• Nie Znaleziono Wyników

Z nowszych badań nad osadnictwem ziem polskich w średniowieczu : na marginesie rozprawy J. Paradowskiego, Osadnictwo w ziemi chełmińskiej w wiekach średnich, Lwów 1936

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z nowszych badań nad osadnictwem ziem polskich w średniowieczu : na marginesie rozprawy J. Paradowskiego, Osadnictwo w ziemi chełmińskiej w wiekach średnich, Lwów 1936"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

6. K A R O L B U C Z E K

Z NOWSZYCH BADAŃ NAD OSADNICTWEM ZIEM POLSKICH

W ŚREDNIOWIECZU.

Na marginesie rozprawy J. Paradowskiego, Osadnictwo

w ziemi chełmińskiej w wiekach średnich

11

Jeszcze w początkach naszego stulecia r e g i o n a l n e badania historyczno-osadnicze polegały najczęściej na samym niemal, w ier­ nym reprodukowaniu materiału źródłow ego, nagromadzonego w w ię­ kszej lub mniejszej ilości z wydawnictw drukowanych, a czasem i z archiwaliów rękopiśm iennych. O w ocem zaś tego rodzaju studiów były zazw yczaj tak licznie w zagranicznej literaturze spotykane „to ­ pografie” różnych krajów, okręgów i w szelkiego typu jednostek te­ rytorialnych. Już jednak w drugiej połow ie ub. wieku ten dosyć prym itywny aparat m etodyczny w zbogacony został znakom icie przez skierowanie badań osadniczych z jednej strony w kierunku histo­ rycznej analizy w szelkiego rodzaju nazw topograficznych oraz pla­ nów osad z drugiej. Badanie jednaK procesów osadniczych poprzez analizę materiału toponom aśtycznego, (którego to kierunku w ręcz kla­ sycznym reprezentantem w naszej literaturze jest „C h robacja” Tad. W o j c i e c h o w s k i e g o 2) zaw iodło, przynajmniej na razie, pokła­ dane w nim nadzieje. Bardzo natomiast ow ocnym i okazały się ba­ dania nad planami osad, zarów no miejskich, jak i wiejskich. W praw ­ dzie nie dadzą utrzymać się uzyskane na tej podstaw ie przez Aug. M e i t z e n a 3) i jego licznych naśladow ców tezy

historyczno-etno-’ ) B adania z d z ie jó w s p o łe cz n y c h i g o s p o d a rczy c h , nr. 28, L w ó w 1936.

~) K ra k ów 1873. Z o b c y c h op r a c o w a ń w y m ien ić tu w arto W . A r n o l d a , A n sied elu n gen und W an deru ngen d eu tsch er Stämme, zum eist nach hessicben Orts­ nam en. M arburg 1875.

3) Sied lu n gen und A gra rw esen der W est — und O stgerm anen, der K elten , Finnen, R öm er und S la ven . B erlin 1895.

(3)

2 Z n ow sz y ch badań nad osa d n ictw em ziem p olsk ich w ś red n iow ieczu . 275

graficzne, nie mniej przeto można uzyskać na tej drodze nader cenne wyniki, dow odem czego niektóre monografie lokalne K. P o t k a ń ­ s k i e g o , Fr. P e r s o w s k i e g o , Kaz. D o b r o w o l s k i e g o i wielu innych.

Dalsze poszukiwania nowych sposobów pogłębienia m etody ba­ dań osadniczych, uwydatniające się, gdy chodzi o naszą naukę, szczególnie dobitnie w pracach P o t k a ń s k i e g o , a w yw ołane k o ­ niecznością wypełnienia w jakiś sposób ogrom nych luk w materiale źródłow ym dla okresu w czesnohistorycznego i pozostające w pewnym związku z prądami nurtującymi now oczesną geografię, doprow adziły w początkach bieżącego stulecia do stworzenia now ego kierunku. M ożnaby go nazwać o s a d n i c z o - k r a j o b r a z o w y m lub g r a d - m a n n o w s k i m od nazwiska jego w łaściw ego t w ó r c y 1), jakkolwiek dla ustalenia problematyki i m etodyki tego rodzaju badań zrobili bar­ dzo dużo również inni niem ieccy uczeni, a zw łaszcza Wilh. F r i e ­ d r i c h 2) i Otto S c h l ü t e r 3). Kierunek ten, zm ierzający do pozna­ nia rozw oju i dynamiki procesów osadniczych, oraz do ich kartogra­ ficznego opracowania w ścisłym związku z analizą zmian w krajobrazie i przy wciągnięciu w zakres badań, oprócz źródeł bezpośrednich (pisa­ nych i kartograficznych), również danych zaczerpniętych z toponom asty­ ki, prehistorii, biogeografii, fizjografii i gleboznawstwa, znalazł zw o­ lenników również i u nas 4). D ow odem tego — kilka drukow anych w ca­ łości lub w streszczeniu rozpraw m łodszych z reguły b a d a c z y 5), a między innymi także i wymieniona w tytule praca dra J. P a- r a d o w s k i e g o , która dała piszącem u asumpt do skreślenia p o­ niższych uwag krytycznych.

’ ) G r a d m a n n R., B eziehu ngen zw isch en P fla n zen geogra ph ie und S ie - dlungs Jeschichte, G eogr, Z eitsch rift, 1906 i inne prace tegoż autora.

2) D ie h istorisch e G eogra p h ie B öhm ens bis zum B egin ne der deutschen K o ­ lon isation, A b han dlu ngen der G eogr. G esellsch a ft in W ien . IX. 1912.

s) W a ld , Sum pf und S ied elu n gsla n d in A ltpreu ssen vor der O rdenszeit, H alle 1921,

4) Por, S e m k o w i c z W ., O p o trze b ie i m etod zie badań nad krajobrazem pierw otnym , Pam iętnik IV Zjazdu H istoryk ów P olsk ich w Poznaniu. I, 1925 i A Γ­ η o 1 d St., G eogra fia h istoryczn a , jej zadan ia i m etody. P rzegląd H istoryczny, X X V III, 1929, s. 9ó i nast.

5) Por, M o c h n a c k i R., Zasiąg pralasu na Śred n iogórzu Polskim , S p ra ­ w ozd an ia P ol. A k . Um iej. 1923, X X V III, nr. 10; D o b r o w o l s k a M ., M etod y kar­ tograficzne w b a da n iach o s a d n iczy ch . P am iętn ik IV . :azdu H istoryk ów P olsk ich . I. L w ów 1925, oraz Studia nad osa d n ictw em w d o rze czu \Visłoki. Pam iętnik II Zjazdu Słow . G eogr. i E tnografów . II, K ra k ów 1930; H ł a d y ł o w i c z J. K,, Z m iany kra­ jobrazu i rozw ój osa d n ictw a w W ie lk o p o ls c e od X IV do X IX w. Badania z d z ie ­ jów spoi. i gosp., nr. 12, L w ó w 1932, oraz Z m ia n y krajobrazu w ziem i lw ow sk iej od p o ło w y X V do począ tk u X X w iek u . Studia z historii s p o łe c z n e j i gosp od a rczej pośw . p rof, Fr. B u jakow i. L w ó w 1931,

(4)

276 Z n ow szych badań nad osa dn ictw em ziem p olsk ich w ś red n iow ieczu . 3'

Celem ich jest przeprow adzenie kontroli podstaw m etodologicz­ nych now ej „szk o ły ” , którą dla w ygody nazwiemy sobie s c h l ü t e - r o w s k ą (jej głową jest obecn ie prof. O. S c h l ü t e r ) , a poza tym stwierdzenie, czy i o ile ów kierunek przyczynić się może do posu­ nięcia naprzód badań nad historią osadnictwa i krajobrazu średnio­ w iecznej Polski. Przeprowadzenie takiej dyskusji jest o tyle uzasad­ nione, że sprawa ta, niewątpliwie bardzo ważna i, ze względu na mnożące się u nas prace omawianego typu, dosyć aktualna, nie do­ czekała się jeszcze w naszej literaturze obszerniejszego omówienia. Nie potrzeba zaś dow odzić szerzej, że dyskusję taką przeprow a­ dzić można najlepiej, biorąc za punkt wyjścia jakieś istniejące już na obch odzący nas temat opracowania, Z tego też względu piszący zdecydow ał się ująć om ówienie w ch odzącego w grę zagadnienia w formę recenzji wydanej stosunkowo niedawno rozpraw y dra Pa­ radow skiego. Tak czy ow ak zresztą piszący musiałby poprzedzić swą recenzję z tej pracy paroma uwagami wstępnymi, siłą rzeczy bowiem krytyka nasza w ypadnie inaczej, niżby to miało miejsce, gdyby om ówieniem tej doskonale rozplanowanej, sumiennej i z du­ żym zacięciem napisanej dysertacji zajął się ktoś nie tak krytycznie nastawiony do reprezentowanego przez szkołę schlM erowską kie­ runku, Inaczej też, niż zw yczajnie, w yglądać musi sama konstrukcja tej recenzji, nie licząc się bow iem z porządkiem i następstwem ustępów w dyskutowanej pracy, wszystkie sprawy związane bezpo­ średnio z osadnictwem wypadnie potraktow ać łącznie, a osobno za­ jąć się wywodam i Autora na inne tematy. Trzeba bowiem i to p o d ­ kreślić, że nie omijał on żadnych, nasuwających się w trakcie pracy przeszkód, w rezultacie też znajdujemy w jego rozpraw ie ustępy po­ św ięcone krytyce źródeł, geografii historyczno-politycznej, oraz za­ gadnieniom gospodarczym , politycznym, narodow ościow ym i statysty­ cznym. Przedyskutowanie zaś tych partyj niezależnie od części osad­ niczej jest wskazane ch o ćb y z tego względu, że tu i tam podstawa metodyczna jest zupełnie różna, a tym samym inny mają charakter uzyskane wyniki.

W e w stępie d o pracy, której celem jest, jak stwierdza Autor (s, 5), „p od jęcie badań nad osadnictwem ziemi chełmińskiej, a w kon­ sekw encji tego przedstawienie zmian krajobrazu na jej obszarze, w związku zaś z tym ponow ne rozpatrzenie kwestii narodow ości jej m ieszkańców ” , omówiona została pokrótce literatura przedmiotu, głównie zresztą pod kątem widzenia problemu narodow ościow ego. Poza tym stwierdza on, że rozprawa dotyczy okresu 6 0 0 — 1500 r., a w reszcie objaśnia zw ięźle materiał źródłow y i metodę. Materiału dostarczyły mu wykopaliska archeologiczne, mapa Prus Schröttera

(5)

4 Z n ow szych badań nad osa dn ictw em ziem p olsk ich w ś red n iow ieczu . 277

„z końca XVIII w ieku ” !), oraz źródła historyczne, z których czer­ pał wiadom ości o ilości osad, ich chronologii i nazwach. Przy ba­ daniu zmian osadnictwa i krajobrazu posłużył się A utor metodą pro­ gresji a nie retrospektywną, pozw oliła mu bowiem na to, jak stwier­ dza, „ d o s t a t e c z n a i l o ś ć ź r ó d e ł ” , a zmusił do w ybrania tej drogi fakt, że pierwszą dobrą mapę (Schröttera) posiadamy z tak późnych czasów . W o b e c tego zastosowanie retrogresji „pociągnęłoby za sobą konieczność omówienia rozw oju osadnictwa w XVI, XVII i XVIII w,, co już w ykraczało poza ramy... tematu” (s. 12).

Nie przecząc, że każdemu autorowi w olno jest zakreślić sobie temat według jego upodobania, nie sposób jest przejść razem z drem Paradowskim do porządku nad sprawą zastosowania takiej czy innej metody badaw czej. Stosowanie progresji w badaniach osadniczych ma n i e w ą t p l i w i e to do siebie, że pracę zaczyna się od niew ia­ domej i na niewiadomej kończy. Jakąż bowiem można mieć gwa­ rancję, że ustalony przeż Autora dla początku XIII i końca X V w. obraz osadnictwa i szaty leśnej odpow iada rzeczyw istości? O czy ­ wiście żadnej, zwłaszcza, że przy tego rodzaju postępowaniu praca badaw cza ogranicza się w gruncie rzeczy do samego tylko w yłow ie­ nia danych źródłow ych i ich um iejscowienia w terenie. Skoro zaś za­ stosuje się metodę w stecznego badania, biorąc za punkt w yjścia pełny i dobrze z map specjalnych znany stan rzeczy, w ów czas przynaj­ mniej punkt w yjścia spoczyw a na m ocnych fundamentach, a nie na mniej lub w ięcej zawodnej spekulacji badaw czej. Zaw odnej — bo opartej na danych źródłow ych, o których wiadom o już z góry, że są fragmentaryczne. Retrogresja umożliwia poza tym w dużym stop­ niu uniknięcie wielu uproszczeń i niedokładności, gdyż brak we w c z e ­ śniejszych źródłach tej czy innej osady, o której istnieniu w czasach now szych wie się pozytywnie, musi zw rócić uwagę badacza, zmu­ szając go tym samym do szukania jakiegoś, najbardziej do praw dy zbliżonego rozwiązania. Przy zastosowaniu zatem m etody retrospek­ tywnej, co zresztą nie w yłącza progresywnego ujęcia samej konstruk­ cji, nie można ograniczyć się do mniej lub w ięcej mechanicznego zebrania i zestawienia przekazów źródeł, lecz trzeba z konieczności wciągnąć w zakres badań wszelkie stojące do dyspozycji kryteria, jakich dostarcza badanie nazw i kształtów osad, analiza warunków fizjograficznych, stosunków w łasnościow ych, przynależności

parafial-*) W ła ś c iw ie m apa ta jest pom n iejszen iem z d ję cia z 1, 1796— 1802 w skali 1 ; 50.000, op u b lik ow a n ym w 1. 1803— 10 w p o d z ia łce 1 : 150.000. A u tor korzystał oc z y w iś c ie z red u kcji drukow anej, a szkod a, że nie starał się w yzy sk a ć oryginału (ch o ćb y z fotografii), g d yż jest on b ez p orów n a n ia dok ła d n iejszy i różn i się w w ielu s zcz eg óła ch o d pom niejszenia.

(6)

278 Z n ow sz y ch badań nad osa dn ictw em ziem p olsk ich w ś red n iow ieczu . 5

nej i t. p. Nie można zaprzeczyć, że tam, gdzie chodzi o nakreśle­ nie ogólnego rzutu rozw ojow ego, lub zbadanie pew nych tylko zagad­ nień z zakresu dziejów osadnictwa, nie zaw sze zachodzi potrzeba uciekania się do retrogresji. Nie w ydaje się natomiast, aby można było obejść się bez niej przy ustalaniu rozw oju sieci osadniczej na pewnym terytorium, zwłaszcza zaś gdy wyniki tej pracy mają być ujęte kartograficznie i statystycznie, jak to ma m iejsce w omawianej rozpraw ie i jej podobn ych . Do jednego bowiem i drugiego potrze- baby albo danych niemal w 100% pew nych, albo wprowadzenia daleko idących restrykcyj, których jednak u Paradowskiego nie znajdujemy prawie wcale.

Przede wszystkim zaś nie można zgodzić się żadną miarą z p o d ­ stawowym założeniem, na którym opiera się cała konstrukcja jego pracy, t. j. z twierdzeniem o „dostatecznej ilości źródeł", która p o ­ zwoliła A utorow i przejść -do porządku nad metodą wstecznego bada­ nia. A ż bow iem po sam koniec XVIII w. nie posiadamy, o ile mi wiadom o, dla żadnego w iększego obszaru polskiego materiałów do historii osadnictwa, o których m ożnaby pow iedzieć, że uwzględniają w s z y s t k i e w d a n y m okresie istniejące m iejscow ości. Nie są takim źródłem taryfy podym nego i spisy ludności z czasów rozbiorow ych, ani regestry poborow e X V I i XVII w., nie są też nim łibri tunda-

iionum i w izytacje kościelne, czy w reszcie księgi sądowe, grodzkie

i ziemskie. C óż dopiero m ówić o materiale dokumentowym, na któ­ rym opiera w ogromnej części omawiana praca, najczęściej zresztą i z nie małą zapewne dla niej szkodą, czerpanym z drugiej ręki, za pośrednictw em drukow anych monografij powiatów, prac W . K ę ­ t r z y ń s k i e g o ik s . K u j o t a , a nawet i naszego starego „Słownika G eograficznego". Już sam fakt, że A utor musiał uciec się tu (s. 130 i nast.) do kombinowania tak różnorodnego materiału, przy czym żaden nie okazał się ani w przybliżeniu kompletnym, dow odzi chyba dostatecznie jasno, że, o ileby nawet można było m ów ić w ogóle przy w. XIII— X V o „dostateczn ości” źródeł, to w żadnym razie nie można tego pow iedzieć w naszym wypadku.

Zbytecznym byłoby rozw odzić się tutaj nad znaczeniem , jakie posiada dla regionalnych badań h istoryczno-osadniczych i krajo­ brazow ych drobiazgow a analiza elem entów fizjograficznych danego obszaru, a zw łaszcza nawodnienia i g le b Ł). Zdawał sobie z tego sprawę A utor i pośw ięcił jeden rozdział swej pracy charakterystyce ziemi chełmińskiej pod w zględem geograficznym . Załatwił się z nią

') Por. np. ś w ieże studium W . P r z e p i ó r s k i e g o , W p ły w p o d ło ż a na ro z ­ m ieszczen ie kultur, i cz ło w ie k a na p rzy k ła d z ie N adbuża. W ia d o m o ś ci S łu żb y G e - ogr., 1936, zesz. 3.

(7)

6 Z n ow szych badań nad osa dn ictw em ziem p olsk ich w śre d n io w ie czu . 279

jednak na 3 stronach (osobn o mapka), ograniczając się do przytocze­ nia danych, zaczerpniętych z podręcznika L e n c e w i c z a 1) oraz z przeglądow ych map Polski: geologicznej K u ź n i a r a i gleboznaw ­ czej M i k l a s z e w s k i e g o . Nie sięgnął natomiast do prac bardziej szczegółow ych, choć takich nie brakuje tu wcale 2). Nic też dziwnego, że nie udało mu się w y d o b y ć z tego materiału jakichś indywidual­ nych rysów, które b y m ogły zdać się na coś w historycznej części rozprawy. Nie tyle też na nim, ile raczej na ok olicznościow ej wzmiance w pracy ks. W ł. Ł ę g i 3), opiera się podkreślone parokrot­ nie z naciskiem przez Paradowskiego twierdzenie o wielkiej uro­ dzajności gleb chełmińskich, która dzięki temu ściągała osadników (według Autora — Kujawian). W brew temu trzeba stwierdzić, że ja­ kość gleb chełmińskich przedstawia się raczej przeciętnie, a w zna­ cznej części (na w schodzie) nawet dosyć źle, a już zgoła nie w y ­ trzymują one porównania z czarnoziemami bagiennymi znacznej partii Kujaw.

Przystępując do w łaściw ego tematu swej rozprawy, musiał au­ tor przede wszystkim rozprawić się z pracą S c h l ü t e r a, który objął sw oją mapą rozm ieszczenia osad, lasów i bagien na terenie Prus w dobie przedkrzyżackiej również i ziemię chełmińską. Stw ier­ dził przy tym Paradowski, po raz nie wiem już który, że wyniki pracy u czonego niem ieckiego nie dadzą się utrzymać, przyczyny zaś ich słabości dopatruje się w tym, że Schlüter oparł się przy rekonstrukcji krajobrazu w czesnohistorycznego „głów nie” na roz­ m ieszczeniu reliktów flory stepow ej (s. 75). O ile jednak sama krytyka wypadła tutaj bardzo udatnie, o tyle nie można tak okre­ ślić ow ej diagnozy. R ów nież bow iem odnośnie do innych części Prus W schodnich, gdzie relikty pontyjskie nie występują w cale, re­ zultaty pracy Schütera przedstawiają, jak to wykazał ch oćby H. M o r ­ t e n s e n 4) odnośnie do Sambii, równie, albo nawet i bardziej pro­ blematyczną wartość. Przyczyna tego tkwi, nie w nieodpow iednim doborze materiału do tej lub innej części konstrukcji, lecz wprost

’ ) Kurs geografii Polski, W a rszaw a 1922.

'-) Mam tu na m yśli p rzed e w szystkim p race: K e l l e r H., M e m e l-P re g e l- W eich selstrom , B erlin 1899; S o n n t a g P,, G e o lo g ie von W estpreu ssen . B erlin 1919; G e i s l e r W ., D ie W eich sella n d sch a ft v on T h orn bis D anzig. B raunschw eig 1922, nie m ów ią c już o kilku p om n iejszych m on ografiach p ols k ich i n iem ieck ich .

·’) K ultura P om orza w e w czesn ym ś red n iow ieczu na p od sta w ie w yk opa lisk . II. R o cz n ik T ow . Nauk, w Toruniu X X X V I. 1930, s. 147,

J) Sch liiter's K arte der W a ld verteilu n g in A ltpreussen vor d er O rdenszeit, Sitzu ngsberich te d. A ltertu m sgesellsch aft Prussia, K ön igsb erg 1923, oraz jeg o praca; Sied lun gsgeograp hie des Sam landes. Forschungen zur deu tsch en L a n d es— und V o lk s ­ ku nde, X X II.4. 1923.

(8)

280 Z n ow szych badań nad osa dn ictw em ziem p olsk ich w ś re d n io w ie cz u . 7

u samych jej fundamentów. Opiera się ona na błędnym, jak mi się w ydaje, założeniu, że da się w ogóle zrekonstruować w obrazie kar­ tograficznym w ygląd w czesnohistorycznego krajobrazu i sieci osad­ niczej zapom ocą kombinowania najrozmaitszego charakteru i wieku materiałów, a w szczególności, że można osiągnąć ten cel bez prze­ prow adzenia drobiazgow ej analizy w szystkich w chodzących w grę elementów i źródeł oraz bez zastosowania m etody w stecznego ba­ dania. Trzeba zresztą od razu dodać, że ostatnio wym ienione środki pom óc coś mogą tylko w tedy, jeśli mamy do czynienia z obszarem o bardzo starym osadnictwie a znakomicie w yposażonym w źródła, jak się to ma np. rzecz z Sambią, albo też jeśli źródła bezpośred­ nie uzupełnione jeszcze zostaną system atycznie zebranymi nazwami polnymi (Flurnamen).

Cała tajemnica pow odzenia m etody schlüterowskiej leży w tym, że pozw ala ona uzyskiw ać wyniki, w yglądające na oko w ręcz olśnie­ w ająco i mające, ze względu na sposób ujęcia, wiele pozorów dokład­ ności, przy użyciu mało skom plikowanych środków, Trzeba d o ­ piero przyjrzeć się z bliska sposobow i pracy, w ykonyw anej mniej lub w ięcej wiernie według ustalonej dla tej „szk o ły ” recepty, aby nabrać o tym nieco innego w yobrażenia.

W eźm y np. schemat omawianej rozprawy, która jeszcze i z tego w zględu jest podobna do Schliiterowej, że i tutaj poszło na pierw ­ szy ogień odtw orzenie sieci osadniczej i zalesienia z czasów ok, 1222 r., a w ięc bezpośrednio przed sprowadzeniem Krzyżaków . Do tego celu posłużył się Paradowski: 1° mapą Schröttera (łasy i bagna z końca XVIII w,), 2° śladami osadnictwa przedhistorycznego z okresu 600— 1200 r., zebranym i w pracy ks. Ł ę g i o kulturze Pom orza we w czesnym średniow ieczu, oraz 3° zawierającym bardzo bogatą treść osadniczą, t. zw, przywilejem łowickim dla biskupa pruskiego Chry­ stiana z r. 1222. Z pom ocą tych materiałów sporządzona została pierwsza z 4 dodanych do rozpraw y map, która znowuż stworzyła podstawę do obliczenia zarów no gęstości osadnictwa dla okresu ok, 1222 r. (1 osada na 29,35 km2), jak także i danych charakteryzu­ jących ów czesny w ygląd krajobrazu ziemi chełmińskiej. Była ona w owym czasie, jak wynika z tych obliczeń, pokryta w 78% (według S c h l i i t e r a tylko w 56%) lasami, w 9,2% bagnami i jeziorami (dane z mapy Schröttera), podczas gdy obszary bezleśne zajm owały w szy­ stkiego 12,08% całego obszaru.

Od razu, ch oć nie specjalista, poczynić muszę pew ne zastrze­ żenia co do sposobu wyzyskiwania przez Autora materiałów, zesta­ w ionych przez ks. Ł ę g ę . Chodzi m ianowicie o to, że Paradowski stawia n a j e d n y m p o z i o m i e znaleziska archeologiczne

(9)

dato-8 Z n ow szych badań n ad osa d n ictw em ziem p o ls k ic h w ś red n iow ieczu . 281

wane í niedatowane, oraz pochodzące z 3 różnych faz (F, G i H), na które dzieli się w ch odzący tutaj w rachubę okres (VII— XII w.). Tym czasem niedatowane grodziska, osady i cmentarzyska p och od zić tu mogą r ó w n i e d o b r z e z czasów przed r. 600, z drugiej zaś strony spośród znalezisk datow anych mogą tu być uwzględniane w najlep­ szym razie tylko pośw iadczone dla fazy H, t.zn. najmłodszej. Jeśli b o ­ wiem spotykam y na jakimś np. grodzisku znaleziska z fazy F lub G (lub F i G rów nocześnie), a brakuje tam wykopalisk z fazy H, to jasnym jest, że według w szelkiego praw dopodobieństw a grodzisko to nie było używane przynajmniej od + 1000 r., a w ięc tym samym nie można go odnosić do czasów ok. 1200 r. Stanowisko nasze jest tym bardziej uzasadnione, że im dalej cofam y się w stecz, tym osadnictw o staje się bardziej płynne, wykazując coraz mniej tendencji do stałości, nie m ów iąc już o tym, że mamy w naszym wypadku do czynienia z ziemią kresową. Na pograniczu zaś prusko-polskim warunki dla osadnictwa nie b yły szczególnie sprzyjające, jak tego dow odzą ch oćby wypadki z lat 1217— 30 oraz w yludnienie w okresie w czesnohisto- rycznym pruskich ziem: sasińskiej i galindzkiej, położon ych tuż na w schód od nas7-go o b sz a ru 1).

Nie przecząc, że materiał archeologiczny m oże w pew nych ra­ zach oddać historykow i cenne usługi, nie od rzeczy jednak będzie stwierdzić, że korzystanie zeń w pracach historycznych wymaga dużej ostrożności i przynajmniej gruntownego oczytania w literaturze prehistorycznej, Mamy tu bow iem do czynienia z materiałem wprost diametralnie od historycznego różnym i niemniej od historycznej odmienną metodą badawczą. Sposób interpretowania materiału prehi­ storycznego w dotychczasow ych pracach historyczno-osadniczych wskazuje, że lepiej b y łob y pozostaw ić badania nad osadnictwem przedhistorycznym archeologom , a ograniczyć się, poza n ielicz­ nymi wypadkami, do samych materiałów historycznych. Jak zaś różnie można postępow ać z tymi dwom a rodzajami źródeł, tego doskonały przykład daje m. i. omawiana praca. A utor jej bowiem nie waha się z jednej strony operow ać dla początku XIII w. materiałem datowanym relatywnie (i to nie zaw sze) na wieki VII— XII, z drugiej zaś, przy ustalaniu sieci osadniczej i rozm iesz­ czenia lasów w przekroju z ok, 1222 r,, ogranicza się do samego tylko przyw ileju łow ickiego z tejże daty, nie uwzględniając nawet osad, występujących w dokumentach tylko o kilka lub kilkanaście lat późniejszych, jak: Pluskowęsy, (1230), R og ow o i Pigża (1231),

*) O m ów iłem tę spraw ę w pracy: G e o g ra ficz n o h is to ry cz n e pod sta w y Prus W sch od n ich . T cru ń 1936, s< 48 i nast.

(10)

Starogród (1232), Słońsk (1235) i gród Św iecie (1 2 3 9 )x). Jest to o tyle jeszcze dziwniejsze, że poza tym stosuje on „elastyczne" gra­ nice stuleci, zaliczając np. do XIII i X lV -w iek ow ych osady, w ypły­ w ające w źródłach z lat 1222 — 1317 i 1310 — 1421. Nie wiadom o natomiast, dlaczego nie postąpił analogicznie przy w. XV, który z o ­ stał zw ężon y do lat 1407— 1500 (por. s. 130 — 138).

Rów nież i w innych w ypadkach da się stwierdzić u Paradow ­ skiego pod obn e niekonsekw encje, które, trzeba to zaznaczyć, odbić się musiały potężnie na wynikach, ujętych w formę nader precyzyj­ ną, b o kartograficznie i rachunkowo. I tak, nie w yciągnął on żadnych praktycznych w niosków ze stwierdzenia (s. 85), że „ślady w iększe przedhistorycznych osad doch ow ały się, względnie odkryte zostały... w yjątkow o" i że „ilość około 100 faktycznie stwierdzonych, a istnie­ jących na początku XIII w. osad, m ożnaby pow ięk szyć przynajmniej d w u k r o t n i e " . P odobnie też ma się rzecz z jego rozważaniami (s. 86— 88) nad danymi osadniczym i przywileju łow ickiego. W doku­ m encie tym bowiem mamy w yliczonych imiennie 58 (w edług Para­ dow skiego 59) osad, A utor zaś uzupełnia tę liczbę znaleziskami ar­ cheologicznym i do okrągłej setki, zresztą bez szczegółow ego um o­ tyw ow ania („bardzo znaczną część znalezisk... pominęliśmy jako o d ­ osobn ion e", s. 27). D ow odzi jednak później w cale udatnie i przek o­ nyw ująco, że w gruncie rzeczy w r. 1222 musiało b y ć w ziemi cheł­ mińskiej ok oło 200 osad, zaznaczając poza tym (s. 88), że „jeżeli... uwzględnimy... 200 osad, to obraz lasów zm niejszyć należy con aj­ mniej o 50%” . Zgadzając się w tym punkcie całkow icie z Autorem, dodam jeszcze, że istotnie osad tych musiało być ok. 1222 r. co naj­ mniej 200, gdyż on sam wziął pod uwagę tylko nadania Konrada M azow ieckiego i biskupa płockiego oraz własność Św iętopełka p o ­ m orskiego i Henryka Brodatego, a pominął milczeniem fakt, że w ziemi chełmińskiej istniała w łasność biskupa kujawskiego, musiała też ist­ nieć rycerska, no i że bp Chrystian, będą c w owym czasie panem grodu chełmińskiego, posiadał też niewątpliwie należące doń wsi.

Trudno zgadnąć, co przyjdzie nauce z map i obliczeń, które opierają się na f i k c y j n y m , jak to widzim y, założeniu, że w p o czą ­ tkach XIII w. było w ziemi chełmińskiej 100 osad, z początkiem XIV w. — 167, z początkiem X V w. — 354 (sic), a ok oło 1500 r. — 426 (p o ­ mijam tu osady zaginione, gdyż nie wpływają one na rezultat karto­ graficzny)? Chyba, że A utorow i ch odziło o zrobienie pew nego ro ­ dzaju próby, co jest zresztą mało praw dopodobne, gdyż wyniki swej

') Por. s. 129 — 131 om aw ianej p racy. J eśli ch od zi o gród Ś w ie cie , to w grun­ c ie rz e c z y w ystępuje on w źród ła ch już w r 1230 ( K o c h a n o w s k i , C o d e x dipl- M a sovia e, s. 317),

(11)

10 Z n ow szych badań nad osa dn ictw em ziem p olsk ich w ś red n iow ieczu . 283

pracy traktuje on jednak całkiem serio (por. s, i 13), a byłoby też zbędne w ob ec istnienia prac Friedricha, Schlütera, Mortensena, Hła­ dyłow icza i wielu innych.

Przypuśćm y jednak na chwilę, że istotnie, poza znanymi A u to­ rowi, nie było w odpow iednich okresach innych osad w ziemi ch eł­ mińskiej. Czy w ob ec tego miałby on szanse zrekonstruow ać na tej podstaw ie rozprzestrzenienie łasów ch oćb y w jakim takim przybli­ żeniu? Na to pytanie daje nam aż nazbyt wyraźną odpow iedź w y­ konana według tego samego wzoru, a dotycząca W ielkopolski praca K. H ł a d y ł o w i с z a. A utor ten bowiem ustalił obszar lasów w X IV w. najpierw na 70,7% (u Paradowskiego 66,4%) ogólnej pow ierzchni kraju, później zaś doszedł do przekonania, że to byłob y jednak za w iele i zmniejszył ten stosunek do 50,5%, opierając się tak w jednym, jak i w drugim wypadku, na identycznej podstawie ź ró d ło w e j*). Ja­ snym zatem być musi, że chwilą, gdy z z pom ocą jakiejś m etody można uzyskać tak rozbieżne wyniki, jak to widzim y na przykładzie prac Schlütera, Mortensena, Paradow skiego i H ładyłow icza, to metoda taka kwalifikuje się bezw zględnie do zarzucenia. M ożna zresztą (jak to już w swoim czasie proponow ałem 2) udow odnić jej bezuży- teczność nader łatwym sposobem . W ystarczy m ianowicie kazać k o ­ muś odtw orzyć zasięg lasów na pewnym terytorium z pom ocą dzisiej­ szej mapy sztabowej i jakiegoś dobrego wykazu m iejscow ości (np. w izytacji kościelnej lub taryfy podatkow ej) z końca XVIII w., a póź­ niej zestawić wynik tej pracy z dobrą mapą z przełomu w. X V III/XIX, w rodzaju schrötterow skiej. Sądzę, że wynik tej próby odstraszyłby raz na zaw sze od kartograficznego precyzow ania w yników badań nad zasięgiem lasów w w iekach średnich i w yzyskiw ania tych rezultatów do obliczeń statystycznych,

Trzeba przyznać A utorow i, że zdawał on sobie sprawę z nie­ bezpieczeństw a, jakie pociąga za sobą ustalanie w obrazie karto­ graficznym w yników badań nad zalesieniem, gdy jedynym p o temu wskaźnikiem są skąpe dane natury osadniczej. Ż eb y zatem ustrzec się cechującego pracę H ładyłow icza subjektywizmu, zastosował on przy wykrawaniu kaw ałków lasu (w miarę przybywania osiedli) kry­ terium liczby łanów, jaką dane osady posiadały w wiekach średnich, a w braku tego czerpał odnośne dane „ze źródeł w ieków później­ szych" (s. 113). Szkoda tylko, że przy wyliczaniu osad (s. 129— 138) pominął zupełnie ten element (t. zn. liczbę łanów), uniem ożliwiając

] ) Z m ia n y krajobrazu i ro z w ó j osa d n ictw a w W ie lk o p o ls c e od X V I d o X IX w ., s. 78. P ierw szą red a k cję tej p ra cy znam y ze streszczen ia w Pam iętniku II Zjazdu S lo w . G e o g ra fó w i Etnogr. 1927. t. II. K ra k ów 1930,

2) W artykule o „M ię d z y n a ro d o w e j w ysta w ie geografii h istoryczn ej w W a r­ s z a w ie , 1933” . K w artaln ik H istoryczny, X L V I], t. II, zesz. 4, s. 21—2o.

(12)

284 Z n o w s z y ch badań nad osa dn ictw em ziem p olsk ich w śre d n io w ie czu . 11

w szelką kontrolę, tak samo zresztą, jak, w yliczając znaleziska archeo­ logiczne (s. 23— 27), nie podał nigdzie określenia ich wieku.

Na oko m oże się w ydaw ać, że w obec zastosowania kryterium „łanow ego" spalić muszą na panew ce wszelkie zarzuty, wysunięte p o ­ przednio pod adresem opracow anych kartograficznie i statystycznie w yników pracy. Na to odpow iedzieć musimy, że kartograficzna jej synteza mija się niemal zupełnie z celem, mapy bowiem ilustrujące rozw ój, czy raczej zanik szaty leśnej na badanym obszarze, prze­ stają b y ć w tym ujęciu mapami i stają się kartogramami. Nie trzeba b y ć specjalistą, aby stwierdzić, że przesuwając sw e badania dalej na w. X V I— XVIII, A utor nie otrzymałby w rezultacie żadną miarą stanu zbliżonego do tego, jaki przedstawia mapa Schröttera, czyli że w tym procederze coś nie jest w porządku. Trzeba innymi słowy zauważyć, że zastosowanie przy kartograficznym opracow yw aniu w yników pracy postępowania, polegającego na wykrawaniu z prze­ strzeni zalesionej bezleśnych obszarów w kształcie kwadratów i prostokątów, m ających wymiary odpow iadające liczbie łanów w p o ­ szczególnych osadach, nie prow adzi w łaściw ie do celu. Mapa b o ­ wiem w ten sposób spreparowana nawet nie i l u s t r u j e należycie w yników badań, a tym bardziej nie może uchodzić za ich syntezę. Zdaniem piszącego o wiele odpow iedniejszą ilustracją tych w yników byłaby mapka obrazująca chronologię osadnictw a na tle szaty leśnej z końca w. XVIII.

W o b e c tego, co powiedzieliśm y, punkt ciężk ości przenieść w y ­ padnie na zestawienia statystyczne, gdyż one mogą nam w ięcej p o­ w iedzieć o wynikach badań Autora niż mapy, jako że kryterium liczby łanów da się lepiej w yzyskać do obliczeń niż do celów kar­ tograficznych. Od razu jednak musimy zapytać, czy dane z tego za­ kresu, którymi operuje Autor, mogą istotnie stw orzyć wystarczającą po temu podstaw ę? Nie wiemy wprawdzie, jak one wyglądają i skąd zostały zaczerpnięte, niemniej można i bez tego wysunąć pod ich ad­ resem zastrzeżenia, jako że sam A utor nie ma o nich, jak się zdaje, w ysokiego w yobrażenia, skoro nie posłużył się nimi, gdy chodziło o obliczenie ogólnej liczby łanów w ziemi chełmińskiej dla celów statystyki ludnościow ej (s. 124), lecz wolał uciec się do bardzo „na o k o ” robionego oszacowania. Co jednak ważniejsze, to, że utożsa­ mianie przestrzeni niezalesionej z pow ierzchnią łanów przydzielonych poszczególnym osadom jest rzeczą nazbyt ryzykow ną. W iadom o bow iem dobrze, że znaczna część ow ych łanów była również p o ­ kryta lasami, lub przynajmniej zadrzewiona, oraz że i poza obszarami, należącym i do znanych z dokum entów osad, musiały być i bezsprze­ cznie były obszary niezalesione. Nie można w reszcie zapominać

(13)

12 Z n ow sz y ch badań nad osa d n ictw em ziem p ols k ich w śre d n io w ie czu . 285

i o tym, że rozw ój osadnictwa polegan ie tylko na mnożeniu się liczby now ych osiedli, ale także, i to w równym przynajmniej stopniu, na rozroście osad już z dawna istniejących. C o za tym idzie, wsi z p o­ czątku XIII w. nie można stawiać na równi, gdy chodzi o w ielkość obszaru użytkow ego (liczby łanów), z wsią kolonizacyjną X IV i X V w. K rótko m ówiąc, zastosowanie wskaźnika liczby łanów nie jest, jakby się mogło zdawać na pierwszy rzut oka, owym prostym i naturalnym lekarstwem przeciw subjektyw izm ow i w odtwarzaniu krajobrazu średniow iecznego.

D ow odzą tego również rezultaty omawianej rozprawy. Nie w y ­ daje się bow iem , aby w ziemi chełmińskiej (dla której material źró­ dłow y przedstawia się względnie dobrze) było ok oło 1500 r. 64,6% lasów, a tylko 26,2% obszarów bezleśnych (resztę, t. j. 9,2%, zajmują obszary zabagnione), przy czym na 1 osadę w ypadałoby przeciętnie 1,83 km2 przestrzeni w olnej, a 4,93 km2 zalesionej i m oczarow atej, Rów nie niepraw dopodobnym jest, aby w X IV stuleciu w ypadało tu­ taj z górą 100 ludzi na 1 km2 przestrzeni bezleśnej (78.906 ludzi na 752,66 km2), skoro dziś jeszcze (1931 r.) wypada w Polsce 93 ludzi na 1 km2 pow ierzchni uprawnej, t. zn. z wyłączeniem z jednej strony ludności miast, a z drugiej lasów i nieużytków (23,119.900 ludzi na 255.890 km2). Tak by zaś wynikało z zestawienia w yników prac P a r a d o w s k i e g o i L a d e n b e r g e r a 1), przy czym wyniki tej ostatniej, raczej za niskie niż w ysokie, dow odzą, że ziemia chełmiń­ ska należała w P olsce do najgęściej zaludnionych, a w iadom o też skądinąd, że była istotnie doskonale sk olon izow an a2). Skoro zatem obszary zalesione miałyby zajmować tutaj w X IV w. aż 66,4% p o ­ wierzchni, to jakże by wyglądała reszta ziem polskich? Chyba jak jedna ogromna puszcza!

Celem poparcia sw oich w yw od ów na temat krajobrazu ziemi chełmińskiej w wiekach średnich sięgnął A utor również do argu­ mentów, zaczerpniętych z bezpośrednich opisów źródłow ych i z to­ ponomastyki. P rzytoczył mianowicie z dokum entów XIII — X V w. niespełna 30 wzmianek, m ów iących coś nie coś o wyglądzie kraj­ obrazu (lecz nie zawsze o jego lesistości) w pew nych punktach kraju oraz 44 nazwy m iejscow ości (na 441 sobie znanych) o charakterze „topograficznym ", z czego 28 wskazuje naszym zdaniem na istnienie lasu. W nioski wysnute przezeń z czysto mechanicznego zestawienia tego materiału są niestety niejasne i sprzeczne. Raz bow iem (s. 71) mówi, że „poza tymi zwartymi lasami krajobraz tego rodzaju, jaki

*) Z alu d n ien ie P olsk i n a p oczą tk u p a n ow a n ia K azim ierza W ie lk ie g o . L w ó w 1930. 2) Por. np. B u j a k F., Studia nad o sa d n ictw em M a łop olsk i. R o zp ra w y Ak· U m iîj., W y d z . h ist.-filoz., X LV II, 1905, s. 102— 3.

(14)

286 Z n o w s z y ch badań nad osa d n ictw em ziem p ols k ich w śred n iow ieczu . 13

spotykamy w ziemi chełmińskiej, można nazwać krajobrazem p a r ­ k o w y m " , czyli, innymi słowy, takim, jaki cechuje bardzo słabo za­ lesione obszary loessow e; dalej zaś (s. 73) stwierdza, że „ta znaczna

(sic) ilość nazw topograficznych św iadczy n i e w ą t p l i w i e dosyć

wyraźnie o l e s i s t o ś c i terenu". W brew jednemu i drugiemu w y­ padnie zauważyć, że traktowanie wzmianek o krajobrazie i nazw topograficznych w oderwaniu od podłoża nie stwarza jeszcze p od­ stawy do w niosków ogólniejszej natury. Nie tylko bowiem w śred­ niow ieczu, ale jeszcze i w XVIII stuleciu, tylko drobny odsetek wsi nie posiadał w swych gruntach jakichś lasów, gajów czy „krzaków ", a zatem również zestawienie X V III-w iekow ych aktów granicznych doprow adzić b y mogło do analogicznych, co w yżej wspomniane, w niosków . Argument zaś, zaczerpnięty z liczby m iejscow ości o na­ zwach topograficznych, miałby wtedy jakąś wym owę, gdyby m iejsco­ w ości o nazwach w skazujących na istnienie lasu było istotnie dużo. W naszym jednak wypadku rzeczy mają się raczej w ręcz odwrotnie.

Na zakończenie dyskusji nad metodą i wynikami osadniczych ustępów omawianej pracy dodam, że, proponując złożenie do lamusa schliiterowskiej m etody odtwarzania krajobrazu w czesno-historycz- nego, miałem na myśli wyłącznie stosowany przez reprezentantów tej „szk oły" szablon m etodyczny i dążenie do w y o s t r z a n i a w y­ ników przez odnoszenie ich do określonych przekrojów chronologicz­ nych, a poza tym sam dobór kartograficznego ujęcia. Nie ma b o ­ wiem potrzeby kw estionow ać ani ogólnych założeń m etodologicznych kierunku osadniczo-krajobrazow ego, ani tym mniej potrzeby i ce lo ­ w ości zarówno szczegółow ych badań osadniczych, jak także karto­ graficznej rekonstrukcji dawnego krajobrazu w ogóle, a Polski w sz cze ­ gólności, przy czym przyw iązyw ać w ypada dużą wagę rów nież do zbadania składu gatunkowego daw nych lasów. Musimy przecież w iedzieć koniecznie, gdzie na obszarze państwa piastowskiego zale­ gały głuche i zbite puszcze, gdzie znajdowały się słabo zalesione centra osadnicze, a gdzie w reszcie lasy i połacie bezleśne tw orzyły pstrą mozaikę. Taki jednak obraz uzyskać będzie można tylko, re­ zygnując z w szelkich subjektywnych a mniej lub w ięcej chybionych konstrukcyj i ograniczając się do przedstawienia na mapie, czy ma­ pach, s a m y c h danych źródłow ych, bezpośrednich (rozm ieszczenie lasów i bagien według starych map i opisów źródłow ych, oraz chro­ nologia i nazwy osad) i pośrednich (dane archeologiczne z okresu „w czesn oh istoryczn ego” , dane gleboznaw cze, florystyczne i t. p.). Mapa tego rodzaju nie powie nam wprawdzie, ile w takim czy in­ nym okresie było w kraju lasów, a ile obszarów niezalesionych, ale za to nie sprowadzi też nikogo na m anowce i pozw oli w yrobić so­ bie o tych sprawach dobrze ugruntowany i ścisły pogląd.

(15)

14 Z n ow sz y ch badań nad osa dn ictw em ziem p olsk ich w ś red n iow ieczu . 287

Na tym moglibyśmy właściwie zakoń czyć nasze w yw ody na w yrażony w tytule temat, reszta bowiem rozdziałów omawianej pracy dotyczy już zagadnień tylko luźnie związanych z osadnictwem i nie stwarza podstaw y do dyskusji na tematy z zakresu m etodyki badań osadniczych. Nie mniej przeto trudno się jest powstrzym ać od uzupełnienia niniejszego omówienia i przedyskutow ania rów nież kilku innych problem ów z dziejów ziemi chełmińskiej, zwłaszcza, że nie prędko zapewne ukaże się jakaś nowa z tego zakresu praca. Przede wszystkim zaś zainteresować nas musi om ówiona obszernie w pracy dra Paradowskiego sprawa g r a n i c ziemi chełmińskiej.

Stosując także i w tym wypadku progresję, rozpoczyna A utor swoje na ten temat rozważania od czasów przedhistorycznych Stwier­ dza przy tym z pom ocą danych archeologicznych i językoznaw czych, zaczerpniętych z pracy ks. Ł ę g i , a pośrednio i prof. K. N i t s c h a 1), że „granica ziemi chełmińskiej w czasie od 600 do 1200 r... zamy­ kała się w ramach rz. W isły, Ossy i D rw ęcy, a jako granicę pn.- wsch. przyjąć można linię, idącą na wsch, od Płow ęża do... osady Szram ow o“ (s. 27) i że ziemia ta była zamieszkana przez Kujawian (s. 54— 55 i 105), gdyż pn. granica dialektu kujawskiego pokryw a się o b e c n i e z oznaczoną w yżej linią; O ssa-Płow ęż-Szram ow o nad Drwęcą. Ten ostatni argument nie posiada w iększej siły dow odow ej, gdyż nie wiadom o, czy w w. VII ■— XII istniał już dialekt kujawski i czy nie uzyskał on tutaj przewagi dopiero w dobie kolonizacji? W każdym razie nie przesądza tego oparte na wątłych przesłankach (zaczerpniętych drogą analizy typologicznej) zróżnicow anie w czesno- historycznych zabytków kultury materialnej i obrzędów grzebalnych. R ównie bowiem dobrze może b y ć ono następstwem geograficznego zregionalizowania, a nie funkcją zróżnicowania narzeczow ego. Zresztą zebrane w pracy ks. Ł ę g i dane o tyle jeszcze niczego nie dow odzą, że badacz ten omawia ziemię chełmińską w związku z Pomorzem, a jego badania urywają się właśnie na wsch. i pd, granicy naszego obszaru, nie w kraczając w gruncie rzeczy na teren Prus W sch., a tym mniej Kujaw i M azowsza. Jak zaś tego dow odzą skąpe zresztą przekazy bezpośrednie i niewątpliwa przynależność d o d ie­ cezji płockiej w czasach przedkrzyżackich, ziemia chełmińska nale­ żała w tym okresie do M a zo w sza 2). C hcąc zatem stwierdzić, że ziemia chełmińska istniała, jako taka, w 1. 600— І200 i to w granicach zakreślonych przez Autora,, trzebaby zbadać, jak w świetle danych

') C h arakterystyka p o r ó w n a w cz a d ia le k tó w za ch odn io-p ru sk ich . R oczn ik i T o w . Nauk. w Toruniu XIII, 1906; o w yn ik a ch tej p ra cy in iorm ow a t się Paradow ski

z a pośred n ictw em cy tow a n ej rozp ra w y ks. Ł ęgi.

(16)

288 Z n ow szych badań nad osa dn ictw em ziem p olsk ich w śre d n io w ie czu . 15

archeologicznych wygląda jej stosunek do Prus, Kujaw i M azow sza? Zwłaszcza, że również jej zach. i pn. zasięg wygląda według ks. Łęgi inaczej niż u Autora (por. mapkę na str. 57).

C o się zaś tyczy w yw od ów jego na temat h i s t o r y c z n y c h granic naszej ziemi, to trzeba przede wszystkim zakwestionować za Al. S e m k o w i c z e m 1) w iarygodność podanej przez Długosza pod r. 1015 informacji o rz. Ossie i wsi Slup. W praw dzie bowiem jest ciekawe, że Długosz wie o tej osadzie i wiąże ją z przebiegiem gra­ nicy polsko-pruskiej, pamiętać jednak musimy, że żył on w czasie w ojny 13-letniej i jest autorem „Chorografii Polski", Nie zasługuje również, jak się zdaje, na zaufanie w iadom ość Kroniki W kpolskiej, że Bolesław K ędzierzaw y otrzymał w r. 1138 w udziale „ Mazoviam,

Dobriniam, Cuiamam et Culmensem castellaniam et Michalomensem".

W yliczenie jednym tchem M azow sza, Kujaw i ziemi dobrzyńskiej, sformowanej dopiero po śmierci Konrada M azow ieckiego 2), dowodzi, że kronikarz, przerabiający ten pomnik w drugiej połow ie X IV w., użył w spółczesnych sobie pojęć do zobrazow ania podziału z r. 11383), Tym samym nie potrzebujem y przyw iązyw ać żadnej wagi do jego przekazu o kasztelanii chełmińskiej i m ichałow skiej, zw łaszcza że chodziło mu tutaj niewątpliwie o podkreślenie ich dawnej przynależ­ ności do Polski, która to sprawa była niezw ykle aktualna w dobie w ielkich procesów polsko-krzyżackich.

Stwierdzenie niew iarygodności w ym ienionego przekazu Kroniki W kpolskiej niszczy j e d y n ą postawę, na której opierało się przek o­ nanie o istnieniu kasztelanii chełmińskiej oraz jej dawności i która pozwalała podciągnąć naszą ziemię pod ustalony schemat ustroju gro­ dow ego. W praw dzie, jak wynika z przywileju łow ickiego, w Chełm­ nie istniał gród, ale grodów było na terenie tej ziemi kilkanaście, a jeden tylko Grudziądz w ystępuje w tym charakterze w źródle w cześn iejszym 4). Poza tym zaś w źródłach Chełmińskie nazywane jest stale „dominium", „ierriiorium ", lub najcięściej „terra” , co w szystko

') K rytyczn y ro z b ió r D z ie jó w P olsk ich Jana D ługosza, K raków 1887, s, 101102.

2) A r n o l d S., Terytoria plem ien n e w ustroju adm inistracyjn ym P olski P ia stow sk iej. P race K om isji A tlasu Hist. Polski II, K ra k ów 1927, s. 65,

3) S tw ierd zen ie to p op iera w yda tn ie p o g lą d Tad. W o j c i e c h o w s k i e g o , sform u łow an y w X -m „S zk icu h istoryczn ym X I w ie k u " (K w artalnik H istoryczny X X X I, s. 367 i nast.), z jego b ow iem p o m o cą za k w estion ow a ć m ożna rów n ież inne in form acje „K r o n ik i P o ls k ie j” o testam en cie K rzy w ou stego, a p rzed e w szystkim o p rzyn a leżn ości K ujaw d o d z ie ln icy m a z o w ie ck ie j.

*) Falsyfikat m ogilneński (1065 r.), w którym w ym ien ion y jest gród w Gru­ dziądzu , w spom ina przy C hełm nie tylko o „forum cum tabernario" ( K o c h a n o w ­ s k i , C o d e x dip l. M asovíae, s. 14),

(17)

16 Z n ow szych badań nad osa dn ictw em ziem p ols k ich w ś re d n iow ieczu . 289

razem zdaje się w skazyw ać, że mamy tu do czynienia z jakimś, m oże nawet ciekaw ym tworem, tak mało jeszcze zbadanej i dość szablonow o pojmowanej struktury i organizacji terytorialnej państwa Piastów. R zecz jest tym ciekawsza, że ow e liczne gródki chełm iń­ skie, a w r. 1222 już tylko „ quondam castra", miały również swoje attynencje, Konrad M azow iecki bow iem nadaje szereg wsi „iure

predictorum castrorum” , oraz że w tej ziemi mieli oprócz niego jakieś

prawa inni książęta polscy, a przynajmniej Henryk Brodaty.

Bogaty materiał dokum entowy, pozostający w bezpośrednim związku z nadaniami na rzecz biskupa Chrystiana i sprowadzeniem Krzyżaków , stwierdza, że w początkach XIII w. granice ziemi chełmiń­ skiej tw orzyły; W isła, Ossa i Drwęca. W ątpliw ości może nastręczać tylko odcinek „su ch ej” granicy m iędzy górną Ossą i D rw ęcą, gdyż źródła mówią o nim tyle, że granica biegnie tutaj „ab во loco, ubi

Drevanza de Pruzia egreditur, iuxta terminos Pruzie in Ossam...” x)

Przyjąwszy, że w czasach przedhistorycznych granica biegła na tym odcinku mniej w ięcej wzdłuż linii: Płow ęż-Szram ow o, A utor stara się w ykazać argumentami natury osadniczej, że w początkach XIII w .’ rzeczy miały się tak samo, a w rezultacie pom niejsza ziemię ch eł­ mińską o jej północny, wciśnięty m iędzy górną Ossę i D rw ęcę cypel. Przyznam się, że nie w idzę najmniejszego pow odu, aby przy­ puścić, że znane nam z czasów krzyżackich (ale już z XIII w.) gra­ nice om awianego terytorium miały różnić się na tym odcinku od granic z czasów polskich. M oglibyśm y przyjąć jeszcze taką ew en­ tualność, gdyby źródła mówiły, że na inkryminowanym odcinku gra­ nica biegnie, .ab eo loco, ubi Drevanza de Pruzia egreditur, iuxta ter­

minos Pruzie ad locum, ubi Ossa de Pruzia egreditur. Skoro zaś tak nie jest, to przyjąć musimy, że Ossa płynęła w zdłuż granicy nie tylko w dolnym, lecz rów nież w górnym swym biegu, czyli że nie mamy pow odu odcinać od ziemi chełmińskiej jej pn. cypla. Trzeba zresztą pamiętać, że zw łaszcza pod względem ustrojowym i k ościel­ nym tworzyła ta ziemia w ramach państwa zakonnego wyraźnie zindywidualizowany organizm i że K rzyżacy nie mieli żadnego inte­ resu pow iększać jej obszaru w stosunku do odziedziczon ego po Konradzie i biskupie C hrystianie2). Owszem , ze względu na specjalne uprawnienia biskupów i szlachty chełmińskiej oraz na*op!atę św ięto­ pietrza w diecezji chełmińskiej, mogli oni dążyć raczej do jej p o ­ mniejszenia. P rzytoczone przez Autora argumenty osadnicze nie mają żadnego waloru, jak bowiem w ykazuje spór'K onrada M azow

ie-J) Ibidem , s. 216 (p rz y w ile j ło w ic k i z r. 1222).

2) G ra n ice tej d ie c e z ji od strony pruskiej P om eza n ii zostały ustalone już w r. 1243.

(18)

290 Z n ow s z y ch badań nad osadn ictw em ziem p olsk ich w śred n iow ieczu . 17

ckiego z Krzyżakami o m ożność polowania na terenie ziemi lubaw ­ skiej ok, 1240 r. *), na pograniczu polsko-pruskim ch odzić m ogło rów ­ nież o prawo użytkowania lasów. Trudno zresztą przesądzać, że przed okresem najazdów pruskich w 1. 1217— 30, nie było w ogóle osadnictwa polskiego w puszczy granicznej, zalegającej obszary m ię­ dzy górną Ossą i D rwęcą, zw łaszcza że spotykamy się z nim w zd o­ bytej ongiś przez Polaków ziemi lubawskiej, która przylega właśnie od wsch. do ow ej zakwestionowanej połaci ziemi chełm ińskiej2). Czyż zresztą możliwym by było, aby Polacy, opanow aw szy „m ieczem i szczytem " lew y brzeg górnej D rw ęcy (ziemię lubawską), nie pano­ wali nad prawym; jakże by bow iem w tedy wyglądała konfiguracja granicy państwowej na tym odcinku? K rótko mówiąc, cały w yw ód 0 „granicach ziemi chełmińskiej w wiekach średnich” (a raczej w czasach przedkrzyżackich) nie w ydaje się słuszny i potrzebny. Autor też byłby go zapew ne nie dawał, gdyby zastosował w sw ych badaniach retrogresję, a nie zaczynał ich od 600 r.

Z om ówioną co dopiero sprawą wiąże się ściśle kwestia daw- ności i granic ziemi m ichałowskiej, którą A utor musiał się zająć w związku z obroną przywileju łow ickiego z r. 1222 przed zarzutami W. K ę t r z y ń s k i e g o 3). P rzechodząc do tego zagadnienia, zazna­ czę przede wszystkim, że aż do r, 1240 nie słyszym y w ogóle o grodzie m ichałow skim 4), gdyż wzmiankę Kroniki W kopolskiej odnieść trzeba do drugiej połow y XIII, albo nawet do XIV w., poza tym zaś sama nazwa M ichałów wskazuje, że mamy tu do czynienia z grodem św ie­ żej stosunkowo daty.

Przyglądnąwszy się z bliska granicom miniaturowej ziemi mi­ chałowskiej, jak je znamy z początk ów X IV w., konstatujemy, że była ona otoczona ze wszystkich niemal stron posiadłościam i katedry płockiej, należącymi do grodu Sw iecia („eidem castro contiguum" ,

„ pertinentium castro Suece"), leżącego po prawym, t, zn. chełmińskim

brzegu D rw ęcy, tuż przy ujściu do niej rz. Branicy, która tworzyła pd. granicę zdobytej na Prusakach ziemi lubawskiej. C o zaś ciekaw ­ sze, to, że do grodu Sw iecia należały wsie, leżące nie tylko na o b ­ szarze późniejszej ziemi dobrzyńskiej (naokoło M ichałowa), ale także 1 w granicach ziem; chełmińskiej i lu b a w sk iej5). Nie bez znaczenia

K o c h a n o w s k i , C o d e x dipl. M asoviae, s. 474— 5. 2) Ibidem , s, 444.

?) Z iem ia M ich a łow sk a. R o z p ra w y A k . U m iej., W y d z . h ist.-filoz, X L V , 1903, ,J) P ierw sza o nim w zm ianka znajduje się w akcie, do którego od n osi się p rzy p isek 1.

5) Por. m ap kę w p ra cy W . P o l k o w s k i e j - M a r k o w s k i e j , D zieje Zakonu D ob rzy ń sk ieg o, R ocz n ik i H istoryczne. II, 1926, ora z w y w o d y na s. 179 i nast. O p ró c z Ś w ie cia n ależa ł do k atedry p ło ck ie j gród R u z(iec) nad D rw ę cą , d o n iego też za p ew n e n ależała w ym ien ion a w d ok u m en cie z r. 1239 razem ze Ś w ie cie m w ie ś M a zow sze.

(19)

18 Z n ow szych badań nad osa dn ictw em ziem p olsk ich w ś red n iow ieczu . 291

jest i to, że zarów no sam gród, jak i należące doń wsie chełmińskie pozostały w łasnością katedry płockiej przez cały w iek XIII i jeszcze p ó ź n ie j1), jakkolwiek biskup Gunter miał zrezygnow ać w r. 1222 na rzecz biskupa pruskiego „de omnibus villis et possessionibus et de

omni iure tam spirituáli quam temporali" w ziemi chełmińskiej. C zyżby

zatem gród św iecki z przynależnościam i nie leżał już w granicach tej ziemi? W yłą czyć tej ewentualności nie można, gdyż przywilej łow icki w swej krótszej, a zatem i wiarygodniejszej „red a k cji” , nie dotyczy w cale grodów leżących w e wsch. części ziemi chełmińskiej, w ylicza je natomiast tekst rozszerzony (po r. 1235 ?), a zatem nie­ wątpliwie już interpolowany. O pierając się na braku w pierwszej redakcji omawianego dokumentu ow ych ( 12) grodów w sch.-chełm iń­ skich, zaliczył je W . Kętrzyński do ziemi m ichałowskiej, która roz­ ciągałaby się według jego tezy również na zach. od D rw ęcy. Para­ dowski nie godzi się z tym twierdzeniem , przytacza jednak przeciw niemu jeden tylko m ocniejszy argument, za takie bow iem nie uwa­ żałbym zeznań św iadków w procesie z r. 1339. Ten zaś argument opiera się na um iejscowieniu w ok olicy Torunia jednego z ow ych 12 grodów , a m ianowicie zaginionego Postolska. Ani jednak Kętrzyński, ani Paradowski nie zauważyli, że ow e Postolsko występuje jako „P o­ štolko" rów nież w krótszej redakcji przywileju łow ickiego, podczas gdy „P oštolka” nie ma w cale w redakcji szerszej.

Jakkolw iek pow yższy w yw ód przemawiać się zdaje raczej za poglądem Kętrzyńskiego na pierwotne granice ziemi m ichałowskiej, to piszący wcale tego poglądu nie podziela. Owszem uważam w zgo­ dzie ze St. A r n o l d e m i P a r a d o w s k i m , że ziemia michałowska, jako taka, jest tworem nowszym . Nie zgadzam się natomiast z tymi autorami w tym, że moim zdaniem rolę M ichałow a odgryw ać musiało pierwotnie Św iecie. Tak przynajmniej w nosić można z położenia „pertynencyj” biskupiego grodu w stosunku do M ichałowa. Ponieważ ow e przynależności znajdowały się czę ścio w o na obszarze ziemi lubaw­ skiej, zate'm być może, iż gród dostał się biskupom płockim wnet po zdobyciu tego kraiku, a zatem m oże jeszcze w czasach K rzyw oustego i że nadanie to miało na oku a k c j ę m i s y j n ą na terenie Prus! W praw dzie A r n o l d uważa Św iecie za zw yczajny „gródek " b isk u p i2),

’ ) K o c h a n o w s k i . C o d e x d ip l, M asoviae, s. 317 (r. 1230) i 444 (r, 123 9) U l a n o w s k i , D okum enty kuj. i m a z o w ie ck ie , s. 158 (r. 1252) i K ujot, K to z a ło ż y ł p a ra fie w dzisiejszej d ie c e z ji ch ełm iń sk iej? R o cz n ik i T ow , Nauk. w T orun iu, 1904, XI, s, 50— 52.

(20)

nie w iadom o jednak, dlaczego nie m oglibyśmy tu mieć do czynienia z grodem tego typu, c o pułtuski i święcki katedry płockiej, w olbor- ski i łagowski w łocław skiej, otm uchowski i milicki w rocław skiej i t. p,? Tak czy ow ak rzecz jest zastanawiająca, a ze względu na położenie Sw iecia nad granicą pogańskich Prus oraz stosunek do M ich a­ łowa i Chełmna, warta dokładniejszego zbadania, szkoda zaiem, że Paradowski nie pośw ięcił jej nawet jednego słowa.

W trakcie niniejszych rozważań mieliśmy dosyć sposobności przekonać się, jak wielką rolę odgryw a w omawianej pracy przywilej łow icki (o ile L on yz— Ł ow icz) z r. 1222, nic też dziwnego, że A u tor pośw ięcił osobny ustęp obronie jego a u t e n t y c z n o ś c i , kw estiono- nowanej dotychczas przez wszystkich uczonych polskich, którzy się tą sprawą zajmowali. Obrona ta koncentruje się dookoła zbijania zarzutów W . K ę t r z y ń s k i e g o i ks. K u j o t a , nie zajął się nato­ miast Autor w w iększej mierze analizą tego dokumentu z dyplom a­ tycznego punktu widzenia i w rezultacie celu w pełni nie osiągnął, gdyż dow odzenia jego nie wyłączają m ożliw ości istnienia w przyw i­ leju interpolacyj. Nie znaczy to oczyw iście, aby wskutek tego ucier­ piały coś w yw ody na temat osadnictwa, nie ulega bowiem wątpliwości, że pod tym względem dokument jest w całości wiarygodny, nawet gdy się przyjmie, że jest on z formalnego punktu widzenia falsyfi- katem.

Jeśli przywilej nasz w yw oływ ał dotychczas tyle zastrzeżeń, to ta nieufność była w yw ołana w pierwszym rzędzie niew spółm iernością, jaka zachodzi m iędzy zawartymi w nim nadaniami na rzecz biskupa Chrystiana a m otyw acją celu tych nadań. W tym też właśnie pun­ kcie w y w od y Paradow skiego różnią się najsilniej od dotychczasow ych na ten temat poglądów . W edług nich nadania b y ły rekom pensatą za pozw olenie odbu dow y należącego do .Chrystiana grodu chełmińskiego. A utor natomiast wyjaśnia, opierając się na odmiennym niż poprzed­ nio tłumaczeniu słowa „permisił” , że biskup pruski nie tylko p o - z w o l i ł k rzyżow com odrestaurow ać rzeczon y gród {„castrum C ol-

men... reedificare... permisił” ), ale i p r z e p u ś c i ł ich do Prus („cru ce signałos versus Prułiam... permisił"), czego był w prawie nie uczynić.

Innymi słowy odkrycie J) polega na tym, że raz w dokum encie użyte słow o „perm isił" służy tu za orzeczen ie dwu zdaniom pobocznym , za każdym razem w innym znaczeniu. Nie przecząc, że połączenie tego słowa z accusativem upoważnia do wykładni „przepuścił", nie można przecież nie zauważyć, że nie usuwa to jeszcze wszystkich zastrzeżeń,

292 Z n ow szych badań nad osa dn ictw em ziem p olsk ich w ś red n iow ieczu . 19

’ ) Por. streszczen ie om a w ia n ej p racy w S p ra w ozd a n ia ch T ow , Nauk, w e L w o w ie 1934, zesz, 3.

(21)

sk oro nie ulega wątpliw ości, że inkryminowane zdanie wystylizow ane zostało ź l e Ł). A lb o zatem pisarz dokumentu nie był w porządku z łaciną, a w tedy można rów nie dobrze przyjąć, że postawił on niewłaściwie czw arty przypadek zamiast trzeciego, albo też jest w tym zdaniu coś za dużo (interpolacja) lub za mało (brak drugiego o rze­ czenia). Co jednak ważniejsze, to, że w innym m iejscu om awianego dyplomu, gdzie jest mowa o nadaniach biskupa płockiego, czytamy, że ten czyni je dlatego, „ut... predicti episcopi Pruzie ad reediHcandum

castrum Cołmen bona voluntas et consensus acced eret". A utor prze­ chodzi nad tym zdaniem do porządku, a przecież, jeśli się nie uzna go (lub ewentualnie pierw szego na temat odbu dow y zamku pow ie­ dzenia) za interpolację, to w ów czas teza o „przepuszczeniu” k rzyżow ­ có w do Prus zostanie silnie zachwiana. Skoro zaś dopuści się istnienie interpolacji w jednym z tych dwu miejsc, w ów czas trzeba będzie zgod zić się, że dokument został podrobiony. A i tak, żeby obronić jego autentyczność, A utor musi uciekać się do hipotez, że 1° Konrad M azow iecki miał w w ypraw ie 1222 r. (zresztą ogólnopol­ skiej) na oku jakieś „własne cele polityczne w stosunku do Prus” (s. 36), że 2° biskup Chrystian, chcąc uzyskać zatwierdzenie nadań łow ickich, posłał do Rzymu, oprócz przyw ileju oryginalnego, rów nież jakąś jego skróconą redakcję (s. 46— 47) i 3°, że przy rozszerzeniu nadań na grody wsch. czę ści ziemi chełmińskiej nie doszło do spi­ sania now ego dokumentu, skoro jedynym śladem ich przekazania Chry­ stianowi jest obszerniejsza redakcja przyw ileju łow ick iego (s. 3 7 )2). Podobnie do pew nego stopnia, jak z w yw odam i na temat tego dokumentu, ma się także rzecz z ustępem (s. 97— 103), w którym A utor wyjaśnia zagadnienie, o ile napady pruskie z okresu 1217— 30 w yw arły ujemny -wpływ na osadnictw o ziemi chełmińskiej, przy czym stara się on zbić twierdzenie H. P 1 e h n a 3), że kraik ten został w tedy całkow icie wyludniony. Chociaż nie ulega wątpliwości, że ta teza

*) O dn ośne zd a n ie brzm i następująco: „E g o Conradus... notum fa c io om n ibus fid elib u s... quod ven era b ili d om in o Ch, E p isco p o Prutie prim o et suis successoribu s p ro eo, q u od H. d u cem Z lesie, L. W ra zla u ien sem , L. L u b u cen sem e p is co p o s cru ce signatos et eorum barones ceterosq u e cru ce signatos versus Prutiam , ad petitionem m eam baronu m qu e meorum , castrum Colinen, per m ultos annos a Prutenis destruc- tum et totaliter desolatum , re e d ifica re cum eius b ona volu ntate perm isit, partem p re d icti territorii Culm ensis, quon dam castra... d o n a v i” .

2) T rudn o p rzyzn a ć rów n ież A u torow i rację (s. 38), że „ś cisła " interpretacja dokum entu każe przyją ć, w b re w tw ierd zen iu prof. St. Z a k rzew sk iego, iż Chrystian otrzym ał ca łe w sie, a nie tylko ich części. S k oro b o w ie m czytam y w p rzy w ileju , że biskup ma otrzym ać „centum villas ас possessiones ас hereditates“, to n ie m usi­ m y w id z ie ć w tym w yra żen iu tylko tau tologii, ale istotnie m oże tu b y ć m ow a także o źrebiach .

3) G esch ich te des K reises Strassburg in W estpreu ssen , L eip zig 1900, 20 Z n ow sz y ch badań nad osa d n ictw em ziem p o ls k ic h w śre d n io w ie czu . 293

(22)

294 Z n o w s z y ch b a da ń nad osadn ictw em ziem p olsk ich w ś red n iow ieczu . 21

szow inistycznie nastrojonego niem ieckiego badacza nie da się utrzy­ mać, to z drugiej strony na dużą przesadę wygląda również konkluzja Autora, „że i osadnictw o, tak na początku XIII w., jak też i w ciągu tegoż wieku, miało (sc. w ziemi chełm ińskiej) m ożliwe warunki roz­ w o ju ” (s. 103). K łóci się ona bowiem z tym wszystkim, co nam w iadom o o w ypadkach na pograniczu prusko-m azow ieckim w okresie 1217— 33 (zburzenie Chełmna i innych g rodów chełmińskich, sprow a­ dzenie K rzyżaków i K aw alerów Dobrzyńskich, rozpoczynanie podboju ziemi chełmińskiej przez K rzyżaków od okolic późniejszego Torunia i t. d.), oraz ze wszystkimi przekazami źródłow ym i, które mówią o zniszczeniu grodów i osad, o wyludnieniu ziemi chełmińskiej i Za­ borow a, a nawet i całego praw obrzeżnego M azowsza. Spośród wszystkich źródeł historiograficznych i dyplom atycznych polskich, papieskich i krzyżackich, jedna tylko bulla papieska z r. 1230 p o ­ przeć by mogła tezę Autora (s. 100), gdyby niejasne zresztą w yrażenie

„Hdeles existentes iuxta fines terre predicte", można było odnieść

istotnie do ziemi ch ełm iń skiejŁ). O niej jednak nie ma tu mowy (jest tylko „ castrum Colm en” ), tak że pod ow ą „terra predicia" rozu­ mieć trzeba raczej Polskę (lub lepiej M azow sze) z tytułu Konrada M azow ieckiego. Zresztą wiadom o, że pod p ojęcie „pogranicza” można w wiekach średnich podkładać różne wartości. W szak pogranicze polsko-w ęgierskie zaczyna się w świetle dokum entów z XIII i XIV w. od M yślenic i Lanckorony! Innymi słowy, nie w interpretacji bardzo ogólnikow ych przekazów źródłow ych i w posądzaniu K rzyżaków o stałe fałszowanie prawdy, lecz raczej w rozpatrzeniu warunków ów czesn ego osadnictwa w iejskiego i w jego odporności szukać mu­ simy argumentów przeciw tezom Plehna i jemu podobn ych - A utor podniósł przy tej sposobności nader trafnie analogię do stosunków na kresach ukrainnych w X V — XVII w., szkoda zatem, że jej obszer­ niej nie rozwinął.

Na tym w yczerpaliśm y wszystkie ważniejsze kwestie, które wymagają, zdaniem piszącego, przedyskutowania względnie uzupeł­ nień. Pozostaje w praw dzie do om ów ienia kilka jeszcze ustępów, te jednak bądź nie budzą żadnych zastrzeżeń (kwestia n arodow ości m ieszkańców ziemi chełmińskiej na początku XIII w .)2), bądź też nie wnoszą nic specjalnie now ego do dotyczasow ych w iadom ości („kw estia w olnych lat od opłat” ) 3), albo w reszcie nie posiadają dla całokształtu

*) K o c h a n o w s k i , C o d e x d ip l. M asoviae, s, 312— 3.

2) N ie zna tu A u tor p ra cy A, S e m r a u’ a, D ie G ren zen d er Landschaft P o - m esanien. M itteilungen des C op p ern icu s-V erein s zu T h orn 41, 1933.

3) W a rto b y tu za cy to w a ć d o tego zaga d n ien ia p ra cę R, G r o d e c k i e g o , W o le i Lgoty, w Studiach z historii spoi. i gosp. p o ś w ię c o n y c h p rof. F, B u ja k ow i, 1931.

(23)

22 Z n ow sz y ch badań nad osa dn ictw em ziem p olsk ich w śred n iow ieczu . 295

pracy żadnego znaczenia, jak się to ma rzecz z ustępem o „liczb ie ludności w połow ie X IV w .” Przy jej bowiem ustalaniu posługiwał się A utor tak prymitywnym aparatem, że ani metoda ani wyniki tego obliczenia nie mogą być brane pow ażnie w ra ch u b ę 1}.

Streszczając pow yższe w yw ody, stw ierdzić wypadnie, że, mimo masy w łożonej w nią rzetelnej pracy, rozprawa omawiana nie może uchodzić, zdaniem piszącego, za ostatnie słow o na w ym ieniony w jej tytule temat. W praw dzie wnosi ona tu niejedną ciekaw ą obserw ację, nie mniej jednak Autor, zarzucając metodę w stecznego badania i wzorując się na dotyczącej Prus W schodnich pracy Schlütera, mi­ mo negatyw nego poniekąd do niej stosunku, sam pozbaw ił się m o­ żliwości stworzenia dzieła, jakie na tak w dzięczny z różnych w zględów temat, jak osadnictw o ziemi chełmińskiej, można napisać. Raz jeszcze bow iem trzeba zauważyć, że w badaniach nad historią osadnictwa i krajobrazu średniow iecznego w szystko niemal zależy od w yboru środków m etodycznych, gdyż źródła prawie z reguły zawodzą. D obór zaś m etody jest w dużej mierze uwarunkowany zarów no charakterem badanego obszaru, jak i istniejącym materiałem źródłow ym , nie mniej nie można go dokonać, ani też sprecyzow ać sobie tematu, bez zna­ jom ości przynajmniej najważniejszych z tego zakresu opracow ań p o l­ skich i o b c y c h 2). W omawianej zaś rozprawie ta właśnie strona przedstawia się nie najlepiej. D ość pow iedzieć, że nie można się w niej doszukać wpływu nieocenionych „Studiów nad osadnictwem M ałopolski" prof. Fr. B u j a k a , ch oć z drugiej strony nie m oże ule­ gać w ątpliwości, że A utor tę pracę czytał a znajdujemy ją również w spisie literatury, um ieszczonym na początku jego rozprawy.

! ) W każclym ra zie na dużą przesadę w y g lą d a p rzy p u szczen ie, że C h ełm n o m ogło m ieć w X IV w . 10.000 m ieszk a ń ców (s. 125).

2) D o takich za lic z y łb y m , o p r ó cz cy tow a n ej rozp ra w y H, M o r t e n s e n a o Sam bii, rów n ież p race: J, P f i t z n e r a, B esiedlu n gs— V erfassu ngs— und V e rw a l­ tungsgeschichte des Breslauer Bistum slandes, 1926; J, G o t t s c h a l k a, Beiträge zur Rechts —· Siedlungs — und W irtsch aftsgesch ich te des K reises M ilitsch bis zum Jahre 1648, 1930 і F. M a g e r a , E n tw icklu n gsgesch ich te der K ulturlandschaft des H erzogtum s S ch lesw ig in historischer Zeit. I, 1930,

Cytaty

Powiązane dokumenty

The sediment input from the Volta river has not only built the delta, but also formed the beach barrier system in the bight of Benin, up to 400km east of the river mouth (Anthony

Jeśli przyjąć tezę, że krytyka literacka jest przede wszystkim rozmową krytyka z autorem, której czytelnik się przysłu- chuje, to prezentowany tom esejów i szkiców Mariana

Przed południem jako pierwszy referat przedstawił prof.. Rzetelska-Feleszko Elementy dialektalne w „Słow­ niku nazw terenowych Pomorza Zachodniego”,

Dodatkowo prosimy o dołączenie zgody na wydanie artykułu lub recenzji, a także oświadczenie, że nadesłana praca nie była dotąd ogłoszona drukiem lub w formie publikacji

Kolejną grupą ujętą w badaniu są czynno­ ści zw iązane z

Zbiorowiska ruderalne występujące na terenie byłej Akademii Rolniczej w Szczecinie przy ulicy Słowackiego i PapieŜa Pawła VI. Słowackiego i PapieŜa

[r]

[r]