• Nie Znaleziono Wyników

Jutro. R. 1, nr 17 (1924)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Jutro. R. 1, nr 17 (1924)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Opłacono ryczałtem.

ROK I. Cena 25 gr.___________Nr. 17.

Warszawa, 8 listopada 1924*

T R E Ś Ć : Demoralizacja mas K. S. — Na marginesie niedoszłego przesilenia lo . — O riiejakim generale Latiniku. — Sądy i rządy doraźne. — Bez nnmeru Pe. — Baczność durnie!—

Radjokompromitacja j. s. — O los udzędników.

„DEMORALIZACJA MAS”.

Na jedaein z posiedzeń sejm ow ej komisji ochrony pracy om aw iano w obecności m inistra p racy , p. D arow skiego, sp ra­

wę długości dnia roboczego w przem yśle, względnie rocznej Mości godzin p racy.

Minister p racy i opieki społecznej ma zasadniczo za za­

danie raczej obronę interesów m as pracu jących .

l ak jest tylko w teorji. W rzeczyw istości zaś elastyczn ość zasad y tej zależna jest od oblicza i polityki gabinetu

P . D arow ski cieszył się początkow o, gdy rozpoczynał ka- rjerę ministerjalną, pewnym zaufaniem m as robotniczych.

Obecnie uw ażany jest w tych sam ych sferach za renegata, któ­

ry , jak b. wielu innych urzędników, robi interes na polityce i dla tego wygodniej mu było staw ać od czasu do czasu w obronie w y zy sk iw aczy .

Nie chodzi tu jednak o osobę p. D arow skiego, po którym zostały już tylko niemile wspomnienia.

Nie m am y też na celu redagow ania mu nekrologu poli­

tycznego.

(2)

J U T R O ,\s 17

Na komisji sejm ow ej poruszone zostały sp raw y natury zasadniczej, a pozornie logiczne w yjaśnienia p. D arow skiego >

w ym agają zd ecyd ow an ych kom entarzy.

Gdy znany m ąż zaufania p rzem ysłow ców , poseł W ie rz ­ bicki, zap ytał m inistra o jego pogląd na spraw ę dostosow ania*

rocznej ilości godzin u nas do norm, obow iązujących w innych krajach, p. D arow ski odpowiedział, że jest to z punktu widzenia państw ow ego konieczne.

Jak zw ykle, w takim wypadku u żyw a .sit; k ataryn k o­

w ych argumentów' o 10 - godzinnym dniu rob oczym w Niem­

czech , o niem ożliwości konkurowania przy 8 - godzinnym dniu w P o lsce z w yrobam i przem ysłu niemieckiego itd. itd.

Zapomina się tendencyjnie o tem, że niema na całej kuli ziemskiej kraju, w którym przem ysłow iec uzyskiw ałby tak ogrom ny procent zysku, jak w P o lsce, że w ięc przez obniże­

nie stopy procentow ej i zysków z przedsiębiorstw przem ysło­

w ych , m ożnaby rozw in ąć zdolność konkurencyjną przem ysłu potskiego.

L e cz naw et i o to nie chodzi. P rzyp u śćm y na chwilę, że stan przem ysłu i konieczność podźwignięcia kraju z upadku gospodarczego w y m ag a wielkich ofiar od robotnika w posta­

ci czasow ego przedłużenia dnia p racy.

Któż to jednak decyduje o takej konieczności i w imię c z e g o ?

Panow ie W ierzb iccy i g ra ją cy pod ich batutą rz ą d ? Jakiż to robotnik, oprócz otumanionych frazesem pseudo- patrjotycznym ,odda ow oce sw ej ciężkiej p racy do w yłącznej dyspozycji p rzem y sło w có w ?

Na żądanie przedłużenia dnia p racy robotnik ma jedyną odpow iedź: każdy kraj m oże się — po krw aw ej łaźni w ojen­

nej, w yw ołanej przez i dla m iędzynarodow ego kapitału — znaleźć w sytuacji, w ym agającej w ytężonej p ra cy całego spo­

łeczeństw a.

L e cz zrealizow anie św iadom ości tej sytuacji w w arun­

kach ustroju kapitalistycznego m ożliwe jest pod jedynym w a­

runkiem : na czele rządu musi stan ąć now y elem ent, który prow adzić będzie linję w yzw olenia p racy z niewoli i nie odda zysk ów , p łyn ących z przedłużenia dnia p racy pasożytom , spo­

łecznym , a obróci je na podniesienie dobrobytu państw a i jego obyw ateli.

Obecnie natom iast obserw ujem y obraz zgoła odmienny.

Kapitalista m a 20% zysku. Gdy ch ce m ieć np. 3 0 % , żąda przedłużenia dnia p ra c y ; gdy ma zapłacić podatki, staw ia no­

w e żądania.

Staw ia je, bo w ie, że ma na swoje usługi sejm i rząd, któ­

ry odpowiednie u staw y uchwali i w prow adzi wr życie.

(3)

Do obecnych rządów robotnik zaufania niema, to też zdo­

b y czy sw oich mu nie odda dotąd, dopóki nie będzie miał g w a ­ rancji, że jego ofiara nie jest rozkradana przez „chlebodaw ­ ców*1.

8-godzinny dzień p racy jest bodaj że najkardynalniejszą zdobyczą klas robotniczych.

O tę zdobycz musi się odbyć w alka zacięta, nieubłagana.

Nie pomogą tu frazesy o ojczyźnie i państwie w ustach faryzeuszy.

P ojęcie ojczyzn y i państw a nie może b yć dla człow ieka p racy pojęciem abstrakcyjnem .

O jczyzny bronią w razie potrzeby m asy pracujące. P ań ­ stw em w ięc, w yro słem na ciałach i w ysiłku tych m as muszą kierow ać czynniki, rozum iejące i uwzględniające ich po­

trzeby.

Jeśli panowie D arow scy , Klottowie i inni w ychow aw cy W ierzbickich nie zetknęli się dotąd z zdecydow anym i obroń­

cam i interesów mas pracujących na terenie ich urzędow ania, to spotkają się z nimi w przyszłości bądź na tym sam ym te ­ renie, bądź też na terenie żyw iołu, który zdecyduje o tern.

c z y Polsk a P ra cu ją ca pozostanie w niewoli u możnej, choć bnie nikłej grupy rekinów, cz y też oni będą łnusieli, zejść do roii ludzi rów nież pracujących.

W szelkie dane przem aw iają za tein, że przyszłość tak, a nie inaczej się układa.

A każde ustępstw o, zw łaszcza w tak decydującej sp ra­

wie, jak długość dnia roboczego oddala tylko Polskę od idea­

łu państw a ładu i p racy.

W dyskusji nad tą sp raw ą p. minister D arow śki ośw iad­

czy ł, że gotów jest podać się każdej chwili do dymisji pod w a ­ runkiem jednak, że rząd cofnie zarządzenie o przedłużeniu dnia p racy w przem yśle hutniczym na G órnym Śląsku.

,.Wr przeciw nym razie — mówi p. D arow ski — ustąpienie m inistra bez cofnięcia p ow yższego rozporządzenia byłoby ak,tem dem oralizującym m asy robotnicze*1.

O ile znam y nastrój w śród m as robotniczych, śm iem y zape­

wnić p. Dai*owskiego. a w raz z nim p. Klotta i całe M -stw o P ra c y , że każdy skład m inisterstw a może bez obaw y o „de:

m oralizow anie" m as robotniczych każdej chwili ustępow ać, jeśli prow adzić będzie taką politykę, jaką dotąd prow adziło m inisterstw o pod kierow nictw em d otych czasow ych minis­

trów .

W ięcej n a w e t: jeśli w śród mas robotniczych pojęcie oj­

czy zn y i państw a zostało obniżone, to p rzy p isać.w p ły w ną.ten.

•bjaw nalfcży w yłącznie członkom d otych czasow ych rządów .

■Nś 17____ _ J U T R O ________3 _

(4)

Nie agitacja zzew n ątrz, nie idea socjalistyczna, ani kie­

runki rew olucyjne w p ływ ają na dem oralizację mas.

W p ły w ają na to czynniki, w ych od zące w p racy państw o­

wej z założenia egoistyczn ych interesów klasow ych tu czące­

go się na p racy próżniactw a. K. S.

__4_____________________ J U T R O _______ >V 17__

HA MARGINESIE NIEDOSZŁEGO PRZESILENIA.

P rem jer Grabski w ym ógł na Sejmie złożenie rządow i no­

w ego votum zaufania i w szystk o się uspokoiło, p rzybierając dawne form y m artw o ty i bezsilnej rezygnacji.

Za w yjątkiem p raw icy, która ryzykując resztkam i sw ych osłabionych kości, pragnęłaby za w szelka cenę znów u ch w y­

cić ster rządów w państwie, reszta stronnictw , nie w yklucza­

jąc socjalizującej lew icy, nie miała żadnych planów działania, a w każdym razie p rzeciw staw ić innego gabinetu nie byłaby w stanie.

Na podstaw ie takich w yników dyplomacji partyjnej i m a­

razm u, rozpanoszonego w śród rzekom ych w yrazicieli opinji społeczeństw a — zd aw aćb y się m ogło, że niema w P olsce lu­

dzi silnych i tw ó rczy ch , nie b ęd ących mimowolnymi cz y po­

kornymi sługami kapitału, a m ogących Polskę w yzw olić z łap pasożytującej mniejszości kapitalistycznej.

Nie w ątpim y, że jednostki takie znalazłyby się w śród sa­

m ych naw et członków Sejmu.

Jednostki te są jednak do tego stopnia pochłonięte polityką aktualną, że niewiele m oga zdziałać dla obudzenia opinji m as pracujących.

P rz y te m zau w aży ć trzeba, że sytu acja w ew nętrzna staw ia je przed surow ym zagadnieniem m ożliwości dokonania sanacji stosunków — ch oćb y naw et w ram ach obecnego ustroju — w drodze ewolucji, czy też rewolucji.

Niewątpliwą jest rzeczą, że dojrzew ające wypadki ludzi w ysuną.

W ysu n ą ich zniecierpliwione m asy. W zależności od tego, c z y m asy te znajdą d ostateczn ą ilość kierow ników czy też od­

w rotnie, spotkają się z ucieczką inteligencji do obozów , w al­

cz ą cy ch o utrzym anie obecnego porządku rz e c z y — niezbędna przebudowa ży cia gospodarczego i napraw a stosunków w ogó- le odbędzie się w tej, cz y innej drodze.

W szy stk ie d o tych czasow e eksperym enty dokonyw ane przez polityków n aszych, co raz bardziej obniżają prestige

(5)

JS5 17 J U T R O 5

I sam o pojecie państw a w oczach m as pracu jących . Nie trzeba bowiem w yw rotow ej agitacji, nie trzeba żadnych „potęg ano­

nim ow ych". 'Pa polityka aż nadto konsekwentnie rewoltuje m asy.

Polska posiada przecież ca ły zastęp ludzi nieprzekupnych, zdecydow anych, posiada rów nież dużo sił tw ó rczy ch , które w oparciu o naturalne bogactw a kraju i pracow itość polskiego robotnika, nieinającego dziś w swojej ojczyźnie ani terenu, ani m ożliw ych w arunków do p racy, mogliby w yprow adzić sp ołeczeństw o — w najszerszem tego słow a znaczeniu — z uścisków nędzy i sytuacji w asala m iędzynarodow ego kapi­

tału.

T e siły tw órcze, pozostające w cieniu, nieznane szersze­

mu ogółow i, poddającem u się krzykliw ej reklamie usłużnej po­

lityki partyjnej, niedopuszczane są dzisiaj do rządów , zmonopo­

lizow anych w rękach garstki uprzyw ilejow anych kandydatów , dookoła których kręci się w kółko kraj c a ły od lat pięciu, nie m ogąc w y rw a ć się z błędnego koła interesów tej uprzyw ilejo­

w anej grupy.

Skutkiem tego nic się na lepsze u nas nie zmienia. Klasa robotnicza w co raz głębszą otchłań nędzy się stacza, w zm aga się em igracja do obcych krajów , p rzem y sło w cy sabotują w a r­

sztaty , d ążąc do odebrania robotnikowi minimalnych naw et je­

go zdobyczy. A ponad tem w szystkiem hula z co raz w iększą sw obodą drożyzna, tuczona bezradnością rządu w obec wszelkiego rodzaju p ask arstw a i brakiem zd ecyd ow a­

nej akcji.

Nie m ożem y przecież, pobrzękując złotów kam i, widzieć w nich popraw ę bytu m aterjalnego w alczącej z coraz więk­

szym niedostatkiem ludności pracującej.

Nie m ożem y rów nież w obec tego. uznać i w zbogacenia się skarbu państw a, stanow iącego oazę wśród nędzy zubożałej ludności.

Nie w chodząc już w to, że początkow a energja, z jaką rząd p. G rabskiego przystąpił do napraw y zrujnow anego go­

sp od arstw a krajow ego, dziś w znacznym stopniu osłabła i nie w róży na p rzyszłość naw et w ybitnych posunięć w tym kierun­

ku, stw ierdzić musimy, iż te rzesze, na których państw o swój byt opiera, m ogą b yć przez chw ilę elektryzow ane fejerw erka- mi sanacyjnem i i rów nież przez chwilę łudzić się nadzieją na popraw ę bytu, w rezultacie obojętnie traktują osoby, stojące na czele skarbu, niezależnie od tego, cz y to będzie Grabski, Michalski, cz y naw et Diamand.

Chodzi o zmianę system u całego, o przebudowę gruntow ­ ną, która m ożliwa jest jedynie przy innym ustroju politycznym , stanow iącym minimum żądań w arstw pracujących jeszcze

(6)

6 J U T R O Mi 17

w ram ach schodzącego stopniowo z widowni św iata u stro ją kapitalistycznego.

Gdyby w ięc chodziło o nasz stosunek do rządu G rabskie­

go, a raczej osobiście do prem jera, jako jedynej w tym rządzie jednostki o pew nych dodatnich w artościach indywidualnych, to musielibyśmy rząd ten żW alczać, gdyż niebezpieczniejszym od innych jest rząd, k tóry stw arza pozory odrodzenia, a w gruncie rz e cz y , k ro cząc po drodze fałszyw ego system u rządzenia i sanacji, odrodzenie to pow strzym uje. lo.

^ i i a ą ■** > ^ a 1*■ m ^ ^ ^ x ' T ,x ~T' . ł x ~~ .

0 NIEJAKIM GENERALE LATINIKU.

C zy kto słyszał kiedykolwiek o podobnym bohaterze, lub zasłużonym obyw atelu polskim ?

P rzed najściem armji czerw onej na W a rsz a w ę — z pe­

wnością nie!

Otóż generał ten, który dopiero sam się do dymisji podał, powiedział podobno coś głupiego i obraźliw ego o legjonistach.

Kilku w y ższy ch , zasłużonych oficerów legjonow ych obra­

ziło się i w yciągnęło z obrazy tej b. daleko idące konsekwencje.

Za pozwoleniem !

Gdy m arszałek Piłsudski był Naczelnikiem P ań stw a i Na­

czelnym W odzem arm ji, tell sam generał Latinik m ianowany został dow ódcą obrony W a rsz a w y , czyli otrzym ał najbardziej niemal honorow e po W odzu N aczelnym stanow isko w armji.

S zczerze w y zn ać musimy, ,że gdyśm y p rzeczytali w pis­

mach św ie cą cy „głębią*4 i „mądrością** afo ry zm 'g en . Latinika 0 legjonistach, pom yśleliśm y sobie: .

„Ha, trudno! Jeśli, mianując go dow ódcą obrony W a r­

szaw y ,'p o szliście na kompromis z sumieniem dla św iętej zgo­

dy z reakcją, to musicie obecnie pójść na kompromis z hono­

rem ... dla św iętej zgody w armji**... •

^ *-***■ ł* * * * * r it * a > "*

SĄDY I RZĄDY DORAŹNE.

W Prezydjum R ady M inistrów, w M -stw ie Spr. W e w . 1 Spraw iedliw ości odbyw ają się codziennie konferencje i na­

rady nad sytu acja na K resach.

O zmianie polityki, a raczej o ustaleniu jakiejkolwiek po­

lityki — ani słow a.

Natom iast sądy doraźne są stale na sesjach w yjazdow ych.

A napady bandyckie p ow tarzają się co raz częściej i co raz czelniej organizow ane.

Posłano na K resy generał-w ojew odów ze sztabam i w oj;

skow ym i, w zm ocnioną kilkakrotnie policją i korpusem g ra­

nicznym, k tóry już w yjechał ,',na front**...

(7)

17 J U T R O

Zam iast w zm ocnić adm inistrację cyw ilną zdezorganizo­

w ano ją zupełnie.

„R ozkaz, panie g en erale!“ — oto jedyny czynnik sanacji stosunków na K resach.

C zy ktokolwiek słyszał, by w naradach nad n ap raw ą sto ­ sunków na K resach brało udział M -stw o Skarbu, któreby doradziło, że należy udzielić drobnym rolnikom— chłopom m iejscow ym kredytów rządow ych, udzielanych w b. Kongre­

sów ce ?

C zy może M -stw o Reform Rolnych radzi nad pom ocą dla bezrolnych, w ałęsający ch się bez p racy i dachu nad głow ą po lasach, a po tern p rzy łączający ch się do pierw szych lepszych b an d ?

A może w reszcie radzi M -stw o O św iaty nad rozw ojem sprow adzonego na K resach do zera szkolnictw a z w ykłado­

wym i językam i, zrozum iałym i dla ludności m iejscow ej?

Nie! R adzą generał-w ojew odow ie, radzą p. p. Hubner i W yganow ski nad nowymi środkami represji i surow szym składem sędziów.

Jak za rządów carskich, w czasie nieustającego stanu w o­

jennego, nadzw yczajnej ochrony i w zm ocnionej ochrony — podchodzili do każdego „podejrzanego" Polaka z gotow ym oskarżeniem : „ty kram olnik", tak za naszych rządów republi­

kańskich podchodzą do każdego Białorusina, lub U kraińca z zapytaniem : „ty d iw e rsa n t?"...

Nic nie sły ch a ć o reform ach, natom iast m ów ią już o pro­

jekcie w prow adzenia na K resach w ojskow ych sądów poło­

wy ch.

A w ięc stan w o je n n y ?!...

D la cz e g o ? C zy m oże dlatego, że cyw ilne sąd y doraźne jeszcze zbyt słaby posłuch dają duchowi instrukcyj p. mini­

stra W yganow skiego, lub nie zaw sze sądzą w edług życzenia agentów p. m inistra H ubnera?

C zy może w reszcie dlatego, że p. prem jer G rabski, k tóre­

go utrzym ała na stanow isku, z in icjatyw y P .P .S . lew ica, za­

jęty jest w yłącznie skarbem i udzielaniem ze skarbu „komu należy p ożyczek " i boi się w ejrzeć głębiej w stosunki na K re­

sach. pozostaw iając w prow adzenie ładu policji i w ojsku?

Jedno z pism stołeczn ych powiedziało wr sw oim , czasie, że historja przygw oździ posła Kiernika za krótkie rząd y na stanow isku ministra spraw w ew n ętrzn ych mianem „k rw aw y m inister".

C óż tedy powie ta sam a historja o p. Hubnerze, za którego rządów , jedyną reform ą na K resach było w prow adzenie są­

dów doraźnych.

(8)

8 X» 17

O nim historja p o w ie: ,.M i n i s t c r D o r a ź 11 y “, za ró w ­ no za m etody uspakajania K resów , jak i za ch arak ter jego obecności w rządzie w ogóle.

Jak sły ch ać, godziny p. Hubnera na fotelu ministra spraw w ew n ętrzn ych są już policzone.

Lecz podobno szykuje się n ow y żart, c z y kpiny d oraźn e:

p. Hubner ma zo stać ministrem spraw iedliw ości...

T o kom entarzy nie w ym aga. Reasum ując w obliczu o cze­

kiwanej rekonstrukcji gabinetu wyniki prac rządu obecnego, można krótko ok reślić: „m am y nie tylko sądy, lecz i rząd y do­

raźne.

Doraźnie napraw ia się skarb, doraźnie trzy m a się w z a ­ wieszeniu reformę rolną, doraźnie przedłuża się dzień p racy, doraźnie obcina się k red yty na ośw iatę, doraźnie zdobyw a się bluffami sukcesy w polityce zapranicznej, doraźnie naprą • się stosunki na K resach.... w szystko robi się doraźnie bez zw ażenia szkodliwości środków doraźnych dla przyszłości

Polski.

Z okazji uświetnienia reprezentacji W atyk an u w W a r ­ szaw ie przez Nuncjusza 1 klasy (jeszcze jedno św ietne z w y ­ cięstw o doraźnej polityki n aszej!) i am basadora Francji jedno z liberalizujących pism w arszaw skich rozczula się nad zrozu­

mieniem „dziejowej misji Polski na W sch od zie11, będącej przedm urzem ch rześcijań stw a i chroniącej Europę od zalewu b arb arzyń stw a.

Podniesienie tej sp raw y w chwili obecnej jest bardzo aktualne.

W yd aje nam się jednak, że jeśli Rzplta w dalszym ciągu sto so w ać będzie d o tych czasow e m etody, to z a m i a s t m o ż- n o ś c i i p e ł n i e n i a m i s j i d z i e j o w e j P o l s k i n a w s c h o d z i e o t r z y m a m y... e k s m i s j ę b e z n a d z i e j - n ą P o l s k i z e W s c h o d u .

BEZ NUMERU.

W ięk szość leaderów w spółczesnych partji socjalistycz­

nych kłóci się o numer m iędzynarodów ki.

P ry m w tej kłótni trzym a M oskw a i W arszaw a.

T rzecia m iędzynarodów ka — to synonim „bolszew izm u“,

„k rw aw eg o terroru*1, „czerw onego ca ry zm u " i t. d., a druga —

„socjal - ugody", „socjal - zd rad y”, „socjal - faszyzm u'1 i in.

Jak zw ykle, ofiarą w tej w alce o numer m iędzynarodówki jest ruch robotniczy, rozbijany w poszczególnych krajach przez przywódców' i zwolenników obydwu m iędzynarodów ek socjalistycznych.

(9)

J U T R O 9

Ze w zględu na zbyt głębokie różnice program ow e, w szczególności zaś taktyczne, ustalające m etody walki o w ła ­ dzę klas pracu jących , o połączeniu odbydwu m iędzynarodó­

w ek, oczyw iście, m ow y b yć nie może.

Zacietrzew ione zaś stron y nic poza numerami swoimi nie w idzą i nie znajdują w yjścia z sytuacji.

Pobieżny n aw et przegląd m iędzynarodow ego ruchu ro­

botniczego przekonać może, że praw ie we w szystk ich krajach E u ro p y istnieją mniej lub w ięcej silne grupy socjalistyczne, nie należące do żadnej z m iędzynarodów ek.

Od III M iędzynarodów ki od erw ała się po V Kongresie N orw eska P a rtja R obotniczą i Szw edzka P a rtja Kom unistyczna.

T łó m acząc robotnikom pow ody zerw ania z M oskw ą, p rzy ­ w ó d cy Norweskiej P . R. — Tram m el, Buli i M eer krytykow ali nietylko taktykę kominternu, ale ca ły ustrój Rosji sow iec­

kiej i w ew n ętrzn ą politykę sow ietów .

W w yw iadzie, udzielonym gazecie „A rbeiterbladet“, Buli sch arak tery zo w ał stosunek Norweskiej P. Robotniczej do obu M iędzynarodów ek w sposób n astęp u jący:

„N aszym hasłem je st: ani Londyn, ani M oskwa. W e w szystk ich partjach kom unistycznych i socjalno - dem okra­

ty czn y ch istnieją liczne gru p y robotników, k tórzy wspólne z nami mają przekonania. P ró cz tego we w szystkich praw ie krajach europejskich istnieją samodzielne rew olucyjne partje socjalistyczne pokrew nych z nami poglądów . Podlegając Mos­

kwie, nie można było się do nich zbliżyć.

Pew ien kontakt utrzym uje między nami Biuro informa­

cyjne w Berlinie4'.

Jednocześnie VI Zjazd Kom. Partji Szw ecji uchwalił odłą­

czenie się od III M iędzynarodówki, przyjm ując m. innymi w szystkiem i głosam i rezolucję n astęp u jącą: „Zjazd ośw iadcza, że kom unistyczna partja Szw ecji dąży do m iędzynarodow ego współdziałania w szystkich rew olucyjnych grup i stronnictw w celu stw orzenia jednolitego m iędzynarodow ego ruchu re ­ w olucyjnego.

Zjazd poleca Centralnem u Komitetowi naw iązanie stosun­

k ó w z bratnimi organizacjam i innych k rajów ".

W e W łoszech w idzim y trz y partje robotnicze: socjalis­

tów, komunistów i soc. - m aksym alistów , k tórzy nie należą ani do 2-ej, ani do 3-ej M iędzynarodówki. Mimo prześladow ań faszystów , zw alczani przez socjalistów i kom unistów — m a ­ ksym aliści pow iększają z dnia na dzień kadry partyjne (ob ec­

nie 20 ty sięcy członków ), w parlam encie posiadają 22 posłów , reprezentujących pół miljona w yborców .

O rgan ich „A vanti“ (200 ty sięcy nakładu) należy do naj­

bardziej rozpow szecnionych i czy tan y ch gazet w e W łoszech .

(10)

10 J U T R O Mi 17

W spraw ie m iędzynarodow ego porozumienia C. K. so c .- m aksym alistów pow ziął u ch w ałę:

„W skutek polityki 111 M iędzynarodów ki c a ły szereg partji kom unistycznych znajduje się poza Kominternem — jak w N iem czech, Norwegii. Szw ecji, Francji i w Szw ajcarji.

Z drugiej strony, w partjach należących do II M iędzynarodów ­ ki, która sprow adziła się sam a do roli S to w arzy szen ia Pokoju, przejaw iają się w yraźn ie tendencje opozycyjne i dążności roz­

łam ow e.

W takich w arunkach w szędzie zjaw ia się dążenie i bez­

względna konieczność do stw orzenia now ego ośrodka m iędzy­

narodow ego ruchu socjalistycznego, jednako dalekiego od de­

m ok ratyczn ego rcform izm u i oportunistycznych złudzeń p acy ­ fizmu, jak i od bezcelow ych eksperym entów kom unistycznego sek ciarstw a".

Podobne stanow isko zajmuje we Francji Zw iązek Soeja- listyczno - K om unistyczny, pod każdym jednak w zględem słab szy i nie m ogący rów n ać się liczebnością ani w pływ am i z włoskimi tow arzyszam i.

Do żadnej z M iędzynarodów ek nie należy rów nież S zw aj­

carsk a Socjal - D em okracja.

Można ubolew ać nad dzisiejszym rozbiciem ruchu socja­

listycznego, ale trudno w tern nie w idzieć objaw ów głębszego k ryzysu ideow ego, jaki p rzeży w a socjalizm w spółczesny.

W alkę w łonie partji socjalistycznych pogłębiła niew ąt­

pliwie R osyjsk a P artja Kom unistyczna.

Eksperym entem , dokonyw anym na ciele Rosji, p rz y cz y ­ niła się z drugiej strony do w zm ożenia się oportunizmu zw o­

lenników II M iędzynarodów ki.

D otyczy to w szczególności Polskiej Partji Socjalistycznej.

Kom unistyczna P artja Rob. Polski, jako sekcja Kominter- nu, nie potrafiła p rzy sto so w ać się do polskiej rzeczyw istości, gra jeszcze na upośledzeniu rob /tn ik a naszego — obok zbyt daleko posuniętej ugodowośei P .P .S . — i w reszcie zeszła do roli tłum acza i kolportera odezw i literatury rosyjskiej partji komunistycznej.

Niemal pew ną jest rzeczą, że po w ytw orzeniu na gruncie polskim samodzielnej rew olucyjnej partji.robotniczej, podobnej do przytoczon ych , już istniejących partii w innych krajach Europy — ' K. P . R. P. straci resztki w pływ ów w śród polskich m as robotniczych.

W celu konsekw entniejszego i szybszego um iędzynaro­

dowienia ruchu robotniczego należałoby zlikw idow ać zarów no II, iak i III M iędzynarodów kę.

Sądzim y przytem , że w obecnych w arunkach byłaby zu­

pełnie bezcelow ą i osłabiającą ruch robotniczy próba u rzeczy ­

(11)

wistnienia u ch w ały C. K. Soc. - M aksym alistów we W łoszech , k tó rzy m ówią o konieczności „stw orzenia now ego ośrodka (jeśli ośrodek ten rozum ieć jako utw orzenie jakiejś czw artej międz. — przyp. nasz) m iędzynarodow ego ruchu socjalistycz­

nego, jednako dalekiego od dem okratycznego reformizinu i oportunistycznych złudzeń pacyfizmu, jak i od bezcelow ych eksperym entów kom unistycznego se k ciarstw a".

Natom iast bardzo trafnie ujmuje potrzeby ruchu robotni­

czego uchw ała VI Zjazdu Kom unistycznej P artji Szw ecji, któ­

ra dąży do „m iędzynarodow ego w s p ó ł d z i a ł a n i a w sz y ­ stkich rew olucyjnych grup i stron n ictw "...

Komintern rozw inął istotnie sek ciarstw o, nie uznające g łę­

bokich różnic m iędzy warunkami ży cia, stopniem kultury, roz­

woju ustroju kapitalistycznego i t. d. w różnych krajach.

Natom iast współdziałanie pokrew nych stronnictw robot­

niczych, niezależnych organizacyjnie, w y tw o rzy ło b y z cz a ­ sem potęgę, zdolną do przeciw staw ienia się m iędzynarodow e­

mu kapitałowi.

Jeśli chodzi o stosunki w P olsce, to obalenie Komintermi m iałoby na polski ruch robotniczy w p ływ bardzo dodatni, gdyż pow stanie samodzielnej rew olucyjnej partji robotniczej w y trą ­ ciłoby z rąk P .P .S . różdżkę oliwną i skłoniłoby ją do rewizji program u i metod działania, w ynikających z ducha ostateczn e­

go celu partji socjalistycznej. P e.

M» 17___________ J U T R O ________ 11

Z okazji wysławienia „Dantona'' Hollanda w Teatrze Pol­

skim, Antoni Słonimski pisze w „Wiadomościach Literackich":

„Mimo wielu braków sztuki Hollanda wystawienie je j należy ituiażać za pożyteczne. Trzeba ko win m od czasu do czasu ma­

chnąć przed oczami zbyt j u ż spokojnych łotrów, oszustów i wy­

zyskiwaczy czerwoną płachtą, drażniącą kulturalnych i zamożnych durniów z pierwszych rzędów krzeseł. Pozo inni się trochę bać

choćby w teatrze".

No, no... Nie każdy znowu dureń z pierwszych rzędów krzeseł jest kulturalny i zamożny.

A co do samej sztuki teatr dobrze robi, że ludzi, których:

tak dosadnie charakteryzuje p. Słonimski, przygotowuje do wszyst­

kiego ...zwolna, ostrożnie i estetycznie.

(12)

12 J U T R O •Nś 17

RADIOKOMFROMTACJA.

Ż yw iołow y rozw ój radiotelegrafii na całej kuli ziemskiej o raz w y k o rzy sty w an ie tego środka łączności nie tylko dla ce - lów w ojskow ych i ekonom icznych, lecz i ośw iatow ych , oraz społeczno - politycznych, w płynęło rów nież na nasze anem icz­

ne odruchy w tym kierunku.

P rzep isy w yk on aw cze do ustaw y o radiotelegrafii, które m ają b y ć w najbliższym czasie ogłoszone, położą m oże w re sz ­ cie kres ograniczeniom i przeczuleniu w ładz naszych na punkcie niebezpieczeństw , w ynikających z... prób m łodzieży liarcerskiej, interesującej się radiotechniką.

N iew ykorzystanie u nas radio, jako środka łączności w c e ­ lach adm inistracyjno - państw ow ych, tłum aczy się m. in.

twierdzeniem „kom petentnych" czynników , iż jest to środek łączności deficytow y.

W tych w arunkach hum orystycznie w ręcz brzmi, że w ła ­ śnie te czynniki „kompetentne*' zam iast m yśleć nad racjonalną budową sieci radiotelegraficznej w ym yśliły budowę wielkiej centrali transatlantyckiej w W arszaw ie, k tóra oprócz deficytu d o ty ch czas nic innego nam nie dała.

S tacja, m ając m oc dziesięciokrotnie w iększą, aniżeli to jest potrzebne dla łączności z Europą, ze w zględów ekonom icz­

nych zupełnie nie nadaje się do pędzenia na bliskie odległości, a jedynie tylko może b yć w yk orzystan a dla korespondencji z A m eryką.

Jak że się przedstaw ia ta korespondencja cy fro w o : w roku 1920 wym ieniono w obu kierunkach 3.300.000 w y razó w , w ro ­ ku 1921 — 2.700.000, czyli przeciętnie około 8.000 w y razó w na dobę, t. j. 5,5 na minutę, podczas, gdy stacją taką m ożna na­

d aw ać 80 w y razó w na minutę.

C zy w arto w ięc było w y d aw ać na budowę stacji koło 2 miljonów dolarów (w Szw ecji budowa stacji kosztow ała w praw dzie tylko 1.200.000 dolarów ), aby u żyw ać jej tylko przez jedną godzinę na dobę?

Jeżeli eksploatacja sieci radiotelegraficznej państw ow ej będzie kalkulowana w ten sposób, jak budowa centrali tran s­

atlantyckiej, to zupełnie zrozum iałem jest, że radio będzie u nas za w sze środkiem łączności deficytow ym .

Faktem jest, że dziś nie m am y ani jednej stacji, któraby m ogła p ra co w a ć z centralam i państw europejskich (F ran cja, naprzykład, ma trzy stacje dla łączności z Europą, t. j. Lyon , P a ry ż , Ste P ie rre i dwie transatlantyckie — B ord eau x i Ste Assi.se).

lak to zbudowaliśm y sobie radiokom prom itację, zam iast radiostacji, w yd ając, narazie niepotrzebnie, zaw rotne sum y na

(13)

stację o kolosalnej sile napięcia. Na to kom isarze oszczędno­

ściow i uwagi nie zw rócili.

U staw a i przepisy w yk on aw cze o radiotelegrafii przew i­

dują u nas w prow adzenie t. zw . broadcasting‘u, t. j. radiotelefo­

nii dla użytku szerokiego ogółu.

Stacje nadaw cze radiotelegraficzne, w yk orzystu ją w szę­

dzie, bądź w celach propagandy (przem ów ienia polityczne, k oncerty) i ośw iatow ych (o d czy ty , nauka języków , w ykłady fachowe z różnych dziedzin) bądź też w celach inform acyj­

nych (p rasa, giełda, biuletyny m eteoroligiczne).

Stacji takiej nie posiadała tylko Polska, jakkolwiek posia­

danie jej pod względem finansow ym było zupełnie możliwe.

Nadmienimy tylko, że dla stacji nadaw czej radiotelegraficznej z zasięgiem słyszalności na ca łą Polskę, w y s ta rc z y ap aratu ra o m ocy jednego kilow ata, i że zw yk łą stację lam pow ą radiote­

legraficzną m ożna przem ienić na telefoniczną przez zamianę klucza nadaw czego na mikrofon.

Dziś, jak głosi fama, jest już przedsiębiorstw o, które ma o trzy m ać koncesję na broadcasting w P o lsce, a naw et w prze­

ciągu m iesiąca m ą b yć uruchomiona stacja radiotelegraficzna, zaspakajająca potrzeby radioam atorów . N iestety, nikt nie wie, jacy to ludzie należą do tego przedsiębiorstw a, jakie m ają zam ia­

ry i cz y przedsiębiorstw o to oprócz fachow ców radiotechników , ina ludzi, k tórzyb y potrafili umiejętnie i racjonalnie o p raco w y ­ w ać program y.

Nikt nie wie również, na jakich w arunkach koncesję tę otrzym ano.

Niezmiernie w ażnem jest, by broadcasting, który będzie miał niezwykle szerokie zastosow anie, oddany nie został w rę­

ce, które stw o rzą now ą gałęź t zw . paskow ania.

R adjotelegrafja, lubo niejednokrotnie juz odegrała pow a­

żną rolę w życiu polityczno-społecznem poszczególnych państw (mam tu na myśli broadcasting), może od egrać pow a­

żniejszą rolę, aniżeli się to na pozór w yd aw ało.

Dzisiejsze stosunki polityczne w Europie i szczytn e hasła pow szechnego pokoju i rozbrojenia, głoszone z re sztą przez hi­

pokrytów kapitalistycznych, nie dają najm niejszych gw aran cyj powodzenia i realizacji tych haseł.

Dopóki o kwestji rozbrojenia i pokoju nie będą d ecyd ow ać sfery zupełnie niezainteresow ane w prowadzeniu w ojny, t. j.

sfery pracujące, t. zw . pokój pow szechny będzie zaw sze tylko tem atem do bajeczek dla dorosłych dzieci.

Idealna organizacja i jednolity front m iędzynarodow y m as pracujących jest nieodzownym czynnikiem zw y cięstw a idei pokoju, względnie walki z wojną.

■te 17_________________ J U T R O ____________ _____13

(14)

14 J U T R O A » I 7 .

Środkiem w w alce tej jest ścisła łączn ość i szybkie komu­

nikowanie się robotniczych organizacyj politycznych i zaw o­

dow ych.

I tutaj pierw szorzędną rolę od egrać może właśnie radio­

telegrafia.

Do niedawna radio oddaw ało kolosalne usługi wojnie i ce-

| lom militarnym.

P rz y pewnej energji organizacyjnej radio oddać m oże ta ­ kież usługi w alce o pokój pow szechny, rów nolegle z w alką o obalenie obecnego ustroju społeczno - politycznego.

Niechaj w ięc w szystkie związki polityczne i zaw odow e m as pracu jących założą radiotelefony dla utrzym ania ścisłego kontaktu między sobą. Niechaj te radiotelefony będą w y k o rzy ­ stane dla propagandy haseł rozbrojenia i dla uświadomienia szerokiego ogółu, że tylko m asy pracujące m ogą w y w a lcz y ć pokój, gdyż w żadnym w ypadku nie zależałoby im na p row a­

dzeniu w ojny, a może osiągniem y znacznie lepsze rezultaty, aniżeli po całym szeregu konferencyj rozbrojeniow ych w atm o­

sferze ustaw icznych ferm entów.

Jest to jeden z środków technicznych, p row adzących do wielkiego celu w yzw olenia p racy.

W szczególności polska klasa p racu jąca powinna w ziąć czyn n y udział zarów no w opracow yw aniu ustaw , rozporzą­

dzeń i statutów dla przedsiębiorstw radiotelegraficznych, by dziedzina ta słu ży ć m ogła nie tylko w rogim dla nich celom .

1. s.

0 LOS URZĘDNIKÓW.

Jedną z chorób, to czący ch młody organizm naszej admi­

nistracji, jest bezsprzecznie, niskie uposażenie urzędników.

707f> ogółu urzędników państw ow ych jest płatnych według IX do XII kategorji płac. P rz e licz y w sz y na rubie i, biorąc pod uw agę zmniejszenie się sity kupna złota, w edług w skaźnika 164 (1914 r. — 100), w ypadnie, że płace te odpowiadają 25— 50 rublom przed wojną.

Tak płatne b y ły przed 1914 r. tylko najniższe kategorje pracow ników um ysłow ych.

Niema chyba polityka, któryby, nie rozumiał, i nie pow ta­

rzał przy każdej sposobności, że kw estja uposażenia urzędni­

ków i w ojskow ych — to nie tylko interesy jednej grupy, za­

w odow ej, ale kw estja spraw ności całej m achiny państw ow ej, od. której zależy byt i bezpieczeństw o państw a,

Pam iętaipy, jak w czasie w yb orów w szystkie niemal stronnictw a polityczne um ieszczały wr sw y ch program aęh żą­

dania polepszenia bytu urzędników i ubiegały się (na cz a s w y -

(15)

ihe 17 J U T R O 15

b orów ) o ich w zględy. B y ły to jednak, że tak pow iem y, pro­

w izoryczn e przybudówki p rogram ow e, ry ch ło zapomniane po okresie p rzedw yborczym .

S p raw a bytu urzędników dla żadnego ze stronnictw nie była nigdy napraw dę atutem politycznym , m ogącym pozy­

sk ać szerokie m asy w y b o rcó w i p rzy sp o rzy ć przy w yborach głosów i m andatów .

1 sp raw a ta podzieliła los innych sp raw i zagadnień ogól- no-państw ow ych, które, nie posiadając efektów agitacyjnych, nie m ogąc b y ć zdyskontow ane na rynku politycznym , cierpli­

wie czekają sw ej kolei w kancelarii, komisjach i podkomisjach sejm ow ych.

K ażda akcja oszczędnościow a zaczyn ała się zaw sze od obcinania poborów urzędnikom, inwalidom i em erytom , nie w yw ołując pow ażniejszych sp rzeciw ów wielkich stronnictw .

W budżetach, będących istn ą m ozajką potrzeb ogólno-pan- stw o w y ch z koncesjami i ustępstw am i na rzecz klubów sej­

m ow ych — nie znajdzie się też nigdy pozycja rzeczyw istego polepszenia urzędniczych pensji.

W grze sprzeczn ych interesów partyjnych, interes urzęd­

nika państw ow ego był i zaw szę będzie przy dzisiejszym s y ­ stem ie rządzenia — quantite negligeable; czy m ś, o czym mo­

żna od czasu do czasu w spom nieć, ale o co nie w arto w al­

cz y ć.

T ak a jest polityczna strona zagadnienia.

Alę głów ną winę za dzisiejsze sw e upośledzenie ponoszą sami urzędnicy.

Rozdzieleni politycznie, dobierani często według klucza partyjnego, dbający w ięcej o interesy popierających ich stron ­ nictw , niż o interesy, w arstw y urzędniczej — niezdolni są do podjęcia system atyczn ej i na daleką m etę obliczonej walki o rozszerzenie sw ych praw i polepszenie bytu.

P rzy k ład klasy robotniczej niczego ich nie nauczył.

Tylko na drodze, wytkniętej przez klasę robotniczą, na którą już wstąpili p racow n icy um ysłowi, zatrudnieni w prze­

myśle i handlu, m ogą się spodziew ać i urzędnicy względnego polepszenia bytu.

Zdaw ałoby się, że w yb ory do obecnie r z ą d z ą c e g o s e j m u powinny były dać urzędnikom bogate dośw iadczenie.

Zw iązek inteligencji pracującej oddal głosy sw oje liberale żującej Unji N arodow o-Państw ow ej.

To p rzyczyniło się do rozbicia głosów , gdyż radykali zmuszeni byli oddać głosy sw e P . P . S., a p raw ico w cy — ósem ce.

(16)

J U T R O

S p raw a ta w P o lsce jest bardziej skomplikowana, niż gdzieindziej.

Ze w zględu jednak na slaby rozw ój inteligenckich organi- zacy j, a z w łaszcza takich, w którycli skład wchodziliby urzęd­

nicy, znajduje proste rozw iązanie.

Je st to w ścisłym związku z zazn aczającym się już w yraźnie ruchem, względnie tendencjami syndykalistycznem i w łonie robotniczych zw iązków zaw odow ych.

Naszem zdaniem, inteligencja w ogóle, w szczególności zaś urzędnicy, powinni w e w łasnym , dobrze zrozum ianym in­

teresie, naw iązać ściślejszy kontakt z robotniczym i zw iązka­

mi zaw odow ym i, rozbić związki partyjne, by je w rezultacie zsyndykalizow ać. >

O rganizacje urzędników łączą się w ó w czas narówni z o r­

ganizacjam i pracow ników um ysłow ych innych kategoryj z zaw odow em i organizacjam i robotniczem i.

W ten sposób pow staje centrala jednej potężnej organi­

zacji p racy.

Urzędnik nie może się tak często (lub w cale nie m oże) ch w y ta ć takich środków walki o byt, jakie dostępne są robot­

nikowi, w zw iązku zaw odow ym .

Natom iast m a za sobą w w ym ienionych w arunkach po­

tężną organizację, k tóra potrafi zmusić rząd do liczenia się z potrzebam i urzędnika.

Z drugiej strony, w chwili przełom ow ej (a ta nastąpić, na­

szem zdaniem, musi), gdy zsyndykalizow ane organizacje ro ­ botnicze sięgną po należną im w ładzę w państwie, — mają do dyspozycji arinję urzędniczą, zw iązaną najżyw otniejszym i interesam i z w ielką arm ją p racy.

N astąpić musi moment, gdy zorganizow anem u kapitałowi przeciw staw i się zorganizow ana praca.

B ard zo dodatnią stroną w kilku słow ach streszczonej kon­

cepcji pow yższej, jest i to. że urzędnik, uniezależniony od fo- rytu jącego go posła, cz y stronnictw a politycznego, dba na urzę­

dzie swoim o dobro państw a całego.

Niewątpliwie też traci grunt korupcja i wszelkie zło, w y ­ nikające z nędzy urzędnika.

Adres: Redakcji Św. Krzyska 35 m. 10.— Administracji: Nowogrodzka 46 m. 9.

G odziny urzędowania: od 5 — 6 p. p. — Konto czekowe 9 . K. O. N i 9272- Warunki prenumeraty: M iesięcznie 1 ?>oty w kraju — 2 zt. zagranicą

RED AKTO R-W YD AW C A: B R U N O N G R O S I C K I

Druk. Spółka Akc. Wyd.-Druk. .P ra c a ”, P r. Bogucki, Kredytowa 2J4.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ula przypodobania się m asom stronnictw a licytują się hasłami?. P odobna taktyka wytrzymuje krytykę w okresie walki

Znacznie więcej znajdzie się takich, którzy chcą się tą drogą zwolnić od służby wojskowej.. Nawiasem mówiąc, nikt się temu nie dziwi, bowiem jeśli dość

Było rzeczą aż nadto jasną, że rosjanin— przy największej uczciwości nawet — nie może się zgodzić z sprowadzającą Ro­.. sję do zera niemal polityką

Sawinkow, który był ostatnio przez Rosjan na emigracji i przez przedstawicieli zachodnich mocarstw traktowany en ca- naille — obecnie zrehabilitował się w oczach

Liberalizujący carski admirał, który swego czasu, łamiąc o kolano szpadę, potrafił zrobić afront Mikołajowi II; marynarz, znany na wodach angielskich; człowiek

dym dniem wzrasta, że są dziedziny pracy, w których pracujący jeszcze robotnik opodatkował się na rzecz bezrobotnych w wy­.. sokości 30%

Bo takich „malców”, jak Polska, nie zaprasza się na konferencje, gdzie zasiadają mocarze „pierwszej klasy”,... Benesza, biorącego na siebie

Z obrad Sejmu wiadomo, że większość jego opowiada się za prohibicją, a tylko ze względu na skarbową stronę tego problemu alkohol w Polsce toleruje. W tejże