Adam Jarosz
Nałęczów i wieża ariańska w
"Nawracaniu Judasza"
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 51/1, 215-240
NAŁĘCZÓW I W IEŻA A RIA NSKA W „NAW RACANIU
JU D A SZ A “
K ażd y w y jeżd ża ją c z N a łęczo w a jed zie do sw oich , ja ty lk o jed en w y jeżd ża ją c z obcego m iejsca jad ę do obcego — to też żal m i i tego obcego. Tu góry i doliny, d rzew a i lu d zie m ają na sob ie jak b y znaki m oich m y śli 1 cier p ień i.
Tym i słow y, zapisanym i 11 w rześnia 1891, w ro k i jed en dzień
po przy by ciu do N ałęczow a, Żerom ski doskonale scharakteryzow ał
sw ą w łasn ą sy tu ację życiow ą i n a jej tle w skazał na powód trw ałego
już odtąd se n ty m e n tu do tej m iejscowości. M łody wówczas, początku
jący pisarz-now elista, po w ielu zaw odach, niepow odzeniach, n i e
zrealizow anych m arzeniach, m ógł p rzy n ajm niej n a pew ien okres
ustabilizow ać jakoś swe życiowe prow izorium . Możliwość ta by ła
w łaściw ie koniecznością po n ieu d ałych dośw iadczeniach w arszaw
skich, gdzie i biedy stu den ck iej zaznał niem ało.
D zięki pom ocy i rekom endacji swego przyjaciela, J a n a Strożec-
kiego, został nauczycielem w dom u M ichałostw a G órskich, w łaścicieli
Nałęczowa.
W arunki do pracy litera ck iej b y ły tu id ealn e. Z ajęć ob o w ią zk o w y ch m ia ł n ie w ie le , m ó g ł w ię c dużo czasu p o św ięcić na u lu b ion e sam otne spa cery, n a w ęd ró w k i po w sia c h ok oliczn ych i g a w ęd y z lu d em [...]2.
P isarz nie ograniczał się wówczas do spacerów po p a rk u zakładu
uzdrow iskow ego, w pobliskich w ąw ozach czy n a G órę A rm atnią,
ale poznał także (w iem y to z D zienników ) niedalekie Czesławice,
A ntopol, W ąw olnicę czy nieco dalej położony W ojciechów (około 7 km
od Nałęczowa).
Oczywiście, jak zawsze, ta k i wówczas interesow ało Żerom skiego
życie p ro sty ch ludzi. B ardzo dokładnie obserw ow ał sta n ośw iaty i cy
w ilizacji, w a ru n k i życia i m ieszkania — to w szystko, co składa się
1 S. Ż e r o m s k i , D zie n n ik i. T. 3. W arszaw a 1956, s. 483.
216
A D A M J A R O S Zn a pojęcie poziom u kultu raln ego . W tedy to chyba pow staw ały za
w iązki jego późniejszych działań i pom ysłów w dziedzinie p rac y
społecznej i ku ltu raln o -o św iato w ej. Znam ienne, że i realizację sw ych
zam ierzeń podjął Żerom ski po latach w łaśnie w Nałęczowie. W ówczas
m ógł już tylko najw yżej skontrolow ać swe daw ne obserw acje. N a nic
innego nie m iał czasu, prow adził bowiem życie p ełne dynam iki
i tem pa, całkow icie pośw ięcając się realizacji n ap raw d ę w ielkich za
d ań społecznych.
P o byt w Nałęczow ie przeciągnął się do stycznia 1892, czyli trw a ł
ro k i cztery m iesiące. Po opuszczeniu dom u G órskich Ż erom ski
w spom ina:
N ieraz ża łu ję tej ciszy, jak ą ta m m iałem , ale z drugiej stron y w id zę, że ta cisza w ła śn ie rozstroiła m ię i odebrała m i dużo m łod ości. T akem s ię ta m zestarzał! N ab rałem n a ło g ó w em ery ta-ascety, k tó ry po n a g ły m w y jśc iu na szerszy św ia t m a m a sę n aw yk n ień , upodobań, a n a w et m o ra l n y ch „ w id zim isię“ — czysto s ta r c z y c h 3.
Toteż z początkiem r. 1892 pisarz opuszcza posadę nauczycielską
i w yjeżdża przez K raków i W iedeń do Szw ajcarii. W racając, n a
k ró tk o w pada do K rakow a, skąd u d aje się n a kilkum iesięczny pobyt
w Zakopanem . M imo ty ch podróży k o n tak t serdeczny z N ałęczow em
ciągle trw a. W zruszające ślady pam ięci, ja k ą pisarz n a zawsze za
chow ał dla Nałęczowa, znaleźć m ożna w listach do narzeczonej,
pisanych w ro k u 1892.
W iosną 1905, w zw iązku z odgłosam i nadciągających w y d arzeń ,
po d w u letn im blisko pobycie w Z akopanem Ż erom ski przenosi się
do Nałęczowa. J e st to już zupełnie in n y człow iek niż w lata ch
1891— 1892; dojrzał, pogłębił się, m a za sobą solidne „ stu d ia “ w b i
bliotekach R apersw ilskiej i Zam oyskich w W arszaw ie. T en dośw iad
czony b ibliotekarz dopracow ał się wreszcie — i to je st n ajw ażn iej
sze — św ietnie zapow iadającej się pozycji pisarskiej.
N astęp u je teraz bardzo ciekaw y okres w życiu i tw órczości Że
rom skiego. M am y w iele dowodów, że dośw iadczenia życiow e i p raca
społeczna pisarza w Nałęczowie stan ow iły podstaw ę, z k tó re j w yrosły
obszerne i bardzo cenne p artie jego twórczości 4. I ta k np. now
elka-, 3 P i o ł u n - N o y s z e w s k i , op. cit., s. 2 2 0.
4 Zob. H. M a r k i e w i c z , P ru s i Ż e ro m sk i. R ozpraw y i szk ice literack ie.. W arszaw a 1954, s. 355 — ze sta w ie n ie prac i w sp o m n ień in fo rm u ją cy ch o d zia ła ln o śc i sp o łeczn o -o św ia to w ej Ż erom skiego w N a łęczo w ie. — F. A r a s z k i e -
wi c z ,
D zie ła i tw ó r c y . W arszaw a 1957. Tu rozdziały: 1) W k ręg u „Ś w ia tła “ S te fa n a Ż ero m sk ieg o . — 2) N a łę c zó w P ru sa i Ż ero m sk ieg o .rep o rtaż Z o d czytem ukazu je działalność odczytow ą prow adzoną
w ram ach „Ś w iatła“ . Dośw iadczenia p racy ośw iatow o-pedagogicznej
zaw arte są w w ielu scenach R ó ży (1909) oraz w dram acie Uciekła m i
przepióreczka (1924)5. W spom nieć w ypadnie także o obszernie n a
kreślonym obrazie uzdrow iska w Cisach-Nałęczowie w pow ieści
L udzie bezdom ni (1900), choć jest to w y n ik w cześniejszych w rażeń
nałęczow skich pisarza.
Szczegółowe zbadanie problem u, w ja k i sposób dośw iadczenia te
w eszły do tw órczości Żerom skiego, w y d aje się być spraw ą in te resu
jącą i w cale nie bagatelną. Chodziłoby tu o realia historyczno-
geograficzne, dalej o m om enty autobiograficzne oraz w ydarzenia
z życia i działalności społecznej przyjaciół pisarza. W eźm y np. p ełne
d ram atyzm u sceny ucieczek z w ięzień carskich (Róża, Uroda życia )’,
okaże się, iż i tu ta j zaw arte są osobiste w spom nienia pisarza
(Żerom ski w raz z F au sty n ą M orzycką i W alen tyn ą N agórską pom agał
zbiegom z Z am ku Lubelskiego w 1905 r., u k ry w a ł ich chwilow o
w szopie na P ału b ach 6). Z apew ne i dośw iadczenia Dulębów, któ rzy
„specjalizow ali się“ w udzielaniu pom ocy przy organizow aniu leśnych
nabożeństw czy p rzek rad an iu się przez austriack ą granicę po ta jn y
ślub, nie p o z o sta ły ‘bez w pływ u n a n iek tó re piękne k a rty U rody ż y
c ia 7. In n y drobiazg: G rześ W ójcik z R ó ży to postać jak n ajb ard ziej
auten ty czn a. Był on uczestnikiem w ielkiej m anifestacji, zorganizo
w anej w spólnie przez P P S i endecję w listopadzie 1905 po ogłoszeniu
konstytucji. N a czele pochodu, podobno w pięknym stro ju ludow ym ,
ten urodziw y parobczak niósł czerw ony sztand ar 8.
N ajpełniejszy jed n ak obraz ówczesnej p racy społecznej, ośw iatow ej
i pedagogicznej w Nałęczow ie znajdziem y w Naw racaniu Judasza
(1916).
5 Zob. Z. Z a r n e c k a , D zia ła ln o ść o ś w ia to w a F a u sty n y M o r zy c k ie j n a tle
epoki. 1864— 1910. W arszaw a 1948, s. 110— 114. Zob. też, sp isan y w lu ty m 1932, P a m ię tn ik H. D u lę b in y o Ż e ro m s k im w N a łę c zo w ie . W: 25-lecie G im n a z ju m W a c la w y A r c is z o w e j w L u b lin ie. (1912— 1937). L ublin 1937, s. 114— 117.
6 Zob. E. L. M i g a s i ń s к i, W sp o m n ie n ia o S te fa n ie Ż e ro m sk im . W arsza w a 1927, s. 40.
7 I. W. K o s m o w s k a , K a z im ie r z D u lęb a . N i e p o d l e g ł o ś ć , 1933, t. 7, s. 5.
B Zob. K. D u l ę b a , K ilk a sz c ze g ó łó w z ż y c ia S te fa n a Ż ero m sk ie g o w N a
łę c z o w ie i L u b lin ie. Z i e m i a L u b e l s k a , 1925, nr 295. Zob. też P a m ię tn ik H. D u lę b in y o Ż e r o m s k im w N a łę c zo w ie , s. 116.
218
A D A M J A R O S ZO m aw ia tu Ż erom ski w sz y stk ie fo rm y pracy, które istn ia ły w N a łęcz o w ie. U tw ór ten jest p ierw szo rzęd n y m źród łem do poznania prac o św ia to w y ch tego okresu. P rzed sta w ia nastrój, który tu p an ow ał, i p rze ży cia u czestn ik ów , o co trudno w in n y ch ź r ó d ła c h 9.
P isarz głęboko przeżył burzliw e la ta po r. 1905, owe „krótko
trw a łe czasy, kiedy w nieszczęśliw ej k rain ie m ożna było pracow ać“ 10.
Nic też dziwnego, że n aw et po w ielu latach m ógł dokładnie odtw o
rzyć różne frag m en ty m inionych zdarzeń.
W kręgu ówczesnych przy jaciół Żerom skiego ro zw ijała się żyw a
działalność społeczno-ośw iatow a. W tedy to w w alce z w pływ am i
endeckiej „M acierzy“ pow stało T ow arzystw o O św iatow e „Ś w iatło“ ,
niosące ludow i praw dziw ie dem okratyczn ą ośw iatę. A tm osfera ty ch
„gorących“ lat w alki o treść i c h a ra k te r nauczania powszechnego,
prow adzonej przez „dem agogów i socjalistów “ spod znaku Ż erom
skiego, została uw ieczniona n a k a rta c h Nawracania Judasza. Pisze
ta m Żerom ski z pew ną ironią:
I tak oto cich e m ia sto p o d zieliło się na obozy, zw alczając się w zajem , zresztą za p om ocą d w u o św iat, d w u k u rsów w ieczorn ych , dw u arytm etyk , dw u gram atyk, d w u dyktand, p oczątk ów geom etrii и .
Sam Ż erom ski przez jak iś czas prezydow ał oficjalnie z a re je stro
w an em u T ow arzystw u, którego zebranie organizacyjne odbyło się
po ro k u faktycznej działalności, 23 w rześnia 1906 12. Ze „Ś w iatłem “
zw iązani byli m. in. tacy ludzie, jak G u staw D aniłow ski, F au sty n a
M orzycka, H en ry k a Rodkiew iczów na, doktorostw o Rudzcy, M aria
Bogdanow iczówna, F elicja Sulkow ska, J a n W itkiew icz, doktor M ie
czysław B iernacki, n a jp ie rw w iceprezes, a później prezes organizacji.
W dom u Żerom skiego pow stała szkoła pow szechna. W ładze car
skie pisały, że udział pisarza w jej zarządzie m a na celu zaszczepianie
uczniakom socjalistycznych i antyrządo w ych i d e i 13. W tej opinii
tk w iła oczywiście pew na przesada, spow odow ana obaw ą przed szybko
ro zw ijającą się postępow ą ośw iatą polską. W ro k u 1909 w ów
czesnej gu b ern i lubelskiej było ju ż 18 oddziałów szkolnych „Św ia
tła “ .
9 Z a r п е с к а , op. cit., s. 113— 114.
10 S. Ż e r o m s k i , P ism a. P o d red. S. P i g o n i a . T. 16. W arszaw a 1948, s. 159.
11 T a m że , s. 165.
13 S. P t a s z y c k i , S te fa n Ż e r o m s k i w L u b e lsk ie m . O p in ie d a w n y ch urzę d ó w carsk ich o S. Ż erom skim . G a z e t a L u b e l s k a , 1925, nr 287.
Z in icjaty w y Żerom skiego w początkach listopada 1905 założono
u n iw e rsy te t ludow y w Nałęczowie. W okresie od 10 grud n ia 1905
do 22 listopada 1907 wygłoszono tu około 65 odczytów. Część z nich
m iała c h a ra k te r patrioty czn y ch akadem ii rocznicow ych (pow stania,
K o n sty tu cja 3 M aja), inne b y ły poświęcone litera tu rz e polskiej (m. in.
odbył się 4 lutego 1906 odczyt M orzyckiej o Lenartow iczu). P rz e
w ażały jed n ak odczyty poświęcone spraw om społecznym , praw nym ,
ekonom icznym , spółdzielczym . Nie zapom inano o popularyzacji
nauki, o zdobyczach techniki, o postępie w rolnictw ie. Nawracanie
Judasza dokładnie n o tu je głów ne k ieru n k i działalności u n iw ersy tetu .
J a k w iern y m obrazem życia jest pod tym w zględem ta powieść,
m ożem y się przekonać porów nując ty tu ły odczytów z zestaw ieniem
działalności u n iw e rsy te tu ludowego w Nałęczowie w latach 1905—
1908, dokonanym na podstaw ie tzw . czarnego zeszytu i4.
Bardzo sym ptom atycznym przykładem ow ej „w ierności“ jest po
stać Piotrow ickiego. Nie ulega n ajm niejszej w ątpliw ości, że chodzi tu
o K azim ierza Dulębę. W ro k u 1905 D ulębow ie m ieszkali chwilowo
(za nam ow ą Żerom skiego przenieśli się niebaw em do Nałęczowa) we
w si Piotrow ice, odległej o p arę kilom etrów od Nałęczowa. Z dużą
dozą praw dopodobieństw a m ożna przypuścić, że nazw isko bohatera
powieści pow stało jako w yraźn a alu zja do tego fak tu , może n aw et
ironiczna (pan na Piotrow icach — Piotrow icki). W lecie 1906 D ulę
bowie w yjeżdżają z Nałęczowa. D ulębina w spom ina, że stało się to
ku u b o lew a n io m Ż erom skiego, który serd eczn ie p okochał m ęża m ego i u w ie c z n ił go w ie r n ie w p o w ieści N a w ra c a n ie Ju d a sza w osob ie P iotro- w ieck ieg o [!], a m iejsco w o ść, w której zam ieszk aliśm y, N iezab itów , na zy w a ją c N ieb ylan k ą. To n ied alek ie, bo z a le d w ie k ilk o k ilo m etro w e oddale n ie n ie p rzeryw a k ontaktu n aszego z p. p. Ż erom skim i.
Na każde żądanie D ulęba śpieszy z w ykładam i o treści rolniczej
lub społecznej — bądź n a P ałub y , bądź na k u rsy nauczycielskie. Ju ż
wówczas Ż erom ski darząc K azim ierza D ulębę n iek łam an ą serdeczno
ścią daw ał m u dowody wdzięczności za o fiarną i n iestrudzoną dzia
łalność. D ulębina pisze w e w spom nieniu:
P am iętam , jak z rozradow aną tw a rzą d zięk o w a ł [Żerom ski] m ężo w i po jego w y k ła d a ch przyrodniczych, że sam się w ie le z przyrody n au czył *5.
14 Ż e r o m s k i , P ism a, t. 16, s. 159— 163. Por. D o d a te k do obecnego arty kułu, cz. [3].
220
A D A M J A R O S ZN ajpiękniejszym chyba w yrazem tej wdzięczności są stro n y po
wieści pośw ięcone P iotrow ickiem u-D ulębie 16.
P a rę słów w y p adn ie poświęcić określeniu zaw odu Piotrow ickiego.
J a k chce Żerom ski, był on profesorem agronom ii w jed n ej z uczelni
rolniczych w G alicji; za radykalizm , moc c h a ra k te ru i godność po
zbaw iony został możności w ykładania. D ulęba rzeczyw iście w G alicji
przebyw ał po r. 1900, kiedy to z rozkazu w ładz adm in istracy jn y ch
m usiał opuścić K rólestw o. Tam powierzono m u stanow isko in sp ek
to ra rolnego, to jest organizatora takich in sty tu cji, jak kółka rolnicze,
m leczarnie, m aślarn ie, spółdzielnie. Ale i „profesorem “ był także
D ulęba. W lata ch 1903— 1905 17 był kierow nikiem pierw szej w K ró
lestw ie niższej szkoły rolniczej w Pszczelinie. Stanow isko to jed n ak
opuścił nie z pow odu sw ych rad y k aln y ch poglądów ja k P iotrow icki;
po p ro stu stan zdrow ia (choroba płuc) zm usił go do tego.
Szczegółowe rozpatrzenie tego konkretnego p rzy kład u prow adzi
do w niosku potw ierdzającego znaną właściwość w a rszta tu Ż erom
skiego: pisarz m ocno trzy m ał się autentycznego tw orzyw a; p ra
w ie nigdy jed n ak , n a w e t w w y pad ku bardzo epizodycznych postaci
lub zdarzeń, nie obeszło się bez czujnej ingerencji, m odyfikującej je,
niekiedy tylko w szczegółach, ale zawsze w sposób istotny dla założeń
pisarskich.
W Nałęczow ie organizow ano także w ty m czasie am ato rsk ie p rzed
staw ienia te a tra ln e o tem atyce patriotyczn ej (fragm en ty Dziadów,
16 K o s m o w s k a (op. cit., s. 12— 13) przytacza p ięk n ą ch arak terystyk ę K. D ulęby, którą n ap isał Ż e r o m s k i w celu w y jed n a n ia p om ocy na lata starości:
„Z nałem go od la t w ielu . W ied ziałem o jego pracach dyrek torsk ich , k ie row niczych, a o so b iście sty k a łem się z n im w pracach o św ia to w y c h na teren ie ziem i lu b elsk iej. B y ł on najgorętszym , n ajczyn n iejszym , n ie u stę p liw y m a św ia dom ym m ocy p racow n ik iem , zw łaszcza w sp ra w ie od czy tó w d la ludu. U rzą dziliśm y p odów czas w sp ó ln ie około stu od czytów w N a łęczo w ie pod L ublinem . O dczyty te o d b y w a ły się w w aru n k ach trudnych, za czasów rząd ów rosyjs kich, pod grozą u traty w o ln o ści, a n a w et b ezpośrednio pod n a h a jk a m i kozaków . D la p. K azim ierza D u lęb y jego p iln a à m ężna d łu goletn ia praca sk o ń czy ła się w ła śn ie w ię z ie n ie m , zesła n iem do R osji, u tratą m ien ia. T rudno tu w paru zdan iach w yrazić, a n a w e t przypom nieć te d łu g ie d zieje m o zo łó w szlach etn ego człow iek a, u k ryw an ych sta ra n n ie prac cichych, a dzisiaj zap om n ian ych i n ie zrozum iałych. Z aw rę też w szy stk ie tam te w jed n ym zdaniu — n ie zn ałem w ó w czesn ej P o lsce pracow n ik a m ężn iejszego, ofiarn iejszego, w ytrw alszego, zasłu żeń szego ponad d aw n ego, a u k ochanego w sp ółb rata w p racach o św ia to w y ch — p. K azim ierza D u lęb ę“.
17 Zob. ta m że , s. 7. Ta sam a jed n ak autorka w P o lsk im s ło w n ik u b iogra
Kordiana, W esela). Tu niew ątpliw ie m a sw ą genezę spraw a Dziadów,
w ystępów arty sty czn y ch czy ów epizod z recy tacją w iersza Na A nioł
P ański w N aw racaniu Judasza.
Ta szeroka i w szechstronna działalność Żerom skiego w Nałęczowie
um ożliw iła m u naw iązanie w ielu bliskich znajom ości nie tylko
w k ręgach inteligencji, ale także i z pro stym i ludźm i. W ym ienić t u ’
m ożna P io tra Łukę, Oreszczyńskiego czy m a jstra Jackow skiego.
Z ty m ostatnim szczególnie się zaprzyjaźnił, a łączyła ich nie tylko
w spólna p raca społeczna, ale i starożytnicze zam iłow ania, pasja do
poszukiw ań archeologicznych w nałęczow skich k u r h a n a c h 18. We
w spom nieniu o A dam ie Żerom skim (1919) z w ielk ą życzliwością
mówi pisarz o m ajstra ch i budow niczych C haty, w ym ienia m ajstra
H ańskiego, „km iecia cnotliw ego jak średniow ieczny budow niczy“ ,
dalej m ajstró w R atajew skiego i M ateusza P ak u łę 19, o k tó ry m jeszcze
po latach w S nobizm ie i postępie napisze nie bez podziw u, iż znał
na pam ięć M ickiewiczowskie K sięgi narodu i p ielg rzym stw a pol
skiego 20.
Szczera życzliwość Żerom skiego dla tego środow iska, połączona
z jego g run to w n ą znajom ością, um ożliw iła pisarzow i poświęcenie
rzem ieślnikom polskim w ielu pięknych fragm entów , stw orzenie tak
zindyw idualizow anych postaci, jak np. P io tr Łoński, o k tó ry m pisał
K lein er, że jest to „jedna z k ap italn y ch k reacji Żerom skiego, nie
zapom niany w piastow skim dostojeństw ie starego chłopa-pracow ni-
k a “
21.
Obok dośw iadczeń pracy społecznej pisarza do Nawracania J u
dasza został w prow adzony pew ien frag m en t k rajo b razu , ściślej :
obiekt architektoniczny znam ienny dla okolicy Nałęczowa. Chodzi
tu m ianow icie o budow lę zn ajd ującą się w m iejscow ości W ojciechów,
znaną pow szechnie pod nazw ą w ieży ariańsk iej. Mocno zaintereso
w ała ona pisarza i, jak w iadom o z jego listów , stała się wzorem
dla w ystęp ującej w powieści w ieży w G ryfach pod Posuchą. Nie
zw ykle w idać urzek ła owa budow la w yobraźnię Żerom skiego, skoro
poświęcił jej opisowi i h istorii cały rozdział książki. D okładniejsze
zajęcie się tą spraw ą niew ątpliw ie rzuci nieco św iatła na w arsztat
w ielkiego pisarza.
18 Zob. M i g a s i ń s k i , op. cit., s. 34.
14 Zob. S. Ż e r o m s k i , O A d a m ie Ż e ro m s k im w sp o m n ie n ie . W yd. 2. K ra ków 1926, s. 22— 23.
20 S. Ż e r o m s k i , S n o b iz m i p o stęp . W arszaw a 1929, s. 21. 21 S f i n k s , 1917, nr 99, s. 105.
2 2 2 A D A M J A R O S Z
W O J C I E C H Ó W — T A K Z W A N A W I E Ż A A R I A N S K A
Okolice Nałęczowa poznał Żeromski dokładnie jeszcze za swej
tam bytności w latach 1890—1892 22. Gdyby jednak wówczas nie
zainteresował się zabytkową wieżą w Wojciechowie, to na pewno
po 1905 r. zwróciłby mu na nią uwagę architekt i konserwator, Jan
Witkiewicz23. Pozostawał on z pisarzem w bardzo bliskich i ser
decznych stosunkach, należał właściwie do jego rodziny: żoną Wit
kiewicza została bowiem Henryka Rodkiewiczówna, córka pani
Oktawii z pierwszego małżeństwa, uczestniczka kręgu „demagogów
i socjalistów“ spod znaku „Światła“ . Witkiewicz był kierownikiem
„jednoklasowej, socjalistycznej“ szkoły zorganizowanej przez Żerom
skiego. Zaprojektował Chatę, szkołę, ochronę, a później także mauzo
leum Adama Żeromskiego.
Łatwo zrozumieć, że obiekt w Wojciechowie stał się przedmiotem
fachowych studiów i pełnego troski zainteresowania Witkiewicza.
O tym, że zainteresowanie to dzielił w pewnym stopniu Żeromski,
jeszcze przed napisaniem powieści, wolno sądzić na tej podstawie,
iż Witkiewicz ofiarował mu namalowany przez siebie obraz wieży,
do dziś znajdujący się wśród zbiorów Chaty 24.
Od 1910 r. prawnym posiadaczem wieży było Towarzystwo Opieki
nad Zabytkami Przeszłości w Warszawie 25. Poprzedni bowiem wła
ściciel Wojciechowa, Józef Popławski z Palikij, przy parcelacji grun
tów wydzielił z nich wieżę z półmorgiem ziemi i wyraził życzenie
przekazania jej na rzecz Towarzystwa. Po stwierdzeniu wartości
zabytkowej i architektonicznej zamku w Iłży i wieży Towarzystwo
17 marca zdecydowało przejąć darowiznę i wyraziło właścicielowi
uznanie za obywatelski i patriotyczny czyn. Z powodu trudności
finansowych dopiero w projekcie budżetu Towarzystwa na r. 1911
przewidziana została pewna suma na prace zabezpieczające i kon
serwatorskie przy wieży.
Deleegatem Towarzystwa na Nałęczów był Henryk Wierciański.
Zbadał on stan wieży i stwierdził, że nie grozi jej ruina, równocześnie
22 Zob. Ż e r o m s k i , Dziennik, t. 3. W odnalezionych — zdaje się, nie kompletnych — fragmentach dzienników z tych lat nie ma wzmianki o wieży w Wojciechowie.
23 S. J. B r z e z i ń s k i (Polski Związek Ludowy. Warszawa 1957, s. 62, 162, 167, 214—215, 370) informuje o działalności J. Koszczyc-Witkiewicza, ówczesnego członka Komitetu Głównego PZL.
24 Zob. A r a s z к i e w i с z, op. cit., s. 203.
25 Sprawozdanie Zarządu Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości. 1910. Warszawa 1911, s. 3, 10.
224
A D A M J A R O S Zzaś sugerował przystosowanie budowli do celów praktycznych, aby
zapewnić obiektowi opiekę, skromny dochód, a przede wszystkim
zabezpieczyć przed ewentualną rozbiórką na cegłę. Towarzystwo
doszło do wniosku, że najlepiej przeznaczyć wieżę na sklep i miesz
kanie dla dzierżawcy. Pojawiło się jeszcze zagadnienie dokupienia
sąsiadującego pasa gruntu wraz z obwarowaniami ziemnymi, by
i te uratować oraz włączyć do zespołu zabytków. Zapewne na wnio
sek Wierciańskiego, zasłużonego autora Opisu statystycznego guberni
lubelskiej (Warszawa 1901) i człowieka należącego do postępowej
inteligencji nałęczowskiej, kierownictwo pracami przy konserwacji
wieży oddano w r. 1912 Janowi Witkiewiczowi 26.
W pewnym związku z rzeczywistymi perypetiami wokół wieży
kształtowały się w świadomości Żeromskiego dzieje wieży ariańskiej
w powieściowych Gryfach pod Posuchą. Historię powstania wieży
powieściowej odtworzyć można przy pomocy korespondencji pisarza.
W liście z 7 maja 1913 czytamy:
Piszę teraz powieść i zbliżam się do rozdziału o wieży w Wojciechowie. Jakże bym chciał mieć teraz jej opis zrobiony przez Ja n k a 27.
Pisarz musiał rychło ten opis otrzymać, potwierdza to bowiem
list do żony z 25 m aja:
26 W czasie jednej z rozmów przed pięciu laty prof. J. K o s z c z y c - W i t k i e w i c z , zapytany przeze mnie o pewne analogie między postacią Nie- naskiego a jego działalnością w Wojciechowie, potwierdził słuszność tego przy puszczenia, wyjaśniając, że bliscy wspólni znajomi zdawali sobie sprawę z tych podobieństw, z zastrzeżeniem jednakże, iż tylko ten niewielki, związany z kon serwacją wieży w Wojciechowie, wycinek życia pozostaje w niejakim związku z działalnością Witkiewicza. Nazwisko „Nienaski“ miało zostać utworzone przez Ż e r o m s k i e g o w ten sposób, iż niejako kryptonimicznie świadczyłoby, że postać jest aluzją do działalności Witkiewicza, mianowicie jego nazwisko nie jest zakończone na -ski, czyli stąd: Nie-na-ski. Na temat tego nazwiska zob. uwagi S. В a 1 e y a, Osobowość twórcza Żeromskiego. Warszawa 1936. Tu także wskazano na skłonność pisarza do pewnej żonglerki końcówkami — Joasia z Ludzi bezdomnych (Pisma, t. 8, s. 148) chciałaby słyszeć mówiącego „jednego tylko -iczau (rozumie się — Witkiewicza). Dodać by można inny jeszcze przy kład z Urody życia (Pisma, t. 14, s. 170): „Nie powiem nazwiska, bo i po co? To rzecz obojętna. Polak — to wystarczy. Pewien — »icz« albo »ski«“.
W czasie tej samej rozmowy dowiedziałem się również, że i Piotr Łoński ma swój pierwowzór. Jest nim majster malarski z Wąwolnicy, Piotr Łuka, ten sam, który wykonał według planów Witkiewicza mauzoleum dla Adama Żeromskiego. WTedług oświadczenia prof. Koszczyc-Witkiewicza, Łuka był bu downiczym przy pracach konserwatorskich w Warszawie.
27 S. K n a u f f , Nieznane listy Żeromskiego. K u r i e r W a r s z a w s k i , 1927, nr 105.
Florencja, 25 V 1913 Droga Tusiutku!
Dziękuję za nadesłanie wycinka o Mielczarskim i fotografię, ale nade wszystko za notatki o wieży, które Janek sporządził. Te notatki tak są za chwycające i tak nadzwyczajnie dla mnie pasują do powieści, że je czy tałem jak we śnie. Tylko Janka ręka może zrobić coś tak dobrego jak te notatki. Otóż zapytuję, czy te notatki Janek będzie gdzie ogłaszał, czy one będą do czego zużytkowane, czy nie. Jeśliby nigdzie drukiem nie były ogłoszone, to ja bym je po prostu wcielił w pewnej części do swej powieści. Gdybym wymyślił podobną historię, nie byłaby ona tak doskonała jak ten realny opis. Bo tylko zważyć: stary zamek rozpływa się w obory i scajnie, w prostacki dwór, a wreszcie w podmurówki chlewów, a tylko ta wieża, symbol świętych idei dawnych arian, zostaje w pustkowiu. I oto nagle — ideje ożyły w niej, jej stare mury znowu zadźwięczą od świętej idei, istny w Polsce posąg. Będę Jankowi niezmiernie wdzięczny, jeżeli nozwcli wcielić te kajeciki do powieści, z pewnymi zmianami nieznacznymi i skróceniam i2S.
Janek to właśnie Jan Witkiewicz; na pewno wyraził zgodę na
wcielenie do powieści „z pewnymi zmianami nieznacznymi i skró
ceniami“ swego opisu.
Ja k wyglądały zmiany, jak daleko i w jakim kierunku poszła
dokonana przez pisarza indywidualizacja materiału źródłowego?
Odpowiedzi na to można by udzielić dopiero po zestawieniu notatek
Witkiewicza z brulionem czy autografem powieści. Nota redakcyjna
do Pism Żeromskiego pod redakcją Stanisława Pigonia (1948) infor
muje, że przy ustalaniu tekstu podstawowego Nawracania Judasza
nie dysponowano autografem. Zapewne nie przetrwał on obu wojen.
Zachował się natomiast do dziś kajecik Witkiewicza: znajduje się on
wśród ciekawych zbiorów Muzeum Stefana Żeromskiego w Nałę
czowie. Że z niego właśnie korzystał Żeromski, dowodem jest okład
ka, na której pisarz zanotował szereg imion 29.
Porównanie obu tekstów, tzn. autografu Witkiewicza i opisu
książkowego, daje podstawę do szeregu stwierdzeń. Przede wszyst
kim: pisarz zmienił nazwę Wojciechów na fikcyjne Gryfy, zacierając
w ten sposób lokalizację geograficzną. Nazwiska historycznych po
siadaczy zabytku, Spinków, wymienił na Szafrańców, a Orzechow
skich na Oleśnickich.
28 Listy Żeromskiego do Oktawii Żeromskiej. [Wyd. S. P i g o ń ] , T y g o d n i k P o w s z e c h n y , 1951, nr 9, s. 2, list 11.
29 Ręką Ż e r o m s k i e g o są napisane w układzie pionowym imiona: Marta, Irena, Prakseda, Natalia, Urszula, Elżbieta, Makryna (zakreślone w koło), Xenia.
2 2 6 A D A M J A R O S Z
W O J C I E C H Ó W — N A G R O B E K S P I N K I H E R B U P R U S Z 1578 R . F o t . T . P r z y p k o w s k i
W ojciechów rzeczyw iście był w drugiej poł. w. XVI w posiadaniu
S tan isław a Spinka z B ałutów , zm arłego w 1578 roku. O nich to,
o S pinkach h e rb u P ru s pierw szy, a nie o Szafrańcach, jak chce
Żerom ski, m ówi P ap ro cki:
D om S p i n к ó w , którzy się p iszą z B ętk ow a, w ie le ich różne skrypta zasłu żon ym i w sp o m in a ją 30.
Starsze encyklopedie 31 łączą Spinków , także w spom nianego S ta
nisław a, z arianizm em . Jednakże ks. L udw ik Z a le w sk i32, opierając
się n a ak tach K u rii B iskupiej w L ublinie, przytacza zeznania w sp ra
w ie W ojciechow a, z k tó ry c h w ynika, iż był w tej m iejscow ości m in i
ste r kalw iński. Sw oją drogą, nie pow iedziano w yraźnie, czy odnosi
się to do czasów S tanisław a Spinka (zm arł 20 m arca 1578), czy też do
okresu, w k tó ry m składano zeznania, tj. do ro k u 1628. Gdzie indziej
ks. Z alew ski pisze, że niesłusznie w iąże się wieżę W ojciechowską
z braćm i p o lsk im i33. Z apew ne w oparciu o św ietn ą znajom ość do
stęp n y ch m u archiw aliów spraw a ta była dla niego niew ątpliw a.
Żerom ski posługując się nazw iskam i Szafrańców i O leśnickich
zw iązał w ieżę z różnow iercam i należącym i do kręgów kalw ińskich.
U czynił to chyba zupełnie świadom ie, bo niem ożliw e, ab y nie zdaw ał
sobie sp raw y z zasadniczej różnicy m iędzy kalw inizm em a a ria n i
zmem. S tanisław Szafraniec, kasztelan, a później w ojew oda sando
m ierski, był przecież w y b itn y m p ro te k to re m szkolnictw a kalw iń
skiego 34. O statni z Szafrańców zm arł w r. 1608 bezpotom nie, pozosta
jąc przy kalw inizm ie. Oleśniccy też pozostaw ali w k ręg u kalw inizm u,
a naw et byli spokrew nieni ze Spinkam i. F u n d ato r w spaniałych pom
3U B. P a p r o c k i , H e r b y r y c e r s tw a p o lsk ieg o . K rak ów 1858, s. 527. Por. Ż e r o m s k i , P ism a , t. 16, s. 119.
31 S. O r g e l b r a n d , E n c y k lo p e d ia p o w sze c h n a . T. 27. W arszaw a 1867, s. 614—615. — S ło w n ik g eo g ra fic zn y K r ó le s tw a P olskiego. T. 13. W arszaw a 1893, s. 740. — A . L e r u e (A ria n ie p o ls c y . W: A lb u m lu b e lsk ie . W arszaw a 1857, p oszyt VI) d aje rycin ę w ie ż y w ra z z krótkim artyk u łem o arianach. — S. W a r s z a w s k i , N o ta tk a o w ie ż y w W o jc ie c h o w ie . [Wraz z fotografią]. W i s ł a , 1903, z. 3. — S. A d a m c z e w s k i (S erce n ien a syco n e. P oznań 1930, s. 430) zam ieszcza ilu stra cję w ie ż y w ed łu g fo to g ra fii użyczonej przez W itk iew icza.
32 Zob. L. Z a l e w s k i , Z ep o k i ren esa n su i b a ro k u na L u b e lsz c zy źn ie .
Cz. 2. L u b lin 1949, s. 125.
33 T am że, s. 185.
34 K. N i e s i e c k i , H e rb a rz p o lsk i. T. 8. L ipsk 1841, s. 506: „żaden z p ol sk ich p a n ó w ani goręcej, ani też z ta k im n a k ła d em g e n e w e ń sk ic h n o w in ek n ie p rom ow ow ał jako dom tych S za fra ń có w “.
228
A D A M J A R O S Zników n a Ś w iętym K rzyżu, M ikołaj O leśnicki 35, syn Zofii Spinków ny
z Bądkow a, rzeczyw iście pogodził się z K ościołem katolickim . Jego
to w spom ina Ż erom ski, nie w y m ieniając nazw iska.
P isarz pozm ieniał nazw iska i nazw y przekazane przez W itkiew i
cza. T rudno ustalić w łaściw ą tego przyczynę, ale bliskie praw dy
w y d aje się przypuszczenie, iż chodziło o nazw iska głośne, powszech
nie znane i pow iązane w świadomości szerokiego ogółu z Sandom ier-
szczyzną 36.
Jakk o lw iek Ż erom ski przytacza za W itkiew iczem szereg faktów
lokalizujących zab y tek w e współczesności (np. obszerną płaszczyznę,
dziś skrom ne w łościańskie podw órko, kupno sadu przez bogatego
chłopa, fak t u ży tk ow ania w ieży i okolicznych wałów), to jednak
pom ija podane w źródle nazw iska, nie w spom ina o Tow arzystw ie
Opieki nad Z ab ytkam i Przeszłości, anonim ow o, krótko i dosadnie
c h a rak tery zu jąc ostatniego w łaściciela. W ybiega tu poza źródło, opie
rając się zapew ne n a w łasnej znajom ości stosunków .
P rzy opisie sam ej wieży Ż erom ski dokonał tylk o nieznacznych
retuszów stylistyczno-składniow ych, pozostaw iając i term inologię,
i precyzję opisu zasadniczo w takim stanie, w jak im w yszła spod
pióra fachow ca arc h ite k ta. K ajet W itkiew icza jest m ateriałem źródło
w ym tylk o dla pięciu stron (118— 122) rozdziału o wieży. Dla dalszej
p a rtii opisu (od s. 123) nie m am y źródła. F rag m en t ten nie odbiega
od części poprzedniej; także obfituje w pew ną konieczną ilość okre
śleń fachow ych 37, a przede w szystkim (co byłoby znacznie tru d n ie j
sze do opanow ania dla Żerom skiego) posiada ową fachow ą precyzję
opisu i uw zględnia cechy istotne architektonicznie, przy czym całość
jest u ję ta m ożliw ie najplasty czniej i w sposób zrozum iały dla laika.
N asuw a się od razu przypuszczenie, że źródłem drugiej części jest
także jak iś niezn an y opis W itkiew icza. Przypuszczenie to p o tw ier
dza cytow any poprzednio list Żerom skiego do żony, gdzie m owa
o kajecikach. P isarz zatem korzystał co n ajm n iej z dw u kajecików ,
z k tó ry ch jed en zachow ał się w M uzeum w Nałęczowie.
35 T a m że, t. 7, s. 81: „N a o jcó w b ern ard yn ów d ob roczyn n ie ła sk a w y i, lu b o z h eretyck ich rod ziców urodzony, przecież o d rzu ciw szy ich b łędy, z K ościołem się k atolick im pojed n ał, zszed ł z tego św ia ta 1629, w ie k u sw eg o 71, na G órze Ł ysej S. K rzyża poch ow an y, k ęd y dla sw o jej fa m ilii grób w ie lk im kosztem w y s ta w ił“.
36 P o w ieścio w ą P o su ch ę u m ieścił Ż e r o m s k i na San d om ierszczyźn ie. 37 N a przykład: „potężny zw o rn ik jak w e w cześn ieg o ty ck ich zam k ach fra n cu sk ich “, „tynk b lich o w a n y , rodzaj stiu k u “, „pokryta ża g lo w y m sk le p ie n ie m “, „p lecion k a p ra w ie rom ań sk a“ itp.
Opis zabytku je st w łaściw ie przygotow aniem , w stępem do niezw y
kłe tra fn e j ch ara k te ry sty k i ideologii braci polskich 38. Być może, i ona
m iała sw ą genezę w ty m d ru g im czy też dalszych kajecikach W itkie
wicza. W każdym razie w arto pokusić się o odszukanie bezpośrednich
źródeł poglądów sform ułow anych w powieści n a tem a t arianizm u.
W ty m celu w ypadnie rozejrzeć się w śród prac h istory kó w k u ltu ry
polskiej zajm u jący ch się w pierw szym dziesiątku naszego w ieku
arianizm em . Istotne to i z tego w zględu, że w łaśnie te prace spotęgo
w ały zainteresow ania i sym p atię pisarza dla ru ch u braci polskich.
G łów ne zasługi w badaniach n ad arianizm em położył A leksander
B rü ckn er, k tó ry niejako „o d k ry ł“ ten ciekaw y ru ch od stro n y spo
łeczno-obyczajow ej i w ty m k ieru n k u inspirow ał zainteresow ania
m łodych badaczy. B rü ck n er realizow ał w sw ych pracach postulat,
aby nau k a odtw orzyła w pełni życie duchow e i m aterialn e szerokich
m as różnow ierczych.
Jak żyli, co m y śle li i p isali, co p la n o w a li ci n o w o w iercy w szelk ich odcieni? 39
W yrazem takiego szerokiego, now oczesnego stanow iska b y ł przede
w szystkim szereg szkiców opublikow anych w latach 1896— 1898 na
łam ach A t e n e u m , a później w y d an y ch w tom ie R óżnow iercy pol
scy 40. P raca ta, o p a rta w znacznym sto p niu n a nie znanym przedtem
m ateriale źródłow ym , w sposób zasadniczo now y o św ietlała m. in.
ideologię społeczną arian izm u polskiego. B rück ner, w przeciw ieństw ie
do w ielu poprzedników , w y stąp ił w obronie refo rm acji i arianizm u
polskiego, w y su w ał n a czoło te w artości k u ltu ra ln e i społeczne, k tó re
reform acja z sobą niosła, w ydobyw ał rolę elem entów plebejskich.
Nie bez znaczenia jest fa k t, że napisał te szkice z w łaściw ym sobie
talen tem n a rra c y jn y m , b a rw n ie i interesująco. S tanow iły one św ietny
przykład popularyzacji n aukow ej.
W ty m sam ym m n iej w ięcej okresie ukazał się szereg innych
szkiców i ro zp raw pośw ięconych arianizm ow i, m. in. szkic H enryk a
Biegeleisena A rianie polscy (1908), drobne prace Stan isław a K ota
i H en ry ka M erczynga, przede w szystkim zaś dw ie książki: Tadeusza
30 P om ysł zbadania r e a lió w ariań sk ich w N a w ra c a n iu J u d a sza zaw d zięczam prof. К . W y c e .
39 A. B r ü c k n e r , O r ó ż n o w ie r s tw ie p o ls k im s łó w k ilk a . R e f o r m a c j a w P o l s c e , 1921, s. 8.
40 A. B r ü c k n e r , R ó ż n o w ie r c y p o lscy. S zk ice ob yczajow e i literack ie. W arszaw a 1905.
230
A D A M J A R O S ZGrabow skiego Literatura ariańska w Polsce (1908) i Szczęsnego Mo
raw skiego Arianie polscy (1906; tra fn ie określił książkę B rü ckner
pisząc, iż są to dzieje k ry m in aln e aria n m ałopolskich). Ten ru ch
naukow y był niew ątpliw ie dow odem jakiegoś ogólniejszego „zapotrze
bow ania“ społecznego; w idać w yraźnie, iż zainteresow ania Ż erom
skiego nie są przypadkow e ani w yjątkow e.
Żerom ski o p arł ch a ra k te ry sty k ę ideologii braci polskich ściśle
na szkicach pośw ięconych arianom w B rü ck n era R óżnow iercach p o l
skich. Nie widać, by przeprow adził nadto jakieś szersze stud ia n ad
ty m zagadnieniem . Dowodzi tego fa k t stosunkow o m ałej sam odziel
ności w form ułow aniu c h a ra k te ry sty k i ideow ej ru ch u ariańskiego
i ścisłe ograniczenie się do cech w skazanych przez B rücknera.
Z estaw ienie powieści z w spom nianym źródłem pokazuje, w jak i spo
sób pisarz zeń k o rz y s ta ł41. N a przy k ład drobna w zm ianka o b arw ny ch
tłum ach szlachty została rozbudow ana przez pisarza i urealn io n a
szeregiem określeń, k tó re tę barw ność unaoczniają. D ow odem czuj
ności i dużej uw agi n aw et p rzy dosłow nym w cielaniu do powieści
tekstów B rü ck n era niech będzie ta k i oto szczegół: B rü c k n e r pisze
0 C hrystusie, że „dźw igał cierniow ą k o ro n ę“, gdy tym czasem w m o
wie polskiej raczej u ta rł się zw rot frazeologiczny, że C h rystu s „dźw i
gał k rzy ż “, a nie koronę. Ż erom skiem u określenie „dźwigać k o ro n ę“
w ydało się zbyt patety czn e lu b też uznał je za om yłkę B rü ck nera
1 zm ienił te n zw rot n a „cierniow ą nosił k o ro n ę“ .
Gdzie indziej pisze B rü ck n er: „żądano od w yznaw ców , by św iatu
w ypow iedzieli w ojnę; by nie dbali o s tr ó j“ ; Ż erom ski to sform ułow a
nie rozbudow uje, w yjaśniając, o ja k ą w ojnę chodzi. Do słów „w y
pow iedzieli w o jn ę“ dopisuje: „w ojnę z w łasną słabością — ażeby
wszczęli w alkę jed y n ie z szatanem , k tó ry św iatem w ła d a “ . Tą w staw
ką n ad ał pisarz w ojnie sens relig ijn y (w ojna z szatanem , w ojna
z w łasną słabością) i rów nocześnie przyp isał arian om w iarę w e
w szechw ładną moc szatana. M am y tu ta j p rzy kład drobnej n a pozór
m odyfikacji tek stu źródła, zaledw ie niew ielkiej w staw ki, w y n ik a
ona jed n ak z dążności pisarza do uzgodnienia, a n astępn ie w cielenia
pew nych tw ierd zeń zw iązanych z arianizm em — do koncepcji ideow ej
powieści. Trzeba przyznać, że w ty m w y p adk u nastąpiło pew ne
osłabienie poglądów pacyfistycznych, antyw o jen n y ch , znam ien ny ch
dla braci polskich.
Żerom ski bierze od B rü ck n era całe zespoły zdań, ograniczając się
czasem do drobnych tylko m odyfikacji. K iedy indziej znów doko
n y w a dalej posuniętych przekształceń: często człony zdań B rück nera
w łącza w prozę powieści. B y w a także, iż pisarz posługuje się jedynie
określeniam i spotykanym i w źródle, np. chrystian in, kopieniak, pa-
pański, zapalenie ducha itp.
Bogactwo i sugestyw ność c h a ra k te ry sty k i ideowej braci polskich
w rozdziale powieści im pośw ięconym potęgują następujące czyn
niki :
a) Rozdział został zapoczątkow any przez św ietny, zaciekaw iający
dialog. W sam ym zaś opisie w ieży, k tó ry w łaściw ie przygotow uje do
zasadniczego celu rozdziału, tj. do ch a ra k te ry sty k i ideowej arian,
podkreślona jest niezw ykłość b udow li i sam otność opuszczonej wieży,
niegdyś św iątyni w zniosłych idei i szlachetnych ludzi. M otyw sam ot
nej w ieży w ru in a c h sp o ty kam y w twórczości Żerom skiego nie
jed n o k ro tn ie 42.
b) M ożna łatw o dostrzec doskonałą w p rost um iejętność stylizow a
n ia i w łączania w a rty sty c z n ą prozę najistotn iejszych elem entów
w ykorzystyw anego źródła. W rozdziale pracy B rücknera, z którego
obficie korzystał Żerom ski, je st w iele sform ułow ań zaczerpniętych
przez badacza z książki Szym ona Budnego O urzędzie m iecza u ży w a
ją cy m ([Łosk] 1583). Te w łaśnie c y ta ty z Budnego (np. „w iernem u nie
godzi się mieć p raw w szelak ich“, „być królem , księciem , h etm an em “)
lub z ks. H ieronim a Pow odow skiego 42a (o „drożdżach rodzaju ludz
kiego“), podane przez pisarza za pośrednictw em B rücknera, n ad ają
c h arak tery sty ce arianizm u polskiego doskonały kolo ry t epoki. Zgod
nie z in tencjam i Żerom skiego n a p lan pierw szy w y bija się tu ra d y
kalizm społeczny b raci polskich, zdecydow anie jed n ak pozbaw iony
elem entów rew olucyjnych. Z nam ienne jest zupełne pom inięcie pro
b lem atyk i religijno-teologicznej, jakkolw iek dorobek m yślow y arian
w tej dziedzinie jest rów nie ch arak tery sty czn y , np. ariański racjo pa-
lizm religijny. N atom iast w yraźn ie i w ielokrotnie Żerom ski przy
pom ina, że w łaśnie P olska stanow iła k raj tolerancji, nie znała k ato
lickiej czy p rotestan ck iej inkw izycji: przeciw nie, zabezpieczała p ra w
nie wolność sum ienia.
c) C zytelnik odnosi niew ątp liw ie w rażenie pew nej analogii, „zgod
ności“ m iędzy u to p ijn y m i koncepcjam i społecznym i braci polskich
'a Zob. B a l e y , op. cit., s. 184— 186.
42a H. P o w o d o w s к i, W ę d z id ło n a sp ro sn e b łę d y a b lu ź n ie rs tw a n o w y c h
232
A D A M J A R O S Za skom plikow aną drogą poszukiw ań ideow ych b o h a te ra Nawracania
Judasza, szlachetnego i sam otnego idealisty. C hyba dlatego Żerom ski
tw ierdził, że opis w ieży „pasu je“ m u do powieści.
Zarów no jed n a k u Ire n y D rozdow icz-Jurgielew ieżow ej 43, jak
i u A rtu ra H utnikiew icza 44 w yw ołał opis w ieży ariań sk iej k ry ty czn ą
dezaprobatę, pozostającą w zupełnym p rzeciw ieństw ie do en tu
zjastycznych uw ag n a ten tem a t samego Żerom skiego. A przecież
śm iało m ożna przypuścić, że to, co n am p rez e n tu je powieść, w nie
znacznym ty lk o stopniu odbiega od ow ych n o ta te k J a n a W itkiew icza,
k tóre pisarz ta k w ysoko ocenił w poprzednio cytow anym liście
do O ktaw ii.
W spom niani w yżej badacze dostrzegają tu „m anierę opisowości
w typow o natu ralisty czn y m , re je strac y jn o -in w e n ta ry z a cy jn y m jej
rozu m ien iu “ ; tw ierdzą, że opis w ieży „w ykroczył [...] w yraźnie
z ram pow ieściow ych“ 45, je st „kom pozycyjnie zbędny, pozbaw iony
całkow icie w artości estety czno -literack ich“ 46. O ceny nadzw yczaj
surow e.
W szystkie te tw ierd zen ia dotyczą jed n a k ty lk o opisu konserw a
torskiego, pom ijają n ato m iast drugą, istotn iejszą — ja k się w y d a je —
część tego rozdziału, do k tó rej przecież opis ów ty lk o przygotow yw ał,
tzn. ch ara k te ry sty k ę ideologii arian izm u polskiego. P rob lem więc
należy trak to w ać łącznie. Czy zaś cały epizod ariań sk i je st w po
wieści zbędny, odpowiedzieć będzie m ożna dopiero wówczas, gdy zo
stanie przeprow adzona szczegółowa analiza koncepcji ideologicznej
powieści, inn y m i słow y: drogi poszukiw ań ideow ych R yszarda N ie-
naskiego.
W każdym razie fak te m jest, że do B rü ck n era i W itkiew icza na
leży w pew nej m ierze w spółautorstw o jednego z najpiękniejszych
frag m en tó w lite ra tu ry polskiej — n a p rzestrzen i od W alerego P rzy -
borow skiego (A rianie, 1876) do Zofii K ossak (Z łota wolność, 1928)
i Czesława Miłosza (Dolina Issy, 1955) — pośw ięconych braciom pol
skim.
43 I. D r o z d o w i c z - J u r g i e l e w i c z o w a , T e c h n ik a ' p o w ie ś c i Ż e ro m sk ieg o . W arszaw a 1929, s. 93— 96. 44 A. H u t n i k i e w i c z , Ż e ro m s k i i n a tu r a lizm . T oruń 1956, s. 41— 42. 45 D r o z d o w i c z - J u r g i e l e w i c z o w a , op. cit., s. 95. 40 H u t n i к i e w i с z, op. cit., s. 56.D O D A T E K
[1] WIEŻA ARIAŃSKA W WOJCIECHOWIE47
W ieża ta jest pozostałością po zam ku b u d o w a n y m praw d op od obn ie na początku w ie k u X V I.
W w ie k u X V I posiadaczam i W o jciech o w a i zam ku b y li S p in k o w ie herbu L eliw a, o k tórych P aprocki m ó w i, iż „się p iszą z B ętk o w a “ i że „ w ie le ich różne skrypta zasłużonym i w sp o m in a ją “. Jed en z nich, S ta n isła w ( + 1578), gorący k rzew iciel i protektor arian izm u , w zm a cn ia ją c zam ek podczas w a lk prow ad zon ych p rzeciw k o rz[ym skim ] k at[olik om ] m ia ł zbudow ać tę strażnicę.
Jedna z jej sa l sk lep io n y ch słu ży ła za zbór ariański. Od S p in k ó w zam ek w o jciech o w sk i p fzeszed ł z czasem , zd aje się w drodze w ia n a , do O rzechow
skich, k tórzy w X V III w . p o w ró cili n a łon o K o ścio ła k atolick iego.
W ieża n ie styk ała się p raw d op od ob n ie z za m k iem — sta ła zaw sze od d ziel n ie, ku p o łu d n io w i w y su n ięta . P rzed n ią w p ó łk o le id zie fosa, na jak ie 40 stóp głęboka. F osa tw orzy p ierścień , k tórego k a m ien iem , zw o rn ik iem jest ow a w ieża.
Z am ek sta ł na obszernej p ła szczy źn ie — ob ecn y m podw órku gospodarczym . M usiał b yć olbrzym i, jak w sk a zu ją ro zle g łe fosy. Z b ieg iem la t z ruin zam ku, z d od atk iem now szej ceg ły (zap ew n e ju ż w w . X IX ) budują stop n iow o b udynki gospodarcze, olb rzym ie obory, w sp a n ia łe stod oły z p otężn ym i szkar- p am i na łu k ach , gorzelnię, oficyn y, oran żerię w reszcie.
D w orek m ały, skrom ny, z oknam i ja k w ch ału p ie. W d aw n y ch fosach ho dują d a n iele i sarny, a poza n im i p o w sta ją ro zle g łe sady.
W ieża zw rócon a czołem do d aw n ego zam k ow ego podw órka, o b ecn ie gospo darczego, zam ien ion ą została n a spichrz i w ra z z częścią m uru w y so k o ści na
12
stóp, zaopatrzonego w strzeln ice, sta n o w i zw o rn ik in n eg o zn ó w p ierścienia. N a k on iec jed en z w ła ś c ic ie li przegrał w k arty i rozp arcelow ał W ojcie chów . D w ór k u p iła gm in a n a urząd, olbrzym i sad (18-m orgow y), oranżerię i o fi cyn y zabrał bogaty chłop z G alicji, z G ręb oszow a rodem , n a zw isk iem M arsza łek. W sa d zie gospodarzy n ęd za żydow ska, a ch łop m ało co robi, je s t skąpy, p ien iąd ze zbiera, a p ren u m eru je Z a r a n i e i Z o r z ę . S ta w y i dom o ficja listó w p o łożon y ju ż w e w si, rozłożysty, ze skarpam i, k u p ił n ieja k i M asztalerz i trudni się b iciem w iep rzy i sk lep ik arstw em . N ap rzeciw k o w kuźni siedzi k ow al — S tadnicki.K arczm ę starą z p y szn y m i p od sien iam i n a p iw n ica ch rozebrano na m a teriał, a na jej m iejscu zb u d ow an o budkę, w k tórej się m ieści sk lep ik żydow ski. W szystk ie w sp a n ia łe okazy, stajnie, stod oły itd. rozebrali k olon iści na bu d o w ę sw o ic h n ęd zn ych ch a łu p i obórek; p o w ęd ro w a ły te ż razem szczątki d a w nego zam ku.
P ozostała w ieża (ariańska) z k a w a łem m uru. W ieżę w raz z m u rem obron n ym i p ół m orgę gruntu (b ez fos) d ziw n ym n a tch n ien iem w ied zio n y o fiarow ał zb an k ru tow an y szlagon T [ow arzystw u ] O p[ieki] nad Z ab[ytkam i] P rzeszłości w W arsz[aw ie].
47 Ze zb io ró w M uzeum im . Stefan a Ż erom sk iego w N a łęczo w ie. K ajecik został za ty tu ło w a n y przez W i t k i e w i c z a : O pis w ie ż y a r ia ń sk ie j w W o jc ie
234
A D A M J A R O S ZT ow [arzystw o], n ie d ecyd u jąc n a razie o p rzezn aczen iu u żytk ow ym w ie ż y i stw ierd ziw szy jej n iep o sp o litą w a rto ść a rtystyczn ą i zab ytk ow ą, zabrało się d o przeprow adzenia bardzo ju ż p o trzeb n ych robót kon serw atorsk ich .
*
Z d aleka w y g lą d a w ieża w s y lw e c ie ja k w ia tra k olbrzym i b ez skrzydeł. N a w et z b lisk a w ra żen ie to w raca, a podnosi je d ach ścięty w szczycie i schodki d rew n ia n e p row ad zące na 1-sze piętro.
W ieża w y d a je się z b lisk a ja k im ś ogrom nym , jed n o lity m blokiem . O gro m em sw o im (około 150 stóp) im p o n u je, a n iezw y k ły m , n ie w id zia n y m n ig d zie k ształtem tak olbrzym iej b u d o w y za ciek a w ia .
Z budow ana z w a p n ia k a m iejsco w eg o b arw y jasn o żó łtej z żyłam i rdza w y m i, czerw on aw ym i i zielon ą p le śn ią na w ap n o tegoż koloru, w ie ż a z da ch em z czerw onej d ach ów k i je st b arw ną.
K am ień w y d o b y w a ją w tej m ie jsc o w o śc i in aczej n iż w inn ych . N ie o tw ie rają tu dużych k a m ien io ło m ó w , w id o czn y ch na p o w ierzch n i, le c z kopią g łę b ok ie szyby, tw orzą ro zleg łe k o ry ta rze i z tej k op aln i ja k ze stu d n i w y cią g a ją n ie w ie lk ie b ryły b ezk ształtn ej, m ięk k iej opoki, do której g d zien ieg d zie przy rasta „siw ak “, zdatny do w y p a la n ia w ap n a, m ocno i szyb k o w iążącego.
„O poka“ (łopoka) po w y d o b y ciu z ja m y jest m okra i m iękka, po w y sch n ięciu tw a rd n ieje i n abiera m ocy. N ie jest to w zasad zie dobry m a teria ł b u d ow lan y — na deszczu i m rozie p ozostaw ion y, a p o tem p rzez sło ń ce ogrza n y la su je się i rozpada, w m u rze jednak, w b r e w teoriom o w y trzy m a ło ści m ateriału na ścisk an ie i w b r e w sam ej praktyce, k ied y się luźno leżą c e k a m ien ie rozsypują , pod d zia ła n iem n iesp rzy ja ją cy ch okoliczności, w m u rze tej w ie ż y k am ien ie, u łożon e n a sposób cy k lop ow y, trzym ają się kupy, spojone pokrew nym , a le m ocn ym p rzez k u ltu rę w y p a la n ia w ap n em . W apno to je s t tak tw a rd e i m ocne, że zd a je się m o cn iejsze od sam ego w ą tk u — od kam ienia.
To w ap n o trzym a kam ień p r a w ie od p ięciu w ie k ó w w k u p ie i b ęd zie trzym ać m oże drugie tyle.
W ieża jest w założeniu k w ad ratow a. Od czoła, z p ó łn o cy m a d w ie narożne p otężn e szkarpy, k tóre ze trzem a sk o śn y m i uskokam i zw ęża ją się ku górze i sięgają po sam p ra w ie szczyt. S p adki ty ch sk o śn y ch u sk ok ów b y ły k ied yś pokryte, jak św ia d czą resztki, k a m ien iem z w y sta ją c y m d la ściek u gzem sem o g otyck im profilu.
O bie szkarpy b y ły b u d ow an e na p ew n o razem z ca łą w ieżą. Od tyłu, od południa, od stron y fos jest p rzybudów ka, n iższa od g łó w n ej b u d ow y i w ęższa. P rzyb u d ow an a w ten sposób, że od zachodu ścian y leżą w jednej płaszczyźn ie, a różnica szerokości w id o czn a jest od w schodu.
Szkarpy, gdy patrzyć w p rost od p ó łn o cy na głów n ą, szczy to w ą ścian ę w ieży, w y o lb rzy m ia ją tą osta tn ią i ty m d z iw n ie jsz y w y d a je się śc ię ty szczyt, tak n ie licu ją cy z utartym p ojęciem o zak oń czen iu w y n io słej w ieży .
Ś cian a szczytow a (od p ółnocy) oprócz w y ż[ej] w sp o m n ia n y ch szkarp posiada n astęp u jące szczegóły:
1. M ała, n isk a d obudów ka z k a m ien ia i cegły, b liżej ku zach od ow i przy rośn ięta do ściany, przykryta p o lsk im d aszk iem gon cian ym , o ty p ie p od h al- sk im z ro zw in ięty m w szczyt d y m n ik iem . T ędy p row ad zą w ą sk ie, strom e ce g la n e schodki do p iw n ic. Sam a dob u d ów k a, schodki, otw ór w m urze w ieży ,
przez który sch od k i p rzechodzą — w szy stk o jest now szego pochodzenia. P raw d op od ob n ie w czasach, gd y w ieża słu ż y ła za śpichrz, zrobiono to zejście do n oszen ia k artofli.
2. P ośrodku tej ścia n y zew n ętrzn ej jest w e jśc ie do przyziem ia. N isk ie, lecz szerok ie, płaską, c e g łą sk lep ion e, zaopatrzone w d rzw i z m ocn ych oku tych d w u ca ló w ek . I tu trzeb a ze d w ie stopy sk oczyć na dół. O tw ór ten rów n ież je s t p óźn iejszego pochodzenia, w każdym jed n a k razie zn aczn ie w cześn iej jest w y k u ty n iż p oprzedni i liczy zap ew n e parę w ie k ó w w stecz. Z w e w n ą tr z przy ty k a do ty ch d rzw i lu n eta zam u row an ego okrągłego okienka. O kienko to m u sia ło słu żyć do obrony zd ob yw an ych sztu rm em drzw i.
3. P rzy sam ej ziem i w tej sam ej ścia n ie jest m a ły oddach z p iw n icy. 4. N a jw ięcej rzucają się w oczy sch od y drew n ian e, p ok ryte daszk iem gon cian ym , w sp a rty m na tę g ic h d rew n ia n y ch słupach. T e sch od y strom e, ażu row e, zaczyn ają się na boku przy zachodniej szkarpie, id ą pod k ątem prostym do ścian y, p otem sk ręcają ku w sch o d o w i i p row adzą w zd łu ż ścian y a ż do drzw i, którym i się w ch o d zi do sa li 1-ego piętra. P latform a sch o d ó w na V p iętrze przyk ryta daszk iem ta k im sam ym jak nad w e jśc ie m do p iw n icy.
D rzw i p row ad zące na p iętro są n isk ie, gd y się jed n ak przestąp i próg, jest się w olb rzym iej do 10 ło k ci w y so k iej niszy, ob ecn ie zam u row an ej cie n iu tk im m urem , z p o zo sta w ien iem n isk ich d rzw i jedynie.
Pod niszą, a w ię c pod d rzw iam i, tr w a ją w m urze na zew n ą trz szczątki czterech k o n so l z potężn ych b lo k ó w ciosan ego szarego m arm uru. Ż adnych
śla d ó w ozdób i p rofili ju ż n ie m a. O calało to, co b yło w sa m y m m urze obsa dzone. M arm ur zw ietrza ł i sta ł się p oro w a ty jak gąbka. Szczątk i k on sol do w od zą o is tn ie n iu w ty m m iejscu balkonu. B y ło b y to w sk azów k ą, że p ier w o tn ie b yło to jed y n e w e jśc ie do w ieży . W chodziło się ria b alk on po dra b in ie lu b d rew n ia n y ch , p row izoryczn ych sch od k ach z p odw órza zam kow ego. W razie o p a n o w a n ia zam ku schodki ła tw o b yło zniszczyć, a w ieża m ogła bronić się do upadłego.
5. N ad ty m i d rzw iam i tk w ią w ścia n ie na zew n ą trz szczątki obram ienia ok ien n ego z k a m ien ia tegoż koloru co ca ła w ieża . Od p ierw szego w ejrzen ia d ają się tu poznać śla d y b ogatego gotyk u k rak ow sk iego z X V i początku X V I stulecia.
[2] ZESTAWIENIE
R ó ż n o w ie rc y p o ls c y N a w ra c a n ie Ju d a sza
U znając k rólem tylk o tego, co O ścian y tej sali o b ija ły się ich d ź w ig a ł ciern io w ą koronę, żądano od rady, gd y za sw eg o króla u zn aw ali w y zn a w có w , b y św ia tu w y p o w ie d z ie li ty lk o Tego, co cier n io w ą n o sił koronę, w o jn ę; b y n ie dbali o ciało, o strój, B rzm ia ły tu ich w e zw a n ia do braci, och ęd óstw o i w y g o d y jego; by zró w - a żeb y św ia tu w y p o w ie d z ie li jed y n ą n ali się w e w szy stk im z prostaczkam i, w o jn ę, w o jn ę z w ła sn ą słab ością — d o których n a leży k rólestw o n ie b ie s- ażeb y w szczęli w a lk ę jed y n ie z szata- kie. [s. 202] n em , który św ia tem w ła d a — by n ie
d b ali o strój i w y g o d ę — b y się pra w ie w e w szy stk im zrów n ali z p rosta kam i ... [s. 126]
236
A D A M J A R O S ZR ó żn o w ie rc y p o ls c y
I nadal b o w iem zabraniano „chrys- tia n in o w i“, w m y śl nauki Z b aw iciela 0 n iep rzeciw ia n iu się złem u, n iep rzy- sięgan iu , m iło ści ku n iep rzyjaciołom 1 prześlad ow com , ja k ieg o k o lw iek sądu i w a lk i, ja k ieg o k o lw iek używ an ia, a choćby n oszen ia ty lk o oręża; n ie do zw a la n o „Chrystianom “ n ie ty lk o przysięgać, dzierżyć u rzęd ów z w ład zą nad życiem i śm iercią, a le n a w et u d aw ać się do n ich w sp ra w ie w ła s nej, je ś li ty lk o z szkodą (karą) obcą połączon a by była. [s. 206]
[...] G rzegorz P a w e ł i n iem a l w szy s- scy bracia polscy; p rzy jęli od n ośn e ka nony, u stan ow ion e przez zbór R ak ow ski. A m ian ow icie: jako n iesłu szn a rzecz w iern em u królem , k siążęciem , hetm an em , w o jew o d ą , starostą, sędzią, p odsędkiem , n am iestn ik iem , w ójtem , burgm istrzem , setn ik iem , żołnierzem , drabem itd. być; jako ta k iem u n ie godzi się im ien ia, z którego b y w o jn ę słu ży ł, m ieć, p ra w w sz e la k ic h p ol skich, litew sk ich , n iem ieck ich , ziem skich, grodzkich, m ieśćsk ich i innych, g d zie m ieczem karzą alb o w żd y przy sięg i skazują, używ ać; na ostatek, jak o się n ie godzi oręża w szela k ieg o i podróżnem u n osić albo w o zić i roz
bójn ik om się bronić, [s. 207—208] D ziw n e te ż m u siał sp raw iać w ra ż e n ie np. tak i Jan N iem o jew sk i, oka zu jący się na sejm ie lu b elsk im m ię d zy b arw n ym i tłu m am i strojnej szla ch ty w pokornej p o sta w ie, bez oręża, b ez słu żb y i tow arzystw a, w szarej odzieży, z torbą na p lecach — jeszcze w trzyd zieści la t p óźniej przy pom in ał go so b ie tak im S ta n isła w R eszka (1596 r.). [s. 202]
N a w r a c a n ie Ju d a sza
W tej m oże izb ie p o sta n o w ili jed n o m y śln ie, jed n ozgod n ie i jed n o głośn ie, że im , „C hrystianom “, w m y śl n au k i Z b a w ic ie la o n iesp rzeciw ia n iu się złem u, o n iep rzysięgan iu , o m i łości ku n iep rzy ja cio ło m i p rześla d o w com —■ n ie god zi się n osić i n ie w o ln o u ży w a ć oręża — n ie w o ln o w a lc z y ć i sąd zić — n ie w o ln o n ie ty lk o przy sięgać, sp ra w o w a ć u rzęd ów połączo n ych z w ła d z ą n ad ży ciem i śm iercią, ale n a w et u d aw ać się do n ich w e w łasn ej sp raw ie, je ś li ty lk o z karą b liźn ieg o p ołączon e być m ogły.... W tej izb ie to czy ły się za p ew n e spo ry o k an on y ra k o w sk ie, n a k a zu ją ce, iż „ ch ry stia n in “ n ie m oże być k ró lem , książęciem , h etm an em , w ojew od ą, sta rostą, sęd zią, pod sęd k iem , n a m iest n ik iem , w ó jtem , burm istrzem , se tn i kiem , żołn ierzem , drabem ... T o czy ły się p ew n o o w e g w a łto w n e sło w n e dysputy, k tóre p óźn iej w ty lu drukach przetrw ały, iż „w iern em u n ie godzi się m ieć p ra w w szela k ich , p olsk ich , litew sk ich , ziem sk ich , n iem ieck ich , grodzkich, m iejsk ich i in n ych , g d zie m ieczem karzą a lb o na p rzysięgi sk a zują — na k o n iec oręża w szela k ieg o i p od różnem u nosić alb o w ozić i roz bójn ik om się bron ić...“ [s. 126]
B y w a ł tu p e w n ie m agnat dobro w o ln ie zu bożały, Jan N iem o jew sk i, k tóry n a sejm w L u b lin ie m ięd zy tłu m y szla ch ty szum ne, w sp an iałe, w ie - lo m ó w n e, zbrojne, p ołysk u jące od drogich k am ien i, złota, srebra i ja sz czuru, p rzep yszn e od w sch o d n ich b a rw stroju, od parczy, ak sam itu , w ło sk ic h a tła só w , sa jet i fra n cu s k ich g rod etu rów — w ch o d ził w po kornej p o sta w ie, m ilczący, bez oręża, b ez słu żb y i to w a rzy stw a , w szarym k op ien iak u i z torbą na p lecach. B y w a li tu m o że B u d n y, C zechow ic, F a r n o w