Wojciech Kalinowski
Prace Jana Zachwatowicza nad
spuścizną dziejów architektury w
Polsce
Ochrona Zabytków 37/2 (145), 89-91
1984
starom iejskich w W arszawie, p ro jek t odbudow y k a ted ry Św. Jiama w W arszaw ie z rozw iązaniem nowego szczytu i w prow adzeniem żebrow ych ceglanych skle pień (w m iejsce pseudogotyckiej dekoracji z X IX w.), p rojekt odbudow y pałacu Potockich, z adaptacją na siedzibę M inisterstw a K u ltu ry i Sztuki w W ar szawie.
O ogrom ie zniszczeń dóbr k u ltu raln y ch podczas za głady stolicy dokonanej przez Niemców, ale również 0 cudem ocalałych, ratow anych z narażeniem życia fragm entów arch itek tu ry , rzeźb i pomników, ob ra zów i części księgozbiorów oraz elem entów w yposa żenia Zam ku K rólew skiego świadczyła w ystaw a zor ganizow ana w M uzeum N arodow ym w krótce po w o j nie zatytułow ana „W arszaw a oskarża”.
W pracach nad odbudow ą Z am ku K rólew skiego pod jętych pow tórnie w 1971 r. m iał P rofesor Z achw ato wicz decydujący głos jako przewodniczący K om isji A rchitektoniczno-K onserw atorskiej, zatw ierdzającej pro jek ty re sty tu cji w szystkich sal i elew acji opraco w anych w Pracow ni „Z am ek” w P P P racow nie K on serw acji Zabytków w W arszawie.
Tak więc P rofesor Ja n Zachw atow icz łączył obo wiązki kierow nika K a te d ry i Z akładu A rchitektu ry Polskiej z pełnieniem przez pierw sze lata po w ojnie funkcji G eneralnego K onserw atora Zabytków , biorąc jednocześnie udział w pracach licznych tow arzystw naukow ych, krajow ych i zagranicznych. Był człon kiem A kadem ii Nauk, honorow ym członkiem ICOMOS, uczestniczył w m iędzynarodow ych kongresach kon serw atorskich i organizow anych przez UNESCO. D ysponując szeroką wiedzą znalazł czas na opraco w anie obszernych syntetycznych publikacji, jak fu n dam entalny album A rch itektu ra Polska, w ydany przez „ARKADY” w 1966 r. oraz licznych artykułów na tem at konserw acji zabytków w czasopismach fa chowych. Był w spółautorem w ydań zbiorow ych oraz W ieloletnim naczelnym redaktorem „K w artaln ika A r c h itek tu ry i U rb an isty k i”.
Z inicjatyw y dyrek to ra prof, dra W ojciecha K alinow skiego Ośrodek D okum entacji Zabytków w W arsza wie w ydał w 1981 r. p rzedruk rozproszonych p ub li kacji pióra P rofesora w form ie tom u serii В — „B iblioteki M uzealnictw a i O chrony Z abytków ” k tó ry z zainteresow aniem przestudiow ałam . Uważam, że tom ten pow inien być w ydany w w iększym nakładzie 1 uzupełniony ilustracjam i.
W latach 1971— 1973, będąc słuchaczką Podyplom o wego S tudium K onserw acji Zabytków na W ydziale A rc h itek tu ry w W arszawie, opracow ałam p ro je k ty i dyplom pod kierunkiem P rofesora J. Z achw atow i cza, prof. P. Biegańskiego oraz doc. A. Gruszeckiego, zachow ując pełne uznanie dla Ich uw ag podczas ko re k t.
Z w ielką przyjem nością i zainteresow aniem słu ch a łam i oglądałam w yw iady telew izyjne z P rofesorem przeprow adzane parokrotnie w ciągu o statnich lat. W latach 1961— 1978 w ielokrotnie gościliśmy u siebie w e W rocławiu Profesora i z ciekawością słuchałam ożywionych dyskusji oraz wspom nień. B yłam Jan o w i bardzo wdzięczna za odw iedzanie mego m ęża w szpi talu w 1964 r., pisyw anie długich i serdecznych li stów oraz zachęcanie go do zakończenia pu blikacji 0 zamkach.
W łaśnie Profesor podjął się napisania po śm ierci mego męża obszernego nekrologu, k tó ry ukazał się w „K w artaln iku A rch itek tu ry i U rb an isty k i” (z. 4, 1979).
O statni raz w idziałam Jan a dw a lata tem u w lecz nicy pod troskliw ą opieką lekarzy i bliskich. W iado mość o ciężkiej chorobie i śm ierci P rofesora bardzo m nie przygnębiła.
Na zakończenie tych osobistych wspom nień chciałam podkreślić, że w łaśnie Profesorow i Janow i Z achw a towiczowi przypisujem y stw orzenie „polskiej m yśli 1 polskiej szkoły ko nserw ato rsk iej” oraz k ształtow a nie tez konserw atorskich w sikali m iędzynarodow ej, gdyż był jednym z autorów K A R T Y W E N E C K IE J i współzałożycielem ICOMOS-u.
S ylw etka Profesora, zawsze uśm iechniętego i pogod nego, prosto trzym ającego się mimo pogarszającego się stan u zdrowia, jak i jego jasno form ułow ane, sze rokie spojrzenie na zagadnienia jakże skom plikow a nych problem ów konserw atorskich — pozostaną w pam ięci przyjaciół, do których m am zaszczyt zaliczać się ze względu na w ieloletnią przyjaźń łączącą P ro fesora z moim mężem.
W dużej m ierze dzięki Niem u zagadnienia ko n serw a cji i rew aloryzacji zabytków , a szczególnie zw iąza nych ze S tarym M iastem w arszaw skim były i są mi bardzo bliskie.
Grudzień 1983
mgr inż. arch. Anna Guerquin W rocław
WOJCIECH KALINOWSKI
PRACE JANA ZACHWATOWICZA NAD SPUŚCIZNĄ DZIEJÓW ARCHITEKTURY
W POLSCE
Śmierć P rofesora J a n a Zachwatowicza zam yka p ew n ą epokę n ie tylko w rozw oju polskiej m yśli k o nser w atorskiej, ale też w ażny rozdział w dziejach badań nad arch itek tu rą polską. Był uczniem i w spółpracow nikiem O skara Sosnowskiego, k tó ry położył podw a
liny pod nowe m etody badań dziejów budow nictw a i u rbanistyki. Nie jest tu m iejsce na przedstaw ienie dorobku O skara Sosnowskiego, k tó ry był nie tylko architektem i badaczem, ale też m alarzem i rzeźbia rzem. Chciałbym jednak wspomnieć o dwóch roizpo-89
czętych przez niego pracach, k tó re przerw ane zostały tragiczną jego śm iercią we w rześniu 1939 r. K o n ty nuatorem jednej z nich był Ja n Zachwatowicz. Oskar Sosnowski był zwolennikiem w ielkich syntez, do których pieczołowicie kom pletow ał m ateriały , p i sząc notatki, zbierając wycinki, fotografie, rysun ki itd. Jedn ą z nich m iał być S ło w n ik a rch itek tu ry pol
skiej, drugą — Dzieje budow nictw a w Polsce. P ie rw
sza pozostała w zam ierzeniach i teczkach alfabetycz nie zgrom adzonych m ateriałów , drug a była już w trakcie realizacji, tj. w setkach niezw ykle stara n n ie przygotow anych rysunków , planów, przekrojów , ele w acji i perspektyw budynków. D zięki J. Z achw ato wiczowi, k tó ry po Pow staniu W arszaw skim wywiózł zbiory Zakładu A rch itek tu ry Polskiej do P iotrkow a Tryb., ry sunki te ocalały.
Prof. O skar Sosnowski przyw iązyw ał w ielką w agę do spraw ilustracji Dziejów budow nictw a w Polsce. P i sał m. in.: „... W szak fotografia, dająca w iern y obraz
pow ierzchniow y, nie ujaw nia często isto ty przedm io tu badanego. C zęsto w ypadnie dla jasnego oglądu w yelim inow ać naloty późniejsze, odtw orzyć ry su n k o wo, co n iegdyś było w ykonane, a dziś u k ry te lub zniekształcone, czasem w yznaczyć dom niem ane naw et kszta łty lub rysu n k ie m specjalnym u w y p u k lić pew ne tylko cechy, inne natom iast ja k b y pom inąć lub p r zy najm niej optycznie osłabić”. Zgrom adził w spaniały
zespół rysow ników (później n iekiedy w ybitnych a r chitektów), którzy na brystolu (nie na kalce!) w y kreślali w tuszu w skali 1 : 400 lub 1 : 800 w niezw y kle precyzyjny sposób rysunki przygotow ane przez O. Sosnowskiego. Dlaczego w tak ich skalach? Były one przew idziane do zm niejszenia w publikacji za ledwie o 1/5, tzn. m iały być w skalach 1 : 500, 1 : 1000 itd. Chodziło o to, aby ry su n k i te były po rów nyw alne w sikali. Tak m ałe zmniejlszenie w y m a gało niezw ykle stara n n ej roboty k reślarskiej. Część skom plikow anych przekrojów ujm ow ana była nie w aksonom etrii, lecz w perspektyw ie (w skali!), co w y m agało od rysow ników dużej znajom ości geom etrii w ykreślnej. W śród ówczesnych rysow ników w y m ie nić można nieżyjących już arch. M ieczysława Kuzmę, arch. Z ygm unta Stępińskiego i in. P rze k ro je p ersp ek tywiczne b yły rozwinięciem m etod zastosow anych przez Choisy.
Podstaw ę rysunków stanow iły inw entaryzacje i b a dania prow adzone w założonym przez O skara Sos nowskiego w 1923 r. Zakładzie A rc h ite k tu ry Polskiej Politechniki Warszawskieji, k tó ry — jak pisał później Ja n Zachwatowicz — „stał się szkołą no w ej m etod y
naukow ej, przez którą przeszli liczni obecni profeso rowie U niw ersytetu i P olitechniki”.* W łaśnie opiera
jąc się na tym zespole O. Sosnowski przygotow yw ał rysunki do tego wielkiego dzieła. N iestety, nie dane było m u go skończyć. Do opracow ania tek stu m iał przystąpić w 1939 i 1940 r. P ozostały tylko r y sunki...
Zaraz po w ojnie P rofesor J. Zachw atow icz przystąpił do kontynuow ania dzieła swego m istrza. W końcu lat czterdziestych i początku lat pięćdziesiątych ze spół w ybranych kreślarzy pod k ierunk iem P rofesora
* Wystarczy wymienić tu już nieżyjących: Bohdana Guer- quin, Stanisław a Herbsta, Witolda Kieszkowskiego, Ju liu sza Starzyńskiego, Michała Walickiego, Szymona Zaj- czyka.
przygotow yw ał dalsze rysunki. Było to konieczne, gdyż zniszczenia w ojenne i prace przy odbudowie odkryły wiele, n ieraz wręcz rew elacyjnych nie zna nych dotychczas fragm entów . W ystarczy wspomnieć tu choćby sły nn e odkrycie Z. K ępińskiego kolum n strzełneńskieh. P race finansow ane b yły ze specjal nego funduszu U rzędu R ady M inistrów na badania naukowe.
N iestety, po pew nym czasie m ożliwości uzyskiwania środków na ten cel skończyły się, a olbrzymie obo w iązki zawodowe i społeczne J. Zachwatowicza prze rw a ły ko ntynuację prac, choć od zam iaru w ydania
Dziejów budow nictw a nigdy nie odstąpił.
W latach sześćdziesiątych przy w spółpracy z Z. Świe- chow skim przygotow any został do druk u pierwszy tom poświęcony polskiej arch itek tu rze prerom ańskiej i rom ańskiej. N ajw iększą trudnością było opracow a nie tekstu, którego O. Sosnowski nie zdążył napisać. Tom ten pod ty tu łem Dzieje budow nictw a w Polsce
w edług Oskara Sosnow skiego ukazał się w 1964 r.
nakładem Państw ow ego W ydaw nictw a Naukowego. C ały plan w ydaw nictw a obejm ow ał pięć tomów: I — do połowy X III w.;
II — od połowy X III do końca XV w.; III — od XVI do połow y XVII w.; IV — od X V II do połowy X V III w.; V — od połowy X V III do końca X IX w.
N iestety, dalsze tom y się już nie ukazały. Jedynie pew ną rem iniscencję zasad ilustracyjny ch O. Sosnow skiego odnaleźć możemy w t. VI/1 D ziejów sztu ki
w Polsce — A. M iłobędzkiego A rch itektu ra polska X V II w ieku, gdzie plan y i przekroje budowli p u bli
kow ane są w skalach: 1 : 250, 1 : 500, 1 : 1000. 1500 kilom etrów od W arszaw y żył tradycjam i pracy Oskara Sosnowskiego inny jego uczeń — Zbigniew Dmochowski. Był przed 1939 r. adiunktem w Z akła dzie A rch itek tu ry Polskiej, gdzie zajm ow ał się p rze de w szystkim budow nictw em drew nianym , prow a dząc inw entaryzację i badania na Polesiu, na Boj- kowszczyźnie i Łemkowszczyźnie, badając odsłonięte w czasie w ykopalisk re lik ty Starego Dawigródka. Losy w ojny rzuciły go na Zachód, gdzie pod koniec w ojny został w ykładow cą Polskiej Szkoły A rchitek tu ry na U niw ersytecie w Liverpool. W ykładał h isto rię a rch itek tu ry polskiej i nu rtow ała go konieczność przygotow ania dla studentów , a też i dla kolegów brytyjsk ich podręcznika o arch itek tu rze w Polsce W latach 1944— 1956, oderw any od źródeł i literatu ry w k ra ju , opierając się jedynie n a m ateriałach, które udało m u się odnaleźć w W ielkiej B rytanii, głównie w bibliotece B ritish Museum, przygotow ał książkę pt. Dzieła a rchitektury w Polsce, w ydaną w języku polskim i angielskim przez The Polish Research C en tre w Londynie w 1956 r. R ysunki w ykonali jego niedaw ni uczniow ie z Liverpoolu i przyjaciele, zdję cia są repro du kcjam i z różnych dostępnych w ydaw nictw. Ilu stracji tych jest łącznie 1173! Przeglądając to dzieło nie mogę pozbyć się w rażenia, że Z. Dm o chowski w jakim ś stopniu realizow ał zamierzenia O skara Sosnowskiego. P rzejął także identyczną zasa dę ilustrow ania, kładąc w ielki nacisk na opracow a nie rysunków , również publikow anych w skalach 1 : 500 i 1 : 1000. L ata pracy w Zakładzie z Oskarem Sosnowskim nie pozostały bez śladu.
Podziw iam niesłychany upór i w ytrw ałość Z. Dmo chowskiego, któ ry na obczyźnie zdołał przygotować dzieło, na pewno niedoskonałe, ale będące olbrzym im 90
osiągnięciem. We w stępie swego dzieła napisał:
„W dzięczne w spom nienie o m oim zn a ko m itym na u czycielu a w ielkim Polaku oraz serdeczna m yśl o kolegach i przyjaciołach z Z akładu A rc h ite k tu ry Pol skiej b y ły m i przez cały czas pracy nad książką główną pobudką i najm ocniejszym oparciem ”.
Zbigniew Dm ochowski m arzył o powrocie do Polski i podjęciu rozpoczętych prac. Zwrócił się w tej sp ra wie do jednego ze siwych przyjaciół, ówczesnego Ge neralnego K onserw atora Z abytków PRL, ale nie znalazł oparcia. Zaw iedziony i chyba trochę rozżalo ny odesłał do Z akładu A rc h itek tu ry P olskiej P oli techniki W arszaw skiej dw ie skrzynie zgromadzonych do sw ych w ykładów przeźroczy (szklanych 9 X 9 cm) i negatyw ów , odciął się od spraw dziejów arch itek tu ry polskiej i w yjechał do Nigerii. Tam bez reszty poświęcił się badaniom daw nego budow nictw a m u rzyńskiego, uzyskując w ielkie sukcesy, wysoko dziś oceniane przez w ładze nigeryjskie. Prow adził z po św ięceniem w prym ityw nych w arunkach badania te renowe, w ykładał na uniw ersytecie, nadzorow ał p ra ce konserw atorskie i rekonstrukcyjne licznych b u dowli. Na początku lat siedem dziesiątych w rócił do k ra ju i został profesorem P olitechniki Gdańskiej'. N igeria jednak ciągnęła, go nadal, więc dzielił swój czas m iędzy G dańsk i Jos. U m arł w roku 1982. Pozo stało po nim w ielkie dzieło, rzadko spotykane w b i bliotekach polskich, które w yrosło na tradycjach Za kładu A rch itek tu ry Polskiej Politechniki W arszaw skiej.
Dwa w y d an e tom y: Dzieje arch itektury w Polsce w 1956 r. i Dzieje budow nictw a w Polsce w edług
Oskara Sosnow skiego w 1964 r., autorstw a dwóch
uczniów tego w ielkiego Profesora, zam ykają pew ien istotny okres w historiografii a rch itek tu ry polskiej. P rofesor J a n Zachw atow icz w ielką w agę przyw iązy w ał do sp ra w y popularyzacji dziejów arch itek tu ry polskiej. J u ż w 1956 r. ukazał się album A rch itektu ra
polska do poło w y X I X w., który doczekał się kilku
w ydań oraz tłum aczeń na języki obce. S yntetyczny zarys h isto rii a rc h ite k tu ry polskiej, zam ieszczony we w stępie do album u, na w iele lat zastąpił b rak ujące opracow ania podręcznikow e. Również w iele uw agi poświęcono stro n ie graficznej — rysunkom i fotogra fiom. P am iętam , jak w spólnie z W. Cz. K rassow skim w ykonyw aliśm y b rak u jące zdjęcia do album u na k li szach 9 X 12 cm, gdyż inne nie byłyby przez P rofeso ra przyjęte. P ro feso r osobiście dokonyw ał w yboru zdjęć spośród tysięcy, jak ie zostały zgromadzone. Z astan a w iał się długo nad ujęciem każdego zdjęcia, nad układem ich w album ie, ab y w pełni oddały obraz a rch itek tu ry polskiej. Na długie lata A rchitektu ra
polska do połow y X I X w. będzie w zorem w ydaw
nictw album ow ych o architekturze i jest w spaniałym przykładem znaczenia ilu stracji w przekazyw aniu koncepcji autorsk iej.
W rzesień 1983
prof, dr Wojciech Kalinowski Ośrodek D okumentacji Zabytków Warszawa
ANTONI KĄSINOWSKI
SPOTKANIA Z PROFESOREM
Rok 1953 — pracow nia m urów obronnych starej W arszaw y daw nego Z akładu A rch itek tu ry Polskiej P olitechniki W arszaw skiej. K ierow nik pracow ni, ów czesny starszy asystent, arch. Zdzisław Tomaszewski, zapow iada w izytę Profesora. Z jaw ia się jak zw ykle punktualnie, nienagannie ubrany. O dpow iadam y chó rem „Dzień dobry”.
Profesor zdejm uje płaszcz podchodzi do deski i sto jąc zaczyna przeglądać rysunek po rysunku. Cisza, skupienie — po 40 m inutach: „To zm ien im y, to ina
czej, o tak... Do w idzenia” i to w szystko. A m y po
tych p aru słowach m am y ra b aty na miesiąc.
Rok 1955 — zima, ta sam a pracow nia, tylko inny lo kal — przy K rzyw ym Kole w oficynie, w przyziem iu dwie sklepione izdebki. Robimy m odele zespołu B ra m y Łaziennej w jego historycznym rozwoju. Na ścia nach pow stałe okazjonalnie różne rysunki i napisy w ykonane tem perą. Zjaw ia się Profesor, rzut oka na w nętrze, k orek ta, po korekcie papieros i stw ierdze nie: „Widzę, że Panowie kontynuu jecie tradycję, tu
m ieszkał profesor Skórew icz, oj byw ało tu wesoło...”
Po takim stw ierdzeiu podajem y Profesorow i pędzel um oczony w tem perze — „Może Pan Profesor ze
chciałby coś ... na pam iątkę ...” P rofesor wziął pędzel
i za m om ent n a ścianie pojaw iła się znana sy g n atu ra ZJ. Podziękow aliśm y. Po w yjściu P rofesora zdo byliśm y złotą ram ę i um ocwaliśm y ją na ścianie, trochę pochyło, trochę asym etrycznie — w tzw. zło tym punkcie. Po p aru tygodniach ponow na w izyta — ko rek ta P rofesora. Wszedł, jak zwykle jednym rzu tem oka zlustrow ał w n ętrze i stw ierdził: „Jednak
ramę pow iesiliście ta k, ja k m yśla łem ”.
Rok 1956 — Szczecin. Po zakończeniu R ady K onser w atorskiej okazjonalny obiad w „O rbisie”. W oje wódzki K o n serw ato r Zabytków m gr H enryk Dziurla jako gospodarz czyta jadłospis: „zupy — pom idoro
wa, barszczyk, rosół — kto z Państw a którą?” P ro fe
sor zgłasza się pierw szy: „Jeżeli chodzi o zupę, to
dla m n ie śledzik w śm ietanie...”
Rok 1979 — Zamość. Do Oddziału P racow ni K onser w acji Zabytków zgłosił się daw ny kierow nik budow y S tarej B ram y Lw ow skiej, któ rej realizację według pro jek tu P rofesora przerw ała w ojna 9 w rześnia 1939 r. A ntoni Szyńkarczuk przechow ał przez czter dzieści lat p ro jek t P ro fesora — parę odbitek św iatło czułych i p arę ark uszy papieru pakowego z w ykreś lonym ołów kiem napisem inskrypcyjnym w skali 91