• Nie Znaleziono Wyników

Relacja Romana Dmowskiego o Lidze Narodowej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Relacja Romana Dmowskiego o Lidze Narodowej"

Copied!
30
0
0

Pełen tekst

(1)

Garlicki, Andrzej

Relacja Romana Dmowskiego o Lidze

Narodowej

Przegląd Historyczny 57/3, 415-443

1966

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

Relacja Romana Dmowskiego o Lidze Narodowej

Źródła do dziejów Ligi Narodowej są bardzo ubogie. Istniejące przed

wojną archiwum Ligi (zresztą niekompletne i zawierające głównie ma­

teriały dotyczące początków działalności Ligi Narodowej) uległo znisz­

czeniu w czasie wojny. W kolekcjach działaczy Ligi Narodowej zacho­

wały się niektóre dokumenty, listy i prawie kompletny zbiór odezw.

Liga Narodowa .była organizacją tajną liczącą w szczytowym okresie

swej działalności ok. 300 członków. Ale o znaczeniu jej nie świadczy

liczba członków, bowiem była to organizacja w swym założeniu elitarna.

Była ona organizacją kierującą działalnością obozu narodowo-demokra-

tycznego w trzech zaborach i na emigracji, a jednocześnie była instru­

mentem oddziaływania na inne ugrupowania polityczne, na organizacje

oświatowe, samopomocowe, kulturalne itp.

W okresie II Rzeczypospolitej, na początku lat trzydziestych, z ini­

cjatywy Romana Dmowskiego podjęto prace mające na celu przygotowa­

nie historii Ligi Narodowej. Pod kierownictwem Zygmunta Wojciechow­

skiego, który ową historię miał pisać, opracowano zawierający szczegó­

łowe pytania kwestionariusz, który rozesłano żyjącym członkom Ligi

Narodowej. Część tych relacji zachowała gię ,i są one przechowywane

w Archiwum Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Relacje te, uzupeł­

nione zachowanymi dokumentami i materiałami drukowanymi, miały sta­

nowić podstawę źródłową historii Ligi .Narodowej.

Zygmunt Wojciechowski historii Ligi Narodowej nie napisał i zebra­

ne materiały przekazał Stanisławowi Kozickiemu, który zadanie swoje

wykonał tylko częściowo. Opracował on mianowicie część pierwszą hi­

storii Ligi obejmującą okres do 1907 r. i niewielkie fragmenty części

drugiej. Maszynopisy te znajdują się obecnie w zbiorach rękopisów Bi­

blioteki Jagiellońskiej. W 1964 r.. część pierwsza „Historii Ligi Narodo­

wej’’ opracowanej przez Stanisława Kozickiego ukaizała się drukiem

w Londynie.

!

W toku zbierania relacji od członków Ligi Narodowej uzyskał Zyg­

munt Wojciechowski relację od Romana Dmowskiego, a właściwie in­

strukcję, jak ma wyglądać historia Ligi.

Dokument ten, który niżej publikujemy, skłąda się z 46 numerowa­

nych stron maszynopisu i poprzedzony jest nienumerowaną stroną za­

wierającą ispis treści (w publikacji stronę tę opuszczono). Na końcu do­

łączona jest również nienumerowana strona zawierająca oświadczenie

Dmowskiego oraz dopisek atramentem tej .treści: „skolacjonowano z ory­

ginałem. Z. Wojciechowski”. Rękopisu nie udało się odnaleźć.

Relacja Dmowskiego wymaga oczywiście, jak każda relacja, krytycz­

nej analizy. Zawiera ona w iele błędów, zawiera charakterystyczne dla

Dmowskiego poglądy antysemickie i antymasońskie, jest wykładem w y­

znawanej przez Dmowskiego historiozofti. W m yśl tej historiozofii

(3)

416

A N D R Z E J G A R L I C K I

czyną wszelkiego z ła i sprawcą wszystkich nieszczęść narodu polskiego

są Żydzi i masoni. Dziś lektura tego typu sformułowań, którymi rela­

cja Dmowskiego jest nasycona, .powodować może jedynie zadumę nad

prymitywizmem myślenia jednego .z czołowych ,przecież .polityków pol­

skich klas posiadających. Nie wydawało się więc konieczne ani celowe

ingerowanie przy pomocy przypisów w tych miejscach, gdzie Dmowski

formułuje swoje absurdalne teorie o Żydach i masonach — relacja jest

dokumentem myśli i poglądów Romana Dmowskiego, twórcy i teoretyka

polskiego nacjonalizmu. I tylko tak można ją traktować.

Dlatego też przy publikacji tej relacji zrezygnowano z polemizowa­

nia przy pomocy przypisów z poglądami i sądami Dmowskiego, z prosto­

wania błędnych jego sformułowań (Dmowski na przykład myli się twier­

dząc, że Związek ,Młodzieży Polskiej został założony przez Ligę Polską.

W rzeczywistości .powstał on nieco .wcześniej niż Liga Polska). Wynikło

to zarówno z tego, że tekst relacji jest już i tak obszerny, a obudowany

dużą ilością przypisów uzyskałby objętość znacznie przekraczającą mo­

żliwości „Przeglądu Historycznego”, jak .również i z tego, że potrakto­

wano ten tekst tylko pośrednio jako źródło do dziejów Ligi Narodowej,

widząc w nim przede wszystkim źródło do poglądu Romana Dmowskie­

go w 1931 r. na to, jak ma przedstawiać .się opracowana historia Ligi

Narodowej. Dlatego też ograniczono -przypisy wydawnicze do niezbędne­

go minimum.

Publikowana relacja zawiera też przypisy, które podyktował Woj­

ciechowskiemu sam Dmowski. W maszynopisie .jednak, którym dysponu­

jemy, poza jednym wypadkiem, przypisy te nie zostały zaznaczone od­

powiednimi cyframi. Dlatego też nie było możliwe związanie ich z teks­

tem i przy publikacji zamieszczono je po gwiazdkach na końcu tekstu.

Gwiazdkami też oddzielono od tekstu relacji oświadczenie Romana

Dmowskiego.

Zgodnie z przyjętymi zasadami edytorstkimi pisownia i interpunkcja

zostały ,poprawione według lobowiązujących obecnie.

Maszynopis relacji Dmowskiego znajduje się w zbiorach rękopisów

Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie (sygn. akc. 29/62).

• '

Chludowo, 26 V I I 1931 W edług p la n u R. Dmowskiego konstrukcja pracy o Lidze Narodowej przed­ staw iałaby się następująco:

C z ę ś ć I

Tło ogólne, sta n um ysłów w Polsce w e w szystkich trzech zaborach. Ja k w y­ glądał te n stan um ysłów ok. roku 1885/6, bo to je st data pow stania Ligi. Zabór p ruski: tu p an u je konserw atyzm polityczny, p a tro n a t szlachty i duchow ieństw a n ad ludem. K onserw atyzm ten w yrażał się i w tem , że politycznie organizowano się tylko na ziemiach historycznych, tzn. Poznańskie, P ru sy Zachodnie i W armia. Śląska i M azurów pruskich nie spotykam y. Człowiekiem, który robi w owych cza­ sach wyłom w tym konserw atyzm ie, jest Rom an Szymański, który w swodm „Orę­ dow niku” przeciw staw ia lud szlachcie, a później, w .dalszej konsekwencji, łam ie zasadę historyczną i dąży do rozciągnięcia organizacji na w szystkie ziemie etno­ graficzne polskie, rzucając hasło „lud polski od Pucka do Mysłowic*’. Podkreślić

(4)

należy związać m ięd zy porzuceniem historycznego punlktu w idzenia i przeciw sta­ wieniem ludu szlachcie. Później też zjaw ia się dążenie do przeniesienia pozyty­ wizmu w arszaw skiego n a g ru n t poznański w „Przeglądzie Poznańskim ” (data za­ łożenia?) *, założonym przez W ładysław a Rahskiego, B ernarda Chrzanowskiego i d ra Krysiewicza.

W G alicji w owej epoce m am y też panow anie konserw atyzm u. Liczebnie jszy, ale m niej w yraźny politycznie, tzw. podolski i m niej liczebny, ale organizacyjnie bardzo sprężysty i bardziej świadomy swoich celów, odłaim krakow ski (stańczycy). P ro foro interno: spraw ność organizacji w skazyw ałaby n a w ęzły z m asonerią.

Dla w yjaśnienia spraw y ostatnio poruszonej jeszcze szczegóły następujące. Do w ojny krym skiej istnieje solidarność między spraw ą dem okracji europejskiej i spraw ą polską. Św ięte przym ierze skierow uje się przeciw obu. D em okracja europejska to je st ówczesna m asoneria. Z tej też przyczyny mówić należy o ów ­ czesnym związku między spraw ą m asońską i polską. W ojna krym ska kończy okres Świętego Przym ierza i rom ansu dem okraoji ze spraiwą polską. Od połowy stulecia m asoneria, zachow ując nazw ę dem okracji, przestaje być właściw ie dem okracją w swych kierowniczych żywiołach, a staje się kapitalistyczną burżuazją. Jak o taka m a ona zupełnie inne w idoki w polityce m iędzynarodowej. I tu Polska, cze­ piająca się jej, zaczyna jej zawadzać. W jej interesie zaczyna leżeć, ażeby Polska nie w alczyła z Rosją, ponieważ n a linii jej .polityki (sc. m asonerii francusikiej) leży porozum ienie z R o s ją a, a F ran cją przeciw Prusom (Gorczakow) a. Tymczasem Po­ lacy p atrzą wciąż n a F rancję jako na sojusznika przeciw Rosji. Wobec tego p rzy ­ gotowuje się w Polsce Wielopolskiego i jego politykę (robota masońska, za W ielo­ polskim sta ł Enoch, Żyd). Bism arck wszakże, widząc siłę zapóźnionego ruchu antyrosyjskiego, oglądającego się n a F rancję, um iał zaaranżow ać pow stanie i Wie­ lopolskiego obalić. K iedy w r. 1863/4 ponoszą klęskę i pow stańcy i Wielopolski, m asoneria postanaw ia głębszą robotę zacząć w Polsce, by już jej podobna niespo­ dzianka nie spotkała. W tedy w Kongresówce inau g u ru je się ru ch pozytyw istycz­ ny, w alczący ^ całą trad y cją porozbiorową i rzucający program „pracy organicz­ n e j”, tj. wyrzeczenia się polityki (ten program był też w yrazem rodzącego się wielkiego przem ysłu w Królestwie), a w G alicji zapoczątkow uje się stronnictw o pseudokonserw atyw ne, w ypow iadające ostrą w alkę polityce spisków i powstań.

Zrazu jedyną opozycją przeciw konserw atyzm ow i, czy to podolskiem u, czy zwłaszcza krakow skiem u, jest słaba dem okracja mieszczańska, dla dekoracji r a ­ czej naw iązująca do trad y cji pow stańczej (za którą także Stoją żywioły m asoń­ skie). W epoce wszakże, o której m ówim y, już zjaw iają się w Galicji z jednej strony zaczątki socjalizm u, z drugiej zaś ideologia ru c h u ludowego, której pionie­ rem je st em igrant z zaboru rosyjskiego, Bolesław W ysłouch (mason), fanatyk, a więc zasługujący na szacunek. W ychodzący we Lwowie „Przegląd Społeczny” (data założenia i zam knięcia?)2 reprezentuje ideologię rad y k aln ą, częściowo ludo­ wą, częściowo socjalistyczną. Tej ideologii w yrazem sta je się „K urier Lw ow ski”, redagow any przez W ysłoucha, w następstw ie oficjalny organ ruchu ludowego.

Ruch w zaborze rosyjskim : w r. 1885 zakończył się w cytadeli w arszaw skiej proces organizacji socjalistycznej „P ro letariat” powieszeniem 4 ludzi i zesłaniem w iększej liczby. M niej więcej w tym sam ym czasie na pogrzebie jen. gubernatora w arszaw skiego Albiedyńskiego, k tó ry reprezentow ał rządy łagodniejsze od swoich poprzedników i następców, kroczyła delegacja studentów U niw ersytetu W

arszaw-l „ P r z e g arszaw-lą d P o z n a ń s k i " — t y g o d n i k p o d r e d a k c j ą W ł a d y s ł a w a R a b s k i e g o , u k a z y w a ł s t? tu l a t a c h 1894— 1S96.

a —a T a le w o r y g i n a l e .

* „ P r z e g lą d S p o ł e c z n y " — m i e s i ę c z n i k p o d r e d a k c j ą B o l e s ł a w a W y s ł o u c h a , u k a z y w a ł s i ę w e L w o w i e w l a t a c h 1SS6—ДО7.

(5)

418

A N D R Z E J G A R L IC K I

sfciego (d a ta?)3 z w ieńcem d la rosyjskiego w ielkorządcy. Te dwa # k t y ilu stru ją najlepiej zmiany, k tóre zaszły w um ysłach młodszych pokoleń po upadku pow sta­ nia. Z jednej stro n y ruch pozytyw istyczny i p ra c a organiczna, w yrzekająca się w alki z Rosją i dochodzące do w yrazów wdzięczności d la jen erał-g u b ern ato ra za nieco łagodniejsze rządy, z drugiej ru ch sk rajn ie rew olucyjny, działający solidar­ nie z rew olucją rosyjską, w alczącą terro rem (zamachy na carów i dygnitarzy), antynarodow y do skrajności, liczący w sw ych szeregach ogrom ną ilość Żydów, a także i Rosjan w K rólestw ie (jednym z czterech powieszonych członków „Prole­ ta ria tu ” był R osjanin Bardowski). W tym stan ie um ysłów robi wyłom założenie w roku 1886 tygodnika „Głos”.

Założyciele: Józef K. Potocki, raczej filozof niż publicysta, z poglądam i u m iar­ kow anie socjalistycznym i i um iarkow anie narodow em i; Ja n Ludw ik Popław ski, m ocny narodowiec, stojący jedną nogą n a historiozofii polskiej, drugą n a ideologii ru ch u ludowego, nie bez pew nego w pływ u n a n ią rosyjskiego „narodniczestw a” (Popławski przed p aru laty pow rócił z W iatki, dokąd był zesłany za udział w spisku Adama Szymańskiego, dążącym do w yw ołania pow stania podczas w ojny rosyjsko-tureckiej, ak cja rów noległa z akcją A dam a Sapiehy w Galicji, agenci angielscy!); A leksander W ięckowski, inżynier zamieszkały w P etersburgu, rzadko pisujący, ale w ybitna inteligencja, d ająca m u duży w pływ na kolegów, zwłasz­ cza — z początku — n a Popławskiego (mason). W reszcie Józef Hłasko, również były' zesłaniec, zajm ujący się głównie referow aniem sp ra w ekonomicznych i so­ cjalnych na zachodzie. Charakterystycznie 'dla „Głosu” jest to, że był on n ie­ jako pionierem w pływ u umysłowego angielskiego; z w yjątkiem Popławskiego wszyscy um ieli po angielsku i wszyscy czytali głównie po angielsku.

„Głos” nie był w swej ideologii jednolity. A m plituda jego w ahań była bardzo szeroka: od narodow ych, czerpiących natchnienia z historii artykułów Popław ­ skiego, do barbarzyńskich prodiukcyj socjaldem okraty i antynarodow ca Ludw ika Krzywickiego. Jednakże od początku osoba Popław skiego przyciąga do niego ży­ w ioły m łodsze z w yraźną fizjognom ią narodow ą, z tendencją w kierunku, który nazw ano potem nacjonalistycznym . Na czoło ich w ybija się S tan isław Chełchow- ski, późniejszy założyciel C entralnego Tow arzystw a Rolniczego, a później Roman Dmowski. U derzający na ow e czasy był fakt, że w piśm ie „postępowym” i dem o- kratycznem zaczęła się w ybijać tendencja antyżydowska. Antysem ityzm wówczas w bardzo o strej form ie był reprezentow any przez Ja n a Jeleńskiego, założyciela tygodnika „Rola”, m ocno katolickiego i opartego głów nie na poparciu duchow ień­ stw a wiejskiego. T rak to w an o antysem ityzm jako w yraz wsteczmictwa, tym w ięk­ sze w rażenie zrobił w „Głosie”.

1. 1886—‘1893

W roku 1886 ukazała się w W arszawie w yd an a n a em igracji w P aryżu bro­ szura pt. „Rzecz o obronie czynnej i sk arb ie narodow ym ” przez Z. F. M. Broszura ta ani językiem swoim, ani m yślą nie zbliżała się do panującego stan u umysłów w kraju. Wzywała ona do czynnej w alk i z zaborcam i i do założenia S k arb u Na­ rodowego, funduszu n a k tórym by się ta w alka o p arła i który, urósłszy w przysz­ łości, byłby funduszem ostatecznej w alki o niepodległość. Jednakże ta k pozornie obca duchow i środowiska, w którym się zjaw iła, była ona gorliwie czytana przez młodzież i rzucone w nietj hasła znalazły w niejednej duszy odgłos. Poufnie so­ bie mówiono, że autorem je j je st Zygm unt M iłkowski (T. T. Jeż). N ik t wszakże nie wiedział, że ta broszura nie była indyw idualnym przedsięwzięciem znanego powieściopisarza i byłego pow stańca z 63 roku, że za nią stoi organizacja.

(6)

Później dopiero dowiedziano się w pewnych kołach, że w roku 1886 założona została n a emigTacji ta jn a organizacja „Liga Polska”. Na czele tej organizacji stał organ głów ny „centralizacja”. Pod jej w ładzą m iały działać kom itety centralne, oddzielne dla każdego zaboru. Skład centralizacji był następ u jący : Zygm unt M ił- ■kowski, Józef (?) M ichalski *, b. pow staniec z 63 roku, potem p la n tato r na Jaw ie, z której pow rócił ze siporym m ajątkiem , jak o trzeci M aksym ilian (?) H ertel, em i­ g ra n t z 63 roku, urzędnik m inisterium w ojny w Paryżu i — zdaje się — H enryk Gierszyński, lekarz w e Francji, dokąd przybył na stu d ia w ro k u 1868 z Piotrkow a w Kongresówce. (W yjaśnić stosunek do centralizacji prof. Laskowskiego w Gene­ w ie i antykw ariusza Bukowskiego w Sztokholmie). Wszyscy ci tu ta j w ym ienieni byli członkam i m asonerii. O ile wiadomo, założenie kom itetu centralnego na zabór pru sk i nie powiodło się. K om itet centralny na zabór austriacki stanow ili: Tadeusz Romanowicz, Zima, Dyr. Gal. Kasy Oszczędności i A leksander H irsch b erg 5, d y ­ re k to r Z. N. im. Ossolińskich. Ci wszakże tylko przyjęli nom inację, ale n ajm n iej­ szej działalności nie rozwinęli. Jedynym zaborem, w którym Liga zapuściła ko­ rzenie, był rosyjski. Skład kom itetu centralnego n a ten zabór był tajem nicą d la wszystkich członków organizacji. Domyślam się, że członkam i jego byli: w ym ie­ niony już A leksander Więckowski, Tadeusz Balicki, starszy b rat Zygm unta, inży­ nier, były zesłaniec n a Syberię i Erazm Kobylański, m a n y w organizacji pod nazwiskiem M ichała Borkowskiego. O statni był em igrantem : jak o stu d en t w C h ar­ kowie należał do rew olucyjnej organizacji rosyjskiej i b rał udział w zam achu na guetrbnatara charkowskiego, poczym udało mu się uciec za granicę. Był to n a j- czynniejszy członek Ligi w jej początkach, w łaściw y jej organizator w zaborze rosyjskim . (W ro k u 1890, w racając z pogrzebu Mickiewicza w K rakowie, został aresztow any przez żandarm ów rosyjskich n a granicy z kufrem , m ającym podw ój­ ne dno i dużo lite ra tu ry zakazanej. Przebyw ał długo w cytadeli w arszaw skiej; gdzie go zidentyfikow ano jako Kobylańskiego, ale nie jego, lecz jego brata, rów ­ nież em igranta, który um arł w Ameryce i k tó ry był oskarżony o łagodniejsze

przestępstw o. N a, mocy w yroku adm inistracyjnego spędził IV2 roku w w ięzieniu

karnym w P eterbsurgu — więź. „K resty”. Po opuszczeniu w ięzienia nie naw iązał już stosunków organizacyjnych, jeno osiadł w rodzinnym , m ająteczku na W ołyniu, gdzie 'zmarł w czasie W ielkiej Wojny).

W ażniejszym dziełem od tw orzenia organizacji „Ligi”, która się rozwinęła nieco ty lk o w zaborze rosyjskim , było założenie przez „Ligę” organizacji młodzie­ ży pod nazw ą „Związek Młodzieży P olskiej”. Projektodaw cą i tw órcą tej o rg an i­ zacji był Z ygm unt Balicki (rodem z Lublina, były stu d en t p raw a i akadem ii sztuk pięknych w P etersburgu. E m igrant zam ieszkały w Genewie, gdzie ukończył studia i doktoryzow ał się). Związek Młodzieży Polskiej był organizacją, obejm ującą w szystkie uniw ersytety, na których 'kształciła się młodzież szkolna. W ciągu lat swego istnienia posiadał on grupy w W arszawie, K rakow ie, Lwowie, Paryżu, Nancy i M ontpellier (?), w Genewie, Bernie i Zurychu, W iedniu, G razu (?) i Leo­ ben, M onachium, K arlsruhe, Lipsku, W rocławiu, Halle, B erlinie, Gryfii, Kijowie, Rydze, Dorpacie, P etersburgu, Moskwie i Kazaniu.

„Liga” w ówczesnym dojrzałym pokoleniu n ie anaflaizła wiele m ateriału na członków. Przypuszczać należy, że w początku n ie było ich więcej w zaborze r o ­ syjskim, ja k 20—30 (Popław ską Hłasko, Al. Zawadzki, Czesław Świerczewski, w W arszaw ie; w Odessie: adw. Alojzy Dłuski, M ariusz Z aruski, oficer m arynarki handlowej, późniejszy tate rn ik , piłsudczyk i jenerał).

Wobec tego, chcąc rozw inąć się, m usiała sobie przygotow ać m ateriał wśród młodzieży i to zadanie podjął Związek Młodzieży Polskiej, którego w ładza c e n tra l­

4 B i ą d w i m i e n i u , m o t c a o L u d w i k u M ic h a ls k im , s P o w i n n o b y ć : H l r s z b e r g .

(7)

420

A N D R Z E J G A R L I C K I

n a znajdow ała się z początku w Szw ajcarii, a później, gdy grupa w arszaw ska n a ­ b rała znaczenia dom inującego, przeniosła się do W arszawy.

Wobec tego, że o przyszłości „Ligi” zdecydowali nie je j członkowie ze starsze­ go pokolenia, ale młodzi, którzy wyszli z ZMP, a zwłaszcza z jego grupy w a r­ szaw skiej, zajm iem y się na chw ilę spraw am i młodzieży. ZM P został założony w ro­ ku 1887 jednocześnie praw ie w kilku ogniskach zagranicznych jak Paryż, Genewa, Zurych, B e rn 6, w p a n i uniw ersytetach rosyjskich ja k Petersburg, K ijów i w uni­ w ersytetach krajow ych iw W arszawie, K rakow ie i Lwowie. N ajwiększą trudność m iał Balicki w W arszawie (przyjechał tu w ro k u 1887 pod przybranym nazw i­ skiem Żółtowskiego), gdzie żywioły ruchliw sze w śród młodzieży były bardzo róż­ norodne. Toteż założona przez niego g rupa w arszaw ska była tak różnorodna, że to jej praw ie od początku groziło rozbiciem. S kładała się ona z trzech żywiołów; byli tam po pierw sze: wychow ańcy rozbitego przez policję rosyjską „P ro letaria­ tu ”, socjaliści-antynarodow cy: Ignacy Dąbrowski, Tański, później Bronisław Dem­ biński, H ajdukow ski, Poznański i inni; po drugie: Polacy usposobieni patriotycz­ nie, ale z ideologią socjalistyczną, jak Zbigniew Paderew ski, Leon W asilkowski, Sew eryn Sterling (Żyd), w reszcie narodow cy mocno przeciw staw iający się anty- narodow em u stanow isku socjalistów i zam iast propagandy wśród robotników, głoszący hasła i organizujący ośw iatę ludu wiejskiego, Stanisław Chełchowski, K li­ m aszewski, Kobyliński, później Roman Dmowski (1388), Ju lian Grabowski, Bole­ sław Jakim iak, Wacłarw Łapiński. Mniej sk ra jn i w akcentow aniu swego kierunku narodowego, ale nie m niej z nim i związani, Ludw ik Kochanowski i Ja n Offenberg (z litew skiej szlachty pochodzenia inflanckiego) stali z początku na czele organi­ zacji grupy w arszaw skiej. Gdy starsi, Kochanowski, Chełchowski, Offenberg, A ntoni Troczewski, opuścili uniw ersytet i przestali brać udział w życiu grupy w arszaw skiej, w alka między socjalistam i i narodow cam i zaostrzyła się. W tej w alce głów ną siłą atak u jącą był Dmowski: gdy on się w ysunął na czoło organi­ zacji, 11 socjalistów w ystąpiło ze Związku (w początku roku 1890).

Oczyszczenie organizacji młodzieży w W arszawie z w yraźnych socjalistów n ie było w cale zwycięstwem wyraźnego kieru n k u narodowego. Z w yjątkiem paru zaledwie jednostek ówczesny przeciętny związkowiec czuł się Polskim patriotą, a le jednocześnie bał się szow inizm u <tak nazyw ano wówczas to, co później nazy­ w ano nacjonalizm em ), uw ażał za potrzebne uspraw iedliw iać swój patriotyzm ,

„uszlachetniać” go przez zw iązanie go z ideologią socjalistyczną. Był on nieodrod­ nym synem patriotycznych masonów z pierw szej połowy X IX wieku, ulegał sil­ nem u wpływ ow i ideologii socjalistycznej, panującej w śród ruchliw szej młodzieży, zwłaszcza n a w schodzie Europy, jednocześnie zaś m iał spory k u lt bohaterstw a, k tó re w idział jedynie w szeregach socjalistycznych rewolucjonistów . Dmowski, który usiłow ał narzucić organizacji mocny, konsekw entny kierunek narodowy, znajdow ał się często w w alce z całym praw ie swoim otoczeniem. C harakterystycz­ ną ilu stracją stan u um ysłów w ZMP w W arszaw ie owego czasu była spraw a nie­ doszłych zaburzeń studenckich n a U niw ersytecie W arszawskim przed W ielkano­ cą 1890 roiku.

W tym to czasie w Pietrow sko Razumowsk iej A kadem ii Rolniczej pod Moskwą wybuchły zaburzenia studenckie, które się natychm iast przeniosły n a U niw ersytet Moskiewski, z ten d en cją przeniesienia ich n a w szystkie uniw ersytety w państw ie. Zrewolucjonizowani studenci moskiewscy w ysłali i do W arszawy swego delegata, ażeby jej młodzież pociągnąć do rozruchów. Tym delegatem zaopiekowali się so­

cjaliści (ci właśnie, którzy na dw a miesiące przedtem w ystąpili ze ZMP, byli m.in. Tański, Dembiński i i.). Delegat nazyw ał się (Pietrowskij. Socjaliści sprow a­ dzili tego delegata n a zebranie koła ogólno-uniw ersyteckiego, złożonego z

(8)

gatów kół miejscow ych (wychowańcy każdego gim nazjum tw orzyli osobne kółko). W przeddzień tego zebrania (sobota wiecz.) Dmowski zwołał tajn e -posiedzenie n a j­ wyższej kategorii członków ZMP, tzw. braci i przeprow adzili tam przyjęcie za­ sady, że uniw ersytet w arszaw ski nie m a nic wspólnego z uniw ersytetam i rosyj­ skim i jako będący w Polsce i m ający młodzież polską i że młodzież w arszaw ska nie może się łączyć z młodzieżą rosyjską w jakiejkolw iek akcji. S tąd wniosek praktyczny, że propozycje delegata moskiewskiego m ają być n a jutrzejszym (nie­ dziela rano) posiedzeniu koła ogólno-uniwersyteokiego odrzucone. Wśród obecnych n a tym tajnym posiedzeniu „braci”, którzy w zięli udział w tej uchwale, było p aru uczestników jutrzejszego zebrania (Dmowski do tych ostatnich nie náležal). N a­ zaju trz (niedziela) wieczorem odbyło się znów tajn e posiedzenie „braci”, n a k tó ­ rym zdano spraw ę z zebrania koła ogólno-narodowego. Okazało się, że koło po­ stanow iło się przyłączyć do rozruchów n a uniw ersytetach rosyjskich, że za jego uchw ałą głosowali naw et ci „bracia”, którzy m ieli w yraźny rozkaz głosowania przeciw (pro foro interno: N eum ann z Litw y, K ierst, Wasilkowski, prezes koła ogólno-uniwersyteckiego). Koło również powzięło uchw ałę o zaciągnięciu pożyczki od B ratn iej Pomocy studenckiej na organizację rozruchów. Na pytanie, w ystoso­ wane 'do tych „braci”, którzy głosowali za uchw ałą K oła w brew poleceniom o rg a­ nizacji, 'odpowiedzieli oni: „taka była atm osfera, że niie można było inaczej gło­ sować”. Delegat m oskiew ski przemówił bardzo gorąco (naturalnie po rosyjsku), zapow iedział rozszerzenie ruchu n a w szystkie 'uniw ersytety rosyjskie, postaw ienie rządow i szeregu żądań w im ieniu młodzieży i dla pociągnięcia młodzieży w a r­ szaw skiej obiecał, że w śród nich znajdzie się żądanie w ykładów po polsku na uniw ersytecie warszaw skim . Dmowski w sw ej roli kierow nika grupy w arszaw ­ sk iej oświadczył, że uchw ała wczorajsza o odmowie udziału w ru ch u rosyjskim pozostaje w mocy, że ci „bracia”, którzy głosowali za uchw ałą koła ogólno-uni­ w ersyteckiego dopuścili się przestępstw a organizacyjnego, którym później o rg an i­ zacja się zajm ie, w tej chw ili zaś organizacja m usi się zająć tym , jak uchw alone rozruchy uniemożliwić. N azajutrz, w poniedziałek rano, miało się odbyć drugie posiedzenie koła ogólno-uniwersytecikiego, które m iało już uchw ałę pow ziętą w przeddzień wykonać. Dmowski oświadczył, że pójdzie sam na to posiedzenie w zastępstw ie delegata swojego 'kółka i sam zajm ie się odrobieniem tego, co jego •koledzy w przeddzień zrobili. Gdy go zapytano, jak to zrobi, odpowiedział, że nie m a obowiązku daw ać w yjaśnień wobec kolegów, którzy się zachowali nieorga- nizacyjnie. W poniedziałek ran o zebrało się koło ogólno-uniw ersyteckie. Pierw szy zabrał głos Dmowski. Wyłożył, że koło ogólno-uniw ersyteckie jako organizacja ^młodzieży wszelkich przekonań nie może być organizacją rozruchów, w yrażających d ążenia młodzieży rew olucyjnej. Wobec tego proponuje, żeby się natychm iast rozw iązać jako posiedzenie koła ogólno-uniw ersyteckiego, a natom iast zawiązać jak o zebranie kom itetu do urządzenia rozruchów (kalkulował, że doraźny kom itet •rozruchowy nie będzie m iał p raw a pożyczyć od B ratniej Pomocy). Propozycja jego została przyjęta hucznym i ibrawami przez najbardziej rew olucyjną część zebrania, przez socjalistów. K om itet rozruchowy natychm iast się zawiązał. Na przew odni­ czącego w ybrano tego sam ego W asilkowskiego, prezesa koła ogólno-uniw ersytec­ kiego, poczerń Dmowski znów głos zabrał i zaproponował rozstrzygnięcie kw estii, k ied y rozpocząć rozruchy: czy natychm iast, czy też poczekać, aż uniw ersytety rosyjskie się ru szą i sam oświadczył się za tym , aby poczekać. Socjaliści zażądali, żeby ruszyć się natychm iast. W tedy zaproponował, żeby um otywowali swój w nio­ sek jak o d alej idący. Socjaliści w ybrali n a swego mówcę delegata z Moskwy. Ten w ypowiedział długą mowę, w której popełnił p a rę taktycznych błędów , k tóre Dm owski n atychm iast wyzyskał. Z abrał głos natychm iast po nim i zwrócił uw agę n a to, że d elegat z Moskwy wczoraj zapewniał, że rozruchy na pew no obejm ą ■wszystkie uniw ersytety rosyjskie, a dziś -mówi, że w ybuch w W arszawie jest po­

(9)

422

A N D R Z E J G A R L IC K I

trzebny, aby pociągnąć inne uniw ersytety w państw ie; powiedział również, że w y­ buch potrzebny je st natychm iast, ażeby n ie zapanowali tchórze, którzy są prze­ ciwnikam i rozruchów. Otóż on, Dmowski, odm aw ia praw a gościowi z Moskwy kw alifikow ania młodzieży polskiej jako tchórzów. Przeciwnicy rozruchów są prze­ ciw nikam i z zasady, a nie z tchórzostwa. To przem ów ienie popsuło harm onijny nastrój, korzystny dla delegata moskiewskiego. Po nim urządzono głosowanie i większość oświadczyła się za postaw ą w yczekującą, dopóki się nie ruszą inne uniw ersytety w państw ie. Naznaczono następne posiedzenie kom itetu rozrucho­ wego n azaju trz rano, Dmowski zaś zwołał ta jn e posiedzenie „braci” tegoż samego dnia n a wieczór. Tego d n ia okazało się, że Dmowski m a influencę i że przyszedł n a posiedzenie z 39° tem peratury. Posiedzenie rozpoczęło się od tego, że jeden z „braci”, Żyd Goldberg, w ystosow ał do Dmowskiego pytanie, dokąd zmierza wszystko to, co zrobił rano, proponując utw orzenie kom itetu rozruchowego i w y­ w ołując n a tym posiedzeniu ostrą dyskusję. Dmowski odpowiedział krótko: do pokłócenia ich m iędzy sobą i do uniem ożliw ienia rozruchów. W tedy Goldberg oświadczył, że nie może się zgodzić z tą polityką, że będzie przeciw niej w ko­ m itecie rozruchowym w ystępow ał i że wobec tego zapytuje, czy może pozostać członkiem ZMP. N astrój zebrania był w prost histeryczny. Dmowski ppddał to pytanie pod głosowanie żądając, żeby było jaw ne. Sam pierw szy dał głos „nie”, inni volens-nolens poszli w jego ślady. G oldberg posiedzenie opuścił, a pozostali doszli do takiego rozhisteryzow ania, że niektórzy z nich zaczęli płakać. U Dmow­ skiego tym czasem tem p eratu ra się podnosi i dochodzi do 40°. W asilkowski w tedy oświadcza, że poddając się k a rn ie polityce organizacji, jednak nie może n a d al być przewodniczącym kom itetu rozruchowego, w którym organizacja prow adzi tak nieszczerą politykę. To złóż przewodnictwo, usłyszał odpowiedź. N azajutrz rano W asilkowski otw iera posiedzenie kom itetu rozruchowego, składa przewodnictwo i proponuje w ybranie innego przewodniczącego. Goldberg z szyderczym uśmiechem staw ia kandydaturę Dmowskiego. W głosowaniu, które się odbywa, Dmowski o trzym uje większość. W tedy zabiera głos i oświadcza: „Okazaliście mi zaufanie, więc ja będę szczerym. Od początku byłem przeciw nikiem rozruchów, .powie­ działem sobie wszakże: nie sztuka krzyknąć: nie pozwalam i uciec n a Pragę (mieszkał n a Pradze). Będę wszystko robił, żeby do rozruchów nie dopuścić, ale jeżeli mi się nie uda, wezmę w nich udział, żeby w ypadły jak najlepiej. I teraz oświadczam, że w szystkich s ił użyję, ażeby rozruchów n a uniw ersytecie w arszaw ­ skim nie było. Proszę po tym m ojem ośw iadczeniu d ru g i гак głosować”. Ocfbyło się drugie głosowanie i znów Dmowski otrzym ał większość. W tedy w stał przyw ód­ ca socjalistów Tański, w ypowiedział patetyczną mowę o św iętym zapale rew olu­ cyjnym , który panow ał w śród młodzieży, o jezuickiej ręce, k tó ra weszła w śro­ dek, ludzi podzieliła na frakcyjki i pokłóciła między sobą i zawiadomił, że on i jego przyjaciele opuszczają to zebranie i idą natychm iast organizować rozruchy. Socjaliści razem z delegatem rosyjskim wyszli, a pozostałym na sali znów się na płacz zebrało. W tedy Dmowski jako już przewodniczący kom itetu rozruchowego, chcąc popraw ić nastró j zażądał od w szystkich zgromadzonych słowa honoru (każ­ dy je m usiał dać osobiście, pow stając z miejsca), że to, co zajdzie w tym zgrom a­ dzeniu dalej, będzie tajem nicą jego uczestników i postaw ił pod głosowanie uchw a­ łę, że kom itet przeciw działa usiłowaniom socjalistów do wyw ołania natychm iasto­ w ych rozruchów, ale, jeżeli je w yw ołają i podlegną za to prześladow aniu, my się za nich ujmiemy. T a uchw ała uspokoiła sum ienie uczestników zebrania i głosowali w następstw ie za odezwą przeciw rozruchom . Socjaliści w ydali odezwę za rozru­

chami, ale nic nie zrobili. W p arę dni potem młodzież rozjechała się n a ferie w iel­ kanocne. Po feriach okazało się, że z rosyjskich uniw ersytetów prócz m oskiew ­ skiego były jeszcze zaburzenia na petersburskim i charkow skim . K om itet pod przewodnictwem Dmowskiego zebrał się jeszcze ra z i w ydał odezwę, w której

(10)

ogłosił całą spraw ę za zlikwidowaną. Socjaliści jeszcze zwołali specjalne zebranie, n a które weizwali Dmowskiego i jego przyjaciół i zażądali tam od niego w ytłum a­ czenia się ze swego czynu, który zakw alifikow ali jako zniszczenie świętego zapału rewolucyjnego. Na głównego mówcę ze sw ej strony zaprosili osobistość spoza uniw ersytetu, p. L udw ika Krzywickiego. Zebranie to nie dało jednak żadnych rezultatów . Osobistą konsekw encją dla Dmowskiego było to, że na dw a tygodnie «tracił zupełnie pam ięć n a w skutek w ysiłku przy 40° gorączki.

W myślenie się w te n epizod pom aga dużo do zrozum ienia stan u umysłów ówczesnej młodzieży w arszaw skiej w jej najlepszej części. W innych ogniskach i w innych grupach ZM P młodzież sporo się różniła od w arszaw skiej, wszędzie bowiem ulegała wpływ ow i środowiska, n a zachodzie zachodniego, na rosyjskich uniw ersytetach wschodniego. Na zachodzie nie było w niej tego shisteryzow ania, w Rosji zaś były silniejsze skłonności rewolucyjne. Wszędzie jednak ulega ona silnie w tym młodym początkującym obozie narodow ym ideologii socjalistycznej. Poprow adzalo to do objaw ów w prost śmiesznych. P rzykład: istniało n a zachodzie jaw ne stow arzyszenie „Zjednoczenie Stowarzyszeń (Młodzieży Polskiej Zagranicą”. Otóż zjazd zjednoczenia w roku 1892 powziął uchwałę: „W spraw ie żałoby n a ro ­ dowej Zjazd uchw ala zająć tak ie stanow isko, jakie zajm ą klasy pracujące polskie”. Widząc, że panow anie ideologii socjalistycznej w obozie młodzieży narodow ej w znacznej m ierze pochodzi stąd, że socjaliści im ponują młodzieży sw ym czynem rew olucyjnym , sw ą w alk ą z rządam i, ergo swym bohaterstw em , Dmowski posta­ nowił stworzyć czyn narodowy. W tym celu w ystąpił z inicjatyw ą zorganizowania obchodu setnej rocznicy Trzeciego Maja. Przedtem zainaugurow ał drobną akcję przeciw teatrow i rosyjskiem u w W arszawie. Zimą roku 1891 po ra z pierwszy przy­ jechała do W arszawy dram atyczna tru p a rosyjska (do owego czasu te a try w a r­ szawskie języlca rosyjskiego nie słyszały). Młodzież się zorganizowała do zasm ro- dzenia sali te a tru letniego w W arszawie przed pierw szym przedstaw ieniem ro sy j­ skim chem ikaliam i; gdy zaś to n ie poskutkowało, do oblew ania żrącym i kw asam i u b rań publiczności rosyjskiej, wychodzącej z teatru . Było to w m arcu. W krótce potem ukazała się n apisana przez Dmowskiego odezwa, w zyw ająca do obchodu rocznicy m ajow ej. W ywołało to ogromny popłoch w śród Rosjan w W arszawie, z których w ielu opuściło m iasto n a dzień Trzeciego M aja w obaw ie rzezi. Odbito w W arszawie m edale rocznicowe, w dzień zaś trzeciego m aja młodzież zgrom a­ d ziła się w botanicznym ogrodzie przy fundam entach św iątyni, k tó rą tam zaczęto swego czasu budować. Tam policm ajster w arszaw ski sta ra ł się skłonić ją do ro ­ zejścia, gdy to nie iposkutkowało, ogród zam knięto, ale wkrótce, nie wiadomo dlaczego, znów otw arto. Pod wieczór ruszyła parotysięcznym pochodem przez No­ w y Ś w iat k u k atedrze Świętego Jana. Na placu Żarnikowym zatrzym ano ją i znów przem ów ił do niej policm ajster, w zyw ając ją do rozejścia się. W tedy poszła ko­

m enda, żeby się rozejść. Zaczęto się rozsypywać w różnych kierunkach. W owej dopiero chwali wyleciało z Zam ku parę oddziałków kozaków kubańskich, stan o ­ w iących straż g en erał-g u b em ato ra (był nim wówczas Hurko) i zaczęli okładać n ah ajk a m i rozchodzącą się w różnych kierunkach publiczność. Część m an ifestan ­

tów, która cofnęła się do ogrodu saskiego, została w nim zam knięta i zaprow a­ dzona do więzienia ratuszowego. O nerwowości ówczesnej młodzieży świadczy fa k t, że jeden z aresztow anych, stu d en t Bryliński, w nocy poderżnął sobie gardło w więzieniu. To dziw ne zachowanie się władzy rosyjskiej, które, zważywszy jej zw ykłe metody w takich razach, było bardzo łagodne, znalazło w ytłum aczenie do­ piero po w ielu latach, m ianow icie ówczesny m inister finansów W iszniegradzkij negocjował pożyczkę w Paryżu i n a Radzie M inistrów zagroził dym isją, jeżeli w W arszaw ie trzeciego m aja krew się poleje. (Jak się ukazała odezwa, to zna­ lazła ona odgłos w pew nych tylko sferach, ale to, co się nazywało „W arszaw ą”, co reprezentow ało jej publiczne życie w e w szystkich dziedzinach, to jej wcale

(11)

424

A N D R Z E J G A R L I C K I

nie zrozumiało. Uznano odezwę za prow okację, a naiwność sięgała ta k daleko, że niby poważni ludzie opow iadali, iż ta odezwa je st drukow ana n a tajn ej d ru ­ karni, mieszczącej się w sypialnym pokoju p an i H urkow ej, żony jen erał-g u b er- natora).

W listopadzie Dmowski się u su n ął od pracy w organizacji młodzieży i w y j e ­

chał na dłuższy czas do P aryża d la osobistego 'kształcenia się.

„Liga P olska” była zwierzchnią organizacją ZMP, który traktow ała jako szko­ łę przygotowrującą członków dla niej. Na posiedzeniach w ładz ZMP bywał oficjal­ ny przedstaw iciel Ligi. Na zachodzie w tej roli w ystępow ał Balicki, zaś w w a r­ szawskiej grupie „braci” reprezentow ał Ligę B orkow ski (Kobyliński). Poza tym ■kierownik grupy pozostawał w stałych stosunkach z Borkowskim jako kom isa­ rzem Ligi i otrzym yw ał od niego polecenia. Borkow ski był człowiekiem nie dużej inteligencji, przy tym niezw ykle nudny, w skutek czego pow aga jego w śród „bra­ c i” związkowych coraz bardziej słabła i w ytw arzał się wśród nich antagonizm względem Ligi. Stosunki dochodziły do ooraz większego naprężenia, wobec czego (kierownik grupy Dmowski, który od końca roku 1889 był już członkiem Ligi, za­ proponow ał tejże Lidze w osobie jej kom isarza Borkowskiego, ażeby zerw ała ofi­ cjalne stosunki z Związkiem i pozostaw iła m u form alnie całkowitą samodzielność. Uważał, że lepiej będzie nim kierow ała przez srwodch członków, którzy byli jedno­ cześnie członkam i Związku, niż przez oficjalnego kom isarza. Projekt jego został p rzy jęty i na posiedzeniu „braci” grupy w arszaw skiej zjawił się w charakterze kom isarza Ligi d r A ntoni Troczewski i odczytał akt, którym Liga zrzekła się zw ierzchnictw a n ad Związkiem i zerw ała z nim oficjalne stosunki. Przeciwnicy Ligi w Zw iązku trium fow ali nad Dmowskim, k tó ry był zawsze jej obrońcą, a nie wiedzieli, że p ro jek t zenwania od niego pochodził i że odczytany im akt przez niego .został napisany.

Po p a ru latach istnienia Związku trzeba było rozstrzygnąć kw estię, co zrobić z ludźm i, kończącymi wyższe szkoły i opuszczającymi szeregi ZMP. W ybitniejsi •z nich zostawali członkam i Ligi, niektórzy już n a ław ach uniwersyteckich, ale większość nie kw alifikow ała się do tej organizacji, ta k jak ją pojmowano. Wobec tego założono w K rólestw ie Kongresowym organizację pod nazwą „Łączność”, nie m ającą charakteru rewolucyjnego, przeznaczoną do skupienia ludzi m niej więcej jednom yślnych w siwym przekonaniu i zaiprzężenia ich ido prac obyw atelskich, któ­ rych nie można zupełnie jaw nie prowadzić, oraz do w yw ierania w pływ u n a życie jaw nych stowarzyszeń. Ta organizacja w ykazała bardzo m ałą żywotność i praw ie żadnej działalności nie um iała rozwinąć. Jednocześnie żadnej działalności nie p ro ­ w adziła Liga Polska. Dmowski, wyjeżdżając za granicę, postanow ił udać się przede w szystkim do Genewy i tam przedyskutow ać z Balickim potrzebę reorganizacji całości. Wyszedł on z założenia, że Liga m a w swym program ie odbudowanie Polski, tym czasem w jej działalności nie ma nic, co by Polskę do niepodległości zbliżało. Po ośm iu miesiącach pobyttu w Paryżu, w racając do k ra ju , w stąpił znów do‘ Gene­ wy i tam z Balickim opracow ali p ro jek t now ej organizacji Ligi. P rojekt ten Ba­ licki spisał chemicznym atram entem n a odw rotnej stronie album u z widoczkami W ersalu i Dmowski zabrał go ze sobą do k ra ju (lipiec 1892). Już w Zurychu spot­ kał się ze Stanisław em W ojciechowskim (późniejszym prezydentem Rzptej, byłym członkiem ZMP, k tó ry w ystąpił z niego i przeszedł do świeżo założonej Polskiej P artii Socjalistycznej) i od niego się dowiedział, że będzie n a granicy aresztow any przez żandarm ów rosyjskich. Ta wiadomość nie mogła go zdziwić, w krótce bo­ w iem po jego wyjeździe za granicę, pod koniec ro k u 1891, nastąpiły w Kongre­ sówce aresztow ania (w spraw ie, k tó rą urzędowo zatytułow ano: „Spraw a o prze-, stępstw a polityczne z powodu stulecia polskiej konstytucji 3 m aja 1791 rak u ”. A resztow ani zostali Tomasz Ruákiewicz, Jan W archocki, Bolesław Hirszfeld i i.; osadzono ich pod śledztwem w cytadeli w arszaw skiej. Śledztwo prowadził pułków

(12)

-nik żandarm ów Bielanowskij, 231 any ze spraw y „P roletariatu”, k tó rą róiwnież pro­ wadził. Był to piërwszy w owym okresie proces (polityczny o spraw ę narodow ą ■polską. Przedtem były tyJiko indyw idualne aresztow ania jak np. stu d en ta m edy­ cyny Jan a Steckiego o rozsprzedawanie m edali 3 m aja.

Ostrzeżono Dmowskiego i z innych Stron, ale nie chciał się skazywać na em i­ grację, w olał przejść przez cytadelę. Istotnie aresztowano go n a granicy w pierw ­ szych dniach sierpnia (1892, n a stacji Granica), przew ieziono do cytadeli w a r­ szaw skiej i przyłączono do spraw y Trzeciego Maja. Śledztwo wszakże nie zorien­ tow ało się co do jego głównej w tej spraw ie roli, potraktow ało go jako jednego z podrzędnych uczestników. On sam w trak cie śledztwa zorientow ał się, że areszto­ w ano go n a podstaw ie doniesienia policji krakow skiej, k tó ra w spółdziałała z ro ­ syjską. Był w tedy w K rakow ie znany kom isarz Kostrzewski. Ten zrobił rew izję ■u Zygm unta Kostkiewicza, krakow ianina, k tó ry się zajmował drukow aniem w spo­ m nianej już odezwy rocznicowej i m iał w notatniku zapisane nazwisko Dmowskie­ go, a przy nim drobną sum ę pieniędzy. Domyśliwszy się, że to koszt d ru k u odezwy, K ostrzew ski przesłał to nazw isko żandarm om rosyjskim.

W pierw szych dniach stycznia 93 ro k u wypuszczono Dmowskiego z cytadeli za kaucją i pozostawiono w W arszawie w oczekiw aniu n a wyrok. Zabrał się natychm iast do reform ow ania organizacji w edług p lan u umówionego z Balickim. Nie m iał wprawidzde p ro jek tu ustawy, bo album widoczków W ersalu, n a którym była ona spisana chemicznym atram entem , pozostał w rękach żandarm ów nieod- czytany. M usiał więc go sobie odtworzyć -z pamięci. Potrzeba reform y w ydaw ała mu się jeszcze pilniejszą niż przed w yjazdem z k raju . „Łączność” nie w ykazywała żadnej działalności. „Liga Polska” w Królestwie, złożona z dw udziestu kilku ludzi (najlepszych chęci, oczekiw ała n a rozkazy swej zw ierzchniej w ładzy (niezna­ nego kom itetu centralnego), tych zaś rozkazów nie było. Komisarzem Ligi na Królestwo, reprezentującym wobec członków kom itet centralny, był Jan Popław ­ ski, umysł niepospolity, głęboko myślący i czujący Polak, ale człowiek nie kw ali­ fikujący się w cale do kierow nictw a organizacyjnego. Dmowski od roku 1890 pozo­ staw ał z nim w ścisłej przyjaźni i pracow ał nad oddaleniem go od Więckowskiego, do którego n ie m iał zaufania. Widział, że Więckowskiego, zamieszkałego stale w Petersburgu, łączą jakieś węzły z rew olucją rosyjską i że jego zachowanie się w spraw ach polskich nie jest całkiem szczere. Dmowski przedstaw ił Popław skie­ m u swój plan reform y organizacji, porozum iał się z nim co do wspólnego działania i oficjalnie zwrócił się przez niego do nieznanego kom itetu centralnego proponu­

jąc, ażeby ten ujaw nił ^ ę członkom Ligi i odbył z nim i konferencję. Na tó przez m iesiąc nie otrzym ał odpowiedzi. Wtedy sam zwołał członków Ligi n a posiedzenie w spraw ie reform y organizacji i urzędowo przez kom isarza Popławskiego zaprosił kom itet centralny, żeby n a to posiedzenie przybył. Komitet nie reagował. Z ebra­ nie w oznaczonym term in ie w pierwszych dniach kw ietnia 1893 roku odbyło się J z udziałem Popław skiego; na nim p rzyjęto przedstaw iony przez Dmowskiego p ro jek t ustaw y organizacji Ligi Narodowej z najw yższą władzą, kom itetem cen tra l­ nym w W arszawie. Tym sposobem członkowie Ligi Polskiej w Kongresówce w y­ powiedzieli posłuszeństwo je j władzom i uform owali się w nową organizację. W skład K om itetu centralnego Ligi Narodowej weszli: Dmowski, Popław ski, Jó ­ zef K am iński, W acław Męczkowski, Zygm unt Wasilewski, Józef Hłasko, W łady­

sław Jab ło n o w sk i7 (sprawdzić skład komitetu).

O rganizację „Łączność” postanowiono rozwiązać, a wszystkich jej członków, przedstaw iających w iększą wartość, wcielić do Ligi. Praktyczne przeprow adzenie tej reform y w ziął n a siebie Dmowski, k tó ry w ciągu pół roku przeprow adził oso­

(13)

426

A N D R Z E J G A R L I C K I

biste rozmowy z kilkudziesięciu ludźmi, którzy weszli w skład nowej organizacji. Liga Narodowa postanow iła sobie rozw inąć działalność n a terenie całej Polski we w szystkich trzech zaborach i n a em igracji. Okazało się, że nie groziły jej żadne przeszkody ze strony dotychczasowej „Ligi P olskiej”, bo ta poza K rólestw em K on­ gresowym właściw ie nie istniała. W zaborze pruskim niczego nie założono, komi­ tet na G alicję (Romanowicz, Zima, Hirschberg), nie próbując naw et nic zirobić, podał się w końcu do dym isji; istn iała centralizacja, w ładza naczelna, w Szw aj­ carii, ale istn ia ła tylko form alnie.

Tak został dokonany „zamach stan u ”, mocą którego młode pokolenie, wycho­ w an e w założonym przez Ligę Polską ZMP, usunęło od w ładzy starych i samo pod swoim i rządam i utw orzyło organizację narodow ą, m łodą, żywotną, przepo­ joną nowym duchem , odcinającą się od starych w sposobie myślenia. Dokonywa- jąc tego zamachu, Dmowski nie zdawał sobie spraw y z jego istoty. Liga Polska 'była tw orem m asońskim 8. Są dane, że założenie jej postanow ione zostało nie ty l­

ko przez Polaków, że m asoneria zachodnia postanow iła pomnożyć swoje szeregi w Polsce, licząc się zaś z partiotyzm em Polaków, postanow iła zacząć od tw orzenia organizacji patriotycznej, k tó ra by się stała przedpokojem do lóż masońskich. {Nieżyjący już niestety Popław ski tw ierdził, że w roku 1886 odbył się w Brukseli m iędzynarodow y zjazd m asonerii, n a którym zwrócono uw agę na słaby rozwój lóż w Polsce i postanowiono rozpocząć tam pracę i zacząć ją od utw orzenia organizacji patriotycznej. To by objaśniało, dlaczego pisarze jezuiccy do początku XX s tu le ­ cia uw ażali Ligę narodow ą za organizację masońską).

Później, w roku 1895, M iłkowski (Jeż) m ówił Dmowskiemu, że po jego zam achu w roku 1893 przyjechał do Szw ajcarii Tadeusz B alicki, żądając sądu n a Dmow­ skiego za złam anie przyrzeczenia posłuszeństwa władzom, kitóre podpisał, w stępu­ jąc do Ligi Polskiej. On, Małkowski, m iał m u odpowiedzieć: czemuż on m iał być posłuszny, kiedyście nic nie robili i żadnych rozkazów nie wydawali?... (Miłkow- skiego i p a ru innych członków em igracji przyjął Dmowski w r. 1896 do Ligi Na­ rodowej i utw orzył z nich grupę em igracyjną).

8 P o g l ą d y o m a s o ń s k i m c h a r a k t e r z e L i g i P o l s k i e j f o r m u ł o w a ł D m o w s k i j u ż w o k r e s i e p i e r w s z e j w o j n y ś w i a t o w e j . C h a r a k t e r y s t y c z n a j e s t r e l a c j a n a t e n t e m a t J a n a R o z w a d o w s k i e ­ g o , k t ó r y w 1917 r . p o d d a t ą 22 w r z e ś n i a p i s a ł : „ ... S p ę d z a m w i e c z ó r z D m o w s k i m , k t ó r y o p o ­ w i a d a m l h i s t o r i ę p o w s t a n i a L i g i. W r . 1886 t r z e j m a s o n i p o l s c y t j . M i ł k o w s k i ( J e t ) , M i c h a l s k i t a d w . H e r t e l z W a r s z a w y z a ł o ż y l i w S z w a j c a r i i L i g ę P o l s k ą t z a w i ą z a l i j e j K o m i t e t y C e n ­ t r a l n e w W a r s z a w i e i w e L w o w i e , b o d la P o z n a n i a w i d o c z n i e z a b r a k ł o i m l u d z i . T e n K o ­ m i t e t s t a n o w i l i w W a r s z a w i e : A l e k s . W i ę c k o w s k i , T a d e u s z B a l i c k i ( b r a t Z y g m u n t a ) i K o b y ­ l a ń s k i , a w e L w o w i e : T a d . R o m a n o w i c z , F r . Z i m a i A l e k s . H i r s z b e r g . W s z y s c y m a s o n i . D m o w ­ s k i , k t ó r y b y ł w ó w c z a s 22 l e t n i m c z ł o w i e k i e m i o m a s o n a c h p r a w i e ż e n i e w i e d z i a ł , z o s t a ł z a r a z w t e d y p r z y j ę t y d o z a ł o ż o n e ) p r z e z L i g ę P o l s k ą o r g a n i z a c j i f i l i a l n e j : Z w i ą z e k M ł o d z i e ż y , a g d y s i ę w n i m o d z n a c z y ł , p o r o k u c z y d tu ó c h t a k ż e i d o L ig i . O r g a n i z a c j a t a w y s u w a j ą ­ ca c e l e p a t r i o t y c z n e , b y ł a b a r d z o n i e d o ł ę ż n i e p r o w a d z o n a z p o w o d u n i e u d o l n o ś c i k i e r o w ­ n i k ó w . W c i ą g u p a r u l a t n a l e ż e n i a d o n i e j D m o w s k i z n a c z n ą c z ę ś ć c z a s u p r z e b y ł c z y t o z a g r a n i c ą c z y w w i ę z i e n i u . B ę d ą c w G e n e w i e o m a w i a ł z Z y g m u n t e m B a l i c k i m n i e d o ł ę ż n e f u n k c j o n o w a n i e L i g i i p r o j e k t y j e j r e o r g a n i z a c j i , k t ó r e r a z e m n ą p i s a l i . W s t y c z n i u 1893 p o p o w r o c i e d o W a r s z a w y n a p i s a ł d o C e n t r a l n e g o K o m i t e t u L i g i ż ą d a j ą c r e o r g a n i z a c j i j e j d z i a ł a n i a i p r z e d k ł a d a j ą c p r o j e k t . G d y d o m a r c a n i e o t r z y m a ł o d p o w i e d z i z w o ł a ł z e b r a n i e c z ł o n k ó w L i g i w z y w a j ą c K o m i t e t C e n t r a l n y , b y s i ę n a n i m s t a w i ł c e l e m o m ó u r t e n ia r e o r g a ­ n i z a c j i . G d y t o w e z w a n i e z o s t a ł o b e z s k u t e c z n y m , z e b r a n i e u c h w a l i ł o r e o r g a n i z a c j ę i w y ­ b r a ło n o w y K o m i t e t C e n t r a l n y t z m i e n ł ł o n a z w ę o r g a n i z a c j i n a „ L i д а N a r o d o w a " . C z ł o n k o w i e K o m i t e t u C e n t r a l n e g o w y j e c h a w s z y d o S z w a j c a r i i , z w o ł a l i t a m z e b r a n i e , n a k t ó r y m w y ­ ło ż y l i o s k a r ż e n i e p r z e c i w D m o w s k i e m u i t o w . o z ł a m a n i e p r z y r z e c z e n i a p o s ł u s z e ń s t w a i t d . O d t ą d L .N . p o s z ła s w o i m t o r e m , a D m o w s k i , k t ó r y d o t y c h c z a s n i e z d a w a ł s o b i e s p r a w y , ż e r o z b i ł o r g a n i z a c j ę m a s o ń s k ą w P o l s c e , p ó ź n i e j d o p i e r o d o w i e d z i a ł s i ę , iż w t y m s a m y m r o k u 1886, w k t ó r y m s t w o r z o n o L i g ę P o l s k ą o d b y ł s ię z j a z d m a s o n e r i i w B r u k s e l i , n a k t ó r y m p o s t a n o w i o n o n a n o w o r o z p o c z ą ć r o b o t ę w P o l s c e , n a d a j ą c j e j c h a r a k t e r a k c j i p a t r i o t y c z ­ n e j , b o w P o l s c e i n a c z e j n i e m o ż n a . .. ” ( O s s o l i n e u m r k p s 8010, k . U —16).

(14)

Dzięki przew rotow i, dokonanem u przez Dmowskiego i jego przyjaciół, po­ w stała organizacja narodowa, od m asonerii niezależna, k tó ra po niew ielu latach · stan ęła z n ią do o tw artej walki.

2. 1893—1904

Pod jesień 1893 roku Liga Narodowa, przynajm niej w K rólestw ie Kongreso­ wym, była już zorganizowana.

Wówczas (w listopadzie) Dmowski i jego towarzysze ze spraw y Trzeciego M aja byli zmuszeni opuścić Polskę. Wyszedł w yrok „z rozkazu najwyższego” (podpisany przez cara A leksandra III), zaliczający im jako k a rę czas przebyty pod śledztwem w cytadeli i oddający ich n a trzy lata pod jaw ny dozór policyjny bez praw a przebyw ania w stolicach, guberniach stołecznych, m iastach uniw ersytec­ kich oraz granicach k rajó w nadwiślańskiego, północno- i południowo-zachodniego <tzn. w granicach Polski z 1772 <r.). Zamieszkali oni n a pograniczu daw nych ziem polskich. Dmowski i WarchoCki w ' M itawie, Ruśkierwicz i H irszfeld w Rydze, aże­ by się nie Odcinać od stosunków z organizacją.

K om itet Ligi Narodowej rozw inął dość ożywioną działalność. Zaczął w ydaw ać serię nielegalnych broszur .politycznych pod ogólnym tytułem „Z dzisiejszej doby” (wyszło ich sześć, z tego dwie pióra Dmowskiego: czw arta „Po m anifestacji 17 kw ietn ia 1894 -roku” i szósta „Ugoda czy w alka”). (W setną rocznicę pow stania Kilińskiego w W arszawie zorganizowano m anifestację iw dniu 17 kw ietnia 1894 ro ­ ku, k tó ra pociągnęła za sobą liczne aresztow ania, a w następstw ie zesłania do wschodniej i północnej R o sji Zesłani został Józef Hłasko, W ładysław Jabłonow ­ ski, Jan Z ałuski i szereg innych. Ta m anifestacja, jak i poprzedzająca trzeciego m aja 1891 roku, tw orzyły epopeję obozu narodowego, oo -wpływało n a wyzwalanie szerokich kół młodzieży spod uroku rew olucyjnego socjalizmu).

Tymczasem Dmowski w M itawie niecierpliw ił się, że m usi siedzieć z założony­ mi rękoma. Na dom iar złego zaczęło się okazywać, że w ładze rosyjskie ten trzy letn i term in banicji um ieją poszczególnym skazańcom przedłużać na dalsze trzy lata. Z djęła go w ięc obaw a, że może zmarnować najlepsze la ta n a wygnaniu. Opracował tedy p ro jek t czasopisma, przeznaczonego dla wszystkich trzech zaborów Polski, mającego urabiać ideologię Ligi Narodowej, kształcić m yśl .polityczną i w ytw arzać ścisłe węzły łączności między Polakam i wszystkich trzech zaborów, i zapropono­ w ał kom itetow i Ligi, że wyjedzie do Lwowa, ażeby -tam to pismo założyć: O trzy­ m awszy zgodę kom itetu, przybył do W arszawy, po czym przedostaw szy się przez granicę, zamieszkał w e Lwowie (luty 1895).

Pieniędzy na założenie pdsma nie było. Na szczęście wychodził wówczas we Lwowie pod red ak cją Stanisław a Kłobukowskiego i W iktora U ngara „Przegląd Em igracyjny”, k tó ry od pierwszego stycznia 1895 przem ianow ano n a „Przegląd Wszechpolski”, pośw ięcając go sprawom em igracyjnym i kresowym. Pism o to nie miało wielkiego -powodzenia: wydawicy zaproponowali Dmowskiemu, że m u je oddadzą, byle się zgodził dołączać dodatek, poświęcony spraw om em igracyjnym („Gazeta H andlow o-G eograficzna”). Nastąpiło porozumienie. Dmowski zaraz za­ czął pisać do „Przeglądu Wszechpolskiego”, w prow adzając stałą rubrykę politycz­ ną („Z całej Polski”), a od 15 lipca 1895 pism o już -wychodziło pod jego redakcją zgodnie z jego planem (z w yjątkiem niew ielu artykułów , przez to pierwsze półro­

cze Dmowski sam wszystko pisał). ·

Pod koniec roku wypuszczono z cytadeli za kau cją Jan a Popławskiego, uw ię­ zionego po m anifestacji 17 kw ietnia. Za nam ow ą Dmowskiego przeniósł się on do Lwowa i podzielił z nim pracę redaktorską i publicystyczną w „Przeglądzie W szechpolskim”.

K rótka historia „Przeglądu Wszechpolskiego”. Rok 1895: pierwsze półrocze pismo jeszcze nieobjęte, redaguje d r W iktor Ungar, Dmowski już pisze artykuły.

(15)

428

A N D R Z E J G A R L IC K I

Drugie półrocze: (ođ 15 lipca) (pismo objęte przez organizację 'redaguje Dmowski, praw ie wszystko sam pisze. Rok 1896 i 1897: red ag u ją Dmowski z Popław skim i głów nie obaj /wszystko piszą. Rok 1898: redaguje i pisze przeważnie Popławski, gdyż Dmowski baw i przez sześć miesięcy w Anglii. Rok 1899 i 1900: redaguje wyłącznie Popław ski, Dmowski spędza czas przew ażnie w Anglii i Brazylii. Rok 1901: redaguje pismo Dmoiwski, m ieszkający w K rakowie, ale num er wypuszcza Popławski, siedzący n a miejscu. Popław ski jest redaktorem dziennika „Wiek X X ”, który założył we Lwowie. Rok 1902 do 1905 „Przegląd” przeniesiony do Krakow a, wychodzi (pod wyłączną red ak cją Dmowskiego.

Od roku 1895 do 1898 pismo jest dw utygodnikiem , od 1899 do 1905 miesięcz­ nikiem.

Przed objęciem redakcji „Przeglądu Wszechpolskiego” w r. 1895 Dmowski odbył podróż n a zachód w celu porozum ienia się z Balickim i uporządkow ania stosun­ ków na em igracji. W ów czas9 Małkowski (Jeż) został członkiem Ligi Narodowej. Również zabrał się do uporządkow ania stcsunkpw w Galicji, gdzie istniała grupa członków Ligi N.. zależna od kom itetu warszaw|Kkiego. Należał do niej m in . B ro­ nisław Szwarce. W roku 1896 Dmowski z Popław skim pojechali do Poznania, aże­ by stworzyć zaczątki organizacji w izabarze pruskim . Tam właściwie trze b a było czekać n a młodsze pokolenie, które się wychowywało w ZMP, tym czasem zaś oprzeć się można tylko było n a p a ru ludziach, ja k d r Bolesław (?) Krysiewicz, B ernard Chrzanow ski i W ładysław R abski (ten w krótce się przeniósł do W arsza­ wy i pozostał za naw iasem organizacji; zawsze wszakże sym patyzował z obozem narodow ym i często z nim jako publicysta współdziałał).

Tym sposobem Liga N„ założona w K rólestwie Kongresowym, stała się nie z aspiracyj tylko, ale faktycznie organizacją ogólnopolską. Dodać trzeba, że Dmowski, k tó ry po przeniesieniu się do Lwowa przebyw ał w Kongresówce (za po­ życzanym i ad znajom ych paszportam i austriaidkiimi), jeździł także do W ilna, K ijo ­ wa i Odessy, gdzie istniały grupy członków Ligi N.

Organizacją, która istniała nie tylko w ziemiach zaboru rosyjskiego, a le także w dwóch pozostałych zaborach i na em igracji (Balicki, wysłany przez Miłkowskiego w spraw ach S karbu Narodowego do Stanów Zjednoczonych, założył tam oddział Ligi N.), trudno było zasiadyw ać kom itetow i centralnem u, m ającem u siedzibę w W arszawie i krępow anem u czujnością w ładz rosyjskich. Potrzebna była w tym względzie zm iana. W roku 1896 w lecie zwołano zjazd R ady Głównej Ligi do B u­ dapesztu t(podczas wystaw y 1000-lecia węgierskiego). Ten zjazd ustanow ił nowe władze: naczelna w ładza: kom itet centralny z urzędową siedzibą w Krakow ie w składzie następującym : Roman Dmowski, Jan Popławski, Zygm unt Balicki, Teofil W aligórski i K arol Raczkowski. Dmowski i Popławski mieszkali w e Lwo­ wie, Balicki przeniósł się do K rakow a z Monachium, W aligórski (nb. szczegóły o W aligórskim od Raczkowskiego), człowiek nowy w organizacji, ale bardzo cen­ ny, w W arszawie, zaś K arol Raczkowski, wychowaniec zurychskiej grupy ZMP, w Łodzi. Od tego kom itetu centralnego zależały kom itety krajow e w W arszawie, w e Lwowie, później w Poananiu, w W ilnie i K ijowie w reszcie grupy em igracyjne w Szw ajcarii i w Chicago. Ten u stró j Ligi N. z tym sam ym bez zmian osobistych kom itetem centralnym n a czele, przetrw ał ido токи 1905. W następnych latach tylko wszedł do niego m łody w iekiem przedstaw iciel zaboru pruskiego, M arian Seyda (koniec 1901? Sprawtdzić!)10, Qodlewski Feliks ( ? ) 11.

» P o r . w c z e ś n i e j s z e s t w i e r d z e n i e D m o w s k i e g o , t e M i ł k o w s k i z o s t a ł p r z y j ę t y d o L i g i N a r o d o w e j w 1896 r . io M a r i a n S e y d a z o s t a ł p r z y j ę t y d o L i g i N a r o d o w e j w p i e r w s z e j p o ł o w i e 1900 r . (p o r . S t . K o z i c k i , „ H is to r ia L i g i N a r o d o w e j 1 Ш — 19СП", L o n d y n 1964, s. 167). u F e l i k s G o d l e w s k i z o s t a ł w 1902 r . d o k o o p t o w a n y d o K o m i t e t u C e n t r a l n e g o L i g i N a ­ r o d o w e j , p o r o k u j e d n a k w z w i q z k u z w y j a z d e m p r z e s t a ł u c z e s t n i c z y ć to j e g o p r a c a c h (S t. K o z i c k i , o p . c i t ., s . 428).

(16)

Okres 1896—1905 jest głównym okresem w dziejach Ligi N. Były to lata, iw k tó ­ rych ta jn a organizacja była najbardziej rozgałęziona. Na głównym terenie dzia­ łania w zaborze rosyjskim żadna jaw na działalność polityczna nie toyła możliwa. To, oo rw tym okresie zrobiono w zaborze rosyjskim , zwłaszcza w K rólestw ie Kon­ gresowym, jest najśw ietniejszą k a rtą w dziejach organizacyjnych prac Ligi. Ta praca była zasługą kom itetu krajoiwego warszawskiego, w którym główną rolę odgryw ali Teofil W aligórski, K arol Raczkowski i Józef Kamiński. Obok nich "wy­ różnił się w te j pracy cały szereg ludzi, jak dr A ntoni Troezewski w K utnie, d r Leon Rutkowski w Płońsku, Ju lia n Hofman rw Zagłębiu Dąbrowskim, Kazimierz Łazarowicz, d r W acław Łapiński, d r Bolesław Jakim ski, Feliks Godlewski (uzupeł­ nić tę listę dalszym i nazwiskam i), niektórzy młodzi ziemianie, jak S tanisław Chełchowski, Michał Bojanowski, K arol Dłużewski, M. Kiniorski (uzupełnić!). Liga N. w K rólestwie założyła podw ładną sobie organizację ludową („Towarzystwo Oświaty N arodow ej”), k tó ra objęła cały k ra j siecią swych kółek i liczyła 60 ty się­ cy członków. Organem prasow ym tej pracy był miesięcznik „Polak", założony przez Popławskiego w K rakow ie i dostarczany kontrabandą do Królestwa. R edaktorem „Polaka” pod zw ierzchnim kierow nictw em Popławskiego był K asper W ojnar. Wreszcie Liga założyła miesięcznik ,.Pochodnia’' drukow any (tajnie w K rólestw ie (kolporterem „Polaka” i „Pochodni” w Kongresówce był nauczyciel P iotr Panek, tzw. „8 P ” : „рал profesor P io tr Panek, przedstaw iciel Przeglądu, Polaka, Po­ chodni”). Ten bujny rozkw it pracy, prowadzonej przez ludzi, nie m ających żad­ nych am bicyj politycznych, nie znajdujących w niej żadnych korzyści, a natom iast wystawionych n a ciągłe niebezpieczeństwo uw ięzienia i zesłania, możliwy był tylko przy bardzo wysokim poziomie m oralnym ludzi, przy ich gorących uczuciach polskich, parzy silnym poczuciu obow iązku polskiego i zdolności do poświęcenia. Tą pracą organizacja Ligi, licząca w K rólestw ie Kongresowym około 300 ludzi, zdobyła k ra j i gdy potem przyszły w ybory do Dumy rosyjskiej, m iała w ręku wszystkie okręgi i jeżeli ktoś z innego obozu dostaw ał m andat, to tylko z jej pozwolenia.

Działalność Ligi N. po ro k u 1896

W spomniana wyżej praca w Kongresówce.

Rozwój organizacji i polskiej pracy oświatowej n a Litw ie (kom itet w ileński, nazwiska?).

Wytworzenie organizacji z młodych sił w Poznańskiem (Seyda, M archlewski, Rowiński, Rydlewski, Idzi Św itała i in.).

Równolegle organizacja n a G. Śląsku (Korfanty, Kowalczyk).

O rganizacja w G alicji (Jan Rozwadowski, Ja n G w albert Pawlikowski, S tani­ sław Biega i in.).

O rganizacja w Ameryce (najw ybitniejsza osobistość Jan Sroulski), z którą sto­ sunki przez 'korespondencję utrzym yw ał Zygm unt BalidkL

Stosunki ze sta rą em igracją n a Zachodzie, z instytucją S karbu Narodowego, z którego Liga N. pobierała stałą roczną subw encję (2/3 procentów od jego k ap i­ tału) i z Muzeum Narodowym w Rapperswilu, w którego radzie obok członków em igracji zasiadali Balicki, Dmowski, Leonard T arnaw ski z Przem yśla i Jan T urski z Krakowa.

Stosunki ze ZM P (szczegóły Seyda, Załuska, Stefan Natanson Warsz.). Ogłoszenie program u Stronnictw a Demokrat yczn o - N arodowego w zaborze ro­ syjskim, w istocie program u Ligi N. (por. „Przegląd Wszechpolski” czerwiec 1897).^ A utoram i Dmowski i Popławski. Ogłoszenie program u w ażnym m om entem i należy zwrócić na to dużą uwagę. Ogłoszenie odezwy, ujaw niającej istnienie Ligi N. (był to błąd).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Lecz jeśli p rzyjrzeć się im uw ażnie, wszystkie jego pojedynki są pojedynkam i cieni w łaśnie dlatego, że stanow ią one część jego własnego snu w

Naszym zadaniem jest nie tylko dawać aliantom oklaski i czcze frazesy, ale pracow ać w prasie i zgromadzeniach publicznych dla wykazania naszej opinii publicznej

nitki w odorostów , lub cienkie skraw ki tkanki roślinnej k ła ­ dzie się wprost w kroplę rostw oru żelazo- cyjanku potasu na szkiełku przedm iotow em i

Otóż wniosek taki nie je s t bynajm niej konieczny; zachodziłyby w' ta ­ kim razie praw dopodobnie tylko w ahania mniej lub więcej niereg u larn e, rów now aga zaś

Powierzchnia boczna tego stożka jest 2 razy większa od pola jego podstawy.. Mniejszy okrąg przechodzi przez środek

Jednym z najlepszych i najcenniejszych przedmiotów, na których studyować można rasę, jest czaszka, którą badać należy szczegółowo, nie dając się, naturalnie, schwytać

W taki sposób zaczęłam jeden z roz­ działów swojej pracy dyplomowej, do­ tyczący wykorzystywania odpadów w sztuce, w którym bazowałam na prze­ prowadzonych wywiadach

Przedstawia pokrótce dzieje aptek klasztornych, zakładanych przez zakonników jeszcze w czasach średniowiecza, aptek miejskich, sięgających XVI stulecia, oraz