• Nie Znaleziono Wyników

Władysław Pociecha w Bibliotece Kórnickiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Władysław Pociecha w Bibliotece Kórnickiej"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Zofia Skorupska

Władysław Pociecha w Bibliotece

Kórnickiej

Pamiętnik Biblioteki Kórnickiej 7, 479-495

1959

(2)

Umiłowanie epoki zygmuntowskiej, chęć osiągnięcia gruntow nej i w ielostronnej znajom ości źródeł historycznych oraz śmiałe plany edy­ torskie zbliżyły W ładysław a Pociechę do Biblioteki K órnickiej. Kiedy w latach 1923— 1924 podjął mozolną pracę przeglądania zagranicznych i krajow ych zbiorów archiw alno-bibliotecznych pod kątem gromadzenia oraz rejestrow an ia dokumentów z pierw szej połowy X V I w. — postano­ wił również sięgnąć do zasobów kórnickich.

Do tych poszukiwań był gruntownie przygotow any po odbyciu rzetel­ nych studiów na U niw eisytecie Jagiellońskim , które rozpoczął za nam o­ wą Smolki, a także u leg ając wrodzonym zamiłowaniom do historii. „Od­ tąd — ja k pisze Pociecha w swoim pamiętniku * — zaczął się nowy okres m ojego życia. W yzw olony z krępującego mundurka szkolnego, jako w ol­ ny civ is a c a d e m ic u s miałem pracow ać nad ugruntowaniem sw o jej przy­ szłości. W iedziony am bicją zdobycia kiedyś katedry zamierzałem pośw ię­ cić się historii staroży tn ej”. Pod wpływem jednak prof. Sobieskiego zmie­ n iają się zainteresow ania i zakres sp ecjalizacji przyszłego autora B on y, a referat sem inaryjny o źródłach do w ojny kokoszej sta je się z czasem podstawą przyszłej pracy doktorskiej.

Sm olka nie tylko wskazał kierunek, ale również zatrudnił Pociechę przy opracow yw aniu zbiorów Muzeum Czartoryskich w Krakow ie, w y­ b iera ją c dła niego „najbardziej in teresu jące zajęcia, nie szczędząc rad i wskazówek, a w końcu oddając do uporządkowania i skatalogow ania cały dział dyplomów pergam inow ych”. Prace te wprowadziły młodego studenta w orbitę tych zagadnień, które rozwiązyw ać będzie w k ilk a­ naście lat później na terenie Biblioteki K órnickiej przy porządkowaniu zbiorów rękopiśm iennych.

Z początkiem 1922 roku, jako bibliotekarz Jag iello n k i oraz asystent w seminarium historycznym U .J., jeszcze bardziej zbliżył się do kręgów i zainteresow ań naukow o-bibliotecznych oraz wszedł w atm osferę głębo­ kiego umiłowania swego zawodu. Odtąd czasy Zygmuntowskie i

Biblio-W ŁA D Y SŁA Biblio-W PO CIECH A Biblio-W BIBLIOTECE K Ó R N ICK IEJ

Za udostępnienie mi pamiętnika oraz korespondencji pryw atnej przez Rodzinę Zmarłego składam podziękowanie.

(3)

teka ze wszystkimi je j sprawami stanow ić będą teren żyw ej działalności dużych wysiłków oraz w ielkich osiągnięć i poważnych rezultatów.

Realizując plany naukowe, popierane przez Kutrzebę i Sobieskiego, w drugiej połowie 1923 r. rozpoczyna Pociecha poszukiwania w archi­ wach krajow ych. 24 listopada widzimy go w Bibliotece K órnickiej — oto ja k zapisuje w L ib er m em o ria lis sw ój pobyt: „przyjm ował mnie w łaściciel zamku i archiwum W ładysław Zamoyski i jego siostra G rocholska. Ponie­ waż bibliotekarz kórnicki dr Celichow ski umarł, a biblioteką i archiwum zajm ow ał się osobiście Zamoyski, który w tym dniu w yjeżdżał do K ra­ kow a,,w ięc i ja nie mogłem korzystać ze zbiorów i wieczorem w yjechałem

do Poznania, a stąd do Krakow a . . . Przez parę dni nie mogłem się zdecy­ dować, co dalej czynić, gdyż fundusze m oje w yczerpyw ały się zupełnie i zabrałem się do pisania tego pam iętnika”.

Po raz drugi przyjeżdża do Kórnika 12-go sierpnia 1924 r., ma już wówczas za sobą studia nad Tekam i Górskiego w Archiwum O rdynacji Zam oyskich w W arszaw ie oraz poszukiwania w gnieźnieńskim archiwum kapitulnym, gdzie przeglądał korespondencję Ja n a Laskiego. I tym razem zamek kórnicki był zam knięty na czas nieobecności W ładysław a Zamoy­ skiego i po daremnym oczekiwaniu na powrót w łaściciela w y jech ał Po­ ciecha do Krakow a, dokąd obiecano mu przekazać wiadomość, kiedy bę­ dzie mógł korzystać ze zbiorów. Chwile oczekiw ania skraca sobie tym ra ­ zem przeglądaniem wydawnictwa A cta T o m ician a, które otrzym ał w pre­ zencie od dra Koski z Su ch ej (t. 1— 8). Niebawem jedzie do W arszaw y, by uzupełnić swe wypisy z Tek Górskiego. Je s t to okres w ytężonej pracy „przed południem do archiwum, po południu A cta T om ician a" , okres w którym dojrzew a i k rystalizu je się plan podjęcia pracy nad T om icia-

n am i, kontynuow ania dzieła C elichow skiego, ale jednocześnie rysują

się już nowe k on cep cje jego redakcji, p o leg ające w pierwszym rzędzie na rozszerzeniu poszukiwań archiw alnych, o b ejm u jący ch także ośrodki zagraniczne.

Koniec urlopu naukowego, otrzym anego w swoim czasie w B .J., prze­ ryw a na razie te plany i Pociecha w połowie listopada obejm u je urzę­ dowanie prowadząc dział m elioracji, a następnie dział czasopism w czy­ telni profesorskiej. W miarę możliwości podejm uje dalsze poszukiwania archiw alne, pracując tym razem nad Księgam i M etryk Koronnych oraz Księgam i Poselskim i (Libri leg ation u m ), które w róciły podówczas do zbiorów Archiwum Głównego. Stopniowo n arastają m ateriały zużytko­ wane po latach w redagow anych przez Pociechę tom ach T om ician ów .

K oniec 1925 r. przyniósł nowe m ożliwości w spółpracy z Biblioteką Kórnicką — prof. Kutrzeba, jako członek Kuratorium Fundacji, zapro­ ponował o b jęcie posady dyrektora Biblioteki. Propozycja była dla młode­ go naukowca dość nęcąca, mógł bowiem w Kórniku znaleźć obok n ie­

(4)

znanych i nieopracow anych m ateriałów źródłowych możliwość reali­ zacji swych am bitnych planów wydawniczych, kontynuując A cta T om i­

cian a, fundamentalną publikację dla czasów Zygmunta Starego. Plany te

weszły niebawem w sferę realizacji.

Był to okres, w którym Biblioteka Kórnicka przeżywała głębokie zmiany, i losy je j kształtow ały się na szereg lat — na m ocy ustaw y sejm o­ w ej z 30 lipca 1925 roku stała się jednym z zakładów niepodzielnej fun­ dacji narodow ej, noszącej nazwę Zakłady Kórnickie. W ładze naczelne Fundacji: Kuratorium oraz Zarząd, miały obowiązek utrzymywania biblio­ teki i roztaczania pieczy nad je j wydawnictwami. W m yśl tych zaleceń w grudniu 1925 r. powzięto uchw ałę o uruchomieniu instytucji, dla k tórej szukano odpowiedniego dyrektora, który by się odznaczał głębokim i rze­ telnym przygotowaniem do wykonyw ania w ielorakich obowiązków bi- bliotekarsko-naukow o-w ydaw niczych. Polska Akademia U m iejętności i koła naukowe Uniw ersytetu Jag iellońskiego wysunęły Pociechę na to stanowisko. Przyszły dyrektor i redaktor T o m icia n ó w przyjął propozycję i rozpoczęto w zajem ne pertraktacje.

W połowie grudnia tegoż roku Kutrzeba zażądał od Pociechy op raco­ wania projektu budżetu dla Biblioteki K órnickiej, zam ykającego w kon­ kretne ram y plany rozw ojow e te j placówki. P ro jek t został przedłożony na posiedzeniu władz Fundacji, zwołanym do W arszaw y. Jed n ak decyzję wiążącą w sprawie p rzyjęcia kandydatury powzięto dopiero 17 grudnia 25 r., jednocześnie w yrażając życzenie, aby nowy dyrektor w ja k n a j­ krótszym czasie objął kierownictw o.

Nim to nastąpiło, Pociecha odbywał cały szereg narad i kon feren cji z różnymi osobistościam i, badając grunt i sy tu ację Kórnika. Z końcem stycznia 1926 r. był w W arszaw ie w m inisterstw ie u naczelnika Dembego, kierow nika wydziału bibliotek państwowych, oraz u dyrektora departa­ mentu prawnego, O kęckiego. Jeździł również w sprawach bibliotecznych w m arcu tr. do Ossolineum, gdzie konferow ał z członkiem Zarządu Fun­ dacji L. Bernackim i Pawlikowskim, u stalając datę wspólnego zjazdu celem zapoznania się ze stanem zbiorów. 18-go m arca Bernacki i G ro­ cholska wprow adzają Pociechę do biblioteki oraz muzeum, aby zapoznał się ze stanem i rodzajem zbiorów oraz stw orzył sobie ogólny obraz zaso­ bów, ich organizacji i sposobu administrowania, gromadzenia, publiko­ wania.

Ta w izja lokalna ugruntowała w przyszłym kierowniku przekonanie, że najistotniejszą sprawą i najbardziej palącym problemem jest opraco­ wanie statutu Biblioteki K órnickiej, który by u jął we w łaściw e ram y te ­ raźniejszość i przyszłość te j placówki. Nie zw lekając przygotow ał pierw ­ szą red ak cję projektu statutu, która była ukończona w ogólnych zary­ sach już w połowie kw ietnia. Nim jednak ta sprawa dojrzała i weszła na

(5)

szerokie forum, upłynęło kilka m iesięcy i aktualna stała się umowa 0 pracę i kw estia warunków, na jak ich będzie pracow ał przyszły dyrektor. „W drugiej połowie lipca ruszyła się sprawa K órnika" — czytam y w pamiętniku, zostają podjęte ponownie rozmowy z Pawlikowskim, Pa- cyńskim, naczelnikiem gospodarczym Fundacji, oraz zapada decyzja, że Pociecha na posiedzeniu Kuratorium przedłoży sw ój p rojek t umowy ce­ lem zatwierdzenia go przez władze.

P rojek t umowy tym czasow ej z Zarządem Fundacji został przygoto­ wany w oparciu o opinie G rycza oraz Piekarskiego, a następnie przedło­ żony w Akademii U m iejętności Kutrzebie, który go „przychylnie zaopi­ niow ał". Umowę przesłał Pociecha do W arszaw y na ręce Paw likow skiego 1 Pacyńskiego, aby mieli czas porozumieć się z członkami Zarządu. Po­ siedzenie Kuratorium odbyło się 12 sierpnia i ze względu na różnicę zdań w sprawie projektu umowy przeciągnęło się, trw ając dłużej niż zazwy­ czaj. W reszcie decyzja zapadła: „dowiedziałem się, że m oje warunki zostały zasadniczo przyjęte, po czym Ja n Zamoyski ośw iadczył mi, że umowę doręczą mi w Krakow ie, albo A. Pacyński, albo też H. Paw li­ kowski, i jako term in o b jęcia posady w Kórniku ustalono 1 września br. W ten sposób kw estia Biblioteki K órnickiej została definityw nie załatw io­ n a" — zapisał w swym pamiętniku.

Były to jed nak wrażenia pozorne. W kilka dni później doszło do róż­ nicy zdań w związku z warunkami umowy. Pociecha proponował ze sw ej strony p rzejęcie działu bibliotecznego oraz muzealnego wraz z inwen­ tarzem zamku, ja k również działu wydawniczego i w szelkich pomieszczeń, w których znajduje się księgozbiór. Zobowiązywał się jednocześnie k ie­ row ać zakładem „według zasad ogólnie p rzyjętych w równorzędnych bibliotekach naukowych w Polsce oraz gospodarować w ram ach przez Kuratorium Zakładów K órnickich zatwierdzonego budżetu". Umowa m ia­ ła charakter tym czasow y i obowiązywała do momentu uchw alenia statutu organizacyjnego.

Na takie warunki nie godził się Zarząd i u jął w ostatecznej red akcji zakres działalności dyrektora w ściślejsze ramy, pozw alając mu jedynie na kierow nictw o według „przepisów i wskazów ek wydanych przez Za­ rząd oraz pod kierow nictw em i kontrolą Zarządu, jako też w ram ach zatwierdzonego budżetu”. Ograniczono również kom petencje dyrektora w sprawie powoływania pracow ników naukowych dla wykonywania prac sp ecjalny ch i zawierania z nimi umów indywidualnych. Sporną była także sprawa rozwiązywania w szelkich stosunków służbowych innych pracow ników bibliotecznych w chwili o b jęcia stanowiska przez Pociechę. Pociecha pragnął rozpocząć pracę z nowym personelem i życzył sobie jako współpracownika jedynie Stanisław a Bodniaka, ówczesnego star­ szego asystenta katedry historii U.J., co zresztą niebawem osiągnął.

(6)

O statecznie umowa w zm ienionej red akcji została podpisana w po­ czątkach września tr., chociaż nowy kierow nik Biblioteki K órnickiej nie ukrywał swego niezadowolenia, czując się skrępow any narzuconymi warunkami pracy. „Pomimo tych i innych zmian . . . podpisałem umowę, ponieważ i tak ma charakter tymczasowy, a nowa umowa będzie oparta na statucie, który w grudniu br. zatwierdzi Kuratorium " — m otyw uje swą decyzję. Jednocześnie chce w ierzyć zapewnieniom o przychylności Zarządu, o chęci niesienia pom ocy dla jego poczynań, o życzliwym przy­ jęciu w gronie pracow ników Fundacji.

Zegnany przez rodzinę oraz p rzyjaciela Stanisław a Bodniaka opuszcza Kraków, by podjąć pracę w Kórniku. Z Biblioteki Jag iello ń sk iej otrzy­ mał roczny urlop, gdyż na razie nie wiedział, ja k ułożą się warunki na now ej placów ce, i nie chciał staw iać na jedną kartę ca łe j sw ej egzy­ sten cji oraz k ariery naukow ej.

Ponieważ Zarząd nie wydał żadnych poleceń przekazania zbiorów sprawa o b jęcia urzędowania przeciągnęła się do 20 września i dopiero po przyjeździe przedstaw icieli Kuratorium został oddany księgozbiór oraz zamek „na cele biblioteczne i m uzealne".

Przed W ładysław em Pociechą urastał cały ogrom intensyw nej, w ręcz pionierskiej pracy na teren ie Biblioteki — brak inw entarzy oraz k atalo ­ gów, fatalna kon serw acja zbiorów, zawieszenie wydawnictw, a nade wszystko brak programu i regulaminu utrudniały, a nawet wręcz para­ liżow ały w szelkie poczynania. W te j sytu acji nie załamał się, ale zabrał ze wzmożoną energią do organizowania, porządkowania i stworzenia perspektyw rozw ojow ych pow ierzonej mu instytucji. Za podstawowy warunek istnienia te j placów ki naukow ej uznał stw orzenie regulaminu, uporządkowanie zbiorów, wznowienie wydawnictw naukowych. Zabiegi wokół tych spraw w ypełniły ostatnie m iesiące 1926 r.

Opracowaniem programu organizacyjnego Biblioteki zajął się P ocie­ cha wespół z Ludwikiem Bernackim i K. Kuntzem, którzy po zapoznaniu się ze stanem księgozbioru przygotowali pracę pt. U w agi w s p r a w ie

o r g a n iz a cji b ib lio te k i i m u zeu m w K órn iku , podkreślając konieczność

powołania stałej Rady Bibliotecznej i proponując przeniesienie zbiorów do Poznania w celu ich pełniejszego w ykorzystania przez koła naukowe. Sam p rojek t statutu bibliotecznego oraz preliminarz budżetowy na r. 1927 opracow ał Pociecha, zyskując poparcie Bernackiego i Kuntzego, którzy tak zaopiniowali sprawę: „bez statutu i bez budżetu Biblioteka Kórnicka, ja k każda zresztą in sty tu cja naukowa, nie może istnieć na zewnątrz, bez statutu i bez budżetu nie może też rozpocząć koniecznych i pilnych juz zaiste prac około w ew nętrznej organizacji Biblioteki, która jako najw aż­ niejsza i najstarsza część c a łe j Fundacji zasługuje przede wszystkim na uporządkowanie je j spraw i wydatne uposażenie".

(7)

W tym oświadczeniu kierowników Ossolineum i Jag iellon k i została zamknięta cała istota zatargu między W ładysław em Pociechą a Zarządem Fundacji, ośw iadczenie miało zarazem przeważyć szalę zw ycięstw a na korzyść Biblioteki. Tak się jednak nie stało i p rojek t statutu dał jeszcze jed en asumpt do podjęcia przykrego, szkodliwego dla obu stron sporu, który rozgorzał z początkiem 1927 r.

Jednocześnie usiłuje Pociecha już w tym pierwszym okresie swego urzędowania w Kórniku ożywić działalność naukową i wydawniczą pla­ ców ki — i tak pomaga w poszukiwaniach pierwszym naukowcom, którzy tu taj rozpoczęli swe prace (W rzosek i in. z zakresu historii m edycyny), podejm uje z Janem Rutkowskim, przewodniczącym Kom isji H istorycznej P.T.P.N., rozmowy w sprawie kontynu acji wydawnictwa T o m icia n ó w w m yśl uchw ał i zaleceń zjazdu historyków polskich, bierze częściowo udział w pracach związanych z publikacjam i już w cześniej podjętym i przez Fundację (Liberek, M a teria ły d o m o n o g ra fii leśn ictw a w P o ls k ic h

T a tra ch , J. Zamoyska, O w y ch o w a n iu , wyd. 2).

W styczniu 1927 r. dochodzi do dyskusji na temat projektu statutu Biblioteki. Zarząd ze sw ej strony zgłasza własne propozycje, dążące do ograniczenia praw kierow nika Biblioteki, zagarniając jego agendy pod sw ój nadzór. Takie staw ianie sprawy musiało w yw ołać u porywczego, pełnego in icjatyw y autora B on y gorący i głośny sprzeciw: ,,ten nowy p rojekt nie tylko godzi w najżyw otniejsze interesa Biblioteki, ale jest sprzeczny i niezgodny z całą ideologią twórców Fundacji, je j świętymi tradycjam i, i gdyby został uchw alony w te j formie, położyłby zupełnie tę piękną placówkę na kresach zachodnich R zeczypospolitej właśnie w chwili, gdy otw iera się przed nią tak rozległe pole działania". Za bieg wypadków Pociecha nie może i nie chce przyjąć odpowiedzialności. Jednocześnie przygotował plan obrony, odbywał narady i konferencje, aby się lep iej zorientow ać w n astrojach i m ożliw ościach zwycięstw a nauki i kultury nad am bicją i dumą rodową.

W tym czasie ukazała się broszura H enryka W ilczyńskiego, która zwróciła uwagę społeczeństw a na sprawy wew nętrzne Fundacji i zapo­ znała opinię publiczną z tendencjam i nurtującym i w obrębie instytucji. M ógł w ięc Pociecha podejm ując w alkę o prawa i podstawy bytu Biblio­ teki K órnickiej liczyć na poparcie społeczeństw a, chociaż w każdym wypadku była to rozgryw ka trudna, połączona z wielkim wysiłkiem.

Rozpoczynając batalię postanowił najprzód w yczerpać w szystkie środ­ ki legalne i lo jaln e i dlatego o istn iejący ch stosunkach inform uje w pierwszym rzędzie członków Kuratorium: K arola Lutostańskiego, dele­ gata K asy M ianow skiego, W ł. Szafera, St. Dembego oraz prezesa St. W ró­ blew skiego. Do nich się zwraca prosząc o pomoc i poparcie w sporze o istotę statutu, o zabezpieczenie Bibliotece pełni rozw oju i

(8)

samodziel-nego stanow iska w ram ach zakładu. W alk ę podejm uje tym chętniej, że chodzi tu taj o placów kę kulturalną, która stanowi już w łasność całego narodu, oraz ideologię je j twórców, dla których zbiory kórnickie były

celem życia.

Z wiosną 1927 roku spór przybrał ostre formy, a spodziewana pomoc ze strony kół naukowych nie przychodziła i wtedy Pociecha decyduje się poinformować te właśnie koła o sprawach Biblioteki poprzez je j zbiory i nieznane zasoby, bogactw o m ateriałów rękopiśm iennych, uni­ k aty staropolskiej literatury. Dzięki przychylnemu stanowisku Tow a­ rzystwa M iłośników Książki w Krakow ie oraz poparciu Kazimierza P ie­ karskiego, który w tym czasie w spółpracował z Biblioteką, Pociecha przy

gotował obszerny, podwójny zeszyt ,,Silva Rerum" (listopad— grudzień 1927 r.).

Już w cześniej czytelnicy tego m iesięcznika mieli okazję zapoznać się z bibliofilskim i upodobaniami Tytusa Działyńskiego, cimeliam i k się­ gozbioru — o czym pisał Piekarski — oraz z autografem Pani T w a r d o w ­

s k ie j M ickiew icza w opracow aniu Józefa K allenbacha. W tym sp e cja l­

nym zeszycie ,,Silva Rerum " ukazał się artykuł Pociechy B ib lio te k a K ó r ­

n ic k a , w którym autor dokonał oceny zbiorów, podkreślając niezw ykły

dobór „wszystkiego, co polskie lub z Polską m ające związek" oraz wyraził nadzieję, że zasoby unikatów tak w działach bibliotecznych, jak i muzealnych ze względu na sw oje św ietne trad y cje oraz w artości kulturalne spotkają się z należytym poparciem ze strony całego społe­ czeństwa. Na władze Fundacji nakładał obowiązek podjęcia wszelkich starań i poczynienia zabiegów, aby Biblioteka zajęła godne m iejsce w rzędzie pierw szych naukowych instytu cji kraju.

M ateriały dowodowe, potw ierdzające słuszność stanow iska Pociechy i jego oceny księgozbioru, drukowano w innych artykułach pióra Amei- senow ej, Bodniaka, Bielaka, C iechanow skiej, Piekarskiego i W ędkiew i- cza. Rozprawy te były zarazem pokłosiem pierwszych, pow ażniejszych, zbiorowych poszukiwań naukowych przeprowadzonych na teren ie Biblio­ teki K órnickiej, poszukiwań tym trudniejszych, że ograniczonych stanem ów czesnej inw entaryzacji.

W św ietle najnow szych badań ukazywała się Biblioteka Kórnicka jako poważna placów ka naukowa, k tó rej adm inistrację powierzono czyn­ nikom zewnętrznym, p om ijając kierow nictw o, w m yśl zasady „niepo­ dzielności Fundacji". W tych warunkach dalszy rozw ój oraz egzystencja Biblioteki była uzależniona od życzeń i polityki Związku Zamoyskich, od decyzji adm inistratora całego m ajątku Zakładów Kórnickich. Ponie­ waż te władze nie okazyw ały należytego zrozumienia dla spraw k sięgo­ zbioru, nie potrafiły zapewnić ani jego konserw acji, ani opracow ania naukowego, dlatego Pociecha odwoływał się do opinii społeczeństw a.

(9)

Przypominał warunki istnienia innych bibliotek fundacyjnych, rozwi­ ja ją c y c h się głównie dzięki ofiarności całego narodu, i przekonywał, że Biblioteka jako jedna z instytu cji zniknie w całokształcie Fundacji i nie będzie przedmiotem ofiarności publicznej. Domagał się przyznania k ie­ rownictwu samodzielności w tych ramach, które są konieczne dla dzia­ łalności naukowego zakładu, ale zarazem żądał kontroli oraz nadzoru

kół fachow ych, pow ołanych do administrowania skarbam i narodow ej kultury.

Te niestrudzone zabiegi, żarliwe i energiczne protesty, wznoszone przed różnymi instancjam i o w łaściw y statut i realny budżet, zdawały się w pewnych momentach przechylać szalę zw ycięstw a na stronę dy­ rektora Biblioteki. Uznawano słuszność zajętego przez niego stanowiska, a p rojekt regulaminu Biblioteki w opracowaniu P ociechy znalazł po­ parcie w kołach naukowych. Jed n ak nie skutkow ały argumenty, zawiodło również odwoływanie się do trad y cji Biblioteki K órnickiej, która w y­ datnie zawsze wyposażana mogła wydawać liczne prace, podejm ować poważne publikacje, nabyw ać w ielkie zbiory prywatne. Nie pomogły wołania na alarm, że zarówno dział muzealny, jak i księgozbiór wym a­ g ają znacznych nakładów na kon serw ację oraz renow ację, nie odniosły także pożądanego skutku przypomnienia o obowiązku podjęcia w n a j­

bliższym czasie w łaściw ej działalności w ydaw niczej, p o leg ającej na wznowieniu T o m ician ów . Członkowie naukowi Kuratorium obiecyw ali wprawdzie, że dołożą w szelkich starań, aby ustały „obecne skandaliczne stosunki", ale radzili się uzbroić w cierpliw ość oraz bezwzględną wiarę w zwycięstwo, bowiem „trudności n astręczają się zawsze, gdy chodzi o popraw ienie czegoś od początku zw ichniętego". Jednocześnie pow strzy­ m ywali Pociechę przed ostateczną in terw en cją w Radzie Ministrów. K ierow nik Biblioteki uzyskiwał na razie tylko tyle, że decyzja w spra­ wach naukowych należała do rektora U.P. G rochm alickiego jako członka Zarządu, ale sprawy gospodarcze wchodziły w dalszym ciągu w zakres kom petencji adm inistratora m ajątków . Ten nowy układ obow iązuje od

lipca 1927 r.

I tym razem stosunki i w zajem na w spółpraca nie ułożyły się, dopro­ w adzając do dalszych starć. Utrzymanie kierow niczego stanow iska o ka­ zało się dla Pociech y niemożliwe. Rozumiał to i dlatego w obec tym cza­ sow ej umowy o pracę w Kórniku i w obec różnicy zdań oraz braku wza­ jem nego porozumienia z władzami Fundacji zabiegał o przedłużenie bez­ płatnego urlopu w Jag iello n ce, aż do czasu w yjaśnienia sytuacji.

Zwłaszcza sprawy wydawnicze, ich k olejn ość i prawo pierwszeństwa budziły u Pociechy uzasadnione zastrzeżenia. Zarówno on, ja k i jego najbliższy współpracownik, St. Bodniak, nie mogli się pogodzić z ciągłym odraczaniem prac przygotow aw czych do T o m icia n ó w , z pom ijaniem

(10)

w budżecie druku katalogu cimeliów. Plany wydawnicze przygotowane przez Pociechę nie były uwzględniane, a władze Fundacji stosow ały w łasne kryteria, uwarunkowane polityką Związku Zamoyskich.

Również przy porządkowaniu Biblioteki stwierdzono istotne braki, których uzupełnienie było kw estią palącą. Dezyderaty odnosiły się w pierwszym rzędzie do księgozbioru podręcznego, potrzebnego dla pracow ników naukowych, a uzupełnień w ym agały roczniki „R eform acji",

S c rip to res, U ch an scian a, M on u m en ta ty p o g ra p h ic a , Estreicher, Korbut,

nie licząc prac Tarnow skiego, Finkla, Kolankow skiego, H artleba. O gra­ niczony przez Zarząd budżet, skromny i n iew ystarczający na zaspoko­ jen ie n ajistotn iejszy ch potrzeb, nie pozwalał na doraźne uzupełnienie tych braków.

Rok 1928 przyniósł ostateczne i decydujące rozwiązanie sporu. 9 stycznia został zatwierdzony przez Kuratorium Fundacji regulamin Biblioteki i tym samym rozwiązany stosunek służbowy z kierownikiem, o ew entualnej dalszej umowie miał zadecydować Zarząd na najbliższym pełnym posiedzeniu. Posiedzenie to odbyło się dopiero w połowie m arca, a Pociecha już od lutego pełnił swe dawne obowiązki adiunkta Biblioteki Jag iello ń sk iej, która to in stytu cja nie mogła już przedłużać danego mu rocznego urlopu. Jed n ak liczył się jeszcze z powrotem do Kórnika i objęciem — tym razem na stałe i z szerszymi kom petencjam i — stanow iska dyrektora i dlatego o podjęciu pracy w Krakow ie nie po­ wiadomił władz Fundacji.

M ożliwości te łączyły się z rozporządzeniem prezydenta, zm ieniają­ cym ustawę o Zakładach K órnickich w kierunku ściślejsz ej kontroli Zarządu oraz zw iększającym ilość do 8 reprezentantów w Kuratorium Fundacji ze strony Akademii U m iejętności i K asy im. M ianow skiego. Rozporządzenie pozostaw ało w ścisłym związku z zabiegami Pociechy w kołach naukow ych i politycznych, który pragnął tą drogą ukrócić wpływy niepow ołanych czynników. Te w łaśnie czynniki okazały się silniejsze, użyły w szelkich możliwych sposobów in terw encji i w tydzień po ogłoszeniu rozporządzenia w „Dzienniku U staw " nastąpiło jego od­ wołanie. 14 m arca 1928 r. uchw ałą Zarządu zlikwidowano stosunek służ­ bowy z tymczasowym dyrektorem Biblioteki. Sprawa dla Pociech y była już całkow icie przegrana, a powrót do K órnika niemożliwy. C ele nau­ kow e placów ki zepchnięto na dalszy plan.

Szczególnie boleśnie tę klęskę odczuł najbliższy współpracownik ustępującego dyrektora, Stanisław Bodniak, który tak o cen iał nową sy tu ację i w ten sposób pisał do Pociechy: „muszę przyglądać się temu widowisku, temu zwycięstwu przyziemnych interesów , am bicyjek i oso­ bistych porachunków kosztem dobra publicznego. Bo na k lęskę Pana patrzę jako na klęskę Biblioteki, i to zasadniczą, z k tórej czy powstanie,

(11)

któż wie? I muszę przyglądać się temu widowisku, temu załamaniu uży­ tecznych i pięknych planów i dążeń — bezsilnie. Cóż bowiem począć? Za m ały jestem i za młody, by głos m ój odbił się echem i został wysłu­ chany tam, gdzie siła, gdzie moc d ecy zji".

Trudno było przewidzieć, ja k się ułożą dalsze losy te j instytucji, jedno było pewne, że przy nowym układzie sił będzie „Biblioteka tylko czymś, co się jed ynie z konieczności to leru je". Trzeba było dopiero gruntownego przeobrażenia sytu acji w obrębie władz fundacyjnych, musieli ustąpić ludzie i zmienić się czasy, aby znowu nawiązano do daw­ nych, w ielkich trad y cji fundatorów.

Opuszczając K órnik miał Pociecha jedną saty sfak cję — przyznawano mu duże osiągnięcia i poważne rezultaty w zorganizowaniu oraz upo­ rządkowaniu zbiorów. W czasie jego urzędowania przejrzano 70 000 woluminów dzieł drukowanych, z których wyłączono, zinw entaryzo­ wano i opracowano naukowo dział poloników X V I w. oraz wydzielono cimelia. Podjęto także pracę przy udostępnieniu takich działów Biblio­ teki, ja k m atematyczno-przyrodniczego, filologicznego. Na podstawie dostępnych m ateriałów rewindykowano wypożyczone dzieła i rękopisy od r. 1870. W tym celu Pociecha specjalnie w yjeżdżał do Krakow a, aby odebrać z Akademii U m iejętności rękopisy kórnickie, zwłaszcza pisma H oene-W rońskiego, oddane tam w depozyt dla opracow ania naukowego katalogu przez Zenona Przem yckiego. R ew indykacja W ronscianów w y­ m agała zabiegów i starań ze względu na przedawnienie sprawy. W czasie tych poszukiwań natrafił Pociecha na inne m ateriały pocho­ dzące z Biblioteki K órnickiej, skrzętnie je rejestro w ał i dzięki jeg o za­ piskom doszło z czasem do odzyskania szeregu cennych unikatów.

S ięg ając do rękopisów decydował się na ich prow izoryczny inwen­ tarz, który opracow ał wespół z Bodniakiem, oraz na seg reg ację luźnych m ateriałów od X V w. do końca X V III w. Uwagi sw oje i spostrzeżenia odnośnie do tych zasobów u jął w artykule R ę k o p is y B ib lio te k i K ó rn ic ­

k ie j. Jednocześnie podjął w ydzielanie działu dyplomów pergam ino­

wych, grafiki, kartografii i rozpoczynał pracę nad wyłączaniem czaso­ pism i wydawnictw periodycznych, porządkując je i przygotow ując do katalogow ania.

Do zbiorów włączono również w tym okresie bibliotekę po W łady­ sławie Zamoyskim oraz dublety Biblioteki O rdynacji Zam oyskich w W arszaw ie. Z darów wpłynęło podówczas 239 dzieł, a zakupiono ze względu na brak kredytów tylko 4. Dla tych sam ych względów nie udało się nabyć biblioteki pryw atnej po Celichowskim, zaw ierającej, jak wiadomo, resztki zasobów księgarskich Żupańskiego oraz m ateriały rękopiśm ienne J. Lelew ela.

(12)

Oprócz katalogu poloniców X V I w. w opracowaniu Kazimierza P iekar­ skiego projektow ał wydanie serii katalogów .zbiorów kórnickich, i tak inkunabułów, druków rakow skich, rękopisów, dalej zbiorów k artog ra­ ficznych, muzealnych, archeologicznych i innych. K atalogi te mieli opracow ać sp ecjaliści, a ich szata graficzna m iała być niesłychanie sta­ ranna. Pragnął również zrealizow ać dawny p rojekt Tytusa i Ja n a Dzia­ łyńskich i zapoczątkować wydawanie periodyku Biblioteki K órnickiej. Te plany nie zrealizow ane przypomniał także w artykule N ie d o s z łe

cz a so p ism o B ib lio te k i K ó r n ic k ie j, a trad y cje edytorskie placów ki ośw ie­

tlał w szkicu P ierw sz e w y d a n ie „P a m iętn ik ó w " K iliń sk ieg o .

N ajw ięcej jednak wysiłków pośw ięcił kontynuowaniu pomnikowego wydania T o m icia n ó w , p rojek tu jąc w pierwszym rzędzie przygotowanie m ateriałów do t. 14, które już częściow o zebrał Celichow ski, a następ­ nie proponując opublikowanie indeksu do tych tomów, które go nie za­ wierały, by w ten sposób usprawnić korzystanie z niesłychanie bo­ gatych a różnorodnych zasobów zaw artych w tym wydawnictwie.

Rów nolegle z .przygotowaniem kon cep cji wydaw niczych szła praca przy druku pierw szych arkuszy tomu 6 P a m iętn ik ó w jen. Zamoyskiego oraz porządkowanie i zliczenie nakładów Biblioteki, co dało pokaźną sumę 45 000 wydzielonych egzemplarzy.

Urządził również w porozumieniu z Muzeum W ielkopolskim w Po­ znaniu dział muzealny, d ając ogólny plan jego organizacji. W galerii odnowiono kilka obrazów, jednak prace przy ren ow acji zostały w strzy­ mane na w niosek Zarządu, a dyrektor naraził się na szereg zarzutów. Trzeba wspomnieć, że odebrania całości muzealnych zbiorów nie do­ czekał się, mimo w ielokrotnych interw encji.

Lata 1926— 1928 to okres, w którym zjeżdżają pracow nicy naukowi z ca łe j Polski, by poznać i w ykorzystać zbiory kórnickie; została uru­ chomiona również wypożyczalnia m iędzybiblioteczna oraz otw arto mu­ zeum dla zw iedzających. Szczególną dbałością otoczył Pociecha sprawę udzielania inform acji naukowych, kwerend, udostępnienia m ateriałów archiw alnych. Podjęto współpracę z wydawnictwem Preussisches Ur- kundenbuch, nawiązano wymianę wydawnictw z uniw ersytetam i w Up- psali, Królewcu, z akademią Czeską, ze Smithsonian, z w ażniejszym i bibliotekam i w kraju, i tak: uniw ersyteckim i w Krakow ie, W ilnie, W a r­ szawie, Poznaniu, Lwowie, z archiwami we Lwowie, Poznaniu, z M u­ zeum Czartoryskich i Muzeum W ielkopolskim w Poznaniu, z Zakładem Narodowym im. O ssolińskich, z Polską Akademią U m iejętności i Biblio­ teką M iejską w Toruniu. Ja k widzimy, działalność to już poważna i oży­ wiona, zważywszy okres organizacji te j placówki.

Zostawiał w ięc Pociecha Bibliotekę Kórnicką po dokonaniu w stęp­ nych prac porządkowych i umieszczeniu księgozbioru w dwóch m aga­

(13)

zynach, w zamku i w domu nad jeziorem . Zapoczątkow ał szereg prac naukowych, które kontynuow ać będą jego następcy, przygotował pro­ jek ty , zużytkowane przez późniejszych pracowników. Mimo jaw nego sporu i długotrwałego procesu sądowego nawet antagoniści musieli uznać zasługi ustępującego dyrektora, ocen iając go jako siłę naprawdę wartościow ą, w artościow ą „sp ecjalnie dla Biblioteki K órnickiej ze względu na wydawnictwo T o m icia n ó w , do czego był chyba ja k nikt przygotow any dzięki daw niejszym swym studium w tym kierunku".

I te w łaśnie T o m icia n a zwiążą P ociech ę na szereg lat z Kórnikiem, mimo jego faktycznego od ejścia z tych stron. W Bibliotece zostanie również Stanisław Bodniak, który w obliczu klęski swego dyrektora w yraził przekonanie, „że ostatn ie słowo w te j sprawie nie padło, że w cześniej lub później usiądziemy przy wspólnym stole do p racy". Tak się też stało, przyjaźń w zajem na i serdeczne stosunki łączyły ich przez całe życie, a pogwarki de r eb u s C orn icen sib u s stanow iły zawsze pa­ sjo n u jący temat. Związani wspólnym umiłowaniem nauki, epoki i k sią­ żki mimo nieprzychylnych warunków, złej koniunktury i piętrzących się trudności we w spólnych naradach podejm ą śmiały plan wydawniczy kontynu acji T om ician ów . Zdają sobie sprawę z przeszkód i trudności edytorskich i dlatego postanaw iają zainteresow ać swoim projektem koła naukowe oraz w ciągnąć do w spółpracy instytu cje, co im się zre­ sztą udaje. St. Kot oraz Kuntze odnoszą się do ca łe j sprawy z dużą ży­ czliw ością, a dyrektor Biblioteki Ja g iello ń sk iej obiecu je naw et stałą pomoc finansow ą oraz zapowiada ew entualny udział Akademii Umie­ jętności. Bodniak przygotow ał memoriał dla Zarządu Fundacji, w k tó­ rym pragnął przedstawić i uzasadnić konieczność wznowienia tego n a j­ w ażniejszego wydawnictwa Biblioteki K órn ick iej: „w każdym razie — zapewnia P ociech ę — uczynię wszystko, żeby rzecz z T o m icja n a m i ru­ szyć po m yśli P ańskiej, czyli i po m yśli nauki. Uwagi Pańskie natchnęły mię pewnym optymizmem, a jeszcze większym to, co Pan już ma za sobą jako gotowe. Poza tym w szyscy wokół krzyczą, żeby Pan opubli­ kow ał nagromadzone zasoby, niew yczerpane. Powinien Pan naprawdę pchnąć w świat niejedno. Są to już rzeczy dojrzałe dawno do publi­ k acji, dawno przygotow ane i w ażne". T akie słowa zachęty i uznania płynęły z Kórnika, z Kórnika, który przecież ty le przykrości i klęsk przysporzył redaktorow i T om ician ów .

W stępem do prac red akcyjn ych wznawianego wydaw nictwa miał być artykuł o T o m ic ia n a c h pióra Pociechy, który Bodniak projektow ał wydrukować jesien ią 1929 r. w 3 zeszycie „Pam iętnika Biblioteki K ór­ n ick iej". Niepom yślne warunki, trudności finansow e Fundacji nie po­ zwoliły na razie na realizację tych projektów .

(14)

a każdą obietnicę niesienia pomocy, każdy objaw zrozumienia istoty spraw y przyjm uje Pociecha oraz Bodniak z wielkim optymizmem, bo przecież ,,T o m icia n a , które by ły zawsze chlubą Biblioteki K órnickiej, powinny nadal być je j głównym i najw ażniejszym wydaw nictwem ” . Pierw sze kredyty zostają przyznane dopiero w połowie 1936 roku i Po­ ciecha p rojek tu je ich zużycie na przygotowanie m ateriałów podstaw o­ wych opartych na Tekach Górskiego; m ają być również uwzględnione

L ibri leg ation u m , zbiory Archiwum w W iedniu i Królewcu. Otrzym ane

odpisy należało następnie konfrontow ać- z różnymi zwodami T o m i­

cian ów .

Odpisy z Archiwum W iedeńskiego oraz m ateriały z Tek Górskiego miał już Pociecha przygotowane, czekały więc w pierwszym rzędzie dalsze poszukiwania zagraniczne. Były to jednak przedwczesne pro­ jek ty , bowiem trudności finansowe nie pozwoliły na pełną realizację planów wydaw niczych i cała sprawa znowu uległa zwłoce. Na razie Pociecha domaga się od Bodniaka dla „Przeglądu Bibliotecznego", któ­ rego był współredaktorem i sekretarzem , „chociażby sprawozdania z działalności Biblioteki K órnickiej, bo dobrze by było przypomnieć lu­ dziom o n ie j". Ze sw ej strony donosi o planach pracy nad m onografią Barbary Radziwiłłówny, na co- taką z K órnika otrzym uje odpowiedź: „m onografia o Barbarze? Zapisałby się Pan nią gruntownie w naszej historiografii. Trzeba zrobić. I znowu — nie widzę kogoś bardziej od Pana powołanego do ta k iej pracy. Lecz wpierw niech nas olśni Bona. Z nając Pańskie pióro i zasób m ateriału, wiem, że olśni. Niech jednak u jrzy światło dzienne czym r y c h le j. , . Cóż, kiedy Pan nie chce i w szyst­ ko czyni, żeby siedzieć w ukryciu".

Do publikacji w iększych prac Pociechy poza artykułam i w P olskim

s ło w n ik u b io g ra fic z n y m na razie nie dochodziło. Był to okres, w k tó­

rym Pociecha ograniczał się do zbierania m ateriałów i w tym cela w r. 1937 podjął podróż do W łoch, aby uzupełnić sw oje zasoby do pracy o Bonie i uzupełnić odpisy do T om ician ów . Pobyt w Italii przyniósł również członkostwo W łoskiego Tow arzystw a Naukowego (Regia De­ putazione di Storia Patria per le puglie), które stwarzało m ożliwości

drukowania publikacji o stosunkach polsko-w łoskich, co zostało także p rzy jęte w B ibliotece K órnickiej z dużą życzliwością.

W roku 1938 Pociecha obejm uje ostatecznie i form alnie pracę redak­ cy jn ą T o m icia n ó w , przygotow ując do druku tom 14 tego wydawnictwa. W spółpracuje wówczas z Bodniakiem, a w zajem ne stosunki układają się ja k n a jlep iej i opierają na obopólnym zrozumieniu, poszanowaniu osiągnięć naukowych, są przesiąknięte dużą dozą prawdziwej serdecz­ ności. Nim jed nak doszło do oddania przez Zarząd Fundacji T o m ic ia ­

(15)

„pokonać spiętrzone przez proces i stare kłótnie z lat 1927— 1928 trud­ ności". Po złagodzeniu tych zgrzytów i tarć w obrębie Zakładów K ór­ nickich nastąpiła odpowiednia pora do podjęcia pracy nad monumen­ talnym wydawnictwem. Przy „wspólnym stole", ja k kiedyś przewidy­ wał Bodniak, zasiedli: redaktor T o m icia n ó w i dyrektor Biblioteki K ór­ nickiej.

Nastąpił okres wzmożonej krzątaniny wokół ostatecznej redakcji nowego, 14 tomu, który po blisko ćw ierćw iekow ej przerwie jesien ią 1939 r. projektow ano oddać pod prasę. Czyniono zabiegi o udostępnienie zwodu rogalińskiego T o m icia n ó w , nabytego przez Raczyńskich przed 100 laty od Tytusa Działyńskiego, i po uzyskaniu tych m ateriałów spo­ dziewano się rychło ukończyć pracę. Poniew aż sprawy ed ycji w ym agały omówienia i w zajem nego uzgodnienia, Pociecha projektow ał przyjazd do Kórnika, aby również przy okazji zobaczyć „obecne gospodarstwo biblioteczne przez niego zapoczątkow ane". Czas zbliżającej się w ojny kazał „posuwać całą sprawę naprzód”, ale też i przerwał, wniwecz obró­ cił w szystkie starania i zabiegi.

Omal bezpośrednio po zakończeniu działań w ojennych, w końcu m aja 1945 r. zostaje ponownie nawiązany kontakt Pociechy z Biblioteką Kórnicką. In icjatyw a wyszła od Bodniaka, który usiłuje stwierdzić, jak i jest los zebranych m ateriałów przed w ojną i kiedy będzie można przystąpić do urzeczyw istnienia wydawnictwa. Odpisy do tomu 14 nie zachow ały się, ponieważ by ły złożone u kopisty prof. Gawła; ocalały jed ynie fotografie z Tek Górskiego. P ociecha ocen iając stan zachow a­ nych m ateriałów dochodzi do wniosku, że praca nad tomem 14 potrwa jeszcze szereg długich m iesięcy, trzeba ją bowiem podjąć od nowa, ale decyduje się redagow ać T o m icia n a i rozpocząć gromadzenie m ateriałów . Trudności finansow e nie pozw alają jednak na razie na kontynuow anie wydawnictwa, są również kłopoty z w ykorzystaniem rozproszonych przez w ojnę zbiorów archiw alnych i bibliotecznych, nie można np. do­ trzeć do zwodu rogalińskiego, wyw iezionego za granicę. T e w szystkie kłopoty w yw ołują chwilowe zniechęcenie u redaktora, który na razie odkłada pracę nad 14 tomem i przygotow uje artykuł do „Pamiętnika Biblioteki K ó rn ick iej". Takie proponuje prace do tego zeszytu: „na m ar­ ginesie 14 t. T o m icia n ó w byłaby rozprawa T ra k ta t p o ls k o -tu r e c k i z 1535 r. i je g o g e n e z a . . . Traktat ten ma duże znaczenie i był podstawą polityki p olskiej aż do Zygmunta III. M ógłbym dać również — pisze Pociecha — rozprawę, m ającą szersze znaczenie: P o ls k a w o b e c e le k c ji

K a r o la V , gdzie wykażę, że Polska zadecydowała o e le k cji K arola V

na podstawie m ateriałów nieznanych historykom, którzy opracow ali ten te m a t. . . M ogę przesłać szkic o prym asie M ikołaju Dzierzgowskim i rzucić nowe światło na jego działalność, na podstawie kopiariusza

(16)

jeg o korespondencji, który mam w odpisie; oryginał prawdopodobnie już nie. istnieje. Mam też bardzo ciekaw y tem at: D e m o k r a c ja s z la c h e c k a

za Z ygm unta I, gdzie rzucę całkiem nowe światło na ew olu cję ustro­

jow ą parlamentaryzmu polskiego i dążeń szlachty poprzez sejm roko­ szowy do egzekucji praw. M ógłbym jeszcze parę takich tem atów w y­ liczyć, ale na tym dosyć".

W roku 1946 ukazała się jednak w 3 zeszycie „Pam iętnika" tylko jedna praca z zapowiadanych, a m ianow icie: W s p r a w ie w y d a w n ictw a

a k tó w T o m icia n ó w . Ta rozprawa programową ukazywała z jed n ej

strony sylw etkę Stanisław a Górskiego, zbieracza-w ydaw cy źródeł histo­ rycznych, odsłaniała bogactwo zbioru aktów dla epoki zygmuntowskiei, przypominała osoby dotychczasow ych redaktorów T o m icia n ó w : K ę­ trzyńskiego i C elichow skiego, oraz oceniała wyniki ich pracy redak­ c y jn e j z lat 1852— 1905. Z drugiej strony uzasadniała konieczność za­ stosow ania now oczesnego aparatu naukowego i krytycznego przy pu­ blikow aniu dalszycji tomów T o m icia n ó w i rozszerzenia system atycz­ nych poszukiwań na zbiory archiw alno-biblioteczne za granicą. Przez podniesienie techniki w ydaw niczej zipierzano do jednoczesnego pod­ niesienia poziomu naukowego wydawnictwa, które zawiera m ateriały źródłowe nie tylko do dziejów Polski, ale i do historii stosunków poli­ tycznych oraz kulturalnych wielu państw europejskich. W imię tego w łaśnie międzynarodowego wkładu naukowego T o m icia n ó w należało przyśpieszyć ukazywanie się w druku następnych tomów.

W rok później (1947) zostaje pom yślnie załatwiona sprawa przy­ sposobienia do druku tomu 14 T o m icia n ó w i tym samym zrealizow any jeden z postulatów nauki szczególniejszego znaczenia. Pociecha prze­ żywa wówczas okres wzmożonej pracy: „chciałbym teraz trochę w ięcej rzeczy puścić w św iat" — pisze do Bodniaka. Tę gotow ość publikowania przyjęto w B ibliotece K órnickiej z w ielką radością: „cieszę się bardzo, że nareszcie rzucacie w świat W asze skarby i prasujecie to i tamto — odpowiada p rzy jaciel Bodniak — lecz to nie wszystko: m usicie jeszcze przygotow ać now ych pracowników jako profesor A lm a e M atris naszej. To jest wasz obowiązek w obec nauki". Jed n ak Pociecha nie słuchał tych rad, odrzucał w szelkie propozycje i wolał pozostać w umiłowa­ nym Krakow ie, zwłaszcza teraz, gdy A cta T o m icia n a oddawano pod prasę. Cały wolny czas pośw ięcał pracy red ak cy jn ej i kolacjonow aniu tekstów, odpisanych z różnych zwodów. Oprócz tego nadesłał do 4 ze­ szytu „Pam iętnika Biblioteki K ó rn ick iej" zapowiedziany już w cześniej artykuł O z jeź d z ie w P oznaniu w r. 1530. W pracy te j ukazał głębszy, historyczny sens tego kongresu, odbytego w celu realizacji idei po­ wszechnego pokoju.

(17)

potów rodzinnych. Komplikują się sprawy zawodowe i wydawnicze, co bardzo żywo odczuwa redaktor T om ician ów . Dopiero w marcu 1949 r. otrzym uje wiadomość od Bodniaka: „mam w szelkie czcionki, a zatem w yprasujem y wszystko le g e artis, to je st według pierw otnej k on cep cji i bez kon cep cji uwarunkowanych zasobami drukarni". Je d ­ nak zanim tom 14 opuścił drukarnię, upłynęło sporo czasu i w yłoniła się niejedna kw estia do rozstrzygnięcia. Pow staje naw et p rojekt podzie­ lenia tomu 14 na dwie części, z których pierwsza, opatrzona przedmo­ wą, doszłaby prędzej do rąk czytelników , zanim złoży się część drugą. P ro jek t ten upadł z czasem na skutek dalszych trudności technicznych i w połowie 1952 r. ukazuje się jako jeden tom. Zły stan zdrowia nie pozwolił na opracow anie indeksu samemu redaktorow i, ale Pociecha ustalił, jak i rodzaj n a jlep iej odpowiada temu wydawnictwu i zadecy­ dował, że musi to być indeks pośredni, „w ybierający hasła istotnie ważne dla historyka. A le taki indeks musi być złączony z indeksem osobowo-geograficznym, z którym się ściśle łączy ”.

Mimo ubytku sił tempo pracy nie zostało zwolnione, raczej na od­ cinku T o m icia n ó w znacznie zwiększone, jak b y nagła śmierć przyjaciela, Stanisław a Bodniaka, wskazyw ała na konieczność szybszego realizo­ wania projektów wydawniczych. Ju ż w grudniu 1954 r. gotow y tom 15 zostaje oddany do recenzji, jednocześnie rozpoczyna się praca nad to­ mem 16 i 17. Główny zrąb m ateriału posuwa się szybko naprzód, na­ rastają odpisy z oryginałów, zostaje usprawnione kolacjonow anie za zwodami oryginalnym i i innymi kopiami, a dla przypisów rzeczow ych i w szelkich objaśnień założono kartoteki. Tom 16 w ykończył Pociecha całkow icie, do 17 zebrał m ateriał, częściow o skolacjonow any, nie zdą­ żył jednak już zrobić regestów oraz przypisów, p ro jek tu jąc w ykonanie te j pracy w początkach 1958 roku.

Ciężko chory nie zdawał sobie sprawy z istoty schorzenia, ukryw a­ nego starannie przed nim przez rodzinę i lekarzy. Stan zdrowia pogar­ szał się z dnia na dzień, aż w reszcie śmierć przecięła pasmo teg o pra­ cow itego żywota.

Odszedł człowiek, który dla Biblioteki K órnickiej zrobił w iele w pierwszym, najtrudniejszym okresie organizacji, op artej na nowych zasadach. Rzucał p ro jek ty i myśli, które realizow ali po latach jego na­ stępcy. Dążył niestrudzenie do zapewnienia bytu te j naukow ej pla­ ców ce w ielkopolskiej, do zabezpieczenia i w łaściw ego w ykorzystania je j zasobów. R ozw ijając działalność naukową przedstawił jednocześnie plan wydawniczy T o m icia n ó w , i zarys programu wydawniczego Biblio­ teki K órnickiej. Te jego prace pozostaną trwałym dorobkiem kultury i stanow ią najw ażniejsze osiągnięcie naukowe. O garnął ja k nikt i prze­ studiował problem atykę w ybranej przez siebie epoki, a rezultaty tych

(18)

badań ukazał w pierwszym rzędzie w m onografii o B o n ie i A c ta c h T o-

m icia n a ch , a Biblioteka K órnicka i środowisko kulturalno-naukowe Po­

znania ułatwiło mu ich publikację. Od roku 1955 bierze udział w po­ siedzeniach Rady N aukow ej B. K. Jeg o przem yślane p rojekty i życzliwe rady staw ały się często drogowskazem prac organizacyjnych i nauko^ w ych naszej biblioteki.

Patrząc na prace wydawnicze oraz na prace organizacyjne i oży­ wioną działalność P ociech y wokół spraw księgozbiorów przychodzą na m yśl słowa, które sam napisał we wspomnieniu pośmiertnym, pośw ię­ conym Gryczow i: ,,w bibliotekarstw ie upatrywał n ajszlach etniejszą formę służby społecznej dla nauki i ośw iaty".

Cytaty

Powiązane dokumenty

Karta z kodeksu Georga Unterburgera z 1495/1496 r., BK 2674 Publikacja dofi nansowana przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. w ramach programu: Wsparcie dla

ZGŁOSZENIE PRZEZ ADWOKATA SĄDOWI WNIOSKU O ZAWIADOMIENIE RADY ADWOKACKIEJ W SPRAWIE ZACHOWANIA SIĘ INNEGO ADWOKATA JEST SPRZECZNE Z ZASADAMI GODNOŚCI I KOLEŻEŃSTWA

odbyły się w Warszawie egzaminy adwokackie, do których przystąpiło 10 aplikantów z Izby w arszaw skiej, 3 aplikantów z Izby szczecyiskiej, 1 aplikant z Izby

KONSTYTUCJA I PODSTAWOWE AKTY USTAWODAWCZE POLSKIEJ RZECZY­ POSPOLITEJ LUDOWEJ.. Wydanie III

Autorzy tych analiz opie- rali się na materiałach pochodzących z Mierzanowic (J. 104) – powrót do tych zabytków nie jest, niestety, możliwy, jako że spora liczba okazów

A. Rajzmana, który wypowiada pogląd, że czyn o znikomym społecznym niebezpieczeństwie nie traci charakteru bezpra­ wia kryminalnego, różniąc się przy tym

They demonstrated the method for RH vertical profiling based on the combination of Raman lidar humidity and temperature measurements from a collo- cated microwave radiometer,

Недержавними органами, які взаємодіють із органами системи нотаріату, є насамперед Нотаріальна палата України, оскільки