• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Gminna 2020, nr 2 (129).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gazeta Gminna 2020, nr 2 (129)."

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

Nr 2/2020 (129) MAJ 2020 ISSN 1506-9303

GAZETA GMINNA

PISMO SAMORZĄD0WE GMINY BUCZKOWICE

Zielenią się buki W NUMERZE:

DBAJMY O SWOJĄ OKOLICĘ! NIE BĄDŹ­

MY OBOJĘTNI!

- str. 5

CZASOWSTRZYMY- WACZ - str. 6 DAJ SIĘ PORWAĆ

W MUZYCZNĄ PO­

DRÓŻ Z ZESPOŁEM POCIĄG

ROCK'N'ROLL - str. 7 i 28

I miejsce - Antoni Komarnicki, 6 lat, Szczyrk. W ciągu ostatnich 21 lat co roku w maju wędrowaliśmy wspólnie trasami Wiosennego Rajdu Górskiego „Zielenią się buki”. W wyda­

rzeniu uczestniczyło zawsze ponad 400 osób.

Był to wspaniały piknik rodzinny, z obowiązko­

wą kiełbaską na zakończenie.

Niestety pandemia zmusiła nas do całko­

witej zmiany formuły tego wyjątkowego spo­

tkania, które przeniosło się do rzeczywistości wirtualnej. W tym roku mogliśmy podziwiać wi­

dowiskowe krajobrazy dzięki pracom uczest­

ników Górskiego Konkursu Plastyczno-Foto- graficznego Online „Zielenią się buki”, zorga­

nizowanego przez Gminny Ośrodek Kultury w Buczkowicach.

cd. na str. 2 i 5

WYBIERZ SIĘ NA GÓR­

SKĄ WĘDRÓWKĘ - str. 8-9

PEŁNIA BARW - GMIN­

NY FESTIWAL TWÓR­

CZOŚCI - str. 11 URZĄD GMINY

INFORMUJE

MOJE ŻYCIE STAŁO SIĘ BARWNIEJSZE

Od lutego na ekranach TTV, a od maja w TVN może­

my oglądać program „Down the road. Zespół w trasie”. Jest to opowieść o szóstce młodych osób z zespołem Downa, które wraz z Przemkiem Kossakowskim jeździły po Euro­

pie. Bohaterowie programu nie tylko zwiedzali, ale i przeży­

wali wspaniałe przygody. Na każdym przystanku podróży czekały na nich niecodzienne atrakcje - lot helikopterem, tor wyścigowy, rafting na rzece Socza czy rejsy po jezio­

rze Iseo. W podróży nie zabrakło elementów codzienności - gotowania, sprzątania, prania, ale także imprezowania czy kłótni... To wszystko sprawiło, że program oglądało się z zapartym tchem i ciekawością tym większą, że jedną z jego bohaterek jest znana nam Dominika Kasińska. Do­

minika mieszka w Szczyrku, jest absolwentką buczkowic- kiej szkoły, a także byłą praktykantką Gminnego Ośrodka

Kultury w Buczkowicach. cd. na str. 3 i 4 Dominika z Krzyśkiem i Przemkiem Kossakowskim.

m.in.: Drugi etap zago­

spodarowania tere­

nów przyległych do po­

toku Żylica; Odnawial­

ne źródła energii dla mieszkańców; Dezyn­

fekcja miejsc publicz­

nych; Etapy odmraża­

nia w naszej gminie;

Program Ograniczenia Niskiej Emisji...

- str. 12, 17-18, 28

R

óżniI

L

udzi

E

-wspólna pasja a w piśmie m.in.:

Rzeczywistość online;

Nie zaszkodzi spróbo­

wać; Zostań ogrodni­

kiem; GeoGebra - str. 13-16

(2)

KRONIKA

Zielenią się buki

- zeslr. 1 2.

a •

1. II miejsce - Krzysztof Hub- czak, 10 lat, kl. IV, Łodygowice.

2. III miejsce - Jan Śleziak,8 lat, kl. I, Meszna.

3. III miejsce - Zofia Ścisłowicz, 10 lat, kl. V, Bucz­

kowice.

4. II miejsce - Oskar Stolarczyk, 8 lat, kl. I, Bucz­

kowice.

cd. na str. 5

ZREALIZUJ JĄ Z NAMI

fotowoltaika ■ pompy ciepła

UZYSKAŁEŚ DOTACJĘ NA FOTOWOLTAIKE?

POMOŻEMY Cl RÓWNIEŻ W ZAŁATWIANIU WSZELKICH

FORMALNOŚCI

WYBIERAJĄC NASZĄ FIRMĘ, ZAMIAST 5 kW ZAMONTUJEMY Cl AŻ

6,5 kW!

(3)

NASI SĄSIEDZI

MOJE ŻYCIE STAŁO SIĘ BARWNIEJSZ E

- dok. ze * 1 RozmowazDominikąokulisach programu.

Dominika, jak trafiłaś do programu?

Producenci programu szukali osób takich jak ja, z zespołem Downa.

Wcześniej udzielałam wywiadów do prasy i ktoś z organizatorów już o mnie słyszał. Informacja o programie trafiła na maila mojej mamy, ale również do Stowarzyszenia „Wielkie Serce”, którego jestem wolonta- riuszką. Trochę z ciekawości oddzwoniłyśmy do biura produkcji Wier- nik Pro w Warszawie. Po rozmowie, kierownik produkcji zaprosiła mnie na casting do Warszawy. Chciałam się wycofać, jednak rodzice zmoty­

wowali mnie i zachęcili. Mówili, że może warto spróbować, że być mo­

że dzięki programowi ktoś zrozumie problemy i potrzeby ludzi z zespo­

łem Downa. Postanowiłam być inspiracją dla innych. Mama mówiła rów­

nież, że może komuś damy nadzieję, a może ktoś mnie zauważy i znaj­

dę wreszcie stałą wymarzoną pracę. Obiecała mi też zwiedzanie War­

szawy po castingu, a że dawno w niej nie byłam, ucieszyłam się i nie stawiałam już żadnego oporu.

Jak wyglądał casting?

Była to bardzo miła rozmowa, podczas któ­

rej opowiadałam o sobie i odpowiadałam na pytania. Dobierałam też elementy garderoby, wypełniałam szczegółową ankietę. Po kilku ty­

godniach otrzymałam wiadomość, że zostałam zakwalifikowana do programu i pojadę w po­

dróż w nieznane...

Od razu zgodziłaś się na udział w progra­

mie?

To nie było proste, wahałam się. Prawdę powiedziawszy bałam się, że ktoś będzie się ze mnie śmiać. Bałam się hejtu, ale w końcu zdecydowałam, że jednak pojadę.

Jaki stosunek do programu i udziału w nim mieli twoi bliscy?

Najpierw rodzice i brat Tomasz obejrzeli wersję belgijską, a potem już zachęcali mnie do udziału w programie. Mówili, że sobie po­

radzę. Mama cały czas bardzo mnie wspiera­

ła. Gdyby nie ona, nic by z tego nie wyszło.

Trzeba było wielu wizyt w Warszawie, a nawet w Gdańsku. Mama zawsze jeździła ze mną.

Ogarniała to razem ze mną. Wiem, że często

„stawała na głowie”, bym mogła uczestniczyć w tych wyjazdach, no bo przecież na co dzień pracuje. Dbała też o kontakt z ekipą produkcji i jak było trzeba, to o różnych porach była do ich dyspozycji.

Stresowałaś się wyjazdem? Jak wyglądały twoje przygotowania?

Trochę się stresowałam, ale dużo rozma­

wiałyśmy z mamą i potem już się nie bałam.

Musiałam też dokupić trochę ciuchów i innych drobiazgów, bo wyjeżdżałam na prawie trzy ty­

godnie. Na dodatek nie wiedziałam, dokąd ja- dę. Wiadomo było tylko, że będą to kraje Eu-

Uczestnicy programu.

Dominika z Przemkiem Kossakowskim, Mi­

chałem Milką i Jurkiem Owsiakiem podczas Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

ropy. Przed podróżą miałam w domu wizytę stylistki Katarzyny Łebskiej, z którą wspólnie zdecydowałam, jakie ubrania zabiorę. Było to przyjemne, czułam się jak modelka. Skończy­

łam stylizację i wizaż, więc byłam w swoim ży­

wiole. Kasia potem towarzyszyła nam podczas podróży i sesji zdjęciowej w Jasna Sprawa Studio Kobasa Laksy w Warszawie oraz pod­

czas konferencji ramówkowej TVN.

Kiedy odbywała się wasza podróż? Gdzie byliście?

To było szesnaście dni na przełomie wrze­

śnia i października. Jechaliśmy przez Czechy, Austrię, Słowenię, Włochy i Niemcy. Wcześniej byliśmy jeszcze w Warszawie, a na końcu w oko­

licach Krakowa.

Którą z przygód wspominasz najlepiej?

Lot helikopterem nad Dolomitami we Wło-

szech. To było niesamowite uczucie i ekstre­

malne dla nas wszystkich wydarzenie. Za­

chwyciły mnie widoki z lotu ptaka i piękne kra­

jobrazy. Bardzo podobały mi się też rajdowe samochody na torze Red Bull Ring Draving Experience. Megaszybka jazda wbiła mnie w fotel, doświadczyłam Pozytywnej adrena­

liny. To było niesamowite. Uroczy był też rejs żaglówką i ta przestrzeń... Wciąż wspominam cudowną atmosferę wśród nas - bohaterów i ekipy. To wszystko było niezwykłe.

Było coś, co sprawiło ci trudność?

Konflikty między uczestnikami, które cza­

sem się zdarzały. Na szczęście były rozwiązy­

wane szybko i nikt długo nie czuł urazy.

Tęskniłaś za domem, za rodziną?

Nie tęskniłam, ponieważ dużo się działo.

Otaczało mnie dużo ludzi i czułam się potrzeb­

na, a do tego atmosfera była świetna.

Jak oceniasz swój telewizyjny występ? Czy jest coś, co chciałabyś zmienić?

Oglądałam program i jestem zadowolona z siebie. W programie jestem sobą i nic bym tu nie zmieniała. Cieszę się, że mogłam tam być i przeżyć niezwykłą przygodę.

Jak oceniasz Przemka Kossakowskiego?

Przemek jest wyjątkowym człowiekiem. Nie znałam go wcześniej. Stał się naszym przyja­

cielem. Pomagał nam, był cały czas przy nas, wspierał oraz opiekował się nami. Traktował nas poważnie. Do teraz mamy dobry kontakt ze sobą.

cd. na str. 4

GAZETA GMINNA,bezpłatny biuletyn informacyjnygminy Buczkowice

Wydawca: Gminny Ośrodek Kultury w Buczkowicach Redakcja:Gminny Ośrodek Kultury wBuczkowicach,ul. Wyzwolenia554, tel. 33817-71-20

email:gokbuczkowice@wp.pl; gazeta.gminna@wp.pl WersjęelektronicznąGG można pobraćze strony GOK: www.gokbuczkowice.com Redaguje kolegiumwskładzie: M. Bernecka-Caputa, E. Jakubiec-Piznal, J. Fabia, R. Wrona (Buczkowice), J.Kozłowska (Rybarzowice), S.Sowa (Godziszka), R. Barut (Kalna).KoordynatorUG: R. Krupa.Łamanie: M. Trzeciak,Korekta: M.Trzeciak

Druk:Drukarnia REMI-B, K. Boiński,A. Krokowski,Bielsko-Biała, ul.Strażacka 35. Nakład: 2800 egzemplarzy

Redakcja zastrzega sobieprawo wyboru do druku nadesłanych zdjęć i tekstów, a także ichskracania i redagowania. Publikowane zdjęciapochodzą od organizatorów imprez. Organizatorzy imprez zapewniają, że posiadają wymagane prawa autorskie do fotografii udostępnianych redakcji.

Teksty niepodpisane nie będą zamieszczane. Tekstów niezamówionych redakcja nie zwraca. Redakcja nie odpowiada za treść reklam, ogłoszeń i tekstów sponsorowanych.

BUCZKOWICE

(4)

NASI SĄSIEDZI/AKTUALNOŚCI

MOJE ŻYCIE STAŁO SIĘBARWNIEJSZE - dok. ze str. 1 i 3

Jak wygląda twoje życie po programie? Czy pro­

gram wpłynął na nie? Planujesz jakieś zmiany?

Wiele działo się zaraz po powrocie z podróży, pod­

czas promocji programu. Kwestowałam z Jurkiem Owsiakiem, Przemkiem i Michałem podczas Wiel­

kiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Warszawie, by­

łam dwukrotnie w Studio Dzień Dobry TVN. Zosta­

łam zaproszona także z Przemkiem i Michałem na bal charytatywny do Gdańska. Uczestniczyłam w kon­

ferencji ramówkowej TVN w Warszawie. Byłam tam na wybiegu w towarzystwie wielu pierwszoplano­

wych gwiazd telewizyjnych. Program sprawił, że bar­

dziej uwierzyłam w swoje możliwości. Stałam się bar­

dziej rozmowna i pewniejsza siebie. Jestem teraz bar­

dziej otwarta. Nauczyłam się szybkiego poznawania nowych osób i nawiązywania z nimi kontaktów. Zdo­

byłam nowe doświadczenia samodzielności i po po­

wrocie do domu tryskam energią. Jestem pewniej­

sza również w podejmowaniu decyzji. Udzielałam wy­

wiadów do prasy i telewizji. Otrzymałam mnóstwo po­

zytywnych komentarzy, wiadomości i listów od ludzi w mediach społecznościowych. To jest miłe. Założy­

łam też konto na Instagramie, a nawet swój kanał na YouTubie. To wszystko sprawiło, że moje życie stało się barwniejsze.

W moim codziennym funkcjonowaniu niewiele się jednak zmieniło. Dalej szukam pracy i jestem w do­

mu. Działam i angażuję się w życie Regionalnego Ze­

społu Pieśni i Tańca „Ondraszek” i chóru działającego w Szczyrku, co bardzo mnie cieszy.

Na ekranie było widać, że przypadłaś do gustu wszystkim uczestnikom. Szczególnie wpadłaś w oko chłopakom. Jaki macie teraz kontakt?

Jestem osobą, która lubi ludzi. Rozmawiam z każ­

dym i staram się być miła. Bardzo lubię być potrzeb­

na i wspierać innych. Chłopcy faktycznie bardzo mnie adorowali, co czasem mnie krępowało, bo przecież ich wcale nie znałam. Kilkanaście dni pobytu razem nie pozwoliło od razu poznać się doskonale. Miłość i ro­

dzina to są poważne decyzje, a ja nie jestem dziec­

kiem, by się bawić uczuciami. Nie jestem jeszcze go­

towa na związek. Cały czas mam bardzo dobry kon­

takt z nimi wszystkimi. Dzwonimy do siebie i piszemy.

Po powrocie mieliśmy kilka spotkań, byliśmy też na kil­

kudniowych warsztatach na Mazurach. Niestety teraz wiele imprez zostało odwołanych przez epidemię i po- zostaje nam tylko rozmowa telefoniczna, bądź spotka­

nia online.

Przewodnim hasłem programu jest uświadomie­

nie ludziom tego, co jest ważne w życiu. Dominika, a dla ciebie co jest ważne w życiu?

W życiu ważne jest zdrowie człowieka. Ważne jest też zrozumienie i wsparcie, rozmowa i akceptacja.

W życiu potrzebne jest też poczucie godności. Warto nas doceniać i wspierać. W programie „Down the ro­

ad. Zespół w trasie” to wszystko było powiedziane. Dla mnie ważne jest, by być zdrową, mieć stałą pracę, aby móc zarabiać na życie. Chciałabym przeżyć prawdzi­

wą miłość, kiedy będę na nią gotowa, a potem stwo­

rzyć wspaniałą rodzinę. Bo rodzina - ta teraz i ta, którą zamierzam mieć - ma wielkie znaczenie. Mam zamiar mieć dom i prawo jazdy oraz być potrzebną. Chciała- bym być wśród ludzi i nie być samotną.

Tego wszystkiego i jeszcze wiele więcej Ci życzę!

I gratuluję odwagi, niech nigdy Cię nie opuszcza!

rozmawiała Ewelina Jakubiec-Piznal

#GOKBuczkowice#online#

Działalność instytucji kultury, decyzją Ministra Kultury i Dzie­

dzictwa Narodowego, z powodu panującej epidemii została zawie­

szona od 12 marca. Nagle budyn­

ki naszego ośrodka kultury opu­

stoszały. Jednak my od początku się nie poddajemy, cały czas dzia­

łamy, ale przede wszystkim cze­

kamy na powrót normalności - za­

pewne innej niż była, ale przede wszystkim stacjonarnej.

#zostań w domu# kultura# - tym hashtagiem oznaczyliśmy działania GOK Buczkowice na czas pandemii.

Przekwalifikowaliśmy się z pra­

cy w terenie na pracę online, na naszym fanpage'u i stronie inter­

netowej zamieszczamy dla Was każdego dnia kilka ciekawych i in­

spirujących propozycji spędzania czasu. Ci, którzy obserwują nasz fanpage, mogą skorzystać z oferty ciekawych spektakli, słuchowisk i bajek edukacyjnych dla dzieci, cudownych koncertów, prelekcji r

r * w ’ 0 '

jfcii.---.afB i

____ d

EEST

Warsztaty bibułkarskie online.

Dzień tańca online.

Zado­

wolony laureat Konkur­

su Pla­

styczno- Fotogra­

ficznego

„Zielenią się bu­

ki”.

OMONNYOŚKODEK KULTURY

& w Buczkowicach

PRZYŁĄCZA SIĘ DO ŚWIATOWEJ AKCJI

ZOSTAŃ W DOMU !!!

Równocześnie zachęcamy do kreatywnego spędzania wolnego czasu ©

Zapraszamy Was codziennie na nasz

FANPAGE

każdy znajdzie tam coś dla siebie © ook.com /gokbuczkowice / podróżniczych, kreatywnych i twórczych zabaw oraz warsztatów dla dzieci i młodzieży. Oczywi­

ście nie zapominamy o naszych seniorach, ma­

my dla nich propozycje porannej gimnastyki oraz warsztaty online. Zapraszamy także na wirtualne spacery po galeriach, muzeach, zwiedzamy pięk­

ne miejsca naszej okolicy, nie unikamy również wirtualnych odwiedzin w ciekawych miejscach u naszych sąsiadów.

Ogłosiliśmy również różnorodne konkursy, któ­

re cieszyły się dużym zainteresowaniem: Gmin­

ny Wielkanocny Konkurs Plastyczny Online „Naj­

piękniejsza kartka wielkanocna”, Gminny Konkurs Online na Tradycyjny Koszyk Wielkanocny, Gór­

ski Konkurs Plastyczno-Fotograficzny Online „Zie­

lenią się buki” czy Konkurs plastyczny na prezent dla Mamy i Taty.

W ramach Międzynarodowego Dnia Tańca zorganizowaliśmy warsztaty taneczne z naszy­

mi wspaniałymi instruktorami tańca: Anną Jaku­

bowską, Roksaną i Mateuszem Nowakami, Ma­

ją Kozioł oraz Dawidem Falędyszem. Z licznych wpisów od naszych podopiecznych wynika, że nie mogą doczekać się już powrotu na salę ćwiczeń.

Małgorzata Namysłowska-Antkiewicz prowadzi warsztaty bibułkarskie - była już stokrotka i kwiat jabłoni, właśnie powstaje kolejny odcinek warszta­

tów i wkrótce zostanie wrzucony w sieć.

Uruchomiliśmy również nasz GOK-owski kanał na YouTubie gdzie zamieszczamy różnorodne filmi­

ki.

Przed nami nowe pomysły i ciekawe propozy­

cje dla Was! Przeglądajcie nasz fanpage, stronę internetową i kanał na YouTubie, inspirujcie się, czerpcie przyjemność z kultury obecnie dostęp­

nej, pracujcie i przesyłajcie do nas swoje prace, nie zapominając, że kultura jest tak samo ważna, jak każda inna dziedzina w rozwoju i życiu każde­

go człowieka.

Zachęcamy również twórców z naszej gminy do przyłączenia się do Wirtualnej Wystawy Prac Twórców Amatorów prezentujących swoje prace na naszym fanpage'u. Pokażcie, jakie arcydzieła tworzycie w swoich domach, niech inni też zoba­

czą, że działacie i jesteście gotowi do nowych wy­

zwań! Zachęcamy i zapraszamy!

Mamy nadzieję, że propozycje, które Wam pre­

zentujemy każdego dnia, choć troszkę rekompensu­

ją Wam brak zajęć i są ciekawą alternatywą spędza­

nia czasu wolnego. Bądźcie z nami!

Pamiętamy o Was i działamy dla Was!

S.K-B

(5)

KRONIKA

Tradycyjny koszyk wielkanocny.

Nagrodzone kartki wielkanocne.

Dbajmy o swoją okolicę! Nie bądźmy obojętni!

Przełom marca i kwietnia to czas wielu ekologicznych inicja­

tyw edukacyjnych. 21 marca mia­

ła się odbyć druga edycja akcji

„Mieszkańcy dla Żylicy”, organi­

zowanej przez Bibliotekę Publicz­

ną w Buczkowicach, a 25 kwietnia w rejonie Klimczoka inauguracja tegorocznej akcji „Sprzątamy Be­

skidy z PTT 2020”, w której za­

wsze chętnie uczestniczą miesz­

kańcy naszej gminy. Dodajmy, że 22 kwietnia to Światowy Dzień Zie­

mi, w ramach którego wiele inicja­

tyw ekologicznych podejmują na­

uczyciele wraz ze swoimi uczniami.

W tym roku jest inaczej... Epi­

demia koronawirusa zamknęła nas w domach. Przez dłuższy czas ja­

kiekolwiek wyjścia w celach rekre­

acyjnych były zabronione.

Od kilku lat spaceruję po dro­

gach i ścieżkach polnych na tere­

nie naszej gminy, a także leśnych, nie tylko tych znakowanych ja­

ko szlaki turystyczne. Z tych wę­

drówek nasuwają mi się dwie re­

fleksje. Po pierwsze, mieszkamy w pięknej okolicy - mamy góry, la­

sy, rzeki, pola, niedaleko kilka je­

zior, a przy dobrej pogodzie mo­

żemy zobaczyć nawet Tatry. Tu­

rystycznie miejsce niemal ideal­

ne. Z drugiej strony ciężko ze spo­

kojem wędrować, gdy na każdym kroku widzi się śmieci - szklane i plastikowe butelki, puszki po na­

pojach, papierki po cukierkach czy chusteczki higieniczne. I ja­

koś prawie nikogo to nie rusza.

W swoich ogródkach mamy prze­

cież nieskazitelny porządek, a po­

za nimi już niewiele nas interesu­

je.

Od kilku tygodni, z uwagi na sytuację epidemiologiczną, nie­

mal codziennie wędruję po po­

lach u podnóża Magury oraz jej stokach poniżej Bieniatki.

Z każdego spaceru znoszę od kilku butelek po dwa pełne worki śmieci. Robię to dla siebie i dla moich dzieci, by nasze spacery były przyjemniejsze i byśmy mo­

gli w pełni delektować się ota­

czającą nas przyrodą.

Ale przecież nie o to chodzi, aby sprzątać po kimś. Po pierw­

sze trzeba edukować. Po ro­

dzaju większości z tych śmie­

ci (plastikowe butelki po napo­

jach, puszki po napojach ener­

getycznych, papierki po cukier­

kach) wnioskuję, że sporo z nich generują młodzi mieszkańcy na­

szej gminy. Porozmawiajmy, proszę, w domach z dziećmi, uczulmy ich, by zabierali śmieci

ze sobą. Wędrując po górach, od małego byłem uczony, aby w plecaku mieć siatkę na wła­

sne odpadki i znosić je z gór.

U podnóża gór można przecież postępować tak samo.

A gdy przy okazji spaceru zniesiemy kilka zauważonych śmieci, sami damy dobry przy­

kład naszym dzieciom, do czego gorąco zachęcam.

I jeszcze jeden problem, tym razem wieloletni, nie dotyczący większości z nas, stanowiący ra­

czej margines, choć bardzo wi­

doczny. Dzikie wysypiska w po­

lach, na których można znaleźć m.in. części samochodowe, karni- stry, zapakowane worki ze śmie­

ciami. Niestety, wciąż pojawia­

ją się nowe, co sprawia, że pro­

blem jest aktualny. Zwróćmy uwa­

gę, gdy zobaczymy kogoś wywo­

żącego śmieci w miejsca do tego nieprzeznaczone. Dbajmy o swo­

ją okolicę! Nie bądźmy obojętni!

Szymon Baron

ZIELENIĄ SIĘ BUKI

- dok. ze str. 1 i 2

Do rywalizacji przystąpiło 79 uczestników, którzy w kategorii wiekowej przedszkole i klasy I-III nadsyłali ilustracje przedstawiające widok z okna na otaczające nas pasmo Beskidów lub ilustracje krajobrazu górskiego - wspomnie­

nia z jednej z tras Wiosennego Rajdu Górskie­

go „Zielenią się buki” na Skrzyczne, Klimczok, Chatę na Groniu itp. Natomiast starsza grupa - klasy IV-VIII oraz młodzież i osoby dorosłe - przysyłała fotografie.

Wszystkie prace były świetne i komisje mia­

ły nie lada problem, aby w każdej z kategorii wybrać tylko 10 przeznaczonych do głosowa­

nia internetowego. Prace plastyczne ocenia­

ło damskie jury w składzie: Zuzanna Antkiewi- cz-Wydra - plastyk, architekt wnętrz z Buczko­

wic i Agnieszka Konieczny - miłośniczka sztu­

ki, instruktorka zajęć plastycznych uwielbiają­

ca dzielić się z innymi pomysłami na tworze­

nie „czegoś z niczego”. Zdjęcia wybierało mę­

skie grono: Tomasz Wójcik - zajmujący się fo­

tografią, właściciel firmy reklamowej Foto Wój­

cik i Adam Hadryś - dusza artysty, wielokrot­

ny uczestnik projektów GOK w Buczkowicach, właściciel młodej marki odzieżowej streetwear Hadrys Wear, pracownik Apple.

Wybranych 20 prac 5 maja o godz. 15:00 udostępniono na fanpage'u GOK i rozpoczę­

ło się szaleństwo, czyli głosowanie internautów poprzez pozostawianie lajka pod wybraną pra­

cą lub pracami. Głosowanie zakończyło się na­

stępnego dnia o godz. 18:00. Wyniki prezento­

wały się następująco: w kategorii ilustracja An­

toni Komarnicki ze Szczyrku zdobył 104 gło­

sy i zajął I miejsce, Oskar Stolarczyk z Bucz­

kowic - 86 głosów - II miejsce, Jan Śleziak z Mesznej - 78 głosów - III miejsce, Jagoda Ca­

puta ze Słotwiny - 68 głosów, Amelia Krywult z Rybarzowic - 46 głosów, Karol Hołota z Bucz­

kowic - 43 głosy, Laura Kurowska ze Szczyr­

ku - 34 głosy, Krzysztof Wędzel z Buczkowic - 27 głosów, Karolina Matera z Buczkowic - 19 głosów, Alicja Mamok z Kalnej - 18 głosów.

Kategoria fotografia: Amelia Tobiasz z Buczko­

wic - 230 głosów - I miejsce, Krzysztof Hubczak z Łodygowic - 221 głosów - II miejsce, Zofia Ści- słowicz z Buczkowic - 170 głosów - III miejsce, Andrzej Zarębski z Kalnej - 153 głosy, Michał Adamus z Buczkowic - 73 głosy, Jagoda Front z Rybarzowic - 71 głosów, Jakub Gałuszka z Kalnej - 58 głosów, Piotr Kliś z Buczkowic - 45 głosów, Martyna Chandzlik ze Szczyrku - 30 głosów, Aleksandra Sternal z Buczkowic - 22 głosy.

Bardzo cieszy nas fakt, że konkurs spotkał się z tak dużym odzewem i ciepłym przyjęciem.

Dziękujemy wszystkim za liczne głosy. Zapra­

szamy do udziału w kolejnych przedsięwzięciach i mamy nadzieję, że już niedługo będziemy mogli się spotkać nie tylko online.

Joanna Fabia

(6)

FELIETON

Czasowstrzymywacz

Ranek, jest 6:30. Dzwoni budzik. Właści­

wie nie dzwoni, a gdacze, donośnym kurzym gdakiem. Miłościwe me dziecię wyprosiło na mnie ustawienie kurki jako dzwonka alarmu, bo tak fajnie ko ko ko robi. Może chciała, że­

bym poczuła się jak na wiejskich wakacjach.

W końcu od niemal dwóch miesięcy jesteśmy prawie jak na wakacjach. Prawie, bo jednak rano trzeba wstać do pracy. To znaczy mąż wstaje, bo moja działalność jest zamknię­

ta zakazem odgórnym. Więc to tak, jakbym miała wakacje. Prawie. Kura gdacze, trzeba wstać. Plus jest taki, że można pospać dłu­

żej, nie trzeba zrywać się z łóżka o piątej ra­

no. Dziecię wciąż nie przestawiło się na tryb pandemiczny i wstaje przed kurą, a nawet przed kogutem sąsiada. Albo to ten kogut ja­

kiś nie na czasie?

Staram się ogarnąć jaki dziś dzień, ale ponieważ jest taki sam, jak poprzednie pięć­

dziesiąt sześć, nie bardzo kojarzę, w której części tygodnia się znajduję. Z pomocą przy­

chodzi mi wyświetlacz smartfona. Zaczęłam bardziej doceniać swój osobisty minikompu­

ter. To znaczy zawsze go doceniałam, jed­

nak od czasu wprowadzenia społecznej kwa­

rantanny, zamienił się dosłownie we wszyst­

ko. Jest moją prawą ręką. Moim bankowcem, doradcą klienta, sprzedawcą, lekarzem, na­

uczycielem, krawcem, kucharzem, artystą, pisarzem, mechanikiem. Wraz z wujkiem Go- ogle i kuzynem YouTube odpowiada na więk­

szość moich potrzeb. Zapewnia ciągłość po­

łączenia ze światem zewnętrznym. Boże, chroń królową - tfu! - chroń Internet i Mes- sengera! Zastanawiam się od czego zacząć.

Maile z przedszkola. Otwieram skrzynkę i wi­

dzę cztery nowe wiadomości. W duchu dzię­

kuję wyższej instancji, że nie mam jeszcze dziecka w szkole. Myślę o znajomej z trójką dzieci, każde w innym wieku, w innej placów­

ce. Trzy podstawy programowe, jeden kom­

puter i ona sama. Jak ja bym to ogarnęła?

Jakoś nie widzę się jako uczestnik przyspie­

szonych korepetycji online - a jakże - na fa­

kultetach z geografii i biologii. Polski ogarnę, matmę i inne ścisłe zwalę na męża. W koń­

cu jest programistą, a co. Ja wiem, stereoty­

py, ale w czasach pandemii naginam czasem swoje morale. Coś naginać muszę, a zdrowie psychiczne ważniejsze. Na szczęście jeste­

śmy w przedszkolu. Rysowanie szlaczków i śpiewanie piosenek o farmerze nie przekra­

cza moich możliwości pedagogicznych.

Rozpoczynam kolejny dzień pełen wy­

zwań. Na pierwszy ogień śniadanie, zada­

nie, drugie śniadanie. I na tym inwencja się kończy. Inspiracji mam tyle, co kura rozumu.

Chociaż co ja się tak tej kury uczepiłam? In­

spiracji jest mniej. Bo i z czego ją brać? Za­

mknęli mnie, to zostałam w domu. Razem z córką, której zamknęli przedszkole i mężem, który zamknął się sam. On mógł. Na szczę­

ście mam Internet wspierający moją kreatyw­

ność. Co prawda prędkością przegrywa ze ślimakiem buszującym w moim warzywnia­

ku, ale na lekcje przedszkolnego angielskie­

go i Świnkę Peppę wystarcza. I na teatrzyk również online. Teraz wszystko jest online.

Teatry, zakupy, nauka, porady lekarskie. XXI wiek pełną parą. Między kolejnymi wycinan­

kami znajduję czas na gaszenie pożarów - bo krówka trzylatce spadła na ziemię, bo sieć nie działa i On pracować zdalnie nie może, bo kubek w złym kolorze do picia podałam, bo ten komputer taki powolny, że się nie da pracować, bo krówka spadła... W zasadzie codzienna normalność, tylko w jakiejś nienor­

malnej oprawie. Po tych dwóch miesiącach zamknięcia zastanawiam się, kiedy puszczą mi nerwy i zamkną mnie znowu, tym razem w pokoju bez klamek.

Zarządzanie społecznych ograniczeń po­

stawiło mnie w stan gotowości. Oto dosta­

łam dodatkowy czas. Zamknęli mi robotę, nie pozwolili wychodzić, to coś robić trzeba.

Ambitnie było. Będziemy robić zadania, lo­

tem błyskawicy ogarnę cały dom, uporząd­

kuję ubrania, dokończę rozpoczęte kursy, nadrobię literaturę, zadbam o ogród, będzie­

my się jeszcze lepiej odżywiać. Tak, jasne, jak słońce. Założyłam warzywniak i... tyle.

I zaczęłam piec drożdżówki. Nie, żeby spe­

cjalnie na złość zdrowemu odżywianiu ro­

bić, ale po kilkunastu nieudanych próbach zdobycia drożdży, mojej mamie udało się je w końcu kupić. Pół kilo, bo inaczej nie było.

Nie można przecież jedzenia wyrzucać, pie­

czenie drożdżówek zostało rozgrzeszone. In­

ne postanowienia? Są i mają się dobrze. Nie wiedzieć czemu wydawało mi się, że kwaran­

tanna nie tylko ogranicza wychodzenie z do­

mu, ale też w magiczny sposób rozciąga do­

bę. Niespodzianka! Doba nadal ma 24 go­

dziny i nie da się w tym czasie zrobić więcej niż zwykle. Czyli niespełnienie kwarantanno­

wych postanowień to nie moja wina, to wina grawitacji i czasu. Amen. Muszę zrobić za­

kupy. Online oczywiście. W sumie to żadna nowość, tylko przesyłki przychodzą z opóź­

nieniem. Powodem najczęściej podawa­

nym przez sprzedawców są braki kadrowe wywołane zamknięciem szkół i przedszkoli.

Czyli że ci, którzy w normalnych warunkach pakowaliby moje zamówienie, sami w do­

mu czekają na opóźnione przesyłki. Ot i ko­

ło się zamyka. Czasami wychodzę do sklepu tak zwyczajnie, fizycznie. Ubrana w wyma­

gany rynsztunek antywirusowy robię błyska­

wiczny marsz między półkami, po czym stoję w kolejce składającej się z trzech osób, ale za to sięgającej do połowy sklepu. Dwa me­

try dystansu społecznego robią swoje. Przy­

najmniej można powiedzieć, że teraz, o iro­

nio, Polacy mają więcej dystansu do wszyst­

kiego. I wszystkich.

W zasadzie kwarantannowy plan dnia wy­

gląda podobnie do tego sprzed epidemii. Ra-

no, południe, wieczór. Tyle tylko, że nie ma miejsca na spontaniczne wypady do galerii handlowych czy w ogóle jakieś spontanicz­

ne wypady. I kolejne zaskoczenie. Otóż oka­

zuje się, że można żyć robiąc zakupy raz w tygodniu. Eureka. Skoro już jestem przy Archimedesie, to z tym czasem trochę tak wlał-wylał. Niby jest go więcej, a jednak go brakuje. I siedząc zamknięta w domu za­

uważam, że przecieka przez palce. Tra­

cę go w korkach, na bezcelowym kręceniu się po galeriach handlowych, na dojazdach, w kolejkach do lekarza. Może więc ta ca­

ła pandemia będzie miała chociaż tę dobrą stronę, że pozwoli trochę czasu odzyskać?

W końcu mąż wraca do domu wcześniej, bo wystarczy, że zejdzie z piętra na parter.

Siedzę nad zimną już kawą. Patrzę na moją córkę roznoszącą ciecz nienewtonow- ską (takie mądre słowo na określenie paćki z mąki ziemniaczanej i wody, żeby rodzice dali się nabrać) po całym salonie i z tęsk­

notą myślę o naszych kochanych paniach przedszkolankach. Wiem, że moja córka też za nimi tęskni. Kiedy wróci normalność (a wróci?), muszę im upiec wielką, pyszną drożdżówkę. Bo pewnie same na tej kwa­

rantannie nie miały okazji drożdżówki zjeść.

P.S. Nastały wariackie czasy. Okres ma­

sek, rękawiczek i hektolitrów płynu do de­

zynfekcji. Stało się to codziennością dla mnie, ale też dla kilkudziesięciu milionów in­

nych osób, dla których każdy dzień stano­

wi wyzwanie. Świat się trochę zatrzymał, a my próbujemy zachować rozsądek i nor­

malność. Jest trudno, jest ciężko i będzie tak jeszcze przez jakiś czas. Jednak wie­

rzę w to, że Ziemia znów zacznie kręcić się w swoim właściwym rytmie. Siądziemy ra­

zem przy kawie, spotkamy się na koncercie, w kinie albo na placu zabaw. Znów podamy sobie rękę. Znów będzie dobrze.

DM

(7)

NASI SĄSIEDZI

DAJ SIĘ PORWAĆ W MUZYCZNĄ PODRÓŻ Z ZESPOŁEM POCIĄG ROCK'N'ROLL

Jakiś czas temu w regionie głośno zrobiło się o zespole Pociąg Rock'n'Roll. Zespół wielo­

krotnie pojawiał się na lokalnych imprezach, grał koncerty. Jego ostatni przebój „Pani z porcelany”

szybko zajął pierwsze miejsce na liście przebo­

jów Radia Bielsko i długo je okupował. Zgłębia­

jąc informacje o Zespole Pociąg Rock'n'Roll do­

wiedziałam się, że lider zespołu Zbigniew Kru­

czek oraz grający na trąbce Krzysztof Duraj to mieszkańcy naszej gminy. Po prześledzeniu in­

formacji na Facebooku oraz przesłuchaniu na YouTubie hitów „Wsiadaj z nami”, „Tego co” czy

„Hardy” poczułam się jak pasażerka ich pociągu, dałam się porwać w muzyczną podróż i poprosi­

łam o rozmowę.

Jak powstał zespół?

ZK: Pociąg Rock'n'Roll powstał we wrze­

śniu 2013 roku z inicjatywy Konrada Nycza, który szukał muzyków, żeby stworzyć blueso­

wy skład i grać autorskie utwory. Szybko jed­

nak okazało się, że od bluesa do rock'n'rolla jest tylko maleńki krok i zespół zaczął tworzyć w obu tych stylach.

Jak wy do niego trafiliście?

ZK: Mnie do tworzącego się składu zaprosił perkusista, z którym współtworzyłem inny ze­

spół. Spotkałem się z chłopakami i przypadło mi do gustu ich granie, a im spodobało się, jak śpiewam. Dziś można powiedzieć, że jestem z Pociągiem od początku jego podróży. Uwiel­

biam to, scena jest dla mnie miejscem ma­

gicznym, występuje tam przedziwne zjawisko przepływu energii pomiędzy artystami, a pu­

blicznością. Dajesz z siebie energię, która ła­

duje publiczność, a jej reakcje z kolei dają to­

bie jeszcze większego kopa do działania.

KD: Zaczęło się w 2017 roku na Dniach Wilkowic, gdzie Pociąg dał rewelacyjny kon­

cert. Zaraz na drugi dzień napisałem do nich wiadomość, czy nie szukają trębacza i parę dni później zaprosili mnie na próbę. Na począt­

ku ciężko było się przyzwyczaić, ale atmosfe­

ra na próbach była tak luźna i bezstresowa, że szybko poczułem się dobrze w ich towarzy­

stwie. Teraz w zespole szukam odpoczynku i relaksu. Gdy po ciężkim dniu w pracy spoty­

kamy się w swoim gronie, chwytam instrument i wyrażam siebie poprzez muzykę.

Skąd wzięła się wasza nazwa?

ZK: Pociąg Rock'n'Roll to tytuł naszej pierwszej kompozycji. Długo nie mogliśmy dojść, pod jakim szyldem chcemy tworzyć i występować. W końcu ktoś rzucił: To może tak, jak nasz pierwszy kawałek? I zostało.

Jaki jest skład zespołu?

ZK: Na przestrzeni lat skład kilkukrotnie się zmieniał. Jako że nie utrzymujemy się z mu­

zyki, nasza sytuacja zawodowa, rodzinna czy jeszcze inna czasami nie pozwalała wspólnie działać. Od początku jesteśmy tylko ja i Kon­

rad. W tym momencie w zespole mamy ludzi z Bielska-Białej, Wilkowic, Łodygowic, Leśnej,

Zbigniew Kruczek.

Krzysztof Duraj.

Buczkowic, a nawet z Katowic. Aktualnie ze­

spół tworzą: Konrad Nycz - gitara solowa, To­

masz Lenartowicz - gitara rytmiczna, Leszek Pochopień - gitara basowa, Tomasz Brańka - perkusja, Adam Kobierski - instrumenty kla­

wiszowe, Mateusz Biernat - saksofon tenoro­

wy, Grzegorz Hankus - saksofon altowy, Krzy­

siek Duraj, który współtworzy sekcję dętą gra­

jąc na trąbce, i ja jako wokalista. Do niedaw­

na w naszym składzie śpiewała jeszcze Kinga Jakóbiec, która teraz realizuje się jako mama.

O Tobie mówi się, że jesteś liderem zespołu?

ZK: Powiedzmy, że jestem jednym z lide­

rów. Główne znaczenie ma staż w zespole jed­

nak zdanie każdego jest bardzo ważne i nieraz toczymy długie debaty nad tym, w jakim kie­

runku zmierzamy i kto za co odpowiada.

Często macie próby?

KD: Przy tak licznym składzie każda próba to dla nas wyzwanie, ciężko zebrać wszystkich w jednym miejscu i czasie. Staramy się spo­

tykać w każdy wtorek w OSP w Wilkowicach.

Średnio każda próba trwa około 3 godzin, wy­

korzystujemy ten czas do maksimum.

Jak powstają wasze piosenki?

KD: Głównym źródłem jest Konrad Nycz, to on przynosi na próbę muzykę i teksty. Nie do końca ze wszystkim się zgadzamy, dlatego każdy utwór wspólnie opracowujemy. Sekcja dęta, rytmiczna czy wokal skupiają się na swo­

jej części i próbują dopracować ją do perfekcji.

ZK: Wspólnie pracujemy nad aranżacją na tak liczne instrumentarium. Każdy z nas ma własne poczucie estetyki i gust muzyczny, a to, co tworzymy, to ich wypadkowa.

Jak tworzą się wasze teledyski?

KD: Mamy na nie zawsze masę pomysłów.

Próbujemy wybrać taki, który najbardziej pasuje do tematu piosenki i jest możliwy do zrealizowa­

nia, bo do tego trzeba angażowania osób trze­

cich, miejsca, czasu i pieniędzy. Teledyski finan­

sujemy z zespołowych pieniędzy; kiedy nazbie­

ramy ustaloną kwotę, realizujemy teledyski, wy- dajemy płyty, kalendarze czy koszulki.

ZK: Na szczęście nikt z nas nie żyje z mu­

zyki, więc możemy fundusze zdobyte dzięki koncertom inwestować w zespół.

KD: Motywację do ruszenia w stronę tele­

dysków, dał nam Tomek Lenartowicz i do koń­

ca pilnował, aby wszystko się udało.

Skąd czerpiecie inspirację?

ZK: Każdy z nas inspiruje się czymś innym.

Innymi zespołami, muzykami itd. Inspiracją może być też to, co się dzieje wokół nas w da­

nej chwili, co nas spotyka w domach, w pracy.

Nasza muzyka dotyka różnych kwestii dosko­

nale znanych każdemu, jak praca, pośpiech, brak czasu, ale i realizacja pasji czy pokony­

wanie przeciwności losu.

KD: Jeśli chodzi o inspiracje zespołowe, dość mocno kierunkujemy się w stronę zna­

nych i lubianych The Blues Brothers.

Jakie macie sukcesy zespołowe?

ZK: Naszym wielkim osiągnięciem jest wy­

danie - własnym nakładem - debiutanckiej płyty. Zrealizowaliśmy również teledyski do kil­

ku utworów z tego wydawnictwa. Występowa­

liśmy na kilku przeglądach dla młodych zespo­

łów, choć głównie staramy się docierać z na­

szą muzyką do jak największej grupy ludzi.

Gdzie już koncertowaliście?

ZK: Nasze koncerty odbywają się głównie na Śląsku, ale zahaczyliśmy również o Mało- polskę, a nawet udało nam się zagrać w Cze­

chach. Bardzo cieszy nas fakt, że niezależnie od tego gdzie gramy, nasza muzyka jest przyj­

mowana bardzo dobrze i ludzie świetnie bawią się na naszych koncertach. To daje masę sa­

tysfakcji i energii do dalszej pracy.

Muzyka to wasza pasja. Jak się pojawiła?

ZK: Od małego chciałem śpiewać na sce­

nie. W domu było sporo muzyki, więc to rozwi­

jało się naturalnie. W szkole podstawowej by­

ło kółko wokalne i występy na akademiach, na­

stępnie chór Brevis z Domu Kultury w Kamie­

nicy, posługa animatora muzycznego na oa­

zie w Bielsku-Białej, aż wreszcie 14 lat w chó­

rze bielskiej ATH. Ten szmat czasu spędzony na życiu muzyką i rozwijaniu się jako wokalista i jako człowiek to wspaniałe doświadczenie.

Teraz realizuję się w Pociągu i znów uczę się czegoś nowego. To jedno z najprzyjemniej­

szych doświadczeń - kiedy możesz obser­

wować, jak twoja praca przynosi efekty i jak idziesz do przodu, ty sam i zespół jako całość.

KD: Mnie też muzyka towarzyszyła od za­

wsze dzięki mojemu tacie, który jest świetnym muzykiem. To on zabrał mnie na próbę orkie­

stry dętej w Łodygowicach, kiedy miałem 6 lat i tam wszystko się zaczęło.

cd. na str. 28

(8)

TURYSTYKA

W Y B IE R Z S NA G Ó R S K Ą DRÓ WK Ę

Sytuacja epidemiologiczna nie sprzy­

ja takim formom spędzania wolnego cza­

su, jak grille lub ogniska ze znajomymi, wyjścia do kina czy teatru. Wiele obiektów jest w dalszym ciągu zamkniętych, lecz na szczęście możemy udać się do lasu.

A skoro lasy są otwarte, nic nie stoi na przeszkodzie, aby wybrać się na wyciecz­

kę w góry. Nie dużą grupą turystyczną, lecz rodzinnie lub indywidualnie.

Gmina Buczkowice, w której mieszka­

my, położona jest w szczególnym miejscu, bo na terenie Kotliny Żywieckiej, która są­

siaduje aż z czterema Beskidami: Śląskim, Małym, Żywieckim i Makowskim za spra­

wą Pasma Pewelsko-Ślemieńskiego wci­

nającego się pomiędzy Beskid Mały i Ży­

wiecki. Z uwagi na uwarunkowania histo­

ryczne okoliczne Beskidy mają jedną z naj­

bardziej rozbudowanych sieci szlaków tu­

rystycznych. To właśnie tutaj, w górach, które możemy codziennie oglądać z okien naszych domów, na początku XX wieku różne organizacje turystyczne znakowały szlaki i budowały schroniska. Były to m.in.

Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, niemiec­

ki Beskidenverein czy żydowskie Towarzy­

stwo Gimnastyczno-Sportowe „Makkabi”

z Bielska.

Pozwolę sobie w tym tekście zapropo­

nować kilka wycieczek o różnej trudności i długości, w myśl zasady: dla każdego coś dobrego. Na początek wycieczki w najbliż­

szej okolicy.

1. Buczkowice - Chata na Groniu (oko­

ło 660 m n.p.m.) - Buczkowice (dłu­

gość: ok. 7,5 km, czas przejścia: około 2,5 godz., suma podejść: 295 m)

Zielony szlak spacerowy zaczyna się przy Urzędzie Gminy Buczkowice, skąd początkowo biegnie wzdłuż doliny Żylicy, by po 500 metrach skręcić przez kładkę w stronę pól u podnóża Magury. Stąd prosto, polną drogą łączącą ul. Brzeziny z ul. Paproci, docieramy do ul. Jama, gdzie skręcamy w lewo, w górę drogi, którą do­

chodzimy do lasu. Stąd jeszcze kwadrans podejścia i jesteśmy u celu.

A co nas tam czeka? Oprócz gościn­

nych progów Chaty na Groniu, z łąki nie­

co powyżej niej możemy oglądać pięk­

ną panoramę otoczenia Kotliny Żywieckiej

Sz. Baron, przewodnik górski, prezes PTT Bielsko-Biała.

z najwyższymi szczytami Beskidów. Przy dobrej pogodzie zobaczymy także Tatry, na co dzień schowane gdzieś pomiędzy Babią Górą a Pilskiem.

Bardzo często wędruję tą krótką trasą, a w godzinach popołudniowych w dni robo­

cze buczkowickie pola są puste i łatwiej na nich spotkać sarny, jelenie i bażanty niż lu­

dzi. Tak blisko od domu, a już bliżej natury.

2. Wilkowice Górne - Skała Czarownic - Magurka Wilkowicka (909 m n.p.m.) - Wilkowice Górne (długość: 9,5 km, czas przejścia: ok. 4 godz., suma podejść:

455 m)

Choć szlaki turystyczne zaczynają się w centrum Wilkowic, jakoś nigdy nie by­

łem entuzjastą maszerowania drogą asfal­

tową przez wieś, tym bardziej, że możemy podjechać samochodem lub autobusem w bardziej dogodne miejsce do Wilkowic Górnych. Sprzed Urzędu Gminy w Buczko­

wicach to raptem nieco ponad 7 km. Tutaj, korzystając z parkingu przy ul. Harcerskiej lub ul. Szkolnej, możemy rozpocząć naszą pieszą wycieczkę.

Ruszamy czarnym szlakiem, począt­

kowo chodnikiem w stronę Łodygowic, by po kilku minutach ostro skręcić w lewo, w ul. Pieczarkową i po chwili wejść do la­

su. Około 40 minut od startu dochodzimy do miejsca odpoczynku z drewnianym sto­

łem i ławkami. Blisko stąd zobaczymy po lewej Skałę Czarownic, lecz by zobaczyć ją w całej okazałości trzeba zejść nieco ni­

żej, jedną z leśnych ścieżek. Warto zapo­

znać się wcześniej z legendami związany­

mi z tą skałą.

Po odpoczynku ruszamy ostro w gó­

rę w kierunku Małej Góry, mało wybitne­

go wzniesienia poniżej Magurki Wilkowic-

kiej, za którym szlak skrę­

ca w lewo, w stronę dogod­

nego punktu widokowego na otoczenie Kotliny Żywieckiej.

W dalszym ciągu wędrując w górę dochodzimy w końcu do grzbietu łączącego Magur- kę z Czuplem. Około 150 me­

trów przed grzbietem, na któ­

rym nasz szlak łączy się z nie­

bieskim, po lewej stronie wy­

patrzymy otwór wejściowy ja­

skini Wietrzna Dziura. Choć nie jest udo­

stępniona turystom (otwór wejściowy jest dość niski, a długość korytarza wynosi za­

ledwie około 25 metrów), jest ona jedną z bardziej znanych jaskiń Beskidu Małego.

Stąd możemy za niebieskimi znaka­

mi udać się na najwyższy szczyt Beski­

du Małego, Czupel (933 m n.p.m.) - około 2 km w jedną stronę - lub podążyć zgod­

nie z planem naszej wycieczki w lewo, w stronę schroniska PTTK na Magurce Wil- kowickiej, do którego mamy jeszcze nieca­

łe 15 minut.

Schronisko położone jest na widokowej polanie, na której można zapalić ognisko (wydzielono tu specjalne miejsce), a w se­

zonie zimowym pobiegać na nartach biego­

wych.

Wracamy szlakiem zielonym. Popro­

wadzono go wzdłuż drogi dojazdowej do schroniska, którą kilkakrotnie przecina.

Wędrując szlakiem zejdziemy w okolice kościoła pw. Michała Archanioła w Wilko­

wicach, więc jeśli chcemy wrócić do miej­

sca, w którym zostawiliśmy samochód, trzymajmy się drogi. Dojdziemy nią w oko­

lice ośrodka harcerskiego ZHP „Wilczysko”

i kontrowersyjnego zbiornika retencyjnego na Wilkówce. Stąd jeszcze kilka minut do początku naszego szlaku.

3. Przełęcz Salmopolska - Malinów - Malinowska Skała - Kopa Skrzyczeńska - Małe Skrzyczne - Skrzyczne (1257 m n.p.m.) - Siodło pod Skalitem - Buczko­

wice (długość: 15,5 km, czas przejścia:

około 6 godz., suma podejść: 600 m) Na koniec trasa dłuższa, którą możemy wraz z odpoczynkami zaplanować na cało­

dzienną wędrówkę. Zaczynamy na Przełę­

czy Salmopolskiej (Biały Krzyż), dokąd naj-

Widok z Magurki na Kotlinę Żywiecką. Nietypowe ujęcie Malinowskiej Skały.

(9)

TURYSTYKA/KRONIKA/COŚ DLA DUCHA

lepiej dojechać komunikacją publiczną.

Początek szlaku, za czerwonymi znakami, to ostra wspinaczka w stronę Malinowa. Spo­

kojnie, to najgorsze podejście na całej trasie, zajmie nam około 45 minut. Dalej, nieco poni­

żej szczytu znajduje się jaskinia Malinowska, do której wnętrza prowadzi stroma, metalowa drabinka. Warto wspomnieć, że od czerwca 2019 r. jaskinia została ponownie udostępnio­

na do zwiedzania (trzeba mieć ze sobą latar­

kę), a w jej pobliżu znajdują się dwie inne, nie udostępnione turystycznie jaskinie - Wiślań- ska i Miecharska, najdłuższe w polskich Kar­

patach Fliszowych.

Po wizycie w jaskini ruszamy dalej w stro­

nę Malinowskiej Skały. Czeka nas krótkie po­

dejście, lecz w nagrodę zobaczymy charak­

terystyczną wychodnię skalną zbudowaną ze zlepieńców, skał charakterystycznych dla na­

szych Beskidów.

Od Malinowskiej Skały czekają nas już sa­

me przyjemności. Piękne górskie panoramy we wszystkich kierunkach połączone z nie­

zbyt forsownym marszem bocznym ramie­

niem pasma Baraniej Góry sprawią, że wę­

drówkę zielonym szlakiem w stronę Skrzycz- nego zapamiętamy na długo.

A samo Skrzyczne? Cóż tu dużo pisać?

Najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego, poniżej którego znajduje się schronisko PTTK i górna stacja wyciągu, przyciąga o każdej porze roku mnóstwo turystów. Starajmy się zatem unikać skupisk ludzkich i usiąść gdzieś na uboczu.

Jako drogę zejściową proponuję szlak do Buczkowic. Cóż, wszędzie dobrze, ale w do­

mu najlepiej. W tym celu ruszamy w dół za znakami niebieskimi i zielonymi, dwukrotnie przekraczając trasę narciarską FIS. Po minię­

ciu wyciągu orczykowego uważajmy. Szlak niebieski prowadzi w dół, przez halę Jawo­

rzynę do Szczyrku, a zielony skręca w prawo, w stronę przełęczy Becyrek. Tutaj też zaczy­

na się czerwony szlak, który zaprowadzi nas prosto do Buczkowic. Jeszcze raz przekra­

czamy trasę FIS i schodzimy na przełęcz Be- cyrek, skąd zielony szlak skręca do Szczyrku.

Wędrując czerwonym szlakiem w stronę Lanckorony, przekraczamy liczne skalne pły­

ty położone na szlaku i po jego lewej stronie.

Właśnie z takich piaskowcowych płyt zbudo­

wane są nasze Beskidy. Dla młodszych tury­

stów może to być świetna lekcja geologii.

Kolejne minuty zbliżają nas w stronę do­

mu. Któż z nas nie był na Siodle pod Skali- tem? Stąd jeszcze godzinka spokojnego spa­

ceru dookoła Skalitego. Wkrótce docieramy pod Filipkę, mijamy kościół w Buczkowicach i już jesteśmy w domu.

Mieszkańcy Godziszki mogą ze stoków Skalitego wcześniej skręcić w ścieżkę space­

rową prowadzącą do ich rodzinnej wsi.

Na koniec pragnę zaapelować do wszyst­

kich o rozwagę. Choć wędrując po lesie nie musimy używać maseczek, obecnych ostat­

nio w naszej codzienności, unikajmy skupisk ludzkich i zachowujmy się odpowiedzialnie.

Udanych wędrówek!

Szymon Baron

NOWA TABLICA BISKUPA PIETRASZKI

W 32. rocznicę śmierci biskupa Jana Pie­

traszki, 2 marca w Buczkowicach została po­

święcona nowa tablica pamiątkowa znajdują­

ca się przed jego rodzinnym domem. Na tabli­

cy znalazł się między innymi zapis, że komi­

sje teologów, biskupów i kardynałów po zba­

daniu dokumentów stwierdziły: W przypadku Sługi Bożego Jana Pietraszki,

biskupa pomocniczego z Kra­

kowa udowodniono cnoty teo- logalne wiary, nadziei i miło­

ści do Boga i bliźnich, a także cnoty kardynalne roztropno­

ści, sprawiedliwości, umiarko­

wania i męstwa i im pochodne w stopniu heroicznym.

Od 16 czerwca 2019 roku w Izbie Pamięci w domu rodzin­

nym Sługi Bożego w Buczkowi­

cach można obejrzeć kopię de­

kretu wydanego przez Kongre­

gację do Spraw Kanonizacyj­

nych o heroiczności cnót bisku-

Coś dla ducha

Ksiądz prymasWyszyński i rola kobiety w jego życiu

W oczekiwaniu na przesuniętą w czasie beatyfikację ks. prymasa Wyszyńskiego ma­

my liczne okazje, by korzystając z mediów przybliżać sobie jego osobę, duchowość i dzieła. W naszej rubryce „Coś dla ducha”

dziś na temat roli kobiet w życiu przyszłego błogosławionego.

Pierwszą kobietą, która odegrała najważ­

niejszą rolę w jego życiu była matka. Bardzo dotkliwie przeżył jej śmierć. Miał wówczas zaledwie 9 lat. W swoich wspomnieniach za­

pisał, że często biegał na cmentarz i siedząc przy jej grobie modlił się i rozmawiał z nią.

Na pewno tęsknota za matką przerodziła się w nim w szczególną więź z Matką Bożą Ja­

snogórską. Jako prymas Polski do tej więzi chciał doprowadzić cały naród.

Wśród kobiet, które wywarły wpływ na psychikę młodego Stefana, były też jego sio­

stry: Anastazja, Janina i Stanisława. Dziew­

częcy klimat, jaki panował w domu państwa Wyszyńskich, istotnie zaważył na jego chło­

pięcej wrażliwości. Serdeczną więź z siostra­

mi, szczególnie ze Stanisławą, utrzymywał do końca.

W jego życiu kapłańskim, a następnie w posłudze biskupiej i prymasowskiej, bar­

dzo ważną rolę odegrały tzw. „Ósemki”, je­

den z pierwszych instytutów świeckich w Pol­

sce. W 1942 r. zgłosiło się do księdza Wy­

szyńskiego w Laskach kilka dziewcząt, któ­

re, czerpiąc wzór z inicjatyw we Włoszech i Hiszpanii, chciały poprzez wspólną pra­

cę i formację przyczynić się do odrodzenia moralnego narodu. Duchowa opieka, którą

pa Jana Pietraszki.

Warto także zwrócić uwagę, że rondo „Na Kolanie” zgodnie z uchwałą Rady Gminy Bucz­

kowice z 29 sierpnia 2018 r. nosi imię księdza biskupa Jana Pietraszki.

M. Knapek-Skrok

Poświęcenia dokonał ksiądz proboszcz Marek Bandura.

«3 . ■_ I

otrzymały, szybko rozszerzyła się o bardzo bliską współpracę w dziedzinie podejmowa­

nych przez ks. prymasa działań duszpaster­

skich. Dziewczęta przepisywały materiały potrzebne na Wielką Nowennę czy peregry­

nację kopii obrazu jasnogórskiego i dostar­

czały je do diecezji czy parafii. Ich dziełem było również przepisanie wszystkich kazań i przemówień ks. prymasa. Wielką modlitwę błagalną podjął cały instytut, gdy ks. prymas został uwięziony. Narażone na aresztowanie w przypadku „wpadki”, utrzymywały kontak­

ty z uwięzionym.

Inne kobiety, które wywarły wpływ na oso­

bowość ks. prymasa, to te, które spotkał w La­

skach k. Warszawy w Zakładzie dla niewido­

mych. Była wśród nich matka Elżbieta Czac- ka. Pochodziła z arystokracji, była człowie­

kiem wielkiego formatu duchowego i intelek­

tualnego. Doświadczona utratą wzroku, zało­

żyła w swoich dobrach dziedzicznych, istnie­

jący do dziś, zakład dla niewidomych. Spo­

tkał tam też dwie inne niezwykłe kobiety, obie pochodzenia żydowskiego. Jedna z nich, to s. Teresa, czyli Zofia Landy, z wykształcenia filozof, i s. Katarzyna, Zofia Steinberg - le­

karka, która z wielkim oddaniem służyła dzie­

ciom i powstańcom.

Z przedstawionego krótkiego zarysu wynika, że kobiety odegrały znaczną rolę w kształtowaniu się osobowości ks. pryma­

sa, jak również w jego działalności duszpa­

sterskiej. On sam odnosił się do nich z ogrom­

nym szacunkiem. Gdy do jego pokoju wcho­

dziła któraś z nich, niezależnie od jej sta­

nu i posługi - wstawał, ponieważ, jak mówił, przypominała mu ona Matkę Bożą, jak rów­

nież rodzoną matkę. Do takiej postawy za­

chęcał również kapłanów.

Siostry Sercanki

(10)

DIETA/KĄCIK ROLNIKA I OGRODNIKA/INFORMATOR

dietetyk radzi

Jak uniknąć pułapek na diecie

Od dziś biorę się za siebie - to zdanie zapewne padło z ust każdej z nas wiele razy. Znajdujemy idealną dla siebie die­

tę, zapisujemy się na fitness lub codziennie rano bladym świ­

tem zrywamy się, aby pobiegać. Rozpiera nas chęć zmian i pierwszą rzeczą, jaką chcemy w sobie zmienić, jest nasza syl­

wetka. Jesteśmy gotowe walczyć o zgrabną figurę, aby latem móc wcisnąć się w wymarzony kostium kąpielowy lub zrobić piorunujące wrażenie na znajomych w oszałamiającej, obcisłej sukience.

Jednak nie wszystkie mamy wystarczająco silną wolę. Zmę­

czone liczeniem kalorii i wylewaniem siódmych potów na si­

łowni, spoglądamy wygłodniałym wzrokiem na wystawę w mijanym w drodze do domu sklepie cukierniczym. Odpusz­

czamy sobie trening i wolimy spędzić wieczór na kanapie przed telewizorem, oglądając powtórki ulubionego serialu. W trakcie leniwego seansu nie możemy oprzeć się pokusie i umilamy so­

bie czas paczką czekoladowych ciastek, aby zaspokoić nasz ro­

snący apetyt na słodycze. I wreszcie poddajemy się zupełnie, zrezygnowane twierdząc, że nigdy nie uda nam się schudnąć.

Mimo wyrzutów sumienia wracamy do dawnych nawyków z po­

czuciem niespełnienia i wewnętrznego zawodu.

Jak wielu naszych dietetycznych niepowodzeń mogłybyśmy uniknąć, gdybyśmy wystrzegały się kilku podstawowych, banal­

nych błędów. Kilka prostych, ale bardzo sprytnych sztuczek, po­

może nam w przezwyciężeniu pokus oraz wytrwaniu w naszych ambitnych postanowieniach.

Po pierwsze, musimy pokazać silną wolę już podczas zaku­

pów spożywczych. Nie wkładajmy do sklepowego koszyka pro­

duktów, które w naszej diecie są niewskazane, a przede wszyst­

kim wystrzegajmy się słodyczy, słonych przekąsek oraz goto­

wych, wysoko przetworzonych dań. Chyba wszystkie zgadzamy się z tym, że ludzie jedzą także „oczami” i aspekt wizualny, je­

śli chodzi o jedzenie, ma dla nas bardzo duże znaczenie. Będąc na diecie, możemy wykorzystać tę sytuację na naszą korzyść.

Do przygotowywania oraz spożywania posiłków zacznijmy uży­

wać mniejszych talerzy czy miseczek. Na mniejszym półmisku nasz posiłek automatycznie wyda się większy.

Starajmy się trzymać dwóch powyższych zasad także przy okazji wyjść na miasto. Uprzedźmy znajomych, że zależy nam, by zjeść coś zdrowego i wspólnie wybierzmy lokal, w którym bez problemu znajdziemy dla siebie pyszne odżywcze danie.

Ograniczmy alkohol, a w szczególności kuszące oko kolorowe drinki, które są prawdziwą bombą kaloryczną.

Jak wielu z nas ma zwyczaj podjadać podczas oglądania te­

lewizji lub pracy przy komputerze? Z pewnością problem ten do­

tyczy ogromnej grupy osób. Tymczasem jeśli chcemy stracić na wadze, powinnyśmy wyeliminować ten nawyk jak najszyb­

ciej. Badania wykazały, że gdy jemy i jednocześnie korzystamy z laptopa, wpatrujemy się w srebrny ekran czy nawet słucha­

my radia, zjadamy o 15% więcej, niż osoby, które jedzą w ciszy i skupieniu. Starajmy się zatem celebrować nasze codzienne posiłki, nie spieszyć się podczas jedzenia oraz skupić się wy­

łącznie na nim. W codziennym pośpiechu i natłoku obowiązków, jeśli chcemy zyskać smukłą sylwetkę, musimy pamiętać o tym, aby bez względu na okoliczności nigdy nie wychodzić z domu z pustym żołądkiem, a tym bardziej nie wybierać się na zakupy będąc głodnym!

Powyższe triki z pewnością pomogą każdej z nas ustrzec się na diecie wielu pokusom. Jeśli dodamy do nich jeszcze odrobi­

nę samozaparcia i silnej woli, sukces w walce o szczupłą syl­

wetkę mamy zagwarantowany.

opracowanie merytoryczne Joanna Carbol - dietetyk Bonne Sante

Kącik Rolnika i Ogrodnika

MAJ

Jeśli w maju często grzmot, rośnie wszystko w lot

Na Wniebowstąpienie (24) deszcz mały, mało paszy przez rok cały W warzywniku

Przy sadzeniu warzyw stosuje­

my tzw. zmianowanie, czyli naprze­

mienną uprawę roślin mających róż­

ne wymagania pokarmowe i glebo­

we, w celu uniknięcia namnażania się chorób i szkodników.

W pierwszej połowie maja, zwłasz­

cza między 12 a 14 (tzw. zimni ogrod­

nicy i zimna Zośka) występują czę­

sto przymrozki. Lepiej w tym cza­

sie wstrzymać się z sadzeniem wa­

rzyw - pomidorów, papryki, ogór­

ków, bądź ziół wrażliwych na przy­

mrozki, jak bazylia, majeranek.

W II połowie maja sadzimy dy­

nię, kabaczki, cukinię. Pamiętamy o systematycznym podlewaniu i od- chwaszczaniu gleby.

W sadzie

Jest to dobry czas na podlewa­

nie i nawożenie młodych drzewek.

W tym celu należy spulchnić wierzch­

nią warstwę gleby zapewniając tym samym lepsze wchłanianie. W przy­

padku niskich opadów majowych tworzymy tzw. „misę” wokół młodych drzewek, do której wlewamy odpo­

wiednio do 10 litrów wody. Stosujemy zasadę, lepiej raz obficiej, niż często po trochu. Majowe przymrozki mogą uszkadzać pąki lub zawiązki kwiatów, dlatego dobrym sposobem jest okry­

wa z agrowłókniny.

W ogrodzie ozdobnym

Jest to odpowiedni czas na wy­

siew roślin dwuletnich. Możemy tak­

że przesadzać i dzielić byliny - te rozrośnięte, drzewa i krzewy kwit­

nące wiosną, a wytwarzające nowe pędy latem, tj. wierzba lwa, migda­

łowiec trójklapowy. Nowe pędy przy­

cinamy pozostawiając od 2-3 oczek, dzięki temu drzewo się rozkrzewi.

Maj to również dobry czas na przy­

cinanie sosny, tzw. „świeczek”, co przyczyni się do skrócenia nowych

W PIĄTEK PO BOŻYMCIELEURZĄDGMINY NIECZYNNY

Na podstawie art.130 §2 Kodeksu pracy, w zamian za święto 15 sierpnia przypadające w 2020 roku w sobotę wójt gminy Buczkowice wyznaczył dla pracowników Urzędu Gminy Buczkowice dzień 12 czerw­

ca 2020 r. dniem wolnym od pracy.

W związku z powyższym 12 czerwca 2020 r. (piątek) Urząd Gminy

Buczkowice będzie nieczynny. Red.

przyrostów, bez uszkadzania sa­

mych igieł.

CZERWIEC

Gdy deszcze w dzień Świętego Me­

darda (8) padają, do dni czterdzie­

stu częstokroć nie ustają

Gdy Piotr z Pawłem (29) w deszcz uderzy, słońce za mgłą tydzień leży W warzywniku

Jest to dość intensywny czas od- chwaszczania, nawadniania i nawo­

żenia. Po wystąpieniu obfitych desz­

czy wzruszamy wierzchnią warstwę gleby. W warzywniku sadzimy m.in.

koper ogrodowy, pietruszkę, rze­

żuchę. Kontynuujemy zbiór wcze­

snych warzyw. Na pustych grząd­

kach zebranych już warzyw może­

my wysiewać marchew, buraki ćwi­

kłowe, rzodkiewkę, fasolę szpara­

gową na późno jesienny zbiór. Po­

midory palikujemy i usuwamy pędy boczne - wyrastające w kątach liści.

W tym czasie przerywamy ogórki, marchew, cykorie posianą w maju.

W sadzie

Początek czerwca sprzyja wcze­

snym zbiorom owoców miękkich: ja­

gody kamczackiej, truskawek, po­

ziomek, a także wczesnych odmian czereśni. Można wtedy formować korony młodych drzewek poprzez przyginanie młodych gałązek do po­

ziomu za pomocą klamerek czy roz- pórek. Silniejsze i bardziej zdrewnia­

łe gałęzie przyginamy za pomocą ciężarków, np. butelek z wodą. Ptaki w tym okresie atakują owoce na drzewach. Warto zaopatrzyć się w specjalną siatkę zarzucaną na drzewa i umieścić na drzewach po­

jemniki z wodą, w celu odciągnięcia uwagi od owoców.

W ogrodzie ozdobnym

Warto zadbać o podlewanie i zra­

szanie roślin. Aby nie narażać roślin na suszę, gleba musi być wilgotna na głębokości 10 cm. Zabiegi war­

to wykonywać wieczorem stosując rzadsze, lecz długotrwałe zrasza­

nie. Roślinom stojącym na południo­

wych oknach zapewniamy nieco cie­

nia. Wieczorami zraszamy letnią wo­

dą całe rośliny i podłoże.

Tomasz Mrowiec

Cytaty

Powiązane dokumenty

Osuszacze zmienoobrotowe ALUP AVSD umożliwiają osiągnięcie najwyższej jakości powietrza przy niewyo- brażalnych wcześniej oszczędnościach energii.. Ich napęd o

Są napraw- dę bardzo ofiarni i za to należą się im najwyższe wyrazy uznania - mówi o swoich pracownikach Tadeusz Skajewski - oni sami wiedzą, że taka jest potrzeba, że

czątku, ale w szkole nie ma zbyt wielu przyjaciół. Sezon 1 kończy się dość kontrowersyjnie, jest dla Alicji początkiem czegoś no­. wego, ale nie mogę

l Choć może wydawać się, że Szwe- cja jest bardzo różnorodnym krajem pod względem kulturowym i narodowościo- wym, jednak ok.. 90% populacji kraju sta- nowią sami

W okresie sprawozdawczym odbyły się trzy sesje Rady Gminy Buczkowice oraz sześć po­. siedzeń

Udało mi się także dostać na szkolenie młodzieżowych liderów prowadzone przez Program „Równać Szanse”.

W okresie sprawozdawczym odbyły się trzy sesje Rady Gminy Buczkowice oraz pięć po­. siedzeń

Jak co roku w lutym i marcu, w poszczególnych jednostkach naszej gminy odbywają się zebrania sprawozdawcze.. W zebraniach tych