Franciszek Jaroszyński
"Dzieło i twórca (Studya i wrażenia
literackie)", Zygmunt L. Zaleski,
Warszawa-Lwów 1914 : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 13/1/4, 417-422
Z aleski Z y g m u n t L.: Dzieło i twórca (Studya i wrażenia litera
ckie). I. Albert Samain. — II. Postawa twórcza L. Staffa. —
III. Z psychologii i dziejów wymowy. — IV. Szlakiem powieści
polskiej. — V. Profile i wspomnienia. — VI. O pierwszem
spojrzeniu na dzieło i twórcę.
Warszawa.
Nakładem księ
garni E. W ende i Ska; Lwów: H. Altenberg, G,
Seyfarth,
E. Wende i Ska. 1914.
8
-
0
, str.. 386.
W yniki rozważań nad istotą, zadaniam i, m etodam i i rolą sp o łe czną krytyki literackiej w yłożył p. Zaleski w najstaranniej opracow anem
i b ezw ątpienia najcenniejszem z całego zbioru studyum p. t.
O pierw-
wszem spojrzeniu na dzieło i twórcę. Zagadnienie krytyki litera
ckiej, dziełu współczesnej
(str. 2 9 9 — 3 7 9 ). Rozprawa ta jest zara zem ow ocem dośw iadczeń krytyka, p ow stała ona jako teoretyczne ujęcie i u system izow an ie zasad, którem i kierował się w praktyce. Ze
w zględ u na d o n io sło ść w yłożon ego programu krytyki, tudzież celem p o
znania m etody autora, studyum ow o zasługuje na szczegółow e roz
patrzenie.
Tok rozważań jest ta k i: Sztuka, zawdzięczająca sw e p ow stan ie
naturalnej potrzebie życia społecznego, w yw oływ a m ocą sw eg o istn ie
nia i w pływ u potrzebę zdaw ania sob ie sprawy z otrzym anych wrażeń, z ich m ocy, jakości, w artości estetycznej i moralnej. W ynikiem tej p o
trzeby jest »krytyka literacka dziełu w sp ó łczesn a “ , będąca naturalną,
elem entarną funkcyą rozw iniętego życia społecznego. Jednostka w yda jąca sąd estetyczn y pragnie dzięki przyrodzonej sk łon n ości nadać prze
życiom sw oim w artość objektywną, to jest zdobyć dla nich uznanie
pow szech n e, a tym sp osob em niejako wrażenie sw e uspołecznić. Czynić to m oże drogą dw ojaką: 1 ) uzasadniając sąd sw ój logicznie, mniej lub więcej naukowo.; 2 ) nadając sądow i sw em u silny, wzruszający, zaborczy w yraz. Pierw szy kierunek nazw ijm y dążnością objektywną, drugi subjek-
tyw izm em . Powstaje pytanie, czy krytyk literatury w spółczesnej m oże
i czy pow inien staw iać sobie p ostulat objektywizm u w m etodzie i są d zen iu . Autor odpow iada krótko : nie m oże, w ięc nie pow inien. Nie m oże, bo »w ciąż żywa, zw rotna i chybka fala tw órczości w spółczesnej n ie pozw oli mu na pom iary ścisłe profilu, na topografię zm iennej p o
w ierzchni, na w ażenie ciężaru, ob liczan ie pyłu w odnego i bryzgów
pian. Tu trzeba być żeglarzem chw ytającym w lot rozkazy i kaprys fali, tu trzeba odgadyw ać i czuć, nie zaś mierzyć. Trzeba być a rtystą“ (3 0 6 ). Krytyk nie pow inien dążyć do objektywizm u, bo nieuzadnione pretensye
do naukow ości każą mu obarczać się ciężarem niepotrzebnych m etod,
stają m iędzy nim a dziełem , tam ują sw obodny pęd przeżycia, osłabiają w rażenie, nie pozw alają użyć p ełnego, szczerego wyrazu. Tak pojęta krytyka literacka »jest to po prostu o d z e w w idza, słuchacza, czytelnika na »z e w artysty, sp ow ied ź ze w zruszenia i tow arzyszących mu w yobra żeń, m yśli, potrąceń ideow ych, nastrojów i stanów m oralnych« ( 3 0 6 — 7 ). W artość sp ołeczn a tego rodzaju krytyki zależy od m ocy, głębi, bogactw a przeżyć jednostki sądzącej, od jej zd oln ości reagow ania na m yśli, uczu
cia artysty i społeczeń stw a, słow em , od »osob y m oralnej« i
kształtu p sych iczn ych p rzysposobień krytyka. — Po ustaleniu tych za
sadniczych pojęć stara się autor określić sto su n ek krytyki do najbliż
szych jej dziedzin życia u m y sło w eg o , by n astęp n ie przejść do szczeg ó łow ych zagadnień, dotyczących w ykonyw ania zaw odu krytycznego. W y
odrębnia m etodę krytyki bezpośredniej (takie bow iem m iano nadaje
proponow anej m etodzie) od m etody historyi literatury : Krytyka nie roz
porządza dokum entam i, m ateryałam i biograficznym i, korespondencyą,
u stalon ą chronologią i t. d., przy których p om ocy »bada historyk źró dła tw órczości, ocenia liczbę i w agę w p ływ ów , g en ezę p o m y słó w i za m ierzeń literackich, ustala w reszcie granice i d o n io s ło ść d anego czynu tw órczego, oraz w artość w kładu in d yw id u aln ego autora do skarbca lite ratury«. P ozbaw iony tych środków pom ocn iczych już z k on ieczn ości n ie m oże krytyk p o słu g iw a ć się m etodą historyczną, która zresztą nie jest potrzebna do w ykonyw ania w ła ściw y ch zadań krytyki. Jednakże o b o w iązkiem krytyka jest znać dokładnie w yniki badań h istoryczno-litera ckich, gdyż znajom ość ta m oże w niejednem pogłębić jego stosu n ek do literatury w sp ó łc z e s n e j.— Podobnie określa autor stosu n ek krytyki do filo logii, do nauk zajm ujących się m uzyką i sztukam i plastycznem i, w reszcie do p sy ch o lo g ii i filozofii. Szeroko zajmuje się określeniem stosu n k u kry
tyki bezpośredniej do życia, w czem za pod staw ę słu żą mu progra
m ow e p oglądy na sztukę, jako w ynik naturalnych potrzeb społecznych. Z p ostu la tó w d otyczących praktycznego w ykonyw ania zaw odu krytyka
najwyżej staw ia autor z a s a d ę s z c z e r o ś c i , będącą
conditio sine
qua non
norm alnego sp ełn ian ia zadań sp ołeczn ych krytyki. W yw odyautora przepojone są gorącem pragnieniem , by krytyka była istotn ym
w yrazem stosu n k u sp o łeczeń stw a do danej tw órczości, by stosu n ek ten
był bezpośredni, zdecydow any, czysty, głęboki, a w yraz sam orzutny,
jednoznaczny, bezw zględny, silny, działający. Stąd płynie »kult odw agi w krytyce w łaściw ej«, »zasada w alki na rów ną broń«, h asło »czystego i zu ch w ałego spojrzenia na dzieło i tw órcę«, w reszcie p o stu la t »krytyki n iep od ległej«. — Krytyk oceniać m oże i p ow in ien (prócz w artości este tycznej) w artość m oralną i etyczną dzieła, oraz »osob ę m oralną« au tora; n atom iast p ow in ien pow strzym ać się od sądu o » o so b ie etycznej« tw órcy. O d tw órczości literackiej bezpośredniej w yróżnia czyn n ość kry
tykow ania przed ew szystk iem »charakter psych ologiczn y, oraz form alnie
charakter literacki przedm iotu krytyki«. — P odstaw ą sąd ów krytycznych jest intuicya, m om enty całkow itego zjednoczenia się psychiki krytyka z dziełem . — »Krytyka bezpośrednia — m ów i autor przy końcu — jest w ięc odpow iednikiem sym etrycznym , lecz sam oistn ym literatury. Stanow i ona wyraz obcow ania czytelnika z tw órczością w sp ółczesn ą. Zaś jako taka — jest krytyka bezpośrednia zasadniczo subjektyw na, zależna nie
tylko od dzieła, lecz w równej m ierze od osob y, od in d yw id u aln ości
krytykującego. Stąd paradoks pozorny : — im głębiej jest krytyka bez
pośrednia subjektyw na, im m ocniej o so b ista — tem w iększa jej war
to ść objektyw na, jej d o n io sło ść sp ołeczn a«. »Krytyka bezpośrednia —
podobnie jak sztuka — odpow iada sw oistej, elem entarnej potrzebie
reali-^zować coraz w yższy typ »czyteln ik a«, — organizując i tw orząc żyw e przykłady głębokiego, indyw idualnego i bogatego w treść obcow ania z tw órczością pokolenia.« (str. 3 7 8 ) .
Takie są w ażniejsze m om enty rozprawy. Co się tyczy w artości
tych rozw ażań, — jeśli w chodząc w intencye autora o cen iać je bę dziem y n ie tyle z punktu w idzenia logicznych uzasadnień, ile raczej ba dając sto so w a ln o ść praktyczną w yłożonych zasad, tudzież u w zględ n ia
jąc sum ę dobra społeczn ego, która zostałaby osiągn ięta w razie jak
najspraw niejszego w prow adzenia w czyn w ypow iedzianych postu latów — w ów czas przedstaw iony program należałoby pow itać z w ielkiem uzna niem i życzyć mu jak najlepszego pow odzenia w praktyce. Posiada on
bow iem n iew ątpliw ą d o n io sło ść społeczną. Jednakże w razie z a sto so
w ania do w yw od ów autora kryteryów logiki i m etodologii w niejednym punkcie dostrzecby m ożna kruchość w zniesionej budow li. Tak naprzód p ow ażne w ątp liw ości budzić m usi nieokreślone ściśle pojęcie »literatury •w spółczesnej«, która jest n ieostatn iin składnikiem fu ndam entów przed sta w io n eg o system u . Czy za w sp ółczesn ą m am y uw ażać tę lheraturę, o d której dzieli nas » stosu n k ow o« niew ielka przestrzeń c z a su ? Kryte- ryum takie w skutek w idocznej chw iejności proponow anych w yzn aczn i
ków w ystarczać nie m oże. Czy w ięc »literaturą w sp ółczesn ą« m am y
n azyw ać tę literaturę, która niejako jest jeszcze istotnym w sp ó łczy n n i kiem dokonyw ającego się w łaśn ie życia, która w procesie aktualnego staw an ia się społeczeń stw a odgryw a rolę twórczej w a rto ści? W takim razie jednak przełam ujem y stan ow czo rozgraniczenia historyczne, bo n ie jednokrotnie dzieła m inionych okresów działają silniej, niż tw ory daty najśw ieższej, często zaś zdarza się, że naw et największej miary pisarze n ie odgryw ają za życia roli czynnika tw orzącego. Tutaj za przykład p o słu żyć nam m oże żyw otn ość i n ie gasnąca działaw czość rom antyzm u n aszego, który snadnie uw ażaćby należało za część literatury w sp ó łcze snej; Słow acki i Norwid byliby bardziej nam w sp ółcześn i, niż okresow i, w którym żyli. Przeto zw łaszcza g d y chodzi o w yodrębnienie przed m iotu krytyki bezpośredniej od przedm iotu np. historyi literatury, w y m ienione ostatn io kryteryum żadną miarą nie m oże być obow iązujące.
N asunąć się m oże w toku czytania książki p. Zaleskiego kryteryum
trzecie: literaturą w sp ółczesn ą jest tw órczość literacka, do której p o
znania nie posiadam y m ateryałów biograficznych, korespondencyi, chro
n o lo g iczn y ch w skazów ek i t. d.; ta w ięc tw órczość jest przedm iotem
o cen y bezpośredniej, literatura zaś z dokum entam i i m ateryałam i przy pada w udziale historyi literatury. Na to przecież zgodzić się nie m o żna ; tego rodzaju czysto zew nętrzne i przypadkow e czynniki nie m ogą słu ży ć do naukow ego odgraniczenia terenów różnych zajęć um ysłow ych. Gdyż pisarz, któryby dziś jeszcze należał do literatury w spółczesnej, m ógłby już jutro, z chw ilą w ydania korespondencyi, przejść do h is to ryi (np. W yspiański byłby »osobą historyczną); następnie nader często zdarza się, że do poznania tw órczości pisarza w ieków m inionych nie rozporządzam y żadnem i danem i faktycznem i poza jego dziełam i, gdy tym czasem gdy chodzi o autorów żyjących praw ie zaw sze znam y daty
biograficzne, koleje w ych ow an ia, zaw ód, sp o só b życia, o so b ę m oralną i etyczną i t. d. i t. d. W reszcie m om entem decydującym jest tutaj ta ok oliczność, że krytyk naw et mając fizycną m ożn ość korzystania z b o gatych m ateryałów , m oże z nich zupełnie św iad om ie i celow o nie ko
rzystać; fakt w ięc, ż e r o z p o r z ą d z a m y m ateryałem , jest kw estyą
drugorzędną, najw ażniejszą zaś to, czy i w jaki sp osób opieram y się
na nim , oceniając dzieło i tw órcę. Inaczej m ów iąc, kryteryum trzecie
nie w yodrębnia »literatury w sp ó łczesn ej» , jako oso b n eg o przedm iotu za in teresow an ia p sych iczn ego, krytyka zaś jego poucza, że sed n o zagad nienia krytyki literackiej nie tkw i w jakiejkolw iek r ó ż n o ś c i p r z e d m i o t u , lecz w r ó ż n o ś c i p o s t a w y p s y c h i c z n e j jednostki bada jącej czy sądzącej.
Z tym i brakami dotyczącym i n ied o ść śc isłe g o określenia zasadni
czego pojęcia
»krytyka literacka dzieła współczesna«
(vid e tytułrozprawy) w iążą się niedom agania w yw od ów autora w kw estyi stosunku krytyki do historyi literatury, oraz w zagadnieniu poznaw czej w artości sąd ów krytycznych. P. Zaleski, określając w przytoczonym wyżej u stęp ie sto su n ek krytyki do historyi, pojm uje historyę literatury jed n ostron n ie. Przedew szystkiem uchodzi jego b aczności fakt, że n aukow ego opraco w yw ania literatury niepodobna ograniczać do t. zw. historyi literatury,, lecz należy w ziąć pod rozw agę cały szereg dyscyplin innych, które jako całość obejm uje m etod ologia dzisiejsza m ianem um iejętności literatury
(Literaturwissenschaft
). N astępnie w zakresie samej historyi literatury zbyt w ielką w agę przyw iązuje do w yników , jakie otrzym uje badacz nap od staw ie u w zględ n ien ia d okum entów , biografii, korespondencyi etc.;
należy bow iem pam iętać że dane tą drogą otrzym ane, są tylko ma
teryałem pom ocn iczym , natom iast w łaściw ym terenem działania h isto ryka literatury jest sam o dzieło, t e k s t ze w szystkich stron rozw ażany, najw yższem zaś jego zadaniem jest w ykazyw ać związki przyczynow o-
skutkow e m iędzy faktam i literackimi, poznaw ać tw órczym w ysiłkiem
etapy ew olu cyi życia literackiego w ciągu w ieków i pokoleń. W pracę
tę, której żadną miarą nie m ożna ograniczać do rekonstrukcyi, w iele
wkłada historyk ze sw ej o so b o w o ści, sw eg o sp osob u m yślenia, u p od o bań literackich, przekonań etycznych i społecznych, o stop n iu zaś nau kow ości jego sąd ów decyduje m oc uzasadnienia. W historyku działają
i działać m uszą te sam e przysp osob ien ia psychiczne, których żądałby
p. Zaleski od krytyka literatury w sp ółczesn ej ; historyk ma rów nież do
czynienia z tem i sam em i sk łon n ościam i subjektyw nem i, które dla kry
tyka mają być decydujące. P odstaw ą w ięc rozróżnienia historyi i kry
tyki literatury (w yk lu czyw szy w edług rozważań poprzednich różn ość
p rzedm iotu) m oże być tylko cel i tendencya, jaka daną pracą intelek
tualną kieruje: cel m oże być h istoryczny i n ie-historyczny, tendencya
objektywna, naukow a i subjektyw na, p ublicystyczna. Że zaś ani tenden cya pierw sza, ani tendencya druga, m im o n a w et zam ierzeń jednostki,,
nigdy nie osią g n ie roli w yłącznej, w ykluczającej dążność przeciwną —
przeto w ytw ory tak h istoryi literatury, jak i (nienaukow ej) krytyki lite rackiej będą zaw sze do sieb ie p odobne. Tutaj za ś dodajm y odrazu, że
p rzedm iotem owej krytyki m oże stać się zarów no Staff, Przybyszew ski Berent, — jak i Rej, K ochanow ski, Krasiński i t. d.
Teraz zyskujem y rów nież pogląd na w artość poznaw czą sąd ów •krytyki bezpośredniej. Pod tym w zględem nie m ożna traktować w y tw o rów krytyki literackiej ryczałtowo, to jest przypisyw ać lub nie przypi
syw ać w szelkiej krytyce literackiej, niejako
en bloc,
m ożność lub n iem ożność uzyskania w yników naukow ych. Gdyż każdy w ytw ór, który
m ożnaby zaliczyć do krytyki literackiej, składa się z k onieczności z s ą d ó w posiadających w artość objektywną, naukow ą i z sądów , które tej w artości poznaw czej nie posiadają, bo jej p osiadać nie chcą lub n ie m ogą. K westya epistem ologiczn ych podstaw krytyki, kw estya subjektyw i- zm u lub objektywizm u odgryw a rolę nie jako fakt, który m ożna w ten
lub inny sp osób stan ow czo określić, lecz jako rzecz o so b ista krytyka,
zasada jego programu, kierunek i natężenie jego tendencyi. W takim zaś
razie w szelka odpow iedź, w szelkie stanow isko w tym w zględzie jest
czem ś relatyw nem , traktow ane być m usi w zw iązku z całym system em danego krytyka, nigdy zaś program taki naw et zupełnie zdeklarow any, nie potrafi l o g i c z n ą a r g u m e n t a c y ą w ykluczyć programu skrajnie przeciw nego ; inna rzecz, jeźli za sprawdzian uw ażać będziem y stop ień korzyści, jaką osiągn ie sp ołeczeń stw o ze zrealizow ania tego lub o w ego programu. Zasady subjektyw izm u nie uzasadnił p. Zaleski logicznie, bo jej uzasadnić nie m ógł; jednakże w ydobył z niej w szelkie m om enty d o datnie i oparł na niej bardzo p ożyteczny system at. Sądzę przecież, że nie odm ów i on racyi bytu, a naw et wielkiej don iosłości społecznej tej krytyce, która stojąc na wręcz odm iennem od n iego stan ow isk u prag
nęła jak najkonsekw entniej realizow ać program krytyki objektyw nej
( ż e w ym ienię tylko działaln ość p. M atuszew skiego).
Te są w ażniejsze spostrzeżenia krytyczne, jakie uw ażałem za s t o s o w n e zanotow ać na m arginesie teoretycznej rozprawy p. Z aleskiego. Za strzeżenia moje w zięte są niejako z zewnątrz rozprawy, bo o ile p. Zaleski
staw iał rzecz na płaszczyźnie społecznej, ja starałem się skontrolow ać
ją z punktu w idzenia logiki i m etod ologii; przeto podkreślam raz jesz cze, że idąc drogą zasadniczych intencyi autora przyznam y program ow i
•jego w szelką racyę bytu, sto so w a ln o ść i p ożyteczność, jakkolwiek nie
jed yn ość.
Rozprawa będąca
credo
krytycznem p. Zaleskiego, pozw ala nam-wglądnąć w jego in d yw id u aln ość twórczą. S łusznie zaznacza autor, że studya u m ieszczon e w rozpatryw anym zbiorze są przew ażnie »doraźną illu stracyą« studyum zasadniczego. R zeczyw iście program ow i sw em u jest p. Zaleski w ierny. Po przeczytaniu np. szkiców pod zbiorow ym tytułem
Szlakiem powieści polskiej,
pierw szem m ianem , jakie nasuw a się na określenie m etody p. Z aleskiego, jest m iano krytyki b e z p o ś r e d n i e j .P. Zaleski nie stara się, jako krytyk, rozum ow ać na dalszą m etę, budow ać konstrukcyi m etafizycznych, przeprowadzać ścisłych, pojęcio w ych rozgraniczeń i określeń, nie usiłuje p op isyw ać się erudycyą, n ie p rzytacza na uzasadnienie sw ych twierdzeń uczonych rozpraw e ste ty c z n y c h i wielkiej ilości faktów ; krytyka jego jest lotna, ruchliwa, płynna,
w nikliwa, ciągle narastająca, a m im o to św iadom a, głęboka, u w zglę dniająca fakty indyw idualne i sp ołeczn e. Skala odczuw ań estety czn y ch autora je s t bardzo w ielka, kultura artystyczna subtelna, sm ak w yro b ion y n iep o sp o licie; n ie zajm uje się on szczytam i, nie sięga też zbyt n isk o : w w yborze tem atów i w traktow aniu rzeczy jest um iarkow any, jakkolwiek zu p ełn ie stan ow czy i bazw zględny. Z każdej karty przebija się przysw ojenie i przetraw ienie kultury francuskiej. Najsłabiej w ypadły studya opracow ujące tem aty, które autor przysądziłby h isto ry i literatury.
Znaczną w artość posiadają teoretyczne w y w o d y o w y m o w ie
(Z psycho
logii i dziejów wymowy
) i o ironii{Profil ironisly).
Jako całość spełnia książka p. Z aleskiego zadanie w yzn aczon e przezeń krytyce literackiej (realizow anie coraz w y ższeg o typu czytelnika) d oskonale. Nie jest bez w artości i dla historyków literatury: tchnąc b o w iem św ieżo ścią przeżyć, śm ia ło ścią i szczerością sądów , w prow adza
do atm osfery d zisiejszych stu d y ó w literackich przeładow anych n ie
jednokrotnie (za przykładem N iem ców )
mikrologią,
w iew ożyw czy, p o budzający.
L w ów .
Franciszek Jaroszyński.
Ochorowicz Julian. Liryczna twórczość poetów. Szkic psycho
logiczny. (Wydanie nowe, poprawione). (Biblioteka dzieł w ybo
rowych nr. 843). W arszawa, druk. L. Bogusławskiego, (1914),
8-vo mn., str. 154.
J e stto przedruk rozprawy, ogłoszon ej w r. 1 8 7 7 p. t. :
O twór
czości poetyckiej ze stanowiska psychologii
(w e L w ow ie); a u to r w prow adził jednak w błąd czytelnika, zm ien iw szy tytuł rozprawy, gd yż sto su n k o w o o lirycznej tw órczości poetów jest w broszurze zaledw o kilka stron, stąd tylko pierw otny tytu ł ma uzasadnienie. W obec tego w cią głym niem al rozdźw ięku pozostaje treść rozprawki z tem atem zap ow ie dzianym w tytule, autor bow iem przew ażną część uw ag p ośw ięca poezyiw o g ó le. M ów i w ięc o w arunkach organizacyi poetyckiej, w rażliw ości
zm ysłow ej i estetycznej, w sp ółczu ciu p sychologicznem , m ateryale tw ór czości (o cechach natch n ien ia: m im ow oln ości, u lotn ości, udziale u czu ć,
zadow oleniu, udziale skojarzeń bezw ied n ych ), o w praw ie i rozw adze
w poezyi. Z asadniczych zaś k w estyi złączonych z poezyą liryczną pra w ie zupełnie nie porusza. Nie jest też now e w ydanie popraw ione isto tn ie, autor b o w iem zatrzym uje niem al w całości g łó w n y zrąb sw oich w y w o dów , w yp ow ied zian ych w r. 1 8 7 7 , przy czem zupełnie nie zapoznał się z n ajn ow szem i pracam i z zakresu poetyki: poza r. 1 8 7 7 nie u w zględnia ża d n y ch n ow szych dzieł, tem sam em pozostaje w tyle po za w ynikam i ostatn ich badań. Brak w książeczce też ścisłeg o i przem yślanego układu
tak, że treść przedstaw ia się chaotycznie zw łaszcza, że autor o tych
sam ych rzeczach rozpraw ia w rozm aitych m iejscach, definicyi zaś ścisły ch n ie podaje.