej delegacyi w arszawskiej n a ­ leżał. W każd}!m razie także jego udział w akcyi sejmu obozowego pod W itebskiem now ego dostarcza dow odu, że nie była ona je ­ dynie, jak się dotychczas zdaw ać mogło, w yrazem dążeń niższych w arstw szlacheckich, lecz także w śród możniejszych panów litew ­ skich miała czynnych zw olenników.

Zato reprezentantem szerokiego ogółu ziem iaństw a je st ów trzeci poseł sejmu polow ego, którego odpow iedź królew ska, zred a­ gow ana zapew ne w kołach najdostojniejszych panów rady, naw et wymienić nie raczyła obok tam tych. N adto zaś p. Hawr}do W a si­ lewicz Bokiej Pieczychw ostski był zarazem przedstaw icielem ży­ wiołu ruskiego w śród szlachty W . K sięstw a; podczas bowiem

l) J a k np. je sz c z e K ossakow ski: M onografie h istor.-geneal., I2 s. 47; por. g en e alo g ię C hodkiew iczów u B onieckiego: H e rb a rz , 1. c.

’) C om pendium , s. 128. 3) Ż ró d ło p ism a II/l s. 182.

(18)

3 3 6 S E J M O B O Z O W Y S Z L A C H T Y L I T E W S K I E J P O D W I T E B S K I E M .

gdy Chodkiewicze, mimo sw ego pochodzenia od bojarów kijow­ skich, daw no już w niknęli w zastęp panów właściwej Litw y, a Sze- m etow ie byli rodziną żmudzką, to Bokieje zaliczali się do ziemiań- stw a W ołynia Ł), uw ażanego słusznie jak gdyby za głów ne środo­ wisko życia Rusi południow ej w epoce jagiellońskiej. Tem waż­ niejszym je st dla nas udział p. H aw ryły w omawianem poselstw ie, świadcząc nam, że jego postulaty w spraw ie unii miały poparcie nietylko samych Litwinów, lecz niemniej także ich ruskich w spół­

obyw ateli w W. Księstwie. P opierają ten w niosek niektóre w ska­ zówki co do tej samej osobistości, należącej widocznie do najruch­ liwszych w śród wołyńskich bojarów z lat następnych: i tak po­ słuje p. Bokiej, już jak o sędzia łucki, z ziemi wołyńskiej na sejm wileński r. 1565/6, na którym w raz z towarzyszam i swym i nietylko protestow ał przeciw ko nadużyciom m ożnowładców tej ziemi w imię interesów ogółu szlachty, lecz prosił też, aby król wreszcie zw ołał „bez om ieszkania“ sejm w spólny z K oroną polską, m otyw ując to tym razem co p raw da głów nie zatargam i granicznym i na rubieżach W ołynia i Rusi k o ro n n ej2); posłuje nadto ten sam Bokiej na w spólny sejm lubelski 1569 r., gdzie on to w łaśnie, po przyłączeniu do K o­ rony ziemi wołyńskiej, w ystąpił z projektem , aby tą inkorporacyą objąć nadto nietylko Kijowszczyznę, ja k się to istotnie stało, ale też w ojew ództw o brzesko-litew skie, i p o p ierał sw e w yw ody tak obfitymi argum entam i historycznym i, że go Polacy „dla wielkiej znajomości rzeczy kroniką zw ali“ 3).

Ci trzej więc przedstaw iciele tak różnorodnych żywiołów szla­ chty litew sko-ruskiej musieli prym wodzić na owem pam iętuem zebraniu sejmu obozowego z niedzieli, dnia 13 w rześnia, na któ- rem po ich bezskutecznym pow rocie z pierw szego poselstw a do króla, zapadły niebyw ałe dotychczas w życiu parlam entarnem W . K sięstw a uchwały. Znalazły one w yraz swój w dwóch aktach, którym w porządku, w jakim je zapisał autor naszej kroniki, przj’- patrzyć się musimy; w datę 13 w rześnia je st w praw dzie zaopatrzony tylko pierw szy z nich, drugi jednak musiał niew ątpliw ie rów nocze­ śnie powstać.

O tóż pierw szy z nich, ten właśnie, który już był znany z dya­ ryusza sejmu 1563/4 r., to w łaśnie sam akt „konfederacyi“ ry cer­ stw a litew skiego, jak się trafnie w yraził Lubaw skij 4). Poniew aż

*) Boniecki: H e rb a rz I s. 370.

s) D ok u m en ty Mosk. A rc h iw a m inist, justicii, I s. 177, 182.

8) A rc h eo g rafic z. S b o rn ik , V II nr. 26 (list Mik. N aru sze w icz a do Mik. R a d ziw iłła, L u b lin 11. VI. 1569).

(19)

jednak na tym sejmie szlachta polska, starając się dostać go do swych rąk jak o cenny dokum ent przy rokow aniach z panam i litewskimi, nazw ała go „instrukcyą“ dla owych posłów szlachty litew skiej, w ysłanych do króla w r. 1562 L); poniew aż w dyaryuszu je st . za­ tytułow any „prośbą ku królow i“, sądzono dotąd, że był to w łaśnie ten akt, z którym ci posłow ie przed Zygm untem A ugustem stanąć mieli, sama petycya sejm u obozowego. O becnie okazuje się, że tak nie jest, co zresztą już z samej stylizacyi można było w yw nio­ skować: sam a petycya, to akt zgoła odrębny i odm ienny, a pismo dotąd znane to tylko „spisek“ czyli „spisy“, ułożone przez ry cer­ stw o i łączące je m iędzy sobą. T ak je nazw ano w naszem źródle i tak też brzmi n otatk a na m arginesie w spom nianego dyaryusza. , T o co w samej petycyi znajdziem y oględnie wyrażone, w fo rm ie' prośby uległych poddanych, tutaj widzimy sform ułow ane bez ogródek jako conditio sine qua non dla dalszego norm alnego udziału ludzi, zebranych w życiu państw ow em Litwy, z przew idyw aniem n ajra­ dykalniej szych środków w razie napotkania trudności czy oporu. U chw ały te składają się z dw óch części, z których pierw sza, sam początek, zaopatrzony w naszym tekście w brakujący w dya­

ryuszu 1 5 6 3 / 4 nagłów ek „Naprzód mają prosić“: — ma charakter

instrukcyi zwięzłej dla posłów zgromadzenia, druga zaś—charakter postanow ień konfederacyjnych, w yrażających, ja k pisze H ruszew - s k ij2), ów form alny „bunt“ szlachecki przeciw ko dotychczasow ej polityce niechętnych unii m agnatów . Poniew aż treść ich zasadni­ cza już je st znana, przedstaw im y ją tylko bardzo krótko, zw raca­ jąc szczególną uw agę jedynie na te miejsca, gdzie odnaleziony przez nas tekst, niew ątpliw ie autentyczny, różni się od znacznie złagodzonej redakcyi, która w ypłynęła na w idow nię w czasie tra ­ ktatów na sejmie warszawskim.

Różnica najważniejsza uw ydatnia się już w pierw szej części, gdzie streszcza się krótko to, o co króla prosić miano, aby m ia­ nowicie „złożyć raczył sejm spólny z pany Polaki i unią, aby byli w jedino stw ie najwięcej dla dwu przyczyn, dla jednego pana ob ra­ nia i dla jednej obrony, abji spoinie sejm owali i praw a jednakiego używ ali“. Podczas bowiem gdy tekst dotąd znany kończ y ten ustęp postanow ieniem , że trw ając przy tej „pokornej p ro śb ie“ mają sami Litwini posiać w tej spraw ie poselstw o do Polaków „z w iadom o­ ścią JKM i panów rad JM .“, to w pierw otnej redakcyi to ostatnie postanow ienie brzmi zupełnie inaczej, do prośby dodaje groźbę

q Ź ró d lo p ism a I I/1. s. 367. ’) Isto rija IV 3Ö2.

(20)

i stosunek ow ego poselstw a wobec króla i rady określa wręcz od­ w rotnie: „jeśliby JKM “, czytamji tutaj, „z pany radam i (na ów sejm w spólny) pozwolić nie raczył, mamy, swoich posłów obraw szy w tej potrzebie, do panów Polaków posłać“. Że ten radykalniejszy tekst je s t autentycznym , o tem najlepiej nas przekona fakt, dotąd rów nież nieznany, że tę groźbę, aczkolwiek bezskutecznie, już w czasie sej­ mu piotrkow skiego r. 1562/3 urzeczyw istniono.

W dalszym ciągu swych uchw ał postanaw ia szlachta W . K się­ stw a, że aż do spełnienia swego postulatu co do w spólnego sejmu z Polakami nie zjedzie n a żaden osobny, w yłącznie litew ski sejm, chociażby jej obiecywano dać na nim upragniony now y statu t lub inne zapewnić korzyści, aby ją od dążenia do unii odwieść; p o sta­ naw ia dalej, że aż do tego czasu nie będzie dalszych uchw alała po­ datków ani też sama na żadną w ypraw ę w ojenną nie wyruszy. T u zaś znow u spotykam y znam ienną różnicę m iędzy obiema re- dakcyami uchwał: tekst drukiem ogłoszony dodaje bowiem do tego ostatniego punktu łagodzące zastrzeżenie „okrom jedno gw ałto­ wnej potrzeby rzeczypospolitej ku odparciu naprzeciw nieprzyja­ cielow i“, którego w pierw otnym tekście zupełnie niema.

Czysto już konfederacyjny charakter mają postanow ienia dal­ sze, które chcą zjednoczyć węzłem jaknajsilniejszym cały stan szla­ checki W. K sięstw a przeciwko możnowładczym przeciwnikom unii. W szystkich więc nieobecnych, ziemie niedostatecznie na do ry w ­ czym sejmie polow ym reprezentow ane, jak zwłaszcza Ż m u d ź1), miano wezwać, aby i oni przystąpili do jego uchw ał i w raz z in­ nymi w yruszyli do W ilna, nie wymawiając się zależnością swoją od jakiegoś m agnata przeciw nego stronnictw a ani też obawiając się za to odpow iedzialności sądowej, w którym to w ypadku bro­ niłby zagrożonego w spółobyw atela ogół szlachty danej ziemi. Kto by zaś nie chciał przyłączyć się do związku rycerstw a, dążącego do urzeczyw istnienia swych postulatów , tego zgóry w yłączano ze społeczności szlacheckiej, w ypierano się go jako w roga ojczyzny.

Pierw sze to sam odzielne w ystąpienie szerszych mas szlache­ ckich W . K sięstw a zadziwia nas swoją śmiałością, która była tem większą, że naw et te poufne uchw ały zjazdu, ten energiczny akt konfederacyi, nie pozostały bynajmniej tajemnicą, lecz ja k świadczy ich wydobycie, choć w złagodzonej formie, na sejmie warszawskim, doszły do ogólnej — nie w yłączając samego króla — wiadomości.

3 3 8 S E J M O B O Z O W Y S Z L A C H T Y L I T E W S K I E J P O D W I T E B S K I E M .

‘) S zlach ta żm udzka z n a jd o w a ła się na w y p ra w ie inflanckiej po d w o ­ dzą d ru g ie g o hetm ana, k aszte lan a tro ck ieg o H re h o re g o C hodkiew icza; por. K ro n ik ę S try jk o w s k ie g o , 1, c., i w zm ian k ę w sam ej petycyi, s. 72.

(21)

P ow stanie tych „jawnych spisków “, ja k je słusznie nazyw a nasza

kronika, da się tylko w3itłómaczyć silnym w pływ em na te masy

ziemiańskie ze stro n jr Polski, gdzie szlachta prz3wvjikła oddawna,

i to naw et z mniej ważnych, mniej bez porów nania uzasadnionych

pow odów , podnosić groźną i nam iętną opoz3?c3ię przeciw ko p anują­

cemu i przeciw swej starszej braci, oraz staw ać grem ialnie w obronie sw ych dążeń i interesów . Ze jed n ak mimo owego nam iętnego pro­

testu przeciw ko kierując3un Litw ą oligarchom, na jaki się zdob3d

sejm obozow3^, niełatw o Ьз^о przełam ać odrazu pełne uległości

i uszanow ania w obec hospodara formy ogólno-szlacheckiego par-

lam entatyzm u w W . K sięstw ie, o tem św iadcz3i znacznie odm ienny

mimo identycznej w zasadzie treści, ton petycyi, z której rozwle-

kłych nieraz w yw odów tylko najistotniejszą treść w3niob3Tć się

staram y.

W3isłanie ponow nego poselstw a do króla miało być ostatnim

ugodowym , w ientym tradycyi środkiem , jaki postanow iła zastoso­

wać szlachta przed owem grom adnem W3muszeniem do W ilna po

upływ ie trzech tygodni, o którem w spom inaliśm y wyżej, a które

w yraźnie zapow iada akt zw iązkow3L Nie kryje się też wcale ry­

cerstw o z tym śmiałym zam iarem w samej petycyi do króla, choć zgóry za to przeprasza, prosząc go, аЬз^ się nie gniew ał za „to tu na ten czas nasze spólne przyjechanie do W KM “. Mimo to jednak

cała petyc3ia, choć w tak niezwykłych okolicznościach pow stała,

pełna je st uszanow ania a naw et pokory w obec uświęconej обоЬз? dziedzica Litwy; po ostrożnych zw rotach pehtych grzeczności i za­ pew nień w iernopoddańczych przechodzi dopiero do sform ułow ania

sw ych Ż3mzeń, i dlatego mamy wszelkie praw o prz3rpuścić, że jej

geneza, jej związek z „konfederacyą“ rycerstw a, nie zm ieniła i w tym

W3?padku zwykłej form y „prośb3i“ sejm owej, stanow iącej w ybitną

cechę parlam entaryzm u litew skiego przed unią lubelską.

Rzecz to nie obojętna, poniew aż, ja k z naciskiem podnieść należy, ta świeżo odnaleziona petyrtya w itebska jest właśnie pier­ wszą znaną nam w ogóle prośbą sejm ow ą szlachty W . K sięstwa. D otychczas bowiem znaliśmy tylko z szeregu w ydaw nictw pol­

skich i (w ostatnich czasach wyłącznie) ro s3/jskich liczne odpow ie­

dzi, „otkazy·“ hospodarskie, na prośb3i poszczególnych sejm ów lite­

wskich, w k tótych prośby same były tylko streszczone w swych osobnych punktach, kolejno załatw ianych w „otkazie". W obec

tego, że caty szereg historyków rosyjskich, pracując3?ch nad dzie­

jam i sejm ów litewskich, przeszukał już, za pomnikami tego parla- m entatyzm u, księgi m etryki litewskiej z tych czasów a znaleziono w łaśnie same tylko odpow iedzi w. księcia na prośby sejmowe,

(22)

3 4 0 S E J M O B O Z O W Y S Z L A C H T Y L I T E W S K I E J P O D W I T E B S K I E M .

trzeba przypuścić, że sam ych petycyi w ogóle do m etryki nie w cią­ gano, i tembardziej należy to uw ażać za fakt niezw ykle pom yślnj7, że przypadkow o przechow ał się nam tek st przynajmniej jednej

z nich, choć co p raw da nie w jęzjiku o ry g in ału 1). T rzeba tylko

przyznać, że jeśli nie co do tonu i formy ogólnej, to co do sw o­ jego układu znacznie się ona musi różnić od owych nieznanych nam w całości petycyi innych, zw ykłych sejmów: podczas bowiem gdy w tam tych szlachta W . K sięstw a, a nieraz też poszczegól­ nych jego dzielnic z osobna, w licznych i różnorodnych punktach przedstaw iała całokształt swych dezyderatów w danej chwili, to tutaj po w stępie, w yjaśniającym dotychczasow y przebieg obrad obozowych i streszczającjrm dw a pierw sze poselstw a do króla, po­ rusza się w łaściw ie je d n ą tylko spraw ę: stosunek do Koronjr w naj­ ważniejszych w danem położeniu kw estyach. Poniew aż z części w stępnej już korzystaliśm y dostatecznie, starając się przedstaw ić genezę ostatecznej pétycyi rjm erstw a, pozostaje nam do rozpatrze­ nia tylko jej część głów na, w której się odźw ierciedla tak jasno i wyraźnie, ja k w żadnem innem źródle, stanow isko ogółu szlachty litew sko-ruskiej w obec unii z Polską.

Przjipominamy, że ju ż drugie poselstw o dodało do prośby o rozpuszczenie wojska prośbę o oznaczenie term inu na najbliższy sejm litewski, na co król odpowiedział, że w spraw ach, w ym aga­ jących rozważenia, ma szlachta zwrócić się do niego pisem nie lub przez posłów. O tóż teraz zebranie obozowe odpow iada na to, że to rycerstw u nie w ystarcza, że chce bezpośrednio, z nim samym albo też z panami rady, brać udział w naradach nad najważniej- szemi spraw am i, zwłaszcza nad piekącą kw estyą obronjr przed Moskwą. A le wiemy ju ż z aktu konfederacyjnego, że teraz naw et

zw ołanie sejmu, g e t y b y miał tylko być osobnym sejmem litewskim,

nie było po myśli szlachty, i dlatego nie w raca ona ju ż do tego postulatu w jego dawnej formie, lecz zapow iada, ja k już w spom nie­

liśmy, swój grem ialny przyjazd do W ilna, aby i oni w s z j i s c j i, któ-

rzji się zebrali w w ojsku pod W itebskiem , „urzędnicy, szlachta, rycerstw o W. K sięstw a litew skiego“, cała m łodsza brać, mogli się wypowiedzieć w spraw ie jeszcze donioślejszej od samej wojny m o­ skiewskiej, w spraw ie, nad któ rą pew no ju ż radzą panow ie między

sobą i z królem, a k tó rą oni sami tym czasem pow ierzyli swoim

trzem przedstaw icielom , aby królow i i radzie przedstaw ili, jak się

') O d o sło w n e m tłó m aczen iu z tekstu ru sk ieg o św iad czą w petycyi ta ­ kie sło w a i zw ro ty , ja k np. „ L a ch o w ie“, „z d ie szn e p a ń s tw o “; „odkaża ożidać“, „czołem b ije m “ i t. d.

(23)

ogół szlachty na nią zapatruje. Była to spraw a „około naszego spółnego z pany Polaki obierania jednego p a n a “, w której oczy­ wiście się zam ykała zarazem cała spraw a unii.

W swojem uszanow aniu dla osoby hospodarskiej nie w ypo­ wiedzieli jednak w petycyi tjmh doniosłych słów bez dłuższego w stępu, w którym uroczyście zapew niają Z ygm unta A ugusta, że życzą mu jaknajdłuższego panow ania i doczekania się w łasnego potom stw a. Motywyują zaś poruszenie kw estyi n astępstw a tem, że także z możliwą ew entualnością jego bezpotom nej śmierci liczyć się należy, a że poruszyli ją odrazu w łączności ze spraw ą unii, w stosunku do Polski, na to w płynęły dochodzące ich wieści, że „są- siedzi a bracia nasza panow ie L achow ie“ chcą sobie za życia króla, z jego wiadom ością, przyszłego pana naznaczyć. Uznając to za zu­ pełnie słuszne ze w zględu na niebezpieczeństw o niezgody przy w yborze, którabji, jak trafnie przew idyw ano, w czasie bezkrólewda najzgubniejsze miała skutki, chcą jedn ak wiedzieć, kogo im Polacy za przyszłego władcę przeznaczają, i zarazem naradzić się, kogoby oni naw zajem Polakom od siebie zaproponow ać mogli. W idzimy więc, że szlachta litew ska nie dopuszcza naw et myśli elekcyi bez

w zajemnego porozum ienia się z K oroną, co więcej zaś, W3'raźnie

zaznacza, że chcąc uniknąć niebezpieczeństw a w yboru różnych pa­ nów w obu państw ach, najlepiej bjr było, aby razem z „Lacham i“ na jednem m iejscu w spólnie radzili o obieraniu jednego pana, czyli że król pow inien zwołać w spólny sejm polsko-litewski, którego głów nem zadaniem bylabji w spólna elekcya vivente rege. T rudno nie uznać całej trafności i zbaw ienności tego pom ysłu, św iadczą­ cego doskonale o w y robio^rm zmyśle politjmznjnn zgrom adzonego rycerstw a. Słusznie też uw ydatniono fatalne skutki, jakiebji, w ra ­ zie niespełnienia tej prośby, m ogła mieć elekcya podw ójna, zer­ wanie unii personalnej Polski i Litwy. Po pierw sze, ucierpiałaby na tem obrona przed Moskwą, gdjrż w takim w ypadku Polska nie przyszłaby już W. K sięstw u z pomocą, po drugie zaś, istniejące już obecnie sporji i zatargi graniczne polsko-litew^skie x), łagodzone dotąd przez w spólność panującego, zam ieniłyby się niebawem w walki gw ałtow ne, w którychby Litwa, „w obronie opuszczona", słabsza, jak to sami odczuwali, m usiała uledz, poddać się L a­ chom, którzyby ją w tedji mieli „nie za sobie rów ną a spólną bra­ cią a dobrow olnie złączoną, ale owszem za poddane so b ie“. I

zno-K w esty ę tych s p o ró w g ran ic z n y c h i ich z n a cz en ie r o z p a tru ję w m ej p ra c y o p rzy łą cz en iu P odlasia, W o ły n ia i K ijow szczyzny do K orony, s. 14—16.

(24)

3 4 2 S E J M O B O Z O W Y S Z L A C H T Y L I T E W S K I E J P O D W I T E B S K I E M .

wu, czytając te uwagi, musim y przyznać, że ta pow ołana tak nie­ daw no do czynnego udziału w polityce państw ow ej szlachta litew ­ ska doskonale potrafiła zrozum ieć charakter i znaczenie unii z P ol­ ską, uznać jej konieczność i potrzebę dla W . K sięstw a, a zarazem też odczuć, że tylko zaw arta dobrow olnie przez obie strony mo­ gła zachować swój w łaściw y charakter braterskiego związku. O ce­ niając to trafnie ze w zględu na swój w łasny interes, na obronę przed w rogiem ościennym i rów noupraw nione stanow isko we wspólnej Rzeczypospolitej, kieruje się jednak rycerstw o W . K sięstw a także wyższymi, ideowym i względami, w których szczerość tembardziej wierzyć możemy, że przecież zw racała się w swym akcie nie do Polaków , nie dla nich przeznaczała swe wywody, lecz dla sa­ mego Z ygm unta A ugusta i otaczających go wysokich dostojników, niechętnych unii. Zaznaczono więc w petycyi, że i z tego poTvodu należy usunąć niebezpieczeństw o niezgody i zatargów między obu narodam i, poniew aż przecież tylu Polaków Litw inki porodziły a Litw inów Polki, tak że nie chcieliby „z bracią krew ną naszą mię­ dzy sobą krw ie swej przelew ać“; nadto zaś pow ołują się w prost na daw ne, kilkakrotne, zaprzysiężone przez przodków umowy „na jedność spojenia K orony z L itw ą“, i uznając je za obowiązujące ich sumienie, ponaw iają prośbę, abjr w edług ich postanow ień i te­

raz, w obec grożącego obu państw om niebezpieczeństw7a, mogli się

zjechać „z pany P o lak i“.

W ażność tych dwóch ostatnich ideowych argum entów na tem przedew szystkiem polega, że stanow ią dow ód niezbity, jak silnie zespoliła oba narody, oba społeczeństw a stopniowra assymilacya w świecie rodzinnjun, zbliżenie istotne przez coraz częstsze między nimi związki krw i,—dowód, że daw ne akty unii, których się Polacy tak silnie trzym ać chcieli, na które dziś z pietyzm em patrzą oczy dalekich potom ków, także dla ówczesnych Litw inów nie byty j e ­ dynie m artwym i pergam inam i o pięknie brzmiącjrch frazesach, lecz w pływ ającą na życie polityczne spuścizną poprzedniego wieku. A siła tych argum entów była tak wielka, że w chwilach szczerych unie­

sień uznaw ali ją naw et najzagorzalsi przyw ódcy opoz3 7C5’i litew ­

skiej, kiedy na sejmie w arszawskim 1563/4 r. sam Radziwiłł Czarny, pow ołując się na w łasne pow inow actw o z rodami koronitymi, na sw oją żonę Polkę, nie w ahał się zawołać, że „zatem zwałem się Polakiem , ta mi P olka dziatek narodziła“ x), a w j'dobyw szy akt unii panów polskich z r. 1501, ich pieczęciami umocniony, „po­

Cytaty

Powiązane dokumenty

(a) Response of the nanotube device 1 to the driving frequency at 4.2 K using the two-source setup.. The large off-resonance current has a purely

Очевидно, что «в той или иной мере интерпретация – всегда самовыражение читателя» 1 , поэтому неудивитель- но, что культурные деятели рубежа XIX-XX

На эти же особен- ности эссеистики Терца не раз указывали исследователи 28 , и об этом же пишет сам автор в книге Путешествие

Struktura semantycznej kategorii modalności hipotetycznej do badań nad językami polskim i litewskim oraz gwarą puńską W pracy przyjmuje się za V.. Maldžiewą definicję

Słowianoznawstwo jako nauka we współczesnym rozumieniu tego słowa istnieje już prawie dwa wieki. W ostatnich dziesięcioleciach w różnych krajach, zwłaszcza słowiańskich,

about 18–21 mm [12, 17], abnormal skeletal struc- ture – vertical maxillary excess (VME) [12, 17], supraeruption of maxillary teeth in patients with orthodontic class II

Reasumując dawne prawa tyczące się tej materii oraz te, które wydano „contra negligente offitiales”, projekt postanawiał o ode- słaniu wszystkich spraw ziemskich do

Tabel 2 Oppervlakte (ha) aan litorale kokkelbanken (> 50 ex/m^) in de maand mei voor de jaren 1990 t / m 1995 in het Eems-Dollard estuarium, de oostelijke en de