• Nie Znaleziono Wyników

"Złamane pióro eksliterata"? : o "Szkicach" Juliana Kraszewskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Złamane pióro eksliterata"? : o "Szkicach" Juliana Kraszewskiego"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Kobielska

"Złamane pióro eksliterata"? : o

"Szkicach" Juliana Kraszewskiego

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (114), 170-185

2008

(2)

1

7

0

„Złam ane p ió ro eksliterata”?

O

Szkicach

Juliana Kaliszewskiego

„D ow cipne, gryzące i napraw dę eu ropejskie rzeczy, skreślone pió rem artysty- -eru d y ty ”1 - ta k S tanisław Brzozowski określa pism a K lina - Ju lian a Kaliszew ­ skiego, w śród których znaczące m iejsce zajm ują dwie serie Szkiców 2. Podczas ich le k tu ry czytelnikow i narz u cają się dwa przeciw staw ne w rażenia - w ielkiej rozm a­ itości, ale i nie m niejszej jedności. K lin porusza w n ic h coraz to nowe i odm ienne te m aty - od spraw w spółczesnego sobie życia literackiego, tow arzyskiego i spo­ łecznego, przez relacje ze swych podróży, aż po filozoficzne rozw ażania o człowie­ ku i świecie. Ze swobodą używa rozm aitych gatunków (a naw et rodzajów ) lite ra c ­ kich, w ykorzystując ich specyficzne cechy do w yrażania swoich m yśli, łącząc je ze sobą i zabarw iając oryginalnością. O scylacjom i zm ianom podlega też w tych utw o­ rach n arrato r, k tóry raz w ydaje się porte-parole autora, innym razem k im ś zu pełnie innym ; w ielką rolę odgrywają też „inne głosy”, w p ostaci autentycznych cytatów, obszernych przytoczeń, ale i fikcyjnych w ypowiedzi. W szystko to jest jed n ak sca­ lone - dzięki stylowi, k tóry w rozm aitych swoich odm ian ach zachow uje c h a rak te­ rystyczną zw ięzłość, lekkość i barw ność; dzięki prześw iecającej przez każdy szkic um ysłowości jego autora.

1 S. B r z o z o w sk i L is ty do n ie zn a n y c h p r z y ja c ió ł, w: W spółczesna p o w ie ś ć i k ry ty k a , W y d a w n ic tw o L ite r a c k ie , K r a k ó w -W r o c la w 1 9 8 4 , s. 3 91.

2 K a lis z e w s k i w y d a ł p ie r w s z ą se r ię w la ta c h 1 8 6 8 -1 8 7 0 , d r u g ą w 1 8 8 2 -1 8 8 5 : S zk ic e .

S k r e ś lił K lin . C zę ść p ie r w s z a , W a r sz a w a , w d r u k a r n i C z e r w iń s k ie g o i s p ó łk i, p r z y

u li c y Ś to -k r z y s k ie j , N . 1 3 5 2 , 1 868; o r a z S z k ic e . S k r e ś lił K lin . C zę ść d ru g a , W a rsza w a , w d r u k a r n i F. C z e r w iń s k ie g o i S. N ie m ie r y , u lic a Z ie ln a N . 9 (ró g S ie n n e j ), 18 8 2 - c y ta t y ze S z k ic ó w o z n a c z a m w te k ś c ie o d p o w i e d n io (I) i (I I) , d o d a ją c n u m e r stro n y .

(3)

Kobielska „Złamane pióro eksliterata"?

C elem tego te k stu jest zarów no analiza Szkiców z form alnego i gatunkow ego p u n k tu w idzenia, jak i odczytanie znaczenia szczególnej kreacji postaci autorskiej, której - jak się okazuje - podporządkow ana jest cała stru k tu ra dzieła.

M ożna w n im odnaleźć elem enty nowoczesnego dyskursu eseistycznego3, szcze­ gólnie w św ietle bad ań , które w śród cech eseju w ym ieniają - na przy k ład i bardzo w ybiórczo - swoistą hybrydyczność, eksperym entalność, istn ien ie w ew nętrznych napięć, d ynam iki, szczególną relację z czytelnikiem , rolę dekonstrukcjonistycz- ną, krytyczną, kw estionującą to, co zastane4, tud zież „akcentow anie procesualne- go, otw artego c h a ra k te ru m yślenia czy p rak ty k ę podw ójnej gry znaczeń, podw aża­ jącej w yrażane w prost sensy”5. Badacze p o d k reślają też istn ien ie eseistyczności jako swoistej postawy, sposobu m yślenia, autorskiego n astaw ienia, a rów nież u K li­ na m ożna odczytać przejaw y tak iej, nowoczesnej w łaśnie, św iadom ości p o legają­ cej na przy k ład na p ro blem atyzacji autorskiego „ja” czy też na św iadom ości ogra­ niczeń ludzkiego poznania i m ożliw ości w yrażania tego, co p oznane p rzy je d n o ­ czesnych n ie u sta n n y ch p ró b ac h ich przezw yciężenia.

A by p rzyjrzeć się dokładniej tem u , co m ożna by nazwać m eto d am i p isa rsk im i K lina, jego „m odelem te k stu ”, należy zarów no zwrócić uwagę na zanotow ane p rze­ zeń tu i ówdzie uw agi explicite objaśniające jego w zory i zasady literack ie, jak i za­ nalizow ać sposób kształtow ania d yskursu w k o n k retn y c h tekstach. Isto tn e będą tu takie zagadnienia, jak skom plikow ana budow a jego wywodu po d w zględem ge- nologicznym , w łączenie w spom nianych „in n y ch ” czy też „cudzych głosów”, zasto­ sowane środki retoryczne i ogólnie pojęte cechy językowe, w reszcie stosunek do czytelnika, p roblem atyzacja n a rra to ra i - co za tym idzie - tożsam ości autorskiej. W te n sposób w pew nym sto p n iu odkryć m ożna k o n stru k cję, k tó rą zaplanow ał dla w yrażenia swoich przem yśleń.

Esej nazywa się n iek ied y g atu n k iem ukrytym czy nierozpoznanym , co ozna­ cza, że nie w ystępuje on po d swoją w łasną nazw ą, lecz bywa „przesłonięty” rozm a­ itym i p se u d o n im a m i6. D o ta k ich należy już sam te rm in „szkic”; b ardzo ciekawe są rów nież p o d tym w zględem podtytuły, k tórym i K lin o p atru je praw ie w szystkie swoje teksty. Są w śród nich: fotografia, n o ta tk i, sylwetka, kro n ik i, zw rotka z epo­

N i e z a l e ż n i e o d te g o , ż e n a z w a e s e ju n ie fu n k c jo n o w a ła w ó w c z a s p r a w ie w o g ó le w lit e r a tu r z e i k r y ty c e o r a z że p r a w d z iw e p o c z ą tk i p o ls k ie j e s e is ty k i o d n a jd u je s ię w c z a s a c h o c o n a j m n ie j d w a d z ie ś c ia la t p ó ź n ie js z y c h , n a p r z e ło m ie w ie k ó w . K lin b y łb y p r e k u r s o r e m ty c h p isa r zy , w śr ó d k tó r y c h je d n ą z n a jb a r d z ie j z n a c z ą c y c h p o z y c ji z a jm o w a ł ta k g o c e n ią c y S t a n is la w B r z o z o w sk i. N i e ty lk o w ty m z r e s z tą p r z e k r a c z a ł - z g o d n ie z c y to w a n ą p r z e z s ie b ie m a k s y m ą P h ila r e t a C h a s le (II 4 2 ) - sw ój kraj i sw o ją e p o k ę . R . S e n d y k a N o w o c z e s n y esej. S tu d iu m h is to ry c zn e j ś w ia d o m o śc i g a tu n k u , U n iv e r s it a s , K r a k ó w 2 0 0 6 .

5 A . Z a w a d z k i N o w o c z e s n a eseistyka filo z o fic z n a w p iś m ie n n ic tw ie p o ls k im p ie r w s z e j

p o ło w y X X w ie k u , U n iv e r s it a s , K r a k ó w 2 0 0 1 , s. 181. 6 Por. R . S e n d y k a N o w o c z e s n y e s e j..., s. 16, 132. 3 4

17

1

(4)

17

2

su, p am iętn ik i, now elka czy fuga. N iek tó re m ogą wskazywać na zw iązek utw oru z k o n k retn y m g atu n k iem literac k im - jak na przy k ład „sylwetka z galerii p ospoli­ tych lu d z i” (I 27) na p o rtret. In n e są nazw am i zu p e łn ie jednorazow ym i, służącym i raczej wyrazowi fan tazji autora - „z k ro n ik kulawego praw a o m ałżeństw ie” (I 69), „z objaw ienia nieboszczyka” (II 210).

Tym czasem zw iązki z ro zm aity m i g a tu n k am i literac k im i są ciekaw ym polem do b ad a ń n a d esejem . Zauw aża się szczególną rolę dialogu, p o rtre tu i autobiogra­ fii czy też d ziennika intym nego w k ształtow aniu now oczesnego dyskursu eseistycz­ nego7. Interesujące i charakterystyczne jest też zjaw isko absorpcji rozm aitych form w ypow iedzi przez esej, jego łatwość przek raczan ia granic także pom iędzy ro d za­ jam i literac k im i, a naw et na jeszcze wyższym poziom ie - na przy k ład pom iędzy lite ra tu rą , sztuką a filozofią.

U K lina synkretyzm różnych form zasygnalizow any jest już w om ów ionych pokrótce p o d ty tu łac h jego szkiców. W arto też zauważyć w ykorzystanie przez n ie ­ go, zresztą bardzo u d atn e, form y d ra m a tu w scence Z posiedzenia niebian (II 184), w której na ze b ra n iu duchów postanaw ia się stworzyć człow ieka, co jest okazją dla pokazania przyczyn w szystkich jego nieszczęść i przekleństw ; całość zabarw iona jest gorzkim h um orem , w którego p o w staniu pew ien udział m ają także rozm aicie stylizow ane d idaskalia. W Szkicach spotykane są rów nież form y zbliżone do n a ­ ukowej rozpraw ki i w ykorzystujące to na poły żartobliw ie - jak Żołądek i mózg. Pojaw ia się też tekst ukształtow any jako scenka obyczajowa z elem en tam i opisu i dialogu. D oskonale w ykorzystany jest też p o rtre t - w spom niany już szkic K uzyn­

ka, sylwetka z galerii pospolitych ludzi. Ten g atu n ek cechuje się szczególną elastycz­

nością kontekstow ą i fu n k cjo n a ln ą8. K lin p rez en tu je n ajp ierw fizjonom ię ty tu ło ­ wej P erd ity (czyżby im ię znaczące?), n astęp n ie kilka scenek z jej - ubogiej p an n y z p row incji - życia w W arszaw ie na różnych jego etapach. W te n sposób ilu stru je, jak w ielką w ładzę m a w społeczeństw ie obłuda, blaga, „ d o n ju an iz m ” (I 33) i obo­ jętność wobec ich niszczącej m o raln ie siły. O statn ią część p o rtre tu stanow i b raw u ­ rowa filip ik a przeciw ko tym zjaw iskom , wygłoszona z pozycji w yraźnie autorskiej, podczas gdy n a rra to r w cześniej pozostaw ał raczej na d ru g im plan ie, przyjm ując stanow isko sprawozdawcy, m o m e n ta m i zgoła naukow ca, fachowego obserw atora.

Jed n ak najw ażniejsze i n ajliczniejsze szkice K lina należą do trzech głównych typów: dialogu, dzien n ik a podróży i eseistycznego zapisu rozm yślań o luźnej kom ­ pozycji, niekiedy wykorzystującego elem enty pam iętn ik a czy w spom nień. Elem enty dialogu w ykorzystuje na przy k ład szkic Figle miłości (I 69), k o n trastu jąc y ze sobą postacie K onrada i R acjusza - jak się m ożna dom yślić z sam ych im ion - senty­ m entalnego rom antyka i sceptycznie nastaw ionego in te le k tu alistę oraz ich poglą­ dy na in stytucje społeczne, p rzede w szystkim na m ałżeństw o, co jest zarazem ostrą

7 A . Z a w a d z k i N o w o c z e s n a e s e is ty k a ...; por. z w ła s z c z a c z. II: G a tu n k i n o w o cze sn e j

w y p o w ie d z i filo z o fic z n e j, s. 7 5 -1 7 4 .

(5)

Kobielska „Złamane pióro eksliterata”?

krytyką istniejących absurdów . W ażniejsze są jed n ak in n e dialogi o sw oistym ry ­ sie p la to ń sk im - Ludzie talentu, U drogowskazu, Jeszcze on - gdzie w ystępuje isto t­ na postać E ksliterata. Wywodzi się ona ze szkicu otw ierającego pierw szą serię -

Niedoszły literat, fotografia z życia antypodów - tu K lin określa sam ego siebie po

tym , jak w sferach literac k ich spotkały go w yłącznie zawody, afronty i n iezro zu ­ m ienie. Z kolei we w spom nianych dialogach rolę n a rra to ra pierwszoosobowego w n ielicznych p a rtia c h opisow ych p e łn i jego rozm ów ca z zasady b ardzo krytycz­ n ie nastaw iony do sceptycyzm u, pesym izm u, niefrasobliw ości i prow okacji, jakie p rez en tu je E k sliterat, którego nazywa „dziw akiem , w edług jednych; m ąd ralą, we­ d ług d ru g ich ” (I 170). Postacie są także znakam i przeciw staw nych postaw, co m im o stosunkow o niew ielkiego u d ziału rozm ów cy E k sliterata pozw ala na w ykorzysta­ n ie specyficznych cech dialogu, ta k ich jak jego krytyczność, w yrażanie „postaw y p aradoksalnej wobec rzeczyw istości, postrzeganej jako dom ena sprzeczności oraz p rzeciw ieństw ”9, podkreślanej przez polifonię, heterogeniczność stylu i fu n k cjo ­ nalność retoryczno-językow ą. W arto podkreślić, że m im o narzucającego się utoż­ sam ienia E k sliterata z sam ym K linem (wskazuje na to także choćby w ygląd ze­ w n ętrzn y 10), nie jest on postacią głoszącą ab solutne racje, a jego rozm ów cy p rzy ­ pada n iek ied y rola w ypow iedzenia celnej drw iny czy trzeźw ej uwagi. Co w ięcej, to także jem u bywa oddane ostatnie słowo utw oru, aby jednoznacznie skrytykow ał i p o tęp ił swojego in terlo k u to ra.

W spom niane d zien n ik i podróży dotyczą w ojaży autora po całej E uropie i p rzy ­ noszą s k ru p u la tn ie o p atrz o n e nazw am i m ia st i d a ta m i za p isk i, sform ułow ane w sposób jawnie autobiograficzny. Są przy tym w swoisty sposób rzeczowe, dość rzadko zaw ierają ogólne uwagi czy abstrakcyjne rozm yślania. K oncen tru ją się na obrazie m iejsca, często konfro n tu jąc w yobrażenia z rzeczyw istością, prezen tu jąc odczucia, w rażenia, refleksje, do których p obudziła autora podróż. Z atem w spo­ m n ia n a k o nkretność nie w yklucza uwagi poświęconej au to rsk iem u , m yślicielskie- m u „ja” . Te teksty stanow ią sporą część Szkiców , podzielone są na kolejne „wy­ cieczki”, dzięki którym m ożna szczegółowo zrekonstruow ać trasy podróży Klina. O sta tn ią g rupę stanow ią utw ory o n a rra c ji pierw szoosobow ej, której „ja” w róż­ nym sto p n iu utożsam iane być m oże z sam ym autorem , a tem atyka jego rozm yślań nie jest w żadnej m ierze ograniczona. W ielką rolę odgrywa tu p rzedstaw ienie sa­ m ego procesu myślowego w całej jego dynam ice (a także niezborności, tru d n o ­ ściach - m o m en tam i w form ie przypom inającej w ręcz stru m ie ń św iadom ości), ale także „m onografii ludzkiej duszy” 11 czy też um ysłu jako m niej lub b ardziej osią­

9 T a m ż e , s. 83 i n.

10 Por. D . Ś w ie r c z y ń s k a P o sło w ie , w: [W a le r y P r z y b o r o w sk i? ] [J u lia n K a lisz e w sk i? ]

S ta r a i m ło d a p ra sa . P r z y c z y n e k do h isto rii lite r a tu r y o jc zy ste j 1 8 6 6 -1 8 7 2 . K a r t k i ze w sp o m n ie ń E k s d z ie n n ik a r z a , p o s ło w ie i o p r a c . D . Ś w ie r c z y ń s k a , W y d a w n ic tw o IB L

P A N , W a r sz a w a 1 9 9 8 , s. 185.

(6)

1

7

4

galnej całości12. Ich kom pozycja id ealn ie odpow iada tem u , co jest w ym ieniane jako typowe dla tekstów K lina: „m a w szelkie cechy sternizm u: sw obodna, pełna ekspresji n arrac ja, dygresyjność, autotem atyzm i subiektyw izm połączony w spe­ cyficzny sposób z au to iro n ią i dystansem wobec siebie” 13. Raz jeszcze szczególną wagę m a tu „ja” autorskie, naw et gdy ukryte jest p o d m aską „ b a ła m u ta” czy „m a­ rzyciela” (I 103, II 137) - narratorów , których tylko w pew nym ograniczonym wy­ m iarze m ożna z n im utożsam ić. K iedy indziej z kolei w spom nieniow a narracja ujaw nia fakty i h isto rie z życia sam ego K lina (Niedoszły literat) albo też - odw rot­ nie - faktyczny n a rra to r nie m a określonej w yraźnie osobowości, jest swego ro d za­ ju uczonym , b adaczem prow adzącym swój wywód z zachow aniem dyskrecji na w łasny te m at (Nul, I 111).

N a koniec rozw ażań dotyczących genologicznej stru k tu ry Szkiców trzeba zw ró­ cić uwagę na ich zw iązki z poetyką fragm entu. F ragm entaryczność sugeruje p ra ­ wie każdy tytuł: jest to „wyim ek z p am iętn ik ó w ” (I 103), „fuga z sym fonii” (I 153), „dwie chw ile z zapustnego w ieczorku” (I 93) albo też k o n stru k cja w ro d za ju „z n o ta tek , z k ro n ik , z try lo g ii” (II 184). F rag m en tary czn o ść m ożna też odnaleźć w w arstw ie treściow ej, kiedy to w krótkiej form ie d o tk n ię ty jest w ażki problem , czy kiedy w opisie podróży pew ne m iejsca są uprzyw ilejow ane w zględem innych, ledw ie zaznaczonych, a także w tym , że uwaga często zwrócona jest na pojedynczy aspekt pro b lem u , a pom ija inne - za przy k ład m oże posłużyć praw ie zupełne zi­ gnorow anie zabytków Paryża, choć to m iasto pojaw ia się w Szkicach dw ukrotnie. P o dobnie tylko p rzez m o m e n t w idzim y n ie k ie d y p o sta ci z literac k ieg o św iata W arszawy; m yśliciel napotyka często na w yraźną tru d n o ść w ostatecznym sform u­ łow aniu swoich tez, a w dialogach z E k sliterate m fragm entaryczność jest po czę­ ści w ym uszona przez sam ą form ę. C zem u to służy? Podkreśla - jak się w ydaje - niechęć, a w ręcz opozycję wobec systemowości, dzieła skończonego, jed n o ro d n o ­ ści języka, m yśli i gatu n k u ; m oże też wyrażać głębsze treści o zabarw ieniu filozo­ ficznym , jak niepew ny statu s p o d m io tu i kryzys epistem ologiczny14.

O bfitość przytaczanych przez K lina fragm entów , cytatów, w ypow iedzi „innych głosów” sugeruje ich nieb ag ateln ą rolę w k o n stru k cji jego utworów. Są to nie tyl­ ko dosłow ne w yim ki z innych tekstów, ale też ich streszczenia, potoczne pow ie­ dzenia, uryw ki dialogów, bon moty. F rag m en ty p olskie stanow ią w śród n ic h m n ie j­

12 „ N a tu r a ln ą b o w ie m k o n s e k w e n c ją e k s p e r y m e n ta ln e j ja k o śc i e s e ju je s t je g o p r o c e s u a ln y c h a r a k te r i z te g o p o w o d u [ . .. ] o s ą d z a n ie , d o ś w ia d c z a n ie , r o z w a ż a n ie je s t is t o t n ie j s z e o d p r z e d m io tu (t e m a tu ) p o d d a w a n e g o tej c z y n n o ś c i. M y ś le n i e m a w e s e ju b y ć d z ia ła n ie m , a k te m w ita ln y m , z d a r z e n ie m d z ie ją c y m się w p r z e s tr z e n i te k s tu , n ie u p r z e d n io w o b e c n ie g o [ . . . ] , c h o ć n ie n a le ż y r o z u m ie ć tej z a sa d y r ó w n o w a ż n ie z m im e t y c z n y m z a p is e m a k tu m y ś le n ia ” (z o b . ta m ż e , s. 4 1 ).

13 D . Ś w ie r c z y ń s k a J u l i a n K a lis z e w s k i - p is a r z z a p o m n ia n y , „ P a m ię tn ik L ite r a c k i” 19 8 6 z. 4, s. 178.

14 O z w ią z k a c h m ie d z y e s e je m a p o e ty k ą fr a g m e n tu por. A . Z a w a d z k i N o w o c z e s n a

(7)

Kobielska „Złamane pióro eksliterata"?

szość, pozostałe zachow ane są na ogół w języku o ry g in ału 15. W d zien n ik a ch po d ­ róży, co zrozum iałe, pojaw iają się dość liczne, choć k rótkie, realistyczne dialogi zachow ane w obcych językach (np. h iszp ań sk ie - zob. II 116 i n.), a także częstsze niż gdzie indziej takież w tręty w n arrac ji. Z kolei cytaty książkow e nie są z reguły zaopatrzone w d o kładne odsyłacze; eseistyczna p raktyka cytowania dopuszcza to, jak rów nież n ie wym aga koniecznie od czytelnika dokładnego rozszyfrow ania ani rozpoznania pochodzenia frag m en tu , k tóry staje się na nowo w ażny dopiero jako w łączony w nowy te k s t16. U K lina pojaw iają się one często w szczególnie w ażnych m o m en tach - jako m otto szkicu (praktycznie każdy z n ic h m a co najm n iej jedno) czy też w zakończeniu wywodów, jak w spom niane już „soyez to u jo u rs do votre époque, m ais depassez votre époque - soyez to u jo u rs de votre pays, m ais depassez votre pays” 17 (II 42). Tak więc za pom ocą cy tatu autor w yraża szczególnie istotną dla siebie m aksym ę, w łaściw ie credo. Jednobrzm iącym m o ttem opatrzył też ty tu ­ łowe strony obu serii Szkiców - to słowa Horacego, „parvum parva decent”18, w p rze­ w rotny sposób znaczące zarów no w o d n ie sie n iu do niego sam ego, jak i do jego dzieła. C ytatem posługuje się rów nież w to k u wywodu, aby w esprzeć swoją arg u ­ m entację, trak tu jąc tę p raktykę po trosze z lekcew ażeniem i p rzy m ru że n ie m o ka19. Rolą jego będzie raczej u p raszczanie w ypow iedzi i podnoszenie jej w iarygodności w oczach ludzi, na których takie o rn am e n ty ro b ią w rażenie.

W in n y m m iejscu jed n ak cytaty i przytoczenia stają się b ardzo w ażne dla ko n ­ stru k cji całego te k stu - jak w Przede snem, drugim wyim ku z pamiętników marzyciela (II 137). Jest on bow iem zbudow any jako swoisty dialog z k siążkam i z domowej biblioteczki. Staje się p rete k ste m do rozw ażań n a d człow iekiem , społeczeństw em , postępem , w iedzą i um ysłem , d o b itn ie zarazem zaznaczając zak o rzen ien ie ich n arra to ra (i autora) w określonej trad y cji i k u ltu rz e. C ytaty zatem p ełn ią u K lina

15 C h o d z i g łó w n ie , c h o ć n ie w y łą c z n ie , o fr a n c u s k i i ję z y k i k la s y c z n e .

16 Por. R . S e n d y k a N o w o c z e s n y e se j. .. (p r a k ty c e c y to w a n ia w E ssa is M o n t a ig n e ’a) s. 2 3 7 i n n .

17 W p r o w iz o r y c z n y m tłu m a c z e n iu : „ B ą d ź z a w sz e ze sw o jej e p o k i, a le p r z ek ra c z a j sw o ją e p o k ę , b ą d ź z a w sz e ze s w e g o k ra ju , a le p r z ek ra c z a j sw ój k r a j” .

18 „ N ie z n a c z n e m u p r z y sto i n ie z n a c z n e ”.

19 S a m m ó w i u s ta m i E k s lite r a ta : „ C y ta t d la m n ie je s t ty lk o je d n y m w ię c e j p o c is k ie m , k tó r y m i s łu ż y d o u b ic ia fa łs z u , ja k i s o b ie w z ią łe m z a c e l, lu b je d n ą w ię c e j p o c h o d n ią , ja k iej z a p o ż y c z a m o d in n y c h , a ż e b y n ią le p ie j w y ś w ie c ić p r a w d ę . Ja z a w s z e s ta w ia m ty lk o m o je w ła s n e p r z e k o n a n ie i n ie p o tr z e b u ję p r o te k to r ó w [ . .. ] . A z r e s z t ą w y to lu b ic ie [ . .. ] - z a w sz e d o g o t o w e g o . D la m n ie , ja k w ie s z , to n ie k o n ie c z n e ” (II 2 3 8 ); por. ta k ż e R . S e n d y k a N o w o c z e s n y e s e j . , s. 5 2 - „ e s e iś c ie w o ln o c y to w a ć n ie d o k ła d n i e [ . . . ] , w y sta r c z y , ż e [c z y te ln ik ] w y c e n i [cy ta t] p o z y ty w n ie , tz n . u z n a g o z a „ p r z y w o ła n ie o p i n i i k o g o ś , k to m ia ł c o ś is t o t n e g o d o p o w ie d z e n ia . [ . .. ] o s o b ą c y to w a n ą n ie m u s i b y ć k o n ie c z n ie w y b it n a je d n o stk a , je d e n z a u cto res, m o ż e to b y ć r ó w n ie d o b r z e « o g r o d n ik są sia d a » - m e to d a

(8)

1

7

6

b a rd z o ró ż n o ro d n e fu n k cje , począw szy od reto ry c z n y c h , p rze z m e ry to ry c zn e „w sparcie” i zaprezentow anie rozm aitych o pinii, aż po ujaw nienie cech osobowo­ ści a u to ra 20.

K olejnym w ażnym elem entem ukształtow ania Szkiców - jednym z tych, które „w yróżniały prozę K aliszew skiego na tle b ardzo przeciętn y ch utw orów wczesnego pozytyw izm u”21 - jest ich strona językowa. O gólnie rzecz ujm ując, słownictwo jest tu „bardzo bogate, jędrne, d o sad n e”22, język zasadniczo lekki, swobodny, n ie ­ kiedy - im itu jąc mowę - su b te ln ie nacechow any potocznością, ale jednocześnie p ełen kunsztow nych środków stylistycznych i retorycznych, pod k tórym i bardzo często kryje się drugie, przew rotne, parad o k saln e czy aforystyczne dno. S pecjal­ nie ukształtow any styl wypow iedzi skłaniał badaczy tekstów eseistycznych do wska­ zania na ich bliskość z liry k ą23, a także na fakt, że takie środki, jak m etafora, p a ra ­ doks, aforyzm , ironia i h u m o r p ełn ią w n ic h nie tylko rolę ornam entacyjną, ale i daleko w ażniejszą - konstrukcyjną.

N ie inaczej k ształtu je K lin stronę językową swoich utworów. Jej skom plikow a­ nie i bogactw o p rześledzić m ożna na p rzy k ład zie któregokolw iek szk icu 24. Re- to ry czn o -sty listy czn e w ykorzystanie cytatów i przy to czeń zostało już p okrótce omówione; w arto dodać, że rów nież w łasne m yśli K lin często fo rm u łu je w sposób aforystyczny, a zarazem dow cipnie zaskakujący. I ta k pierw sze słowa p o d ró ż n i­ czego dzien n ik a w prow adzają au to rsk i podział lu d z i „na dwa rodzaje: ślim aków i lataw ców ” (I 37) w zależności oczywiście od tego, w ja k im sto p n iu sk łonni są do w ędrów ki. O Rzym ie pisze K lin, że „szczególniejsze to m iasto - co krok to żebrak, co dwa to ksiądz, co trzy to kościół” (I 61). Podobnie skrótow o bywa skonstruow a­ na rów nież p u en ta szkicu.

W iele językowych rozw iązań K lina rządzi się zasadą k o n tra stu , zm ian tonacji, tem pa, zaprzeczeń. N a n ajniższym chyba poziom ie realizu ją to liczne em ocjonali- zmy, w ykrzyknienia, żywe zapytania. N ajciekaw sze są jednak, gdy autor p rzew rot­ nie p rzekształca ich stru k tu rę , obniżając na p rzy k ła d to n p odniosłych zapytań retorycznych - dotyczą one bow iem tego, „któż nie pisuje stąd [z D rezna] k ore­ spondencji? K tóraż gazeta, jeżeli nie skąd, to z tej m ieściny nie m u si m ieć k o ­ niecznie w iadom ości?” (I 51). P odobnie w ydrw ione są w yszukane apostrofy do Paryża i W enecji. W pierw szym w ypadku autor pokazuje n am , jak w istocie w um y­

20 Por. ta m ż e , s. 178. 21 D . Ś w ie r c z y ń s k a J u l i a n K a l i s z e w s k i ..., s. 178. 22 T a m ż e. 23 R . S e n d y k a N o w o c z e s n y e s e j . , s. 159; a u to rk a w s k a z u je s z c z e g ó l n ie m ię d z y in n y m i na „ a r ty s ty c z n e u ję c ie w a r stw y ję z y k o w e j, n a s tr o ju , d b a ło ś c i o w y r a z , b o g a te g o r e z e r w u a r u ś r o d k ó w s t y lis t y c z n y c h ” .

24 W s z y s tk ie p o n iż s z e p r z y k ła d y p o c h o d z ą z K a r te k n ie K ra sze w sk ie g o z P o d r ó ż y nie

S te r n e ’a , d z ie n n i k a p o d r ó ż y d w ó c h w y c ie c z e k - p r z e z W ie d e ń , M o n a c h iu m d o

(9)

Kobielska „Złamane pióro eksliterata"?

śle piszącego pow staje podniosłe zdan ie „Poczekajcie, czuję w sobie n atc h n ie n ie - jakże o n im [Paryżu] pisać bez odpow iedniej e k s ta z y ? . Paryżu! - nie, to zbyt pospolite - Lutecjo! Stolico św iata (L ondyn się na to nie zgadza, lecz m niejsza 0 niego)!” (I 42); dalej do a b su rd u posuw a in stru m e n ta cję głoskową - „Czarowna czarodziejko zaczarow anych czarnych i b iałych rozkoszy!” - aby kilka chw il póź­ niej opisywać swoje głębokie rozczarow anie niektórym i aspektam i m iasta. W zniosłe 1 pozbaw ione sensu zdania wydrwiwa w prost we fragm encie dotyczącym T riestu, na te m at którego nie m ożna wiele pow iedzieć, chyba że „kilka frazesów błyszczą­ cych, bez treści, w te n sposób, na przykład: U roczy w idok z p o rtu na m orze p rze d ­ stawia się naszym oczom. [ . ] w dali we m gle daje się w idzieć M i r a m a r . Tęsknie on spogląda w lazurow e tonie i dum a o zm iennych l o s a c h . ” (I 67). Podobnie skon­ struow ana jest drw ina z obiegowych m ądrości, bon motów, któ re przytacza, aby znienacka - przew rotnie, n ib y ze zdziw ieniem - w nie zwątpić: „W szystkie drogi prow adzą do R zym u (może by kto zechciał w ytłum aczyć, dlaczego?) i ja też obra­ łem sobie pierw szą lepszą” (I 60); „D ziw na rzecz! U jrzałem N eapol, a jed n ak w ca­ le m i się nie chciało u m ie rać” (I 64). Z kolei ostateczną p u e n tą szkicu jest przysło­ wie, któ re pozostaje niedokończone: „wszędzie dobrze, a w d o m u . ” (I 68) - m oże w łaśnie dlatego, że „praw dy” tej nie chce K lin potw ierdzać?

Te cechy - n iespodziew ane zm ian y to n u , sensy k o n te stu ją ce się naw zajem , tw orzące ironiczny h u m o r i krytyczny dystans do św iata i do sam ego siebie - p o ­ jaw iają się we w szystkich te k sta ch K lina, na w ielu p ię tra c h ich budowy. D rw ina kom p lik u je w ew nętrzną stru k tu rę tek stu , zakłóca jego tran sp a ren tn o ść i p rostotę przek azu na rzecz oddania sensów generow anych i w yrażanych przez m yślący p o d ­ m iot w całej ich stru k tu rze , niejasności, złożoności25. W krada się doń w ew nętrzne napięcie, zaczyna być realizow ane podstaw ow e zad an ie p rak ty k i eseistycznej, ja­ kim jest n ie u sta n n a d ekonstrukcja i rew izja system u w iedzy o świecie w tej jego części, która o parta jest na uproszczeniu, złu d zen iu , p rze m ilc ze n iu 26.

W koniecznym zw iązku z tą p roblem atyką pozostaje nieoczyw iste u k sz tałto ­ w anie autorskiego „ja” w tekście eseistycznym - z jednej strony obserw atora, „spa­ cerowicza, przech o d n ia, k o m en tato ra - obecnego, ale n ieuczestniczącego”27 (co sam o w sobie pow oduje już sw oistą antynom ię jego postaw y), z drugiej n arrato ra głęboko zaangażow anego w swoją opowieść, która jest dla niego gw arancją sensu, spoistości świata i w łasnej w n im osoby. Przywodzi to na m yśl now ożytną p okarte- zjańską filozofię podm iotow ości, w której jednostce, jej refleksji i sam oobserw acji

25 Por. A . Z a w a d z k i N o w o c z e s n a e s e i s t y k a . , s. 17 6 - „ P o d sta w o w y m [ . ] w y r ó ż n ik ie m e s e iz a c ji te k s tu d y s k u r s y w n e g o je s t o s ła b ie n ie c z y te ż s k o m p lik o w a n ie m o m e n tu o d n ie s ie n ia d o r z e c z y w is to ś c i p o z a te k s to w e j. [ . ] p r o w a d z i to , w k o n s e k w e n c ji, d o k w e s t io n o w a n ia s p e tr y fik o w a n y c h [ . ] s p o s o b ó w p r z e d s t a w ia n ia r z e c z y w is to ś c i, d o p r o b le m a ty z o w a n ia s ta tu s u p o d m io tu m ó w ią c e g o , w r e s z c ie d o z e r w a n ia z p r e z e n ta c ją m y ś le n ia ja k o w y tw o r u s ta ty c z n e g o ”. 26 R . S e n d y k a N o w o c z e s n y e s e j . , s. 3 00. 27 T a m ż e , s. 44 .

17

7

(10)

1

7

8

zostaje przy zn an a szczególnie istotna pozycja, ale jednocześnie odbiera się jej za­ ufanie do rzeczywistości i zakorzenienie w niej; rozm yślania m uszą być bezustannie prow adzone, gdyż poza n im i tru d n o jest uchwycić się czegoś pew nego28. R ozm y­ ślanie zatem - utrw alone w form ie te k stu - „m oże więc być ro zu m ian e jako re a li­ zacja po trzeb y ciągłej pró b y (czyli ek sperym entu, czyli dośw iadczenia) u sta n a ­ w iania tożsam ości (czyli obecności w akcie pisania) w ypow iadającego się «ja»”29. Z atem „próbow anie-siebie”30, fu n d am e n taln a p raktyka eseistyczna, to jedna stro ­ na aktyw ności „ja” w tek stach K lina.

D rugą stronę tej aktyw ności m ożna określić z kolei jako „kreow anie siebie” - budow anie w ize ru n k u n arra to ra , ale także w czytelniczym odczuciu sam ego K li­ na: nie tylko jako b o h atera w łasnych tekstów (na przy k ład przez elem enty a u to ­ biograficzne), ale i tego, kto za n im i stoi, którego dyspozycje psychiczne i in te le k ­ tu a ln e są przyczyną takiego w łaśnie ich ch a rak te ru . Z tej perspektyw y spójrzm y raz jeszcze na w ykorzystyw anie odm iennych form i różnie usytuow anych n a rra to ­ rów, któ re łatw o zaobserw ować u K lina. O ich zróżnicow aniu była już mowa - i nie m ożna zaprzeczyć, że każdej z figur n arra to rsk ic h przysługuje m niejsze lub w ięk­ sze podobieństw o do autora - od dalekich skojarzeń do praw ie zupełnego utożsa­ m ienia. R ozm aity jest też poziom poparcia autora dla prezentow anych przez „fi­ g u ry ” poglądów i op in ii - do zaznaczenia dystansu służy m u n ie jed n o k ro tn ie sub­ telna k p in a. Czy to nie w łaśnie z jednej strony próba, a z drugiej kreacja w łasnego w izerunku?

W ydaje się, że podobne znaczenie, szczególnie w zw iązku ze w spom nianym nieusuw alnym pro b lem em sam ookreślenia, m ają sym boliczne em blem aty p rzy p i­ sywane przez K lina zasadniczo postaciom , w których najłatw iej rozpoznać jego samego. W te n sposób rozpoczynają się Szkice - od opisu ekscentrycznego k ap e lu ­ sza, w zbudzającego „pow szechny okrzyk zad ziw ien ia” (I 1) nie tylko w śród gawie­ dzi, ale też w świecie literack im , do którego aspirow ał noszący go m łody b ohater- -narrator, opow iadający swoje przeżycia idealnie zbieżne z tym i, których w swoim czasie dośw iadczył K lin. A by łatw iej pozyskać przychylność literatów , z żalem pozbywa się swego seledynowego „najstarszego p rzy ja cie la” (I 2). Po licznych n ie ­ pow odzeniach i zaw odach, które spotkały go w tym gronie, skruszony pow raca do dawnego kapelusza, zatyka za jego taśm ę „złam ane pióro ek slite ra ta ” i wie już, że należy lekceważyć obłu d n e i kryty k an ck ie głosy. „Ty zostań sobą, załóż pro test odw ażnie, śm iało staw iaj czoła w szystkim przeciw nościom , chroń m n ie od desz­ czu nienaw iści, g rad u szyderstw a i spieki obłudy, a tylko wtedy, gdy słonko praw ­ dy, szczerej serdeczności na głowę m oją p ad n ie, [...] zatrzym aj ciepłe p ro m ie ­ n i e . ” (I 16) - fo rm u łu je swoje credo, zw racając się do w iernego kapelusza, z k tó ­ rym jed n ak „coraz dalej obydwaj usuw ają się od lu d z i” (I 16). K apelusz wyraża

28 Por. A . Z a w a d z k i N o w o c z e s n a e s e i s t y k a . , s. 120. 29 R . S e n d y k a N o w o c z e s n y e s e j . , s. 3 0 5 .

(11)

Kobielska „Złamane pióro eksliterata”?

więc jego sw oistą m iz an tro p ię , ale także zam iłow anie do prawdy, przekory, w łas­ nego sposobu życia, niezależności.

W Szkicach raz jeszcze pojaw iają się w podobnej fu n k cji nakrycia głowy, m ia ­ now icie w dialogu z E k sliterate m , gdy okazuje się, że - zd a n ie m n arrato ra-in ter- lo k u to ra - ten , „ile razy zacznie czegoś dow odzić, to p rze d ostatecznym w n io ­ skiem w art zawsze b ire tu doktorskiego, a po jego w ygłoszeniu - czapeczki z dzw on­ k a m i” (II 18). F orm uła ta określa rów nież rozm ów cę E ksliterata, k tó ry doceniając erudycję, um ysł i wymowę, n ie m oże je d n ak zaakceptow ać n iespodziew anych, ekscentrycznych m yśli i woli uznać je za błazeństw a in te rlo k u to ra. Czy jednak figura błazna w typie Stańczyka - jedynego, k tó ry śm iało m oże wygłaszać swoje krytyczne uw agi i słusznie n iek ied y w yśm iewać rzeczyw istość - n ie odpow iada w rzeczyw istości postaw ie E k sliterata-K lina?

Jego dociekliwość, inteligencję i nastaw ienie krytyczne oddaje kolejny sym bo­ liczny em blem at - „powiększające okulary” (I 20) czy też szczególne okulary [...], [które] zawsze wszystko zbyt m ałym albo zbyt w ielkim przedstaw iają” (II 15), a n a­ wet „pięcioro n arzędzi optycznych, które ze w zględu siły i w artości następow ały w tym porządku: oczy, okulary, binokle, lorneta teatralna i luneta polow a” (II 52). W szystko to sugeruje odm ienny od przeciętnego sposób patrzenia - a więc także m yślenia, rozum ienia - zasadzający się przede w szystkim na niespotykanej dokład­ ności, ale też na własnej h ie ra rc h ii tego, co ważne. Odwieczna m etafora w iedzy jako w idzenia, poznania jako wzroku, stosowana przez tego, kto aż tylu narzędzi używa, aby go wyostrzyć, sugeruje szczególną wagę m yślenia i refleksji w jego życiu.

M ożna zaryzykować stw ierdzenie, że aktywność eseistyczna K lina gen eru je za pom ocą w ielu środków jego obraz, w którym odnaleźć m ożna elem enty w za sta n a­ w iający sposób łączące go z dw iem a figuram i, któ re dopiero nieco później zdobyły sobie p o pularność na obszarze polskiego życia literackiego - dek ad en ta i dandysa.

W pisarstw ie K lina dostrzec m ożna motywy, któ re ch ętn ie zaklasyfikow ałoby się jako „p red ek ad e n ck ie”, w yprzedzające ro zte rk i późniejszego pokolenia „koń­ ca w ieku X IX ”. Je d n ak byw ał au to r także klasyfikow any do „ n u rtu pesym istycz­ nego w polskiej lite ra tu rz e p o ro m an ty czn ej”31, a więc takiego, którego jądro sta­ now iły n iem ające w iele w spólnego z d ek adentyzm em (chyba że jako jego przygo­ tow anie, podłoże) „spóźnione rom an ty czn e sm u tk i, [...] n a tu ra listy cz n e dem a- skatorstw o, z którego pow oli uchodzi z a c i e k ł o ś ć . ” albo też „rozczarow anie pozy­ tyw istów ”32. W iele w skazuje jed n ak na to, że rozw ażania K lina nie są czym ś zako­ rzenionym w p rzebrzm iałej przeszłości an i też zw iązanym z bliższym i chro n o lo ­ gicznie zaw odam i entuzjastów pozytyw izm u i prądów pokrew nych, choćby d la te­ go, że nie był ich gorliw ym wyznawcą. W ydaje się on o wiele b ardziej osobny, a licz­ ne cechy jego w izeru n k u w ykazują korelacje w łaśnie z now oczesnym i sposobam i m yślenia.

31 T. W a la s K u o tc h ła n i (d e k a d e n ty z m w lite r a tu rz e p o ls k ie j 1 8 9 0 -1 9 0 5 ), W y d a w n ic tw o L ite r a c k ie , K r a k ó w -W r o c ła w 1 9 8 6 , s. 129.

32 T a m ż e , s. 130.

1

7

(12)

1

8

0

F u n d am e n tem oglądanej w te n sposób jego postaw y duchow ej będzie scepty­ cyzm i krytycyzm , stanow iące rów nież jedno ze źródeł d ek a d en ty zm u . Kryzys w artości, n ie u ch ro n n y skład n ik św iatopoglądu dekadenckiego, narodzić się może w łaśnie z dostrzeżenia ograniczeń przekonań pozytywistycznych, naukow ych; z kry­ tycyzm u naukow ego - n ih iliz m poznawczy; z postaw y analityczno-krytycznej - to taln y sceptycyzm i relatyw izm , a w reszcie m etafizyczna udręka osam otnionego człow ieka33.

U K lina w idać zarów no analogie do tego sposobu m yślenia, jak i interesu jące różnice. Ze Szkiców wyczytać m ożna bez tru d u h isto rię rozw oju jego um ysłowości, jej p u n k t wyjścia, przem iany, zawody, w nioski, do których dochodził, teorie (swo­ iście filozoficzne, antropologiczne), któ re tw orzył, a także oczywiście jego poglą­ dy na rzeczywistość, na innych ludzi, k u ltu rę . W ydaje się, że u podstaw w ielu p o ­ glądów K lina leży jego przek o n an ie o głębokim p ęk n ięciu w n atu rz e człowieka, który „raczej nienasytką w inien się nazyw ać” (I 108). Sam p rzekonał się o tym w m łodości, będąc w ielkim id ealistą, p ragnącym przede w szystkim to talnej w ie­ dzy i bezw zględnej prawdy. T aki cel jest jednak złu d zen iem i oszustw em , m im o że człowiek w żaden sposób nie m oże przestać m arzyć. Z w ielką fan tazją i polotem w szkicu Z trylogii życia opisuje, jak przew idziały to d uchy tworzące człowieka w tak i sposób, aby - nie m ogąc się z n im i równać - stale do tego dążył, rozum iejąc m ize­ rię swojej kondycji, naw et gdy pojm ie całą p erfid ię tego p la n u . Z atem jego dzieło jest - co często spotykane u eseistów - „dow odem i efektem „kryzysu” lu d zk ich dążeń i działań, bo w swojej ułom ności odbija ujaw nioną przez nowoczesność n ie ­ doskonałość św iata, człow ieka, jego filozofii, sztuki, literatu ry , języka”34. Ten to sposób m yślenia rozw ija K lin, odn ajd u jąc w n im niejako praw dziw sze, pełniejsze sta d iu m p oznania, w yzw olenie od fałszu i złu d y 35. Taki swoisty, „konstruktyw ny sceptycyzm ” zasługiw ałby na m iano postaw y heroicznej i tak ą kultyw uje K lin, co nie oznacza, że n igdy się ona w n im nie załam uje.

M ówi on o sobie u stam i E ksliterata, że wycofał się z życia literackiego - a a n a­ logicznie chyba odbyło się jego przejście na stronę sceptyków - gdy zrozum iał, że nie jest E dypem , w ybrańcem , k tó ry p o trafi rozw iązać zagadkę Sfinksa. To św iado­ mość w łasnych o graniczeń w po łączen iu z n ie sła b n ący m um iło w an iem praw dy kazała m u „wstrzym ać się od sądu w szelakiego i osiągnąć przez to ową najwyższą filozoficzną ataraksję, spokój m ę d rc a” (II 266). N ie chce przy tym dopuścić, aby była to droga donikąd, poznaw czo jałowa. Idąc nią, kładzie w ielkie zasługi na polu otw artości, praw dziwej toleran cji, polegającej na d o puszczeniu odm iennej praw ­ dy, gotów po w o lteriań sk u walczyć o praw o b y tu naw et dla zu p ełn ie obcych m u przekonań. M yśl jego jest przy tym zup ełn ie sw obodna, oryginalna i krytyczna.

33 Por. ta m ż e , z w ła s z c z a ro zd z.: P o z y ty w is ty c z n o -n a tu r a lis ty c z n a r a m a św ia to p o g lą d u

d eka d en ckieg o i Ś w ia to p o g lą d d e k a d e n c k i, s. 3 2 -9 4 .

34 R . S e n d y k a N o w o c z e s n y e s e j . , s. 189. 35 Por. T. W a la s K u o t c h ł a n i . , s. 53.

(13)

Kobielska „Złamane pióro eksliterata"?

Przy czym jego krytycyzm nie m a nic w spólnego z bezużytecznym krytykanctw em , które sam p otępia, ale opiera się na w łaściw ym znaczeniu greckiego i łacińskiego czasow nika, czyli - jak p rzypom ina K lin-poliglota - „roztrząsam , rozsądzam , za­ równo chw alę, jak i g an ię” (II 226). C hodzi o głęboką (przypom inają się jego „oku­ la ry ”) i b ez stro n n ą analizę, dążącą nie do przygany, lecz do sform ułow ania w arto ­ ściowych w niosków jak na p rzykład jego uwagi o „praw dziw ym pozytyw izm ie”, najlepszej m eto d zie filozoficznej, k tó ra pow in n a je d n a k przy zn ać praw o b y tu w szystkim in n y m konsekw entnym i ro zu m n y m koncepcjom , stać się „prawdziw ą, szeroką, tw órczą” (II 150-151).

Posługując się swoim i drw inam i, p aradoksam i, złośliw ościam i, zawsze m a K lin na celu służbę „swobodzie głoszenia w yników czystej m yśli i rezultatów , do jakich się dochodzi na drodze rozum ow ej” (II 277). P iętn u je n ato m iast zak łam an ie w do­ w olnej p ostaci - czy to obłudy, czy zam iłow anie do efektow nych pozorów, naiw ­ ność, fałszywy w styd, zadufanie, czy zaślepiony p atrio ty zm , k tó ry zdarza m u się wytykać rodakom . K rytyce p oddaje też organizację polskiego społeczeństw a36.

Ten - w swoisty sposób pozytyw ny - pro jek t poznaw czy z pew nością odróżnia go od konsekw entnych dekadentów . I oni jed n ak m ogliby podpisać się p o d zasad­ niczym i założeniam i m yślenia K lina. Ł ączy ich szczególne pojm ow anie roli in te ­ le k tu - n arzędzia niezastąpionego, najdoskonalszego, jakim człowiek dysponuje, ale i ujaw niającego swoje w ady - nie pozw ala na ogarnięcie św iata37. Taki kryzys poznaw czy starał się K lin przezwyciężyć w wyżej opisyw any sposób. N ieobce były m u jed n ak n astro je zniechęcenia. W ątpił naw et n iek ied y w swoje zajęcia p isarskie - rezygnow ał nagle z „m ądrych i trafn y ch uwag [...], głębokich spostrzeżeń i ogól­ nych d efin icji”, pytając, „co to kom u i m nie po tym ?” (II 104). Z atem nie w ierzył w takiej chw ili w sens i możliwość adekw atnego i m ądrego w yrażenia swoich myśli. C iągła świadom ość w spom nianego wyżej b rak u , pęknięcia w ludzkiej n atu rz e n a ­ rzucała się n iek ied y ze szczególną siłą; w ysiłki in telek tu aln eg o uporządkow ania

36 T w ie r d z i n a p r z y k ła d , że i s t n ie n i e w n im p r a w d z iw y c h w a r stw p r z y w ó d c z y c h je s t fik c ją , lu d n ie m a ż a d n e g o p o ję c ia n a r o d u i o jc z y z n y , a p r z e p a ść ta ty lk o się z w ię k s z a w o b e c b r a k u p r a w d z iw ie w a ż k ie j lite r a tu r y ; w y k p iw a m ie r n y p o z io m p o ls k ie j n a u k i o r a z p r e te n s je P o la k ó w d o m ia n a c y w iliz o w a n e g o , w ie lk ie g o n a r o d u . N i e o c z e k u je je d n a k , ż e b ę d ą o n i w s ta n ie p r z y ją ć tr z e ź w ą k r y ty k ę - k to ją fo r m u łu je , je s t n a w z ó r S o k r a te s a ja k g ie z , k tó r y u s iłu j e o ż y w ić o s p a łe g o k o n ia - z a d o w o lo n e z s ie b ie s p o łe c z e ń s t w o . W ię c e j n a te m a t te o r ii a n t r o p o lo g ic z n y c h i s p o łe c z n y c h K lin a w S z k ic a c h (por. D . Ś w ie r c z y ń s k a J u l i a n K a lis z e w s k i..., s. 1 8 1 -1 8 2 ). O w ie le w ię c e j in te r e s u j ą c y c h u w a g o P o ls c e i P o la k a c h a u to r z a w a rł z r e s z tą w in n e j sw o jej k s ią ż c e , z a k w a lifik o w a n e j p ó ź n ie j ja k o p a m fle t,

z a ty tu ło w a n e j M o i k o c h a n i ro d a cy.

37 „ I n te le k t b y ł n a jw a ż n ie js z y m n a r z ę d z ie m p o z n a n ia [ . . . ] , c h o ć , ja k s ię m ia ło o k a z a ć , n ie b u d z ą c y m ju ż p e łn e g o z a u fa n ia s w o ic h u ż y tk o w n ik ó w . Ta n ie u f n o ś ć w ią z a ła się p o c z ę ś c i z o g ó ln y m p o c z u c ie m k r y z y su p o z n a w c z e g o [ ...] ; r z e c z y w is to ś ć d o s tę p n a d la r o z u m u r o z u m te n p o w o li n u d z i, z a c z y n a ją się n ie ś m ia łe z e r k n ię c ia w str o n ę

(14)

1

8

2

świata w ydaw ały się w tedy bezsensow ne. Rozw ażania o człow ieku jako o n a jd o ­ skonalszej istocie prow adzą n apraw dę do stw ierdzenia jego nędzy; po rząd ek n a tu ­ ry staje się nie rozw ojem nap rzó d , ale degradacją. Praw dę o sobie jest on w stanie uchw ycić tylko przez m om ent:

D r ż a łe m . [ . .. ] Tu o c z a m i d u c h a u jr z a łe m n a r a z n ie p r z e b itą z a s ł o n ę . M y ś l m o ja u d e r z y ­ ła o n ią , o d s k o c z y ła , sk u r c z y ła s ię n ie ja k o , c o fn ę ła d o m ó z g u , p o c z ę ła [ . .. ] tr z e ź w ie ć ja ­ k o b y i w r a c a ć d o z w y k ły c h g r a n ic s w o ic h - m o ż liw y c h p o jęć . (II 167)

O statecznym efektem tej szczególnego rod zaju refleksji m oże być więc także stan, w k tórym „oko ci się zaciem nia, ciało bezw ładnieje, m yśl zam iera, czucie ginie naw et”, a jedynym , co dostępne człowiekowi, okazuje się życie „w bezm yśli, [ . ] w zm ysłowości swojej, w epileptycznych p o d rzu ta ch rozkoszy swoich nerwów, z chw ilow ym celem - o durzenia się i n ie p am ięc i” (II 168). N ie tru d n o skojarzyć takie n astro je ze stan em d ekadenckiej, wyizolowanej ze w szelkich zbiorow ości jed­ nostki, niezw ykle uw rażliw ionej i w konsekw encji zm uszonej do p oszukiw ania nowych stym ulatorów 38.

W śród stanów ducha i um ysłu opisyw anych przez K lina m ożna też odnaleźć tak typow y dla dekadentów m otyw znużenia, zniechęcenia. Sam m ówi, że posiada „jedną tylko nam iętność: ru c h u , która po d trzem a form am i zwykła się objawiać: kobiety, podróży i w iedzy” (II 43). N iew ątpliw ie chodzi tu rzeczywiście o jedną i tę sam ą n am iętność - p rag n ie n ie zm iany, now ości, rozszerzenia granic tego, co znane i rozum iane. Oczywiście jej m otyw ację m ożna zobaczyć w opisyw anym wy­ żej u m iłow aniu praw dy; drugą, rów nie w ażną przyczyną będzie jed n ak ucieczka p rze d nu d ą. Ta dopada go naw et na A kropolu, gdzie ża rtu je (gorzko?), że skoro zdążył już przy kaw ie „najfilozoficzniejsze w świecie, jakich by się i sam P lato n nie pow stydził, porobić poglądy na istotę rzeczy” (II 67), to m oże już sobie pofol­ g o w a ć . ziew nięciem . O d n ajd u je też w tym uczuciu zw iązek ze spleenem i p o d k reś­ la, jak złu d n a jest pociecha płynąca z rozrywek, podróży czy innych chwilowych zajęć. Uważa za trafn e określenie n u d y jako „rozpaczy ziew ającej” (I 23), zatem - dość p arad o k saln ie - uczucia o znacznej intensyw ności i wyjątkowo negatyw nej konotacji, typowego p rzy tym dla „nas, nieszczęśliw ych wychowańców p ary i te le­ grafów ” (I 153). Jedyny p rzy tym pew ny p u n k t zaczepienia dla m yśli to jedn o stk o ­ wa jaźń: „m oje «ja», m oje ukochane, nieocenione «ja» w szakże m oże m i już d o star­ czyć niew yczerpanego m a te ria łu ” (I 158).

Jednostka zn a jd u je się zatem w ce n tru m , co jed n ak na nowo prow adzić m oże do poczucia jałowości, odrzucenia. W ta k im sam ym k ręgu m yśli obracał się K lin, ale też p óźniejsi d ekadenci okresowo oczywiście popadając w w iększą m e lan ch o ­ lię, n iek ied y zn ajdując chwilowe chociaż drogi ucieczki. Trzeba tu zauważyć, że jedną z nich, fu n d a m e n ta ln ą dla w ielu, K lin w ykorzystuje w m ałym sto p n iu - cho­ dzi o estetyzm , k u lt sztuki. W rażeń szukał raczej w podróżach jako obserwator, k om entator, a niekiedy typow y m iejski flâneur nie podzielając jednak zbytnio

(15)

Kobielska „Złamane pióro eksliterata"?

jak się w ydaje - dekadenckiej nienaw iści do n a tu ry i w aloryzow ania k ultury, choć to w ytw ory ludzkiego ducha interesow ały go n ajb a rd z ie j39.

Z godnie z w cześniejszym i uw agam i m ożna zatem spostrzec, jak z wielości wy­ korzystyw anych przez K lina form podaw czych, n arratorów , p u n k tó w w idzenia w yłania się w k ońcu w yrazista kreacja heroicznego sceptyka, k tó rem u nieobce są dekadenckie zgorzknienia swoich czasów i k tó ry stara się je przezw yciężyć, osią­ gając postaw ę dystansu. Jej isto tn y m sk ład n ik iem jest w łaśnie chłód, w ykw int- ność i przew rotność m yślenia, elem enty p aradoksalności, odchodzenia od p rzyję­ tych reguł - a w szystko to w sposób wyszukany, elegancki. W ydaje się zatem tra f­ ne skojarzenie tych p rak ty k K lina z typow ym i cecham i dandysa. F igura ta w jego czasach osiągnęła już duży poziom k o m p lik ac ji40 i dandyzm em nie m ożna było określać po p ro stu szyku i m iłości m odnego stroju. Równie istotny jest w szak jego w ew nętrzny, duchow y w ym iar i niew ypow iedziane naw et założenia takiej p o sta­ wy. G enezą swoistego d andyzm u K lina mogło być prag n ien ie ekspresji swojej istoty wobec w rogiego, a p rzede w szystkim pospolitego świata. Jego postaw ą wobec n ie ­ go m usiała zatem być niezgoda, zaw ierająca elem ent b u n tu i chęci ustanow ienia w łasnych praw ideł. Raz jeszcze pow raca m otyw jego sceptycyzm u i krytycyzm u, n ie jed n o k ro tn ie szokującego „zw yczajne” umysły.

W ażnym elem entem dandyzm u jest gra, którą podejm uje ze św iatem dandys - artysta i dzieło sztuki zarazem - bu d u jąc w określony sposób w łasny w izerunek. M ożna zauważyć u K lina podjęcie tego w ątku. N a płaszczyźnie te k stu robi on nie­ kiedy to, co starał się osiągnąć dandys w p rzestrzeni salonu. N ie chodzi tu tylko 0 sam ą, tylokrotnie w spom inaną, praktykę kreow ania swojej osoby, ale i o k ie ru ­ nek, w jakim ta kreacja podąża. Swoista elegancja, elitaryzm i elem ent dyskretnej prowokacji przejaw ia się już na płaszczyźnie sform ułow anych przezeń zasad sztuki pisarskiej41. N iezależnie bow iem od w spom nianych chw il zniechęcenia i niem oż­ ności w yrażania swoich myśli, a może w łaśnie w zw iązku z nim i, dba o nią bardzo 1 m a zdecydowane poglądy na jej reguły. P iętnuje b rak szacunku dla języka, „po­ m iatanie w yrazam i” i „szastanie m ow ą” (II 237), walczy o właściwe znaczenie słów,

39 B a r d z o in te r e s u ją c e w ty m k o n te k ś c ie m o g ą b y ć ta k że s p o s t r z e ż e n ia K lin a d o t y c z ą c e d z ie ła s z t u k i - p o c z y n ił o n p r e k u r s o r s k ie o b s e r w a c je d o t y c z ą c e je g o k u ltu r o w e j i s t o t y - o r a z, c o w a ż n ie js z e , k u ltu r o w e g o u w a r u n k o w a n ia je g o p o z n a n ia , n ie m o ż liw o ś c i n ie z a p o ś r e d n ic z o n e g o i p o z b a w io n e g o u p r z e d z e ń o d b io r u . Z w r ó c ił n a to u w a g ę R y sz a r d N y c z (K u ltu r o w a n a tu r a , słaby p r o fe s jo n a liz m . w: K u ltu r o w a

teo ria lite ra tu ry . G łó w n e p o ję c ia i p r o b le m y , red . M .P . M a r k o w sk i, R . N y c z ,

U n iv e r s it a s , K r a k ó w 2 0 0 6 , s. 12 i n .).

40 Por. R . O k u lic z - K o z a r y n M a ł a h isto ria d a n d y z m u , O b se rw a to r, P o z n a ń 1995. 41 J e st to o c z y w iś c ie p e w n a tr a n s p o z y c ja r e g u ł d a n d y z m u na te r e n , k tó r y b y w a ł n a w e t

u jm o w a n y ja k o z u p e łn i e m u o b c y - d a n d y s z a s a d n ic z o n ie je s t a u to r e m in n e g o d z ie ła n iż w ła s n e ż y c ie ; g d y d a n d y s - lite r a t tw o rzy , m u s i w p e w ie n s p o s ó b na o k r e ś lo n y c z a s w y c o fa ć s ię z d a n d y z m u ś c iś le p o ję te g o (por. B. S a d k o w sk a H o m o

(16)

1

8

4

aby m ożliwe było praw dziwe porozum ienie m iędzy ludźm i. Podkreśla znaczenie zwięzłości, oszczędności słów, z których każde „pow inno być m yślą b rze m ien n e”, jako że „lepiej, że ci kom entarz będą pisać, niżeliby całe karty jako zbyteczne, bez treści, z dzieł twych m iano w yrzucać” (II 220). Arcyważny jest też dla niego nam ysł n ad swoim dziełem , określenie celu, tem atu , a także - co najistotniejsze - odbiorcy. Przyznaje, że absurdem jest pisanie „dla w szystkich” oraz że jego odbiorcy to ściśle określona „garstka tru tn ió w ”, z którym i łączy go to, że „zadow alam y się jedną lub dwiem a m yślam i, jakim ś aforyzm em lub wreszcie pom ysłem w głównych obrysach - reszty lubim y domyślić się s a m i . ” (II 22). Z tego też w zględu najw iększym w ro­ giem dla K lina jest nuda, płynąca głównie z gadulstwa.

[C h c e ] ta k ż e p is a ć w s p o s ó b ta k i, k tó r y z d a w a ło b y s ię , że n ic n ie k o s z to w a ł p r a c y a u to ra i ż e to p o b liż s z y m r o z p a tr z e n iu s ię d o p ie r o , z p o m o c ą r e fle k s ji m o ż n a o s ą d z ić , i l e to p ię k n e d z ie ło p is a n e n a jn a tu r a ln ie j w ś w ie c ie w y m a g a ło s ta r a n ia i u s iln o ś c i. (II 2 2 5 ) O czekuje zatem od czytelnika aktyw ności, zastanow ienia, zrozum ienia k o n ­ ceptu, złożenia w całość wniosków. Te au totem atyczne uwagi k o resp o n d u ją zresz­ tą z tym , co charakterystyczne dla aktyw ności eseistycznej jako takiej - „wymaga [ona] p a rtn e ra ”, angażuje czytelnika do w spółpracy, „potrzebuje kogoś, kto p o d ej­ m ie tr u d d ekodow ania”42. K lin p rag n ie najw yraźniej m ieć czytelnika o po d o b ­ nym do własnego typie um ysłowości, w rażliw ości i upodobań, w śród których nie- ostatnie m iejsce zajm uje specyficzny zm ysł h u m o ru - czytelnika podobnego do

suffisant lecteur M o n ta ig n e’a43.

W szystko to m ożna in terpretow ać jako szczególny przejaw elem entów dandy- zm u w osobowości K lina, w ykreow anej przez jego dzieło szczególnie w kontekście innych aspektów sytuacji in te le k tu aln ej, wew nątrzosobow ościowej, k tó re są w nim uzew nętrzniane. C h arakterystyczne jest p rzede w szystkim tw orzenie in dyw idual­ nego świata i system u w artości, a negow anie i w ytykanie niespójności świata w spól­ nego, zastanego - odbyw ające się przez rozm ow ę i szczególny sposób bycia. Te cechy w ypow iedzi K lina zostały już pokrótce om ówione, chodzi tu p rzede wszyst­ kim o ironię, aforystyczność, paradoksalność, skłonność do satyry i intelek tu aln ej prow okacji44. W w y p ełn ian iu zadania krytycznego opisu w spółczesności fu n d a ­ m en taln a okazuje się więc także kategoria stylu.

W ystarczy spojrzeć raz jeszcze na w spom niany wyżej obraz „znudzonego na A k ro p o lu ” . Z asadniczym elem entem prow okacji jest tu zaprzeczenie wyjątkowej atm osferze ateńskiego wzgórza. Budowlą, która w zbudza w podm iocie najw iększe w zruszenie, jest „kaw iarenka m a lu tk a z p rostych desek sklecona” (II 67). W niej to zasiada, „wyciąga nogi z am ery k ań sk a” i zabiera się do „obow iązkow ych” w ta ­

42 R . S e n d y k a N o w o c z e s n y e s e j . , s. 49.

43 „ B y str y c z y t e l n ik ” - o d p o w i e d n i, s to so w n y , id e a ln y d la o d b io r u te k s tu i d la p r o w a d z e n ia s w o is te g o d ia lo g u z je g o a u to r e m , por. ta m ż e , s. 2 2 0 i n. 44 Por. B. S a d k o w sk a H o m o d a n d y s.

(17)

Kobielska „Złamane pióro eksliterata”?

kim m iejscu rozm yślań, któ re - naw et n ajsu b teln iejsze i najgłębsze - prow adzą tylko do znudzenia.

Z asadniczą cechą jego postaw y jest zatem chłodna nonszalancja, prow adząca w efekcie do potrak to w an ia A kropolu bez należnego uniżonego szacunku, m iejsca przecież pow szechnie kojarzącego się z w ielką trad y cją ludzkiego ducha i będ ące­ go św iadectw em najdoskonalszej kultury. K lin, będąc zresztą a d m irato rem sta ro ­ żytnej G recji, p atrz y w nikliw iej, nie zatrzy m u je się na poziom ie zew nętrznych form uł. Stara się zobaczyć i napraw dę zrozum ieć, nie ukryw ając p rze d sam ym sobą ani ograniczeń ludzkiej natury, ani w łasnych (w pew nym sensie niskich) uczuć. I przez to, że do n ic h się przyznaje, w te n w yszukany sposób tw orzy siebie jako kogoś stojącego wyżej od m as - a to dzięki ch ło d n em u , w ystylizow anem u non- konform izm ow i. Stosuje wobec odbiorcy zasady dandysow skiej „l’art de p la ire en d e p la isa n t”45. Ł am ie konw encjonalne zasady i ustanaw ia w łasne, a to robi duże w rażenie i wywołuje podziw u innych. Jest przy tym w ierny zasadniczym założe­ nio m swojego stanow iska in te le k tu aln eg o i życiowego, z k tórym i bardzo przecież w spółgra zasada nonk o n fo rm izm u , być m oże „najbardziej fu n d am e n taln a i tw ór­ cza w artość”46 postaw y dandysow skiej. O na rów nież bow iem służy m u do tego, aby uporządkow ać świat na nowo, choć na chw ilę, określić w łasną w n im pozycję i całościową tożsam ość, zrozum ieć i odnaleźć praw dę na tyle, na ile to tylko m oż­ liwe dla niedoskonałego człow ieka - w nieu stający m w ysiłku u jaw niania a u te n ­ tycznej rzeczyw istości, w „heroicznej fo rm ie”47 eseju.

Abstract

M a ria KOBIELSKA

Jagiellonian U n iversity (K ra k ó w )

A F o rm e r M a n -o f-L e tte rs ’ Broken Pen? Klin-K aliszew ski’s Sketches T h e article discusses a tw o -v o lu m e ed itio n o f Szkice [ ‘Sketches'] by a fo rg o tte n prose w r ite r o f th e la tte r half o f 19th century, w h o used th e pseudonym ‘Klin'. A thesis is p ro ­ posed th a t these texts m ay be associated w ith a m o d e rn essayistic discourse, to be justified by analysing th e texts' poetics - in particular, th e w a y th e a u th o r's ‘I' is shaped. D e scrip tion o f its kinship, b u t n o t identity, w ith th e figures o f decadent and dandy enables to reconstruct a sceptical-critical cognitive p ro je c t co m p rise d in th e te xt, a specific a n th ro p o lo g y and - finally - an ingenious creation o f th e subject.

45 Por. R . O k u lic z -K o z a r y n M a ła h is to r ia . . . , s. 53 . 46 B. S a d k o w sk a H o m o dandys.

47 R . S e n d y k a N o w o c z e s n y e se j. . . , s. 3 04.

1

8

Cytaty

Powiązane dokumenty

ckiej granicy, znajduje się miasto Sanct-Gallen. Pobożni zakonnicy wiedzieli, że m ury klasztorne nie będą się mogły oprzeć atakowi Węgrów, dlatego też

Wspomniana pani doktor (wierzyć się nie chce – ale kobit- ka ponoć naprawdę jest lekarką!) naruszyła ostatnio przepi- sy.. Może nie kodeks karny, ale na pewno zasady obowiązu-

Zamawiający udostępnia Dostawcy klauzulę informacyjną dla kontrahentów („Klauzula”), której treść zawiera informację wymagane na podstawie art. 13 i 14 RODO, i jest ona

Zarząd Oddziału Łomżyńskiego donosi, iż ruinom zamku w Broku, leżącym nad Bugiem w gub. ostrowski) grozi zupełna zagłada 30. Jeden z korespondentów Oddziału komunikuje,

7 Bardziej szczegółowej analizy tego eseju Nietzschego dokonałem w moim artykule pt. Nichilismo e problema del tempo in Nietzsche, w: Pascal e Nietzsche, „Archivio

ufanie do rzeczywistości i zakorzenienie w niej; rozm yślania m uszą być bezustannie prow adzone, gdyż poza n im i tru d n o jest uchwycić się czegoś pew nego28... W

dr Honoraty Limanowskiej-Shaw uzmysłowił nam, że podstawą każdego leczenia endodontycznego jest nale- żyte opracowanie kanałów korzeniowych i znalezienie tych,

„Budowlani” w Warszawie, 03-571 Warszawa ul. Tadeusza Korzona 111. Zapłata należności nastąpi przelewem na konto Wykonawcy wskazane na wystawionej fakturze, w terminie 14 dni