S T A N IS Ł A W K A M IŃ S K I
O UZASADNIANIU TEZ FILOZOFICZNYCH
Często podkreśla się, że w XX w. dla każdego poważnego i sam odzielnie myślącego badacza praktycznie niezbędne stało się odpowiednie „w yposażenie“ logiczne i metodologiczne. Tym bardziej samowiedza metodologiczna konieczna jest każdemu, kto chce odpowiedzialnie filozofować. Z jednej strony bowiem nie
podobna, aby filozof-specj alisła choćby najbardziej przedm io
towo nastaw iony i unikający jakiejkolw iek refleksji nad nauką i m etodą mógł pow strzym ać się od w ypow iadania uw ag o cha
ra k te rze m etateoretycznym i metodologicznym. Z drugiej zaś strony w szechstronna i rzetelna wiedza o m etodzie filozofii dla
tego je st niezbędna, iż poznanie filozoficzne spraw ia szczególne trudności w jego zdobyw aniu i upraw om ocnianiu oraz kom uni
kow aniu. Zwłaszcza uzasadnianie tez stanow i najbardziej new ral
giczny p u n k t w tym procesie. Nie darm o mówi się, że ani przed
m iot wiedzy, ani jej cel, ani naw et sam a stru k tu ra jej system u nie stanow ią ta k znamiennego spraw dzianu jej naukowości, jak sposób uzasadniania w niej tw ierdzeń ł . Nawiązując do wstępnego stw ierdzenia trzeba dodać, iż nie chodżi przy ty m o sam ą zna
jomość stosow anych m etod filozofowania, ale także o zdawanie sobie spraw y z ich w artości epistemologicznej i to w porównaniu z m etodam i innych nauk. A wreszcie nie wolno zapominać również o tym , że tezy filozoficzne posiadają olbrzym ią wagę teoretyczno-poznawczą oraz kolosalną doniosłość praktyczną.
Zmusza to do tym większej troski o należyty sposób ich uza
sadniania. ;Ma on być wynikiem gruntow nych przem yśleń w oparciu o rezu ltaty całej — nie tylko jednego okresu czy jednej szkoły — metodologii nauk oraz odznaczać się szczególną precyzją wykonania. Już Tomasz-z A kw inu w mocnych słowach przestrzegał przed przytaczaniem nieścisłych (niepoprawnie sfor
mułowanych) argum entów dla udowodnienia ważnych przeko
1 Por. S. K a m i ń s k i , P ojęcie n au ki i k la sy fik a c ja nau k, L ub lin 1961, s: 66n.
3 8 S T A N IS Ł A W K A M IN S K I
nań, choćby skądinąd na pewno prawdziwych. N arażam y się bowiem w tedy na pośmiewisko przeciwników, którzy m niem ają, iż jedynie na takich argum entach opieram y swoje p rz ek o n an ia2.
Jakże często jednak filozofowie zapom inają o ty m ostrzeżeniu i wyżej przytoczonych* racjach przem aw iających za potrzebą samowiedzy metodologicznej. Błąd ten wywołuje szczególnie przykre skutki wtedy, jeśli ujaw nia się w kursorycznych w y kładach filozofii. A w tej dziedzinie niem ało jest jeszcze do zrobienia.
Niepodobna w jednym artykule zająć się dokładniej uzasad
nianiem tez w rozm aitych typach filozofii. Ograniczym y się tu z góry do tzw. filozofii klasycznej czyli perypatetyckiej 3. Ale i ta k zacieśniony przedm iot rozważań posiada jeszcze nie tylko szeroki lecz także chw iejnie zdeterm inow any zakres. Przeszło dwudziestowiekowy okres trw an ia filozofii arystotelesowskiej sprawił, że pow stało wiele jej m odyfikacji niekiedy różniących się dość znacznie m iędzy sobą. Nawet w łonie tzw. tomistycznego ujęcia filozofii klasycznej istnieją dziś przynajm niej dwa prze
ciw staw ne podejścia: tzw. esencjalne i egzystencjalne. Powinno to znaleźć swoje w yraźne odbicie w sposobie uzasadniania tez.
Szczupłość jednak refleksji metodologicznej w obu kierunkach nie uw yraźnia tego zazwyczaj w sposób dostatecznie widoczny.
Dlatego i w poniższych rozważaniach nie będziemy zajmować się specjalnie tym i osobliwościami w tom istycznej filozofii. Ale w arto zwrócić uwagę na dw a różne stanowiska co do podziału filozofii. Przeważnie w ylicza się następujące jej dyscypliny:
1° m etafizykę ogólną zw aną też czasem ontologią; obok niej w yodrębnia się niekiedy teodyceę, czyli m etafizykę Boga, tra k tu ją c ją jako m etafizykę specjalną (szczegółową); 2° psychologię filozoficzną, coraz częściej nazyw aną (przy niew ielkim rozsze
rzeniu problem atyki) antropologią filozoficzną (filozoficzna teoria człowieka i jego spraw jako czegoś różnego od św iata jedynie m aterialnego); 3° filozofię przyrody, czyli kosmologię; 4° teorię
2 Por. S. T heol. I, q. 32, a 1.
3 Chodzi o filo zo fię jak o w ied z ę — m ądrość, p osiad ającą w łasn y, od
ręb ny od nau k szczegółow ych przedm iot i sw oistą m etodę. F ilo zo fia ta nie m a charakteru ani uogóln ienia, an i sy n tezy w y n ik ó w n au k szczegółow ych, jak zdaje s ię m niem ać, np. Z. P o n i a t o w s k i (L en in a n a u k o w o ść f ilo zo fii, „K w artaln ik H isto rii N au k i i T ech n ik i“, 6 (1961) 5).
U Z A S A D N I A N I E T E Z F IL O Z O F IC Z N Y C H 3 9
poznania, k tó ra w ystępuje rów nież pod nazw ą epistemologii;
5° estetykę oraz 6° etykę (te dw ie ostatnie dziedziny łączy się czasem w innych kierunkach pod nazw ą filozofii w artości lub aksjologii filozoficznej). Nierzadko jako odrębne dyscypliny w y
m ienia się: filozofię k u ltu ry i filozofię dziejów, filozofię społe
czeństwa oraz filozofię poszczególnych dyscyplin naukowych.
Istn ieją jednak różnice w powyższym wyliczeniu. Pow oduje je ciaśniejsze lub szersze rozumienie filozofii. Je d n i teoretycy filo
zofii pojm ując ją ściślej nie chcą odróżniać m etafizyki od filo
zofii, a co najw yżej pozw alają mówić o m etafizyce ogólnej i specjalnej (najchętniej zresztą m ów ią w obu przypadkach o fi
lozofii bytu). P rzestrzegają też różnicy m iędzy filozofią b y tu (metafizyką) a ontologią, widząc w te j ostatniej ogólną teorię raczej esencjalnie pojętego św iata (a naw et jak o b y tu możli
wego). Inni zaś, jakby szerzej rozumiejąc filozofię obok m etafi
zyki jako ogólnej teorii b y tu w yodrębniają dyscypliny filozo
ficzne nie będące —• ściśle m ówiąc — m etafizyką. Różnice te w koncepcji filozofii tom istycznej, aczkolwiek może ze szkodą dla dokładności charakterystyki uzasadniania filozoficznego oraz uniw ersalności rozwiązań, w zasadzie pominiemy. Nie w tym sensie, że nie m ają one w pływ u na w ynik naszych rozważań lecz dlatego, iż zw róci się uw agę przede w szystkim na uzasadnianie w filozofii bytu. Zresztą, nie tylko rozmaitość ujęć filozofii scho- lastycznej ale również wiele niedopowiedzeń, skostniałych for
m ułek, sform ułow ań rozum ianych nie dość jasno i w yraźnie a -p rz y tym w szystkim szczupłość refleksji metodologicznej nie pozw alają n a zrelatyw izow aną i szczegółową analizę oraz cha
ra k te ry sty k ę uzasadniania tez filozoficznych i to w ram ach jed nego arty k u łu . Dlatego poniższe uw agi będą raczej ogólne — a m oże. i ogólnikowe — oraz dyskusyjnie i szkicowo p rzynaj
m niej w yjaśniające charakter tego uzasadniania w porów naniu z typam i operacji system atyzacyjno-dowodowych, przyjętych we współczesnej metodologii nauk. W ydaje się, że naw et takie skrom ne cele w arto sobie postawić, bo nie są m i znane mono
grafie, które by te zadania już ex professo zrealizowały. W praw
dzie w ostatnich latach ukazało się kilka osobnych p rac o m e
4 0 S T A N IS Ł A W K A M IŃ S K I
todzie m etafizy k i4, ale wszystkie one zajm ują się problem atyką nie ty le metodologiczną co epistemologiczno-psychologiczną zwią
zaną z upraw ianiem filozofii. Jeśli zaś chodzi o sam ą spraw ę uzasadniania filozoficznego, to najczęściej jeszcze dyskutuje się zagadnienia bądź tradycyjne, bądź nie wchodzące w specyfikę fi
lozofii tomistycznej 5. Pew ne ciekawe — jak się zdaje — uw agi można chyba tylko znaleźć w niektórych artykułach, zwłaszcza dotyczących dowodów istnienia Boga. W ykorzystano je w niniej
szych rozważaniach, jak też określenia, spostrzeżenia i w yjaśnie
nia porozrzucane po różnych wstępach do całej filozofii i po
szczególnych jej dyscyplin 6.
Obok teorii uzasadniania wzięto również pod uwagę jego prak ty k ę zaw artą w kursorycznych w ykładach m etodą sehola- styczną filozofii tom istycznej. W tych bowiem najw yraźniej uw i
daczniają się sposoby operacji uzasadniających. Okazuje się jed
nak, że teoria i prak ty k a dowodzenia nie zawsze zgadzają się ze sobą. Pom ijając ogólny problem determ inacji ich wzajem nego stosunku będziem y raczej godzić podane reguły faktycznego po
stępow ania i prak ty k ę z zasadam i płynącym i z perypatetyckiej koncepcji filozofii a nie odwrotnie. W ydaje się bowiem, że ope
racje dowodowe w podręcznikach scholastycznych uległy pew
4 N. B a l t h a s a r , L a m éth o d e en m é ta p h y siq u e , L ou vain 1943, s. 223;
L. G i l s o n , M éth ode e t m é ta p h y siq u e selon F ranz B ren tan o, P aris 1955, s. 286; R. J. H e n l e , M eth o d s 'in M eta p h ysics, St. L ou is 1950, s. 73; J . H e s s e n , Die M ethode d e r M e ta p h ysik , B a n n -B erlin 19552, s. 64.
5 U zasad nianie w filo zo fii osobno om aw iają: B. K a s m, Id ée d e p re u v e en m éta p h y siq u e , P aris 1959; H. W. J o h n s t o n e , P h ilosoph y a n d A rg u m en t, P ittsburgh 1959 i Ch. P e x e l m a n - L. O l b r e c h t s - T y t e c ' a , R h éto riq u e e t p h ilosoph ie, P a ris 1952. P ierw sza z ty ch pozycji zasługuje ma w zm iankę jed y n ie ze w zg lęd u na sw ój tytu ł. Druga zaś bada w p ra w d zie rolę u zasad niania w filo zo fii uznając jego odrębność zarów no od argum en
ta c ji form alnej jak i retorycznej, ale n ie w chod zi w sp ecy fik ę d ow odów w y stęp u jących w filo zo fii tom istyczn ej. O statnia k siążka w reszcie d o ty cz y ty lk o argum entacji retorycznej w filozofii. Z artykułów w arto w sp om n ieć n astęp ujące: J. F. A n d e r s o n , On D em o n stra tio n in T h o m istic M e ta p h y sics, „T he N ew S ch olasticism “, 32(1958)476—94; F .R . B a r b o , L a s tr u ttu r a logica della p rim a v ia p er p ro v a re V esisten za d i Dio, „Rivdsta di fil. n e o - scoL“, 52(1960)241—318; J. B e n d i e k, Z u r logisch en S tr u k tu r d e r Goû- te s b e w e ise , „Frainz. Studien", 38(1956) 1—38 i 296— 321; C. F r a n k e l , O n th e N a tu re o f P ro o f in P h ilosoph y, „R evue intern, de p h ilos.“, 8(1954) 109— 123; G. R y l e , P h ilosoph ical A rg u m en ts, W: L ogical P o sitiv is m , ed.
A yer, G lencoe 1959; s. 327—344 i J. P é t r i n , L es m o d es d e d ire „per se"
e t la d é m o n stra tio n , „Rev. U n iv. O ttava“, 21 (1951) 173—92.
6 N iestety w niektórych w stęp ach , jak np. G redta, H ugona, B o y era o m etod zie n ię m ó w i się w c a le albo praw ie w cale.
U Z A S A D N I A N I E T E Z F IL O Z O F IC Z N Y C H 4 1
nem u zm anierow aniu na skutek nie dość świadomego i pieczo
łowitego odróżniania m etody system atycznej od m etody dydak
tycznej oraz ścisłego brak u przestrzegania ich właściwej roli w wykładzie. S praw ę pogarsza uporczywe niem al niew ykorzy
styw anie w w ykładach w yników współczesnej logiki, a naw et czasem rów nież rozważań metodologicznych A rystotelesa i To
masza z Akwinu.
Na przestrzeni wieków w ykrystalizow ały się w naukach dwie zasadniczo różne, fundam entalne m etody postępowania do-*
wodowo - system atyzacyjnego: dedukcyjna i indukcyjna. Nie trzeba dodawać, że jedna i druga w ystępuje w w ielu m odyfika
cjach: 1° dostosowanych do rozm aitych typów nauk i etapów ich rozwoju oraz 2° uzależnionych określonym i poglądam i w teorii poznania. Trudno jest więc scharakteryzow ać je bezwzględnie i uniw ersalnie a zarazem dokładnie. P rzypom nijm y spraw y n aj
potrzebniejsze w dalszych rozważaniach.
Uzasadnianie jako wskazywanie racji i powodów względnie motywów racjonalnych dla asercji jakiegoś zdania (zarówno tw ierdzenia jak i reguły) może mieć w naukach dedukcyjnych dość ścisłą definicję o charakterze syntaktycznym czy sem an
tycznym . Natom iast dla nauk indukcyjnych choć podaje się k ry te ria w eryfikacji, to właściwie daje się jedynie określenie d y rek- tyw alne ty p u nie tyle teoretycznego, co pragm atycystycznego (opartego o podstawy działalności badawczej i życiowej) lub naw et socjologicznego (przez odwołanie się do powszechnej p rak tyki uczonych czy zwyczaju społecznego w spraw ie tego, jakie uznaje się za dopuszczalne uzasadnianie).
U zasadnianie dedukcyjne w ystępuje zasadniczo w dwojakiej postaci: jako absolutne i zrelatywizowane. W pierwszym przy
padku uzasadnia s ię jakieś zdanie w pew nym języku, jeśli czysto sem iotycznie okazuje się, że jest ono w tym języku analityczne.
Uzasadnia się zaś względnie (ze względu na określone przesłanki i stopień ich uzasadnienia już niededukcyjnego) jakieś zdanie pewnego języka, gdy wyprow adza się je w tym że języku według reguł ogólnologicznych z wym ienionych przesłanek. Prościej mó
wiąc, w te n sposób uzasadnia się pewne zdanie, skoro wskazuje się przy jęte już inne zdania, z których daje się ono niezawodnie (logicznie) wywnioskować. W dedukcji uzasadnianie samych
4 2 S T A N IS Ł A W K A M IŃ S K I
układów aksjomatów dla poszczególnych dyscyplin, jeśli te są rozstrzygalne, nie stanow i problem u, bo cały zbiór tez jest dany.
Natomiast w teoriach nierozstrzygalnych uzasadnia się (niektórzy wiolą mówić — uspraw iedliw ia się) aksjomaty, jeśli przytacza się motywy przede wszystkim o charakterze pragm atycznym i eko- nomiczno-estetycznym. O kazuje się ich form alną poprawność oraz przydatność do charakterystyki intuicyjnie danego modelu czy zbioru modelów, do udow odnienia ciekawych tez. Decyduje o ich przyjęciu to, że posiadają łatw o intuicyjnie uchw ytną treść a zarazem ogólną, ale też niem ałą rolę odgryw ają względy pro
stoty, wygody i elegancji układu aksjom atów 7.
Uzasadnianie w naukach indukcyjnych (empirycznych) w plata się w złażony proces wiedzotwórczy, któ ry m a charakter cy
kliczny 8. Od św iata faktów zaobserwowanych (wedle różnych metod technicznych i technologicznych) przechodzi się myślowo, korzystając z pomocy sem iotyki (przy ustalaniu aparatury poję
ciowej), logiki (co do przyjętych schematów rozumowania i po
wiązania tez) i m atem atyki (przy ujęciach ilościowych) do tw ier
dzeń i zasad teoretycznych czy też — częściej (głównie dzięki inw encji twórczej) — do wszelkiego ty p u hipotez. Następnie z tych wszystkich otrzym anych zidań dedukuje się dotyczące zjawisk przew idyw ania (ogólniej — wszelkie konsekwencje szczegółowe), które podlegają rozstrzyganiu (w eryfikacji lub fal- syfikacji) w świecie faktów. W te n sposób fa k ty stają się po
nownie przedm iotem rozm aitych obserwacji ale już kierowanych odpowiednimi inspiracjam i pochodzącym i z konstruow anej teorii.
Uzasadnianie zachodzi w ty m drugim etapie cyklu, a dokładniej mówiąc utożsam ia się ostatecznie z w eryfikacją (potwierdzaniem) empiryczną, której reguły ustala się w dużej zależności od po
glądów teoriopoznawczych, przew ażnie jednak wedle kryteriów pragm atycznych. Spraw dzanie to m a charakter nie tyle zwykłego potwierdzania konsekwencji teorii przez fakty, ile okazywania
7 W charakterystyce uzasadniania ded u k cyjn ego starałem s ię w y k o rzystać rów nież uw agi, ja k ie p oczyniono n a K onferencji lo g ik ó w w J a błon nie w dniiach 25— 29 IV 1961.
8 Par. np. J. G. K e m e n y , A P h ilo so p h er L o oks a t Scien ce, Prinoetan 1959, s. 85—6 oraz C . J. D u c a s s a , P h ilo so p h y as a Scien ce, N e w Y ork 1941, s. 119.
U Z A S A D N I A N I E T E Z F IL O Z O F IC Z N Y C H 4 3
w bardzo zresztą pomysłowy sposób, iż nie ma w świecie przy
padków , które by obalały uzasadniane zdanie te o rii9.
Staw iam y teraz pytanie, czy któryś z opisanych dwóch ro
dzajów uzasadniania byw a wyłącznie stosow any lub może być stosow any w filozofii? Odpowiedź w obu przypadkach w ydaje się być bezwzględnie negatyw na. Faktycznie w filozofii klasycz
nej nie uzasadnia się tezy na drodze jej w eryfikacji (we współcze
snym sensie tego term inu), czy to w form ie potw ierdzania, czy na
w et wykaizywaoia w arunków jej em pirycznej nieobalalności. Jest to zupełnie zrozumiałe. Filozof nie może posługiwać się tego ro
dzaju w eryfikacją jako jedynym sposobem uzasadniania. Poza nielicznym i w yjątkam i byłaby zbyt słabym spraw dzianem w a r
tości poznawczych tw ierdzenia filozoficznego. Doprowadza1 ona bowiem tylko do m niej lub bardziej określanego stopnia praiw- dopodabieńsitwa tezy, a nie gw arantuje jej konieczności. T ym czasem tw ierdzenia filozofii klasycznej m ają być nie tylko rze
czowe lecz również ogólne i zarazem konieczne. Możliwość ta
kich zdań w nauce stanow i osobny problem. Dla pozytywnego jego rozwiązania Ważne jest to, iż przecząca• odpowiedź jest ko
niecznie uw arunkow ana dogm atycznym założeniem: 1° dychoto- micznego podziału wszystkich zdań naukow ych na analityczne i syntetyczne, 2° dyskursywności zabiegów dowodowo opiera
jących zdanie ogólne na doświadczeniu, 3° samej możliwości em pirycznego rozstrzygnięcia w stosunku do poszczególnego w y
izolowanego z system u zdania 10. Zresztą istnieją poważne racje do przypuszczenia, że w dziedzinie rzeczowego poznania o w y
sokim stopniu abstrakcyjniości przedstaw iana zazwyczaj metoda sprawdzalności em pirycznej nie w ystarczy do uprawom ocnienia w szystkich tez n auki u .
B ardziej skomplikowanie przedstaw ia się problem stosowal
“ W ielu m etodologów , jak np. K. Popper, głosi antyindukcjonizm , k tóry m ożna rozum ieć w ty m sensie, że n ie w u ogóln ian iu i potw ierdzaniu em p iryczn ym leży isto ta procedury nau kotw órcżej, lecz w tw orzen iu ogól
n ych h ip o tez i ok azyw an iu (w ystęp u je tu przew ażnie dedukcja) w arun ków ich n ieob alaln ości em pirycznej.
10 P or. S. K a m i ń s k i , O o sta tec zn y c h p rzesła n k a ch w filo zo f ii b y tu ,
„R oczn iki Filozoficzne", V II (1959), z. 1, s, 53n.
11 J ed en z czo ło w y ch teoretyk ów sp raw dzaln ości em piryczn ej H.
M e h l b e r g , naiwet p rzy sw y m szerok im (pod p ew n ym w zględ em ) r o zu m ien iu w ery fik a cji, n ie zd aje s ię p rzyp isyw ać jej stosow aln ości do w szy stk ich zdań n au kow ych (T he R ich o f Science, Toronto 1958, cz. III).
4 4 S T A N IS Ł A W K A M IŃ S K I
ności w filozofii uzasadniania dedukcyjnego. P rak ty k a schola- styczna sugerowałaby, że m etodą uzasadniania tez filozoficznych jest dedukcja, przynajm niej w tradycyjnym jej rozum ieniu. P rzy pomocy sylogizmów bowiem w prow adza się najczęściej do sy
stem u praw ie wszelkie tw ierdzenia, nie w yłączając tez m etafi
zyki ogólnej. N adto i niektóre wypowiedzi teoretyczne insynu
u ją niedwuznacznie, iż przy uzasadnianiu tw ierdzeń w filozofii posługujem y się rozumow aniem dedukcyjnym . Oto np. słowa z pew nego podręcznika m etafizyki: „W prawdzie podstawowe po
jęcia ontologiczne... osiągamy analizując nasze codzienne doświad
czenie; pełne jednak uzasadnienie otrzym ują te pojęcia dopiero przez dedukcyjne dowody aprioryczne...“ 12 Trzeba już t u zaz
naczyć, że wypowiedź ta ze względu na swą nieścisłość nie jest jasna. Przecież uzasadnia się nie pojęcia lecz twierdzenia.
Następnie, jeśli wszystkie zdania uzasadnia się dedukcyjnie (o w yjątkach nie m a mowy ani w tekście, ani w kontekście), to pow stanie regressus in infinitum , przed czym niejednokrotnie przestrzegał już A rystoteles i Tomasz z A kw inu 13. Nadto skoro zdania otrzym ują pełne uzasadnienie dopiero przez dedukcyjne dowody aprioryczne, to czy zbiór tych zdań nie będzie stanow ił dyscypliny hipotetyczno-dedukcyjnej czysto form alnej zamiast nauki realnej? W ystępuje tu wreszcie błąd niedookreślenia p ra
womocności proponowanego zabiegu dowodowego, a to ze wzglę
du na jego specyficzność w stosunku do zw ykle używanych współcześnie w nauce operacji uzasadniających.
Nie wchodząc w bardziej szczegółowe dyskusje zarówno co do praktyki, jak i teorii scholastycznego uzasadniania, istnieją przekonyw ające racje Ido mniemania, że niewiele tylko tez filo
zoficznych posiada oraz może posiadać dowody form alno-deduk- cyjne, tzn. {akie, o jakich mówi się w e współczesnej metodologii dyscyplin dedukcyjnych. Na ogół faktyczne uzasadnienia m ają tylko pozory dedukcyjności. Dzieje się ta k dlatego, iż 1° w p ra
wie każdym tzw. dowodzie używ a się niedowodzcnej definicji nieredukcyjnej jako przesłanki (a filozofia nie ma być syste
mem hipotetycznym) oraz uzasadnia się przy pomocy przekładu na
12 S t A d a m c z y k , M eta fizyk a ogólna, L ub lin 1960, s. 12.
18 Zob. np. Au. Post. 1 ,3 ,1 9 i 22; M et. III, 2 i IV, 4. In T A n. P ost, lect. 7, 31 i 35 oraz In M et, III, lect. 5 i IV, lect. 6; In B oeth. D e Trinit.
VI, 6.
U Z A S A D N I A N I E T E Z F IL O Z O F IC Z N Y C H
inny rów noległy język filozoficzny 14, 2° w bardzo w ielu przypad
kach zasady związków zakresowych nie stanow ią w ystarczającej podstaw y dla przeprow adzenia niezawodnych operacji uzasadniają
cych lD, 3° posługiw anie się definicjam i elim inacyjnym i i przy
porządkow ującym i przy redukcyjnych dowodach filozoficznych zakłada tezy o analogiczności z jednej strony przedm iotów i ich czynników m etafizycznych, a z drugiej przedm iotów języka nie- filozoficznego oraz konw encjonalne przyporządkow ania term ino
logiczne, a to w szystko nie może być dostateczną podstaw ą dla przeprow adzenia form alnej dedukcji; uzasadnianie tw ierdzeń na
w et na podstaw ie aksjom atów przyjętych n a innej drodze winno odbywać się wedle reguł ogólnologicznych16.
Nie m ożna więc nazwać dedukcyjnym i większości fa k ty c zn ie przeprow adzanych uzasadnień filozoficznych. W ydaje się, że po
wodem tego nie jest sam uzasadniający lecz n atu ra filozofii, a w szczególności jej przedm iot i cel, bo te wyznaczają m etodę uzasadniania oraz n atu ra logiki współczesnej, która nie nadaje się do adekw atnego ujęcia operacji uzasadniających w bogatszych teoriach. D edukcyjne uzasadnianie absolutne bierze pod uwagę ostatecznie jedynie form ę zdań (jeśli treść to w związku i o tyle, o ile jest przy pomocy definicji redukow alna do formy). Je st po prostu tzw. analizą logiczną. Mówiąc inaczej — gdy okazujemy tam analityczność zdania bierzem y pod uw agę wyłącznie ele
m en t językow y wyrażeń, czyli to, że ta k i a taki jest ich sens (form alny lub intuicyjny, ale w tym drugim przypadku o tyle, o ile jest w jakiś sposób sprow adzany do pierwszego) a nie rze
czowy, czyli to, że takie a takie są fakty przez nie o p isan e17.
Stąd dedukcyjne uzasadnianie absolutne jest stosowalne w dy
scyplinach form alnych. Filozofia klasyczna zaś m a być nauką realną. Nie wolno w niej ograniczyć się do uzasadnień, które nie biorą pod uw agę faktycznego stanu rzeczy w świecie pozajęzy-
14 Por. S. K a m i ń s k i , O defin icja ch w sy ste m ie m e ta fiz y k i ogó ln ej
„R oczniki F ilo z o ficzn e“, V III (1960), z. 1, e. 37—54.
15 Por. S. K a m i ń s k i , O logiczn ych zw ią zk a c h zach odzących m ię d zy te z a m i m e ta fiz y k i ogóln ej, „Spraw ozdania T ow . N auk. K UL“, 10 (1959) 181— 4.
16 Por. S. K a m i ń s k i , R ola d e d u k c ji w m e ta fizy c e to m isty cz n e j, Tam że, 11 (1960) 64— 72.
17 Por. E. P o z n a ń s k i , S pór o a n a lityczn o ść, „Studia Filozoficzne".
1960, n r 4 (19), s. 120 n.
4 6 S T A N IS Ł A W K A M IN S K I
kowym lecz zam ykają się w ew nątrz system u językowego, czyli w ramach nieem pirycznych reguł języka.
Mimo wszystko narzuca się wątpliwość, dlaczego uzasadnianie tezy filozoficznej nie może przybrać form y okazywania jej ana
lityczności czy to jaiko analitycznej prawdziwości danej tezy, czy też jako analitycznej fałszyWości zdania z daną tezą sprzecz
nego. Odbywałoby się to w drodze redukcji pojęć, które skądinąd m iałyby zagw arantow aną przedmiotowość.
Taka koncepcja uzasadniania filozoficznego byw a naw et w m niej lub bardziej świadom y sposób realizowana. Otóż tru d ność w tego rodzaju operacjach stw arza właśnie sam a redukcja.
Nie może ona mieć zwykłej postaci uprawomocnionej w logice.
Dokonywa się przy pomocy swoistych definicji elim inacyjnych lub osobliwego przekładu czy wreszcie opierającej się na wspo
m nianych definicjach, subsumcji. Tak np. dow odząc18 tezy, że wszelki b y t je st czymś dobrym, sprow adzam y ją kolejno tran s- ponując do „tożsamości“ . Albowiem: b y t je st to coś, co po
siada form ę i dostosowane do niej istnienie; a form a i istnienie to pew ien akt, czyli doskonałość; nadto ta doskonałość dla tego bytu ze względu na utrzym anie jego istnienia jest godna pożą
dania; jeśli doskonałość jest godna pożądania, to każdy byt, w którym ona tkwi, jest czymś dobrym. Tego rodzaju redukcji nie można traktow ać jako semiotycznego sprowadzenia do zda
nia analitycznego, bo nie bierze się tu pod uwagę jedynie strony językowej wyrażeń. Nie może to być więc czysto logiczna analiza term inów. Trzeba bowiem w tej operacji korzystać nie tylko z podanych definicji określających przekładalność jednego te r m inu na d r u g i10, czy też innych reguł używ ania w yrażeń lecz także musi się dokonać osobnych aktów rzeczowo-poznawczych, dotyczących bytu, a zwłaszcza niejasnego inaczej stosunku do
skonałości do pożądania w bycie, a więc odwołać się do faktów pozajęzykowych. Dochodzi tu jeszcze nowa trudność płynąca nie tylko z zakresowego charakteru zasad tego rozumowania. W ła
18 Zob. S. A d a m c z y k , op. cit., s. 108.
19 W arto dodać, że n ie da się tego zrobić w tym kon k retn ym p rzy padku, gd yż t e d efin icje m usiałyb y być realn e i istotow e, aby przep ro
w adzany zabieg w a ln o b y ło nazw ać w ścisłym s e n s ie dem onstracją. T utaj zaś, podobnie jak przy pryncypiach, uzasad nia się „...rationes term in o ru m traden do...“ Por. M et. IV, 6 oraz In IV Met. lect. 5 i 15.
U Z A S A D N I A N I E T E Z F IL O Z O FIC Z N Y C H 47
ściwie bowiem uw yraźniam y tu koncepcję b y tu korzystając z bardzo w ielu tez (będących jakby cząstkowym i definicjami aksj oma tycznym i term in u byt) całego praw ie system u. W praw
dzie uzasadniam y równość zakresów term inów b yt oraz dobry m etafizycznie, ale nic by to m etafizykow i nie mówiło, gdyby skąd
inąd nie wiedział, co to jest dobro metafizyczne, jakie aspekty b y tu bierze się pod uwagę, jakie zachodzą związki m iędzy formą, istnieniem i doskonałością oraz jakie są podstaw y tych relacji.
Chyba b y t jako b y t nie je st dobry lecz jako u ję ty w stosunku do pożądania. To proste zaznaczenie stosunku transcendentalnego bytu do pożądania nie da się wyrazić czysto zakresowo w pro
ponowanym sprow adzaniu do zdainia analitycznego. A znowu gdybyśm y ograniczyli się do przyjęcia zw ykłych definicji słow
nikow ych czy subsum cji dla term inów : forma, istnienie, do
skonałość, pożądania godne, to zamienilibyśm y te term iny na jednoznaczne i uzasadniali inną tezę niż dana w filozofii. Nie pomoże w takiej sytuacji założenie, że pojęcia m ają zagw aran
tow aną skądinąd obiektywność. R edukcja żadną m iarą nie będzie mieć charakteru jedynie analizy logicznej. N atom iast zachodzi niejako rugow anie term inów oparte na rozm aitych zasadach odczytyw anych w rzeczywistości oraz n a pew nych konwencjach term inologicznych.
Nie hrak też, przekonyw ających racji za tym , że dedukcyjne uzasadnianie zrelatyw izow ane nie stanie się w ystarczającym środ
kiem do udowodnienia wszystkich tzw. pochodnych tw ierdzeń filozoficznych. Załóżmy, że istnieje zbiór tez filozoficznych aks- jom atycznie przyjęty. Pow staje w łaśnie pytanie, czy zawsze można na jego podstaw ie posługując się ogólnologicznymi regu
łam i rozum ow ania otrzym ać nowe tezy filozoficzne. Oczywiście, że ta k a możliwość zachodzi w stosunku do niektórych, najczę
ściej banalnych konsekw encji aksjom atów, ale nie zachodzi w odniesieniu do interesujących filozofa tw ierdzeń a więc ta kich, które w yrażają nowe aspekty poznawcze bytu. Dzieje się tak dla dw u przynajm niej powodów zasadniczych: rzeczowo- pozytywnego, dom agającego się przy każdym nowym ujęciu rze
czywistości odwołania się do tejże rzeczywistości, a nie tylko ograniczenia się do oparcia się na form alnym związku tezy z poprzednim i, oraz logiczno-negatywnego, płynącego z uznania
4 8 S T A N I S Ł A W K A M I Ń S K I
niewystarczalności ogóLnologicznych reguł w nioskow ania do każ
dej niezawodnej operacji m yślow o-dyskursyw nej. W zasadzie tezy filozoficzne nie są powiązane m iędzy sobą jedynie relacjam i za
kresowym i tak w oparciu o pojęcia jak również ze względu na same sądy. Nie w yrażają też one ilościowych aspektów rzeczy
wistości lecz jakościowe i to u jęte analogicznie. Pełne zastoso
w anie dedukcji możliwe je st jedynie do dyscyplin o właściwo
ściach kw antytatyw nych (liczby i figury względnie ich relacje czy wreszcie w bardziej abstrakcyjnym ujęciu — Zbiory elem en
tów powiązanych dającym i się zakresowo określić relacjam i) a częściowe (w odpowiednim stopniu) do nauki o k w antytatyw - nych aspektach rzeczywistości czy też właściwościach przypo
rządkowanych w pew ien sposób takim aspektom. Skoro zaś filozo
fia m a być wiedzą o egzystencjalnej stronie rzeczywistości przy
porządkowując istnienie istocie rzeczy, to zasadniczą rolę winna odgrywać m etoda uw zględniająca przede wszystkim bezpośred
nie kontakty poznawcze z istniejącą rzeczywistością. Dlatego też w rozumowaniach nie można się Obejść bez intelektualnej p er
cepcji związkó)v m iędzy treściam i (nie tylko zakresami) pojęć i sądów. Posłużmy się p rzy k ład em 20. Udowadniam y (przy po
mocy dedukcji zrelatywizowanej) tezę o złożoności każdego bytu skończonego z różnych rzeczowo pierw iastków istoty i istnienia na podstawie tego, że istnienie ograniczone różni się rzeczowo od istoty, a w każdym bycie skończonym istnienie jest ograni
czone.
Gdyby ściśle wym ieniać to, co trzeba założyć dla uza
sadnienia przytoczonych przesłanek, to okazałoby się, iż albo założyłoby się w innym sform ułow aniu właśnie tezę dowodzoną, albo przyjęłoby się regułę dowodzenia pozalogiczną uznawania zdań ze względu na analogiczność relacji istota — istnienie ze stosunkiem możność -— akt. Samo pojęcie bytu skończonego bo
wiem wymaga już pojęcia istoty i istnienia wraz z ujęciem ich n atu ry i wzajemnego stosunku. Natom iast analogia zachodząca od
powiednio między istota — istnienie oraz możność — akt zakłada uprzednią znajomość (wyrażoną w jakichś tezach) nie tylko relacji między aktem i możnością lecz także między aktem a istnieniem lub możnością a istotą. A to form alnie ani nie zostało przyjęte, ani
20 Zob. cyt. podręcznik, s. 60—61.
U Z A S A D N I A N I E T E Z F IL O Z O F IC Z N Y C H 49
n aw et sform ułow ane. Do zabiegu dowodowego kierow anego ogól- nologieznym i regułam i wnioskowania konieczna je st jednoznacz
ność w yrażeń w ystępujących w zd a n ia c h 21. Czy zawsze można się w uzasadnianiu tez filozoficznych ograniczyć do takich ope
racji, w których pom ija się zupełnie analogiczniość pojęć? Tak więc, nie m ożna czysto dedukcyjnie uzasadnić tezy o złożoności bytu skończonego z różnych rzeczowo elem entów istoty i istnienia n a podstaw ie pojęcia b y tu skończonego. Nie znaczy to jednak, iż nie m a niezawodnego sposobu przyjęcia te j tezy jako koniecznej i zarazem rzeczowej. Stw ierdza się tylko, że nie da się tego zro
bić w drodze dedukcyjnego uzasadniania relatyw nego, tak, jak rozumie się to ostatnie w e współczesnej metodologii.
Mówiąc ogólnie o uzasadnianiu tez filozoficznych popełnia się nieścisłość. Istnieją bowiem rozm aite ty p y tych tez. To pociąga za sobą odm ienne sposoby uzasadniania. W ydaje się jednak, iż biorąc pod uw agę zastrzeżenia poczynione na początku oraz po
niższe uwagi, nieścisłości, jakie z tego powodu mogą się zdarzyć nie będą an i ta k wielkie, ani ta k liczne, aby zmieniały zasadnicze tezy artykułu.
Tezy filozoficzne dadzą się teoretycznie podzielić na: aksjo- m atycznie przyjęte, tw ierdzenia niezawodnie uzasadnione i hi
potezy. Rozgraniczenie takie tru d n e jest jednak do przeprow a
dzenia w praktyce. Na przeszkodzie tem u stoją bowiem dwie sporne kw estie ostrego rozdzielenia: założeń od ich konsekwencji oraz tw ierdzeń koniecznych od hipotez tłum aczących niesprzecz- nie z całością system u dane doświadczenia filozoficznego. Pomi
niem y od razu drugą sprawę, bo chodzi nam głównie o uzasad
nianie tez koniecznych, a zajm iem y się pierwszą. W śród zdań p rzyjęty ch aksjom atycznie wym ienia się w yraźnie najczęściej tzw. pierw sze zasady b y tu z zasadą niesprzeczności na czele.
M niej w yraźnie wspom ina się o definicjach rzeczowych, które sta ją się niekiedy naw et przedm iotem „dem onstratyw nej dysku
sji“. W ty m sensie stanow ią problem np. definicja substancji i przyczyny. Dochodzą do tego trudności z oddzieleniem definicji w ścisłym tego słowa znaczeniu od różnych postaci określeń i w yjaśnień terminologicznych. N a tym pomieszaniu, a przynaj
21 Już tradycyjn a teo ria dem onstracji w ym a g a ła jednoznaczności ter
m in ó w w y stęp u ją cy ch w dow odzie. Por. An. P o st. 1 , 11.
R o c z n i k i F i lo z o fic z n e , T . X , z . 3 4
5 0 S T A N IS Ł A W K A M IŃ S K I
mniej nie dość ostrym oddzielaniu tw ierdzeń, definicji i rozmai
tego ty p u określeń cierpi w łaśnie wyrazistość i precyzja tzw.
dowodów filozoficznych. Jeśli bowiem przyjm ie się (najczęściej milcząco) pew ne określenia bez uzasadnienia, to nietrudno w y
kazywać na takiej podstawie mieszczące się w nich tezy.22.
• W dedukcyjnym zabiegu uzasadniającym zachodzą pow iązania co do siły dowodowej twierdzeń, definicji o charakterze prze
słanek oraz reguł przekształcania zdań. Znaczy to np., że przy mocnych regułach dowodzenia mogą być słabsze przesłanki,, a przy odpowiednich regułach i definicjach przestankowych można obejść się zupełnie bez tw ierdzeń aksjomatycznych. W ła
śnie ze wziględu na to oraz przy nieokreślonych w yraźnie regu
łach uznaw ania tez filozoficznych istnieją takie trudności w w y
kazaniu możliwie przekonywającym i naocznym, że w w ielu przypadkach m imo innych pozorów nie zachodzi dedukcja for
m alna 2S. W racając do podziału tez filozoficznych w ydaje się konieczne przyjęcie poglądu, iż nie tylko tzw. pierwsze zasady b y tu lecz także wszelkie tw ierdzenia (czy to w form ie tez czy defi
nicji) w prow adzające nowe pojęcia nie w drodze czystej redukcji
• do pojęć wcześniej przyjętych stanow ią założenia w system ie filozoficznym, a więc tezy przyjęte w edle term inologii współ
czesnej aksjom atycznie. W szystkie one stanow ią definicje przez postulaty. W te n sposób zbiór założeń W system ie filozoficznym będzie większy niż to n a ogół się m niem a. Trudno go dokładnie określić, bo liczba tłez głównych w filozofii tom istycznej, naw et w w ykładanej m etodą scholastyczną, nie jest u sta lo n a 24. W każ
dym razie podaje się tu dość ścisłe k ry teriu m pozwalające roz
strzygnąć, które to zdania należą do tego zbioru. Dla uniknięcia ew entualnych nieporozum ień trzeba jeszcze dodać, iż nowość pojęć w system ie filozoficznym dotyczy nie tylko mechanicznie traktow anej nowości term inu lecz także nowego ujęcia sensu tego samego term inu. Powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, że definicje w yraźne i definicje przez postulaty, a tym bardziej
22 Par. cyt. artykuł O defin icjach w s y ste m ie m e ta fiz y k i ogólnej.
23 Z tym w ią ż e s ię problem tzw . sylagizm ów n iew łaściw ych oraz sch e
m atów w n iosk ow an ia n ie tyilko zakresow ego.
24 T ezy m ogą być bardziej lub m niej złożone. Istn ieje ujęcie, w k tó
rym m ó w i się o 24 tezach tam istycznych, ale w podręcznikach liczb a te z przekracza 100.
U Z A S A D N I A N I E T E Z F IL O Z O F IC Z N Y C H 51
wszelkiego rodzaju określenia, stanow ią tzrw. cząstkowe definicje pojęć filozoficznych. A więc np. pojęcie bytu nie zostanie okre
ślone w pełny i całkow ity sposób ani przy pomocy „określenia właściwościowego“, an i przez użycie, go w kilku tezach. P raw ie wszystkie zdania zaw ierające term in b y t uw ypuklają inną aspek
ty wnie jego treść. W ystarczy porównać następujące zdania: każdy by t jest praw dziw y, wszelki by t je st dobry, między bytem a nie
bytem nie m a nic pośredniego, by t możliwy nie posiada żadnego rzeczywistego istnienia, każdy b y t zm ienny składa się z aktu i możności, w bycie nieskończonym istnienie utożsam ia się z istotą. Otóż w szystkie interesujące filozofa tezy w łaśnie zawie
ra ją jakieś nowe ujęcie rzeczywistości będącej przedm iotem fi
lozofii, aczkolwiek posługują *się niekiedy tym i samymi term i
nami. O dgryw a tu w ażną rolę również analogiczność pojęć.
Po przeprow adzeniu krytycznej analizy 'm etodologicznej co do charak teru typowego uzasadniania filozoficznego można tw ier
dzić, że uzasadnienie to nie je st ani tylko dedukcją lub indukcją (we współczesnych znaczeniach tych term inów), ani nie może stać się żadną z tych form czy to osobno, czy też łącznie. Musi więc istnieć swoista metoda upraw om ocniania tez filozoficznych.
D eterm inacja jej byw a przeprow adzana w dwóch płaszczyznach:
teoriopoznawczej oraz metodologicznej. Epistemologiczna dysku
sja co do ch a ra k te ru uzasadniania tw ierdzeń filozoficznych do
tyczy w yboru najwłaściwszego stanow iska między racjonalizm em a irracjonalizm em oraz między aprioryzm em a em piryzmem.
W pierw szym przeciwstaw ieniu opowiedziano się praw ie po
wszechnie za racjonalizmem, przynajm niej z teoretycznego p u n k tu widzenia. Praktycznie bowiem, nie widząc innej m etody poza dedukcją i indukcją, oraz z góry odm awiając filozofii cha
ra k te ru naukowego poznania nierzadko upraw iano ją irracjonal
nie. Przytacza się jed n ak ogólnie przekonyw ające powody tra k tow ania filozofii n a wskroś racjonalnie, zwłaszcza w dziedzinie system atyzacji i uprawom ocniania t e z 25. Trudniejszy problem stanow i drugi dylem at. Nie można tu ograniczyć się do w yboru jednej z przeciw staw nych pozycji ani też uznać za Salomonowe
25 Por. S. K a m i ń s k i , O n ie jed n o stro n n ą m e to d y k ę m e ta fiz y k i,
„Znaik", 12 (1960) 1423—6 oraz A. S t ę p i e ń , N ieco o ra cjo n a lizm ie i ra cjo n a ln ej k o n cep cji n au ki, „W ięź”, 1961, nr 9 (41) s. 28— 36.
5 2 S T A N IS Ł A W K A M IŃ S K I
rozwiązanie zagadnienia przyjęcie mechanicznego ich połączenia.
W prawdzie wypowiedzi w ielu autorów sugerują tego typu de
term inację lecz nie widać w tym ani dokładnego sprecyzowania, ani należytej orientacji we współczesnej metodologii. Cóż to bowiem znaczy, że metoda filozofii jest analityczno-syntetyczna albo indukcyjno-dedukcyjna, albo naw et że stanowi sw oiste po
łączenie dowodzenia a posteriori i a p rio ri26 ? N ajbardziej n a rzuca się chyba tak i sens, iż przy dochodzeniu do pojęć i tw ie r
dzeń pierw szych, postępuje się analitycznie (indukcyjnie, a po
steriori) a przy uzasadnianiu zdań w tórnych i system atyzow a
niu — syntetycznie (dedukcyjnie, a priori). Widzieliśmy jednak, że dowodowo-systematyzacyjme operacje filozoficzne nie zasłu
gują na m iano dedukcyjnych, prZynajm niej w e współczesnym ostatniego słowa znaczeniu. Ponadto współcześni metodologowie (zwłaszcza pozytyw istycznie nastaw ieni) na ogół odrzucają cał
kowicie wszelką koncepcję łączenia wspom nianych dwóch metod
W jedną. W ykluczają zupełnie sam ą możliwość takiego uzasad
niania racjonalnego, k tóre by doprowadzało do ogólnych zdań koniecznych a zarazem rzeczowych. Postępują ta k z tego powodu, że 1° przyjm ują dogmatycznie dychotomiczny podział zdań nar- ukowych na analityczne i syntetyczne, 2° um ieszczają dowodowe zabiegi em piryczne wyłącznie w drugim etapie wspomnianego cyklicznego procesu, przypisując im w yraźnie ch a rak ter jedynie dyskursyw ny oraz 3° zam ykają wszelkie doświadczenie w ram y wąskiego sensualizmu. W ydaje się, iż rozpowszechniona obecnie epistemologia zakreśliła — głównie pod w pływ em ekskluzywnego scjentyzm u — zbyt ciasno i rygorystycznie granice racjonalnego poznania. Istnieją dostatecznie przekonyw ające racje za tym , aby ten zasięg rozszerzyć 27. Już choćby to, że w yrzucana poza obręb wiedzy naukow ej problem atyka stale powraca^ tak często silanowi ostateczne przesłanki samej filozofii n a u k i28, nie mówiąc
26 Por. np. P. D e s d o q s, In stitu tio n e s M etaph ysicae, Pairis 1925, s. 53.
L. de R a y m a e k e r , M eta p h ysica G en eralis, Louvain 1931, s. 11; C. N.
B i t t l e , T he D om ain of B ein g, M ilw au k ee 1949, s. 9; F. X. M a q u a r t , E lem en ta P h ilosoph iae, III, P arisiis 1938, s. 14 oraz P . D e z z a , M e ta p h y sica G eneralis, R om ae 1952, s. 11; St. A d a m c z y k , op. cit., s. 12.
27 Zob. M. A . K r ą p i e c i S. K a m i ń s k i , S p ecyficzn o ść p ozn an ia m e ta fizy c zn eg o , „Znak“, 13 (1961) 629—37.
28 Por. S. K a m i ń s k i , O n ie k tó ryc h uw aru n kow an iach ' w sp ó łc ze sn e j filo z o fii nauki, „Zeszyty N au k ow e K U L “, IV (1961), n r 3 (15), s. 75—82.
U Z A S A D N I A N I E T E Z F IL O Z O F IC Z N Y C H OS
0 tym , ja k w ażną rolę odgryw a w rozw iązyw aniu węzłowych zagadnień światopoglądowych. Rozwiązania tej problem atyki w inny m ieć ch arak ter rzeczowych tw ierdzeń racjonalnych i ko
niecznych (pewnych). W dziedzinie metodologii zaś nie brak po
wodów do przyznania p raw a obyw atelstw a specjalnej metodzie, która gw arantow ałaby tak i ch arak ter tym tw ierdzeniom . Za
równo daw ne ja k i współczesne k ieru n k i w m etodologii nauk p rezentują nie tylko próby połączenia dedukcji z indukcją lecz także próby stw orzenia swoistej m etody ogólnego poznania rze
czowego i zarazem koniecznego.
A rystoteles a za nim perypatetycy i niektórzy epistemologowie naw iązujący m niej lub bardziej świadomie do koncepcji S tagiryty uw ażają, że w pew nych przypadkach obok sądów spostrzeżeniowych 1 w yrozum ow anych przyjm uje się lub odrzuca sądy na podstawie i odpowiednio przygotowanego w ejrzenia intelektualnego w n atu rę rzeczywistości u jętej bardzo abstrakcyjnie, ale w niezw ykle pro
stych aspektach 29. Stąd niekiedy uzasadnianie ogólnych twierdzeń rzeczowych może nie tylko być potw ierdzaniem ich w spostrzeże
niu lecz także może przybrać postać pewnego rodzaju „indukcyj- no-analitycznego“ dojścia myślowego do nich. O peracja ta otrzy
m ała miano epagoge a potem indukcji ale w specyficznym sensie.
Je st to proces sam w sobie niedyskursyw ny, choć przygotow any i p o p arty operacjam i o typie rozumowania. Osobliwością jest tu bezpośredniość poznania umysłowego a zarazem jego zmysłowe pochodzenie. To ostatnie w yraża tzw. em piryzm genetyczny, zgod
nie z którym cała wiedza pochodzi z doświadczenia zmysłowego a nie je st w rodzona czy jakoś wlana. Proces ta k i w ydaje się być n aturalny. Myślenie dyskursyw ne nie w yczerpuje przecież (na określonym poziomie) postępowania uzasadniającego naw et w naukach form alnych. Doświadczalna zaś sprawdzalność dla w ielu zdań fizyki teoretycznej odbywa się niekiedy tak dalece pośrednio, iż tru d n o mówić o zestaw ianiu szczegółowych przy
29 G dy pozn an ie zaczęto ch arakteryzow ać od stromy języ k a zam ieniono tę drogę d ochod zenia do asercji zdania alb o jego n eg a cji n a rozstrzyganie o asercji zdania w oparciu o sam ą jego stru k tu rę lu b inaczej o regu ły języka.
5 4 S T A N IS Ł A W K A M IŃ S K I
padków tych zdań ze spostrzeżeniami, ale w łaśnie o jakiejś analizie 30.
Inną ważną i ciekaw ą- konsekw encją przedstaw ionej m etody byłoby 1jo, iż uzasadnianie zachodziłoby nie tylko w drugim etapie w yraźnie dyskursyw nym cyklicznego procesu naukotw ór- czego lecz w tym pierwszym, który jako ta k i nie m usi być wyłącznie dystkursywny. W ykluczenie w dostatecznym stopniu możliwości błędu otrzym uje się na tej podstawie, że bierze się pod uwagę przypadki, w których punkt w yjścia stanow ią bardzo proste ujęcia em pirycznej rzeczywistości, jak np. zm iany jak ie
kolwiek, istnienie czegokolwiek, różne m iędzy sobą jakości lub rzeczy, istnienie czegoś, co przedtem nie istniało, czyli aspektów tego rodzaju, z jakim i m am y do czynienia w zdaniach anali
tycznych typu: żadne zielone nie jest czerwone, barw a po
marańczowa znajduje się pomiędzy barw ą żółtą a barw ą czer
woną, żadnej rzeczy nie można bezpośrednio i jednocześnie widzieć ze wsżystkich jej stron. Dzięki procesowi abstrakcji da się ująć nie tylko proste treści zmysłowe, ale i proste treści w aspekcie niezmysłowym, ja k np. abstrakcyjnie w ziętą zmianę, abstrakcyjne relacje. Zawsze jednak m ają one swą podstawę jakby swą konkretyzację w doświadczeniu danej rzeczyw istości31.
Intelekt posługując się pojęciami utw orzonym i na takiej drodze jakby odczytuje w rzeczach pew ne twierdzenia. Realność tego rodzaju tezom zapewnia em piryczna geneza pojęć oraz każdo
razowy kontakt z rzeczywistością dla uzyskania ak tu z tzw.
oczywistością przedm iotow ą i sądów egzystencjalnych. Ogólność i odniesienie się analogiczne do wszystkich przedm iotów są w ynikiem dokonanych abstrakcji i innych operacji umysłowych.
A wreszcie konieczność otrzym uje się na skutek analizy podobnej do analizy treści pojęć przeprow adzanej przy uprawom ocnieniu zdań czysto analitycznych w rodzaju wyżej przytoczonych. Przy tej okazji należał oby bardziej podkreślić pokrewieństwo zdań filozoficznych i analitycznych. Już w naukach przyrodniczych zw raca się uw agę na fakt uanalitycznienia aparatury pojęcio
30 Por. np. T. C z e ż o w s k i , O m e to d zie opisu an a lity czn eg o , W:
O d c z y ty filo zo ficzn e, Toruń 1948, 197—207.
31 Por. uwagi' o filozoficzn ym u jęciu rzeczyw istości W: S. K a m i ń - s k i , O o sta teczn ych przesłan kach ..., S. 66—71.
U Z A S A D N I A N I E T E Z F IL O Z O F IC Z N Y C H 5 5
w e j 32. W stopniu o w iele wyższym zachodzi to zjawisko w filo
zoficznej aparaturze pojęciowej, tylko że inny jest sposób jej upraw om ocniania. W szczegółowych naukach em pirycznych taki
„zracjonalizow any język“ znajduje swe uspraw iedliw ienie nie ty le w doświadczalnej genezie pojęć, ile w em pirycznej w ery
fikacji zdań zaw ierających term iny tego języka. N atom iast w filozofii „rzeczowość“ pojęciom „racjonalnym “ gw arantuje głównie postępow anie zgodne z em piryzm em genetycznym a potw ierdzają akty charakteryzujące się oczywistością przed
miotową i sądów egzystencjalnych. Późniejsza konfrontacja tez fi
lozoficznych ze światem zjawiskowym zm ierza do szukania w nim raczej analogicznej ilustracji i ma charakter jakiejś refleksji spraw dzającej. Oczywiście pom ija się tu bardzo ważną różnicę pochodzącą z odm iennego podejścia klasycznych teore
tyków poznania filozoficznego oraz współczesnych epistemolo- gów em pirystycznych. Podczas gdy pierw si w całej tej spraw ie nie akcentują jej semiotycznego aspektu, to drudzy analityczność zacieśniają do dziedziny języka, uzależniając ją jedynie od jego reguł. Pierw si staw iają spraw ę w te n sposób, że obrawszy aspekt św iata rzeczywistego („perspektyw ę św iata“) tw orzy się pojęcia w drodze odpowiedniej abstrakcji (zwanej w pew nych przy
padkach separacją) z w yobrażeń zmysłowych o świecie. Później n astęp u je kodyfikacja reguł języka, ale żadną m iarą ap a ratu ra pojęciow a nie wyznacza dopiero wizji św iatą (W eltbild). Nie xistanawia jej, lecz co najw yżej ustala (nie znaczy to, że nie
m ożliwe są procedury o przeciw nym porządku). Rzeczą w yboru pozostaje więc aspekt św iata nie język i w tym filozofia bliższa jest raczej naukom em pirycznym niż apriorycznym . Wobec tego pozostaje do uspraw iedliw ienia obranie takiej a nie innej p er
spektyw y świata. O dgryw a tu chyba główną rolę sama n atu ra poznania ludzkiego i jego cele. N auki szczegółowe obierają te aspekty św iata, których poznanie pozwala opanować go, prze
kształcać na użytek i dla wygody człowieka. Filozofia zajm uje się taką w izją świata, której praw a dadzą podstaw y dla roz
w iązania dręczących um ysł ludzki zagadek, jak np. sensu ist
32 Czyni to np. p ow ołu jąc się na pochodzące jeszcze z 1934 r. sp o
str ze żen ie K. Ajdiukiew icza, T. P a w ł o w s k i , Z m eto d o lo g ii nau k p r z y ro d n ic zy c h , W arszaw a 1959, 35— 7.
5 6 S T A N IS Ł A W K A M IN S K I
nienia człowieka i otaczającej go rzeczywistości (racji zaistnienia i ostatecznego celu istnienia oraz poznania i postępowania).
Opisana wyżej m etoda dochodzenia do tez filozoficznych gw arantuje im ogólność i konieczność a zarazem charakter rze
czowy. T raktuje się przy tym proces dojścia do tez jako rów no
cześnie operację ich uzasadnienia. Oczywiście nie m usi to być pierw sze dojście, lecz tjo, które w sposób przygotow any i sy
stem atyczny zostanie powtórzone. Takie stanowisko jednak m imo wszystkie dotychczasowe w yjaśnienia nastręcza jeszcze trudności.
Nieunikniona zwłaszcza w ydaje się trudność dokładnego zde
term inow ania w arunków , przy których zachodziłaby om aw iana sytuacja, pozwalająca stw ierdzić całkowite uzasadnienie tezy, jak np. niedostateczne zagw arantow anie intersubiektyw nej kontrolo- walności tego zabiegu dowodowego i brak jednoznacznego w ska
zania kry terió w jego niezawodności.
Nie d a się zaprzeczyć, że opisane uzasadnianie m a ch arak ter samo w sobie nie społeczny lecz osobisty. Nie neguje to jednak jego intersubiektyw ności. Przekazyw anie w iedzy i procesu jej zdobywania zachodzi nie tylko na drodze jednoznacznego zako
m unikow ania wiadomości czy etapów m yślenia dyskursyw nego lecz także przez apel do doświadczeń interlokutora, jeśli będą one takie same, ja k u przekazującego. A to stanie się zawsze, o ile odpowiednio wskaże się i naprowadzi na drogę do prze
życia tego samego doświadczenia. Tego rodzaju poznanie może być aktem racjonalnym .
W scharakteryzow anym wyżej procesie uzasadniania poka
zuje się je n a tyle, że każdy po odpowiednim tren in g u może (i powinien) osobiście je wykonać i dojść do tych sam ych rezu lta
tów. N iew ątpliwie istnieją przeszkody, po prostu n atu ry psy
chicznej, utrudniające przeprow adzenie tego rodzaju operacji.
Z jednej strony autom atyczne nadaw anie językow i filozoficz
nem u albo interpretacji języka potocznego, albo jakiejś ogólni
kowo banalnej. Z drugiej zaś strony przyzw yczajenie do ograni
czenia zakresu nie tylko naukowego ale naw et racjonalnego uzasadniania do em pirycznej w eryfikacji lub form alizacji (dowodu dedukcyjnego). A tym czasem z samej n atu ry procesy dochodzenia do tez filozoficznych są trudne. Towarzyszy im abstrakcyjność nie m niejsza niż w dyscyplinach form alnych ale w łaśnie bez
U Z A S A D N IA N IE T E Z F IL O Z O F IC Z N Y C H 5 7
możliwości ich formalizacji. Muszą trzym ać się rzeczywistości jak nauki em piryczne, lecz bez skuteczności zw ykłej empirycznej w eryfikacji swych tez. Atoli operacje uzasadniania filozoficznego choć nie pokryw ają się dokładnie z typow ym i w naukach za
biegam i dowodowymi, to jednak z ich usług w ydatnie korzystają.
W prawdzie w filozofii nie można an i udowodnić tezy tak, jak w m atem atyce, ani sprawdzić doświadczalnie tak jak w fizyce, to jednak dowodzenie a naw et em piryczna w eryfikacja mogą odgrywać rolę przygotowawczą i pomocniczą czy też dopełnia
jącą w upraw om ocnianiu tez filozoficznych. Na pełną operację uzasadniania tezy w perypatetyckiej filozofii składają się bo
wiem jak b y trzy odrębne typy czynności: 1° „pokazywanie“
i w yśw ietlanie przedm iotowej oczywistości tezy na drodze ana
lizowania danych doświadczalnych i rozbioru pojęciowego tak, aby odbiorca mógł sam j e „odczytać“ w odpowiednio wskazanej rzeczywistości. 2° redukcyjne, elenktyczne i apagogiczne dowo
dzenie tezy, które znowu może przybrać postać (alternatyw a niew yłączająca): (a) pozytywnego w ykazania konieczności tw ier
dzenia przez swoiste sprowadzenie go do zdania czysto ana
litycznego w języku system u (b) negatyw nego w ykazania słu
szności tezy przez osobliwą redukcję zdania z nią sprzecznego do albsurdu analitycznego (do konsekw encji m iędzy sobą sprzecz
nych lub sprzeczności ze zdaniem system u) lub syntetycznego (sprzeczności ze zdaniem obserwacyjnym ) (c) okazania, że teza podaje jedyną rację filozoficzną faktu ujętego w aspekcie w ła
ściwym filozofii (d) potw ierdzenia tezy przez zilustrow anie jej przy pomocy zdań obserw acy jn y ch 33 (e) potw ierdzenia tezy w drodze rozum ow ań przez analogię czy to opierając się na analogii z ininymi tezam i system u, czy też ze zdaniam i pozasyste- mowym i (f) potw ierdzenia tezy przez okazanie, iż inne konku
rencyjne tezy w yjaśniają mniej, zadowalająco (z p u n k tu Widzenia prostoty, wszechstronności i zaspokajania adekw atnego ogólno
ludzkich zainteresow ań umysłowych) określony stan rzeczy 3° samo bezpośrednie „odczytanie“ intelektualne tezy w zdeter
m inowanej rzeczywistości.
Ten trzeci proces, choć form alnie nie jest aktem uzasadnia
33 Por. tzw . dow ód przez ektezę. An. Pr. I, 6.
5 8 S T A N IS Ł A W K A M IN S K I
jącego lecz odbiorcy (uzasadniania), to jednak stanow i czynność wieńczącą i istotną w operacji uzasadniania podstawowych tez filozofii tom istycznej. Nazywany byw a intuicyjnym dostrzeże
niem oczywistości tezy w em pirycznie danym, a abstrakcyjnie ujętym świecie. W związku z tym analitycy dyskutują, jaki jest stosunek roli intuicji do roli um ownych reguł językow ych34.
Czy konieczny charakter praw dy zdania ogólnego daje' się ugruntow ać jedynie na bazie reguł językowych a odwołanie się do intuicji może być nieodzowne tylko do bezpośredniego zro
zumienia sensu zdania — inaczej mówiąc — może dotyczyć nie praw dy zdania lecz odpoznania tej praw dy (że analityczne zdanie jest praw dziw e na mocy umowy)? Czy też umowne reguły języ
kowe nie są w stanie same zabezpieczyć i poręczyć konieczności praw dy każdego zdania ogólnego, zwłaszcza, jeśli te reguły m ają charakter postulatów? Czy wreszcie w ogóle możliwe jest pełne zdanie spraw y z wszelkiej koniecznej praw dy w samych term i
nach w yraźnej um owy językowej? W ydaje się, że źródło sporów i — co ważniejsze — nieporozum ień leży w ich podstawowym założeniu co do roli języka w poznaniu. Czy je st on rzeczywi
stością sam ą dla siebie i stanow i ostateczne k ry teriu m w artości poznania, czy też m a charakter środka i narzędzia w pozna
w aniu a właściwie w w yrażaniu poznania? W ostatnim przy
padku reguły językow e są czymś w tórnym w stosunku do pozna
wanego św iata poza językowego. I w tedy nieodzowny jest ak t intuicji intelektualnej dla dostrzeżenia koniecznej praw dy ogólnej.
Oczywistość przedm iotow a stanow i tu ostateczną gw arancję i spraw dzian konieczności i rzeczowości tezy. W odniesieniu do filozofii ten ogląd w określonym aspekcie n atu ry każdego b y tu (jego bezwzględnych i względnych właściwości, struktury, pryncypiów zew nętrznych i w ew nętrznych w jego różnych stanach, kaltegoriach i relacjach), jest nakierow any i przygoto
w any pierw szym lub drugim typem Opisanych wyżej operacji.
W ykonanie tego aktu przychodzi bowiem niełatwo. Nie dlatego, że sam ten akt jest tru d n y lecz z powodu innych przyzw yczajeń w determ inow aniu przedm iotu formalnego poznania. Niełatwo
34 Por. np. K . A j d u k i e w i c z , Le p ro b lè m e du fo n d e m en t des p ro p o sitio n s a n a ly tiq u es, „Studia L ogica“, 8 (1958) 259—72 oraz R. J. R i c h - m a n, T ru th b y S tip u la tio n , „Philos. S tu d ies“, 12 (1961) 33—6.
U Z A S A D N I A N I E T E Z F IL O Z O F IC Z N Y C H 5 9
więc nie wdrożonemu w upraw ianie filozofii perypatetyckiej w y
konać zabiegi przygotowawcze do tego aktu ..odczytania“, w ska
zać m u dokładnie do ujęcia aspekt świata. Ogląd bezpośredni przecież to nie sam orzutne widzenie n atu ry rzeczy lecz w ynik żmudnego nieraz dociekania istoty poprzez jej właściwości i dzia
łan ie w drodze skom plikow anych abstrakcji, analizy i tow arzy
szącego im dyskursyw nego m yślenia. Dwa pierw sze wyżej scha
rakteryzow ane rodzaje operacji odgryw ają w łaśnie tę pomocniczą i przygotow awczą rolę. One niejako w aru n k u ją intuicyjne doj
rzenie oczywistości tw ierdzenia w odpowiednio wskazanej rze
czywistości. -Mają za zadanie dobrać i uporządkować w szystkie dane potrzebne dla aktu intuicji, wskazać jakby dla niego drogę S5.
Z w ym ienionych wyżej rodzajów uzasadniających czynności przygotow awczych pierw szy w ydaje się bardziej ch arak tery styczny dla operacji dowodowych w odniesieniu do tez podsta
wowych. Posiada on ch arak ter zasadniczo niedyskursyw ny. Nie
kiedy jed n ak rozrasta się ta k dalece, iż stanow i złożony tok dyskusyjno-w ykładow y. Tak np. dzieje się przy „pokazyw aniu“
n a tu ry czegoś poprzez w ykluczenie tego, czym to coś nie j e s t 36.
K iedy indziej znowu zlewa się czy naw et po prostu zamienia się w drugi typ operacji o postaci już wyraźnego rozumowania.
Zresztą, spraw a łączenia tych różnych rodzajów procesów po
zornie autonom icznych a w gruncie rzeczy składających się na jedno postępowanie uzasadniające nie jest prosta. W odniesieniu do niektórych tez całe „dowodzenie“ może naw et łatwo obudzać podejrzenie o błędne koło 37. Aby obawy te nie zagrażały trzeba pam iętać, że cykliczność i stały naw rót do rzeczywistości m a m iejsce w procesie upraw iania nauk w ogóle. W przypadku filozofii przybiera to bardziej ostrą formę, ale też częściej
35 Z nam ienna pod ty m w zg lęd em b y ła b y n azw a qidn qu ae v ia e na ozn aczen ie tom istyczn ych d ow odów istn ie n ia B oga. W iele m ó w ią ce są rów n ież sło w a Kjartezjusza w 5 p ra w id le (P raw id ła k ierow an ia um ysłem ):
ca ła m etod a p olega n a p orządkow aniu i rozłożeniu tego, na co n ależy zw ró
c ić sp ojrzen ie u m ysłu , a b y odk ryć jakąś praw d ę.
36 P osłu gu jący się sch olastyczn ą m etodą m niej ak cen tu ją „pokazyw a
nie" w p rocesie uzasad niania. N atom iast fen om en ologow ie p o św ięca ją tej sp ra w ie baczniejszą uw agę.
37 W yraźnie w id a ć to w analizach m etod y Kairtezjusza. P or. np. E. W.
B e t h, „C ogito ergo sum " — ra iso n n em en t o u in tu ition ? „D ialectica”, 12 (1958) 223—35.