Stefan Moysa
"Zwei Plädoyers : warum ich noch
ein Christ bin : warum ich noch in
der Kirche bin", Hans Urs von
Balthasar, München 1971 : [recenzja]
Collectanea Theologica 42/2, 208-209
208
R E C E N Z J Ei e t , W s p ó ło d p o w ie d z i a ln o ś ć , N ie m o d n a m o d l i t w a , A p o lo g i a z a k o n ó w k o n t e m - p l a t y w n y c h , C z y j e s t e m g r z e s z n i k i e m ?, D la czego p o z o s ta ję w K ościele?
W ydaje się, że p o d ty tu ł zbioru m ó w ią cy o ro zp ozn aw an iu duchów , dobrze ■oddaje, jeżeli n ie treść, to p rzyn ajm n iej całą a tm o sferę książk i. A utor okazuje się w niej przede w sz y stk im teologiem , dla którego n a jw a żn iejszy m i źródłam i będą P ism o św ., tradycja, b ogaty dorobek K ościoła p rzeszłości, a tak że pew*- ne odczucie p o zw a la ją ce odróżniać p raw d ziw e ch rześcija ń stw o od jego w y k o - szla w ień . Jedno rozw ażan ie p o św ięco n e jest takim k ryteriom rozróżniającym . Oto n iek tóre z nich: C zy szuka się w ła sn ej ch w ały, p ok lask u słu ch ających , b ły sk u reflek to ró w i k am er telew izy jn y ch , czy też c h w a ły „tego, k tóry p o s ła ł” i słu ch a się głosu D ucha Ś w ięteg o ? Czy u w aża się ch rześcija ń stw o za n ow ość i orygin aln ość, czy też za p ew ien typ r elig ii teisty czn ej, takiej jak w sz y stk ie inne? Czy p robierzem w a rto ści ch rześcija ń stw a je st d ziałan ie czy raczej p rzyjęcie daru k rzyża i k on ieczn ość śm ierci, aby ziarno m ogło p rzy n osić ow oce? W e w szy stk ich tych rozw ażan iach autor w y ja śn ia to, co w ch rześcija ń stw ie zasadnicze, istotn e, n iezastąp ion e, co m u si się ok azyw ać poprzez w sz y stk ie zm ian y i trudności. Stąd też p ły n ą rozw ażania, które b ro nią rzeczy n iem od n ych . A utor na p rzyk ład stw ierd za, że osob ista m o d litw a je s t n iezastąp ion ym czy n n ik iem życia ch rześcijań sk iego i n ie m ożna od niej uciec ani do czyn n ości litu rgiczn ej, an i do solid arn ości z in n y m i ludźm i, k tó rzy n ie p otrafią się m odlić. A doracja N a jśw iętszeg o S a k ra m en tu p ozw ala się p rzen ik n ąć ofiarn iczem u d ziałan iu C hrystusa, na co n ie m a czasu w ciągu norm alnej a k cji litu rgiczn ej. K on tem p lacja b ęd zie za w sze p otrzebna jako zw rócen ie się do B oga, k tóry jest autorem św ia ta i od którego św ia t o d d zie lić się n ie da.
N ie m ożna zaprzeczyć, że B a l t h a s a r je s t czasem ostry w k rytyce. N ie m niej jeg o rozw ażan ia n ie m ają w y d źw ięk u p olem iczn ego, gdyż na p ie r w szym p la n ie stoi za w sze p raw da teologiczna, czerpana z ob jaw ion ego słow a. A utor n ie u ciek a się rów n ież do zb yt ła tw y ch rozw iązań , p olegających na z a przeczen iu tego, co o b ecn e ruchy w n oszą do życia K ościoła. C ałą ich p o zy ty w n ą stron ę u zn aje i szeroko an alizu je. P rop on ow an e rozw iązan ia są bardzo p oszerzające i w p ro w a d za ją ce w szerok ie p ersp ek ty w y soboru i od n ow ion ego ch rześcija ń stw a . D la teg o też k siążk a m oże być pom ocą dla ch rześcijan ina w tym , co je st m oże dzisiaj jego n ajtru d n iesjzym zad an iem , w rozp ozn aw a niu duchów .
Ks. S te f a n M o y s a SJ, W a r s z a w a
H ans U rs von B A L T H A SA R , Joseph RATZING ER, Z w e i P lä d o y e r s . W a r u m
ich noch ein C h ris t bin. W a r u m ich noch in d e r K ir c h e b in , M ünchen 1971,
D w óch teologów sk ład a bardzo osob iste św ia d ectw o , k tóre m a o d p o w ie dzieć na pytania: D laczego jestem jeszcze ch rześcijan inem ? D laczego jeszcze p ozostaję w K ościele? To sło w o „jeszcze” m oże być dla n iek tórych n iezro zu m iałe, a n a w et gorszące; w rzeczy w isto ści św ia d czy ono o dużym k ryzysie, w którym zn ajd u je się w iara ch rześcijań sk a w w ie lu krajach, do tego stopnia, że p ozostan ie przy niej w y m a g a szczególn ych racji i uzasad n ień , ow szem m u si być w y w a lczo n e w bardzo n iesp rzyjających w aru n k ach zew n ętrzn ych .
O bydw a św ia d ectw a , choć sprow ad zają się zasadniczo do tego sam ego, są w fo rm ie i treści od sie b ie dość od ległe. P u n k tem w y jśc ia dla R a t z i n g e r a je st w ła śn ie w sp ó łczesn y k ryzys K ościoła, który op isu je bez u p ięk szeń , lecz rów n ież bez szczególn ych obaw . U w aża, że jego zasad n iczą przyczyn ą jest kryzys w iary. W yjście K ościoła do św iata, pozorne zb liżen ie m ięd zy w iarą a n iew iarą, w y w o ła ło w rażen ie, że p ostęp K ościoła je st od ejściem od w iary, a zb liżen iem się do h u m anizm u. N ie b yło przypadkiem , że w ie le en tuzjazm u .dla soboru od czu w ali lu d zie n iew ierzą cy , którzy się czu li jakby u tw ierd zen i
R E C E N Z J E
209
przez n ieg o w sw o im sta n o w isk u . S tąd też p arad ok saln e zja w isk o , że za p o stęp o w y ch ch rześcijan m ogą b yć u w ażan i ci, k tórzy od d aw n a p orzu cili C redo K ościoła.
Jed n ak racją p ozostan ia w K o ściele n ie je s t ta k i czy in n y jeg o stan, ale ty lk o fakt, że K ościół m im o całego lu d zk iego e lem en tu je s t K ościołem C h ry s tusa i daje C hrystusa św ia tu . Ci, k tórzy p rzyjm u ją C hrystusa, a n ie p rzy j m u ją K ościoła, n ie zd ają sob ie sp ra w y , że za w d zięcza ją Go K o ścio ło w i, a bez nieg o n ie ty lk o oni sam i, a le cała lu d zk ość b y ła b y p ozb aw ion a C hrystusa. Ś w ia t, który dzisiaj bardziej n iż k ie d y k o lw ie k w zd y ch a do w o ln o ści, do z w a l czan ia głodu, nędzy, n iesp ra w ied liw o ści, w o ln o ść tę m oże tak dziś jak w czoraj u zysk ać jed y n ie na drodze C h rystu sow ego krzyża.
V o n B a l t h a s a r także, choć w in n y sposób sp row ad za w sz y stk ie racje p ozostan ia ch rześcija n in em do osob y C hrystusa. T e racje b o w iem m u szą w e dług autora p osiadać ta k i ciężar gatu n k ow y, że p rzew ażą w szy stk o : każdą praw dę, relig ię, filo zo fię, św iatop ogląd . T ylk o w a rto ść a b so lu tu m oże sk łon ić do tego, by być ch rześcija n in iem . A b so lu t ten w yraża się w w y p o w ied zia ch Jezusa: jestem P raw d ą, jestem D rogą, jestem Ż yciem . T ak ab so lu tn e ro szcze n ia są częścią C h rystu sow ego m isteriu m , k tóre p rzen ik a całą h isto rię o b ja w ie nia bib lijn ego, jak też całą h isto rię ludzkości. O d p ow ied ź n a to w e z w a n ie jest śp e c i fic u m ch rześcijań stw a, k tóre do czego in n ego sp row ad zić się n ie da, a zatem je s t też o sta teczn ą racją, dla której czło w iek je s t ch rześcijan inem .
K rótkie streszczen ie m y ś li przew od n iej n ie m oże o c zy w iście dać obrazu w szy stk ich w y w o d ó w obu autorów , k tóre zw ła szcza u B a l t h a s a r a są tru d ne i sk om p lik ow an e. Z obu op racow ań przebija jed n ak jed n a m yśl: p rzy n a leżn ość do K ościoła i ch rześcija ń stw a n ie m oże zn ajd ow ać sw o jeg o u za sa d n ie nia w w aru n k ach zew n ętrzn y ch ; racje tej p rzyn ależn ości są tak sam o w a żn e w czoraj jak dziś, są to racje leżą c e w sam ej w a rto ści K ościoła. M yśl tę u jm u je R a t z i n g e r w n a stęp u ją cy sposób: „N ie w a rto p ozostaw ać w tak im K o ś ciele, k tóry m u sim y dopiero u czy n ić dogodnym m iejscem zam ieszk an ia. J est to p rzeciw ień stw o sam o w scb ie. W arto pozostać w K o ściele dla w artości, k tóre p osiad a i k tóre pow od u ją, że on trw a. T aki K o śció ł w a rto kochać i przez m iło ść ciągle p rzetw arzać, by przez przek roczen ie sieb ie dochodził do w łasn ej is to ty ” (s. 75).
K s . S te f a n M o y s a S J y W a r s z a w a
H enri RONDET SJ, H isto ire d u d o g m e , P aris 1970, D esclee, s. 316.
H istoria dogm atu je st nauką stosu n k ow o m łodą. P o d sta w o w e p rotestan ck ie dzieła z tej d zied zin y n ap isan e przez S e e b e r g a , L o o f s a , H a r n a c k a u kazały się dopiero z p oczątk iem X X w iek u . P race teologów k atolick ich na ten tem at są jeszcze p óźn iejsze, a n ajp ow ażn iejsza z nich H a n d b u c h d e r D o g
m e n g e s c h ic h te (w y d a w a n y przez H erdera) n ie została jeszcze ukończona. D la
tego też n ależy z za d o w o len iem p ow itać k siążk ę R o n d e t a, która m im o że n osi bardziej pop u larn y i e se isty c z n y charakter n iż w y żej w y m ien io n e, nie u stęp u je im co do jak ości i daje bardzo dobry obraz rozw oju k atolick iego dogm atu.
Z ałożenia p rzy jęte przez autora jeszcze p o tęg o w a ły trudności, przed k tó rym i z w y k le stoi h istoryk dogm atu. T aką zasadniczą tru d n ością je s t przede w szy stk im olb rzym i m ateriał, który n a leży przed staw ić. O ile zaś w ię k sz e zb iorow e d zieła m ogą sobie p o zw o lić na ob szern iejsze op racow an ie n iek tórych k w estii, o ty le ten, k to chce p rzed sta w ić całość m u si się ogran iczyć do p e w n ych w y b ra n y ch id e i ogóln ych i ich rozw oju. Tą drogą też p oszed ł autor. P om ijając rozw ój n a u k i d ogm atyczn ej w P iśm ie św ., na który to tem a t i s t n ieje już szereg bardzo dobrych opracow ań, R o n d e t rozpoczyna od O jców ap ostolsk ich i ap ologetów . W iele u w agi p o św ięca O r y g e n e s o w i oraz sp o rom tryn itarn ym i ch ry sto lo g iczn y m IV i V w iek u . C ały rozd ział zajm u je św . A u g u s t y n i w sz y stk ie k o n tro w ersje dotyczące łask i, a zw ią za n e z jego