• Nie Znaleziono Wyników

Współczesna poezja polska wobec tradycji romantyzmu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Współczesna poezja polska wobec tradycji romantyzmu"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Czesław Zgorzelski

Współczesna poezja polska wobec

tradycji romantyzmu

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5, 47-59

(2)

Czesław Zgorzelski

Współczesna poezja polska

wobec tradycji romantyzmu

T y tu ł szkicu otw iera drogi w różne stro n y zagadnienia. R ozw ażania n ie pójdą jednak ani tą drogą, k tó ra prow adzi ku różnego ro ­ dzaju aluzjom , rem iniscencjom czy polem icznym n a ­ w iązaniom do szczytow ych osiągnięć poezji ro ­ m antycznej, ani itą, k tó ra wiedzie ku w spólnym sfe­ rom upodobań tem atycznych i nastrojow ych. Od­ w rotnie. Uwagę sw ą au tor szkicu skierow ać pragnie ku tym przejaw om współczesności w poezji, które k sz ta łtu ją odm ienny, w łasny język w ypow iadania się poetyckiego.

Zadanie sw e ująć p ró b u je n ie w konkretach osiąg­ nięć ind y w id u alnych i n ie w program ow ych p o stula­ tach m an ifestó w poetyckich, ale w uogólnieniu ge­ n eraln ych lin ii rozw ojow ych zespalających zróżni­ cowane n ieraz dążenia tw órcze większości spośród

n ajw ybitniejszych poetów pow ojennego okresu.

W uproszczeniu tym zatracą się — oczywiście — in­ d yw idualne różnice, a także grupow e czy pokole­ niow e odm ienności p ra k ty k i p isarskiej, ale w yjdą może n a jaw najw ażniejsze znam iona sztuki poetyc­ kiej naszych czasów, te k tó re w rozw oju k u ltu ry

Dwudziesto­ wieczne oblicze sztuki poetyckiej

(3)

Nie śpiew ać — m ów ić

UzwyM ony monolog

n a d a ją współczesności jej w łasne, dw udziestow iecz­ n e oblicze.

* * *

R ozpocznijm y od zacytow ania Leśm iana. „K ażdy p o eta gra n a jakim ś in stru m e n ­ cie m im icznym . Tym in stru m en tem , k tó ry często­ kroć sym bolizuje szkołę literack ą — byw a lutnia, lira, flet, cy tra, ligaw ka, fu ja rk a ” 1. Dzisiejszy poeta odrzuca każdy in stru m e n t, ja k i m ógłby się kojarzyć z m uzyką. A ktorow i, k tó rem u W kłada w usta mo­ nolog, n ak azu je m ów ić. Nie śpiew ać, nie recytow ać i nie przem aw iać, ale m ówić tak , jak się potocznie rozm aw ia z ludźm i lu b z sam y m sobą. K onstru kcja w ypow iedzi m a być ja k n ajdalsza od śpiew u i jak najd alsza od retoryczności przem ów ienia. Na zew­ n ątrz, pozornie odcinać się m a także od tra d y c y j­ nego m onologu poetyckiego.

„K ażdy a k to r wie — pow iada dalej L eśm ian (s. 90) — że odru chem ciała i w yrazem tw a rz y m usi po­ przedzić pochw ycenie tonu danej roli. Inaczej p rze­ m aw ia człowiek, k tó ry siedzi w fotelu starośw iec­ kim , a inaczej człowiek, k tó ry stojąc przed tłum em ręce n a p iersi skrzyżow ał”. P oeta dzisiejszy bez w a­ h ań zapew ne w y b rałb y postaw ę pierw szą. Jego gra m im iczna zm ierza przew ażnie do takiego w yrazu, k tó ry by m otyw ow ał to n w ypow iedzi uzw yklonej,

niem al p rzeciętn ej, rep re z en ta ty w n ej, często w

zw rotach potocznych do pow szechności n a w ią zu ją ­ cej. Jego p o staw a su g eru je zazwyczaj jakąś n ieo k re­

śloną sy tu ację naszej codzienności, uchw yconej

z otoczenia zw ykłej rzeczyw istości — bez przyozdo­ bień nastro jo w eg o pejzażu i bez tła tra d y c y jn ie poe­ tyckich, pow ierzchniow o em ocjonalnych okoliczno­ ści.

Toteż te k st dzisiejszej poezji p rz y b ie ra najczęściej

1 B. Deśmain: Z rozm yślań o poezji. Szkice literackie. War­ szaw a 1959, s. 89.

(4)

49

różne tony w ypow iedzi rzeczowej, czasem pozornie beznam iętnej; n aślad u je język naszych kolokw ial­ nych naw yków ; w prow adza m etodę prym ityw nego, bezspójniikowego zestaw iania zdań, dem onstracyjną swobodę w ich w ew nętrznym układzie, dynam ikę k o n stru k c ji słow nych odtw arzających pozorny nie­ ład potocznej, n a bieżąco im prow izow anej wypo­ wiedzi, nie cofającej się ani p rze d obcinaniem końca zdań, an i przed opuszczaniem w yodrębnionych ele­ m entów słow nych. Frazy, dalekie od m etrycznych uregulow ań, nie sygnow ane ani rym em , ani innym i tra d y c y jn y m i czynnikam i w ierszow ania, spiętrzane w ew n ętrzn ym niepokojem , n ap ię te odchyleniam i od toku, k tó ry zw ykliśm y określać jako n orm aln y ję­ zyk poetycki, obciążone lakonicznością eliptycznych

rów now ażników zdania, naw iasow ych w trąceń,

ubocznych zacytow ań itp. niezw ykłości składni, w y ­ tw arzają w rażenie żywej, niepisanej, często niepo­ p raw nej polszczyzny słow a „m ów ionego”.

Zdaw ałoby się: o sto m il odbiegliśm y od płynnej, sy- labotonicznej, ugładzonej składniow o m ow y w ier­ szowanej z okresu rom antyzm u.

* * *

Czy tak? Czy rzeczyw iście od­ biegliśm y tak daleko? Przecież k ażdy tek st dzisiej­ szej tw órczości odczytujem y — m im o wszystko — w tonie w ypow iedzi poetyckiej. Choćby n a w e t usty - lizow any był n a szarą, jak b y przez m ikrofon uchw y­ coną polszczyznę z przeciętnej rzeczyw istości nasze­ go otoczenia, z ulicy, z m ieszkania, z pracow ni, ze sklepu, z tra m w a ju , z ogłoszenia radiowego... Naw et ta k prow ak acy jnie „niepoetyckie” wiersze, jak B ia­

łe groszki Różewicza. J e st w ty ch tek sta ch jakaś

moc, k tó ra odcina je od potoczności naszych rozmów i w ypow iedzi rzeczyw istych, a zbliża ku trad ycy jny m konstru k cjom języ k a poetyckiego. W czym się ona k ryje? Potoczna, 'beznamiętna wypowiedź Moc poetyc­ ka „nieipoe- tyckich” tekstów 4

(5)

50 Intonacja Metaforyczne zespalanie w yrazów Rytm iczność Nowa rytm ika i m elodyka

Z apew ne ja w i się w in tonacji w ypow iadanych od­ cinków m ow y poprzecinanej w lin ijk i tekstu , analo­ giczne do daw nych w ierszy: ich granice m im ow ied- n ie sy gn alizu jem y jak im ś — słabszym lub m ocniej­ szym — spadkiem k adency jny m . A le — n ie tylko. U kład słów w zdaniu n ie zawsze n a ślad u je porządek naszej potoczności; n ieraz w ikła je w sposób poetyc­ ko zam ierzony. Związiki w yrazów , poddane m etodzie m ełtaforycznego zespalania elem entów w ypow iedzi, n iw elu ją przew ażnie ow ą „prozaiczność” p rzeciętno­ ści, choćby słow a sam e d obierane b y ły ze sfe ry ję ­ zyka potocznego. A ry tm iczn e u reg ulow ania p u lsu ją zazw yczaj pod pow ierzchnią tek stó w poezji dzisiej­ szej; czasem co p ra w d a są epizodyczne, ledw ie od­ czuw alne, kied y indziej jed n ak intensyw niejsze, w y ­ raźniej u tw ó r w jednolitość w ierszow aną org an izu ­ jące. N aw et ry m y i zgłoskowe lu b akcentow e czyn­ n ik i daw nego ry tm u b y w ają w now oczesnej kon­ s tru k c ji w iersza w ykorzystyw ane. Proszę p rzy po m ­ nieć t rzy n as to zg łotskowce U rszuli Kozioł w w ierszu

Z n a k iem w ody, h e k sam e try H e rb e rta w e Fragm encie

ze S tu d iu m p rzed m io tu lu b dzi e wi ęc iozgł osko w ce jam biczne w jego u tw o rze pt. Naprzód pies.

Ale n ie te, m etry czn e (czy m etro id a ln e raczej) upo­ rządk o w an ia decydują o podskórnym n iejak o r y t­ m ie utw o rów dzisiejszej poezji. T rad y cy jn e czynni­ k i układów sylabicznych czy akcentow ych, w yzw o­ lone z zadań wierszołtwórczych, zyskują w now ej o r­ ganizacji poetyckiej inne, często wzbogacone m ożli­

wości lirycznego w y k o rzy stan ia ich stylizacyjno-

ek sp resy w n y ch w artości. W zam ian n a ich m iejsce przychodzą in n e czynniki ry tm iz a e y jn y c h i m elo­ d y jn y ch u regulow ań: zróżnicow ana jednolitość into­ nacy jn ej gry analogicznych frag m en tó w (jakby sitrof) utw o ru ; rozw ijanie w ątku w ypow iedzi w parałelicz- n y ch lu b chiazm ow ych zestaw ieniach słow nych; b u ­ dow anie w iersza n a m etry czn ie p o w tarzających się odcinkach o tró j- lu b dw uczłonow ej składni; an a- foryczne lu b jak b y refren o w e pow racanie do tych

(6)

sam ych w yrazów ; konstruow anie wypow iedzi zam k­ niętej w ram ach jednego szeroko rozw iniętego okre­ su zdaniowego; gra, o p a rta o sku pien ia jednolite w tonie niepew ności, zdziw ienia lu b w ątpiących zapy­ tań , rzucanych jak b y w s tru k tu rz e „m yślenia na głos”; szeregow anie obrazów , podobnie w zdania ukształtow anych i k o lejn o n ap ływ ających w wydzie­ lonych odcinkach rozw ijanego to k u wiersza... Daw ny r y tm zgłoskow y lu b akcentow y jakże często zastępo­ w any dziś byw a ry tm em fraz, zestaw ień lub obrazów analogicznie ukształtow anych. iDla przy k ład u p rzy ­ w ołajm y J a k dobrze Różewicza, T a m a ryszek H erb er­ ta, K ontem plację Urtszuli Kozioł, W rzece H eraklita Szym borskiej, Poprad lu b H okusai Harasym owicza...

„Wiersz staje się — jak dawniej — grą ładu i niepokoju wewnętrznego, swobody i regularności dobrowolnie przyję­ tej, niespodzianki i powrotów do elem entów poprzednio już wprowadzonych. Z tą jednak bardzo zasadniczą różnicą, że role poszczególnych czynników tej gry zostały zmienio­ ne, nieraz naw et krańcowo odwrócone” 2.

* * *

M ówiliśm y o rzeczow ym tonie wypowiedzi, 'skłonnej raczej do konsitatacyj, czy po­ zornie beznam iętnej relacji niż do emocjonalnego w yznaw ania przeżyć podm iotu. Poezja klasycystycz- n a byw ała przew ażnie w ielbieniem , pouczaniem lub w ezw aniem ; lu b iła apelować do czytelnika. L iryka ro m antyczna staw ała się najczęściej m anifestacją refleksyj lu b em ocjonalnych doznań indyw idualnej osobowości podm iotu. P oezja współczesna chce być poetyckim stu diu m egzystencji człowieka, rzeczy 1 św iata; toiteż najczęściej byw a w nikaniem , docieka­

niem , poznaw aniem , in te rp re ta c ją rzeczywistości

n as otaczającej lu b w n as sam ych istniejącej. Jest

2 Cyt. z artykułu Ku czemu zmierza poezja naszej doby? »Tygodnik Pow szechny” 1965 nr 16; szkic niniejszy w pro­ pozycjach sw ych nawiązuje kilkakrotnie do uwag w artykule tym po raz pierwszy

sformułowanych.-Rytm fraz i obrazów Poetyckie studium człowieka i św iata

(7)

52

Przedm ioło- wość — m a­ nifestacyjna czy istotna?

staw ian iem p y ta ń tej rzeczyw istości, p ró bą zrozum ie­ n ia sensu św iata współczesnego i m iejsca w nim człowieka.

„T ym (...), co m n ie fascy n u je p rzede w szystkim , jest w spółczesny człowiek wobec sw ojej epoki” — w y­ zn aje U rszu la Kozioł w szkicu jakże znam iennie n a ­ zw anym : ...do każdego wiersza uczę się od nowa...3. P o ezja poczyna przyjm ow ać półstać wypow iedzi „uczonej”. S tu d iu m p rzed m iotu, Z zagadnień chem ii,

Rozw ażania o problem ie narodu, S tu d iu m ciszy drze­ wa, Próba opisu... O to ty tu ły w skazujące drogę nie

ty lk o sitylizacyj, ale i zainteresow ań poetyakich. D okąd drogow skazy te nas k ieru ją?

P ierw szy prow adzi k u m an ifestacy jnej przedm ioto- wości, jak b y n ie podm iot, ale rzecz staw ała się bo­ h a te re m w ypow iedzi. „M an ifestacyjnej” — to nie znaczy isto tn ej. A le o ty m za chwilę; na razie cy­ tu jm y dalej ty tu ły : O b ro ty rzeczy, K ro nika w y p a d ­

ków , Rom ans z ko n kretem ... D odajm y: rom ans z kon­

k rete m rzeczy codziennych, najzw yklejszych, poe­ tycko n ie nobilitow anych. W łosy, Szuflada, K a m y k ,

T a m a ryszek, D rew niana kostka, K om in, J ę zy k , Zegar, Krzesła... T y tu ły w y b ran e z jednego ty lk o tom iku

H erb erta. Z nam ienne wyliczenie! Nic, co by zapo­ w iadać m ogło p rzeżycia osobiste podm iotu, co by oczekiw ać pozw alało w ypow iedzi lirycznej. W szyst­ ko zakorzenione jak b y w innej sferze rzeczyw istości. Z daw ałoby się: jakże daleko pozostały za nam i daw ­ n e w spom inania, rozm arzenia, dum ania, naw oływ a­ n ia i apele.

A le czy rzeczyw iście — daleko?

S p raw a m a — ja k się zdaje — dw ojakie oblicze. W k rę g u sp o jrzen ia p o e ty p ojaw ił się — istotn ie — św iat rzeczy, k rą g p rzedm iotów i zjaw isk istn ieją ­ cych niezależnie od nas, w łasnym sensem swego by­ t u odznaczonych, k o n tem p lacji poetyckiej podda­ nych. To p raw d a. Ale w ypow iedź poety -o bserw ato ra przy le g a — m im o w szystko — do osobowości, k tó ra

(8)

53

te obserw acje przeprow adza i reflek sje swe w prost lub bezpośrednio w ypow iada. Czasem byw a to ja k ­ by reisty czna pró ba spraw dzenia istotności otacza­ jących nas szczegółów św iata. K iedy indziej staje się w yrazem pragnienia, b y w te n sposób, poprzez w ym ow ę rzeczy pozornie niew ażnych, odczytać sens naszej ludzkiej egzystencji.

P rzyw ołajm y id!a p rzy k ład u utw ory, w których się zarysow ała znam ienna k a rie ra poetycka kam ienia,

K a m ień i zn ak Przybosia, K a m y k H erberta, R ozm o­ wa z ka m ieniem Szym borskiej. Albo — woda. Egzy­

sten cja człow ieka o k reślan a p rzez U rszulę Kozioł

Z n a k iem w ody. WierSz Szym borskiej Woda, w któ­

ry m k ro p la deszczu s ta ła Się znakiem św iata. Już

w iem y, o co chodzi. ,

„Poezja — powiada Pogonowska — bada świat jako zespól znaków, odważa wartość św iata”. Powtórzm y nadto słowa K w iatkowskiego wypowiedziane o innym poecie, ale dobrze do przykładów zacytowanych przylegające; pisarz „wypo­ wiada się przez konkret: drobny, «prozaiczny» pozornie nie­ pozorny. Jego poezja nagłym skokiem przerzuca się z tej krainy realiów — w dziedzinę w ielkiego uogólnienia, w krąg spraw «ludzkiej kondycji»” 4.

A wszystko — najczęściej w ipostawie zdziwienia wobec zw ykłych rzeczy św iata. P oeta z okresu oświe­ cenia nie dziw ił się w zetknięciu z otaczającą go rze- rzyw istością. Nic go w niej nie zaskakiwało. W ierzył w swój rozium i doświadczenie, rufał trw ałości ładu rządzącego św iatem , dysponow ał wiedzą o nim , opi­ syw ał go n a podstaw ie swej eru d y cji i co najw yżej podziw iał jego wielkość i wspaniałość. P o e ta ro m an ­ ty czn y znał ju ż granice swego rozum owego pozna­ nia, a św iat s ta ł się dlań w swej nieskończoności ta ­ jem nicą; zdziw ieniem poetyckim ogarniał sferę nad- przyrodzoności, to, co w ydaw ało m u się niezw ykłe, poza pow łoką m ate ria ln ą istniejące. Odw oływ ał się p rzeto do „czucia i w ia ry ” , ido in tu icji i w łasnych prześw iadczeń o praw dzie, głębszej niż ta, o której przekonyw a nas ,,m ęd rca szkiełko i oko”.

Rzeczy i olsobowość Poetta wobec świata 4 Notatnik. „Poezja” 1970 nr 12, s. 88.

(9)

54 Zobaczyć kosm os w obrazie kropli Odbudo­ w yw an ie w iary w trw ałość istnienia

P o e ta dzisiejszy zn akiem zapy tania p ok ry w a całą pow szednią, n ajzw y k lejszą i przyrodzoną rzeczyw i­ stość. Jego twórczość w y ra sta 'jakby z w ew nętrznej p o trzeb y zrozum ienia tego, czym w istocie swej jest przedm iot, poddany obserw acji, choćby to b y ł n a j­ d robniejszy szczegół otoczenia; w ypływ a z prze­ św iadczeń, że m oże on być znakiem tajem nic k ry ją ­ cych się w naszej w spólnej egzystencji. P o e ta w spół­ czesny szu k a p raw d y o św iecie w k o n tem p lacji w y­ odrębnionych drobiazgów rzeczyw istości, chce zoba­ czyć kctemos w o brazie kropli, zgłębić sens b y tu w n a tu rz e k am y k a.

Może zresztą p rag n ie w te n sposób odbudow oć swą w iarę w trw ałość istnienia, odnaleźć niew zruszony p u n k t oparcia w świecie, w k tó ry m w szystko stało się nagle ta k chw iejne, zaw odne i w praw dzie w łas­ n ej eg zystencji podejrzan e. T ak w łaśnie sądzi Zbig­ niew Bieńkow ski:

„Przedmiotowość współczesnej wyobraźni to szukanie punk­ tów oparcia, często tak drobnych, że aż drobnostkowych, ale przynajmniej niew ątpliwych. Karpowicz, Białoszewski, Her­ bert, Grochowiak, Bryll, każdy w innych kategoriach (...) poszukują i znajdują w wyobraźni oparcie w tej «erze po­ dejrzliwości» (termin N athalie Sarraute), którą przeżywamy. Instynkt każe poezji wiązać madziieje wyobraźni z najbar­ dziej pospolitą, byle pew ną rzeczą” 5.

T ak w ięc przedm iotow ość okazała się w końcu pod­ m iotow a. W sw oim ostatecznym um otyw ow aniu, w najgłębszych p ok ładach znaczeniow ych w ypow iedź dzisiejszej poezji p rzy leg a n ie do rzeczy stanow iącej przedm iot w iersza, lecz do osobowości, k tó ra się w nim w ypow iada. S ta je się w y razem je j zdziw ienia poetyckiego, je j zap y tań pod adresem rzeczyw istości i je j d ram a tu w zetknięciu ze św iatem i z w łasną egzystencją.

* * *

Owo w n ikanie w sp raw y czło­ w ieka i św iata n a d a je n ieraz poezji dzisiejszej

(10)

55

ra k te r w ypow iedzi „ufilozoficznionej”, poetycko po­ znawczej. Zapożyczając się u Różewicza m ożna by rzec, że n a św iat spogląda w niej „poeta, którego oko filozofuje, a nie widzi i opisuje” 6. Jasne, że nie pozostaje to bez w pływ u n a sposób w ypow iadania się w utw orze. O zjaw iskach słow nictw a i składni, za­ korzenionych w sferze „prozaicznej” codzienności, była już m owa. Spójrzm y jeszcze n a grę m etaforycz­

n y ch sk o jarzeń przedm iotu. ^

W poezji łdasycystycznej m etafo ry k a służyła przede

wszysitkim peryfrazie, zm ierzała do odm iennego,

przew ażnie erudycyjnego nazyw ania. W liryce ro ­ m antycznej w iązała się zazwyczaj z obrazow aniem poetyckim , byw ała najczęściej rez u lta tem widzenia, k tó re przeistaczało przedm iot w skojarzenia upoe- tycznionych analogij; odpływ ające o k ręty przem ie­ n iała w „łabędzie sta d o ” , by za chwilę ujrzeć je jako „girlandę dusz” oddalających się niczym „aniołowie f a l” „w błękitność b la d ą ”. M etafora Stawała się nie

ty lk o kluczem do dalekich skojarzeń, ale służyła

także poetyzacji obrazu, dostarczała arty sto m mocy kreacy j no-odtw órczej.

Inaczej — poezja współczesna: często się posługuje m etaforą in te rp re ta c y jn ą, nasyconą znakam i n a j­ istotniejszych sensów, najb ard ziej odkryw czych re ­ fleksji, n ajd alej sięgających p ersp ek ty w lirycznych.

O dnajduje jedność drzew a i rzeki, stw arza coś w ro ­ dzaju d rzew a-rzeki, by zakończenie w iersza zawiesić w p y ta n iu i w prośbie:

— Skąd drzewa-rzeki znam krwioobieg, kto wzorem, a kto cieniem cienia? Ukaż mi sw oje żyły, ziemio,

zaniim ,siię z twoim dnem sprzymierzę.

(K o n t e m p l a c j a U r s z u l i K o z io ł )

Podobnie w n astęp n y m zaraz w ierszu tegoż zbioru, gdy p ada propozycja: „A m n ie porów naj z deltą...”

6 Oko p o ety w książce Przygotowanie do wieczoru autor­

skiego. Warszawa 1971, s. 41. Poezja filozoficzna Funkcje m etaforyki Metafora

(11)

dziś-56 Odkrywcze sensy skojarzeń Podmiot w poeziji ro­ m antycznej...

Po co? By z poró w n an ia tego w yprow adzić reflek sje o losie człowieka:

Dalej jest Niewiadom e. Gdzie się to izaczyna?

W którym m iejscu strumienia urywa się wątek? Kryształ odlądnych źródeł kto solą przecina? W czym jest koniec wędrówki albo jej początek?

( Z n a k i e m w o d y) Najczęściej w nikanie to p rze jaw ia się w skrótow ym , skondensow anym , jak b y błyskaw icow ym postrzeg a­ n iu poetyckim , (które s ta je się ty m bardziej su g esty w ­ ne, im silniej w ydobyw a odkryw cze sensy nieoczeki­ w anych skojarzeń. P ow iązań refleksyjno-filozoficz­ nych, nasyconych p y tan ia m i poszukującej osobowo­ ści, wiodących k u poznaniu poetyckiem u, a nie ku obrazo w o -im itacyjny m lu b n astrojo w ym zbliżeniom m eta fo ry k i rom antyczne|j.

* * *

M ów iliśm y o przedm iotow ości poezji w spółczesnej, że jefst z n a tu ry swej subiek­ tyw na. Pow iedzm y więcej: liryczn a. Choć n ie jest to — m im o w szystko — podm iotow ość rom antyczna. O dw ołuje się w p raw d zie — podobnie ja k ta m ta — do osobowości przem aw iającej w wieriszu, ale nieraz pozbaw ia ją roili ostatecznej instancji, k tó ra m o ty ­ wow ać m a istotny, n ajgłębszy sens w ypow iedzi. W po ezji rom an ty cznej podm iot w ystępow ał zazw y­ czaj jako osobowość zindyw idualizow ana, w artość poetycko sam ow ystarczalna, a w stosunku do reszty św iata autonom iczna i nieraz m u przeciw staw na. Staw ał się w yłącznym ośrodkiem zainteresow ania, zam ykał w sobie w szystko, co w w ypow iedzi dom a­ gało się u jaw n ien ia. M iędzy n im a autorem , poetą, zachodziły n a tu ra ln e zw iązki 'tożsamości personalnej,

oczyw ista solidarność w postaw ie em ocjonalnej

i przekonaniow ej. Jeg o w idzenie rzeczy było także w idzeniem autorskim . P o e ta całym sw ym a u to ry te ­

(12)

57

tem po d trzy m yw ał p raw dę i szczerość jego wypo­ wiedzi 7.

Podm iot w dzisiejszej poezji odgrywać poczyna inną rolę. Odznacza się w iększą dyskrecją i s ta ra się uni­ kać nadm iernej wylewności. G ra pozoram i w iększe­ go obiektyw izm u, chętnie usuw a swą osobę z p ierw ­ szego p lan u utw o ru i — co w ażniejsze — traci nie­ raz swe daw niejsze zindyw idualizow anie. Osiąga to różnym i sposobam i.

Czasem przem aw ia w liczbie m nogiej, staje się jed ­ n ym z w ielu, jak b y typow ym rep rezen tantem czło­ w ieka naszych czasów. Mówi wówczas nie ty le o swej jednostkow ej doili, ile o tym , co w jego osobistym lo­ sie, czy w jego w łasnym doznaniu je st ogólnoludzkie lub znam ienne dla aktualnego dziś u k ład u stosunków . U rszula Kozioł tak oto zw raca się do czytelnika w cy­ towanej ju ż wypowiedzi:

„Pisząc te wiersze chciałam, żeby były zakorzeniane w zie­ mi, w języku i w czasie, w którym wypadło żyć i mnie, i To­ bie. Starałam się być jednocześnie solbą i Tobą, zatem kiedy nawet m ówiłam iw swoim własnym im ieniu, (próbowałam m ówić też w im ieniu Twoim ” 8.

K iedy indziej podm iot m ówiący u k ry w a się poza sceną, nie wchodzi w rzeczywistość kształtow anego św iata, wyczuwalmy go ty lk o poza kulisam i odtw a­ rzanej sy tu acji. W ówczas posługuje się środkam i epic­ kich lu b dram atycznych s tru k tu r. W iersz s ta je się opisem , opow iadaniem , stw ierdzeniem , przytoczeniem w cudzysłowie, dialogiem lu b w ypow iedzią podm io­ tu nieskom kretyzow anego osobowo. S tąd to upodoba­ nie liry k i dzisiejszej do paraboliczności fab u larnej luib do k o n stru k cji m ów iących poprzez paralelizm zestaw ień, o p arty ch o p raw o analogii czy k o n trastu. Ich sens liryczny w ynika wówczas z sug estii m eta­ fo ry ki lub przem ilczenia, jak ą odczytujem y z sam ej ilu stra c ji zestaw ienia pozbaw ionego jakiegokolw iek ko m en tarza autorskiego.

7 K u czemu zm ierza poezja naszej doby? Ibidem. 8 „Poezja” 1969 ,nr 2, s. 33. ... i w dzisiej­ szej W liczbie mnogiej — o wspólnym losie Podmiot ukryty

(13)

58 D ystans wobec osoby m ówiącej Podm iot liryczny to nie autor

A le n a jb ard ziej odimienny w sto su n k u do poezji ro­ m an ty cznej je s t sposób trzeci: dyskredy tow an ie oso­ bowości w ypow iadającej się w w ierszu poprzez takie w yreżyserow anie zdarzenia, dialogu lu b m onologo­ w ego jej w yznania, by jasn e się stało dla czytelnika, że m iędzy podm iotem a tym , kto sto i poza w ierszem jako jego au to r, zachodzi dysitans olstrej, n ie zawsze p o zytyw nej oceny. In n y m i słowy: n astęp u je oczyw i­ s te zróżnicow anie p o staw y podm iotow ego „ ja ” u tw o ­ ru i tzw. „obrazu p o e ty ” , jego p ro je k c ji u k ształtow a­ n ej p rzez odbiorcę n a p o d staw ie różnego rodzaju syg­ n ałów tek stu . Szym borskiej Relacja ze szpitala, H a­ rasym ow icza Dobroć, a przed e w szystkim H erb erta

Glos w e w n ę tr z n y — n iech z ilu stru ją różne sposoby

i stop n ie poetyckiego d y skredytow ania podm iotu

m ów iącego w utw orze.

S tw arza to w iele now ych, rza d k o w liryce ro m a n ­ tycznej w y k o rzy sty w an y ch m ożliw ości w y razu poe­ tyckiego. P rz e d e w szy stkim p rzed łu ża p ersp ek ty w ę znaczeniow ą utw oru . P oprzednio zam ykała się ona n a podm iocie, obecnie coraz częściej sięga h oryzon­ tó w dalszych, ry su ją c y ch się poza nim ; tra k tu je go jako p rzy k ła d oglądany z obiektyw izm em w idza „ze s tro n y ” ; odw ołuje się w sądzie o nim do w y o braże­ n ia, jak ie się n a podstaw ie tek stu k sz ta łtu je o p o ­ staw ie istotnego sp raw cy wypow iedzi, o au to rze ja ­ ko w łaściw ym tw ó rcy i reżyserze oglądanej w u tw o ­ rze sy tu acji. P ozw ala to częściowo lu b całkow icie zdezaw uow ać postaw ę podm iotu, podsunąć dodatko­ wą, n adb u d o w an ą p o n ad (tekstem, czy raczej m iędzy jego słow am i, reflek sję czytelniczą, zobiektyw izow ać go jak o „ b o h a te ra ” literackiego, a sens u tw o ru zwie­ lo k ro tn ić odcieniem żartobliw ego uśm iechu, zab ar­ w ieniem ironicznej intonacji, czy sugestią p raw d y potocznej o świecie, codzienności celowo obniżonej niem al do poziom u satyrycznego obrazka.

(14)

59

Z takiego układu spraw w ynikać by m ogła obaw a o w ysychaniu źródeł liryczności w poezji współczesnej. Czy słusznie? Zapewne, dziś w w ielu u tw o rach szukać by ich należało gdzie indziej, niekoniecznie w w ym ow ie skonstruow anego w w ier­ szu podm iotu. Czasem — ja k daw niej — kon cen tru ją się one w skojarzeniach m etafo ry k i jako szczególnego sposobu doznaw ania św iata. K iedy indziej odczuje­ m y je w grze znaczeń alegorycznych, sugerow anych czytelnikow i u k ład em elem entów fabularnych. Czę­ sto liryczność Staje się rezu ltatem przem ilczanych reflek sji, podsuw anych siecią w yraziście dobranych k on fro ntacji i zestaw ień, zbliżeń i polaryzacji, analo­ gii i kontrastów . P rzy p o m n ijm y Nasz strach H e rb e r­ ta; „nasz” w p rzeciw staw ieniu do tam tych, rom an­ tycznych.

W zm ienionej sy tu a c ji podm iotu zaciera się zazwy­ czaj sztuczność w yznań intym nych, nie wiedzieć po co św iatu pow ierzanych; zatraca się patetyczność głosu n ad m iern ie uniesionego. W zamian przychodzi często efekt żartobliw ego spojrzenia n a przedm iot i n a siebie Samego, dowcip zręcznego sform ułow ania, niespodzianka p arado k saln ych zestawień, gra czyste­ go nonsensu... To one, a nie n astrojow e pejzaże ro ­ m antyczne, sta ją się dziś najczęściej rezonansem li­ ryczności. N ieraz w ybrzm iew a ona tonem sceptycznej lub zawiedzionej ironii, sygnałem wieloznaczności, n ak ład an ia się w zajem n a siebie różnych planów sen­ su. W tak im ujęciu liryczność s ta je się m niej m an i­ festacy jna, głębiej pod pow ierzchnią zdań pulsująca, bardziej dy skretna, a powściągliwością sw ą dla współczesnego czytelnika skuteczniej w ym ow na.

Współczesna liryczność: dowcip, ■niieisipodzianka, paradoks Emocja dyskretna, wymowna po­ w ściągli­ wością

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tym samym w.lOb stanowi logiczny poprzednik narracyjny względem w.12, który przedstawia skutki nieposłuszeństwa Mojżesza i Aarona: „Ponieważ Mi nie uwie­ rzyliście

Budowanie więzi z Oblubieńcem oraz roz­ wój życia duchowego błogosławionej rekluzy opierał się według mistrza Jana z Kwidzyna na Eucharystii, częstym

Rozpatrzenie m etafory ( w naszym rozum ieniu tego term inu) względem teorii i p raktyki rom antycznej wiąże się więc ze zbadaniem jej stosunku do postaw i

Koncentracja na zdeklarowanych w tytule pracy nabywaniu i stosowaniu leksyki potocznej przez polskich student6w germanistyki pozwolilaby na pruygotowanie pracy o

Liczba przekładów literackich z języka polskiego na serbski i z serbskiego na polski nie jest symetryczna i wypada na korzyść literatury polskiej – w ostatnich latach w

Aspekt estetyczny, podkreślany porównaniami, zwłaszcza ornitologicznymi, funkcjonuje w zmysłowo namacal­ nym opisie urody „natolskiego” konia „wielkiej krwi”, ścigłego

Można by powiedzieć, że w tym kluczowym dla nas doświadczeniu, gdy po raz pierwszy w życiu spotykamy piękno greckie, gdy nam się ono odsłania, wtedy nie

szych bowiem codzienna praso, podawała zawsze tylko z gołem nazwiskiem, gdybyśmy więc im przydali teraz jakiego patrona, mogliby się sami nie poznać, nie