• Nie Znaleziono Wyników

Braterstwo i służba : rzecz o pisarstwie Aleksandra Kamińskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Braterstwo i służba : rzecz o pisarstwie Aleksandra Kamińskiego"

Copied!
154
0
0

Pełen tekst

(1)

Krystyna Heska-Kwaśniewicz

Braterstwo i służba

Rzecz o pisarstwie Aleksandra Kamińskiego

30 LAT

I ł

Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego

/

Katowice 1998

(2)
(3)

Braterstwo i służba

Rzecz o pisarstwie Aleksandra Kamińskiego

polskiemu harcerstwu

(4)

Prace Naukowe Uniwersytetu Śląskiego

w Katowicach

nr 1710

(5)

Krystyna Heska-Kwaśniewicz

Braterstwo i służba

Rzecz o pisarstwie Aleksandra Kamińskiego

30 LAT

sm

Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego

mr^T)

Katowice 1998

(6)

Redaktor serii: Bibliotekoznawstwo i Informacja Naukowa

Zbigniew Żmigrodzki

Recenzent

Włodzimierz Maciąg

Fotografie 1, 3, 7, 9 pochodzą ze zbiorów hm. Janusza Krężela;

fotografie 2, 4, 5, 6, 8 — ze zbiorów dr. Tadeusza Pudełki

Projekt okładki Krzysztof Kwaśniewicz

Redaktor Wiesława Bnlandra

. . Redaktor techniczny

[^-2^) Alicja Zajączkowska Korektor Lidia Sznmigała Copyright © 1998

by Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego Wszelkie prawa zastrzeżone

ISSN 0208-6336 ISBN 83-226-0808-X

Wydawca

Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego uL Bankowa 12B, 40-007 Katowice

Wyd. I. Nakład: 500 + 50 cgz. Ark. druk. 9,0 + 3 wklejki. Ark. wyd. 11/). Przekazano do składu w maju 1998 r.

Podpisano do druku w sierpniu 1998 r. Papier oflset kl. III, 80 g, 70 x 100.

Zam. 163/98_______________________________________________________________________ Cena 7 zł

Drukarnia Uniwersytetu Śląskiego ul. 3 Maja 12, 40-096 Katowice

(7)

Spis treści

Z amiast w stęp u ...

Aleksandra Kamińskiego droga do pisarstwa...

Biografie — wokół zagadki ludzkiej osobowości...

Podręczniki niezwykłe — w kręgu zuchów i konspiracji .

Opowiadania o dzielności — wspanialej cesze prawdziwych ludzi . Kamienie na szaniec — książka legenda...

Etos polskiego harcerza, czyli Zośka i P arasol...

Z a k o ń czen ie...

Aneks ...

Indeks nazwisk i tytułów literackich...

S u m m a r y ...

Z u sam m enfassun g...

(8)
(9)

Zamiast wstępu

Byl w nim i bojowiec, i artysta, i skaut, i wychowawca, a przede wszystkim

— Polak, Polak gorący, który wydawało się, zrósł się z polską ziemią, który chodził w gorączce, cały zasłuchany, jak bije gdzieś w głębi polskiej ziemi polskie serce.1

O to najkrótsza i najtrafniejsza charakterystyka A leksandra K am ińskiego, człowieka tak niezwykle twórczego, że nie sposób w jednej książce objąć wszystkich aspektów jego działalności. N ad tom em ogarniającym całość życia a u to ra K am ieni na szaniec m usiałoby pracow ać co najm niej trzech specjali­

stów: pedagog, literaturoznaw ca i historyk — badacz problem atyki ruchów młodzieżowych; dopiero taki zespół m iałby właściwe kom petencje. D latego praca niniejsza nie jest m onografią życia i twórczości A leksandra K am ińskiego;

o b e j m u j e j e d e n z a l e d w i e , l e c z d l a k u l t u r y p o l s k i e j n i e ­ z w y k l e w a ż n y — a m a ł o o p r a c o w a n y — a s p e k t j e g o d z i a ­ ł a l n o ś c i : p i s a r s t w o , i w tym aspekcie ukazuje także biografię; poprzez jej uw arunkow ania twórcze i ideowe, z wyłączeniem wszakże pisarstw a naukow ego i dziennikarstw a, które rządzi się ju ż innym i praw am i. I życie, i twórczość Kam ińskiego były bardzo silnie związane z jego najw iększą m iłością — harcerstwem , przenikającym wszystkie m eandry biografii i treści dzieł pisarza; bez zrozum ienia tego, czym było polskie harcerstw o, zarów no postaw a, ja k i działalność A leksandra Kam ińskiego wydają się tru d ne do pojęcia.

Aleksander K am iński (1903— 1978) — tw órca ruchu zuchowego w Polsce, wybitny działacz harcerski w dwudziestoleciu międzywojennym, w spółtw órca

1 S. B r o n i e w s k i : Całym życiem. Szare Szeregi w relacji naczelnika. Warszawa 1982, s. 101.

(10)

Szarych Szeregów oraz naukow iec — był również znakom itym pisarzem.

W szystko, co napisał, czy to będzie podręcznik dla instruktorów zuchowych, wspomnienie, opow iadanie czy rozpraw a ściśle naukow a — jest zawsze autentyczne, bo głęboko przez a u to ra przeżyte, przem yślane i zawsze bardzo uczciwe.

K am iński wprawdzie sam kilkakrotnie podkreślał, że nie jest powieś- ciopisarzem, że jedynie relacjonuje w ydarzenia prawdziwe, lecz przecież znak o ­ micie konstruuje fabułę, potrafi zawsze utrzym ać czytelnika w napięciu, a jego język jest barw ny i obrazowy. Są w jego do ro bku twórczym teksty tak znakom ite, jakich nie powstydziłby się najlepszy literat: Narodziny dzielności, A ntek Cwaniak, Andrzej M ałkowski, Kamienie na szaniec, Zośka i Parasol — to tylko kilka tytułów książek, któ re zdobyły sobie ju ż n a stałe miejsce w polskiej literaturze dla młodzieży. W łaśnie to, że w yrastają one z autentycznych zdarzeń, że opow iadają o ludziach prawdziwych, stanow i o ich w alorach czytelniczych. W tej prawdziwości: historycznej, psychologicznej i m oralnej

— tkw i isto ta pisarstw a A leksandra Kam ińskiego. N ie m a w nim fałszu i pusto brzm iących słów. A utor pozostaje zawsze w zgodzie z tymi, o których pisze, i z sam ym sobą. Zauważył to M. Zieliński:

Utwory Aleksandra Kamińskiego charakteryzuje wyczulenie na rzeczy­

wistość; niemalże bolesna identyczność materii pisarskiej, świata przedstawionego i świata zewnętrznego, realnego.2

***

W pracach o Aleksandrze K am ińskim wiele słów poświęcono określeniu w ielorakich zasług tego niezwykłego człowieka. Pisano o nim jak o wybitnym pedagogu oraz naukow cu, instruktorze harcerskim , podkreślano udział w kształtow aniu życia konspiracyjnego w okupow anej W arszawie, snuto refleksje nad jego fascynującą osobowością.

O kreślenie Broniewskiego „artysta” nazyw a trafnie istotny n u rt działalno­

ści A leksandra K am ińskiego: jego pisarstw o, które nie stało się przedm iotem uważniejszej refleksji badawczej. Pisano d o tąd przeważnie o Kamieniach na szaniec, głównie ze względu n a nie słabnące powodzenie czytelnicze tej książki.

Nie wyznaczano nato m iast miejsca K am ińskiem u w polskiej literaturze, nie opisano całości jego pisarstw a ani pod względem problem owym , ani artystycz­

nym, choć wszystkie pozycje n a tem at literatu ry 3 okupacyjnej pow ołują się na

2 M. Z i e l i ń s k i : Niepokora pisarza. W: I d e m : Kilka niewzruszonych przekonań. Warszawa 1987, s. 129.

3 Por. np.: J. J a s t r z ę b s k i : Literatura pokolenia wojennego. Warszawa 1969, s. 59;

K. W y k a : Wstęp. W: K. K. B a c z y ń s k i : U twory wybrane. T. 1. Kraków 1970, s. XI;

T. S z a r o t a : Okupowanej Warszawy dzień powszedni. Warszawa 1978, s. 418; J. Ś w i ę c h : Literatura polska w latach II wojny światowej. Warszawa 1997.

(11)

Kamienie na szaniec, a każde opracow anie literatury dla m łodego odbiorcy4 wymienia nazwisko A leksandra Kam ińskiego. L a ta PR L -u nie sprzyjały tego typu zamierzeniom , bo jakże było ogarnąć dzieło, skoro niektóre z książek nie tylko zostały objęte zakazem publikow ania5, ale naw et posiadanie ich było, delikatnie mówiąc, „źle widziane”. P o n ad to stosunek oficjalnego Z H P do tradycji szaroszeregowej, k tó rą przecież K am iński tw orzył i opisywał, nie był jednoznacznie pozytywny. Przyznając m u niewątpliwe zasługi, w ołano go od spraw harcerskich raczej trzym ać w przyzwoitym oddaleniu. W szak w tym, co głosił zarów no „całym życiem”, ja k i w tym co pisał, znajdow ały się treści niekoniecznie zgodne z ideałam i kom unistycznego w ychow ania6.

Tę lukę pragnęłaby wypełnić niniejsza książka, zrodzona z harcerskich pasji i literaturoznaw czych zainteresow ań autorki.

4 S. F r y c i e : Literatura dla dzieci i młodzieży w latach 1945— 1970. Warszawa 1978;

Z. J. B i a ł e k : Ideowe i artystyczne właściwości prozy dla młodzieży o tematyce wojennej i okupacyjnej. W: S. F r y c i e : Literatura...; N owy słownik literatury dla dzieci i młodzieży. Red.

K. K u l i c z k o w s k a , B. T y l i c k a . Warszawa 1979.

5 Por. K. H e s k a - K w a ś n i e w i c z: Dlaczego się bano „Kamieni na szaniec". „Odra” 1994, nr 7— 8.

6 Znakomitym dokumentem nastrojów ideowych narzuconych harcerstwu jest Leksykon harcerstwa. Red. O. F i e t k i e w i c z . Warszawa 1988, zwłaszcza hasło Polska Zjednoczona Partia Robotnicza.

(12)

Aleksandra Kamińskiego droga do pisarstwa

D rog a do pisarstw a wiodła „nie — w prost”, poniew aż nie ono było najważniejszym w yborem życiowym Kam ińskiego. N ajw ażniejsza stała się harcerska służba — pisarstw o było jej pochodną. W swym życiorysie określił to następująco:

Praca literacka stanowi ponad 40 lat jeden z nurtów mojej aktywności Zacząłem od 1928 r. od opowiadań zamieszczanych w tygodnikach dla mło­

dzieży („Płomyk”, „Iskry”, „Na tropie”...). Ale pracę literacką traktowałem i traktuję jako aktywność instrumentalną mojego zawodu podstawowego — za­

wodu w y c h o w a w c y . Podobny charakter mają moje częste referaty, odczyty i gawędy wygłaszane w gronach nauczycielskich i młodzieżowych.1

U rodził się K am iński 28 stycznia 1903 rok u w W arszawie; jego ojciec Jan był farm aceutą, m atka, P etronela z Kaźm ierczaków, pochodziła ze wsi. Sam o sobie napisał:

Dzieciństwo i lata młodzieńcze spędziłem na Ukrainie. Od 12 roku życia zarabiałem na siebie i pomoc dla matki — wdowy. Do Polski przyjechałem w 1921 roku.

Moja nauka szkolna nie była regularna. Po skończeniu czteroklasowej szkoły elementarnej w Kijowie przez cztery lata nie uczyłem się, pracując na siebie.2

1 Cytuję za listem Janiny Kamińskiej do autorki książki z dnia 3 lutego 1985.

2 Cyt. za Biografią Aleksandra Kamińskiego (s. 10), napisaną przez Janinę Kamińską, której maszynopis znajduje się w archiwum Aleksandra Kamińskiego w Warszawie, w mieszkaniu córki pisarza, prof. Ewy Rzetelskiej-Feleszko. Dokumenty pochodzące z tego archiwum w dalszym ciągu książki będą sygnowane AAK.

(13)

N ie w iadom o, dlaczego rodzice Kam ińskiego przenieśli się n a U krainę.

Ojciec zm arł w ro k u 1911, z m atk ą rozłączyła go wojenna zawierucha.

Zobaczył wówczas apokaliptyczną wizję rewolucji, k tó ra n a U krainie, w K ijo­

wie była straszna, dla bezdom nego zupełnie chłopca jeszcze straszniejsza.

Najdłużej wówczas mieszkał w H um aniu, gdzie przybył w roku 1916 do wuja, b rata m atki. T am ten krwawy hum ański czas uczulił go n a krzywdę ludzką, wzbudził solidarność z cierpiącymi, bez względu na narodow ość, wyznanie, poglądy. Był wówczas gońcem, grabarzem , pracow ał w banku, wreszcie powrócił do szkoły i w tym czasie odkrył świat książek — bibliotekę, gdzie pracow ała M aria Łoskiewicz-Paszkowicz. D ziałała tam też druga biblio­

teka polska: Tow arzystw a Ośw iata, korzystał z nich m łody K am iński zachłan­

nie zapam iętały go obie bibliotekarki. To też był czas odkryw ania harcerstw a, w H um aniu w polskim środow isku dość aktywnego; 2 czerwca 1918 ro k u w I Hum ańskiej D rużynie H arcerskiej złożył przyrzeczenie na ręce d ha J. Pawczyńskiego. W ydaw ało się, że wszystko idzie ku dobrem u. T ym ­ czasem w m arcu bandyci ograbili dom wujostwa K am ińskich, wuja zam or­

dowali — m łody Aleksander znów znalazł się bez środków do życia i dachu nad głową. Zam ieszkał w bursie dla sierot polskich, a potem u harcerza

— hufcowego — O skara Żawrockiego, z którym przyjaźń przetrw ała do końca życia. P o jego wyjeździe objął prowadzenie hufca hum ańskiego3. Już wówczas zw rócono uwagę na specjalne zdolności narracyjne młodego Kam ińskiego, który um iał przykuw ać uwagę słuchaczy i wspaniale organizow ał zajęcia z zucham i (jeszcze wówczas wilczkami). Jego działalność zainteresow ała Czerezwyczajkę i K am iński znalazł się w więzieniu. Ten epizod tak m ocno utkwił w jego pamięci, że już do końca życia nie miał żadnych złudzeń wobec kom unizm u.

Pow rócił do Polski 9 m arca 1921 i zamieszkał w Pruszkow ie w schronisku dla młodzieży, k tó ra w wyniku wojny utraciła rodzinę. T am też został zastępcą kom endan ta hufca pruszkowskiego Z H P . I tu dał się poznać ja k o znakom ity gawędziarz; opow iadanie bogato ilustrow ał m im iką, gestykulacją, znakomicie operow ał nastrojam i, najlepiej przy ognisku4. Później dzięki tym talentom K am ińskiego narodził się sam orodny teatr zuchowy.

Polską był oszołomiony; szybko zaczął zwiedzać: W ilanów, Stare M iasto, Raszyn — tropił z zapałem ślady narodow ej przeszłości. W lipcu pojechał do Wilna:

Ostra Brama. Wtem — tupot nóg końskich i przez bramę przejeżdża z pochylonymi lancami kilku ułanów. Łzy wystąpiły mi w oczach. Dożyłem

3 Pamiętnik Oskara Żawrockiego znajduje się w „Ossolineum”, we Wrocławiu, listy w AAK.

4 Potwierdził to także E. S i k o r s k i : Aleksander Kamiński, jakim go pamiętam. W pierwszą rocznicę śmierci. „WTK. Katolik” 1979, nr 11.

(14)

tej chwili. Tyle pokoleń nie śmiało nawet myśleć o tym, a ja doczekałem, ja widzę. Boże, jakże jestem szczęśliwy.5

Zwiedził wówczas klasztor Bazylianów, celę K on rada, G órę Zam kow ą, Troki. T ro p mickiewiczowski był wyrazisty. W pisanym w tym czasie pam iętniku widać wyraźnie zauroczenie W ileńszczyzną, jej rom antycznym urokiem i przyrodą, ale i lęk o dalsze losy m iasta. P otem w K rakow ie zwiedza W awel, gdzie chciałby w „ciszy śmiertelnej, z kadzidłam i czołgać się ku grobom ”. Przerwę letnią spędza na kursie instruktorskim w Piwnicznej nad Popradem . Tam odkryw a pejzaż górski i przeżywa kolejne oczarowanie.

A jesienią znów zwiedza: Polesie, G dańsk, Sopot, by n a Wigilię pow rócić do Pruszkow a. Jest m łodzieńczo zachwycony pięknem, potęgą i daw nością ojczyzny; wyraźnie dojrzew ają w nim zainteresow ania historyczne. I coraz głębiej w rasta w życie harcerskie, gdzie rozwija się jego pasja pedagogiczna, co wyraźnie odbija się w zapiskach z tam tych lat6, pełnych wnikliwych obserwacji na tem at swych podopiecznych; są też tem aty i szkice gawęd, plany pracy.

W szystko robione z fascynacją, ale i wielką rzetelnością. Świadectwo dojrzało­

ści otrzym ał 1 czerwca 1922 roku; oceny świadczyły o w ybitnym zam iłow aniu do historii i geografii, z polskiego było tylko dostatecznie, gdyż zaważył w tym w ypadku b rak podstaw składni i ortografii języka ojczystego. W 1923 roku rozpoczął studia historyczne n a Uniwersytecie W arszawskim , z przedm iotem pobocznym — archeologią. P odjął więc tru d dojazdów z Pruszkow a do Warszawy: n a N ow y Świat i do P ałacu Staszica. W tym sam ym ro ku pow róciła wreszcie ze Zw iązku Radzieckiego m atka, doszła tro sk a o jej utrzym anie, zwłaszcza że stan jej zdrow ia był bardzo kiepski i wiele zrobić ju ż się nie dało.

W tych pruszkow skich latach należy upatryw ać już zdecydow anego w ybo­

ru Kam ińskiego: pisarstw a ja k o jednej z form jego aktyw ności życiowej. G dy K lub In stru k to rsk i przy pruszkowskiej Radzie H ufca zaczyna wydawać swoje pism o „Znicz” — jego redaktorem zostaje K am iński, który coraz bardziej pragnie ju ż nie tylko wygłaszać gawędy, ale pisać je w harcerskich pismach:

„H arcerzu”, „H arcm istrzu”. Z tych pragnień rodzą się pierwsze opow iadania

— często podpisuje je pseudonim em „B am baju”; od rok u 1926 drukuje w „Iskrach”, później „Płom yku” i „N a tropie”. O d początku wycisnął n a nich wyraziste piętno swej osobowości: nastawienie n a odbiorcę, sugestywność, prostotę w mówieniu o spraw ach ważnych, pogodę i wielkie oczarow anie harcerstwem . Perswazyjność, tak często obserw ow ana w tekstach K am iń­

skiego, będzie właśnie sygnałem wychowawczego nastaw ienia n a czytelnika.

Równocześnie rozw ija się jego pisarstw o metodyczne: wzorowe plany pracy,

5 Cyt. za: J. K a m i ń s k a : Biografia..., s. 30.

6 Wszystkie znajdują się w AAK.

(15)

konspekty zbiórek, rozw ażania n ad przystosow aniem m odelu angielskich wilcząt do potrzeb polskiego dziecka (jeszcze wówczas używano angielskiej nazwy dla określenia najmłodszej gałęzi harcerstwa). Z harcerskich wyjazdów zagranicznych wysyła barw ne i obszerne spraw ozdania do czasopism i jest to jeszcze jed n a z jego samorealizacji: dziennikarstw o. Szerokie zainteresow ania harcerskie łączy ze spraw am i uniwersyteckimi, pasjonow ało go głównie śred­

niowiecze. Słuchał wykładów profesorów: Jan a K ochanow skiego, W ładysław a Smoleńskiego, Stanisław a A rnolda, ale uczęszczał też na wykłady W ładysław a Tatarkiew icza, T adeusza K otarbińskiego, K azim ierza Ajdukiewicza, Bogdana Naw roczyńskiego. Już wtedy napisał: „Najbardziej interesują mnie początki”7 i zachłannie studiow ał paleolit. T o znam ienne wyznanie: ilekroć będzie go coś fascynowało, sięgnie do początków; jego wiele lat później napisana książka pt.

Prehistoria polskich związków młodzieży (W arszawa 1959) — jest tego bardzo dobrym przykładem . L ata 1928— 1929 to swoiste apogeum pisarskie; każdy num er „M ojego Pisem ka”, „Iskier”, „N a tropie”, „Płom yka” i innych — zawie­

ra teksty Kam ińskiego. Istniało n a nie wielkie zapotrzebow anie czytelnicze, które w praw iało pisarza w euforię, bo oto pojm ow ał coraz jaśniej, że swoje pasje wychowawcze może realizować w sposób zwielokrotniony: w rozm ow ach z czytelnikami. Redakcja „N a tropie” ponaglała: „[...] piszcie prędko i jeszcze szybciej przysyłajcie”8.

Z auw ażono bowiem, że K am iński m a d a r żywej narracji, w której przem yca ta k zręcznie treści pedagogiczne, że pobudza zainteresow anie czytel­

ników, nieustannie dom agających się dalszego ciągu. O n sam też zaczął pisarstw o traktow ać coraz bardziej serio. Zachow ała się z tam tych lat tak a refleksja pisarza:

Uczcie się pisać. Uczcie się mówić. Publicystyka — to potężna rzecz. Słowa twe dotrą nie do stu ludzi. Odczyta je i zrozumie milion. Dziś i za sto lat.

Potrzeba umieć pisać. Pisać tak, żeby w każdym twym zdaniu była twa dusza.

Żeby każdy wiersz głosił prawdę, jaką nosisz w sobie. Pisać tak, żeby każdy zrozumiał, o co ci chodzi Żeby każdy odniósł korzyść czytając debie.9 T o credo sform ułow ane n a początku drogi pisarskiej — zachow ało swą ważność do jej kresu. Interesująca może wydać się następująca refleksja: teksty w „N a tropie” podpisyw ał przeważnie pseudonim em Bam baju, nato m iast w „Płom yku” i „Iskrach” dłuższe opow iadania — już A leksander K am iński, tak jak b y było to już pisarstw o traktow ane w sposób poważny. Pierwsze hon o rarium autorskie z „N a tropie” otrzym ał 8 kw ietnia 1928 roku.

W łasnej twórczości towarzyszyła coraz uważniejsza lektura, analiza warsz­

tatu innych pisarzy: najbliższych — Jacka L ondona i H enryka Sienkiewicza

7 Cyt. za J. K a m i ń s k a : Biografia..., s. 66.

8 Cyt. za: ibidem, s. 48.

9 Cyt. za: ibidem, s. 65.

(16)

(obok niego i Gąsiorowskiego), ale także M arcela P ro u sta i Josepha C onrada, który odegra w jego życiu szczególniejszą rolę. W łaśnie w latach 1926— 1927 najsilniej oddziaływał n a niego London, z którym być może łączyło go podobieństw o losu. W Londonie bardzo im ponow ał m u rozm ach życia i bogactw o pasji. W swej bibliotece posiadał liczne pozycje tego pisarza.

L ektury Em ila Ludw iga pogłębiały natom iast jego wiadomości historyczne, z zafascynowaniem pochłaniał jego powieść biograficzną Napoleon. Stale czytał Ucztę P lato na, interesow ało go pisarstw o Janusza K orczaka. L iteratu ra była również sposobem przeżywania świata, chłonął książki z wielką wrażliwością i oglądał świat przez pryzm at przeczytanych dzieł.

N a studiach coraz bardziej pogłębia swe zainteresow ania średniowieczem, najbardziej interesują go dzieje zaginionego ludu Jaćwieży. T ropił jego ślady na Suwalszczyźnie, w czasie obozów harcerskich zapuszczał się na stano­

wiska archeologiczne. Tem at pracy magisterskiej, wykonanej pod kierunkiem prof. J. K ochanow skiego, brzmiał: Jaćwingowie, ich narodowość, siedziby i kultura. P raca została złożona w listopadzie 1928 ro ku pod num erem album u 12072. W tym ro k u zdał egzaminy m agisterskie, otrzym ując tytuł m agistra filozofii. I egzaminy, i pracę oceniono na bardzo dobrze. Ale o Jaćwieży nie zapom niał, głęboko bolała go tragedia tego plemienia i będzie o nim gawędził w „Iskrach” — choć w ten sposób chroniąc Jaćwingów od niepamięci.

O d ro ku 1926 datuje się jego związek z Januszem Korczakiem , gdy wraz z grupą instruktorów harcerskich jeździł na odczyty wychowawcze do T ow a­

rzystwa Higienicznego n a ul. K arow ą w W arszawie. Wszyscy słuchacze byli pod urokiem sugestywnych pogadanek Starego D o k to ra, pogłębił on w K a- m ińskim przekonanie o wychowawczym powołaniu. Przyjeżdżał do niego i M aryny Falskiej do „Naszego dom u”, a przede wszystkim z pasją czytał książki Jak kochać dziecko; Dzieci ulicy, M ośki, Jośki i Srule; Józki, Jaśki i Franki, czerpał z nich inspirację do zajęć, które prow adził z m łodzieżą w pruszkowskiej bursie. W idział wiele elementów wspólnych między harcer­

skim systemem wychowawczym a pedagogiką K orczaka. W „Naszym do m u ” K am iński opow iadał dzieciom bajki. Zachow ał się w archiw um A leksandra Kam ińskiego list M aryny Falskiej, relacjonujący odbiór bajki opow iadanej przez pisarza dzieciom. D ow odzi on wielkiego talentu narracyjnego, sugestyw- ności i plastyczności opowieści, których dzieci słuchały w oczarowaniu.

D w unastoletni H enio Bartoszewicz powiedział:

[...] bajka ładna była, ale nie to ważne, bajek ładnych jest dużo, sposób opowiadania ładny. Umie opowiadać. To najważniejsze, że umie opowiadać. Bo kto inny, to mu się nie składa jakoś. Jak mówił: za górami, za lasami, to tak, jakby się widziało wszystko.10

10 Cyt. za: ibidem, s. 81.

(17)

T a dziecięca refleksja wydobywa bardzo isto tn ą cechę pisarstw a K am iń­

skiego: „umie opow iadać” — powiedział chłopiec, i nie jest kwestią przypadku, że ulubionym gatunkiem literackim Kam ińskiego stała się opowieść. To był trafny wybór wynikający z pisarskiej samoświadomości.

W „Naszym d om u ” przeżył K am iński niezapom niane chwile, odbył jak b y

„praktykę pedagogiczną”. Wówczas też przeprow adził ze Starym D ok to rem rozmowę, o której dla jej ważności w arto wspomnieć:

— Panie doktorze, spytałem pewnego razu, dlaczego Pan, mając tak ogromne doświadczenie wychowawcze i taką łatwość pisania — nie napisał dotąd podręcznika wychowawczego? Przecież rzeczy takiej u nas nie ma. A myśli Pan, że to jest potrzebne? — spytał doktor. I myśli Pan, że to byłoby pożyteczne?

— dorzucił po chwili.

— Zrozumiałem. Wychowanie jest taką sztuką, która nie znosi żadnych szablo­

nów i żadnych ram. Albowiem przedmiotem wychowania jest jednostka ludzka.

Nie człowiek w ogóle, ale ten właśnie, konkretny z własnym imieniem, nazwis­

kiem i datą urodzenia... Szablon — zabiłby proces wychowawczy.11

T o bardzo ważny epizod nie tylko dla ewolucji K am ińskiego-pedagoga, ale i pisarza, który zawsze opisywał konkretnych ludzi, ukazując niepow tarzal­

ność ich osobowości. Urzeczenie „tajemniczym m isterium , jakim jest rozwój osobowości ludzkiej”12, było znam ienne zarów no dla pedagoga, ja k i pisarza.

K am iński pisywał o K orczaku z zachwytem. Szczególnie podziwiał u niego umiejętność zwięzłego, wyrazistego mówienia, a zarazem obrazow ego ujm ow a­

nia zagadnień.

To nie „odczyt” — to jakby głębokie wspólne rozważania wychowawcze, ujęte w niezmiernie sugestywną gawędę o koloniach, o królu Maciusiu, o liście spraw do załatwienia, o Jośkach, Mośkach, Srulach13

— napisał.

K siążka towarzyszyła K am ińskiem u wszędzie, czytał dużo i zachłannie.

W czasie pobytu w podchorążów ce piechoty w G rudziądzu czytał R em arqua N a zachodzie bez zmian i znów L ondona, prenum erow ał prasę harcerską i tą swoją pasją próbow ał „zarazić” kom panię: wypełnić m onotonię dni woj­

skowych czytaniem dobrej literatury. Stam tąd także pisze do „Iskier”, m.in.

duży cykl o Londonie o znam iennym tytule M ocny człowiek. O d ro k u 1930 zaczyna się choroba, k tó ra ja k cień położy się n a całym życiu: gruźlica (będąca

11 A. K a m i ń s k i : Krąg Rady. Katowice 1935, s. 161.

12 J. S z c z e p a ń s k i : Przedmowa. W: Stowarzyszenie społeczne jako środowisko wychowawcze.

Red. I. L e p a l c z y k . Warszawa 1974, s. 5.

13 A. K a m i ń s k i : Krąg Rady..., s. 179— 180.

(18)

efektem po przebytym w podchorążów ce i nie doleczonym zapaleniu opłucnej), wówczas jeszcze właściwie nieuleczalna. W alkę z nią pojm ie K am iński jak o nowe wyzwanie: będzie m iał więcej czasu n a pisanie. I o d tąd pisze wszędzie, także w szpitalu, na oddziałach chirurgicznych, gdzie spędził niejeden miesiąc swego życia, bo cho roba zaatakow ała nerki i jed n ą z nich trzeba było usunąć.

Był pacjentem trudnym , bo nie poddaw ał się szpitalnem u reżimowi: pracow ał, pisał, był niecierpliwy. Znam ienne, że m otyw tej choroby pojaw i się też w biografiach, k tóre będzie tworzył (Lis-Kula, Grażyński).

W sierpniu tegoż ro k u w kościele W szystkich Świętych w G rzybowie bierze ślub z Jan in ą Sokołowską: koleżanką ze studiów, tow arzyszką wypraw archeologicznych i harcerką, wspaniałą, m ąd rą kobietą, k tó ra — choć sam a uzdolniona naukow o — pojąwszy wielkość męża, całe życie będzie usuw ała się w cień, a p o jego śmierci najtroskliwiej i ze znawstwem zabezpieczy archiwum A leksandra Kam ińskiego. Czasopism o „H arcm istrz”, n r 11 z ro k u 1930, donosiło:

Harcerskie małżeństwo. 15 sierpnia br. został pobłogosławiony związek małżeński między harcmistrzynią J. Sokołowską z Głównej Kwatery Żeńskiej i harcmistrzem Al. Kamińskim, b. Komendantem Chorągwi Mazowieckiej.

A leksander K am iński tymczasem coraz wyraźniej zmierza ku swemu przeznaczeniu: pisarstw u. N a u k a o literaturze nie w yróżnia takiej kategorii:

literatura harcerska, ale przecież jej nurt, choć d o tąd zupełnie nie opracow a­

n y 14, rozw ija się w dwudziestoleciu bardzo żywo, przyciągając wybitne nazwiska, by wymienić tylko Stefana Żerom skiego, M arię D ąbrow ską, Zofię Kossak, G ustaw a M orcinka. W śród nich i wielu innych K am iński jest najbardziej autentyczny, bo jego twórczość w yrasta z prawdziwego i twórczego przeżywania harcerstw a. N ie będzie nosiło cech przesady twierdzenie, że swój talen t ofiarował K am iński harcerstw u — a każda z książek była odpow iedzią n a potrzeby rozwijającego się ruchu. Z a każdym razem, gdy K am iński wydaje tom , m ożna bardzo dokładnie wskazać jego społeczną genezę. L a ta trzydzieste będą okresem szybko pow stających książek związanych z „rew olucją zucho­

w ą”, wyw ołaną przez Kam ińskiego: trylogia A ntek Cwaniak (1932 — pierwsze wyd., 1935 — drugie poszerzone i trzecie n a potrzeby Polonii), K siążka Wodza zuchów (1933 i 1936), K rąg Rady (1935). To odpowiedź n a potrzeby d yna­

micznie rozwijających się drużyn zuchowych. Ich spraw y doprow adziły go

14 P o wojnie większość tej literatury nie została wznowiona ze względów ideologicznych, z tych samych nie można było o niej pisać; bardzo znamienne wydają się losy Harcerskiej antologii literackiej, przygotowywanej przez Wydawnictwo „Śląsk” w Katowicach, wycofanej z druku w atmosferze skandalu politycznego. Dokładniej zob. K. H e s k a - K w a ś n i e w i c z : O „Bibliotece szarej lilijki" i „Harcerzach wiernych do ostatka". W: K siążka na Śląsku w latach 1956— 1989.

[W druku].

(19)

na Śląsk Cieszyński, do N ierodzim ia i G órek W ielkich15, gdzie prow adził najpierw Szkołę Instrukto ró w Zuchowych, a następnie O środek Harcerski.

K lim at Beskidu Śląskiego zbawiennie wpływał n a chore płuca, pozw alając na norm alne życie i pracę. Tu w bardzo bliskim sąsiedztwie m ógł spotykać się z wielką p isarką Zofią K ossak i niem al n a co dzień „podglądać” jej w arsztat, co czynił z wielkim zainteresowaniem , a wnioski wysnuwał całkiem profesjonal­

n e 16. Spotykał się tu i z innym pisarzem — G ustaw em M orcinkiem 17, który niejedną korzyść pisarską z owych spotkań wyniósł, a naw et przy okazji napisał:

Mądrzy są harcerze, lecz najmądrzejszy między nimi chyba twórca ruchu zuchowego w Polsce. Nie chciał, skromny, żeby go wymieniać w felietonie.

A jednak to zrobię. Jest nim druh Aleksander Kamiński.18

W tym sam ym czasie okazuje się, że jest coraz lepszym dziennikarzem , jego reportaże i spraw ozdania są żywe, doty k ają spraw ważnych; jedzie z ekipą reporterów „N a tropie” na jamboree do Gödelle.

Praw ie równocześnie rozwija się n u rt pisarstw a biograficznego: opowieść o Leopoldzie Lisie-Kuli (1932), Andrzej M ałkow ski (1933), też będący odpow iedzią n a zaobserw ow aną potrzebę wzorców wychowawczych oraz utrw alenia przeszłości harcerstw a, k tó ra już zaczynała staw ać się historią.

A oprócz tego dziesiątki opowieści, spraw ozdań, referatów n a konferen­

cjach. T en piękny harm onijny i wszechstronny rozwój przeryw a wybuch drugiej wojny światowej. N ad łąkam i góreckim i 24 sierpnia pojawiły się czarne sam oloty niemieckie — a k u ra t kończył się ostatni kurs harcm istrzow - ski.

Z astanaw iając się nad charakterem odznaki, k tó rą nosiliby instruktorzy- -nierodzimczycy, A leksander K am iński napisał:

Oznaka składałaby się z przeplatanki różnych symbolów. Znalazłyby się tam kontury ryby, trochę soku mrówczego, nitka czerwona i nitka biała, odro­

bina liścia dębowego, iskra ciągle żarząca się — a wszystko ujęte w wielka literę „M”.19

15 Obszerniej na ten temat zob.: J. B ł a ż e j e w s k i : Z dziejów harcerstwa polskiego (1910— 1939). Warszawa 1985.

16 A. K a m i ń s k i : Wspomnienie o pani Zofii. W: Zwyczajna świętość. U pom nienia o Zofii Kossak. Red. K. H e s k a - K w a ś n i e w i c z. Katowice— Cieszyn 1997.

17 K. H e s k a - K w a ś n i e w i c z : Gustaw Morcinek przy harcerskim ognisku. „Poglądy” 1981, nr 4.

18 G. M o r c i n e k : Jak się żyje na Buczu. „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1931, nr 279.

19 A. K a m i ń s k i : Żegnaj Nierodzimiu. „W kręgu wodzów” 1933, nr 7, s 109— 113.

2 Braterstwo... 17

(20)

B ardzo czytelne są te symbole, w każdym z nich jest cząstka życia K am ińskiego i cząstka dziejów polskiego harcerstwa. W szakże pisząc te słowa, nie przypuszczał, że ju ż nadchodzi czas, kiedy w jego życiu, nierodzim czyków i wszystkich polskich harcerzy dom inow ać będzie nitk a biało-czerw ona, zwłaszcza czerwona.

***

G órki W ielkie opuścił K am iński 1 września i n a rowerze udał się do walczącej stolicy, do której przybył około 12 tego miesiąca. D okładnie czas ten został opisany w znakom itym artykule W ładysław a Bartoszewskiego Z kart wojennej służby Aleksandra Kam ińskiego20 i wielu innych publi­

kacjach. N a użytek niniejszej książki przypom nijm y tylko, że K am iński był inspiratorem i w spółtw órcą wielu inicjatyw, k tó re w sposób znaczący wpły­

nęły n a kształt życia podziem nego w okupow anej W arszawie. Przede wszyst­

kim redagow ał „Biuletyn Inform acyjny”, najpoczytniejsze i najważniejszego pism o konspiracyjne w okupow anej Polsce, wychodzące w W arszawie już od 5 listo pad a 1939 roku aż do P ow stania W arszawskiego, następnie ja k o dziennik powstańczy do zakończenia działań bojowych w śródm ieściu stolicy.

Już w kilka dni po przybyciu do W arszawy (pierwsza połow a października 1939 roku) przeprow adził K am iński rozm ow ę z Adolfem A bram em — preze­

sem Zw iązku O sadników , z którym łączyła go wieloletnia przyjaźń — na tem at konieczności stw orzenia konspiracyjnych ośrodków informacyjnych, jak o ważnej formy walki z okupantem . W krótce potem H enryk Józefski, kom endant okręgu stołecznego Służby Zwycięstwu Polski, polecił m u zor­

ganizow anie wydawnictwa inform ującego o sytuacji kraju i św iata we wszystkich dziedzinach życia narodow ego, politycznego, społecznego, etc.

W taki sposób narodził się „Biuletyn Inform acyjny”. T a k się złożyło, że na samym początku bezdom nego „K am yka” przygarnęła Zofia K ossak, której mieszkanie n a Pow iślu przy ul. W ilanowskiej ocalało. Był to dla red ak to ra

„Biuletynu...” k o n ta k t bezcenny, bo pod jednym dachem znalazł znakom itą inform atorkę o środow isku literackim . Z tam tych czasów zapam iętał też wieczory, w czasie których czytano — jak b y n a przekór okupacyjnej nocy — Przeminęło z wiatrem M argaret Mitchell. Przedziwnym zbiegiem okoliczności koniec tego okresu również wiąże się z Zofią K ossak — po wyjściu z Oświęcimia przyszła ona do redakcji „Biuletynu...”, gdzie aż do końca działań pow stańczych w Śródmieściu drukow ano jej w spom nienia obozowe.

Nie do przecenienia są też zasługi K am ińskiego w akcji rato w an ia Żydów, także jak o red a k to ra „Biuletynu...”, w którym już w rok u 1940, w num erze 19, na stronie 5 pisał:

20 „Tygodnik Powszechny” 1978, nr 18— 19.

(21)

„Atak” — tak brzmi nazwa antysemickiego wydawnictwa (ul. Marszał­

kowska II 4, m. 5) mającego się wzorować na „bratnim” „Szturmerze”. Pierwszym jego dziełem są nalepki na okna z rysunkiem połączonego toporu i Krzyża.

Stwierdzamy, że wszelkie bezpośrednie lub pośrednie współdziałanie z Niemcami w prześladowaniu Żydów jest taką samą dywersją, jak każda inna współpraca ze śmiertelnym wrogiem Polski.

Swą solidarność z nieszczęśliwym narodem potw ierdzał wieloma słowami i czynami przez całą okupację, zwłaszcza w czasie pow stania w G etcie21.

O d ro k u 1941 K am iński był szefem Biura Inform acji Propagandy, a także tw órcą i kom endantem O rganizacji M ałego Sabotażu „W aw er”.

„W aw er” m iał bardzo ścisły związek z konspiracyjnym harcerstw em

— Szarymi Szeregami. A leksander K am iński bowiem w ykorzystał w o r­

ganizow aniu m ałego sabotażu m etodykę pracy harcerskiej. D o „W aw ra” więc ściągnęły duże grom ady młodzieży harcerskiej, pragnącej w sposób zor­

ganizow any brać udział w walce z okupantem ; tu właśnie spotkali się z „K am ykiem ” Tadeusz Zawadzki, Ja n Bytnar, Aleksy Daw idow ski, późniejsi bohaterow ie Kamieni na szaniec.

Z nakom ity pedagog, rozm iłow any w idei harcerskiej, szybko zżył się z warszawskim środowiskiem szaroszeregowym i stał się w nim postacią p opularną. M łodzież znała go z książek i publikacji prasow ych, a w k o n­

spiracyjnych władzach harcerskich byli jego przyjaciele: pierwszy naczelnik Szarych Szeregów F lorian M arciniak, którego K am iński był stałym doradcą, Juliusz D ąbrow ski, w spółautor znanej książki harcerskiej Jeden trudny rok, Leszek D o m ań sk i (Zeus z Kam ieni na szaniec) i inni.

Największej miłości swego życia, harcerstw u, ofiarował A leksander K am iń­

ski talent, daw ał z niego hojnie już w czasie budow ania — najjaśniej jed n ak zalśnił o n w czasie wojny. Bardzo pięknie sform ułował to Stanisław

Broniewski:

Talent pisarski Aleksandra Kamińskiego to integralna część tego, jak nazwaliśmy, posagu, z którym był on pars magna przy tworzeniu Szarych Szeregów, z którym do nich od razu wszedł, a potem cały czas okupacji w różnej formie im służył. Ale obok tego była, mimo ciągle trwającego nawału zajęć, ciężka, ilościowo, jak na te trudne warunki wojenne, ogromna praca pisarska.

Były porywy zapału kolejno do kilku realizowanych tematów, które już wówczas, ale później w szczególności, okazały się tematami ważnymi, może najważniej­

szymi. Było wreszcie trudne, uparte przełamywanie oporów w sobie samym i w warunkach wokół. To wszystko stworzyło dla „Szarych Szeregów” dwie

21 Obszerniej na ten temat zob.: Ten je s t z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939-1945.

Oprać. W. B a r t o s z e w s k i i Z. L e w i n ó w n a . Kraków 1969.

(22)

wielkie wartości: było rzeczywistym wkładem w ich ówczesną pracę, a ponadto tę ich pracę prawdziwą, rzetelną, wzięło potem na skrzydła legendy, by legendą tą służyć Polsce dłużej, niż starczyło życia harcerzy z Szarych Szeregów, dłużej niż starczyło życia autora.22

T a legenda wciąż żywa i bolesna to Wielka gra (1942), k tó ra jest sum ą doświadczeń z małego sabotażu, Kamienie na szaniec (1943), najgłośniejsza książka w okupow anej Polsce, ale i Przodownik [1943] 1944, w którym wcześniejsze doświadczenia w pracy z zucham i — teraz wykorzystywał, pisząc p o radnik dla najmłodszej gałęzi konspiracyjnego harcerstw a — Zawiszy. To także dziesiątki artykułów w „Biuletynie Inform acyjnym ” o tak wyrazistej poetyce i tak znamiennej wymowie m oralnej, że natychm iast rozpoznaje się ich au to ra — A leksandra Kam ińskiego. R o z p o z n a w a ł o się go także po zam iłow aniach literackich: cytatach z dzieł wybitnych pisarzy polskich, umiesz­

czanych jak o m o tto przy poszczególnych num erach (Bogurodzica, Kasprowicz, K ochanow ski, Mickiewicz, Słowacki, W ierzyński, Ż erom ski i inni). L itera­

tu ra też była ucieczką w rzadkich chwilach spokoju i wypoczynku, gdy przyjeżdżał do rodziny w Skierniewicach. Czytywał wieczorami przeważnie C onrada, którego kom plet dzieł tam się znajdow ał, jak b y czerpał z niego siłę. Brał też udział w zbiorowych seansach czytania Sagi rodu F orsyte’öw G alsw orthy’ego.

O statn i num er „Biuletynu Inform acyjnego” ukazał się 5 listopada 1944 roku i był pożegnaniem z czytelnikami; zam ykał go red ak to r naczelny przesłaniem, w k tó re wpisywał oczywiście cytat literacki:

Czytelnikom, wiernym, oddanym przyjaciołom z lat konspiracji, przypomina­

my zdanie z Kasprowicza, które tyle razy widzieliśmy na czele tajnych numerów:

„Błogosławieni, którzy w czasie gromów nie utracili równowagi ducha”.

W ybierając takie m otto, zapewne nie przeczuwał, iż nadchodzi czas, w którym owa rów now aga ducha będzie jeszcze bardziej potrzebna.

***

P o u pad k u Pow stania W arszawskiego, pobycie w obozie pruszkow skim powrócił K am iński do Skierniewic n a dłuższy odpoczynek, działalność k o n ­ spiracyjną zawiesił. T u też m ógł obserw ować groźne sym ptom y n adcho ­ dzącej rzeczywistości: b rat żony, kpt. D om inik Sokołowski, o świcie został wywieziony w raz z całym transportem AK-owców do Świerdłowska, za Ural.

22 S. B r o n i e w s k i : Przedmowa do przygotowywanego w latach osiemdziesiątych przez Wydawnictwo „Śląsk” w Katowicach wydania dzieł A. Kamińskiego. Maszynopis w AAK.

(23)

Poniew aż bardzo zaprzyjaźniona z K am ińskim prof. H elena R adlińska przeniosła się do Łodzi, stosunkow o m ało zniszczonej, i podjęła pracę na uniwersytecie, organizując K atedrę Pedagogiki Społecznej, pisarz skorzystał z propozycji zostania jej asystentem , jednocześnie także pełnił funkcję asystenta prof. Sergiusza Hessena (tego samego, którego dzieła czytywali bohaterow ie Kamieni na szaniec) w K atedrze Pedagogiki Ogólnej. W Łodzi znalazło się wielu uchodźców z W arszawy i n a uniwersytecie panow ała d ob ra atm osfera. T ak zaczął się nowy okres w życiu pisarza — pracy naukowej. Wcześniej jed n ak podjął pracę nad nowym wydaniem Kam ieni na szaniec. Zaczął od konsultacji z ojcem T adeusza Zaw adzkiego i Janem Rodowiczem. Pierwsze wydanie powojenne ukazało się w ro ku 1946. Z tej edycji, ja k i z wszystkich innych swoich książek harcerskich połowę h o ­ norarium zawsze a u to r przekazywał na pielęgnację m ogił harcerskich na C m entarzu Pow ązkow skim oraz na wsparcie dla m atek poległych h a r­

cerzy.

Zbierał równocześnie m ateriał do dalszego ciągu książki. N a p ro p o ­ zycję „Oficyny Księgarskiej” przygotowuje w ybór opow iadań dla młodzieży

— i tak pow stają N arodziny dzielności. Staje się autorytetem w tej dziedzinie, 0 czym świadczy fakt, iż na I O gólnopolskim Zjeździe w sprawie L iteratury dla Dzieci i Młodzieży, organizow anym przez Związek Nauczycielstwa P o l­

skiego, wygłasza referat z zakresu tej problem atyki. W roku 1947 zostaje też członkiem Zw iązku Literatów Polskich O ddziału w Łodzi. W tym sam ym rok u ukończył dysertację doktorską, poświęconą sam orządow i młodzieży w szkole 1 internacie, w której wykorzystywał swoje przedw ojenne doświadczenia wychowawcze. O b ro n a odbyła się 30 m arca 1947 ro k u — prom otorem był prof. Hessen. Uczony wysoko Kam ińskiego cenił za jego harcerskie książki, zwłaszcza za Kamienie na szaniec, k tóre czytywał w czasie wojny, nie wiedząc jeszcze, kto jest ich autorem . Już wówczas jed n ak zaczęły się kłopoty z cenzurą, gdy w 1948 ro k u w „Naszej K sięgarni” wydaw ał Nauczanie i wychowanie metodą harcerską. Z resztą jeszcze wcześniej m ożna było przewidzieć rozwój wypadków i w krótce w ydarzenia potoczyły się w łatwym do przewidzenia kierunku; nastąpiły wezwania do U rzędu Bezpieczeństwa, przesłuchania, inwigilacja w dom u i jeszcze inne formy szykan. W m arcu 1947 ro k u K am iński został zaatakow any przez Stanisław a Skrzeszewskiego, ówczesnego m inistra oświaty, za „reakcyjne” poglądy n a tem at harcerstw a i odsunięty od dzia­

łalności harcerskiej. W roku 1948 formalnie zwolniono go ze stanow iska wiceprzewodniczącego Z H P i odw ołano z Tymczasowej Naczelnej Rady Harcerskiej, następnie wykluczono go ze Związku H arcerstw a Polskiego, a także cofnięto m u stopień instruktorski. Aleksandrowi K am ińskiem u

— w spółtw órcy polskiego harcerstw a — cofnięto stopień instruktorski!

(24)

Równocześnie trw ały już procesy harcerzy23. W styczniu 1949 roku w b u ­ dynku M inisterstw a Bezpieczeństwa Publicznego został zam ordow any jeden z bohaterów Kamieni... — Jan Rodowicz „A noda”, o którym jeszcze będzie mowa.

W 1949 ro ku zawieszono działalność Zw iązku H arcerstw a Polskiego, w bibliotekach zaczęły się czystki ju ż wcześniej, wycofywano m.in. wszystkie książki K am ińskiego24, a zwłaszcza Kamienie... W tym samym ro k u ze względów politycznych zostaje skreślony ze Zw iązku Literatów Polskich.

W ro ku 1950 n a polecenie m inistra oświaty wyrzucono go z U niw ersytetu Łódzkiego. Przedtem został zwolniony prof. Hessen (i w krótce zmarł), zaraz po nim wypowiedzenie dostał K am iński — było to 1 m aja 1950 roku. Wcześniej jeszcze nastąpił naw rót choroby — intensywny tryb życia spow odow ał w 1949 ro ku krw o to k z płuc — znów szpital, potem sanatorium w Tuszynku i M ądralinie. Ale i tam pracow ał. 24 m arca 1950 rok u pisał z M ądralina do żony i córki:

Moje Kochane. Pragnę Wam donieść radosną dla mnie nowinę: dobrze mi się pracuje i wydajnie pracuje. Dziś dzienne quantum 4 godziny zleciało mi jak z bicza trząsł i napisałem aż 6 stron maczku. Nie wiem, czy doceniacie moje podniecenie: nie byłem pewien, jak mi pójdzie, przecież nie pracowałem już pół roku; i ten brak perspektywy dla pracy: ani habilitacja, ani druk. Obawiałem się, aby nie powtórzyła się psychiczna niezdolność do pracy twórczej. I oto wynik już pewny: idzie dobrze. Radujcie się więc niewiasty wraz ze mną.25

Pow rócił także do biografistyki, pisząc poszerzone życiorysy wybitnych ludzi: H enryka Jo rd an a, Stanisław a Szczepanowskiego, Jędrzeja Śniadeckiego.

C órka A leksandra Kam ińskiego — prof. Ew a Rzetelska-Feleszko, zauw a­

żyła niezwykle trafnie:

Ojciec miał fantastyczny dar odradzania się. Pomimo wielu klęsk zdrowot­

nych, operacji i szpitali — nie poddawał się. W przykrych i trudnych sytuacjach umiał dostrzec także ich pozytywne strony. Kiedy — mając 16 lat — poważnie i trwale zachorowałam powiedział: „Nie przejmuj się, może nie będziesz sport­

smenką, ale masz szansę zostać intelektualistką”. W czasach klęski znajdo­

wał nowe sposoby działania, nowe pasje i zainteresowania, nową tematykę pisarską.26

23 Por. M. T u r l e j s k a : Te pokolenia żałobami czarne... Warszawa 1990; S. K r u p a : X pawilon. Wspomnienia AK-owca ze śledztwa na Rakowieckiej. Warszawa 1989.

24 Por. B. B i a ł k o w s k a : K siążki nie chciane, książki groźne dla dzieci w Polsce Ludowej.

„Nowe Książki” 1992 , nr 7.

25 Cyt. za: J. K a m i ń s k a : Biografia..., s. 282.

26 E. R z e t e l s k a - F e l e s z k o : Wspomnienie o Ojcu. W: Aleksander Kamiński. Działacz i uczony. Red. E. N y c z . Opole 1993, s. 19.

(25)

Było w tym coś fenomenalnego, jak b y z postaw y Anteusza: K am iński odradzał się, biorąc pióro do ręki.

T ak też odrodził się w pisarstwie naukow ym , które teraz m iało stać polem jego największej aktyw ności życiowej. Pisał prehistorię i historię polskich związków młodzieży i już m arzył o ich analizie teoretycznej — było to w jakiś sensie znów harcerstwo, a raczej jego prolog, czyli to, co Kam ińskiego interesow ało najbardziej. Zaw odow o stał się niezależny: żyje z tłum aczeń, odczytów, czym uzupełnia skrom ną rentę zdrow otną. Jest to też okres pow rotu do mediewistyki — bezpiecznie oddalonej od teraźniejszości.

D la swych b ad ań nad Jaćwieżą zyskał poparcie Łódzkiego Tow arzystw a Naukow ego i Państw ow ego M uzeum Archeologicznego w W arszawie, wydał kilka prac z tego zakresu27. Był też czas na czytanie: prasy, książek, chodzenie do teatru, kina.

W m aju 1951 roku, gdy popraw ił się stan zdrow ia, podjął z wielką intensywnością pracę nad dziejami związków młodzieży w Polsce. Zdum iew a­

jący wydaje się fakt, że uniknął więzienia i losu tylu innych wybitnych żołnierzy Armii Krajowej. Istnieje taka, dość praw dopodobna, teza: K am iński bardzo był zaangażow any w akcję ratow ania Żydów, sam osobiście ocalił m nóstw o osób, a i przed w ojną w ielokrotnie w sposób zdecydowany potępiał anty­

semityzm. Jak o wielki sym patyk harcerskich drużyn żydowskich m iał też przyjaciół w H aszom er — H acoir. Z a to wszystko osłaniał go osobiście Jak u b Berman, którego b ra t A dolf Berm an był wybitnym działaczem lewicy syjonis­

tycznej i jednym z przywódców walczącego getta. Z podobnych pobudek uratow ał Berm an po wojnie Zofię K ossak28.

I tak doczekał października 1956, który poprzedziło wiele sym ptom ów zapow iadających odwilż. Już w styczniu tego ro k u „Iskry” podjęły rozm owy w sprawie książki o młodzieży powstańczej z „Zośki” i „P arasola” i pisarz natychm iast przyjął propozycję. W spierali go w tej decyzji przyjaciele (zwłasz­

cza Stanisław Broniewski), ci, którzy przeżyli Pow stanie, m atki tych, co polegli.

Zachow ał się wzruszający list Jadwigi Romockiej, której dwaj synowie zginęli:

Byłam 26 III 1957 r. na Jasnej Górze — ogarniałam myślą wszystkich bliskich Panu, wielkie serce dla moich chłopców i Zośkowców — wszystkich, których Pan wprowadza w życie nasze na nowo.29

Z anim jeszcze ukazała się Zośka i Parasol w formie książkowej, fragm enty drukow ały różne czasopisma, czytano je w radio. Praw ie równocześnie

21 Pełna bibliografia prac A. Kamińskiego znajduje się w książce: Stowarzyszenie spo­

łeczne...

28 Obszerniej na ten temat pisze córka pisarki Anna B u g n o n - R o s s e t : Z białych plam w życiorysie Zofii K ossak (wspomnienia córki). „Tygodnik Powszechny” 1988, nr 14— 15.

29 List znajduje się w AAK.

(26)

katow ickie W ydawnictwo „Śląsk”, w którym pracow ała jak o red ak to rk a harcerka — M aria Suboczowa, zaproponow ało wznowienie Kamieni na szaniec, n a co K am iński przystał bardzo chętnie. W krótce też to sam o W ydawnictwo w serii „Szarej Lilijki” wznowiło Narodziny dzielności. D la swych ukochanych zuchów, odradzających się po 1956 roku, przepracow ał A ntka Cwaniaka, zaczynając od opisu spotkania z Cwankiewiczem po wojnie.

P odobnie do wymogów współczesności dostosow ał i opatrzył now ą przed­

m ow ą K siążkę drużynowego zuchów. Lawinowo napływ ały zaproszenia na spotkania autorskie w szkołach, bibliotekach, organizacjach młodzieżowych, przychodziło m nóstw o listów od czytelników, świadczących o popularności pisarza i oczekiwaniu n a jego książki. Były te listy dla pisarza bardzo ważne, bo potw ierdzały sens tego, co czynił — Jan in a K am ińska twierdzi, że ratow ały jego zdrowie i sam opoczucie30.

T ak więc godził literaturę, naukę i działalność społeczną, a w krótce znalazł jeszcze jed n o pole badawcze: gerontologię, w której stał się cenionym a u to ­

rytetem. Kolejne choroby, pojawiające się coraz częściej, naw et śmierć klinicz­

n ą — wciąż pokonyw ał z zadziwiającą siłą ducha.

W latach siedemdziesiątych jego aktyw ność pisarska zaczęła słabnąć, głównie ukazują się wznowienia. Jeszcze pisze wraz z A. W asilewskim biografię Józefa G rzesiaka i podejm uje pracę n ad drugim wydaniem Andrzeja M ałkow ­ skiego, a także zbiera m ateriały do książki o M ichale G rażyńskim . Pow stają także w spom nienia i biogram y: Józefa Babickiego, Aliny Śliwińskiej, Sergiusza Hessena.

W ro k u 1978 obchodził siedem dziesiątą p iątą rocznicę urodzin. W ciąż pracow ał. W wywiadzie udzielonym D anucie Kaczyńskiej dla „Życia W a r­

szawy” powiedział:

Wiele satysfakcji daje mi jesień życia, choć to, co najbardziej umiem i lubię

— pracę, mogę już tylko wykonywać przez trzy godziny dziennie.

Jeszcze planow ał nowe prace, zwłaszcza z zakresu gerontologii i pedagogiki społecznej. Śm iertelna choroba ujaw niła się z końcem lutego 1978 roku

— chyba m iał tego świadomość, bo przed operacją powiedział w długiej, bardzo osobistej rozm owie do swego przyjaciela Leona M arszałka, że życzy sobie katolickiego pogrzebu. O perację przeprow adzono 8 m arca

— stw ierdzając złośliwy now otw ór trzustki. Te „dni przedostatnie” znów były wypełnione czytaniem: Końca świata szwoleżerów M arian a Brandysa, R om ana B randstaettera Innych kwiatków świętego Franciszka z Asyżu.

W szpitalu towarzyszyło m u pisarstw o C onrada. Jan in a K am ińska n a p i­

sała:

30 J. K a m i ń s k a : Biografia..., s. 339.

(27)

Wracam do dni szpitalnych. Jak zawsze czytywałam mu Conrada: Zwier­

ciadło morza. Ogromnie cenił wartości pisarskie tego autora, zżył się z jego dziełami i w szpitalu nie rozstawał się z jego utworami. Dawały mu okazję do głębokich refleksji. Szczególnie rozdział: Sztuka piękna, gdzie mowa o honorze pracy. Przytoczę: „Oto dlaczego uzyskanie możliwie największej wprawy, baczne dociągnięcie swej sprawności do najsubtelniejszych odcieni perfekcji jest kwestią żywotnego znaczenia. Biegłość prawie nieskazitelna. Ale jest coś jeszcze poza tym, coś wyższego, subtelny i niezawodny rys miłości i dumy, niezależny od samego mistrzostwa, niemal natchnienie, które daje każdej pracy tę nieskończoność, co prawie jest sztuką — co jest sztuką”.31

Z m arł 15 m arca 1978 roku. Pogrzeb odbył się 21 m arca na C m entarzu Pow ązkow skim , mszę św. celebrow ał ks. bp Kraszewski (ks. J. Zieji podobno nie zezwolono), brzozowy krzyż przysłała z G d ań ska córka O sk ara Żawroc- kiego. Z a tru m n ą nie niesiono poduszki z odznaczeniam i, bo najwyższego z nich — K rzyża Armii Krajowej — nieść nie było wolno.

***

[...] dziś jesteśmy tu między brzozowymi krzyżami, w miejscu polskiej legendy.

I dlatego do was zwracam się teraz koledzy —■ Przyjaciele spoczywający na tej działce. Dlatego Wam zakłócam ciszę. Stańcie do apelu! Wyrównajcie Szare Szeregi. Przyszedł do Was Aleksander Kamiński. Przyszedł, by zostać z Wami na zawsze32

— powiedział nad m ogiłą Stanisław Broniewski, w znakom itym i w zruszają­

cym skrócie ujm ując tę niezwykłą jedność życia i dzieła A leksandra K am iń­

skiego: A uto r i bohaterow ie jego książek połączeni w ostatniej wspólnocie.

31 Ibidem, s. 632.

32 S. B r o n i e w s k i : Pożegnanie Aleksandra Kamińskiego na Cmentarzu Powązkowskim.

Odpis maszynopisu w posiadaniu autorki.

(28)

Biografie — wokół zagadki ludzkiej osobowości

A leksandra Kam ińskiego najbardziej fascynowało świadom e kształtow anie własnej osobowości, zwłaszcza przez te osoby, k tó re swym życiem wycisnęły piętno n a większej społeczności, które pociągały innych i pozostaw iły trw ały ślad w dziejach narodu, ludzkości czy grupy. Ja k form owały one kształt swej osobowości, ja k walczyły z własnymi słabościami, przez jak ie u padki i wzloty biegło ich życie, jak ie były ich miłości i fascynacje? Szukając odpow iedzi na te p ytania — K am iński zarazem kreślił p o rtret żywego człowieka, a nie papierow ą charakterystykę postaci.

***

D ebiutancką opowieść biograficzną poświęcił Leopoldow i K uli — jednem u z pierwszych polskich harcerzy. Niewielką książeczkę, w ydaną w K atow icach w ro k u 1932 nakładem harcerskiego wydawnictwa „N a tropie”, zatytułow ał:

Oficer Rzeczypospolitej. Opowiadanie o pułkowniku Lisie-Kuli.

N ie rozpoczął jej pisarz, ja k to później będzie m iał we zwyczaju, od nakreślenia tła społecznego i genealogii bohatera, ale od spotkania w ro ku 1911 w Rzeszowie piętnastoletniego zastępowego Lisów z Andrzejem M ałkow ­ skim, k tóre okazało się decydujące dla kształtu życia młodego chłopca. O prócz tego pojaw ił się m otyw tradycji ro k u 1863 i Trylogii Sienkiewiczowskiej, które wydobył pisarz już na początku opowieści. N a takie tło został nałożony proces kształcenia charakteru, świadomego budow ania własnej osobowości, tak znam iennego dla całej biografistyki Kam ińskiego.

Szczupły, wysoki, szarooki piątoklasista z bujn ą czupryną zniew ala chłopię­

cym urokiem i entuzjazm em m łodości i taki będzie do ostatnich stron książki.

(29)

Lis-K ula nie zdąży się zestarzeć, gdyż zginie wcześnie i wszystkiego d o kona jak o człowiek bardzo młody. D o d atk o w a nobilitacja chłopca do k o n a się przez spotkanie z Józefem Piłsudskiem , który pochwali go za przytom ność umysłu i d o b rą postaw ę w czasie ćwiczeń strzelców rzeszowskich pod Jasłem. To będzie jak b y symboliczne naznaczenie wielkością. K am iński pokazuje szybkie dojrzewanie Lisa-K uli do sławy, jego znakiem jest właśnie owo spotkanie z K om endantem . Biografia nałożona została n a siatkę w ydarzeń historycznych:

daty (czasem naw et dzienne), miejsca, nazwiska, wydarzenia. Pisarz chce, aby czytelnik odczuł wielkość i wyjątkow ość czasu oraz postaci. Pisze wprost:

Oto nadszedł papier nominacyjny. U dołu podpisy: Józef Piłsudski i szef sztabu — Sosnkowski. A z boku — pieczątka. Dziwna pieczątka odsłaniająca całą głębię czynu legionowego. „Rząd Narodowy — Komendant Główny”

— widnieje napis w otoku.

Czytelniku! Czy dolatuje cię z napisu tego poszum 1863 roku? Czy wzruszone Twe serce dostrzega podpisy następców Traugutta? Czy zdumione oczy uderza moc przeczuwania przez tych ludzi przyszłej Polski?

Lis czuł i dostrzegał wielkość czynu legionowego i jako oficer I brygady daje przecudowny obraz oficera przyszłej armii polskiej.1

N ietrud n o dostrzec, jak umiejętnie wpisał K am iński nazwisko Lisa-K uli w znaki narodow ej wielkości: T raugutt, Piłsudski, Sosnkowski — one zapow ia­

dają form at m łodziutkiego podporucznika, ustaw iają go jak o kolejnego w tym szeregu. Aby jego nieprzeciętność jeszcze bardziej uwiarygodnić, opisuje autor, ja k Lis uczy się francuskiego, zdaje m aturę, czyta K an ta, Spinozę, Nietzschego, ja k pochłania dzieła m istrzów strategii, ale też organizuje zajęcia kulturalne i sportow e dla żołnierzy — ja k i jest wszechstronny. I kolejny m otyw — także znam ienny dla pisarstw a Kam ińskiego, który będzie później zawsze eks­

ponow any jak o istotna cecha niepospolitości człowieka: walka z własną chorobą. L is-K ula kaszle, zm aga się z wrogiem wewnętrznym — chorobą; tak będzie już do końca książki — b o h ater wbrew woli lekarzy, z lekami w kieszeni, znajdzie się na froncie, idąc od boju do boju. „Oficer-chłopiec”

wydaje się czytelnikowi kimś niepokonanym , tak chce go wykreować pisarz jak o herosa. Ale oto zmienia się zupełnie nastrój relacji. Z akapitu zapow iadającego zwycięstwo i wielkość — przechodzi pisarz w akapit, w k tó ­ rym pojawi się słowo „ostatni”:

Zbliżamy się do końca. Na filmie Lisowego życia idzie ostatni akt. Trzeba jednak przyznać, że jest to akt najładniejszy, który czerwonym zygzakiem ukaże

Lisa w najwspanialszej postaci — w postaci wodza.2

1 A. K a m i ń s k i : Oficer Rzeczypospolitej. Opowiadanie o pułkowniku Lisie-Kuli. Katowice 1932, s. 12.

2 Ibidem, s. 28.

(30)

K am iński nie tyle zwraca uwagę na tragizm wydarzenia, ile n a jego zgodność z całą linią życia, n a podniosłe piękno tego ostatniego aktu. T ak a też będzie końcow a scena: 23-letni L eopold Lis-K ula, od piętnastego ro k u życia przebywający na froncie, um iera po śmiertelnym strzale — a w okół jest wiosna, czysta i słoneczna, właśnie wstaje świt, i tak spotykają się symbole początku i końca.

Opow ieść o Lisie-Kuli jest właściwie debiutem K am ińskiego, pierwszą większą całością. Choć m a wszelkie cechy tekstu debiutanckiego, zarazem zapow iada to wszystko, co będzie później tak znam ienne dla jego dojrzałego pisarstwa: stałą świadomość czytelnika i liczne odw ołania do niego, silne nasycenie faktograficzne, a przede wszystkim fascynację w zrastaniem wewnęt­

rznym człowieka, rozwojem jego osobowości. W tej pierwszej książce analizy psychologiczne są jeszcze dość powierzchowne, jeszcze m ało przekonywające, często nie m a w nich głębi i dostrzec m ożna op ó r m aterii słowa — ale widać już w yrazistą linię pisarskiego zamysłu oraz dążność do oddania praw dy o czło­

wieku, spraw ie i czasach. T o książka w ażna nie tylko ja k o zapowiedź pisarska;

jest ona czymś więcej — K am iński całe życie będzie szukał takich ludzi ja k Lis- -K ula, k tóry staje się jak b y prototypem wszystkich jego bohaterów . N astępną książkę, k tó ra naprzód pojaw i się w formie zbliżonej do Opowiadania o pułkow­

niku Iisie-Kuli, będzie doskonalił przez dziesiątki lat, by nadać jej w końcu postać dojrzałą, ale zbieżność sylwetek wydaje się nieprzypadkow a.

K siążkę o twórcy polskiego harcerstw a — Andrzeju M ałkow skim — pisał K am iński w rok u 1933 po wielogodzinnych konsultacjach z O lgą M ałkow ską i w ykorzystując zgrom adzone przez nią m ateriały. O lga M ałkow ska rękopis zaakceptow ała, natom iast z pozostałym i „recenzentam i” było różnie. H enryk Kapiszewski, W łodzimierz Rychlicki, O skar Żaw rocki zwracali uwagę, że K am iński widzi swego b o h atera takim , jakim chciał go widzieć, że w izerunek M ałkow skiego jest zbyt subiektywny. Pojawiły się też inne kłopoty: polityczne

— zwolennicy Piłsudskiego uważali, że K am iński pomniejszył rolę M arszałka, a wyolbrzymił gen. Józefa H allera.

Zaczęły się więc naciski3 zmierzające do nakłonienia autora, by książkę przerobił, w plótł w nią zdecydowanie postać Piłsudskiego, a H allera „wyretu- szował”. Była to opinia samego wojewody G rażyńskiego, od jego n asta­

wienia zależała decyzja wydawnictwa „N a tropie”, którego dyrektorem był H. Kapiszewski. Z astosow ano więc formę szantażu wobec K am ińskiego (próbow ano też wymusić, by usunął postać S. Sedlaczka).

Przeciwstawiłem się Grażyńskiemu w jego żądaniach usunięcia z Andrzeja Małkowskiego dobrego tonu przy opisie Hallera

3 Opisał je szczegółowo A. J a n o w s k i w książce: Być dzielnym i umieć się różnić. Szkice o Aleksandrze Kamińskim. Warszawa 1992.

Cytaty

Powiązane dokumenty

nego rękopisu” (LR 1, 112); „za rękopisem śledzić” (PR 146); czy nawet: „wspominając, jakie było jej [Marii] powodzenie pierwotne, nasuwają się tylko

multimedia: prezentacja Co Ci się należy, kiedy płacisz składki

- dopóki nie mamy właściwej skali trudno jest usunać obserwacje odstające - może we właściwej skali te dane się symetryzują. - do chunka można dodać opcję warning=FALSE

Po powrocie do Stanów Zjednoczonych, odpowiadając na ankietę Fundacji, czy uważa ten kurs za pożyteczny, czy utrwalił on w nim i w jego kolejach poczucie polskości

zachowania takie mogą być wynikiem dążenia do rekompensaty niepowodzeń w różnych sferach życia, bądź stanowić wyraz rezygnacji z podejmowanych wielokrotnie

wiska, na które niedaw no zwrócił uw agę profesor K ap tey n , dowodzą istnienia absorp- cyi św iatła gwiazd podczas drogi, odbyw a­.. nej w

P rzygotow ania te od byw ały się p o d kierunkiem specjalnego przedstaw iciela Sekcji do tych spraw oraz inżyniera budow

Analizując przede wszystkim teksty Kamińskiego związane z budowaniem programu ruchu zuchowego, autorka stara się uzasadnić pogląd, iż ruch ten stanowi znaczący element