• Nie Znaleziono Wyników

Kopp Jerzy Gerard

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kopp Jerzy Gerard"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

1

(2)

1/2. Dokum enty (sensu stricto) dotyczące osoby relatora t e . / ^ / t - J

1/3. Inne materiały dokum entacyjne dotyczące osoby relatora

II. Materiały uzupełniające relację jjj, ^ ^ ~ 3

lłl/1 - Materiały dotyczące rodziny relatora ---

III/2 - Materiały dotyczące ogólnie okresu sprzed 1939 r - — III/3 - Materiały dotyczące ogólnie okresu okupacji (1939-1945) — 111/4 - Materiały dotyczące ogólnie okresu po 1945 r. —

III/5 - inne.” '

IV. Korespondencja >— -

V. Nazwiskowe karty informacyjne

VI. Fotografie c Ł w / \iko v\/0

2

(3)

3

(4)

Jerzy Gerard Kopp

( 1908- 1980)

Lekarz, społecznik, człow iek o w sze ch stro n ­ nych zainteresow aniach, szanow any i p o d ziw ian y przez m ieszkańców G o lu b ia-D o b rzy n ia - m iasta, które w ybrał i pokochał.

* * *

J

erzy G erard Kopp, syn Leopolda i Bronisław y z dom u Filipowicz, urodził się 28 lutego 1908 r.

w Łodzi. Szkołę podstaw ow ą ukończył w Jani­

kowie, poniew aż tu jego ojciec znalazł z a tru d ­ nienie jako księgowy w miejscowej cukrow ni. O d tej pory, pom ijając okres studiów, życie K oppa zw iąza­

ne było z Pom orzem . Szkołę średnią ukończył i zdał m aturę w Chełmży. Potem studiow ał m edycynę na Uniwersytecie A dam a M ickiewicza w P oznaniu. D y­

plom o bronił w 1934 r.

Pracę zawodowa rozpoczął d r K opp w 1935 r. w T oruniu, w szpitalu w oj­

skowym w Toruniu. Był tu ordynatorem o d działu chirurgicznego. Pobyt doktora w Toruniu nie trw ał jed n ak długo, bo już w 1937 r. przeprow adził się on do G olu­

bia-D obrzynia (ówcześnie: D obrzynia n a d D rw ęcą). Zam ieszkał w dom u przy ul.

Kilińskiego 122. D o stycznia 1945 roku, tj. do aresztow ania przez N K W D p raco­

wał jako lekarz „praktyczny”, udzielając p o m o cy nie tylko m ieszkańcom Golubia, Ryc. 36. D r Jerzy G. Kopp.

Teczka akt osobowych.

A rchiw um Szpitala Powiatowe­

go w Golubiu-Dobrzyniu.

1 Informacji do biogram u udzieliła Barbara Busłowicz, córka doktora Koppa.

2 W kamienicy tej mieści się obecnie zakład fotograficzny Pawła Badowskiego, w czasie zabo­

rów była w niej poczta rosyjska, a jeszcze wcześniej zajazd.

4

(5)

5

(6)

I

On ik i e d y ś t u ż y l i. Sy l w e t k ig o l u b i a n i d o b r z y n i a n w XX w i e k u

88 --- -

ale także D obrzynia i okolicznych wsi. Nie zaprzestał lekarskiej praktyki w czasie okupacji niem ieckiej.

Działać społecznie zaczął już w okresie m iędzyw ojennym , realizując swoją pasję - turystykę. W spółtw orzył pow ołane w G ołubiu 8 m arca 1938 r. Polskie To­

warzystwo Krajoznawcze, zasiadał w kom isji rew izyjnej3.

We w rześniu 1939 r. wziął udział w kam panii wrześniowej jako żołnierz W oj­

ska Polskiego. Znalazł się w oflagu, z którego już po dwóch m iesiącach, w listo­

padzie 1939 roku został zw olniony d o d o m u 4. W czasie okupacji hitlerowskiej był członkiem AK5. W spółpracow ał z działem san itarn ym Wojskowej Służby Kobiet, działającym p o d kam uflującą nazw ą „PCK”6. Jego zadaniem było udzielanie po­

m ocy ukryw ającym się żołnierzom podziem ia oraz ludności cywilnej, szczegól­

nie rod zin o m akowców7, dostarczanie m ateriałów sanitarnych i leków więźniom obozów w Potulicach i Stutthofie, a także oddziałom partyzanckim w Borach Tu­

cholskich. D o ktor Kopp w spółpracow ał przede w szystkim z Jadwigą Cyrklaff, po­

m agając jej w grom adzeniu m ateriałów sanitarnych do przygotowywanej akcji

„Burza” - otw artej walki z wrogiem .

Po w kroczeniu A rm ii C zerw onej do m iasta d oktor Jerzy Kopp na skutek do­

nosu i w ram ach represji Rosjan w obec osób, które podpisały volkslistę, został de­

portow an y najpierw do C iechanow a, a p o tem łagru Siewierna Gniwa, rejon Sza- tura, obłast M oskw a (ZSRR). W rócił z zesłania po dwóch latach, w 1947 r. i od tej p o ry m iał problem y ze zdrow iem .

Po pow rocie z łagru zm ienił m iejsce zam ieszkania, przeprow adził się z D o­

brzynia do Golubia, najpierw do kam ienicy przy ul. Rynek 23, później do dom u przy ul. H allera 5. Był kierow nikiem przychodni przy ul. Kolejowej i działającej tu izby porodow ej. Prow adził też p o ra d n ię przeciwgruźliczą. Działał w Polskim Towarzystwie Turystyczno-K rajoznaw czym , był w iceprezesem O ddziału PTTK w G olubiu-D obrzyniu oraz członkiem honorow ym tego stowarzyszenia. Udzie-

3 Polskie Towarzystwo Krajoznawcze pow stało w czasie zaborów, w 1906 r.; jednym z jego głównych celów było pokazanie, piękna ziemi ojczystej, by w ten nieco zakamuflowany sposób, bu­

dzić w społeczeństwie um iłow anie kraju, jego historycznego dorobku, rozwijać patriotyzm . Dewi­

za Towarzystwa brzm iała: „Przez poznanie kraju do jego um iłow ania, przez umiłow anie do czynów ofiarnych”. W 1950 r. z połączenia Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego i Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego powstało Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze.

4 W edług Barbary Busłowicz ten w m iarę szybki pow rót z oflagu zawdzięczał doktor Kopp swojemu zawodowi lekarza oraz niem ieckiem u nazwisku.

5 E. Zawacka, Brodniczanki w konspiracji wojskowej lat 1939-1945, [w:] S. Bilski (red.), Szkice brodnickie, Toruń 1988, s. 179 i 216.

6 Polski Czerw ony Krzyż nie funkcjonow ał na terenie działań pom orskiego AK.

7 W czasie okupacji publiczna służba zdrowia dla Polaków faktycznie nie istniała.

6

(7)

Jerzy G erard Kopp

89

lał się rów nież w m iejscow ym oddziale Polskiego C zerw onego Krzyża i do 1956 r.

był jego prezesem honorow ym . Po utw orzeniu pow iatu golubsko-dobrzyńskiego został kierow nikiem Powiatowego W ydziału Z drow ia (w tedy to zapadła decyzja o budow ie szpitala). Funkcję tę piastow ał przez kilka lat. O d pow stania szpitala aż do swojej śm ierci pracow ał w p o ra d n i gruźliczej przy szpitalu. W latach siedem ­ dziesiątych w ybudow ał dom przy ul. W odnej, k tó ry p o jego śm ierci przejęły sio­

stry zakonne.

Z żoną A nną, z do m u Jastaków ną (ur. 26 października 1912 r.), którą p oślu ­ bił 25 g ru d n ia 1935 r., przeżył 45 lat. M iał z nią je d n ą córkę Barbarę, która wyszła za m ąż za E dm unda Busłowicza i m ieszka w Toruniu.

Ryc. 37. Ulica W odna 10. Pierwszy dom w ybudowany przez Jerzego G. Koppa.

Obecnie mieszkają tu siostry zakonne.

s Fot. M. Starosta - 2007 r.

D oktor Jerzy G erard Kopp zm arł 7 listopada 1980 r.8 w szpitalu we W łocław ­ ku w w yniku ran odniesionych podczas w ypadku sam ochodow ego na tzw. łuku śmierci, niedaleko Rypina. Jego pogrzeb odbył się 11 listopada 1980 r. Spoczął ra ­ zem z żoną, k tóra także nie przeżyła w ypadku, na cm entarzu w Golubiu.

8 Księga zgonów parafii w Golubiu. Rok 1980.

7

(8)

8

(9)

/)

90 On ik i e d y ś t u ż y l i. Sy l w e t k i g o l u b i a n i d o b r z y n i a n w XX w i e k u

W dow ód uznania R ada M iasta uchw ałą N r X V II/119/96, nazwała drogę do­

jazdow ą do szpitala ul. D r }. G. K oppa9. W nioskow ał o to Franciszek Rajkiewicz, technik dentystyczny.

Ryc. 38. D om doktora K oppa przy ul. W odnej - w idok od frontu Fot. Agnieszka Skop - 2007 r.

W sp om nien ia o Jerzym Gerardzie Koppie

9

(10)

10

(11)

11

(12)

' U . b i • ' .

. a

Sggn. akt. Cns. f / g g ' . . .

POSTANOWIENIE

D nia...^.-pa5d55le2rni-ka— I9 5 _ 0 j.

Sąd Powiatowy w —S ^ n n ż c --- —

w osobie Sędziego --- ---

w obecności Protokolanta - i u o t f t o --- --- po rozpoznaniu w dniu—_ 2 ~ p a d d s i e m i k a --- 195....Q r.

sprawy z wniosku —a l & b i O - ^ -MleOBkOłTSłEl-e j --- o ”stwierdzenie zgonu - G s e e ła w a - K ie e s & o w s - k l - e g o - - — ■

p o s t a n a w i a :

stwierdzić, że C^e a ła a g -M le c g L k o ^ a k i-

(im i; lo b im iona I n azw iska oraz zawfidj .

posiada jąc~y_przynależność państwową. . -— '---- zamieszkały.—ostatnio w .

•arodzon-y.^-w«.24—ełttTTtldto-— ;---*——. . : • (ctsoS, m iSsi^e i r o k ,.la b p f t y p S z c j ® J J w iek)

'syn (cńdcfll. - _ _ S t e n 4 s ł a a a _ l — ..— ... .:....---tlL .

' (Imię i a a ziriik o o jca zn iariejo-eJ, « Jeżeli t y j e t a k ie zawód) .-•

zamieszkał---_w ____ ____

m m + G e ie li ty je )

oraz -...

zamieszkałej w.

( le ie l l ty ie ) . . ,

odvrrf«U /

12

(13)

m ąż E l ż b i e t ? H l e c z k o w o k i e f l g x ó b e z z a w o d u

(im ię lu b Im iona I narw i.^ko, a Jeżeli ł j \ t ( a k ie zaw ód w sp ó łm ałżo n k a)

zamieszkał.. ej...w __I/.artasicQ57ija...posT.*S5:.a^m.o....;________

(jeżeli żyje)

zm arł ... 3.Q...kS7.i.e.i<U^S,...1.9.4:5....r.*...

{dzień, miesiąc, rok i,godzina tfonu)

Sza turzo* Torf (noski orskiej o b ła sti-Z S B Il).

•w _

d l T :

a w y s t ? 1

S ędzia

/R*Janonaka/

- U z a s a d n i e n i e

Jak wynika z uznań dr*G#Koppa oraz zaświadczeni, wionego przez niego *to Czesław Mieczkowski z

w -a ie jo c u i^sas^je-rPodanym o o e n te h e ji postano c ie n ia , dr.Kopp jako ordynator s z p ita la w Szaturze-Tori!

c i e s tw ie r d z ił jogo zgon.Mając powyższe'na wzg orzeczono jak wy::ej na jpods$av?ie art*lO i - n a s t . d e k r .z dn.29.VIIL.45 r .

/E .Janow ska/

Za Zgodność i Zarządzenie: _ . . . K ier.Sekr*

1) o d p is p o s t a n o w ie n i z u z a s a d r iie n ie m a o r ę c z y ć ..._ ...,

r £ o o o M . L ę d z i e

> 2) akta sprawy przedłożyć po' upływie 3 tygodni od doręczenia

. odpisów postanowienia uezestnikom- '•

r S ęd zia

' II Zarządzenie: ’ _ ;

. Odpis ‘prawomocnego postanowienia przesłać Urzędowi Staną - Cywilnego w __ .•____ _________ !__________ ..._______________....J__ ;

Sęd zia

*1

C n S . 9 z l e c . C W D . W - w a . B i e l a ń s k a 13 Z a m . 145S/621/K.

M . S . P o s t a n o w i e n i e o s t w i e r d z e n i u z g o n u

■ B ltk . z a m . n r 510 z d n . 1G -II 53 r . T-4-U 635 N a k ł . 25000 P a p . l o r m . 59x84 r o d z . p l i m . k l . 7 g r . 60

13

(14)

14

(15)

Jerzy G erard K o p p /

7---X

Krótko w nim leczył, bo Rosjanie go aresztowali (podobnie jak dentystę O ttę)

/

i wywieźli n a Syberię.

Z całą pew nością to był jeden z najw spanialszych ludzi, z jakim i się sp o tk a­

łem w życiu.

W yw iad przeprow adziła 23 lipca 2007 r.

M aria Starosta

Prasa o sow ieckim łagrze

B ardzo m ało w iem y o tym , co przyszło przeżyw ać d ok to ro w i K oppow i w sow ieckim łagrze w Szaturze. W sp o m n ien ie tego ok resu, po łączo ne ze św ia­

dom ością zdrady, jakiej d o puścili się jego w spółobyw atele, m usiało być d la n ie ­ go w yjątkow o bolesne. S p róbu jm y odtw orzyć los skazanego n a łag ier d o k to ra na postaw ie w sp o m n ień w spółtow arzysza n ied o li, ch e łm ż an in a Leszka M a­

słowskiego, k tó ry przeszedł to sam o piekło i w ty m sam ym czasie zn alazł się w sowieckiej niew oli:

M. Seroczyński, Nie zwyciężył nas czerwony kat, „Głos Chełmżyński”

2006, nr 2 (62), s. 13.

Wojsko zatrzym ało nas na ulicy M ickiewicza i p o kolei legitymowało. Z ap ro ­ wadzono nas do „m ałego m agistratu”. Każdy liczył, że zaraz w róci do dom u, ale czekało nas syberyjskie'piekło. Z budynk u Sądu w C hełm ży (obecnie kom isariat policji) popędzono nas w k ieru n k u Ciechanowa. Za Pluskow ęsam i zatrzym aliśm y się w m ajątku, żeby wypocząć, położyłem się na gnoju, jak się później okazało był to najlepszy w ypoczynek jaki m iałem .

Pierwszy postój m iał miejsce w K iełbasinie. Z C hełm ży pom iędzy pierw szym a dziewiątym lutego m iały m iejsce trzy tra n sp o rty ludności.

komunistyczne nie zaczęły usuwać sióstr zakonnych z pracy w szpitalach państwowych, czyli do około 1964 roku.

15

(16)

0 - 0 &

O n i k i e d y ś t u ż y l i. Sy l w e t k ig o l u b i a n id o b r z y n i a nw XX w i e k u

M aszerow aliśm y do C iechanow a przez siedem dni. Pierw szego dn ia dosta­

liśm y zupy i suchary płaskie ja k czekolada. G dy przechodziliśm y przez Golub- -D obrzyń p ew na starsza k obieta p odeszła i w fartuch u przyniosła kawałki su­

chego chleba. Rosjanie zabrali je i rozdaw ali ko m u chcieli. G łód zm usił m n ie do w ydarcia ostatniej k ro m k i chleba z ręki żołnierza i uciekłem w tłu m . Ziem niaki zm ieszane z b łotem i łu p in am i były m o im posiłkiem przez siedem dni. W Cie­

chanow ie załadow ano ludzi do w agonów i oznajm iono, że jedziem y do Związku Radzieckiego. W ielu, p rzed e w szystkim starszych osób, wiedziało, że jedziem y na śm ierć. Ludzie zabrani p ro sto z ulicy nie byli przygotow ani do m arszu w m ro­

zie i ginęli. N ocą załadow ano w szystkich do bydlęcych wagonów, po 100 osób w jedny m . Jako prow iant d ostaliśm y je d n ą am erykańską konserw ę, dwa małe w orki słonych sucharów i pięć łyżek cukru. D opiero w M oskwie d an o n am zupę.

W w agonach um ierali ludzie. Załatw ialiśm y swoje potrzeby o b o k ciał zmarłych, bo w pod ło d ze n a śro d k u w agonu była dziura. Dalej p o d ró ż trw ała trzy tygodnie w nieludzkich w arunkach. D o m iasta Szatura ludzie dotarli w ycieńczeni i wy­

głodniali. O znajm iono zesłańcom , że chorzy m ogą wysiąść, wielu wyszło z wago­

nó w w padając po kolana w śnieg. N iektórzy m ężczyźni w ypadli z w agonu, bo nie m ieli już sił. Ci silniejsi ciągnęli ich po śniegu. Jeśli ciągnęli za nogi to plecy m ie­

li gołe, jak za ręce to ściągały się spodnie. Tych ludzi uło żon o n a śniegu jeszcze żywych, niektórzy p o d n o sili głowy, ale pozostaw iono ich n a m rozie n a pewną śm ierć. M niej chorych zaprow adzono do baraków. Po rozgrzaniu ludzie zaczę­

li m asow o um ierać n a siedząco, a naw et na stojąco. Pom ogłem wyjść z wagonu rów nież kobiecie, która m usiała u rod zić w podróży, dziecko ow inięte w szmaty m iało zaledwie kilka godzin.

M yślałem o ucieczce w ielokrotnie, ale nie było dokąd, w około lasy i śnieg, m orderczy klim at zbierał swoje żniwo. W obozach ogrodzonych drew nianym płotem praca była obowiązkowa. Z esłańcy pracow ali przy w yrębie lasu, przy wy­

dobyw aniu torfu, odśnieżaniu i grzebaniu trupów. D ram atyczne w aru n k i jakie panow ały w łagrach zm uszały rów nież do podejm ow ania prób ucieczek. Z łagru w R adow icach w m aju 1945 roku uciekło trzech chełm żan: A leksander Rzym ­ ski, Feliks Szwenkiel i Stanisław Ziem łewski. N iestety ucieczka nie pow iodła się.

Ziem lew ski i Rzymski zm arli po wykończających to rtu rach. Byłem przeraźliwie chudy, słaby i chory. Lekarz dał m i lek przeciw ko dyzenterii i wysłał do szpita­

la. Tam były piętrow e gołe prycze. W szędzie unosił się przeraźliw y sm ród. Leże­

liśm y wszyscy w ubraniach z puszką p o d głową i czekaliśm y n a śmierć. W nocy żarły nas pluskwy, a w dzień wszy, ale i tak m ieliśm y lepiej niż ci pracujący. Lekarz - G ruzin p o d koniec m aja 1945 roku uznał m nie za zdrowego i trafiłem do g ru ­ py trupow ozów . Było nas siedm iu czy ośm iu w grupie. C odziennie m ieliśm y od

16

(17)

Jerzy G erard Kopp

pięciu do siedm iu zm arłych kobiet i m ężczyzn. Nagie zwłoki ładow aliśm y nocą na w óz i woziliśm y do lasu jakieś trzy kilom etry. Jeden z nas m usiał zejść do dołu i układać ciała, które przykryw ane były cienką w arstw ą ziem i i w rzucano kolej­

nych zm arłych. Przez dwa m iesiące pogrzebaliśm y około 300 zm arłych”.

B iogram : Ma r i a St a r o s t a, Ag n i e s z k a Sk o p

W sp o m n ien ia: Ag n i e s z k a Sk o p, Ju s t y n a Ko ł o d z i e j s k a

17

(18)

18

(19)

19

(20)

20

(21)

21

(22)

22

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ze względu na poruszaną tu tematykę należy skoncentrować się na punkcie drugim. W tym celu pragnę odnieść się do projektu „Dzieci Sieci”, w ramach którego

 może poruszać się we wszystkich kierunkach o jedno pole..  w

Wykłady (WY) Seminaria (SE) Ćwiczenia audytoryjne (CA) Ćwiczenia kierunkowe - niekliniczne (CN) Ćwiczenia kliniczne (CK) Ćwiczenia laboratoryjne (CL) Ćwiczenia w

Jako zadanie domowe proszę abyście za pozwoleniem rodziców wyszli na krótki spacer (oczywiście z zachowaniem zasad bezpieczeństwa!), i przyglądnęli się pięknu

Wtedy mówi się „Panie Jurku, jak pan myśli, czy to da się zreperować?” Pan Jurek, wyjmuje z biurka podręczne narzędzia, lupę, zaczyna badanie, zapala się i - jeśli do

Innym wyjaśnieniem jest teoria emisyjna Walthera Ritza z 1908 roku, w której prędkość światła względem źródła jest stała i wynosi c, eter nie istnieje (albo każde źródło

Przebywając w Roskilde przez cały tydzień, naocznie przekonaliśmy się co do powszechności czytania przez całe rodziny oraz dominacji tradycyjnych mediów (czasopisma,

German Germanowicz przyj¹³ nas bardzo goœcinnie, od- da³ nam nawet swój „zimowy dom” na nocleg i powiedzia³, ¿e mamy szczêœcie, bo nastêpnego dnia jad¹ dwie ciê¿arówki