Opłata pocztowa uiszczona ryczałtem. Cena 10 zł
Piofr Greniuk I . / I • I I •
Uelem - postępowe środowisko rolnicze
Drobna liczba przedwojennych szkół ro l
niczych (138 — 4000 absolwentów) nie zdo
łała przestawić konserwatywnych metod gospodarki na nowe to ry i mimo pewnych usiłowań zmierzających do spopularyzowa
nia wiedzy rolniczej na wsi nie dawała po
zytywnych rezultatów.
Przyczyn ku temu było wiele. Podawał je prof. J. M ikułowski-Pom orski w artykule
„Szkoły rolnicze i oświata rolnicza poza
szkolna“ (Zagadnienia pracy kulturalnej rocznik I I Warszawa 1936): „N ie trudno je st dopatrzeć się powodów, dla których drobni rolnicy nie garną się do szkół ludo
wych rolniczych tak, jakbyśm y tego prag
nęli. Szkoła jest dla wielu za kosztowna.
W domu dziecko zarabia na swe utrzym a
nie, w szkole trzeba za nie płacić. Korzyś
ci zawodowe, które szkoła daje, szczegól
nie mężczyznom, nie uwidoczniają się tak prędko. Wprowadzenie pożytecznych reform gospodarstwie rodzicielskim wymaga wielu zasadniczych inowącji, na które o j
ciec się nie godzi, obawiając się ryzyka“ . Nie było w rolniczym społeczeństwie pol
skim sprzyjającej atmosfery na właści
we postawienie zagadnienia szkół ro l
niczych, w k tó re j absolwenci tych szkół mogliby wzrastać i skutecznie realizować zdobyte wiadomości. Owszem; była atmo
sfera zacofania,, wsteczuictwa, a te j nie przeciwstawiały się żadne czynniki odgór
nie. Tolerowały żółwie dreptanie, choć to Się mściło na gospodarce państwa.
W przemyśle istniał dodatek od podatku, przeznaczany na szkolnictwo zawodowe przemysłowe. W resorcie rolnictwa nie po
kuszono się na to, bo obciążyłoby się w ten sposób większą własność, a ta z kolei nie chciała przykładać ręki do kształcenia chło
pa, któremu do wegetacji wystarczały te ogólne „wiadomości“ , jakie zdobył w jedno- klasowej szkole powszechnej i fachowe, ja kich mu udzielił nieświadomy ojciec.
Błędem przedwojennych szkół było i to, że po ich skończeniu absolwent mógł iść za
ledwie na pisarza do dworu, lub „gospoda
rzyć“ u ojca. Nie otwierały one szerszych możliwości dla swoich wychowanków, co ta k wyraźnie postawiło i już w części osią
ga powojenne szkolnictwo rolnicze.
W roku 1944 było na oswobodzonym te
ryto riu m Polski 319 szkół rolniczych, a już w 1945 — 800. W szkołach tych uczy się ponad 24.300 uczniów, pracuje w nich 4.500 nauczycieli i instruktorów rolniczych.
Jest to niewątpliwie pokaźny dorobek- M inisterstwa Rolnictwa i Ref. Roln. Depar
tamentu Oświaty Rolniczej.
Oprócz przygotowania fachowych ro ln i
ków dla własnych gospodarstw,; dzisiejsze szkoły rolnicze kształcą przyszłych nauczy
cieli i instruktorów szkół rolniczych, pra
cowników agronomii społecznej i kierow ni
ków do wszystkich działów gospodarczych w Związkach Samopomocy Chłopskiej, spół
dzielczości i to nie ty lk o na wsi, ale i w mieście,, nie mówiąc już o tym , że każdy uczeń szkoły rolniczej ma otw artą drogę do studiów wyższych, a więc i stanowisk dla k w a lifik a c ji na te j drodze osiągnię
tych.
Szkoły rolnicze powojennej doby stają na równi z innym i szkołami zawodowymi, szkolącymi pracowników do pokrewnych resortów gospodarczych, nie zaniedbując równocześnie kształcenia ogólnego i obywa
telskiego.
Na małą frekwencję szkoły rolnicze na
rzekają w dalszym ciągu, ale przyczyna te
go leży w bezrozumnej negacji do wszyst
kiego co postępowe i twórcze. Chłop dzi
siejszy również ja k i przed wojną nieufnie podchodzi do fachowych zdobyczy syna czy córki, wychowanków szkoły rolniczej, wie
rząc bardziej zrutynizowanej i dalece zaco
fanej własnej umiejętności gospodarzenia.
Usilne zabiegi o zmianę tego stanu rzeczy; tu i ówdzie dają pewne rezultaty,
ale tempo tych zmian jest niezmiernie po
wolne i rozłożone na szereg lat.
Poważną trudność w, organizacji gospo
darki w szkołach rolniczych stanowi olbrzy
mia dewastacja ośrodków szkolnych, spo
wodowana działaniami wojennymi. Znisz
czenia te wymagają wielkich nakładów f i nansowych, co z kolei pochłania niewspół
mierne w ydatki i nie pozwala uczynić ośrodki szkolne dochodowymi.
W tym stanie rzeczy szkoły rolnicze nie
pokoją sfery rządowe, które chciałyby w i
dzieć je samowystarczalnymi Część szkół wyraźnie tę samodzielność gospodarczą już uzyskało i przy niewielkiej bodaj pomocy finansowej rządu zdolne będą funkcjono
wać należycie. W całości jednak stan ten szkoły rolnicze osiągnąć mogą dopiero za la t parę. Taki czas winno się im zostawić.
Te oto powody składają się między in nym i również na małą frekwencję w szko
łach rolniczych i gdybyśmy mieli wnęcej cza su w Polsce na oczekiwanie zmiany tego stanu rzeczy, pozwolilibyśmy na powolne docieranie do świadomości środowisk w ie j
skich wartości rolniczo-fachowyeh. Ale cze
kać nam nie wolno. Nie możemy.
Jakąż więc znaleźć na to radę, aby upo
wszechnić oświatę rolniczą i aby wieś za
silić należycie przygotowanym elementem .tżąwQdowo-rolniczyin ?
W cytowanym powyżej artykule prof.
M ikułowski-Pom orski podkreślając bardzo mocno „olbrzymie potrzeby wsi, wielką licz
bę jednostek, do których oświata rolnicza powinna docierać“ wysuwa m. in. następu
jący postulat: „Danie oświacie rolniczej po
zaszkolnej takich podstaw ustrojowych, aby mogła działać planowo, według udoskona
lonego programu, z kontrolą os' jgniętych wyników“ (podkreślenie m oje).
Prof. M ikułowski bardzo wyraźnie suge
ru je tu myśl ujęcia pracy upowszechnienia oświaty rolniczej w ram y ustawowe, aby mogła działać planowo i skutecznie.
Dziwne, że mimo tych, a pewnie i wielu innych głosów, tak uparcie pozostawiano wieś w zapomnieniu?
W ustawodawstwie w te j dziedzinie zro
biono w okresie międzywojennym dwa kro ki. Jedna z dnia 9 lipca 1920 roku, mocą k tó re j każdy powiat zobowiązany został zorganizować na swoim terenie jedną szko
łę męską i jedną żeńską. Miało to dać w sumie 500 szkół, a było ich 183 zaledwie.
Druga ustawa z dnia 11 marca 1932 ro
ku o ustroju szkolnictwa obejmowała szkol
nictwo zawodowe, które miało „za zadanie przygotować w ykwalifikowanych zawodowo pracowników dla życia gospodarczego przez teoretyczne i praktyczne kształcenie zawo
dowe z uwzględnieniem potrzebnego zakre
su wykształcenia ogólnego oraz przez w y
chowanie społeezno-obywatelskie“ (§ 24).
Ustawa ta w odniesieniu do szkół ro ln i
czych nie wniosła, niestety, nic nowego. Nie wpłynęła ona na ich wzrost, ani ustrój.
Wniosła natomiast bardzo ciekawy system kształcenia zawodowego przez tzw. szkoły dokształcające; mówi o tym (§15) w na
stępującym ujęciu:
1) M ło dzie ż, k tó r a w y p e łn i o b o w ią ze k szkolny, a n ie uczęszcza do żadnej szkoły, podlega do 18 ro k u życia w łą c z n ie obo
w ią z k o w e m u do k s z ta łc a n iu .
2) Z a d a n ie m d o k s z ta łc a n ia je s t po g łę b ie n ie in d y w id u a ln e g o i s p o łe c z n o -o b y w a te l- skiego w y c h o w a n ia m ło dzie ży, ora z rozsze
rz e n ie ogólnego w y k s z ta łc e n ia do p o trze b życia gospodarczego i zaw odów , w k tó ry c h m łodzież p ra c u je .
3) D o kszta łca n ie o d b y w a się bądź w szko ła-ch i na k u rs a c h d o k s z ta łc a ją c y c h o g ó l
n ych , bądź w szkołach d o k s z ta łc a ją c y c h zaw od ow ych .
Ten punkt ustawy dawał poważne możli
wości dokształcania zawodowego młodzie
ży i szerokie rzesze młodych uczniów rze
miosła skorzystały z tego, zdobywając w szkołach dokształcających „niezbędne wia
domości zawodowe, teoretyczne i pogłębia
nie wykształcenia praktycznego otrzym y
wanego w warsztacie pracy zarobkowej“ . Ale, niestety — wieś pozostawiono nadal w stanie bezruchu, wyczekiwania.
Obowiązku dokształcania zawodowego na młodzież rolniczą, wiejską, nie rozciąg
nięto, wyrządzając wsi w ten sposób po raz nie wiem już k tó ry wyraźną krzywdę. Spra wa pozostała nadal otwartą.
A wieś dziś musi się podnieść gospodar
czo. Na pola mają wyjść tra k to ry i rola winna być obsiana wysoce dochodowymi roślinami, maszyny stać się codziennym pomocnikiem rolnika. Elektryczność użyta do ułatwienia wielu prac na wsi. Książka., gazeta, radio, dyskusje w gronie świetlico
wym, sport, przysposobienie wojskowe — oto pole szerokiego działania dla wyrobie
nia zawodowego i społeezno-obywatelskie- go.
Jak do tego dojść ? Jakim i drogami ? Czy jedynie przez szkoły rolnicze? Należa
łoby znaleźć inny, bardziej skuteczny spo
sób umasowienia, upowszechnienia tych niezmiernie żywotnych haseł i zadań, przed k tó ry m i stoi dzisiejsze rolnicze społeczeń
stwo wsi.
Wysuwają niektórzy powątpiewanie, że przez masowe szkolenie spłyci się wiedzę -rolniczą' w wielu dziedzinach. Przypuśćmy,*
że tak. Ale jakie były dzieje uczniów ze Szkół Rolniczych? Uczniowie opuszczający, szkoły rolnicze napotykali na opór ze stro
ny nieświadomego tych spraw i zagadnień społeczeństwa. Czas jakiś jeszcze starali się zwalczać zacofanie i prym ityw w gospodar
stwach rodzicielskich i sąsiadów, ale po pe
wnym czasie, nie widząc rezultatów swej pracy zniechęcali się, załamywali, wpadali nierzadko w powrotny analfabetyzm zawo
dowy i rezultaty ic h pracy b yły minimalne, a . nawet żadne.
Zupełnie inaczej przedstawiać się będzie ich akcja w atmosferze sprzyjającej dla rozwinięcia i zrozumienia potrzeb nauki rolnictwa, co ma miejsce właśnie w środo- .wisku, gdzie zagadnieniami oświaty inte
resują się wszyscy, gdzie zadania stawia
ne rolnictw u są przepracowane przez więk
sze zespoły ludzi światłych i wtedy każda, nawet rewolucyjna inicjatyw a spotka się ze zrozumieniem, osądem/ należytym i fa chowym i znajdzie takie czy inne w danym środowisku nastawienie.
Absolwenci szkół rolniczych, a nawet i innych szkół, instruktorzy rolni, nauczy
ciele, wtedy dopiero w pełni mogą być w y
korzystani, kiedy otoczenie docenia należy
cie współpracę czynnika zawodowo kw ali
fikowanego, wspomaga inicjowane przez niego zamierzenia, przyczynia się do moc
nego ich zakorzenienia się ■w środowisku i rokuje pozytywne osiągnięcia ku pożytko
w i osobistemu i otoczenia.
Te względy m. in. skłoniły M inistra Dąb- Kocioła do podjęcia szerokich zamierzeń w kierunku , upowszechnienia oświaty ro ln i
czej i za podstawę wyjściową przyjęcia ze
społów przysposobienia rolniczego.
Zrozumiałą jest rzeczą, że prócz wyrobie
nia rolniczo - fachowego ro ln ik polski mu
si być uspołeczniony, musi rozumieć wagę i korzyści działania zbiorowego, grupowe
go, spółdzielczego. Musi w sobie rozwinąć te dyspozycje, na których oprze się jego czyn
na postawa do współczesnej rzeczywistości polskiej, do przeprowadzonych reform spo
łecznych, gospodarczych i politycznych, musi wyrobić w sobie zrozumienie ich zna
czenia dla utrwalenia naszej, niepodległości i siły materialnej.
Z tych trosk o dobro wsi i młodzieży w iejskiej zrodziła się potrzeba powołania do życia w środowiskach wiejskich zespo
łów przysposobienia rolniczego i przyspo
sobienia wojskowego — zarówno chłopców, ja k i dziewcząt od la t 16,
V ' t
Przysposobienie rolniczo-wojskowe opie
ra się o a rtyku ł
15ustawy z dnia 11 marca 1932 roku o u stroju szkolnictwa (Dz. U.
R. P. N r 38 poz. 389) oraz dekret z dnia 16 stycznia
1946roku o powszechnym obo
wiązku wychowania fizycznego i przysposo
bienia wojskowego (Dz. U. R. P. N r 31 poz. 195). Zarządzenie M inistra Rolnictwa i Reform Rolnych oraz M inistra Obrony Narodowej
zdnia 14 marca 1947 roku w;
sprawie powołania organów przysposobie
nia rolniczego i wojskowego młodzieży;
w iejskiej brzm i:
§ 1. Celem up ow szechn ie nia i usp raw nie ń n ia przysp oso bie nia rolnicze go o ra z w y c h o w a n ia fizyczne go i przysp oso bie nia w o js k o wego m ło d z ie ż y w ie js k ie j, łą c z y się te a k c je i w p ro w a d z a się pow szechne p rzysp o sob ie nie ro ln ic z e i w o js k o w e (w s k ró c ie P. R. W .) d la m ło dzie ży w ie js k ie j o b ojga p łc i o d la t 16.
Z a d a n ie m przysp oso bie nia rolnicze go i w o js k o w e g o je s t:
d) p o d n ie sie n ie p o z io m u gospodarczego w s i prze z pow szechne k s z ta łc e n ie zaw odow e m ło d z ie ż y w ie js k ie j;
b) w y c h o w a n ie fiz y c z n e i przysp oso bie nie w o js k o w e m ło d zie ży w ie js k ie j, a także za
p e w n ie n ie w y c h o w a n ia społeczno - o b y w a te ls k ie g o te j m ło d z ie ż y dla w y s z k o le n ia przyszłeg o w zo row e go ż o łn ie rz a d e m o k ra ty .
. § 2. W zarządzie c e n tra ln y m M in is te rs tw a R o ln ic tw a i R e fo rm R o ln y c h tw o rz y się d la nsptttttk u p»a««pc40fciGiua . n l s ^ a g e w o js k o w e g o m ło d z ie ż y w ie js k ie j W y d z ia ł P rzyspo sob ien ia R olniczego i W ojsko w eg o (P. R. W.).
Na czele W y d z ia łu , P. R. W . sto i N a czel
n ik W y d z ia łu , o ra z jego zastępca G łó w n y In s p e k to r P. R. W., p o w o ła n y przez M in i
s tra R o ln ic tw a i R e fo rm R o ln y c h w p o ro z u m ie n iu z M in is tre m O b ro n y N a ro d o w e j.
J a k w y n ik a z p rz y to c z o n e g o p o w y ż e j f r a g m e n t u z a rz ą d z e n ia d<f s p r a w s z k o le n io - w jm h m ło d z ie ż y w ie js k ie j z o rg a n iz o w a n e j w P R W p ró c z c z y n n ik a r o ln ic z e g o s ta je w o js k o , n io s ą c m ło d z ie ż y s w o ją w ie d z ę w o d n ie s ie n iu do s p r a w p rz y s p o s o b ie n ia f i z yczn e g o , w o js k o w e g o i s p o łe c z n o -o b y w a - te ls k ie g o .
Młodzież chłopska ma świeżą, żywą i mo
cną tradycję udziału w walce z okupantem
—• w Batalionach Chłopskich, w A rm ii L u dowej i A rm ii Krajow ej. Tej tra d y c ji w o j
skowej nie można marnować. Ma ona pra
wo do włączenia się w Wojsko Polskie i w jego bieżącym, nieprzerwanym życiu budo
wać dalszy swTój ciąg, nową dzieje.
_ Okupant wywołał powszechną mobiliza
cję młodego pokolenia chłopskiego do wal
k i o wolność ojczyzny. Dziś idzie o je j byt, o awans m aterialny i społeczny w arstw y chłopskiej, ważny nie m niej dla Polski L u dowej, niż dla rozwoju wsi. Raz zbudowa
ne pogotowie sił młodzieży może i powin
no być utrzymane w okresie odbudowy i przebudowy Polski.
_— Wojsko Polskie tw orzy nową tra d y
cję. Ziiamy ją od pierwszych dni niepodleg
łości, zna ją w pierwszym rzędzie wieś. W miejsce sławnych przedwrześniowych „pa
cy fik a c ji“ — masowa robota w polu.
Udział wojska w zasiewach i żniwach sta
nowi jeden z większych rozdziałów walki, o chleb w Polsce pierwszych la t powojennych.
Taki powrót wojska, złożonego w większo
ści z synów chłopskich, na wieś ma nowy sens społeczny. Poborowi przed wojną osią
gali „ogładę“ , któ ra ich czyniła nie postę
powymi chłopami, a ,,wysferzeńcami“ , z najgorszej strony prezentującymi wartoś
ci miasta i k u ltu ry narodowej na wsi. Rów
nocześnie w stosunku do „panów“ wzmac
niała poczucie przedziału społecznego. Tu uzyskiwali pozycję „łubianych ordynan- sów“ , na wsi — zarozumiałych arogantów.
W nowym W ojsku Polskim poborowi mają wyrosnąć na działaczy społecznych, wsi po
trzebnych. Wzmacnia się w nich poczucie godności i społecznej w artości: zastępy o fi cerów — chłopów i. robotników tworzą no
wą atmosferę, ich pewności i ważności, ciąg dalszy na str. 2-giej
P W n /B tłW ą ,;,)
V
/v\\ \^\
kogo w y ż s z e studia?^
sadzane tylko absolwentami szkół conaj"
mnie} średnich.
Wykształceniem zawodowym wyższym zajmują się uniwersytety lub specjalne po
litechniki, tak zwane instytuty technolo' giczne. Ale i tu wykształcenie jest prak
tyczne wielostopniowe i w ten sposób przystosowane do potrzeb życia codzien
nego przeciętnego obywatela. Młodzież przychodząca z bardzo słabym przygoto
waniem ze szkoły średniej (z pewnością niższym od naszego kursu zerowego) od
rabia w pierwszym roku zaległości i po jednym lub dwóch latach przygotowaw
czych studiów zaczyna się specjalizować w obranym kierunku. Specjalizacja trwa dwa do trzech lćtt, po których student uzyskuje swój pierwszy stopień naukowy — bakala
rza. Już z tym stopniem może on iść w ży
cie praktyczne, zacząć regularnie zarabiać i nawet, jeśli zechce, w ogóle na tym po
przestać.
Ludzie o tym stopniu wyszkolenia pełnią niższe funkcje i r ' nierskie, pedagogiczne lub inne nie wymagające zbytniego bala
stu naukowego. Podkreślić także należy, że przez cały ciąg tych czterech lat, tak zwanego kolegium, studenci są poddani ścisłej dyscyplinie szkolnej i ustawicznym egzaminom kontrolującym ich postępy nieomal z miesiąca na miesiąc, przyczem następuje nieubłagane przesiewanie mniej zdolnych i pilnych. Jednakże, każdy ma otwartą możliwość dalszego kształcenia się, zarabiając na życie jednocześnie, jeśli tyl
ko wykaże odpowiednie zdolności. Liczne kursa wieczorne i dzienne a nawet waka
cyjne pozwalają w ciągu dodatkowego ro ku lub dwóch i po napisaniu samodzielnie odpowiedniej pracy oraz złożeniu dalszych egzaminów, uzyskać stopień magistra, któ
ry mniej więcej poziomem swoim nauko
wym odpowiada naszemu magisterium lub ukończeniu politechniki.
Stopień ten podaje już prawa do znacz
nie poważniejszych kierowniczych stano
wisk w przemyśle, lub mniejszych stano
wisk uniwersyteckich, ale dopiero dokto
rat uzyskiwany po trzech latach studiów po magisterium, po napisaniu poważniej
szej pracy, oraz złożeniu egzaminów na najwyższym poziomie daje prawa do kie
rowniczego stanowiska w przemyśle, lub profesorskiego i naukowego na uniwersy
tetach. Egzaminy na wszystkich stopniach są bardzo ostre, gdyż kapitaliści amery
kańscy, którzy mają dokładny wgląd do programów uniwersyteckich, przez swoich przedstawicieli zasiadających w radach zarządzających szkołami wyższymi, nie mbgą pozwolić choćby ze względów konku
rencyjnych na szkolenie niedouczonych specjalistów, którzy przecież później będą
kierować ich przedsiębiorstwami.
Za to inne przedmioty nie związane ze snecjalnością studenta, są traktowane zu
pełnie po macoszemu. Np. przedmioty hu
manistyczne, tak u nas wysoko cenione, często nawet z wielką szkodą dła nauk matematyczno - przyrodniczych i technicz
nych, są tam postawione wysoko tylko w
nielicznych stosunkowo centrach uniwer
syteckich, o starej tradycji kulturalnej i są przez całe społeczeństwo traktowane ra
czej. jako luksus popierany przez humani
tarnych milionerów.
Pomimo wszystkich wad tego systemu, widzimy, że jest on jednak wybitnie przy
stosowany do ogólnych potrzeb młodzieży amerykańskiej, która przez wielostopnio- wość .studiów nie jest obarczona niepo
trzebnym balastem naukowym, nie mając równocześnie zamkniętych dalszych mo
żliwości kształcenia się,
Warto także podkreślić, że społeczeń
stwo amerykańskie, które jest z małymi tylko wyjątkami wybitnie utylitarne i w którym powodzenie finansowe jest m ier
nikiem sukcesu życiowego, umie docenić ważność pomocy materialnej dla studiują
cej młodzieży. Student, jeśli nie może o- trzymać jednego z licznych stypendiów będących do jego dyspozycji, ma możność przez wykonywanie różnych drobnych prac utrzymania się podczas studiów. U"
niwersyteckie biura pośrednictwa pracy ułatwiają im znalezienie odpowiedniego zarobku, a przekonanie powszechne, że każda praca ma swoją wartość, nawet, najbardziej trywialna w europejskim poję
ciu, daje większą możliwość łączenia stu
diów z pracą zarobkową, niż u nas, gdzie ciągle istnieje przepaść pomiędzy pracą umysłową i fizyczną.
NASZA RZECZYWISTOŚĆ OBECNA I W ID O K I NA RZYSZŁOŚĆ
Z zestawienia dróg rozwojowych inteli
gencji polskiej*) i amerykańskiej widzimy jak daleką jeszcze jest droga do urzeczy
wistnienia u nas upowszechnienia studiów Wyższych. Trzeba będzie zwalczyć wiele przesądów i uprzedzeń, tak w starszym pokoleniu, jak i w młodzieży, będącej pod przemożnym wpływem starszych, zanim się ten cel osiągnie. A osiągnąć ten cel musi
my, gdyż jedynie w ten sposób będziemy mogli zapełnić nie tylko lu ki wojenne w naszej inteligencji, lecz także odnowić ją przez dopływ świeżych umysłów spragnio
nych wiedzy i pracy umysłowej, a pocho
dzących z najszerszych warstw narodu.
Wtedy dopiero będziemy mieć nie tylko drobną elitę umysłową, będącą jakąś egzo
tyczną rośliną na polu, na którym nic po
za tym nie rośnie, ale społeczeństwem, w którym wszystkie zdolności będą możliwie wykorzystane dla ogólnego dobro.
Drogi prowadzące do urzeczywistnienia tego celu nie wiodą przez ślepe naślado
wnictwo ani utylitarnego systemu amery
kańskiego tworzącego ciasnych specjali
stów, bez żadnej ogólnej kultury, ani też przez naśladowanie jakiegokolwiek kraju europejskiego, którego psychologia Jest inną od naszej, i którego drogi rozwojowe były także inne. My sami powinniśmy dojść do właściwego rozwiązania, przez uczciwą i szeroko zakrojoną dyskusję tak w kołach rządowych i uniwersyteckich, jak i w ko
łach samej młodzieży i rozwiązanie to, po
winno przybrać konkretną formę w Usta
wodawstwie Sejmowym. I właśnie dekret o tytule inżyniera, może być uważany za wej
ście na drogę upowszechnienia studiów wyż szych*). Przez zmianę tytułu inżyniera z naukowego na czysto zawodowy, dekret ten stwierdza potrzebę wprowadzenia dwu- stopniowości w wykształceniu technicz
nym. Wydaje m i się, że ta dwustopnio- wóść, zastosowana nie tylko do nauk tech
nicznych, może się stać Jednym z decydu
jących czynników upowszechnienia wyż
szych studiów przez dostosowanie ich do praktycznych potrzeb życia kraju i m ło
dzieży 1 zdjęcie z tej młodzieży niepotrzeb
nego obciążenia. Należy przy tym zazna
czyć, że taki system nie obniży w niczym poziomu naukowego tych studentów, któ
rzy się będą chcieli wyłącznie nauce po
święcić.
Wrowadzenie dwustopniowcści do stu
diów wyższch nie rozwiązuje jednak cał
kowicie zagadnienia ich upowszechnienia.
Nie mamy niestety danych statystycznych z ostatniego dwulecia niepodległości, ale chociaż wiemy, że na niektórych uniwer
sytetach odsetek młodzieży biedniejszych grup społecznych zwiększył się wydatnie w stosunku do liczb przedwojennych, to na innych uczelniach stan ten nie zmienił sie prawie zupełnie.
Już Falski w swojej pracy wspominał w roku 1937 o potrzebie „daleko idących środków wykraczających poza szkolnictwo wyższe“ dla uzyskania tego celu. jako je
den ze środków widzi Falski potrzebę
„zorganizowania dostatecznej pomocy dla młodzieży zdolniejszej i dzielniejszej, któ
rej brak środków i warunki niepomyślne środowiska stają na przeszkodzie w kształ
ceniu się“ . Jako drugi- środek widzi on
„rozszerzenie obecnego zasięgu kształcenia i dokształcania młodzieży na wszystkich szczeblach i wyrównanie poziomu tego kształcenia".
Oba te środki są także dzisiaj aktualne I Polska Imdowa może je stosować przez co
raz bardziej zwiększającą się pomoc sty
pendialną, tworzenie burs i domów akade
mickich itd. oraz reformę samego szkolnic
twa.
Akcja ta jednak wymaga czasu nie tylko ze względów organizacyjnych, ale i finan
sowych, gdyż hierarchia potrzeb związana z planem trzyletnim będzie zwalniać wię
ksze sumy finasowe potrzebne na ten cel tylko w bardzo wolnym tempie. A tymcza
sem pęd młodzieży do wyższych uczelni jest ogromny i pomimo ich większej ilości niż przed wojną, są one przeciążone w ta
kim stopniu, że muszą Wprowadzać wstęp
ne egzamlna konkursowe ze względu na brak miejsc.
1 tu istnieje poważne niebezpieczeństwo, że jeśli młodzież będzie przyjmowana na wyższe uczelnie tylko na zasadzie mecha
nicznej kw alifikacji wyniku egzaminów, to młodzież sfer biedniejszych, nie mająca takiej sposobności 5 możności przygotowa
nia się, jaką ma młodzież zamożniejsza, będzie powoli znowu eliminowana i że wszystko może powrócić nawet do stanu podobnego, jaki mieliśmy przed wrześniem 1939 r.
Anna Kam ieńska
W a c ła w Szym anowski I
Ula
JAK TO JEST W AMERYCE?
Omawiając sprawy szkolnictwa wyższe
go poza granicami Polski ograniczę się tylko do szkolnictwa w Stanach Zjedno
czonych Ameryki Północnej.
Czynię to z tego powodu, że kraj ten znam najlepiej, spędziwszy tam na róż
nych stanowiskach z przerwami około 12 lat życia.
Jak wiadomo Ameryka Północna rozw i
jała się innymi drogami niż Europa. Jest tp olbrzym i kontynent dziesiątki lat w ol
ny od wojen, który powoli zdobywał rze
sze energicznych emigrantów ze wszystkich krajów europejskich.
Rzesze te, które opuszczały Europę w różnych okresach jej historii, były rozcza
rowane resztkami feudalizmu europejskie
go i jej konserwatyzmem społecznym i o- byczajowym. Wędrowały one za morze, aby szukać nowych dróg. Jeśli byli wśród tych emigrantów różni przestępcy i zbro
dniarze, tó nie stanowili oni wśród mas emigranckich tak wielkiej liczby, Jak to się w Europie powszechnie sądziło. Byli to przecież ludzie w ogromnej większości szukający chleba, często wolności, a nawet nowych form życia zbiorowego.
Młody kapitalizm, który się tam rozwijał, m iał początkowo zupełnie inny charakter od europejskiego i dopiero w ostatnich dziesiątkach lat do niego się upodobnił.
Rzecz prosta, że sposób powstawania in teligencji był odmienny od sposobu po
wstawania tej warstwy w Europie, a w szczególności w Polsce.
W Ameryce inteligencja z małymi wyjąt
kam i tworzyła się i jeszcze dzisiaj się wy
twarza z dołów społeczeństwa i swoich więzów z tymi dołami nie traci. Prawda, że na szkolnictwo odrazu wywarł swoje piętno rozwijający się kapitalizm, zużywa
jąc je przede wszystkim dla swoich prak
tycznych potrzeb. Ale ten kapitalizm, któ
ry sam był z dołami związany, rozumiał także pewne minimalne potrzeby wykształ
cenia mas i z własnego interesu nie prze
ciwstawiał się temu wykształceniu. Stąd w Ameryce powstał dosyć oryginalny system szkolny, niby ,to wzorowany na angielskim, ale bez brytyjskich elitarnych ograniczeń, szczególnie w szkołach wyższych. Rozu
miano powszechnie, że aby móc wydaj
nie pracować w rozwijającym się przemy
śle, każdy obywatel musi mieć pewhe m i
nimum wiadomości, jak to: czytania i pi
ja n ia , trochę wiadomości z historii i geo
grafii, trochę z przyrody, matematyki i z Języków obcych i nieobowiązkowo z łaci
ny i greckiego. I tak powstała ogromna sieć szkół powszechnych i średnich o po
ziomie o wiele niższym, niż ich odpowied
n iki europejskie.
Zato wykształcenie w tych szkołach by
ło i jest masowe i dzisiaj rzeczywiście tru dno jest spotkać Amerykanina, szczególnie z młodszego pokolenia, nawet najbiedniej
szego, który by przynajmniej w dużym stopniu, do tych szkół nie uczęszczał. Przy obecnej w ielkiej konkurencji na rynku pracy, nawet na przykład takie posady, Jak pracowników w sklepach są dzisiaj ob*
C elem - postępow e środow isko ro ln icze
dokończenie ze s tr. 1-ej
W okresie należenia do PRW młodzież będzie mogła nie tylko zdobyć fachowe wia
domości z dziedziny rolnictwa pogłębiając je wiadomościami ogólnymi, ale posiądzie sprawność i znajomość zagadnień wojsko
wych w takim stopniu, że po przejściu trze
ciego stopnia PRW, młodzieniec może być nawet zwolniony od obowiązku służby w oj
skowej, bo-wszystkie niezbędne wiadomości, jakie musi posiadać żołnierz zdobędzie w PRW, nie wyjeżdżając ze wsi, nie odrywa
jąc się od rodziny, gospodarstwa i miejsco
wego środowiska społecznego. Dziewczęta będą się szkoliły w sanitarce, łączności, w służbie administracyjno-gospodarczej itp.
Dodać jeszcze trzeba, że w zespołach PRW dużą uwagę zwraca się na prace k u ltu ra l
ne — książka, odczyt, pogadanka z dysku
sją, radio, teątr, śpiew, muzyka.
W ta k ujętym .planie działania, przy uży
ciu w pracy organizacyjnej nauczycieli i in
struktorów szkół rolniczych, in s tr. Związku Samopomocy Chłopskiej zamierza się w bieżącym okresie wiosny, lata i początków jesieni przeprowadzić przez zespoły PRW do 300.000 młodzieży obojga płci.
Piotr Greniuk
BI BLI OTEKA
Dziś pułap strychu, gdzie książki mi mokły pod oknem 0 światła biblioteki się oparł.
Bo kiedy zaniknę tu oczy, spada u nas rzęsisty deszcz 1 ćmi słomiane gwiazdy.
Umarłych rąk babki gest ożywa podnoszący modlitwy’
z dalekiej drukarni chrzęstu.
I rośnie mi ojca stół po obiedzie ■ starty porządnie z barszczu, z chleba okruszyn.
Jak dziecko, gdy samolot zobaczy w górze i palcem ściąga niebo ku źrenicy —
Wołam książki, odwijam z zapóźnionych gazet, z nieuprzejmych kurzów biblioteki.
Jak mało mnie wspiera zatopionego w szeleście:
głos nauczyciela, gdy mówi,
A w izbie zimnej mróz pisze na szkle i w narożnej desce pracowity chroboce robak.
Kiedy tak myślę, że nie pragniesz mieszkać, żono.
w bibliotece z marmuru
I że dzieci inny może zbudują dom naszym myślom — cierpię i kocham goręcej.
Tego musimy za wszelką cenę uniknąć, nie tylko dlatego, że tąki stan rzeczy nie byłby zgodny z kierunkiem rozwoju, któ
ry kraj nasz obrał, ale łakże dlatego, że byłoby to powtórzeniem niesprawiedliwo
ści reżymu przedwrześniowego w stosunku do wielkich mas młodzieży zdolnych do nauki i chcących się. uczyć.
Sprawiedliwe rozstrzygnięcie tego zaga
dnienia jest trudne, bo trzeba przy tym uniknąć obniżenia poziomu naukowego studiujących. Nie jest ono jefłnak niemo
żliwe. Może byłyby tutaj pomocą dla ko
misji kwalifikacyjnych delegacje ze same
go społeczeństwa, znające lepiej środowi
sko społeczne kandydatów od profesorów będących w komisjach. W każdym razie cel upowszechnienia studiów wyższych jest tak doniosły, że w arto rozpocząć poważ
ną dyskusję nad tą sprawą i szukać ko
niecznego rozwiązania dla wszystkich - za
gadnień związanych z tym problemem i przyszłością tej najcenniejszej części społe
czeństwa, jaką jest nasza młodzież.
*) P a trz W a c ła w S z y m a n o w s k i:
„Upowsze
chnienie wyższego szkolnictwa“,
W ieś“nr. 18.
N r 19 (98) „W I E S" Str. 5
Zygmunt Stolarski
O N O W A P O S T A W Ę
(Po zjeździe ideologicznym Stowarzyszenia Akademików W oj. Kieleckiego) Z IE M IA O W O C O W A Ł A Z G L IS Z C Z A M I
C ie k a w y tu ry s ta , k t ó r y c h c ia łb y dziś W spiąć śię n a M ie d z ia n ą Górę, m u s i u je j łtó p napaść oczy nie s p o d z ie w a n y m w id o k ie m . K o ło spalonego gospodarstw a s to i p o g ru c h o ta n y czołg a u lu f y jego p rz e k rz y w io n e g o d z ia ła zaw ieszona ch ło p ska chu sta k o le b ie n a w ie trz e śpiące dziecko. W id o k t a k i n ie je s t w p ro g ra m ie tego, co w y c z y ta w s z y u p rz e d n io w m o n o g ra fii K ie le c c z y z n y chce u jrz e ć n a M ie d z ia n e j Górze c ie k a w y tu ry s ta . W id o k te n je d n a k s k ła n ia do r e fle k s ji i n ie je s t o s ta tn im z ty c h w s z y s tk ic h obrazów , k tó re lu d z io m o d w ie d z a ją c y m zie m ię k ie le c k ą tw o rz ą n o w ą s k ró to w ą je j w iz ję .
* y •' '-»ii
Las joillowo-fwkowy na Łysicy,
P rzed w o jn ą u tr w a la ła się pam ięć o K ie le c - czyźnie ja k o o z ie m i b a rw n e g o k ra jo b ra z u , la s ó w jo d ło w y c h , koleb ce R eja, K o c h a n o w skiego, Żerom skiego, D ygasińskiego, L a n g ie w icza, Staszica. D ziś tru d n o o d tw o rz y ć tę k o n w e n c jo n a ln ą , estetyczną w iz ję . Dziś n a p la n p ie rw s z y w y s u w a ją się n o w e , elem e nty, w y z naczające z u p e łn ie in n ą p ro b le m a ty k ę ,,
Od d n ia w y b u c h u w o jn y p o ls k o -n ie m ie c k ie j do d n ia w y z w o le n ia z ie m ia ta ow oco w ała zgliszczam i. G osp oda rstw zniszczonych c a ł
k o w ic ie 60.000, częściowo 20.000. P o w ia ty : s to p n ic k i, sa n d o m ie rs k i, k o z ie n ic k i i o p a to w s k i zniszczone w o ko ło 70 proc. (34.890 gospo
d a rs tw zniszczonych c a łk o w ic ie , 18.300 częś
cio w o). D ro g i — te lic h e , n ie lic z n e d ro g i w w o je w ó d z tw ie zniszczone p rz e c ię tn ie w 60 p ro c. (g m in n e 60 proc., p o w ia to w e 80 proc., w o je w ó d z k ie 50 proc., p a ń s tw o w e od 10 do 90 proc.). 3.640 m . zniszczonych m o s tó w żelaz
n y c h i żelazo -beton ow ych. In w e n ta rz ż y w y w y trz e b io n y do tego sto p n ia , że w e w s ia c h o lic z b ie 2.000 m ie szkań ców pozostało 5— 6 k o n i.
L u d z i bez da chu 300.000, 230.000 zginęło, 12.000 od n io sło uszkodzenia c ia ła lu b z d ro w ia . S tr a ty m a te ria ln e n a te re n ie w o je w ó d z tw a się ga ją 3.000.000.000 z ło ty c h w e d łu g cen z r o k u 1939.
T u ry ś c ie — estecie z ie m ia k ie le c k a za p e łn ia się w id m a m i a w id o k dziecka śpiącego u lu f y czołgu urasta? do s y m b o lu . P o s ta w m y się w je go s y tu a c ji. C h yba n ie zechce w s p i
n a ć się n a szczyt M ie d z ia n e j. G ó ry . O d b ie ra n ie w ra ż e ń este tyczn ych w y m a g a w sza k p e w n e j ró w n o w a g i ducha...
B R A C T W O S Z P A K Ó W I B U R S Z Ó W K IE L E C K IC H
W lu ty m 1945 ro k u , w p ie rw s z y c h d n ia c h w o ln o ś c i, szła po K ie lc a c h w ieść o m a ją c y m ta m po w stać u n iw e rs y te c ie . P rzypuszczano n a w e t, że będzie się o n m ie ś c ił w d a w n y m do m u W .F. i P.W . W o c z e k iw a n iu na w ła s n ą u c z e ln ię zaczęła się m ło d zie ż tym czasem z g ła szać na w y k ła d y p ro w iz o ry c z n y c h K ie le c k ic h K u r s ó w A k a d e m ic k ic h , pro w a d zo n e przez k il k u p ro fe s o ró w , k tó r y c h lo s y w o jn y tu zag na ły. W k ró tc e o ka za ło się, że u n iw e rs y te tu w K ie lc a c h n ie będzie. M ło d z ie ż z w o je w ó d z tw a ro z je c h a ła się p o c a łe j Polsce, a w pa ź
d z ie rn ik u 1946 r o k u p o w s ta ło S to w a rzysze n ie A k a d e m ik ó w Z ie m i K ie le c k ie j; nazw ę, k tó ra s u g e ro w a ła re g io n a lis ty c z n y c h a ra k te r o rg a n iz a c ji, zm ie n io n o w k ró tc e n a „S to w a rz y s z e n ie A k a d e m ik ó w W o je w ó d z tw a K ie le c k ie g o “ . L ic z y ono dziś b lis k o 5.000 c z ło n k ó w — n a j
lic z n ie j re p re z e n to w a n e je s t C zęstochow skie (1.200), d a le j R a d o m skie i K ie le c k ie .
Jest to w ię c o rg a n iz a c ja m ło d a i o w a r to ści je j m ożna będzie coś p o w ie dzieć d o piero po p a ru la ta c h . T ym czasem w a r to p rz y p o m nieć je j c z ło n k o m tra d y c je a k a d e m ik ó w ty c h
© kolie.
W „ P a m ię tn ik u Ś w ię to k rz y s k im “ w y d a n y m w r o k u 1930 n a p o ty k a m y n a dość obszerną m o n o g ra fię „ B ra c tw a szpaków i b u rszó w k ie le c k ic h “ *). A k a d e o iik D o b ro s ła w K a lin o w s k i w y d a lo n y z U n iw e rs y te tu W arszaw skiego z a kła d a w K ie lc a c h w ro k u 1821 od dział Istn ie ją ce g o w W a rsza w ie ta jn e g o s to w a rz y szenia „ B ra c tw a B u rs z ó w P o ls k ic h “ . C z ło n k a m i s ta ją się' u c z n io w ie k ie le c k ie j A k a d e m ii
G ó rn ic z e j założonej prze z S ta n is ła w a Staszica.
B ra c tw o m ia ło k r ó t k i żyw o t. Już p o d kon ie c 1822 r o k u c a rs k i sąd p o lic ji popraw^czej o b w o du ję d rz e jo w s k ie g o w n o s i o śle dztw o w s p ra w ie stow a rzyszen ia. D u k u m e n ty ze śle dztw a p o z w a la ją się z o rie n to w a ć , ja k i b y ł c e l is tn ie n ia B ra c tw a .
C y tu ję : „ W o p in ii k w a lifik a c y jn e j ukończo
nego śle d ztw a c zyta m y, iż „C e l B ra c tw a te go b y ł n a u k o w y i ‘ w s p ie ra n ie je d e n drugiego ju ż w nauko w ościach , ju ż w z a s iłk a c h p ie n ię ż n y c h m o żn ie jszych uboższym “ a czasem, g d y grosz p o z w o lił „n ie w in n a zabaw a p rz y p iw k u i lu lc e “ . Z g o d n ie z a rt. 6 K o n s ty tu c ji B ra c tw o m ia ło s w o ją kasę. W K ie lc a c h b y ła ona ba rdzo szczupła i w y s ta rc z a ła z a le d w ie n a gazety, p iw o , ty to ń itd . ...G u tt zeznał:
„Czasem, ze S zpaków n ie k tó r y B ursze m zo
s ta ł, co ra z n a r o k lu b na d w a la ta , b y ły m w A k a d e m ii akadem iistom tęg ą b ib ę s p ra w ić b y ł w s ta n ie “ .
W y s ta rc z y tego, a b y się przekonać, że w a r tość n ie k tó ry c h tr a d y c ji w ygasa rów nocześnie z c h w ilą ic h ze re je stro w a m a . „P rz y p iw k u i lu lc e “ ś p ie w a li b u rs z o w ie p a trio ty c z n e p ie ś n i:
„J e ś li w ię c ja k i ty ra n ie
Chcesz w id z ie ć k r a j nasz w r u in ie — N ie w p rz ó d tw a w o la się stan ie A ż ju ż o s ta tn i z nas z g in ie "
- - n ic je d n a k prze z to t y r a n i n ie u c ie rp ie li.
T y m b a rd z ie j, że śpiew ano ró w n ie ż : „S am Noe d o w ió d ł ju ż tego dość“ , „ P iję w ręce tw o je “ , „J u ż za m o ją szklanicę w z ią łe m , v iv a t k o m p a n ia “ . W ładze ro s y js k ie w y d a ły B ra c t w u po ś le d z tw ie o p in ię bardzo p rz y c h y ln ą i choć z e b ra n ia zo s ta ły zabronione, n i k t ze z w ią z k o w c ó w n ie zosta ł u k a ra n y . W istocie z a b a w o w y i to w a rz y s k o - e lita r n y c h a ra k te r B ra c tw a w y k lu c z a ł w s z e lk ą pow ażniejszą pra cę czy to k o n s p ira c y jn ą , czy n a w e t sam o
pom ocow ą.
P a m ię ta jm y , że je s t t o p ie rw s z a po ło w a X I X w ie k u , k ie d y możność uczestniczenia w w yższych s tu d ió w u w a ru n k o w a n a je s t w y soką p o z y c ją m a te ria ln ą a w z w ią z k u z ty m i socjalną. „K o n s ty tu c ja “ B u rs z ó w n a s z p ik o w a n a p rz e p is a m i h o n o ro w y m i, in s tr u k c ja m i o
p o je d y n k a c h ( „ ty lk o na pałasze“ , „rą b a n ie się ze w s z y s tk im i sę d zia m i“ ja k o je d y n y p ro te s t p rz e c iw k o w y r o k o w i' sądu koleżeńskiego), je s t w ie rn ą k o n ty n u a c ją szlacheckiego s ty lu życia. S tu d e n t ówczesny w k u p y w a ł się do B ra c tw a „tę g a b ib ą “ , poza n a u k ą spędzał czas „ p r z y p iw k u i lu lc e “ , p ie ś n ia m i i s k ła d k ą o p ła c a ł w o rg a n iz a c ji w e w n ę trz n ą po trze bę id eo w ości — i w ra c a ł do jednego z b ia ły c h d w o ró w k ie le c k ic h , „n a w ie ś “ . Ą ta m — „ k o n t a k t z p rz y ro d ą — c y tu ję z ą „Z ie m ia n k ą P o l
s k ą “ — p rz y w ra c a c z ło w ie k o w i jego p ie rw o t
ny , p r o s to lin ijn y , s p o k o jn y św iatop ogląd , w yb a czo n y często i w y trą c o n y z ró w n o w a g i“ ...
C Z E R W O N I R A D O M IA C Y
A tym czasem ro s ło no w e p o k o le n ie stud en
tó w o św ia to p o g lą d zie ju ż nieco „n ie s p o k o j
n y m “ . In n y m o d poprzedniego u c z y n iły je z m ia n y, ja k ie w m iędzyczasie z a ch o d ziły w k r a ju .
W la ta c h 30 — 40 zeszłego stu le c ia z w y c ię s k i n a zachodzie postęp te c h n ic z n y zaczyna p rz e n ik a ć do K ró le s tw a . N a la ta te przyp a d a spro w a dzen ie m aszyny p a ro w e j d la p rz e m y s łu w łó k ie n n ic z e g o w Ł o dzi, o tw a rc ie p ie r w szej. l i n i i k o le jo w e j w a rs z a w s k o -w ie d e ń s k ie j, w z ro s t lic z e b n y m ia s t .(W arszaw a lic z y pona d 100.000 m ieszkańców ), w z ro s t p r o d u k c ji p rz e m y s ło w e j (w a rto ść fa b ry c z n e j p r o d u k c ji Ł o d z i prze kracza 1.000.000 r u b li), e k s p o rt zboża z K ró le s tw a do A n g lii p o w o d u je polepszenie k o n iu n k tu r y gospodarczej, rusza h u tn ic tw o w Z a g łę b iu D ą b ro w s k im . K o n f lik t y kla s o w e n a b ie ra ją ostrości, b e z ro ln i c h ło p i m nożą sze
re g i p r o le ta ria tu m ie jskie go .
I s z k o ln ic tw o m a c h a ra k te r k la s o w y . M in i
s te r o ś w ia ty h r. U w a ro w pisze w .sprawozda
n iu za la ta 1833— 43 (p o w ta rz a m za J. K o tte m :
„ K a p ita ły i f o lw a r k “ , K u ź n ic a n r 82 og. zb.):
„ D la sta n u k u p ie ckie g o , m ieszczańskiego, a w e d le m ożności i sam ych w ło ś c ia n o tw a rte są p rz y z w o ite d ro g i do e d u k a c ji stosow nej do ic h potrzeb, tr y b u życia i położenia w p a ń s tw ie .“ .
W istocie „w ło ś c ia n ie “ na ucze ln iach to jeszcze spra w a przyszłości. Do głosu na r a zie dochodzi m łodzież przede w s z y s tk im p o chodzenia m ieszczańskiego. N ie s p o k o jn y ro k 1848 p rz y n o s i d o jrz a ły ow oc „n ie u b ła g a n e j k r y t y k i w szystkiego, co is tn ie je “ p ro w a d z o
n e j przez M a rx a i Engelsa w Niem czech, F ra n c ji, B e lg ii i A n g lii — „M a n ife s t k o m u n i
s ty c z n y “ . Idee s o c ja liz m u nauko w eg o p r z e j
m u je p ro le ta ria t. Z apoznaje się z n im i i m ło dzież u n iw e rs y te c k a .
I o to m ożna S to w a rzysze n iu A k a d e m ik ó w W o je w ó d z tw a K ie le c k ie g o p rz y p o m n ie ć d r u gą tra d y c ję .
W w y d a n e j w r. 1925 książce J. G rabca p.t.
„C z e rw o n a W arszaw a p rz e d ć w ie rć w ie k ie m “ n a p o ty k a m y c ie ka w e ro z d z ia ły m ó w ią c e o ży w y m u d z ia le g ru p s tu d e n c k ic h w le w ic o w y c h o rg a n iz a c ja c h U n iw e rs y te tu W arszaw skiego.
W spom n ie nia G rabca m ó w ią o g ru p ie s tu d e n tó w z o k rę g u radom skiego, k t ó r y dziś w S to w a rzysze n iu uczestniczy po kaźn ą lic z b ą 900 s tud entów .
A u to r ta k c h a ra k te ry z u je sw ą paczkę r a dom ską w m om encie w s tę p o w a n ia je j na u n i
w e rs y te t: „P rz y b y w a liś m y też do „ b u d y “ z jasno o k re ś lo n y m p ro g ra m e m działa ln ości. Od la t ju ż k il k u id eo w o z w ią z a n i z P.P.S. po sta
n o w iliś m y id eo log ię te j p a r t ii zaszczepić w ś ró d m ło d zie ży całego k r a ju , a przede w s z y s tk im s tw o rz y ć o rg a n iz a c je p a r ty jn e w ś ró d m ło d z ie ż y na u n iw e rs y te c ie i w ocze ki
w a n e j od następnego ro k u p o lite c h n ic e W a r
szaw skiej. B y ło to g łó w n ą częścią i kośćcem c a ło k s z ta łtu dz ia ła ln o ś c i, k tó re j, p ro g ra m sta
ra n n ie p rz e d y s k u to w a liś m y na Zebraniach naszego „ K o ła “ jeszcze w R a d o m iu i k tó ra m ia ła s tw o rz y ć p rz e ło m w p o lity c z n y m ż y c iu m ło d zie ży ra d y k a ln e j“
B ard zo cie k a w e są ow e la ta P o ls k ie j P a r t ii S o c ja lis ty c z n e j. „Z a w ra c a ją c a g ło w y p o w s ta n ie m — ja k ją o k re ś la li ów cześni w e te ra n i ru c h u — k tó re , je ś li się uda, w co zresztą ' g łu p ie c może w ie rz y ć , to r o b o tn ik o w i da co n a jw y ż e j w d o d a tk u do po lskie g o b u rż u ja — p o ls k ie g o o b e rp o lic m a js tra i p o ls k ic h ż an da r
m ó w ” (G rabiec, op. cit.). W szak g ło w ą je j i duszą b y ł naów czas „ W ik t o r “ — Józe f P ił
sudski, k tó r y pó źniej ja k ż e g ła d k o u m ia ł za
rz u c ić je j ideologię. Ba, „s a m D m o w s k i“ na zjaździe m ło dzie ży w W arszaw ie w 1890 ro k u n ie u c h y la ł się od ś piew a nia „C ze rw on eg o s z ta n d a ru “ *). P.P.S. ówczesna m ia ła w sobie w ię c e j p a trio ty z m u , n iż czystej id e o lo g u s o c ja lis ty c z n e j. Z ja w is k o zresztą zrozu m iałe, je ś li w e ź m ie m y p o d uw agę ówczesne sto s u n k i p o lity c z n e i ekonom iczne. W szak b y ł okre śla św iadom ość — ja k tw ie r d z i n a u k a s o c ja liz m u
— i tru d n o na ty m p rz y k ła d z ie o d m ó w ić je j p ra w d y .
S tu d e n ci „p a c z k i ra d o m s k ie j“ b r a li is to tn ie ż y w y u d z ia ł w ru c h u p a rty jn y m . Czesie, m a n i
festacje. .protesty*- - 'w ie c e ,-o d c z y ty (zgodnie z g a rb a rs k im i tra d y c ja m i R adom ia po śród cze
la d n ik ó w rozm aitych;, rz e m io s ł rą c z e j,. .. n iż w ś ró d fa b ry c z n y c h ro b o tn ik ó w ) — tó w s z y s t
k o z a jm o w a ło im c a ły czas poza nauką.
W p ra c y te j m ożem y zaobserw ow ać c ie k a w e z ja w is k o . C ała k s ią ż k a G rabca je s t w ła ś c i
w ie w s p o m n ie n ie m O poszczególnych lu d z ia c h .-H is to ria p a r tii poprzez d zie je ic h ż y cia ry s u je s ię n ik le i m g liście . Z a b a rw ie n ia id e o lo g ii s o c ja lis ty c z n e j, zm ienne i czasem k o n tra s to w o sprzeczne, b y ły narzucane g ru p o m przez s iln ie js z e je d n o s tk i. N ie u g ią m to w a - ne jeszcze poczucie s p ó jn i społecznej i je d n o ści g ru p y s tw o rz y ło ty p c z ło w ie k a — in d y w i
du um , działacza — s a m o tn ik a , d la k tó re g o o rg a n iz a c ja je s t je d y n ie tłe m , odskocznią do je d n o s tk o w y c h działań. P ra ca społeczna p o le ga na id e o lo g ic z n y m u ś w ia d a m ia n iu in n y c h i n ie trz e b a w ła ś c iw ie być stud entem d o b ija ją c y m się fa ch o w o ści a n i a b solw en te m u n i
w e rs y te tu p o sia d a ją cym okre ślo n ą specjalność, b y być s po łe cznikiem tego ty p u . D ziała ln ość lu d z i op is a n y c h przez G rabca, n ie m a s iln ie j
szej łączności ze s tu d ia m i, n ie angażuje ich przez wiedzę, a ty lk o przez p rze kon ania.
Ż E R O M S Z C Z Y Z N A
W sylw etce ra d y k a ln e g o działacza o w ych czasów m ożna spostrzec, n ie k tó re r y s y bo ha
te ró w Ż erom skiego. Choć G rabiec na ogół od żegnuje się od „c z u ło s tk o w e j, K ry z u ją c e j c ie lę c in y k o n s p ira c y jn e j“ , ja k ą pró cz Ż e ro m skiego o d m a lo w a ł S tru g i D a n iło w s k i, s tw ie rd z a je dn ak:... „w szyscy bez w y ją tk u b y liś m y o w ła d n ię c i w s z e c h w ła d n y m w ty c h czasach, a ta k p ię k n ie w y id e a liz o w a n y m w tw órczo ści Żerom skiego „k a te g o ry c z n y m im
*) N a poleon C z a rn o c k i: P rz y c z y n k i do h is to r ii P.P.S. K sięga p a m ią tk o w a P.P.S., s tr. 55.
* ) St. hr. M a ła c h o w s k i-Ł e m p ic k i: „Zw iąż- Kielce. Zamek pobiskupi, siedziba Szkoły Akademie», nej Górniczej. W skrzydle północnym odbywały się k i tajn e W Św iętokrzyskiem “, CZ. I I . zebrania Burszów i Szpaków kieleckich. Obecnie mieści się Urząd wojewódzki.
p e ra ty w e m “ „ w a lk i z szatanem “ . S ię g n ijm y jeszcze do Grabca. O to ja k c h a ra k te ry z u je on n a s tro je w ś ró d sw ych to w a rz y s z y : „H u m o r
— często szubieniczny — ale zawsze szczery, i zapał, w ia r a w pow odzenie s p ra w y, a komp
letna pogarda wszelkiego osobistego niebez
pieczeństwa p a n o w a ły w sze chw ład nie . Aksjo
m a te m dla każdego z nas b yło , że po dwóch, trz e c h la ta c h p ó jd z ie do ula, po je dzie na Ja - lcuty, w z g lę d n ie zw ieje — zagranicę“. Czy n is o d d a je to ta k ch a ra k te ry s ty c z n e g o u bo ha
te ró w Ż erom skieg o: n ie db an ia o własne lo sy i tego przeczuw anego czy też n ie przeczu
w anego złego koń ca c a łe j działalności?
Nienascy, J u d y m o w ie , P rzeięcey— to w ię c n ie t y lk o f ik c je stw orzone przez Ż erom skieg o.
Są o n i w y s ty liz o w a n y m i w y ra z ic ie la m i tego życia i d z ia ła ln o ś c i społecznej, ja k ie w ś ró d in te lig e n c k ic h działa czy społecznych d o m in o w a ły w K on gre sów ce n a p rz e ło m ie X I X i X X w ie k u . Sam p is a rz zresztą b y ł ba rdzo b lis k o ru c h u . P asierb ica jego b y ła „d ro m a d e rk ą “ p a r tii, ro z n o s iła n ie le g a ln ą b ib u łę , a _ o n ucz e s tn ic z y ł często w dy s k u s ja c h i z e b ra n ia c h o rg a n iz a e y j le w ic o w y c h .
Szczególnie w K ie lc a c h s iln ie się p rz e ż y w a le k tu rę Żerom skiego. T u gdzie n ie p o m ija się żadnej o k a z ji b y się n a jego pochodzenie z te j z ie m i n ie pow ołać, gdzie stoi stare g im n a z ju m
z
„S y z y fo w y c h p ra c “ , gdzie K a rc z ó w k a , pusz
cza jo d ło w a , W ie rn a Rzeka, gdzie gęsto s te r
czą r u in y z a m k ó w — tra g ic z n y c h z a m k ó w Ż erom skiego.
I je ś li p o d w zg lęd em fo r m a ln y m 'tr u d n o b y f ik c ję lite ra c k ą zestaw ić z k o n k re tn y m dzia
ła n ie m k o n k re tn y c h lu d z i (choć u Ż e ro m skiego, ja k w id a ć , s te re o ty p o w y b o h a te r n ie je s t ty lk o fik c ją ), to bez w ą tp ie n ia trze b a uznać fa k t, że w p ły w Ż erom skieg o na k s z ta ł
to w a n ie się p o s ta w y społecznej m ło d zie ży b y ł bardzo s iln y . Jest to w z ó r osobowości h is to ry c z n y , ciążący na m ło d y m p o k o le n iu , nieza leżn ie czy zna ono Żerom skiego i czy m y ś lą c podobie p o w o łń je się na niego i jego bo h a te ró w .
N ie n a s k i, Ju d y m . P rz e łę c k i...*)
P ie rw s z y — m ło d y a r c h ite k t świeżo po s tu d ia c h o trz y m a w s z y n ie w ie lk i fun dusz z n a g ro d y k o n k u rs o w e j zab ie ra się do o d b u d o w y w a n ia r u in a ria ń s k ie g o zboru, aby s tw o rz y ć szkołę dla dzieci k o lo n is tó w i m uzeum d ru k ó w
„ b r a c i p o ls k ic h “ . G dy w. tra k c ie ro b o ty b ra k ło pieniędzy, o d czytam i, n a m a w ia n ie m porusza snobizm m ało m ia s te c z k o w y , że n a w e t i p a . n ie z n a jd u ją -w jego dążeniach „ n ie ja k i po
w a b “ Na dążeniach je d n a k się kończy.
Z w y k ła , s ta rą p g iw ^ a : „o fia rn o ś ć p u b lic z n a skończyła się ró w n ie szybko j ’ak zaczęła“ .
J u d y m —- m ło d y le k a rz , społecznik, tw o rz y w z o ro w e u z d ro w is k o Cisów, by w reszcie nie . d o koń czyw szy zaczętego d zie ła rz u c ić je.
S kazu je się na d o b ro w o ln ą bezdomność d u cha i ciała.
P rz e łę c k i — p rz e g ry w a sw ą w a lk ę o szkołę dla dzieci ch ło p s k ic h ’.
Z d a w a ło się c zyta ją c ich dzieje w g im n a z
ju m , że to ja k iś f a ta liz m rzuca ic h w m anow ce sta ra ń pona d m ia rę i k lę s k ponad m ia rę . Czyżby je d n a k fa ta liz m ?
Bezskuteczność d z ia ła n ia społecznego bo
h a te ró w Ż erom skieg o je s t rozgrzeszona opo
ra m i, ja k ie n a p o ty k a ją w śro d o w is k u , lecz przede w s z y s tk im je s t z d e te rm in o w a n a w samych założeniach. N a tle przeciętności, k o łtu n e r ii środow iska- są to w sp an iałe, w ie l
k ie dusze w y p o w ia d a ją c e w ą lk ę n ie m a te ria l
nem u, m e ta fiz y c z n e m u złu . W ażne je s t dla n jc h sam o d z ia ła n ie w d o b ry c h intencjach. A d z ia ła n ie to, n a o d le g ły i niedosiężny cel n a staw ione, n ie ro z k ła d a się n a szereg do strze
g a ln y c h i m o ż liw y c h do w y k o n a n ia zadań — stąd. d y s p ro p o rc ja m ię d z y pośw ięceniem a je go s k u tk a m i. O glą da jąc nędzę m iasteczek k ie le c k ic h „N ie n a s k i n ie m ó g ł sobie z ty m z ja w is k ie m dać ra d y . Im b a rd z ie j je zg łę b ia ł, ty m b e zw zg lęd niej b y ł zrozpaczony. B y ła to noc, b a jo ro bez w y jś c ia , ja k a ś n ie u le c z a ln a ch o ro b a “ . O to ty p o w y ob raz m o ra lis ty na rozdrożu. „ Ż łę b ja n ie “ z ja w is k a — to a n a li
zo w a n ie rze c z y w is to ś c i sub specie a e te m i- ta tis , z z u p e łn y m p o m in ię c ie m histo ryczne go sta n u rzeczy, i h is to ry c z n ie m ożliw ych i w ła ś c iw y c h ś ro d k ó w d z ia ła n ia . W n io se k z ta k ie go z g łę b ia n ia ,, to „be zw zg lęd na rozpacz“ lu b
„w o jn a w y p o w ie d z ia n a p o d ło ś c i“ , w o jn a z p u n k tu źle zaczęta. D ro b n a z d a w a ło b y się z m ia n a p o g lą d u na. pochodzenie i w ła ś c iw o ś c i z ła n ie p o z w o liła b y m o ra liś c ie na rozpacz.
P R Z E M IN Ę Ł Y C Z A S Y
W ja k ż e in n y m , w ja k ż e tra g ic z n ie in n y m ś w ie tle m ożna dziś na te re n ie W o je w ó d z tw a k ie le c k ie g o oglądać ty p o w e p ro b le m y Ż e ro m skie go ! P oko le nie , k tó r e w o s ta tn ic h la ta c h p rz e d m in io n ą w o jn ą n a ła w ie g im n a z ja ln e j
„z g łę b ia ło “ p ro b le m bezdom ności d o k to ra J u dym a, s ta je dziś oko w oko z p ro b le m e m cięż
szym , tra g ic z n ie js z y m — bezdom ności 300.000 lu d z i na te re n ie w łasne go w o je w ó d z tw a . P o k o le n iu te m u zło u k a z u je się w je go n a jo c z y w is ts z e j, m a te ria ln e j po staci: zło 60.000 go
spo da rstw zniszczonych . c a łk o w ic ie , 230.000 lu d z i p o le g ły c h w b o ja c h p a rty z a n c k ic h lu b zam ęczonych przez N iem ców , o b niżenia się w s k u te k zniszczeń zdolności z a tru d n ie n ia za
k ła d ó w p rz e m y s łb w y c h w o je w ó d z tw a — n ie lic z n y c h przecież — ze 150.000 r o b o tn ik ó w w 1939 r. do 45.000 obecnie.
P o w s ta n ie S tow a rzyszen ia A k a d e m ik ó w W o je w ó d z tw a K ie le c k ie g o p rz y p a d ło n a h is to -
* ) Streszczam tu fra g m e n t re fe ra tu J. A . K r ó la w yg ło szo n y na zje ździć k w ie tn io w y m A k a d e m ik ó w w K ie lc a c h .