• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Gminna 2020, nr 4 (131).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gazeta Gminna 2020, nr 4 (131)."

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

Nr 4/2020 (131) PAŹDZIERNIK 2020 ISSN 1506-9303

GAZETA GMINNA

BUCZKOWICE

PISMO SAMORZĄDOWE GMINY BUCZKOWICE

i listopada - dzień

zadumy

i wspomnień o tych,

którzy od nas odeszli...

W NUMERZE:

LUBIĘ TROCHĘ HA­

ŁASU... - wywiad z pisarką Justyną Bednarek - str. 2-3

PRZECZYTAJ MI, MAMO... - str. 3

ZAPOMNIANA ROCZ­

NICA - str. 4-5

NASI W WOJNIE POL- SKO-BOLSZEWIC-

Ekologiczne autobusy w powiecie bielskim

Po drogach powiatu bielskiego od kilku mie­

sięcy jeżdżą nowoczesne i ekologiczne autobu­

sy Solaris Urbino 12 CNG, zasilane gazem ziem­

nym. Zakupił je PKS Bielsko-Biała, który przecho­

dzi w ostatnim czasie bardzo poważną moderni­

zację.

cd. na str. 11 Fot. Komunikacja Beskidzka.

KIEJ I BITWIE NA PRZEDPOLU WAR­

SZAWY - str. 6-7

DZIAŁANIA EKOLO­

GICZNE - str. 10-11, 28

W tym roku Jesienne Dni Książki, czyli corocz­

ne wspólne przedsięwzięcie Gminnego Ośrodka Kultury w Buczkowicach i Gminnej Biblioteki Pu­

blicznej im. S. Staszica w Buczkowicach wraz z fi­

liami, świętowało jubileusz 20-lecia.

Była to edycja wyjątkowa, nie tylko ze względu na okrągłą rocznicę, ale też na towarzyszące jej okoliczności. Sytuacja epidemiczna wymusiła bo­

wiem przeniesienie wszystkich działań do rzeczy­

wistości wirtualnej.

cd. na str. 12

Autorzy prac:

1. Franciszek Mo­

czek, I m. przed­

szkole, Buczkowice, Trzy świnki.

2. Diana Cuciureanu, I m. I-III, Zabrze, Ali­

cja w krainie czarów.

3. Krystian Gach, I m. IV-VI, Kalna, Opowieści z Narnii.

-Róźni

I L

udzi

E

wpinapj

a w piśmie m.in.:

Dzień Nauczyciela;

Sezon dyniowy; Naj­

większa miłość - ta­

niec; Zabawy z daw­

nych lat; Kuchnia stu­

denta; Musisz to prze­

czytać - str. 13-16

URZĄD GMINY INFORMUJE m.in.: Sprawozdanie

z prac rady i wójta gminy Buczkowice;

Interpelacje radnych;

Ograniczenie wizyt w UG Buczkowice;

Uwaga! Nowy formu­

larz opłaty za śmie­

ci - str. 17-19

Z ŻYCIA SZKÓŁ I PRZEDSZKOLI - str. 19-21

(2)

NASI SĄSIEDZI

Lubię trochę hałasu... Martwa cisza s dołuje mnie totalnie

mówiJustyna Bednarek pisarka

Gościem tegorocznej edycji

Jesiennych Dni Książki w wersji online, organizowanych przez Gminną Bibliotekę Publiczną im. S. Staszica i Gminny Ośrodek Kultury w Buczkowicach, była Justyna Bednarek - dziennikarka, redaktorka i autorka licznych pozycji dla dzieci. Do najbardziej znanych i nagradzanych jej książek należą

„Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek”, „Pięć sprytnych kun”,

„Pan Kardan i przygoda z vetustasem”,

„Babcocha”. Książka o skarpetkach, które znikają w pralce, doczekała się już drugiej, trzeciej i wydanej kilka dni temu czwartej części, trafiła także na listę lektur szkolnych dla klas I-III. Pisarka mieszka na warszawskich Bielanach w małym domku, którego strzeże roz- szczekany rudy kundelek.

Justyna Bednarek odpowiadała na pytania zadane przez dzieci ze szkoły w Godziszce i Kalnej.

Fot. Julita Delbar, Klitka Atelier.

Skąd czerpie Pani pomysły na książki?

Z życia je biorę. Skarpetka leży na chod­

niku, wrona siedzi na gałęzi... Mam sąsiada, który jest dosyć niezwykłym egzemplarzem ludzkim i stał się inspiracją do stworzenia po­

staci pana Kardana. A poza tym własne dzie­

ci upycham, gdzie się da. Moje zwierzątka się także pojawiają, bo ja mam dużo zwierząt: trzy psy, kota, dwie kury - Sherlocka i Watsona - oraz dwie kaczki - Katarzynę i Hefajstosa.

Ulubione miejsce pracy? Gdzie Pani pisze?

JEsiEnnE zbiory

Mimo niezbyt sprzyjającej po­

gody w tym roku na działce ogród­

kowej w naszej gminie udało się wyhodować takie okazałe dynie.

Red.

Fot. M. Mikołajek.

Przy biurku w swoim pokoju. To biur­

ko po moim dziadku, który był profe­

sorem kardiologii i bardzo mądrym panem, piszącym prace naukowe.

Początkowo bardzo mi to biurko do­

skwierało, chciałam się go pozbyć, bo wydawało mi się wielkie, ciężkie, przytłaczające i emanujące naukowym ma- jestatem. Okazało się, że wystarczyło zdjąć z niego szybę, to ona była problemem, chło- dziła mnie przez łokcie.

Co Pani pomaga, a co przeszkadza pod- czas pisania?

Pomagają mi dźwięki domu za plecami.

Pochodzę z rodziny o włoskim temperamen­

cie, więc zawsze, gdy się uczyłam, były jakieś wrzaski z tyłu albo dźwięki skrzypiec mojego brata. Z trojgiem dzieci, z pieskami, z muzy­

ką, telewizorem i saksofonem Basi dobrze się czuję i łatwo mi się skupić. Martwa cisza dołu­

je mnie totalnie. Albo kiedy coś mnie głęboko zasmuca i odbiera mi siłę, żeby o czym innym myśleć, wtedy nie jestem w stanie tworzyć. Lu­

bię, jak coś ładnie pachnie. Jestem wielką fan­

ką olejków eterycznych, lubię sobie puszczać muzykę i „zapuszczać” jakiś zapach, który się unosi w powietrzu i to mi sprawia przyjemność.

Jakie książki Pani czyta?

Właściwie lubię wszystkie książki, gatunek nie jest tutaj ograniczeniem. Gdyby sprawdzić ilościowo, czego najwięcej czytam, to krymina­

łów. Bardzo lubię kryminały Wojciecha Chmie- larza, jestem jego fanką. Ostatnio strasznie się ucieszyłam, bo się okazało, że on z kolei bar­

dzo lubi moje Skarpetki. Możemy sobie przy­

bić piątkę. Lubię takie kryminały, w których jest mocno zarysowane tło psychologiczne i któ­

re mają także elementy powieści obyczajo­

wej, kryminały Wojciecha Chmielarza spełnia­

ją te warunki. Kiedy byłam młodsza, uwielbia­

łam wiktoriańskie powieści grozy. Moje dzieci uważają, że jestem stuknięta, bo najlepiej się relaksuję, słuchając, bo to już nie książki, tyl­

ko raczej nagrania, opowieści o seryjnych mor­

dercach.

Skąd wziął się pomysł, aby bohaterami książki były skarpetki?

Trochę przypadek tutaj zadecydował. Już wie-

GAZETA GMINNA, bezpłatny biuletyn informacyjny gminyBuczkowice

Wydawca:GminnyOśrodekKultury w BuczkowicachRedakcja: Gminny Ośrodek Kultury w Buczkowicach, ul.Wyzwolenia 554, tel.33 817-71-20 email: gokbuczkowice@wp.pl;gazeta.gminna@wp.plWersjęelektroniczną GG można pobraćze stronyGOK: www.gokbuczkowice.com Redaguje kolegium w składzie:M.Bernecka-Caputa, E.Jakubiec-Piznal,J. Fabia, R. Wrona(Buczkowice),J.Kozłowska (Rybarzowice), S. Sowa (Godziszka),R. Barut (Kalna). Koordynator UG: R.Krupa. Łamanie:M. Trzeciak, Korekta: M. Trzeciak

Druk:Drukarnia REMI-B,K. Boiński,A. Krokowski,Bielsko-Biała, ul. Strażacka 35. Nakład: 2800 egzemplarzy

Redakcja zastrzegasobieprawo wyboru dodruku nadesłanych zdjęć itekstów,a także ich skracaniai redagowania. Publikowanezdjęciapochodzą od organizatorówimprez. Organizatorzy imprezzapewniają,żeposiadają wymagane prawa autorskie do fotografii udostępnianychredakcji.

Teksty niepodpisane nie będą zamieszczane. Tekstówniezamówionych redakcjaniezwraca. Redakcja nie odpowiada za treść reklam, ogłoszeń i tekstów sponsorowanych.

BUCZKOWICE

(3)

NASI SĄSIEDZI

\J

• hu * 4>a*o

K. Adamczyk z córką.

działam, że chcę pisać książki dla dzieci i że to ostatni moment, żeby całkowicie zmie­

nić swoje życie zawodowe. Kiedy miałam zacząć pisać pierwszą swoją najważniej­

szą grubą książkę, która miała mi otworzyć drzwi do literatury, nie wiedziałam, od czego zacząć. Szłam sobie ulicą Marymoncką i zo­

baczyłam leżącą na chodniku skarpetkę. Wy­

glądała dokładnie tak, jak skarpetka mojego syna Antoniego, była czarna z granatowym autkiem, a taka skarpetka zginęła mi właśnie w praniu poprzedniego dnia. Najpierw się zdumiałam, skąd się tu wzięła nasza skarpet­

ka, potem przyszła druga myśl: o rety, prze­

cież to jest fajny pomysł, napiszę o tym.

O tej konkretnej skarpetce jeszcze nie na­

pisałam, ale jeśli przyjdzie taki moment, że będę chciała definitywnie zakończyć przygo­

dy ze skarpetkami, to ostatnie opowiadanie będzie właśnie o niej.

Czy powstaną kolejne części?

Prawdopodobnie powstaną, kilka dni te­

mu ukazała się czwarta część, a jest już mo­

wa o piątej. Myślę, że dopóki będzie takie ży­

czenie ze strony dzieci, będę tworzyć kolejne odsłony skarpetkowego świata. Już zaczę­

łam zbierać materiały na następne epizody, więc pewnie za rok będzie szósty tom.

Czy ma już Pani pomysł na następną ksią­

żkę?

Mam kilka pomysłów. Chciałabym zro­

bić drugą Babcochę, która w wielkim mieście się zjawi. Myślę o książce o kotach, które obserwują rzeczywistość i wydają miażdżą­

ce dla ludzi sądy. Mam też w głowie książ­

kę o psach, które tak naprawdę są smokami, uciekającymi przed swoim pogromcą przez portal w czasie do współczesności.

Opracowała E. Gabiś

PRZECZYTAJ MI, MAMO...

Karolina Adamczyk - zdolna mieszkanka Rybarzowic - jest autorką książek z bajkami i wierszykami dla dzieci, a na co dzień mamą dwuletniej Martynki.

Skąd pomysł na napisanie książki?

Zaczęło się od wymyślania wierszyków i bajek na dobranoc dla mojej córki, w pewnym momencie zaczęłam je spisywać. Pomysł, że­

by napisać książkę przyszedł, gdy zbliżały się pierwsze urodziny Martynki, chciałam jej dać wyjątkowy prezent i wymyśliłam właśnie książ­

kę.

Jak wyglądało jej tworzenie i wydanie?

Od pomysłu do ukończenia książki minę­

ło 9 miesięcy (śmieję się, że to moje drugie dziecko). Kiedy miałam gotowy tekst, wieczo­

rami robiłam do niego ilustracje. Całość, dzię­

ki mojej koleżance, została złączona w progra­

mie komputerowym i wydrukowana.

Opowiedz w kilku zdaniach o zawartości...

Książka ma około 50 stron, są w niej bajki i wierszyki o różnej tematyce, każdy znajdzie tu coś dla siebie, zarówno maluszek, któremu czyta rodzic, jak i starsze dziecko, które potra­

fi czytać samodzielnie. Myślę, że nawet doro­

śli znajdą w niej coś dla siebie. Wierszyki i baj­

ki są głównie o zwierzętach, do książki wkra­

dło się też trochę elementów fantastycznych i magicznych. Niektóre historyjki będą konty­

nuowane w kolejnych częściach.

Kolejnych częściach?

Tak, całkiem niedawno, z okazji 2. urodzin mojej córki powstała druga część.

Skąd czerpałaś inspiracje?

Inspiracje czerpałam z otaczających mnie przedmiotów, głównie zabawek córki, których wiele dostało swoje życie w książce.

„Przeczytaj mi mamo” - skąd pomysł na ty­

tuł?

Pomysł przyszedł sam - chciałam, żeby książkę czytały głównie mamy swoim dzie­

ciom, i tak zostało.

Twoja ulubiona bajka bądź bohater książki?

Co do bajek, moją ulubioną jest historia smoka przemierzającego Układ Słoneczny i odwiedzającego mijane planety. Ulubieni bo­

haterowie to zdecydowanie cztery liski łobuzy.

Gdzie można przeczytać/zdobyć Twoje książki?

Nie drukowałam książek na sprzedaż, nie

mam nawet tylu egzemplarzy. Książki przy różnych okazjach rozdaję rodzinie i znajomym.

Można je też wypożyczyć w bibliotekach w na­

szej gminie, także każdy może przeczytać.

Jak zachęcisz do przeczytania książek?

Jeśli ktoś czyta swoim dzieciom i interesują go nowości, to nie będzie potrzebował zachę­

ty, a wszystkim innym polecam książki, ponie­

waż są jedyne i niepowtarzalne.

Masz w planach pracę nad trzecią częścią?

Pracę już zaczęłam! Postanowiłam, że co roku na urodziny córki będzie nowa część.

Co lubisz czytać dla własnej przyjemności?

Kiedyś czytałam głównie fantastykę i książ­

ki przygodowe. Teraz w wolnej chwili nadal je czytam, ale lubię też literaturę amerykańską.

Masz ulubioną książkę, autora?

Tak, Diane Chamberlain, i z niecierpliwo­

ścią czekam na jej nową książkę.

Jakie są Twoje inne zainteresowania?

Od zawsze lubiłam rysować i malować i do dzisiaj to robię. Lubię robić coś kreatywnego, wycinanki, kolorowanki, i to nie zawsze z cór­

ką (śmiech). Lubię także zimę i długie wieczory z książką przy kominku.

Myślisz, że pisarka to zawód dla Ciebie?

A może wiążesz swoją przyszłość z innym zawodem?

Studiuję pedagogikę, chciałabym w przy­

szłości uczyć w szkole. Pisanie traktuję jak hobby, z prostego powodu - piszę nie dla zy­

sku, a dla dzieci.

Bardzo dziękuję Ci za wywiad, życzę sukce­

sów, bo Twoja twórczość to świetna spra­

wa!

Dziękuję, ale największą nagrodą za pracę włożoną w książkę jest, gdy córeczka wybiera ją co wieczór na dobranoc.

rozmawiała Joanna Zięba

(4)

HISTORIA

Zapomniana rocznica

W historycznymkalendarzu letnie i jesiennemiesiące są gęsto zapisane rocznicamiważnych wydarzeń, które tkwićwinny wnaszejpamięci. Choć w czasach zarazy nasze głowy zaprzątnięte są innymisprawami,warto sięgnąć do wspomnianego kalendarza i poznać fakty, z którymi nie mieliśmywcześniej okazji się zapoznać.Zapraszamzatem do lekturytegoartykułu. Dotyka on czasówII wojny światowej i wypadków, którerozegrały siępo 17 września 1939r.wnastępstwiewkroczeniawojsk radzieckich na nasze ziemie.Wskazanie na ten aspekt naszej historii, a także uwzględnienie w niejpostacizwiązanychz naszą wsią, jest zabiegiem służącym lepszemupoznaniuprawdy.

To nie znaczy, że możemy zapominać o dniu 1 września 1939 r. - dniu najważniejszym w na­

szej historii najnowszej. Złożeniem wiązanek w miejscu pamięci narodowej przy ul. Wyzwo­

lenia przez kierownictwo Towarzystwa Społecz­

no-Kulturalnego „Zagroda” i Gminnego Ośrod­

ka Kultury w Buczkowicach przywołana zosta­

ła 81. rocznica wybuchu II wojny światowej. To bardzo skromny wyraz pamięci o tej narodowej i państwowej tragedii. Ta rocznica współczesnym chyba całkiem spowszedniała, a 1. września ko­

jarzy się większości z początkiem roku szkolne­

go. Pamiętający o tym dniu zdają się być podob­

ni do wymarłych gatunków.

Jeśli wspomina się o tej rocznicy, to ra­

czej w kontekście 17 września - dnia napa­

ści Związku Radzieckiego na Polskę - efek­

cie paktu Ribbentrop-Mołotow, zawartego 23 sierpnia 1939 r., który miał dobić Polskę i uczynić ją obiektem kolejnego rozbioru. Ten aspekt paktu nie może budzić wątpliwości, ale uchodzą uwadze fakty wynikające z kolej­

nych ujawnianych dokumentów - że traktat ten był materialnym dowodem realizacji niemiec­

kich planów, które zostały sprecyzowane jesz­

cze w Republice Weimarskiej, a więc na wie­

le lat przed wybuchem II wojny światowej. Pakt zapewniał niemieckiej Rzeszy bezczynność Związku Radzieckiego w czasie jej działań przeciwko Polsce, a także neutralizował ZSRR w razie ewentualnego starcia z Francją i Anglią w początkowym okresie wojny. Niemcy zapew­

niali sobie spokój od wschodu kosztem Polski.

Mieli też niezachwianą pewność, że Polska poniesie klęskę w nadchodzącej wojnie.

To pierwsza para podpisów złożonych 23 sierpnia 1939 r. pod tajnym protokołem - za­

łącznikiem do paktu Ribbentrop-Mołotow. Na­

stępny pakiet złowrogich w skutkach podpi­

sów pochodzi z marca 1940 r., gdy postano­

wienia tajnego protokołu z sierpnia 1939 r. zo­

stały już wypełnione. Podpisy te widnieją na wniosku Ławrentija Berii - szefa NKWD, czy­

li Ludowego Komisariatu (Ministerstwa) Spraw Wewnętrznych (Narodnyj Komissariat Wnu- triennych Dieł), odnoszącego się do losów uwięzionych w obozach i innych miejscach od­

osobnienia obywateli polskich, a w tym ofice­

rów Wojska Polskiego, funkcjonariuszy policji, żandarmerii i setek osób innych zawodów, któ­

rych Beria określił w swym wniosku jako za-

twardziałych i zdeklarowanych wrogów władzy radzieckiej. Sprawy tych osób proponował roz­

patrzyć w specjalnym trybie i z zastosowaniem kary rozstrzelania. Na dokumencie widnieją podpisy Stalina, Mołotowa, Mikojana, Woro- szyłowa, a także adnotacja, że Kalinin i Kaga- nowicz byli „za”.

To w następstwie tej decyzji śmierć w le- sie katyńskim poniósł w kwietniu 1940 r. kpt. dr Roman Białek - buczkowicki lekarz, podczas kampanii wrześniowej komendant szpitali po­

lowych 604 i 605, a następnie więzień Koziel­

ska. W chwili śmierci miał 49 lat. Jego zwłoki wydobyte z masowego grobu zostały zidenty­

fikowane i oznaczone numerem 1337. Postać

oraz działalność dok­

tora jest mieszkań­

com Buczkowic do­

brze znana.

Drugą ofiarą stali­

nowskiej zbrodni jest pochodzący z Bucz­

kowic st. przodow­

nik Policji Państwo­

wej Jan Janica, ur. 23.

czerwca 1889 r. Jako b. żandarm wojsko­

wy, został funkcjona­

riuszem PP w 1919 r., przez cały okres pra­

cy zawodowej dzia­

łał w centralnej Pol­

sce, w województwie warszawskim. Kiero­

wał posterunkami po­

licji w Górze Kalwarii, w latach 1932-1934

Roman Białek.

pracował w Przasny­

szu. Wojna zasta­

ła go na funkcji ko- Jan Janica w póź- mendanta posterunku nych latach 30.

w miejscowości Goł­

ków. Po przejściu do strefy zajętej przez woj­

ska radzieckie został osadzony w Ostaszkowie, w poklasztornych obiektach noszących nazwę Nilowa Pustyń, rozlokowanych na wyspie Sto- łobnyj na jeziorze Seliger oraz półwyspie Swie- tlica. W obozie tym więzieni byli również funk­

cjonariusze Korpusu Ochrony Pogranicza, wy­

wiadu i kontrwywiadu, pracownicy sądownic­

twa oraz polscy osadnicy wojskowi. Masowych mordów na tej grupie jeńców (więźniów) doko­

nywano, w mieście noszącym ówcześnie na­

(5)

HISTORIA

zwę Kalinin, (wcześniej i obecnie Twer), w okre­

sie od 4 kwietnia do 16 maja 1940 r. Śmierć za­

dano 6.300 ofiarom, które pogrzebano w 25 ma­

sowych mogiłach w miejscowości Miednoje nad rzeką Twiericą, oddalonej o ok. 60 km od miej­

sca dokonywania morderstw. Data śmierci Ja­

na Janicy nie jest znana. Również jego wize­

runek nie był dotychczas znany. Dzięki współ­

pracy z funkcjonariuszem komisariatu policji w Przasnyszu Wojciechem Paradowskim może­

my poznać tę postać. Wizerunek ten mógłby do­

pełnić informację zamieszczoną w tomie I Księ­

gi Cmentarnej Polskiego Cmentarza Wojennego

„Miednoje” (A-Ł) z sygnaturą L. 058/3 (8),4764.

Trzecią osobą, która straciła życie na tere­

nie Związku Radzieckiego w czasie II wojny światowej, a związana była z Buczkowicami, był Edward Benedykt.

Edward Benedykt z dziećmi.

W ZSRR ginęli nie tylko oficerowie i pod­

oficerowie - jeńcy wojenni. Tracili życie rów­

nież prości żołnierze, których losy rzuci­

ły na tę okrutną ziemię. Takim żołnierzem był Edward Benedykt urodzony 13 marca 1894 r.

w Baworowie w powiecie tarnopolskim w Ga­

licji Wschodniej (obecnie w granicach Ukra­

iny), z wyboru buczkowiczanin - mąż Heleny z d. Cader z ul. Kasztanowej 198. We wcze­

snej młodości ukończył Państwową Szko­

łę Przemysłową w Tarnopolu i zyskał zawo­

dowe wykształcenie (m.in. maszynisty, in­

stalatora instalacji elektrycznych, ślusarza).

W trakcie pobytu w zakładach metalurgicznych w Witkowicach na Morawach zastało go powo­

łanie do armii austriackiej. W sierpniu 1914 ro­

ku został żołnierzem 32. Pułku Artylerii Polowej we Lwowie. Momentem decydującym o dal­

szej wojskowej i zawodowej karierze Edwar­

da Benedykta było zakwalifikowa­

nie go do kadry samochodowej w Klostenneuburgu na Morawach, a potem w Pradze, gdzie ukoń­

czył kurs dla kierowców samocho­

dowych. Potem skierowany został na front w Tyrolu jako żołnierz jed­

nostki samochodowej. Nie ulega zatem wątpliwości, że był uczest­

nikiem walk na jednym z najbar­

dziej krwawych i beznadziejnych frontów I wojny światowej. Na tym froncie walczyło wielu buczkowi- czan. Nadchodzący koniec woj­

ny i samo jej zakończenie zastało

Edwarda Benedykta na froncie macedońskim.

W pierwszych dniach października 1918 roku, napisał do rodziców list, „w cygańskiej budzie - 3 albo 4 października 18”, w którym znajdują się takie słowa: ... mojem pragnieniem jest wy­

dostać się ze Serbiji. Dziś piszę z pod Mitrowi- cy serbskiej na Kosowem Polu. Sytuacja ni ja- sna-może to początek końca tej nieszczęsnej wojny [...] Pisać nie możecie, nie ma adresu - Edek [pisownia oryginalna - JS]. Tułaczka wojenna zakończyła się szczęśliwym powro­

tem do kraju i podjęciem 10 listopada 1918 r.

służby w Wojsku Polskim w Krakowie. Od po­

czątku marca 1919 r. Edward Benedykt skiero­

wany został do garnizonu w Bielsku. Jako wy­

trawny kierowca służył Międzynarodowej Ko­

misji Rozjemczej w czasie konfliktu z Czecho­

słowacją, a następnie Komitetowi Plebiscyto­

wemu w Cieszynie. Był więc świadkiem woj­

ny polsko-czechosłowackiej w styczniu 1919 r.

i przeżywał rozterki, które towarzyszyły ustana­

wianiu tego odcinka granicy Polski, jak również odcinka granicy na Spiszu i Orawie (1923). Te ostatnie czynności wypełniał już jako cywil, zwolniony z wojska w sierpniu 1922 r. Przez kolejne lata pracował jako mechanik samocho­

dowy lub kierowca w kolejnych firmach w Cie­

szynie, Bielsku i Białej. Zabiegał o zatrudnienie w firmie Thonet Mundus, gdzie pracowała je­

go żona Helena. Małżeństwo do wybuchu woj­

ny mieszkało w Buczkowicach w domu nr 198 przy obecnej ulicy Kasztanowej. We wrześniu 1939 r. Edward Benedykt (choć nie mamy na ten temat żadnych dokumentów) został zmo­

bilizowany i zapewne z wojskami Grupy Ope­

racyjnej Bielsko dowodzonej przez gen. Mie­

czysława Borutę-Spiechowicza pokonywał ko­

lejne etapy walki i wycofywania się tego związ­

ku taktycznego na wschód. Przekroczył rzekę graniczną (zapewne Bug) i jak pisze 27 paź­

dziernika 1941 r. z Tarnopola jego krewny Ro- dion Rejtarowski - .był u nas [w Tarnopolu]

z początkiem września 1939 r. Rosjanie are­

sztowali Edwarda Benedykta w okolicach miej­

scowości Mikulińce nad rzeką Seret na Po­

dolu. Był więziony przez 10 dni w Husiatynie, a potem został zwolniony.

Z punktu widzenia władz radzieckich jego status był złożony. Urodził się bowiem w po­

wiecie tarnopolskim, zajętym po 17 września 1939 r. przez wojska radzieckie, ale służył w Wojsku Polskim, wszak Ziemia Tarnopolska była częścią Rzeczypospolitej. Przez władze radzieckie określany był mianem „bieżeniec”

Karta pocztowa wskazująca miejsce zesłania Edwarda Benedykta.

- uciekinier (ew. uchodźca). Od takich osób władze wymagały dopełnienia obowiązku za­

meldowania się i uzyskania „paszportu” - czyli dowodu tożsamości. Wnioskując o niego, trze­

ba było wskazać swoją narodowość. Określe­

nie się Polakiem nie oznaczało automatycz­

nego zezwolenia na wyjazd do okupowanej przez Niemcy Polski. Najczęściej zadeklaro­

wanie narodowości polskiej oznaczało zesła­

nie w głąb Rosji. Jeśli zaś petent deklarował narodowość rosyjską, to wydanie „paszpor­

tu” oznaczało poddanie się poborowi do Ar­

mii Czerwonej. Rodion Rejtarowski w przywo­

ływanym wyżej liście do Heleny Benedykt opi­

suje naciski, jakie milicja i NKWD wywierały na jej męża, by ten złożył wniosek o wydanie do­

wodu tożsamości. Nie obyło się bez grożenia bronią. Gdy zaś Benedykt z nadzieją na po­

wrót do rodziny w końcu wniosek taki złożył, deklarując polską narodowość... W nocy (za­

wsze robili wszystko w nocy) 28 czerwca 1940 r. przyszło 7 zbirów i zabrali go jak i innych uci- kinierów i jak przyszli to powiedzieli - ty chotieł jechać w germaniu [Chciałeś jechać do Nie­

miec, pisownia oryginalna - JS]. To był począ­

tek drogi na zesłanie.

Miejscem zesłania była (ówczesna) Hor- kowskaja obłast (województwo horkowskie) - stacja, obóz, osada Suchobezwodna nad rze­

ką Unżą - lewym dopływem górnego odcinka Wołgi, na północny wschód od Moskwy. Obec­

nie rejon zesłania jest trudny do dokładniejsze­

go zlokalizowania. Obóz mógł mieć związek z eksploatacją świerkowych lasów, które prze­

ważają w tzw. południowej tajdze. Takie spo­

strzeżenie nasuwa się po ustaleniu, że zesłań­

cy, a wśród nich Edward Benedykt, mogli prze­

bywać na obszarach obecnego województwa (obłasti) komstromskiego lub wołogodzkiego.

W styczniu 1941 r. nadeszła od zesłańca tylko jedna zdawkowa wiadomość napisana zapew­

ne przez znającego język rosyjski współwięź­

nia, ale własnoręcznie podpisana przez E. Be­

nedykta. Potem nastała cisza, która zwiasto­

wać mogła tylko śmierć.

Edward Benedykt jest znany stosunkowo wąskiej grupie starszych mieszkańców Bucz­

kowic, bo ze względu na swoje obowiązki za­

wodowe nie uczestniczył w życiu społecznym wsi. Wspominamy go dlatego, że u nas żyła je­

go rodzina, która bezskutecznie oczekiwała na oznakę życia z okrutnej ziemi.

Józef Stec

(6)

HISTORIA

Nasi w wojnie polsko-bolszewickiej i bitwie na przedpolu Warszawy

Tegoroczny sierpień był okazjądo wspomnienia jednej z najważniejszych polskich bitew, które polski żołnierz stoczył na początku XX wieku. A była to bitwaprzedewszystkim zwycięska, stoczona na przedpolach Warszawy z przeważającymliczebnie

przeciwnikiem, napędzanym hasłami rewolucyjnymi, które pogruchotały

rosyjskicaratiwykreowały nowe państwo oustroju komunistycznym.

Bitwa, którą wspominamy, była jednym z najważniejszych elementów wojny polsko- bolszewickiej, toczonej przez odrodzoną Pol­

skę o kształt wschodnich granic Rzeczypospo­

litej i stworzenie podstaw dla praktycznej reali­

zacji politycznej koncepcji Józefa Piłsudskie­

go - koncepcji Polski sfederowanej z powsta­

łymi na gruncie upadłej Rosji carskiej krajami, głównie z Ukrainą. Wojna ta była efektem nie- rozstrzygnięcia przez traktat wersalski kwe­

stii przebiegu m.in. wschodniej granicy Polski a także, federalistycznych planów Piłsudskie­

go. Na frontach tej wojny walczyli buczkowi- czanie, jako żołnierze b. Legionów Polskich, żołnierze tzw. Armii Ochotniczej utworzonej w następstwie patriotycznego zrywu polskie­

go społeczeństwa, w tym zdemobilizowanych z Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera.

Bitwa nazywana warszawską obrosła w szereg mitów, będących w głównej mierze wyrazem ówczesnej polityki historycznej reli­

gijnego uniesienia. Mitem jest samo określe­

nie „Bitwa Warszawska” - bo nie rozgrywała się w Warszawie, ale na jej przedpolu; mitem jest określenie „Cud Nad Wisłą” - wykreowane przez publicystę i ideologa Narodowej Demo­

kracji Stanisława Strońskiego - które miało za­

stąpić określenie „Cud Wisły”, by umniejszyć zasługi Józefa Piłsudskiego w tej bitwie; mitem są upowszechniane okoliczności śmierci ks.

Ignacego Jana Skorupki, który zginął śmiercią kapłana, udzielając ostatniej posługi umierają­

cemu żołnierzowi, a nie podrywając polski od­

dział do ataku, czy wreszcie wizje wizerunku Matki Boskiej, jako potwierdzenie obecności sił nadprzyrodzonych w czasie trwania tej bitwy.

Jestem sceptyczny wobec „cudownych”

okoliczności bitwy zważywszy, że ich współau­

torem należałoby wtedy uznać komisarza po­

litycznego Armii Konnej Budionnego, Józefa Wisarionowicza Stalina, który zablokował wy­

konanie rozkazu Trockiego o przemieszcze­

niu się Armii Konnej spod Lwowa na północ, dla wsparcia odsłoniętej od południa Armii Mi­

chaiła Tuchaczewskiego. Ta stała się łatwiej­

szym celem polskiego kontruderzenia. Musie- libyśmy uznać za cud istnienie nieocenionej w swej wiedzy i umiejętnościach grupy szy-

frantów z kapitanem Janem Kowalewskim, który złamał radzieckie szyfry i odsłonił przed polskim dowództwem wszystkie zamiary nie­

przyjaciela. Musielibyśmy nie doceniać bojo­

wych umiejętności samego Piłsudskiego, ale głównie umiejętności i wiedzy gen. Tadeusza Rozwadowskiego, szefa Sztabu Generalnego, faktycznego realizatora polskiego uderzenia.

Buczkowiczanie mają swego własnego bo­

hatera bitwy, która rozgrywała się od 13 do 25 sierpnia 1920 r. Jest nim bez wątpienia sier­

żant Jan Cader urodzony 19 listopada 1896 r.

w Buczkowicach, w domu przy obecnej ulicy Strażackiej 183. Ten dom już nie istnieje. Jan Cader to jeden z niewielu legionistów bucz- kowickich, którzy służyli w I Brygadzie Legio­

nów Polskich, a potem w 5 pułku piechoty Le­

gionów, gdzie dosłużył się stopnia plutonowe­

go. Internowany po kryzysie przysięgowym na Węgrzech w miejscowości Talaborfalva, został wcielony do 15 pułku piechoty armii austriac­

kiej i skierowany na front włoski. Po powrocie do kraju został żołnierzem 12 pułku piechoty.

Został żołnierzem - instruktorem formowane­

go w tym czasie 4 pp Strzelców Podhalańskich w Nowym Targu. Z tą jednostką uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Brał udział w wyprawie kijowskiej, w czasie której został ranny. 16 sierpnia 1920 r. Jan Cader, dowo­

dząc plutonem wspomnianej jednostki, w miej­

scowości Borki po zdecydowanym ataku na nacierające przeważające siły bolszewików zdołał zatrzymać ich natarcie, a także w bra­

wurowym kontrataku wziąć do niewoli 28 Ro­

sjan, w tym dowódcę kompanii.

Jan Cader i Krzyż Virtuti MiIitari.

Dokładny opis miejsca oraz przebieg zda­

rzenia opisał 8 września 1920 r. we wniosku o nadanie Krzyża Orderu Virtuti Militari bez­

pośredni dowódca Jana Cadra ppor. Hen­

ryk Gliszczyński, korzystając ze świadectwa plut. Józefa Adamczewskiego i kpr. Francisz­

ka Przyłuckiego - uczestników tego „czynu bo­

jowego” sierżanta. Akceptację dla wniosku wy­

razili mjr Mikołaj Kostecki, dowódca batalionu, i kolejni dowódcy wyższych szczebli ppłk Bo­

ruta Spiechowicz, płk Wacław Fara oraz gen.

Andrzej Galica. Wśród opinii na temat wnio­

sku w dostępnych dokumentach brak jest tyl­

ko podpisu dowódcy armii (frontu) gen. Le­

onarda Skierskiego. Nadany Janowi Cadro- wi przez Wodza Naczelnego dekretem z 28 stycznia 1921 r. Krzyż Orderu VM V Klasy no­

sił numer 1728.

W służbie wojskowej J. Cader pozosta­

wał jako podoficer w stopniu sierżanta do roku 1930. Jako emeryt najpierw pobierał uposaże­

nie w wysokości 170 złp, a następnie, po cię­

ciach emerytur - 98 złp. Mimo trudnych warun­

ków życia uczestniczył w działalności Towarzy­

stwa Szkoły Ludowej w Buczkowicach. Zmarł 10 kwietnia 1954 r. w wieku 58 lat.

Opis „czynu bojowego” Jana Cadra po­

zwolił dokładnie określić miejsce starcia pluto­

nu 4 Pułku Strzelców Podhalańskich z oddzia­

łami wojsk bolszewickich. Miejscowość Borki położona jest na trasie pomiędzy Radzyniem (obecnie Radzyniem Podlaskim) a Kockiem, w odległości poniżej 100 km od Warszawy w li­

nii prostej.

Józef Janica i Krzyż Walecznych.

W wojnie polsko-bolszewickiej brał udział kolejny mieszkaniec Buczkowic i legionista - Józef Janica, choć nie mamy bliższych danych na temat miejsca jego służby, przynależności wojskowej i czynów żołnierskich, które sprawi­

ły, że został kawalerem Krzyża Walecznych.

W okresie międzywojennym był listonoszem w Białej, a w czasie II wojny światowej walczył w kampanii wrześniowej. Nie przekroczył Sa­

nu, ale zawrócił do Buczkowic. Na wezwanie Niemców stawił się do pracy w Urzędzie Pocz­

towym w Białej i tam 10. listopada 1939 r. zo­

stał aresztowany. Wszystkie następne dni jego życia wypełnione były cierpieniem w kolejnych obozach koncentracyjnych: Sachsenchausen k. Oranienburga (nr obozowy 5521), Flosse- senburgu (nr obozowy 2199) i Dachau (brak danych o numerze), gdzie został zamordowa­

ny drewnianą pałką. Akt zgonu Józefa Janicy, który dotarł do rodziny po upływie 22 miesię­

cy od wskazanej w akcie zgonu daty śmierci wskazywał, że powodem śmierci był atak ser­

ca. Wśród bardzo nielicznych pamiątek po za­

mordowanym zachowała się niewyraźna foto­

grafia z roku 1935 i Krzyż Walecznych z 1920 roku (bez wstęgi), który miałem w ręce.

(7)

HISTORIA/INFORMATOR/COŚ DLA DUCHA

W wojnie polsko-bolszewickiej o ziemie li­

tewskie z całą pewnością brał udział Józef Ja- no, jako żołnierz 10 kompanii organizujące­

go się wtedy Pułku Piechoty Ziemi Wadowic­

kiej. Potwierdza to zachowana karta pocztowa nosząca datę 27. listopada 1919 r. przesłana matce Katarzynie Newiger. W wiejskiej tradycji zachowały się również wiadomości o udziale w tej wojnie Władysława Walusia z obecnej ul.

Łukowej 90 oraz Antoniego Kocurka z ul. Wy­

zwolenia, a także hallerczyka Stanisława Gluzy z ul. Wiślańskiej. Wiadomości te należałoby jednak skonfrontować z dokumentami.

Oryginalną pamiątką z czasów wojny pol­

sko-bolszewickiej jest dokument - Zaświad­

czenie tymczasowe o nadaniu Krzyża Walecz­

ności Adolfowi Newigerowi zamieszkałemu do śmierci przy obecnej ulicy Malinowej. Krzyż Waleczności nadał mu 5 marca 1938 r. gen.

Stanisław Bułak-Bałachowicz dowódca tzw.

Ochotniczej Sprzymierzonej Armii złożonej głównie z Białorusinów, Rosjan - przeciwników bolszewizmu, a także mniej licznych Polaków.

Adolf Newiger, Krzyż Waleczności i zaświadczenie o nadaniu odznaczenia.

Zaświadczenie nosi numer 9359. Armia ta wal­

czyła po polskiej stronie w wojnie polsko-bol­

szewickiej i mogła się stać czynnikiem sprzy­

jającym powstaniu samodzielnej Białorusi. Nie jest obecnie możliwe ustalenie okoliczności, w których Adolf Newiger znalazł się w jej sze­

regach. Jedno wszakże jest pewne, że odzna­

czony w czasie „wielkiej wojny” był żołnierzem walczącym na froncie włoskim.

Jak dotąd, nikt nie pokusił się o zebranie szerszych wiadomości na temat wkładu bucz- kowiczan w wojnę polsko-bolszewicką. Po­

wyższy tekst jest zaledwie namiastką tego, co zapewne tkwi jeszcze w rodzinnych archiwach i wspomnieniach. Nie wystarczy budować po­

mniki „ku chwale”. Trzeba też za nimi widzieć ludzi.

Józef Stec

Zaproszenie

do osiemnastowiecznych buczkowic

Już niebawem ukaże się kolejna książka traktująca o odległej, bo osiemnastowiecznej historii Buczkowic.

Jej tytuł brzmieć będzie: „Metryka Józefińska - osiem­

nastowieczny kataster Buczkowic”. To dla osób zainte­

resowanych dziejami wsi bardzo interesująca, poucza­

jąca, a także na swój sposób osobliwa pozycja.

O jej osobliwości świadczą okoliczności pozyska­

nia materiałów składających się na książkę, a jej po­

uczającej roli dowodzi wielki zasób wiadomości, które książka zawiera. Pozwalają one z wielką dokładnością odtworzyć obraz wsi u końca XVIII wieku, poznać go­

spodarujących w niej gospodarzy - zarębników, którzy rozwijali gospodarstwa przejmowane przez kolejne ich pokolenia począwszy od tych pierwszych - od pionie­

rów osadnictwa na obszarach leśnych aż do czasu ich usystematyzowanego spisania i opisania. Książka za­

wiera niepublikowane nigdzie dotychczas dokumenty dotyczące sposobu wyznaczania granic wsi, spis do­

mostw i ich właścicieli, a także obrazuje gospodarczą kondycję gospodarstw.

Wielkie bogactwo stosowanego w XVIII-wiecznych Buczkowicach nazewnictwa różnych miejsc we wsi każe się zapewne zastanowić czy nie powrócić do powszech­

nego posługiwania się tymi nazwami - tak bardzo pla­

stycznymi, a jednocześnie realistycznymi. Warto będzie tę książkę mieć w swej bibliotece również dlatego, że jest ona jednym z bardzo nielicznych opracowań tego rodzaju nie tylko w naszej gminie, ale i w powiecie.

Wydawcą książki jest Towarzystwo Społeczno-Kul­

turalne „Zagroda”, które tą pozycją poszerza zestaw wcześniej wydanych publikacji o tematyce historycznej dotyczącej Buczkowic. Książka może się ukazać dzięki finansowemu wsparciu gminy. Wielka szkoda, że stan pandemii uniemożliwi zaprezentowanie książki zainte­

resowanym miłośnikom dziejów naszej gminy.

JoteS

Coś dla ducha

STEfAN KARDYNAł WYSZYńSKI

„Z głębi duszy. Kalendarzyk łaski”

Wśród licznych dzieł o charakterze teologiczno-duszpastersko-ascetycz- nym autorstwa ks. prymasa Wyszyń­

skiego ukazała się w ostatnim czasie drukiem niepublikowana wcześniej w całości pozycja, którą sam autor zatytułował - „Kalendarzyk łaski”. Jej fragmenty drukowane były w „Zapi­

skach więziennych”. Obecnie otrzy­

mujemy ją w całości. Można ją na­

zwać więziennymi medytacjami pry­

masa, pisanymi cierpieniem i nadzie­

ją. W jej świetle ukazuje się bardzo bogate życie duchowe autora, opar­

te na zawierzeniu Chrystusowi i Ma­

ryi, na przebaczeniu i zupełnym od­

daniu się sprawom Kościoła.

A oto kilka myśli z prezentowanej pozycji:

Idę przez swoje życie kapłańskie pełen nędzy, słabości i ran otrzyma­

nych po drodze. Prawdziwie - robak, a nie człowiek. (...) A jednak idąc, sprawuję swoje posłannictwo ka­

płańskie. Nędza moja nie przeszka­

dza mi. Tak szedł Chrystus - wzgar­

da pospólstwa - aż po dzień dzisiej­

szy. Obszarpany, pobity, ubrudzony w błocie ulicznym, opluwany. A jed­

nak to On zbawił świat.

Stoczek, 4 marca 1954 r.

Gdybym dziś narodził się na no­

wo, a zapytany, jaką drogę życia ob­

rałbym, bez chwili wahań wszedłbym

na drogę kapłaństwa, choćbym od początku jasno widział, że skończę w okowach Chrystusowych, we wzgardzie szubienicy. Lepiej być wzgardzonym kapłanem niż uwielbia­

nym Cezarem.

Prudnik, 31 maja 1955 r.

Gdy nie czuję ciężaru, wydaje mi się to wszystko poezją, jakąś pustką.

Gdy jest trudno, wydaje mi się, jak­

bym otrzymał coś realnego, co mogę wziąć w ręce i oddawać Tobie. Pra­

gnę dawać, brać i dawać. Pragnę czuć ten ciężar, bym odczuł, że mam coś do dania.

Komańcza, 22 maja 1956 r.

Tobie, Chryste, przyznaję pełne prawo do mej radości i cierpienia. Ka­

płaństwo, którym uczestniczę w Two­

im kapłaństwie, wymaga, bym ofiaro­

wał swoje cierpienia wraz z Twoimi, bym Tobie współczuł. Skoro Kościo­

łowi Twemu potrzebne jest moje cier­

pienie, pragnę być uległy Twej woli.

Chcę poświęcić swoje dobro osobiste dobru Kościoła.

Prudnik, 26 września 1955 r.

W oczekiwaniu na beatyfikację Sługi Bożego prymasa Wyszyńskie­

go życzymy pogłębionej refleksji nad tekstami czcigodnego autora.

Siostry Sercanki

(8)

ZDROWIE

DIETETYK RADZI

Jakie warzywa jeść w okresie jesienno-zimowym?

fot. pixabay

W trudnym dla organizmu okresie zimo­

wym jesteśmy szczególnie narażeni na groź­

ne dla zdrowia niedobory witamin i cennych składników mineralnych. Chcąc zapewnić or­

ganizmowi odpowiednią podaż tych składni­

ków odżywczych, staramy się wówczas wpro­

wadzić do diety wiele warzyw, które są dosko­

nałym źródłem świetnie przyswajalnych wita­

min oraz minerałów.

Okazuje się jednak, że nie wszystkie wa­

rzywa są równie pożądane w naszej diecie w okresie zimowym. Niektóre z nich są bo­

wiem istną bombą witaminową, dodają nam witalności oraz wzmacniają nasz układ immu­

nologiczny, lecz niestety inne warzywa są zimą pozbawione wielu prozdrowotnych właściwo­

ści i ich spożywanie w tym okresie nie przynie­

sie nam wielu korzyści. Przyjrzyjmy się zatem najpopularniejszym warzywom i odpowiedzmy sobie na pytanie, które z nich warto jeść zimą, zaś których możemy unikać bez szkody dla naszego organizmu.

Sięgnij po zdrowe kiszonki

Kiszone ogórki czy też kapustę możemy spożywać z ogromną korzyścią dla nasze­

go zdrowia w szczególności właśnie zimą. Są one ogromnym wsparciem dla naszej odpor­

ności, która szczególnie w okresie zimowym musi zmagać się ze zwiększoną zachorowal­

nością na wszelkiego rodzaju infekcje. Kiszon­

ki są bogatym źródłem pożytecznych pałeczek bakterii kwasu mlekowego, który pomaga od­

budować prawidłową florę bakteryjną jelit, któ­

rej utrzymanie jest kluczowe dla naszej odpor­

ności. Ponadto w procesie ich produkcji, na skutek fermentacji mleczanowej, dochodzi do syntezowania się dużej ilości witaminy C, któ­

ra, jak wiadomo, odgrywa kluczową rolę, jeśli chodzi o prawidłowe funkcjonowanie nasze­

go systemu immunologicznego. Wbrew obie­

gowej opinii, kiszonki to nie tylko ogórki oraz kapusta - tak naprawdę kisić można zdecydo­

waną większość rosnących w naszej strefie kli­

matycznej warzyw. Marchew, pomidory, cebu­

la, papryka, buraki, seler, fasola - wszystkie te

warzywa możemy z powodzeniem kisić i cie­

szyć się ich walorami smakowymi przez okrą­

gły rok.

Warzywa korzeniowe - smaczne i świeże przez cały rok

Tanie i łatwo dostępne warzywa korzenio­

we, takie jak ziemniaki, seler, pietruszka, mar­

chewka czy buraki, to świetny wybór w okre­

sie zimowym. Można je w niezwykle prosty sposób przechowywać przez okrągły rok bez utraty ich walorów smakowych czy też jakie­

gokolwiek ubytku ich wartości odżywczych.

Są one cennym źródłem błonnika pokarmo­

wego, witamin oraz minerałów, a w formie bar­

dzo modnych ostatnio kremowych zup czy też frytek doskonale rozgrzewają organizm od we­

wnątrz. Wśród wszystkich warzyw korzenio­

wych palmę pierwszeństwa dzierży zdecy­

dowanie niepozorny burak, który doskonale oczyszcza organizm z toksyn i jest polecany dla osób borykających się z anemią oraz ogól­

nym osłabieniem. Buraki są również rekomen­

dowane dla osób chcących zwalczyć zakwa­

szenie organizmu.

Naturalne antybiotyki w formie warzyw - to możliwe!

Istnieje spora grupa warzyw, które ze względu na swoje fenomenalne właściwo­

ści są nazywane naturalnymi antybiotykami.

Do tej grupy należą czosnek, cebula, por oraz chrzan. Są one od wielu setek lat wykorzysty­

wane w domowej terapii wszelkiego rodza­

ju infekcji, przeziębień oraz grypy. Ich bakte­

rio oraz wirusobójcze działanie pomaga zwal­

czać w zalążku wszelkie chorobotwórcze pato­

geny oraz przyśpiesza wyzdrowienie, gdy już zachorujemy.

Wybierzmy warzywa kapustne

Warzywa z rodziny kapustnych, takie jak kapusta, jarmuż, kalarepa, brokuł, kalafior czy brukselka, są świetnym wyborem podczas mroźnych zimowych miesięcy. Są nie tylko ta­

nie i łatwo dostępne, ale ponadto dostarcza­

ją wielu cennych witamin - głównie wspoma­

gających naturalną odporność organizmu - wi­

taminy C, witaminy K oraz kompleksu witamin z grupy B. Warzywa kapustne są ponadto bo­

gatym źródłem błonnika pokarmowego, który jest niezbędny dla utrzymania prawidłowej pe- rystaltyki jelit.

Jakich warzyw lepiej unikać w okresie zimowym?

Istnieje pewna grupa warzyw, które z róż­

nych względów mogą zostać bez większej straty wyeliminowane z naszego jadłospisu w czasie zimy. Należą do niej przede wszyst­

kim pomidory oraz szpinak w swojej świe­

żej formie. Obydwa te warzywa w okresie zi­

mowym są dostarczane do Polski z zagrani­

cy, co niestety pociąga za sobą znaczne ubyt­

ki, jeśli chodzi o ich jakość. Pomidory z impor­

tu zazwyczaj nie rosną w ziemi, a zamiast te­

go uprawiane są w wełnie mineralnej nasączo­

nej syntetycznymi nawozami, co bezpośrednio przekłada się na spadek wartości odżywczych w nich zawartych. Warzywa te docierają do na­

szego kraju niedojrzałe, aby móc dzięki temu przetrwać długą podróż i dojrzewają w sztucz­

nych warunkach. Z kolei importowany szpinak należy do grupy najbardziej skażonych pesty­

cydami warzyw - to właśnie z tego powodu w okresie zimowym świeżego szpinaku należy unikać. Oczywiście obostrzenia te nie dotyczą szpinaku w formie mrożonej.

Podsumowując, widzimy, że duża różno­

rodność warzyw zalecanych do spożywania zi­

mą pozwala nam nie tylko kompleksowo za­

dbać o zdrowie nasze i naszych bliskich, ale także cieszyć się ich niezwykle zróżnicowa­

nymi walorami smakowymi. Zadbajmy zatem, aby szczególnie w okresie zimowym w naszej diecie nie zabrakło warzyw, które są najcen­

niejszym źródłem doskonale przyswajalnych witamin i minerałów.

Joanna Carbol dietetyk kliniczny Gabinety Dietetyczne Bonne SantE

Bielsko-Biała i Buczkowice

(9)

ZDROWIE/KĄCIK ROLNIKA/PODZIĘKOWANIE

O ziołach

z dr. Krzysztofem Błechą

Gminna Biblioteka Publiczna w Buczkowicach 22 paź­

dziernika zorganizowała spotkanie online z dr. Krzyszto­

fem Błechą, lekarzem medycyny, internistą i specjalistą re­

habilitacji medycznej. Lekarz jest autorem kilku monografii i artykułów naukowych oraz kilkudziesięciu popularno-nau­

kowych dotyczących profilaktyki zdrowotnej, ziołolecznic­

twa i suplementacji diety. Wraz z prof. Iwoną Wawer na­

pisał książkę pt. „Profilaktyka zdrowotna i fitoterapia”. Bar­

dzo znane jest także „Ziołolecznictwo ojca Grzegorza Sro­

ki”, zawierające koncepcję terapeutyczno-suplementacyj- ną, uwzględniającą substancje naturalne, witaminy, makro i mikroelementy.

Spotkanie dla mieszkańców poświęcone było ziołom po­

prawiającym zdrowie. Prelekcja dotyczyła mechanizmów sta­

rzenia się organizmu, którego wynikiem są zmiany w komór­

kach, tkankach i układach narządów. Pan Krzysztof prze­

dstawił rośliny, owoce i inne substancje, które przyczyniają się do spowolnienia procesu starzenia, a także wspomagają re­

generację. Przygotował również informacje o najbardziej ce­

nionych ziołach występujących na naszym terenie.

Chętnych do oglądania zapraszamy na stronę interne­

tową www.biblioteka-buczkowice.pl oraz fanpage biblioteki.

BJ

Spotkanie realizowane było w ramach kampanii informacyjno-pro- mocyjnej w zakresie edukacji ekologicznej projektupn.„Zagospo­ darowanie terenów przyległych do potoku Żylica wraz z budową ścieżkidydaktycznej w Gminie Buczkowice etap II”współfinanso­

wanego przez UE z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regional- nego w ramach RPOWSLna lata 2014-2020.

S

m & Śląskie.

PODZIĘKOWANIA

Gminny Ośrodek Kultury w Buczkowicach dziękuje wszystkich strażakom z gminy Buczkowice za pomoc w obstawieniu czterech punktów kontrolnych na trasie XX Rodzinnego Rajdu Rowerowego oraz osobom i fir­

mom, które pomogły w organizacji ww. rajdu. Oto one:

P. i M. Mrózek, PROSPERPLAST, Rybarzowice; K. Szy­

manek, DIL Surowce Wtórne, Bielsko-Biała; K. Pawlik, Sklep rowerowy Pamirbike, Bielsko-Biała; Koral, W. M. J.

Gilowscy, Sklep rowerowy, Bielsko-Biała; Firma transporto­

wa WMW, Rybarzowice; Tomasz Dobija, Pizzeria Szafran, Buczkowice oraz Lody Pomorskie, Buczkowice.

KĄCIK ROLNIKA I OGRODNIKA

Listopad

We Wszystkich Świętych (1), gdy się deszcz rozpada, może słota potrzymać do końca listopada.

Deszcz w Marka (16), ziemia w lecie jak skwarka.

W tunelach foliowych i szklarniach Pod osłonami często uprawiamy tyl­

ko kilka gatunków roślin, co utrudnia stosowanie prawidłowego płodozmia- nu (zaplanowane w perspektywie kilku lat następstwo roślin rosnących po so­

bie na danym obszarze). Bazując wy­

łącznie na uprawie jednego gatunku ro­

ślin pod osłonami, bądź roślin pocho­

dzących z tej samej rodziny, z czasem obserwujemy zmniejszenie plonowania, gdyż dochodzi do zmęczenia gleby. Zja­

wisko to polega na wyczerpaniu się gle­

by ze składników pokarmowych, zwięk­

szeniu ilości substancji toksycznych i kumulacji organizmów szkodliwych (wi­

rusy, bakterie, grzyby, szkodniki) - co hamuje wzrost roślin następczych.

Jest to dobry czas na wzbogacanie gleby w tunelach bądź szklarniach. Mo­

żemy skorzystać z kilku sposobów:

a) Stosujemy zmianowanie. Jeżeli w jednym roku uprawiamy pomidory, to w następnym posadźmy ogórki. W ce­

lu dostarczenia składników mineralnych do gleby, jako przedplony i poplony po­

sadźmy sałatę, rzodkiewkę, szczypio­

rek, kapustę czy natkę pietruszki.

b) Włączamy do uprawy rośliny po- plonowe - gatunki poprawiające środo­

wisko gleby np. owies, z przeznacze­

niem na przekopanie (nawóz zielony).

c) Wzbogacamy glebę macierzy­

stą w nawozy organiczne typu obornik, kompost, możemy też uzupełniać glebę w tunelu foliowym ziemią z działki.

d) Korzystamy z dostępnych na ryn­

ku podłoży ogrodniczych - uprawa w gruncie lub w doniczkach.

Grudzień

Grudzień (3) jak łagodny wszędzie, cała zima dzieckiem będzie.

W grudniu (18) rzeki kryją lody, a lud cieszy się na Gody.

Podwyższone grządki

Coraz bardziej popularne stają się uprawy warzyw na tzw. podwyższeniu, tzw. wzniesione grządki. Jest to nieco inna metoda uprawy, niż ta spotykana na tradycyjnych grządkach.

Do budowy grządek na podwyższe­

niu można użyć gotowych lub wyko­

nanych we własnym zakresie skrzyń.

Wielkość docelową skrzyni dobieramy w zależności od tego, jakie warzywa i w jakiej ilości chcemy uprawiać, a tak­

że ile możemy przeznaczyć na ten cel miejsca. Skrzynie bez dna układa się na warstwie geowłókniny, pod któ­

rą umieszczamy gęstą metalową siat­

kę - chroniącą nasze rośliny przed róż­

nego rodzaju gryzoniami. Na dnie two­

rzymy kilkunastocentymetrową warstwę drenażową, m.in. z grubszych i drob­

nych gałęzi (zrębki) czy pędów bylin. Po ubiciu ww. warstwy wysypujemy żyzne podłoże, którym może być ziemia, kom­

post.

Innym sposobem na nawożenie pod­

wyższonej grządki jest naprzemienne układanie warstwy drenażowej oraz ży­

znej. Zasada podobna jak przy tworze­

niu kompostownika. Ważne, by górną warstwę stanowiło podłoże z ziemi.

Korzyści z podwyższonych grządek:

a) szybsze dojrzewanie plonów, b) łatwiejsza pielęgnacja roślin, c) gleba traci wolniej składniki pokar­

mowe,

d) łatwiej jest zachować zasady zmianowania,

e) termin siewu i sadzenia można przyspieszyć o 7-10 dni,

f) przy niepewnych warunkach po­

godowych (przymrozek), uprawę moż­

na okryć.

T. Mrowiec

Maseczka

Dezynfekcji KPRM

Wietrzenie

#zostańwdomu

Zasady bezpieczeństwa

DDM A + W PAMIĘTAJMY o zAsADACH sAniTArnEGo

BEZPIECZEńSTWA!

(10)

EKOLOGIA/BIBLIOTEKA/WĘDKARZE

Uczestnicy akcji.

Mieszkańcy dla Żylicy

W sobotę 12 września z inicja­

tywy Gminnej Biblioteki Publicz­

nej w Buczkowicach, Koła Polskie­

go Związku Wędkarskiego „Żylica”

oraz Oddziału PTT w Bielsku-Bia­

łej odbyła się jesienna akcja sprzą­

tania rzeki Żylicy oraz obszaru przy­

legającego do jej koryta. Sprzątanie rzeki zaplanowane było na wcze­

sną wiosnę, jednakże pandemia

gu Żylicy, aby posprzątać teren po obu stronach rzeki oraz jej koryto, oczywiście za sprawą nieocenio­

nych wędkarzy. Wśród śmieci prze­

ważały butelki, styropian, folie i kap­

sle, choć trafiły się także zużyte rol­

ki oraz sztuczna choinka. Po prawie trzech godzinach, dzięki uprzejmo­

ści Adama Janika, zwieźliśmy ze­

brane śmieci do ustalonego punk-

Przygotowania do wywózki.

Fundusze Europejskie Program Regionalny

Zebrane śmieci.

koronawirusa COVID-19 pokrzyżo­

wała plany.

O godz. 11.00 na placu zabaw przy Urzędzie Gminy w Buczko­

wicach stawiło się około 30 osób na czele z sołtysem Buczkowic.

Wspólnie z Szymonem Baronem, mającym w tej kwestii duże do­

świadczenie, zdecydowaliśmy, że całą grupą udamy się w górę bie-

tu. Było około 20 studwudziestoli- trowych worków. Dużo za dużo...

Mamy nadzieję, że podczas następnego sprzątania, śmieci będzie znacznie mniej. Dziękując wszystkim za udział, gorąco za­

chęcamy mieszkańców Buczko­

wic do następnych akcji.

BJ

s

Rzeczpospolita

Polska

Śląskie.

Unia FumpejtlriEuropejska Funrlusr

Rozwoju Regionalnego

Akcja realizowanabyła wramachkampanii informacyj- no-promocyjnejw zakresie edukacji ekologicznej pro­ jektu pn. „Zagospodarowanie terenów przyległych do potokuŻylica wrazzbudową ścieżki dydaktycznej w Gminie Buczkowice etapII”współfinansowanego przez UE z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regio­ nalnegow ramach RPO WSLnalata 2014-2020.

WIADOMOŚCI WĘDKARSKIE

Jak co roku jesień zwiastuje bliskie zakoń­

czenie sezonu wędkarskiego, dlatego też nad­

szedł czas na zawody kończące powoli nasze sportowe zmagania.

Nietypowy, wyjątkowo krótki tegoroczny se­

zon zakończyliśmy 30 sierpnia na wodach koła PZW Kęty. Te zawody zawsze cieszyły się du­

żym zainteresowaniem, nie dziwi więc fakt, że stawiło się aż 9 trzyosobowych drużyn. Plasu­

jąca się zawsze w czołówce ekipa „Dziadów”

reprezentująca Szczyrk nie dała w tym roku szans, zdecydowanie wygrywając zawody. Ko­

lejne miejsca zajęły ekipa „Sąsiadów” z Bucz­

kowic i ekipa „Mistrzów” reprezentująca na­

szych juniorów.

26 września odbyły się zawody na zakoń­

czenie sezonu 2020, które zakończyły nasze indywidualne starty. Odbyły się one na wodach PZW Karaś Bielsko-Biała, a brało w nich udział 25 zawodników. W kategorii junior wygrał Rafał Szafran, a w kat. senior triumfował Grzegorz Matusiak.

Tak kończy się ten dziwny wędkarski se­

zon, a jego podsumowanie, bo takowe wypa­

da zrobić, przedstawimy na zebraniu sprawoz­

dawczym pod koniec roku. Termin zebrania zo­

stanie podany na stronie koła. Zainteresowa­

nych prosimy o śledzenie pojawiających się na niej aktualności.

Z. Gluza, prezes PZW Żylica

biblioteka w B uczkowicach poleca

Radek Rak

„Baśń o wężowym sercu albo wtóre sło­

wo o Jakóbie Szeli”

Wydawnictwo Powergraph, 2019 Powieść fantastyczna, za którą Rado­

sław Rak otrzymał w tym roku Literacką Na­

grodę Nike. Historia oparta jest na kanwie losów Jakóba Szeli, przywódcy chłopskich oddziałów w rabacji galicyjskiej. Bohater pragnie zostać szlachcicem, dlatego zaprzy­

jaźnia się z wężami, które są gotowe spełnić jego największe marzenie.

Krystyna Mirek

„Inni mają lepiej”

Edipresse Książki, 2020

Zuza, Jagoda i Natalia - to trzy kobie­

ty, które poznały się za sprawą swoich dzie­

ci. Zuza samotnie wychowuje córkę i opie­

kuje się schorowanym ojcem. Jagoda - tre­

ner rozwoju osobistego, żona i matka troj­

ga dzieci - postrzegana jest przez innych ja­

ko osoba szczęśliwa, zadbana, świetnie zor­

ganizowana, po prostu ta, której zawsze się wszystko udaje. Natalia, która musi zmie­

rzyć się z byłą żoną swojego partnera.

Bohaterki, pomimo że są w tak odmien­

nych sytuacjach życiowych, rodzinnych i za-

iMiru/u

WLLIK1

MUMII

Ministerstwo

Kultury

i Dziedzictwa Narodowego^

NARODOWY PROGRAM ROZWOJU CZYTELŃ ICTWA

wodowych, mogą na siebie liczyć. Niemniej jednak każda z nich po cichu uważa, że „inni mają lepiej”. Ale czy na pewno?

Justyna Bednarek

„Basik Grysik i wrony”

Wydawnictwo Literackie, 2020

Metaforyczna opowieść o życiu nie tyl­

ko dla najmłodszych. Napisana przez Justy­

nę Bednarek, autorkę bestselerowych ksią­

żek dla dzieci, m.in. „Niesamowite przygo­

dy dziesięciu skarpetek”, „Babcocha” i „Pięć sprytnych kun”.

Basik Grysik Kapelusik to dziewczynka, która przychodzi na świat w mroźną stycz­

niową noc, a wszystkiemu przyglądają się wrony. Na początku Basik była związana z matką widzialną nitką - pępowiną. Po jej odcięciu została niewidzialna Linka Osobi­

sta Sprężysta (widziana tylko przez wrony), która przecinała się z nitkami innych ludzi napotkanych przez dziewczynkę.

M.W.

Zakup nowościwydawniczych zrealizowano ze środkówfinansowych Ministra Kultury iDziedzictwa Narodowego w ramach NarodowegoProgramuRozwoju Czytelnictwa.

INSTYTUT

0*1

KSIĄŻKI

(11)

EKOLOGIA

Układanie gigantycznych puzzli. Przestrzenna gra planszowa.

MIASTECZKO EKOLOGICZNE

Gminna Biblioteka Publiczna w Buczko­

wicach wraz z Fundacją „Arka” oraz Gmin­

nym Ośrodkiem Kultury 19 września br. przy­

gotowały dla dzieci, młodzieży oraz dorosłych miasteczko ekologiczne. Wydarzenie to mia­

ło przybliżyć wszystkim problematykę ekolo­

giczną. Poszczególne stanowiska, na których zatrzymywali się uczestnicy, zwracały uwagę na ochronę powietrza, gospodarkę odpadami, ochronę zwierząt, a także mówiły o zachowa­

niach człowieka w stosunku do otaczającego go środowiska.

Dzieci bardzo chętnie korzystały z „ro­

werowego kina”. Stanowisko to zostało wypo­

sażone w trzy rowery, dzięki którym był wytwa­

rzany prąd. Napędzał on komputer i rzutnik

s

FunduszeEuropejskie

Program Regionalny

Rzeczpospolita Polska

wyświetlający pokaz multimedialny. Zainstalo­

wane w rowerach liczniki wskazywały ich użyt­

kownikom ilość wytworzonego prądu.

Nie lada atrakcją były warsztaty eko-toreb.

Uczestnicy własnoręcznie odbijali szablon o te­

matyce ekologicznej na bawełnianej torbie, która będzie mogła służyć do codziennych zakupów.

Pasjonaci gier komputerowych mogli sko­

rzystać z mobilnego busa - Centrum Eduka­

cji Ekologicznej z systemem fotowoltaiki na da­

chu, wyposażonym w cztery stanowiska kom­

puterowe.

Dostępne były gry ekologiczne dla róż­

nych grup wiekowych. Przestrzenne eko-me- mory prowadziło uczestników przez różnorod­

ne zagadnienia związane z naszymi codzien-

Śląskie.

Unia Europejska

ruropejtkifundusj H Ro/wojuRegionalnego

nymi nawykami. Wszyscy chętnie brali udział w przestrzennej grze planszowej oraz układa­

li gigantyczne puzzle. Spotkaniu towarzyszyły również tematyczne wystawy.

Myślę, że poprzez zabawę dzieci, młodzież i dorośli zwrócili uwagę na to, że aby zmie­

nić świat na bardziej proekologiczny, musimy zmienić siebie. Nasuwa się twierdzenie, że edukacja ekologiczna potrzebna jest wszyst­

kim, bez względu na wiek. BJ

więcej zdjęć na str. 28

Akcjarealizowanabyła w ramachkampanii infor- macyjno-promocyjnej w zakresie edukacji eko­

logicznej projektupn. „Zagospodarowanie tere­

nów przyległych do potoku Żylica wraz z budową ścieżki dydaktycznej w Gminie Buczkowice etap IIwspółfinansowanegoprzez Unię Europejską zEuropejskiego Funduszu Rozwoju Regionalne­

go w ramach RPO WSLna lata2014-2020.

EKOLOGICZNE AUTOBUSY W POWIECIE BIELSKIM - dok. ze str. 1

Od 1 stycznia 2021 r. PKS Biel­

sko-Biała oficjalnie będzie się na­

zywał Komunikacja Beskidzka. Pa­

sażerowie już teraz przyzwycza­

jani są do tej zmiany - nowa na­

zwa i logo od pewnego czasu są już powszechnie używane. Wpro­

wadzono możliwość zakupienia biletów online, płatności za bile­

ty można dokonywać także kartą w kasach.

Zastosowano numerację do­

tychczasowych linii, która ułatwia pasażerom korzystanie z usług przewoźnika. Planowane jest roz­

szerzenie terenu działania przed­

siębiorstwa o małopolską gminę Kęty.

Jednak najważniejszą tego­

roczną inwestycją jest zakup 26 ekologicznych autobusów na gaz.

Pierwsze takie autobusy wożą pa­

sażerów już od czerwca. Zostały tak dobrane, aby dobrze sobie ra­

dziły na naszym beskidzkim tere­

nie.

Autobusy marki Solaris Urbino 12 CNG zostały wyprodukowane w Bolechowie pod Poznaniem, za­

silane są gazem ziemnym (CNG).

Wszystkie pojazdy to 12-metrowe solarisy, mogą przewieźć jednora­

zowo w komfortowych warunkach 95 pasażerów, w tym 32 na miej­

scach siedzących. Są wyposażo­

ne w klimatyzację, monitoring, Wi- Fi, gniazdka na USB, które umożli­

wiają naładowanie smartfonu. Mają przyciemniane szyby i są niskopo- dłogowe, a więc przyjazne dla osób niepełnosprawnych. W każdym wo­

zie jest nawet miejsce dla psa prze­

wodnika osoby niedowidzącej.

Zakup solarisów był możliwy dzięki porozumieniu powiatu biel­

skiego i dziesięciu gmin - Bestwi­

ny, Buczkowic, Jasienicy, Jaworza, Kóz, Porąbki, Szczyrku, Wilamo­

wic i Wilkowic - tworzących wspól­

nie Beskidzki Związek Powiatowo- Gminny (BZGP). Związek, który po­

wstał właśnie w celu prowadzenia transportu publicznego w powiecie bielskim, od 2018 r. jest właścicie­

lem 100 procent akcji PKS Bielsko-

Biała. Samorządy tworzące BZGP zdecydowały się wspólnie wystąpić o środki pochodzące z Unii Euro­

pejskiej na projekt pn. „Rozwój ni- skoemisyjnego transportu publicz­

nego Powiatu Bielskiego - za­

kup taboru autobusowego”. War­

tość projektu to przeszło 32 mln zł, z czego środki unijne to 22,6 mln zł.

Warto wspomnieć, że na po­

czątku 2020 roku tabor PKS za­

siliło również 5 autobusów napę­

dzanych tradycyjnym paliwem.

Obecnie bielski PKS/Komunika-

Fot. Komunikacja Beskidzka.

cja Beskidzka ma 105 autobusów.

Ponadto cały czas trwa moderni­

zacja dworca autobusowego PKS w Bielsku-Białej. Na razie kosme­

tycznej zmianie uległ budynek dworca, który znajduje się w cen­

trum miasta, naprzeciw dworca kolejowego. Już niebawem roz- poczną się prace projektowe do­

tyczące budowy nowego obiektu dworcowego, który zlokalizowa­

ny będzie na tzw. „dolnej płycie”

dworca PKS. MB-C

Cytaty

Powiązane dokumenty

19 października w naszej szkole odbył się Dzień Głośnego Czytania przygotowany przez klasę II. Widzowie obejrzeli spektakl,

Pomyślałem wtedy, że nasza okolica jest tak piękna, że warto by było zorganizować takie spotkania cyklicznie w większym gronie, zachęcając do tego mieszkańców całej gminy

Dwie kolejne multimedialne prezentacje z podróży, zorganizowane wspólnie przez GOK Buczkowice oraz bielski oddział Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, odbyły się 22 lutego

Gminny Ośrodek Kultury w Buczkowicach składa serdeczne podziękowania Spółdzielni „Bystrzanka” za pomoc przy organizacji bezpłatnych warsztatów tanecznych, które odbyły

Z protokołami z posiedzeń komisji oraz sesji Rady Gminy, jak również z podjętymi uchwałami, można zapoznać się na stronach Biuletynu Informacji Publicznej Urzędu Gminy

Z protokołami z posiedzeń komisji oraz sesji Rady Gminy, jak również z podjętymi uchwałami, można zapoznać się na stronach Biuletynu Informacji Publicznej Urzędu Gminy

Podczas happeningu odbywały się także integracyjne zabawy, które sprawiły wiele radości zarówno dzieciom, jak i opiekunom.. W tym roku odbył się turniej dwudziestu

Z protokołami z posiedzeń komisji oraz sesji Rady Gminy, jak również z podjętymi uchwałami, można zapoznać się na stronach Biuletynu Informacji Publicznej Urzędu Gminy