• Nie Znaleziono Wyników

To były zdecydowanie jej ulubione weekendy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "To były zdecydowanie jej ulubione weekendy"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Niespodzianka

Był piękny słoneczny dzień. W dodatku wolny od szkoły. Jeden z tych, które Matylda tak lubi!

Może wtedy spać do oporu, tata robi na śniadanie jej ulubione naleśniki, a potem całą trójką jadą do babci i dziadka na wieś. Uwielbiała spędzać tam czas! Tym bardziej wtedy, gdy robiło się coraz cieplej na dworze. Chodziły wtedy z babcią i mamą na długie spacery do lasu. Często dochodziły do następnej wsi. A kiedy wracały, tata z dziadkiem palili ognisko za starą stodołą i piekli kiełbaski. To były zdecydowanie jej ulubione weekendy. Czasem odwiedzali dziadków też jej starsi kuzyni. Wówczas zabawom nie było końca!

Jednak ten poranek był zupełnie inny. Wprawdzie jak zawsze tata smażył naleśniki na śniadanie, ale mama była jakaś inna.

- Matyldziu dziś nie pojedziemy do dziadków. Zostaniemy w domu i będziesz mi bardzo potrzebna. – powiedziała.

Dziewczynce zrobiło się trochę przykro, bo bardzo czekała na ten weekend. Właśnie dziś miała do dziadków przyjechać Sawa, jej dalsza kuzynka, która na co dzień mieszkała bardzo daleko.

- Dobrze mamo – powiedziała mimo wszystko – a co będziemy robić?

- Musimy posprzątać ogródek i posadzić kwiatki, ale najpierw pojedziesz ze mną i pomożesz mi je wybrać.

Zaraz po śniadaniu pojechały do pobliskiego ogrodnika. Roiło się tam od pięknych roślin. Duże, małe, kolorowe i całkiem zielone. A ten zapach! Aż kręciło się od niego w głowie.

- Patrz mamo! – zawołała Matylda – nawet choinki sprzedają, a przecież do świąt daleko!

Mama zaśmiała się i powiedziała – Kochanie to są drzewa iglaste. Zobacz ile jest ich rodzajów.

Każde ma inne igły i nosi inną nazwę. A zimą faktycznie, niektóre z nich można kupić i zdobią domy jako choinki.

- A czy moglibyśmy taką mieć? U nas w ogródku? Czy wtedy zawsze byłyby pod nią prezenty?

- Oczywiście, że możemy. Z prezentami sprawa się trochę komplikuje, bo przynosi je Mikołaj.

Jak wiesz on nie pracuje codziennie w terenie. – mama uśmiechnęła się i przytuliła córkę – ale jeśli tylko chcesz możemy wybrać jakąś niewielką do naszego ogródka.

Matylda wybrała jedno drzewko i odstawiły je na bok. Trzeba było jeszcze poszukać kwiatów.

Mama chciała chyba wykupić pół sklepu. Brała wszystko, co zobaczyła! Niezapominajki,

(2)

stokrotki, róże i takie, których nazw nie znała. Zastanawiała się jak one się z tym wszystkim zabiorą. Ich samochód to nie ciężarówka, żeby tyle pomieścić. Kiedy już zbierały rzeczy, Matylda zauważyła, że pod ich drzewkiem coś leży. Jakaś mała biało – czarna kulka. Podeszła bliżej…

- Mamo! – zawołała – zobacz co tam jest?

Mama podeszła do niej i przez chwilę przyglądała się znalezisku.

- Wiesz, to chyba mały szczeniaczek. Pewnie schował się w cieniu drzewka przed słonkiem.

Kiedy to mówiła piesek poruszył się i rozejrzał po okolicy. Jego wzrok padł na mamę i Matyldę i radośnie zamerdał ogonkiem. Nieporadnie wstał i podszedł do nich, tuląc się do nóg.

- Mamuś zobacz jaki on słodki! I jakie ma piękne oczka!

- To prawda córeczko, jest cudowny. Ale niestety, musimy już iść.

Dziewczynka pogłaskała szczeniaka na pożegnanie i szepnęła mu na ucho – Jeszcze cię odwiedzę.

Zapakowały z mamą do samochodu kwiatki i drzewko. Ku wielkiemu zdziwieniu Matyldy, wszystko się zmieściło, a nawet było jeszcze trochę miejsca.

Przez całą drogę do domu dziewczynka myślała o nowym, małym przyjacielu. Gdy tylko stanęły przed bramą, wysiadła z samochodu i pobiegła do swojego pokoju.

- Starsza pani mówiła, że tamborek spełnia marzenia. Raz się udało, może i tym razem mi się poszczęści. – pomyślała. Wzięła go do ręki i wyszeptała – Tamborku, ja wiem, że ty masz magiczną moc… Bardzo cię proszę, chciałabym mieć takiego pieska.. – wpatrywała się w jego błyszczące w promieniach słońca maski, jakby czekając na odpowiedź. Ta jednak nie przyszła.

– I jeszcze… chciałabym się jednak zobaczyć z Sawą… ale wiesz, jeśli spełniasz tylko jedno życzenie, to marzę o piesku… - dodała, i pobiegła pomóc mamie.

Kiedy tata zobaczył, ile mama nakupiła, złapał się za głowę.

- Wykupiłyście pół ogrodniczego? – roześmiał się. Trochę było w tym racji, bo kwiatków było co nie miara! Ale mama na każdy miała plan. Dla każdego przygotowane było miejsce. Tata wyjmował jeszcze kilka kwiatów ze środka auta, gdy nagle coś mu przebiegło między nogami.

Myślał, że to któryś z kwiatków się przewrócił. Ale zaraz usłyszał radosny pisk Matyldy. Kiedy się odwrócił, zobaczył córkę z małą biało – czarną kulką.

(3)

- Mamo, mamo! – krzyczała – skąd on się tu wziął?!

- Nie mam pojęcia córeczko, musiał nam wskoczyć do samochodu podczas pakowania zakupów. – widząc zdezorientowaną minę mamy, dziewczynka wiedziała, że długo nie nacieszy się pieskiem. – A myślisz, że pozwolą nam go zatrzymać? – zapytała.

Rodzice spojrzeli po sobie. Nie planowali zwierzaka. Tym bardziej teraz.

- Zadzwonię tam i zapytam. Na pewno szukają pieska. – powiedziała mama.

Podczas, gdy mam rozmawiała przez telefon, tata ustawiał kwiatki w ich docelowych miejscach. Matylda w tym czasie bawiła się ze szczeniakiem. Hasali wesoło po całym ogródku.

Nie dopuszczała do siebie myśli, że za niedługo będą musieli się rozstać. Z drugiej strony, pomyślała też, że może inne dzieci za nim tęsknią. Postanowiła wykorzystać ten czas do ostatnich minut. Wtem zobaczyła, że mama skończyła rozmawiać. Podbiegła do niej.

- I co? I co? – dopytywała – Co powiedzieli?

- Tego pieska ktoś podrzucił do sklepu. Właściciele zajmowali się nim od dwóch dni. Ale niestety nie mają warunków, żeby go zatrzymać i szukali dla niego nowego domu. Jeśli chcemy, możemy go zatrzymać.

- Naprawdę?! – dopytywała Matylda, skacząc ze szczęścia.

- Tak, ale musisz pamiętać, piesek to nie tylko zabawa. To również obowiązki. – powiedział tata, który właśnie do nich podszedł.

- Obiecuję, że będę o niego dbała, najlepiej jak potrafię! – odpowiedziała dziewczynka.

- Dobrze, w takim razie piesek zostaje. Ale teraz musimy się wziąć do pracy! – zarządziła z uśmiechem mama.

- Tato, a jak go nazwiemy? Może Kaktus? Wprawdzie znalazłam go pod choinką, ale głupio będzie jak chłopcu damy na imię Choinka.. prawda? – zapytała.

- Mam tylko nadzieję, że nie będzie nas kłuł ząbkami jak kaktus – roześmiał się tata – A teraz zabieramy się za zasadzenie roślinek. Zostało nam mało czasu! – dodał.

Całą rodziną pracowali w ogrodzie do popołudnia. Wszystkie kwiaty i krzewy znalazły swoje miejsce, a efekt był powalający! Wspólnie uznali, że to był bardzo przyjemny dzień. Mimo, że pracowity. Kaktus cały czas biegał zadowolony między ich nogami, aż w końcu zasnął.

Oczywiście pod drzewkiem.

(4)

- Ale to jeszcze nie koniec Matyldziu. Kiedy my byłyśmy w sklepie, tata buszował w kuchni i przygotowywał kolację. – powiedziała mama – Pomożesz mi nakryć do stołu?

- Tak – odpowiedziała ochoczo – A po co nam aż tyle talerzy? Przecież jest nas tylko trójka?

- Będziemy mieli gości! – zawołał tata – A nawet już mamy!

Chwilę później słychać już było wesołe rozmowy dorosłych. Matylda nie musiała się długo zastanawiać, kto przyjechał. Czym prędzej nakryła do stołu i pobiegła przywitać się z dziadkami, ciocią, wujkiem i Sawą.

Wiedziała czyja to sprawka! Znowu tamborek spełnił jej marzenia. A dziś nawet dwa! Ma ukochanego pieska i odwiedziła ją ulubiona kuzynka.

- Ja to mam szczęście! – pomyślała Matylda.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zakres umocowania: zawieranie i zmiana umów o kartę kredytową Leroy Merlin, odbieranie oświadczeń w zakresie tych umów oraz umów pożyczki lub kredytu ratalnego, wykonywanie

Wydaje się więc, że najskuteczniejszym sposobem uniknięcia tego błędu jest po prostu unikanie określania danych obiektów jako dobre8. Zgodnie z tymi usta- leniami,

Najlepszym przykładem jest obecny rozwój sektora gier wideo oraz sektora beaconów w Krakowie ( przypis 6 3.. Pojawiają się opinie o potencjalnie negatywnych efektach branży

Obserwuj¹c liczbê hospitalizacji w oddzia³ach o wybranych specjalnoœciach mo¿emy zauwa¿yæ, ¿e najwiêcej hospitalizacji no- tuje siê na oddzia³ach chorób wewnêtrznych,

Niegdyś i dzisiaj uznanie ojcostwa dziecka poczętego,.. za którym przemawia domniemanie

nalnie sensownym krokiem, jest oparte na argumencie, który mówi, że jeżeli historyczno-spekulatywny rozum dozna niepowodzenia w zdobyciu dla nas wiecznego szczęścia, wówczas

Tytuł fragmentu relacji Kiedy wydarzył się cud, do Lublina nie można się było dostać Zakres terytorialny i czasowy Lublin, PRL.. Słowa kluczowe Lublin, PRL, cud lubelski,

Program Gospodarczy Rządu "Przedsiębiorczość—Rozwój—Praca”, Narodowy Plan Rozwoju 2004—2006, a także w innych średnio i długookresowych dokumentach