• Nie Znaleziono Wyników

Literatura jako pretekst dla literaturoznawcy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Literatura jako pretekst dla literaturoznawcy"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Beata Śniecikowska

Literatura jako pretekst dla

literaturoznawcy

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (120), 90-102

2009

(2)

06

C z y te ln ik k s ią ż k i M ic h a ła M ru g a ls k ie g o 2 o d p ie rw s z y c h a k a p itó w ro z p ra w y p o jej o s ta tn ie s tro n y je st n ie u s ta n n ie z a s k a k iw a n y p rz e z a u to ra . T y tu ł - Teoria barw Tadeusza R ó żew icza - z d a je się z a p o w ia d a ć k o le jn ą z lic z n ie o s ta tn io p u b li­ k o w a n y c h p ra c p o św ię c o n y c h a n a liz ie zw iązk ó w m ię d z y l i te r a tu r ą a s z tu k a m i w i­ zu a ln y m i. P rzy zw y czailiśm y się ju ż tro c h ę , że k o n te k s ty p la s ty c z n y c h u w ik ła ń s z tu ­ k i słow a e k s p lo ru je się a lb o stricte ik o n o g ra fic z n ie , p o p rz e z ż m u d n e (i n ie rz a d k o jałow e) tr o p ie n ie m o ty w ó w w sp ó łw y stę p u ją c y c h w p o d e jrz e w a n y c h o p o k re w ie ń ­ stw o d z ie d z in a c h , a lb o te ż sz u k a ją c p o d o b ie ń s tw (ja k k o lw ie k a n a c h ro n ic z n ie b y to dla w ie lu n ie b rz m ia ło ) s t r u k tu r a ln y c h , a lb o w re sz c ie - śled ząc n a jro z m a its z e ró ż n o m e d ia ln e in s p ira c je (i sp ra w d z a ją c , co z n ic h d la li te r a tu r y w y n ik ło ). S tu ­ d iu m M ru g a ls k ie g o w y m y k a się teg o ty p u p ro c e d u ro m . A u to r o strzeg a ju ż „na w e jś c iu ” : „W tej k sią ż c e n ie m a ż a d n y c h ilu s tra c ji. O n a n ie m ów i: p o ró w n a j sobie, ja k się m ó w i i ja k je st n a o b razie. W tej k siążce w sz e lk i d y s k u rs jest m e ta d y s k u r- sem : n a z w y o z n a c z a ją ty lk o nazw y, a n ie k o lo ry c ia ł fizy czn y ch . L e p ie j p o w ied zie ć je d n a k : n a z w y z n a c z ą aż n a z w y ” (s. 28). O d p o c z ą tk u w ia d o m o z a te m , że ro z p ra w a w n ie w ie lk im s to p n iu zb liż a ć się b ę d z ie do is tn ie ją c y c h ju ż p ra c o p is u ją c y c h d z ie ­ ło R ó żew icza w k o n te k ś c ie s z tu k p la s ty c z n y c h 3. O d p o c z ą tk u ró w n ie ż o d n ie ś ć 1 Publikacja powstała przy wsparciu Fundacji na rzecz N auki Polskiej - autorka jest

stypendystką FNA PRZYKŁAD.

2 M. M rugalski Teoria barw Tadeusza Różewicza, Universitas, Kraków 2007. Cytaty lokalizuje w tekście.

3 Myślę tu przede wszystkim o książkach Roberta Cieślaka Oko poety. Poezja Tadeusza Różewicza wobec sztuk wizualnych (slowo/obraz terytoria, Gdańsk 1999) oraz Poezja wobec kryzysu władzy wzroku. Studia o słowie, obrazie i percepcji (Wydawnictwo Naukowe USz, Szczecin 2006 - tu przede wszystkim obszerna część trzecia),

(3)

m o ż n a w ra ż e n ie , że to n ie p o e z ja je st g łó w n ą b o h a te r k ą a n a liz a u to r a , że lite r a tu r a sta je się p re te k s te m do s n u c ia e ru d y c y jn y c h i dość h e rm e ty c z n y c h w yw odów . O d ­ b io rc y p o z b a w io n e m u (m e ta )filo z o fic z n e j p a s ji b a rd z o tr u d n o w ejść w d y sk u sję z M ru g a ls k im . N ie je d n ą te z ę p rz y jm u je n a w ia rę , n ie je d e n w yw ód czy ta „p o łe b ­ k a c h ”, b y le w reszcie d o w ie d z ie ć się, co te ż z ty c h o b sz e rn y c h ro z w a ż a ń w y n ik n ą ć m o że d la b a d a n ia R óżew iczo w sk iej sp u ścizn y . Z d a je się c z a se m , że p o m y liliś m y sale i z a m ia s t n a m o n o g ra fic z n y w y k ła d o ro li k o lo r u w tw ó rc z o śc i je d n e g o z n a j­ w a ż n ie jsz y c h p o ls k ic h p o e tó w w sp ó łc z e s n y c h tr a filiś m y n a cy k l p re le k c ji, k tó ry c h te m a t s ta n o w i m y śl H e id e g g e ra , W ittg e n s te in a , G o e th e g o , A d o rn a , B e n ja m in a , a w szy stk o in k r u s to w a n e o d w o ła n ia m i do P la to n a , H e g la , M a rk s a , de M a n a i w ie­ lu in n y c h sp o ś ró d czo łó w k i e u r o p e js k ic h filo zo fó w w szechczasów . N a szczęście - z p e rs p e k ty w y r e c e n z e n tk i, b o is tn ie ją tu b e z w ą tp ie n ia z u p e łn ie in n e p e rs p e k ty ­ w y - M r u g a ls k i n ie c a łk ie m z a p o m in a o liry c e R óżew icza. Z a n a jc ie k a w sz e i n a j­ b a rd z ie j o d k ry w cze u z n a ję f r a g m e n ty k s ią ż k i n a jb liż s z e te k s to m a u to ra N iepoko­ ju , n a js iln ie j w s to s u n k u do jego p o e z ji a n a lity c z n e .

Z a s k a k u je ró w n ie ż języ k w yw odu. A u to r n ie re z y g n u je z ta k zw an eg o sty lu n a u k o w e g o , k ra s i go je d n a k o b ficie u s tę p a m i p is a n y m i ję z y k ie m d o s a d n y m , n ie ­ rz a d k o z m e ta fo ry z o w a n y m , c z a se m o b razo w y m . D z ię k i ( a u to )ir o n ii i sw oistej in - te r te k s tu a ln o ś c i e se iz u ją c y w yw ód byw a d o w cip n y , n a jc z ę śc ie j je d n a k sp o só b p r e ­ z e n ta c ji i ta k z aw iły c h m y ś li p o p r o s tu m ęczy. P o n iżej k ilk a , siłą rz e c z y w y rw a­ n y c h z k o n te k s tu , p ró b e k sty lu m ło d e g o b a d a c z a :

Motloch, ciemnotę, ludzkie robactwo, pospólstwo, kobiety rozpala się przy pomocy kolo­ rów. Wypadałoby zatem rozpocząć inwokacją do Iris, bogini tęczy i matki Erosa, posłan­ ki bogów, która mogłaby przeprowadzić nas przez złudny świat barw. Wierzymy jednak, że przywołanie na wstępie im ienia innego Olimpijczyka, Johanna Wolfganga Goethego, uchroni nas od zbłądzenia. (s. 16)

Poezja może jedynie pozornie zwrócić się przeciwko samej sobie, ponieważ nie kręci się w określonym kierunku, ale wykręca od odpowiedzi. Nie zatacza kręgu od martwoty do martwoty poprzez życie - objazd, którego jedynym celem byłoby zabezpieczenie właści­ wego zgonu organizmu. (s. 197)

Wyłącznie afirmacja negatywności pozwala przeczyć przezroczystej obecności odnajdy­ wanej przez tępą zmysłowość i niezdarną refleksję. (s. 334)

W e W prow adzeniu a u to r w y ja śn ia , że n ie in te re s u ją go u ję c ia tra d y c y jn e , że n ie b ę d z ie o p isy w ał m o ty w u k o lo ru w sp u ś c iź n ie a u to ra P łaskorzeźby, c e le m jest b o ­ w ie m „ r e in te r p re ta c ja p o e z ji R ó żew icza p o p rz e z k o lo r i w o d n ie s ie n iu do m a la r ­ stw a ”, p ra c a zaś w y k azać m a - n a p rz y k ła d z ie liry k i tw ó rc y K a rto teki - „co d ecy ­ d u je o w sp ó łc z e s n o śc i p o e z ji w sp ó łc z e s n e j” (s. 7). M r u g a ls k i z a p o w ia d a , że szcze­

a także pracy Andrzeja Skrendy Przekraczanie granic literatury (w: tegoż Tadeusz Różewicz i granice literatury. Poetyka i etyka transgresji, Universitas, Kraków 2002) Obszerna bibliografia bardziej przyczynkowych tekstów dotyczących związków liryki Różewicza z plastyką zob. R. Cieślak Oko poety, s. 223-224.

1

(4)

92

g ó ln ie is to tn y b ę d z ie d la n ie g o p ro b le m ekfrazy, o d ż e g n u je się p rz y ty m o d b a d a ­ n ia „ e k fra sty c z n o ś c i” u p rz e d n io w y iz o lo w a n y c h e k fra z , s tw ie rd z a ją c w sobie w ła­ ściw y sposób: „ K a ż d ą e k fra z ę tr a k tu j ę jak o s y n e k d o c h ę g lo b a ln e g o z w ią z k u p o e z ji z m a la rs tw e m , z w ią z k u , k tó r y z o sta je z a w a rty d z ię k i k o lo ro w i; le k tu r a n ie u w z g lę d - n ia ją c a teg o p o k re w ie ń s tw a z w y b o ru je st k a le k a , b r a k jej je d n e g o s k rz y d ła , i n ie ­ u d o ln ie p o d s k a k u ją c , n ie o g a rn ia s z e ro k ic h p e rs p e k ty w ” (s. 7).

Z a s k a k u je to ta ln o ś ć ro z u m ie n ia p r o b le m u k o lo ru , sto so w an ie e k fra z y n ie by ło w szak w a ru n k o w a n e o d w o ły w a n ie m się do barw y. Z a p o w ie d z i są je d n a k ze w szech m ia r in try g u ją c e - ty m b a rd z ie j, że liry k a R ó żew icza n ie k o ja rz y się ze szczeg ó l­ n y m u m iło w a n ie m k o lo ru . J u ż n a w stę p ie M r u g a ls k i p is z e z re s z tą o p o g łę b ia ją c e j się z u p ły w e m la t sz a ro śc i te j p o e z ji (n ie u s ta n n e o d w o ła n ia do p ó ź n e g o to m u S z a ­ ra strefa i ty tu ło w e g o w ie rs z a , k tó r y sp in a d u ż e p a r tie n a r r a c ji b a d a c z a ) i o g ó ln y m „ p o s z a r z e n iu ” s z tu k i słow a w X X w iek u .

M r u g a ls k i k a te g o ry c z n ie s tw ie rd z a , że b a d a n ie liry k i w k o n te k ś c ie m a la rs tw a p o w in n o k o n c e n tro w a ć się n a k o lo ra c h , n ie zaś n a ry s u n k u . W y w o łu je ty m sa m y m stary, d z iś n ie c o ju ż p rz y b la k ły k o n flik t w o b rę b ie s z tu k p la s ty c z n y c h . A u to r ro z ­ p ra w ia się z ry s u n k ie m , p isząc: „ R o z d a rc iu o b ra z u m ię d z y p ra w d ą a fa łsz e m , r o ­ z u m n o ś c ią i u łu d ą , z d a je się s tr u k tu r a ln ie o d p o w ia d a ć ro z b ic ie jego części s k ła ­ do w y ch n a ry s u n e k i barw y. R y su n e k p o d d a n y ry g o ro m g e o m e try c z n e j p e rs p e k ty ­ w y tr a k tu je się ja k o residuum logosu w o b ra z ie ” (s. 12). To być m o ż e , a le ... p rz e d e w s z y stk im w o d n ie s ie n iu do s z tu k i d aw n ej. M r u g a ls k i z d a je się ig n o ro w ać w ie lk ie p rz e m ia n y w p la s ty c e - z d z isie jsz e j p e rs p e k ty w y (a n a w e t p e rs p e k ty w y 100, 140 i w ięcej la t) d y c h o to m ia : ry s u n e k - k o lo r n ie o d w zo ro w u je n a jb a r d z ie j ży w o tn y ch , k lu c z o w y c h p ro b le m ó w sz tu k w iz u a ln y c h (n a tu ra ln ie , p o z a p e w n y m i w y ją tk a m i4). R o z u m ie m , że ry s u n e k s ta je się t u p e w n ą b a d a w c z ą m e ta fo rą , że p ro b le m r y s u n k u i b a rw y z a is tn ia ł w R ó żew iczo w sk iej S za re j strefie (w ty tu ło w y m w ie rs z u to m u ), je d n a k ż e , m im o w szy stk o , sk o ro o d w o łu je m y się do m a la rs tw a , w a rto p recy zo w ać w y k ła d i n ie o p ie ra ć go n a n ie w ie le w n o szący ch u o g ó ln ie n ia c h . Ł atw iej zg o d zić się z w y w o d em d o ty c z ą c y m sam eg o k o lo ru , ja k o śc i tr u d n e j do językow ego o p is u (ta k ż e z p e rs p e k ty w y języ k a filo zo fii). N ie b e z ra c ji p rz y w o łu je a u to r ro z w a ż a n ia b e z ra d n e g o w obec p ro b le m a ty k i b a rw y P la to n a (n ie w sp o m in a ją c je d n a k o jego p ra w d o p o d o b n e j d y s c h r o m a to p s ji5); in te re s u ją c e - ta k ż e p o zn aw czo , n ie jest to w szak częsta p e rs p e k ty w a w p o ls k ic h b a d a n ia c h - są ró w n ie ż lic z n e , ch o ć, z d a je się, dość w y b ió rcze, n a w ią z a n ia do Z u r Farbenlehre G o e th e g o 6.

W e w s tę p n y c h p a r tia c h k s ią ż k i M r u g a ls k i o b ja ś n ia , ja k ro z u m ie ć tr z y „ k o lo ­ r y ”, do k tó ry c h o d n o si się w te k ś c ie ro zp raw y : sto so w an e w w ie rs z a c h n a z w y b arw ; 4 Zob. na przykład rozważania R. Cieślaka w pracy Poezja wobec kryzysu..., s. 227-232. 5 Zob. kom entarz W. Witwickiego, w: Platon Timaios. Kritias, przekl., wstęp. i kom.

W. Witwicki, Antyk, Kęty 2002, s. 69.

6 Odnotować warto przy okazji pojawienie się przekładu m onum entalnej pracy Johna Gage’a Kolor i kultura (przeł. J. Holzman, Universitas, Kraków 2008) podejmującej m.in. zagadnienia Goetheańskiej teorii barw.

(5)

tr o p y i fig u ry p rz e jm u ją c e m ia n o colores i łącz ące się z n a z w a m i k o lo ró w p o p rz e z zm ysłow ość, c ielesn o ść , p o p ęd o w o ść; w reszcie - c h y b a n ie w y sta rc z a ją c o ja sn o do- o k re ś lo n y k o lo ry t m a la rsk i. To z a sk a k u ją c e , z ra z u dość n ie z ro z u m ia łe u jęcie. R zecz ro z ja ś n ia się n ie c o w d a ls z y c h ro z d z ia ła c h , n a w stę p ie o d b io rc a u d z ie lić m u s i je d ­ n a k a u to ro w i d u żeg o k re d y tu z a u fa n ia .

K lu c z e m do w ie lo p ię tro w e g o w y w o d u - w e W prowadzeniu, a ta k ż e w z n a c z n y c h d a ls z y c h p a r tia c h ro z p ra w y - c z y n i b a d a c z szaro ść w y s n u tą z k a r t to m u S za ra stre­ fa . (Z a sk a k u je p rz y ty m c a łk o w ity b r a k o d w o ła ń do p ra c y R o b e rta C ie śla k a , b a d a ­ jącego tw ó rczo ść R ó żew icza, w ty m ró w n ie ż in te re s u ją c y M ru g a ls k ie g o to m , w p o ­ d o b n y c h k o n te k s ta c h 7.) M r u g a ls k i s tw ie rd z a , że p o e ta „z b a n a ln e j sz a ro śc i u c z y ­ n ił sp ra w ę najw y ższej w a g i” (s. 20). T y m c z a s e m c z y te ln ik R óżew iczo w sk iej k s ią ­ ż e c z k i o d n ie ść m o że in n e w ra ż e n ie . Szarość jest n a tu r a ln ie w to m ie is to tn a , a le ... b e z p rzesad y . Jej o d c z y ta n ie w y m ag a się g n ię c ia m .in . p o n ie d o c e n io n e p rz e z b a ­ d acza k lu c z e fra z e o lo g ii, języ k a p o to c z n e g o , k u ltu r y m aso w ej (e k o n o m ic z n a „ sza­ ra s tre fa ”, „ zro b ić n a sz a ro ”, „ k o lo ro w y z a w ró t g ło w y ” it d .) 8 i c a łk ie m z ig n o ro w a ­ n y z d ro w y ro z są d e k . T y m c z a se m do o p is u z ja w isk a w ażn eg o , ale w cale n ie szcze­ g ó ln ie n ie u c h w y tn e g o k o n s tru u je M r u g a ls k i g ig a n ty c z n ą m a c h in ę n a p ę d z a n ą n ie ­ b y w ałą e ru d y c ją . D z iw n ą m a s z y n e rię m o ż n a p o d z iw ia ć , o d n o szę je d n a k w ra ż e n ie , że d la lite r a tu ro z n a w s tw a z n ik o m y z n ie j p o ż y te k . Is to tn ie R óżew icz „w yw ołuje do ta b lic y ” filozofów , n au k o w có w , a rty stó w (w sp o m in a w S za rej strefie m .in . o W it- tg e n s te in ie , L ic h te n b e rg u , G o e th e m , A ry sto te le s ie , P ic a ssie ), d o m n ie m a n a egze- geza jego d z ie ła p o sz e rz a je d n a k w s p o m n ia n e k o n te k s ty ad absurdum , z b o k u p o ­ z o sta w ia ją c k lu c z o w y rz e k o m o p ro b le m b a rw y i, n ie r z a d k o , ta k ż e s a m ą p o e z ję a u to ra C zerw onej rękaw iczki. G d y k o lo r (szary) p o w ra c a do w y w o d u M ru g a lsk ie g o - c zęsto p o ja w ia ją się je d n o c z e śn ie g ła d k ie u o g ó ln ie n ia , n a p rz y k ła d o n a jw ię k ­ szy m („być m o ż e ”) od p o n a d d w ó ch ty s ią c le c i p rz e ło m ie w p o e z ji, w y zn a c z a ją c y m je d n o c z e śn ie k re s p o e ty c k ie j e k fra z y (s. 39-40).

M r u g a ls k i p o p rz e d z a a n a lity c z n e cz ę śc i k s ią ż k i re fle k s ją n a te m a t b a d a n ia „ s z tu k s io s tr z a n y c h ” („ty siąc e b e z o w o c n y c h p ró b p o d e jm o w a n y c h p rz e z le g io n b a d a c z y d ow iodły, że n ie sp o só b sfo rm a liz o w a ć d z ie d z in y in te rs e m io ty c z n o ś c i” - s. 41) i p ró b ą s tw o rz e n ia „ n a u k o w e g o m i tu ” u sp ra w ie d liw ia ją c e g o w ła sn e p o c z y ­ n a n ia . O d w o łu je się w ty m c e lu do H o m e ra (ek fraza - o p is z b ro i A c h ille sa ), F id ia - sza i . P icassa. N ie m ie js c e tu , b y re k o n s tru o w a ć w sz e lk ie m e a n d r y s k o ja rz e ń i k o n c e p tó w M ru g a ls k ie g o , dość p o w ie d z ie ć , że jego (w ciąż w stęp n e!) u w ag i o ek- fra z ie jak o a u to r e fle k s ji li te r a tu r y b y w a ją c iek a w e ( „ L ite ra tu ra w y ło n iła z sieb ie sw ojego in n e g o , że b y p rz y jrz e ć się so b ie d o k ła d n ie j. I n s tr u m e n te m o p ty c z n y m b y ły e k fra z y ” - s. 46), w y ło w ien ie in s p iru ją c y c h tw ie rd z e ń z m ę tn y c h w ó d „ p rz y ­ g lą d a ją c e j się so b ie d o k ła d n ie ” e ru d y c ji a u to ra to je d n a k z a d a n ie w y c z e rp u ją c e . A p rz e c ie ż sto im y d o p ie ro n a p ro g u k siążki!

7 Zob. R. Cieślak Poezja wobec kryzysu..., s. 179-185, 208-239.

8 Zob. I. Jokiel Poeta w szarej strefie - Tadeusz Różewicz, „Teksty D rugie” 2005 nr 6,

(6)

9

4

Po o b sz e rn y m , w ie lo k o n te k sto w y m W prowadzeniu w y m ęczo n y c z y te ln ik zy sk u je w reszcie m o żliw o ść k o n fr o n ta c ji w yw odów M ru g a ls k ie g o z tw ó rc z o śc ią R ó żew i­ cza. Część historyczna: D roga do „ Szarej strefy” to p ró b a p o k a z a n ia p ro c e s u „ sz a rz e ­ n ia ” liry k i a u to r a N a pow ierzchni poem atu i w środku. Ś le d z e n ie z m ia n b a rw w p o ­ e z ji w y d aje się p o m y s łe m dość n ie s k o m p lik o w a n y m , p o d p ió r e m M ru g a lsk ie g o o b ra s ta je d n a k w m n ó s tw o n ie s p o d z ie w a n y c h k o n te k stó w . W p ie rw s z y m ro z d z ia ­ le o a lu z y jn y m ty tu le Uczeń czarnoksiężników b a d a c z p is z e o R ó żew iczo w sk ich p r ó ­ b a c h o d b u d o w y w a n ia lo g o su i p r a g n ie n iu jasn o ści. P o k a z u je , że w e w cz e sn e j, p rz e ­ p e łn io n e j n a sy c o n y m i b a rw a m i c h ro m a ty c z n y m i, p o e z ji tw ó rc y D uszyczki szarość w ogóle się n ie p o ja w ia . D la M ru g a lsk ie g o s ta je się to p o d sta w ą do s tw ie rd z e n ia , że u m ło d e g o R óżew icza „ p a n u je te o ria b a rw N e w to n a , w e d łu g k tó re j w szy stk ie k o lo ry p o w sta ją z ro z s z c z e p ie n ia b ia łe g o św ia tła ” (s. 55). Ta k o n s ta ta c ja p o zw ala z k o le i z a staw ić p ie rw s z ą w tej części k s ią ż k i e ru d y c y jn ą p u ła p k ę , ja k ą są o b sz e r­ n e o d w o ła n ia do z u p e łn ie n ie z w ią z a n y c h z tw ó rc z o śc ią p o lsk ie g o a u to ra a n g ie l­ sk ic h i f r a n c u s k ic h w ie rs z y in s p iro w a n y c h N e w to n o w sk ą o p ty k ą o raz o p is (p rz y ­ z n a ję , ciekaw y) p rz e d n e w to n o w sk ie j re fle k s ji o b a rw a c h . M r u g a ls k i z a m y k a ro z ­ d z ia ł efe k to w n y m (efek ciarsk im ?) in te rte k s tu a ln y m p o d s u m o w a n ie m d o św iad czeń N e w to n a z p r y z m a te m (r o z s z c z e p ie n ie w ią z k i ś w ia tła i jej p o n o w n e sc a le n ie ): „Ś w iatło p o z o sta ło n ie z b r u k a n e w swej p o d ró ż y p rz e z św iat. Ś w ia t-św ia tło ” (s. 60). E ru d y c y jn y w yw ód m o ż e uw ieść c z y te ln ik a , ty m b a rd z ie j, że a u to r w k o ń c u d a ł m u szan sę n a ja k ie k o lw ie k b liż sz e k o n fro n ta c je z liry k ą R ó żew icza, a z a te m , ja k m o g ło b y się w ydaw ać, u w ia ry g o d n ił b a rd z o d o tą d a b s tra k c y jn e ro z w a ż a n ia . Ł a ­ tw o u m k n ą ć m o że fa k t, że o d w o ła n ia do b a rw c h ro m a ty c z n y c h (n aw et ta k ie ja k w p rz y w o ły w a n y m w p ra c y w ie rs z u D eszcz wiosenny, s. 57) n ie p rz e s ą d z a ją o g łę b o ­ k ic h R ó żew iczo w sk ich n a w ią z a n ia c h do N e w to n a . C zy p is a łb y o n ic h M ru g a ls k i w p r z y p a d k u k a ż d e j p o e z ji o p e ru ją c e j n a z w a m i k o lo ró w w id m a ? Być m o że czy­ ta m k s ią ż k ę m ło d e g o b a d a c z a n a z b y t do sło w n ie. R o z u m ie m , że a u to r ch ce p o k a ­ zać e w o lu c ję lir y k i R ó żew icza n a tle p r z e m ia n w re f le k s ji o b a rw ie . N ie z w y k le d o sk w ie ra t u je d n a k n ie p re c y z y jn o ś ć w y w o d u , u p a rte d rą ż e n ie k o n te k s tó w , k tó ­ ry c h p rz y w o ły w a n ie z d a je się n ie c a łk ie m p ra w o m o c n e , i w re sz c ie n ie z n o s z ą c y sp rz e c iw u , a p o d y k ty c z n y to n w y p o w ied zi.

D ru g i ro z d z ia ł D rogi do „Szarej strefy” - R ó że w ic z i Goethe. Wstępny szkic paraleli - pośw ięca rz e k o m y m p o k re w ie ń s tw o m m ię d z y tw ó rc ą Fausta i p o ls k im po e tą . R o z­ p o cz y n a o d k o n s ta ta c ji o p o w ielo k ro ć ju ż o p isy w a n y m R ó żew iczo w sk im s p r z e c i­ w ie w obec „ ś w ie tlis te j” liry k i P rz y b o sia a n a lo g ic z n y m n ie ja k o do G o e th e a ń s k ic h z a rz u tó w w z g lę d e m te o r ii N e w to n a . K o le jn e re w e la c je d o ty c z ą p a ra le l b io g ra fic z ­ n y c h R óżew icz - G o e th e . M r u g a ls k i re f e ru je n a s tę p n ie te o rię b a rw G o eth eg o (k o ­ lo ry p o s trz e g a n e jak o „p ó ł św ia tła i p ó ł c ie n ia ”, ró w n o w ag a św iatła i c ie m n o śc i - s. 69), im p lik u ją c p o k re w ie ń s tw a m ię d z y u s ta le n ia m i n ie m ie c k ie g o tw ó rc y a sza­ ro ś c ią p o e z ji R óżew icza. N ie sp o só b o p rzeć się w ra ż e n iu , że a u to r m ie sz a p o rz ą ­ d e k m ó w ie n ia o b a rw ie w m a la rs tw ie , te o r ii k o lo r u i p o e z ji. W yw ód zam y k a szo ­ k u ją c y m w swej o m n ig e n e ra liz a c ji (i sp o so b ie w y sło w ien ia) s tw ie rd z e n ie m : „ Z a ­ d z iw ia ją c e , ja k od 1949 p rz e m ie rz y ł [R óżew icz] 500 la t m a la rs tw a e u ro p e jsk ie g o .

(7)

N ie ty lk o p o rz u c ił p ię tn a s to w ie c z n e k o lo ro w a n k i, ale z d o ła ł w y p rz e d z ić K lee, p o ­ m a c h a ł ty lk o S tr z e m iń s k ie m u i w y ląd o w ał p o za h is to r ią o b ra z u sztalu g o w eg o (ale n ie h is to r ią s z tu k i) ” (s. 72).

K o lejn y ro z d z ia ł, Z achw ianie rów nowagi, jest w isto c ie c a łk o w ity m z a b u rz e n ie m p ro p o r c ji m ię d z y e ru d y c y jn y m p o p is e m w ie d z y (i z a sk a k u ją c e j z d o ln o ś c i łą c z e ­ n ia b a rd z o o d le g ły c h zjaw isk ) a b a d a n ie m p o e z ji R óżew icza. M r u g a ls k i sn u je w y­ soce z m e ta fo ry z o w a n e ro z w a ż a n ia o P rz y b o s iu , S tr z e m iń s k im , G o e th e m , H e g lu , o d w o łu jąc się ra z p o ra z do P la to n a , H e id e g g e ra , W ittg e n s te in a . C o ch w ila c h c ia ­ ło b y się w p aść m u w słow o, w sk azać in n y sp o só b sp o jrz e n ia n a p ro b le m (w ypow ia­ d a m się w ty m m ie js c u p rz e d e w sz y stk im jak o b a d a c z k a zw iązk ó w tw ó rczo ści P rz y ­ b o sia i S trz e m iń sk ie g o ), m y śl a u to r a p ę d z i je d n a k d a le j, b y lo te m b ły sk a w ic y p r z e ­ szyw ać k o le jn e p rz e s trz e n ie filo z o fii e u ro p e js k ie j. W k o ń c u , p o egzegezie w y b ra ­ n y c h stw ie rd z e ń H e g la , M r u g a ls k i k o n s ta tu je : „ R o z b u c h a n e z n a c z e n ia - a je s te ­ śm y d o p ie ro n a p o c z ą tk u d ro g i r e k o n s tr u k c ji s e n s u sz a ro śc i d la p o e z ji w sp ó łc z e ­ sn ej - r o z b u c h a n e z n a c z e n ia z a w ła d n ę ły s ła b y m , n ie w y d a rz o n y m k o lo r k ie m ” (s. 82), n a to m ia s t c z y te ln ik m a ją c y w p a m ię c i p ra p rz y c z y n ę ty c h ro z w a ż a ń (R óże- w iczo w sk ą S za rą strefę) n ie m o ż e w yjść z z a d z iw ie n ia , ja k d a le k o m o ż n a o d b ie c od d o m n ie m a n e g o te m a tu ro zw ażań .

C z w a rty p o d ro z d z ia ł Części historycznej - Szarzenie poezji R óżew icza - to , n a szczę­ ście, p o w ró t do p o e z ji tw ó rcy K artoteki. M ru g a ls k i w y ch o d zi o d klasy czn eg o u m iło ­ w an ia rów n o w ag i i to p o s u tęcz y zw iastu jącej h a rm o n ię , b y n a s tę p n ie śled zić sw o­ iste „ p su c ie ” b a rw y u R óżew icza, sz a rz e n ie i m a to w ie n ie jego te k s tó w (tra fn e a n a li­ zy b a rd z o d o b rz e w y b ra n y c h utw orów ). C e ln e w ydaje się ta k ż e ro z p o z n a n ie dw óch n u rtó w w czesnej liry k i a u to ra M a tk a odchodzi: ciem n eg o , p o d sk ó rn e g o , i p o w ie rz c h ­ niow ego, jasnego, o raz o p is a m b iw a le n tn e j n a tu r y szaro ści w tej po ezji. P re z e n ta c ja R óżew iczow skiej d ro g i do „ m e ta fizy czn eg o d a lto n iz m u ” p o k a z u je , że M ru g a ls k i p o tra fi do b rze, k laro w n ie pisać o lite ra tu rz e , n a tę klarow ność czy te ln ik czekać m u s ia ł je d n a k - n a tu r a ln ie jeśli w y trw ał w z m a g a n ia c h z te k s te m - n ie m a l 100 stro n .

O s ta tn i, k r ó c iu tk i ro z d z ia ł D rogi do „ Szarej strefy” to B a rw n e cienie R ó żew icza . B ad acz s y g n a liz u je t u is to tn y d la R ó żew icza p ro b le m p r z e d s ta w ia n ia n ie o d w ra ­ ca ln e j u tr a ty i „ u o b e c n ia n ia p rz e z u tr a tę ” (s. 100). F o rm u łu je tw ie rd z e n ia tr a fn ie o p is u ją c e R ó żew iczo w sk ie u ży cie b a rw - d o strz e g a n a p rz y k ła d c ią ż e n ie p o e z ji k u ety ce (w ty c h s p o s trz e ż e n ia c h n ie je st z re s z tą M r u g a ls k i p io n ie re m , b y p rz y p o ­ m n ie ć c h o ć b y p ra c ę C ie ś la k a 9). Z a u w a ż a , że p o g rą ż a n ie liry k i w m r o k u w iąże się n ie ty le z p o s tę p u ją c y m n ih iliz m e m , co z o tw a rc ie m n a d ru g ie g o czło w iek a.

N a jo b s z e rn ie js z a część k s ią ż k i, zło ż o n a z sz e śc iu ro z d z ia łó w i lic z n y c h p o d ­ ro zd ziałó w , to Część dydaktyczna z a ty tu ło w a n a „ n ie c o s z u m n ie ” i iro n ic z n ie (o k reś­ le n ia a u to ra - s. 48), R ó żew icza teoria barw. D z iw i tu o k re ś le n ie „ d y d a k ty c z n a ” - n ie u d a ło m i się d o ciec, k to (R óżew icz? M ru g a lsk i? ), czego (w obec sw oistej asyste- m o w o ści „ te o r ii” b a rw w liry c e a u to ra Płaskorzeźby) i kogo m a n a u c z a ć . T reści n ie ­ sie n a to m ia s t ta p a r tia p ra c y ro z m a ite .

(8)

9

6

P ierw szy „ d y d a k ty c z n y ” ro z d z ia ł, W ittgenstein w „Szarej strefie”, to je d e n z n a j­ le p s z y c h fra g m e n tó w k sią ż k i. K an w ą do ro z w a ż a ń je st ty tu ło w y w ie rsz to m u S za ra strefa n ie b e z p rz y c z y n y u z n a n y p rz e z M ru g a lsk ie g o za p ró b ę r o z r a c h u n k u z m y ś­ lą a u to ra D ociekań filo zo ficzn ych 10. B ad acz o b sz e rn ie re f e ru je W ittg e n s te in o w s k ie ro z w a ż a n ia o k o lo ra c h (czy raczej - o m ó w ie n iu o k o lo ra c h ), n ie s tro n ią c p rz y ty m o d w ła sn y c h , u b a rw ia ją c y c h w yw ód g ie r języ k o w y ch („ W ittg e n ste in p o g łę b ia , a n ie p o g n ę b ia G o e th e g o ”, s. 109), e ru d y c y jn y c h a n e g d o t (c z e rp a n y c h z n a jro z m a its z y c h te k s tó w k u ltu r y - p e re łk ą je st p rz y w o ła n a w p rz y p is ie h is to ria sw oistej m ow y b a rw w je d n y m z e p iz o d ó w K siężnej de Clèves M a r ie M a d e le in e de L a F a y e tte , s. 113-14), a n a w e t n a u k o w e g o p a s tis z u („ s p ró b u jm y z a k o ń czy ć a k a p it w sty lu W ittg e n s te ­ in a ” - i tu cie k a w y w yw ód o s tro n n ic tw a c h „ p u rp u r o w y c h ” i „ fio le to w y c h ”, s. 116­ 117). M r u g a ls k i s łu sz n ie z a u w a ż a , że - w u ję c iu W ittg e n s te in a (i n ie ty lk o : tu zn ó w w iele c ie k a w y c h d y g re sji) - k o lo ry -z ja w isk a p ie rw o tn e są je d n o c z e śn ie f e n o m e n a ­ m i e ty c z n y m i o d sy ła ją c y m i do B oga, b y tu n ie k a u z a ln e g o , n ie d o m a g a ją c e g o się d o o k re ś le n ia , is tn ie ją c e g o . J e s t ty lk o je d n o „ a le ” - p o e z ja R ó żew icza u s ta w ic z n ie „z a w ie ru sz a s ię ” p o ś ró d p o to c z y s ty c h w yw odów sw ego d o m n ie m a n e g o egzegety.

W ro z d z ia le „ w ittg e n s e in o w s k im ” p o w ra c a ta k ż e sy g n a liz o w a n y n a p o c z ą tk u p ro b le m d y c h o to m ii ry s u n e k - b a rw a , ro z w ija n y tu dość cie k a w ie (m a n ic h e iz m z w o le n n ik ó w ry s u n k u , in n a , n ie ja k o b a rd z ie j zm y sło w a, tra n s c e n d e n c ja k o lo ry ­ stów ) i ró w n ie ż in te re s u ją c o (choć n ie obyw a się b e z h ip e r b o li) o d n o sz o n y do R ó ­ żew icza. P rz e k o n u ją c o b r z m ią u w ag i o d o św ia d c z o n e j to ta lita r y z m e m p o e z ji, k tó ­ rej z a d a n ie m n ie je st ju ż „ p u s z e n ie s ię ” czy ry so w a n ie n o w y ch c y w iliz a c y jn y c h h o ry zo n tó w , ale „ d z ia ła n ie n a p o d o b ie ń s tw o k o lo ru - p rz e z sa m ą o b ecn o ść” (s. 127). G d y M r u g a ls k i p rz e c h o d z i do b a d a n ia te k s tó w p o e ty c k ic h - n ie u s ta ją c e m u o p is o ­ w i p o d le g a p rz e d e w s z y stk im w ie rsz S za ra strefa - c z y te ln ik o trz y m u je ró ż n o r o d ­ n e, z a jm u ją c e , p ro w a d z o n e n a n a jró ż n ie js z y c h p ła s z c z y z n a c h analizy. N ie k ie d y ra z i je d n a k e g z a lta c ja in te r p r e ta c ji - p rz y k ła d o w o o p is u k ła d u b rz m ie n io w e g o , w k tó ry m ob o k „ b ie li”, „ b ia łe g o ”, „ c z e rn i”, „ c z a rn e g o ” p o ja w ia się słow o „ a b so ­ lu t n i e ” b rz m i: „N ie zg u b iw szy a n i je d n e j g ło sk i « a b so lu tn ie » z o sta ło o d k u p io n e w c h w ili, k ie d y o c k n ę liśm y się do kolo ró w , a w ie rsz ju ż ta m b ył. W c ie m n o śc i w y­ c z u w a liśm y czy ją ś o b ecn o ść. K to ś c z u w a ł” (s. 128).

W ro z d z ia le W ittgenstein w „ Szarej strefie” M r u g a ls k i z a jm u je się ta k ż e sw o istą „ re a k c ją r y s u n k u ” . I n s p ir a c ją ro z w a ż a ń są fr a g m e n ty w ie rsz a S za ra strefa, w k tó ­ ry c h m ow a, iż „być m o ż e ry s u n e k je st n a jc z y stsz ą / fo rm ą m a la rs tw a / ry s u n e k jest w y p e łn io n y / c zy stą p u s tk ą / d la te g o ry s u n e k / je st ze swej n a tu r y / czy m ś b liż ­ szym a b s o lu tu / n iż o b ra z R e n o ira ” . A u to r ro z p o c z y n a je d n a k o d „ n a sz k ic o w a n ia

10 W tym kontekście (choć na inny sposób) Szarą strefę czyta również D ariusz Szczukowski (Tajemnica filozofa. Różewicz a Wittgenstein, w: Dialog międzykulturowy w (o) literaturze polskiej, red. M. Skwara, K. Krasoń,

J. Kazimierski, wstęp M. Skwara, Wydawnictwo Naukowe USz, Szczecin 2008, s. 187 i nast.). Konsekwentnie brak także w pracy Mrugalskiego odwołań do ustaleń R. Cieślaka (por. przypis 6).

(9)

k ró tk ie j h is to r ii d y s k r y m in a c ji” b a rw y w e u ro p e js k ie j re fle k s ji o sz e ro k o r o z u m ia ­ n ej sztu ce. G ę sty o d z n a c z e ń (i n azw isk ) w yw ód p u e n tu je s tw ie rd z e n ie m o g o d z ą ­ cej oba b ie g u n y ( k o n tu r i k o lo r) szaro ści z S za re j strefy. W k o le jn y m p o d ro z d z ia le p o ra z k o le jn y p o w ra c a je d n a k p ro b le m b a rw y i ry s u n k u w ty m sam y m , u sta w ic z ­ n ie n ic o w a n y m w ie rsz u . U w ag i d o ty czą ce h is to r ii s z tu k i u z n a ję za n ie c o c h y b io n e - przy k ła d o w o , a u to r zd ecy d o w a n ie p rz e c e n ia ro lę P icassa w d z ie ja c h s z tu k i w sp ó ł­ c z e sn e j, w n ie u p r a w o m o c n io n y sp o só b a b s tr a h u ją c o d e w o lu c y jn o ś c i p r z e m ia n n o w o czesn eg o m a la rstw a . R o zw ażan ia n a b ie r a ją je d n a k k o lo ró w (a w łaściw ie je d ­ n eg o ), g d y do d y s k u r s u w p ro w a d z o n e z o sta je „szaraw e ś w ia tło ” B e c k e tta i b e c k e t- to lo g ic z n a re fle k sja A d o rn a (w u ję c iu M ru g a ls k ie g o - o d n ie s io n a do R óżew icza).

K o le jn y ro z d z ia ł, a w ła śc iw ie „ m ię d z y ro z d z ia ł” (o k re ś le n ie a u to ra ) o ty tu le n ic z y m z X V III-w ie c z n e j p o w ie śc i (M ięd zyro zd zia ł „M onochrom atyczny koloryzm «Sein-zum -Tod»”, w którym dom kniem y kilka w ą tkó w i odm ierzym y pole now ych speku­ lacji), w y k azać m a , „że to , co n a z w a liśm y « reak cją ry s u n k u » , b y ło sa m o o b ro n ą p o ­ ezji p rz e d o sta te c z n y m z a m ilk n ię c ie m , do k tó re g o m a s o c h isty c z n ie tę s k n i” (s. 150). M r u g a ls k i ro z p o c z y n a o d za k o tw ic z o n y c h w w ie rs z u S za ra strefa ro z w a ż a ń o „św ia­ tło c z u łe j” tw ó rc z o śc i p o e tó w -k o lo ry stó w i R ó żew iczo w sk iej tę s k n o ty za a n e ste z ją . N ie w ie le w n o szą tu d y w ag acje sp o d z n a k u p sy c h o a n a liz y , w ą tp liw e w k o n te k ś c ie o m aw ian e j liry k i z d a ją się n ie k tó re sp o ś ró d u w ag o e ro ty ce i T a n a to sie . W d ru g im p o d ro z d z ia le m ię d z y ro z d z ia łu - o k s y m o ro n ic z n y m S za rym kole barw - a u to r ro z ­ p ra w ia się (na ró ż n y c h p o z io m a c h , ta k ż e z p e rs p e k ty w y p s y c h ia trii) ze w s p o m n ia ­ n ą w liry k u S za ra strefa m e la n c h o lią . P isze o R óżew iczo w sk iej p ró b ie z a m ilk n ię ­ cia, o d w o łu jąc się do G o eth eg o , L ic h te n b e rg a , C o le rid g e ’a, M e lv ille ’a, M a lla rm é g o , B e c k e tta , H ö ld e rlin a , G a d a m e ra (w szyscy notabene s p o tk a li się n a je d n e j, 166 s tro ­ n ie ). D o w o d zi, iż w a lo ro w y m o n o c h r o m a ty z m - w p rz y p a d k u R ó żew icza m n o ż e ­ n ie ró ż n y c h o d c ie n i sz a ro śc i - m o że być sw o istą, s u b te ln ą w e rsją k o lo ry z m u , w ią ­ ż ącą się w tw ó rc z o śc i a u to r a D uszyczki ze sw o istą d ia le k ty k ą życia i śm ie rc i. C zy ­ te ln ik d o w ia d u je się w reszcie, że „ z a b ic ie p o e z ji to je d y n y sp o só b u ra to w a n ia jej. P rz e d czym ? P rz e d n ią sam ą, p rz e d ża ło s n y m lo s e m afek to w an eg o sp ry c ia rz a w śró d trz e ź w y c h ” (s. 171). M ię d z y ro z d z ia ł z a m y k a ją ro z w a ż a n ia o fra g m e n ta ry c z n o ś c i, d ą ż e n iu do cało ści i n ie o s ią g a ln o ś c i to ta ln o ś c i.

T rzeci ro z d z ia ł Części dydaktycznej - P rzeciw Heideggerowi - ro z p o c z y n a M ru - g a ls k i o d le k tu r y p o e z ji R ó żew icza p o p rz e z fra z y z n ie j w y k re ślo n e (o d w o łu je się ty m sa m y m do o p isy w an ej p rz e z H e id e g g e ra H ö ld e rlin o w s k ie j p r a k ty k i z a b e z p ie ­ c z a n ia w a ria n tó w rę k o p isó w ). D z ia ła n ie to s ta n o w i p re te k s t do d łu g ie g o , e se isty c z ­ n eg o r o z trz ą s a n ia p o d s k ó rn e g o R ó żew iczow skiego d ia lo g u z H e id e g g e re m . W p o d ­ ro z d z ia le Ś m ierć poetycka M r u g a ls k i w p ro w a d z a k o le jn e g o b o h a te r a - to R ilk e „ ra m ię w ra m ię [z H e id e g g e re m ] w z n io śle p o e ty z u ją c y o ś m ie rc i” (s. 192). P o ezja R óżew icza jaw i się tu ta j, w se rii a n a liz , jak o tw ó rczo ść u c ie k a ją c a od fa n ta z m a tó w , d rą ż ą c a , d ra ż n ią c a . M r u g a ls k i p ró b u je - p rz y n a jm n ie j o d c z a su do c z a su - w p la ­ ta ć w swój w yw ód u w ag i o k o lo ra c h , to je d n a k z m o jej p e rs p e k ty w y p ró b y n ie u d a ­ n e . W k o le jn y c h p o d ro z d z ia ła c h do R ó żew iczo w sk iej p o le m ik i z H e id e g g e re m w łą c z o n y z o sta je A d o rn o . R o z w a ż a n ia o sto jącej w o p o zy cji do u ję c ia H e id e g g e -

97

(10)

9

8

ro w sk ieg o „ śm ie rc i c a łk o w ite j”, o cala jącej g o d n o ść czło w ie k a, u z n a ję za p rz e k o ­ n u ją c e , z n ó w je d n a k w z n ik o m y m s to p n iu z w ią z a n e z p ro b le m e m b a rw y w p o ezji. D ość z a jm u ją c a jest ró w n ie ż p o le m ik a R ó żew icza (i M ru g a lsk ie g o ) z H e id e g g e - ro w sk ą w z n io sło śc ią , p o d n io s ło ś c ią i p o m p a ty c z n o śc ią . A u to r k o n c e n tr u je się na sp o s o b a c h m ó w ie n ia o ś m ie rc i, c e ln ie (tra fn y w y b ó r tek stó w ) o p is u je R óżew iczow - sk ą iro n ię p rz e ja w ia ją c ą się m .in . w p a ro d y s ty c z n y m w y k o rz y sty w a n iu s fo rm u ło ­ w a ń H e id e g g e ra . T ru d n o je d n a k o p rzeć się w ra ż e n iu , że n a r r a c ji M ru g a lsk ie g o z a s k a k u ją c o b lis k o do p rz e ś m ie w c z o o p isy w an eg o z a w ik ła n e g o id io le k tu M is trz a z N ie m ie c . D y g re sja g o n i d y g resję, m ow a z d a je się n ie n a d ą ż a ć za g a lo p u ją c y m i s k o ja rz e n ia m i.

C z w a rty ro z d z ia ł Części dydaktycznej n o si ty tu ł P ra ktyk a m alarzy i poetów . Z a ­ w ió d łb y się je d n a k te n , k to sz u k a łb y t u ro z w a ż a ń fa k ty c z n ie d o ty c z ą c y c h p ra k ty k i a rty sty c z n e j. M r u g a ls k i o p is u je a n ty n o m ie w p o e z ji R ó żew icza, o d w o łu jąc się do A ry sto te le so w sk ie j d e fin ic ji s z tu k i, b y n a s tę p n ie zają ć się z w ią z k ie m liry k i a u to ra N o ży k a profesora z o b ra z a m i. B ad acz d o w o d zi - c h y b a s łu sz n ie - że w tw ó rczo ści R ó żew icza o z w ią z k a c h z m a la rs tw e m sta n o w i n ie ty le w s p ó ln o ta a n e g d o ty , co sw o iście r o z u m ia n e m ilc z e n ie . A n a liz a je d n e g o z n a jc z ę śc ie j i n a jr ó ż n o ro d n ie j k o m e n to w a n y c h te k s tó w R ó żew icza, p o e m a tu Francis Bacon, czyli Diego Velàzques na fo telu dentystycznym , p ro w a d z i do dość oczyw istego w n io sk u o R óżew iczow skiej n ie m o ż n o ś c i k re a c ji h a rm o n ijn e j c a ło śc i i te n d e n c ji do tw o rz e n ia „ fo rm co ra z sze­ rzej o tw a rty c h ” (s. 237). N a jc ie k a w sz y o k a z u je się o s ta tn i p o d ro z d z ia ł - Figural- ność vs. figuratyw ność. M r u g a ls k i słu s z n ie zw raca uw agę n a o d z w ie rc ie d lo n e w p o ­ e z ji R óżew iczo w sk ie z a in te re s o w a n ie „ m a la rs tw e m fo rm n ie c z y s ty c h ”, „ p o s z u k u ­ ją c y c h się w b e z fo re m n o ś c i” (s. 239-240), co n a s tę p n ie d a je b a d a c z o w i a s u m p t do o d c zy ty w an ia e k fra sty c z n e j (p ó k i co a u to r p o z o sta je p rz y ty m o k re ś le n iu ) liry k i a u to ra K a rto teki p o p rz e z ro z u m ia n ą p o L y o ta rd o w sk u k a te g o rię fig u ra ln o ś c i. C e l­ n e je st tu - p o p a rte a n a liz ą d z ie ła R óżew icza - ro z g ra n ic z e n ie fig u ra ln o ś c i i fig u ­ ra ty w n o śc i. Z a jm u ją c e są ta k ż e ro z w a ż a n ia o u ja w n ia ją c y m się w tw ó rc z o śc i p o ­ e ty p r z e k r a c z a n iu g ra n ic y m ię d z y z n a k a m i a r b itr a ln y m i i g ra fic z n y m i. M ru g a ls k i z a m y k a ro z w a ż a n ia u w a g a m i n a te m a t p ro z o d y jn e g o i g ra fic z n e g o u k ła d u tzw. w iersza różew iczow skiego, p o w o łu jąc się m .in . n a in try g u ją c o św ieże i tr a fn e stw ie r­ d z e n ia M ie c z y s ła w a P o rę b s k ie g o o ra z c ie k a w e k o n c e p ty b a d a w c z e J a n a P o t- k a ń sk ie g o .

P ią ty ro z d z ia ł Części dydaktycznej to K w estia zaufania, czyli ja k R ó żew icz został m alarzem. C z y te ln ik (a w k a ż d y m ra z ie pisząca te słowa) stra c ił już z a u fan ie do w stę p ­ n y c h e n u n c ja c ji a u to ra , n ie dziw i się z a te m szczeg ó ln ie, że k ilk a d z ie s ią t k o le jn y c h s tro n szczelnie w y p e łn ia ją n ie tyle o p isy „zostaw an ia m a la rz e m ”, co ro zw ażan ia in ­ sp iro w an e h is to rią filozofii. M ru g a ls k i ro zp o czy n a w p raw d zie od le k tu ry R óżew i­ cza p o p rz e z k a te g o rie F re u d o w sk o -L a c a n o w sk ie , co p ro w a d z i do słu szn eg o w n io ­ sk u o R ó żew iczo w sk im zw rocie k u o b ra z o m p o u tra c ie z a u fa n ia do logosu. T y tu ło ­ w a „k w estia z a u fa n ia ” o raz w y raźn e w tw ó rczo ści p o e ty p ra g n ie n ie z a m ilk n ię c ia (zw rot k u „n iep o k o jącej ciszy o b razó w ” - s. 254) stan o w i je d n a k d la M ru g a lsk ie g o p o m o s t do p o n o w n y c h ro z w a ż a ń o H e id e g g e rz e (m .in. w k o n te k ś c ie jego h e rm e ­

(11)

n e u ty k i z a u fa n ia ). P o d ro z d z ia ł o n ie p o k o ją c y m ty tu le H eil! zaw iera p rz e d e w szyst­ k im im p o n u ją c o e ru d y cy jn e, słabo je d n a k zw iązan e z n a d rz ę d n ą (w z ało ż en iu ) p r o ­ b le m a ty k ą , dyw agacje lin g w isty czn o -filo zo ficzn e zak o tw ic zo n e w p is m a c h H e id e g ­ g era i H ö ld e rlin a . D alsze ro zw ażan ia (m eta)filo zo ficzn e (p o d c ią g n ię te p o d p ro b le ­ m a ty k ę św iatła i c ie m n o śc i w lite ra tu rz e , z a czep io n e o ek fra sty c z n y w iersz S yn m ar­ notrawny (z obrazu H ieronim a Boscha) o raz k o m e n to w a n ą p rz e z M istrz a z N ie m ie c elegię H ö ld e rlin a H eim ku n ft / A n die Verwandten) p o zw alają M ru g a ls k ie m u n a ro z ­ w ija n ie p rz e d z iw n ie „ h e id e g g e ry z u ją c y c h ” fraz. P o d ą ż a n ie za m y ślą a u to ra to n ie la d a sztuka:

Dopuszczające do siebie odmawianie przystępu, które charakteryzuje ojczystą ojczyznę wymaga utrzym ania równowagi sił i napięć, zwłaszcza dialektycznego stosunku blisko­ ści i dali. [...] Więc chociaż bliskość źródła trzyma nas od niego z dala, co napawa sm ut­ kiem, to w ten sposób strzeże ona i oszczędza Radość i Blask, w których wyistacza się Świętość. Dialektyka jest sztuką tragiczną. Więc cieszy. (s. 265-266)

Z a jm u ją c e - z m o jej p e rs p e k ty w y - o k a z u ją się te fra g m e n ty , w k tó ry c h M r u ­ g a ls k i rzeczy w iście s k u p ia się n a p o e z ji R ó żew icza. In s p ir u ją c e są n a p rz y k ła d u w ag i o „szarej stre fie e k fr a s ty k i” i, o p isy w a n y m ju ż z re s z tą w c z e śn ie j, „ a b s u r d a l­ n y m sz a ry m św ie c e n iu ” (s. 273), z a sk a k u ją c e , ciek a w e (i n ie s te ty n ie ro z w ija n e ) -0 sz a ro śc i jak o n a jb a r d z ie j ra d y k a ln e j fo rm ie g ro te s k i (s. 277). P rz e k o n u je o p is y ­ w a n e p rz e z M r u g a ls k ie g o i z n a k o m ic ie p o d p a r te p r z y k ła d a m i R ó żew iczo w sk ie p rz e c iw s ta w ia n ie się e ste ty c e ja s n o śc i (s. 299-300). P rz y z n a m je d n a k , że n ie p o tr a ­ fię z ro z u m ie ć p rz e s ła n e k d ia g n o z y o R ó żew iczo w sk im „ s ta w a n iu się m a la rz e m ” . A u to r p isz e , o d w o łu ją c się do n ie o d łą c z n e g o p a r tn e r a d y s k u r s u - H e id e g g e ra , iż liry k a n ie s p o k o jn a , n ie w y ra ż a ją c a h a rm o n ii, d a le k a o d ź ró d ła (Ź ró d ła ), „ św ia tło ­ c ie n io w a ” n ie jest p ra w d z iw ą p o e z ją , ale g ro m a d z ą c y m „ w id z ia ln e p ię k n o z ie m i” m a la rs tw e m (s. 286). M a la rs tw o n a to m ia s t, „do k tó re g o ra n g i sp a d a p o e ty z o w a ­ n ie , p rz e s ta je być s z tu k ą p ię k n ą w sen sie k la s y c z n y m , b o n ie m o ż e sp ra w ić , że o b jaw i się jed n o ść w sz y stk ic h rz e c z y ” (s. 289). W in n y m m ie js c u b a d a c z s tw ie r­ d za, że g d y p o e z ja z a czy n a w ą tp ić w logos, „ sta je się m a la rs tw e m - d e s p e ra c k ą p r ó ­ b ą k o m u n ik o w a n ia m im o o g ra n ic z e ń m a t e r ia łu ” (s. 364), „jest [w ówczas] g łu p ia 1 n ie m a ja k o b ra z ” (s. 351). M a la rstw o u z n a w a n e jest z a te m za sz tu k ę sto jącą z n a c z ­ n ie n iż e j o d lite r a tu ry . C zem u ? - o ty m M r u g a ls k i m ilczy.

O s ta tn i ro z d z ia ł p o w in ie n w szy stk o w y ja śn ić , ro z d z ie lić i p o d o m y k a ć n a d e r lic z n e s p lą ta n e w ą tk i. A u to r i tu je d n a k z a s k a k u je . K ońcow a część k s ią ż k i (Prole­ gomena do ciała „ R ó żew icza ” i koniec ekfrazy. O brazy R ó że w ic za ) p o d n o s i k w e stie now e, z a le d w ie sy g n a liz o w a n e w e W prowadzeniu (p o te m je d n a k ca łk o w ic ie z a r z u ­ co n e). M r u g a ls k i w p ro w a d z a i o b sz e rn ie o m aw ia p ro b le m a ty k ę c ie le sn o śc i, p isze (ciekaw ie) o p o w ią z a n iu g e stu , m im ik i i r u c h u ze sło w em w tr a d y c ji re to ry c z n e j, z d e rz a ją c są d y i d z ia ła n ia C y c e ro n a z R ó żew iczo w sk ą n ie c h ę c ią do „ te a tr a liz a c ji” p o ezji. N a k o n ie c d o w ia d u je m y się te ż , że a u to r Niepokoju to ik o n o k la s ta . M r u g a l­ sk i tłu m a c z y n a tu r a ln ie , ja k te n d o m n ie m a n y ik o n o k la z m ro z u m ie ć , n ie w szy st­ k ie a rg u m e n ty z d a ją się je d n a k p rz e k o n u ją c e - ta k ja k m a ło p rz e k o n u ją c y jest

6

6

(12)

0

0

1

ik o n o k la z m d o m n ie m a n y c h „ m istrz ó w n o w o c z e sn o śc i”, M a rk sa i F re u d a (na p rz y ­ k ła d M a r k s „ro zw iew ał id e o lo g ic z n e o b ra z y p r z e s ła n ia ją c e n ie u b ła g a n ą lo g ik ę sto ­ su n k ó w p r o d u k c ji”, s. 307). B a d acz ro z p is u je się o b s z e rn ie o n a rc y z m ie i „ m e d u - z a c ji” sz tu k i, b y dojść w reszcie do z a p o w ia d a n e g o p o w ie lo k ro ć p r o b le m u k o ń c a ekfrazy. P rz y p o m in a p o sta ć p ie rw sz e g o „ e k fr a s ty ”, F ilo s tra ta S tarszeg o , i c h a r a k ­ te ry sty c z n e d la jego p r a k ty k i tw ó rczej (p o d o b n ie ja k dla d z ia ła ln o ś c i C y cero n a) w sp a rc ie słow a n a g e sta c h i m im ic e (w p rz y p a d k u e k fra z p is a n y c h ro lę d z ia ła ją c e ­ go c ia ła p r z e jm u ją fig u ry p is m a ). P ierw sze e k fra z y b y ły d o w o d em m istrz o w s k ie g o fe ro w a n ia e m o c ja m i, św ia d e c tw e m p e łn e j k o n tr o li n a d ję z y k ie m i w y g łaszający m e k fra z ę c ia łe m . U R ó żew icza n a to m ia s t logos ro z p a d a się, p ra w id ła s z tu k i p rz e s ta ­ ją być w iążące, c iało w y co fu je się, w z w ią z k u z czy m ,colores z a m ia s t u w o d zić, s ta ­ ją się n ie p rz e jrz y s te : w ie rsz e św iad czą, że b ę d ą c y ic h u tr z y m a n k ie m p o e ta [...] jeszcze n ie w ie, n ie z n a m ia r y w sz y stk ic h rz e c z y i z a p e w n e n ie p o z n a ” (s. 341). Z a s a d n ic z ą w ą tp liw o ść b u d z i tu g ig a n ty c z n y p rz e s k o k o d tr a d y c ji a n ty c z n e j do n a jw sp ó łc z e śn ie jsz e j p o ezji. D z iw i b a rd z o sp e c y fic z n e - w łaściw ie n ie d o p re c y z o - w a n e , p o m ija ją c e szereg c is n ą c y c h się p o d p ió ro z a g a d n ie ń 11 - u ję c ie p ro b le m u ekphrasis. Z a s k a k u je w reszcie c a łk o w ite a b s tra h o w a n ie od lic z n y c h (ró w n ież na p o ls k im g ru n c ie ) p ra c d o ty c z ą c y c h e k fra sty k i, „ c ie n iu ją c y c h ” to p o ję c ie , sta w ia ją ­ c y ch szereg p y ta ń o n to lo g ic z n o -e p iste m o lo g ic z n y c h , o m a w ia ją c y c h ró ż n e w a ria n ­ ty lite r a tu r y ró ż n o ra k o p o w ią z a n e j ze s z tu k a m i w iz u a ln y m i12. N ie b a c z ą c n a d łu ­ gą tra d y c ję p is a n ia e k fra z i p is a n ia o e k fra z ie , M r u g a ls k i u z n a je w y w ie d z io n ą ze sta ro ż y tn o ś c i sw oistą re to ry c z n o ść za w a ru n e k k o n ie c z n y z a is tn ie n ia ek frazy w X X I stu le c iu . Z a p o w ia d a ł w p ra w d z ie n a w stę p ie o ży w ien ie , w k o n te k ś c ie c ie le sn o śc i, a n ty c z n e j k a te g o r ii colores rhetorici (s. 20), ta k m o ty w o w a n y w yw ód o k o ń c u p o ­ ety ck iej e k fra s ty k i m n ie je d n a k n ie p rz e k o n u je . Z n a c z n ie b a rd z ie j p rz e k o n u ją c e są ro z w a ż a n ia o w ią z a n e j z k ry z y s e m e k fra z y n ie tra n z y ty w n o ś c i znaków , w y n ik a ­ jącej z d ia g n o z o w a n e j p o w ie lo k ro ć R ó żew iczo w sk iej u tr a ty z a u fa n ia do „ o d d z ie ­ lają c e g o św iatło ść o d c ie m n o ś c i” lo g o su . P u n k te m d o jśc ia ro z w a ż a ń M r u g a ls k ie ­ go, z w ią z a n y m z z a p o w ia d a n ą w e W prowadzeniu d ia g n o z ą p o e ty c k ie j w s p ó łc z e s n o ­ ści, je st c z e rp ią c y z m y ś li B e n ja m in a o p is o b ra z u d ia le k ty c z n e g o („g d zie p r z e ­ szłość n ie ro z ja ś n ia te ra ź n ie js z o ś c i a n i te ra ź n ie js z o ś ć n ie ro z ś w ie tla p rz y s z ło ś c i” - s. 360). A u to r k o n k lu d u je :

11 Por. na przykład P. Gloger Kłopoty z ekfrazą, „Przestrzenie Teorii” 2004 z. 3/4, s. 137-152

12 Przypomnę tylko książkę A. Dziadka Obrazy i wiersze. Z zagadnień interferencji sztuk w polskiej poezji współczesnej, Wydawnictwo UŚ, Katowice 2004; artykuł M.P. Markowskiego Ekphrasis. Uwagi bibliograficzne z dołączeniem krótkiego komentarza, „Pamiętnik Literacki” 1999 z. 2, s. 228-236 (tu obszerna bibliografia najnowszych prac obcojęzycznych); tekst P. Goglera Kłopoty z ekfrazą czy książkę M.

Czermińskiej Gotyk i pisarze. Topika opisu katedry, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2005 (zob. też recenzję pracy Czermińskiej, pióra A. Dziadka, gdzie mowa o różnych obliczach ekfrastyki - „Pam iętnik Literacki” 2007 z. 4, s. 234-238).

(13)

Doprowadzając ekfrazę do końca, do przebudzenia, realizuje [poeta] jej marzenia. Śniła przecież, że wiersz stanie się obrazem. Zabijając poezję - odzierając z kolorów - przygo­ towuje ją na nadchodzenie jedynych prawdziwych obrazów, obrazów dialektycznych, które ocalają rzeczywistość bez utraty samej utraty. (s. 365)

Je d n y m słow em - słow em A d o rn a - ty lk o z a b ija n ie s z tu k i m o że ją ocalić. T ru d n o p o w strz y m a ć się je d n a k , n a w e t w o b lic z u teg o ro d z a ju o g ó ln o a rty sty c z n y c h ro z ­ p o z n a ń , od stw ie rd z e n ia (to ju ż tr u iz m w m o im te k ś c ie ), że sam a p ro b le m a ty k a b a rw y w tw ó rc z o śc i R óżew icza jest p o ra z k o le jn y je d y n ie „ d o k le jo n a ” do w yw odu.

N a k o n ie c k ilk a u w ag lżejszeg o k a lib ru . W ie le sp o ś ró d lic z n y c h o b co jęz y cz­ n y c h c y ta tó w M r u g a ls k i p rz e k ła d a , n ie k tó re z n ie z r o z u m ia ły c h p rz y c z y n p o z o s ta ­ w ia je d n a k w ję z y k u o ry g in a łu - to dość ir y tu ją c a (n ie )p ra w id ło w o ś ć . P o d o b n e a u to r u p ie r a się n a p rz y k ła d p rz y o d w o ła n ia c h do n ie m ie c k ie g o o ry g in a łu Bem er­ kungen über die Farben W ittg e n s te in a , n ie p o d a ją c o d n o śn ik ó w do p o ls k ie g o p rz e ­ k ła d u R o b e rta R e sz k e g o 13 (czyżby M r u g a ls k i u z n a w a ł tę tr a n s la to r s k ą p ra c ę za ch y b io n ą ? ). J u ż je d n a k p rz e k ła d W ittg e n s te in o w s k ic h D ociekań filozoficznych Bo­ g u sław a W o ln iew icza o k a z u je się g o d z ie n c y to w an ia . D o k s ią ż k i w k ra d ły się ta k ż e lite ró w k i d e fo rm u ją c e słow a o b co jęz y czn e (z a m ia s t m ythos p o ja w ia się m uthos - s. 131, R a in e r s ta je się R e in e re m - s. 196), co d ziw i ty m b a rd z ie j, że „ p o s p o lity c h ” lite ró w e k w łaściw ie tu n ie m a.

A u to r z a p o w ia d a ł n a w stę p ie (ciek aw e, a k sjo lo g ic z n e w y z n a n ie ):

Staram się ocalić rozstrzygające, aczkolwiek zapomniane, zagadnienie kolorystyki po­ etyckiej; próbuję ochronić niezwykle istotną problematykę związków poezji z malarstwem przed jałową metodologią; oddaję sprawiedliwość „raczej nie adorowanemu przez kryty­ ków” [...] tomikowi poety Szara strefa; usiłuję ochronić poezję przed spłaszczeniem czy redukcją (podszywającą się pod analizę); wreszcie - dążę do uratowania tego, co zba­ wienne w poezji Różewicza, przed dezinterpretacją i pogrzebaniem pod stosem jałowych opinii, którym niem al udało się całkowicie zakryć wiersze. (s. 10)

N ie ste ty , M r u g a ls k i p rz y ło ż y ł rę k ę do g rz e b a n ia p o e z ji p o d sto se m jałow ych, acz im p o n u ją c o e ru d y c y jn y c h o p in ii, jego k ra so m ó w c z e w yw ody n ie r z a d k o szczel­ n ie p rz y k ry w a ją R ó żew iczo w sk ą liry k ę . Ś w ia tłe m , o d d e c h e m , oazą ja s n o śc i [sic!] i k la ro w n o ś c i o k a z u ją się, p a ra d o k s a ln ie , sam e c y to w a n e n a k a r ta c h k s ią ż k i w ie r­ sze a u to ra N iepokoju. W W ildze z S za re j strefy p is z e R óżew icz: „ja m a m w głow ie s z a r a d ę ” . Po le k tu rz e „eg zeg ezy ” M ru g a ls k ie g o c z y te ln ik ta k ż e n ie c z u je się n a jle ­ p ie j. A u to r z a fu n d o w a ł o d b io rc o m ła m ig łó w k ę o n ie z w y k ły m s to p n iu tr u d n o ś c i - p o z o rn ie o szaro ści i b a rw a c h w id m a w li te r a tu r z e , p o z o rn ie w okół dość n ie s k o m ­ p lik o w a n e g o to m u liryków . G ę stą , w ielo p o z io m o w ą i b y n a jm n ie j n ie lite r a tu r o - c e n try c z n ą k sią ż k ę m o ż n a z p e w n o śc ią czy tać w iele razy, k a ż d a ścieżk a le k tu ry n io s ła b y tro c h ę in n e , in acz ej w y p ro filo w a n e tr e ś c i (i, b e z w ą tp ie n ia , k o rz y śc i p o ­ zn aw cze - n ie m o ż n a w szak o d m ó w ić M r u g a ls k ie m u w iedzy, in te lig e n c ji i p o m y ­ słow ości). A u to r m n o ż y p o z io m y n a rr a c ji, tr u d n o b y to w ać je d n o c z e śn ie n a w szy st­

13 L. W ittgenstein Uwagi o kolorach, przeł. R. Reszke, Spacja, Warszawa 1998.

1

0

(14)

10

2

k ic h , c z a se m sk o m p lik o w a n ie (b ełk o tliw o ść?) w y w o d u z n ie c h ę c a do w s p in a n ia się n a co ra z w yższe p ię tra . T y m b a rd z ie j, że - p rz y n a jm n ie j z m o jej p e rs p e k ty w y - p ra c a M ru g a ls k ie g o n ie m o że być u z n a n a za lite r a tu ro z n a w c z ą e k s p lik a c ję Sza rej strefy, p ó ź n y to m R ó żew icza (chyba je d e n z n a jp r o s ts z y c h w o d b io rz e ) to p re te k s t do u k ła d a n ia s z a ra d y w ła śn ie . A n tid o tu m n a ro z s z a la łą e ru d y c ję i sz o k u ją c y k o n - c e p ty z m b a d a w c z y a u to ra je st, w ysoko c e n io n y z re s z tą p rz e z sam eg o R óżew icza, z d ro w y ro z są d e k .

Z m ęczy ła m n ie ta k sią ż k a . Po d w u k ro tn e j le k tu rz e n ie m a m o c h o ty n a p o s z u ­ k iw a n ie k o le jn y c h c ia s n o u p a k o w a n y c h tu sensów . N ie sąd zę ta k ż e , b y o b sz e rn a ro z p ra w a M ru g a ls k ie g o m ia ła w is to tn y sp o só b w p ły n ą ć n a d a lsz e p o ls k ie b a d a n ia n a d szero k o p o ję tą in te rs e m io ty c z n o ś c ią .

Beata ŚNIECIKOWSKA

Abstract

Beata ŚNIECIKOWSKA

Institute of Literary Research, Polish Academy of Sciences

Literature as an Excuse for a Literary Scholar

Book review: Michał Mrugalski, Teoria barw Tadeusza Różewicza ['Tadeusz Różewiczs

theory of colour ], Universitas, Kraków 2007.

The book by Michał Mrugalski has been intended as a comprehensive analysis of the association between the art of painting and Różewicz's poetry. It is, however, a hermetic erudite study focusing mostly on the complexities of philosophy and theory of art. The reviewer claims that the approach taken by the author, however interesting for the philosophically-minded readers, does not lead to a better understanding of the intersemiotic relations of literature and visual arts.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ultrasensitive Kilo-Pixel Imaging Array of Photon Noise-Limited Kinetic Inductance Detectors Over an Octave of Bandwidth for THz Astronomy.. Bueno, J.; Murugesan, V.; Karatsu,

Pomimo powstania monografii rodzinnej, dalej prowadzę badania nad własnym pochodzeniem i na początku 2013 roku udało mi się ustalić, że protoplasta mojej rodziny urodził się w

Gdy pewien klient, mimo tłumaczeń Mecenasa, upierał się przy powierzaniu mu sprawy cywilnej, Mayzner przyjął wreszcie jego sprawę, lecz za tak wysokie

7 O praktyce notarialnej stosowania niektórych przepisów ustawy o gospodarce gruntami (rozmowa z kierowni­ kiem PBN dla m.st.. Warszawy, notariuszem Czesławą Kołcun,

specialis względem art. 1 nie przew idującym w tym zakresie jakichkolw iek ograniczeń.. Przyjęcie tezy przeciw nej, tj. 828) rosz­ czenia nieubezpieczonego (po szk o d

The expected rate of wave overtopping with the data of regular wave experiments was re- confirmed to almost agree with the data of irregular waves except for

The management practices of Dr White as head doctor of the local maternity hospital change the gender bias in hospital childbirth practice in the Czech Republic and also indicate

184 tegoż a k tu normatywnego wynika, że sądy adm inistracyjne spraw ują, w zakresie określonym ustaw ą, kontrolę działalności publicznej obejmującej również