• Nie Znaleziono Wyników

"Le visible et l'invisible", Maurice Merleau-Ponty, Paris 1964 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Le visible et l'invisible", Maurice Merleau-Ponty, Paris 1964 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

K. Ligęza

"Le visible et l’invisible", Maurice

Merleau-Ponty, Paris 1964 :

[recenzja]

Studia Philosophiae Christianae 9/2, 189-194

(2)

ju ż zdezaktualizow anych np. H. D riescha. N ie znaczy to, że odrzuca się podejście celow ościow e i całościowe, przeciw nie, z n a jd u je ano w ła ­

ściw y sens w dialektyce. R easum ując, m ożna stw ierdzić, że o m aw iana p ra c a zbiorow a, m im o sw ego ogólnego u jęcia, m iejscam i niezbyt p r e ­ cyzyjnego, sta n o w i je d n ą z niew ielu p ró b w sk az an ia p ro b lem aty k i filo ­ zoficznej i m etodologicznej w dziedzinie ew olucji biologicznej.

J. M. Dołąga

M aurice M erleau-P onty, L e visible et l’in visib le, p u b lié p a r C laude

L efort, G allim ard , P a ris 1964, 360

M aurice M e rle a u -P o n ty zm arł n ag le 3 m a ja 1961 re k u , po zo staw ia­ jąc m a n u s k ry p t Le visible e t l’in v isib le i N otes de travail. Całość te k ­ stów ze b rał C laude L efort, k tó ry zadbał o d o kładne ich scalenie i u s ta ­ le n ie odpow iedniego ty tu łu książki, n ie sform ułow anego przez sam ego a u to ra . W te n sposób w ro k u 1964 u k azało się ostatn ie, niedokończone zresztą, dzieło fenom enologa francuskiego. B rak w ykończenia je st z n a ­ m iennym ry sem całego dzieła. A u to r często np. w sk az u je na problem y, n ie p o d ejm u ją c pró b y ich rozw iązania. Dotyczy to szczególnie dru g iej części k siążki: „Notes de tra v a il”. L e fo rt w skazuje, że były to często m yśli pospiesznie noto w an e i n ie zaw sze stylistycznie p o p raw n ie (13). Mimo, iż je st to dzieło niedokończone, p ozw ala n a u sta le n ie tego, do ja k ich rozw iązań doszedł a u to r w sw oich d o ciekaniach naukow ych. N ie­ w ątp liw ie k siążk a je st o sta tn im u k azan iem p ro b le m a ty k i filozoficznej i zam yka całość bogatej tw órczości nau k o w ej au to ra.

Co to znaczy „psychiczne” i „cielesne”, ja k i je st m iędzy n im i zw ią­ zek, co zaw dzięczam y w sensie poznaw czym ty m dw om w artościom stan o w iący m człow ieka? S ą to n ie k tó re ty lk o p roblem y spośród w ielu, k tó ry m pośw ięcona je st k siążk a i dc ich p rze d staw ie n ia ograniczę się w poniższych uw agach. O to ich kolejność: 1. K oncepcja ciała lu d z­ kiego. 2. A sp ek t psychiczny człow ieka. 3. P sychofizyczne złożenie czło- w ieka.

1. P ro b le m re la c ji m iędzy by tem w sobie a życiem w ew nętrznym jest ja k b y kluczem do poznania św iata, rzeczy c ra z b y tu w yobrażenio­ w ego i św iadom ego. P ierw szy m k ro k iem do rozw iązania tego p roblem u je st u w zględnienie tw o rzy w a subiektyw nego, czyli części w niesionej przez nasze ciało, zdążającej do o d tw orzenia sam ej rzeczy. P erce p cja d okonuje się po stro n ie ciała, nie zaś rzeczy, ja k uw aża się potocznie. To m oje ciało pow oduje, że dążę do rzeczy sam ych, lecz one też z a ­ k ry w a je p rzede m ną, stw a rz a d ystans, którego nie m ożna usunąć. Mo­ je ciało n ie postrzega, lecz je st ja k b y ra m ą p ercepcji, przechodzącą

(3)

przez po rząd ek w ew nętrzny, obw ody se nsc-m otoryczne, lecz nigdy nie je st ty m , co postrzega.

Czym w obec tego je st nasze ciało? A u to r uw aża, że je s t ono u tw o ­ rzone z tego sam ego tw orzyw a, co i św iat. J e s t postrzegalne, w ięcej, ciało m o je uczestniczy w św iecie, re fle k tu je go i w k racza w nie i n ie je st ty lk o p o strze g an y m w śród postrzeganych, lecz je st m ia rą w szy st­ kiego i określa w y m ia ry św iata. W ty m sensie ciało m oje niezupełnie p o k ry w a się z „ciałem ” św iata, bow iem je st nieczujące. O ne pom aga mi zrozum ieć ciało w łasne, doskonalej percypow ane, ono w ty m też sensie nazy w a się m oim ciałem , przez k tó re d ocieram do bytu . P oznać b y t w sobie to poznać ta k że ciało. ,

N asze ciało je st czasoprzestrzenne, w id zialn e i d otykalne ja k rzecz, jest o tw a r te n a św ia t i nas o tw ie ra n a św iat poprzez m ów ienie i m y ­ ślenie. Ja k o w id zialn e postrzega się też sam o, je s t to n a tu ra ln e o tw a r­ cie n as n a „w idzialne” i um ożliw ia pozn an ie tego, co zew n ętrzn e i w e ­ w nętrzne. Ciało zatem sta je się częścią tego, co w idzialne. D zięki te m u mogę zbliżyć się do rzeczy. Ciało nie je st m a te rią , lecz ja k b y n a w i­ nięciem w idzialnego przez ciało w idzące, je st p otw ierdzeniem dojścia do rzeczy (191).

N ie m ożna pow iedzieć, że m oje ciało w idzi, lecz, że bierze udział w w id zialn y m i ta m u zy sk u je sw ój sens. M oje ciało ob ejm u je w szystkie rzeczy w id zialn e i dotykalne. Z n ajd u ją c w okół siebie re a ln y św iat, d o ­ strzeg am coś w ięcej niż przedm ioty, n a p o ty k a m byt, w k tó ry m ucze­ stniczy m o je w idzenie, jako w w idzialności w cześniejszej od m ojej w ła ­ snej, a ta k ż e cd m oich działań i aktów . N asze ciało w k racza w byt i je s t ja k b y p ow łoką m iędzy n am i a „ rd z en ie m ” bytu . S tanow i to trw a łe o tw arc ie n a s n a byt. C iało zw iązane je st sw oim i częściam i ze św iatem , m a ją c w te n sposób m ożliwość m odelow ania go. G ęstość ciała nie je st przeszkodą w idzialności. Je ste m ja k b y w ce n tru m w idzialnego i jednocześnie dzieli m nie pew ien d ystans. Łączność z w idzialnym za­ w dzięczam ty lk o m ojem u ciału, ono łączy m nie z rzeczam i przez sw o­ ją ontogenezę. Mogę znaleźć się w ta k ie j sy tu acji, że oglądam to, co z kolei je st w idziane przez inn y ch i m oże być ta k , że ktoś ogląda m nie. podobnie ja k in n e rzeczy i w ów czas ja jestem ty m w idzianym . To „osnucie” w idzianego przez w idzące m oże ożyw iać in n e ciała, być czu­ jącym w ogóle, przed zm ysłow ym w ogóle. Ogólność — stw ierd za a u to r — je s t zasadą m ojego ciała i o tw ie ra gc n a inne, a ta k ż e na j a ­ k ąś „niecielesność”. N asze d ziałanie zdążające do zobaczenia rzeczy w rzeczyw istości, być może, do nich nie zm ierza, lecz do ciała w ogóle.

M oje ciało nie je st w iązką św iadom ości, p rzy le g ają cą odpow iednio do rą k , oczu itd. Chodzi o w y rażen ie tego, że m o ja św iadom ość nie je st złożona z w ielu św iadom ości „czegoś” i p o d trzy m y w a n a przez je d ­

(4)

ność p rz e d re fle k sy jn ą i p rze d cb ie k ty w n ą m ojego ciała. M erle au -P o n ty m ów i o dw óch stro n a c h naszego ciała, w y ró ż n ia jąc „ciało odczuw ane”, inaczej „zjaw iskow e”, m ogące być przed m io tem poznania dla innych ludzi i „ciało czujące”, zw ane „obiek ty w n y m ”, ak ty w n ie u jm u jąc y m inne ciała (180). T ak ie rozróżnienie sta w ia człow ieka w dw óch p o rzą d ­ k ac h : „podm iotu i p rze d m io tu ”. Czy te n podw ójny c h a ra k te r pozw ala n am w ogóle u jm ow ać ciało człow ieka? M ów iąc o ciele w śród rzeczy, a u to r w sk az u je n a głębszy sens, stw ierd za, że ciało odcina się od r z e ­ czy i je st czym ś w ięcej, n iż rzecz w idziana. W szystkie rzeczy w idziane są w okół ciała, w chodzą w jego obręb, są w nim , d o ty k a ją tego, co z e ­ w n ę trz n e i w ew n ętrzn e. W idzenie i d o ty k an ie je st dla ciała środkiem uczestniczenia w rzeczach, choć to ciało n ie należy do rzeczy w te n sposób, w ja k i św ia t je st u n iw ersa ln y m . I w ty m sensie nie m ożna m ó ­ w ić o dw óch stro n a c h ciała, z k tó ry c h jedna, „zjaw iskow a”, należy do św iata. Ciało nie je st an i sam ą rzeczą oglądaną, an i oglądającą. S tąd lepiej m ów ić o ciele ja k o o dw óch segm entach tj. odczuw anym i odczuw ającym . W ty m układzie ciało w ciela się w całość zmysłowego.

A u to r odrzuca poglądy, w edług k tó ry c h ciało um ieszcza się w św ię­ cie, a w idzące je st w ciele, lu b odw rotnie, św iat i ciało w w idzącym . Ciało nie je st m a te rią w sensie k o rp u sk u larn y m . N ie w iadom o też, czy ciało je st z m a te ria łu „psychicznego”. J a k bow iem w prow adziłbym go do b y tu i w ja k i sposób m ógłby on oddziaływ ać n a m oje ciało? Ciało d alej n ie je st su b sta n c ją ani duchem . L epiej o nim m ów ić jako 0 elem encie. T erm in ta k i stosuje się m ów iąc o wodzie, pow ietrzu ziemi, ogniu, to znaczy w sensie rzeczy ogólnej, zasady niew cielonej, k tó ra zak ład a ta k i ty p bytu , że w szędzie, gdzie jest, z n a jd u je się część (184). C iało ta k p o jęte je st elem entem b y tu czaso-przestrzennym . N ależałoby w ykazać, że je st elem entem ostatecznym , że nie jest un ią lub złożeniem z dw óch substancji.

Człow iek — u trz y m u je a u to r — jest zasadniczo obcy dla b y tu rz e ­ czy, a św iat poznajem y n a zasadzie upodobania go z nam i, ściślej zaś dzieje się to przez p rzedłużenie m ojego ciała do tego stopnia, iż m ożna pow iedzieć, że ja jestem św iatem . S chem at św ia ta m usi być koniecznie sch em atem ciała w sobie. Ciało św ia ta je st niepodzielnością tego b y tu zm ysłowego, k tó ry m jestem ja. A u to r p o d aje w iele określeń ciała ludzkiego, o stateczn a odpowiedź, czym je st ciało ludzkie, pozosta­ nie p rzedm iotem w iary , podobnie ja k sens życia. W izja św ia ta jest m oja i w y raża się w sądzie przez nasze k o n fro n ta c je z innym i, a w ięc je st czymś ogólnym (192).

2. A u to r d okonuje podziału na to, co je st zm ysłow e i cielesne oraz to, co psychiczne i duchow e. P orządek psychiczny cechuje niew idzialność 1 niestałość. P ojęcie psychologii są jeszcze archaiczne. D okonując re w i­

(5)

zji poglądów w ty m zakresie, należy w rócić do psychologii in tro sp e k - cyjnej, gdyż ty lk o n a drodze in tro sp e k c ji m ożem y zdobyć obraz siebie. N ie m a rów nież poza in tro sp e k c ją innego dojścia do drugiego człow ie­ ka, k tó ry je st n a m dostępny tylk o przez to, co istn ie je w nas. W szyst­ k ie in n e u ję c ia sp ro w ad za ją się do w y cią g an ia na zew nątrz tego, co je st w ew n ętrzn e. J a k w łaściw ie należy określić psyehizm ? M a rle au -P o n - ty opisu je go ja k o złoże geologiczne, p ew n ą „rzecz” n iew idzialną, k tó ra zn a jd u je się gdzieś poza ciałam i żyw ym i i przez to zak ład a n ie ­ m ożliw ość zn alezienia dokładnego p u n k tu obserw acyjnego. Tego, co psychiczne nie m ożna określić przez w sk az an ie stosunków fu n k c jo ­ nalnych, ja k to czyni psychologia od 50 lat. P syehizm nie je st p rz e d ­ m iotem (39—41).

M e rle au -P o n ty , idąc za P ro u stem , o k reśla ideę ja k o coś, co je st różne od tego, co zm ysłow e, a co stanow i jego podłoże i głębię. D zięki tem u, że idee w iążą się z ciałem , są p o znaw alne (196). Np. idea in telig en cji je st d an a tylk o w dośw iadczeniu, podobnie id ea b y tu u k az u je się nam pod p ew n y m zam askow aniem . Idei nie w idzim y, nie słyszym y, są poza zasięgiem naszy ch zm ysłów. G dy idzie o pytan ie, czy m oje ciało je st ideą czy rzeczą, a u to ra w y ra ża się zdecydow anie, że an i jed n y m an i d ru g im , je st raczej ich m ia rą (199). Id ealność n ie je st w ięc zupełnie obca ciału, p rzeciw nie — d aje m u sw oją głębię, oś, w ym iary. Idealność czysta nie je st m ożliw a bez ciała, poniew aż w nim żyje, dzieje się. J a k w idzialność ożyw ia św iat zm ysłow y nie poza ciałem, lecz w nim , ta k idee o żyw iają mój św iat w ew n ętrz n y (201).

W śród w ielu m oich ru ch ó w są ta k ie , k tó re nie d o cierają nigdzie, nie są podobne do innych, to są gesty, m im iki, a przede w szystkim dziw ne ru c h y m ojego g a rd ła pow odujące głos i kończące się w tedy, gdy je słyszę. Podobnie ja k m etal, je ste m czym ś dźw ięczącym , lecz mój głos łączy się z m oim życiem , ja k o głos w yłącznie m ój. Je śli je - je ste m ta k blisko, że mogę słyszeć m ow ę drugiego, w ów czas uczestniczę w niej ja k w sw ojej i ta k zaczynam m yśleć i w yróżniać sw oje m yśli. T ak dochodzim y do in tu itu s m entis, stro n y duchow ej i jej genezy. To je d n a k nie obecność innych ciał pozw ala w ytw orzyć m yśl lu b ideę, poniew aż ta k i zarobek m yślow y tk w i w e m nie (191).

M yśl posiada ja k b y trz y w y m ia ry w y ra ż a n e stosunkiem do m nie, św ia ta i drugiego. Nie m am y bezpośredniego odniesienia do m yśli, nasze odczuw anie je s t rozproszone po całym ciele i dlatego m ów i się, że rę k a d o ty k a lu b oko widzi. A u to r chce określić, ja k ie je st w idzenie ce n traln e , w iążące w idzenia rozproszone, gdyż ono zarządza naszym ciałem . O w e w idzenia rozproszone p rzepojone są tym , że to ja widzę. M yśl m ożna pojąć jako in f ra s tr u k tu r ę naszego w idzenia, w ten sposób zysk u je ona tę w artość, że dochodzi do naszego ciała. K iedy w idzenie

(6)

u k ry te zm ienia się w słowo i kiedy słowo tw orzy pole nazw ow e i m ó ­ w ione, k iedy zatem zm ienia się s tru k tu rę św ia ta w idzialnego, je st to już oglądanie um ysłow e (203).

M e rle au -P o n ty , p osługując się pojęciem „d u ch a”, zasadniczo nie w y ­ szedł w jego p o jm ow aniu poza p rzyrodniczy opis n iem aterialności. Z „Notes de tra v a il” d ow iadujem y się, że zam iarem a u to ra było u k a ­ zanie duchow ości w aspekcie filozoficznym .

R efleksyjność m ożna zrozum ieć przez nasze ciało jako stosunek sie ­ bie do ciała, czyli słowa.

To w łaśn ie nasze ciało d aje n am m ożliw ość u jm o w a n ia sensu i r o ­ zum ienia, m oje w n ętrz e n ato m ia st poznaję bez ciała.

D la duszy sta n m yślen ia je st jej sta n e m n ajw łaściw szym , n iezależ­ n ym ode m nie. J a nie m ogę nak a za ć sobie m yśleć, ja k nie m ogę n a ­ kazać sercu bić (274—275). M yśl po siad a ja k b y m iejsce, niezbieżne w pu n k cie cz asow o-przestrzennym i nie m ożna pow iedzieć, że jakiś „duch” je st tu lu b ta m . D uch nie z a jm u je żadnego m iejsca o b ie k ty w ­ nego i dlatego u dziela się w m iejscu, z k tó ry m łączy się przez sw oje otoczenie. Ś w iat idei w k ra cz a w obręb języka. Słow a innych p o zw alają m i m ów ić, m yśleć, poniew aż stw a rz a ją w e m n ie jakieś dru g ie ja i o k reśla ją m nie w e m nie sam ym . Słow a drugiego tw o rzą ja k b y k ratę , przez k tó rą widzę.

3. P ro b le m złożenia człow ieka z duszy i ciała żywo zajm ow ał autora, k tó ry o k reśla ł to zagadnienie jako je d n o z n ajtru d n iejszy c h . Nie p o ­ zostaw ił je d n a k w ty m w zględzie d efinityw nego rozw iązania.

R ozw ażań dotyczących człow ieka nie należy zaczynać od substancji, ciała i du ch a w znaczeniu filozoficznym , lecz od ich opisu fenom eno­ logicznego.

Nie m ożna w ięc zestaw iać duszy i ciała ja k o dw óch su b stan cji po ­ zytyw nych, an i ja k o n a tu ry , k tó ra zapo d m icto w u je duszę w fu n k c jo ­ n o w an iu w edług k o n sty tu c ji ciała, an i ty m b ard z iej ja k o p ara lelizm u dusza—ciało. Ciało lu d zk ie m ożna przeciw staw ić św iadom ości jako psycho-fizyczne. W każdej podm iotow ości niecielesnej ciała ludzkiego m usi być coś, co n ie je st psychiczne w sensie psychologicznym . A utor u trz y m u je za H usserlem , że ciała ludzkie m a ją „stronę duchow ą”. Nie m ożna opisać naszego ciała — u trz y m u je d alej fenom enolog fra n c u ­ sk i — p o m ijają c jego proces sta w a n ia się ciałem obdarzonym życiem psychicznym . I tru d n o je st pow iedzieć, czy ciało b ard z iej je st duchow e, czy duch b ard z iej cielesny (313). W ydaje się je d n a k bard ziej oczyw i­ stym , b iorąc pod uw agę ro zw ażan ia au to ra , że ciało m a stro n ę duchow ą i z opisu tego a s p e k tu człow ieka w ynika, że nie je s t ono w pełni opisyw alne w te rm in a c h obiektyw nych.

(7)

I cały sens spójności m iędzy ciałem i duszą — w płaszczyźnie opisu przyrodniczego n ajle p ie j w y ra ża porów nanie, ja k im posłużył się M er- le a u -P o n ty dla jego zobrazow ania. D usza je st w m ontow ana w ciało ja k p al w ziem ię, bez dokładnego połączenia m iędzy ziem ią i palem . M ożna sobie w yobrazić, że dusza je st w głębieniem ciała, ciało w y p u ­ kłością duszy. D usza przy leg a do ciała, ja k znaczenie do rzeczy k u l­ turo w y ch . Nie je st ona próżnią, m oże stać się ab so lu tn ą przez swój sto su n ek do bytu , k tó ry b yłby pełnią i rd ze n iem — (286).

T ru d n o u k az ać w pełni złożoną p ro b lem aty k ę , ja k ą porusza o m a ­ w ia n a p rac a. P rzed staw io n o w zary sie te m a ty k ę zw iązaną z te o rią człow ieka u M e rle a u -P o n ty ’ego. .P ercep cja, ciało, duch, św iadom ość i in n e pojęcia p rzed staw io n e są w płaszczyźnie opisu fenom enologi­ cznego i p o zw a lają zaobserw ow ać m ożliw ość tw orzenia filozofii, p o p rze­ dzonej w n ik liw ą an alizą fa k tó w i pojęć przyrodniczych, k tó ry m o d p o w iad ają p ojęcia filozoficzne ja k np. ciało-dusza, ich złożenie, a ta k że inne. P odw ójna p ersp e k ty w a pojęciow a w te o rii człow ieka, ja k ą sto su je filozof fra n cu sk i, w nosi w iele w ro zw ażan ia n ad filozofią czło­ w iek a — ak c e n tu ją c jej w ieloaspektow ość.

Języ k , k tó ry m posługuje się a u to r, je st tru d n y . P ojęcia n ie są zaw sze w yprecyzow ane. Sam o je d n a k p rze d staw ie n ie problem ów je st w nik liw e i odbiegające często od dotychczasow ych k o ncepcji człow ieka, a szcze­ gólnie ciała ludzkiego.

K oncepcja ciała ludzkiego w u ję ciu M e rle a u -P o n ty ’ego sta ła się już n ie m al klasyczną te o rią i w ielu au to ró w u ja w n ia zależność od niej w sw oich ujęciach, np. A lphonse De W aelhens, C. A. Van P e u rsen i inni. Z te j choćby ra c ji om aw iane dzieło zasługuje na szczególną uw agę. Z najom ość podstaw ow ych tez a u to ra oraz specyficznego ich ujm o w a n ia i u za sa d n ian ia może pobudzić do no w y ch p rzem yśleń i prób k o n fro n ta c ji z in n y m i ujęciam i filozofii człow ieka.

K . Ligięza

W. S. G ott, A. D. U rsuł, O n ek o to ry c h asp ekta ch w za im o sw ja zi fiłosofii

i je ste stw o zn a n ija , F iłosofskie N auki 1971, N r 4, 50—60

W lite ra tu rz e filozoficznej sp o ty k a się dw a d ia m e tra ln ie ró żn e s ta ­ n ow iska w obec zagadnienia zw iązku m iędzy filozofią i p rzy ro d o zn aw ­ stw em . W edług jednego z nich filozofia i p rzyrodoznaw stw o są sam o ­ dzielnym i, oddzielnym i dziedzinam i w iedzy lu d zk iej, w ta k im znacze­ niu, że żadna z nich nie p o trze b u je d ru g iej do sw ego istn ie n ia i ro z­ w oju. M ożna być filozofem nie in te re su ją c się w cale i nie zn ając o sią­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ujmując ciało zarazem jako warunek ukazywania się świata i jako „szczególnie znaczący wariant” cie­ lesnej tkanki, Merleau-Ponty pozostaje pomiędzy dwoma obszarami:

lingwistyczne studium konfrontatywne, Wrocław 1983, s.. tekst, wprawdzie mocno skonwencjonalizowany, ale będący przecież rodzajem prywatnego zapisu dialogowego, w którym

[r]

В переводческий анализ, позволяющий обеспечить наиболее полную эквивалентность и адекватность перевода, вовлечены единицы различного объема, и

con Révolution personnaliste et communautaire del 1931, Manifeste au service du personnalisme del 1936 e infine Le personnalisme del 1950 a fare della persona il fulcro di una

17) Si può dire che per Spinoza il corpo è un insieme di corpi perché considerato come una composizione formata da infiniti corpi che si relazionano tra loro attraverso il

jącym ścinanie się i wodą, a dla osiągnięcia koagulacyi, m usimy dodać ilość soli tem większą, im płyn je s t więcej roscieńczo- ny-. Doświadczenia te i

cells inflates the membrane, causing the cells to rise, fall and stretch, just like in a real heart?.