Paleografia w służbie dyplomatyki.
Paleografia i dyplomatyka w spółcześnie w eszły w p oczet naukhistorycznych. Mabillon, który swem klasycznem dziełem
„De re d i
p l o m a t ic i
(1681) stw orzył podw aliny dyplom atyki, m oże być uważanytakże za tw órcą naukowej paleografii. K oń cow e rozdziały pierw szej
je g o k sięgi są pierw szym naukowym podręcznikiem paleografii; dzieło Mabillona zaw iera pierw sze, w celach naukow ych zebrane i system aty cznie ułożone wzory' daw nego pisma. Od czasów Mabillona paleografie przez wiek przeszło traktowano łącznie z dyplom atyką, przyczem d y plom atyczny punkt w idzenia przeważał tak dalece, że na w skroś pa- leograficzne dzieło W altera, zaw ierające podobizny skrótów i znaków
pisarskich, otrzym ało nazw ę
Lexicon diplom aticum
(nie zaśpalaeogra-
phicum ).
Obie nauki od początku dzieliły w spólne lo sy w takim stosunku, że paleografia podporządkowana była celom dyplomatyki, była jej nauką pom ocniczą. D opiero w początkach w. X IX Francuzi w yzw olili paleo grafię z w ięzów dyplom atyki i w yw alczyli jej odrębne i sam oistne w rzę dzie nauk stanow isko, jako um iejętności, której zadaniem je st badanie rozwoju pisma, jed n eg o z najw ażniejszych przejaw ów ludzkiej kultury.Z ałożen ie paryskiej
Ecole des Chartes
w r. 1821, a nie mniej i rozbudzony w sp ó łcześn ie w N iem czech ruch w ydaw niczy, przyczyniły się w niem ałym stopniu do rozwoju badań nad bistoryą pisma i pobudziły
uczonych do intenzyw nych studyów paléograficznych. Pojaw iają się
zbiory podobizn d aw nego pisma, doskonalących się w miarę rozwoju techniki reprodukcyjnej, mnożą się podręczniki i szczeg ó ło w e prace z zakresu paleografii, powstają katedry paleografii na uniw ersytetach,
celem praktycznego i naukow ego kształcenia młodych adeptów
a rtis
diplom aticae
, oraz sp ecyaln e in stytu cye, p ośw ięcon e krzew ieniu p aleo grafii, jak T ow arzystw o paleograficzne przy British Muzeum, szkoła pa- leograficzna przy W atykanie i t. d. I my poszczycić się m ożem y w spa niałą publikacyą „M onum entów “ paléograficznych, których pierw szy ze szyt, przed rokiem w ydany, chlubę przynosi naszej najwyższej instytucyi naukowej i w ydaw cy, prof. Stan. K rzyżanowskiem u.Mimo jednak tego usam odzielnienia paleografii w obec dyplom a tyki, nici, łączące te nauki od chw ili ich narodzin, nie zostały bynaj
216 P ALKO G R A F I A W S Ł U Ż B I E D Y P L O M A T Y K I .
mniej zerw ane. D yplom atyka bowiem nie zaprzestała korz}Tstać z usług paleografii; przeciw nie, w miarą rozwoju i rozszerzania zakresu studyuin dyplom atycznego, coraz silniej zarysow yw ała się zależn ość je g o od ba dań paleograficznych i niejednokrotnie daje się zauw ażyć bezsilność środków m etodycznych dyplom atyki, skoro z jakichkolwiekbądź w zg lę dów , np. w braku oryginału, paleografia nie m oże jej przyjść z po mocą.
Mauryni, którzy położ3'li niesp ożyte zasługi około rozwoju d}'-
plomatyki, określili, p ojęcie i cel jej jako
a rs discernendi diplomata
vera et fa lsa .
Na definicyę tę złożyły się n iew ątpliw ie w zględy prak- tyczno-praw ne, którym dyplom atyka naukowa zaw dzięcza swój począ tek. Gdy jednak z biegiem czasu te praktyczne w zg lęd y ustąpiły m iej sca czysto naukowym pobudkom, rozszerzył się też zakres zadań d}'- plomatyki. Dziś w ybiegają on e daleko poza ramy, zakreślone jej przed dwoma wiekami i, jakkolw iek krytyka autentyczności dokum entów p o została i nadal jednem z głów n )7ch zadań dyplom atyki, to przecież nie je st to jej zadanie jed y n e i w yłączne.N ow oczesna dyplom atyka bada ogól warunków, pośród których powstał dany dokum ent, bez w zględu na to,, czy au ten tyczn y czy też podrobiony, celem o cen y je g o wewnętrznej w artości historj'cznej i pra wnej. D latego dziś dyplom atyka kładzie nacisk na zbadanie g en ezy do kumentu i p oszczególn ych studyów je g o pow stania, na określenie w za jem nego stosunku w grę w chodzących osób: wjrstaw cy, odbiorc}', in terw enientów , św iadków i pisarza, a w ślad za tem bada rozwój i orga- nizacyę kancelaryi i innych urządzeń, z dokum entem zw iązanych. S k reślone pow yżej zadania spełnia dyplom atyka przy pom ocy całego zasobu środków m etodycznych, dziś już n aogół ustalonych, pośród których porów naw cze studyum nad pochodzeniem pism a zajmuje m iejsce niepoślednie. *Jak daw niej, tak i dziś, choć w zm ienionych warunkach, stanow i paleografia walną podporę dyplom atyki, która bez j<j pom ocy nie mogłab}1 osiągnąć tych zdobyczy, jakiemi się m oże poszczycić.
Zasługę um iejętnego stosow ania m etody porów naw czej w zakresie paleografii i dyplom atyki, przypisać n ależy największem u po Mabillonie
uczonem u, T eodorow i S ick low i. W pom nikowem d ziele o kancelar}Ti
karolińskiej, oraz w szeregu studyów z zakresu dyplom atyki królewskiej i cesarskiej, wskazał on n ow e drogi, w iodące do krytycznej analiz}' dokum entów, a tem samem do ocen y ich w ew nętrznej w artości. Na za sadzie porównania pisma i dyktatu, grupuje on pokrew ne sobie doku m enty i w ykryw a dla każdej grupy pew ne cech y charakterystyczne, stanow iące silną i niew zruszoną podstawę dla krytyki każdego doku
mentu zosobna. K ierunek, w skazany przez Siekła, był odtąd w y ty
cznym dla dalszych na polu dyplom atyki badań, nietylko w Niem czech ale i w szędzie indziej w Europie.
Tvm w łaśnie stosunkiem paleografii do dyplom atyki, w szczeg ó l ności zaś zadaniem, wartością i m etodą badań porów naw czych nad pismem dokum entów, mam zamiar zająć się w niniejszym artykule.
W iadom o p ow szech n ie, że pismo, podobnie jak m owa lub sztuka,
ulega ciągłej ew olucyi. Zmienia się nietylko ogóln y charakter pisma,
ale i kształty p oszczególn ych liter oraz znaków pisarskich ulegają usta wicznym przemianom. S tyl, w danej epoce panujący, w yciska sw e piętno
P A L E O G R A F I A W S Ł U Ż B I E D Y P L O M A T Y K I . 2 1 7
i na piśmie; jak w ięc historyk sztuki potrafi oznaczyć z cech zew n ę trznych w iek dawnej budowli, rzeźby czy obrazu, podobnie też biegły paleograf określi w przybliżeniu czas pochodzenia dyplom u na podsta w ie stylu pisma.
* Dyplomatyka korzysta przeto z pom ocy paleografii przedew szystkiem
w celu określenia czasu pochodzenia dokumentu: Ma to m iejsce w dwóch wypadkach, raz: jeśli chodzi o dokum ent zgoła niedatow any, pow tóre
zaś, jeśli mamy zbadać autentyczność d atow an ego dyplomu. W obu
wypadkach uciekamy się do zasad m etody p orów naw czej.
Co się tyczy określenia czasu niedatow atiego dokum entu, to nad m ienić należy, że już Mabillon stosow ał w tym celu m etodę p orów na wczą, zestaw iając rękopisy niedatow ane obok datow anych. P o zy ty w ne w nioski je g o , na tej podstaw ie oparte, są jednak nader niedokła dne — ok reślen ie czasu obraca się je szcz e w bardzo rozległych ramach
chronologicznych np.
codex octingentorum a n n o ru m “
, lub „q u i su-
p e ra t octingentos annos comparatione fa cta cum sequeníi“
1), co można uważać już za duży postęp w obec ogólnikow ych ok reśleń poprzedników Mabillona, w rodzaju: „scriptura reverendae v e /u s ta tis “.
R zecz jasna, że pierw szym i najw ażniejszym warunkiem trafnej i m ożliw ie ścisłej o c e n y wieku rękopisu, jest, obok w praw y i bystrości
oka, dostateczny zasób materyału porów naw czego. Mabillon operow ał
jeszcz e zbyt szczupłym m ateryałem, aby módz dokładnie rozpoznać wiek dokum entów , że jednak już w ów czas zdawano sobie dobrze sprawę z wagi tego postulatu, świadczą słow a w sp ółczesn ego Mabillo-
now i u czon ego, Jana Kleryka, który, określając dyplom atykę jako
„ars
dignoscendae aetatis m a n u scrip to ru m codicum , deque eorum chara-
cteribus iud ica n d i“
, tak dalej powiada:„sed sine in g e n ti codicum co
pia et d iu tu rn a eorum tractatione, n ih il hac in r e p ra e sta ri p o test“ 2).
Do postępu badań porów naw czych nad pochodzeniem i rozw o jem pisma, przyczyniło się w n ow szych czasach udoskonalenie środ ków reprodukcyi, m ianow icie zastosow an ie do tego celu fotografii i światło-druku. Zbiory facsim iliów paléograficznych, oddających w ier nie i z całą śc isło ścią obrazy oryginałów , umożliwiają opanow anie roz le g łe g o m ateryału p orów n aw czego i udostępniają te badania szerokim kołom pracow ników .
Mimo to w szystk o, ok reślen ie wieku dokum entów natrafia nieraz na n iep rzezw yciężon e trudności i ulega częstokroć grubym omyłkom. Składają się na to rozliczne w zględ y, z pośród których rozpatrzym y kilka tylko szczególn iej nas obchodzących.
Były w średniow ieczu dwa ogniska rozwoju pisma łacińskiego, skąd rozchodziły się je g o wzory na cały św iat cyw ilizow any: kancela- rya papieska i kancelarya cesarska. S zyb k ość docierania i rozp ow sze chniania się zmian w rozwoju pisma, jak w o g ó le prądów cyw ilizacyj nych, zależała nietylko od oddalenia danego miejsca od tych dw óch centrów kultury, ale i od in ten zyw n ości stosunków je g o z Zachodem.
’) D e r e d ip lo m a tic a , str. ЗЬ2.
*j A r s c ritica II, 336, (1697), p o r . T r a u b e , V o r le s u n g e n u. A b h a n d lu n g e n ,
I, str. 29.
2 1 8 P A L E O G R A F I A W S Ł U Ż B I E D Y P L O M A T Y K I .
W attenbach wyraził n ieg d y ś zapatryw anie, że pismo w krajach p ółno cnych (w Danii) i w schodnich (w P olsce), pozostaw ało o pół wieku w stecz poza pismem środkow ej Europy *). Pogląd ten, w zasadzie błę dny, długo jednak utrzym yw ał się w nauce, aż co do Danii obalił go
w ydany przed sześciu laty
P aleografisc A tla s'1)
i dziś uczeni n ie m ieccy przyznają już, że pomiędzj? pismem dokum entów niem ieckich i duńskich z w. XII i XIII istotnie zasadniczej różnicy niem a. P o d o bne w ątpliwości co do P olsk i podniósł już w r. 1890 na II zjeździe historyków polskich prof. K rzyżan ow sk i3), wskazując, że pismo biegnie
szybciej niż inne przejawy kultur}?. W w ydanym św ieżo pierwszym
zesz y cie polskich pom ników paleograficznych z w. X I I 4), zauważyć m o żem y w ielką rozm aitość stylow ą pisma w dokum entach, pod w zględem czasu blizko nieraz obok sieb ie stojących. Czem że to wytłumaczyć? O tóż,— sąd zę,— przeclewszystkiem tem, że w wieku XII w P o lsce, obok pisarzy w prost z Zachodu przybyłych, lub na w zorach zachodnich św ieżo w ykształconych, byli już ludzie w krajowych szkołach kształceni, gdzie rozwój pisma oczyw iście pow olniej postępow ał, gdyż słabiej ulegał w pły wom zachodniej grafiki. Jako przykład przytoczę dw a niedatow ane do kum enty klasztoru Johannitów w Zagościu: H enryka sandom ierskiego i Kazimierza Spraw iedliw ego. Pierw szy z nich, jakkolw iek o kilkanaście lat starszy, posiada pism o o formach m łodszych, już w ybitnie gotyckich, obok innych cech graficznych, wskazujących rękę pisarza, ob ezn an ego z arkanami zachodnio-europejskiej sztuki pisarskiej, podczas gdy drugi dokument, m łodszy co do czasu, ma pismo o kształtach jeszcze okrą głych, romańskich, tak, że na pierw szy rzut oka m usielibyśm y przyznać mu starszeń stw o, gd yb yśm y nie posiadali innych, zaczerp niętych z treści tych dokum entów w skazów ek, służących do w cale ścisłeg o określenia
czasu ich pochodzenia. R óżnicę pow yższą można wytłum aczyć sobie
tem, że dokument H enryka w yszedł praw dopodobnie 7. pod pióra Jo-
hannity, W łocha czy Francuza, w każdym jednak razie przybysza z Zachodu, kazim ierzowski zaś dyplom był zap ew n e pisany przez kra jow ca, tkw iącego kulturą sw ą jeszcze w starej rom ańszczyźnie. W n ie jednym wszakże wypadku zjawisko to złożym y na karb wieku pisarza. Pismo dwóch w sp ółczesn ych dokum entów , z których jed en pisał sta rzec, drugi m łodzieniec, w ykaże często jaskraw e różnice sty lo w e, zw ła szcza w okresie przekształcania się form pisma, jakie miało u nas m iejsce np. na przełom ie wieku XII i XIII, gdy pism o, jak w ogóle w szystkie tw ory ręki ludzkiej, zaczęło zrzucać z siebie grubą skorupę romańską a przyoblekać się w lek k ie i ostre kształty g o ty ck ie . W ynika stąd ko n ieczność ostrożn ego postępow ania w o cen ie w ieku dokumentu, w yłą cznie na podstaw ie pisma, szczególniej tam, gd zie nie rozporządzam y dość obfitj'm materyałem porów naw czym , n ietylk o ch ronologicznym ,
ale i lokalnym. D latego to now sze w ydaw nictw a paleograficzne, jak
Chrousta
M onum enta palaeographica
5), grupują w zory pisma nietylko‘) Ą n le itu n g z u r lat. P a lä o g r a p h ie , 4 w y d , s ir . 39. г) W y d a n y w K o p e n h a d z e w r. 1903. 3) P a m ię tn ik II Z ja z d u h is t o r y k ó w p o ls k ic h » e L w o w ie w r. 1890. *) M o n u m e n ta P o lo n ia e p a la e o g r a p h ic a , K r a k ó w 1907. s) C h ro u st A . M o n u m e n ta p a la e o g r a p h ic a . M o n a ch iu m ; o d r. 1899 w y c h o d z i d otąd.
P A L E O G R A F I A W S Ł U Ż B I E D Y P L O M A T Y K I . 219
co do czasu, ale i co do m iejsca, w ychodząc z tej słusznej zasady, że należy m ieć zarów no pogląd na sposób pisania w pew nym czasie w różnych m iejscach, jak i na sposób pisania w danym m iejscu w ró
żnych czasach: „
neque enim un u m e st in uno saeculo únave provincia
scripturae g e n u s
jak słu szn ie zauw ażył już Mabillon x). ł*
Pism o stan ow i jed n o z najw ażniejszych k ryteryów zew nętrznych dokum entu a porów naw cze badanie pisma odgryw a przy o cen ie auten tyczn ości dyplom u rolę środka n iek ied y rozstrzygającego. P rzez długi czas zażyw ała w dyplom atyce p ow agi zasada, że dokum ent, którego pismo odpowiada charakterem swym epoce, określonej przez datę jeg o
w ystaw ienia, bezw zględ n ie uważać należy za autentyczny. Dokum ent
n ieau ten tyczn y zdradza się sam bądź w ręcz późniejszym charakterem pisma, bądź też — w razie naśladow nictw a, — w idocznym przymusem, jaki musiał sobie zadać fałszerz, chcąc oddać m ożliw ie w iernie pismo danej epoki. Zasada pow yższą panow ała w dyplom atyce n iepodzielnie aż do czasu p o ja w ien ia się ep o k o w eg o dzieła Juliusza Fickera pt.
B e i
träge z u r Urkundenlehre
(1 8 7 7 /8 ). Ficker obalił mniemanie, jakoby autentyczny dokum ent musiał być czem ś skończonem i jednolitem , w ol- nem od sprzeczn ości i niedokładności *).W m istrzowski sposób wykazał, że błędy i sprzeczności w doku m entach, które spuriofobia składała dotąd na karb fałszerstwa, dadzą się w niejednjm i razie wyjaśnić niew sp ółczesn ością stad yów p o szcze g óln ych w pow stawaniu dyplomu śred n iow ieczn ego, m ianow icie— różnicą czasu pom iędzy dokonaniem czyn n ości prawnej a w ystaw ieniem doku
m entu, jak rów nież niedostatkam i w organizacyi kancelaryi. Między
innem i zachwiał F icker zasadę, jakoby w sp ółczesn y charakter pisma stanow ił zaw sze b ezw zględ n e znam ię autentyczności, a odw rotnie nie- w sp ó łczesn o ść pism a miała być w każdym wypadku dowodem fałszer
stw a dokum entu. A lbow iem n aw et podrobiony dokum ent m oże posia
dać cech y zew nętrzne a więc i pismo nienaganne, jeśli fałszerstw o było w sp ó łczesn e, lub prawie w sp ółczesn e dacie w łaściwej. Z drugiej · strony, pism o a u ten tyczn ego dokumentu m oże odpowiadać niekiedy
w cześniejszej lub późniejszej epoce, niźli wskazuje data. Pism o w y
przedza datę w ystaw ienia, jeśli odbiorca sp isan y przez sieb ie dokum ent dopiero po upływ ie dłuższego przeciągu czasu przedłożył w ystaw cy do
ulegalizow ania, lub anticipando zaopatrzył go datą późniejszą. W y
padki takie, acz w yjątkow e, nie obce są dyplom atyce, jakkolw iek przy znać trzeba, że nader rzadko się zdarza, by sp isanie dyplomu wyprze dzało datę o taki okres czasu, który m ógłby wpłynąć na zm ianę o g ó l n eg o charakteru pisma. N ierów nie częstszem zjawiskiem je st dokument, który w chw ili sporządzenia otrzymał w cześn iejszą datę, w którym
zatem data w yprzedza pismo. C zyniono to zazw yczaj w tym celu, by
') D e re d ip lo m a tic a , str. 241.
220
P A L E O G R A F I A W S Ł U Ż B I E D Y P L O M A T Y K I .przyspieszyć zaistnienie skutków prawnych, płynących z dokum entu,
np. przedaw nienia i t. p. W iadom o, że fundacye klasztorów i k ościo
łów nie były dziełem chwili, ale upłynęło n iek ied y kilkanaście, ba! n a w et kilkadziesiąt lat, zanim proces fundacyjny doczekał się ostateczn ego
w ykończenia i zaopatrzenia go w dokum ent fundacyjny. O tóż w do
kum entach tych podaw ano najczęściej datę początku fundacyi, czego
następstw em je st nieraz sprzeczność pom iędzy datą a pismem. P o d o
bną sprzeczność spotykam y także w e w znow ieniach dokum entów , w k tó rych p ierw otny tekst wraz z pierw otną datą pow tórzono bez najm niej szej zmiany w now'ym dyplom ie, po upływ ie dłuższego przeciągu czasu. Jako przykład przytoczę t. z w. w iększy oryginał gnieźnieński d o kumentu kom esa Zbyluta dla klasztoru w Ł eknie, który spisany został przynajmniej o pół wieku później od swej daty, wskutek czego pismo teg o dokumentu posiada sze reg cech anachronistycznych. Okazuje się stąd, że, jakkolw iek porów naw cze badanie pisma m oże oddać ważne usługi przy o cen ie au ten tyczn ości dokum entu, to jednak w yłącznie na niem oprzeć się n ie można, lecz w każdym p oszczególn ym w^ypadku uw zględnić n ależy in n e kryterya autentyczności, pom nąc na w sk azó
wkę Mabillona: „
non ex sola sćrip tura, neque ex uno characterismo,
sed ex om nibus s im u l de vetu stis chartis e st p ro n u n tia n d u m “ χ).
·* · w
.V.
Zadania paleografii, jako nauki pom ocniczej dyplom atyki, nie o gra niczają się jednak na określeniu c z a s u pochodzenia dokumentu, lecz zmierzają dalej— do wykrycia środowiska, w k tó rem dokum ent pow stał, a więc: kancelaryi, szkoły pisarskiej i, co w ięcej, ręki pisarza, bądźto celem zbadania autentyczności dokumentu, bądź też je g o g en ezy lub w reszcie organizacyi instytucyi kancelaryjnych. P osługuje się przytem paleografia w szerokiej mierze m etodą porów naw czą, której podstaw y określili głów nie: S ick el, Buchwald, B resslau i in. W o g ó le najw ażniej sze zdobycze na tem polu przyznać musimy Niemcom; zasługi ich po dnosi dziś cały św iat naukow y, a najw ybitniejszy w sp ółczesn y d yplo
matyk francuski Giry w sw em znakomitem d ziele
M anuel de D iplom a
tique
(1894), w stępuje W' tym zakresie w ślady sw ych niem ieckich k o legów po piórze i opiera się na ich w ynikach.Badania nad dyplom atyką niem iecką, prow adzone głów nie przy pomoc}’ paleografii, wykazały, że typ kancelaryi t. zw . prywatnej, t. j. na leżącej do panów duchow nych i św ieckich, oraz miast, zaczyna się ustalać dopiero około p ołow y w. XIII, do teg o zaś czasu jed yn ą d o brze zorganizow aną kancelaryą była królew ska (w zgl. cesarska), tkwiąca
swym pierwiastkowym ustrojem je szc ze w dobie karolińskiej. Organi-
zacyę kancelaryi karolińskiej zbadał i opracow ał Sickel we w spom nia nej wyżej książce p. t.
„Acta regum et im peratorum K a ro lin o ru m “.
Jeśli chodzi o um iejętne zastosow anie m etody porównawczej nad pochodzeniem pisma, celem rekonstrukcyi kancelaryi i rozpoznania jej
P A L E O G R A F I A W S Ł U Ż B I E D Y P L O M A T Y K I .
214
składu, to badania Siekła pozostaną doskonałym i — rzec m ożn a— n ie d oścign ion ym w zorem dla przyszłych na tem polu pracow ników .
Na podstaw ie porów nania pisma oryginalnych dyplom ów karoliń skich, zdołał Sickel wykazać udział kanclerzy i reszty personelu kan
celaryjnego w sporządzaniu dokum entów . Okazało się, że kanclerze
pisali niektóre dokum enty w całości, a inne, sporządzone przez nota-
ryuszy i pisarzy, tylko podpisyw ali. O tóż tych pisarzy pow iodło się
S ick low i zgrupować i rozróżnić tych co zajęci byli stale w kancelaryi, od tych, których szukać n ależy poza kancelaryą.
M etodę, w ypróbow aną z tak św ietnym wynikiem na kancelaryi karolińskiej, zastosow ał S ick el do badań nad kancelaryą cesarską, stw a rzając znakom ity aparat naukow y dla studyów porów naw czych w w y
daw nictw ie p. t.:
„Kaiserurkunden in A b b ildu n gen
“ (1880 — 1891),zaw ierającem kilkaset św iatłodrukow ych podobizn dokum entów cesar skich od Pippina do Maksymiliana I.
Tu dopiero w całej pełni okazała się wartość p orów n aw czego
traktowania pisma dla dyplom atyki. M ożem y ze znamion graficznych
rozpoznać, że dany dokum ent pow stał odrazu w całości, ów zaś w kilku stadyach, że ten jest oryginałem , tamten kopią, ów zaś falsyfikatem. M ożemy dalej powziąć w yobrażenie o organizacyi kancelaryi, o udziale kanclerzy w w ystaw ianiu dokum entów i ich wptywie na rozwój kancela ryi. Poznajem y pisarzy, jako graficzne indywidua, ich szkoły i p och o d zen ie. T en je st Niemcem , ów W łochem ; ten stwarza szkołę pisarską,
tam ten zna indyw idualny typ pisma. M ożem y odróżnić pisarzy, stale
zajętych w kancelaryi, od postron n ych , m ożem y rozpoznać udział od biorcy w sporządzeniu dokum entu, słow em , p rzebogaty tu m ateryał dla paleografii jako nauki pom ocniczej d yp lom atyk i1).
Dla nas jednak nierów nie w yższy interes, niż cesarska, przedsta wia kancelarya t. zw. prywatna, zw łaszcza książęca i biskupia i to w tych krajach, z którymi P olska w w. XII i XIII, t. j. w początkach sw ej dyplomatyki, pozostaw ała w częstych i bezpośrednich stosunkach. S tu d ya nad polską dyplom atyką śred n iow ieczn ą są dopiero w zaczą tkach. Badano u nas p oszczególne dokum enty lub grupy dokum entów, celem o c e n y ich autentyczności, ale w iadom ości nasze o początkach i rozwoju kancelaryi książęcej są dotąd zupełnie ciem ne. Z d otych cza sow ych prac nad początkami dyplom atyki polskiej, możem y przyjąć jako pew nik to jed yn ie, że w w. XII n ie było u nas je szcze zorgan izow a nej kancelaryi książęcej, natom iast znakom ite studyum K rzyżanow skiego nad dokumentami Przem ysław a II, w ykazało istn ien ie już w końcu w. XIII norm alnej i św ietn ie funkcyonującej k a n cela ry i2). O kres p rzej ścio w y , obejm ujący cały w iek XIII, okres kształtow ania się kancelaryi polskiej, pozostaje w ięc dotąd w grubym cieniu. A można przj'puszczač, że rozwój dyplom atyki polskiej n ie m ógł iść odrębnym torem, jak u Prze- m yślidów , Arpadów, W ettin ów , A skańczyków , B abenbergów i in. naj bliższych sąsiadów zachodnich, z którymi P iastow ie w. XII i XIII
po-') P o r. R o s e m u n d . D ie F o r ts c h r itte d e r D ip lo m a tik s e it M a b illo n , 1898.
(H is t B ib lio th e k , t. 4).
222
P A L E O G R A F I A W S Ł U Ż B I E D Y P L O M A T Y K I .zostaw ali w rodzinnych i politycznych związkach. Stąd zapoznanie się z wynikami daleko już posuniętych badań nad dyplom atyką książęcą i biskupią tych krajów, poznanie m etod, jakiem i posługują się w ytra wni uczeni zagraniczni, m oże niejedną przj'nieść nam korzyść w przy szłych pracach nad początkiem i rozwojem kancelaryi polskiej.
Najważniejsze wyniki w zakresie dyplom atyki książęcej i bisku piej zaw dzięcza nauka pom ocy paleografii, a w szczeg ó ln o ści m etodzie
p orów n aw czego badania pisma. Prace Buchw alda nad kancelaryam i
biskupów i książąt półn ocn o niem ieckich 1), P o sse g o nad kancelarj'ami krajów w ettyńskich 2), Jakscha nad dyplom atyką k aryn ck ą3), Schneidra nad szwabską 4), K e h r a nad dyplomami biskupstwa m erseburskiego 5), Perlbacha nad kancelaryą ostatnich książąt pom orskich 6) i in., w yk a zały zgodnie, jak wyżej wspomniałem, że kancelarye panów duchow nych i św ieckich w N iem czech poczynają się organ izow ać i ustalać dopiero
około połow y w. XIII. Przed tym czasem dokum enty, sporządzone
w całości na dworze księcia czy biskupa, należą do w yjątków , a re gułą je st spisanie dokum entu przez odbiorcę. D o teg o wniosku doszedł
pierw szy Buchwald, za pom ocą m etody porów naw czej 7). Zestawiając
m ianowicie dokum enty książęce i biskupie danego klasztoru w edle p o krew ieństw a pisma, zauważył, że dokum enty, pochodzące od różnych w ystaw ców , żyjących w sp ółcześn ie, wykazują częstokroć identyczny lub bardzo pokrew ny charakter pisma, skąd oczyw isty w niosek, że spisane zostały w klasztorze, a zatem przez odbiorcę.
P o sse poszedł w badaniach sw oich jeszcze dalej 8). Na zasadzie
porów nania pisma, w yd zielił on z materyału archiw alnego 34-ech kla sztorów i kom end ziem saskich, poszczególn e grupy dokum entów, w e dle pochodzenia pisma. W najliczniejszej z tych grup, obejmującej d o kumenty, spisane przez odbiorców , t. j. W klasztorach, zestaw ił zbliżone
do siebie typy pisma, usiłując wykryć ich w zajem ny stosunek i na tej podstaw ie skonstruow ać niejako g en ea lo g ię pisarskich szkół klasztornych. Z p ow yższych żmudn3Tch badań wjTsnuł P o sse następującą teoryę:
W szkołach klasztornych uczono sztuki pisania. Mnich— nauczyciel zaszczepiał swym uczniom w łasny charakter pisma. P oniew aż uczniow ie ci w stępow ali później jako mnisi do tegoż sam ego klasztoru, w którym pobierali naukę, przeto wytwarzał się tam w spólny typ pisma, w spólny ductus klasztornj’. Na dow ód, że tak było isto tn ie, podaje autor p od o biznę p ew n ego dokum entu klasztoru w B erg pod Magdeburgiem, na
którym figuruje 30 podpisów braci klasztornych wraz z opatem. Ude
rzające podobieństw o podpisów tłumaczy P o sse tem, że w szyscy ci
') B is c h o fs —u. F ü r s te n u r k u n d e n d e s 1*2. u 13 J h ts P o s s e . L e h r b u c h v . d. P r iv a tu r k u n d e n .
3) J a k sch . M o n u m e n ta h ist. C o r in th ia e .
l ) S c h n e id e r . Z u r L e h r e v . d. s c h w ä b is c h e n P r iv a tu r k u n d e n d e s 13 Jh d ts.
(A r c h iv a lis c h e Z e its c h r ift, t. X I).
*) K e h r . U r k u n d e n b u c h d. H o c h s tifts M e r s e b u r g . 1. ( G e s c h ic h ts q u e lle n d e r P r o v in z S a c h s e n t. 36). 6) P e r lb a c h . P r e u s s ic h - p o ln is c h e S tu d ie n t. II. D a s U r k u n d e n w e s e n H e r z o g M es tv in s II v . P o m m e r e lle n . 7) T a m ż e , str. 1 nast. ') T a m ż e , str. 3 n a st.
P A L E O G R A F I A W S Ł U Ż B I E D Y P L O M A T Y K I .
223
mnisi pobierali naukę w klasztorze w Berg i przejęli się w spólnym duktem pisarskim.
Z łona starych klasztorów w ychodzą filie, do których mnisi, po chodzący z klasztoru m acierzystego, w noszą ów w sp óln y typ pisma. P orów n an ie dokum entów klasztoru m acierzystego i filialnego z czasu blizkiego założeniu tegoż ostatniego, w ykazuje w' niejednym wypadku tak uderzające podobieństw o duktu, że m ożnaby sądzić, iż dokum enty te były w szystk ie pisane w jednym z tych klasztorów . P o sse wykazał to niezbicie na dokum entach klasztoru C ystersów w P orcie i na całym szeregu je g o filii saskich. O czyw iście, typ pisma, po odłączeniu się od g łó w n eg o pnia m acierzystego, ulegał pow olnym zmianom, głów n ie wsku tek teg o , że krzyżow ał się z odmiennymi typami, przeszczepionym i tam przez m nichów, pochodzących z obcych klasztorów'. W każdym jednak razie, zdaniem P o sseg o , zachow uje pismo pierw otny swój charakter, który sprawia, że łatw o można odróżnić dukt np. cysterski od augu- styń sk iego, a oba te dukty od benedyktyńskiego.
O lśniew ające w yniki badań P o sse g o , które przeszczepiały p on ie kąd na pole paleografii i dyplom atyki prawa przyrodnicze o p ow sta waniu gatunków , zyskały w św iecie naukowym na razie poklask ogóln y i zdaw ało się, że w nioski je g o , na tak trwałej podstaw ie, bo na b e z
pośredniej autopsyi oparte, p ozostaną n iew zru szon e. Jednak n ie
ubłagany i scep ty czn y krytycyzm niem iecki zachwiał podstawam i mi
sternej budow y P o sse g o . Kehr, znakom ity wydaw'ca dokum entów pa
pieskich, zbadał ów dokum ent klasztoru w B erg z podpisami m nichów i ośw iadczył, że P o sse uległ złudzeniu, dopatrując się w podpisach mni chów r ó ż n y c h rąk o w s p ó l n y m charakterze pisma, gdyż, z w yją tkiem początkow ej litery w wyrazach
E g o
a gd zien iegd zie całego wyrazuE g o ,
w szystko pisała j e d n a ręka i to tá sama, która spisała g łó w n y tekst dokum entu *). Tym sposobem krytyka obaliła jed en z filarów ar- gum entacyi P o sseg o . D alsze badania Kehra i innych uczonych niem iec kich w ykazały zg o d n ie, że sprawa nie je s t tak prostą, jak ją postawił P osse. Nie ulega wątpliw ości, że najstarsze dokum enty klasztoru filial n eg o wykazują niekiedy duże pokrew ieństw o z pismem, spotykanem w czasie je g o założenia — w klasztorze m acierzystym , jak niemniej często się zdarza, że kilku pisarzy·, bezpośrednio po sobie lub obok siebie w danym klasztorze zajętych, m oże m ieć pokrewny' dukt pisma. Da się to stw ierdzić naw et w zakresie dyplom atyki polskiej w. XII.Dwa najdaw niejsze dyplom y klasztoru lubiąskiego, B olesław a W y so
kiego z r. i i75 i Mieszka Starego z r. 1177, mają istotn ie pismo bar dzo pokrew ne i wykazują niew ątpliw ie dukt, w łaściw y klasztorow i w P or cie, który był m acierzą L u b ią ża 2). A le teg o nie można uważać za re gułę, że każdy zakon lub n aw et każdy klasztor miał swój trwały, dający się odrazu rozpoznać dukt pisma, który w iększość m nichów sobie przy
swoiła. P rzeciw nie, jako regułę, opartą na statystycznem zestaw ieniu
całego szeregu przykładów, przyjąć należy to, że zasadnicze typy’, w
c-') U r k u n d e n b u c h d. H ö c h st. M e r z e b u r g , str. 172.
2) P o r . m o ją r e c e n z y ę M on. P o t. p a la e o g r . w K w a rt. h ist, z r. 1909,
2 2 4 P A L E O G R A F I A W S Ł U Ż B I E D Y P L O M A T Y K I .
die którj'ch dad'.ą się ugrupować dokum enty d an ego klasztoru, tamże sporządzone, różnią się m iędzy sobą niekiedy tak dalece, że o jakiejś w spólnej szkole klasztornej mowy być nie m oże. W każdem archiwum, klasztornem czy kapitulnem, sp jtk ać m ożem y w dokum entach, przez odbiorcę spisanych, szereg indyw idualnych i od reszty niezależnych rąk. O dukcie klasztornym może być tylko w ów czas m owa, je śli w ię kszość pisarzy klasztornych przez czas dłuższy posiada w spólny, a g d z ie indziej niedający się wykapać charakter pisma. A le należy to raczej do wyjątków; jako regułę zaś uznać należy indywidualizm i niezaw isłość r ą k 1). Ów, przyjęty dziś w nauce pogląd, jakkolw iek odm ienny z a s a dniczo od teoryi P o sseg o , nie zm niejsza jednak zasług, jakie uczony ten położył na polu porów naw czego badania pisma, pobudzając sw em dziełem innych do dalszych badań.
W porów naw czym m ateryale dyplom atycznym , prócz w spom nia
nych dw óch grup, t. j. dokum entów, sporządzonych w kancelaryi
w y
stawcy
i spisanych przez odbiorcę, znajdziem y w cale liczną, trzecią grupę dokum entów, których pismo nie w ystępuje w innych o ry g in a łach w ystaw cy ani też odbiorcy. Jest ta grupa w łaściw ą szczególn iej dokumentom, pochodzącym od w ystaw ców , n ie mających zorgan izow a nej kancelaryi, a w ięc książąt i biskupów w. XII i XIIIOtóż te trzy grupy dokum entów, razem w zięte, stanow ią jed en w sp óln y dział, który Buchwald ochrzcił nazw ą „znanej ręk i“, w przeci w staw ieniu do działu „nieznanej ręk i“, obejm ującego dokum enty, których pisma na podstaw ie c a łeg o materyału p orów n aw czego zgoła indj^widu- alnie określić n ie p o d o b n a 2). T en dział nieznanej ręki rów nież najli czniej rep rezen tow an y je st w dokum entach t. z w. prywatnych.
Już z teg o p ob ieżn ego przedstaw ienia rzeczy okazuje się w ar tość badań porów naw czych nad pochodzeniem pisma dla dyplomatyki, a w szcze g ó ln o śc i dla historyi kancelaryi śred n iow ieczn ej. W yniki tych badań zyskają je szcze na wartości, je śli je zestaw im y ze wzmiankami, zaczerpniętem i z treści dokum entów o urzędnikach kancelaryjnych, pi sarzach i notaryuszach. Otóż okaże się, że na wzmiankach w rodzaju:
datum per manus NN, scriptum per N N
, n ie można w zupełności polegać, ani brać ich w dosłow nem znaczeniu, zdarza się bowiem n ie jednokrotnie, że w szeregu dokum entów, zaw ierających wzmianki o pi sarzach, ilość grup identycznej ręki n ie pokrywa się ilością w ym ien ionych tam notaryuszy. Stąd w niosek, że wzm ianki o notaryuszach bi
skupich i książęcych w ieków XII i XIII, od n oszą się po w iększej c z ę ści do pisarzy okolicznościow ych, notaryusze zaś, o ile byli tu i ow dzie stale zatrudnieni na dworach, zajmowali się conajw yżej prow adzeniem korespondencyi i rachunków; co zaś ty czy się dokum entów , to p o przestawali na sprawdzaniu i sygillacyi dyplom ów już g o tow ych , a s p o rządzonych bądźto przez odbiorcę, bądź też przez postronnych pisarzy 3). Tem w łaśnie różni się dyplom atyka książęca i biskupia w. XII
Ί P o r. tra fn e u w a g i S te in a c k e r a w pracy: D ie L e h r e v o n d e n n ic h tk ö -
ni_;lichen (P r iv a t-) U r k u n d en , v o r n e h m lic h d e s d e u t s c h e n M itte la lte r s . (M ei s te r s , G ru n d riss d e r G e s c h ic h ts w is s e n s c h a ft, t. I, str. 256 n ast.).
2) T a m ż e , str b.
P A L E O G R A F t A W S Ł U Ż B I E D Y P L O M A T Y K I . 2 2 5
i XIII od królew skiej, że przeważają w niej dokum enty, graficznie n ie określone, n ależące do grupy nieznanej ręki, a egzem plarze znanej ręki, pochodzące od w ystaw cy, czyli też od odbiorcy’, lub trzeciej osoby,
w przeważnej części wyszły7 z pod pióra pisarzy przygodnych. Perl-
bach na 78 dokum entów oryginalnych Mszczuja ks. pom orskiego (1264— 95), znalazł 45 różnych rąk, piszących częścią dla w ystaw cy, częścią zaś dla odbiorcy7. Z tych pisarzy 5-ciu je st znanych z im ienia a 40 niezna nych. O ileż w yżej stała w spółczesna kancelarya Przem ysław a II, skoro na 100 dyplom ów K rzyżanow ski tylko 9 nie zdołał określić graficznie a 70 uznał za pochodzące z kancelaryi książęcej.
P orów n aw cze badanie pisma, w celu w ykrycia cech kancelaryjnych lub ręki pisarza, może oddać nadto znakom ite usługi przy o cen ie auten tyczn ości dokum entów , zwłaszcza takich, których w ystaw ca posiadał dobrze urządzoną k a n c e la r y ę .. Sickel postaw ił zasadę ogóln ą że orygi nał, który w yszed ł z takiej kancelaryi, w in ien m ieć z reguły odpow ia
dające jej cechy, w inien być „kanzleim ässig“. T ylko taki dokum ent
ma za sobą przy^puszczenie autentyczności. Otóż te cech y kancelaryi
n a leży m etodą porów naw czą wy7kryć i ustalić. W razie zaś zachow a
nia się znaczniejszej ilości dokum entów z danej kancelaryi, trzeba drogą
porów nania pisma dążyć do wy7krycia rąk indywidualnych. Skoro się
okaże, że ory’ginal pochodzi z ręki pisarza, który istotn ie był zatru d n ion y w ow ym czasie w kancelaryň w ystaw cy, autentyczność doku
mentu nie m oże podlegać w ątpliw ości. Identyczność ręki rozstrzyga
ted y na korzy7ść au ten tyczn ości n aw et w razie, gdy istnieją pod tyTm względem skądinąd jakieś w ątpliw ości, z tem, rozumie się, za strzeże niem, — gdy7 brak w szelkich podstaw do podejrzew ania, iż w e w sz y st kich badanych dokumentach m ogła być czyn n a ręka jed n eg o fałszerza, co m ożliw e jest w razie, jeśli np. dokum enty te należały do jed n eg o odbiorcy, ale w ykluczone zgoła, je śli opiew ają na rzecz różnych od
biorców. P rzezorn y badacz musi jednak uw zględnić i to, że i poza
kancelary7ą m o g li^ się znaleźć ludzie, obeznani z pismem dyplomaty7- cznem, którzy7 z łatw ością naśladow ali dukt pisarzy kancelaryjnych. Z p ow yższem i zastrzeżeniam i m ożna przeto przyjąć następującą zasadę: Jeśli dokumenty’ jed n eg o w ystaw cy, posiadającego zorganizow aną kan celaryę, a wy7dane dla różnych odbiorców , wykazują identyczne lub ty pow o podobne pismo, w ów czas można w n osić o sporządzeniu ich wT kancelaryi tegoż w ystaw cy, a w ślad za tem uznać je za autenty czne. Badanie ręki pisarza je st tedy najpew niejszą drogą do ustalenia
k w estyi autentyczności dokum entów. O czyw iście je st m ożliwem, iż
w jednym lub drugim wypadku będziemy7 m usieli poprzestać jed yn ie na zaznaczeniu, że dany’ dokum ent nie budzi podejrzeń, zwłaszcza w ó w czas, gdy braknie materyału porów naw czego dla określenia rąk p oszcze
góln ych pisarzy. A le dla całego szeregu oryginałów , będzie m ożna
istotn ie na ow ej podstaw ie p orów n aw czego badania pisma z b ezw zglę dną p ew n ością w ykazać pochodzenie dokum entu i je g o autentyczność. Inną p ostać przybiera rzecz, je śli mamy7 do czynienia z dokum en tem wystawcy7, który7 nie miał w cale kancelaryi, lub miał w'prawdzie urzędników , sprawujących god n ości kancelaryjne, a w ięc kanclerzy, podkanclerzych, notaryuszów , lecz n ie pełniących sw ych funkcyi stale i w sposób w łaściw y zorganizowanymi kancelary7om królewskim , czy
2 2 6 P A L E O G R A F I A W S Ł U Ż B I E D Y P L O M A T Y K I .
papieskiej, które cały dokum ent w całości sporządzały. Mam tu na m y śli także dokum enty naszych książąt, biskupów i rycerzy z w. XI i XII, co do których nie ulega wątpliw ości, że p odobnie, jak w sp ółcześn i ksią żęta i panow ie duchow ni i św ieccy w N iem czech, nie posiadali stałych i wzorów urządzonych kancelaryi, jakkolwiek dokum enty w ystaw iali, w łasną pieczęcią je opatrywali i sw ych dygnitarzy kancelaryjnych m ie wali.
Badania Buchwalda nad kancelaryam i biskupów i książąt północ- no-niem ieckich, sąsiadujących z P olską, wykazał}’, że do połow y w.
XIII stałe i zorganizow ane kancelarye u nich nie istniały. Do podo
bnych w yników doszedł P o sse co do dyplom atyki ziem saskich.
Czy m ożem y m ówić o ogólnych w skazów kach m etodycznych
w porów naw czych badaniach nad pochodzeniem pisma? D zisiejsza n a
uka daje na to pozytyw ną odpow iedź. B resslau w swym znakomitym
podręczniku dyplom atyki podał szereg cen n ych uwag, tyczących się
postępow ania w teg o rodzaju badaniach
l).
W ychodzi on z założenia,że pism o śred n iow ieczn e można porów nać z dziełem malarskiem. A n a logia je st istotn ie uderzająca. L itera śred n iow ieczn a była raczej rysun kiem niż pismem w dzisiejszem pojęciu; składała się z szeregu połączo nych z sobą kresek, tak, że pisarz musiał kilkakrotnie nieraz przykła
dać pióro, rzadko zaś kreślił literę jednem pociągnięciem pióra. Jak
w ięc historyk sztuki, na podstaw ie rysunku, kolorytu i techniki malar skiej, potrafi obraz n iesy g n o w a n y — w porów naniu z szeregiem obrazów sygn ow an ych — określić z pew nem praw dopodobieństw em pod względem pędzla, lub chociażby szkoły malarskiej, podobnie też biegły paleograf zdoła wskazać rękę pisarza, lub przynajmniej kancelaryi, w której ów pisarz pracował.
Już S ick el w swym słynnym „Program ie“ 2) wskazał, jako naczelną zasadę m etody porów naw czej w paleografii, baczenie przedew szystkiem na t. zw. dukt pisma, „ F ed eran satz“, od k tórego zależy zarów no ogólny charakter pisma, jak i kształt p oszczególn ych liter i kresek, ich p och y len ie, grubość, ozdobność i t. d. D opiero w razie, gdyby różnice w o g ó l nym dukcie pisma nie były dość w yraźne, n ależy badać kształt po szczególn ych liter, zwracając uw agę przedew szystkiem na ow o złożenie kresek, zw łaszcza pew nych charakterystycznych liter (np. początkow ych) i znaków pisarskich (ligatury, skróty etc.). N iew łaśeiw em jednak byłoby upatrywanie różnicy rąk w yłączn ie w odm iennej postaci niektórych liter, z pom inięciem ogólnej budowy tychże, zw łaszcza, że każd}' pisarz m oże używać paru form dla tych samych liter.
W iadom o z praktyki sądowej, jak trudną je s t rzeczą, dziś, w epoce silnie zróżnicow anego charakteru pisma, stw ierdzić z całą pew nością
id en tyczn ość ręki. Cóż dopiero m ówić o czasach, w któiych pismo,
znacznie mniej niż dzisiejsze, było zindyw idualizow ane. Zresztą, n aw et dwa w sp ółczesn e rękopisy jed n eg o pisarza, w ykażą nieraz znaczne ró żnice, na które składają się ze stron y pisarza: pośpiech lub większa
‘) H a n d b u c h d e r U r k u n d e n le h r e fü r D e u ts c h la n d u n d Ita lien
2) P r o g r a m m u n d I n s tr u c tio n e n d er D ip lo m a -A b th e ilu n g . N e u e F o r s c h ,
P A L E O G R A F I A W S Ł U Ż B I E D Y P L O M A T Y K I . 2 2 7
starannqšé, ze strony zaś m ateryału pisarskiego: rozmiary i gładkość pergaminu, w łaściw ości pióra i t. p. Także sam rodzaj dokumentu o d gryw a tu rolę niep ośled n ią, jeśli mamy np. do porównania akt d o n io słej wagi, pisany duktem pow ażnym i ozdobnym , z listem lub m anda tem, pisanym niedbałą kursywą. A już je śli chodzi o porów nanie ręko pisów teg o ż sam ego pisarza, pochodzących z różnych okresów je g o
życia, trudności piętrzą się jeszcz e bardziej. Znane są przykłady, że
pisarz, przeniósłszy się z kancelaryi cesarskiej do papieskiej, lub naod- wrót, zm ieniał zupełnie dukt pism a, tak, że nie w iedząc o tem, m o żnaby dwa takie rękopisy uznać za produkty dw óch różnych rąk !).
Stąd o czy w isty w niosek, że jak w ocen ie czasu pochodzenia pi sma, tak też i w badaniu indyw idualn ego charakteru je g o , postępow ać n ależy z w ielką ostrożnością, chcąc ustrzedz się od błędów i niedokła dności.
Zestaw iając w yniki pow yższych rozstrząsań, muszę p rzedew szyst- kiem zaznaczyć, że paleografia je st już dzisiaj um iejętnością w całem tego słow a znaczeniu sam oistną, rozporządzającą zasobem w łasnych środków m etodycznych i staw iającą szereg w łasnych postulatów7. Jako nauka pom ocnicza dyplom atyki, dostarcza jej kryteryów do określenia chronologii dokumentu, zbadania je g o autentyczności, oraz poznania system u kancelaryjnego epok ubiegłych.
Znakom ite rezultaty, osiągn ięte na tem polu zagranicą, p ow in n y być dla nas zachętą do badań, w których daliśm y się, n iestety, znacznie w yprzedzić innym narodom cyw ilizow anym .
W Ł A D Y S Ł A W S E M K O W I C Z .