• Nie Znaleziono Wyników

Miasto bez herbu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Miasto bez herbu"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Mirosław Derecki MISTO BEZ HERBU

„Trzeba się w końcu zdecydować, czy to jest miasto czy też wieś! - peroruje z pasją jeden z moich rozmówców. – Elektryczność, gaz, asfaltowe jezdnie, nowoczesne bloki mieszkalne, ale przed niejednym z tych bloków zamiast klombu - kurnik, a i chlewik tu i ówdzie się trafi! O obliczu Poniatowej stanowią nowoczesne zakłady „Eda”. Ale nie można zapominać, że Poniatowa wywodzi się w znacznej mierze z okolicznych wsi i jest z nimi mocno powiązana. Nie tylko więzami rodzinnymi. Również nawykami”.

I nic w tym dziwnego. Przecież jeszcze tak niedawno szumiał tutaj las, a okoliczny region nasycony był niewielkimi, ubogimi wioseczkami odciętymi od świata miałką głębią przywiślańskich piasków. Zaledwie kilku lat przed wojną zaczęto wśród sosen nad rzeczką Poniatówką stawiać pierwsze budynki przyzakładowego osiedla, wchodzącego w skład Centralnego Okręgu Przemysłowego. Po napaści Niemiec na ZSRR utworzono tutaj obóz dla radzieckich jeńców, w późniejszych latach okupacji - obóz koncentracyjny dla ludności polskiej i żydowskiej. Hitlerowcy wymordowali 25 tysięcy ludzi.

Ale właściwa historia Poniatowej jest jeszcze krótsza. Zaczyna się od daty 22 lipca 1949 r., kiedy ruszyły ówczesne Zakłady Wytwórcze Sprzętu Instalacyjnego „Poniatowa”, zatrudniające raptem kilkuset pracowników. I to pracowników rekrutujących się przeważnie właśnie z okolicznych wiosek, robotników nisko kwalifikowanych, nie mających żadnego przygotowania do pracy w przemyśle. Dla tych ludzi trzeba było wybudować mieszkania, zorganizować sklepy, zapewnić im opiekę lekarską, urządzenia socjalne, kulturalne. Przez szereg następnych lat miał Poniatowej przysługiwać jedynie statut osiedla fabrycznego.

Dopiero w 1962 r. nadano jej prawa miejskie.

Lokalnego patriotę roznosi niecierpliwość: „czy to jest miasto czy też wieś!” Ależ

miasto! Nowoczesne miasto. Tylko, że z dwunastoletnim zaledwie stażem. Miasto jeszcze

nawet bez herbu, bo w natłoku spraw codziennych, w gorączkowym tempie przekształcenia

Poniatowej w organizm miejski, po prostu… zapomniano o zaprojektowaniu takowego. I ma

to swoistą wymowę: Poniatowa bardziej wybiegała spojrzeniem w przyszłość niż oglądała się

na tradycje…

(2)

A jednak tradycja… „Mieszka się” w Poniatowej „na starym” albo „na nowym”

osiedlu. „Stare osiedle” wtopione w gęstwinę sosnowego lasu, kojarzy się z owym pierwszym, „heroicznym” okresem odbudowy i rozbudowy zakładu przemysłowego, kiedy wartość rocznej produkcji nie przekraczała 3 milionów złotych, kiedy całe wyposażenie działu kontroli technicznej sprowadzało się do kliku „suwmiarek” i jednego mikrometru, kiedy miejscowa organizacja partyjna liczyła 17 członków...

Dwieście metrów dalej, na wzgórzu, za rzeczką, kwartały bloków pocięte ulicami:

Młodzieżową, Nałęczowską, Bema, Słoneczną, 1-go Maja, to osiedle „nowe”, dla miejscowych kojarzące się z jednym z kluczowych zakładów przemysłowych Lubelszczyzny, Zakładami Elektro-Maszynowymi „Eda”, zatrudniającymi kilka tysięcy wysokokwalifikowanych pracowników. Zakładami znanymi w 27 krajach świata z produkcji elektrycznych wyłączników samoczynnych, silników do pralek, nawilżaczy powietrza, sokowirówek. Z fabryką, która prowadzi stałą współprace z 13 placówkami naukowo- badawczymi. Od Krokowa po Gdańsk, od Wrocławia i Katowic po Lublin. W 1970 r. wartość produkcji „Edy” przekroczyła miliard złotych. Liczba pracowników zwiększyła się od 1949 r.

8-krotnie. Wydajność pracy…- 48-krotnie.

Miasto wyrosłe dzięki fabryce rozwinęło się w nowoczesny organizm. Ale też dzięki dynamicznemu rozwojowi „Edy” wzrastają w postępie geometrycznym potrzeby i apetyty miasta. Tym bardziej, że w tym roku Poniatowa przestała być tylko miastem fabrycznym.

Stała się również stolicą gminy. Naczelnik miasta i gminy, mgr Henryk Śmiech, „włada” 5- tysięcznym miastem i 21 wsiami zamieszkałymi przez 6 tys. osób. W ciągu najbliższych 3 lat Zakłady „Eda” powiększą się o 2 tysiące pracowników. Do roku 1975 liczba mieszkańców Poniatowej wzrośnie dwukrotnie. Region wiejski wkracza w okres dynamicznego rozwoju gospodarczego. Świeżo nastały „wójt” ma przed sobą ogrom zadań wymagających od niego nie tylko wielkiego poczucia odpowiedzialności, ale również pomysłowości i elastyczności umysłu.

„Wójt” należy do tej grupy młodych, energicznych, zawieszonych pomiędzy

trzydziestką a czterdziestką ludzi, którzy po przetarciu sobie dróg życiowych w wielkich

miastach, pociągnęli następnie ku Poniatowej zwabieni jej specyficznym urokiem. Śmiech,

wychowanek lubelskiego „zamojszczaka”, absolwent Wydziału Prawa UMCS, pracownik

instytucji społecznych w Lublinie. Sprawował później funkcję kierownika Wydziału Spraw

Wewnętrznych PPRN w Opolu Lubelskim, aby wreszcie „doszlusować” do żony, która,

lekarz-psychiatra, zrezygnowała z pracy w lubelskiej klinice na rzecz perspektyw

otwierających się przed nią w poniatowskim Sanatorium Przeciwgruźliczym. W Poniatowej

Śmiech został kierownikiem Zakładowego Ośrodka Informacji Zakładów „Eda”. Zajmował

(3)

się propagandą, reklamą, popularyzacją ruchu racjonalizatorskiego, kierował miejscowym radiowęzłem…

Magister mikrobiologii UMCS, Anna Mietkowska, zaraz po skończeniu studiów wyruszyła z rodzinnego Lublina do Poniatowej – dzisiaj jest kierownikiem laboratorium w Sanatorium Przeciwgruźliczym. Jej starszy brat, absolwent Wydziału Prawa UMCS, Waldemar, ściągnął niedawno z rodziną aż z Nowej Dęby. Jest w „Edzie” radcą prawnym.

Jego żona udziela ślubów w gminnym Urzędzie Stanu Cywilnego. Również z Nowej Dęby przybył nauczyciel z wykształcenia, obecnie 1 sekretarz Komitetu Zakładowego PZPR – Józef Mazgaj. Starszy o kilkanaście lat od nich, ale równie wielki entuzjasta Poniatowej, dyrektor Zakładów inżynier Marian Bilski, przyjechał przed dwoma laty z Bielska-Białej…

Od dwóch lat widać szczególnie intensywny rozwój Zakładów. „Edzie” przybędzie wkrótce odlewnia żeliwa. U bram fabryki w pośpiechu kończy się budowę Zespołu Szkół Zawodowych. W kompleksie nowoczesnych gmachów znajdzie pomieszczenie zasadnicza szkoła zawodowa, dzienne i wieczorowe technikum, 2-letnie technikum pomaturalne. Myśli się o otwarciu filii Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Lublinie.

W obecnej pięciolatce Zakłady mają do przerobienia pół miliarda złotych. Dyrektor Bilski przeznaczył milionowe sumy na budowę i modernizację dróg, wyasygnował 3 miliony na zakładowy żłobek, na szkoły, partycypuje w kosztach budowy kąpieliska miejskiego…

„Eda” czeka na fachowców. Na różnych uczelniach w kraju studiuje 47 stypendystów fabryki. Ale to za mało. „Tak byśmy pragnęli - powiada przewodniczący Rady Zakładowej, Antoni Pinta, który wyrósł na tutejszym gruncie - żeby jak najwięcej fachowców uświadomiło sobie, że Poniatowa to nie jakaś zapadła dziura odcięta od świata. Że tu warto przyjeżdżać, pracować, osiedlać się”.

Do „Edy” ciasną ludzie z okolicy. Dojeżdża tutaj, lub dochodzi 45 proc. pracowników Około 800 osób to tzw. chłoporobotnicy. Ci - pragną pozostać w swoich wiejskich domach.

Ale reszta, szczególnie młodzi, ciąży już ku osiedleniu się na stałe w mieście. I tutaj rozpoczynają się problemy, które nowokreowanemu naczelnikowi spędzają sen z powiek.

„Bogate” miasto - obiekt zazdrości wielu wiejskich radnych, którym trudno wyciągnąć z niezbyt zasobnej gminnej kiesy fundusze na szereg niezbędnych dla wsi inwestycji - otóż to

„bogate” miasto w bieżącej pięciolatce będzie mogło z przydziału rad narodowych

zaoferować najbardziej potrzebującym zaledwie... 20 mieszkań. A tych najbardziej

potrzebujących rodzin jest: 200. Liczby bezwzględnie wskazują wprawdzie, że w tejże

pięciolatce Poniatowa otrzyma 370 mieszkań, ale będą to mieszkania zakładowe i

spółdzielcze: dla tych - najbardziej potrzebnych „Edzie” i dla tych, którzy mają pieniądze na

wkład do spółdzielni. Ci, którzy mają jeszcze więcej pieniędzy, będą mogli zbudować domki

(4)

jednorodzinne na wyznaczonych przez miasto działkach. Niestety, to i tak nie rozwiąże problemu owych dwustu z „zaakceptowanymi”, „dokładnie przeanalizowanymi” i

„zatwierdzonymi do realizacji” – podaniami.

- Obecna sytuacja miasta wbrew pozorom jest bardzo krytyczna - powiada Śmiech, cierpimy na chroniczny brak mieszkań, ale to jeszcze nie wszystko: wskaźnik zagęszczenia powierzchni mieszkalnej jest w Poniatowej większy niż przeciętnie w województwie.

Budowa kotłowni dla nowych bloków doprowadziła do tego, że mamy obecnie… 9 kotłowni, a w sumie mieszkania są niedogrzane. Bardzo źle przedstawia się sprawa oczyszczania ścieków. Jeżeli nie rozpoczniemy w najbliższym czasie budowy nowej oczyszczalni, może nastąpić nawet zahamowanie budownictwa mieszkaniowego”.

Granicząca z Poniatową wieś Henin pęka w szwach od przyjmowanych przez tutejszych gospodarzy lokatorów. Mieszkają często w byle jak skleconych klitkach, płacąc 300-400 zł miesięcznie. Rekord zagęszczenia bije w Poniatowej, a pewnie i w kraju, pewna rodzina cygańska – w jednym niewielkim mieszkaniu żyją 23 osoby…

Poniatowa jest miastem nietypowym. Jest również nietypową gminą. Z powstałego na leśnych pastwiskach osiedla robotniczego szybko przekształciła się w robotnicze miasto.

Kreowana z kolei na stolicę mikroregionu, ośrodka mającego w wielokierunkowy sposób oddziaływać na wieś i zaspokajać potrzeby wiejskiej ludności, stanęła nagłe wobec braku...

tradycji. Dla wsi Poniatowa nigdy nie liczyła się jako miasto w pełnym tego – dla wsi – słowa znaczeniu. Nie było tutaj jarmarków ani cotygodniowych targów, a więc i tłumnych zjazdów z całej okolicy, kiedy to dokonuje się w miasteczku podstawowych zakupów. Ze swej strony Poniatowa nie była przygotowywana do spełniania funkcji usługowo-handlowych wobec rolnictwa: oto nagle brak odpowiedniej sieci sklepów dysponujących asortymentem rolniczym, brak warsztatów rzemieślniczych świadczących usługi dla rolników. Nawet kino, nawet stadiony sportowe są tutaj własnością wielkiego zakładu przemysłowego a nie - stolicy mikroregionu.

Znają w województwie dom kultury w Poniatowej jako jedną z bardziej interesujących placówek, odchodzącą swoistymi inicjatywami i formami pracy od najczęściej spotykanego szablonu. Koncerty dla robotników w halach produkcyjnych podczas przerw śniadaniowych, cieszące się wielkim zainteresowaniem quizy rozgrywane pomiędzy poszczególnymi wydziałami „Edy”, umiejętny dobór prelegentów... Kończy się właśnie budowę nowego skrzydła duszącego się w ciasnych pomieszczeniach domu kultury - dawnego hotelu robotniczego... Ale znowu: i dom kultury i jego działalność przeznaczona jest dla Zakładów.

Traktowany jako miejski jest przecież jednak dom kultury - własnością „Edy”. Tymczasem

Poniatowa potrzebuje na gwałt placówki czuwającej nad pracą kulturalną w owych

(5)

przynależnych do nowopowstałej gminy 21 wsiach. Musi się na razie stosować półśrodki:

gmina da etat „kulturalny” a kierownictwo domu kultury w porozumieniu z fabryką rozszerzy zakres działania. Bibliotekę miejską połączy się z zakładową, a w wygospodarowanym w ten sposób lokalu miasto otworzy nowoczesny Klub Międzynarodowej Prasy i Książki... I tak dalej i tak dalej.

Wtłacza się więc naczelnik za kierownicę swojej nieco zdezelowanej „Zastawy”, mknie do przewodniczącego PPRN w Opolu, Antoniego Janoszczyka, po chwili wraca do Poniatowej, krąży między Zakładami a miastem, między starym i nowym osiedlem - prosi o pomoc, uzgadnia, konferuje... W przyśpieszonym tempie „miasto bez herbu” musi nadrobić przynajmniej tę część tradycji, bez której nie może się obejść na drodze dalszego swojego rozwoju.

Pierwodruk: „Kamena”, 1973, nr 4, s. 6-7.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jest bardzo m ożliw e, że p rzy kopiowaniu w k rad ły się do poszczególnych egzem plarzy inter­ polacje, skrócenia lub przeróbki... D okum enty dotyczące

W pierwszej, oprócz omówionych wcześniej dokumentów, znajdują się też pisma po- ruszające kwestie książek pozostałych po zlikwidowanej oficynie wydawniczej prowadzonej

After a break, another seven interesting reports were presented, which concerned urbanisation beyond city boundaries under­ stood as tlie growth or sprawl of urban

und des Ganzes, des Individuums und der Gesellschaft, der Existenz und des Mitseins zu entfalten? So eröffnet sich die Frage über die Natur der Kultur, die in

Podsta­ wą analiz stał się spisany przez Strabona bota­ niczny poemat De cultura hortorum.. Kontem­ placyjne rozważania wczesnośredniowiecznego poety dowodzą, w jak

A by je n ależy­ cie rozswiązać, konieczna jest ścisła współpraca trzech zainteresow anych stron: tw órców tych m ateriałów , tj.. konferencję n auk o­ wą,