• Nie Znaleziono Wyników

Widok A jeśli śmierci nie ma…

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Widok A jeśli śmierci nie ma…"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

A JEŚLI ŚMIERCI NIE MA…

S T E F A N C Z Y Ż E W S K I

(2)

7

I widział Bóg wszystkie rzeczy, które był uczynił: i były bardzo dobre.

Genesis, I. 311

Tak, to Bóg, stwarzając świat, stworzył śmierć…

Jej obecność odnaleźć można w wielu księgach Starego Testa- mentu, w którym jest podstawową kategorią wyznaczającą istnienie człowieka, kategorią niezwykle potężną. Mimo to człowiek, dopóki żyje, widzi w śmierci wrogą sobie potęgę. Samorzutnie nadaje jej pewne oblicze i czyni z niej osobę. Jest ona pasterzem, który pilnuje ludzi w kra- inie zmarłych (Ps 49, 15); wkracza do domów, by porywać dzieci (Jer 9, 20).

To prawda, że w Starym Testamencie przybiera ona również postać Anio- ła-Niszczyciela, dokonującego zemsty w imieniu Boga (Wj 12, 23; 2 Sm 24, 16; 4 Krl 19, 35); jest ona nawet Słowem Bożym, które niweczy prze- ciwników Boga (Mdr 18, 15 n). Lecz śmierć, ten rzecznik nienasyconej ot- chłani (por. Prz 27, 20), posiada jednak rysy czegoś, co przychodzi z dołu.

Jej zgubne zbliżanie się daje się wyczuć w każdej chorobie i we wszelkiego

(3)

rodzaju niebezpieczeństwach. Dlatego chory czuje się już niejako policzo- ny między umarłych (Ps 88, 4 nn); człowiek znajdujący się w niebezpie- czeństwie jest niejako otoczony przez wody śmierci, przez potoki Beliala i uwikłany w sieci szeolu (Ps 18, 5 n; 69, 15 n; 116, 3; Jon 2, 4-7). Śmierć i szeol nie stanowią więc jedynie rzeczywistości pozagrobowej, bliżej nie- określonej – są to potęgi, które prowadzą swoją działalność tu na ziemi, i biada temu, kto się dostanie w ich szpony. Czymże więc ostatecznie jest życie, jeśli nie smutną walką człowieka z zakusami śmierci?2

Długość powyższego cytatu udowadnia wstępną tezę o przedsta- wianej w Biblii ważności śmierci. W Nowym Testamencie Paweł uwa- ża śmierć za nieuniknioną konsekwencję obecności grzechu na świecie. Bóg bowiem jest święty i nie może tolerować grzechu. Jeśli umieramy w stanie niewybaczonego grzechu, nasza śmierć jest nie tylko cielesna, lecz także duchowa3. Zauważyć należy, że Ewangelista podnosi kwestię całkowi- tego unicestwienia człowieka, tj. ciała i duszy, za jego „niewybaczony grzech”… rozszerzając jakby zakres kary za grzechy, jaką jest śmierć.

Oczywiście, występowanie śmierci w Biblii nie jest wyjątkiem, jest ona obecna także w pismach stanowiących humanistyczną bazę innych kręgów kulturowych, także w tekstach o mniejszym wpływie na nowożytną światową cywilizację, czy też mających stricte literac- ki lub paraliteracki charakter4.

Wracając do naszego kręgu kulturowego… Śmierć – pojawiła się na świecie w wyniku grzechu Adama. Wypędzenie pierwszej pary ludzi z Ogrodu Edenu miało zapobiec zjedzeniu przez nich owoców z Drzewa Ży- cia, które zapewniłyby im nieśmiertelność. Każdy człowiek umiera jednak z powodu swoich własnych grzechów5. Takie rozumienie istnienia śmier- ci jako dzieła Bożego tłumaczy treść zawartą w motcie niniejszego tekstu: I widział Bóg wszystkie rzeczy, które był uczynił: i były bardzo dobre. W ten sposób człowiek kultury śródziemnomorskiej (Zachodu), poprzez religię niejako rozgrzeszył swojego Boga z odpowiedzialności za stworzenie najstraszniejszej części swojej egzystencji – za śmierć!

(4)

A j e ś l i ś m i e r c i n i e m A …

9

Z kulturowych przyczyn człowiek zantropomorfizował śmierć pojmowaną jako aspekt swojego istnienia. Śmierć przystoi tylko czło- wiekowi – zwierzęta zdychają, padają, rośliny usychają; to językowe rozróżnienie świadczy o zawłaszczeniu umierania przez człowieka dla siebie. Na płaszczyźnie języka „oswojone” zostały pojęcia okre- ślające desygnat „tego, czym jest człowiek jak umrze”: ciałem (tu nale- ży zwrócić uwagę na „resztki witalności”), nieboszczykiem, zwłokami, denatem, trupem, truchłem? To stopniowanie i przesuwanie nacecho- wania emocjonalnego w kierunku negatywnym dla określenia owego desygnatu również zaświadcza o kulturowej odrębności w traktowa- niu umierania człowieka w stosunku do śmierci innych przejawów istnienia materii ożywionej w przyrodzie. Człowiek bowiem umiera tylko ciałem, jego dusza zaś – tu niezależnie od typu kultury, rodzaju religii i danego momentu czasu historycznego – pozostaje. W trady- cji filozofii klasycznej (śmierć to ∞) oddzielenie duszy jako zasady życia od ciała. Zgodnie z tą zasadą dusze roślin i zwierząt giną po śmierci, ponieważ nie mogą istnieć bez ciała, natomiast dusza ludzka rozpoczyna bytowanie pozacielesne […]6.

Wielowiekowe nawarstwianie się kulturowej (religijnej) refleksji nad uczłowieczoną śmiercią wykreowało Thanatos jako najważniej- szy topos cywilizacji. Thanatos, który wraz z komplementarnym Ero- sem wręcz zdominował nie tylko literaturę i sztukę (jako składniki kultury), ale także i naukę i metody organizacji społeczeństw, ich kultury i systemy prawne.

Z biegiem wieków, wraz z rozwojem nauki, nastąpiła laicyzacja kategorii śmierci, co jednak nie oznacza zmniejszenia znaczenia jej potęgi. Tanatologia w swoich biologicznych aspektach zdefiniowała śmierć jako: […] nieodwracalne ustanie czynności mózgu, samodzielnych czynności krążenia i oddychania7. W sensie prawnym wg dyrektywy ONZ: Jest to trwałe zaprzestanie wszystkich życiowych czynności8. Jedno- cześnie wyróżnione zostały dwie fazy przebiegu umierania: śmierć

(5)

kliniczna i biologiczna. „Procesualność” tj. „nienatychmiastowość”

śmierci występuje w różnorakich formach w odmiennych kulturach i różnych epokach. Ciekawym przykładem jest koncepcja „bar-do”

w Tybetańskiej księdze umarłych. Tybetańskie słowo bar-do (lub bar-ma- -do) znaczy „to, co jest pomiędzy dwoma”, przestrzeń pośrednia”, i w li- teraturze tybetańskiego buddyzmu pełni rolę odpowiednika sanskryckie- go terminu antarabhawa („międzybyt”). Termin „przestrzeń” ma zresztą w TKU charakter techniczny, oznacza „przestrzeń wewnętrzną”, zsubiek- tywizowaną, psychiczną; może też należałoby tu raczej mówić o „sytuacji pośredniej”. Dotyczy ona człowieka, który rozstał się z tym życiem, a nie wszedł jeszcze w nową formę istnienia9.

Zauważyć należy, że we wszystkich powyższych przypadkach po- jęcie śmierć dotyczy tylko człowieka.

Wiek XX to epoka, kiedy wszystko to, co nie zostało zakwestiono- wane, z całą pewnością zostało redefiniowane… także śmierć.

Prądy intelektualne, zwłaszcza egzystencjalizm, zaczęły dostrze- gać w śmierci […] treść życia jako procesu ciągłego umierania (K. Jaspers);

unicestwienie, upadek w nicość (M. Heidegger, J.-P. Sartre)10. Pomimo za- strzeżeń szczegółowych, jakie można by mieć do powyższego cyta- tu – uproszczeniem jest zestawianie tych trzech myślicieli razem – to należy podkreślić, że w ich perspektywie śmierć już nie jest postrze- gana jako zdarzenie natychmiastowe w życiu człowieka, jest elemen- tem procesu życia, jego sytuacją graniczną (Jaspers). Dostrzec też należy, że w dalszym ciągu śmierć jest rodzajem „zniknięcia” czło- wieka, który zapada się w trudną do określenia „nicość”. Filozoficzna perspektywa człowieka nie traktuje biologicznego (materialnego!) aspektu jego istnienia jako pierwszoplanowego. Człowiek jest indy- widuum osobowościowym, manifestującym się aktywnością w sferze psychicznej (Jaspers był psychologiem, zanim został filozofem). Za- kres tej konstatacji rozszerzyć można praktycznie na całą humanis- tykę, rzadko podejmującą aspekty biologii życia człowieka.

(6)

A j e ś l i ś m i e r c i n i e m A …

11

W dynamice rozwoju XX wieku zaobserwować można pewne zmiany, zachodzące głównie jako rezultaty dokonań nauk ścisłych i postępującej laicyzacji. Prawie pokolenie młodszy od Jaspersa, choć rówieśnik egzystencjalistów, Mircea Eliade, w wykładzie wygłoszo- nym na dorocznym kongresie amerykańskiej akademii religioznaw- stwa (Chicago, listopad 1973) dokonał interesującego „podsumowa- nia”: Większość naszych współczesnych, niezależnie od tego, co by myśleli o śmierci, na pewno nie uważa, iżby była ona „w pełni przeduchowionym i uświęconym” sposobem istnienia. Dla większości niewierzących śmierć wyzuła się z wszelkiej treści religijnej, zanim jeszcze życie utraciło dla nich swój sens. Dla niektórych odkrycie banalności śmierci poprzedziło odkrycie absurdalności bezsensu życia. Zdaje się, że jakiś angielski psychoanalityk powiedział: „Rodzimy się szaleńcami, potem nadajemy sobie moralność i stajemy się głupcami oraz nieszczęśnikami; wreszcie umieramy”.

Ostatnia część tego zdania – „wreszcie umieramy” – znakomicie wyra- ża sposób, w jaki człowiek Zachodu pojmuje swój los11.

Ostatnie zdanie jest właściwie kluczem do niniejszych rozważań.

To cywilizacja Zachodu, jak żadna dotąd, unaukowiła i poprzez to zlaicyzowała obraz świata. Zmieniło się też pojmowanie – co praw- da ciągle ważnego – elementu tego obrazu, śmierci. Obraz świata w nauce już od dawna zdominowany został przez pozaludzkie skale odwzorowania. Z jednej strony mikroskopy elektronowe, z drugiej zaś lustra teleskopu Hubble’a, to tylko symboliczne punkty na tej pozaludzkiej skali widzenia. Nauka i technologia spowodowała, że człowiek rozszerzył doświadczenie wizualne na taki obszar, który dotychczas był niedostępny – czy więc zmienił się również sposób doświadczania śmierci?

Biolodzy molekularni mają dziś dostęp do coraz to bardziej wyszu- kanych elektronicznych urządzeń, wspomagających naszą zdolność wi- dzenia. Przy odpowiednim powiększeniu oczywisty staje się fakt, iż za- sadniczo nie ma krańcowego rozdziału między materią żywą a martwą.

(7)

W miarę gromadzenia wiadomości o strukturze i zachowaniu molekuł dochodzimy do wniosku, iż organizmy żywe najłatwiej zdefiniować jako materię martwą, zorganizowaną w specyficzny i zróżnicowany sposób.

Obecne badania koncentrują się właśnie na tej różnorodności i wykazują, iż w większości jest to kwestia odpowiedniej gradacji. W przyrodzie obec- ne są bowiem wszystkie możliwe szczeble organizacji pośredniej między tym, co jeszcze uważamy za „martwe”, a tym, co już zdefiniowalibyśmy jako „żywe”, i niemożliwe jest wyznaczenie punktu w jakimkolwiek miej- scu tej skali, od którego definitywnie miałoby się zaczynać życie12. Lyall Watson – autor powyższego cytatu nie ulega jednak powierzchownej fascynacji rezultatami obecnego unaukowienia światopoglądowego.

Dalej w swoim studium konkluduje cytatem sprzed nieomal 200 lat:

Każdy z nas ma świadomość tego, co jest oznaką życia, jednakże nikt z nas nie może chyba stwierdzić, że dobrze rozumie, na czym ono pole- ga. Śmierć rozpoznajemy jednak natychmiast. Jest to brak występowania wszystkich zjawisk, które tak dobrze znamy – zjawisk życia13. To praw- da, jednak pod warunkiem zachowania antropologicznego punktu widzenia zarówno samego życia, jak i jego granicy ze śmiercią, jak i samej śmierci.

Próba przyjęcia innej, jakby „pozaludzkiej” perspektywy, wyab- strahowanej z osiągniętego poziomu nauk biologicznych prowadzi do wniosków, jakie prezentuje w swej pracy Louis-Vincent Thomas, który stwierdza istnienie zjawiska śmierci, ale – i tu nie jest orygi- nalnym – trudnego do zdefiniowania. Pomiędzy stanem agonii a osta- tecznym obróceniem w proch następuje cały szereg momentów – zgon, przemiana w trupa, gnicie, mineralizacja – których wydzielenie jest niekiedy bardzo trudne14. Interesująca w stanowisku autora jest próba całościo- wego, w wyabstrahowaniu od zagadnienia czasu, opisania zjawiska.

Lektura tekstu dostarcza informacji nieco kontrowersyjnych. Zdaniem autora śmierć człowieka nie przerywa, w perspektywie szeroko pojętej biologii, procesów życiowych, gdyż rozkład zwłok jest powodowany

(8)

A j e ś l i ś m i e r c i n i e m A …

13

życiem bakterii gnilnych, itp. To nieco makabryczne stwierdzenie ma swoje naukowe podstawy, lecz jest całkowicie sprzeczne z trady- cją kultury humanistycznej i wieloma religiami. Na obszarze sztuki, ściślej – w literaturze – ma jednak swego prekursora: Markiza de Sade. Śmierć, pojęcie wytworzone przez człowieka, nie istnieje w naturze.

Śmierć jest „wymysłem”. Sade mówi, że „śmierci nie ma”, „Istnieje tylko w sposób obrazowy, jako przenośnia, i nie ma żadnych cech realności”.

Materia pozbawiona tej drugiej wzniosłej części, która pokazuje jej ruch, nie ulega przez to zniszczeniu, zmienia tylko formę, psuje się. Ruch ni- gdy całkowicie w zwłokach nie ustaje, a to dzięki procesowi rozkładu. […]

„śmierć dostarcza ziemi soków, użyźnia ją i służy do regeneracji innych królestw (np. zwierzęcych i roślinnych)”15. To, co dwieście lat temu mo- gło uchodzić za cynicznie obrazoburczą prowokację, obecnie jest – to prawda, że kontrowersyjnym – ale sądem naukowo udowodnionym.

Prawdą również jest to, że intelekt człowieka nigdy nie pogodzi się z koncepcją „tylko-materialności” własnego ciała, nigdy nie zre- dukuje postawy wobec kategorii życia do formy istnienia białka16… Zaś prawdą o szczególnym znaczeniu jest tragiczna świadomość, iż intelektowi coraz trudniej budować humanistyczny bufor dla obrony człowieczeństwa w dobie, wydaje się, krańcowo zlaicyzowanego i ze- scientyfikowanego świata.

Nauka zabrnęła na obszary abstrakcji, redukując rzeczywistość do atomów i cząsteczek rządzonych przez pozorny chaos i przypa- dek, finalnie głosząc śmierć cieplną wszechświata jako […] hipotetycz- ny stan niezróżnicowania energetycznego w rezultacie wzrostu entropii zgodnie z drugą zasadą termodynamiki17, przyjmując równocześnie model jego narodzin, kiedy […] przestrzeń skurczona była do rozmiarów punktowych i promień wszechświata R był równy zeru18.

A humanistyczna refleksja, a sztuka…?

(9)

[…]

jesteś

bo jakżeby inaczej można było nie żyć dla przyrodnika jesteś zagadką jak żyli

dla fizyka

przeistoczeniem materii dla wierzącego

przejściem do innego bytu dla nas cierpiących wyzwoleniem19

Powyższe uwagi dość jasno ukazują ciągłą dwoistość kategorii śmierci – aspekt humanistyczny (w tym obszar sztuki), wynikający z tradycji kultury i aspekt scjentystyczny, wynikający z osiągniętego poziomu rozwoju cywilizacji. Wydaje się, a fakty z historii to po- świadczają, iż owa dwoistość jest nieredukowalna.

Słowa kluczowe: śmierć, śmierć w BiBlii, śmierć jako kara za grzechy, aspekt naukowy śmierci, aspekt kulturowy śmierci, laicyzacja śmierci

(10)

A j e ś l i ś m i e r c i n i e m A …

15

1 Księgi Genesis, to jest Pierwsze Mojżeszowe, Biblia to jest Księgi Starego i Nowego Testamentu, przekł. Ks. D. Jakub Wujek, Wydawnictwo com. Sp. z o. o., b. m.

i r. w., s. 6.

2 Hasło: Śmierć, 5. Potęga śmierci, [w:]

Słownik teologii biblijnej, red. Leon- Dufour Xavier, Poznań–Warszawa 1982, s. 942.

3 Hasło: Śmierć, [w:] Encyklopedia Biblii, Warszawa 1997, s. 155.

4 Np.: Ramajana, Gilgamesz, Kojiki; teksty te, m.in., wydane były w różnych latach przez Państwowy Instytut Wydawniczy w serii Bibliotheca Mundi.

5 Allan Unterman, Encyklopedia legend i tradycji żydowskich, Warszawa 1994, s. 278.

6 Hasło: Śmierć (2), [w:] Mały słownik terminów i pojęć filozoficznych, Warszawa 1983, szp. 385.

7 Hasło: Śmierć, [w:] Mała encyklopedia medycyny, Tom III, Warszawa 1989, s. 1210.

8 Marian Wańczowski, Mirosław Lenart, Księga żałoby i śmierci, Warszawa 2009, s. 482. Autorzy cytują: J. Voigt, The sings of death, „World Medical Journal” 1967, nr 14.

9 Ireneusz Kania, Tybetańska księga umarłych – sensy i konteksty, [wstęp w:]

Tybetańska księga umarłych, Kraków 1991, s. 8.

10 Hasło: Śmierć (3), [w:] Mały słownik…, dz. cyt., szp. 385.

11 Mircea Eliade, Okultyzm, czary, mody kulturalne, Kraków 1992, s. 40.

12 Lyall Watson, Biologia śmierci, Poznań 1992, s. 16.

13 Tamże, s. 41. W przypisie 250 autor odsyła do tekstu: J.G. Smith, Principles of Forensic Medicine, London 1821.

14 Louis-Vincent Thomas, Trup. Od biologii do antropologii, Łódź 1991, s. 9.

15 Marian Wańczowski, Mirosław Lenart, Księga żałoby…, dz. cyt., s. 482.

16 Agnieszka Osiecka, Nie ma szatana, piosenka zespołu Skaldowie z 1970 roku, kompozytor: Andrzej Zieliński.

17 Hasło: Śmierć (5), [w:] Mały słownik…, dz. cyt., szp. 385.

18 Michał Heller, Józef Życiński, Wszechświat i filozofia. Szkice z filozofii i historii nauki, Kraków 1980, s. 195.

19 Halina Poświatowska, Śmierć (fragment).

(11)

Stefan Czyżewski What If there Is No Death…

The text undertakes the subject of death in the perspective of cultural studies, at the same time preserving the chronology of the intellectual reflection on these issues. The main thesis is presenting changes in the approach to the category of death in the history of the Mediteranean culture. Practically, the category of death has been perceived in two as- pects: culturally (religiously) and „scientifically”. What is more, in biblical times the „scientific” aspect was not present, whereas the religious one dominated.

In the course of time and development of science the proportions be- tween these two aspects become reversed. The changes are directed to- wards the secularization and the scientific bias of the image of the world, which in the civilisation of the West in the 20th century have reached the apparently extreme dimension. At the same time, these changes as a whole have not brought about the „taming” of death by man and the conclusion must be drawn that some sort of respect of its power will al- ways accompany people.

key wordS:

death, death in the BiBle, death as punishment for sins, scientific aspect of death, cultural aspect of death, secularization of death

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jan Paweł II, utwierdzając braci w wierze w prawdę, utwierdza ich w miłości Prawda bowiem jest dobra, a dobru należy się miłość.. W miłości prawdy tkwi

na niby się kochać będziemy więc chociaż upij się ze mną nigdy się tak nie kochałeś a i napoju takiego nie piłeś miły od

Zakres umocowania: zawieranie i zmiana umów o kartę kredytową Leroy Merlin, odbieranie oświadczeń w zakresie tych umów oraz umów pożyczki lub kredytu ratalnego, wykonywanie

nie duszy — zazwyczaj przyjmuje się bowiem, że dusza jest tym składnikiem człowieka, który po śmierci ciała nie ginie, lecz przebywa w jakiejś rzeczywis­.. tości

Światowa Konferencja na Rzecz Dobra Dzieci. W Polsce natomiast Dzień Dziecka obchodzony był jeszcze przed II wojną światową. Pierwszy raz świętowano go bowiem już w 1929 roku,

Międzynarodowy Dzień Dziecka ma swoje początki w 1925 roku.. Wtedy to w Genewie

Jednocześnie zasugerowano, iż Dzień Dziecka w każdym kraju powinien być obchodzony w dniu, który jego władze uznają za najwłaściwszy. Od 1994 dnia 1 czerwca w Warszawie

Międzynarodowy Dzień Dziecka ma swoje początki w 1925 roku.. Wtedy to w Genewie