• Nie Znaleziono Wyników

"Cantio de Hungaria occupata"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Cantio de Hungaria occupata""

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Helena Kapełuś

"Cantio de Hungaria occupata"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 51/4, 411-434

(2)

TL

M А Т E К I A Ł Y

I

N О T А Т К I

HELENA K A PEŁ U Ś

„CANTIO DE HUNGARIA OCCUPATA“

W roku 1912 M arian A ntoni K urpiel ogłosił w P a m i ę t n i k u L i ­ t e r a c k i m tek st polskiego wiersza noszącego łaciński ty tu ł Cantio de

Hungaria o ccu p a ta i. W iersz ten, związany z w ypadkam i n a W ęgrzech

w 1541 r., K urpiel w ydobył z brulionowego tom u zbioru A cta Tomiciana, który stanow i własność B iblioteki C za rto ry sk ic h 2, nie dotarł jednak do inny ch w ersji tejże Cantio, a w ersje tak ie istnieją i, choć nie przynoszą zmian rew elacyjnych, są w w ielu w ypadkach od w ydanej popraw niejsze. Chodzi tu przede w szystkim o odm ianę drukow aną, rękopiśm ienne bo­ wiem, zamieszczone w innych redakcjach Tom icianów, niew iele różnią się m iędzy sobą 3.

Tekst drukow any wyszedł spod prasy Siebeneychera około r. 1558 jako Pieśń o posiędzeniu i o zniew oleniu żałosnym ziem ie w ęgierskiej

i o pogrozie boskiej srogiej zły m krześcijanom przez w idzę boże obja­ w ionej 4.

1 P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , 1912, s. 299— 304. D w ie zw rotki zacytow ał A. B r ü c k n e r , D zie je lite r a tu r y p o ls k ie j w za rysie. T. 1. W arszaw a 1908, s. 80—81.

2 Rkps Czart. 282, s. 799.

Czart. = Bibl. C zartoryskich, Ossol. — Bibl. O ssolińskich.

3 N ie w szy stk ie red ak cje T o m icia n ó w tek st ten posiadają. Brak go w zw od zie znajdującym się w B ib lio tece Jagielloń sk iej, n ie w y stęp u je też w T ekach G ór­ skiego.

4 Zob. E s t r e i c h e r X X IV , 260. U n ik atow y egzem plarz zn ajd ow ał się w zb io­ rach Zam ojskich, ob ecn ie — w B ib lio tece N arodow ej, sygn. X V I. 0. 261. N a druk ten zw rócił u w agę J. Ł o ś , P o c zą tk i p iś m ie n n ic tw a polskiego. Wyd. 2, popraw ione. L w ów 1922, s. 511. N a p o d sta w ie K a n cjo n a łu Z a m o jsk ich przedrukow ano fragm en ty p ieśn i (niestarannie!) w raz z transkrypcją m uzyczną w edycji: M u zyk a p o lsk ieg o

O drodzen ia. W ybór u tw orów z X V I i początku X V II w ieku. Pod redakcją J. M.

C h o m i ń s k i e g o i Z. L i s s y . K raków 1953, s. 159— 163. S treszczen ie p ieśn i i w zm ian k ę o d rukow anym egzem plarzu podał J. W a l d a p f e l , M a g ya ro rszd g sor-

(3)

4 1 2 H E L E N A K A P E Ł U S

Jak wyglądają zasygnalizowane różnice, pokazuje szczegółowe zesta­

wienie wariantów rękopiśmiennych z drukiem5 :

A

1 Pan Bog, który w ocem gn ien iu W ładnie w e w szy stk im stw orzeniu, P rzek ład a nam nasze złości

Z sw ej w ie lik ie j boskiej m iłości.

5 P o sła ł do nas w id zę sw oje, Już było p oselstw o dw oje, W ystrzega przez sw e proroki, Już nam n ie chce dać odw łoki. Ś le к nam sw o je m iłosn ik i, 10 K aznodzieje, p u steln ik i,

Ci, którzy nas w ystrzegają, D ucha prorockiego m ają. J a w n ie każą p u steln icy

W e w sia ch , w m ieściech , po ulicy, 15 Srogim i p om stam i grożą

P ow iad ając w o lą bożą. O statnie posłał chorego N iem ocą zarażonego,

C złow iek, który n ie m iał m ow y, 20 N aczął m ó w ić tym i słow y:

Słuchaj kożdy, kto m a uszy, Radź co rych lej o sw ej duszy, Już tu d zież pom sta nad nam i, P an ie K ryste, racz b y ć s nam i. 25 W szystki złości tego św iata

Skarze w ty to p rzyszłe lata,

Już dalej cierpieć n ie raczy, G dy p olep szen ia n ie baczy.

R zekł przysłać na ś w ia t trzy biedy, 30 Już je spuści led a k ied y

W alki, m ory, głody w ie lk ie W rychle pozna p lem ię w szelk ie.

BC w szem , D w szelk im

В w ie lik ie j m iłości, С sw ojej w ielk i, D boskiej sp raw ied liw ości

BC nas przez sw oje, D nas przez proroki В Już n ie chce

С sw e

D w m ieście

BC P ow ied ając

В tem i

В każdy, со, С każdy, kto

CD W szytkie

В Skarze rychło tego lata, CD Skarze w ry ch le tego lata

BC b iad y

С Już sie puści, D puści lada В W alki, głody, m ory w ielk ie

5 O znaczenia sto so w a n e w zestaw ien iu : A — tek st drukow any;

В — rkps Czart. 282: A k ta z c za só w Z y g m u n ta I, 1536— 1545 (w. X V I; pisany różnym i rękom a, op raw ion y p raw dopodobnie przez Ł ukasza G ołęb iow sk iego);

С — rkps Ossol. 179: A c ta T om ician a, t. 20 redakcji II (kodeks S tan isław a K arn k ow sk iego z jego ek slib risem na k arcie ty tu ło w ej, opraw a S ta n isła w a G órskie­ go z herbem Bogoria);

D — rkps Czart. 279: tzw . T eki N aru szew icza (kopia osiem n astow ieczn a n iezn a­ nego zw odu), A c ta ad S ig ism u n d u m 1 od W . M. p an a L asockiego p rzep isa n e.

(4)

„ C A N T IO D E H U N G A R IA O C C U P A T A * 413

N aprzód pychę karać będzie, Bo pychy n aw ięcej w szędzie,

35 T en grzech sobie barzo brzydzi, Bo m u sie n iezn ośn y w idzi. N ie lubi Syn B oży pychy, Bo sam b y ł pokorny, cichy, W rychłym czasie ją ukróci, 40 Zetrze, w n iw ecz ją obroci.

W ięc potym p a n y 0 karać będ zie Ty, co siedzą na urzędzie. N iesp ra w ied liw e w ygład zi, Na to m iejsce in sze w sadzi. 45 K rzyczą do Boga uciski,

P rzebijają nieba w szystki, Ten głos w ołać n ie przestanie: Pom ści, pom ści, m iły Panie. P otym Ociec w iek u isty

50 B ęd zie karał grzech n ieczysty, N iechaj tego będą iści ^ W szyscy, którzy są nieczyści, f W szystki grzechy pospolicie B ęd zie karał znam ienicie, 55 N ie odpuści nam żadnego,

Z w łaszcza grzechu śm iertelnego.

A łakom i tego św iata W ezm ą upad tego lata,

N iektórzy będą żebrali, 60 Co skarb łak om ie zbierali.

M ielić bogaci W ęgrow ie Z łota dosyć p ogotow ie,

K tórzy sw oj stan pyszno w ied li, Już dziś w n iew olej usiedli.

65 U ciśn ien i z kożdej strony, Pobrano im dziatki, żony,

P otracili sw e im ien ie, W padli w okrutne w ięzienie. N ieszlach etn ać to n ow in a 70 Z w łaszcza u krześcijanina,

Iż W ęgrzy sąsiedzi naszy Służą w pęcie panu baszy.

В pychą

BC Bo jej n aw ięcej, D Której jest n a j­ w ięcej

С bardzo

С beł

D Zetrze i w n iw ecz obróci BCD Pan

BCD Tych

В m iesce, С m iesce inne, D innych ВС o uciski

С w szytk i

BCD [brak]

CD W szystkie

D [po w . 56] Bo go te barzo obraża­ ją, A lud w p otęp ien ie dają.

BCD łakom cy

BC U czynią upad w ty to lata, D W ezm ą upad w te to la ta

BC skarby BCD B ylić

BC Złota m ieli dosyć p ogotow ie, D Z ło­ ta m ieli dosyć w dom ie

BC w n iew olą, D Już tyż dziś w n iew o lą sied li

BC każdej

BD Bo pobrano, С Bo pobrano dziatki i żony

В N ieślachetna, С N ieszlach etn a

BCD Już W ęgrzy BCD w pęciech

(5)

4 1 4 H E L E N A K A P E Ł U S

Już gospodarz gospodarza N ie p ozow ie przed rychtarza, 75 Srogi T urczyn sędzią w m ieście,

Tak w B udzyniu, jako w P eszcie. W ęgierskich p an ów u f fa ły

N iczym n ie są, ju ż ustały, Już W ęgrzyn został na koszu,

80 Turek radzi na rakoszu.

N ie radzą tam o obronie, Chyba gd zie w k ącie na stronie. W ie carz ich w szy stk i przebiegi,

W szędy m a nad n im i szpiegi.

85 N ie m asz tam dziś w iern ej rady, K ożdy sie ob aw a zdrady, N iew ia ry sie nam nożyło, C hocia też tak p ierw ej było.

Już T urcy w W ęgrzech panują, 90 Na B udzyniu rozkazują,

J eszcze na tym m ało m ają, Z pogrożą odpow iadają.

Z borzyli w szy stk i k ościoły, S ta w ia ją w n ich konie, w oły, 95 R ozebrali apparaty,

K rzyże, k ielich y , ornaty.

Skarby k o ścieln e w yb rali, W szystki k a p ła n y w ygn ali, Już w bu d zyń sk iej parochijej 100 Prosto tak jako w G recy jej.

N ie m ieli tam w u czciw ości N ad ostojn iejszej św iątości, D eptali po B ożym C iele, R ozproszyw szy po kościele.

105 Gdy T urcy w B udzyń w jech a li, H net broń W ęgrom odebrali, N ie zd zierżeli im u m ow y, N aczęli im ścinać g ło w y 9.

7 Tu d opisane „ i“. 8 W С d op isan e „je“. 9 P rzekazy В i D w sta w ia ją w . 105— : BCD siedzi w m ieście В u ch w ały D N ik czem n e są

BC W ęgrzyn został na koszu, D W ę­ grzyn został jak na koszu

В A T urek radzi na rokoszu, С A Tur­ czyn radzi na rakuszu, D Turczyn został na rokoszu

BCD Jedno w k ą cie gd zie na stronie BD W iedząc ich w szystk i, С W iedząc ich w szy tk ie

В n iem i, CD W szędy nad n im i ma szpiegi

BC K ażdy sie ob aw ia С sie n am nam nożyło

В C hociaj tak że tak przedtem było, С C hocia teże tak, D P rzedtem tego znać n ie b yło

BC Już Turcy W ęgrzech

В Z burzył, С Z b u r z y ł7 w szy tk ie В S taw ia, С S taw ią

CD W szytkie

BCD P rosto jako i w

В u czliw ości D N ajd ostojn iejszej

В R ozproszyw szy j e 8

В d zierżeli

(6)

„ C A N T IO D E H U N G A R IA O C C U P A T A “ 415

Ja w n ie m ężatki gw ałcili, 110 B oga i lu d zi n ie czcili,

N iecn y sie Turczyn n ie w stydzi, D ziało 10 to, co sie mu w idzi.

Jaki sm ętek m atki m iały, K ied y na to poglądały, 115 A no ich n am ilsze córki

Krzyczą, biadają przed Turki.

N ie było kom u rzec „rata“, N ie w sp om oże tam brat brata,

N ie obroni ojciec syna 120 Od okrutnego Turczyna.

W szyscy tam p osierocieli, Już n ie m ają przyjacieli, Już m ąż n ie ogląda żony, Z aw iezion a w cudze strony.

125 N ie m niejszą tam żałość m ieli Syn ow ie, gdy to w id zieli, A no ojcu szyję ścięto, A m atkę w n iew o lą w zięto.

Żadna dobra w ieść n ie sły n ie 130 O tym nieszczęsn ym B udzynie,

I ci, co z T urkiem dzierżeli, N ie w ied zieć, gdzie sie podzieli.

Oni o tym lep iej w iedzą, K tórzy już w G recyjej siedzą, 135 A lbo tam , gdzie je posłano,

Tego nam tu znać n ie dano.

I N iem com sie tam dostało, Zbił ich n iecn y M nich niem ało, O statek Turcy w yb ili,

140 Na głow ę je porazili.

B ylić też tam m ied zy N iem cy Z inszych krain cudzoziem cy, W szyscy tam społu p olegli, Co im na pom oc przybiegli.

145 P otkali sie s n im i śm iele, P ob ili ich też tak w iele, N ie jeden Turczyn w zaw oju Zabit leży na poboju.

BC C zyni to, co się jem u, D czyni, co sie jem u

BCD sm utek

В A ono ich nam ilejsze, D A ono BCD biedają

D Z aw iezionej

D też żałość

BCD A ono

BC dobra rzecz, D Żadna rzecz dobra

С Ci, co, D Ci, którzy

BC bezecny С p obieli В m iędzy n iem i BCD społem В jem В niem i D tyż

В Z abity leży na pokoju, CD Z abity leży na polu

(7)

4 1 6 H E L E N A K A P E Ł U S

C zyścić tam m ężo w ie byli, 150 O n ierów n e sie ku sili,

N ie d ziw , iż n ie w y d zierżeli,

1 M ały p oczet ludzi m ieli.

N ie było ich w ten cza s w ięcej C zterzech d w u d ziestu tysięcy, 155 N ie w szy scy sie potykali,

W ięcej ich, co tył podali. N ie m n iejszą ci w z ię li szkodę, K tórzy u ciek li na w odę, N ie m ogły ich znosić łodzie, 160 P oton ęły s n im i w w odzie.

T am że w głęb ok im D unaju C iała ich odpoczyw ają, A ich duszom , m iły P anie, Daj w ieczn e odpoczyw anie. 165 P obrali Turcy rusznice,

A rkabuzy, hak ow n ice, Z ostały tam p yszne działa, W ęgierska ich w ło ść n ie m iała.

Skarby, k tóre tam n a leźli, 170 Do N ieop ola 11 w y w ieźli,

Srebro, złoto, jach im tale, C arzowi ku czci, ku chw ale. Żal sie B og rycerstw a cnego, Tego ludu n iem ieck iego; 175 Daj, K ryste, by z T obą byli,

Boć sie w im ię T w o je bili. A m y też, grzeszni P olanie, Prosim Cię, n asz m iły Panie, O dm ień sw oj g n iew sp ra w ied liw y 180 Jako ociec m iłościw y.

N iechaj sie m od lą za nam i Z akonne w d o w y z pannam i I pokorni zakonnicy, Pom ożm y im tego w szyscy. 185 W szak jeszcze m ied zy P olan y

N ajdzie dobre krześcijany, S m iłu jeć sie Pan nad nam i, B yśm y jed n o ch cieli sam i. Prosim Cię, P a n ie nad pany, 190 Prze nad roższe T w oje rany,

Obróć ten m iecz na pogany, P rzyjm i w ła sk ę k rześcijany.

D okończenie

BC Czyści

В Bo m ały

BD Czterech, С C zterzech dw adzieścia BC się potkali, D I n ie w szy scy sie

potkali

BC z n iem i na w odzie

ВС I tam że, В głębokiem

В Daj jem w ieczne, С Daj im w ieczn e

BCD hakow nice

BCD A rkabuzy i rusznice BCD p ięk n e działa

В Do N iekopola je, С Do N ikopola je, D Do N ikopola w y w ieźli

В achantale, CD achentale D C arowi

BCD żeśm y P olan ie

BC Cie, m iły, D P rosiem y Cie, m iły

D panny z w d ow am i

С w szytcy, D im i m y w szyscy

BCD P rze T w oje nadroższe D gn iew

BC Przej m i

(8)

„ C A N T IO D E H U N G A R IA O C C U P A T A “ 417 Z powyższego zestaw ienia w ynika, że w arian t drukow any, późniejszy m niej więcej o 17 lat od przypuszczalnej daty pow stania utw oru, przynosi tekst bardziej popraw ny niż rękopisy, zarówno co do treści, jak i budow y m etry czn ej.

Przekazy rękopiśm ienne pozw alają w praw dzie w dw u w ypadkach popraw ić niew ątpliw e om yłki drukarza. Chodzi po pierw sze o w. 41, załam ujący konsekw encję sylabiczną, k tó ry w w ersji A brzm i: „Więc potym p a n y karać będzie / Ty, co siedzą na urzędzie“, zaś wedle B, С i D: „Więc potym P a n karać będzie / Tych, co siedzą n a u rzędzie“ . M amy tu oczywiście do czynienia z błędem składacza, błąd to jednak dość charakterystyczny. Pom yłka następna, całkiem drobna, dotyczy w. 170, gdzie bezsensowne „Nieopola“ odczytyw ać należy jak o „N ikopola“ . Natom iast o popraw ności tek stu A zdecydowanie świadczą m iejsca takie, jak:

w. A

45 K rzyczą do Boga uciski BC Krzyczą do Boga o uciski

75 Srogi Turczyn sędzią w m ieście BCD Srogi T urczyn siedzi w m ieście

141 B ylić też tam m iedzy N iem cy В B ylić też tam m iędzy n iem i

148 Z abit leży na poboju В Zabity leży na pokoju, CD Zabity leży na polu

177 A m y też, grzeszni P olan ie BCD A m y też, żeśm y P olanie

W iersze 75, 141 i zwłaszcza 177 w sposób ciekaw y ilu stru ją m echa­ nizm pow staw ania om yłek: jeśli tekst pisany był przez kopistę pod dyk­ tando, nic łatw iejszego niż tego rodzaju przesłyszenia.

Zm iany odnotow ane w pełnym zestaw ieniu czterech tekstó w wiążą się ściśle z zagadnieniem budow y m etrycznej utw oru. Ta ostatnia w św ietle w ersji A przedstaw ia się następująco: jest to reg u larn y 8-zgłos- kowiec o rym ach pełnych, nieustabilizow anej średniów ce i w yraźnej skłonności do trocheizacji, uszeregow any w zw rotki cztero wierszo we, ry ­ m owane aabb, bez przerzutni, na co w płynęła zapew ne ścisła zależność od melodii. Spraw ą form y sylabicznej Pieśni zajęła się M aria Dłuska i przekonaw szy się, że pieśń w ykazuje niezm iernie dużo, bo 15% od­ stępstw od postaci 8-zgłoskow ej, stw ierdziła, że jej „autor jest albo czło­ w iekiem starej daty, albo mało oczytanym w ówczesnej najnow szej poezji“ 12.

Obliczenia Dłuskiej o p arte zostały na tekście ogłoszonym przez K u r- piela (В), a więc innym niż ten, k tó ry przekazuje druk Siebeneycherow - ski, a rów nież odm iennym w w ielu w ypadkach od pozostałych dw u w e r­ sji rękopiśm iennych. Tekst zaś drukow any odznacza się sylabizm em wręcz nieposzlakow anym . G dyby na podstaw ie В, С i D popraw ić w. 41, pozo­

12 M. D ł u s k a , Stu dia z h isto rii i te o rii w e r s y fik a c ji p o lsk ie j. Т. 1. K raków 1948, s. 140— 141.

(9)

418 H E L E N A K A P E Ł T JS

staje n a 192 w iersze całości tylko jeden n iereg u larn y 9-zgłoskowiec, co stanow i zaledw ie 0,5°/o.

Spraw a byłaby stosunkow o prosta, gdyby w ersje В, С i D reprezen­ tow ały postać identyczną, tak jed n ak nie jest.

Pew ne cechy w spólne m iędzy odm ianam i В, С i D każą przyjąć, że w szystkie one o pierają się na w spólnym tekście, o drębnym od drukow a­ nego. Św iadczy o ty m inny nieco szyk w ierszy: m iędzy w. 88 i 89 w sta­ wiono w. 105— 108, nadto charak tery sty czn y jest brak w. 51— 52. Mimo tych podobieństw trz y przekazy rękopiśm ienne różnią się m iędzy sobą. W ydaje się, że najpóźniejszą redak cję przedstaw ia tek st C, zaczerpnięty ze zwodu tzw . K arnkow skiego, tj. z w olum inów praw dopodobnie ofiaro­ w anych Senatow i przez S tanisław a Górskiego w roku 1568 13. W zasadzie identyczny z B, posiada naniesione zgodnie z nim popraw ki, nadto jednak zaw iera błędy w В nie w ystępujące.

Osobne i najciekaw sze zagadnienie rep rezen tu je tek st D. Pochodzi on z osiem nastow iecznej kopii Tom icianów, w ykonanej w W arszawie pod dozorem N aruszew icza, niestety nie wiadom o, na podstaw ie jakiego zwodu u . Zgodny co do układ u z В i C, zaw iera po w. 56 dw uw iersz znany tylko w tym odpisie. C h araktery sty czną cechą tek stu D jest kon­ sekw entne w ystępow anie form y „w szytek“, podobnie jak w C. Budowa m etryczna w ygląda nierów nie popraw niej niż w w ersjach pozostałych, co osiągnięto albo przekazując postać zgodną z tekstem drukow anym , albo w staw iając zdanie o innej budow ie w m iejscu, gdzie w В i С zachw iana jest praw idłow ość sylabiczna. S praw ia to w rażenie korektury. Zacho­ w any bowiem zostaje ten elem ent, o jaki w В i С potknął się ry tm dane­ go w iersza, rów now agę jed n ak zdołano utrzym ać dzięki specjalnym za­ biegom, jak w m ontow anie form y odpow iednio dłuższej lub krótszej, w prow adzenie lub likw idacja spójnika. N iestety, brak bliższych danych na tem at zwodu, z którego kopiow ano ten tom, uniem ożliw ia ustalenie, czy m am y do czynienia z w ersją dowolnie przeinaczoną przez kopistę, czy też z w arian tem reprezen tu jący m mimo niew ątpliw ych retuszów osiem ­ nastow iecznych postać najdaw niejszą.

M onografia szczegółowa Tom icianów (czy przynajm niej ak t roku 1541), sprecyzow anie indyw idualnych cech poszczególnych zwodów, ustalenie

13 Zob. W. K ę t r z y ń s k i , O S ta n isła w ie G ó rsk im , kan on iku p ło ck im i k r a k o w ­

s k im i je g o d zieła ch . P oznań 1871, s. 18, 25. W edle W. Z a k r z e w s k i e g o (S ta n i­ s ła w G ó rsk i i jeg o prace h isto ryczn e. R o z p r a w y W y d z i a ł u H i s t o r y c z n o -

F i l o z o f i c z n e g o AU. Seria II. T. 27. K rak ów 1909, s. 290) m iało to m iejsce rok w cześn iej.

14 B yć m oże, iż za p o d sta w ę słu ży ł tzw . kodeks sap ieżyń sk i, pochodzący z naj­ starszej p ierw szej redakcji, p rzech o w y w a n y do w y b u ch u II w o jn y św ia to w ej w Ro- galin ie. W roku 1785 skop iow an o go w W arszaw ie. Zob. K ę t r z y ń s k i , op. cit., s. 11.

(10)

„ C A N T IO D E H U N G A R IA O C C U P A T A * 419 ich chronologii i w zajem nych powiązań ułatw iłoby tru d n ą obecnie odpo­ wiedź na zasadnicze pytanie, jak w yglądał pierw otny tekst, przekazany w odpisach tego zbioru.

Zdaje się nie ulegać wątpliwości, że Górski rozporządzał rękopisem

Cantio i że rękopis ten był odm ienny od w ersji drukow anej. Analogicznie

zresztą przedstaw ia się spraw a VIII elegii Tristiów Janickiego, k tóra znajduje się we w szystkich odpisach Tom icianów obok naszej Cantio de

Hungaria occupata.

W ydawca dw udziestow ieczny stw ierdza, że elegię tę (Budae a Turcis

occupatae querela) zaczerpnięto z rękopisu, chociaż w ydanie d rukiem u k a­

zało się już w ro k u 1542 15. Zm iany zresztą nie są w ielkie, na 170 w ierszy poem atu odnotowano tylko sześć w ariacji, z czego dwie są zw ykłym i przestaw ieniam i. Świadczy to w rów nej m ierze o staranności kopisty, jak i o popraw ności tek stu posiadanego przez redak tora Tomicianów.

Tekst Budae querela o trzym ał zapew ne G órski od sam ego autora, i to zaraz po napisaniu, jeszcze w 1541 r. lub na początku 1542, bo po r. 1543, gdy Janicki już nie żył, najprościej byłoby sięgnąć do w ydania

Epigram m atum liber, w któ ry m elegia się znajdow ała.

R ozum ując analogicznie, m ożna przypuścić, że rów nież w ersja ręko­ piśm ienna Cantio jest odpisem pierw szej redakcji w iersza, ofiarow anej po w ydarzeniach w ęgierskich Stanisław ow i G órskiem u przez nieznanego poetę.

Ta pierw otna w ersja pod względem budow y m etrycznej była .znacz­ nie popraw niejsza niż znane nam dziś przekazy В i C. Część zm ian n a le ­ ży przypisać omyłkom kopisty, w ynikłym ze zw ykłego przesłyszenia, niedbalstw a lub lekceważącego stosunku do polskiego tekstu, w inę też ponosi zapew ne tru d n a ortografia, mimo to jednak oryginał zaw ierał niew ątpliw ie pew ien procent odstępstw od form y regularnego 8-zgłos- kowca. Pierw ow zór posiadał już budow ę stroficzną, chociaż zachow ane w ersje są pisane w ierszem in continuo, bez podziału na zw rotki, a naw et, przez opuszczenie dw uw iersza 51—52, odznaczają się nieparzystą ilością dystychów . O istn ieniu budow y strofieznej świadczy w a ria n t D, k tó ry zachował popraw ną ilość czterow ierszy.

Stosunek dru k u do rękopiśm iennych odpisów trzeb a określić jako po­ w tórne opracowanie. Kiedy zmian dokonano i kto je w prow adził? Oczy­ wiście odpowiedź pewna jest niem ożliwa; m usim y się obracać w kręgu hipotez.

Próba u stalania chronologii na podstaw ie zachowanego dru k u napo­ tyka z p u nk tu n a różne trudności. Jeśli przyjm iem y, że nie datow ane Siebeneycherow skie w ydanie Pieśni o pogrozie tureckiej ukazało się

(11)

420 H E L E N A K A P E Ł U S

około r. 1558 16 w raz z innym i tekstam i pieśniowym i, to i ta k nie wiadomo, z k tó rą k o lejn ą edycją m am y do czynienia. Siebeneycher obok rzeczy zupełnie now ych (jak Pieśń o Potopie Kochanowskiego) ogłaszał rów no­ cześnie w iele tekstów o trad y cji nieraz w iekow ej (jak np. Jezusa Judasz

prze dal), tru d n o zaś przypuścić, by poetycka relacja sprzed 17 lat nabrała

nagle w 1558 r. nowej aktualności, zwłaszcza że i w ym ow a tych w y d a­ rzeń już zblak ła i brakło im zahaczeń o now ą sy tu ację polityczną: „nie­ cny M nich“ , F ra te r G yörgy, zginął zam ordow any w r. 1551, a bohaterka głów na oblężenia Budy, Izabela, już przed 3 laty (1555) powróciła na tro n węgierski.

Je st to więc praw dopodobnie przed ru k w ydania dawniejszego, jak tyle in n y ch druków zaginionego, p ow tarzający w szystkie jego cechy. Cykl bo­ w iem kancjonałow y, w ypuszczony przez prasy Siebeneychera, nie od­ znacza się, przy n ajm niej przy pobieżnej analizie, jed nolity m w yglądem , przeciw nie, każda pieśń posiada sw oje ry sy indyw idualne. B rak więc podstaw do tw ierdzenia, że dru k arz krakow ski czy też jego ko rek tor zm ienił w edle swego uznania tek st Cantio de Hungaria occupata. Nie znaczy to oczywiście, że nie mógł go zmienić k tóryś z poprzedników Siebeneychera. Skoro jed n ak zm niejsza się rozpiętość chronologiczna m iędzy w ersją Tom icianów a postacią drukow aną, w zrasta tym sam ym praw dopodobieństw o, że dokonał tego sam autor.

W szelkie jed n ak dom ysły i rozw ażania na ten tem at m usi poprzedzić uw ażne przyjrzen ie się sam ej Pieśni.

2

Zasadniczym tem atem Pieśni są w ydarzenia na W ęgrzech w sierpniu 1541, zakończone zdobyciem B udy przez Solim ana. Jako w stęp, obejm u­ jący m niej więcej jed n ą trzecią tek stu , anonim ow y poeta zamieścił pla­ stycznie napisane upom nienie „o pogrozie boskiej srogiej złym krześcija- nom przez w idzę boże ob jaw io n ej“. *

W praw dzie nie w szystkie elem enty owego upom nienia są dziś dla nas jasne, ale sam m otyw naczelny, pow iązanie tendencji m oralizatorskiej z zagadnieniam i niebezpieczeństw a tureckiego, nie stanow ił w ynalazku au to ra, przeciw nie, m iał sw oje oparcie w życiu, zwłaszcza w praktyce k az­ nodziejskiej, i należał do stałych „chw ytów “ literackich, pospolitych w piśm iennictw ie szesnastow iecznym .

Zagadnienie stosunków z Turcją, szczególnie dla Polski bliskie i a k tu ­ alne, ty m żyw iej naprow adzało na pom ysł kojarzenia sukcesów tureckich w Europie z obserw ow anym i w adam i społeczeństw a, z niedom ogam i po­ litycznym i i społecznym i m achiny państw ow ej. Przykładem w literaturze

(12)

„ C A N T IO D E H U N G A R IA O C C U P A T A “ 421 ówczesnej najczęściej cytow anym są oczywiście tragiczne losy sąsied­ nich W ęgier, rozbitych, zdaniem naszych pisarzy, nie ty le przez przemoc turecką, co przez w łasny upadek m oralny i niezgodę.

Próbkę takiego toku rozum ow ania odnaleźć można choćby u Mo­ drzewskiego na odpow iednich stronach dzieła O poprawie Rzeczypospoli­

tej (1555) 17.

Że zaś od w szelkiej m yśli o T urkach nieodłączny był nastrój grozy, a w ym ieniano ich jednym tchem obok szarańczy, pom oru, głodu, ognia, powodzi i w ojny, więc i tak i elem ent, zapowiedź klęsk wiszących nad rodzajem ludzkim , odnajd u jem y w naszej pieśni.

Ten sam zresztą m otyw , charakterystyczny dla lite ra tu ry renesanso­ wej europejskiej, przew ija się przez k a rty różnych anonim ow ych drucz­ ków, dziś niezm iernie rzadkich, znanych tylko z ty tu łu lub z u n ikato­ w ych egzem plarzy (w rodzaju Ein sonder- und lounderbare P rophezeyung czy Prophetiae Danielis très horribiles), by następnie dojść do głosu w twórczości Orzechowskiego czy w Kazaniach S k a rg i18.

Pieśniow a „pogrożą“ m iała swój odpow iednik nie tylko w literatu rze. Stanisław Orzechowski w końcowych partiach Q uincunxa, narzucając czytelnikow i tak sugestyw nie atm osferę niem al eschatologiczną, posłużył się fragm entam i autentycznych przem ów kaznodziejskich. W ykorzystał głównie wygłoszone w Przew orsku w strząsające kazanie Ł ukasza Lw ow- czyka, k tó ry ,,św. Micheasza proroctwo straszliw ym i słow y przyw łaszczył Polskiej Koronie... — N unc vastaberis filia latronis, obsidionem posue-

ru n t contra nos, in virga percutient m axillam judicis Israel — K azanie to w yw arło na obecnych, w ich liczbie i na Orzechowskim , niezw ykłe w rażenie, konkluzja zaś m ówcy brzm iała:

Prze tę k rzyw dę i hańbę sw ą przepuści Pan B óg na nas v ir g a m A ssu r, to jest Turka, który B ab ilon iją dziś dzierży [...] 19.

17 A. F r y c z M o d r z e w s k i , D zieła w s z y s tk ie . T. 1. W arszaw a 1953, s. 357. 18 Por. T. G r a b o w s k i , P io tr S karga na tle k a to lic k ie j lite r a tu r y re lig ijn e j

w Polsce w ie k u X V I. K raków 1913, s. 438. — P. S k a r g a , K a za n ia se jm o w e . O pra­

cow ał S. K o t . K raków 1925, s. L X X V I—L X X V III. B i b l i o t e k a N a r o d o w a . Seria I, nr 70.

19 S. O r z e c h o w s k i , Q uincunx. W : P o lsk ie dialogi p o lity c zn e . W ydał J. Ł o ś . K raków 1919, s. 270— 271. B i b l i o t e k a P i s a r z ó w P o l s k i c h . Nr 74.

Z agadnienie to n iezm iern ie żyw o w ystęp o w a ło rów n ież w n iem ieck im k azno­ d ziejstw ie reform acyjnym lat 1520— 1542, gd zie tem atyce tureckiej i p rzew id yw an iu różnych klęsk p ośw ięcan o dużo m iejsca. Podobne nastroje panują także w póź­ n iejszych już u tw orach takich, jak pieśni z M. C h r y s z t o p o r s k i e g o N in iw e

m iasto (1572), tę sam ą atm osferę oddają p ieśni dziad ow sk ie o końcu św ia ta (oczy­

w iście z w y elim in o w a n iem n ieaktualnych już Turków), sp ecja ln ie zaś — znana z przedruków w czasach n iem al n ajn ow szych — P rze p o w ie d n ia S y b illi o końcu

(13)

422 H E L E N A K A P E Ł U S

Nie jeden Lwowczyk w yzyskiw ał n a am bonie takie m otyw y. O kilka w ierszy niżej przytacza Orzechow ski analogiczne kazanie „M alchra m n ich a“, słynnego M elchiora z Mościsk, utrzym an e w tonie rów nie zło­ w różbnym , nadm ienia też, że do tem atyki tej chętnie w racali przeróżni kaznodzieje, że nieobca była ona pospolitym ludziom.

Św iadectw o Q uincunxa dotyczy m niej więcej czasów, gdy Cantio de

Hungaria occupata ukazyw ała się drukiem , że zaś i w cześniej, w latach

czterdziestych, było podobnie, dowodów nie brak.

P rzek on u je o ty m m ała książeczka, w ydana w 1545 r. w K rakowie,

„apud viduam •, Floriani U ngleri“, o znam iennym ty tu le: B ellu m theologi- cu m e x arm am entario O m nipotentis a d versu m Turcas. A utor jej, kano­

n ik lwowski A ndrzej Lubelczyk z Bochni, u p a tru je w podniesieniu m oral­ nym społeczeństw a głów ny oręż do w alki z Turkam i, przy okazji zaś przypom ina czytelnikow i o klęskach nieurodzaju, szarańczy i powodzi, widom ie zapow iadających gniew Boży.

Cofnięcie się jeszcze o parę lat w stecz, do d aty pow stania Pieśni, i do­ k ładn a analiza takich dokum entów literackich jak wyżej przytoczone sta ­ now i w łaściw ą drogę dla odtw orzenia sy tu acji, w której u tw ór powstał, i pozwoli w yśw ietlić niejasności w jego „kaznodziejskiej“ części zaw arte. A niejasności tak ich jest kilka; zaraz pierw sze słow a owego „upom nienia“ przynoszą zagadkow e sform ułow ania: „poselstw o dw oje“ , „człowiek, k tó ry n ie m iał m o w y“. A utor czyni tu n ajw yraźn iej aluzje do jakichś ówczes­ n y ch w ydarzeń, znanych doskonale każdem u praw dopodobnie mieszcza­ ninow i krakow skiem u z poł. XV I stulecia, n am dziś znanych niedokład­ nie lub zgoła nie znanych zupełnie.

Na rok przed tragicznym i w ypadkam i na W ęgrzech K raków był w idow nią pew nego zajścia w katedrze w aw elskiej, k tóre mocno poruszyło opinię publiczną. Opisał je Hozjusz w liście do D antyszka, datow anym 4 kw ietnia 1540; w przekładzie polskim opowieść ta w ygląda n astę­ pująco:

Inna rzecz w yd arzyła się na trzeci dzień po W ielk iejn ocy [29 m arca]. Za­ konnik p e w ie n 20 odziany w szatę sw eg o stanu w szed ł na k azaln icę w ła śn ie, gdy śp iew an o n a b o żeń stw o i obecni b yli dostojnicy, i w ielk im głosem zaw ołał: „Słu­ chajcie, słu ch ajcie, słu ch ajcie! B óg znosić dłużej n ie m oże p rzew in ień sw ego lu ­ du i jak n ieg d y ś św iętem u Jan ow i E w an geliście, tak teraz m n ie niegodnem u raczył ob jaw ić, że p o sta n o w ił św ia t cały n a w ied zić klęsk am i jak nigdy ciężkim i, a zaczn ie od św ią ty n i s w o je j“.

W ielk ie b yło zdu m ien ie, gdy to usłyszano, uznano go za szalonego. Skoro zaś jak aś osoba, stojąca n ajb liżej, spytała: „Cóż za bajki op ow iad asz!“, odrzekł jej: „N ie b ajk i m ów ię, lecz p raw d ę oczyw istą. M acie m n ie za szalonego — zdrów na u m y śle je ste m “. P otem za rozkazaniem starszego kleru w yprow adzony został przez k sięd za z katedry, co uznano p o w szech n ie za p osu n ięcie n

(14)

„ C A N T IO D E H U N G A R IA O C C U P A T A “ 423

jem ne, zw łaszcza gdy poznano w nim duchow nego odznaczającego się w ie lk ą św ięto ścią życia.

W ezw any, przybył do m n ie tego sam ego dnia; rozm aw iałem z nim w iele, w y d a ł się rozsąd n iejszy niż niejed en z tych, co p olecili nim się zająć. W ypyty­ w a łem go, czem u pow ziął zam iar p rzem aw iania w ła śn ie z tego m iejsca. Opo­ w ied zia ł mi, że m iał n iezw y k ły sen, w którym objaw iono mu upadek K ościoła. W tym że śn ie otrzym ał pięciokrotnie p olecen ie podania tego do publicznej w ia ­ dom ości pod groźbą straszliw ych kar za n ieposłuszeństw o.

B iskup krakow ski zlecił kilku osobom , by zbadały tego człow ieka i orzekły, czy m ożna m u zezw olić na publiczne przem aw ianie. Ja rów nież zostałem tam pow ołan y [...]. W yrok przedłożony do aprobaty bisk u p ow i op iew ał, że w oln o m u ten sen rozgłaszać, p ierw m usi jednak okazać na p iśm ie jego t e k s t 21.

Kom isja, o której w spom ina Hozjusz, nie zakończyła n a tym swojej działalności. Praw dopodobnie w związku z powyższym w ydarzeniem po­ zostają fakty dalsze, opisane w książce młodego teologa krakow skiego, M ateusza z Kościana, w ydanej drukiem w 1542 roku. Książka, nie w ym ieniając i tym razem nazw iska bohatera, opow iada o w idzeniu pew ­ nego kapłana, k tó ry już dawniej ,,habuit praeter hanc quam exam inandam

ascrïbemus m anifestas visiones cum reuelationïbus reru m ven tu ra ru m “,

teraz zaś, we w rześniu 1541, m iał nowe objaw ienie i groźną przestrogę; Biada, biada, biada, n ieczu łe jest dla Pana serce tego ludu, do zbrodni do­ dają zbrodnie! J eśli n ie naw rócą się do Pana i n ie porzucą dróg sw o ich bezboż­ nych, w ciągu trzech la t dotknięci zostaną ciężkim i klęsk am i, a zw ierzch n icy ich zginą n ę d z n ie 22.

R ozpraw ka M ateusza z Kościana pow stała jako rezu ltat badań pod­ jętych z polecenia episkopatu, a badania te m usiały upew nić teologów 0 w iarygodności owego w izjonera, sam bowiem arcybiskup G am rat na­ pisał do książki przedm owę, tra k tu ją c całą historię zupełnie poważnie. Być może, wiadomość o dw u krakow skich „proroctw ach“ z r. 1540 1 1541, przekazana przez list Hozjusza i pracę Kościańczyka, rozjaśnia tajem niczą aluzję do „dwojego proroctw a“ , a niezw ykła postać kazno­ dziei, w którego usta anonim ow y poeta włożył długi ekskurs um oral- niający, również kojarzy się z osobą „erem ity “ wsławionego odw ażnym w ystąpieniem w katedrze.

W każdym razie, jeśli naw et szczegóły powyższe nie tłum aczą dosta­ tecznie niejasnych m iejsc tek stu , to jedn ak pozwalają zrozumieć, w ja ­ kiej atm osferze on powstawał.

Atm osferę tę ukształtow ały w znacznej m ierze w ypadki historyczne r. 1541 i one w łaśnie doszły do głosu w drugiej części om aw ianego w ier­ sza. T em atem p artii n arracyjn ej są w ydarzenia na W ęgrzech zaszłe 21 S. H o s i u s, E pistolae tu m etiarn eius o ration es legationes. E d itionem cura- verunt F. H i p i e r , V. Z a k r z e w s к i. T. 1. C racoviae 1879, s. 89. P rzek ład H. K.

22 M a t e u s z z K o ś c i a n a , E xam en sp iritu u m e t vision u m . C racoviae 1542, k. C4V. Przekład H. K.

(15)

424 H E L E N A K A P E Ł U S

w sierp n iu tegoż roku, kiedy T urcja w trąciła się do rozgryw ek o koronę węgierską, toczonych przez F erdy nand a austriackiego i wdowę po Janie Zapolyi, Izabelę, córkę Z ygm unta Starego i Bony.

S tronnictw o narodow e, na którego czele stał podskarbi zm arłego króla, doradca Izabeli, m nich Je rz y U tieśenović (tzw. Frater lub Monachus), szukało oparcia przeciw H absburgom u sułtan a, ten zaś, w ykorzystując sytuację, podstąpił z w ielką arm ią pod B udapeszt oblegany przez Niem ­ ców. W ojska F erd y n an d a dowodzone przez R ogendorffa zostały krw aw o rozgrom ione podczas nieudanej p rzepraw y przez D unaj, Solim an zaś ogłosił się opiekunem m ałego J a n a Z ygm unta Zapolyi i zaczął dyktow ać w arunki. P ierw szy rozkaz zalecał Izabeli natychm iastow e usunięcie się w raz z synkiem do prow incjonalnego zam ku w Lippie. N ikt już nie m iał w ątpliw ości, jakie są praw dziw e zam iary strasznego sojusznika. 2 września su łtan odbył uroczysty w jazd do B udapesztu. W stolicy W ęgier zaczęły się rządy tureckie. W ieści o ty m szybko obiegły Europę, budząc wszędzie przerażenie.

Jed n y m z najbardziej zagrożonych teren ó w stała się, obok państw a H absburgów , także Polska. T utaj też, w sk utek stałych kon tak tów kan­ celarii królew skiej z dw orem budeńskim Izabeli, stosunkow o rychło i do­ kładnie dochodziły inform acje o aktualnej sytu acji na W ęgrzech. Znam y dziś kilk a różnych relacji pisanych. W pośw ięconych ty m latom tomach zbioru A cta Tom iciana zn ajd u ją się m. in. odpow iednie listy naocznych świadków, P io tra Porem bskiego, wówczas sek retarza Izabeli, oraz A ndrze­ ja Górki, królew skiego posła, adresow ane do Bony i Z ygm unta S tare­ go. Oczywiście info rm acje tak ie w ychodziły z kręg u w aw elskiego i roz­ szerzały się z dużą szybkością.

Ju ż m niej więcej w dwa tygodnie po zw ycięstw ie tureckim , 11 w rześ­ nia, z W ilna, gdzie przebyw ał wówczas król, pisze Hozjusz do D antyszka:

P rid ie N a tiv ita tis b ea te V irg in is [7 w rześn ia] a lla ta su n t hic tr is tis s im a nova de tu r p i fu g a m ilitu m G erm a n o ru m 23.

W liście zaś do tegoż z 1 października raz jeszcze pow raca do ak tu ­ alnego te m a tu : „M iserabilem cladem accepit exercitus Regis Roman[o-

rum], cuius historiam m itto perscriptam R. Dni V. [...]“ — i kończy

pełnym przerażen ia w ykrzyk nik iem : „Deus, m isereatur nostri!“ 24

Z estaw ienie tek stu naszej pieśni ze w spółczesnym i relacjam i dowodzi, że au to r jej dobrze w idać był zorientow any w sierpniow ych w ydarzeniach, nie tylk o bow iem popraw nie odtw orzył przebieg kam panii budzyńskiej, ale w prow adził n aw et garść szczegółów pom iniętych przez późniejsze przekazy kronikarskie.

23 H o s i u s , op. cit., t. 1, s. 115, nr 95. 24 T a m że, s. 115— 116, nr 96.

(16)

„ C A N T IO D E H U N G A R IA O C C U P A T A “ 425 I tak obok faktów powszechnie wiadom ych, jak nieudana przepraw a Rogendorffa przez D unaj, obrócenie k ated ry w Budzie na m eczet itd., odnajdujem y rów nież aluzje do poczynań dyplom acji tureckiej odpowia­ dającej posłom polskim pogróżkam i, w zm ianki o w yw iezieniu do „Niko­ pola“ łupów (m. in. dział) z obozu w ojsk Ferdynanda, o konfiskacie broni w śród cywilnej ludności w ęgierskiej, naw et o siłach i składzie arm ii nie­ m ieckiej — w szystko to podane w cale dokładnie 25.

. Być może, w szystkie te szczegóły były podówczas ogólnie znane, w y ­ daje się jednak, że au to r zetknął się z jakąś obszerną pisaną czy ustną relacją któregoś z naocznych świadków, tych zaś nie brakło, by wspo­ m nieć chociażby Polaków z otoczenia Izabeli.

W epoce, gdy pry w atn a korespondencja i wszechwiedząca „fam a“ zastępow ały z powodzeniem serw is prasow y czy radio, relacje takie, jak w spom niany list Porem bskiego, krążyły z pewnością w odpisach, przesy­ łane z rąk do rąk. O prak ty ce podobnej w spom ina zresztą cytow any po­ wyżej fragm ent z korespondencji Hozjusza.

Dla orientacji, jak owe tek sty w yglądały, w arto przytoczyć w y jątk i relacji Porem bskiego; te przynajm niej, któ re w iążą się z faktam i w spom ­ nianym i w Pieśni.

In c iv ita te ve ro p ro cla m a tu m fu it, quod q u ilib e t d o m i suae m an eat, e t arm a que h a b et sub am ission e c a p itis ad Ja n czer-A g a q u i in ecclesia sa n cti G eorgii m a n eb a t, a p p o rtâ t. O b o ed itu m e st vo ci eius, a ffe re b a n t om n es p ix id e s, gladios, hastas, tarnen ïlli, non fid e n te s n ostris o stia tim ib a n t q u a eren tes arm a. C um ia m e x a rm a sse n t m isero s cive s liberiu s om nia a g eb a n t Turcae, dom os in tra b a n t, im p era b a n t, v i tarnen n ih il a geru n t in d o m ib u s civiu m .

Q uod dom os d o m in o ru m a ttin e t, d o m in i th esa u ra rii V a len tin i T h e w r e k [T ö rö k ] e t a lio ru m v i in eas irru p u eru n t e t efra ctis fo rib u s om nia, quae h a b e- bant, d irip u eru n t. T e rru it haec res an im os om n iu m , c red eb a m u s om n in o ia m illic m ale h a bitu ros [...]28.

Q uinto d ie v e n it C aesar B udam una cum filiis suis pau lo an te m e rid ie m , e t in ecclesia m D iva e V irg in is M ariae, in qua era n t su ggesta duo p r o p te r cu ltu m id o lo ru m est ingressus. Illic a d o ra v it D eu m suum e t pro fe lic i successu a c tis g ra tiis in castra re v e rsu s e s t [...] 27.

Itaqu e T u rci circa m e r id ie i horam c iv ita te m m agno c la m o re capiu n t, sau cii e t aegroti, q u o ru m illic m u lti fu eran t, tru cid a n tu r, e t circiter 300 cu rru s d e r i- p iu n t, n eg o tia to ru m te s titu d in e s re p le ta e m ercib u s sp o lia n tu r. R elicta su n t ib i octo m aiora to rm en ta , p ecu n ia reg is e t pan n u s so lu tio n i stip e n d a rio ru m d e s ti- natus, va sa v in i 600, fa rris va sa 1600, aven a e [...] 1000, m u ltu m p ecu n ia e co m p a - ran do com m eatu i, p u lv e r is tunnae 3000, p lu m b i a u te m 60, g lo b o ru m sa x eo ru m m agnus n u m m eru s, 200 tela ignea, 200 g lo b i ign ei e t u t b re v ib u s m u lta c o m p

lec-25 P ieśń w y m ien ia 24 ООО, podczas gdy historycy d zisiejsi ocen iają arm ię F er­ dynanda działającą na W ęgrzech na około 26 000 ludzi. Zob. J. P a j e w s к i, W ę ­

giersk a p o lity k a P o lsk i w p o ło w ie X V I w . K raków 1932, s. 33.

26 A c ta T om iciana. R edakcja II. Rkps Ossol. 179, k. 152. 27 T am że, k. 153r.

(17)

426 H E L E N A K A P E Ł U S

ta re a d a r te lla ria m p e r tin e n tia p e rie ru n t, d en iq u e faeni, p a b u îo ru m m agna copia ib i re lic ta e s t, n am a d n e c e ss ita te m h ib ern a ru m sta tio n u m ta n ta p ro m issio facta erat, se d D eus a lite r d is p o s a it [...] 28

P orów nanie Cantio z tekstem Porem bskiego m a nie tylko wykazać zgodność szczegółów historycznych z poetycką w ersją anonim owego pol­ skiego au to ra. Odłożywszy na bok spraw ę ew entu alny ch powiązań m iędzy pieśnią a rela cją sek retarza w ęgierskiej królow ej, w a rto zwrócić uwagę n a inny asp ek t zagadnienia. Idzie o to, że wiedząc, jakie fak ty były p raw ­ dopodobnie znane poecie, m ożem y śledzić, jakim przeobrażeniom podle­ gało tw orzyw o historyczne w jego ręku. Z estaw ienie więc powyższe w sposób ciekaw y pokazuje literacki w arsztat, z którego nasz w iersz się wywodzi.

C haraktery sty czn ą cechę tego w arsztatu stanow i przede w szystkim um iejętność przekuw ania w ydarzeń politycznych na poezję, odejm ow anie im c h a ra k te ru kronikarskiego, sw oista stylizacja, bez czego żywot utw o­ ru w krain ie poezji byłby krótkotrw ały. Nie znaczy to w cale, że pieśń po­ zbaw iona jest realizm u, przeciw nie, nacechow any jest nim każdy opis. O ile jed n ak spraw ozdaw czy tok prozy Porem bskiego ustaw ia w szystkie fak ty n a jednej płaszczyźnie, o tyle pieśń sku pia uw agę czytelnika na pew nych tylko, sta ra n n ie dobranych m om entach. Chodzi w yraźnie o w y ­ w ołanie zam ierzonych efektów : współczucia i w rażenia grozy. Udało się to bardzo dobrze, być może w skutek osobistego sto su nk u au to ra do spraw opisyw anych i żyw ej sy m p atii dla sąsiadów, k tó ra przeziera przez stro fy w iersza.

N ajdobitniejszą ilu stra c ję tej m etody stanow i opis rządów tureckich w stolicy W ęgier. Obraz okupow anego Budzynia, tak sugestyw ny w w ersji pieśniow ej, w przekazie historycznym w ygląda znacznie m niej efek­ townie. Nie m a m ow y o niesłychanych gw ałtach na cyw ilnych m ieszkań­ cach Budy, k tó rz y w porów naniu z jeńcam i niem ieckim i niem al nic nie ucierpieli. Porem bski w spom ina o konfiskacie broni i rew izjach czynio­ n ych w poszukiw aniu nie oddanych mieczów i włóczni. Grabieże na w iększą skalę w ydarzyły się tylko w kilku dom ach panów w ęgierskich, m. in. podskarbiego Töröka, aresztow anych i w yw iezionych z k raju , krw aw e egzekucje dotknęły niem al w yłącznie niedobitków z arm ii Ro- gendorffa, zaś nakaz opuszczenia m iasta dotyczył w ęgierskiego w ojska i szlachty.

Pieśniow a relacja w św ietle historii jest więc przejaskraw iona 29, choć fak ty znane były poecie niew ątpliw ie w w ersji praw dziw ej, a te

28 T am że, k. 157r.

29 Spośród dostępnej m i literatury: J. H a m m e r , G esch ich te d es O sm an isch en

R eiches. P esth 1834, s. 172— 177. — J. F. G a j s l e r , D z ie je W ągier. T. 3. W arszaw a

1902, s. 28. — P a j e w s k i , op. cit., s. 41. Zob. też M. B i e l s k i , K ro n ik a w s z y s t­

(18)

„ C A N T IO D E H U N G A R IA O C C U P A T A “ 427 z nich, które sam e przez się odznaczały się efektow nością (przerobienie kościoła N ajśw iętszej M arii P an n y na meczet, innych na k w atery w oj­ skowe), pozostawiono niem al bez zmian.

P rzy pomocy jakich środków stw orzona została tak a w łaśnie wizja rzeczywistości? O kazuje się, że autor w tym w ypadku posłużył się, czyniąc to zresztą z dużym talentem , poetyckim i loci com m unes. Mamy więc obrazy typow e: gw ałty żołnierskie, masowe egzekucje, widmo jasy ru, obrócenie kościołów w stajnie, rab un ek sp rzętu i skarbów kościel­ nych, w ygnanie kapłanów , profanacje. N iektóre z tych m otyw ów w y­ zyskał współcześnie K lem ens Janicki w elegii Budae querela, w y stępują one zresztą na teren ie poezji w różnych czasach, a przyznać trzeba, że o ich aktualności decyduje nieraz samo życie. Podobną „kliszę“ odnaleźć m ożna zarów no w nieporadnej pieśni łacińskiej z 1499 r. o zburzeniu S a m b o ra 30, jak w rym ow anej sekw encji z m szy Contra T u rc o s 31, zna­ nej z polskich m szałów końca w. XV, a zapisanej m. in. w tzw. G raduale O lbrachta. Później ty ch sam ych b arw użyje i Orzechowski, po latach zaś posłuży się nim i pieśń ludow a dla zobrazowania bestialstw tureckich w zdobytym W iedniu czy K a m ie ń c u 32. Oczywiście nasza Cantio bliższa jest pieśni ludowej niż poetyckiej wizji Janickiego.

30 S p u sto szen ie S am bora r. 1498. W ydał A. B i e l o w s k i . W: M o n u m e n t a P o l o n i a e H i s t o r i e a. T. 3. L w ów 1878, s. 253— 254.

31 W iadom ość o tej sek w en cji zaw dzięczam drow i Jerzem u W o r o n c z a k o - w i, na tek sty z G raduału Olbrachta (Gradual III, w łasn ość K apituły K rakow skiej, k. 194 i n., sek w en cja zarejestrow ana u C h e v a l i e r a, R e p e rto r iu m h ym n o lo g i-

cum . T. 2. L ouvain 1897, nr 19378) zw róciła m i u w agę m gr Z ofia R o z a n o w. Od­

p o w ied n ie zw rotki brzmią:

Sacras a ed es p rofan aru n t, T em p la C h risti d ep red a ru n t, T a m q u a m canes rabidi. S a cerd o tes e x tin x e ru n t, V asa sacra rapu eru n t, Sin e re v e re n tia .

Sanctos C h risti ex h u m a ru n t, O ssa sacra d em em b ra ru n t, P roicien do canibus.

F idem C h risti ib i colen tes O ccid eru n t et ve n d e n te s d e d e ru n t exilio.

D e flo ra ru n t in te r aras In om ales Deo caras E t p u dicas virgin es. P a rietes ubi C h ristu s Suaąue m a ter e ra t pictu s D eleru n t continuo. D ep o rta ru n t san ctas om nes C am panas, e t a m bon es D ed eru n t silen tio. [Itd.]

32 Oto fragm ent p ieśn i o K am ieńcu (Ż. P a u l i , P ieśn i ludu p o lsk ieg o w G a licji. L w ów 1838, s. 65— 66):

W sław n ym m ieście K am ieńcu Trzy korony polskie;

W sław n ym m ieście K am ieńcu Granice podolskie.

A w n ied zielę bardzo rano M iasto odebrano;

P ięd ziesiąt m łodych d ziew cząt T urczynow i dano. [...]

(19)

428 H E L E N A K A P E Ł U S

Mimo stosow ania takich, zdaw ałoby się, konw encjonalnych środków, poeta stw o rzy ł obraz sugestyw ny a szlachetnie prosty, i choć m oralizu- jący w stęp posiada także sw oje w alory, m ówiąc o artystycznych zaletach w iersza m a się n a m yśli przede w szystkim jego część epicką. D om inuje ona n a d całą resztą i rozstrzyga o w artości utw oru.

3

Dopóki w m ateriałach rękopiśm iennych nie odnajdzie się jakaś w zm ianka naprow adzająca na w łaściw y trop, rozw iązania problem u au to rstw a szukać trzeba w sam ym tekście Cantio. Dokonana pod ty m kątem analiza w iersza istotnie dostarcza kilku spostrzeżeń. Ju ż z zesta­ w ienia odpow iednich jego p a rtii z cytow aną relacją Porem bskiego wno­ sić można, że poeta orientow ał się w bieżących w ydarzeniach, znajom ość szczegółów kam panii w ęgierskiej w ręcz nasuw a w niosek o ko ntaktach z kołam i dobrze poinform ow anym i: dw orem królew skim , kancelarią lub któ rym ś z uczestników sierpniow ych w ydarzeń. F ak t w ystępow ania pieśni w zbiorze A cta Tom iciana w tom ie z dokum entam i z lat 1540— 1541 jest nie tylko przekonującym dowodem pochodzenia jej w łaśnie z tych czasów, lecz zarazem i w skazówką, z jakich kręgów wywodzić się mogły inform acje autora. Jeśli au to r ten znany był G órskiem u, nie jest w y­ kluczone, że źródło znakom itej orientacji w szczegółach kam panii w ęgier­ skiej stanow iła królew ska kancelaria lub k ap itu ła krakow ska, w skład S ied em d ziesiąt zak on n ik ów P okruszyli, połam ali,

Z bójcy p ogrom ili, K oniom w żłób sypali; P rzen a jśw iętszy Sak ram en t K onie go nie jed li, Pod nogi sk ru szyli. Przed nim poklękali.

Ten sam sch em at w y stę p u je w p ieśn i „Cna P olsk a K orono...“ oraz w dziad ow ­ skich śp iew a ch o ob lężen iu W iednia. Zob. Z. W o l s k i , P r z y c z y n k i do p ie ś n i d zia ­

d o w s k ie j o b itw ie p o d W ie d n ie m ro k u 1683. W i s ł a , 1890, s. 426. — B. G r a ­

b o w s k i , P ieśń d z ia d o w s k a o b itw ie p o d W ie d n ie m r. 1683. T a m ż e , 1888, s. 350. Na p o w y ższe zb ieżn ości zw rócił u w a g ę Ł o ś (op. cit., s. 511). Z p ieśn ią ludow ą łączy a n on im ow ego autora n ie ty lk o u życie podobnych k lisz przy k reślen iu obrazu zdobytego m iasta; w sp ó ln y jest rów n ież sw o isty sposób ek sp resji (np. opis zrabo­ w a n y ch b ogactw ). B yć m oże, p o k rew ień stw a te są zam ierzone. Z. L i s s a i J. С h o-m i ń s k i (M u zy k a p o lsk ieg o O d ro d zen ia . W arszaw a 1953, s. 74) oo-m aw iając stronę m uzyczną p ew n ej grupy p ieśni, w k tórych liczb ie zn ajd u je się i C antio, stw ier­ dzają, że „ w szy stk ie te p ieśn i są rezu ltatem ten d en cji do stw orzen ia popu­ larnego repertuaru dla szerokich kół odbiorców [...]“. W tejże k siążce podkreślono ak cen ty „ b u n to w n icze“ n aszego utw oru. W praw dzie lekcję: „W ięc p otym pany karać b ęd zie“ — uznać trzeba za błąd składacza, zaś stw ierd zen ie L issy za n ieco przesa­ dzone, m im o to jednak sam k atalog w y liczo n y ch w w ierszu w in i w ad oraz ich h ierarchia św ia d czą w y ra źn ie o kieru n k u sym p atii autora. M am y w ię c na p ierw ­ szym m iejscu pychę, n iesp ra w ied liw o ść rządzących, ucisk, co przebija „nieba w sz y stk i“ — ze sta w ie n ie bardzo w ym ow n e.

(20)

„C Y N T IO D E H U N G A R IA O C C U P A T A 1' 429 k tórej wchodzili przecież i G ó rs k i33, i Porem bski. Oczywiście rzecz cała pozostaje jedynie w sferze przypuszczeń, ale przypuszczeń nie pozba­ w ionych podstaw.

Bliższych danych o anonim ow ym poecie* dostarczyć pow inno określe­ nie jego politycznych poglądów. Tutaj za cechę w yróżniającą przyjąć by można pew ną dozę życzliwości w stosunku do Niemców i rów no­ czesną niechęć do „niecnego M nicha“, jak nazyw a słynnego b rata Jerzego, doradcę zmarłego Ja n a Zapolyi i opiekuna Izabeli. Wobec znanej n ie­ naw iści Bony do H absburgów , nienaw iści, która później doprowadziła ją do stw ierdzenia, że woli widzieć W ęgry pod panow aniem Turków niż w ręk u Ferdynanda, takie stanow isko wskazyw ałoby pozornie na solidaryzow anie się z obozem habsburskim , obozem przeciw ników kró­ lowej.

Przy bliższym jednak przyjrzeniu się sytuacji stw ierdzić należy, że nie przedstaw ia się ona tak prosto, że ak cen ty sym patii dla arm ii — nie­ m ieckiej w praw dzie, lecz zarazem chrześcijańskiej — nie m uszą św iad­ czyć o sym patiach prohabsburskich.

Były to przecież chwile, gdy pod świeżym w rażeniem now ego sukcesu Turcji także i ludzie Bonie najbliżsi interesow ali się żywo spraw ą za­ bezpieczenia państw a przed spodziew anym najazdem tureckim . G łów­ nym zaś w yrazicielem takich postulatów był sam G am rat, autor obszernego m em oriału, przedstaw ionego w 1542 r. królow i. Stanow isku swem u dał św iadectw o nie tylko w owym m em oriale, podtrzym yw ał je także w rok później na sejm iku w Środzie, w wypowiedzi, k tó ra zrobiła chyba duże w rażenie n a zgromadzonej szlachcie (cytował ją m. in. w T urcykach Orzechowski). Choćby te fak ty — a dodać do nich m ożna i ciekaw y Census K rom era, projekt wzm ożenia obronności k raju , opra­ cow any praw dopodobnie za zachętą czy z polecenia G am rata — w ska­ zują, że i w obozie Bony niebezpieczeństwo było znakomicie doce­ niane.

Sam a wieść o klęsce chrześcijan budziła wszędzie przerażenie, naw et p a n ik ę 34, i zarazem odruchy życzliwości dla pobitej arm ii Ferdynanda, to jedno więc w zupełności m ogłoby uspraw iedliw ić takie określenia Niemców, jak „czyści m ężow ie“ , „cne rycerstw o“ , czy też m odlitw ę za poległych. Niechęć zaś do M artinuzziego sam a przez się jest zrozum iała: w edle opinii współczesnych, wedle w łasnych w yznań „M nicha“ był on

33 K. H a r 1 1 e b (P io tr G a m ra t w ś w ie tle n iezn an ego życio rysu . L w ów 1938, s. 125) przypuszcza, że inform acje co do spraw tureckich G órski w p ew n y ch w y ­ padkach zaw d zięczał Porem bskiem u.

34 P lotk a głosiła, że po K rak ow ie kręcą się przebrani szpiedzy tureccy, którzy przygotow ują grunt do przyszłej in w azji. Zob. H a r t l e b , op. cit., s. 124— 125.

(21)

430 H E L E N A K A P E Ł U S

przecież człowiekiem , na k tórym ciążyła odpowiedzialność za oddanie Budy w ręce pogańskie.

Zresztą n astro je a n ty tu reck ie w Cantio nie zostały w ykorzystane dla w yraźnego popierania w ystąpień m ilitarnych przeciw Solimanowi; że nie to stanow iło głów ną intencję autora, przekonać się m ożna łatw o porów naw szy Cantio z T u rcyka m i Orzechowskiego. A kcent naczelny spoczywa w yraźnie na innym zagadnieniu, zgodnie z k on strukcyjnym schem atem pieśni, k tó ry w ygląda przecież w ten sposób: Bóg widząc ludzkie złości w zyw a przez usta ,,w idzów “ do pokuty; ostrzeżeniem po­ w inien być los sąsiadów, prośm y więc, by gniew zawieszony nad nam i zwrócił się przeciw poganom.

Spraw a posiada, być może, jeden jeszcze aspekt. Twórca wiersza najpraw dopodobniej był duchow nym , i to duchow nym katolickim . Świadczy o ty m cały tok pieśni, narzekania, że „niew iary sie nam nożyło“, świadczy też cała pierw sza, kaznodziejska nieledw ie część utw oru i mo­ dlitew ne jego zakończenie, naw oływ anie chrześcijan, by łączyli się z prośbam i pobożnych zakonników i zakonnic. Oczywiście w ydarzenia w ęgierskie w idziane oczyma duchownego przedstaw iały się bardziej swoiście, w yrazistości nabierały w ted y k o n trasty T urek — chrześcija­ nie, a cała sy m p atia siłą rzeczy leżała po tej drugiej stronie, bez względu n a to, kto ją reprezentow ał.

In tencją powyższych rozw ażań było stw ierdzenie, że autor, duchow­ ny, mógł naw et znajdow ać się w śród ludzi z otoczenia G am rata; nie istn ieją przy n ajm n iej przeciw takiej supozycji żadne kontrargum enty, a przem aw ia za nią pew na okoliczność.

Chodzi tu o ten aspekt pieśni, k tó ry określić by m ożna jako kazno- dziejsko-parenetyczny. W praw dzie te w łaśnie elem enty pow racają stale we w szystkich w ystąpieniach a n ty tureckich z w. XVI, w naszej jednak pieśni zostały w sposób specjalny zaakcentow ane. To zaś naprow adza na pew ien domysł, zwłaszcza gdy weźm ie się pod uwagę atm osferę lat 1541— 1542.

Z przypuszczalną datą pow stania pieśni zbiega się cytow ana już książka M ateusza z Kościana. M łody ten teolog, popierany gorąco przez G a m ra ta 35, w dziełku E xam en sp iritu u m et visionum zaw arł program zadziwiająco zbliżony do pierw szej części naszej pieśni. Po opisie obja­ w ień n astęp u je ostre napiętnow anie wad polskich — zbytniej żądzy bo­ gactw, niespraw iedliw ości wobec poddanych — zakończone w ezw aniem do pokuty przez Serm o ad poenitentiam inhortatorius. W tym sam ym

K M a t e u s z z K o ś c i a n a był sp ow ied n ik iem i kap elan em Gam rata, za jego spraw ą w y jech a ł na studia do R zym u, jem u zaw d zięczał sw oją karierę. Zob. H. B a r y c z , H isto ria U n iw e r s y te tu J a g iello ń sk ieg o w epoce hu m an izm u . K raków 1935, s. 404—405.

(22)

„ C A N T IO D E H U N G A R IA O C C U P A T A 4 3 1

tonie u trzym ana jest przedm owa G am rata, który nad całą książką roz­ ciągnął groźbę rychłej k ary Bożej, naw iązując do om aw ianych w tekście przepow iedni. Podobne tendencje doszły do głosu jeszcze w yraźniej w następnej książce Costeniusa, zwanej już wręcz N apom nieniem do

kościołów polskich 36.

Wiadomo, że obie książki M ateusza z Kościana, w ydane pod auspicja­ m i arcybiskupa, opatrzone: jedna jego przedm ową, druga poświęconą m u dedykacją, stanow iły część program u G am rata z owych lat. Program ten m iał na celu podniesienie poziomu m oralnego i duchow ieństw a, i w iernych, i najdobitniej doszedł do głosu w 1542 r. na synodzie w Piotrkow ie, gdzie z kolei mówcą synodalnym był in ny pow iernik i współpracow nik G am rata, M arcin K rom er 37.

Biorąc pod uwagę w ystępow anie w utw orze literackim tych sam ych elem entów , które stanow ią istotę dążeń realizow anych równocześnie przez część wyższego kleru krakowskiego, można przypuścić, że istn iały m ię­ dzy nim i jakieś powiązania. Pieśń rozpatryw ana w perspektyw ie przy­ toczonych powyżej faktów może uchodzić naw et za dalekie ogniwo akcji inspirow anej przez G am rata. Oczywiście, naiw nym uproszczeniem byłby wniosek, że Cantio de Hungaria occupata napisana została na czyjeś za­ m ówienie — idzie tylko o to, by stosunkow o dokładnie określić kręgi, z jakich wywodził się jej autor.

Z rozw ażań dotychczasowych w ynika, że był to duchowny, związany z Krakow em , niechętny now inkarstw u, posiadający k o n takty z dworem , kancelarią królew ską lub kapitułą, być może człowiek z otoczenia Gam ­ rata, w każdym razie ktoś z poczynaniam i arcybiskupa zaznajom iony. G dy posiada się ty le danych, m ożna próbować operow ania nazw iska­ mi. W przypadku Cantio de Hungaria occupata postawiono już pew ną hipotezę: H enryk Barycz, om aw iając w P olskim słow niku biograficznym postać Stanisław a K le ry k i38, jem u w łaśnie przypisał autorstw o tego utw oru, bez podania jednak bliższych uzasadnień.

K onfrontacja tego, co wiadomo obecnie o K leryce-G ąsiorku, z tym , co dało się dedukcyjnie wydobyć z samego tek stu pieśni, w ydaje się utw ierdzać praw dopodobieństw o takiego rozstrzygnięcia.

Stanisław K lery ka królewski, zapisyw any zwykle w dokum entach jako Stanisław z Bochni, właściwie zaś Stanisław Gąsiorek, w uj i opie­ kun Łukasza Górnickiego, duchow ny o zainteresow aniach m uzycznych i poeta, w ydobyty z zapom nienia przez Stanisław a W indakiewicza, od

* M a t e u s z z K o ś c i a n a , C oh ortatio S a rm a tica ru m E cclesiarum . C racoviae 1543.

s' Zob. J. K o r y t k o w s k i , A rc y b is k u p i g n ieźn ień scy, p ry m a so w ie i m e tro p o li­

ci polscy. T. 3. Poznań 1889, s. 110— 114.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Niezależnie od tego, czy wasza wyprawa zakończyła się sukcesem, czy klęską, zastanówcie się nad sposobem podejmowania decyzji.. Przedyskutujcie to w grupach, zapiszcie odpowiedzi

Mówię, iż dzisiaj zajmiemy się porównywaniem władzy, jaką sprawowali w Rzymie: Gajusz Juliusz Cezar oraz Oktawian August.. Spróbujemy odpowiedzieć na pytanie zawarte w

Wskaż rzeczowniki mające tylko liczbę mnogą:.. Wskaż przymiotniki, które się

Może nawet zgodziła- by się zostać moją żoną.. Tylko wcześniej musiałby stać

Fenomenem współczesnej turystyki jest rozwój turystyki wiejskiej i agroturystyki. O ile dawniej były one świadczeniem, nawet nieodpłatnie, usługi turystycznej dla miejskiej

Wykładali profesorowie polscy, zwłasz- cza z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, także z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, Akademii Medycznej w Warszawie,

zrekrutowa- nych wolontariuszy, oni odwiedzali już rodziny, reprezentowali Paczkę i bałam się, że na nich wyleje się cała niechęć ludzi, choć przecież nie oni zawinili.

W jaki sposób narzędzia TIK wspierają rozwijanie u uczniów umiejętności pracy