• Nie Znaleziono Wyników

Nałęczów i wieża ariańska w "Nawracaniu Judasza"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nałęczów i wieża ariańska w "Nawracaniu Judasza""

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

Adam Jarosz

Nałęczów i wieża ariańska w

"Nawracaniu Judasza"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 51/1, 215-240

(2)

NAŁĘCZÓW I W IEŻA A RIA NSKA W „NAW RACANIU

JU D A SZ A “

K ażd y w y jeżd ża ją c z N a łęczo w a jed zie do sw oich , ja ty lk o jed en w y jeżd ża ją c z obcego m iejsca jad ę do obcego — to też żal m i i tego obcego. Tu góry i doliny, d rzew a i lu d zie m ają na sob ie jak b y znaki m oich m y śli 1 cier p ień i.

Tym i słow y, zapisanym i 11 w rześnia 1891, w ro k i jed en dzień

po przy by ciu do N ałęczow a, Żerom ski doskonale scharakteryzow ał

sw ą w łasn ą sy tu ację życiow ą i n a jej tle w skazał na powód trw ałego

już odtąd se n ty m e n tu do tej m iejscowości. M łody wówczas, początku­

jący pisarz-now elista, po w ielu zaw odach, niepow odzeniach, n i e ­

zrealizow anych m arzeniach, m ógł p rzy n ajm niej n a pew ien okres

ustabilizow ać jakoś swe życiowe prow izorium . Możliwość ta by ła

w łaściw ie koniecznością po n ieu d ałych dośw iadczeniach w arszaw ­

skich, gdzie i biedy stu den ck iej zaznał niem ało.

D zięki pom ocy i rekom endacji swego przyjaciela, J a n a Strożec-

kiego, został nauczycielem w dom u M ichałostw a G órskich, w łaścicieli

Nałęczowa.

W arunki do pracy litera ck iej b y ły tu id ealn e. Z ajęć ob o w ią zk o w y ch m ia ł n ie w ie le , m ó g ł w ię c dużo czasu p o św ięcić na u lu b ion e sam otne spa­ cery, n a w ęd ró w k i po w sia c h ok oliczn ych i g a w ęd y z lu d em [...]2.

P isarz nie ograniczał się wówczas do spacerów po p a rk u zakładu

uzdrow iskow ego, w pobliskich w ąw ozach czy n a G órę A rm atnią,

ale poznał także (w iem y to z D zienników ) niedalekie Czesławice,

A ntopol, W ąw olnicę czy nieco dalej położony W ojciechów (około 7 km

od Nałęczowa).

Oczywiście, jak zawsze, ta k i wówczas interesow ało Żerom skiego

życie p ro sty ch ludzi. B ardzo dokładnie obserw ow ał sta n ośw iaty i cy­

w ilizacji, w a ru n k i życia i m ieszkania — to w szystko, co składa się

1 S. Ż e r o m s k i , D zie n n ik i. T. 3. W arszaw a 1956, s. 483.

(3)

216

A D A M J A R O S Z

n a pojęcie poziom u kultu raln ego . W tedy to chyba pow staw ały za­

w iązki jego późniejszych działań i pom ysłów w dziedzinie p rac y

społecznej i ku ltu raln o -o św iato w ej. Znam ienne, że i realizację sw ych

zam ierzeń podjął Żerom ski po latach w łaśnie w Nałęczowie. W ówczas

m ógł już tylko najw yżej skontrolow ać swe daw ne obserw acje. N a nic

innego nie m iał czasu, prow adził bowiem życie p ełne dynam iki

i tem pa, całkow icie pośw ięcając się realizacji n ap raw d ę w ielkich za­

d ań społecznych.

P o byt w Nałęczow ie przeciągnął się do stycznia 1892, czyli trw a ł

ro k i cztery m iesiące. Po opuszczeniu dom u G órskich Ż erom ski

w spom ina:

N ieraz ża łu ję tej ciszy, jak ą ta m m iałem , ale z drugiej stron y w id zę, że ta cisza w ła śn ie rozstroiła m ię i odebrała m i dużo m łod ości. T akem s ię ta m zestarzał! N ab rałem n a ło g ó w em ery ta-ascety, k tó ry po n a g ły m w y jśc iu na szerszy św ia t m a m a sę n aw yk n ień , upodobań, a n a w et m o ra l­ n y ch „ w id zim isię“ — czysto s ta r c z y c h 3.

Toteż z początkiem r. 1892 pisarz opuszcza posadę nauczycielską

i w yjeżdża przez K raków i W iedeń do Szw ajcarii. W racając, n a

k ró tk o w pada do K rakow a, skąd u d aje się n a kilkum iesięczny pobyt

w Zakopanem . M imo ty ch podróży k o n tak t serdeczny z N ałęczow em

ciągle trw a. W zruszające ślady pam ięci, ja k ą pisarz n a zawsze za­

chow ał dla Nałęczowa, znaleźć m ożna w listach do narzeczonej,

pisanych w ro k u 1892.

W iosną 1905, w zw iązku z odgłosam i nadciągających w y d arzeń ,

po d w u letn im blisko pobycie w Z akopanem Ż erom ski przenosi się

do Nałęczowa. J e st to już zupełnie in n y człow iek niż w lata ch

1891— 1892; dojrzał, pogłębił się, m a za sobą solidne „ stu d ia “ w b i­

bliotekach R apersw ilskiej i Zam oyskich w W arszaw ie. T en dośw iad­

czony b ibliotekarz dopracow ał się wreszcie — i to je st n ajw ażn iej­

sze — św ietnie zapow iadającej się pozycji pisarskiej.

N astęp u je teraz bardzo ciekaw y okres w życiu i tw órczości Że­

rom skiego. M am y w iele dowodów, że dośw iadczenia życiow e i p raca

społeczna pisarza w Nałęczowie stan ow iły podstaw ę, z k tó re j w yrosły

obszerne i bardzo cenne p artie jego twórczości 4. I ta k np. now

elka-, 3 P i o ł u n - N o y s z e w s k i , op. cit., s. 2 2 0.

4 Zob. H. M a r k i e w i c z , P ru s i Ż e ro m sk i. R ozpraw y i szk ice literack ie.. W arszaw a 1954, s. 355 — ze sta w ie n ie prac i w sp o m n ień in fo rm u ją cy ch o d zia­ ła ln o śc i sp o łeczn o -o św ia to w ej Ż erom skiego w N a łęczo w ie. — F. A r a s z k i e -

wi c z ,

D zie ła i tw ó r c y . W arszaw a 1957. Tu rozdziały: 1) W k ręg u „Ś w ia tła “ S te fa n a Ż ero m sk ieg o . — 2) N a łę c zó w P ru sa i Ż ero m sk ieg o .

(4)

rep o rtaż Z o d czytem ukazu je działalność odczytow ą prow adzoną

w ram ach „Ś w iatła“ . Dośw iadczenia p racy ośw iatow o-pedagogicznej

zaw arte są w w ielu scenach R ó ży (1909) oraz w dram acie Uciekła m i

przepióreczka (1924)5. W spom nieć w ypadnie także o obszernie n a ­

kreślonym obrazie uzdrow iska w Cisach-Nałęczowie w pow ieści

L udzie bezdom ni (1900), choć jest to w y n ik w cześniejszych w rażeń

nałęczow skich pisarza.

Szczegółowe zbadanie problem u, w ja k i sposób dośw iadczenia te

w eszły do tw órczości Żerom skiego, w y d aje się być spraw ą in te resu ­

jącą i w cale nie bagatelną. Chodziłoby tu o realia historyczno-

geograficzne, dalej o m om enty autobiograficzne oraz w ydarzenia

z życia i działalności społecznej przyjaciół pisarza. W eźm y np. p ełne

d ram atyzm u sceny ucieczek z w ięzień carskich (Róża, Uroda życia )’,

okaże się, iż i tu ta j zaw arte są osobiste w spom nienia pisarza

(Żerom ski w raz z F au sty n ą M orzycką i W alen tyn ą N agórską pom agał

zbiegom z Z am ku Lubelskiego w 1905 r., u k ry w a ł ich chwilow o

w szopie na P ału b ach 6). Z apew ne i dośw iadczenia Dulębów, któ rzy

„specjalizow ali się“ w udzielaniu pom ocy przy organizow aniu leśnych

nabożeństw czy p rzek rad an iu się przez austriack ą granicę po ta jn y

ślub, nie p o z o sta ły ‘bez w pływ u n a n iek tó re piękne k a rty U rody ż y ­

c ia 7. In n y drobiazg: G rześ W ójcik z R ó ży to postać jak n ajb ard ziej

auten ty czn a. Był on uczestnikiem w ielkiej m anifestacji, zorganizo­

w anej w spólnie przez P P S i endecję w listopadzie 1905 po ogłoszeniu

konstytucji. N a czele pochodu, podobno w pięknym stro ju ludow ym ,

ten urodziw y parobczak niósł czerw ony sztand ar 8.

N ajpełniejszy jed n ak obraz ówczesnej p racy społecznej, ośw iatow ej

i pedagogicznej w Nałęczow ie znajdziem y w Naw racaniu Judasza

(1916).

5 Zob. Z. Z a r n e c k a , D zia ła ln o ść o ś w ia to w a F a u sty n y M o r zy c k ie j n a tle

epoki. 1864— 1910. W arszaw a 1948, s. 110— 114. Zob. też, sp isan y w lu ty m 1932, P a m ię tn ik H. D u lę b in y o Ż e ro m s k im w N a łę c zo w ie . W: 25-lecie G im n a z ju m W a c la w y A r c is z o w e j w L u b lin ie. (1912— 1937). L ublin 1937, s. 114— 117.

6 Zob. E. L. M i g a s i ń s к i, W sp o m n ie n ia o S te fa n ie Ż e ro m sk im . W arsza­ w a 1927, s. 40.

7 I. W. K o s m o w s k a , K a z im ie r z D u lęb a . N i e p o d l e g ł o ś ć , 1933, t. 7, s. 5.

B Zob. K. D u l ę b a , K ilk a sz c ze g ó łó w z ż y c ia S te fa n a Ż ero m sk ie g o w N a ­

łę c z o w ie i L u b lin ie. Z i e m i a L u b e l s k a , 1925, nr 295. Zob. też P a m ię tn ik H. D u lę b in y o Ż e r o m s k im w N a łę c zo w ie , s. 116.

(5)

218

A D A M J A R O S Z

O m aw ia tu Ż erom ski w sz y stk ie fo rm y pracy, które istn ia ły w N a ­ łęcz o w ie. U tw ór ten jest p ierw szo rzęd n y m źród łem do poznania prac o św ia to w y ch tego okresu. P rzed sta w ia nastrój, który tu p an ow ał, i p rze­ ży cia u czestn ik ów , o co trudno w in n y ch ź r ó d ła c h 9.

P isarz głęboko przeżył burzliw e la ta po r. 1905, owe „krótko­

trw a łe czasy, kiedy w nieszczęśliw ej k rain ie m ożna było pracow ać“ 10.

Nic też dziwnego, że n aw et po w ielu latach m ógł dokładnie odtw o­

rzyć różne frag m en ty m inionych zdarzeń.

W kręgu ówczesnych przy jaciół Żerom skiego ro zw ijała się żyw a

działalność społeczno-ośw iatow a. W tedy to w w alce z w pływ am i

endeckiej „M acierzy“ pow stało T ow arzystw o O św iatow e „Ś w iatło“ ,

niosące ludow i praw dziw ie dem okratyczn ą ośw iatę. A tm osfera ty ch

„gorących“ lat w alki o treść i c h a ra k te r nauczania powszechnego,

prow adzonej przez „dem agogów i socjalistów “ spod znaku Ż erom ­

skiego, została uw ieczniona n a k a rta c h Nawracania Judasza. Pisze

ta m Żerom ski z pew ną ironią:

I tak oto cich e m ia sto p o d zieliło się na obozy, zw alczając się w zajem , zresztą za p om ocą d w u o św iat, d w u k u rsów w ieczorn ych , dw u arytm etyk , dw u gram atyk, d w u dyktand, p oczątk ów geom etrii и .

Sam Ż erom ski przez jak iś czas prezydow ał oficjalnie z a re je stro ­

w an em u T ow arzystw u, którego zebranie organizacyjne odbyło się

po ro k u faktycznej działalności, 23 w rześnia 1906 12. Ze „Ś w iatłem “

zw iązani byli m. in. tacy ludzie, jak G u staw D aniłow ski, F au sty n a

M orzycka, H en ry k a Rodkiew iczów na, doktorostw o Rudzcy, M aria

Bogdanow iczówna, F elicja Sulkow ska, J a n W itkiew icz, doktor M ie­

czysław B iernacki, n a jp ie rw w iceprezes, a później prezes organizacji.

W dom u Żerom skiego pow stała szkoła pow szechna. W ładze car­

skie pisały, że udział pisarza w jej zarządzie m a na celu zaszczepianie

uczniakom socjalistycznych i antyrządo w ych i d e i 13. W tej opinii

tk w iła oczywiście pew na przesada, spow odow ana obaw ą przed szybko

ro zw ijającą się postępow ą ośw iatą polską. W ro k u 1909 w ów­

czesnej gu b ern i lubelskiej było ju ż 18 oddziałów szkolnych „Św ia­

tła “ .

9 Z a r п е с к а , op. cit., s. 113— 114.

10 S. Ż e r o m s k i , P ism a. P o d red. S. P i g o n i a . T. 16. W arszaw a 1948, s. 159.

11 T a m że , s. 165.

13 S. P t a s z y c k i , S te fa n Ż e r o m s k i w L u b e lsk ie m . O p in ie d a w n y ch urzę­ d ó w carsk ich o S. Ż erom skim . G a z e t a L u b e l s k a , 1925, nr 287.

(6)

Z in icjaty w y Żerom skiego w początkach listopada 1905 założono

u n iw e rsy te t ludow y w Nałęczowie. W okresie od 10 grud n ia 1905

do 22 listopada 1907 wygłoszono tu około 65 odczytów. Część z nich

m iała c h a ra k te r patrioty czn y ch akadem ii rocznicow ych (pow stania,

K o n sty tu cja 3 M aja), inne b y ły poświęcone litera tu rz e polskiej (m. in.

odbył się 4 lutego 1906 odczyt M orzyckiej o Lenartow iczu). P rz e ­

w ażały jed n ak odczyty poświęcone spraw om społecznym , praw nym ,

ekonom icznym , spółdzielczym . Nie zapom inano o popularyzacji

nauki, o zdobyczach techniki, o postępie w rolnictw ie. Nawracanie

Judasza dokładnie n o tu je głów ne k ieru n k i działalności u n iw ersy tetu .

J a k w iern y m obrazem życia jest pod tym w zględem ta powieść,

m ożem y się przekonać porów nując ty tu ły odczytów z zestaw ieniem

działalności u n iw e rsy te tu ludowego w Nałęczowie w latach 1905—

1908, dokonanym na podstaw ie tzw . czarnego zeszytu i4.

Bardzo sym ptom atycznym przykładem ow ej „w ierności“ jest po­

stać Piotrow ickiego. Nie ulega n ajm niejszej w ątpliw ości, że chodzi tu

o K azim ierza Dulębę. W ro k u 1905 D ulębow ie m ieszkali chwilowo

(za nam ow ą Żerom skiego przenieśli się niebaw em do Nałęczowa) we

w si Piotrow ice, odległej o p arę kilom etrów od Nałęczowa. Z dużą

dozą praw dopodobieństw a m ożna przypuścić, że nazw isko bohatera

powieści pow stało jako w yraźn a alu zja do tego fak tu , może n aw et

ironiczna (pan na Piotrow icach — Piotrow icki). W lecie 1906 D ulę­

bowie w yjeżdżają z Nałęczowa. D ulębina w spom ina, że stało się to

ku u b o lew a n io m Ż erom skiego, który serd eczn ie p okochał m ęża m ego i u w ie c z n ił go w ie r n ie w p o w ieści N a w ra c a n ie Ju d a sza w osob ie P iotro- w ieck ieg o [!], a m iejsco w o ść, w której zam ieszk aliśm y, N iezab itów , na­ zy w a ją c N ieb ylan k ą. To n ied alek ie, bo z a le d w ie k ilk o k ilo m etro w e oddale­ n ie n ie p rzeryw a k ontaktu n aszego z p. p. Ż erom skim i.

Na każde żądanie D ulęba śpieszy z w ykładam i o treści rolniczej

lub społecznej — bądź n a P ałub y , bądź na k u rsy nauczycielskie. Ju ż

wówczas Ż erom ski darząc K azim ierza D ulębę n iek łam an ą serdeczno­

ścią daw ał m u dowody wdzięczności za o fiarną i n iestrudzoną dzia­

łalność. D ulębina pisze w e w spom nieniu:

P am iętam , jak z rozradow aną tw a rzą d zięk o w a ł [Żerom ski] m ężo w i po jego w y k ła d a ch przyrodniczych, że sam się w ie le z przyrody n au czył *5.

14 Ż e r o m s k i , P ism a, t. 16, s. 159— 163. Por. D o d a te k do obecnego arty­ kułu, cz. [3].

(7)

220

A D A M J A R O S Z

N ajpiękniejszym chyba w yrazem tej wdzięczności są stro n y po­

wieści pośw ięcone P iotrow ickiem u-D ulębie 16.

P a rę słów w y p adn ie poświęcić określeniu zaw odu Piotrow ickiego.

J a k chce Żerom ski, był on profesorem agronom ii w jed n ej z uczelni

rolniczych w G alicji; za radykalizm , moc c h a ra k te ru i godność po­

zbaw iony został możności w ykładania. D ulęba rzeczyw iście w G alicji

przebyw ał po r. 1900, kiedy to z rozkazu w ładz adm in istracy jn y ch

m usiał opuścić K rólestw o. Tam powierzono m u stanow isko in sp ek ­

to ra rolnego, to jest organizatora takich in sty tu cji, jak kółka rolnicze,

m leczarnie, m aślarn ie, spółdzielnie. Ale i „profesorem “ był także

D ulęba. W lata ch 1903— 1905 17 był kierow nikiem pierw szej w K ró ­

lestw ie niższej szkoły rolniczej w Pszczelinie. Stanow isko to jed n ak

opuścił nie z pow odu sw ych rad y k aln y ch poglądów ja k P iotrow icki;

po p ro stu stan zdrow ia (choroba płuc) zm usił go do tego.

Szczegółowe rozpatrzenie tego konkretnego p rzy kład u prow adzi

do w niosku potw ierdzającego znaną właściwość w a rszta tu Ż erom ­

skiego: pisarz m ocno trzy m ał się autentycznego tw orzyw a; p ra ­

w ie nigdy jed n ak , n a w e t w w y pad ku bardzo epizodycznych postaci

lub zdarzeń, nie obeszło się bez czujnej ingerencji, m odyfikującej je,

niekiedy tylko w szczegółach, ale zawsze w sposób istotny dla założeń

pisarskich.

W Nałęczow ie organizow ano także w ty m czasie am ato rsk ie p rzed­

staw ienia te a tra ln e o tem atyce patriotyczn ej (fragm en ty Dziadów,

16 K o s m o w s k a (op. cit., s. 12— 13) przytacza p ięk n ą ch arak terystyk ę K. D ulęby, którą n ap isał Ż e r o m s k i w celu w y jed n a n ia p om ocy na lata starości:

„Z nałem go od la t w ielu . W ied ziałem o jego pracach dyrek torsk ich , k ie ­ row niczych, a o so b iście sty k a łem się z n im w pracach o św ia to w y c h na teren ie ziem i lu b elsk iej. B y ł on najgorętszym , n ajczyn n iejszym , n ie u stę p liw y m a św ia ­ dom ym m ocy p racow n ik iem , zw łaszcza w sp ra w ie od czy tó w d la ludu. U rzą­ dziliśm y p odów czas w sp ó ln ie około stu od czytów w N a łęczo w ie pod L ublinem . O dczyty te o d b y w a ły się w w aru n k ach trudnych, za czasów rząd ów rosyjs­ kich, pod grozą u traty w o ln o ści, a n a w et b ezpośrednio pod n a h a jk a m i kozaków . D la p. K azim ierza D u lęb y jego p iln a à m ężna d łu goletn ia praca sk o ń czy ła się w ła śn ie w ię z ie n ie m , zesła n iem do R osji, u tratą m ien ia. T rudno tu w paru zdan iach w yrazić, a n a w e t przypom nieć te d łu g ie d zieje m o zo łó w szlach etn ego człow iek a, u k ryw an ych sta ra n n ie prac cichych, a dzisiaj zap om n ian ych i n ie­ zrozum iałych. Z aw rę też w szy stk ie tam te w jed n ym zdaniu — n ie zn ałem w ó w czesn ej P o lsce pracow n ik a m ężn iejszego, ofiarn iejszego, w ytrw alszego, zasłu żeń szego ponad d aw n ego, a u k ochanego w sp ółb rata w p racach o św ia to ­ w y ch — p. K azim ierza D u lęb ę“.

17 Zob. ta m że , s. 7. Ta sam a jed n ak autorka w P o lsk im s ło w n ik u b iogra­

(8)

Kordiana, W esela). Tu niew ątpliw ie m a sw ą genezę spraw a Dziadów,

w ystępów arty sty czn y ch czy ów epizod z recy tacją w iersza Na A nioł

P ański w N aw racaniu Judasza.

Ta szeroka i w szechstronna działalność Żerom skiego w Nałęczowie

um ożliw iła m u naw iązanie w ielu bliskich znajom ości nie tylko

w k ręgach inteligencji, ale także i z pro stym i ludźm i. W ym ienić t u ’

m ożna P io tra Łukę, Oreszczyńskiego czy m a jstra Jackow skiego.

Z ty m ostatnim szczególnie się zaprzyjaźnił, a łączyła ich nie tylko

w spólna p raca społeczna, ale i starożytnicze zam iłow ania, pasja do

poszukiw ań archeologicznych w nałęczow skich k u r h a n a c h 18. We

w spom nieniu o A dam ie Żerom skim (1919) z w ielk ą życzliwością

mówi pisarz o m ajstra ch i budow niczych C haty, w ym ienia m ajstra

H ańskiego, „km iecia cnotliw ego jak średniow ieczny budow niczy“ ,

dalej m ajstró w R atajew skiego i M ateusza P ak u łę 19, o k tó ry m jeszcze

po latach w S nobizm ie i postępie napisze nie bez podziw u, iż znał

na pam ięć M ickiewiczowskie K sięgi narodu i p ielg rzym stw a pol­

skiego 20.

Szczera życzliwość Żerom skiego dla tego środow iska, połączona

z jego g run to w n ą znajom ością, um ożliw iła pisarzow i poświęcenie

rzem ieślnikom polskim w ielu pięknych fragm entów , stw orzenie tak

zindyw idualizow anych postaci, jak np. P io tr Łoński, o k tó ry m pisał

K lein er, że jest to „jedna z k ap italn y ch k reacji Żerom skiego, nie­

zapom niany w piastow skim dostojeństw ie starego chłopa-pracow ni-

k a “

21

.

Obok dośw iadczeń pracy społecznej pisarza do Nawracania J u ­

dasza został w prow adzony pew ien frag m en t k rajo b razu , ściślej :

obiekt architektoniczny znam ienny dla okolicy Nałęczowa. Chodzi

tu m ianow icie o budow lę zn ajd ującą się w m iejscow ości W ojciechów,

znaną pow szechnie pod nazw ą w ieży ariańsk iej. Mocno zaintereso­

w ała ona pisarza i, jak w iadom o z jego listów , stała się wzorem

dla w ystęp ującej w powieści w ieży w G ryfach pod Posuchą. Nie­

zw ykle w idać urzek ła owa budow la w yobraźnię Żerom skiego, skoro

poświęcił jej opisowi i h istorii cały rozdział książki. D okładniejsze

zajęcie się tą spraw ą niew ątpliw ie rzuci nieco św iatła na w arsztat

w ielkiego pisarza.

18 Zob. M i g a s i ń s k i , op. cit., s. 34.

14 Zob. S. Ż e r o m s k i , O A d a m ie Ż e ro m s k im w sp o m n ie n ie . W yd. 2. K ra­ ków 1926, s. 22— 23.

20 S. Ż e r o m s k i , S n o b iz m i p o stęp . W arszaw a 1929, s. 21. 21 S f i n k s , 1917, nr 99, s. 105.

(9)

2 2 2 A D A M J A R O S Z

W O J C I E C H Ó W — T A K Z W A N A W I E Ż A A R I A N S K A

(10)

Okolice Nałęczowa poznał Żeromski dokładnie jeszcze za swej

tam bytności w latach 1890—1892 22. Gdyby jednak wówczas nie

zainteresował się zabytkową wieżą w Wojciechowie, to na pewno

po 1905 r. zwróciłby mu na nią uwagę architekt i konserwator, Jan

Witkiewicz23. Pozostawał on z pisarzem w bardzo bliskich i ser­

decznych stosunkach, należał właściwie do jego rodziny: żoną Wit­

kiewicza została bowiem Henryka Rodkiewiczówna, córka pani

Oktawii z pierwszego małżeństwa, uczestniczka kręgu „demagogów

i socjalistów“ spod znaku „Światła“ . Witkiewicz był kierownikiem

„jednoklasowej, socjalistycznej“ szkoły zorganizowanej przez Żerom­

skiego. Zaprojektował Chatę, szkołę, ochronę, a później także mauzo­

leum Adama Żeromskiego.

Łatwo zrozumieć, że obiekt w Wojciechowie stał się przedmiotem

fachowych studiów i pełnego troski zainteresowania Witkiewicza.

O tym, że zainteresowanie to dzielił w pewnym stopniu Żeromski,

jeszcze przed napisaniem powieści, wolno sądzić na tej podstawie,

iż Witkiewicz ofiarował mu namalowany przez siebie obraz wieży,

do dziś znajdujący się wśród zbiorów Chaty 24.

Od 1910 r. prawnym posiadaczem wieży było Towarzystwo Opieki

nad Zabytkami Przeszłości w Warszawie 25. Poprzedni bowiem wła­

ściciel Wojciechowa, Józef Popławski z Palikij, przy parcelacji grun­

tów wydzielił z nich wieżę z półmorgiem ziemi i wyraził życzenie

przekazania jej na rzecz Towarzystwa. Po stwierdzeniu wartości

zabytkowej i architektonicznej zamku w Iłży i wieży Towarzystwo

17 marca zdecydowało przejąć darowiznę i wyraziło właścicielowi

uznanie za obywatelski i patriotyczny czyn. Z powodu trudności

finansowych dopiero w projekcie budżetu Towarzystwa na r. 1911

przewidziana została pewna suma na prace zabezpieczające i kon­

serwatorskie przy wieży.

Deleegatem Towarzystwa na Nałęczów był Henryk Wierciański.

Zbadał on stan wieży i stwierdził, że nie grozi jej ruina, równocześnie

22 Zob. Ż e r o m s k i , Dziennik, t. 3. W odnalezionych — zdaje się, nie­ kompletnych — fragmentach dzienników z tych lat nie ma wzmianki o wieży w Wojciechowie.

23 S. J. B r z e z i ń s k i (Polski Związek Ludowy. Warszawa 1957, s. 62, 162, 167, 214—215, 370) informuje o działalności J. Koszczyc-Witkiewicza, ówczesnego członka Komitetu Głównego PZL.

24 Zob. A r a s z к i e w i с z, op. cit., s. 203.

25 Sprawozdanie Zarządu Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości. 1910. Warszawa 1911, s. 3, 10.

(11)

224

A D A M J A R O S Z

zaś sugerował przystosowanie budowli do celów praktycznych, aby

zapewnić obiektowi opiekę, skromny dochód, a przede wszystkim

zabezpieczyć przed ewentualną rozbiórką na cegłę. Towarzystwo

doszło do wniosku, że najlepiej przeznaczyć wieżę na sklep i miesz­

kanie dla dzierżawcy. Pojawiło się jeszcze zagadnienie dokupienia

sąsiadującego pasa gruntu wraz z obwarowaniami ziemnymi, by

i te uratować oraz włączyć do zespołu zabytków. Zapewne na wnio­

sek Wierciańskiego, zasłużonego autora Opisu statystycznego guberni

lubelskiej (Warszawa 1901) i człowieka należącego do postępowej

inteligencji nałęczowskiej, kierownictwo pracami przy konserwacji

wieży oddano w r. 1912 Janowi Witkiewiczowi 26.

W pewnym związku z rzeczywistymi perypetiami wokół wieży

kształtowały się w świadomości Żeromskiego dzieje wieży ariańskiej

w powieściowych Gryfach pod Posuchą. Historię powstania wieży

powieściowej odtworzyć można przy pomocy korespondencji pisarza.

W liście z 7 maja 1913 czytamy:

Piszę teraz powieść i zbliżam się do rozdziału o wieży w Wojciechowie. Jakże bym chciał mieć teraz jej opis zrobiony przez Ja n k a 27.

Pisarz musiał rychło ten opis otrzymać, potwierdza to bowiem

list do żony z 25 m aja:

26 W czasie jednej z rozmów przed pięciu laty prof. J. K o s z c z y c - W i t k i e w i c z , zapytany przeze mnie o pewne analogie między postacią Nie- naskiego a jego działalnością w Wojciechowie, potwierdził słuszność tego przy­ puszczenia, wyjaśniając, że bliscy wspólni znajomi zdawali sobie sprawę z tych podobieństw, z zastrzeżeniem jednakże, iż tylko ten niewielki, związany z kon­ serwacją wieży w Wojciechowie, wycinek życia pozostaje w niejakim związku z działalnością Witkiewicza. Nazwisko „Nienaski“ miało zostać utworzone przez Ż e r o m s k i e g o w ten sposób, iż niejako kryptonimicznie świadczyłoby, że postać jest aluzją do działalności Witkiewicza, mianowicie jego nazwisko nie jest zakończone na -ski, czyli stąd: Nie-na-ski. Na temat tego nazwiska zob. uwagi S. В a 1 e y a, Osobowość twórcza Żeromskiego. Warszawa 1936. Tu także wskazano na skłonność pisarza do pewnej żonglerki końcówkami — Joasia z Ludzi bezdomnych (Pisma, t. 8, s. 148) chciałaby słyszeć mówiącego „jednego tylko -iczau (rozumie się — Witkiewicza). Dodać by można inny jeszcze przy­ kład z Urody życia (Pisma, t. 14, s. 170): „Nie powiem nazwiska, bo i po co? To rzecz obojętna. Polak — to wystarczy. Pewien — »icz« albo »ski«“.

W czasie tej samej rozmowy dowiedziałem się również, że i Piotr Łoński ma swój pierwowzór. Jest nim majster malarski z Wąwolnicy, Piotr Łuka, ten sam, który wykonał według planów Witkiewicza mauzoleum dla Adama Żeromskiego. WTedług oświadczenia prof. Koszczyc-Witkiewicza, Łuka był bu­ downiczym przy pracach konserwatorskich w Warszawie.

27 S. K n a u f f , Nieznane listy Żeromskiego. K u r i e r W a r s z a w s k i , 1927, nr 105.

(12)

Florencja, 25 V 1913 Droga Tusiutku!

Dziękuję za nadesłanie wycinka o Mielczarskim i fotografię, ale nade wszystko za notatki o wieży, które Janek sporządził. Te notatki tak są za­ chwycające i tak nadzwyczajnie dla mnie pasują do powieści, że je czy­ tałem jak we śnie. Tylko Janka ręka może zrobić coś tak dobrego jak te notatki. Otóż zapytuję, czy te notatki Janek będzie gdzie ogłaszał, czy one będą do czego zużytkowane, czy nie. Jeśliby nigdzie drukiem nie były ogłoszone, to ja bym je po prostu wcielił w pewnej części do swej powieści. Gdybym wymyślił podobną historię, nie byłaby ona tak doskonała jak ten realny opis. Bo tylko zważyć: stary zamek rozpływa się w obory i scajnie, w prostacki dwór, a wreszcie w podmurówki chlewów, a tylko ta wieża, symbol świętych idei dawnych arian, zostaje w pustkowiu. I oto nagle — ideje ożyły w niej, jej stare mury znowu zadźwięczą od świętej idei, istny w Polsce posąg. Będę Jankowi niezmiernie wdzięczny, jeżeli nozwcli wcielić te kajeciki do powieści, z pewnymi zmianami nieznacznymi i skróceniam i2S.

Janek to właśnie Jan Witkiewicz; na pewno wyraził zgodę na

wcielenie do powieści „z pewnymi zmianami nieznacznymi i skró­

ceniami“ swego opisu.

Ja k wyglądały zmiany, jak daleko i w jakim kierunku poszła

dokonana przez pisarza indywidualizacja materiału źródłowego?

Odpowiedzi na to można by udzielić dopiero po zestawieniu notatek

Witkiewicza z brulionem czy autografem powieści. Nota redakcyjna

do Pism Żeromskiego pod redakcją Stanisława Pigonia (1948) infor­

muje, że przy ustalaniu tekstu podstawowego Nawracania Judasza

nie dysponowano autografem. Zapewne nie przetrwał on obu wojen.

Zachował się natomiast do dziś kajecik Witkiewicza: znajduje się on

wśród ciekawych zbiorów Muzeum Stefana Żeromskiego w Nałę­

czowie. Że z niego właśnie korzystał Żeromski, dowodem jest okład­

ka, na której pisarz zanotował szereg imion 29.

Porównanie obu tekstów, tzn. autografu Witkiewicza i opisu

książkowego, daje podstawę do szeregu stwierdzeń. Przede wszyst­

kim: pisarz zmienił nazwę Wojciechów na fikcyjne Gryfy, zacierając

w ten sposób lokalizację geograficzną. Nazwiska historycznych po­

siadaczy zabytku, Spinków, wymienił na Szafrańców, a Orzechow­

skich na Oleśnickich.

28 Listy Żeromskiego do Oktawii Żeromskiej. [Wyd. S. P i g o ń ] , T y g o d ­ n i k P o w s z e c h n y , 1951, nr 9, s. 2, list 11.

29 Ręką Ż e r o m s k i e g o są napisane w układzie pionowym imiona: Marta, Irena, Prakseda, Natalia, Urszula, Elżbieta, Makryna (zakreślone w koło), Xenia.

(13)

2 2 6 A D A M J A R O S Z

W O J C I E C H Ó W — N A G R O B E K S P I N K I H E R B U P R U S Z 1578 R . F o t . T . P r z y p k o w s k i

(14)

W ojciechów rzeczyw iście był w drugiej poł. w. XVI w posiadaniu

S tan isław a Spinka z B ałutów , zm arłego w 1578 roku. O nich to,

o S pinkach h e rb u P ru s pierw szy, a nie o Szafrańcach, jak chce

Żerom ski, m ówi P ap ro cki:

D om S p i n к ó w , którzy się p iszą z B ętk ow a, w ie le ich różne skrypta zasłu żon ym i w sp o m in a ją 30.

Starsze encyklopedie 31 łączą Spinków , także w spom nianego S ta ­

nisław a, z arianizm em . Jednakże ks. L udw ik Z a le w sk i32, opierając

się n a ak tach K u rii B iskupiej w L ublinie, przytacza zeznania w sp ra ­

w ie W ojciechow a, z k tó ry c h w ynika, iż był w tej m iejscow ości m in i­

ste r kalw iński. Sw oją drogą, nie pow iedziano w yraźnie, czy odnosi

się to do czasów S tanisław a Spinka (zm arł 20 m arca 1578), czy też do

okresu, w k tó ry m składano zeznania, tj. do ro k u 1628. Gdzie indziej

ks. Z alew ski pisze, że niesłusznie w iąże się wieżę W ojciechowską

z braćm i p o lsk im i33. Z apew ne w oparciu o św ietn ą znajom ość do­

stęp n y ch m u archiw aliów spraw a ta była dla niego niew ątpliw a.

Żerom ski posługując się nazw iskam i Szafrańców i O leśnickich

zw iązał w ieżę z różnow iercam i należącym i do kręgów kalw ińskich.

U czynił to chyba zupełnie świadom ie, bo niem ożliw e, ab y nie zdaw ał

sobie sp raw y z zasadniczej różnicy m iędzy kalw inizm em a a ria n i­

zmem. S tanisław Szafraniec, kasztelan, a później w ojew oda sando­

m ierski, był przecież w y b itn y m p ro te k to re m szkolnictw a kalw iń ­

skiego 34. O statni z Szafrańców zm arł w r. 1608 bezpotom nie, pozosta­

jąc przy kalw inizm ie. Oleśniccy też pozostaw ali w k ręg u kalw inizm u,

a naw et byli spokrew nieni ze Spinkam i. F u n d ato r w spaniałych pom ­

3U B. P a p r o c k i , H e r b y r y c e r s tw a p o lsk ieg o . K rak ów 1858, s. 527. Por. Ż e r o m s k i , P ism a , t. 16, s. 119.

31 S. O r g e l b r a n d , E n c y k lo p e d ia p o w sze c h n a . T. 27. W arszaw a 1867, s. 614—615. — S ło w n ik g eo g ra fic zn y K r ó le s tw a P olskiego. T. 13. W arszaw a 1893, s. 740. — A . L e r u e (A ria n ie p o ls c y . W: A lb u m lu b e lsk ie . W arszaw a 1857, p oszyt VI) d aje rycin ę w ie ż y w ra z z krótkim artyk u łem o arianach. — S. W a r s z a w s k i , N o ta tk a o w ie ż y w W o jc ie c h o w ie . [Wraz z fotografią]. W i s ł a , 1903, z. 3. — S. A d a m c z e w s k i (S erce n ien a syco n e. P oznań 1930, s. 430) zam ieszcza ilu stra cję w ie ż y w ed łu g fo to g ra fii użyczonej przez W itk iew icza.

32 Zob. L. Z a l e w s k i , Z ep o k i ren esa n su i b a ro k u na L u b e lsz c zy źn ie .

Cz. 2. L u b lin 1949, s. 125.

33 T am że, s. 185.

34 K. N i e s i e c k i , H e rb a rz p o lsk i. T. 8. L ipsk 1841, s. 506: „żaden z p ol­ sk ich p a n ó w ani goręcej, ani też z ta k im n a k ła d em g e n e w e ń sk ic h n o w in ek n ie p rom ow ow ał jako dom tych S za fra ń có w “.

(15)

228

A D A M J A R O S Z

ników n a Ś w iętym K rzyżu, M ikołaj O leśnicki 35, syn Zofii Spinków ny

z Bądkow a, rzeczyw iście pogodził się z K ościołem katolickim . Jego

to w spom ina Ż erom ski, nie w y m ieniając nazw iska.

P isarz pozm ieniał nazw iska i nazw y przekazane przez W itkiew i­

cza. T rudno ustalić w łaściw ą tego przyczynę, ale bliskie praw dy

w y d aje się przypuszczenie, iż chodziło o nazw iska głośne, powszech­

nie znane i pow iązane w świadomości szerokiego ogółu z Sandom ier-

szczyzną 36.

Jakk o lw iek Ż erom ski przytacza za W itkiew iczem szereg faktów

lokalizujących zab y tek w e współczesności (np. obszerną płaszczyznę,

dziś skrom ne w łościańskie podw órko, kupno sadu przez bogatego

chłopa, fak t u ży tk ow ania w ieży i okolicznych wałów), to jednak

pom ija podane w źródle nazw iska, nie w spom ina o Tow arzystw ie

Opieki nad Z ab ytkam i Przeszłości, anonim ow o, krótko i dosadnie

c h a rak tery zu jąc ostatniego w łaściciela. W ybiega tu poza źródło, opie­

rając się zapew ne n a w łasnej znajom ości stosunków .

P rzy opisie sam ej wieży Ż erom ski dokonał tylk o nieznacznych

retuszów stylistyczno-składniow ych, pozostaw iając i term inologię,

i precyzję opisu zasadniczo w takim stanie, w jak im w yszła spod

pióra fachow ca arc h ite k ta. K ajet W itkiew icza jest m ateriałem źródło­

w ym tylk o dla pięciu stron (118— 122) rozdziału o wieży. Dla dalszej

p a rtii opisu (od s. 123) nie m am y źródła. F rag m en t ten nie odbiega

od części poprzedniej; także obfituje w pew ną konieczną ilość okre­

śleń fachow ych 37, a przede w szystkim (co byłoby znacznie tru d n ie j­

sze do opanow ania dla Żerom skiego) posiada ową fachow ą precyzję

opisu i uw zględnia cechy istotne architektonicznie, przy czym całość

jest u ję ta m ożliw ie najplasty czniej i w sposób zrozum iały dla laika.

N asuw a się od razu przypuszczenie, że źródłem drugiej części jest

także jak iś niezn an y opis W itkiew icza. Przypuszczenie to p o tw ier­

dza cytow any poprzednio list Żerom skiego do żony, gdzie m owa

o kajecikach. P isarz zatem korzystał co n ajm n iej z dw u kajecików ,

z k tó ry ch jed en zachow ał się w M uzeum w Nałęczowie.

35 T a m że, t. 7, s. 81: „N a o jcó w b ern ard yn ów d ob roczyn n ie ła sk a w y i, lu b o z h eretyck ich rod ziców urodzony, przecież o d rzu ciw szy ich b łędy, z K ościołem się k atolick im pojed n ał, zszed ł z tego św ia ta 1629, w ie k u sw eg o 71, na G órze Ł ysej S. K rzyża poch ow an y, k ęd y dla sw o jej fa m ilii grób w ie lk im kosztem w y s ta w ił“.

36 P o w ieścio w ą P o su ch ę u m ieścił Ż e r o m s k i na San d om ierszczyźn ie. 37 N a przykład: „potężny zw o rn ik jak w e w cześn ieg o ty ck ich zam k ach fra n cu sk ich “, „tynk b lich o w a n y , rodzaj stiu k u “, „pokryta ża g lo w y m sk le p ie ­ n ie m “, „p lecion k a p ra w ie rom ań sk a“ itp.

(16)

Opis zabytku je st w łaściw ie przygotow aniem , w stępem do niezw y­

kłe tra fn e j ch ara k te ry sty k i ideologii braci polskich 38. Być może, i ona

m iała sw ą genezę w ty m d ru g im czy też dalszych kajecikach W itkie­

wicza. W każdym razie w arto pokusić się o odszukanie bezpośrednich

źródeł poglądów sform ułow anych w powieści n a tem a t arianizm u.

W ty m celu w ypadnie rozejrzeć się w śród prac h istory kó w k u ltu ry

polskiej zajm u jący ch się w pierw szym dziesiątku naszego w ieku

arianizm em . Istotne to i z tego w zględu, że w łaśnie te prace spotęgo­

w ały zainteresow ania i sym p atię pisarza dla ru ch u braci polskich.

G łów ne zasługi w badaniach n ad arianizm em położył A leksander

B rü ckn er, k tó ry niejako „o d k ry ł“ ten ciekaw y ru ch od stro n y spo­

łeczno-obyczajow ej i w ty m k ieru n k u inspirow ał zainteresow ania

m łodych badaczy. B rü ck n er realizow ał w sw ych pracach postulat,

aby nau k a odtw orzyła w pełni życie duchow e i m aterialn e szerokich

m as różnow ierczych.

Jak żyli, co m y śle li i p isali, co p la n o w a li ci n o w o w iercy w szelk ich odcieni? 39

W yrazem takiego szerokiego, now oczesnego stanow iska b y ł przede

w szystkim szereg szkiców opublikow anych w latach 1896— 1898 na

łam ach A t e n e u m , a później w y d an y ch w tom ie R óżnow iercy pol­

scy 40. P raca ta, o p a rta w znacznym sto p niu n a nie znanym przedtem

m ateriale źródłow ym , w sposób zasadniczo now y o św ietlała m. in.

ideologię społeczną arian izm u polskiego. B rück ner, w przeciw ieństw ie

do w ielu poprzedników , w y stąp ił w obronie refo rm acji i arianizm u

polskiego, w y su w ał n a czoło te w artości k u ltu ra ln e i społeczne, k tó re

reform acja z sobą niosła, w ydobyw ał rolę elem entów plebejskich.

Nie bez znaczenia jest fa k t, że napisał te szkice z w łaściw ym sobie

talen tem n a rra c y jn y m , b a rw n ie i interesująco. S tanow iły one św ietny

przykład popularyzacji n aukow ej.

W ty m sam ym m n iej w ięcej okresie ukazał się szereg innych

szkiców i ro zp raw pośw ięconych arianizm ow i, m. in. szkic H enryk a

Biegeleisena A rianie polscy (1908), drobne prace Stan isław a K ota

i H en ry ka M erczynga, przede w szystkim zaś dw ie książki: Tadeusza

30 P om ysł zbadania r e a lió w ariań sk ich w N a w ra c a n iu J u d a sza zaw d zięczam prof. К . W y c e .

39 A. B r ü c k n e r , O r ó ż n o w ie r s tw ie p o ls k im s łó w k ilk a . R e f o r m a c j a w P o l s c e , 1921, s. 8.

40 A. B r ü c k n e r , R ó ż n o w ie r c y p o lscy. S zk ice ob yczajow e i literack ie. W arszaw a 1905.

(17)

230

A D A M J A R O S Z

Grabow skiego Literatura ariańska w Polsce (1908) i Szczęsnego Mo­

raw skiego Arianie polscy (1906; tra fn ie określił książkę B rü ckner

pisząc, iż są to dzieje k ry m in aln e aria n m ałopolskich). Ten ru ch

naukow y był niew ątpliw ie dow odem jakiegoś ogólniejszego „zapotrze­

bow ania“ społecznego; w idać w yraźnie, iż zainteresow ania Ż erom ­

skiego nie są przypadkow e ani w yjątkow e.

Żerom ski o p arł ch a ra k te ry sty k ę ideologii braci polskich ściśle

na szkicach pośw ięconych arianom w B rü ck n era R óżnow iercach p o l­

skich. Nie widać, by przeprow adził nadto jakieś szersze stud ia n ad

ty m zagadnieniem . Dowodzi tego fa k t stosunkow o m ałej sam odziel­

ności w form ułow aniu c h a ra k te ry sty k i ideow ej ru ch u ariańskiego

i ścisłe ograniczenie się do cech w skazanych przez B rücknera.

Z estaw ienie powieści z w spom nianym źródłem pokazuje, w jak i spo­

sób pisarz zeń k o rz y s ta ł41. N a przy k ład drobna w zm ianka o b arw ny ch

tłum ach szlachty została rozbudow ana przez pisarza i urealn io n a

szeregiem określeń, k tó re tę barw ność unaoczniają. D ow odem czuj­

ności i dużej uw agi n aw et p rzy dosłow nym w cielaniu do powieści

tekstów B rü ck n era niech będzie ta k i oto szczegół: B rü c k n e r pisze

0 C hrystusie, że „dźw igał cierniow ą k o ro n ę“, gdy tym czasem w m o­

wie polskiej raczej u ta rł się zw rot frazeologiczny, że C h rystu s „dźw i­

gał k rzy ż “, a nie koronę. Ż erom skiem u określenie „dźwigać k o ro n ę“

w ydało się zbyt patety czn e lu b też uznał je za om yłkę B rü ck nera

1 zm ienił te n zw rot n a „cierniow ą nosił k o ro n ę“ .

Gdzie indziej pisze B rü ck n er: „żądano od w yznaw ców , by św iatu

w ypow iedzieli w ojnę; by nie dbali o s tr ó j“ ; Ż erom ski to sform ułow a­

nie rozbudow uje, w yjaśniając, o ja k ą w ojnę chodzi. Do słów „w y­

pow iedzieli w o jn ę“ dopisuje: „w ojnę z w łasną słabością — ażeby

wszczęli w alkę jed y n ie z szatanem , k tó ry św iatem w ła d a “ . Tą w staw ­

ką n ad ał pisarz w ojnie sens relig ijn y (w ojna z szatanem , w ojna

z w łasną słabością) i rów nocześnie przyp isał arian om w iarę w e

w szechw ładną moc szatana. M am y tu ta j p rzy kład drobnej n a pozór

m odyfikacji tek stu źródła, zaledw ie niew ielkiej w staw ki, w y n ik a

ona jed n ak z dążności pisarza do uzgodnienia, a n astępn ie w cielenia

pew nych tw ierd zeń zw iązanych z arianizm em — do koncepcji ideow ej

powieści. Trzeba przyznać, że w ty m w y p adk u nastąpiło pew ne

osłabienie poglądów pacyfistycznych, antyw o jen n y ch , znam ien ny ch

dla braci polskich.

Żerom ski bierze od B rü ck n era całe zespoły zdań, ograniczając się

(18)

czasem do drobnych tylko m odyfikacji. K iedy indziej znów doko­

n y w a dalej posuniętych przekształceń: często człony zdań B rück nera

w łącza w prozę powieści. B y w a także, iż pisarz posługuje się jedynie

określeniam i spotykanym i w źródle, np. chrystian in, kopieniak, pa-

pański, zapalenie ducha itp.

Bogactwo i sugestyw ność c h a ra k te ry sty k i ideowej braci polskich

w rozdziale powieści im pośw ięconym potęgują następujące czyn­

niki :

a) Rozdział został zapoczątkow any przez św ietny, zaciekaw iający

dialog. W sam ym zaś opisie w ieży, k tó ry w łaściw ie przygotow uje do

zasadniczego celu rozdziału, tj. do ch a ra k te ry sty k i ideowej arian,

podkreślona jest niezw ykłość b udow li i sam otność opuszczonej wieży,

niegdyś św iątyni w zniosłych idei i szlachetnych ludzi. M otyw sam ot­

nej w ieży w ru in a c h sp o ty kam y w twórczości Żerom skiego nie­

jed n o k ro tn ie 42.

b) M ożna łatw o dostrzec doskonałą w p rost um iejętność stylizow a­

n ia i w łączania w a rty sty c z n ą prozę najistotn iejszych elem entów

w ykorzystyw anego źródła. W rozdziale pracy B rücknera, z którego

obficie korzystał Żerom ski, je st w iele sform ułow ań zaczerpniętych

przez badacza z książki Szym ona Budnego O urzędzie m iecza u ży w a ­

ją cy m ([Łosk] 1583). Te w łaśnie c y ta ty z Budnego (np. „w iernem u nie

godzi się mieć p raw w szelak ich“, „być królem , księciem , h etm an em “)

lub z ks. H ieronim a Pow odow skiego 42a (o „drożdżach rodzaju ludz­

kiego“), podane przez pisarza za pośrednictw em B rücknera, n ad ają

c h arak tery sty ce arianizm u polskiego doskonały kolo ry t epoki. Zgod­

nie z in tencjam i Żerom skiego n a p lan pierw szy w y bija się tu ra d y ­

kalizm społeczny b raci polskich, zdecydow anie jed n ak pozbaw iony

elem entów rew olucyjnych. Z nam ienne jest zupełne pom inięcie pro­

b lem atyk i religijno-teologicznej, jakkolw iek dorobek m yślow y arian

w tej dziedzinie jest rów nie ch arak tery sty czn y , np. ariański racjo pa-

lizm religijny. N atom iast w yraźn ie i w ielokrotnie Żerom ski przy­

pom ina, że w łaśnie P olska stanow iła k raj tolerancji, nie znała k ato ­

lickiej czy p rotestan ck iej inkw izycji: przeciw nie, zabezpieczała p ra w ­

nie wolność sum ienia.

c) C zytelnik odnosi niew ątp liw ie w rażenie pew nej analogii, „zgod­

ności“ m iędzy u to p ijn y m i koncepcjam i społecznym i braci polskich

'a Zob. B a l e y , op. cit., s. 184— 186.

42a H. P o w o d o w s к i, W ę d z id ło n a sp ro sn e b łę d y a b lu ź n ie rs tw a n o w y c h

(19)

232

A D A M J A R O S Z

a skom plikow aną drogą poszukiw ań ideow ych b o h a te ra Nawracania

Judasza, szlachetnego i sam otnego idealisty. C hyba dlatego Żerom ski

tw ierdził, że opis w ieży „pasu je“ m u do powieści.

Zarów no jed n a k u Ire n y D rozdow icz-Jurgielew ieżow ej 43, jak

i u A rtu ra H utnikiew icza 44 w yw ołał opis w ieży ariań sk iej k ry ty czn ą

dezaprobatę, pozostającą w zupełnym p rzeciw ieństw ie do en tu ­

zjastycznych uw ag n a ten tem a t samego Żerom skiego. A przecież

śm iało m ożna przypuścić, że to, co n am p rez e n tu je powieść, w nie­

znacznym ty lk o stopniu odbiega od ow ych n o ta te k J a n a W itkiew icza,

k tóre pisarz ta k w ysoko ocenił w poprzednio cytow anym liście

do O ktaw ii.

W spom niani w yżej badacze dostrzegają tu „m anierę opisowości

w typow o natu ralisty czn y m , re je strac y jn o -in w e n ta ry z a cy jn y m jej

rozu m ien iu “ ; tw ierdzą, że opis w ieży „w ykroczył [...] w yraźnie

z ram pow ieściow ych“ 45, je st „kom pozycyjnie zbędny, pozbaw iony

całkow icie w artości estety czno -literack ich“ 46. O ceny nadzw yczaj

surow e.

W szystkie te tw ierd zen ia dotyczą jed n a k ty lk o opisu konserw a­

torskiego, pom ijają n ato m iast drugą, istotn iejszą — ja k się w y d a je —

część tego rozdziału, do k tó rej przecież opis ów ty lk o przygotow yw ał,

tzn. ch ara k te ry sty k ę ideologii arian izm u polskiego. P rob lem więc

należy trak to w ać łącznie. Czy zaś cały epizod ariań sk i je st w po­

wieści zbędny, odpowiedzieć będzie m ożna dopiero wówczas, gdy zo­

stanie przeprow adzona szczegółowa analiza koncepcji ideologicznej

powieści, inn y m i słow y: drogi poszukiw ań ideow ych R yszarda N ie-

naskiego.

W każdym razie fak te m jest, że do B rü ck n era i W itkiew icza na­

leży w pew nej m ierze w spółautorstw o jednego z najpiękniejszych

frag m en tó w lite ra tu ry polskiej — n a p rzestrzen i od W alerego P rzy -

borow skiego (A rianie, 1876) do Zofii K ossak (Z łota wolność, 1928)

i Czesława Miłosza (Dolina Issy, 1955) — pośw ięconych braciom pol­

skim.

43 I. D r o z d o w i c z - J u r g i e l e w i c z o w a , T e c h n ik a ' p o w ie ś c i Ż e­ ro m sk ieg o . W arszaw a 1929, s. 93— 96. 44 A. H u t n i k i e w i c z , Ż e ro m s k i i n a tu r a lizm . T oruń 1956, s. 41— 42. 45 D r o z d o w i c z - J u r g i e l e w i c z o w a , op. cit., s. 95. 40 H u t n i к i e w i с z, op. cit., s. 56.

(20)

D O D A T E K

[1] WIEŻA ARIAŃSKA W WOJCIECHOWIE47

W ieża ta jest pozostałością po zam ku b u d o w a n y m praw d op od obn ie na początku w ie k u X V I.

W w ie k u X V I posiadaczam i W o jciech o w a i zam ku b y li S p in k o w ie herbu L eliw a, o k tórych P aprocki m ó w i, iż „się p iszą z B ętk o w a “ i że „ w ie le ich różne skrypta zasłużonym i w sp o m in a ją “. Jed en z nich, S ta n isła w ( + 1578), gorący k rzew iciel i protektor arian izm u , w zm a cn ia ją c zam ek podczas w a lk prow ad zon ych p rzeciw k o rz[ym skim ] k at[olik om ] m ia ł zbudow ać tę strażnicę.

Jedna z jej sa l sk lep io n y ch słu ży ła za zbór ariański. Od S p in k ó w zam ek w o jciech o w sk i p fzeszed ł z czasem , zd aje się w drodze w ia n a , do O rzechow ­

skich, k tórzy w X V III w . p o w ró cili n a łon o K o ścio ła k atolick iego.

W ieża n ie styk ała się p raw d op od ob n ie z za m k iem — sta ła zaw sze od d ziel­ n ie, ku p o łu d n io w i w y su n ięta . P rzed n ią w p ó łk o le id zie fosa, na jak ie 40 stóp głęboka. F osa tw orzy p ierścień , k tórego k a m ien iem , zw o rn ik iem jest ow a w ieża.

Z am ek sta ł na obszernej p ła szczy źn ie — ob ecn y m podw órku gospodarczym . M usiał b yć olbrzym i, jak w sk a zu ją ro zle g łe fosy. Z b ieg iem la t z ruin zam ku, z d od atk iem now szej ceg ły (zap ew n e ju ż w w . X IX ) budują stop n iow o b udynki gospodarcze, olb rzym ie obory, w sp a n ia łe stod oły z p otężn ym i szkar- p am i na łu k ach , gorzelnię, oficyn y, oran żerię w reszcie.

D w orek m ały, skrom ny, z oknam i ja k w ch ału p ie. W d aw n y ch fosach ho­ dują d a n iele i sarny, a poza n im i p o w sta ją ro zle g łe sady.

W ieża zw rócon a czołem do d aw n ego zam k ow ego podw órka, o b ecn ie gospo­ darczego, zam ien ion ą została n a spichrz i w ra z z częścią m uru w y so k o ści na

12

stóp, zaopatrzonego w strzeln ice, sta n o w i zw o rn ik in n eg o zn ó w p ierścienia. N a k on iec jed en z w ła ś c ic ie li przegrał w k arty i rozp arcelow ał W ojcie­ chów . D w ór k u p iła gm in a n a urząd, olbrzym i sad (18-m orgow y), oranżerię i o fi­ cyn y zabrał bogaty chłop z G alicji, z G ręb oszow a rodem , n a zw isk iem M arsza­ łek. W sa d zie gospodarzy n ęd za żydow ska, a ch łop m ało co robi, je s t skąpy, p ien iąd ze zbiera, a p ren u m eru je Z a r a n i e i Z o r z ę . S ta w y i dom o ficja ­ listó w p o łożon y ju ż w e w si, rozłożysty, ze skarpam i, k u p ił n ieja k i M asztalerz i trudni się b iciem w iep rzy i sk lep ik arstw em . N ap rzeciw k o w kuźni siedzi k ow al — S tadnicki.

K arczm ę starą z p y szn y m i p od sien iam i n a p iw n ica ch rozebrano na m a­ teriał, a na jej m iejscu zb u d ow an o budkę, w k tórej się m ieści sk lep ik żydow ski. W szystk ie w sp a n ia łe okazy, stajnie, stod oły itd. rozebrali k olon iści na bu­ d o w ę sw o ic h n ęd zn ych ch a łu p i obórek; p o w ęd ro w a ły te ż razem szczątki d a w ­ nego zam ku.

P ozostała w ieża (ariańska) z k a w a łem m uru. W ieżę w raz z m u rem obron­ n ym i p ół m orgę gruntu (b ez fos) d ziw n ym n a tch n ien iem w ied zio n y o fiarow ał zb an k ru tow an y szlagon T [ow arzystw u ] O p[ieki] nad Z ab[ytkam i] P rzeszłości w W arsz[aw ie].

47 Ze zb io ró w M uzeum im . Stefan a Ż erom sk iego w N a łęczo w ie. K ajecik został za ty tu ło w a n y przez W i t k i e w i c z a : O pis w ie ż y a r ia ń sk ie j w W o jc ie ­

(21)

234

A D A M J A R O S Z

T ow [arzystw o], n ie d ecyd u jąc n a razie o p rzezn aczen iu u żytk ow ym w ie ż y i stw ierd ziw szy jej n iep o sp o litą w a rto ść a rtystyczn ą i zab ytk ow ą, zabrało się d o przeprow adzenia bardzo ju ż p o trzeb n ych robót kon serw atorsk ich .

*

Z d aleka w y g lą d a w ieża w s y lw e c ie ja k w ia tra k olbrzym i b ez skrzydeł. N a w et z b lisk a w ra żen ie to w raca, a podnosi je d ach ścięty w szczycie i schodki d rew n ia n e p row ad zące na 1-sze piętro.

W ieża w y d a je się z b lisk a ja k im ś ogrom nym , jed n o lity m blokiem . O gro­ m em sw o im (około 150 stóp) im p o n u je, a n iezw y k ły m , n ie w id zia n y m n ig d zie k ształtem tak olbrzym iej b u d o w y za ciek a w ia .

Z budow ana z w a p n ia k a m iejsco w eg o b arw y jasn o żó łtej z żyłam i rdza­ w y m i, czerw on aw ym i i zielon ą p le śn ią na w ap n o tegoż koloru, w ie ż a z da­ ch em z czerw onej d ach ów k i je st b arw ną.

K am ień w y d o b y w a ją w tej m ie jsc o w o śc i in aczej n iż w inn ych . N ie o tw ie ­ rają tu dużych k a m ien io ło m ó w , w id o czn y ch na p o w ierzch n i, le c z kopią g łę ­ b ok ie szyby, tw orzą ro zleg łe k o ry ta rze i z tej k op aln i ja k ze stu d n i w y cią g a ją n ie w ie lk ie b ryły b ezk ształtn ej, m ięk k iej opoki, do której g d zien ieg d zie przy­ rasta „siw ak “, zdatny do w y p a la n ia w ap n a, m ocno i szyb k o w iążącego.

„O poka“ (łopoka) po w y d o b y ciu z ja m y jest m okra i m iękka, po w y ­ sch n ięciu tw a rd n ieje i n abiera m ocy. N ie jest to w zasad zie dobry m a teria ł b u d ow lan y — na deszczu i m rozie p ozostaw ion y, a p o tem p rzez sło ń ce ogrza­ n y la su je się i rozpada, w m u rze jednak, w b r e w teoriom o w y trzy m a ło ści m ateriału na ścisk an ie i w b r e w sam ej praktyce, k ied y się luźno leżą c e k a­ m ien ie rozsypują , pod d zia ła n iem n iesp rzy ja ją cy ch okoliczności, w m u ­ rze tej w ie ż y k am ien ie, u łożon e n a sposób cy k lop ow y, trzym ają się kupy, spojone pokrew nym , a le m ocn ym p rzez k u ltu rę w y p a la n ia w ap n em . W apno to je s t tak tw a rd e i m ocne, że zd a je się m o cn iejsze od sam ego w ą tk u — od kam ienia.

To w ap n o trzym a kam ień p r a w ie od p ięciu w ie k ó w w k u p ie i b ęd zie trzym ać m oże drugie tyle.

W ieża jest w założeniu k w ad ratow a. Od czoła, z p ó łn o cy m a d w ie narożne p otężn e szkarpy, k tóre ze trzem a sk o śn y m i uskokam i zw ęża ją się ku górze i sięgają po sam p ra w ie szczyt. S p adki ty ch sk o śn y ch u sk ok ów b y ły k ied yś pokryte, jak św ia d czą resztki, k a m ien iem z w y sta ją c y m d la ściek u gzem sem o g otyck im profilu.

O bie szkarpy b y ły b u d ow an e na p ew n o razem z ca łą w ieżą. Od tyłu, od południa, od stron y fos jest p rzybudów ka, n iższa od g łó w n ej b u d ow y i w ęższa. P rzyb u d ow an a w ten sposób, że od zachodu ścian y leżą w jednej płaszczyźn ie, a różnica szerokości w id o czn a jest od w schodu.

Szkarpy, gdy patrzyć w p rost od p ó łn o cy na głów n ą, szczy to w ą ścian ę w ieży, w y o lb rzy m ia ją tą osta tn ią i ty m d z iw n ie jsz y w y d a je się śc ię ty szczyt, tak n ie licu ją cy z utartym p ojęciem o zak oń czen iu w y n io słej w ieży .

Ś cian a szczytow a (od p ółnocy) oprócz w y ż[ej] w sp o m n ia n y ch szkarp posiada n astęp u jące szczegóły:

1. M ała, n isk a d obudów ka z k a m ien ia i cegły, b liżej ku zach od ow i przy­ rośn ięta do ściany, przykryta p o lsk im d aszk iem gon cian ym , o ty p ie p od h al- sk im z ro zw in ięty m w szczyt d y m n ik iem . T ędy p row ad zą w ą sk ie, strom e ce­ g la n e schodki do p iw n ic. Sam a dob u d ów k a, schodki, otw ór w m urze w ieży ,

(22)

przez który sch od k i p rzechodzą — w szy stk o jest now szego pochodzenia. P raw d op od ob n ie w czasach, gd y w ieża słu ż y ła za śpichrz, zrobiono to zejście do n oszen ia k artofli.

2. P ośrodku tej ścia n y zew n ętrzn ej jest w e jśc ie do przyziem ia. N isk ie, lecz szerok ie, płaską, c e g łą sk lep ion e, zaopatrzone w d rzw i z m ocn ych oku tych d w u ca ló w ek . I tu trzeb a ze d w ie stopy sk oczyć na dół. O tw ór ten rów n ież je s t p óźn iejszego pochodzenia, w każdym jed n a k razie zn aczn ie w cześn iej jest w y k u ty n iż p oprzedni i liczy zap ew n e parę w ie k ó w w stecz. Z w e w n ą tr z przy­ ty k a do ty ch d rzw i lu n eta zam u row an ego okrągłego okienka. O kienko to m u sia ło słu żyć do obrony zd ob yw an ych sztu rm em drzw i.

3. P rzy sam ej ziem i w tej sam ej ścia n ie jest m a ły oddach z p iw n icy. 4. N a jw ięcej rzucają się w oczy sch od y drew n ian e, p ok ryte daszk iem gon cian ym , w sp a rty m na tę g ic h d rew n ia n y ch słupach. T e sch od y strom e, ażu row e, zaczyn ają się na boku przy zachodniej szkarpie, id ą pod k ątem prostym do ścian y, p otem sk ręcają ku w sch o d o w i i p row adzą w zd łu ż ścian y a ż do drzw i, którym i się w ch o d zi do sa li 1-ego piętra. P latform a sch o d ó w na V p iętrze przyk ryta daszk iem ta k im sam ym jak nad w e jśc ie m do p iw n icy.

D rzw i p row ad zące na p iętro są n isk ie, gd y się jed n ak przestąp i próg, jest się w olb rzym iej do 10 ło k ci w y so k iej niszy, ob ecn ie zam u row an ej cie­ n iu tk im m urem , z p o zo sta w ien iem n isk ich d rzw i jedynie.

Pod niszą, a w ię c pod d rzw iam i, tr w a ją w m urze na zew n ą trz szczątki czterech k o n so l z potężn ych b lo k ó w ciosan ego szarego m arm uru. Ż adnych

śla d ó w ozdób i p rofili ju ż n ie m a. O calało to, co b yło w sa m y m m urze obsa­ dzone. M arm ur zw ietrza ł i sta ł się p oro w a ty jak gąbka. Szczątk i k on sol do­ w od zą o is tn ie n iu w ty m m iejscu balkonu. B y ło b y to w sk azów k ą, że p ier­ w o tn ie b yło to jed y n e w e jśc ie do w ieży . W chodziło się ria b alk on po dra­ b in ie lu b d rew n ia n y ch , p row izoryczn ych sch od k ach z p odw órza zam kow ego. W razie o p a n o w a n ia zam ku schodki ła tw o b yło zniszczyć, a w ieża m ogła bronić się do upadłego.

5. N ad ty m i d rzw iam i tk w ią w ścia n ie na zew n ą trz szczątki obram ienia ok ien n ego z k a m ien ia tegoż koloru co ca ła w ieża . Od p ierw szego w ejrzen ia d ają się tu poznać śla d y b ogatego gotyk u k rak ow sk iego z X V i początku X V I stulecia.

[2] ZESTAWIENIE

R ó ż n o w ie rc y p o ls c y N a w ra c a n ie Ju d a sza

U znając k rólem tylk o tego, co O ścian y tej sali o b ija ły się ich d ź w ig a ł ciern io w ą koronę, żądano od rady, gd y za sw eg o króla u zn aw ali w y zn a w có w , b y św ia tu w y p o w ie d z ie li ty lk o Tego, co cier n io w ą n o sił koronę, w o jn ę; b y n ie dbali o ciało, o strój, B rzm ia ły tu ich w e zw a n ia do braci, och ęd óstw o i w y g o d y jego; by zró w - a żeb y św ia tu w y p o w ie d z ie li jed y n ą n ali się w e w szy stk im z prostaczkam i, w o jn ę, w o jn ę z w ła sn ą słab ością — d o których n a leży k rólestw o n ie b ie s- ażeb y w szczęli w a lk ę jed y n ie z szata- kie. [s. 202] n em , który św ia tem w ła d a — by n ie

d b ali o strój i w y g o d ę — b y się pra­ w ie w e w szy stk im zrów n ali z p rosta­ kam i ... [s. 126]

(23)

236

A D A M J A R O S Z

R ó żn o w ie rc y p o ls c y

I nadal b o w iem zabraniano „chrys- tia n in o w i“, w m y śl nauki Z b aw iciela 0 n iep rzeciw ia n iu się złem u, n iep rzy- sięgan iu , m iło ści ku n iep rzyjaciołom 1 prześlad ow com , ja k ieg o k o lw iek sądu i w a lk i, ja k ieg o k o lw iek używ an ia, a choćby n oszen ia ty lk o oręża; n ie do­ zw a la n o „Chrystianom “ n ie ty lk o przysięgać, dzierżyć u rzęd ów z w ład zą nad życiem i śm iercią, a le n a w et u d aw ać się do n ich w sp ra w ie w ła s­ nej, je ś li ty lk o z szkodą (karą) obcą połączon a by była. [s. 206]

[...] G rzegorz P a w e ł i n iem a l w szy s- scy bracia polscy; p rzy jęli od n ośn e ka­ nony, u stan ow ion e przez zbór R ak ow ­ ski. A m ian ow icie: jako n iesłu szn a rzecz w iern em u królem , k siążęciem , hetm an em , w o jew o d ą , starostą, sędzią, p odsędkiem , n am iestn ik iem , w ójtem , burgm istrzem , setn ik iem , żołnierzem , drabem itd. być; jako ta k iem u n ie godzi się im ien ia, z którego b y w o jn ę słu ży ł, m ieć, p ra w w sz e la k ic h p ol­ skich, litew sk ich , n iem ieck ich , ziem ­ skich, grodzkich, m ieśćsk ich i innych, g d zie m ieczem karzą alb o w żd y przy­ sięg i skazują, używ ać; na ostatek, jak o się n ie godzi oręża w szela k ieg o i podróżnem u n osić albo w o zić i roz­

bójn ik om się bronić, [s. 207—208] D ziw n e te ż m u siał sp raw iać w ra ­ ż e n ie np. tak i Jan N iem o jew sk i, oka­ zu jący się na sejm ie lu b elsk im m ię­ d zy b arw n ym i tłu m am i strojnej szla ch ty w pokornej p o sta w ie, bez oręża, b ez słu żb y i tow arzystw a, w szarej odzieży, z torbą na p lecach — jeszcze w trzyd zieści la t p óźniej przy­ pom in ał go so b ie tak im S ta n isła w R eszka (1596 r.). [s. 202]

N a w r a c a n ie Ju d a sza

W tej m oże izb ie p o sta n o w ili jed n o m y śln ie, jed n ozgod n ie i jed n o­ głośn ie, że im , „C hrystianom “, w m y śl n au k i Z b a w ic ie la o n iesp rzeciw ia n iu się złem u, o n iep rzysięgan iu , o m i­ łości ku n iep rzy ja cio ło m i p rześla d o w ­ com —■ n ie god zi się n osić i n ie w o ln o u ży w a ć oręża — n ie w o ln o w a lc z y ć i sąd zić — n ie w o ln o n ie ty lk o przy­ sięgać, sp ra w o w a ć u rzęd ów połączo­ n ych z w ła d z ą n ad ży ciem i śm iercią, ale n a w et u d aw ać się do n ich w e w łasn ej sp raw ie, je ś li ty lk o z karą b liźn ieg o p ołączon e być m ogły.... W tej izb ie to czy ły się za p ew n e spo­ ry o k an on y ra k o w sk ie, n a k a zu ją ce, iż „ ch ry stia n in “ n ie m oże być k ró lem , książęciem , h etm an em , w ojew od ą, sta ­ rostą, sęd zią, pod sęd k iem , n a m iest­ n ik iem , w ó jtem , burm istrzem , se tn i­ kiem , żołn ierzem , drabem ... T o czy ły się p ew n o o w e g w a łto w n e sło w n e dysputy, k tóre p óźn iej w ty lu drukach przetrw ały, iż „w iern em u n ie godzi się m ieć p ra w w szela k ich , p olsk ich , litew sk ich , ziem sk ich , n iem ieck ich , grodzkich, m iejsk ich i in n ych , g d zie m ieczem karzą a lb o na p rzysięgi sk a ­ zują — na k o n iec oręża w szela k ieg o i p od różnem u nosić alb o w ozić i roz­ bójn ik om się bron ić...“ [s. 126]

B y w a ł tu p e w n ie m agnat dobro­ w o ln ie zu bożały, Jan N iem o jew sk i, k tóry n a sejm w L u b lin ie m ięd zy tłu ­ m y szla ch ty szum ne, w sp an iałe, w ie - lo m ó w n e, zbrojne, p ołysk u jące od drogich k am ien i, złota, srebra i ja sz­ czuru, p rzep yszn e od w sch o d n ich b a rw stroju, od parczy, ak sam itu , w ło sk ic h a tła só w , sa jet i fra n cu s­ k ich g rod etu rów — w ch o d ził w po­ kornej p o sta w ie, m ilczący, bez oręża, b ez słu żb y i to w a rzy stw a , w szarym k op ien iak u i z torbą na p lecach. B y w a li tu m o że B u d n y, C zechow ic, F a r n o w

Cytaty

Powiązane dokumenty

Najczęściej używanym przez Żeromskiego w całej powieści (31 wystąpień) jest leksem smutek 'uczucie przygnębienia wynikające z przykrych przeżyć', należący do

Problemy rozwojowe wsi”, wyst pienie z referatem Kacprzak E., Ma kiewicz B.: „Przeksztacenia obszarów rolniczych strefy podmiejskiej aglomeracji pozna skiej –

zainteresowano siê w naszym kraju niezale¿n¹ od wydobycia wêgla eksploatacj¹ otworow¹ metanu i od tej chwili jest on traktowany równie¿ jako kopalina g³ówna.. Metan

Osadnictwo wołoskie miało bezsprzecz- ny wpływ na uformowanie się owcy podhalań- skiej; owce w Karpatach polskich były w typie cakli wołoskich.. W miarę jak

Jeśli zaś stosu- jemy neologizmy wywodzące się z języków obcych, potrzebne jest zastanowienie się, czy należy zaproponować ich tłumaczenie na język polski – a jeśli tak,

W dniach 13-15 września 2007 roku, zamiast dorocznej konferencji polskich bibliotek medycznych, w Krakowie odbyły się Warsztaty European Association for Health Information

W drugim dniu, 27 września na posiedzeniu przedpołudniowym, któ­ remu przewodniczył ks.. dr Kosimo Rheo z Międzyzakonnego Studium Filozofii w Bari,

Nie oznacza to, »e w ogóle unika pracy, lecz ma ona przede wszystkim charakter dorywczy (zob. Jest to bowiem przebiegªy i chytry 49 spry- ciarz 50. Nic wi¦c dziwnego »e mówi si¦,