• Nie Znaleziono Wyników

Mityczni bogowie natury w literaturze staropolskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mityczni bogowie natury w literaturze staropolskiej"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Cezary K. Święcki

Mityczni bogowie natury w

literaturze staropolskiej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 94/4, 193-209

2003

(2)

II. M A T E R I A Ł Y I N O T A T K I

Pam iętnik Literacki XCIV, 2003, z. 4 PL ISSN 0031-0514

CEZARY K. ŚWIĘCKI

M ITYCZNI BOGOW IE NATURY W LITERATURZE STAROPOLSK IEJ 1

„N atura” jak o podstaw ow y term in filozoficzny pochodzi od A naksym andra z M iletu, ucznia Talesa, autora pierwszego naukow ego dzieła O naturze. Dla przed- sokratycznych m ędrców greckich term in ten oznaczał to, co staje się, rozrasta i rozradza, pod jednym określeniem skupiał całość zjaw isk w ystępujących we w szechśw iecie. U w ażana za niezależną od człow ieka, była „N atura” najw yższą doskonałością, najw iększym pięknem . Późniejsi m yśliciele używ ali tego pojęcia ju ż nie w odniesieniu do całego wszechświata. U A rystotelesa „N atura” nie im pli­

kuje ju ż jedności, oznacza tylko to, co „podksiężycow e” . „W ten sposób przed­

m iot zw any »N aturą« zostaje uosobiony. Bogini rozpoczyna sw oją religijną i p o­

etyczną żyw otność” 1.

W poem acie epickim K laudiana D e raptu Proserpine „N atura” je st dem iur­

giem, który doprow adził pierw otny chaos do stanu kosm osu, w dziele D e consu- latu Stilichonis poeta opisuje j ą jako postać starczą, a zarazem dziew częco pięk­

ną2. U Stacjusza w epopei Tebaida jest, jak sądzi Clive Staples Lewis, „princeps i creatrix w szechrzeczy”3.

N atura to najm łodsze z bóstw, o którym starożytna m itologia niew iele m oże powiedzieć. Dopiero w pogańskim późnym antyku stała się realną boską siłą. Dla poetów średniow iecza, podobnie ja k dla autora M eta fizyki, „N atura” nie była w szystkim . Została stw orzona przez Boga, m iała w łaściw e m iejsce pod K sięży­

cem i spełniała określone obowiązki. Bogini stała się personifikacją zjaw isk real­

nego świata. W tej postaci jest bohaterką traktatu B ernarda Silvestris D e m undi universitate, pojaw ia się w De Planetu N aturae A lanusa ab Insulis. W Roman de la R ose Jana z M eung jest w yrazicielką i obrończynią popędu zm ysłow ego. Boska N atura jaw i się przed oczam i czytelnika The F aerie Q ueene Edm unda Spensera czy The Parlem ent o f Foules Geoffreya Chaucera. Do „N atury” kieruje prośby Łukasz Opaliński w Obronie Polski.

1 C. S. L e w i s, O drzucony obraz. W prowadzenie do literatu ry średn iow ieczn ej i renesanso­

wej. Przeł. W. O s t r o w s k i . Warszawa 1986, s. 36.

2 E. R. C u r t i u s, L iteratura europejska i łacińskie średn iow iecze. Tłum. A. B o r o w s k i . Kraków 1997, s. 112.

3 L e w i s, op. cit., s. 3 5 -3 6 .

(3)

1 9 4 CEZARY K. ŚW IĘCKI

2

We w szystkich religiach, począw szy od najdaw niejszych czasów, istniał kult ogrom nej, życiodajnej siły, ja k ą było słońce. W M ezopotam ii za bóstwo solam e uw ażano Szam asza, w Egipcie czczono Am ona-Re, potężnym , irańsko-babiloń- skim panem słońca był M itra, w Grecji królowali Helios i A pollo, w Rzym ie - ten ostatni pod im ieniem Febus.

Helios należał do pokolenia tytanów, był więc starszy od bogów olimpijskich.

U chodził za dziecko H yperiona i Tei. Był bratem Jutrzenki (Eos) i K siężyca (Sele­

ne), potom kiem U ranosa i Gai. Za syna tytana H yperiona, „bóstw o śm iertelnym św iecące”, uw ażał go Pindar4.

Drugim bóstw em solam ym , nie znanym jeszcze H om erow i, w ystępującym w m itologii greckiej dopiero od V w. p.n.e., był Apollon. Tradycja poantyczna utożsam iała go zarów no z H eliosem , ja k i z łacińskim Febusem , nadaw ała im w spólne cechy, w ikłała w podobne wątki sytuacyjne, w poezji w ystępow ali za­

m iennie. S łońce p rz ed staw ian o ja k o bardzo pięk n eg o , m ło d eg o m ężczy zn ę otoczonego prom ieniam i sprawiającym i w rażenie złotych włosów. Prom iennym nazyw a Feba Filip K allim ach w w ierszu Do F anni Sw entochy (inc. „ Quid m iki si p a cti p o tu isti fe d e r is horam ”), złotopiórym - autor Wojny chocim skiej, W acław Potocki. „Złotow łosy Febus”, w prow adzony przez Stanisław a H erakliusza L ubo­

m irskiego na karty opowieści biblijnej o Tobiaszu, „pogląda na świat okiem jasno- ślicznym ”, a w Inventores rerum Jana Protasow icza swym i jasnym i kędzioram i rozprasza ciem ności.

Z nastaniem now ego dnia „Tytan swoje konie w łąkach każe chw ytać” . Ta m etafora użyta przez Jana K ochanow skiego we fraszce D o drużby5 - w różnych w ariantach podjęta została w literaturze. „Tedy nazajutrz jeno co na krwawe / Zorze wypędził Febus konie bław e” - oto poranek w m itycznych barwach dostrzeżony przez M arcina B orzym ow skiego w M orskiej naw igacyi do Lubeka6. „O gniste ko ­ nie” A chacego C ureusa, którym i Febus wjechał w znak lwa drapieżnego7, „bystre konie” przez Tytana „zapalone” do biegu, w spom niane przez autora L ekcji Kupi- dynow ych8, konie o im ionach Pyroeis, Eoos, A jton i Flegon, w yw ołujących skoja­

rzenia z ogniem , płom ieniem lub światłem , zaprzężone są do „rydw anu słońca”, w jakim w pieśni Jana D antyszka A d D revicium strena A pollo „now y rok w ie­

zie”9, do „złoconego w ozu” w idzianego poetyckim w zrokiem T assa-K ochanow - skiego. W takim pow ozie w yrusza słoneczne bóstwo z kraju Indów i podróżuje szeroką drogą biegnącą środkiem nieba:

4 P i n d a r, O dy zw ycięskie. Przeł. M. B r o ż e k . Kraków 1987, s. 171.

5 J. K o c h a n o w s k i , Fraszki. W: D zieła polskie. Oprać. J. K r z y ż a n o w s k i . Warszawa 1982, s. 189.

6 M. B o r z y m o w s k i , M orska naw igacyja do Lubeka. Oprać. R. P o 11 a k. Gdańsk 1971, s. 108.

7 A. C u r e u s, Trenodia opłakująca nieszczęścia w czasie za ra zy w Gdańsku. W zb.: P o ezja renesansow a na Pom orzu. Oprać. B. N a d o 1 s k i. Gdańsk 1976, s. 144.

8 K. T w a r d o w s k i , Lekcje K upidynow e. W zb.: P oeci p o ls c y o d średn iow iecza do baroku.

Oprać. K. Ż u k o w s k a . Warszawa 1977, s. 441.

9 J. D a n t y s z e k , Pieśni. Tłum. A . K a m i e ń s k a . W stęp Z. N o w a k . O lsztyn 1987, s. 33.

(4)

M ITY C ZN I B O GO W IE NATURY W LITERATURZE STA R OPO LSKIEJ 1 9 5

Już też przybrany Febus wsiadł na w óz, a konie Pędzi dyjamentowym biczem; obie skronie Lampami opatrzywszy, z których św iatło daw ał10.

Lam py zaw ieszone na skroniach boskiego woźnicy, zdaniem Sam uela Sze­

m iota, autora H istoryi o Przemysławie, książęciu ośw ięcim skim [...], rozpędzają ciem ności i jasnym i prom ieniam i ośw ietlają ziem ię” . Ta zm itologizow ana m eta­

foryka, m im o iż kroczyła szlakam i utartym i przez antyk, była dzieckiem poetyc­

kiej fantazji i kunsztu staropolskich autorów.

„Spojrzenie św ietliste” w ysyłał na ziem ię Febus w elegii o incipicie „O cunc- tas H asilina su p er fo rm o sa p u ella ś” K onrada C eltisa12. „Spokojny blask” rozsie­

w ały po w odzie prom ienie św ietlanego boga ukazanego w m orskim poem acie B orzym ow skiego13. W liście poetyckim D o księcia Janusza Radziw iłła D aniela N aborow skiego każdego poranka „Febus tw arz pokazuje z głębokości m orza” 14, u W acława Potockiego w Wojnie chocim skiej natom iast „w yw iesza na horyzont purpurow e grzyw y” 15. W edług Jana A ndrzeja M orsztyna „Tytan prom ień rum iany rozw odzi” 16, a M ichał Retell w utworze Na lekturę „Iliady ” H om era p o grecku na określenie w schodu słońca posłużył się postacią Plantiasa (A pollina), ubranego w fenicką sz a tę 17.

Cały dzień spędzał Apollo na podniebnej wędrówce. W ieczorem dopiero docie­

rał do zachodnich krańców Oceanu. „Foebus zwrócił ku wodzie dyszący zaprzęg” - mówi w Aleksandreis Walter z Chatillon18, a wtóruje mu Szym on Zimorowic:

Już Tytan konie w oceanie poi,

Już mu pochodnia dzienna z rąk wypadła19

Tam, w rzece opływającej płaski dysk Ziem i, kąpały się jeg o zm ęczone rum a­

ki, on sam zaś odpoczyw ał w pałacu, do którego w iodły srebrne podw oje. O tw ie­

rały się one w prost ku wielkiej sali, gdzie odziany w purpurę siedział Helios na złotym tronie, a w okół niego grom adziły się Dni, M iesiące, Lata i Stulecia:

B ył gmach Słońca w yniosły, na słupach podcienie Złote sypało blaski, a pyrop płomienie;

Szczyty słoniow ą kością wspaniale jaśnieją, Podwoje, całe srebrne, blask w około sieją.

- pisze O w idiusz w M etam orfozach20.

10 P. K o c h a n o w s k i-T . T a s s o, Gofred, abo Jeruzalem w yzw olona. Oprać. S. G r z e s z ­ c z u k , R. P o 11 a k. Warszawa 1968, s. 56.

11 S. S. S z e m i o t, Sum ariusz w ierszów . Oprać. M. K o r o 1 k o. Warszawa 1981, s. 348.

12 K. C e 11 i s, D o H asiliny w iersz heroiczny. W zb.: A ntologia p o e zjip o lsk o -ła c iń sk iej. 1 4 7 0 - 1543. Oprać. A . J e 1 i c z. Szczecin 1985, s. 77.

13 B o r z y m o w s k i , op. cit., s. 106.

14 D. N a b o r o w s k i , P oezje. Oprać. J. D i i r r - D u r s k i . Warszawa 1961, s. 139.

15 W. P o t o c k i , Wojna chocim ska. Warszawa 1880, s. 180.

16 J. A. M o r s z t y n , U tw ory zebrane. Oprać. L. K u k u l s k i . Warszawa 1971, s. 118.

17 M. R e t e l l , N a lekturę „Iliady" p o grecku. W zb.: P oezja renesansow a na Pom orzu, s. 162.

18 Cyt. za: C u r t i u s , op. cit., s. 99.

19 Sz. Z i m o r o w i c, Roksolanki. Oprać. L. Ś 1 ę k o w a. Wyd. 2, zmień. Wrocław 1983, s. 128.

BN I 73.

20 P. O v i d i u s N a s o , Przem iany. Przeł. B. K i c i ń s k i . W stęp K. M o r a w s k i . Warsza­

wa 1933, s. 208.

(5)

1 9 6 CEZARY K. ŚW IĘCKI

Aby zapełnić w m iarę wszystkie miejsca w galerii bóstw solam ych, wzmiankę chociażby poświęcić należy Faetonowi. Dwie różne tradycje określają jego gene­

alogię. Jedna czyni go synem Eos i Kefalosa, druga potom kiem Heliosa i Okeanidy Klymene. Jako syn Fojbosa, powożąc słonecznym rydwanem to zjeżdżał zbyt nisko grożąc ziemi pożarem, to znów wznosił się wysoko do gwiazd, aż porażony pioru­

nem przez Zeusa spadł do rzeki Eridanu. Faeton, którego historię opowiedział He- zjod w Teogonii, był bohaterem nie znanej dziś tragedii Ajschylosa Heliades. Eury­

pides pośw ięcił m u jed n ą ze swoich sztuk (znaną tylko we fragm entach tragedię Faeton). M it o nieszczęśliwym potom ku Feba przedstawił Owidiusz w M etam orfo­

zach, a autor D e rerum natura wtłoczył w wykład o kosmologii świata:

O gień bow iem zw ycięski w iele rzeczy w szelakich Spalił, gdy rozbiegane w krąg Faetona rumaki Gnały nad w szystkie ziem ie i po eterze całym:

W tedy ogromnym gniew em zapłonął Jow isz wspaniały, D um nego Faetona poraził piorunem nagłym.

Spotkał onego A pollo i z jego rąk upadłych Podjął w ieczną pochodnię, co dotąd ziem i św ieci, I, jak to opiew ali starzy helleńscy poeci,

Konie zawrócił zbiegane, na now o sprzągł oszalałe, Jadąc znów prosto, wszystko na ziem i oży w ił całej21.

W literaturze staropolskiej postać Faetona w ystępuje przede w szystkim jako synonim gorąca, letniego upału. Takie znaczenie przypisyw ali m u m .in. Samuel Twardowski w opow ieści o Dafne, Hieronim M orsztyn, autor Św iatow ej R ozko­

szy, czy H enryk Chełchow ski w Uciechach bogiń p arn as kich.

Zanim jed n ak pojaw i się na niebie złoty w óz słońca, „podnosi się z m orza w swej różanej kw adrydze” bogini jutrzenki, Eos. N ależała do pierw szego poko­

lenia bogów. Była córką H yperiona i Tei, siostrą H eliosa i Selene. C zasam i uw aża się j ą za córkę tytana Pallasa. K ochanką Kefala czyni „Jutrznię złotow łosą” E ury­

pides w tragedii H ippolytos. O „żonie Tytanowej” mówi w G ofredzie P iotr K ocha­

nowski. W ładcę Etiopów, „syna Eosy św ietlanej” w spom inają bohaterow ie O dy­

sei, a „prom ienną m atkę różow iejącego M em nona” - M ichał Retell w w ierszu Na greckie sentencje Teognisa22.

Bogini „o różanych palcach” spokojnie patrzyła na niedolę trojańskich kobiet i ośw iecała „skrzydlatym blaskiem ” ruiny i pogorzeliska grodu Priam a (przedsta­

wia to Eurypides w Trojankach). Ona, w staw szy z łoża ślicznego Titona, „na bo ­ gów i na ludzi zdrój światła wylała” (czytamy o tym w Odysei)21. Podobnie u Nabo- row skiego w Pieśni a d imitationem H oratiuszow ej ody „Beatus ille qui p ro cu l negotiis” w stająca „ze złotej łożnice” Jutrzenka ukazuje światu „sw e różane lice”24.

W idzimy Aurorę u Potockiego w Wojnie chocimskiejJ a k otwiera w rota nieba przed blaskiem słonecznych koni25, u M acieja K azim ierza Sarbiew skiego - gościnnie

21 L u k r e c j u s z , O naturze w szechrzeczy. Przeł. E. S z y m a ń s k i . Warszawa 1957, s. 178.

22 M. R e t e 11, Afa greckie sentencje Teognisa. W zb.: P oezja renesansowa na Pom orzu, s. 164.

23 H o m e r , O dyseja. Wyd. 10. Przeł. L. S i e m i e ń s k i . W stęp Z. A b r a m o w i c z ó w n a . Oprać. J. Ł a n o w s k i . W rocław 1992, s. 95. BN II 21.

24 D. N a b o r o w s k i , Pieśń a d imitationem H oratiu szow ej o dy „ B eatus ille qui p ro c u l n ego­

tiis ”. W: P o ezje, s. 148.

25 P o t o c k i, op. cit., s. 208.

(6)

M ITY C ZN I BO GO W IE NATURY W LITERATURZE STA R O PO LSK IEJ 1 9 7

rozsuw ającą ciem ne chm urki26, w D ialogu na św ięto narodzenia Chrystusa Pana, gdzie uzyskała nowe, chrześcijańskie znaczenie:

N ie zamaże B óg sw ego obrazu na człeka, N agotow ał już jem u zbawienie od wieka:

W nidzie śliczna Jutrzenka niezw ykłej jasności, Która zdrady czartowskiej rozpędzi ciem ności27.

A rtem ida, identyfikow ana w Rzym ie z D ianą italską i łacińską, urodziła się na górze C ynthus (na wyspie Delos) jako pierw sze z dw ojga dzieci Zeusa i Lato­

ny. Bóstwo lunam e, za jakie antyczna tradycja uw ażała siostrę A pollina, perso­

nifikacja K siężyca błądzącego w górach, w staropolskiej poezji panuje nad noc­

nym krajobrazem :

Pokazuje nam gw iazdy Tytanowe koło, W pew ny czas rogi bierze Cyntyja na czo ło 28.

Postać D iany u M ikołaja Sępa Szarzyńskiego zgodna je st z plastycznym i w y­

obrażeniam i ukazującym i boginię z diadem em w kształcie półksiężyca we w ło­

sach. „Złotoroga” Febe w ielokrotnie pojaw ia się w epopei chocim skiej Potockie­

go czy w opow ieści o bohaterskich czynach G odfryda z B ouillon („N oc swe pogodne światło utraciła / I Febe jasne zasłoniw szy rogi, / P iękną tw arz sw oją w chm urze utopiła”)29. Czasem, podobnie ja k bogini Selene, w siada Cyntia do srebrnego pow ozu ciągnionego przez dwa rumaki i odbyw a sw oją nocną podróż w przestw orzach:

N oc była: gw iazdy lśniły w ysoko na niebie, B łysn ęły Diany śnieżnobiałe konie30.

Czasem zaś rozsiew a po niebie świecące gwiazdy, w praw iające w zachw yt króla Jana III, którego „w iekopom ne dzieła” opisał „ognistym rym em ” Wespa- zjan K ochow ski31.

3

Jedną z W ysp Liparyjskich na M orzu Tyrreńskim starożytni czytelnicy Ody­

sei utożsam iali z baśniow ą krainą Eolią, do której przybił pow racający spod Troi okręt Odyseusza. O toczona „pobrzeżnym i skałam i” i „ścianam i spiżow ych w a­

łów ” , była siedzibą Eola (Ajolosa), króla wiatrów, um iłow anego przyjaciela bo­

gów. Synem H ippotesa uczynił go ślepy śpiewak M elesigenes, D iodor Sycylijski,

26 M. K. S a r b i e w s k i , Liryki o raz „D roga rzym ska" i fra g m e n t „Lechiady". Tłum. T. K a ­ r y ł o w s k i. Oprać. M. K o r o 1 k o, J. O k o ń . Warszawa 1980, s. 217.

27 D ia lo g na św ięto N arodzenia Chrystusa Pana. W zb.: D ram aty staropolskie. Oprać. J. L e- w a ń s k i. T. 4. Warszawa 1 9 59-1963, s. 279.

28 M. S ę p S z a r z y ń s k i , Rytmy, abo w iersze polskie. O raz cykl erotyków . Oprać. J. K r z y ­ ż a n o w s k i . W rocław 1973, s. 28. BN 1118.

29 P o t o c k i , op. cit., s. 194, 3 1 8 . - K o c h a n o w s k i - T a s s o , op. c it., s. 446.

30 J. D a n t y s z e k, Sen o rożnoistotności Fortuny i Cnoty. W: P ieśn i, s. 5.

31 W. K o c h o w s k i , D zieło Boskie, albo P ieśn i Wiednia w ybaw ion ego. Oprać. M. K a c z ­ m a r e k . Wrocław 1983, s. 25.

(7)

1 9 8 CEZARY K. ŚW IĘCKI

autor B iblioteki, w idział w nim potom ka Posejdona i A m e, a Eurypides - Posejdo­

na i M elanippe (Eurypides był autorem dwóch zaginionych tragedii o M elanippe).

Eol, obdarzony przez Zeusa w ładzą nad w szystkim i w iatram i, czasem dąć im kazał, to znów uciszał, chowając w szczelnie zawiązanym skórzanym miechu. Ten hom erycki m otyw przypomniał Owidiusz w M etam orfozach („Eol, który w wię­

zieniach harde wiatry gnębi, / Dał je, zawarte w worach , królowi Itaki”)32 oraz Wergiliusz w Eneidzie („Eol król w wielkich jam głębi / Wrące wichry, świszczące rozgłośnych burz szturm y / Pow ściąga władzą, tłoczy do w ięzów i turm y”)33.

Echa ow ego m itu pobrzm iew ają jeszcze w tw órczości sarm ackich poetów.

„W iatrow ładny” Eol, życzliw y trudom żeglow ania opisanego przez Sebastiana Fabiana K lonow ica we F lisie34, u Krzysztofa N iem irycza i M acieja Stryjkow skie­

go je st znow u groźnym władcą, w niczym nie ustępującym swem u m itycznem u im iennikow i. W bajce D ąb i trzcina w ysyła A kw ilona, aby w yw rócił zuchw ałe drzewo drw iące z jeg o potęgi, w historii o narodzie litew skim topika antyczna w opisie burzy, ja k a spotkała Palem ona Publiusza, staw ia odpow iednie zjaw iska w rzędzie tych, które były przedstaw ione w Odysei i E n eid zie:

Z grzm ieniem łyskanie burzy, morze z wichrem strasznym, A Febus się skrył w obłok z w ozem złotojasnym.

Zaczym Eolus wiatry z ciemnej wypchnął skały, Z Eurusem głuchym N otus słone burzą wały.

Subsolanus, Cyrcyjus, Wultumus też z nimi, Cecyjas ciem nochm um y z obłoki czarnymi, B iedzą się wiatry, spoinie brzmiące niepogody Z apalczyw ie wzburzają huczne morskie wody.

Afrykus ju ż w tym przybił pod flanderskie skały, Które modrych obłoków wierzchem dosięgały.

A ąu ilo ich zaś porywał na wiry żarliwe,

Gdzie śmierci były znaki w szystkim tuż straszliw e35.

Boreasz, bóg w iatru północnego, skrzydlaty dem on o w ielkiej sile fizycznej, był synem Jutrzenki i A strajosa. N ależał do rodu tytanów, istot uosabiających ele­

m entarne siły przyrody. W edług m itografów greckich zam ieszkiw ał Trację, kraj dzikich gór pokrytych śniegam i, Ow idiusz zaś pod jeg o panow anie oddaje „m roź­

ny kraj Scytów ”36. W śród różnych czynów, jakie B oreasz popełniał, przypisuje się mu porw anie Orejtyi, córki króla Aten. U prow adzona do Tracji, urodziła dw óch synów, K alaisa i Zetosa. H istorię tę przypom niał Sarbiew ski w liryku D o p rzy ja ­ ciół Belgów 31.

U kazany w m itologii antycznej jak o groźna i niepoham ow ana siła w zburzają­

ca m orskie naw ałności, w literaturze polskiej uchodził B oreasz przede w szystkim za zw iastuna zimy:

32 O v i d i u s N a s o , op. cit., s. 208.

33 W e r g i 1 i u s z , E neida. Przeł. T. K a r y ł o w s k i . Oprać. S. S t a b r y ła. W rocław 1981, s. 7.

34 S. F. K l o n o w i e , Flis. W zb.: L iteratura m ieszczańska w P o lsce o d końca X V I do końca XVII wieku. Oprać. K. B u d z y k , H. B u d z y k o w a , J. L e w a ń s k i . T . 1. Warszawa 1954, s. 91.

35 M. S t r y j k o w s k i , O początkach, wywodach, dzielnościach, spraw ach rycerskich i d o ­ m owych sław n ego narodu litew skiego, żm udzkiego i ruskiego. Oprać. J. R a d z i s z e w s k a . War­

szawa 1978, s. 58.

36 O v i d i u s N a s o, op. cit., s. 209.

37 S a r b i e w s k i , op. cit., s. 279.

(8)

M ITY C ZN I B O G O W IE NATURY W LITERATURZE STA R O PO LSK IEJ 1 9 9

A le już sroży się zima, już lód ruń św ieżą pokrywa I śnieg sytoński; już pola nie mają dawnej piękności;

Już Boreasza m roźnego szał dźw ięczne szmery strumieni

Stłum ił sw ym tchnieniem i z w szystkich drzew strącił jesien ne liście38.

Do obrazu, pędzlem wyobraźni m alowanego przez K allim acha, poezja doda­

w ała coraz to now e barwy. Groźny Boreasz K lem ensa Janickiego przynoszący obfite opady gradu ze śniegiem , u K ochanow skiego i Stryjkow skiego39 m rozem ścinający „hraziste brody”, w Roksolankach Szym ona Z im orow ica pojaw ia się jako siła spraw cza, bóstw o natury obdarzone kreacyjną m ocą („A kw ilo z srebr­

nym w ylatuje śniegiem , / Rzeki poryw cze upom ie ham uje, / M osty na wodach głębokich buduje”)40.

Z kolei w iatrem niosącym w iosnę był Zefir, którem u O w idiusz pow ierzył „za­

chodnim słońcem rozgrzane w ybrzeża”41. „Sm acznym w ietrzykiem ” nazyw a go Zbigniew M orsztyn w w ierszu N a dobrą noc*2, „łaskaw ym ” - Jan Kochanowski w Proporcu43, m iano „spokojnego” przyznaje mu K allim ach w w ierszu o incipicie

„Scire meos casus, po pulos gentesąue reąuiris”44. Czasam i tylko, ja k w poem acie Sam uela Tw ardow skiego W ładysław IV, król p o lski i szw edzki, staje się wiatrem gniew nym i przykrym .

B ratem B oreasza i Zefira był N otos, bóg w iatru południow ego. U w ikłany w m oralistyczne porów nanie w Victorii deorum, ciepłym pow iew em przem ieniał w w odę olbrzym ie lody i śniegi trackie45, sprow adzał też deszcz i słotę, na którą narzeka w Tristium liber Janicki46.

Z całej plejady w ichrów podległych Eolowi, jak a znalazła schronienie na kar­

tach literatury staropolskiej, w ym ienić warto jeszcze Eurosa, potom ka Tyfona, C aeciasa, podobnego naturą do Zefira i Fawoniusza:

Już mętne chmury naokół rozprasza Łagodny Zefir śnieżystym rydwanem, Fawoniusz m iły płoszy Boreasza Tchnieniem w iośnianem 47.

4

W rzym skim panteonie najdawniejszych bóstw ziemi jedno z czołow ych miejsc zajm ow ała Flora, siła życiodajna, dzięki której drzew a pokryw ają się kwiatem .

38 F. K a 11 i m a c h, D o G rzegorza z Sanoka. W zb.: A ntologia p o e z ji p olsko-łacińskiej, s. 55.

39 K. J a n i c k i , K sięga różnych elegii. W: Carmina. / D zieła w szystkie. Tłum. E. J ę d r k i e- w i c z. Oprać. J. K r o k o w s k i . W rocław 1966, s. 105. - J. K o c h a n o w s k i , E legii k siąg czw o ­ ro. Tłum. L. S t a f f . Warszawa 1955, s. 102. - S t r y j k o w s k i, op. cit., s. 170.

40 Z i m o r o w i c, op. cit., s. 70.

41 O v i d i u s N a s o , op. cit., s. 209.

42 Z. M o r s z t y n , Ato dobrą noc. W: M uza dom ow a. Oprać. J. D i i r r - D u r s k i . T. 1. War­

szawa 1954, s. 221.

43 J. K o c h a n o w s k i , Proporzec, albo hołd pru ski. W: D zie ła p o lsk ie, s. 80.

44 F. K a 11 i m a c h, D o Fanni Swentochy. W zb.: A ntologia p o e z ji p olsko-laciń skiej, s. 48.

45 S. F. K l o n o w i e , Victoria deorum . W zb.: L iteratura m ieszczańska w P o lsce o d końca XVI do końca XVII w ieku, t. 1, s. 129.

46 J a n i c k i, op. cit., s. 79.

47 S a r b i e w s k i, op. cit., s. 363.

(9)

W prow adzenie jej kultu do m iasta nad Tybrem w raz z innymi bóstw am i sabiński- mi tradycja przypisuje Tytusowi Tatiusowi. Flora była czczona przez wszystkie szczepy italskie: latyńskie i nielatyńskie. Sabinowie pośw ięcili jej m iesiąc odpo­

w iadający kwietniowi w kalendarzu rzymskim. Flora miała w Rzymie swego kapła­

na, jednego z 12 m niejszych flaminów, których podobno ustanow ił N um a Pompi- lius. Na jej w esołych, rozw iązłych świętach (Floralia), trw ających od 28 kwietnia do 1 m aja, w czasie przedstaw ień m imów hetery na życzenie tłum u zrzucały suk­

nie. Również sam ą boginię określano jako w szetecznicę (m eretrix).

Przypom inając m it helleński o Boreaszu i Orejtyi opow iedziany przez Hero- dota (H istoriae) i Hyginusa (Fabulae), Ow idiusz w F asti zw iązał go z postacią Flory. U tożsam ił j ą m ianow icie z grecką nim fą im ieniem Chloris, która przecha­

dzając się po w iosennych polach została porw ana i następnie poślubiona przez Zefira. W dow ód m iłości bóg zachodniego w iatru oddał jej w ładzę nad kwiatami w ogrodach i na upraw nych polach.

Za przykładem m ałżonka Flora pojaw ia się z początkiem pory w iosennej, aby wespół z nim fam i przyodziew ać w kwiaty gołe pola, przez zim ę odarte z roślinno­

ści. Scena m ityczna, ukazująca się oczom Borzym owskiego48, przeżyw a swój rene­

sans w staropolskiej poezji. Radosne oblicze Flory czuwającej nad w szystkim , co rozkwita, opiew ane przez Sarbiew skiego, K ochow skiego czy Szem iota, jedynie u A chacego C ureusa powleka się smutkiem i żałobą na widok nieszczęść spowodo­

wanych zarazą („Także bogini kwiatów, Chloris, opłakiwała swój los, widząc z wierz­

chołka góry, ja k zostały skalane jej skarby, bo sroga Parka przeznaczyła na wstrętne groby wiele kwiatów i wieńców. Hymeneus, co sto małżeństw kiedyś kojarzył, ka­

zał teraz orszakom dziewic pleść żałobne wieńce”49). M łodą, uw ieńczoną kwiatami dziew czyną zainteresowała się również sztuka malarska. Wymienić tu trzeba malo­

widła ścienne w Pompejach, swoje wyobrażenia postaci Flory pozostaw ili też daw­

ni m istrzowie: Tycjan, Vecchio, Rem brandt, Poussin, Böcklin.

Demeter, m acierz Ziem ia, którą w Rzym ie całkow icie utożsam iano z Ceres, należała do pokolenia bogów olimpijskich. Córka Kronosa i Rei, w odróżnieniu od Gai, Ziemi pojmowanej jako pierwiastek kosmogoniczny, była bóstwem ziemi upraw­

nej, opiekunką zbóż. M ity jej dotyczące powstały we wszystkich krainach świata helleńskiego, w szędzie tam, gdzie uprawiano głów nie pszenicę. U lubione m iejsca bogini znajdow ały się na Krecie, w Tracji i na Peloponezie, przede w szystkim zaś na Sycylii i na nizinach Eleusis. Stamtąd, według autora Flisa, przyw ędrow ała do Polski, aby nad wiślanym brzegiem zakładać nowe osady i na żyznych zagonach

„rodzić niezliczone łaszty” żyta („Tu Ceres now ą osadziła w olą / O puściw szy tam sycylijską rolą”)50.

W starożytności przedstaw iano boginię D em eter w pozycji siedzącej, trzym a­

ją c ą pochodnie lub węża. W kwiaty m aku przystraja j ą W ergiliusz w poem acie dydaktycznym o rolnictw ie. W wieńcu z kłosów ukazuje Ceres A ndrzej Rymsza (D eketeros akróam a). W ieńce uwite z kłosa są darem żniw iarzy dla płowowłosej Ceres u Jana K ochanow skiego51. Tym pow szechnym w poezji staropolskiej atry­

butem o b d a rz a ją Jan Andrzej M orsztyn w erotyku L a to :

2 0 0 CEZARY K. ŚW1ĘCKI

48 B o r z y m o w s k i, op. cit., s. 61.

49 C u r e u s , op. cit., s. 145.

50 K l o n o w i e , Flis, s. 73.

51 W e r g i 1 i u s z, G eorgiki. Przeł. F. F r a n k o w s k i . L wó w 1909, s. 4. - A. R y m s z a ,

(10)

M ITY C ZN I BO GO W IE NATURY W LITERATURZE STA R O PO LSK IEJ 201

W kłosianym wieńcu, upalona latem, W ywija sierpem Cerera szczerbatem.

I kosą wsparta, pokrzykuje dumnie,

W idząc, że w szytko w stertach albo gum nie52.

W poem acie F asti Ow idiusz opiewa boginię, która pow ierzając Triptolem owi m isję rozpow szechniania po całym świecie um iejętności upraw y zboża, w prow a­

dziła człow ieka na w yższy szczebel kultury. Zioła, traw ę i żołędzie będące poży­

wieniem śm iertelników wymieniła na ziarno, a zoranej przez zniew olone byki ziemi po raz pierw szy ukazała prom ienie słoneczne53. K w ietniow e św ięto połączone z igrzyskami ku czci Cerery (Cerealia) przypominało owe legendarne wydarzenia, było wyrazem hołdu złożonego bogini w podzięce za zebrane plony. Potężną Cererę uwielbiał Wergiliusz, stawiał jej ołtarze, wychwalał m odlitw ą i pieśniam i54. W Vic- torii deorum Klonow ica szczęśliw y w ieśniak pośw ięca jej kastrow ane w oły i „bez- żenną trzodę”55, a u Samuela Twardowskiego w N adobnej Paskw alinie pasterze na

„Cererzyne św ięta” składają w kościele młode jagnięta i pachnące zioła56.

Dem eter pozostaje, zarów no w podaniach ja k i w kulcie, w ścisłym zw iązku ze sw ą córką Persefoną. Przygody „dw óch bogiń” stanow ią głów ny m it w szyst­

kich dotyczących ich obu opowieści, mit w chodzący w skład tejem niczych obrzę­

dów eleuzyńskich. G dy Persefona została porw ana przez w ładcę um arłych, zroz­

paczona m atka w yruszyła na poszukiw anie córki. Przez 9 dni i nocy, nie jedząc i nie pijąc, błądziła po świecie trzym ając w rękach płonące pochodnie. Nawet czarownica Hekate, która słyszała krzyk pogrążającej się w przepaść „młodej dziew­

czyny”, nie rozpoznała napastnika, gdyż jeg o głow a spow ita była m rokiem nocy.

Dopiero m ieszkańcy H erm ione w Argolidzie w yjaw ili im ię spraw cy porwania.

W edług autora M etam orfoz inform atorką D em eter była nim fa A retuza. R ozgnie­

w ana bogini postanow iła opuścić niebo, w yrzec się sw ych boskich obow iązków i pozostać na ziem i dopóty, dopóki nie odzyska utraconego dziecka.

To dobrow olne w ygnanie Dem eter spow odow ało bezpłodność ziemi i zakłó­

ciło naturalny porządek świata. Jednakże na pow rót Persefony było za późno. Zja­

dła ona bowiem ziarnko granatu, co ostatecznie zw iązało j ą z Tartarem. A by po­

godzić pow aśnionych bogów, Zeus zdecydował, że przez pół roku Persefona bę­

dzie przebywać w krainie piekielnej, tyleż sam o u matki.

M it eleuzyński je st zatem daleki od ukazyw ania potęgi śm ierci i jej nieodw ra­

calnych następstw. W sakralnej tajem nicy m isterium dom inow ała w artość wręcz przeciwna: pow rót do życia. Każdej w iosny Persefona-K ora opuszczała podzie­

mie i w stępow ała do nieba, gdy w schodziły pierw sze kiełki roślin, ponow nie po­

grążała się pośród cieni w czasie zasiewów. Jest to odw ieczny m otyw narodzin, znany i pow tarzany we w szystkich literaturach staroeuropejskich.

Historia poszukiw ania córki przez Dem eter obrosła w różne epizody, w zależ­

D ziesięćroczn a p o w ie ś ć w ojennych spraw . Oprać. W. R. R z e p k a , A. S a j k o w s k i. W: „Archi­

wum Literackie” t. 16: M iscellanea staropolskie. 4. Wrocław 1972, s. 180. - K o c h a n o w s k i , E legii ksiąg czw oro, s. 102.

52 J. A. M o r s z t y n , L ato. W: U tw ory zebran e, s. 256.

53 O w i d i u s z, F asti. Przeł. M. A d a m s k i . Przemyśl 1921, s. 16-17.

54 W e r g i l i u s z , G eorgiki, s. 6.

55 K l o n o w i e , Victoria deorum , s. 99.

56 S. T w a r d o w s k i , Nadobna P askw alina. Oprać. J. Ś l ą s k i . Warszawa 1983, s. 60.

(11)

202 CEZARY K. ŚW IĘCKI

ności od fantazji lokalnych podań. W Sikyonie na Peloponezie przypisyw ano bo­

gini w ynalezienie m łyna i m ówiono, że sam a uczyła m ieszkańców, ja k należy się nim posługiw ać. Prócz tego uważano, że w prow adziła upraw ę warzyw, zw łaszcza bobu, i hodow lę drzew ow ocow ych, np. drzewa figowego. W literaturze starożyt­

nej, u W ergiliusza (Georgiki), A rystofanesa (Ptaki), Ceres była bóstw em zw iąza­

nym z życiem codziennym , czuw ającym nad pracow itym i w ieśniakam i, bóstwem w egetacyjnym , dzięki którem u ziem ia w ydaw ała plon.

W sielance Szym ona Szym onow ica Kosarze prośby w ypow iadane pod adre­

sem „w ielm ożnej C erery” są w intencji poety niejako naw iązaniem do tradycji antycznej, do pieśni ludowych śpiew anych od w ieków podczas w szelkich zajęć gospodarskich oraz do pieśni m itycznego żniw iarza frygijskiego, Lityersesa, któ­

ry przyjm ow ał obcych w swoich posiadłościach, zapraszał ich do udziału w żni­

wach, następnie obcinał im głowy, a ciała ukryw ał w snopkach57. Śladem antycz­

nych w zorców idzie rów nież Hiacynt Przetocki, ukazując „śliczną C eres” razem z w łaścicielam i ziem skim i pielęgnującą bujne łany58.

Taki w izerunek jednak bardzo rzadko pojaw ia się w literaturze staropolskiej.

M otyw bogini Ceres funkcjonuje przew ażnie na poziom ie stylistycznym języka poetyckiego, spełnia rolę w yrażenia synonim icznego w artości, przedm iotów od początku zw iązanych z jej kultem. Synonim em zboża są „dary C erery” w Elegii gratulacyjnej [...] C ureusa59, u Jana A ndrzeja M orsztyna w w ierszu D o kanikuły60 czy w dziele historycznym M acieja Stryjkow skiego61. W sielance Winiarze B ar­

tłomiej Zim orow ic posłużył się prozopopeją, utożsam iając z bog inią urodzajów łany zboża:

Tylko spragniona Ceres z ciężk iego gorąca Rada by szła do chłodu jednego miesiąca;

Sama szyję skłonioną do sierpa podaje, Sama leniw ym żeńcom chrzęstem kłosów łaje

I nie przestaje kręcić głow ą upaloną, Póki się nie obaczy w gumnie pod zasłoną62.

O „żyznej glebie Cerery” („terra fe ra x Cererus”), przynoszącej rolnikowi obfity plon, m ówi w pieśni A d Ianum Jan D antyszek63. Jako synonim pola przeznaczone­

go pod upraw ę pojaw ia się bogini w Łukasza O palińskiego R ozm ow ie Plebana z Ziem ianinem 64. „Sław ną na cały świat sarm acką C ererę”, rozłożoną w zdłuż w i­

ślanych brzegów, przypom ina Potocki w Wojnie chocim skiej65. Tam także służy

57 Sz. S z y m o n o w i e , K osarze. W: Sielanki i p o zo sta łe w iersze p o lsk ie. Oprać. J. P e l c . Wyd. 2. W rocław 2000, s. 34. BN 1 182.

58

H. P r z e t o c k i , N ajadszy się, to spać. W zb.: P oeci p o lsc y o d średn iow iecza do baroku

,

s. 435.

59 A. C u r e u s, E legia gratulacyjna. W zb.: P oezja renesansow a na P om orzu, s. 130.

60 J. A. M o r s z t y n , D o kanikuły. W: U tw ory zebran e, s. 170.

61 S t r y j k o w s k i , op. cit., s. 57.

62 J. B. Z i m o r o w i c, Winiarze. W: Sielanki nowe ruskie. Oprać. L. S z c z e r b i c k a - Ś l ę k . Wrocław 1999, s. 119. BN I 287.

63 J. D a n t y s z e k, A d Janum. W: P ieśni, s. 37.

64 Ł. O p a l i ń s k i , R ozm ow a P lebana z Ziemianinem. W: Wvbór p ism . Oprać. S. G r z e s z ­ c z u k . W rocław 1 9 5 9 ,s. 81. BN I 172.

65 P o t o c k i, op. cit., s. 33.

(12)

M ITY C ZN I BO GO W IE NATURY W LITERATURZE STA R O PO LSK IEJ 2 0 3

jej im ię m etonim icznem u określeniu nadchodzącego lata („Już lato nastąpiło, ju ż Flora C ererze / D ała m iejsce”)66.

Podobnie jak Flora i Cerera, bóstwem związanym z przem ianą pór roku była nim fa rzym ska Pom ona. Ow idiusz uważał j ą za opiekunkę „ow oców rodzajnej jabłoni”, której ulubionym zajęciem była praca w sadzie67. Z owocam i jabłoni wiąże jej postać Jan Andrzej M orsztyn68, z jesiennym i urodzajam i - Wacław Potocki:

Już żyzna Ceres wstała, co w kłosiane w ieńce, Sama się i robocze zwykła stroić żeńce, Założyw szy stodoły, postaw iw szy brogi, Żeby miał co paść zim ny zwierz on koziorogi, Dała m iejsce na ziem i bogatej Pom onie, Która okryw szy grony dojźrałemi skronie, Jesień z sobą prowadzi, kiedy siostra z bratem, N oc ze dniem zarówno się niskim d zielą św iatem 69.

5

Dionizos, zw any także Bachusem, identyfikowany w Rzym ie ze starym bó­

stwem italskim Liber Pater, był w epoce klasycznej bogiem winnej latorośli, wina i m istycznego szału, synem Zeusa i Semele. Legendę o jego narodzinach przekazuje Lukan z Sam osat w Dialogach bogów. Semele zapragnęła ujrzeć swego kochanka w całym boskim majestacie, lecz nie mogąc znieść widoku błyskawic, które go ota­

czały, padła rażona piorunem. Zeus wyjął z jej rozprutego łona 7-m iesięczny płód, um ieścił go we własnym udzie, a następnie wydał na świat m ałego Dionizosa -

„dwa razy narodzonego”70. Dziecko zostało powierzone Herm esowi, który oddał je na w ychow anie A tam asow i z Orchomenos i jego małżonce Ino, później przeniósł je do kraju N ysa pozostaw iając pod opieką m iejscowych nimf. Historię swoich naro­

dzin w spom ina rów nież sam Dionizos, bohater Eurypidesowych Bachantek:

Przybywam tutaj do Teb, syn D zeusow y, Dionizos. Kadma córka mnie zrodziła, Sem ele, zległa w ogniu błyskaw icy71.

M it o D ionizosie stanowi połączenie elem entów pochodzenia nie tylko grec­

kiego. Przeniknęły do niego analogiczne kulty z Azji M niejszej, zw łaszcza doty­

czące w ielkiej bogini frygijskiej, Kybele. Z tych częściow ych identyfikacji po­

w stały mniej lub bardziej spójne epizody.

W zaginionej tetralogii Lycurgia Ajschylos opow iada o konflikcie m iędzy D ionizosem a w ładcą Edonów, Likurgiem. Kiedy syn Sem ele zam ierzając w yru­

szyć na Indów chciał przejść przez Trację, Likurg odm ów ił mu praw a przem arszu.

Pojm ał bachantki z jeg o orszaku, sam ego zaś boga zm usił do szukania schronie­

nia w m orzu u Tetydy. Jednakże dziew częta tow arzyszące D ionizosow i cudow ­

66 Ibidem , s. 130.

67 O v i d i u s N a s o, P rzem ian y, s. 245.

68 J. A. M o r s z t y n , Jesień. W: U tw ory zebran e, s. 257.

69 P o t o c k i, op. c it., s. 171.

70 L u k i a n z S a m o s a t , D ialogi. Przeł. M. K. B o g u c k i . T. 2. W rocław 1962, s. 2 7 -2 8 . 71 E u r y p i d e s , Bachantki. W: Tragedie. Przeł. i oprać. J. Ł a n o w s k i . Warszawa 1980, s. 417.

(13)

2 0 4 CEZARY K. ŚW IĘCKI

nym sposobem zostały uwolnione z więzów, prześladow ca zaś ukarany szaleń­

stwem , a następnie rozszarpany końmi na górze Pangajon. Różne w ersje tej legen­

dy przekazali: H om er w Iliadzie, H yginus w O pow ieściach m itycznych, Nonnos z Panapolis w O pow ieściach dionizyjskich czy Sofokles w tragedii o Antygonie.

Z cyklem dionizyjskim w iązał się także popularny w literaturze i sztuce an­

tycznej m it o Penteusie, synu Echiona i Agaue, następcy K adm osa na tronie te- bańskim , w prow adzony na scenę przez Eurypidesa {Bachantki) i A jschylosa (.Pen- theus). Po podbiciu Azji Dionizos postanow ił pow rócić do Teb, aby tam ustano­

wić swój kult i ukarać siostry swej matki za oszczerstw a, jakim i niegdyś obrzuciły Semele. Porażone szałem kobiety uchodziły w góry i tam odpraw iały tajem nicze obrzędy ku czci boga. Król Teb, Penteus, usiłował przeciw staw ić się rozpow szech­

nieniu tego szalonego kultu. Za nam ow ą D ionizosa udał się na górę K itajron, żeby podpatryw ać bachantki i być św iadkiem ich w yuzdania. Tam też został dostrzeżo­

ny i rozszarpany przez rozw ścieczony tłum, w którym znajdow ała się również jeg o m atka, Agaue.

O pow ieści o córkach króla M iniasa, opętanych m istycznym szałem i przem ie­

nionych w nietoperze, pozostaw ili: m itograf A ntoninus Liberalis, autor Transfor- m ationes, i Plutarch z Cheronei w Questiones Graecae. Jeszcze inny epizod - porw anie D ionizosa przez chciw ych łupu piratów tyreńskich - utrw alił w M eta­

m orfozach O widiusz.

N ajstarszym i w izerunkam i przedstaw iającym i D ionizosa były proste słupy, na które nakładano brodatą m askę i szaty. Do IV w. p.n.e. panow ał w sztuce grec­

kiej zwyczaj przedstaw iania brodatego D ionizosa w stroju pow łóczystym zw a­

nym „ibassara”, trzym ającego w dłoniach dwuuchy puchar, kantaros. Później przed­

stawiano boga jak o nagiego m łodzieńca, bez zarostu, z p rzerzuconą przez ram ię skórą jelonka. W hym nie A d Liberum patrem Horacy nazyw a D ionizosa (Bakchu- sa) „bogiem , co w ieńczy skronie zieloną kiścią”72. Pieśń ludow a śpiew ana przez kobiety w Elidzie ukazuje Dionizosa w postaci byka („Przyjdź, herosie D ionizo­

sie, / Do Elejczyków świętego przybytku, / Z Charytam i / Do św iątyni / K row ią racicą krocząc, / C zcigodny byku, / C zcigodny byku”)73. Jan K ochanow ski we fraszce Na pijanego atrybutem Bakcha czyni rogi74.

Rydwan D ionizosa zaprzężony w przystrojone kw iatam i pantery jech ał w oto­

czeniu koźlonogich satyrów i menad, które odziane w skóry, z w ężam i we w ło­

sach i w w ieńcach z liści bluszczu, śpiewały dzikie pieśni przy dźw iękach tym pa- nów i aulosów 75. D la B akchylidesa Dionizos był w ładcą orszaków uw ieńczonych kw ieciem 76, dla H oracego „w ładcą najad i bakchantek o m ocnych rękach, co rosłe jodły rw ą z korzeniam i”77. W edług A nakreonta do dionizyjskiego orszaku należa­

ły błękitnookie nimfy, różana A frodyta i Eros - ujarzm iciel78. Za sługę jasnow ło-

72 K. H o r a c j u s z F 1 a k k u s, A d Liberum patrem . W: D zieła wszystkie. T. 1. Oprać. O. J u- r e w i c z. Wrocław 1986, s. 290.

73 W zb.: Liryka starożytn ej Grecji. Wyd. 2, zmień. Przeł. J. D a n i e l e w i c z [i inni]. Oprać.

J. D a n i e l e w i c z . W rocław 1984, s. 251. BN II 92.

74 K o c h a n o w s k i , F raszki, s. 145.

75 Zob. didaskalia do P rologu w Bachantkach.

76 D ytyram b 5. W zb.: Liryka starożytn ej Grecji, s. 164.

77 H o r a c j u s z F 1 a k k u s , op. cit., s. 290.

78 W zb.: L iryka starożytn ej G recji, s. 98.

(14)

M ITY C ZN I BO G O W IE NATURY W LITERATURZE STA R O PO LSK IEJ 2 0 5

sego B rom ia (przydom ek Dionizosa) uw ażał siebie m ądry bożek leśny, Sylen, więziony przez C yklopa, tytułow ego bohatera tragedii E urypidesa79. N ieodłącz­

nym uczestnikiem B achusow ych biesiad i w ędrów ek był kosm aty Satyr K ocha­

now skiego80. Do kom panii wiernej Bachusow i należał także B rzuchow ski, postać

„kom edii dw orskiej” Piotra Baryki Z chłopa krółsl.

Grecki D ionizos był sym bolem optym izm u i rozkoszy, duchem w ina i pijac­

kich nam iętności, odkryw cą m iodu, m leka i w innego szczepu, bóstw em , które uderzeniem tyrsu spraw iało, że ze skał w ytryskała woda. Ojcem w ina i w ładcą

„biesiad radosnych” nazyw a go w swym utworze elegijnym łon z C hios82, „O jcem tańca i przyjacielem pieśn i” - Jan K ochanow ski83. Za w ynalazcę piw a uw aża Ba­

chusa Jan Protasow icz w adaptacji łacińskiej książki D e inventoribus rerum Poli- dorusa Vergiliusa84, a krzew u winorośli - Sarbiew ski w epodzie D o Pawła Jorda- na Ursini [...]&5.

Ale Dionizos był także bogiem kwitnienia i rozkładu, sym bolem życia i śmierci, gdyż rodził się i um ierał co roku, objawiał się w bujnej przyrodzie w iosny i od­

chodził czyniąc ziem ię bezpłodną w czasie zimy. Od niego pochodzą trzy tajem ni­

cze panny: Ojno, Sperm o i Elais, posiadające dar przem ieniania w szelkich rzeczy w w ino, ziarno i oliwę. N a równi z boginią D em eter był w ięc daw cą w szystkich bogactw ziemi, którego chw ałę w Georgikach głosił W ergiliusz:

Przybądź, Ojcze lenejski, Bożku dobroczynny!

Bo w szystkie tu bogactwa tobie byt swój winny, Tobie pole zakwita, gdy jesień nastanie, Tobie się z pełnych stągwi sączy winobranie!86

D ionizos był szczególnie czczony w grudniu, w okresie zim ow ego przesile­

nia. Podekscytow ane kobiety, w m askach przedstaw iających bóstw a ziem i i płod­

ności, z zapalonym i pochodniam i, wśród śpiewów i dzikich okrzyków przebiega­

ły górskie wąwozy. Szalone tańce i m uzyka w ytw arzały religijne uniesienie uw a­

żane za duchow e połączenie z bóstwem . D ionizyjska ekstaza m iała prow adzić do w yzw olenia ducha z w ięzów cielesności, a poczucie dwoistej natury człow ieka - do w iary w nieśm iertelność duszy87.

Cóż to za zgiełk? Co znaczą te pląsy gromadne?

Jacyż zuchw alcy dionizyjski ołtarz Z wrzaskiem na scenie obiegli?

Mój, mój jest Bromios! To ja mam hałas podnosić, To ja mam w znosić okrzyki

79 E u r y p i d e s , Cyklop. Przeł. J. K a s p r o w i c z. L w ów 1902, s. 5.

80 J. K o c h a n o w s k i , Satyr, albo D ziki M ąż. W: D zieła p o lsk ie, s. 63.

81 P. B a r y k a , Z chłopa król. W zb.: L iteratura m ieszczańska w P o lsce o d końca XVI do końca X V II wieku, t. 2, s. 345.

82 W zb.: Liryka sta ro żytn ej G recji, s. 334.

83 J. K o c h a n o w s k i , F oricoenia, c zyli fra s zk i łacińskie. Tłum. L. S t a f f . Warszawa 1956, s. 20.

84 J. P r o t a s o w i c z , Inventores rerum. Oprać. K. Ś w i e r k o w s k i . W rocław 1973, s. 78.

85 M. K. S a r b i e w s k i , D o P aw ła Jordana U rsini [...]. W: L iryki o ra z „ D ro g a rzym ska "

i fra g m e n t „ L ec h ia d y ”, s. 445.

86 W e r g i l i u s z , G eorgiki, s. 6.

87 Zob. J. P a r a n d o w s k i, M itologia. Poznań 1987, s. 90.

(15)

2 0 6 CEZARY K. ŚWIĘCK.I

Z najadami pędząc po górach

Jak łabędź, co śpiewa sw ą pieśń barwnopiórą.

Oto „dorycka m elodia” Pratinasa z Fliuntu, pierw szego autora dram atów saty­

rycznych, w yw odzących się właśnie z dionizyjskich orszaków 88. K lem ens A le­

ksandryjski w II w. n.e. dopatryw ał się w m istycznej uczcie bachantek symbolu kom unii w iernych z C hrystusem , a tragedia O m ące C hrystusow ej przypisyw ana G rzegorzow i z N azjanzu obficie czerpie z Bachanalii.

W A tenach ku czci boga odbyw ały się cztery w ażne święta. M ałe Dionizje, obchodzone przez wiejski lud w okresie w inobrania, Lenaje - styczniow e święto w ytłaczania wina, A ntesterie, podczas których otwierano beczki i próbow ano m ło­

dego trunku, oraz najokazalsze, m iejskie uroczystości W ielkich Dionizjów. W y­

padały one w porze w iosennej, kiedy ziem ia attycka zieleniła się i pokryw ała kw ia­

tami. Śpiew ano w tedy uroczysty dytyram b, który pojaw ił się po raz pierw szy u Archilocha chlubiącego się, że umie - jako przewodnik chóru - intonować „piękną pieśń w ładcy D ionizosa”89. Przystrajano się bluszczem lub, ja k tw ierdzi Anakre- ont, „nakładano na skronie w ianuszki z selera”90, uczestniczono w procesjach i przedstaw ieniach teatralnych.

Od II w. p.n.e. m isteria dionizyjskie przeszły na Półw ysep A peniński zacho­

wując charakter rozw iązły i orgiastyczny. Znalazły tam w łaściw y teren wśród mało cyw ilizow anych szczepów zam ieszkujących górzyste okolice Italii południowej i środkowej. W roku 186 p.n.e. senat rzymski w ydał zakaz św ięcenia Bachana- liów, m im o to sekty m istyczne tradycję tę przechow ały aż do początków pryn- cypatu, kiedy C ezar przyw rócił zwyczaj odpraw iania tych cerem onii. Liberalia obchodzono na trzeci dzień po Idach m arcowych. Składano bogu w ofierze p la­

cki z m iodem , rzucano na ołtarze gałązki bluszczu. O w idiusz w F asti w spom i­

na także obyczaj nadaw ania w tym dniu męskiej togi dojrzałym m łodzieńcom 91, a W ergiliusz w Georgikach pisze o paleniu w onności i śpiew aniu w zniosłego hymnu:

Słusznie zatem, Bakchusie, cześć ci oddawamy, Palimy ci kadzidła, hymn w zniosły śpiewamy.

1 kozła za róg w iedziem przed twoje ołtarze, I wnętrzności bydlęce spalamy ci w żarze92.

Miłym towarzyszem Bachusa był „pachołek piękny burku krakow skiego”, pijak i kostera, po sow izdrzalsku chw alony w D rugim p sa lm ie o d nagłej śm ierci Jana z Kijan93. W „w esołej drużynie” oddanej łaskaw em u Bachusow i przebyw ał autor M orskiej naw igacyi do Lubeka94, do grona czcicieli tego boga należał Jan K ocha­

now ski95. G odnym „bluszczow ej korony” Bakchusa był, w spom inany przez Na-

88 W zb.: Liryka starożytn ej G recji, s. 210.

89 Ibidem , s. 14.

90 Ibidem , s. 106.

91 O w i d i u s z , F asti, s. 3 6 -3 8 . 92 W e r g i l i u s z , G eorgiki, s. 8.

93 J a n z K i j a n , D ru gi p sa lm o d nagłej śm ierci. W zb. : A ntologia literatu ry so w izd rza lsk iej.

Oprać. S. G r z e s z c z u k . W rocław 1985, s. 229.

94 B o r z y m o w s k i, op. cit., s. 62.

95 Zob. K o c h a n o w s k i , F oricoenia, czyli fra s zk i łacińskie, s. 7.

(16)

M ITY CZN I BO GO W IE NATURY W LITERA TU RZE STA R OPO LSKIEJ 2 0 7

borow skiego, poeta O lbrycht K arm anow ski96. W roli w ielkiego uzdrow iciela po­

jaw ił się m ityczny bóg w ina w w ierszu Jana Libickiego Bachus m iraculosus [...], gdzie pom agał sw oim pijanym w yznaw com , spełniał ich prośby i przem ieniał w szystko w edle ich woli. Świat na opak jest zatem możliwy, dopóki „ze łba nie w ylecą dary w esołego B acha”97.

Dionizos panow ał pośród radosnych uczt i biesiad, jeg o dary rozpraszały tro­

ski i przynosiły zapom nienie, w zbudzały w sercach m iłosne nam iętności. „Bez w ina zasię nie m a ni Kiprydy, / Ni żadnej innej uciechy dla ludzi” - stwierdzał sentencjonalnie autor tragedii Bachantki98. „Sprawy M uz, D ionizosa i Pani zro­

dzonej na C yprze” m iłe były Solonowi z A ten99. N aw et średniow ieczni waganci (albo zw łaszcza oni) ulegali sile dw ojga bóstw, traw iąc czas na m iłostki i tawer- niane uciechy („Bakchus upaja, / Wenus roztaja / Żakow skie serca siłą. / Niechże rachują, / N iechże pilnują, / By za co pić starczyło” 100).

Do tanecznego korow odu D ionizosa A nakreont w prow adził Erosa i Afrodytę.

B achusow i, „praw dziw em u bogu w esołości” z kom edii A ndrom eda królew na m urzyńska, rów nież służy Kupido i jego matka. W elegii Jana K ochanow skiego bóg w ina jest lekarstw em na m iłość, odpędza bow iem sm utki i gasi płom ienie udręczonego przez Wenus serca101. U Jana A ndrzeja M orsztyna przeciw nie, ra­

zem z W enerą stanow ią doskonałą harmonię, trw ały zw iązek m iłosnych i bachicz- nych szaleństw:

Chłopcze, nalej mi wina,

A niechaj tu przyjdzie dziew czyna, Bakchus się z Wenerą nie w ad zi102.

W reszcie im ię Dionizos pojaw ia się jako m etonim ia „w ina” . W takim znacze­

niu w ystępuje w Cyklopie Eurypidesa, u Pindara i u Tim otheosa. Taką topiczną w artość nadają mu Paw eł z Krosna, Klonowie oraz Jan Andrzej M orsztyn.

6

M ów iąc o opiekuńczych bóstw ach ziem i, kilka zdań pośw ięcić należy nimfie lasów i źródeł, Echo. W ystępuje ona w licznych m itach greckich. N iektóre wersje podają, że Echo odtrąciła m iłość Pana i za karę została rozszarpana przez paste­

rzy, w edług innych - kochała bez wzajem ności pięknego N arcyza. Zaw sze jednak nim fa znika, pozostaje jedynie jej głos pow tarzający ostatnie sylaby w ym ów io­

nych wyrazów.

W literaturze staropolskiej Echo pojaw ia się jak o personifikacja zjaw iska w ystępującego w przyrodzie. Podobnie jak postać Febusa je st ogniskiem m etafo­

96 D. N a b o r o w s k i , O K arm anow skim . W: P oezje, s. 58.

97 J. L i b i c k i , Bachus miraculosus: W zb.: P o eci p o lsk ieg o baroku. T. 1. Oprać. J. S o k o ­ ł o w s k a , K. Ż u k o w s k a . Warszawa 1965.

98 E u r y p i d e s , Bachantki, s. 450.

99 Zob. L iryka starożytnej G recji, s. 311.

100 Cyt. za: H. W a d d e 11,Średniow iecze w agantów. Przeł. Z. W r z e s z c z . Warszawa 1960, s. 234.

101 K o c h a n o w s k i , E legii ksiąg czw oro, s. 45.

102 J. A. M o r s z t y n , Pieśni. W: U tw ory zebran e, s. 295.

(17)

2 0 8 CEZARY K. ŚW IĘCKI

rycznego w yrażenia stanow iącego przede w szystkim ornam ent poetyckiego stylu.

W Żalach nagrobnych K lonow ica Echo „zbierała po dźw ięcznym lesie rozpusz­

czone głosy” 103. D w orną Echo głośno odzyw ającą się w lesie w spom ina poeta barokowy, Jan Adrian W ieszczycki, w Sielankach abopieśniach. U Andrzeja Rym- szy, autora D ziesięórocznej pow ieści wojennych sp ra w , Echo „stroi huki”, u Sa­

m uela Tw ardow skiego w D afnis drzewem bobkowym w górach „zbiera odgłosy”, a w O rfeuszu Lubom irskiego z jękiem pow tarza każde słow o żałośliw ych trenów śpiew anych przez n im fy 104.

7

Staropolski w izerunek bóstw z antycznego panteonu nie odznacza się tak barw ­ ną paletą skojarzeń, aby dorównać sile fantazji m itycznej czasów H om era czy W ergiliusza. C zyż m ogło być zresztą inaczej? To, co dla starożytnych miało cha­

rakter żyw ego kultu i w yw ierało bezpośredni w pływ na codzienne życie i obycza­

je, dla ich spadkobierców stało się bezbarw nym w zorem pozbaw ionym głębszej treści. Ten fakt dotyczy także bogów, którym tradycja każe zam ieszkiw ać głębiny m orskie. W tym przypadku poetycka w yobraźnia tw órców zam yka się w obrębie najbardziej skonw encjonalizow anego toposu, jak im je st zm itologizow any syno­

nim m orza, stały elem ent stylu m ow y wiązanej.

W księdze XII Annales w spom ina Jan Długosz o ulew ach tak wielkich, „że się poprzeryw ały upusty w odne, a m orza wszystkie, rzeki z N eptunem sprzysię­

gły się na zalanie ziem i nowym potopem ” 105. W podobnym znaczeniu rzymski bóg żyw iołu w odnego utożsam iany z Posejdonem w ystępuje u Jana K ochanow ­ skiego w Proporcu („Tak iż był niemal wszytko jeden opanow ał / N aród, co Bóg trojakim N eptunem w arow ał”) 106 i u Zbigniewa M orsztyna w w ierszu Do Im ci Panny P odskarbianki K oronnej [...] („Odważny Jazon dla złotego runa / Przez bystre fale srogiego N eptuna/ Pływ ał”) 107.

Jako synonim m orza pojaw ia się również Tetyda, najsław niejsza ze w szyst­

kich córek N ereusa i Doris. Przykładem - Victoria deorum K lonow ica („łatw o­

wierny oracz bezkresnych wód Tetydy”) 108 i A d D. Virginem M atrem Sarbiew skie- go („Gdy w zdęte m orze przed Tobą gniew składa / I Tetys z licem na poły uśpio- nem ”) 109. Na w iększą uw agę zasługuje jedynie obraz m ityczny w dw óch utw orach polskiej poezji m arynistycznej: M arcina B orzym ow skiego M o rskie jn a w ig a cy id o Lubeka i A ndrzeja Zbylitow skiego Drodze do Szw ecyjej [...]:

103 S. F. K l o n o w i e , Żale nagrobne. W zb.: W kręgu daw nej poezji. H ołdy Janow i K ochanow ­ skiemu „poetycznie składane Wybór i oprać. R. M o n t u s i e w i c z [i inni]. Warszawa 1983, s. 39.

104 J. A. W i e s z c z y c k i , Sielanki, abo pieśn i. W zb.: P oeci p o lsk ieg o baroku, t. 1, s. 376. - R y m s z a , op. cit., s. 1 6 6 . - S. T w a r d o w s k i , Dafnis drzew em bobkow ym . Oprać. J. O k o ń . W roclaw 1976, s. 181. BN I 227. - S. H. L u b o m i r s k i , O rfeu sz. W: W vbór p ism . Oprać.

R. P o 11 a k. W rocław 1953, s. 8. BN I 145.

105 Cyt. za: A. J e 1 i c z, „B y czas nie zaćm ił i niepam ięć". W ybór kronik średn iow iecznych . Warszawa 1965, s. 240.

'“ K o c h a n o w s k i , Proporzec, albo h old pruski, s. 79.

107 Z. M o r s z t y n , D o Imci Panny Podskarbianki Koronnej [...]. W: M uza dom ow a. T. 2, s. 177.

108 K 1 o n o w i c, Victoria deorum , s. 98.

109 M. K. S a r b i e w s k i , A d D. Virginem Matrem. W: Liryki ora z „ D roga rzym ska ” i fra g m en t

„L echiady" , s. 139.

(18)

M ITY CZN I BO GO W IE NATURY W LITERATURZE STA R O PO LSK IEJ 2 0 9

Czemu się morska Tetys pilnie przypatrzała I śliczne nereidy, i Proteus młody,

I Glaukus z Palemonem nadobnej urody.

Udatny Hipercyjon jasnym z góry okiem W dzięcznie poglądał, kiedy po morzu szerokiem Okręty cichym wiatrem od brzegu bieżały, A śliczne nim fy coraz z w ody wyglądały:

Nadobna Cimodace i Neptun patrzył siwobrody, Władca w ód niezm ierzonych, który rozkazuje Morzu i nawałności jeg o sam hamuje.

Około niego w szędzie, co w wodach mieszkają B ogow ie, a na wyspach w ielkich przebywają Nimfy, które nadobna Dorys porodziła Nereowi i one w wyspach osadziła, I insze dziwy, które ocean szeroki

Ma w sobie i które chowa nurt jeg o głęboki.

Tu chytra Partenope, tu Cyrce zdradliwa, Tu Tryton, Halcyjone tam zaś nieszczęśliw a, Którą (przez żałość wielką, gdy m ęża straciła Od morskiej fale) Tetys w ptaka obróciła110.

110 Trzy podróże. Jan K ochanow ski - „P am iątka Janow i hrabi na Tęczynie ", A n drzej Z bylitow - ski - „ D roga do Szw ecyjej ”, Tobiasz G rotkowski - „ P odróż morska ". Oprać. E. K o t a r s k i . Gdańsk

1973, s. 103.

Cytaty

Powiązane dokumenty

O ile jednak określanie ewangelików augsburskich mianem luteranów jest bezdyskusyjne – Luter miał bezpośredni wpływ na kształt konfesji – o tyle nazywanie wiernych

W oknie Przywracanie dostępu dokonaj autoryzacji operacji poprzez przepisanie tekstu z obrazka. Jeśli  tekst  jest  nieczytelny,  wygeneruj  następny 

Mieszkańcami gościnnego domu byli: niejaki Piast, syn Chościska, i żona jego imieniem Rzepka; oboje oni z całego serca starali się wedle możności zaspokoić potrzeby gości, a

inter- ferencje, które mogą się pojawić w toku przekładania dzieła na język kaszubski, z jednej strony mogą prowadzić do wyzbycia się przez kaszubszczyznę własnej

zem na uniw ersytetach zagranicznych. Otoczenie na dworze królewskim zjednał sobie uprzejmością i powagą, a nade wszystko „królewską cnotą szczodrobliwości”

Ten jakiś ek sperym entalny system pracy spraw iał, że nigdy żadne dzieło Róży Łubieńskiej nie m iało ch a rak teru akadem ickiego, że każde zawsze

Problemem uwarunkowań biologicznych i społecz- nych człowieka zajmował się neurobiolog Siergiej Briuchonienko, który wykorzystał wynalezio- ny przez siebie aparat sztucznego

Podczas odbioru ulicy Radwana w Ostrowcu Świętokrzyskim marszałek Adam Jarubas zaprzeczył, że droga do Bałtowa spadła z priorytetowych zadań województwa.. To jedna z