Julian Lewański
Iluzje historyczne i teatralne
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (16), 137-143
Roztrząsania
i rozbiory
Iluzje historyczne i teatralne
P y ta n ie jest n atu ry m oralnej — czy je st p ra w dą, że w ostatn ich p iętn astu lata ch o g lą d a liśm y na p olsk ich scenach rzeczy w iście d a w n y teatr? — A m oże w ogóle: p olski teatr, n iejak o p onadczasow y? Jak ie w y n ik ają z tego rachunki (korzystne lub n ie korzystne), rokow ania i am bicje? i
W olno w yo b razić sob ie naszą daw ną k u ltu rę jako m agazyn, w k tórym stoją rzędam i w orki n ied b a le zasupłane. J esteśm y — w y d a w a ło b y się — sp ołeczn ością bardzo zasobną i jed n ocześn ie pozbaw ioną zm y słu ekonom icznego. Dobra, k tórych naród się dopracow ał w ciągu jed nego lu b dw óch pokoleń, zsy p u jem y p osp ieszn ie do w oreczk ó w i o d sta w ia m y do m agazyn u -m u zeu m . M echanizm i ry tm ty c h k u m u la cji byw a tak że w y zn aczan y przez ew en em en ty p olity czn e. A sp ojrzaw szy na P ad w ę, W iedeń lub P aryż, zaczyn am y od punktu zerow ego b ud ow an ie now ej k u ltu ry a rtysty czn ej, n o w y ch w arsztatów , n a rzę dzi, ap aratu organ izacyjnego. N iec h ę tn ie m ozolim y się n ad d oskona len iem rzeczy już posiadanych. Naród tw órców .
Z naleźli się lu d zie teatru, k tó rzy p od jęli próbę otw orzen ia w orka ,,stary dram at” — w ostatn ich lata ch k ilk an aście raizy, co dało w ię cej n iż jedną prem ierę n a rok. P o zw o lim y sob ie na za ryso w a n ie tego n ie zw y k łeg o w yd a rzen ia poprzez sam ą en u m erację rea lizacji s c e niczn ych .
W roku 1949 oglądano w K atow icach P r z y g o d y A lb er tu sa , w 1960 w W arszaw ie i na M azow szu Pannę m ło d ą w kąpieli, w 1962 Jak
M a t y ja s z w o j a c z k i k o s z to w a ł w Opolu, M ięsopu st w 1964 w Z ielonej
Górze. S ch illerow sk ą P asto ra łk ę w y sta w io n o w 1948 r. w K a to w i cach, 1957 w G dańsku, 1957 w W arszaw ie (Teatr W spółczesny), 1964
w K aliszu, Łodzi, W arszaw ie (Teatr P ow szech n y), 1967 w C zęsto ch o w ie, 1969 w e W rocław iu.
Jakuba G aw atow ica T ragedię albo w i ze r u n e k śmierci... Jana C h rzc i
ciela oglądano jako operę R. T w ardow skiego w Łodzi w 1969 r.
U trzym a ła się ona w repertuarze (rzadko śpiew ana) ponad cztery lata.
S ztu k ę A nonim a gdańskiego z roku 1643 T ragedia o Bogaczu i Ł a z a
rz u w ystaw ion o w roku 1968 w Gdańsku i dw a lata potem w W ar
szaw ie.
R ejow ą K r ó tk ą r o zp r a w ę m i ę d z y P a n e m , W ó j t e m a P leb a n em og lą dano w 1964 roku w N ow ej H ucie. K ochanow skiego O d p r a w ę p o słó w
grec k ic h grano w W arszaw ie w 1957 r., w K rak ow ie w 1964, w G dań
sk u w 1971 w raz z S ą d em P a r y s a kro lo w ic a Trojańskiego.
W yjątkow ą k arierę zrobił S ta n isła w H erakliusz Lubom irski. W szedł do repertuaru poprzez te le w iz ję — w W arszaw ie pokazano jego ko m edię D on A l v a r e s albo niesforna w m iłości kom panija, a n astępnie realizow an o ją w Poznaniu (1959), w G orzow ie (1963), w K rakow ie (1964), w Gdańsku (1971). K o m e d i ę o Lopesie s t a r y m ze S p ir y d o n e m (K a le n d a r z s ta rych m ę ż ó w ) grano w W arszaw ie w roku 1965. P om ijam y w tym w y liczen iu in scen izacje na scenach zam kniętych, stu d en ck ich , ek sp erym en taln ych , n ie w y m ie n ia m y też adaptacji w rodzaju w ersji b aletow ej Z chłopa król (Poznań 1954) i adaptacji tego w ątk u w Teatrze R apsodycznym w K rak ow ie w roku 1967.
W yjątk ow ą sytu ację dla realizacji d aw n ych sztu k stw o rzy ła d zia łalność inscenizatorska K azim ierza D ejm ka. Jego prace, w y siłe k b adaw czy, k onsekw encja w działaniu a rtysty czn ym w p isa ły stary teatr w k lasyczn y polski repertuar, a nadto — co b yło praw dziw ą rew ela cją — za in teresow ały zagranicę. W y sta w ił on w roku 1953
Ż y w o t Józefa M ikołaja R eja w T eatrze N ow ym w Łodzi i p onow nie
w 1961 r. w Z ielonej Górze. H is to r y ję o c h w a le b n y m Z m a r t w y c h -
lostaniu P a ń sk im opracow ał p ierw szy raz także w Ł odzi (1961). D ru
gie op racow anie w w arszaw sk im T eatrze N arodow ym z roku 1962 p ow tórzone b yło w roku 19i62 w e W rocław iu, w G dańsku rok potem , a n astęp n ie w przekładzie na język w ęg iersk i w B udapeszcie, oraz w język u n iem ieck im w E ssen — o czy w iście w w yk on aniu ta m tej szych aktorów . Z espół Teatru N arodow ego grał w ciągu sześciu lat
H is to r y ję 31 razy w 7 m iastach w kraju i 25 razy w 11 m iastach za
granicą, przew ażn ie w teatrach sto łeczn y ch — do roku 1968 ode grano tę sztuk ę 257 razy.
N ow e op racow anie Z y w o t u Józefa w y sta w ił D ejm ek w Teatrze N a rod ow ym na d w óch setlecie pow stania S cen y N arodow ej. W ciągu trzech la t pokazano spektakl 10 raizy poza W arszaw ą w kraju i 19 razy za granicą — łączn ie 136 przedstaw ień . W roku 1966 p ow tórzy ły inscen izację w arszaw sk ą tea try w R zeszow ie i w B ielsku.
W roku 1970 D ejm ek opracow ał D ialogus de Passione, który bez jeg o osobistego udziału w y sta w io n o w roku 1971 w Szczecinie, a w przekładzie w łosk im w tym że roku w M ediolanie.
139 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z BIO R Y
Tu p o w tó rzy m y pytan ie, czy ogląd aliśm y stary teatr, czy n o w y teatr k o rzystający ze starych tekstów ?
O dp ow iad am y system aty czn ie. Żaden z reży serów n ie próbow ał re k onstru kcji daw nego w idow iska. Tu m iejsce na p ochw ałę i na na rzekanie. O dbudow anie starego sp ek tak lu w całości n ie m iałoby w ięk szeg o znaczenia — publiczność n ie podejm ie takiej gry ze scena. J est bogatsiza o w ie le dośw iadczeń i w ie le sty ló w teatralnych. Jest uboższa, w ręcz bezbronna, jeśli chodzi o różne oceny, które sztuka p rzyn iosła (dziś publiczność n ie boi się in k w izycji, gardzi królami, p olu b iła biedaków , nie zna teologii). Ż ałujem y, że nie stać nas na teatr, k tó ry by dla celów badaw czych w y sta w ia ł kopie starych sztuk, łam ał się z trudnościam i rekonstrukcji, d opracow yw ał proble m y daw nej d yk cji. Taką rolę sp ełn iają teatry akadem ickie — ale ina czej n iż u nas u stab ilizow an e. N iestety , żadna uczelnia polska nie ufu n d ow ała tak iego teatru z odpow iednią ilością eta tó w aktorskich i k ierow n iczych.
R ealizator starej sztuk i próbuje czasem przekazać problem atykę epoki, d y sk u sję polityczną, aparat m o ralizu jący. Takie b y ły inten cje H orzycy grającego P otró jn e g o w e L w ow ie, tak ie p rzy św ieca ły insce- nizatorom O d p r a w y p o słó w greckich (także podpisanem u) — nie dało to w ięk szy ch arty sty czn y ch rezu ltatów . Cóż tu m ów ić o trudnościach dram atu staropolskiego, je śli kom edia ośw iecen ia nie potrafi dziś przybrać sza ty teatraln ej, a epoka w y d a je się bliska, zrozum iała, znana i jak że dram atyczna.
Z takiej sy tu a cji p ły n ie w n iosek , zdaje się n ietra fn y, że inscenizując dzisiaj d aw n e sztu k i trzeba je tak form ow ać na scenę, aby szukać treści i w a lo ró w u ogóln ion ych . P rzen iesien ie prob lem atyk i w ów czas do w id zów adresow anej w y d a je się n iem ożliw e.
D a w n y teatr n ie sie w sobie jedną w artość, przez n iek tórych reżyse rów n iedocen ioną, choć tak oczyw istą, m ian ow icie: d aw n y język literacki. N ie chodzi tu o p och w ałę sitylów w yp ow ied zi, ale o w alor starego język a w ogóle. P u bliczność go n ie zna, a w każdym razie n igd y n ie słyszała go w zastosow aniu p rak tycznym , życiow ym . A to się d zieje na scenie, i w te d y od kryw a w sw oim język u codziennym lakon icznym , su ch ym i źle in form u jącym całe p okład y znaczeń, sen sy ety m ologiczn e, różne piękności n ie przeczuw ane. Ta w artość d aw n ego teatru p rzyjm ow an a jest n iejak o m im o w oli, n ie zaw sze uśw iadam iana.
D ejm ek , w yją tk o w o so len n y spraw ca starych kom edyj, pow iedział: „O bydw a sp ek ta k le (H isto r y ja o C h w a l e b n y m Z m a r t w y c h w s t a n i u
P a ń s k im i Ż y w o t Jó zefa ) zostały zbudow ane w e d le m arzenia o te a
trze n aszych p rzod k ów ” . Trzeba odbudow ać ów teatr środkam i i n a rzędziam i n aszy ch czasów , trzeba dać w ła sn e odczucie rozm aitych zależności k on stru k cyjn ych , od czu cie pojm ow ania przestrzeni sce n icznej, w zajem n ego zrelacjon ow an ia ruchu i przekazu słow nego, proporcji elem en tó w kom iczn ych do w ą tk ó w traktow anych serio, w reszcie sposób k ształtow an ia ilu zji — odczucie daw niej w ażnych
różnych in n ych re la c ji. Ich liczba i hierairchia zaileży od w rażliw ości reżysera, w y k szta łc en ia i sił (pośw ięconego czasu).
Tak u łożyło się nam p ierw sze prawo: n ie p rzen iesiesz w naszą epo kę jasno sfo rm u łow a n ego problem u dramaitu (np. stacje żołnierskie zgubą R zeczyposp olitej) ani w y ra źn ie o k reślon eg o i datow an ego problem u sztuk i tea tru (np.: ukazują p rzejście od ren esan sow ej sta tyczn ości do zm ian scen in ictu oculi) — p rzen iesiesz z daw n ej k u l tu ry artystyczn ej w iązan k i m otyw ów , sty le, kolory... i problem „ tr w a ły ”. Im ogólniej — tym łatw iej? I sk uteczniej.
D ośw iad czenia p o w ojen n e n ie zo sta ły d okład nie opisane.
S u k ces p rzed staw ien ia liczy się dla całości, n ie dla elem en tów . Rea lizacje, które zd ejm ow an o z afisza p o k ilk u n astu przedstaw ien iach, m o g ły m ieć k ap italn e rozw iązania cząsitkowe. W ten sposób m ogło się zaprzepaścić sporo dobrych ob serw acji i p om ysłów . R eżyserzy zdali na ogół egzam in m oraln y. N ie b yło tam ła tw y c h naw iązań do w sp ółczesn ości — jak to w dram aturgii W spółczesnej aktualność ro zu m ie się czasam i jako łatw ą a lu zję do p olity k i lub ekonom ii. P ró bow ano p rzy b liży ć h istorię, obyczaj, staw ian o n a kom izm . Szukano p ła szczyzn y p orozu m ien ia poprzez poczu cie sw ojskości, narodow o ści — w szy stk o .to b y ły narzędzia szlach etn e.
O w artości k oncep cji realizacyjn ej d ecy d ow ały k lu cze-p om ysły . To znaczy p od jęcie jedn ej w iodącej id ei a r t y s t y c z n e j , skupiającej na sob ie i w y siłe k teatru, i u w agę p ubliczności. W odczuciu piszącego
0 p ow odzeniu drugiej realizacji H is to r y ji o C h w a l e b n y m Z m a r t w y c h -
vistan iu P a ń s k im — d ecyd ow ało ukazanie m ech anizm u p rzed staw ie
nia. Ram a b y ła aż n adto w y raźn ie n akreślona. U sty lizow an o kostium , od słon ięto d łon ie aktorom , C hrystus schodził do p iek ieł po drabinie, p erson y dram atu w y g ła sza ją didaskalia do n ich się odnoszące. W ten sposób m an ifestow ano, że pokazuje się na d zisiejszej scenie, jak k ie dyś gryw an o p rzedstaw ien ia. Jed n ocześnie fabuła dram atu, scen y 1 ep izod y ob jęte b y ły tym sam ym ciepłem , rad osn ym klim atem . N a iw n ości b y ły doprow adzone do m iary kom icznej i u spraw ied liw ion e, aprobow ane. D od ajm y jeszcze, że reżyser b y ł g en eraln ie u spraw ied li w io n y przez M ikołaja z W ilkow iecka, k tóry w latach ok oło 1570 sam p odzielił sztuk ę na jednostki, z k tórych każda o b jęta była ramą: czytan ie k aw ałka harm onii ew angelicznej i strofa pieśni. Tam rama dogm atyczna — u nas h isto ry czn a . K ied y w G orzow ie realizow ano k om edię L ub om irsk iego Don A l v a r es, u ch w yco n o ją w żartobliw ą u m ow ę rep lik u jącą doskonale dekoracjom U n iech ow sk iego. Bodaj i tutaj reżyser jest u sp ra w ied liw io n y — są partie starego tekstu za adresow ane bodaj do k onk retn ych osób, a i cała kom edia zdaje się być trochę ironiczna. Jeszcze osi trzej p od staw o w y ch w y t realizacji został n azn aczon y w Dialogus de Passione. G łów na persona dram atu, C hrystus, p rzed staw ion y b y ł jako drewniana' figura. W ten sposób reżyser w zbogacał interp retację te k stó w z X V I i X V II w iek u . Chry stu s b y ł i blisk i, lu d ow y, i z in n ego świaita, b ył p rzedm iotem zn ę- cań fizy c zn y ch i ob ojętny, b y ł p ra w d ziw y fizy c zn ie i d ogm atyczn ie
n ieob ecn y. S ta re te k sty u ło ż y ły się w e w strzą sający dram at o lo sach ideologa. Z now u p y ta m y o p raw id łow ość tak iego rozw iąza n ia — an alogię m ożna zn aleźć w p ew n y m u sch em atyzow an iu po staci i w ą tk ó w w najbardziej rozp ow szech n ion ych sztukach tego ty p u w X V II w iek u .
D op u ścim y w ięc klucze, zaaprobujem y je, je ż e li n ie m ijają się z charakterem dramatu, je żeli p rzedłużają jeg o narzędzia artystyczn e ku nam . Tu czas n a drugie prawo: o w artości w zn ow ien ia d ecyd u je trafn ość k lu cza i jego id eo w y rozm iar.
P rzyp o m n ijm y w ięc, że te a tr y na p ew n o p rzek a zały w id o w n i sporo w arto ści język ow ych , u św ia d o m iły fu n k cjon o w an ie w d aw n iejszej naszej k u ltu rze różnych idei, osądów , m ech an izm ów . P y ta jm y teraz, c z y otrzy m a liśm y w y sta w ę sta ry ch p łócien w y d o b y ty ch z zapom nia nego m agazynu . O glądając taką w y sta w ę n ie m u sim y p y ta ć o tra f n ość portretu ani datę sce n y b atalistyczn ej — n iech nas zajm ie sa m a sztuka teatru . Ozy pokazano nam ją na sce n ie dzisiejszej?
„W zn ow ien ia” pokaizały bairdzo w ie le i bardzo m ało. U św iadom iono d zisiejszej w id ow n i, że m ieliśm y bogaty, różnorodny teatr. P rzek a zano w ięc n aszym czasom gen eraln ą p o ch w a łę sta ry ch tech nik i sta rej sztu k i. W eszły na scenę po B eck ecie i W itk iew iczu — jako dopo w ied zen ie i jako lek cja h istorii, że czterysta la t w cześn iej s tw o r z y liś m y teatr sw obodnie op eru jący czasem , p rzestrzenią, realnością i skró te m m y ślo w y m , że w iek X X m ało dał „prem ier ab so lu tn ych ” . O bu d zon o sym p a tię dla starego teatru, n ie w zbudzono jeszcze szacunku. M ieliśm y, jak się zdaje, w ielk i teatr, n ie d opracow aliśm y się w ie lk ie go dram atu. C zęść d ram atów ocalała, o te a trz e n iem al niczego nie zap isano — śled zim y edenie.
A u ten ty c zn y sztandar w o je n n y B atorego i szabla pośw ięcona przez papieża w łączo n e b y ły w sp ek tak l O p o k o ju — 4 lu teg o 1582 roku gran y przed k rólem na ,zak oń czenie w o jn y m osk iew sk iej — kto p o trafi dziś p o w tórzyć taki zabieg teatralny? Oto hapening w P rze m y ślu zaim p row izow an y m im ochodem w d ram acie — m łod zień cy w yb ierają się na zabawę, brakuje im p ien ięd zy, sp otyk ają sołtysa, upijają, robią królem , sprow adzają kupców , k tórzy także u w ierzyli w sen, w yłu d za ją p ien iąd ze na p otrzeb y „d w oru ” .
U ta rc zk a k r w a w ię w o ju ją c e g o Boga z 1693 rok u — u nikalny, jak się
zdaje, prekursos E isensteina, sp ek tak l w y k o rz y stu ją cy w p ełn i sens d ram atyczn y rów n oczesn ego eksponow ania obrazów na ekranie i w y darzeń n a ży w ej scenie. P rzyp om n ijm y w ie lk ie teatralizacje z W il na — o to d rob n y w yim ek:
„Dwanaście Apostołów powrozkami m iłości ciągną św iat wszytek, na którym G orliwość Chrystusowa ogień na ziem ię spuszcza. Za św iatem idą cztery części onego ze sw ym i królam i i książęty do Chrystusa nawróconym i (...) czwarta America, przed nią Vdncenitius e valle viridis, E w angelii przepowiadać^, za nim król Peru, król Dawid w schodnich m urzynów i ,inni. W szyscy ci w ko m ityw ie swej m ają Senaitory i Dworzany przy m uzyce ii bębnach”.
D odajm y, że zn a m y k szta łty teatru dw orskiego, d om y śla m y się form in scen izacji w id ow isk ob rzęd ow o-religijn ych , a n ie opisano jeszcze teatru ko-legiów. To m ateria złożona: dram at b ezfa b u la m y , w ie lo płaszczyznow y, w yk ła d a n y poprzez sym b ole i m eton im ie p la sty czn o - -język ow e; w ie le ch w y tów bardzo tea traln ych i w d zisiejszym te a trze traktow anych jako rew ela cje. W yim kow ą ilu strację tej bogatej fa k tu ry artystyczn ej otrzym aliśm y w T ragedii o B ogaczu i Ł a za rzu z roku 1643.
Z achow ało się koło tysiąca op isów w program ach, około czterystu łaciń sk ich sztuk w całości (z X V II i p ierw szej p ołow y X V III w ieku). W sied em d ziesięciu „sta ły ch ” teatrach grano corocznie kilka sztuk — ile stw orzono p raw d ziw ych treści artystyczn ych , a ile tam b yło m artw y ch kopii lub p lagiatów , ile im portu, a ile p o m y słó w w ła s n ych , now ych, m iejscow y ch , sarm ackich, przebijających się przez łaciń ski tek st, m oralizującą ten d en cję i treści religijn e? W ielka karta h istorii sztuk i w P olsce jeszcze n ie odczytana.
„Jestem przeświadczony i coraz się w tym przekonaniu umacniam, że te pro pozycje estetyczne, które nam odsłania teatr dawny, są jedynym i polskimi ory ginalnym i, narodowymi rozwiązaniam i dla naszej sztuki scenicznej, obok tw ór czości trzech dramaturgów: M ickiewicza, W yspiańskiego i W itkiew icza” — tak generalnie uzasadnił Dejmek sw oje zainteresowanie dawnym i sztukam i. Oto godna szacunku ekonom ia — sp ełn ia się dw a p ow ażn e cele jed n ocześnie. D ram aturdzy i lu d zie tea tru zm arli trzy w iek i tem u do czek ali się tan tiem autorskich. P od niesion o w yso k o ich godność. Ich zab iegi k reatorskie m ia ły ty le m ocy, że p rzeszły w y so k im łu k iem nad epokam i i ow ocują d alej. D odajm y: w czasach, k ie d y nie m a n atłok u n ow ych propozycji d ram atyczn ych arii teatraln ych . S p ełn ia się jed n ocześn ie cel drugi: w yd ob yw a się elem en ty idealnej w izji p olsk iego tea tru w ogóle.
C zy m ożna m ów ić o k o n sek w en tn ym w y p racow yw a n iu narzędzi ar ty sty c z n y c h teatru w n aw iązan iu do jego tradycji w daw nej P o lsce i czy m ożna m ów ić o realn ych efektach? P rzyp om n ijm y, że m am y cią g le do czyn ien ia ze sp ek tak lam i w łą czan ym i w n orm alny, b ieżący repertu ar teatrów , p odlegających u cią żliw y m ogran iczeniom n atu ry fin an sow ej. S ytu acja je st bardzo u ciążliw a i złożona. O pracow a n ie m u si b y ć atrakcyjne, m u si b yć w iern e p rzeszłości, m u si być o d k ry w cze — u ży teczn e dla d zisiejszej p rak ty k i teatraln ej. N a jw ię k szy m przeto su k cesem tej k ilk u n astoletn iej p rób y daw nego teatru je st stw ierd zen ie, że jest m ożliw ość przekazania d zisiejszem u w id zo w i starych sztuk. W rzekom ej n aiw n o ści n aszych p rad zia d ów -reży- serów m ieści się w ie le sztuki i w ie le „n arodow ości”.
Trzeba przyznać, że lu d zie teatru w y p rzed zili literatów , p u b licy stó w i h isto ry k ó w literatu ry. P oeci (niektórzy) m ogą się w y m a w ia ć w ten sposób: w szy stk o, co piszę, jest cz y sto staropolsk ie. T akiego m n ie m acie, jak iego w y ch o w a ła poezja m ięd zyw ojen n a, a tę — p o e zja m łodopolska i tak aż do L a m e n tu Ś w ię to k r z y s k ie g o . P o w ieśc io
p isarze m ają su m ien ie m niej czy ste, a le ob ie sek cje ZLP zn ala zły się w pasm ach ciągłych tradycji k u ltu row ych . Jednak lep iej n ie p y tać, w jakim stopniu uw aga, szkoła, technika tych a rty stó w n a w ią zują w rzeczyw isto ści do trw a ły ch i w a len tn y ch pasm ciągu k u ltu ry p olsk iej, a w jakim stopniu są orien tow an e na m ody p rzy w oźne. N ie p y ta jm y też, k tórzy p isarze znają napraw dę język p olsk i w całej d aw n ej obszerności, jego ek sp resji zn aczen iow ej, sk ła d n iow ej. N ie zad aw ajm y d rażliw ych p ytań m alarzom i grafikom . M oże tylk o u r b aniści w y sz lib y z takiego egzam inu ch w a leb n ie.
Czas od pow iedzieć na p ytan ie jak ie S p raw y D a w n y ch P o lak ó w w łą c z y ły się w ż y w y dzisiaj organizm a rty sty czn y i w św iad om ość w i d ow n i przez teatry. D ow iedziano się, że b y ł d aw n y 'teatr — ten akt św iad om ości m a charakter p o lity czn y i p atriotyczn y — w yrów nan o o p in ie o naszej k ulturze artystyczn ej w stosu nk u do krajów , które ch w a lą się d aw n ym i w ielk im i 'teatrami.
P rzen iesio n o ob razy stosu n k ó w m ięd zylu d zk ich, obrazy w ład zy, rzą dzenia, w iary, zaw odu w k ategoriach dość w ysok ich , obrazki m ałych sp raw w u jęciu k om ediow ym . W szystko to w pojęciach dość ogól n ych . Przekazano ze scen y sum ę prawd, sform u ło w a n ych przez sta ry ch dram aturgów , a le w p łaszczyźn ie tak iego u ogólnienia, że n ie w ie le od biegły od now oczesności: p rzebaczenie, p rześlad ow an ie idei, troska o państw o.
O trzym aliśm y jednak pokaźną panoram ę d aw n ego teatru. Od prob le m ó w pokazyw an ia gatu n k ów d ram atycznych, przez tech n ik i kom p ozycyjn e, pojm ow an ie przestrzeni, czasu scenicznego, k lim atu tea tralnego. Całe serie rozw iązań drobnych — w yd ob yto sporo praw dy o starym teatrze, jego uroku i w artości jako w zorca. N ie próbujm y obliczać, ile w n iesiono. S u k ces a rty sty czn o -id eo w y kilk u p rzedsta w ie ń p osta w ił dość k a tegoryczn ie i g w a łto w n ie problem ok reślen ia ce ch narodow ości p olsk iego teatru w ogóle. P o roku 1965 p rzejście m im o tego problem u rów na się już d ysk w alifik a cji m oralnej.
Julian Lewański
^ 4 3 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y
Herbowy laboriosus
W sp ółczesn e w sie d rob noszlacheck ie są fen o m e n em ze w zględ u na zachow aną w obec zm ieniających się struk tu r sp o łeczn y ch autonom iczność. Już w końcu u b iegłego stu le c ia uw ażane b y ły za k u riozaln y relik t epoki przedrozbiorow ej. N ie p rzeszkadzało to jednak, b y ob razy zaścianków sta n o w iły przez w ie le lat ciek a w e tw orzyw o literack ie. Z ainteresow anie n im i n ie sprow adzało się zresz tą ty lk o do k w estii literack ich. P o lity czn ie próbow ano zd ysk ontow ać ,,szlach eck ą” odrębność w latach trzy d ziestych , tw orząc K om itet do sp raw S zla ch ty Z aściankow ej na Z iem iach W schodnich. O